Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] W głowie mi siedzisz wciąż, o tobie myślę dzień i noc

RAFAEL GRIGORYAN-MYERS
02.08.1999, Nowy Jork ∴ amerykańsko-hiszpańskie korzenie ∴ fotograf i konsultant ślubny ∴ niegdyś pracował jako kurier, kelner i boy hotelowy ∴ syn ochroniarza i sprzątaczki ∴ drugi z trójki rodzeństwa: młodsza siostra Fabianne i starszy brat Louis ∴ zdjęcia
Do porcelanowej skarbonki w kształcie japońskiego kota z podniesioną prawą łapką wrzucał od najmłodszych lat pieniądze o każdym nominale. Z cichym westchnieniem zapełniał przedmiot, ucząc się w ten sposób oszczędności, żeby żyć godniej, niż od wypłaty do wypłaty, ledwo wiążąc koniec z końcem. Chciał mieć coś więcej od ciasnego mieszkania w starej kamienicy, często psującego się samochodu i kilku rat kredytowych. Marzył o tym, aby w przyszłości przestać nosić ubrania po starszym bracie, a wreszcie wejść do sklepu, zdjąć najpiękniejszą koszulkę wraz z najbardziej eleganckimi spodniami z wieszaków i wracać tam jako stały klient, a nie chodzący wśród rzędów biedny zwiedzający. Wiedział, że uczciwą pracę dojdzie do spełnienia silnie kiełkujących marzeń, lecz nie przypuszczał, że po rozbiciu młoteczkiem skarbonki, osiągnie apogeum szczęścia. Zamroczony odrobiną nadziei skreślił przypadkowe liczby na kuponach, a w nocy mógł nazywać siebie głównym zwycięzcą pokaźnej kwoty. Czy wystarczyło naprawdę przejść jedną przecznicę, posłać najładniejszy uśmiech w kierunku pani stojącej za ladą i zagrać vabank? Kiedy w głowie kręciło się od niebotycznej sumy pieniędzy, chętnie wybrał szeroko otwarte ramiona świata, szukając czegoś więcej od szumu wiecznie niezasypiającego miasta.
code by EMME

Cześć i czołem, kluski z rosołem. 
w tytule: "Nigdy więcej nie tańcz ze mną" Ania Dąbrowska
fc: Jaime Lorento
możecie mnie złapać na: pisanepozmroku@gmail.com (zarówno poczta jak i Chat)

101 komentarzy

  1. [Witam Twoją kolejną postać, której z pewnością można pozazdrościć szczęścia. Tak na marginesie, któż z nas jako dziecko nie miał takiej skarbonki, tylko w innym kształcie ? Osobiście pchnęłam jednak swoją dalej, bo tylko zbierała kurze odkąd pani ekspedientka w sklepie, gdy miałam kilka lat odmówiła mi ich przyjęcia szczerze oburzona, że ktoś każe jej to przeliczać. A tak przynajmniej inny dzieciak nauczy się łatwiej liczyć.

    Jak zwykle życzę samych porywających wątków sypiących się nieprzerwanie jak z rękawa oraz całego oceanu weny, a w razie chęci zapraszam w swe skromne progi.]


    Raji, San, Ariel i Martino

    OdpowiedzUsuń
  2. [La casa de papel - pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie, kiedy zobaczyłam Twojego Rafaela. ♥ Aż z sentymentu chyba wrócę sobie do pierwszego sezonu. Można powiedzieć, że szczęściarz, ale czy te pieniądze faktycznie gwarantują mu pełnię szczęścia?
    Moja Haze chętnie podejmie współpracę z konsultantami ślubnymi, w końcu jej umiejętności krawieckie mogą się przydać w organizacji ślubów i szykowaniu strojów, dlatego jak macie chęć to zapraszam, czy to do Hazel, czy to do Diego. ;)]

    Hazel Evans & Diego Villanueva

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dzień dobry, dzień dobry :) Podobnie jak przed chwilą w przypadku windflower, witam serdecznie Twoją drugą postać i mam nadzieję, że będziesz bawić się u nas z Rafaelem równie dobrze, co z Pamelą ;) Nie ukrywam, że zazdroszczę mu tej wygranej na loterii - o ile wszystko dobrze wywnioskowałam z karty - bo komu z nas nie przydałby się taki zastrzyk gotówki? Aktualnie nie pogardziłabym żadną większą sumką ^^
    Może kiedyś Jerome się do niego uśmiechnie, jak będzie organizował swoje weselicho! A tymczasem życzę mnóstwa wolnego czasu na pisanie :)]

    JEROME MARSHALL & NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  4. Wypad do Cancun był całkiem spontaniczny. Jessalyn zdawała sobie sprawę z tego, że prowadziła uprzywilejowane życie, skoro mogła zwyczajnie spakować walizkę i pojechać na lotnisko, wybierając po drodze cel podróży bez ograniczeń, zobowiązań czy limitów na karcie kredytowej. Wybierali się całą paczką, do której ostatnio została wciągnięta niejako bez swojej wiedzy; była ich łącznie dziesiątka, z czego Jess znała głównie Alexę i zaledwie dwie inne dziewczyny, z którymi kiedyś wystąpiła w reklamach odzieży sportowej, ale poza uprzejmym cześć i wymianą grzecznościowych formułek średnio utrzymywała z nimi kontakt. Alexa uparła się jednak na ten wyjazd, Alexę z kolei poparła matka Jess i tak skończyła w samolocie lecącym do Cancun, próbując nauczyć się imion pozostałych osób, jednak nigdy nie miała pamięci do twarzy… a może zwyczajnie nie skupiała się na tym wystarczająco mocno, bo przywykła do tego, że ludzie w jej życiu nie zajmowali miejsca na stałe. Przychodzili i odchodzili, kiedy nie dostrzegali w niej dłużej wartości. Bywała tym zmęczona, lecz nie umiała przerwać toksycznego cyklu, który właśnie rozpoczynał się na nowo.
    Właśnie dlatego od półtorej godziny przeczesywała tłum w poszukiwaniu znajomych. Głośna muzyka miksowana przez DJ’a za jej plecami rozsadzała jej głowę. Bawili się w ekskluzywnym klubie usytuowanym właściwie tuż nad brzegiem oceanu, z balkonu można było obserwować krystalicznie jasną wodę i odbijającą się w niej promienie słońca. Jessalyn jak zahipnotyzowana wpatrywała się w fale, popijając słodką lemoniadę arbuzową, od której ostatnio się uzależniła i nie zauważyła, że została sama. Kiedy nie znalazła nikogo na parkiecie ani w damskiej toalecie, ruszyła na plażę w nadziei, że tam ich znajdzie. Chaotycznie rozglądała się dookoła i może dlatego nie zauważyła lecącego w jej kierunku mężczyzny, który wylał całą zawartość kubka na jej dekolt.
    Schłodzone piwo sprawiło, że cała się wzdrygnęła. Zimne kropelki spływały w dół jej piersi i brzucha, nie były w stanie jednak przynieść jej ukojenia, gdy jej spojrzenie spotkało się z cudownymi tęczówkami nieznajomego mężczyzny. Bezwiednie rozchyliła usta, wpatrując się w niego jak urzeczona. Rozsądek oraz duma podpowiadały jej, że powinna strącić jego dłonie, odsunąć się i zażądać przeprosin, ale trudno było jej sformułować logiczne argumenty, gdy wpatrywał się w nią z tym szerokim uśmiechem na miękkich, stworzonych do namiętnych pocałunków ustach… Jess miała wrażenie, jakby jej świat roztrzaskał się w fundamentach, by następnie wszystkie kawałeczki wskoczyły na swoje miejsce, tworząc idealną całość, jakby to on był tym, czego potrzebowała.
    Ich piękna chwila została brutalnie przerwana przez kobiecy głos, który niestety Jess doskonale znała. Przymknęła oczy, powstrzymując cisnące jej się na usta przekleństwo, bo jej przyjaciółka posiadała wyjątkowo beznadziejne wyczucie czasu.
    — Ty zboczeńcu! Trzymaj te brudne łapy przy sobie! Nic ci się nie stało, Jess?! — zawołała Alexa, której jakimś cudem udało się wcisnąć w niewielką przestrzeń pomiędzy nimi. Jessalyn dopiero teraz uświadomiła sobie, jak blisko siebie się znaleźli; gdy zostali gwałtownie rozdzieleni przez interwencję jej znajomej, nagle zrobiło jej się zimno, a ramiona obsypały się gęsią skórką. Pragnęła znowu znaleźć się bliżej niego, by pławić się w przyjemnym cieple promieniującym z jego twardego ciała, nadal czuła na dekolcie ślad jego dotyku, gdy opuszkami palców przypadkiem pogłaskał wrażliwy fragment skóry, bok jej piersi niezakryty przez kostium. To drobne muśnięcie wystarczyło, by zapragnęła więcej; pobudził ją, sprawiając, że stwardniałe z podniecenia sutki prześwitywały przez delikatny materiał stroju kąpielowego. Z jednej strony Jess żałowała, że jej przyjaciółka musiała pojawić się dokładnie w tym momencie, z drugiej była chyba jej trochę wdzięczna, bo gdyby im nie przerwała, Jessalyn zapewne kompletnie by się skompromitowała na oczach nieznajomego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Kompletnie oszalałaś?! Kiedy jakiś prymityw zaczyna macać cię po cyckach, powinnaś zacząć krzyczeć na całe gardło, zamiast stać jak ten głupi słup soli! — Alexa cały czas zwracała się do niej, łajając ją niczym małe dziecko, po chwili jednak swoją złość przekierowała na atrakcyjnego mężczyznę, który wciąż ściskał w dłoniach mokre chusteczki. Dziewczyna wyglądała wręcz śmiesznie naprzeciwko niego; znacząco przewyższał ją zarówno wzrostem, jak i pięknie wyrzeźbioną muskulaturą, którą Jess zdążyła już obmacać w swoich niepokornych myślach, ale nie zapowiadało się na to, by Alexa zamierzała się wycofać. Naparła dłońmi na jego klatę piersiową, popychając go do tyłu… czego Jess odrobinę jej zazdrościła, bo sama chętnie przesunęłaby opuszkami palców po jego szerokim torsie. Dlaczego on musiał wyglądać jak pieprzony Adonis? Przez ostatnich kilka dni naoglądała się wielu imponujących, nagich klat na plaży, lecz do tej pory żadna nie wydała jej się na tyle interesująca, by chciała się na niej skupić na dłużej. — A ty! Co ty sobie wyobrażasz, dupku?! Jak śmiesz wykorzystywać sytuację i dobroć Jess, żeby tak bezczelnie ją potraktować?! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś?! Wiesz, ile kosztuje ten kostium?! Pochodzi z limitowanej edycji od Fendi, jest warty ponad trzysta dolarów! Pewnie nawet nie stać cię na pokrycie kosztów. Jak mogłeś wylać na ten strój to swoje tanie piwo i zachowywać się, jakby nic się nie stało?!
      — Alexa, to naprawdę nie… — Jessalyn próbowała łagodnie wtrącić się w tyradę przyjaciółki, lecz nie została dopuszczona do słowa.
      — Cicho! Gdzie masz telefon? Zaraz zadzwonię po policję. Albo jeszcze lepiej, od razu po twojego prawnika. Takim ludziom nie można odpuszczać. Zbok i łajdak. — Sytuacja robiła się naprawdę nieprzyjemna. Jess nie znosiła wszelkiego rodzaju konfrontacji, tymczasem Alexa była nastawiona bojowo i nie zamierzała odpuszczać. Dookoła nich zaczynał zbierać się tłumek zaciekawionych gapiów zwabionych widowiskiem. Jeśli dobrze pamiętała, towarzyszący jej nieznajomemu (bo tak zaczęła już go określać w swoich myślach) mężczyzna miał na imię Oliver i był wyraźnie niezadowolony. Chciał stanąć w obronie przyjaciela, jednak nie znał temperamentu i roszczeniowości Alexy. Jej przyjaciółka zabrała przechodzącej nieopodal kobiecie drinka i chlusnęła nim prosto w twarz atrakcyjnego nieznajomego. Jessalyn nie zdążyła go ostrzec; już po fakcie z jej ust wydostał się ochrypły okrzyk przerażenia. Zrobiło się jeszcze większe zamieszanie, kiedy ten Oliver, wyraźnie rozjuszony zachowaniem Alexy, zaczął się z nią przekrzykiwać, ludzie dookoła nich zaczynali gwizdać, klaskać i chyba robić zakłady, z każdej strony oślepiał ją błysk fleszy, całe zajście było nagrywane komórkami… A Jess coraz bardziej kuliła się za plecami przyjaciółki, jakby próbowała stać się zbyt mała, by ktokolwiek był w stanie zwrócić na nią uwagę. Kiedy jednak rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu drogi ucieczki, jej wzrok padł na mężczyznę, który wcześniej wylał na nią piwo… Intensywność jego spojrzenia niemal ją parzyła. Nie miała pojęcia, skąd znalazła w sobie odwagę, by chwycić go za rękę i pociągnąć za sobą, gdy Alexa i Oliver byli zajęci swoją kłótnią. Z trudem przedarli się przez tłum, mimo to Jessalyn nie zatrzymywała się. Stopniowo z lekkiego truchtu przeszli w wolny spacer po piaszczystej plaży, lecz nie puściła jego dłoni, ciesząc się dotykiem jego ciepłych, pokrytych odciskami palców. Dopiero kiedy dotarli do nieco dzikszej okolicy, gdzie roślinność nie była równo przystrzyżona, mijali już tylko pojedyncze osoby, a głośna muzyka teraz niemal zlewała się z szumem fal uderzających o brzeg, zatrzymała się i powoli odwróciła w jego kierunku, na nowo tonąc w jego pięknych tęczówkach i widoku jego przystojnej twarzy.

      Usuń
    2. — Ja… przepraszam — odezwała się po chwili ciszy Jessalyn. Jeszcze przed chwilą nie umiała odwrócić od niego wzroku, teraz wpatrywała się w piasek pod ich nogami. — Za wszystko. Naprawdę nic się nie stało, wypadki się zdarzają… Nie mam ci tego za złe. Alexa przesadziła. Przepraszam za nią, za całą tę awanturę i za to, że… Przepraszam, zapomniałam, że wylała na ciebie też drinka! Zaraz pomogę ci się wytrzeć i… — Jak ostatnia idiotka zaczęła poklepywać się po ciele, ale przecież nie miała w stroju żadnych kieszeni. Popatrzyła na niego z nieśmiałym uśmiechem. — Mogę pożyczyć od ciebie chusteczki? — zapytała, odrobinę zażenowana. On od razu rzucił jej się z pomocą, a ona ciągnęła go za sobą bez zastanowienia! Miała wrażenie, że jak na razie pokazywała mu się tylko z jak najgorszej strony, przedstawiając swoją niezdarność w całej okazałości, kiedy zderzyli się ze sobą na plaży, później nie umiała obronić go przed własną przyjaciółką, porwała go za sobą przez pół Cancun i nie pomogła mu nawet otrzeć twarzy po bliskim spotkaniu ze słodkim drinkiem…
      — Możemy zapomnieć o kostiumie… To nic takiego, to tylko rzecz. Chyba że… moglibyśmy wykorzystać mój strój jako wymówkę, żeby jutro też się spotkać. Gdybyś chciał… Przyniosłabym ci go do wyprania, lecz to byłby tylko pretekst, żebym mogła znowu się z tobą zobaczyć. Oczywiście będziesz udawał, że nie masz pojęcia, jakie są moje prawdziwe intencje, ale tak się złoży, że zgubimy się po drodze do pralni chemicznej i pójdziemy na kawę, na drinka, na lekcję nurkowania… cokolwiek by cię zainteresowało — zaproponowała cicho, zagryzając dolną wargę. Wstrzymała oddech, czekając na jego odpowiedź. Z reguły nie była równie śmiała, zwłaszcza w kontaktach z mężczyznami, ale on miał w sobie coś takiego… Miała przeczucie, że gdyby tak po prostu pozwoliła mu odejść, żałowałaby tego do końca życia, więc postanowiła zaryzykować, nawet jeśli ich znajomość nie rozpoczęła się w najlepszy sposób.
      Jessalyn powinna dać mu szansę odpowiedzieć, jednak w milisekundzie ciszy, jaka między nimi zapadła, dopadły ją ogromne wątpliwości. Co jeśli zupełnie się wygłupiła? Jej serce biło gwałtownie w klatce piersiowej, jej dłonie zaczynały się pocić. Zamiast siedzieć cicho, nagle zaczęła wyrzucać z siebie kolejne zdania, nie dając mu dojść do słowa.
      — Nie musisz się zgadzać. Mówię serio… Wiem, że teraz nie za bardzo dałam ci wybór i właściwie można to uznać za uprowadzenie, ale jutro cię nie porwę! To znaczy… mogłabym cię porwać, gdybyś właśnie na to miał ochotę, tylko nie w dosłownym znaczeniu. Nie jestem kryminalistką, przysięgam, mam czystą kartotekę, nigdy nie dostałam nawet mandatu za złe parkowanie! Chodzi mi o to, że masz pełne prawo wyboru i uszanuję twoją decyzję… O Boże, powinnam najpierw zapytać, czy jesteś sam, prawda? Proszę, nie mów mi, że masz żonę, chociaż nie byłoby w tym nic dziwnego, ci najprzystojniejsi zawsze są zajęci… — Jej oczy rozszerzyły się, gdy uświadomiła sobie, że właśnie wprost zaliczyła go w poczet najatrakcyjniejszej grupy mężczyzn. Myśl, Jess, szybko, odwróć jego uwagę! — Czy mówił ci już ktoś kiedyś, że masz pięknie zarysowaną żuchwę?
      Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Kompletnie spanikowała i pogrążała się tylko coraz bardziej. Będzie miała szczęście, jeśli nie uzna jej za wariatkę i z samego rana nie wystąpi o sądowy zakaz zbliżania się…

      Jess

      Usuń
  5. Jess czekała w napięciu, przekonana, że nieznajomy zaraz zacznie wyzywać ją od wariatek i porzuci ją samotną na piasku, tymczasem postąpił wręcz odwrotnie. Najwyraźniej nie miał jej za złe niespodziewanej ucieczki; nie wściekał się na nią również z powodu Alexy, a wręcz żartował z całej sytuacji, sprawiając, że ciepło rozlało się po dnie jej serca.
    — Mam dla ciebie złe wieści: Olivera tutaj nie ma, zostawiliśmy go daleko w tyle, więc sam będziesz musiał zatroszczyć się o swój honor, jeśli postanowię niecnie wykorzystać sytuację i zacznę cię obmacywać w innych miejscach — odparła z nieskrywanym rozbawieniem Jessalyn, przyjmując od niego chusteczki. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, kiedy bez jej prośby schylił się, aby bez najmniejszych problemów mogła dosięgnąć do jego twarzy. Może to był drobny gest, ale zdradzał jej, że miała do czynienia ze spostrzegawczym, taktownym mężczyzną, który zwracał uwagę na podobne szczegóły, a jego ego nie przeszkadzało mu w dostosowywaniu się do potrzeb otaczających go ludzi, nawet kompletnych nieznajomych. — Ten zacny moment? Czyli mogę uznać, że macanko spełniło twoje oczekiwania? Uważaj, jeszcze pomyślę, że specjalnie wybrałeś mnie na swoją ofiarę i postanowiłeś wylać na mnie piwo, żeby mieć doskonałą wymówkę do obłapiania mojego dekoltu — wytknęła mu Jess z figlarnym uśmiechem, który nawet na sekundę nie znikał z jej twarzy, a skoro nieznajomy wyraźnie nie miał nic przeciwko jej dotykowi, nie ograniczała się. Pod pretekstem uzyskania łatwiejszego dostępu przyłożyła dłoń do jego policzka, kciukiem gładząc jego kość policzkową, delektując się delikatnym łaskotaniem jego kilkudniowego zarostu, podczas gdy wolną ręką ocierała jego skórę z lepkiego drinka, żałując, że nie była na tyle odważna, by zlizać z niego każdą kropelkę o smaku mango. Na samą myśl zrobiło jej się tak gorąco, że zaschło jej w gardle; jeszcze przed chwilą intensywnie wpatrywała się w jego oczy, zachwycona ich bliskością, ale teraz szybko odwróciła wzrok, jakby obawiała się, że wyczyta te wszystkie niegrzeczne pragnienia z jej ciemnych tęczówek. — Zdradzić ci tajemnicę? Mnie też się podobało. Nie podobała mi się tylko jedna rzecz: to, że przeszkadzał nam materiał kostiumu — wyznała szeptem wprost do jego ucha, zębami zahaczając delikatnie o jego płatek. Bikini było wykonane z cienkiej tkaniny, jednak wciąż nie mogło się to równać z dotykiem jego palców na nagiej skórze i była sfrustrowana tym, że nie mogła się przekonać, jakie to uczucie, gdy jego dłoń zamknęłaby się na jej pełnej piersi, wywołując nową falę silnych doznań. Jess w tamtej chwili nie myślała nawet o tym, że znajdowali się w miejscu publicznym, zwyczajnie chciała go poczuć mocniej, pełniej, nie zważając na konsekwencje i teraz, gdy nie otaczał ich dłużej tłum, jej słowa były przeznaczone tylko dla niego, a on sam doprowadzał ją do szaleństwa swoją niezłomną pewnością siebie… nie bała się przyznać do tych grzesznych myśli, chociaż poznała go zaledwie kilka minut temu. Nie miała pojęcia, co ten mężczyzna z nią wyczyniał, ale w tak krótkim czasie pomagał jej przełamać bariery, które tkwiły w niej od lat. Podobna zmysłowa psotność była w niej od zawsze, mało kto był jednak w stanie wydobyć ją z niej na zewnątrz, tymczasem Rafael… coś w jego postawie sprawiało, że sama chciała być równie nieustraszona i charyzmatyczna jak on. Zawsze czerpała garściami z życia, ciesząc się chwilą, lecz teraz wyzbyła się już wszelkich hamulców, dostosowując swoje tempo do jego rytmu, odnajdując ogromną przyjemność w równie otwartym flircie.
    Skończyła ocierać jego twarz, mimo to nie próbowała się od niego odsunąć. Przeniosła dłonie niżej, opierając je na jego szyi, głaszcząc jego mięśnie karku – równie swobodnie, jakby znali się wiele lat i robiła tak od zawsze.
    — I jak się spisałam? Jestem zboczoną łajdaczką czy uniknę podobnych oskarżeń? — zapytała żartobliwie Jess. Wciągnęła gwałtownie powietrze, kiedy Rafael zbliżył się do niej jeszcze bardziej, pozwalając, by ich klatki piersiowe się o siebie otarły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiał wyczuć, jak bardzo stwardniałe były jej sutki, jak pobudzona wciąż była, bo ich podchody przybierały coraz bardziej ognisty charakter, a seksualne napięcie zdawało się wzrastać z każdym ich gestem. Na pewno był świadomy, jak na niego reagowała, ale ona potrzebowała nieco więcej czasu oraz zapewnień z jego strony, by zrozumieć, że był nią zainteresowany.
      Na kilka sekund serce w jej piersi zamarło, gdy usłyszała przeklęte słowo żona padające z jego ust, na wzmiankę o szóstce pociech czekających na powrót ojca na jej twarzy musiało odmalować się czyste przerażenie i dopiero kiedy Rafael wyjaśnił, że pójdzie z pięknością wszędzie, mogła odetchnąć z ulgą. Jessalyn roześmiała się głośno i w ramach nagany za doprowadzenie jej na skraj zawału serca trzepnęła go delikatnie w ramię. Jess zawsze była zbyt naiwna i wierzyła we wszystko, co mówili jej inni – nawet kiedy na szyi swojego ekschłopaka zobaczyła malinkę, on łgał, twierdząc, że przypadkiem uderzył się o kant drzwi samochodowych, a ona durna mu uwierzyła, nie poddając w wątpliwość jego wersji zdarzeń, dopóki nie przyłapała go w łóżku z jego sekretarką…
      — Rafael — powtórzyła za nim miękko, delektując się smakiem jego imienia na języku. To kurewsko niesprawiedliwe, że nawet jego imię było piękne! Był cholernie seksowny, atrakcyjny, pewny siebie, zabawny… jak miała mu się oprzeć? Wbrew rozsądkowi już zaczynała tracić dla niego głowę, a on obezwładniał ją swoim urokiem osobistym coraz mocniej wraz z upływem kolejnych sekund. — Mam nadzieję, że będę również ostatnią osobą, która ci to powiedziała. W ten sposób zapamiętasz mnie do końca życia. — Gdziekolwiek miała zaprowadzić ich ta znajomość, niezależnie od tego, jak miała się skończyć, Jessalyn pragnęła odcisnąć piętno na jego duszy w taki sposób, by nigdy nie mógł o niej zapomnieć. Ta potrzeba była silniejsza od rozsądku czy logiki, podobnie jak pragnienie, by nie przestawał jej dotykać nawet na chwilę. Może ich fascynacja już jutro opadnie, może do końca wakacji będą nierozłączni, a później rozejdą się w różne strony, może nie mieli żadnej przyszłości… w tym momencie się to dla niej nie liczyło, skupiała się tylko na nim.
      — Nie mogę odmówić, kiedy hojnie oferujesz mi ubrania swojej żony. Uda mi się też poznać szóstkę twoich dzieciaków? Nie mogę się doczekać, żeby sprawdzić, czy mają równie piękne szczęki jak ty. — Roześmiała się głośno, kiedy pociągnął ją za sobą i ruszyli biegiem przez piękną plażę, trzymając się za ręce jak dwójka zakochanych nastolatków. Piasek pod ich stopami, piękne morze zabarwione zachodem słońca i ich splecione dłonie… było idealnie.
      — Nie obawiasz się, że skoro poznałam numer twojego pokoju, już się ode mnie nie uwolnisz? — droczyła się z nim Jess, gdy prowadził ją w stronę windy. Z hotelowego foyer zabrała butelkę wody, bo po ich biegu i zmysłowej wymianie zdań potrzebowała zwilżyć gardło.
      W windzie byli tylko we dwoje. Niewiele dzieliło ich od prywatności, w zaciszu jego pokojowego hotelu mogli wznowić swój uwodzicielski taniec, nie martwiąc się publicznością, co tylko wzmagało jej podniecenie i oczekiwanie, przez co nie panowała nad sobą. Jej dłoń z otwartą butelką zadrżała, woda wylała się głównie na tors i brzuch Rafaela, ale zamiast znowu zacząć go przepraszać, Jessalyn uśmiechnęła się w iście diabelski sposób, powoli sunąc wzrokiem po jego apetycznej sylwetce.
      — Teraz masz mokre coś więcej niż tylko twarz — zauważyła pozornie niewinnym tonem. — Chętnie znowu pomogę ci się wytrzeć — wymruczała, opierając dłoń na jego klatce piersiowej. Zajrzała mu w oczy, upewniając się, że na pewno nie miał nic przeciwko, po czym jej palce zaczęły swobodnie eksplorować jego tors, kierując się niżej na cudownie twarde mięśnie brzucha, które napinały się pod jej dotykiem. Stanęła naprzeciwko niego, zbliżając się jeszcze bardziej i tym razem się nie wahała; przywarła wargami tuż poniżej jego obojczyka i językiem musnęła jego skórę, nieśpiesznie zlizując kropelki wody, które osiadły na jego klatce piersiowej. Zamruczała cicho z zadowoleniem, wędrując ustami wzdłuż jego mostka.

