Życie zmieniło się z
dnia na dzień.
Oj tak, i to bardzo.
Wystarczyła chwila nieuwagi. Przyjemna, ale pewnie nie warta tego,
do czego doprowadziła.
Kojarzycie film 'Wpadka'?
Wyobraźcie sobie teraz, że zaczyna się on na lodowisku. Trudno to,
co dzieje się później, nazwać kłótnią. Oboje są na takie
ekscesy zbyt sympatyczni. Równie wyszczekani, ale nie jest tak źle.
Później przenieście się do baru, w którym poznaliście Olivię.
W umyśle urządźcie sobie popijawę. Taką, jaką oni sobie
urządzili. Pośmiejcie się trochę, posłuchajcie głupich,
dwuznacznych, podpuszczających tekstów. Szybko idźcie do
mieszkania, pozdzierajcie z siebie ubrania tuż po przekroczeniu
progu, oddajcie się temu całkowicie, będzie fajnie, obiecuję. A
po wszystkim, nawet przy największym moralniaku świata, nie
będziecie się wstydzić tej drugiej osoby, bo nie ma powodu, byście
się jeszcze kiedykolwiek spotykali. Wyjdzie z tego tylko jeden
problem.
Pękła wam gumka.
Olaboga, i co teraz?
Ano nic. Jesteście na
siebie skazani do końca życia, przykro mi.
Dała mu zapasowy klucz
do mieszkania, tak na wszelki wypadek. John szybko przestał zawracać
sobie głowę pukaniem, wpadał jak do siebie i miał gdzieś, czy
akurat się przebierała, czy spała, czy może pracowała. Na razie
jeszcze go nie opieprzała, wiedziała, że brunet chce dobrze. Że
przejął się swoją przyszłą rolą. I choć nie brała pod uwagę,
by ich relacje kiedykolwiek miały przejść ze stopy przyjacielskiej
w poważniejszą, romantyczną, jak na prawdziwych przyszłych
rodziców przystało, musiała przyznać, że lubi go coraz bardziej
z dnia na dzień. Nawet mimo wszystkich dziwactw, które wymyślał.
Ed Sheeran wyśpiewywał
z głośników coś o Barcelonie. Frytki piekły się w najlepsze, a
Nutella roztapiała w mikrofali. Olivia, ubrana jedynie w kraciastą
koszulę, krótkie spodenki i skarpetki, chodziła po mieszkaniu,
kiwając się w rytm muzyki i śpiewając razem z rudym muzykiem. Jej
myśli zajmowało bardzo ważne pytanie: czy Edward jest popularny w
Ameryce? Nigdy nie słuchała tego, co modne, a tego, co jej się
podobało – zazwyczaj były to cięższe rzeczy, jak Royal Blood
czy inny Nightwish, ale ciąża najwidoczniej wpływała nie tylko na
preferencje kulinarne. Tak czy inaczej, ten facet podbijał swoją
rudą głową Europę nawet wtedy, gdy jeszcze tam mieszkała. Ale
czy tutaj też było o nim tak głośno?
Rozmyślania przerwał
dźwięk obwieszczający, że frytki się upiekły, a Nutella w
mikrofalówce rozpuściła. Podskakując wciąż w rytm tej samej
piosenki, Kowalewski postawiła to na wyspie kuchennej i nie
przejmując się talerzem czy widelcem, wylała gorącą czekoladę
na frytki spoczywające na blasze. Posypała je solą i zaczęła
jeść, śpiewając przy tym z pełnymi ustami. I nawet nie opluła
wszystkiego naokoło!
Kobiety w ciąży to
dziwne stworzenia. Jedyna korzyść, jaką do tej pory widziała w
tym stanie to fakt, że cycki jej urosły, a brzuch dopiero zrobił
się lekko wypukły. Dziewczynki (piersi) więc zdawały się
wiedzieć, że dziecko już się rozwija, a chłopiec (podbrzusze)
jeszcze nie. Gdyby kogoś miała, pewnie wykorzystałaby ten fakt w
łóżku. Ale pozostało jej tylko patrzenie w lustro dla własnej
satysfakcji, że po dwudziestu dwóch latach życia doczekała się
miseczki większej, niż rozmiar B.
