Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] Sometimes you laugh because you've got no more room for crying

 Podkład: Maria Peszek - VIRUNGA


Heteronorma kusi. Większość ludzi mieści się w niej i reaguje niechęcią na każdą inność. Oni wiedzą, jak żyć, jak to się robi. My przemykamy po marginesach. Patrzą na nas z pogardą, jakby chcieli zabronić nam wstępu do swojego sterylnego porządku. To korci. Tym bardziej chciałoby się tam dostać.


Nikolaus Mértola 06.12.2001 r, Rovaniemi (Finlandia) ~ Homoseksualny
*Starszy syn słynnej niemieckiej aktorki oraz portugalskiego krytyka filmowego
* Podwójne obywatelstwo
* Dzieciństwo spędzone w głównej mierze u znienawidzonej, staroświeckiej ciotki w Oslo
* Znajomość języka portugalskiego, niemieckiego, angielskiego i norweskiego
* Czarna owca rodziny Mértola
* Ucieczka z domu w dniu 17-tych urodzin
* Nigdy nierozpoczęte studia
* Nomada
* Nowy Jork kolejnym przystankiem na trasie
* Wieczny imprezowicz
* Częste eksperymenty z wszelkiej maści używkami
* Do niedawna tekściarz i wspierający wokalista w początkującym zespole Moon Ghosts grającym rock alternatywny
* Obecnie piosenkarz solowy potrafiący również grać na harmonijce ustnej i organach
* Dorywczo tatuażysta
* Nielubiący swojego imienia i uparcie przedstawiający się jako Nick lub Nico, czy ewentualnie Porto (pseudonim artystyczny nadany mu przez kumpli z dawnej kapeli)
* Zdecydowanie zbyt przestronny jak na potrzeby jednej osoby penthouse nieopodal Williamsburg Bridge należący od wieków do jego familii, który jednak obecnie przez większą część roku stoi zupełnie pusty
* Tatuaż przedstawiający niektóre elementy Kosmosu na lewym przedramieniu zakrywający bliznę, której dorobił się w wyniku upadku z jednego z norweskich dachów
* Przebite uszy
* Posiadacz czerwonego Seata Arona, kluczyki do którego niedawno osobiście wręczył mu młodszy braciszek jakby kompletnie zapominając jak bardzo fatalnym Nick jest kierowcą. O tyle dobrego, że mężczyzna miał wystarczająco dużo rozumu, by wepchnąć je głęboko na samo dno kufra ze starociami i nigdy nie wyciągać (choć niestety kiedyś może się to zmienić, bo coraz bardziej korci go by jednak chociaż spróbować zasiąść za kółkiem).
* Opiekun Parisa (setera angielskiego) i Hecabe (dachowca przygarniętego z ulicy)
* Krótkowzroczność korygowana soczewkami kontaktowymi
* Klaustrofobia
* Na koncie nieudane próby samobójcze
* Niezdiagnozowana depresja reaktywna
* Posty fabularne

 


Odautorsko

11 komentarzy

  1. [Dobry wieczór! Ja to widzę tyle podobieństw między Nikolausem a Nicholasem (xD), że wątku sobie nie odpuszczę! Może wspólnie się nad czymś zastanowimy na mailu? :)
    A tymczasem życzę powodzenia z nową postacią i mam nadzieję, że Nick na długo zagrzeje u nas miejsce :)]

    NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  2. Nicholas imprezował rzadziej, niż czynił to tuż po śmierci rodziców. Zagłuszanie emocji alkoholem oraz towarzystwem ludzi nie było już tak skuteczne, jak kiedyś, ale jednak Nick wciąż łudził się, że tym razem się uda. Że zapomni, chociaż na te kilka godzin, kiedy będzie na tyle zamroczony, że straci kontakt z rzeczywistością. I to właśnie dlatego wciąż jeszcze wyrywał się na miasto.
    Dziś bawił się w barze, w którym przebywali również jego znajomi ze studiów. Sam co prawda nie uczęszczał na zajęcia, ponieważ wydalono go z uczelni, ale wciąż utrzymywał kontakt z paroma osobami – tymi, którym bardziej zależało na dobrej zabawie niż nauce. Pił już któregoś z kolei drinka – nie liczył, którego, bo i po co – a przy zajmowanym przez nich stoliku robiło się coraz głośniej, co jednak w piątkowy wieczór nie wzbudzało niczyjego zainteresowania. Woodrow miał wyjątkowo dobry humor. Zdarzało mu się wpadać w paskudny nastrój po alkoholu, ale dziś miał jeden z tych lepszych dni i bawił się doskonale. Skutecznie utopił ponure myśli, zalewając je kolejnymi drinkami i przez to brylował w towarzystwie, często żartując i śmiejąc się najgłośniej ze wszystkich.
    W pewnym momencie podniósł się ze swojego miejsca i chwiejnym krokiem ruszył do toalety. Zamarudził w niej kilka minut, a kiedy wracał, przystanął przy barze, chcąc kupić dla znajomych kolejkę shotów. Wcisnął się pomiędzy dwa barowe stołki, potrącając przy tym chłopaka siedzącego na jednym z nich.
    — Przepraszam — rzucił odruchowo, tylko odrobinę bełkotliwie i skupił się na tym, by ściągnąć na siebie uwagę barmana. Dopiero kiedy mu się to udało i złożył zamówienie, zerknął na gryzmolącego coś w notatniku nieznajomego, który znajdował się na wyciągnięcie jego ręki. I tak, po trwających chwilę oględzinach, tenże nieznajomy okazał się jednak być całkiem znajomy.
    — Nico? — rzucił ze zdziwieniem Nicholas, mocno marszcząc przy tym ciemne brwi. Ten jednak nie zareagował. — Nico? — powtórzył głośniej i przybliżył się nieznacznie. Dalej nic, przez co Woodrow poczuł lekką irytację i złapał swojego dobrego kumpla za ramię, by lekko nim potrząsnąć. — Halo, ziemia do Nikolausa! — krzyknął niemal wprost do jego ucha, używając przy tym pełnego imienia Finlandczyka, bo też pomimo tego, że był pijany, dobrze pamiętał, jak bardzo ten tego nie lubił.
    W tym momencie nie wiedział jeszcze, jak duży błąd popełnił.

    NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  3. Nicholas był zaskoczony widokiem starego znajomego. Kontakt urwał im się już jakiś czas temu i nie było w tym nic dziwnego, w końcu po śmierci rodziców Woodrow odciął się praktycznie od każdego, kogo znał. W jego życiu została naprawdę garstka osób, które wiedziały, jaki był przed wypadkiem i należało podkreślić, że osoby te były przy nim wyłącznie ze względu na własną determinację, Nick nie robił bowiem niczego, by je przy sobie zatrzymać, za to wszystko, by je od siebie odsunąć. W zdecydowanej większości przypadków doskonale mu się to udało.
    Idąc tym tokiem rozumowania, nie powinien zareagować na obecność znanego sobie chłopaka w barze. Był już jednak pijany, a wtedy stawał się zdecydowanie bardziej towarzyski, niż kiedy w jego organizmie nie krążyła nadmierna ilość alkoholu. Stąd dał się porwać wspomnianemu zaskoczeniu i bez większego zastanowienia zaczepił drugiego bruneta, tak jak jednak jego widok wywołał u niego zdziwienie, tak ten niespodziewany cios w pierś… Woodrow cofnął się o kilka kroków, odruchowo amortyzując w ten sposób siłę uderzenia i poruszył bezgłośnie wargami jak wyrzucona na brzeg ryba. Tego się nie spodziewał, a zaskoczenie szybko zostało podbite przez złość, w którą po alkoholu Nicholas tym łatwiej wpadał.
    — Nico, no co ty… — wymamrotał bardziej do siebie niż do niego, ponieważ wciąż pozostawał w pewnej odległości od chłopaka. Zaraz jednak skrócił dystans i wdrapał się na sąsiedni barowy stołek, który ktoś zwolnił w międzyczasie. Resztki zdrowego rozsądku podpowiadały mu, by tym razem trzymał ręce przy sobie, choć korciło go, by odwdzięczyć się za to, jak został potraktowany.
    — Nico, nie poznajesz mnie? — zapytał, nachylając się ku chłopakowi. — Nicholas. Nicholas Woodrow? — rzucił z wysoko uniesionymi brwiami, ponieważ rzucane przez niego słowa odbijały się jak ten groch od ściany. — Ej! — zirytował się i lekko klepnął go w ramię. — Skończ gryzmolić w tym notesie i popatrz na mnie!
    Pijany dwudziestolatek potrafił być irytujący, a kiedy już coś sobie ubzdurał, nie odpuszczał. Trzeźwy, bez wątpienia miał więcej taktu, a przede wszystkim dystansu do świata, przed którym wręcz się chował. Niemniej nie byłoby go tutaj, gdyby nie chęć utopienia smutków oraz żali w alkoholu, nawet jeśli dobrze wiedział, że to w żaden sposób mu nie pomoże. Że rano obudzi się nie tylko z kacem, ale i z tym gniotącym uczuciem piersi, które nie chciało zniknąć i tylko z każdym kolejnym dniem rosło coraz bardziej, pozbawiając go tchu.

    NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu Nico na niego spojrzał, a wtedy Woodrow uśmiechnął się lekko, ale też odruchowo spiął się w gotowości do wykonania uniku, gdyby drugi brunet postanowił wymierzyć mu kolejny cios. Nic podobnego jednakże nie nastąpiło i tak jak chłopak przyglądał mu się w konsternacji, początkowo najwyraźniej go nie rozpoznając, tak Nicholas mógł lepiej przyjrzeć się znajomej, acz dawno nie widzianej twarzy. Nie miał Mértoli za złe tego, że ten go nie nie rozpoznał. W końcu ostatnim razem widzieli się… Właśnie, jak dawno temu? Nicholas nie potrafił przypomnieć sobie, w którym dokładnie roku jego znajomy był w Nowym Jorku, a ostatnio kontakt urwał im się zupełnie i ostatnie wiadomości za pośrednictwem internetowych komunikatorów wymienili jeszcze na jakiś czas przed śmiercią rodziców Woodrowa. Niemniej jednak Nick wiedział to i owo o zespole, w którym zaczął występować Porto; co nieco mignęło mu na jego temat w mediach społecznościowych, tym bardziej, że popularność kapeli rosła. Był jednakże w takim stanie, że ani razu nie przyszło mu do głowy, aby odnowić znajomość i dopiero teraz, kiedy zupełnym przypadkiem natrafił na Nico, miał ku temu okazję. I to prawdopodobnie tylko dlatego, że był już trochę wstawiony i to alkohol popchnął go do działania. Bez wspomagaczy nie był już tak towarzyszki, jak dawniej, wręcz przeciwnie, wycofał się tak daleko, jak tylko potrafił.
    Kiedy z ust chłopaka padła ta soczysta kurwa, twarz Woodrowa rozjaśnił promienny uśmiech. Był to bowiem wyraźny sygnał świadczący o tym, że kumpel wreszcie go rozpoznał, co zresztą zaraz potwierdził swoimi kolejnymi słowami.
    — Nie powiem, ten autograf mógłbyś mi jednak dać — zażartował, a całe napięcie nagromadzone w jego ciele ulotniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. — I od kiedy to mam obrywać za twojego młodszego brata? — spytał z udawanym wyrzutem, a potem pokręcił głową. Dostrzegł ten rumieniec, który wypełzł na twarz kolegi i nie chciał się dłużej nad nim pastwić. — To co? — rzucił i rozłożył szeroko ramiona. — Może uściskasz dawno niewidzianego kumpla na powitanie? — spytał wesołym tonem, a przy tym wcale nie żartował. Naprawdę ucieszył się na jego widok, nawet pomimo tych początkowych perturbacji i chciał dać temu wyraz. Jednakże, tym razem właśnie ze względu na początkowe perturbacje, wolał dać znajomemu wybór. W końcu ten nie był w najlepszym humorze i cóż, mimo wszystko miał pełne prawo odprawić Nicholasa z kwitkiem, choć ten pewnie nie dałby tak łato się zbyć.

    NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  5. Po wypatrzeniu Nico przy barze Woodrow zapomniał o znajomych zasiadających przy jednym ze stolików, a i oni zdawali się nie przejmować jego nieobecnością. Nie był z nimi blisko, więc nie miał za nimi zatęsknić i w zasadzie było mu wszystko jedno, w czyim towarzystwie spędzi dzisiejszy wieczór, powoli acz nieubłaganie przechodzący w ciemną noc. Porto, z którym nie widział się ani nie rozmawiał od dawna był znacznie ciekawszą opcja niż ludzie, których kojarzył z zajęć i których wiedział, gdzie znaleźć, gdyby przyszła mu na to ochota. W przypadku Nico nie miał tej pewności. Owszem, mógł śledzić przebieg trasy koncertowej wschodzących gwiazd rocka, ale pewnie nie dałby rady dotrzeć dalej, niż zwykli fani. Może odezwanie się na stary numer telefonu Nico mogłoby podziałać? Nicholas miał go zapisanego w kontaktach, ale zawsze mogło okazać się, że drugi brunet postanowił zmienić numer.
    — Co zrobił? — spytał, tak po prostu, kiedy chłopak wspomniał o młodszym bracie, który nagrabił sobie bardziej niż Woodrow. Widać jednak przewina Nicholasa nie była aż tak znaczna, skoro Nico zdecydował się odpowiedzieć na propozycję uścisku. Dwudziestolatek uśmiechnął się pod nosem i uścisnął go lekko, a także poklepał po plecach, nim się od siebie odsunęli i każdy z nich zajął sąsiedni barowy stołek.
    — Zawsze mogę zostać twoją muzą — zażartował i mrugnął do niego porozumiewawczo, po przywitaniu się podejmując porzucony wcześniej temat. — Pisałeś piosenkę? — spytał, starając się odszukać wzrokiem notes, który wcześniej rzucił mu się w oczy, ale teraz nie potrafił nigdzie go namierzyć. Porto musiał go schować, nie chcąc, by ten dostał się w niepowołane ręce. Nie mając na czym zawiesić wzroku, Nicholas skupił się na twarzy chłopaka, nie mogąc przy tym powstrzymać lekkiego uśmiechu cisnącego mu się na usta. Naprawdę cieszył się, że go widzi. Miło wspominał ich znajomość, szczególnie ten czas, kiedy Nico zatrzymał się u nich na jakiś czas. To było tak dawno temu i tak wiele się od tego czasu wydarzyło, że Nicholas miał wrażenie, jakby miało to miejsce w innym życiu. Życiu, do którego z chęcią by powrócił.

    NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  6. Nicholas wlał w siebie już zbyt wiele drinków, by precyzyjnie odczytywać bodźce płynące do niego zewsząd ze świata zewnętrznego. Co za tym idzie, nie wyłapał tych drobnych sygnałów świadczących o tym, jak jego kumpel zareagował na to pytanie, które okazało się tylko z pozoru być niewinnym. Dopiero kiedy Porto się odezwał, Woodrow nie tyle zrozumiał, co poczuł, że coś jest nie tak. Zmarszczył brwi i tym uważniej wsłuchał się w słowa drugiego chłopaka, aż odnotował, że z każdym kolejnym słowem jego oczy stawały się coraz bardziej szkliste i w końcu nadszedł ten moment, w którym słone krople spłynęły po policzkach, bruneta.
    — Nico, kurwa, co jest? — wyrwało mu się, nim jeszcze zauważył, że wokół nich zrobiło się bardziej gęsto. Zupełnie nagle zauważył, że zebrane wokół nich osoby niczym jeden organizm, zafalowały niespokojnie i w ich stronę zwracało się coraz więcej zaciekawionych spojrzeń. Oczy tych, którzy stali najbliżej, kryły nie tylko zainteresowanie; spod niego zdawała się wyzierać również chciwość. Kilka telefonów komórkowych zostało uniesionych w górę, pośród rozmów i muzyki wybrzmiał cichy, automatyczny dźwięk migawki. Wtedy Nick zrozumiał, że w przeciwieństwie do niego samego, Porto nie był anonimowy.
    — Chodź — powiedział tylko i zsunął się ze swojego stołka, a następnie złapał chłopaka za ramię i nie zważając na jego ewentualne protesty, pociągnął go za sobą ku toaletom. Pchnął drzwi do męskiego kibla i przepuścił Nico przodem, a kiedy skrzydło się za nimi zamknęło, nerwowo rozejrzał się po pomieszczeniu. To składało się z trzech części, w pierwszej były umywalki z zawieszonymi obok suszarkami do rąk, w drugiej pisuary, a najdalej kilka zamykanych kabin. Wyglądało na to, że im się poszczęściło i w tym momencie byli sami, z dala od wścibskich spojrzeń. Może było to kiepskie miejsce na kryjówkę, ale Nicholas zmuszony był zareagować szybko i nic lepszego nie przyszło mu do głowy.
    Skończywszy szybkie oględziny toalety, zwrócił się przodem do znajomego i omiótł jego sylwetkę zaniepokojonym spojrzeniem. Na pierwszy rzut oka Porto mógł wyglądać dobrze, ale cóż – sam Nicholas również wyglądał dobrze, ale dobrze na pewno z nim nie było.
    — Co się dzieje? — powtórzył swoje pytanie, tym razem jednak nadając mu łagodniejszy wydźwięk. Musiał widzieć, dostać chociaż strzępek informacji, by wiedzieć, jak zareagować.

    NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  7. Nicholas oparł się plecami o chłodną, wyłożoną jasnymi kafelkami ścianę i wsunął ręce do kieszeni spodni, wzrok natomiast zakotwiczył w kołującym po pomieszczeniu Porto. Przypatrywał mu się z upartością zmiękczoną przez procenty i zastanawiał się, co też takiego działo się w głowie chłopaka. I szczerze powiedziawszy, zdziwił się, kiedy ten zdecydował się odpowiedzieć na jego pytanie i zaczął mówić. Nick reagował na podobne zainteresowanie zgoła inaczej i zazwyczaj zapewniał, że wszystko było w jak najlepszym porządku. Osoby bardziej wytrwałe i drążące temat zaczynał traktować opryskliwie. Stawiał się, rzucał, a w ostateczności często uciekał, nie będąc gotowym, by przed samym sobą przyznać, iż coś było nie tak, a co dopiero zrobić to przed kimś innym.
    — Nie przeszkadza mi to — zauważył w odpowiedzi na pierwszą część wypowiedzi znajomego i poniekąd zdziwił się swoim własnym słowom oraz temu, że w istocie mu to nie przeszkadzało. — Przynajmniej nie w kontekście romansu z innym mężczyzną — uściślił po chwili namysłu i lekko zmarszczył ciemne brwi, nie odrywając przy tym wzroku od sylwetki Nico. Na licznych imprezach, podczas których usilnie poszukiwał zapomnienia, robił rożne rzeczy, z czego przynajmniej połowy nie pamiętał. Z kolei całkiem wyraźnie potrafił przywołać zdarzenia z ostatnich tygodni i tak jak wcześniej mógł mieć jeszcze jakieś wątpliwości i zrzucać winę na alkohol, tak poszedł do łóżka z Rivenem prawie całkowicie trzeźwy, a już beż wątpienia z własnej woli. I to właśnie na myśl o niebieskookim chłopaku w jego głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka.
    — Nie podoba mi się natomiast, że miałoby być o tym głośno — dodał i skrzywił się nieznacznie, czując lekki niepokój na myśl o tym, że podobne rewelacje miałyby dotrzeć do Decharta. Co prawda ich znajomość dopiero co się zawiązała i Nicholas nie miał pojęcia, w jakim kierunku zmierzała, lecz… Kiedy nie był pod wpływem i był całkowicie świadom własnych zachowań, daleki był od krzywdzenia innych osób swoimi nierozsądnymi poczynaniami.
    Nie wiedział natomiast, czym najbardziej denerwuje się Porto. Czy mówił o tym wszystkim, ponieważ nie chciał, aby Nicholas został postawiony w złym świetle? Czy może dlatego, że miał dość spekulacji na swój własny temat?
    — Hej — upomniał go łagodnie, kiedy spostrzegł, co robi brunet, a że ten znalazł się teraz całkiem blisko niego, zdecydowawszy w końcu się zatrzymać, to Woodrow wydobył ręce z kieszeni i sięgnął dłonią do jego ręki. Złapał go za przegub i odciągnął palce od ramienia, to na tym nerwowym geście, a nie na słowach chłopaka skupiając się w pierwszej kolejności. Czuł się przy tym wszystkim dość… osobliwie. Nie pamiętał, kiedy ostatnio wykazałby wobec kogoś podobną troskę. Sam uparcie wzbraniał się przed takimi gestami i odpychał każdego, kto tylko próbował się do niego zbliżyć. Jednakże to był Nico. Ten sam Nico, z którym poznali się jeszcze za dzieciaka; którego Nicholas miał kiedyś za naprawdę dobrego kumpla. I choć przez ostatnie lata nie mieli ze sobą kontaktu, choć obydwaj wyraźnie się zmienili, Woodrow nie zapomniał, jak kiedyś między nimi było.
    — Przykro mi… — powiedział w końcu cicho, niepewnie. Cóż więcej mógł poradzić na to wszystko, co właśnie usłyszał? Sam nie posiadał żadnych zasobów, którymi mógłby się podzielić ze znajomym, tak żeby było mu choć odrobinę lepiej. Sam był pusty, pozbawiony ciepłych uczuć i balansował na granicy, nie wiedząc, co się stanie, kiedy już ją przekroczy. Niemniej skorupka, która się otoczył, stanowiła wyśmienita fasadę utkaną z pozorów.
    — Chcesz… — urwał, nie wiedząc, jak sformułować pytanie. Zresztą, nie dane mu było dokończyć – do toalety wszedł jakiś mężczyzna i przystanął w pół kroku, kiedy spostrzegł tę dwójkę. Łypnął na nich podejrzliwie, skrzywił się lekko, a potem wyminął ich i stanął przy najdalej usytuowanym pisuarze, a następnie rozpiął rozporek.

    NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  8. Woodrow na własnej skórze przekonał się o tym, jak to jest być na świeczniku. Nie trwało to długo, ponieważ media stosunkowo szybko znalazły kolejną sensację, którą mogły zainteresować swoich odbiorców, wystarczająco jednak, by chłopak to odczuł. W mgnieniu oka stał się tym Nicholasem Woodrowem, którego rodzice zginęli w tragicznym wypadku drogowym, podczas gdy pijany kierowca prowadzący drugi samochód przeżył. To wydarzenie, które jemu zniszczyło życie, dla innych stało się chwilową sensacją, a dla dziennikarzy oraz reporterów pretekstem do snucia rozważań o problemie, jaki stanowiły osoby wsiadające za kółko po alkoholu. I tak jak ci drudzy zapomnieli o tym po tygodniu, tak niemal dwa lata później Nicholas wciąż pamiętał wszystko aż za dobrze. I wciąż miał wrażenie, że każdy, kto na niego spojrzał, wiedział. Wiedział, a przez to miał traktować go inaczej, przez pryzmat tragedii, której ten doświadczył.
    Ciekawe, czy Porto był tego świadomy? Czy przebywał wtedy w ogóle w Nowym Jorku i czy ta wiadomość do niego dotarła? Czy skojarzył nazwisko i imiona jego rodziców?
    Czy gdyby twarz Woodrowa pojawiła się w mediach, zostałby to powiązane z tamtym wydarzeniem? Nie wydawało mu się. Niemniej myśl o tym była na tyle nieprzyjemna, że z trudem przełknął żółć, która podeszła mu do gardła i skrzywił się lekko.
    — Może nie zrobili zbyt wyraźnych zdjęć… — mruknął niemrawo, nie wiedząc czy bardziej chce pocieszyć tym drugiego chłopaka, czy może samego siebie. Jego myśli jednakże zostały szybko rozproszone przez zachowanie bruneta i kiedy ten szarpnął się, wyswobadzając rękę z uścisku palców Nicholasa, westchnął bezgłośnie, wyraźnie zrezygnowany. Nico zbagatelizował rozdrapane ramię, a Woodrow nie czuł się odpowiednią osobą do prawienia mu morałów. Drgnął tylko niespokojnie, kiedy jego rozmówca zdecydował się na opuszczenie łazienki, lecz zdążył za nim ruszyć, nim zatrzasnęły się z rozmachem otworzone drzwi.
    Potrącał mijanych ludzi, podążając za Mértolą i dopiero kiedy wypadł za nim na zewnątrz, uprzytomnił sobie, że mieli środek zimy, a on zostawił kurtkę w środku. Porto jednakże zdawał się tym nie przejmować, a Nick miał silne przeczucie, że zostawienie go teraz samego, by wrócić się po okrycie wierzchnie, nie było najlepszym pomysłem.
    — Hej! — zawołał za nim. — I dokąd niby chcesz pójść? — spytał, w pamięci mając jego słowa o młodszym bracie i jego nachalnej obecności w rodzinnym apartamencie. Miał nadzieję, że tym sposobem zatrzyma go w miejscu wystarczająco długo, by wrócić zarówno po swoją kurtkę, jak i kurtkę Nico – o ile ten w jakiejś przyszedł, ponieważ zważywszy na jego stan, Nicholas wcale by się nie zdziwił, gdyby chłopak wyrwał się z domu tak, jak stał. Czując, jak zimne, zimowe powietrze wdziera się pod ubranie, nie mógł tego zignorować, jeśli nie chciał skończyć z zapaleniem płuc. A nie chciał i nie życzył tego również Porto.

    NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  9. [Bardzo pesymistyczne powitanie, ale niestety jakże prawdziwe.

    Zastanawiałam się, z którą z Twoich postaci napisać wątek i, jako że nie mogę się zdecydować, stwierdziłam, że przedstawię Ci moje pomysły i już razem wybierzemy, co by nas najbardziej interesowało. A może Tobie do głowy przyjdą jeszcze inne koncepcje?

    1. Ron — kiedy Tony pracował jeszcze w kawiarni, Aaron razem ze swoją córeczką mogli być tam stałymi bywalcami; Tony zawsze tworzył dla Iris różne słodkości. Mogli złapać z Ronem kontakt, zostać znajomymi z przypadku. Pomyślałam, że teraz Anthony może narobić problemów Ronowi podczas cotygodniowej kontroli kuratorki w jego domu — bardzo pijany Tony przyszedłby do domu Rona i w desperacji prosiłby go o pożyczenie trochę pieniędzy? Ron, wiedząc, że lada moment pojawi się kuratorka, będzie chciał Tony'ego delikatnie ujmując wyprosić, dojdzie do kłótni i niestety, ale wszystko to zobaczy kuratorka, co na pewno nie przysporzy dobrego wizerunku Ronowi. Po wszystkim Tony będzie odczuwał straszne poczucie winy, będzie chciał Rona przeprosić i jakoś mu pomóc, tylko pytanie, czy wściekły Aaron będzie chciał Tony'ego widzieć.

    2. Martino — tutaj dość prosto, Tony i mężczyzna mogli spotkać się w barze, gdzie obaj przyszli zatapiać swoje problemy w alkoholu; później, jeżeli złapią wspólny język, Martino może pomógłby dorobić trochę Anthony'emu — chłopak może mu pomagać w porcie na zasadzie "podaj, przynieś, przytrzymaj".

    3. Nico — Anthony nie jest bardzo częstym bywalcem imprez, jednak czasami się na nich pojawia. Pomyślałam, że podczas którejś chłopacy mogli się zacząć całować, co skończyłoby się dość nieprzyjemnie, bo atakiem paniki ze strony Tony'ego. Niestety obaj mają za sobą próby samobójcze, obaj mają problemy ze swoją psychiką, może uda im się nawiązać jakąś więź — widzę takie sceny, gdzie siedzą z alkoholem na dachu i snują (smutne i bez pokrycia...) wizje o wyjeździe z Nowego Jorku.]