      diablica

      Usuń
  6. Od momentu, w którym ich spojrzenia spotkały się na plaży, pragnęła go pocałować. Zdążyła już wymyślić milion scenariuszy, w których ich wargi się ze sobą zetknął, jednak jej fantazje zbledły w obliczu ekscytującej rzeczywistości. Nie było w nich wahania, ostrożności czy zwątpienia; oboje od razu zatracili się w tym ognistym, burzliwym pocałunku z nieustępującą euforią oraz żarliwością. Nie istniały między nimi bariery czy hamulce, po prostu poddali się namiętności, ich języki ścierały się ze sobą, wargi kusiły, a ona miała wrażenie, że jej serce zaraz wybuchnie w piersi. Kiedy się od siebie odsunęli, jej spojrzenie było zamglone, usta opuchnięte i dyszała ciężko, nie mogąc złapać oddechu. Nikt nigdy nie całował jej z podobną pasją i przed ponownym zanurzeniem się w pieszczocie powstrzymał ją tylko widok dziecka. Jess miała w sobie na tyle przyzwoitości, by zarumienić się ze wstydu, iż dali taki popis, ale już po chwili o tym nie myślała, kiedy zatrzasnął za nimi drzwi, pogrążając ich w przyjemnym półmroku.
    Jessalyn pozwoliła mu się usadzić na łóżku, chłodna pościel przyjemnie chłodziła jej rozgrzaną skórę. Czy Rafael zdawał sobie sprawę z tego, jaki był cholernie pociągający, gdy górował tak nad nią, roztaczając wokół niej swoją władzę? Czy wiedział, że jej serce wykonało fikołka, kiedy zwrócił się do niej jej pełnym imieniem, wypowiadając każdą sylabę tak miękko, jakby w skrytości duszy czcił każdą cząstkę jej jestestwa?
    Musiała się skupić. Widziała, że to, co chciał jej powiedzieć, było dla niego ważne, dlatego wysłuchała go do końca, nie próbując mu przerywać. Cieszyła się, że już na wstępie był z nią szczery.
    — Istnieje tylko jeden scenariusz, w którym mogłabym żałować: gdybyś przeleciał mnie, a później odwrócił się do mnie plecami i kazał spadać, bo dostałeś to, na czym ci zależało, zabawiłeś się i nie chcesz mnie więcej widzieć — powiedziała cicho, ale pewnie Jessalyn. Zakładała, że Rafael nie był tym typem mężczyzny, nie zabawiał się dziewczynami dla własnych korzyści. On również musiał wyczuwać to niezwykłe iskrzenie między nimi, które nie dawało im spokoju, lecz chciała uświadomić go, jakim postępowaniem mógłby ją zranić. Przymknęła oczy, próbując uporządkować myśli, co było niezwykle trudne, kiedy klęknął przed nią, ciepłymi dłońmi delikatnie masując jej kolana. Wyobrażała sobie, co mógłby zrobić z nią w tej pozycji, jak popycha ją do tyłu i ucztuje na niej, zlizując całą wilgoć, która nagromadziła się między jej nogami…
    — Chcę cię poznać. Chcę cię poznać w sposób, w jaki nie pozwoliłeś nad to nikomu innemu. To prawda, że uważam cię za nieziemsko atrakcyjnego i w tej chwili potrafię głównie myśleć o tym, jak bardzo chciałabym poczuć cię w sobie, spędzić kolejne godziny w tym łóżku, uprawiając niezaprzeczalnie najlepszy seks w moim życiu i może jestem trochę zazdrosna o wszystkie kobiety, które miałeś przede mną, zwłaszcza matkę sześciorga twoich pociech, bo to oznacza, że jej nie oszczędzałeś w sypialni — zażartowała, mrugając do niego porozumiewawczo, gdy próbowała nadać większej lekkości swoim słowom. Nie chciała go wystraszyć ani sprawić, by poczuł się schwytany w pułapkę bez wyjścia. — Ale też... zwyczajnie nie chcę, żeby to między nami skończyło się zaraz po seksie. Nie wiem nawet, na jak długo przyjechałeś do Cancun, jednak chciałabym wykorzystać wszystkie te dni, żeby cię poznać i zrozumieć. To pewnie zabrzmi jak wariactwo, jednak kiedy cię zobaczyłam, poczułam, jakbym wreszcie odnalazła kogoś, na kogo czekałam całe życie, chociaż wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że miałam kogoś szukać… — urwała, zanim zrobiła z siebie jeszcze większą wariatkę. Przysunęła się na skraj łóżka, by znaleźć się bliżej niego i łagodnie ujęła jego twarz w swoje dłonie, zaglądając w jego piękne oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Rozumiem, że chcesz poczekać i nie ma to związku z odrzuceniem, z tym, że mnie nie pragniesz. Doceniam to, że starasz się trzymać swoich zasad, a zarazem ochronić mnie przed późniejszymi możliwymi wyrzutami sumienia, ale chcę, żebyś wiedział… Nawet gdybyśmy mieli dzisiaj przekroczyć wszystkie granice, to niemożliwe, że poczułabym się jak przypadkowa panienka na jedną noc, bo już zdążyłeś sprawić, że czuję się wyjątkowa — szepnęła, delikatnie muskając jego wargi w niezwykle słodkim, niemal czułym pocałunku, tak odmiennym od ich namiętnego, nieokiełznanego zwarcia w windzie. Ich pierwszy głód został na tyle zaspokojony, że teraz mogła leniwie delektować się jego smakiem, uczyć na pamięć faktury jego nieustępliwych, zniewalających ust.
      Odsunęła się od niego powoli, niechętnie, ale pod wpływem jego słów wpadła na kolejny pomysł. Uszczypnęła go mocno w ramię, kiedy najmniej się tego spodziewał, błądząc pocałunkami po jej szczęce.
      — Uszczypnęłam cię, mimo to wciąż tu jestem. Nie musisz się bać — wyjaśniła, śmiejąc się cicho pod wpływem wyrazu jego twarzy. Przez chwilę wyglądał jak zdradzony dzieciak, któremu starszy brat ukradł ulubioną zabawkę ciężarówkę, kiedy go uszczypnęła. Lubiła się z nim droczyć. Zaczynała myśleć, że nie będzie w nim takiej cechy charakteru, której nie umiałaby z czasem pokochać. — Jeśli będziesz mówił mi takie rzeczy, nigdy nie będę chciała cię wypuścić. Będę chciała stać się twoim osobistym słońcem, żeby móc już zawsze cię ogrzewać — szepnęła, opierając swoje czoło o jego w czułym geście. Rozpływała się przez niego. Czuła się przy nim zarazem bezbronna i niezwyciężona.
      Zarówno swoimi słowami, jak i czynami doprowadzał ją do szaleństwa. Jej ciało trawiła gorączka, kiedy torturował ją swoimi pieszczotami. Nie umiała usiedzieć w miejscu; podczas gdy Rafael obcałowywał jej szyję i dekolt, ona błądziła dłońmi po jego umięśnionych barkach i ramionach, co jakiś czas wbijając paznokcie w jego skórę, kiedy odnajdywał wyjątkowo wrażliwe miejsce i postanowił się na nim skupić. Drżała, zarówno z przyjemności, jak i oczekiwania, kiedy Rafael drażnił się z nią, gorącymi wargami wyznaczając ścieżkę na jej skórze.
      Oddech uwiązł jej w gardle, kiedy wspomniał o kajdankach. Półprzytomna z euforii rozwarła przymknięte powieki, by odnaleźć jego płomienne spojrzenie.
      — Powiedziałeś, że nie jesteś złym chłopcem, ale jesteś niegrzecznym, bardzo niegrzecznym mężczyzną, Rafaelu — wykrztusiła, z trudem panując nad swoim głosem. — Ja też potrafię być niegrzeczną dziewczynką, możesz mnie ukarać, kiedy będę nieposłuszna... Ale jeśli użyjesz na mnie tych kajdanek, nie będziesz mógł ich już nigdy więcej użyć na żadnej innej… Bardzo nie lubię się dzielić — szepnęła, sunąc nosem wzdłuż jego żuchwy, zanim wpiła się w jego wargi z takim pożądaniem, jakby był jej powietrzem, a ona nie mogła oddychać. Zaczynała uzależniać się od jego smaku i gwałtownych pocałunków, które zawróciły jej w głowie.
      Jessalyn jęknęła głośno, kiedy poczuła jego język przez materiał kostiumu. Wygięła plecy w łuk, wypinając klatkę piersiową w niemej prośbie o więcej, ale Rafael wyłącznie się nad nią pastwił, nie pozwalając jej poczuć pełni swoich pieszczot.
      — Znęcasz się nade mną — wydyszała, wiercąc się pod nim z ogromną frustracją, gdy starała się zsunąć to pieprzone bikini, by poczuć jego dotyk już bez żadnych przeszkód. Myślała, że zaraz zwariuje, jeśli Rafael wciąż będzie się z nią droczył w podobny sposób, ciepłym oddechem drażniąc jej piersi, ustami krążąc tylko po skrawku materiału, zamiast po jej nagiej skórze. — Ja pierdolę — wymamrotała, kiedy wijąc się pod nim, otarła się biodrem o jego męskość i zrozumiała, jaki był dla niej twardy. Postawił im granicę, której mieli nie przekraczać, ale wiedziała, że nie będą w stanie skupić się na kolacji, dopóki nie poradzą sobie z rozpalającym ich podnieceniem. Zaczęła się o niego delikatnie ocierać, dodatkowo pobudzając jego i siebie, kiedy ich intymne części ciała oddzielały zaledwie dwie warstwy materiału.

      Usuń
    2. — Pragnę cię. Pragnę cię tak bardzo, że oszaleję, jeśli mnie nie dotkniesz tak, jak oboje tego chcemy. Proszę, Rafaelu. Jestem cała mokra, rozpalona dla ciebie i potrzebuję cię poczuć. — Nie próbowała nawet skrywać swojej desperacji. Sam popchnął ją na skraj, potęgując jej pożądanie swoim zachowaniem. Niesamowicie podobało jej się to, jak brał ją w swoje władanie… ale jeśli nie zamierzał się ugiąć, Jess nie miała najmniejszych oporów przed przejęciem inicjatywy.
      Obróciła się wraz z nim tak, że teraz on leżał plecami na miękkiej pościeli, a ona górowała nad nim. Usiadła okrakiem na jego biodrach, wzdychając z zadowoleniem, kiedy jego nabrzmiały członek ułożył się między jej rozchylonymi zapraszająco udami.
      — Mam na imię Jessalyn, a na nazwisko Myers. W grudniu skończę dwadzieścia sześć lat. — Z każdą informacją, jaką mu zdradzała, składała kolejne słodkie pocałunki na jego ciele, muskając wargami jego czoło, skronie, czubek nosa… Zwolniła tempo, by teraz jego trochę pomęczyć. Nie chciała przestawać, już nigdy nie chciała się od niego odsuwać. Rafael upierał się, że była dla niego nieznajomą i dlatego nie był w stanie posunąć się dalej, więc Jess zamierzała dostarczyć mu kolejnych informacji wraz z pieszczotami, aby pozwolił jej i samemu sobie na więcej. — Pochodzę z Nowego Jorku, trzy lata temu przeprowadziłam się do Los Angeles pod wpływem chwili, gdzie pracowałam głównie jako modelka w reklamach bielizny i strojów kąpielowych. Zagrałam w kilku filmach role trzecioplanowe, ale według opinii krytyków jestem totalnym beztalenciem i na ekranie nie mam do zaoferowania niczego poza śliczną buźką i ładnym ciałem… Nie przeszkadza mi to, po prostu chciałam spróbować i przekonać się, jak to jest, dużo się nauczyłam, stałam się silniejsza i przekonałam się, że to nie jest droga dla mnie — wyjaśniła szybko, wzruszając delikatnie ramionami, bo Rafael zaczął spoglądać na nią tak, jakby jej współczuł albo pragnął ją pocieszyć. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że uprzedmiatawiające czy okrutne słowa wymierzone w jej ciężką pracę jej nie zraniły, ale zawsze starała się patrzeć na wszystko optymistycznie. Gdyby wtedy nie spróbowała, mogłaby żałować i wypominać sobie do końca życia, że nie podjęła ryzyka, kiedy miała ku temu okazję. — Teraz muszę wykombinować dla siebie coś nowego, zwłaszcza że z wiekiem dostaje się coraz mniej propozycji modelingu, ale na razie o tym nie myślę. Jeśli mam być szczera, LA mnie zmęczyło. To strasznie… przytłaczające miejsce, wszyscy ciągle za czymś gonią: za nieosiągalnymi standardami piękna, sukcesem czy pieniędzmi i zapominają cieszyć się chwilą. — Jess miała wrażenie, że wszystko tam było strasznie sztuczne, przyjaźnie, a nawet uśmiechy wyglądały na fałszywe. Codziennie spotykała setki ludzi, mimo to już dawno nie czuła się równie samotna. Potrząsnęła delikatnie głową, po czym jej wargi rozciągnęły się w lekkim uśmiechu, kiedy wróciła do obsypywania go pocałunkami, z policzków kierując się niżej na jego szyję, którą obdarzyła teraz swoją niepodzielną uwagą. — Pomyślmy… jak już zapewne wywnioskowałeś, mam tendencję do podejmowania impulsywnych, pochopnych decyzji bez zastanawiania się nad konsekwencjami. Czasami źle się to dla mnie kończy, ale wolę podejmować ryzyko niż żałować i dzięki temu dzisiaj skończyłam w łóżku cholernie seksownego faceta. — Uśmiechnęła się do niego, śledząc leniwymi pocałunkami zarys jego żuchwy, zanim przeniosła się na jego tors, który bezwstydnie zwiedzała przy pomocy dłoni oraz warg.

      Usuń
    3. — Morduję wszystkie rośliny, jakich się dotknę, nawet kaktusy, ale uwielbiam kwiaty i nie umiem się poddać. Kiedy miałam cztery lata, w łydkę ugryzł mnie piekielny chihuahua o imieniu Pusia i od tamtej pory boję się małych psów. Moi rodzice uznali, że przesadzam, więc na szóste urodziny podarowali mi zgadnij co? Chichuahę! Byłam tak przerażona, że codziennie płakałam, ale nie odważyłam się narzekać, bo bałam, że oddadzą Clementine do schroniska i biedna umrze tam samotna i niekochana. Posiadam okropny nawyk gubienia moich rzeczy, od początku wyjazdu udało mi się zgubić już kartę i kartę zapasową do pokoju w hotelu, trzy pary okularów przeciwsłonecznych, a nawet jedną z moich walizek… Na pewno odebrałam ją z lotniska, ale gdzie ją później zostawiłam… — Posłała mu jeden ze swoich dziewczęcych, słodkich uśmiechów, którymi zawsze łagodziła swoje mniejsze i większe wpadki. Być może nie przedstawiła mu się ze swojej najlepszej strony, lecz za to z tej prawdziwej. Nie zamierzała udawać kogoś, kim nie była, by zyskać jego przychylność. Pragnęła znaleźć kogoś, kto polubiłby ją ze wszystkimi tymi wadami i nie krzyczał na nią za każdym razem, gdy zgubiłaby telefon albo dopiero co kupiony napój…
      Kierowała się z pocałunkami coraz niżej, wyznaczając nieśpieszną, zmysłową ścieżkę w dół jego idealnie umięśnionego brzucha. Zastanawiała się, ile godzin na siłowni spędzał, by osiągnąć podobny efekt. Mogłaby gapić się na jego sylwetkę godzinami i nie było szansy na to, by znudziła się tymi pociągającymi widokami. Polizała jego skórę tuż nad krawędzią kąpielówek, cały czas patrząc mu w oczy, zanim powoli wróciła całusami tą samą drogą, by odnaleźć jego usta i mocno go pocałować, mrucząc z zadowoleniem, gdy ich języki splotły się w namiętnym tańcu.
      — Podoba mi się sposób, w jaki wypowiadasz moje pełne imię. Chciałabym usłyszeć, jak je wypowiadasz, kiedy będziesz dochodził w moich ustach — dodała kolejną informację, gdy udało jej się od niego oderwać. Z trudem łapała oddech, jej policzki były zaczerwienione, a gęste włosy opadały w nieładzie na jej ramiona i plecy. Opuszkami palców musnęła jego policzek i uśmiechnęła się, delikatnie kołysząc biodrami, znowu doprowadzając ich oboje do szaleństwa, gdy tak ocierali się o siebie, poddając się erotycznemu napięciu. — Skoro już trochę mnie poznałeś to chyba oznacza, że możemy przejść do następnego etapu — szepnęła, sięgając do zapięcia stanika. Odrzuciła niepotrzebną górę od stroju gdzieś na bok i wyprostowała się, pozwalając mu patrzeć na jej półnagą sylwetkę oblaną księżycowym blaskiem wpadającym przez niedosunięte zasłony. Czekała. Powtarzał jej, że była piękna, ale teraz była odsłonięta bardziej niż wcześniej i mimo wszystko do jej umysłu zakradły się wątpliwości, że może… może wcale aż tak bardzo mu się nie spodoba.

      Jess

      Usuń
  7. — A byłbyś skłonny poddać się negocjacjom? — zapytała pozornie z lekkością Jess, chociaż w rzeczywistości było to dla niej ważne. — Zanim wyjdziesz zapalić… mógłbyś nam dać przynajmniej kilka minut na tulenie, a później uprzedzić mnie, że chcesz wyjść na balkon? Nie mam nic przeciwko, po prostu chciałabym wcześniej wiedzieć, że masz ochotę zapalić i jeszcze do mnie wrócisz. — Spoglądała na niego niepewnie, gdy wypowiadała swoją prośbę, jakby zostało w niej zakorzenione przekonanie, że nie miała prawa prosić go nawet o to. Nie zamierzała go błagać, by nie zostawiał jej samej w zmiętej pościeli, nie przeszkadzało jej to, że chciał zaciągnąć się papierosem na tarasie, zwyczajnie potrzebowała kilku minut w jego ciepłych objęciach i informacji, co zamierzał zrobić, aby mogła poczuć się pewniej. Wynikało to głównie z jej wcześniejszych doświadczeń z mężczyznami. Jessalyn wiedziała, że była ładna i przyciągała męskie spojrzenia, dzięki czemu nie miała trudności ze znajdowaniem zainteresowanych nią amantów, ale szybko okazywało się, że wielu z nich skupiało się głównie na jej ciele i nie zważali na to, że miała do zaoferowania coś więcej ponad seksowne krągłości i ognisty temperament w łóżku. Wielokrotnie wydawało jej się, że tworzyła z kimś związek tylko po to, by nagle dowiedzieć się, że sypiał z nią tylko dla zabawy lub chciał pochwalić się przed kumplami zdobyczą w postaci modelki. Po seksie często zdarzało się, że czuła się jak zwykła dziwka, gdy jej kochanek zasypiał albo wciągał na siebie ubranie i po prostu wychodził bez słowa pożegnania, żeby pograć na PlayStation z kolegami, a ona później naiwnie czekała na jego powrót. Właśnie dlatego powoli zaczynała wytyczać granice i uczyła się artykułować swoje potrzeby, co było dla niej nowością. W dzieciństwie nigdy nie musiała tego robić, bo zawsze dostawała to, czego pragnęła, czasami jeszcze zanim zdążyła się odezwać. Niczego jej nie brakowało i przez to w dorosłym życiu nie umiała zawalczyć o swoje, twardo tupnąć nogą. Wydawało jej się, że Rafael był dobrym człowiekiem, o czym świadczył choćby fakt, że w pierwszej kolejności zaprosił ją do restauracji na randkę, zamiast od razu do swojej sypialni i wcale nie zamierzał z miejsca pozbawić jej ubrań… W zasadzie to ona przekroczyła granicę, zlizując kropelki wody z jego torsu w windzie, przez co teraz nie umieli oderwać od siebie rąk i ust, mimo to wolała podzielić się z nim swoją prośbą, zanim zabrną za daleko i nie będą w stanie myśleć już o niczym poza wspólną przyjemnością.
    — Chyba trochę za wcześnie na planowanie rodziny, nie uważasz? — wytknęła mu z rozbawieniem, dając mu delikatnego pstryczka w czubek nosa. — Poza tym mówiłam ci już, że bardzo nie lubię się dzielić. Ojciec moich dzieci będzie należał tylko do mnie… Jeśli chcesz mieć szansę na złożenie swojej kandydatury, będziesz musiał coś zrobić z szóstką poprzednich dzieciaków i ich matką — poinformowała go, parskając cicho śmiechem. — Piętnaście dni… — powtórzyła za nim szeptem, czując gorzki posmak na języku. — Będziemy musieli wykorzystać je w pełni. Miałam wracać wcześniej, ale właśnie znalazłam powód, dla którego warto zostać. Mogę przedłużyć mój wyjazd do dziewiętnastego… Jeśli też byś tego chciał, Rafaelu. — Powinna się cieszyć, bo Rafael mógł wyjeżdżać choćby jutro, tymczasem mogli sobie ofiarować chociaż te najbliższe dwa tygodnie, mimo to już czuła smutek na samą myśl, że ich wspólny czas dobiegnie końca… Tylko co jeśli jej na tym zależało, a mężczyzna miał inne plany? Mogła być dla niego przygodą na dzisiejszą noc, ale to wcale nie oznaczało, że na pewno chciał oddać jej wszystkie najbliższe dni. Łaknęła jego zapewnień, bo miała wrażenie, że popadała w niezdrową obsesję.
    Po jej ciele rozlała się nowa fala ciepła i czułości, gdy użył w stosunku do niej pieszczotliwego określenia. Uśmiechnęła się, ukazując słodkie dołeczki w policzkach, które pokryły się delikatnym rumieńcem. Od razu poczuła się pewniej, gdy Rafael przyznał, że on również to poczuł i nie uważał, że przesadzała. Być może łaknęła tej akceptacji bardziej, niż była skłonna się do tego przyznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessalyn słuchała go uważnie, niemal żałując, że w tym momencie pozbyła się góry garderoby, bo Rafael przestał dzielić się z nią faktami ze swojego życia.
      — Nie chciałam, żebyś przerywał — wymruczała, muskając wargami jego podbródek. — Obiecaj, że później to nadrobimy i opowiesz mi więcej o sobie. Chcę wiedzieć wszystko. Nie przeszkadza mi twój wiek… po prostu jesteś młody, młodszy, niż się spodziewałam — przyznała, opierając się dla równowagi dłońmi na jego żebrach. Wydawał jej się bardziej dojrzały niż dwudziestoczterolatek, a dwa lata nie były aż tak dużą różnicą wieku. Jeśli on nie miał nic przeciwko temu, że była od niego starsza, to ona tym bardziej nie miała zamiaru narzekać, że zainteresował się nią młodszy mężczyzna. Najważniejsze, że oboje byli dorośli. — Spóźnione wszystkiego najlepszego, Rafaelu. Żałuję, że spóźniłam się o te dwa dni i nie mogłam świętować urodzin razem z tobą. Chcesz wypowiedzieć życzenie? Powiedz, o czym marzysz, a postaram się je spełnić — wyszeptała zmysłowo wprost w jego usta, zanim złożyła na nich kolejny zachłanny pocałunek. Gdyby byli w innej sytuacji, obiecałaby mu, że następne urodziny spędzi razem z nim, ale… dzielił ich od tej specjalnej okazji rok, a oni dopiero co się poznali. Mieli te dwa tygodnie, a później będą musieli o sobie zapomnieć…
      Jessalyn roześmiała się cicho, kiedy ponownie zmienił ich pozycję i znalazła się pod nim. Jej śmiech urwał się jednak w połowie zastąpiony pełnym podniecenia westchnieniem, gdy zaczął kierować się pocałunkami w dół jej ciała. Jej oddech stawał się coraz bardziej urywany wraz z kolejną pieszczotą. Zacisnęła mocno powieki, gdy pozbawił ją ostatniego skrawka materiału; bała się spojrzeć na jego twarz, by przekonać się, jaki miała wyraz, ale kiedy nagle zabrakło jej ciepła jego ciała, otworzyła oczy, instynktownie go szukając. Odetchnęła z ulgą, kiedy uświadomiła sobie, że nie odsunął się daleko. Chyba przestała oddychać, widząc jego opadające na podłogę kąpielówki. Oblizała spierzchnięte wargi, wpatrując się w niego z pożądaniem jasno płonącym w ciemnych tęczówkach.
      — Chodź tu do mnie. Proszę, Raf — wychrypiała, nie mogąc znieść nawet sekundy rozłąki. Zaraz jednak przypomniała sobie, o czym rozmawiali i na chwilę oprzytomniała. — Nie musimy… Nie musisz… Nie chcę, żebyś później żałował. Nie zniosę, jeśli później będziesz zły na mnie, a przede wszystkim na samego siebie za to, że złamałeś swoje dotychczasowe zasady. — Wciąż nie było za późno, wciąż mogła grzecznie pójść pod prysznic – najlepiej lodowaty, by częściowo ugasić swoje pożądanie – i mogli pójść na kolację. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby postąpił wbrew sobie tylko po to, by ją zadowolić. Otworzyła usta, jakby ponownie chciała zacząć go zapewniać o tym, że nie musieli uprawiać seksu, ale wyrwał jej się tylko cichy okrzyk, gdy Rafael bez trudu przysunął ją na krawędź łóżka. Był tak niesamowicie pewny siebie, a zarazem czuły, kiedy spoglądał jej w oczy, obniżając się powoli, aż klęczał dla niej na podłodze i nachylał się nad jej sylwetką, oddechem drażniąc wnętrza jej ud. Było coś niezwykle bezwstydnego, a zarazem urzekającego w tym widoku.
      — Kurwa — wydusiła z siebie głośno, kiedy Rafael leniwie zatopił w niej język. Zacisnęła palce na kołdrze, wijąc się pod nim i zarzucając biodrami, by po chwili wsunąć dłonie w jego włosy z donośnym jękiem, kiedy odnalazł wyjątkowo wrażliwe miejsce. Był niesamowicie pojętnym, cierpliwym uczniem, szybko zapamiętując, co najbardziej jej się podobało i na co Jessalyn mocniej reagowała, wyrzucając z siebie entuzjastyczne pomruki. Nigdy nie było jej równie dobrze, nigdy nie trzęsła się tak na całym ciele, dysząc ciężko i błagając w myślach, by ta niesamowita pieszczota się nie kończyła. Smakował jej niestrudzenie, skupiając się tylko na jej przyjemności, wywoływał czystą rozkosz, w której pragnęła się zatracić. Była w pieprzonym niebie i wszystko to było jego zasługą.
      — Rafael — szepnęła niemal z nabożną czcią, kiedy targające jej sylwetką dreszcze zaczęły przybierać na sile, a ona czuła, że zbliża się do orgazmu.