Zamarła z dłonią w
połowie drogi do ust, gdy drzwi tak po prostu się otworzyły. Nie
musiała nawet widzieć, kto się w nich pojawił. Burza czarnych
loków znowu wpadła niezapowiedzianie, nie zawracając sobie głowy
chociażby tym, by napisać smsa, że się do niej wybiera.
Westchnęła ciężko i zlizała czekoladę z palców, po czym
odwróciła się przodem do Danielsa.
- Naruszasz moje ying, a
zdecydowanie nie jesteś yang, żeby to robić – zauważyła,
mierząc go uważnym spojrzeniem. Może nie znała go dobrze,
właściwie prawie wcale, byli bowiem w trakcie docierania się, ale
zauważyła, że robi charakterystyczną minę, kiedy coś zmaluje.
Teraz ta mina widniała na jego twarzy i Olivia musiała przyznać,
że aż boi się spytać, o co chodzi.
- Ciebie też miło
widzieć – odparł i jak gdyby nigdy nic rzucił kurtkę na krzesło
przy biurku, podszedł do szafki obok dziewczyny i wyjął sobie
szklankę. Zajrzał do lodówki, po czym nalał sobie soku
pomarańczowego. Olivia odsunęła się na wszelki wypadek. Te frytki
były zbyt dobre, żeby pozbywać się ich z żołądka w tak szybkim
tempie. Nienawidziła pomarańczy z całego serca, od kiedy zaszła w
ciążę nie tylko mdliło ją od ich zapachu, po prostu wymiotowała,
gdy go czuła. Kupowała ten sok tylko ze względu na Johna. To się
dopiero nazywa poświęcenie!
- Co zrobiłeś, Daniels?
- spytała podejrzliwie. Nie podobała jej się ta pełna zadowolenia
z siebie mina. Wcale a wcale.
- Oj, no od razu co
zrobiłeś, co zrobiłeś... Daj mi się jeszcze chwilę nacieszyć –
brunet w odpowiedzi puścił jej oczko. Schował sok z powrotem do
lodówki i oparł się biodrem o wyspę, na której wciąż
spoczywała blacha z frytkami. Zmierzył spojrzeniem kulinarne
dzieło, a następnie Olivię, zatrzymując się dłużej na jej
brzuchu. - Czym ty karmisz nasze dziecko? - jęknął z obrzydzeniem.
- Tym, na co ma ochotę.
Nie będziesz mi liczył kalorii! - fuknęła i przekornie wzięła
frytkę, wymazała ją w czekoladzie i włożyła sobie do ust,
wydając przy tym z siebie taki odgłos, jakby to była najlepsza
rzecz, jaką jadła w życiu. John skrzywił się z niesmakiem, a na
twarz dziewczyny wpłynął uśmiech satysfakcji. Nic nie mógł z
tym zrobić. To ona była matką i najlepiej wiedziała, czego
potrzebuje jej ciało, on nie miał w tej kwestii nic do gadania.
Owszem, czasami wpadał z jakimiś kulinarnymi ciekawostkami
znalezionymi w internecie i zmuszał ją do zjedzenia tego czy
tamtego. Na początku nic nie mówiła, widząc jak patrzy na nią z
nadzieją. Nie chciała robić mu przykrości. Ale po jakimś czasie
wywiązała się z tego ich pierwsza kłótnia o dziecko i teraz
robił to rzadziej.
- Mam nadzieję, że po
urodzeniu wda się w tatusia, a nie w mamusię i będzie prowadzić
jednak bardziej aktywny tryb życia – dodał z rozbawieniem, po
czym dał jej pstryczka w nos i przeniósł swoje szanowne cztery
litery na stojące pod oknem łóżko, rozwalając się na nim. Z
jednej strony miło było wiedzieć, że ich relacja stała się na
tyle swobodna, że John czuł się jak u siebie. Ale z drugiej
chętnie by go za to kopnęła w dupsko.
Olivia wywróciła
jedynie oczami i wróciła do jedzenia frytek. Uznała, że nie ma
sensu poganiać Danielsa i oczekiwać z niecierpliwością odpowiedzi
na pytanie, co odwalił. Umierała z ciekawości i miała wrażenie,
że zaraz wydepcze dziurę w miejscu, w którym przebierała nogami,
ale się nie odezwała.
Nie musiała, bo chyba
sam uznał za stosowne w końcu ją poinformować:
- A tak poza tym, to
zapisałem nas do szkoły rodzenia – i uśmiechnął się pod
nosem, dumny z siebie.
