Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

2056. Dziennik Bridget Jones... Znaczy Olivii Kowalewski

Życie zmieniło się z dnia na dzień.
Oj tak, i to bardzo. Wystarczyła chwila nieuwagi. Przyjemna, ale pewnie nie warta tego, do czego doprowadziła.
Kojarzycie film 'Wpadka'? Wyobraźcie sobie teraz, że zaczyna się on na lodowisku. Trudno to, co dzieje się później, nazwać kłótnią. Oboje są na takie ekscesy zbyt sympatyczni. Równie wyszczekani, ale nie jest tak źle. Później przenieście się do baru, w którym poznaliście Olivię. W umyśle urządźcie sobie popijawę. Taką, jaką oni sobie urządzili. Pośmiejcie się trochę, posłuchajcie głupich, dwuznacznych, podpuszczających tekstów. Szybko idźcie do mieszkania, pozdzierajcie z siebie ubrania tuż po przekroczeniu progu, oddajcie się temu całkowicie, będzie fajnie, obiecuję. A po wszystkim, nawet przy największym moralniaku świata, nie będziecie się wstydzić tej drugiej osoby, bo nie ma powodu, byście się jeszcze kiedykolwiek spotykali. Wyjdzie z tego tylko jeden problem.
Pękła wam gumka.
Olaboga, i co teraz?
Ano nic. Jesteście na siebie skazani do końca życia, przykro mi.
Dała mu zapasowy klucz do mieszkania, tak na wszelki wypadek. John szybko przestał zawracać sobie głowę pukaniem, wpadał jak do siebie i miał gdzieś, czy akurat się przebierała, czy spała, czy może pracowała. Na razie jeszcze go nie opieprzała, wiedziała, że brunet chce dobrze. Że przejął się swoją przyszłą rolą. I choć nie brała pod uwagę, by ich relacje kiedykolwiek miały przejść ze stopy przyjacielskiej w poważniejszą, romantyczną, jak na prawdziwych przyszłych rodziców przystało, musiała przyznać, że lubi go coraz bardziej z dnia na dzień. Nawet mimo wszystkich dziwactw, które wymyślał.
Ed Sheeran wyśpiewywał z głośników coś o Barcelonie. Frytki piekły się w najlepsze, a Nutella roztapiała w mikrofali. Olivia, ubrana jedynie w kraciastą koszulę, krótkie spodenki i skarpetki, chodziła po mieszkaniu, kiwając się w rytm muzyki i śpiewając razem z rudym muzykiem. Jej myśli zajmowało bardzo ważne pytanie: czy Edward jest popularny w Ameryce? Nigdy nie słuchała tego, co modne, a tego, co jej się podobało – zazwyczaj były to cięższe rzeczy, jak Royal Blood czy inny Nightwish, ale ciąża najwidoczniej wpływała nie tylko na preferencje kulinarne. Tak czy inaczej, ten facet podbijał swoją rudą głową Europę nawet wtedy, gdy jeszcze tam mieszkała. Ale czy tutaj też było o nim tak głośno?
Rozmyślania przerwał dźwięk obwieszczający, że frytki się upiekły, a Nutella w mikrofalówce rozpuściła. Podskakując wciąż w rytm tej samej piosenki, Kowalewski postawiła to na wyspie kuchennej i nie przejmując się talerzem czy widelcem, wylała gorącą czekoladę na frytki spoczywające na blasze. Posypała je solą i zaczęła jeść, śpiewając przy tym z pełnymi ustami. I nawet nie opluła wszystkiego naokoło!
Kobiety w ciąży to dziwne stworzenia. Jedyna korzyść, jaką do tej pory widziała w tym stanie to fakt, że cycki jej urosły, a brzuch dopiero zrobił się lekko wypukły. Dziewczynki (piersi) więc zdawały się wiedzieć, że dziecko już się rozwija, a chłopiec (podbrzusze) jeszcze nie. Gdyby kogoś miała, pewnie wykorzystałaby ten fakt w łóżku. Ale pozostało jej tylko patrzenie w lustro dla własnej satysfakcji, że po dwudziestu dwóch latach życia doczekała się miseczki większej, niż rozmiar B.