      Jess

      Usuń
  8. To było niesamowite, Rafael był niesamowity. Pod naporem jego zwinnego języka rozpadła się na malutkie kawałeczki, by już po chwili mężczyzna swoimi objęciami zlepił ją ponownie w cudowną całość. Jess uważała, że każda kobieta, która z niego zrezygnowała, musiała być szalona. To, co potrafił zrobić swoim gorącym językiem… Jessalyn przymknęła z lubością powieki, przekonana, że już zawsze będzie o nim fantazjować. Odwzajemniła jego głęboki pocałunek, czując swój smak na jego wargach i wtuliła się w niego, palcami czule przeczesując jego włosy. Każdą pieszczotą pozbawiał jej tchu. Rozpływała się dla niego.
    — Kolana i żebra? Uważasz, że moje kolana i żebra też są seksowne? — zapytała, parskając cicho śmiechem. Jeszcze nigdy nie słyszała, by ktoś zachwycał się tymi częściami ciała. — Tylko moje ciało jest niezwykłe? Myślałam, że poleciałeś na mój intelekt i niesamowite poczucie humoru, a ciebie po prostu kręci mój biust — wytknęła mu Jessalyn, drażniąc się z nim, gdy wykorzystywała jego słowa przeciwko niemu. Sam jej się podstawił; to była zbyt dobra okazja, by mogła ją przeoczyć.
    — Przesadzasz — odparła ze śmiechem Jess, kręcąc delikatnie głową. — Nie zapominaj, że niektórzy mężczyźni mogą być już odrobinę za starzy na pełną erekcję. Poza tym jestem przekonana, że znalazłoby się też co najmniej kilka zainteresowanych kobiet. Masz szczęście, że obecnie interesuje mnie wyłącznie jedna erekcja w całym tym mieście — mrugnęła do niego, lecz figlarność jej słów żywo kontrastowała z zaskakującą czułością wypełniającą jej oczy, kiedy tylko ich spojrzenia się ze sobą spotykały. Trudno było jej się skupić na rozmowie, myśli rozpadały się w jej głowie jeszcze zanim zdążyły się w pełni uformować, słowa więzły jej w gardle, nagle znikając, zanim zdążyła wypowiedzieć je na głos, bo cała jej uwaga była skupiona na Rafaelu. Bezwstydnie pieścił jej ciało, sprawiając, że była rozproszona i potrafiła koncentrować się wyłącznie na przyjemności, jaką jej dostarczał, swoim językiem i wargami nieustannie błądząc po jej wrażliwej skórze. Zaledwie przed chwilą doprowadził ją do orgazmu, mimo to nie przestawał poddawać jej zmysłowym doznaniom, przez co jej pragnienie stawało się tylko coraz bardziej obezwładniające i naglące. Jessalyn pomrukiwała niczym zadowolona kotka, zanurzając się w tym elektryzującym prądzie, który cały czas między nimi przepływał, potęgując ich pożądanie oraz potrzebę bycia blisko. Nie liczyło się nic poza wypełniającym ich ogniem oraz czystą rozkoszą, jaką sobie dawali i jaką wciąż mogli sobie dać, ignorując wszystkie zasady oraz ograniczenia.
    Cholernie trudno było jej sobie przypomnieć, o czym właśnie rozmawiali, gdy Rafael leniwie drażnił jej sutek językiem. Jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się, by w pełni utraciła kontrolę nad sobą; żaden mężczyzna przed Rafaelem nie był w stanie sprawić, że poczuła się na tyle komfortowo, by całkowicie oddać się namiętności, natomiast przed nim nie próbowała się chować czy bronić. Sam zauważył, że od ich spotkania nie minęła nawet godzina, a ona instynktownie obdarzyła go zaufaniem, wierząc, że nie zrobiłby jej krzywdy. Nie miała pojęcia, dlaczego budził w niej poczucie bezpieczeństwa, dlaczego w głębi duszy wiedziała, że będzie mu zależało na jej dobru nawet bardziej niż na swoim własnym… i jak na razie udowadniał jej, że to prawda, skupiając się wyłącznie na jej przyjemności, chociaż jego brak spełnienia musiał boleśnie o sobie przypominać.
    — W takim razie zostanę. Dla ciebie — podkreśliła, opuszkami palców gładząc jego policzek. Nie obchodziły jej dłużej piękne widoki w Cancun, bo w prawdziwym raju znalazła się przy nim. To dla niego chciała zostać, by mieć szansę spędzić kilka dodatkowych dni tylko w jego towarzystwie. Nic innego nie miało dla niej znaczenia; mogła odwołać sesje zdjęciowe czy brunch z koleżankami matki, na których znowu musiałaby słuchać tych samych złośliwości, ale nie mogłaby odzyskać straconego czasu, który mogła z nim spędzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jessalyn wpatrywała się w niego z gorącymi wypiekami na twarzy. Płonęła dla niego i wiedziała, że nie będą w stanie się od siebie oderwać, dopóki Rafael nie zanurzy się w jej wnętrzu, wypełniając ją całym sobą. Sama myśl o tym, że zaraz będzie mogła poczuć go w sobie, sprawiła, że jęknęła głośno.
      — Mam tak samo — przyznała, ośmielona przez jego wyznanie. Jej dłonie od dłuższego czasu przesuwały się swobodnie po jego plecach, masując potężne mięśnie grzbietu. Zacisnęła palce na jego pośladkach, przyciągając jego biodra jeszcze bliżej, pragnąc poczuć go mocniej, pełniej. — Myślę, że już zawsze będę fantazjować o tobie, o tej nocy, o tym, jak dobrze mi z tobą było i jak cudownie się przy tobie czułam. Mam wrażenie, że mogłabym zaraz dojść pod wpływem zaledwie delikatnego dotyku i pikantnych rozmów. Uwielbiam, kiedy tak sprośnie do mnie mówisz, to mnie tylko bardziej podnieca. — Im bardziej grzeszny i bezwstydny był jej kochanek, tym trudniej było jej nad sobą zapanować. Była rozpalona, a bolesne pulsowanie między jej nogami powróciło, domagając się kolejnego spełnienia. Z lubością zlizała kropelki potu, które pojawiły się w zagłębieniu ponad jego obojczykiem. — Umowa stoi. Do dziewiętnastego sierpnia każda twoja noc należy do mnie, Raf. Chcę się z tobą kochać co wieczór i budzić się przy tobie każdego poranka. — Jessalyn chętnie zawłaszczyłaby dla siebie już każdą noc do końca jego życia, ale nie mogła. Skoro mieli tylko dwa tygodnie, zamierzała wykorzystać je w pełni. Pocałowała go, powoli, słodko i czule, gdy przypieczętowała tę obietnicę. Była oczarowana: Rafaelem i całą tą sytuacją. Wszystko toczyło się szybko, tak szybko, że kręciło jej się w głowie i zastanawiała się, czy nie powinni zwolnić, jednak… wcale nie chciała się powstrzymywać. Dlaczego mieli stosować się do reguł narzuconych im przez społeczeństwo odnośnie tego, w jakim tempie powinna postępować relacja między dwójką ludzi? Zamknęli się we własnej rzeczywistości, w której byli tylko oni, odcięci od reszty świata, który przecież nie miał dla nich znaczenia.
      Nie powiedział, że chciał się z nią pieprzyć; pragnął się z nią kochać i samo to sprawiło, że jej serce zabiło szybciej.
      Jej ręka przesunęła się swobodnie przez jego biodro na brzuch i jeszcze niżej, doskonale wiedziała, gdzie chce się teraz skierować. Westchnęła z zadowoleniem, przebiegając palcami po całej jego imponującej długości, wyczuwając jego twardość pokrytą aksamitną w dotyku skórą. Owinęła swoją drobną dłoń wokół jego męskości, dotykając go niemal leniwie, na przekór ich pragnieniom pchającym ich ku jak najszybszemu spełnieniu. Chciała delektować się ich bliskością, świadomością, że to ona była powodem, dla którego był tak nabrzmiały.
      Na oślep sięgnęła do stolika nocnego po prezerwatywy, nie przestając go masować. Wcale nie musiała go pobudzać, był gotowy, ale czerpała z tego przyjemność i wcale nie chciała przestawać.
      — Czy ja chcę wiedzieć, na co liczyłeś, kiedy kupowałeś to opakowanie? Zepsułam ci jakieś plany? — zapytała, unosząc brwi, ale jej zawadiacki uśmiech sugerował, że tylko się z nim droczyła. — Masz szczęście, że wciąż jest nierozpakowane, w przeciwnym razie musiałabym cię srogo ukarać. — Zacisnęła mocno palce na jego męskości, balansując niemal na granicy bólu i przyjemności. Zaraz złagodziła ostrość swojego gestu słodkim pocałunkiem w usta, by już po chwili przesunąć się niżej. Zassała skórę na jego szyi, z zadowoleniem odkrywając, że w widocznym miejscu pozostawiła malinkę, po której przejechała językiem. Rafael należał w końcu do niej.
      — Następnym razem wezmę cię w usta, tak strasznie chciałabym cię skosztować, ale teraz za bardzo chcę mieć cię już w sobie, żebym mogła dłużej czekać. Kurewsko cię pragnę — wyznała gorączkowym szeptem, liżąc płatek jego ucha. Drżącymi palcami rozerwała opakowanie i sięgnęła między nich, by powoli naciągnąć prezerwatywę na jego członka. Otarła się swoimi wilgotnymi płatkami o jego męskość w zapraszającym geście, szerzej otwierając dla niego wciąż pokryte jej sokami uda. — Wejdź we mnie, skarbie. Potrzebuję cię.

      Jess

      Usuń
  9. Może gdyby Jessalyn była mniejszą egoistką, powstrzymałaby go jeszcze przed zanurzeniem się w jej gorącym wnętrzu, pytając, czy był pewny swojej decyzji i podkreślając, że nie byłaby na niego zła, gdyby chciał się wycofać, honorując własne zasady, ale… stałoby to w sprzeczności z tym, czego sama pragnęła i co podpowiadało jej serce. Nie miała czasu, by wypytać Rafaela dokładnie o powody, dla których wstrzymywał się od seksu przez kilka długich tygodni, może nawet miesięcy, nawet kiedy był już w związku, jednak chciała myśleć, że zwyczajnie nie poznał do tej pory odpowiedniej kobiety, która rozbudziłaby w nim prawdziwą, nieposkromioną żądzę. Być może przemawiała przez nią pycha, gdy cieszyła się z tego, że jako pierwsza przełamała jego dotychczasową ostrożność, zniewalając go i rozpalając uwodzicielskim flirtem, roziskrzonym spojrzeniem i chciwym dotykiem. Miała przeczucie, że do tej pory zwyczajnie żadna z jego partnerek nie była dla niego wystarczającą pokusą, by odrzucił swoją rozwagę oraz powściągliwość i w pełni zanurzył się w obezwładniającej namiętności, nie myśląc o niczym poza rozkosznym napięciem popychającym ich w swoje ramiona. Pragnęła wierzyć, że pod wieloma względami byli dla siebie pierwszymi razami, dzięki czemu nie będą w stanie o sobie nigdy zapomnieć.
    Jess roześmiała się cicho, przesuwając opuszkami palców wzdłuż jego wspomnianej żuchwy.
    — Poleciałam na ciebie. Byłeś tak słodko zdenerwowany tym, że na mnie wpadłeś i troskliwy… a do tego niesamowicie pociągający w swojej pewności siebie, kiedy bardziej macałeś niż wycierałeś mój biust z piwa. Wyglądasz tak pięknie, jakby ktoś ożywił pieprzoną rzeźbę greckiego boga i czułam, że będę cholernie żałować, jeśli odwrócę się na pięcie i tak po prostu zostawię cię na plaży i nie chodziło mi wyłącznie o skosztowanie twoich ust… Nie wspominając o tym, że przy tobie nie mogę przestać się śmiać i od razu poczułam między nami niesamowitą więź, jaka nigdy mnie z nikim nie połączyła — wymieniała powoli Jessalyn. To musiało być szaleństwo… Uwielbiała oglądać romansidła, w których bohaterki poznawały swoją wielką, jedyną miłość, ale nigdy nie spodziewała się, że mogłoby ją spotkać coś podobnego, że wpadnie na plaży na mężczyznę, który natychmiast rozbudzi jej zainteresowanie i sprawi, że Jess zapomni dla niego o całym świecie. — Masz rację, ciesz się, że to na mnie wylałeś piwo. Wyobrażasz sobie, co by się stało, gdyby twój kubek przechylił się na strój Alexy? — Parsknęła śmiechem, wyobrażając sobie krzyki jej znajomej. Alexa na pewno nie stałaby potulnie z boku, do wrzasków zapewne szybko dołączyłyby rękoczyny, a oni straciliby okazję, by wymknąć się z tłumu i spędzić czas tylko we dwoje. Wściekła Alexa mogłaby tak zbluzgać Rafaela, że mężczyzna nie chciałby mieć nic wspólnego z przyjaciółką Alexy, Jessalyn, uznając, że musiała mieć równie gwałtowny temperament… co nie mogło być bardziej odległe od rzeczywistości.
    Jess zaskomlała cichutko, kiedy wreszcie się w nią wsunął. Wydała z siebie westchnienie ulgi, bo miała wrażenie, że jeśli Rafael wkrótce w nią nie wejdzie, oboje oszaleją pod wpływem nieugaszonego pożądania. Jego ruchy były perfekcyjnie wyważone, na początku niespieszne i zmysłowe, gdy oboje delektowali się każdym pchnięciem i poczuciem zjednoczenia, następnie mocne i pewne, kiedy zaczynał tracić nad sobą panowanie, szukając spełnienia. Wychodziła mu naprzeciw swoimi biodrami, cicho powtarzając jego imię i wzdychając, gdy wsuwał się w nią pod wyjątkowo przyjemnym kątem, stopniowo wzmacniając napięcie w dole jej brzucha. Było idealnie. Przez cały czas patrzyli sobie w oczy, wiedząc, że ta chwila była dla nich ważna. W pewnym momencie Jess sięgnęła po jego dłoń i splotła ich palce razem z łagodnym uśmiechem, ciesząc się tym, jak doskonale ich ciała do siebie pasowały pod każdym względem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Spłoń dla mnie — szepnęła. Roztapiała się pod wpływem intensywności jego spojrzenia oraz czułych określeń, które kierował w jej stronę. Znali się niezwykle krótko, jednak w jego ustach kochanie zabrzmiało tak szczerze, prawdziwie… Niosło ze sobą znaczenie, a nie było pozbawionym, wyświechtanym tekstem rzuconym pod wpływem kaprysu i chwili, by zjednać sobie jej przychylność. Spoglądał na nią tak, jakby naprawdę była jego słońcem. — Chcę patrzeć, jak dla mnie stajesz w płomieniach, skarbie.
      Podobało jej się to, jak stracił nad sobą kontrolę, jakie miękkie dźwięki z siebie wydawał, tworząc harmonię przyjemności zwieńczoną jej imieniem. Jego mięśnie cudownie drżały, kiedy opadł na nią zmęczony, przygniatając ją do materaca. Nie narzekała; wręcz przeciwnie, była zachwycona, gdy tak przycisnął się do niej, a ona mogła czuć jego ciało na całej długości. Położyła dłoń na jego karku, delikatnie gładząc rozpaloną skórę i tył jego głowy, podczas gdy Rafael odzyskiwał oddech po orgazmie. Zaraz sama jednak straciła oddech, gdy mężczyzna zaczął całować ją zachłannie, nie odrywając się od niej nawet na chwilę, wpijając się w jej wargi tak, jakby był rozbitkiem, a ona jego tratwą ratunkową.
      — W takim razie powinniśmy podziękować Olivierowi? — zapytała z rozbawieniem. Byli tak skupieni na sobie, że nawet nie pomyśleli o wstąpieniu po drodze po prezerwatywy. Gdyby Rafael nie był przygotowany, chyba nie umieliby sobie poradzić z rozczarowaniem. — To słodkie, że tak bardzo o mnie dbasz, Raf. Z tobą może mi być tylko dobrze. Dałeś mi swoim językiem taki orgazm, że nie zapomnę go do końca życia — odparła spokojnie Jess, dostrzegając, że jej kochanek niejako stracił poprzednią pewność siebie. Nie miała mu za złe, że doszedł szybko; jego erekcja utrzymywała się już od ich ognistych pocałunków w windzie, sama Jessalyn też zadbała o to, by był pobudzony do granic możliwości i jak sam przyznawał, od dłuższego czasu nie uprawiał seksu… A oni mieli całe dwa tygodnie, by popracować nad kondycją. Była pewna, że następnym razem Rafael uparcie zadba o to, by doszła przed nim.
      Uśmiechnęła się do niego zachęcająco, zanim wyrwał jej się cichy jęk, gdy Rafael znowu skupił się w pełni na niej, z wyczuciem okrążając najbardziej wrażliwy punkt w całym jej ciele.
      — Możesz troszeczkę zwolnić… Właśnie taaaak. Robić te same kółeczka, które wcześniej robiłeś językiem — wymamrotała, z przyjemności mrużąc powieki, a jej oddech przyspieszył. Podobało jej się to, że potrafił być władczy i grzeszny, stawał się wtedy niesamowicie seksowny, ale przy tym także opiekuńczy i uważny, kiedy upewniał się, że było jej dobrze i nie bał się prosić o wskazówki. — Mógłbyś… — urwała, przegryzając dolną wargę, a jej policzki pokryły się głębszym odcieniem czerwieni. Nie miała problemu z bezwstydnym opisywaniem tego, co chciała zrobić z nim, ale kiedy sama miała opisać swoje potrzeby, opadało na nią onieśmielenie. — Mógłbyś nadal mnie tak dotykać i… znowu… polizać moje piersi? — wydusiła z siebie wreszcie, chociaż miała wrażenie, że to zabrzmiało strasznie głupio. Kiedy wcześniej skupił swoją uwagę na jej dekolcie, gryząc i ssąc jej skórę, była podniecona do granic możliwości. Nie miała wątpliwości, że wraz z pocieraniem łechtaczki i jego męskością wciąż zanurzoną w jej wnętrzu wkrótce znowu dla niego dojdzie. Już teraz była blisko, a kilka dodatkowych bodźców na pewno sprawi, że w ekstazie będzie szeptała jego imię.