Aż przestała jeść. I
Edek też zamilkł. Na tyle, na ile potrzebny był czas do
załadowania następnej piosenki (New man) na Youtube, ale moment był
idealny.
- Że co zrobiłeś? -
spytała. Wciąż miała nadzieję, że się przesłyszała. Przecież
to był zaledwie trzeci miesiąc! Szkoły rodzenia kojarzyły jej się
z dużymi brzuchami i gumowymi piłkami do ćwiczeń. Przynajmniej
tak to wyglądało w filmach. Kit z piłkami, ale brzuchy zawsze były
duże! A patrząc na nią, nikt by nie powiedział, że jest w ciąży!
Ewentualnie, że za dużo zjadła.
John nie odpowiedział i
to wkurzyło ją jeszcze bardziej. Leżał sobie po prostu z rękami
splecionymi pod głową i bezczelnie się uśmiechał. Olivia
rozejrzała się w poszukiwaniu czegoś, czym mogłaby w niego
rzucić. W końcu oberwał w twarz rękawicą kuchenną i głośno
się przy tym roześmiał. Ten śmiech naprawdę ją rozwścieczył.
Nie wiedziała, na ile to hormony, a na ile rzeczywiście była
wkurzona, ale szybko wskoczyła na łóżko obok mężczyzny,
chwyciła pierwszą lepszą poduszkę i zaczęła go okładać.
- Jak – uderzenie –
mogłeś – uderzenie – zapisać – uderzenie – mnie –
uderzenie – do – uderzenie – szkoły – uderzenie – rodzenia
– uderzenie – bez – uderzenie – mojej – uderzenie –
cholernej – uderzenie – zgody?!
Opadła zdyszana na
materac i ostatni raz walnęła Johna w głowę. A on wciąż
bezczelnie się śmiał. I wciąż, i wciąż.
- Już? - spytał,
opanowując gwałtowną wesołość i odebrał dziewczynie narzędzie
zbrodni. Kiwnęła tylko głową.
- Jak mam się
przygotować? - westchnęła w końcu zrezygnowana.
```
Tydzień później weszli
na salę pełną kobiet z dużymi brzuchami i facetów głaszczących
ich po tych brzuchach. Pary były w różnym wieku, od zbliżonego do
dwudziestki, po tych, którzy mieli na karku czterdziestkę. Wszyscy
siedzieli na gumowych piłkach, tworząc okrąg wokół siwowłosego
mężczyzny, który również miał przed sobą piłkę, ale jeszcze
na niej nie siedział. Olivia miała ochotę parsknąć śmiechem.
Czuła się, jakby weszła na plan filmowy komedii romantycznej.
Teraz miała być nagrywana ta zabawna scena ze szkołą rodzenia,
co?
John ścisnął mocniej
jej dłoń i cicho prychnął. Wiedziała, że myśli o tym samym, co
ona. Zdążyła podzielić się z nim swoją wizją takich zajęć.
Próbował jej wmówić, że w prawdziwym życiu to wygląda zupełnie
inaczej, ale teraz w końcu wyszło, kto miał rację w tym sporze.
Nawet na niego nie spojrzała, jedynie krótko odwzajemniła nieco
mocniejszy uścisk. Zauważyła, że trzymanie się za ręce w takich
momentach weszło im w zwyczaj. Zaczęło się na pierwszej wizycie u
ginekologa, kiedy prawie uciekła ze strachu z gabinetu. Wtedy też
nie musiała nic mówić, po prostu wyciągnęła dłoń, a Daniels
ją chwycił. Z każdą kolejną wizytą u lekarza Kowalewski coraz
mniej się tego domagała, a stał się to po prostu wypracowany ruch
ich obojga. Może dlatego doktor Sweetheart brała ich za młode
małżeństwo. I może dlatego teraz siwowłosy mężczyzna
uśmiechnął się do nich ciepło i powitał ich czymś w stylu
'witamy kolejną piękną parę'. Nikogo nie poprawiali. Nie
wiedziała jak John, ale ona nie widziała takiej potrzeby. Jak by to
o nich świadczyło, gdyby ktoś poznał ich historię?
- Weźcie państwo piłki,
są w magazynku po prawej – powiedział mężczyzna, gdy Olivia i
John odwiesili kurtki i postawili swoje torby pod ścianą.