    Anthony Walker

    OdpowiedzUsuń
  10. To zły dzień.
    Wie o tym już w chwili, kiedy przed świtem budzą go dramatyczne dźwięki wydawane przez Vigelanda zwracającego zawartość żołądka. Reakcja jest błyskawiczna, jak za każdym razem, gdy w grę wchodzi to wątłe, ułomne ciałko: Adam odwołuje dwa pierwsze wykłady, by cudem tuż po otwarciu kliniki dorwać wizytę weterynaryjną. Lekarka wydaje się być spokojna, ale Griffith zna ją na tyle długo, że wie, czego się obawiają. Wzrostu kreatyniny. Zatrucia mocznikiem. Porażki przewlekle niewydolnego narządu. Ta groźba pozostaje między nimi niewypowiedziana, bo i przecież nie ma o czym mówić, dopóki nie dostaną wyników krwi. Odstawia przyjaciela do domu, karmi i zdąża jeszcze dotrzeć na uczelnię na swój dyżur.
    To wtedy ona zdaje mu relację z osobliwej wizyty w murach akademii poszukującego go mężczyzny i chaosu, jaki ona spowodowała. Griffith zagryza zęby. To zły dzień. A będzie jeszcze gorszym.
    Zupełnym przypadkiem podsłuchuje rozmowę dwóch studentek, które znają intruza i bezceremonialnie wydobywa z nich informację, gdzie może go znaleźć. Gniew rośnie do granicy furii, a mimo to kiedy staje przed drzwiami wskazanego mieszkania, wyraz jego twarzy złowrogo nie wyraża niczego. Dzwoni dzwonkiem, gdy natomiast w progu pojawia się gospodarz, nie poświęca mu ani jednego spojrzenia. Wzrok wbity ma we wnętrze mieszkania, jak gdyby oczekiwał, że jego zawartość powie mu więcej niż cudza aparycja. Zaraz też wita męskie ramię uderzeniem swojego, kiedy gwałtownie toruje sobie drogę do przedpokoju. Zatrzymuje się dopiero na jego środku, nadal taksując otoczenie intensywnością błękitu własnych oczu.
    - Zdajesz sobie sprawę, że życie zawodowe nie zostało nazwane tak bez przyczyny? - Ton głosu ma paraliżująco lodowaty. Nie ogrzewa go nawet widok kociego futerka, na które wzrok natrafia przypadkiem.
    Najpierw jest zapach. Charakterystyczny, indywidualny, naturalny zapach każdego człowieka, który spaczony w swej istocie Adam zapamiętuje dokładnie i doskonale, ilekroć ma z nim intymną styczność. Podobnie jak pamięta wonie dobrej jakości farb, choć już ich nie używa. To on utwierdza go w przekonaniu, że do czynienia musi mieć z porzuconym ex-kochankiem. Teraz, kiedy się odwraca, widzi także przystojną twarz, a wyraz jego własnej, mimo że wycieńczonej, łagodnieje. Dopiero jednak w momencie, gdy cudze, wyraźne rysy nabierają tożsamości i rozmówcę sobie przypomina, kąciki wąskiej linii warg wygładzają się do całkowicie neutralnego wyrazu.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Długo się zastanawiałam do kogo napisać ostatecznie z wątkiem i wciąż waham się między dwoma postaciami, więc chyba będziesz musiała wybrać. Przedstawiam Ci dwie opcje:

    1. Aaron: Cliche motyw, ale może jakoś uda się to ciekawie ugrać. Stoją razem w kawiarni w kolejce po kawę. Twój już odszedł z kubkiem kawy i chce wyjść, ale nagle na plecach czuje wilgoć i gorąc... to Cain zasłabł (o czym Aaron nie musi wiedzieć) i wylał na niego kawę w trakcie zawrotów głowy. W ostatniej chwili złapał się krzesła, żeby się nie przewrócić, więc Aaron może uznać, że Cain jest po prostu fajtłapą i się o coś potknął albo co... rzecz w tym, że Aaron wyglądowo jest całkiem w typie Caina, więc Cain zamiast przeprosić, bankowo będzie próbował go poderwać (nie zważając na to, że w sumie nic nie wskazuje na to, żeby Aaron był nim zainteresowany - i pewnie nawet nie będzie).

    2. Nikolaus: nakrapiana impreza, Niko być może coś brał, przez co można przypuszczać, że skończyłoby się zamieszaniem wokół jego osoby... ale nic bardziej mylnego. Kiedy Twój grzecznie pije sobie i gada z losowym ludkiem, nagle rozlegają się hałasy obok, a po chwili na kolanach Nikolausa, który siedział na kanapie, ląduje z obitą szczęką/pękniętą wargą Cain. Z kontekstu przekleństw innego imprezowicza wynika, że prawdopodobnie zaczepił nie tego, kogo trzeba. I teraz pytanie, co w takiej sytuacji zrobiłby Niko? Możemy to sprawdzić.

    Czy któraś z nich brzmi ok?]

    Cain & Dani

    OdpowiedzUsuń