      Jess

      Usuń
  10. Rafael był spełnieniem wszystkich jej niegrzecznych fantazji, jakby ktoś zajrzał do jej myśli i utkał z nich idealnego dla niej kochanka, który nie tylko potrafił doprowadzić ją do białej gorączki, ale także później stawał na wysokości zadania, przechodząc jej najśmielsze wyobrażenia. Zachowywał się tak, jakby sprawianie jej przyjemności jemu samemu sprawiało ogromną satysfakcję; nie musiała go błagać o pomoc w osiągnięciu spełnienia, Raf z nieskrywanym entuzjazmem pieścił każdy dostępny centymetr jej skóry, sprawiając, że Jessalyn już wkrótce drżała pod naporem niebiańskich doznań obezwładniających jej wszystkie zmysły. Jej oddech stał się płytki i nieregularny, jej klatka piersiowa gwałtownie unosiła się i opadała pod naporem jego zachłannych ust i zwinnego języka, a pobudzana przez niego łechtaczka pulsowała rozkoszą, zalewając całe jej ciało elektryzującymi falami. Była już na samej granicy orgazmu, kiedy zatopiła zęby w jego barku, jakby nie była w stanie wytrzymać całej tej ekstazy, której była poddawana w trakcie jego niestrudzonych, odważnych pieszczot.
    — Ja. Pierdolę — wydusiła z siebie z trudem, wijąc się w wilgotnej od potu pościeli. Może nie doszła razem z nim, jednak Rafael wynagrodził jej to po tysiąckroć, dostarczając jej niezapomnianych wrażeń. — Zaraz ja dla ciebie spłonę. — To nie była przenośnia. Jego pocałunki pozostawiły po sobie płomienie rozprzestrzeniające się po jej skórze, ogień trawił ją od środka, popychając ją w stronę orgazmu, który uderzył w nią niczym huragan, kiedy mężczyzna zastąpił swój palec tym niesamowitym językiem. Wystarczyły zaledwie dwa malutkie muśnięcia, by Jessalyn wydała z siebie zduszony okrzyk, odrzucając głowę do tyłu, dochodząc po raz kolejny na jego ustach tak mocno, że pod powiekami zobaczyła gwiazdy.
    Leżała w pościeli zupełnie bezwolna, niezdolna się poruszyć. Zmierzwione kosmyki włosów przykleiły się do jej czoła i policzków, cały jej dekolt był zaczerwieniony z powodu uwagi, jaką poświęcił mu Raf. Była wykończona, ale szczęśliwa i zaspokojona jak chyba nigdy; nie spodziewała się, że jej drugi orgazm tej nocy będzie nawet silniejszy od poprzedniego.
    — Rafael — szepnęła z czułością, gdy zgodnie ze swoją obietnicą, nie ruszył się z łóżka, wtulając się w nią niczym ogromny niedźwiadek. Nie było między nimi nawet milimetra przestrzeni, a kiedy wkradał się między nimi jakikolwiek dystans, ich ciała natychmiast dopasowywały się do siebie z powrotem, jakby nie byli w stanie pozostać daleko od siebie. Jessalyn oparła jedną ze swoich dłoni na jego potylicy, wplątując palce w jego słodkie loki, podczas gdy drugą powoli zataczała uspokajające kręgi na jego plecach. Co jakiś czas obracała twarz w jego kierunku, by składać słodkie pocałunki na czubku jego głowy, skroni czy policzku. Była oczarowana spokojem tej chwili; jeszcze kilka minut temu oboje poddawali się gwałtownym, burzliwym emocjom, zupełnie pochłonięci przez wzajemne pożądanie, a teraz opadło na nich słodkie odprężenie. Cisza, która wypełniła pokój, nie była niezręczna czy przerażająca, przypominała raczej miękki koc owinięty wokół nich niczym kokon bezpieczeństwa. Formująca się między nimi więź wciąż była krucha, ponieważ znali się tak krótko, ale ukryte w niej piękno sprawiało, że Jess była gotowa zawalczyć o ich relację, nawet jeśli na ten moment trudno było im sobie wyobrazić, co przyniesie ze sobą przyszłość.
    — Nic nie mów — przerwała mu Jessalyn, przykładając palec wskazujący do jego ust. — Nie chcę nawet myśleć o tym, że były przede mną kobiety, które cię dotykały i miały szansę mieć cię dla siebie długimi miesiącami, kiedy ja jestem zmuszona zadowolić się zaledwie dwoma tygodniami. Może powinnam być im wdzięczna, skoro przy nich nauczyłeś się wszystkiego, ale wkurwia mnie sama świadomość, że pieściłeś je wszystkie tak jak mnie… Ale skoro były na tyle głupie, by wypuścić cię z rąk, ich strata. Ja nie zamierzam popełnić tego samego błędu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przymknęła powieki, mrucząc z zadowoleniem, kiedy Rafael delikatnie masował jej głowę. Czy było coś, czego ten facet nie umiał? Każdy jego dotyk był właśnie tym, czego w danej chwili potrzebowała.
      — Żaden z nich nie ma już dla mnie znaczenia i jestem pewna, że żaden mężczyzna po tobie nie będzie w stanie rozpalić, a później zaspokoić mnie tak jak ty — przyznała. Sama myśl, że inny facet miałby jej teraz dotknąć… wzdrygnęła się, nie potrafiąc sobie tego wyobrazić, zwyczajnie nie chciała, by ktokolwiek inny zbliżył się do niej tak, jak zrobił to dzisiaj Rafael.
      — Wciąż możemy to nadrobić, przystojniaku, jeśli marzysz właśnie o plaskaczu… chociaż osobiście wolałabym się skupić na przyjemniejszych czynnościach — odparła ze śmiechem Jess, znacząco przesuwając wzrokiem po całej jego sylwetce, skupiając się nieco dłużej na jego męskości. Zaraz jednak straciła jego członka z oczu, kiedy przewrócił ją na brzuch, pocałunkami wyznaczając ścieżkę wzdłuż jej kręgosłupa. — Wolałbyś, żebym wyglądała koszmarnie? — droczyła się z nim. Podłożyła dłonie pod podbródek, wylegując się wygodnie na poduszkach. — Następnym razem weźmiesz mnie od tyłu? — zapytała z figlarną nutą w głosie, obracając się, by móc na niego popatrzeć i namiętnie go pocałować. — Jeśli dalej będziesz mnie tak dotykał, nie opuścimy tego łóżka nawet na chwilę na papierosa — ostrzegła go, gdy przeniósł swoją uwagę na jej pośladki. Każda jego pieszczota pobudzała ją do tego stopnia, że naprawdę trudno było jej powstrzymywać swoją żądzę.
      Jessalyn nie przestawała chichotać, kiedy Rafael spacerował po pokoju, nosząc ją w ramionach, jakby była zbyt cenną księżniczką, by pozwolił jej samodzielnie stawiać kroki po twardym podłożu. Splotła palce na jego szyi, wygodnie opierając głowę na jego ramieniu. Nie pozwolił jej się nawet ubrać, samemu wsuwając jej przez głowę bezrękawnik, który był na tyle duży, że spokojnie sięgał jej do połowy opalonych ud, zasłaniając wszystkie intymne strefy. Materiał pachniał nim, co było tylko dodatkowym atutem.
      — Ej! Kogo niby nazywasz starszą kobietą, dwa lata to żadna różnica — prychnęła Jess, udając oburzenie, ale zdradzał ją szeroki uśmiech. — Tak bardzo kręci cię to, że przespałeś się ze starszą od siebie? W takim razie ja też będę się chwalić, że miałam w łóżku młodego ogiera, prawdziwa ze mnie kuguarzyca — parsknęła cicho, mrugając do niego. Chyba oboje wiedzieli, jak niedorzecznie to brzmiało. — Dlaczego nigdy nie powinieneś tu być? — zapytała zaciekawiona, zdziwiona jego doborem słów. — Walencja… to stamtąd pochodzi część twojej rodziny? Często tam bywasz w odwiedziny? — zapytała, sprytnie podkradając mu papierosa spomiędzy jego warg. Sama zaciągnęła się dymem, pocałowała go namiętnie, po czym z diabelskim uśmiechem z powrotem umieściła papierosa w jego ustach. Roześmiała się. — Rewelacyjna? Jesteś chyba pierwszą osobą, która tak uważa. Wszyscy twierdzą, że to paskudny nawyk. Wyobraź sobie, jak bardzo darła się na mnie Alexa, kiedy okazało się, że zgubiłam walizkę. W sumie nie wiem, o co jej chodziło, bo tam były tylko moje rzeczy… — wymamrotała, wzruszając lekko ramionami, jakby była do tego przyzwyczajona. Alexa zawsze dużo krzyczała, a na Jessalyn już w szczególności. — Czemu powtarzałeś rok? Miałeś problemy z nauką, byłeś chory..?
      Otoczyła go ramionami w pasie, mocno się do niego przytulając. Przypominała teraz nieco misia koalę, gdy zaciskała wokół niego swoje ręce, splatając palce na jego plecach i opierając podbródek na jego torsie, by móc wciąż zadzierać głowę do góry i zaglądać mu w twarz.

      Usuń
    2. — Naprawdę?! To niesamowite! Jestem pewna, że jutro będziemy świętować twoje zwycięstwo w konkursie. Masz genialne oko; w końcu zauważyłeś, że masz do czynienia z boginią wśród ludzi i wykorzystałeś swoją szansę — zauważyła ze śmiechem Jess, jak zawsze się z nim drocząc. Tak wiele zbiegów okoliczności zdawało się działać na ich korzyść… — Koniecznie musisz dać mi znać, kiedy tylko pojawią się wyniki. A jeśli jakimś cudem to głupie, pozbawione gustu jury nie pozna się na twoim talencie… Chętnie kupię ci wymarzony aparat. Przynajmniej będziesz miał po mnie pamiątkę i będę szczęśliwa, wiedząc, że nawet jeśli nie ma mnie w twoim życiu, to przynajmniej stałam się częścią spełniania twojego marzenia… — Jess po prostu taka była: szczodra. Chciała wszystkich obdarować radością, a skoro pieniądze nie grały dla niej żadnej roli, nie widziała powodu, dla którego miałaby się powstrzymywać. Miała na koncie tyle zer, że nie wiedziałaby, co miałaby sobie za to kupić, stąd zwyczajnie wolała wręczać innym prezenty, przyczyniając się do ich szczęścia.
      — Jesteś świeżo po rozstaniu? — Nie ukrywała swojego zaskoczenia. Zmarszczyła delikatnie brwi, gdy opadły na nią nowe wątpliwości. Co jeśli była dla niego tylko sposobem na odreagowanie? Rafael wspominał, że od dawna nie uprawiał seksu, więc nie spodziewała się, że zaledwie od kilku dni był singlem. Przestała go obejmować i cofnęła się o krok, po raz pierwszy tej nocy budując między nimi dystans. — Jak długo byliście razem? — Na jej twarzy od razu odmalował się lęk i smutek, jakby już spodziewała się najgorszego. To nie byłoby dla niej nic nowego, w jej życiu faceci zawsze pojawiali się tylko na chwilę, pragnąc dobrej zabawy, a później znikali, zapewne sądząc, że była pustą lalą pozbawioną uczuć. Jessalyn nie umiała ukrywać swoich emocji, wszystkie od razu odbijały się w jej oczach, zdradzając jej myśli, a teraz… Zastanawiała się, czy cały ten wypad do Cancun był sposobem Rafaela na zapomnienie o eks, a seks z Jess stanowił element tego planu? Co jeśli byli ze sobą naprawdę długo, on tęsknił za swoją byłą, a Jessalyn po raz kolejny wykazała się durną naiwnością? To prawda, było im ze sobą dobrze i chcieli spędzić najbliższe dwa tygodnie razem, jednak ona… pragnęła czegoś więcej niż tylko seksu, a już na pewno nie chciała być dla niego częścią zapasową na podmiankę za poprzednią dziewczynę…

      Jess

      Usuń
  11. — Nie rozumiem… dlaczego w takim razie nie rozstaliście się wcześniej, skoro oboje wiedzieliście, że to po prostu nie działa i nie jesteście ze sobą szczęśliwi? Zwłaszcza kiedy miałeś swoje podejrzenia, że nie była ci wierna? — zapytała cicho Jessalyn, a zmarszczka między jej brwiami tylko się pogłębiła, gdy próbowała odnaleźć sens w jego historii. Jej podejście do życia w wielu aspektach było prostolinijne, co spotykało się często z kąśliwymi uwagami kierowanymi w jej stronę, bo Jess jest taka słodka, naiwna i nieskomplikowana, ale ona zwyczajnie nie widziała powodu, dla którego dwójka dorosłych ludzi miałaby się ze sobą tak męczyć. Nigdy nie umiała zrozumieć zdrad, jeśli jedno z partnerów straciło zainteresowanie, najpierw powinno szczerze porozmawiać z drugą stroną i dopiero później ruszać na podbój, a w ten sposób Carlotta mogła zadać mu poważną ranę, która przez wiele następnych lat będzie się jątrzyć. — Czy ty… bardzo cierpisz? Wiesz w końcu, że przez cały ten czas mogłeś nie być jedynym, z którym się spotykała… Przepraszam, pewnie nie powinnam dopytywać, to bardzo osobiste rzeczy, a my dopiero się poznajemy. To znaczy… chciałabym, żebyś czuł, że możesz ze mną porozmawiać o wszystkim, ale nie zamierzam naciskać. To już przeszłość, prawda? Ona jest przeszłością? — upewniła się jeszcze, spoglądając na niego ufnie tymi ciepłymi, sarnimi oczami w odcieniu słodkiej, rozpływającej się w ustach czekolady. — Nie chodzi o to, że zamierzam robić ci absurdalne sceny zazdrości związane z twoimi eks. Nie chcę rozdrapywać żadnych ran czy wściekać się, bo nie byłam pierwszą ani jedyną kobietą w twoim życiu, to byłoby dziecinne i głupie. Po prostu… wiem, że nie mamy za wiele czasu do końca naszego pobytu w Cancun, ale przez te dwa tygodnie chciałabym spróbować zbudować z tobą coś prawdziwego, a nie będę w stanie tego zrobić, jeśli nie będę miała pewności, że Carlotta to dla ciebie zakończony etap i teraz… będziesz w stanie skupić się tylko na mnie, na nas. Chcę tego, chcę wszystkiego, co jesteś w stanie mi na ten moment zaoferować. Jeśli… jeśli interesuje cię głównie seks, w porządku, możemy przeżyć dwa przesycone namiętnością tygodnie, bo mi też jest z tobą niesamowicie dobrze, ale chciałabym wiedzieć, na czym dokładnie stoimy. Jeszcze przed chwilą nawet nie podejrzewałam, że możesz być świeżo po rozstaniu i po prostu mam mętlik w głowie, bo miałam nadzieję… miałam nadzieję, że stworzymy razem coś wyjątkowego.
    Prawdopodobnie nie powinna pozwalać mu się całować, kiedy rozmawiali o tak poważnych kwestiach. Doskonale wiedział, że każda, nawet najdrobniejsza pieszczota z jego strony kompletnie ją rozbrajała i sprawiała, że nie umiała się skupić na niczym poza dotykiem jego miękkich, wygłodniałych warg, ale nie znalazła w sobie siły, by znowu się od niego odsunąć. Nie chciała oddalać się od niego nawet o krok. Oparła dłonie na jego ramionach, wczepiając się palcami w jego bicepsy, kiedy odpowiadała na każdy jego pocałunek z niegasnącym entuzjazmem i potrzebą, smakując go z taką wytrwałością, jakby próbowała nauczyć się go i zapamiętać na wieki. Kiedy się od niej odsunął, jej spojrzenie było rozkojarzone, jakby potrzebowała dłuższej chwili, by przypomnieć sobie, że wcale nie znalazła się w niebie, a jedynie wciąż stała na balkonie przyciśnięta do ściany, pozostając w jego pewnych objęciach. Rafael zdawał się instynktownie wyczuwać jej wątpliwości i natychmiast rozwiewał wszystkie jej obawy za pomocą swoich słów i gestów. Za każdym razem, gdy wydawało jej się, że być może nie podzielał jej fascynacji, uspokajał ją swoimi wyznaniami oraz pieszczotami, pokazując jej, że on również zatracił się w ich wzajemnym przyciąganiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Nikt nie jest najlepszy za pierwszym razem. Zdobywa się doświadczenie wraz z czasem, a ta dziewczyna nie ma pojęcia, co straciła… Mogła razem z tobą przeżyć wszystkie twoje pierwsze razy. Mogliście się powoli docierać, uczyć siebie nawzajem i tego, co lubicie, co sprawia wam największą przyjemność… Przykro mi, że tak cię potraktowała po rozstaniu. To musiało mocno tobą wstrząsnąć i zaburzyć twoją samoocenę — wymamrotała z wyraźnym współczuciem w głosie Jessalyn. Przytuliła go do siebie, głaszcząc go w kojącym geście po plecach.
      Słowa jego pierwszej dziewczyny były nieprzemyślane i okrutne. Według społecznych oczekiwań mężczyźni zawsze mieli być twardzi i niewzruszeni, ale przecież również posiadali uczucia, które można było łatwo zranić. — Nie potrzebuję Pandory, Gucciego czy Douglasa. Chcę tylko, żebyś był obok — szepnęła mu do ucha, całując go miękko w policzek. Nie zamierzała się chwalić tym, że posiadała pieniądze, żeby wykupić butiki większości ekskluzywnych marek, bo w przeciwieństwie do jego poprzednich dziewczyn, nie zależało jej na pogrywaniu z jego ego.
      — Ja tu próbuję być poważna, a ty jak zawsze skupiasz się na macaniu moich piersi — roześmiała się cicho, wymierzając mu lekkie trzepnięcie w bark. — Chyba oboje oszaleliśmy — stwierdziła jedynie. Rafael właśnie opowiadał jej o swoim trudnym dzieciństwie, jednocześnie na zmianę ssąc i przegryzając jej twarde sutki… Powinni rozmawiać o tym w zaciszu jego sypialni bez stymulujących ich bodźców, tymczasem Raf bez oporów lizał jej piersi na odsłoniętym, przeszklonym balkonie, gdzie każdy mógł ich zobaczyć. Świadomość, że mogli zostać przyłapani na odważnych pieszczotach przez niczego niespodziewającego się gościa hotelowego z sąsiedniego pokoju, obsługę czyszczącą patio pod nimi czy przypadkowego przechodnia spacerującego brzegiem plaży, rozpalała ją jeszcze bardziej, sprawiając, że Jess była cała wilgotna i ponownie gotowa na niego. Nigdy nie będą w stanie w pełni się zaspokoić, zawsze będą marzyli o kolejnym razie, pragnąc więcej
      — Przykro mi, że… Och — wyrwał jej się zachwycony okrzyk, kiedy do pieszczot jej piersi Rafael dołączył pocieranie jej kobiecości. Zacisnęła mocno powieki, wbijając się plecami w ścianę, szukając jakiegoś oparcia, bo jej kolana już zaczynały drżeć pod wpływem przyjemności i nie była pewna, czy uda jej się ustać, jeśli Rafael nadal z taką przekorą i determinacją będzie poddawał ją kolejnym zmysłowym doznaniom. Co ona w ogóle próbowała powiedzieć? — Przykro mi z powodu twojej mamy i taty… Kurwa, jak zajebiście… Z powodu tego, że musiałeś tak szybko dorosnąć… Tak, nie przestawaj, kochanie, właśnie tak… Będziesz do mnie świntuszył w łóżku po hiszpańsku? To seksowne. — Było jeszcze tak wiele rzeczy, o które chciała go zapytać, ale jej koncentracja już teraz praktycznie nie istniała. Jakim cudem oddziaływali na siebie z taką mocą? Każdy ich pocałunek był tak namiętny, jakby był ich pierwszym, każdy dotyk wywoływał gęsią skórkę pokrywającą jej ramiona, jakby wcale nie doszła już w jego ramionach dwukrotnie, powtarzając jego imię niczym najpiękniejszą modlitwę.
      — Dlaczego nie wypada? Nie sądzę, żeby między nami było cokolwiek, co nam nie wypada, Raf. Nie znajdziesz niczego bardziej intymnego od tego, co już robiliśmy — zauważyła lekko Jessalyn, posyłając mu łagodny uśmiech. — Chcę, żebyś był szczęśliwy i zwyczajnie pragnę ci go podarować, ale… jeśli potrzebujesz innego powodu, uznaj to za moją intrygę. Próbuję cię do siebie uwiązać długiem. Nie będziesz mógł ode mnie odejść, dopóki będziesz związany ratami za aparat — zażartowała Jess. Jego kolejne słowa sprawiły, że oddech uwiązł jej w gardle. Zamrugała powoli, wpatrując się w niego uważnie, jakby próbowała ocenić, czy sobie nie żartował i jego niesamowicie podniecająca propozycja była szczera. — Nie będzie ci przeszkadzało, że ktoś może nas zauważyć? Chcesz to zrobić tutaj? — upewniła się. Obróciła delikatnie twarz, czule całując jego palce, ale już po chwili jej dotyk nabrał ognistego charakteru, gdy polizała wnętrze jego dłoni.

      Usuń
    2. Jej własne ręce przesunęły się niżej po jego bokach i biodrach, aż wsunęła palec wskazujący za gumkę jego kąpielówek, bawiąc się materiałem, który oderwała od jego ciała. Rafael był duży, a to oznaczało, że miała mnóstwo krzywizn i zakamarków do odkrycia swoimi ciekawskimi palcami, chciwymi wargami i zwinnym językiem, co napawało ją ogromną radością i ekscytacją.
      Naprawdę zaczynała tracić rozum, skoro nawet się nie zawahała, gdy zaproponował, by kochali się ze sobą na przeszklonym balkonie, gdzie byli wystawieni na widok innych. Kiedy tylko dostała od niego potwierdzenie, że właśnie tego chciał, przylgnęła wargami do jego torsu, całując i kąsając, językiem obrysowując jego sutki, by pocałunkami schodzić coraz niżej w dół jego brzucha, zatrzymując się dopiero na linii bokserek. Już bez wahania złapała za krawędź kąpielówek, ściągając je w dół. Miała zamiar zadbać o to, by nie zakrywał się przed jej oczami przez całą noc. A skoro znajdowała się już tak blisko…
      Ciepłym oddechem drażniła jego podbrzusze, wargami subtelnie sunąc po jego udach, wciąż omijając jego nabrzmiałą męskość, którą miała na wysokości wzroku. Nie umiała przestać się z nim drażnić. Pragnęła go, ale przecież oboje byli mistrzami doprowadzania się na skraj szaleństwa. Wreszcie sama nie mogła znieść tego napięcia i wsunęła go sobie do ust z zadowolonym pomrukiem, szczelnie opatulając wargami jego członek.
      Nagle usłyszała gdzieś w pobliżu dźwięk otwieranego balkonu i kątem oka dojrzała błysk światła. Było to tak zaskakujące, że w pierwszej chwili drgnęła wystraszona i zgubiła poprzedni rytm, jednak możliwa widownia na pobliskim tarasie w żaden sposób jej nie zniechęciła. Wręcz przeciwnie, zaczęła go ssać z jeszcze większym zaangażowaniem, pomrukując przy tym z zachwytem, jakby dorwała się do swojego ulubionego deseru. Była przekonana, że stojący przed nią Rafael zasłaniał ją swoją sylwetką wystarczająco, by nie musiała czuć zawstydzenia, nikt jej nie zobaczy. Wypinała pośladki i prężyła się niczym kotka, jednocześnie zaciskając palce na jego biodrach, kiedy jej wargi i gardło pracowały niestrudzenie, aby przyjąć go jeszcze głębiej, dostarczając mu maksimum możliwych wrażeń. Bezczelnie spoglądała mu przy tym w oczy, z lubością mrużąc powieki, ani na moment nie przerywając kontaktu wzrokowego, gdy językiem przebiegała wzdłuż jego imponującej długości. Chociaż ślina skapywała jej na brodę i dekolt, a w kącikach oczu zebrały się łzy, Jessalyn nie zdradzała najmniejszych oznak dyskomfortu. Marzyła o tym, właśnie tego chciała i nawet kiedy zaczynała się krztusić jego członkiem, nie przestawała go ssać, samej czując narastające pulsowanie między udami. Jej podniecenie sięgało zenitu, gdy klęczała przed Rafaelem, zachłannie mu obciągając przy wtórze jego zachwyconych zachęt. Chciała, by widział, jak bardzo kręciło ją to, że mogła pochłaniać jego męskość, a on stopniowo tracił nad sobą panowanie, spełniając jedną z jej wielu fantazji.