Powstrzymując śmiech,
Kowalewski ustawiła się za brunetem i popchnęła go w kierunku
białych drzwi, za którymi mieli znaleźć atrybuty. Wybuchła
dopiero, gdy znaleźli się w pomieszczeniu. Pewnie zwróciła tym na
siebie uwagę wszystkich zgromadzonych, ale nie mogła się ogarnąć.
John jakoś zdusił wesołość i objął ją ramieniem, a wolną
dłoń przycisnął do ust dziewczyny. Ta jednak śmiała się tak
bardzo i szczerze, że z kącików oczu pociekły jej łzy, więc nie
wytrzymał i do niej dołączył.
- Mówiłam ci, że to
będzie jak Bridget Jones! - wydusiła w końcu, gdy udało jej się
jakoś uspokoić. Wyswobodziła się z danielsowych objęć i
chwyciła różową, gumową piłkę, a nogą kopnęła niebieską w
stronę chłopaka.
- Przestań – jęknął
z udawanym smutkiem w głosie. - Jeśli będę musiał trzymać cię
od tyłu za brzuch i dyszeć jak pies, chyba stąd ucieknę – dodał
i znowu ogarnął ich śmiech.
Gdy wrócili na salę i
usiedli na piłkach, wszyscy, łącznie z siwowłosym, zdawali się
patrzeć na nich z niesmakiem, jakby wesołość nowych ich obrażała.
Nikt jednak nie skomentował ich zachowania, a staruszek przeszedł
do 'lekcji'. Olivia zaczęła się zastanawiać, dlaczego takie
zajęcia prowadzi mężczyzna, a nie kobieta. Mężczyzna przecież
nie był w stanie zrozumieć, jak to jest nosić pod sercem dziecko,
chyba że mówimy o Arnoldzie Schwarzeneggerze w Juniorze. Ale to nie
był film i facet nie znał uczucia obolałych piersi, porannych
mdłości, czy dotykania swojego własnego brzucha, który powoli
rósł nie dlatego, że dokarmiało się go piwem, a dlatego, że w
środku rozwijał się mały człowiek. Podejrzewała, że inaczej
też przeżywali moment ujrzenia dziecka pierwszy raz na obrazie USG.
To w końcu nie z ich ciała wydobywał się dźwięk szybko bijącego
serduszka, oni tylko byli obok. I co płeć męska może wiedzieć o
trudzie porodu? Pewnie nigdy nie doświadczą takiego bólu i takiego
szczęścia zaraz po nim.
Okazało się jednak, że
może wiedzieć całkiem sporo. Siwowłosy, które przedstawił się
jako doktor Jackson, opowiadał o wszystkim bardzo obrazowo. Olivia z
zaciekawieniem obserwowała reakcję Danielsa na dokładny opis
porodu. Krzywił się i bladł, spoglądał na dziewczynę z
przestrachem, potem znowu się krzywił i coś mamrotał pod nosem,
czasami kręcił z niedowierzaniem głową. Gdyby nie to, że opis
dotyczył jej przyszłych przeżyć, pewnie by się śmiała. Ale nie
było jej do śmiechu, gdy słuchała o pękającym czasami
samoistnie kroczu, czy wielu godzinach męczarni bez żadnych
efektów. Kilka razy nie udało jej się powstrzymać grymasu
cisnącego się na usta. Najdziwniejsze było to, że niewiele osób
reagowało podobnie do tej dwójki. Większość kobiet uśmiechała
się z dumą, a ich partnerzy patrzyli na nie z podziwem i chłonęli
każde słowo Jacksona jak gąbki.
- A teraz poćwiczymy
oddech – te słowa wyrwały Olivię z zamyślenia. - Usiądźcie,
panowie, przed swoimi partnerkami i chwyćcie je za ręce –
poinstruował i nagle zobaczyła przed sobą burzę loków i
uśmiechnięte usta. John przeturlał piłkę i lekko na niej
podskakując, złapał Kowalewski za drobne, zimne dłonie.
Dziewczyna odwzajemniła wesoły uśmiech, zdając sobie sprawę z
tego, że za chwilę znowu zwrócą na siebie uwagę wszystkich
dookoła. - Wyprostujcie cię i weźcie głęboki oddech –
usłyszeli i posłusznie wykonali polecenie. Brunetka nie wytrzymała
jednak długo pod świdrującym spojrzeniem chłopaka i prychnęła.