Zamarła z dłonią w połowie drogi do ust, gdy drzwi tak po prostu się otworzyły. Nie musiała nawet widzieć, kto się w nich pojawił. Burza czarnych loków znowu wpadła niezapowiedzianie, nie zawracając sobie głowy chociażby tym, by napisać smsa, że się do niej wybiera. Westchnęła ciężko i zlizała czekoladę z palców, po czym odwróciła się przodem do Danielsa.
- Naruszasz moje ying, a zdecydowanie nie jesteś yang, żeby to robić – zauważyła, mierząc go uważnym spojrzeniem. Może nie znała go dobrze, właściwie prawie wcale, byli bowiem w trakcie docierania się, ale zauważyła, że robi charakterystyczną minę, kiedy coś zmaluje. Teraz ta mina widniała na jego twarzy i Olivia musiała przyznać, że aż boi się spytać, o co chodzi.
- Ciebie też miło widzieć – odparł i jak gdyby nigdy nic rzucił kurtkę na krzesło przy biurku, podszedł do szafki obok dziewczyny i wyjął sobie szklankę. Zajrzał do lodówki, po czym nalał sobie soku pomarańczowego. Olivia odsunęła się na wszelki wypadek. Te frytki były zbyt dobre, żeby pozbywać się ich z żołądka w tak szybkim tempie. Nienawidziła pomarańczy z całego serca, od kiedy zaszła w ciążę nie tylko mdliło ją od ich zapachu, po prostu wymiotowała, gdy go czuła. Kupowała ten sok tylko ze względu na Johna. To się dopiero nazywa poświęcenie!
- Co zrobiłeś, Daniels? - spytała podejrzliwie. Nie podobała jej się ta pełna zadowolenia z siebie mina. Wcale a wcale.
- Oj, no od razu co zrobiłeś, co zrobiłeś... Daj mi się jeszcze chwilę nacieszyć – brunet w odpowiedzi puścił jej oczko. Schował sok z powrotem do lodówki i oparł się biodrem o wyspę, na której wciąż spoczywała blacha z frytkami. Zmierzył spojrzeniem kulinarne dzieło, a następnie Olivię, zatrzymując się dłużej na jej brzuchu. - Czym ty karmisz nasze dziecko? - jęknął z obrzydzeniem.
- Tym, na co ma ochotę. Nie będziesz mi liczył kalorii! - fuknęła i przekornie wzięła frytkę, wymazała ją w czekoladzie i włożyła sobie do ust, wydając przy tym z siebie taki odgłos, jakby to była najlepsza rzecz, jaką jadła w życiu. John skrzywił się z niesmakiem, a na twarz dziewczyny wpłynął uśmiech satysfakcji. Nic nie mógł z tym zrobić. To ona była matką i najlepiej wiedziała, czego potrzebuje jej ciało, on nie miał w tej kwestii nic do gadania. Owszem, czasami wpadał z jakimiś kulinarnymi ciekawostkami znalezionymi w internecie i zmuszał ją do zjedzenia tego czy tamtego. Na początku nic nie mówiła, widząc jak patrzy na nią z nadzieją. Nie chciała robić mu przykrości. Ale po jakimś czasie wywiązała się z tego ich pierwsza kłótnia o dziecko i teraz robił to rzadziej.
- Mam nadzieję, że po urodzeniu wda się w tatusia, a nie w mamusię i będzie prowadzić jednak bardziej aktywny tryb życia – dodał z rozbawieniem, po czym dał jej pstryczka w nos i przeniósł swoje szanowne cztery litery na stojące pod oknem łóżko, rozwalając się na nim. Z jednej strony miło było wiedzieć, że ich relacja stała się na tyle swobodna, że John czuł się jak u siebie. Ale z drugiej chętnie by go za to kopnęła w dupsko.
Olivia wywróciła jedynie oczami i wróciła do jedzenia frytek. Uznała, że nie ma sensu poganiać Danielsa i oczekiwać z niecierpliwością odpowiedzi na pytanie, co odwalił. Umierała z ciekawości i miała wrażenie, że zaraz wydepcze dziurę w miejscu, w którym przebierała nogami, ale się nie odezwała.
Nie musiała, bo chyba sam uznał za stosowne w końcu ją poinformować:
- A tak poza tym, to zapisałem nas do szkoły rodzenia – i uśmiechnął się pod nosem, dumny z siebie.