      Jess

      Usuń
  12. Zrobiło jej się żal Rafaela. Chyba właśnie w tym momencie dotarło do niej, że nawet jeśli starał się zachowywać odpowiedzialnie i dorośle, tak naprawdę wciąż był młody. Zwyczajnie bał się zostać odtrącony po raz kolejny przez kobietę, która stała się na tyle ważna w jego życiu, że chciał zbudować z nią związek. Był wystraszony, że nie był wystarczająco dobrym partnerem i wolał zacisnąć zęby, tkwiąc u boku Carlotty bez słowa skargi, kiedy przecież zasługiwał na prawdziwe szczęście, nie na zadowalanie się marnymi ochłapami jej uwagi. Bolało ją serce, gdy myślała o tym, jak bardzo obawiał się samotności oraz kolejnego rozstania, skoro przez sześć miesięcy trwał wiernie w związku pozbawionym przyszłości oraz wzajemnej czułości. Teraz Jessalyn miała jeszcze większą ochotę zamknąć go w swoich troskliwych ramionach i pokazać mu, jak powinna wyglądać prawdziwa relacja pomiędzy kobietą i mężczyzną, którym na sobie zależy. Nie zasługiwał na cierpienie, jakiego przysporzyły mu poprzednie dziewczyny wytykające mu błędy i niedostrzegające, jak bardzo się dla nich starał.
    — Nie wierzę, że to z tobą było coś nie tak, Raf. Myślę, że w każdej swojej relacji zawsze dawałeś z siebie sto procent, więc nie masz sobie nic do zarzucenia. Jesteś cudowny. Najchętniej wymazałabym z twojej pamięci wszystkie te okropne związki, żebyś nigdy więcej w siebie nie wątpił, chociaż jeśli mam być szczera, nie jestem pewna, czy powinnam nazywać te relacje związkami, skoro twoje eks tak bardzo cię nie doceniały i nie zaznałeś przy nich prawdziwego szczęścia. — Może Jess wysłuchała tylko jednej strony całej tej historii, może nie powinna zbyt pochopnie wydawać sądów, bo nikt nie był bez winy i Rafael mógł mieć też swoje za uszami, ale wątpiła, by próbował ją okłamywać i przedstawiać się w pozytywnym świetle, zdobywając tym samym jej przychylność. Zdążyła sama się przekonać, że stojący przed nią mężczyzna był ciepłym, czułym i opiekuńczym partnerem; przez cały ten wieczór skupiał się tylko na niej, spełniając wszystkie jej prośby oraz zachcianki, czasami nawet wbrew własnym przekonaniom, więc jak miałaby go podejrzewać o bycie dupkiem i głównym winowajcą, przez którego związki się rozpadły? Uśmiechnęła się do niego, ujmując jego twarz w swoje drobne dłonie i pocałowała go miękko, czule, jakby w ten sposób pragnęła przekazać mu wszystkie skryte na dnie jej serca emocje. Była nim zauroczona i nawet nie próbowała tego ukrywać. Nie umiała zaprzeczyć, że wywarł na niej piorunujące wrażenie i stopniowo odciskał na jej duszy swoje znamię. Ufała mu w pełni, wierzyła w każde jego słowo, gdy zapewniał ją, że nie chodziło mu tylko o seks i zależało mu na niej tak samo, jak Jess zależało na nim. — Czy to samolubne, jeśli powiem, że nie chcę być tylko twoją teraźniejszością, ale chętnie stałabym się też twoją przyszłością? — zapytała cicho Jessalyn, opierając swoje czoło o jego.
    Już po chwili jednak nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, gdy Rafael zapewniał ją, jak bardzo lubił ją macać. Zapowiadało się na całonocny, seksualny maraton, skoro żadne z nich nie umiało trzymać rączek przy sobie i mimo orgazmów wciąż pobudzali swoje ciała, poddając się pożądaniu oraz wypełniającej ich ekscytacji. Chyba jeszcze z żadnym mężczyzną nie przeżywała równie upojnych chwil, razem z Rafaelem idealnie się dopełniali w kwestii intymności, doskonale rozumiejąc swoje pragnienia oraz potrzeby. Przynajmniej mieli pewność, że przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie im towarzyszyła nuda.
    — Ponieważ jesteś wręcz zabójczo atrakcyjny, w ramach wyjątku jestem w stanie zaakceptować płatności zbliżeniowe. Problem w tym, że terminal lubi się zacinać i istnieje niebezpieczeństwo, że będziesz musiał wiele razy zanurzyć swoją podłużną kartę w odpowiednim miejscu. Płatność może nie przejść, jeśli rzadko będziesz się wsuwał — odparła Jessalyn, podłapując jego porównanie, które niezwykle przypadło jej do gustu. Och, uwielbiała niegrzeczne, brudne rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roześmiała się cicho.
      — Teraz już chcesz przeżywać swoje pierwsze razy z Jessalyn Myers, a nie ze starszą kobietą? — wytknęła mu z rozbawieniem, w ramach kary delikatnie łaskocząc go po żebrach. Wpiła się w jego wargi, tym razem łakomie i gwałtownie, palcami masując powoli jego lędźwie. — Nie sądzę, żebyśmy byli w stanie znudzić się sobą w łóżku. Jest z nami zbyt wiele ognia, żeby nasz seks miał stać się potulny i pozbawiony wyrazu. — Nie chciała tego. Podobało jej się to, że oboje nie musieli się wstydzić ani powstrzymywać, byli otwarci na próbowanie nowych rzeczy… Nie sądziła, by miało to związek tylko z tym, że znaleźli się na wakacjach i człowiek z reguły pozwalał sobie na więcej w trakcie odpoczynku, zapominając o własnych hamulcach. Była przekonana, że to ich wspólne iskrzenie sprawiło, że chcieli zanurzyć się w tej namiętności i czerpać z niej garściami.
      — Wiem, że nie muszę… — odpowiedziała Jess, tylko na chwilę wypuszczając go ze swoich pełnych warg, by dłonią pomasować jego jądra. — Chcę tego, Raf. Chcę, żebyś doszedł mi w buzi, żebym mogła skosztować twojej spermy. Sądziłeś, że nie mówiłam poważnie, kiedy wspominałam o tym, że następnym razem skończysz w moich ustach, słońce? — Zawadiacko uniosła brew do góry, zanim znowu szczelnie otuliła jego męskość wargami, ssąc zapamiętale jego główkę. Chyba nie myślał, że rzucała słowa na wiatr? Nie zmuszał jej do niczego i nie chciała, by sądził, że uklękła przed nim tylko po to, by wynagrodzić go za poprzednie oralne pieszczoty. To nie był konkurs ani transakcja wiązana; zwyczajnie kręciło ją to, że mogła smakować go w ten sposób, oglądać, jak stopniowo traci nad sobą panowanie, czuć jego palce zaciskające się na jej gęstych włosach i delikatne falowanie jego bioder, gdy nie mógł dłużej walczyć z naturalnymi odruchami ciała. Była tak skupiona na nim, na jego słodkich jękach i reakcjach, że nie zwracała uwagi na intruzów na sąsiednim balkonie. Nie słyszała ich głosów, nie myślała o nich, widziała tylko Rafaela i czuła drżenie jego ciała, gdy zbliżał się do własnego orgazmu.
      Jej gardło zalał ciepły, obfity wytrysk. Starała się wszystko połykać niczym grzeczna dziewczynka, ale kilka strużek spermy spłynęło jej po brodzie na dekolt. Rafael wcześniej tak intensywnie zabawiał się jej piersiami, że już i tak luźny materiał rozchylił się na boki, uwidaczniając jej nagą, ciemną skórę. Starannie oblizała jego męskość z resztek nasienia, zanim złapała jego dłoń i dźwignęła się do góry z jego pomocą, niepewnie stając na trzęsących się nogach.
      — Chcesz mi powiedzieć, że wystarczył jeden lodzik, żebyś był bardziej szczęśliwy niż przez całe swoje życie? — drażniła się z nim Jessalyn, zaglądając mu w oczy z dumnym uśmiechem, który wykwitł na jej wilgotnych od jego spełnienia wargach. Cieszyła się, że mogła sprawić mu rozkosz i…
      Ktoś z boku odchrząknął. Jess podskoczyła wystraszona i instynktownie wtuliła się w Rafaela, chowając się w cieniu jego umięśnionej sylwetki. Właściwie cała się za nim ukryła. Wyjrzała znad jego ramienia, by dostrzec młodą parę przyglądającą im się z fascynacją wymalowaną na twarzach. Jessalyn najpierw zbladła i zachwiała się, jakby zrobiło jej się słabo, a już po chwili jej policzki zaczęły ją piec od uderzenia gorąca. Kompletnie zapomniała o ich widowni, tak bardzo wczuła się w obciąganie Rafaelowi…
      — Nie sądziłam, że naprawdę ktoś nas przyłapie… A jeśli już to miałam nadzieję, że będą udawać, że niczego nie widzieli — przyznała z głosem przepełnionym zażenowaniem. Faktycznie słyszała dźwięk otwieranego balkonu, ale wydawało jej się, że goście hotelowi z sąsiedniego pokoju szybko wrócą do swojej sypialni, gdy uświadomią sobie, że stali się świadkami intymnej sceny. — Mogę zapaść się pod ziemię? — wymamrotała. Złapała Rafaela za ramię i pociągnęła go w stronę wyjścia na balkon; chciała jak najszybciej zniknąć w czterech ścianach, uciekając przed ciekawskim wzrokiem nastolatków, ale zanim zdążyła się schować, usłyszała głos dziewczyny.

      Usuń
    2. — My… ja… przepraszam, nie chcieliśmy podglądać i sprawić, że będą się państwo czuć nieswojo. Po prostu wyglądali państwo tak pięknie, że nie umiałam odwrócić wzroku. Naprawdę, przypomina pani anioła przyjemności! — zapewniła ją gorączkowo dziewczyna. Jess pod wpływem tych komplementów czuła tylko większe zawstydzenie, nie mogła uwierzyć, że ktoś ich obserwował, kiedy świntuszyli, a później ona pochłaniała członka Rafaela niczym ulubiony słodycz… Perspektywa bycia przyłapanymi była podniecająca, ale już fakt, że zostali nakryci, okazał się być zimną wodą wylaną prosto na jej głowę. Może oboje byli odważni i gotowi eksperymentować, jednak to wciąż była sfera intymna i wolałaby, żeby to zostało głównie między nimi… — My tylko… chcieliśmy zapytać, jak państwo to robią. Jak być tyle lat w związku i wciąż kochać się z taką namiętnością? I jak… przekonać się do próbowania nowych rzeczy, do tego ryzyka? Ja zawsze chciałam zrobić mojemu chłopakowi tak jak pani, ale mam jakąś blokadę w głowie i za każdym razem coś mnie stopuje, bo wiem, że nie jestem w tym dobra…
      Jess zerknęła niepewnie na Rafaela, jakby zastanawiała się, czy ta rozmowa mu nie przeszkadzała i czy mogła odpowiedzieć na pytanie młodej dziewczyny. Postanowiła, że przez cały czas będzie wpatrywała się właśnie w niego, jakby to do niego kierowała swoje słowa.
      — Jeśli kochasz się z kimś, na kim ci zależy, nie chodzi o umiejętności, a o pasję, bliskość i uczucia — powiedziała wreszcie Jess, sięgając po dłoń Rafa i łagodnie ścisnęła jego palce. Co prawda może nie chodziło o same umiejętności, ale wciąż miała nadzieję, że jej technika była dobra… — Jeśli twój chłopak naprawdę cię kocha, nie będzie cię oceniał tylko dlatego, że nie obciągasz najlepiej na całym świecie. Będzie doceniał twój gest i to, że chciałaś się nim zająć w ten sposób. Może na początku nie będziesz najlepsza, ale z czasem będziecie się docierać, uczyć siebie nawzajem… Najważniejsze to nie zmuszać się do niczego, na co nie masz ochoty i nauczyć się dawać, a nie tylko brać, bo sprawianie przyjemności może dostarczyć niemal tak samo dużo satysfakcji jak własny orgazm. A kiedy przestaniecie się bać, nagle okaże się, że próbowanie nowych rzeczy jest fajne i dostarcza sporo ekscytacji, co z kolei przenosi się na odpowiednią dozę ognia w łóżku. Tak naprawdę trzeba po prostu znaleźć odpowiednią osobę, która dobrze cię rozumie, uzupełnia cię i będzie gotowa uchylić ci nieba. — Jess uśmiechnęła się słodko, opuszkami palców muskając policzek Rafaela, by wiedział, że mówiła właśnie o nim.

      Jess

      Usuń
  13. O ile to w ogóle możliwe, Jessalyn zrobiła się jeszcze bardziej czerwona na twarzy, gdy Rafael po kolei wymieniał prośby seksualne, które skierowała do niego w łóżku. Nie wydawał się być w ogóle zażenowany tym, że ze szczegółami opisywał ich intymne chwile; nie wstydził się przyznać, że przed obciąganiem na balkonie, którego świadkami stała się młoda para, skupiał się na jej przyjemności, pobudzając ją zarówno swoimi palcami, jak i językiem. Nerwowo niemal podskakiwała na miejscu przy jego boku, aż w końcu ukryła twarz w jego torsie, wsłuchując się w jego głęboki głos. Była zawstydzona, ale nie próbowała mu przerywać, było coś niesamowicie fascynującego w tym, że zaledwie trzy lata temu Rafael usłyszał, że był słabym kochankiem, co zaważyło na jego pewności siebie, a teraz ze śmiałością udzielał porad nastolatkom, wręcz epatując charyzmą. To niesamowite, z jaką łatwością sprawiał, że czuła się przy nim bezpiecznie i właśnie dlatego nie interweniowała, kiedy dzielił się wskazówkami, przemycając kilka informacji z ich własnego pożycia, bo była przekonana, że nie skrzywdzi jej i nie powie niczego, co uderzyłoby w jej godność. Z czasem zaczęła rozluźniać się w jego objęciach, uznając, że sposób, w jaki opisywał ich pieszczoty bez cienia wstydu, był cholernie podniecający. Dla niej wszystko, co robił Rafael, było pociągające.
    Zakręciło jej się w głowie, kiedy powiedział, że chciałby zostać jej mężem. Uniosła spojrzenie do góry, pragnąc zobaczyć wyraz jego twarzy, gdy po zaledwie półtorej godziny znajomości obwieszczał nieznajomym, że pragnął stanąć z nią przed ołtarzem i wypowiedzieć słowa przysięgi mającej połączyć ich ze sobą na zawsze. Przekonała się już o tym, że Rafael był żartownisiem, lubił w końcu udawać męża i ojca szóstki dzieci, ale teraz nie dostrzegała w jego oczach figlarnego rozbawienia. Mówił poważnie? Czy może tylko chciał nabrać dzieciaki albo wzmocnić ich pewność siebie przekonaniem, że prawdziwa miłość istniała? Chciała go o to zapytać, ekscytacja, niecierpliwość oraz lęk zżerały ją od środka, tak bardzo pragnęła wiedzieć, czy byłby gotowy ożenić się z nią przed końcem ich wakacji w Cancun, jednak kiedy otworzyła usta, nie wydobył się spomiędzy nich żaden dźwięk. Bała się. Obawiała się, że Rafael zaraz zacznie się śmiać, nazwie ją głupiutką i powie, że nie był na tyle szalony, by wziąć ślub z niemal obcą kobietą w Cancun i wcale nie uważał jej za swoją pokrewną duszę, a zwyczajnie użył tego określenia, by usprawiedliwić ich ogniste pieszczoty na balkonie. Jej serce podpowiadało jej, że Rafael nie był takim mężczyzną, że od samego początku był w ich relacji szczery i traktował ją poważnie, nie pozwoliłby sobie na równie okrutny żart, jednak gdzieś z tyłu głowy wciąż rozbrzmiewały słowa jej poprzednich partnerów, dlatego milczała. Wiedziała, że jej strach był irracjonalny i Raf natychmiast zapewniłby ją o swoim oddaniu, jednak trudno było jej się przed nim przyznać do tego wszystkiego… Przede wszystkim nie chciała go zranić, sprawić, że się od niej oddali, urażony jej wątpliwościami.
    — Nikt nigdy nie traktował mnie poważnie — przyznała, tak cicho, że nie była pewna, czy Rafael był w stanie ją usłyszeć, gdy odstawił ją na ziemię po kolejnej sesji gorących pocałunków. Jej wargi były już opuchnięte, jednak nie przeszkadzało jej to, by namiętnie wpijać się w jego usta i smakować go z takim głodem, jakby wcale nie spędzili ostatniej godziny na oddawaniu się przyjemności.
    — Myślałam, że całkiem dokładnie zlizałam z ciebie mango — zażartowała, ale nie protestowała, kiedy pociągnął ją w stronę łazienki. Wyswobodzenie się z bezrękawnika było proste, luźny materiał sam zjechał z jej kształtnych bioder. Czując na sobie intensywne spojrzenie Rafaela, uśmiechnęła się szeroko. Podobało jej się to, jak na nią patrzył i sama również nie odmawiała sobie oglądania jego sylwetki. — Twoje ciało jest boskie. Bez przerwy mam ochotę cię dotykać, całować i lizać, to nierealne, jak bardzo jesteś atrakcyjny — wymamrotała, przesuwając palcami po idealnym sześciopaku na jego brzuchu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weszli do kabiny prysznicowej, która okazała się być na tyle przestronna, że bez trudu zmieściła dwójkę ludzi. Ciepłe strużki wody obmywały ich ciała, kropelki osiadały na jej twarzy i nabrzmiałych piersiach, wyjątkowo wrażliwych po całej uwadze, jaką poświęcił im Rafael. Jako pierwsza sięgnęła po gąbkę i namydliła ją, po czym zaczęła nią przesuwać po skórze mężczyzny, zostawiając ślady piany. To był zupełnie nowy rodzaj intymności między nimi. Myła go, jednocześnie wolną dłonią podążając za gąbką, delikatnie masując i ugniatając jego mięśnie, które musiały być już odrobinę zmęczone po ich intensywnym seksie. Oczywiście zdecydowanie więcej czasu, niż to było konieczne, poświęciła jego męskości, zwinnie masując jego trzon z diabelskimi ognikami w oczach.
      — Pochylisz się dla mnie? — poprosiła. Nabrała nieco szamponu na dłonie i zaczęła okrężnymi ruchami wcierać kosmetyk w jego mokre włosy, kojąco masując przy tym skórę jego głowy. Chciała to dla niego zrobić, otoczyć go swoją troską, nie tylko płomiennym pożądaniem. Tak, ich seks był nieziemski, lecz oboje mieli apetyt na o wiele więcej.
      Kiedy skończyła go myć i prysznicem wypłukała reszty piany z jego włosów, przez chwilę zwyczajnie stała naprzeciwko niego. Wahała się, ale wreszcie otoczyła go ramionami w pasie, przytulając się do niego, chłonąc jego ciepło i poczucie stabilizacji, jakie jej zapewniał. Pragnęła się do niego przytulić; tym razem nie miało to związku z podnieceniem, po prostu chciała być blisko.
      — Jestem twoją kobietą? Naprawdę tak o mnie myślisz? — zapytała cicho, powtarzając słowa, które wypowiedział jeszcze na balkonie. Mogła być dla niego kochanką, przygodą, zabawką… jednak nie, Rafael użył zupełnie innego określenia, a ona chciała znowu to od niego usłyszeć, pławiąc się w świadomości, że coś dla niego znaczyła.

      Jess

      Usuń
  14. Rafael był czuły i delikatny, kiedy powoli zmywał z jej ciała resztki piwa. Nie byłby przy tym sobą, gdyby niegrzecznie nie zahaczył dłońmi o jej sutki, ale poza tym oboje raczej relaksowali się pod prysznicem, zamiast szukać kolejnego zaproszenia do seksu. Podobało jej się to, że czuli się ze sobą tak komfortowo, odsłaniając przed sobą nawzajem również tę wrażliwszą stronę. Nie chodziło im tylko o orgazm i elektryzujące wrażenia; szukali w tym wszystkim czegoś więcej i cieszyła się, że oboje dopasowali się idealnie pod tym względem.
    — Nie uwierzę, że już wcześniej nie słyszałeś o swojej atrakcyjności — prychnęła Jess, z niedowierzaniem kręcąc głową. Rafael był zbyt seksowny, aby mógł cierpieć na brak zainteresowania ze strony kobiet. Być może nie miał szczęścia do stałych związków i ze swoją zasadą unikania przygodnego seksu nie miał na koncie wielu kochanek, jednak była przekonana, że wiele przedstawicielek płci pięknej uznawało go za niesamowicie seksownego i pociągającego. Ona sama praktycznie zaczęła ślinić się na jego widok, gdy przesunęła rozpalonym wzrokiem po jego sylwetce… To okropne, ale gdyby był starym, grubym dziadem z łysiną i piwnym brzuszkiem na pewno nie zareagowałaby podnieceniem na macanie piersi, jakie zapewnił jej na plaży na oczach przypadkowych przechodniów. Sam widział, jak bardzo pobudził ją swoim dotykiem. — Myślę, że nawet gdybyś nie wylał na mnie piwa, wciąż prędzej czy później przyciągnąłbyś mój wzrok, Raf. Cieszę się, że to stało się szybciej, bo dzięki temu będziemy mieli dla siebie więcej czasu… No i żadne z nas nie musiało głowić się nad tekstem na podryw, wystarczył rozlany alkohol — zauważyła z rozbawieniem. Jessalyn nie umiała pozbyć się wrażenia, że ich spotkanie było zapisane w gwiazdach, los prędzej czy później sprawiłby, że stanęliby na swojej drodze i z podobną gwałtownością zanurzyliby się w tej relacji, nie potrafiąc walczyć z magnetyzmem, który ich do siebie przyciągał.
    Przejęła od niego ręcznik, aby pomóc mu się wytrzeć. Oboje przez cały czas spoglądali sobie w oczy i szczerzyli się w szerokich uśmiechach, jakby co najmniej wspięli się na Mount Everest, a jedynie wzięli wspólny prysznic. Chichotała cicho, kiedy znowu podniósł ją nad ziemię, zabierając do sypialni, gdzie pomógł jej wciągnąć jedną ze swoich koszulek przez głowę, a później usiadł z nią w fotelu. Mogłaby się przyzwyczaić do tego, z jaką lekkością przychodziło mu podrywanie jej do góry i trzymanie w ramionach. Sama z tego skrzętnie korzystała, wtulając się w niego z czystą przyjemnością.
    — Nigdy bym nie pomyślała, że jesteś głupkiem — zaprzeczyła łagodnie Jess. — Poza tym kto powiedział, że nie możemy zacząć już od jutra? Albo nawet od teraz? — Niechętnie zsunęła się z jego kolan, jakby nie podobała jej się myśl, że miałaby się od niego odsunąć nawet na chwilę i wróciła do łazienki. Przekopała się przez kilka szafek, zanim odnalazła to, czego szukała i wróciła do pokoju z suszarką w ręce. Usiadła przed nim na podłodze pomiędzy jego kolanami, wygodnie opierając głowę o jedno z jego ud. — Powiedziałeś, że chciałbyś wysuszyć moje włosy… Możemy wybrać się na przejażdżkę rowerem po Cancun nawet jutro, jeśli nie masz innych planów. Co do jajecznicy nawet brak patelni i palników nas nie powstrzyma, mogłabym wynająć na rano jakąś kuchnię w pobliskiej restauracji, urocze liściki możesz pisać dla mnie w każdej chwili, chociaż będę bardzo rozczarowana, jeśli obudzę się rano i koło mnie będzie leżała karteczka, nie ty… Możesz mi robić zdjęcia, kiedy tylko masz na to ochotę, a jeśli naprawdę tego chcesz, jutro przytaszczę całą walizkę ubrań… Hmm, co mogłabym ci zaśpiewać..? — wymieniała po kolei Jessalyn, swobodnie sunąc dłonią wzdłuż jego łydki, gdy głośno myślała o wszystkich jego propozycjach. Mówiła absolutnie poważnie i dopiero po chwili uświadomiła sobie, że być może Rafael wspominał o wszystkim w ramach przenośni. Zadarła głowę do góry, by na niego spojrzeć, powoli mrugając oczami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Przeraziłam cię właśnie? To za dużo? — Raczej niewiele dziewczyn posiadało możliwość wynajęcia restauracyjnej kuchni, bo ktoś powiedział, że chciał jej zrobić jajecznicę, ale Jess nawet się nad tym nie zastanawiała, jakby myślała tylko o tym, by w jakiś sposób go uszczęśliwić.
      — Nawet gdybym uciekła jak Kopciuszek, ostatecznie byś mnie odnalazł… Tylko tym razem do poszukiwań książę musiałby wykorzystać zalane piwem bikini od Fendi — zauważyła z rozbawieniem. — Mogę wrócić do siebie, ale myślałam, że spędzę z tobą całą noc… Jeśli mam być szczera, nie jestem pewna, czy byłabym w stanie dotrzeć do mojego hotelu z tego miejsca — przyznała odrobinę zażenowana. Orientacja w przestrzeni nigdy nie była jej najmocniejszą stroną, zawsze przeinaczała nazwy ulic i zapominała, gdzie właśnie się znajdowała. — Nawet… to pewnie głupie i za szybko i nie chciałabym cię wystraszyć, tylko wydaje mi się, że bez sensu tracić czas na przemieszczanie się pomiędzy hotelami… Mógłbyś się przenieść do mnie albo ja do ciebie albo wykupię pokój naprzeciwko ciebie, jeśli uważasz, że nie powinniśmy się tak bardzo spieszyć… — Zagryzła dolną wargę, czekając w napięciu na jego odpowiedź, bo to naprawdę brzmiało jak szaleństwo. Kto o zdrowych zmysłach po dwóch godzinach znajomości proponowałby wspólne zajmowanie jednego pokoju? Jess w innych okolicznościach również by się na to nie zdecydowała, ale czuła się przy nim bezpiecznie, a z tyłu głowy miała zegar, który odliczał ich wspólny czas, sprawiając, że nie chciała zmarnować nawet sekundy.
      Ich spokój został przerwany przez głośne jęki dobiegające zza ściany.
      — Czy to był… Olivier? — zapytała niepewnie Jess, spoglądając na Rafaela w poszukiwaniu potwierdzenia dla jej domysłów. Wydawało jej się, że słyszała już ten męski głos, jednak na plaży panowało takie zamieszanie, że mogła się mylić. Mina Rafa powiedziała jej jednak wszystko. Już po chwili Jessalyn parsknęła cicho śmiechem. — Kto by się spodziewał, że tak to się skończy… Na plaży wyglądali, jakby byli gotowi rzucić się sobie do gardeł, a teraz Olivier dosłownie wchodzi jej w gardło…
      Już po chwili do głośnych jęków i sprośnych zachęt dołączyło szuranie i stukanie. Prawdopodobnie łóżko przesuwało się po podłodze i uderzało zagłówkiem o ścianę łączącą pokoje. Ostro sobie poczynali i nie zapowiadało się, by miało się to szybko skończyć. Jess podniosła się, poszukując dołu od stroju kąpielowego i stanęła przed Rafaelem, wyciągając do niego dłoń. Nie przejmowała się tym, że będzie odbiegała strojem od innych odstawionych dziewczyn, paradując nocą po Cancun w za dużej koszulce swojego mężczyzny.
      — Chodźmy coś zjeść, słońce. Na pewno znajdziemy jakąś otwartą knajpkę na mieście. Chyba że wolisz tu zostać i ich słuchać? — W tej właśnie chwila Alexa zaczęła krzyczeć, prawdopodobnie stawiając na nogi cały pensjonat. — On jest naprawdę taki dobry czy ona jak zawsze przesadza? — zapytała żartobliwie. Mieli szczęście, że bębenki w uszach im nie pękły.