Kilka osób obrzuciło ją zdegustowanym spojrzeniem, ale nic sobie z
tego nie zrobiła. - A teraz szybko, króciutkimi wydechami
wypuszczajcie powietrze – powiedział siwowłosy.
A potem wyprosił naszych
wpadkowiczów z zajęć, twierdząc, że cud narodzin to nie zabawa i
nie będzie tolerował takiego zachowania.
- Wolę cesarkę –
skwitowała Olivia, gdy udało jej się uspokoić na tyle, by coś
powiedzieć. John otworzył przed nią drzwi i wyszli na lodowate
powietrze. Dziewczyna wsunęła dłonie do kieszeni kurtki i
przymknęła na chwilę oczy.
- Chcesz obejrzeć Bridget
Jones? - spytał Daniels, wyrywając ją z zamyślenia. Popatrzyła
na niego podejrzliwie, mrużąc przy tym powieki. W końcu kiwnęła
twierdząco głową.
I obejrzeli wszystkie
trzy części, leżąc w łóżku Olivii. Dziewczynie udało się
namówić lokowatego na odstępstwo od diety sportowca, dlatego
opychali się przy tym chipsami i ona zapijała to sokiem owocowym, a
on piwem. I tak sobie leżeli, jakby znali się od lat i jakby nie
połączyła ich wpadka, a przyjaźń. A John musiał obiecać, że
przez następne pół roku, gdy jej ciało będzie mieszkankiem
Groszka, nie zrobi nic bez jej wiedzy i zgody.
[Pomysł Nicponia, wykonanie moje z drobnymi poprawkami. Zaczęło powstawać o 2 w nocy, znowu, ale Nicpoń zaakceptowała, więc chyba nie ma tragedii. Enjoy! :D]
Wiesz, faceci mają raczej mało do powiedzenia... No to i ja nie mogę się zbytnio wychylać :D
OdpowiedzUsuńMnie się podobało, ale to już wiesz.
Innym życzę lekkiej i przyjemnej lektury ;)
Czyli jednak dla Olivii istnieje jakaś przyszłość, to bardzo pokrzepiające. Bardzo szybko się czytało, lekki i przyjemny tekst. Super! Oby jak najwięcej postów fabularnych. :D
OdpowiedzUsuńNotka kusiła mnie już od momentu jak się pojawiła. Korzystając z wolnego poranka wzięłam się za jej czytanie. ;)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony trochę Olivii współczuję. Młoda dziewczyna, całe życie przed sobą, a tu wystarczy jedna noc i... Ale może wyjdzie jej to na dobre, kto wie?:D Po notce czuć, że ciąża jej służy i dobrze, że znajduje w tym jakieś plusy. Gorzej jakby jednak uznała, że to nie dla niej, ale ja nie o tym. (: Dziewczyna ma dobry gust muzyczny, zawsze się dziwię, kiedy widzę gdzieś na blogu Nightwish, a przecież to zespół jak każdy inny. :D
Bardzo lekko się czytało notkę, a ja z niecierpliwością czekam na kolejną. Na pewno będzie sporo do opisywania. A oglądanie wszystkich części Bridget Jones<3 Gdzie znajdę takiego faceta co je ze mną obejrzy?!:D
Hannah C. & Joycelyne
Jensen & Tyler
Rany, jacy oni są uroczy! Nie mogli się lepiej dobrać! Może i połączyła ich wpadka, ale moim zdaniem to jest para idealna. Nie da się o nich inaczej myśleć po przeczytaniu tej notki, która jak dla mnie okazała się za krótka i zdecydowanie chce przeczytać więcej o ciążowych przygodach tej dwójki, a raczej trójki. Błagam, piszcie więcej! ^^ Naprawdę poprawiliście mi humor, uśmiałam się tu i tam, przy kolejnych fragmentach. Rozumiem, że Olivia może nie być zachwycona nowym stanem rzeczy, ale ja jestem zachwycona tym, jak zostało to opisane ^^ Uwielbiam tego typu żartobliwe podejście do tematu, zamawiam kolejny post!
OdpowiedzUsuńTo zasługa tylko i wyłącznie Olivki, ja nie dokładałam tutaj praktycznie nic. :D
UsuńAle następnym razem z pewnością się dołączę! :D