Aż przestała jeść. I Edek też zamilkł. Na tyle, na ile potrzebny był czas do załadowania następnej piosenki (New man) na Youtube, ale moment był idealny.
- Że co zrobiłeś? - spytała. Wciąż miała nadzieję, że się przesłyszała. Przecież to był zaledwie trzeci miesiąc! Szkoły rodzenia kojarzyły jej się z dużymi brzuchami i gumowymi piłkami do ćwiczeń. Przynajmniej tak to wyglądało w filmach. Kit z piłkami, ale brzuchy zawsze były duże! A patrząc na nią, nikt by nie powiedział, że jest w ciąży! Ewentualnie, że za dużo zjadła.
John nie odpowiedział i to wkurzyło ją jeszcze bardziej. Leżał sobie po prostu z rękami splecionymi pod głową i bezczelnie się uśmiechał. Olivia rozejrzała się w poszukiwaniu czegoś, czym mogłaby w niego rzucić. W końcu oberwał w twarz rękawicą kuchenną i głośno się przy tym roześmiał. Ten śmiech naprawdę ją rozwścieczył. Nie wiedziała, na ile to hormony, a na ile rzeczywiście była wkurzona, ale szybko wskoczyła na łóżko obok mężczyzny, chwyciła pierwszą lepszą poduszkę i zaczęła go okładać.
- Jak – uderzenie – mogłeś – uderzenie – zapisać – uderzenie – mnie – uderzenie – do – uderzenie – szkoły – uderzenie – rodzenia – uderzenie – bez – uderzenie – mojej – uderzenie – cholernej – uderzenie – zgody?!
Opadła zdyszana na materac i ostatni raz walnęła Johna w głowę. A on wciąż bezczelnie się śmiał. I wciąż, i wciąż.
- Już? - spytał, opanowując gwałtowną wesołość i odebrał dziewczynie narzędzie zbrodni. Kiwnęła tylko głową.
- Jak mam się przygotować? - westchnęła w końcu zrezygnowana.
```
Tydzień później weszli na salę pełną kobiet z dużymi brzuchami i facetów głaszczących ich po tych brzuchach. Pary były w różnym wieku, od zbliżonego do dwudziestki, po tych, którzy mieli na karku czterdziestkę. Wszyscy siedzieli na gumowych piłkach, tworząc okrąg wokół siwowłosego mężczyzny, który również miał przed sobą piłkę, ale jeszcze na niej nie siedział. Olivia miała ochotę parsknąć śmiechem. Czuła się, jakby weszła na plan filmowy komedii romantycznej. Teraz miała być nagrywana ta zabawna scena ze szkołą rodzenia, co?
John ścisnął mocniej jej dłoń i cicho prychnął. Wiedziała, że myśli o tym samym, co ona. Zdążyła podzielić się z nim swoją wizją takich zajęć. Próbował jej wmówić, że w prawdziwym życiu to wygląda zupełnie inaczej, ale teraz w końcu wyszło, kto miał rację w tym sporze. Nawet na niego nie spojrzała, jedynie krótko odwzajemniła nieco mocniejszy uścisk. Zauważyła, że trzymanie się za ręce w takich momentach weszło im w zwyczaj. Zaczęło się na pierwszej wizycie u ginekologa, kiedy prawie uciekła ze strachu z gabinetu. Wtedy też nie musiała nic mówić, po prostu wyciągnęła dłoń, a Daniels ją chwycił. Z każdą kolejną wizytą u lekarza Kowalewski coraz mniej się tego domagała, a stał się to po prostu wypracowany ruch ich obojga. Może dlatego doktor Sweetheart brała ich za młode małżeństwo. I może dlatego teraz siwowłosy mężczyzna uśmiechnął się do nich ciepło i powitał ich czymś w stylu 'witamy kolejną piękną parę'. Nikogo nie poprawiali. Nie wiedziała jak John, ale ona nie widziała takiej potrzeby. Jak by to o nich świadczyło, gdyby ktoś poznał ich historię?
- Weźcie państwo piłki, są w magazynku po prawej – powiedział mężczyzna, gdy Olivia i John odwiesili kurtki i postawili swoje torby pod ścianą.