      Jess

      Usuń
  15. [Hejka! Ślicznie dziękuję za powitanie Bridget. 🤍 Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to nie Jones była inspiracją do imienia, a moja Simka, którą kilka miesięcy temu tak nazwałam. xD Tyle miłych słów przeczytałam, że chyba zaraz się zarumienię. Miło mi, że odnosisz takie wrażenie, dokładnie o ten efekt mi chodziło. 🤍 Sama również nie chciałabym przechodzić przez to, co Bridget i ta biedna dziewczyna może winić tylko mnie, bo robię powtórki Zabójczych Umysłów i namiętnie słucham podcastów kryminalnych. ;D
    Nie wiem za to czemu mnie nie było pod kartą Rafaela wcześniej, bo chłopak jest świetny. I chciałabym wiedzieć jakim cudem udało mu się trafić w totka, bo ja to mam ogromnego pecha. Raz wygrałam dwie dychy i na tym moje szczęście się skończyło XD Sama miałam tutaj kiedyś konsultantkę ślubną, jedna z moich pierwszych postaci i złapał mnie sentyment, gdy zobaczyłam zawód Rafaela, który w dodatku ma cudowne imię. ^^ Gdyby było Ci mało wątków to wiesz, gdzie mnie złapać! ^^]

    Bridget Calloway

    OdpowiedzUsuń
  16. — Myślisz, że nas też było tak słychać? — zapytała cicho Jessalyn z mieszanką rozbawienia i przerażenia zarazem. Wcześniej się nad tym nie zastanawiała, skupiając wyłącznie na ich przyciąganiu oraz wspólnej przyjemności, ale głośne jęki, krzyki i sprośne rozkazy, jakie wykrzykiwali sobie ich przyjaciele za ścianą, sprawiły, że mimowolnie poczuła się zażenowana. Nie chciała zakłócać spokoju hotelowych gości, zwłaszcza że w obiekcie mogły znajdować się rodziny z małymi dziećmi; po prostu byli tak zafascynowani sobą i pochłonięci przez żądzę, że potrafili myśleć tylko o sobie. Gdyby nie dźwięki, jakie wydawały z siebie ich puste żołądki i głośne zachowanie Oliviera oraz Alexy, którzy chyba odgrywali jakąś scenę z pornola, właściwie nie opuszczaliby sypialni, testując kolejne pozycje i poddając się leniwym pieszczotom.
    — Nie ma mowy, nie zamierzam się chwalić, że trafiłam na prawdziwego demona rozkoszy w łóżku, bo jeszcze któraś będzie chciała cię zawłaszczyć dla siebie. Jeśli mnie zapytają, będę wszystkim powtarzać, że jesteś kiepski, żeby żadna nie próbowała się do ciebie zbliżyć — zażartowała Jess, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że poprzez nieostrożnie dobrane słowa mogła go zranić. W końcu Rafael sam przyznał, że gdy jego pierwsza partnerka narzekała na jego łóżkowe zdolności, był to ogromny cios dla jego pewności siebie, a ona przecież nie chciała go skrzywdzić. — Przepraszam, nie pomyślałam, to był głupi żart. Lubię z tobą rozmawiać o naszym seksie, bo to podniecające, ale niespecjalnie zależy mi na dzieleniu się szczegółami z przyjaciółkami, zwłaszcza kiedy mój partner jest dla mnie ważny — wyjaśniła, delikatnie ściskając jego dłoń. W przypadku jednonocnych przygód nie miała podobnych oporów, bo skupiały się głównie na chwilowej, niemal bezmyślnej przyjemności, jednak gdy tworzyła z kimś związek, wierzyła, że równie intymne kwestie powinny dotyczyć tylko dwójki zaangażowanych ludzi. — Nie próbowałeś konkretnie z Olivierem czy z żadnym mężczyzną? — zapytała, posyłając mu psotny uśmiech. Może odrobinę łapała go za słówka, ale zwyczajnie postanowiła wykorzystać okazję, skoro sam jej się podłożył. Wiedziała już, że Rafael miał trzy dziewczyny i do tej pory nie interesował go przygodny seks, lecz to nie oznaczało, że nie miał żadnego doświadczenia z przedstawicielami własnej płci, a ona na pewno by go nie oceniała, gdyby dowiedziała się, że eksperymentował lub odkrywał w ten sposób własną seksualność.
    Nocne powietrze przyjemnie ich orzeźwiło, chociaż Jessalyn czuła się nie na miejscu ze swoimi mokrymi lokami opadającymi w ciężkich falach na plecy i za dużym T-shircie Rafaela. Mimo późnej godziny Cancun wciąż tętniło życiem, wielu młodych ludzi dopiero teraz opuszczało hotele, by udać się do klubów, więc na tle pięknych kobiet ubranych w ściśle przylegające do ciała sukienki i wysokie szpilki Jessalyn mocno się wyróżniała. Niektóre z nich wyraźnie dłużej zawieszały oko na Rafaelu, znalazła się nawet jedna odważna, która zaproponowała, aby dołączył do ich grupy i się zabawił, zupełnie ignorując fakt, że przystojny mężczyzna nie był sam i miał już towarzystwo nie tylko na resztę nocy, ale także na następne dwa tygodnie. Być może byłaby zirytowana, gdyby nie fakt, że Raf w ogóle nie zwracał uwagi na otoczenie, co jakiś czas skradał jej słodkiego całusa i cały czas trzymał ją za rękę, prowadząc wzdłuż plaży, gdzie mogli oglądać nocne niebo pokryte gwiazdami, odbijający się w falach blask księżyca.
    — To żaden problem — odparła Jessalyn. Przykucnąwszy na piasku, wbiła palec wskazujący w sypkie podłoże i narysowała R + J. — Może nie zostanie na zawsze, ale oboje będziemy wiedzieć, że był tu taki napis — powiedziała ze słodkim uśmiechem, podnosząc się z ziemi i otrzepując ręce. Nie zdążyła jednak wznowić ich spaceru, kiedy Rafael ją do siebie przyciągnął, obsypując całą jej twarz delikatnymi buziakami. Zaczęła się śmiać, gdy ugryzł ją w ramię; zarzuciła mu ręce na szyję, przyciągając jeszcze bliżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Tak się składa, że pachnę tobą — przypomniała mu z rozbawieniem Jess. Najpierw praktycznie nie mogli się od siebie oderwać, przez co jej skóra pokryła jego zapachem, a później umył jej ciało swoim żelem pod prysznic i oddał jej swoją koszulkę… Była cała przesiąknięta nim. — Myślałam, że najadłeś się mną już wcześniej… Smakował ci deser? Jeśli będziesz miał później ochotę na dokładkę, nie będę miała nic przeciwko — wymruczała, przykładając dłoń do jego policzka, kciukiem obrysowując jego wargi, którymi wcześniej sprawił jej prawdziwą rozkosz. Oj, zdecydowanie nie mówiła w tej chwili o jedzeniu, a chociaż miała za sobą dwa cudowne orgazmy, bliskość Rafaela sprawiała, że wciąż pozostawała nienasycona. To on nieustannie pobudzał ją swoimi pieszczotami, przez co kompletnie wariowała. Żaden mężczyzna przed nim nie sprawił, by miała tak ogromny apetyt na seks.
      Ja planuję nam życie? To głównie twoja sprawka, Raf. Ja tylko uporządkowałam wszystkie twoje propozycje — odparła ze śmiechem Jess, podążając za nim w kierunku knajpki, która wyglądała naprawdę uroczo. Zamiast sufitu na rozciągniętych drewnianych belkach pięły się rośliny, wśród których umieszczone były niewielkie światełka. — W takim razie czym się żywiliście? Mrożoną pizzą? — zapytała z rozbawieniem, kręcąc delikatnie głową, gdy siadała na krześle naprzeciwko niego. — Przyjechałeś tylko z Olivierem na męski wypad czy dopiero poznam resztę twojego towarzystwa? — Przeglądała w skupieniu kartę, czekając na kelnera. — Ja poproszę burrito bowl z kurczakiem, a do picia malinową agua fresca.
      Grzecznie odczekała, aż kelner wróci z napojami oraz sztućcami, po czym podniosła się ze swojego krzesła i zbliżyła do Rafaela.
      — Mamy trochę czasu, zanim dostaniemy nasze zamówienie — wyjaśniła szeptem, siadając na nim okrakiem twarzą do niego. Umościła się wygodnie na jego udach, opadając na jego pewną sylwetkę; mógł czuć na torsie jej pełne piersi pozbawione stanika, który został gdzieś na podłodze w jego sypialni. Koszulka uniosła się wyżej, niemal w całości odsłaniając jej opalone uda, którymi obejmowała jego biodra. — Moglibyśmy produktywnie spędzić ten czas — zauważyła z diabelskim błyskiem w oku, zahaczając zębami o płatek jego ucha, by już po chwili zmysłowymi muśnięciami znaczyć ścieżkę w dół jego szyi. — Chyba że nie masz ochoty na moją bliskość, Raf. Wtedy grzecznie wrócę na swoje krzesło i zostawię cię samego… — dodała, przenosząc się z pocałunkami na drugą stronę jego szyi. Gdyby nie rozpalił jej jeszcze na plaży, być może umiałaby nad sobą zapanować, ale trudno było jej się trzymać z daleka, gdy na nowo rozniecił w niej ogień. Sama nie wiedziała, co w nią wstąpiło, nigdy wcześniej z podobną otwartością nie pozwalała sobie na namiętne pieszczoty w miejscu publicznym, a teraz siedziała na jego kolanach, nie przejmując się przypadkowymi przechodniami i tym, co mogli sobie o nich pomyśleć… Ale w zasadzie wcześniej obciągała mu na balkonie, gdzie zostali przyłapani przez młodą parę, więc teraz tym bardziej nie miała się czego wstydzić.

      Jess

      Usuń
  17. — Masz szczęście, bo ja też nie chcę, żeby jakikolwiek inny mężczyzna mnie dotykał. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, żebym miała mieć kogoś po tobie, chcę mieć już zawsze tylko twoją męskość w sobie — odparła, a chociaż utrzymywali dość swobodny ton rozmowy, mówiła szczerze. Było im razem cudownie i Jessalyn była niezmiernie ciekawa, gdzie jeszcze ich to zaprowadzi. Zdawała sobie sprawę, że przecież znajdowali się na samym początku swojej przygody i jeszcze wiele mogło się między nimi zmienić, ale na ten moment zwyczajnie pragnęła jego i wszystkiego, co było z tym związane. To był najlepszy seks w jej życiu, rozumieli się doskonale i instynktownie dopasowywali się do swoich potrzeb, dzięki czemu czuła się przy nim lepiej niż przy swoich byłych kochankach; żaden z nich nawet w połowie nie poświęcał jej takiej uwagi oraz troski jak Rafael, który dbał przede wszystkim o jej rozkosz, zanim w ogóle pomyślał o własnym spełnieniu. Nie chodziło jednak tylko o cielesną przyjemność, która okazała się być niesamowita, to było po prostu piękne przeżycie i Jess miała ochotę na więcej.
    — Z tobą trudno było mi być cicho — przyznała, rumieniąc się delikatnie, bo był zbyt umiejętnym kochankiem, by umiała powstrzymać wydawane przez siebie odgłosy. Skrzywiła się delikatnie. — To… trochę chamskie, nie uważasz? Znalezienie dziewczyny do zaliczenia z powodu bolesnej erekcji — wymamrotała, a w jej oczach odbiło się zmartwienie. Doceniała to, że Rafael był z nią szczery i na każdym kroku podkreślał, że zależało mu na czymś więcej niż tylko na jej ciału oraz szybkiej, nieskomplikowanej zabawie. Cieszyła się, że trafiła na kogoś, kto budował jej pewność siebie zarówno w łóżku, jak i poza nim, za to Oli… no cóż, brzmiał jak wielu jej poprzednich partnerów, więc naturalnie zrobiło jej się przykro. Alexa bywała gwałtowna i nieokrzesana, lecz wciąż była jej znajomą. Miała nadzieję, że jej koleżanka od początku wiedziała, w co się pakuje i że Olivier najwyraźniej lubił szybko zmieniać obiekt zainteresowania, ale tak naprawdę w tej chwili to nie była sprawa Jess. Oboje byli dorośli i wyraźnie chętni na szybki, mocny seks, co Jessalyn mogła wywnioskować po odgłosach, jakie z siebie wydawali. Po prostu sposób, w jaki Rafael ujął potrzeby swojego przyjaciela… było w tym coś bezdusznego.
    — Znamy się krótko, Raf — odezwała się wreszcie, powoli i ostrożnie dobierając słowa. — Wiem, że oboje czujemy, jakby było inaczej, jakbyśmy znali się przez całe życie… Doskonale mi się z tobą rozmawia, a kiedy się ze sobą kochaliśmy, byliśmy ze sobą tak zgrani, jakbyśmy sypiali ze sobą od dawna, ale nie możemy zignorować faktu, że wciąż tak wiele o sobie nie wiemy. Martwię się, że może z czasem uznasz, że to nie to albo zaczniesz żałować pochopnie podjętych decyzji pod wpływem chwili, zwłaszcza tak poważnych jak przeprowadzka. Masz w Nowym Jorku całą rodzinę, prawda? I swoich przyjaciół. Chcę cię poznawać, chcę być z tobą blisko, ale nie miałabym serca wyrwać cię z życia, które tam sobie zbudowałeś — wyjaśniła, łagodnie głaszcząc jego palce, jakby w ten sposób usiłowała złagodzić możliwy cios zawarty w jej słowach. — Może moglibyśmy najpierw spróbować ze związkiem na odległość? Wiem, że to mogłoby być dla nas trudne, zwłaszcza kiedy nie umiemy się od siebie oderwać, ale chcę, żebyś był pewny. Chyba trochę się boję, że… twoja rodzina źle będzie o mnie myśleć, gdybym po prostu porwała cię ze sobą — przyznała Jessalyn, jak zawsze myśląc o innych, zanim w ogóle zaczęła myśleć o sobie. Nie chciała nikogo ranić swoimi samolubnymi potrzebami. — Wiem, że jest też opcja mojego powrotu i to pewnie byłoby łatwiejsze do wykonania, tylko… jest powód, dla którego uciekłam tak daleko od domu — wymamrotała cicho pod nosem, wbijając wzrok w stół, jakby nie umiała jednocześnie patrzeć mu w oczy i przyznawać się do brudnych szczegółów ze swojego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Moi rodzice… duszę się przy nich. Jeśli wrócę do Nowego Jorku, nie będę w stanie dłużej ich unikać i… nie chcę w to wplątywać zwłaszcza ciebie, bo… to po prostu trudni ludzie, Raf. — Nie chciała go urazić, więc bała się powiedzieć mu wprost, że nie zaakceptują go. Ich wygórowanym standardom nikt nie byłby w stanie sprostać, a ona nigdy nie umiała im się przeciwstawić.
      Na szczęście szybko ich myśli wskoczyły na o wiele przyjemniejsze tory.
      — Nie ma to jak zrobić pierwsze dobre wrażenie: twoje rodzeństwo i kumple patrzyli, jak macasz mnie po dekolcie i już zawsze będą wspominać mnie jako dziewczynę z Cancun, którą publicznie obłapiałeś na plaży — stwierdziła Jess, śmiejąc się cicho, bo co innego mogła zrobić? Mogła być przerażona lub zawstydzona, ale przecież nie była w stanie już tego zmienić, więc równie dobrze mogła zacząć się z tego śmiać. — Jestem diablicą tylko dla ciebie skarbie — wyszeptała mu do ucha z psotnym uśmiechem. — Chcesz zacząć posiłek od deseru? — Nie spodziewała się, że tak szybko i łatwo uda jej się podniecić Rafaela. Mimo wszystko oboje mieli za sobą udane orgazmy, znajdowali się w miejscu publicznym i byli głodni, mimo to najwyraźniej nic nie było w stanie ich powstrzymać przed dogadzaniem sobie. Dała mu się zaprowadzić do łazienki, nie zwracając uwagi na otoczenie, jak w amoku rzucili się w swoim kierunku, wygłodniale spijając ze swoich warg ciche jęki i westchnienia. Wbiła palce w jego mięśnie karku, zanim zaczęła sunąc dłońmi po jego ciele, z niezadowoleniem szarpiąc za jego koszulkę, gdy nie mogła poczuć pod opuszkami jego nagiej skóry.
      — Znowu jesteś dla mnie gotowy? — wymruczała, odpinając guzik jego fioletowych spodenek, żeby bez przeszkód wsunąć rękę w jego bieliznę i ująć w dłoń jego sztywniejącego członka, którego zaczęła z wprawą masować, ponownie namiętnie całując go w usta. Zanim jednak zdążyli posunąć się dalej, Jess oderwała się od niego, uświadamiając sobie koszmarną prawdę. Z jękiem oparła rozpalone czoło o jego ramię. — Nie mamy gumek… Raf, błagam, powiedz mi, że wziąłeś ze sobą chociaż jedną…

      diablica

      Usuń
  18. Jess nie była zwyczajnie sfrustrowana; była całkowicie zdruzgotana, kiedy odsunął od siebie jej dłoń, a później cofnął się o kilka kroków, potrzebując przestrzeni. Pragnęła go i w tej gorączce potrafiła myśleć tylko o tym, jak bardzo chciała ponownie poczuć go w sobie i dojść razem z nim w jednym rytmie. Niemal żałowała, że w ogóle wspomniała o gumkach, bo może wtedy oboje zanurzyliby się w przyjemności, tymczasem teraz nie było szansy na kontynuowanie wspólnych igraszek, chociaż nie miałaby nic przeciwko doprowadzeniu go do orgazmu przy pomocy swojej dłoni i tym samym by udowodnić mu, że w jej wykonaniu każda pieszczota mogła stać się dla niego źródłem spełnienia, a jego poprzednie partnerki zwyczajnie nie podniecały go wystarczająco, by umiał tak bardzo poddać się pożądaniu.
    — Pozwól mi — szepnęła, ale Rafael był zdeterminowany, by zakończyć ich bliskość na tym etapie. Być może on również nie potrafiłby się kontrolować, gdyby Jessalyn nie przestała go pieścić; być może nie umiałby sobie odmówić pokusy zanurzenia się w jej chętnej, otwartej na niego kobiecości, dlatego pozwoliła mu wyprowadzić się z łazienki, nawet jeśli wolałaby kontynuować.
    — Sam powiedziałeś, że zależy ci na odważnym seksie ze mną — przypomniała mu Jessalyn, ale pewnego ryzyka faktycznie nie powinni podejmować. Mogli zapewniać siebie nawzajem o to, że nie mieli żadnych chorób, którymi mogliby się zarazić przez stosunek, ona sama mogłaby dokonać szybkich rachunków dotyczących cyklu, lecz przecież w żadnym z tych scenariuszy nie mieliby pewności, że wszystko ułoży się po ich myśli i nie zostaną zaskoczeni przez poważne konsekwencje. Odpowiedzialność czasami wiązała się z rozczarowaniami, ale przecież ich noc nie musiała się kończyć w tym momencie, a jeśli wszystko pójdzie po ich myśli, będą wciąż mieli szansę, by się jeszcze nacieszyć swoją bliskością.
    — Dostałeś jeden komplement i już tak bardzo zawrócił ci w głowie? — zapytała z rozbawieniem, ale sama wyciągnęła dłoń, by opuszkami palców przejechać wzdłuż jego mocnej żuchwy, która wręcz prosiła się o kolejne pocałunki. — Myślę, że jest coś, co możemy sobie w tej chwili obiecać, Rafaelu. Na razie nie musimy myśleć o przyszłości, zwłaszcza skoro znamy się tak krótko, jednak… chciałabym, żebyśmy oboje obiecali sobie szacunek, szczerość i wierność. Dopóki jesteśmy sobą zainteresowani i rozwijaniem tej relacji, powinniśmy skupić się na sobie, a jeśli w pewnym momencie zmienisz zdanie albo zapragniesz kogoś innego, po prostu mi o tym powiedz i każde pójdzie w swoją stronę bez zranionych uczuć. Może to brzmi… banalnie, jak oczywistość, ale w przeszłości zdarzało mi się trafiać na mężczyzn, dla których byłam głównie… zabawką albo trofeum. Widzieli we mnie laskę, którą mogli przelecieć i pochwalić się tym osiągnięciem przed znajomymi, no wiesz, pieprzyli modelkę, żeby kumple byli zazdrośni, a ja jak ostatnia idiotka nie dostrzegałam, że zwyczajnie mnie wykorzystywali. Niektórzy z nich mieli kilka koleżanek do seksu na boku… Nie zależy mi na przelotnym romansie, nie z tobą… — wyznała Jess, wyglądając na bezbronną i zagubioną. Gdyby zależało jej na przygodzie, bez trudu znalazłaby chętnych, jednak była zmęczona tym, jak powierzchownie była traktowana. Zależało jej na kimś, kto dostrzegałby jej zalety i celebrował jej wady, spędzał z nią czas, oddając jej samego siebie, a chociaż Rafael wydawał się być ideałem, uważała, że komunikacja była podstawą, zwłaszcza w przypadku relacji, która rozwijała się równie gwałtownie, napędzana przez ogromną namiętność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Myślałam, że oboje mamy już za sobą pierwszy posiłek, zresztą oboje byliśmy dość szybko chętni na dokładkę — zauważyła Jess z pozornie niewinną miną, chociaż diabelskie ogniki w jej oczach nie pozostawiały złudzeń, do jakich sytuacji właśnie nawiązywała. Mrugnęła do niego porozumiewawczo, zanim uniosła do ust widelec z jedzeniem, po czym oblizała go dość sugestywnie na oczach Rafaela, próbując w nim pobudzić wspomnienia gorących chwil na hotelowym balkonie. Oboje dość mocno cierpieli z powodu braku prezerwatyw, a chociaż wiedziała, że mężczyzna zwyczajnie starał się zachować odpowiedzialnie, nie mogła zwyczajnie mu odpuścić. Specjalnie z nim igrała, przypominając mu, co stracił, kiedy zamiast namiętności poddał się rozsądkowi, a oni nie mieli szansy znaleźć ujścia dla szalejącego w nich podniecenia. Mogli w końcu wykazać się kreatywnością i doprowadzić do orgazmów w inny sposób, ale wtedy kelner mógłby zacząć się zastanawiać, gdzie zniknęli, a donośne, przedłużające się jęki mające swoje źródło w damskiej toalecie bez wątpienia zwróciłyby uwagę przypadkowych osób. Gdzieś z tyłu głowy Jessalyn być może wiedziała, że to było najlepsze wyjście z sytuacji, jednak wciąż była zirytowana faktem, że była rozpalona, cała wilgotna, a pulsowanie między jej udami domagające się natychmiastowego zaspokojenia wcale nie wygasło, mimo że ich chwila już przeminęła. Musiała powstrzymywać się przed tym, by znowu nie wspiąć się na jego kolana i przekonać się, czy potrafiłby ponownie ją od siebie odsunąć. Nie czuła złości i wiedziała, że nie została odrzucona przez Rafaela; chociaż znali się tak krótko, była przekonana, że z każdą sekundą pragnął jej bardziej i nie miała najmniejszych powodów do niepokoju, a to, że zajmowali ponownie miejsca po przeciwnych stronach stołu wynikało wyłącznie z konieczności, nie prawdziwego wyboru.
      — W takim razie mogę to uznać za naszą pierwszą randkę? Wiesz, że będziesz musiał się postarać, żeby zapadła mi w pamięć na zawsze? Chyba, że chcesz, żebym już zawsze pamiętała to, jak odsuwasz się ode mnie w damskiej toalecie. Zero presji, Raf. — Nie zamierzała obrażać się na niego czy wściekać, bo to byłoby dziecinne, a on sam nie zrobił niczego złego. Zwyczajnie drażniła się z nim, bo lubiła to robić, sprawiało jej to frajdę i przyjemność. Zresztą, jak sama przyznała, to właśnie Rafael budził w niej małą diablicę, nad którą trudno było zapanować. Była przekonana, że nawet jeśli po kolacji wrócą do jego pokoju hotelowego, by zasnąć w swoich objęciach, będzie zachwycona i zapamięta tę chwilę do końca życia. Jak wiele par mogło śmiało powiedzieć, że już pierwszej nocy zasypiali koło siebie, ufnie w siebie wtuleni, jakby od razu wiedzieli, że to właśnie było to? Może gdzieś głęboko w sercu była beznadziejną romantyczką czekającą na swojego jedynego, jednak wcale nie oczekiwała od niego wielkich gestów i ogromnych deklaracji. Samo to, że trzymał ją za rękę, delikatnie masując palce, było dla niej wystarczającą oznaką czułości oraz zainteresowania.
      — Masz ochotę skosztować? Tym razem mówię o burrito — wymruczała Jessalyn z figlarnym uśmiechem, na deser musieli poczekać. Nabrała składników na sztućce i podsunęła je pod usta Rafaela. Była to kolejna z ich intymnych chwil, przypominała jej wspólny prysznic, w trakcie którego tak czule zatroszczyli się o swoje ciała.

      Jess

      Usuń
  19. — Przysięgnij mi jeszcze samego siebie, Rafaelu Grigoryanie, i nie będę potrzebowała niczego więcej — zapewniła go, uśmiechając się do niego szeroko, gdy splótł ze sobą ich małe palce, przypieczętowując ich małą-wielką obietnicę. Była w niej słodycz związana z tym cudownym etapem zauroczenia, ale również powaga wynikająca ze szczerości ich intencji. Byli sobą zauroczeni i nawet nie próbowali tego ukrywać, dzięki czemu zamiast tracić czas na wzajemne podchody, mogli zwyczajnie skupić się na sobie i na budowaniu tej relacji, która niesamowicie szybko stawała się dla nich ważna.
    — Nie zamierzam przepraszać za to, że złamałam twoje postanowienie. Jestem szczęśliwa, że zamiast zawzięcie tkwić w tej przysiędze, chciałeś zaryzykować i spróbować ze mną mimo swoich poprzednich związków i tego, jak się zakończyły… Nie jestem Carlottą, Maeve ani Nicolą i cieszę się, że to zobaczyłeś, Raf. Nie pozwolę ci żałować żadnej chwili, którą ze mną spędzisz — zapewniła go, łagodnie głaszcząc jego policzek. Nie umiała sobie nawet wyobrazić, jak bardzo został zraniony przez poprzednie partnerki, że całkowicie planował zrezygnować z miłości oraz seksu. Przede wszystkim była jednak szczęśliwa, że mężczyzna nie był uparciuchem, który zamierzał ignorować całe swoje otoczenie tylko dlatego, że powziął jakąś decyzję i zamierzał trzymać się jej do końca, nawet jeśli miała okazać się błędem. Najważniejsze, że nie opierał się ich wzajemnemu iskrzeniu i od samego początku zaangażował się w ich relację mimo wcześniejszych planów, by wycofać się na jakiś czas z poszukiwania dla siebie romantycznej partnerki. Ich szansa mogłaby przejść im koło nosa, gdyby oboje nie postanowili oddać się temu szaleństwu, ignorując normy wpojone im przez społeczeństwo i głupie przekonania… Oni po prostu czuli, gdzieś głęboko, że zostali dla siebie stworzeni. Co prawda był to zaledwie pierwszy krok na długiej drodze, bo nie zawsze prawdziwe uczucie wystarczało, by dwójka ludzi była w stanie utrzymać ze sobą związek, ale tego pierwszego kroku mogło nawet nie być, gdyby byli zbyt zacietrzewieni i skupieni tylko na sobie. — Może powinniśmy wznieść za to toast, skarbie? Za nowe początki — zaproponowała, stukając się z nim swoją szklanką.
    — Będziesz mi to teraz wypominał do końca życia? — jęknęła, wywracając oczami, kiedy Rafael raz po raz powracał do tematu komplementu na temat swojej żuchwy. — Masz szczęście, że nadal uważam, iż jest to całkiem ponętna żuchwa — dodała z rozbawieniem, mrugając do niego. Zaraz jednak zrobiło jej się gorąco, gdy zapatrzyła się na to, co wyprawiał swoim językiem na łyżeczce i najchętniej zaczęłaby go błagać, by te same akrobacje powtórzył już na jej ciele. Naprawdę trudno było im powstrzymywać własną żądzę, która zdawała się nie odpuszczać nawet na chwilę, przez co nieustannie poddawali się figlarnemu drażnieniu, doprowadzając do białej gorączki.
    Nawet nie wiedziała, kiedy w jego towarzystwie upłynęły jej kolejne godziny. Rozmowa toczyła się naturalnie, a zapadająca momentami cisza była przyjemna i komfortowa, jakby spędzili w swoim towarzystwie wiele lat. Co jakiś czas podsuwali sobie pod wargi smaczne kąski, karmiąc się nawzajem, głośno wybuchali śmiechem albo wymieniali się poważniejszymi spostrzeżeniami o wyznawanych przez nich wartościach, próbując się przekonać, czy ich przyciąganie było wynikiem tylko fizycznego zgrania, czy może mieli wspólną przyszłość, którą mogli zbudować na solidnych fundamentach. Czuła się przy nim cudownie, wreszcie miała kogoś, kto spijał każde słowo z jej warg, pragnął poznać jej myśli i traktował jej marzenia poważnie, kto pożądał nie tylko jej ciała, ale również umysł. To nie był jej pierwszy wypad do Cancun, jednak przy nim wszystko wydawało się być lepsze, całe miasto nabrało żywszych, bardziej zachwycających barw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłaby wpatrywać się w niego w nieskończoność i nie czułaby znudzenia, w ciszy podziwiała każdy jego gest, nawet ten najdrobniejszy, zapamiętując sposób, w jaki pocierał szczękę albo trzymał sztućce, jakby bała się, że przez ten krótki czas, który był im dany, nie będzie w stanie nauczyć się wszystkich jego uroczych przyzwyczajeń.
      — Teraz już nie boisz się wziąć mnie na kolana? — zapytała, szturchając go delikatnie pod żebrami, zanim wtuliła się w niego z uśmiechem, opierając czoło o jego szyję i układając wygodnie dłoń na jego klatce piersiowej, by pod palcami wyczuwać bicie jego serca. Na leżaku nie było zbyt wiele miejsca dla dwóch osób, ale dzięki temu miała wymówkę, by umościć się na jego udach, półleżąc na jego perfekcyjnie wyrzeźbionym ciele. W pewnym momencie wsunęła rękę pod jego koszulkę, żeby móc głaskać nagą skórę, zataczając delikatne okręgi na jego brzuchu.
      — Myślisz, że to będzie w porządku? — wymamrotała cicho, wciskając nos w jego ramię. — Chodzi mi o to… czy Fabianne i Marceline nie będzie przeszkadzało, że ja jako w zasadzie obca osoba wezmę udział w tak intymnej i ważnej chwili, jaką są zaręczyny? My czujemy się tak, jakbyśmy znali się od lat, ale dla nich to może być dziwne… Zwyczajnie nie chcę stać się przeszkodą w tak wyjątkowym dla nich dniu, chociaż jeśli to oznacza, że będę mogła spędzić z tobą więcej czasu, dobrze wiesz, że nie zrezygnuję z podobnej okazji — dodała, mieli w końcu tak niewiele dni, każda sekunda była cenna i chyba oboje byli skupieni na tym, by wykorzystać ich dwa tygodnie w pełni.
      — Masz pomysł, co mogłoby im się spodobać? Ja nigdy nie umiałam kupować prezentów rodzicom. Większość rzeczy już mają albo sami mogliby sobie kupić, a kiedy chciałam im wręczyć coś bardziej sentymentalnego… no cóż, zawsze lądowało w koszu. Dla nich wartość zawiera się głównie w zerach na koncie — przyznała, krzywiąc się na wspomnienie wszystkich laurek i rysunków, które jako mała dziewczynka odkryła w śmieciach. — Wiesz, że to żaden problem, mogę nawet teraz złożyć zamówienie na aparat dla ciebie — przypomniała mu, całując go w bark. Roześmiała się cicho. — Wolałbyś zabrać ze sobą moje zdjęcia ode mnie? Wydało się. — Nikt nigdy nie powiedział jej, że uważał ją za swoją muzę i Jess nie wiedziała, jak powinna się z tym czuć. Może była modelką, jednak wcale nie sądziła, że była zapierającą dech pięknością, po prostu obiektyw ją lubił, a w dodatku miała pieniądze i mogła sobie pozwolić na prowadzenie tego wymagającego stylu życia. — Obawiam się, że jeśli to ty znajdziesz się po drugiej stronie obiektywu, już nigdy nie będę chciała, aby fotografował mnie ktokolwiek inny. Będę się przy tobie czuła tak pięknie i komfortowo, że żaden fotograf ci nie dorówna. To właśnie z tym chcesz związać swoją przyszłość? Zamienić hobby w coś więcej, w pracę? — dopytywała. Była ciekawa, jak spoglądał na wszystko, jakie miał jeszcze plany, co chciał zrobić i w czym mogłaby mu pomóc. Nawet gdyby nie mogła dla niego pozować, mogłaby się postarać, by inne znane koleżanki z branży odwiedziły jego studio, napędzając jego biznes… Zwyczajnie chciała spełnić jego marzenia, chociaż nie wiedziała, czy Rafael by jej na to pozwolił.
      Później głównie milczeli, wpatrując się w piękny wschód słońca nad krystalicznie czystą wodą. Większość turystów wciąż smacznie spała w hotelach, więc niemal całą plażę mieli tylko dla siebie. Gdy słońce wynurzyło się znad horyzontu, Jess uniosła głowę i pocałowała go miękko, słodko, powoli delektując się każdym muśnięciem ich warg, jakby wspólnie z nim celebrowała w ten sposób nowy dzień.
      Chciałaby móc już zawsze witać z nim kolejne poranki.
      Wkrótce w ich pobliżu rozległa się muzyka. Rozejrzała się i dostrzegła kilku mężczyzn po pięćdziesiątce grających na żywo na instrumentach przy rozkładających się punktach. Uśmiechnęła się promiennie i zsunęła z kolan Rafaela, by pewnie stanąć na piasku, wyciągając w jego kierunku drobną dłoń.
      — Zatańczysz ze mną? — zapytała z uroczym uśmiechem Jessalyn.

      Jess

      Usuń
  20. — A jaką nagrodę dostanę w zamian za to, że będę grzecznie siedzieć na twoich kolanach i postaram się za bardzo nie ruszać? — zapytała pozornie niewinnym tonem Jessalyn, otaczając ramionami jego szyję i przybliżając się do niego jeszcze bardziej, aż ich nosy delikatnie się o siebie ocierały. Może jej twarz przybrała odpowiednio słodką, cnotliwą minkę, ale łobuzerskie ogniki w jej oczach wyraźnie sugerowały, że Rafael wpakował się w tarapaty. Na szczęście wyglądało na to, że radzenie sobie z podobnymi problemami bardzo mu odpowiadało. — Bo tak się składa, że pozostawanie w bezruchu nie leży w mojej naturze. Byłabym skłonna się dla ciebie postarać i ukrócić twoje męki, gdyby nie to, że nazwałeś mój tyłek seksownym… i sam wcale nie zachowujesz się grzecznie — wytknęła mu z rozbawieniem, zębami delikatnie kąsając jego dolną wargę, podczas gdy sama zakołysała miękko swoimi kształtnymi biodrami, ocierając się o jego męskość okrytą irytującymi warstwami ubrań. Raf grał nieczysto, doskonale wiedział, jak działał na nią jego język, którym obecnie przesuwał po jej szyi, drażniąc ją i pobudzając, sprawiając, że ogień, który w niej rozpalił jeszcze w restauracji, nie był w stanie przygasnąć z powodu ich nieustającej bliskości. — Przez ciebie wyobrażam sobie tylko same nieprzyzwoite rzeczy… Sprawiasz, że zapominam o innych ludziach, o całym świecie i przez to najchętniej już teraz zaczęłabym cię ujeżdżać na tym leżaku. Uprawiałeś kiedyś seks na plaży, Raf? Chciałbyś to dołożyć do całej długiej listy rzeczy, których musimy spróbować przed dziewiętnastym? — wymruczała Jess, zanim wpiła się w jego wargi, skradając mu kolejny długi, namiętny pocałunek, od którego zakręciło jej się w głowie. Miała ochotę wsunąć dłoń pod jego spodenki i zrobić mu dobrze dłonią, ale powstrzymywała się z powodu jego reakcji w łazience. Wciąż pamiętała, jak odsunął ją wtedy od siebie i obawiała się, że jeśli spróbuje ponownie, Rafael zezłości się na nią i ją od siebie odepchnie, dlatego mimo swoich odważnych słów nie zdecydowała się na nic więcej poza pocałunkiem i delikatnym ocieraniem się o niego. Była jednak wtulona w niego tak ściśle, że nawet pomimo bluzy, którą narzucił na jej ramiona, musiał czuć, że jej sutki ponownie stwardniały, prężąc się pod materiałem. — Sama siebie przy tobie nie poznaję. Żaden mężczyzna przed tobą tak bardzo na mnie nie działał… Myślę, że to dlatego, że było mi z tobą zajebiście w łóżku i myślę tylko o tym, że chciałabym to powtórzyć… wiele razy, tylko z tobą. — Pogłaskała go po policzku, uśmiechając się do niego zachęcająco na potwierdzenie swoich zapewnień. Naprawdę nie wyobrażała sobie, że miałaby jeszcze kiedykolwiek uprawiać seks z innym facetem. Z żadnym z poprzednich partnerów nie odczuwała podobnego iskrzenia, żaden z nich nie doprowadził jej do równie intensywnych orgazmów, a już na pewno żaden z nich nie sprawiał, że czuła się równie wyjątkowo.
    Zaraz jednak spoważniała, gdy wrócili do tematu zaręczyn jego siostry. Jessalyn nie mogła uwierzyć, że otworzył się na nią i zaufał w tak ważnej sprawie. Nie tylko słowami, ale również czynami zapewniał ją o tym, że nie była dla niego tylko jednonocnym wybrykiem ani wakacyjną przygodą, skoro wtajemniczył ją w zaręczyny rodzonej siostry! Jess nie mogłaby być bardziej podekscytowana; może nie samym faktem, że będzie miała swój niewielki udział w ceremonii, skoro dla niej to byli obcy ludzie, jednak tym, że Rafael chciał ją zaangażować, pokazać kolejne fragmenty swojego życia, jakby naprawdę uważał ją za swoją partnerkę. Oczywiście cieszyła się szczęściem Fabianne oraz Marceline, lecz jej myśli głównie skupiały się wokół niej samej oraz Rafaela, bo wszystko w ich relacji wciąż było świeże i dopiero zaczynało się układać, a mimo to czuła się pewniej i bezpieczniej niż w swoich poprzednich związkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Dlaczego pozwoliła ci kupić pierścionek, zamiast samej wybrać? Aż tak ci ufa czy to spontaniczna akcja? — zapytała zaciekawiona i zarazem zdziwiona Jess. Gdyby to ona przygotowywała się do zaręczyn, nie pozwoliłaby nikomu innemu na wybór pierścionka, sama chciałaby dopilnować tego szczegółu. Nie zależało jej na błyskotkach, natomiast miał to być symbol ich miłości i planów na przyszłe życie. Zawsze podobały jej się obrączki jako znak wiążący ze sobą dwójkę zakochanych ludzi. Trudno było jej uwierzyć, że Marce zwyczajnie zrzuciłaby odpowiedzialność na Rafaela, sama musiała najlepiej znać Fabianne i jej gust, więc albo coś stanęło jej na przeszkodzie w przewozie pierścionka, albo miała za mało czasu, by udać się do jubilera przed wylotem do Meksyku.
      Jessalyn parsknęła śmiechem, po czym ugryzła go lekko w ramię.
      — Nie przesadzaj. Na pewno nie jestem najpiękniejsza na świecie — prychnęła, zanim słodko pocałowała go w czoło. — Wspomnienia ci nie wystarczą? Poza tym kto wie, może pozwolę ci zabrać samą siebie w walizce, wtedy będziesz miał najbardziej autentyczną pamiątkę przy sobie — zażartowała. Nie chciała mu niczego obiecywać ani zmuszać go do podjęcia decyzji, bo na to było stanowczo za wcześnie. Rozważania o związku na odległość czy przeprowadzce i wspólnym zamieszkaniu powinni zostawić sobie przynajmniej na przyszły tydzień, gdy oboje nieco lepiej zrozumieją, co się między nimi działo i jak wiele byliby gotowi dla siebie poświęcić. Teraz oboje wręcz tonęli w emocjach, więc nie myśleli rozsądnie.
      — Mówisz tak, jakbyś w swoim życiu wykonywał już wiele zawodów… Niech zgadnę, byłeś seksownym hydraulikiem, klientki specjalnie zakręcały zawór wody, żebyś przyjechał je uratować i naprawić usterkę? — zapytała żartobliwie. Skoro Rafael nie bał się żadnej pracy, podejrzewała, że podejmował się wielu zajęć. — Ale z ciebie romantyk… Twoje ślubne fotografie na pewno byłyby najpiękniejsze, bo najlepiej potrafiłbyś uchwycić ich uczucie — szepnęła, uśmiechając się do niego łagodnie. Kto by podejrzewał, że pod tymi mięśniami i dość surową urodą skrywa się równie miękkie serce? — Nie boisz się, że przestaniesz wierzyć w miłość, jeśli później wiele z tych sesji małżeńskich skończy się rozwodami?
      To była jedna z wielu rzeczy, jakie uwielbiała w Rafaelu; był równie spontaniczny i zaangażowany jak ona. Nie musiała go prosić, błagać, dopominać się, by coś z nią zrobił, sam chętnie spełniał jej prośby, razem z nią próbując nowych rzeczy i poddając się chwili. Wielu facetów na jego miejscu nie zgodziłoby się na taniec w publicznym miejscu, a on bez wahania podniósł się z leżaka i zaczął razem z nią kołysać się w rytm muzyki.
      — Może zawiążemy nową umowę, Raf? Wiem, że to trudne, ale może zwyczajnie przestaniemy wspominać o dziewiętnastym sierpnia? Nie chcę ciągle myśleć o tym, że mamy datę ważności… Chcę być z tobą i cieszyć się każdą chwilą, a ciężko mi to robić, gdy przypominamy sobie nawzajem o nieuchronnym rozstaniu… Wiem, że w końcu będziemy musieli porozmawiać poważnie na ten temat i podjąć decyzję, ale przynajmniej przez najbliższy tydzień spróbujmy zapomnieć o tym, że dziewiętnasty sierpnia w ogóle istnieje.

      Jess

      Usuń
  21. — Nie kuś losu, bo za niedługo zaczniemy tworzyć całą listę miejsc, w których chcielibyśmy się ze sobą kochać i nie wypuszczę cię, dopóki wspólnie nie odhaczymy każdego punktu — wymamrotała Jess, a jej policzki pokryły się gorącymi, słodkimi rumieńcami, gdy wyobrażała sobie, jakie rzeczy mógłby wyczyniać z nią Raf tuż pod nosem nieświadomych niczego przechodniów. Opcji mieli naprawdę sporo, chociaż nigdy wcześniej nie pomyślałaby, że równie podniecona będzie rozważać podobne scenariusze, już teraz z ledwością trzymając rączki przy sobie, mimo że znajdowali się na widoku. Nie zamierzała ukrywać, że bliskość Rafaela, jego zapach i smak, który wciąż czuła na języku doprowadzały ją do białej gorączki. Czuła się przy nim niesamowicie, elektryzował ją nawet najdrobniejszym muśnięciem, sprawiając, że wciąż chciała więcej, wciąż było jej mało jego. Nie chodziło o sam seks, chociaż każde ich zbliżenie było niebiańskie; chodziło o tego cudownego mężczyznę, który od chwili ich spotkania praktycznie nie przestawał jej dotykać, tym samym bez słów pokazując jej, jak bardzo mu zależało. Pożądanie między nimi nie wynikało wyłącznie z fizycznej atrakcyjności, bo nigdy wcześniej nie czuła niczego podobnego. To było coś o wiele głębszego, czego nie potrafili opisać słowami, najpierw pojawiła się między nimi iskra zainteresowania, która powoli doprowadziła do tego, że poznawali się lepiej, oboje całkowicie przekonani do tego, że warto było poświęcić czas i zaangażowanie tej relacji, nawet jeśli miała ona dobiec końca za dwa tygodnie. Wiedzieli, że to było coś wyjątkowego, chociaż oboje na ten moment nie szukali poważnego związku. Uczucie jednak nie wybierało, a oni nie próbowali za bardzo się sprzeciwiać, zbyt oczarowani sobą nawzajem, by odmówić sobie tej szansy.
    — To proste… Ty jako pierwszy zacząłeś mnie wręcz bestialsko nakręcać, a później zostawiłeś mnie niezaspokojoną, więc teraz nie mam najmniejszych skrupułów przed drażnieniem się z tobą, skarbie. Nie będzie żadnej litości — odparła z łobuzerskim uśmiechem Jess. Słodki, niemal niewinny całus w policzek stanowił całkowity kontrast dla jej niegrzecznego zachowania i nęcących słów. Była od niego starsza, co wiązało się z większym doświadczeniem, mimo to nie prowadziła żadnych gierek, a już na pewno nie próbowała nim manipulować tylko po to, by osiągnąć jakiś ukryty cel. Oboje od początku stawiali na całkowitą szczerość, nawet jeśli obawiali się reakcji drugiej strony na niektóre z padających wyznań. Rafael miał rację, byli siebie pewni po zaledwie kilku godzinach znajomości, choć dopiero czas miał pokazać, czy podjęli właściwą decyzję i nie będą tego żałować. Jessalyn pragnęła wierzyć, że mogła mu ufać i mężczyzna niczego przed nią nie ukrywał, lecz w przeszłości wielokrotnie została zraniona i z tego powodu powinna zachować ostrożność… tylko jak mogła to zrobić, kiedy Rafael kompletnie zawrócił jej w głowie?
    — Nie możesz zostawiać mnie w niepewności. Jestem bardzo ciekawa, jakie pozycje masz na myśli — szepnęła w odpowiedzi. W sumie nie rozmawiali jeszcze na temat swoich preferencji, ale chyba powinni przełożyć to na później… w przeciwnym razie mogliby nie zapanować dłużej nad namiętnością, a podobna tematyka mogła ich jedynie dodatkowo rozpalić. Już teraz dreszcz przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa. — Podoba ci się macanko? Już kolejne tego dnia w miejscu publicznym — wytknęła mu z krzywym uśmiechem, kiedy swoimi dużymi dłońmi zaczął ugniatać jej pośladki.
    Chwilowo skupili się na tańcu. Jess chichotała cicho, gdy obracał ją i przechylał do tyłu, ale sama już wkrótce również zaczęła go prowadzić, zachęcając do obrotów. Kiedy jednak sama uparła się, że musi go odchylić do tyłu, stracili równowagę i wylądowali tyłkami na piasku przy akompaniamencie głośnego, radosnego śmiechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby byli bliżej wody, nie omieszkałaby się spryskać go przy pomocy fal, lecz do brzegu sporo im brakowało, więc musiała się zadowolić gilgotkami. Rzuciła się na niego znienacka, łaskocząc go pod pachami i żebrami, nie przejmując się tym, że musieli zwracać na siebie uwagę, kiedy tak tarzali się w piasku, piszcząc i śmiejąc się na zmianę.
      — Hej, wszystko się jakoś ułoży — zapewniła go Jess, tuląc go, gdy dostrzegła, że dobry nastrój Rafaela wyparował pod wpływem nowych informacji, które jej zdradził. Nie chciała, by był smutny, ale nie wiedziała, co jeszcze mogłaby zrobić, by go pocieszyć, zwłaszcza że nie znała dokładnie całej sytuacji. Wydawało jej się, że Rafael był blisko nie tylko z siostrą, ale również z Marce i musiało mu to wszystko ciążyć, a nie za bardzo miał z kim o tym porozmawiać.
      — To zależy… jeśli specjalnie dla mnie z powrotem wciśniesz się w swoje uniformy, wtedy zdecydowanie każdy z tych zawodów będzie mnie pociągał — przyznała, przegryzając dolną wargę. — Poza tym, jak miałabym ci odmówić? Zgadzam się na wszystko: erotyczne zabawki, szampana i noszenie mnie na rękach. Możesz zacząć już teraz, będziesz musiał zanieść mnie z powrotem do hotelu. Pamiętaj, sam sobie ciągle podnosisz poprzeczkę — zażartowała, całując go czule. — Trudno wziąć rozwód, kiedy nie mamy nawet ślubu, Raf — przypomniała mu ze śmiechem, splatając dłonie na jego karku, wpatrując się w jego twarz z uwielbieniem. Później skupili się już na oglądaniu wschodu słońca, chociaż zmęczenie zaczynało dawać jej się we znaki. Ziewała, co jakiś czas sennie przymykając powieki. Wygodnie oparła głowę na jego ramieniu, walcząc ze snem, bo nie chciała tracić ani sekundy, ale oboje musieli być wykończeni po gwałtownych emocjach i intensywnym seksie, a przecież nie mogli całkiem zrezygnować ze snu przez następne dwa tygodnie.