Powstrzymując śmiech, Kowalewski ustawiła się za brunetem i popchnęła go w kierunku białych drzwi, za którymi mieli znaleźć atrybuty. Wybuchła dopiero, gdy znaleźli się w pomieszczeniu. Pewnie zwróciła tym na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych, ale nie mogła się ogarnąć. John jakoś zdusił wesołość i objął ją ramieniem, a wolną dłoń przycisnął do ust dziewczyny. Ta jednak śmiała się tak bardzo i szczerze, że z kącików oczu pociekły jej łzy, więc nie wytrzymał i do niej dołączył.
- Mówiłam ci, że to będzie jak Bridget Jones! - wydusiła w końcu, gdy udało jej się jakoś uspokoić. Wyswobodziła się z danielsowych objęć i chwyciła różową, gumową piłkę, a nogą kopnęła niebieską w stronę chłopaka.
- Przestań – jęknął z udawanym smutkiem w głosie. - Jeśli będę musiał trzymać cię od tyłu za brzuch i dyszeć jak pies, chyba stąd ucieknę – dodał i znowu ogarnął ich śmiech.
Gdy wrócili na salę i usiedli na piłkach, wszyscy, łącznie z siwowłosym, zdawali się patrzeć na nich z niesmakiem, jakby wesołość nowych ich obrażała. Nikt jednak nie skomentował ich zachowania, a staruszek przeszedł do 'lekcji'. Olivia zaczęła się zastanawiać, dlaczego takie zajęcia prowadzi mężczyzna, a nie kobieta. Mężczyzna przecież nie był w stanie zrozumieć, jak to jest nosić pod sercem dziecko, chyba że mówimy o Arnoldzie Schwarzeneggerze w Juniorze. Ale to nie był film i facet nie znał uczucia obolałych piersi, porannych mdłości, czy dotykania swojego własnego brzucha, który powoli rósł nie dlatego, że dokarmiało się go piwem, a dlatego, że w środku rozwijał się mały człowiek. Podejrzewała, że inaczej też przeżywali moment ujrzenia dziecka pierwszy raz na obrazie USG. To w końcu nie z ich ciała wydobywał się dźwięk szybko bijącego serduszka, oni tylko byli obok. I co płeć męska może wiedzieć o trudzie porodu? Pewnie nigdy nie doświadczą takiego bólu i takiego szczęścia zaraz po nim.
Okazało się jednak, że może wiedzieć całkiem sporo. Siwowłosy, które przedstawił się jako doktor Jackson, opowiadał o wszystkim bardzo obrazowo. Olivia z zaciekawieniem obserwowała reakcję Danielsa na dokładny opis porodu. Krzywił się i bladł, spoglądał na dziewczynę z przestrachem, potem znowu się krzywił i coś mamrotał pod nosem, czasami kręcił z niedowierzaniem głową. Gdyby nie to, że opis dotyczył jej przyszłych przeżyć, pewnie by się śmiała. Ale nie było jej do śmiechu, gdy słuchała o pękającym czasami samoistnie kroczu, czy wielu godzinach męczarni bez żadnych efektów. Kilka razy nie udało jej się powstrzymać grymasu cisnącego się na usta. Najdziwniejsze było to, że niewiele osób reagowało podobnie do tej dwójki. Większość kobiet uśmiechała się z dumą, a ich partnerzy patrzyli na nie z podziwem i chłonęli każde słowo Jacksona jak gąbki.
- A teraz poćwiczymy oddech – te słowa wyrwały Olivię z zamyślenia. - Usiądźcie, panowie, przed swoimi partnerkami i chwyćcie je za ręce – poinstruował i nagle zobaczyła przed sobą burzę loków i uśmiechnięte usta. John przeturlał piłkę i lekko na niej podskakując, złapał Kowalewski za drobne, zimne dłonie. Dziewczyna odwzajemniła wesoły uśmiech, zdając sobie sprawę z tego, że za chwilę znowu zwrócą na siebie uwagę wszystkich dookoła. - Wyprostujcie cię i weźcie głęboki oddech – usłyszeli i posłusznie wykonali polecenie. Brunetka nie wytrzymała jednak długo pod świdrującym spojrzeniem chłopaka i prychnęła. Kilka osób obrzuciło ją zdegustowanym spojrzeniem, ale nic sobie z tego nie zrobiła. - A teraz szybko, króciutkimi wydechami wypuszczajcie powietrze – powiedział siwowłosy.
A potem wyprosił naszych wpadkowiczów z zajęć, twierdząc, że cud narodzin to nie zabawa i nie będzie tolerował takiego zachowania.
- Wolę cesarkę – skwitowała Olivia, gdy udało jej się uspokoić na tyle, by coś powiedzieć. John otworzył przed nią drzwi i wyszli na lodowate powietrze. Dziewczyna wsunęła dłonie do kieszeni kurtki i przymknęła na chwilę oczy.
- Chcesz obejrzeć Bridget Jones? - spytał Daniels, wyrywając ją z zamyślenia. Popatrzyła na niego podejrzliwie, mrużąc przy tym powieki. W końcu kiwnęła twierdząco głową.
I obejrzeli wszystkie trzy części, leżąc w łóżku Olivii. Dziewczynie udało się namówić lokowatego na odstępstwo od diety sportowca, dlatego opychali się przy tym chipsami i ona zapijała to sokiem owocowym, a on piwem. I tak sobie leżeli, jakby znali się od lat i jakby nie połączyła ich wpadka, a przyjaźń. A John musiał obiecać, że przez następne pół roku, gdy jej ciało będzie mieszkankiem Groszka, nie zrobi nic bez jej wiedzy i zgody.



[Pomysł Nicponia, wykonanie moje z drobnymi poprawkami. Zaczęło powstawać o 2 w nocy, znowu, ale Nicpoń zaakceptowała, więc chyba nie ma tragedii. Enjoy! :D]

5 komentarzy

  1. Wiesz, faceci mają raczej mało do powiedzenia... No to i ja nie mogę się zbytnio wychylać :D
    Mnie się podobało, ale to już wiesz.
    Innym życzę lekkiej i przyjemnej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli jednak dla Olivii istnieje jakaś przyszłość, to bardzo pokrzepiające. Bardzo szybko się czytało, lekki i przyjemny tekst. Super! Oby jak najwięcej postów fabularnych. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka kusiła mnie już od momentu jak się pojawiła. Korzystając z wolnego poranka wzięłam się za jej czytanie. ;)
    Z jednej strony trochę Olivii współczuję. Młoda dziewczyna, całe życie przed sobą, a tu wystarczy jedna noc i... Ale może wyjdzie jej to na dobre, kto wie?:D Po notce czuć, że ciąża jej służy i dobrze, że znajduje w tym jakieś plusy. Gorzej jakby jednak uznała, że to nie dla niej, ale ja nie o tym. (: Dziewczyna ma dobry gust muzyczny, zawsze się dziwię, kiedy widzę gdzieś na blogu Nightwish, a przecież to zespół jak każdy inny. :D
    Bardzo lekko się czytało notkę, a ja z niecierpliwością czekam na kolejną. Na pewno będzie sporo do opisywania. A oglądanie wszystkich części Bridget Jones<3 Gdzie znajdę takiego faceta co je ze mną obejrzy?!:D

    Hannah C. & Joycelyne
    Jensen & Tyler

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany, jacy oni są uroczy! Nie mogli się lepiej dobrać! Może i połączyła ich wpadka, ale moim zdaniem to jest para idealna. Nie da się o nich inaczej myśleć po przeczytaniu tej notki, która jak dla mnie okazała się za krótka i zdecydowanie chce przeczytać więcej o ciążowych przygodach tej dwójki, a raczej trójki. Błagam, piszcie więcej! ^^ Naprawdę poprawiliście mi humor, uśmiałam się tu i tam, przy kolejnych fragmentach. Rozumiem, że Olivia może nie być zachwycona nowym stanem rzeczy, ale ja jestem zachwycona tym, jak zostało to opisane ^^ Uwielbiam tego typu żartobliwe podejście do tematu, zamawiam kolejny post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zasługa tylko i wyłącznie Olivki, ja nie dokładałam tutaj praktycznie nic. :D
      Ale następnym razem z pewnością się dołączę! :D

      Usuń