      Jess

      Usuń
  22. Wszystko toczyło się między nimi szybko, jednak żadne z nich nie miało wątpliwości, że postępowali właściwie. Po przebudzeniu oboje udali się do jej hotelu tylko po to, by Jess mogła się spakować i przenieść swoje rzeczy do sypialni Rafaela. Spodziewała się, że jej koleżanki będą próbowały wyperswadować jej ten pomysł, bo zamieszkiwanie z facetem, którego poznała za granicą zaledwie kilka godzin temu, było nieodpowiedzialne i bardzo niebezpieczne, ale one tylko wzruszyły ramionami, niespecjalnie przejęte jej losem, zwłaszcza gdy obrzuciły go uważnymi spojrzeniami i zaraz skreśliły, nie dostrzegając markowych ubrań czy niebotycznie drogiego zegarka. Nie miała dużych wyrzutów sumienia związanych z tym, że opuściła swój hotel, za to o wiele bardziej przejmowała się bliskimi Rafaela i ich reakcją na nią… Bała się, że nie będą zadowoleni z ich bliskości i zaczną się do niej odnosić z wrogością, skoro niejako odseparowała od nich Rafaela. Wszyscy wydawali się być dość zżytą grupą, więc martwiła się, że zaczną jej mieć za złe to, iż skupiła na sobie całkowitą uwagę mężczyzny, który poświęcał jej właściwie cały swój czas. Zasypiali i budzili się przy sobie, mimo to nie mogli się sobą nasycić; rozmawiali długimi godzinami, chodzili po plaży i kąpali się w oceanie, zwiedzali kolejne restauracje, próbując nowych rzeczy, kochali się ze sobą, czasami ostro i namiętnie, innym razem powoli i czule, w pełni zanurzając się we wspólnych odczuciach. Jessalyn promieniała przy nim, uśmiech właściwie nie znikał z ich twarzy i było po prostu… cudownie. Tak wspaniale, że czasami obawiała się, że się obudzi i to wszystko okaże się być tylko pięknym snem.
    Na razie jednak musiała skupić się na misji, która została im w tajemnicy powierzona. Jess odwiedziła wielu jubilerów, miała słabość do biżuterii i nie umiała sobie czasami odmówić zakupów opiewających na kilkadziesiąt tysięcy dolarów, gdy wyjątkowo intrygujący wzór, w który wplecione były kamienie szlachetne, przyciągnął jej uwagę, lecz pierwszy raz denerwowała się po przekroczeniu progu. Nie tylko stresowała się rozmową z Marceline oraz Janine, ale także wyborem odpowiedniego pierścionka zaręczynowego, chociaż miała świadomość, że to nie ona będzie decydowała. Miała użyczyć tylko swojej dłoni, jednak kiedy Rafael wsunął jej na palec pierwszy pierścionek, jej serce zaczęło bić niesamowicie szybko w klatce piersiowej, a na policzki wystąpiły gorące rumieńce wywołane gwałtownymi emocjami. Długo spoglądali sobie w oczy; czuła, jak kciukiem gładził jej palce, muskając co jakiś czas pierścionek i chyba oboje na chwilę zapomnieli, że na linii znajdowała się Marceline z siostrą, a oni przebywali w ogólnodostępnym sklepie. Zdarzało im się zapominać o całym świecie, jakby w tych intymnych chwilach istnieli tylko oni we dwójkę.
    — Zadawałeś podobne pytanie swoim eks? — zapytała cicho, próbując zrozumieć, co tu się właśnie działo, ale miała mętlik w głowie i trudno jej było zebrać myśli.
    — A jakie jest najważniejsze pytanie w życiu mężczyzny? Gdybyś mógł spożywać tylko jeden posiłek do końca życia, co by to było czy może pytanie o to, kto nosi spodnie w związku? — zapytała Jess, odrobinę się z niego naigrywając, w ten sposób ukrywając niejako wstrząs, jaki wywołał w niej swoimi słowami. Nigdy nie spodziewałaby się, że Rafael równie otwarcie będzie mówił o tym, że chce się z nią ożenić, zwłaszcza tak szybko i w podobnych okolicznościach. Wywołało to u niej burzę emocji. Od euforii po lęk.
    — Wysłuchaj mnie do końca — powiedziała wreszcie spokojnie, ujmując jego twarz w swoje dłonie i tym samym zmuszając go, by spojrzał jej w oczy. Nie chciała, by wzburzony czy zraniony przerwał jej, zanim uda jej się przekazać mu wszystkie swoje przemyślenia, które niekoniecznie mogły mu się spodobać, jednak w żaden sposób nie próbowała nimi umniejszać jego uczuć czy tej niezwykłej więzi, która się między nimi wytworzyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Nie powiedziałabym ci teraz tak, Rafaelu. Nie dlatego, że nie chciałabym za ciebie wyjść w przyszłości i mi na tobie nie zależy, ale właśnie dlatego, że zależy mi na tobie aż za bardzo i nie chciałabym, żebyś później żałował tej decyzji, kiedy przed nami wciąż jest tyle niewiadomych… Ten związek od początku był szaleństwem i nie zmieniłabym ani jednej wspólnej sekundy, bo każda chwila z tobą jest wyjątkowa, ale małżeństwo to dla mnie decyzja na całe życie, coś tak pięknego i uświęconego, że nie powinno być wynikiem kaprysu, a my nie możemy zapominać o tym, że nadal nie rozwiązaliśmy problemu dzielącej nas na co dzień odległości. Nie powiem, że kiedy wsuwałeś mi te pierścionki na palec, nie wywołało to na mnie żadnego wrażenia, bo zamiast skupiać się na ocenianiu biżuterii, wyobrażałam sobie chwilę naszych zaręczyn, ale… nie możemy sobie pozwolić na takie emocje, Raf, jeszcze nie — szepnęła z wyraźnie zbolałym wyrazem twarzy. To aż dziwne, że Jessalyn stała się dzisiaj głosem rozsądku, gdy z reguły to ona podejmowała spontaniczne decyzje, a Rafael pozostawał tym nieco bardziej statecznym, odpowiedzialnym partnerem równoważącym jej niespożytą energię. Nie chodziło o to, że nie umiała sobie wyobrazić przyszłości u jego boku, bo tych kilka dni wystarczyło, by przekonali się, że zostali dla siebie stworzeni, nawet jeśli cały świat próbowałby im wmówić, że to efekt otaczających ich rajskich widoków oraz beztroskich wakacji. Jess nie wątpiła w Rafaela, w którym odnajdywała oparcie, ale czasami pojawiały się w niej obawy, że ich relacja wziąć pozostawała krucha i mogłaby się rozpaść pod wpływem zderzenia z surową rzeczywistością… zwłaszcza rzeczywistością, w której jej rodzice wkraczali do akcji, by na nowo narzucić jej swoje decyzje i odseparować od młodszego od niej mężczyzny, który według nich znajdował się poniżej wszelkich standardów ze swoim zwyczajnym pochodzeniem oraz pracą kuriera czy kelnera.
      Pocałowała go łagodnie w wargi, a kiedy się od niego odsunęła, pozwoliła sobie nawet na delikatny uśmiech.
      — Ale kiedy już będziemy mogli sobie na to pozwolić… pierścionek nie jest ważny, miejsce nie jest ważne, chociaż wolałabym, żeby to była tylko nasza intymna chwila we dwoje… ty jesteś ważny i na tym moje wymagania się kończą. Jeśli to ty będziesz stał naprzeciwko mnie, nic więcej nie będzie mi potrzebne.

      Jess

      Usuń
  23. Jessalyn nie zdążyła jeszcze na tyle dobrze poznać Fab i Marce, żeby cieszyć się ich szczęściem równie mocno jak Rafael, który wręcz promieniał, gdy pokazywał jej na swoim telefonie zdjęcia uśmiechniętych, a przy tym zapłakanych dziewczyn ze statku, na którym odbyły się zaręczyny, ale jej serce wypełniło się naturalnym ciepłem, kiedy widziała taką celebrację miłości. Lubiła obserwować Rafaela, kiedy przekomarzał się ze swoim rodzeństwem albo rozmawiał z rodzicami; pomimo ich gorącego, wyjątkowo intensywnego romansu nie zapominał również o swoich bliskich, mimo że skupiali się głównie na sobie, widząc na horyzoncie widmo rozstania. Trzymała się trochę na uboczu podczas tych rodzinnych narad, lecz przyglądała im się z nieskrywaną fascynacją i może malutką dozą zazdrości, bo wśród Myersów brakowało podobnej zażyłości oraz otwartości w wyrażaniu uczuć. Jess nie pamiętała, kiedy po raz ostatni była w stanie wyrazić głośno swoje zdanie w trakcie dyskusji; głównie jej rodzice mówili, zbywając wszystkie jej uwagi, jakby gadała głupoty i zabierała im cenny czas. Nie umiała sobie również przypomnieć, kiedy ją przytulili albo powiedzieli jej, że byli z niej dumni. Z drugiej strony… czy oni w ogóle mieli powód do dumy? Rafael ciężko pracował, a ona miała wszystko podane na tacy dzięki ogromnej fortunie. Nie ukończyła żadnych studiów, bo już w dzieciństwie nauka pisania i czytania sprawiła jej trudności, zajmując więcej czasu niż rówieśnikom. Był to temat, którego jej rodzice zakazali poruszać z innymi, wstydząc się z powodu jej słabości. Ten wstyd został wpojony jej tak głęboko, że nawet przed Rafaelem bała się przyznać do tego, że potrzebowała więcej czasu od innych na przeczytanie poszczególnych wyrazów albo że było jej łatwiej rozpoznawać słowa, gdy ktoś jednocześnie czytał jej na głos. Znała go już na tyle, by wiedzieć, że nie osądzałby jej i nie uznałby jej za idiotkę tak jak inni z jej otoczenia, ale ten palący wstyd został w niej zakorzeniony tak głęboko, że nie umiała odnaleźć właściwego sposobu, by mu o tym opowiedzieć. Poza tym jednak nie było między nimi tematów, których obawialiby się poruszać. Starali się poznać siebie nawzajem jak najlepiej, przekonując się przy okazji, że to naprawdę nie był tylko wakacyjny romans pozbawiony przyszłości. Tak naprawdę już teraz trudno było im sobie wyobrazić przyszłość bez siebie nawzajem.
    — Nawet tak nie mów — upomniała go Jessalyn, marszcząc delikatnie brwi, kiedy leżała w zmiętej pościeli spocona i rozgrzana po kolejnym intensywnym orgazmie tej nocy. — Nigdy się sobą nie znudzimy. Bardzo chętnie oddam każdą minutę snu w zamian za spędzanie kolejnych pięknych godzin w twoich ramionach. — Cancun było cudownym miejscem, dla wielu odpowiednikiem raju dla ziemi, jednak jego czar blaknął w obliczu łączącego ich uczucia. Starali się sobie poświęcać każdą sekundę w ciągu dnia, a ogień między nimi płonął tylko coraz jaśniej i pewniej. Porozumiewali się już niemal bez słów, czasami całą komunikację zastępowało im jedno spojrzenie. Jedno spojrzenie, jeden szept pragnę cię również wystarczały, by rozbudzić w nich namiętność, która właściwie nigdy nie przygasała, zawsze tląc się gdzieś w ich wnętrzu. Wbrew zdrowemu rozsądkowi pragnęli więcej i więcej, chociaż ich ciała nosiły na sobie zaczerwienienia od pocałunków, delikatne ślady zębów czy głębokie zadrapania.
    Jess roześmiała się cicho.
    — Niby to ja jestem diablicą seksu? Całe szczęście, że nikt z twoich bliskich nie umie czytać ci w myślach. Ciekawe, co by pomyślało sobie twoje rodzeństwo, gdyby wiedzieli, że przez cały czas fantazjowałeś o mnie nagiej w twoim łóżku — wytknęła mu z rozbawieniem. — Poza tym nie możesz narzekać, później wynagrodziliśmy sobie wszystko pieszczotami i to z nawiązką… — zauważyła Jessalyn z łobuzerskim błyskiem w oku, bo byli na siebie tak napaleni, że niemal zerwali z siebie ubrania już w windzie, tak jak prawie im się to zdarzyło podczas ich pierwszego spotkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwyczajnie nie umieli się trzymać od siebie z daleka, ich pasja wykraczała poza skalę i nie tylko otwarcie obdarzali się namiętnością, ale także wzajemną czułością, zachowując się momentami jak para z długim stażem, nie kochankowie znający się zaledwie od kilku dni.
      — Aż tak źle o mnie myślisz, kochanie? Sądzisz, że tak łatwo byłabym w stanie cię porzucić? Możesz zapomnieć o tym, że wkrótce się ode mnie uwolnisz, nigdzie cię nie puszczę. Poza tym, jakim cudem mieliby mi ciebie odradzać? Ciebie nie da się nie polubić. — Rafael był zbyt sympatyczny, troskliwy, a przy tym męski i pewny siebie, by ktokolwiek mógł mu cokolwiek zarzucić. Według niej był najcudowniejszym mężczyzną we wszechświecie i nie mogła sobie wyobrazić scenariusza, w którym jej niesamowity chłopak miałby wzbudzać negatywne emocje.
      — Próbujesz mnie teraz ukarać? Jak mogłeś zasłonić mi taki piękny widok? — jęknęła Jessalyn dramatycznie, kiedy Raf wciągnął na siebie spodenki. Wolała, gdy nie miał na sobie niczego i mogła wpatrywać się w te twarde, idealnie zaokrąglone pośladki czy wciąż lśniącą od jej spełnienia męskość. Przez tych kilka dni zdążyli już doskonale poznać swoje ciała, mimo to zachwycała się jego mięśniami i wypracowaną sylwetką wciąż na nowo, z przyjemnością całując każdy centymetr jego skóry. Właściwie nie było już między nimi miejsca na nieśmiałość, zbyt często widywali się nago, kochając w różnych pozycjach, by pozostawali pruderyjni. Uwielbiali seks i nie kryli się z tym, jak wiele sprawiali sobie przyjemności. Aż dziwne, że jeszcze nikt z hotelu nie interweniował w sprawie hałasu… żadne z nich nie było specjalnie cicho, gdy osiągali kolejne orgazmy.
      — Co? — wyartykułowała wreszcie niezbyt mądrze, gdy usłyszała najnowsze wieści. — Mówisz poważnie? — dodała powoli, jakby nie potrafiła zrozumieć, jak w ogóle doszło do podobnej sytuacji. — Chodzi mi o to… żaden z moich eks nie próbował mnie przedstawić swoim rodzicom nawet po kilku miesiącach. Nie mam pojęcia, co miałabym zrobić, powiedzieć, w co się ubrać… A twoja mama naprawdę chce mnie poznać, chociaż jesteśmy ze sobą tak krótko? — dopytywała, jakby wciąż niedowierzała. Jego mama nie traktowała jej jako wakacyjnej miłostki, o której Raf miał wkrótce zapomnieć? Co prawda oni we dwoje wiedzieli, jaka była siła łączącego ich uczucia, lecz dla ludzi z zewnątrz to mogło wyglądać na krótki romans bez szansy na przyszłość. To, że żaden z jej poprzednich facetów nie próbował przedstawić jej rodzicom, tylko potęgował jej zmieszanie, bo… chyba gdzieś głęboko nie wierzyła, że zasługiwała na taką miłość jak inni, że coś z nią musiało być nie tak, skoro nikt nigdy nie chciał się nią pochwalić; ani państwo Myers przed swoimi przyjaciółmi, ani jej byli partnerzy przed swoimi rodzicami.

      Jess

      Usuń
  24. — Dlaczego miałbyś się stresować? Przypominam ci, że to nie o ich względy masz zabiegać, a o moje — odparła żartobliwie Jess, składając uspokajającego, słodkiego całusa na jego ustach, zanim skupiła się na jedzeniu. Do tej pory ignorowanie reszty świata przychodziło im z zaskakującą łatwością… może dlatego, że bliscy Rafaela byli tak wyrozumiali i wszyscy zdawali się być zachwyceni ich relacją. Nikt nie próbował przekonywać mężczyzny, że nie powinien się angażować, bo ich związek szybko się zakończy; wręcz przeciwnie, jego rodzina wyraźnie im kibicowała, oferując wsparcie i chociaż Jess nie spędziła jeszcze dużo czasu z jego rodzeństwem, miała również dopiero poznać mamę Rafaela, już teraz czuła się ciepło przyjęta. Zupełnie się tego nie spodziewała, ale wcale nie była przytłoczona poziomem uwagi, jaki jej poświęcano. Momentami była wręcz zazdrosna, że Raf miał w swoim życiu tak niesamowitych ludzi, którzy akceptowali każdą jego decyzję i stali za nim murem, podczas gdy ona na co dzień musiała walczyć o uznanie każdego jej wyboru i z reguły musiała słuchać wielogodzinnych tyrad na temat tego, że postępowała niewłaściwie. Oczywiście w żaden sposób jej to nie powstrzymywało, lecz wciąż atakowało jej pewność siebie oraz radość.
    — Może… O ile nie będziemy jutro odchorowywać kaca — wymamrotała Jessalyn, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok. Wiedziała, że Rafael był blisko z rodzicami i ekscytował się myślą, że miałaby poznać jego mamę, ale podobne spotkanie odrobinę ją przerażało. Nie umiała jednak mu wprost odmówić, kiedy miała świadomość, jakie to było dla niego ważne, więc na razie odwlekała rozmowę w czasie, próbując się do niej mentalnie przygotować.
    — Wiesz, co się dzieje z Alexą i Olivierem? — zapytała, zmieniając temat. Zmarszczyła delikatne brwi, gdy przypomniała sobie wiadomości od przyjaciółki. — Wczoraj Alexa wysłała mi wiadomość, że nie chce już nigdy więcej widzieć Oliviera na oczy i żebym nawet nie myślała o przyprowadzeniu go na imprezę, ale nie chciała mi powiedzieć, do czego między nimi doszło. — Jess nie przyznała na głos, że trochę ją to martwiło. Nie chciała, żeby Alexa już na wstępie nastawiła wszystkich negatywnie do Rafaela tylko dlatego, że przyjaźnili się z Olivierem, a przecież wiedziała, że jej koleżanka uwielbiała dramatyzować i znajdować się w centrum zainteresowania.
    Później skupili się głównie na przygotowaniach. Na co dzień może nie spędzała zbyt wiele czasu na układaniu włosów, makijażu czy doborze stroju, jednak była tylko z Rafaelem, który kochał każdą niedoskonałość w jej wyglądzie. Teraz miała z powrotem wsiąknąć do świata, gdzie każde niedociągnięcie miało być okrutnie wytykane i komentowane, a przepych był najlepszym rodzajem zbroi chroniącej przed nadmiernymi atakami. Nie myślała jednak o innych, kiedy wybierała swój strój; skupiła się na tym, że chciała, aby jej mężczyźnie opadła szczęka, a on sam nie umiał odwrócić od niej spojrzenia przez cały wieczór, marząc o tym, by zerwać z niej zakrywający jej krągłości materiał. Właśnie dlatego zdecydowała się na króciutką sukienkę w złotym kolorze, która błyszczała w promieniach słońca, podkreślając karmelowy odcień skóry Jessalyn wzbogacony przez opaleniznę. Wiązana na szyi, z marszczonym dekoltem uwydatniającym jej piersi była nieco luźniejsza w pasie, za to mocno opinała pośladki, kończąc się w górnej połowie uda. Materiał na biodrach był połączony dwoma tasiemkami, odsłaniając nagą skórę. Całe plecy były wykrojone, wycięcie sięgało niemal do samego dołu jej kręgosłupa, a na nogi wsunęła złote buty na obcasach. Posmarowała ciało kremem z dodatkiem brokatu i delikatnie zakręciła włosy, pozwalając im opaść miękkimi falami na ramiona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Spakowałeś kąpielówki? Pewnie będziemy mieli okazję poskakać z jachtu do wody — przypomniała mu Jess, po czym przyjrzała się sobie krytycznie w lustrze, marszcząc brwi. — Przesadziłam? — zapytała wreszcie Rafaela, odwracając się w jego kierunku. Może nie powinna była aż tak się odstawiać, gdy jej partner zdecydował się na luźniejszą wersję? Nie chciała, żeby z jej powodu poczuł się głupio czy niekomfortowo. Zbliżyła się do niego, obejmując go za szyję i zbliżyła wargi do jego ucha, delikatnie zębami ciągnąc za jego płatek. — Ale jest też kilka plusów… Dzięki tym wyciętym plecom będziesz miał łatwiejszy dostęp do moich piersi, kochanie. Wystarczy, że wsuniesz od tyłu dłonie pod materiał, nie mam stanika… Mam nadzieję, że oprócz kąpielówek spakowałeś też prezerwatywy — wymruczała, nęcąc go, chociaż wiedziała, że to mogło skończyć się tylko ich spóźnieniem. Zdążyła się już jednak przekonać, że od pierwszego dnia Raf miał ogromną słabość do jej biustu, któremu podczas ich gorących sesji poświęcał sporo uwagi…
      Nie powinni dłużej zwlekać, jeśli nie chcieli, żeby jacht wypłynął bez nich. Złapała go za rękę i wspólnie skierowali się w stronę portu, gdzie podążali za głośną muzyką, by odnaleźć właściwy statek, który już z daleka wyglądał na luksusowy. Po wejściu na pokład zobaczyli oddzielny basen, parkiet do tańca, miejsce dla DJa, bar, przy którym tłoczyło się już sporo ludzi, zamawiając kolejne drinki, podczas gdy między imprezowiczami przeciskali się kelnerzy z tacami oferując szampana oraz przekąski przygotowane przez specjalnie zatrudnionych szefów kuchni z licznymi osiągnięciami i nagrodami kulinarnymi. To zdecydowanie nie było małe, kameralne spotkanie.
      Pociągnęła Rafaela za sobą w stronę schodów prowadzących na wyższy poziom, gdzie na kanapach rozparci siedzieli jej znajomi, z których jej chłopak na razie kojarzył tylko Alexę.
      — Cześć wszystkim. To Rafael, mój chłopak. Raf, to jest Tori, Camilla, Cindy, Aaron, Paul, Tristan, KJ i Domenico — przedstawiła wszystkich. Tylko Camilla i KJ w jakikolwiek sposób uznali przybycie Rafaela, Cam delikatnie mu pomachała, KJ skinął głową, a reszta zachowywała się tak, jakby był powietrzem. Jessalyn zacisnęła lekko zęby, ale nic nie powiedziała, ciągnąc go w stronę jedynego wolnego fotela… doskonale wiedzieli, że zamierzała przyprowadzić osobę towarzyszącą i zmieściliby się na kanapie, ale chłopcy rozsiedli się szeroko, by uniemożliwić im zajęcie miejsca. Nie przeszkadzało jej to jednak specjalnie, skoro mogła usiąść swobodnie na kolanach Rafaela i się w niego wtulić. Nie rozumiała ich zachowania, ale na razie nie zamierzała wszczynać awantury.
      — Masz ochotę na coś do picia? Mogę nam coś przynieść — zaproponowała Rafaelowi, lecz zanim jej ukochany zdążył się odezwać, natychmiast wtrącił się siedzący najbliżej Dom, podnosząc głos tak, żeby wszyscy go słyszeli.
      — O czym ty mówisz, Jess?! Siedź na tym swoim seksownym tyłeczku. W końcu ten twój chłoptaś jest kelnerem, co nie? To on powinien przynosić nam napoje. Zaraz znajdziemy mu jakieś wdzianko.
      — Dom… — zaprotestowała Jessalyn. Alexa wypytywała ją, co robił Rafael. Na początku opowiedziała jej o fotografii, ale dziewczyna upierała się, że nie mógł z tego opłacić wczasów w Cancun, więc przyznała, że próbował w życiu różnych rzeczy. Zwyczajnie nie widziała w tym powodu do wstydu, to była normalna praca, lecz jej znajomi obracali to w coś złego.
      — Spokojnie, słonko, zapłacimy mu dobrze. Dostanie tyle forsy, ile pewnie nie widział w całym swoim życiu. Jestem dzisiaj w charytatywnym nastroju, trzeba wspierać biedaków — wtrącił się Paul, uśmiechając się złośliwie. — Co na to powiesz… jak ci tam było, Rudolph? Powinieneś uczciwie zarabiać na życie, a nie wykorzystywać dobroć Jess. Chyba że podoba ci się bycie utrzymankiem.

      Jess

      Usuń
  25. Widząc, jak mocno zacisnął szczęki, uniosła dłoń i delikatnie pogłaskała go po policzku, uśmiechając się do niego łagodnie, ale również w przepraszający sposób. Nie mogła wpłynąć na niesprawiedliwy sposób, w jaki Rafael był postrzegany przez jej znajomych, jednak mogła okazać mu wsparcie i zamierzała to robić przez cały wieczór, nie zważając na fakt, że tym samym odwracała się plecami do reszty grupy. Nie zasługiwali w tym momencie ani na jej poparcie, ani nawet na próbę zrozumienia, co starali się osiągnąć przy pomocy swoich kąśliwych słów, zwłaszcza że Rafael nie dał im żadnego powodu, by mieli od razu zacząć oskarżać go o niewłaściwe intencje względem niej. Tym bardziej nie potrafiła odgadnąć, dlaczego z góry spoglądali na wykonywaną przez niego pracę. Sama Jessalyn nigdy nie musiała dorabiać jako kelnerka, lecz zdawała sobie sprawę, że wielogodzinne stanie i użeranie się z wymagającymi, roszczeniowymi klientami było naprawdę trudne, a mogła się założyć, że Rafael wykonywał swoje obowiązki z niegasnącym zaangażowaniem oraz uśmiechem na ustach, bo właśnie takim był człowiekiem.
    Jess zagryzła dolną wargę, próbując powstrzymać się od śmiechu. Słysząc komentarze chłopaków, cała się spięła i dość nerwowo zacisnęła dłoń na przedramieniu Rafaela, chociaż nie była pewna, czy w ten sposób powstrzymywała jego, czy siebie przed gwałtowniejszą reakcją, ale jej partner odgryzł się w idealny sposób. Nikt poza nią nie był w stanie zorientować się, jak bardzo skierowane do niego słowa go zdenerwowały; siedząc na jego kolanach, doskonale wyczuła, jak cały zesztywniał, a uderzenia jego serca stały się mocniejsze i szybsze. Raf doskonale wybrnął, nie dając nikomu satysfakcji, mimo to niesmak pozostał i Jessalyn zastanawiała się, czy nie powinna po prostu wstać, pociągnąć go za sobą i wrócić na podest, zanim jacht odpłynie, więżąc ich do następnego poranka na swoim pokładzie.
    — Ach, Rudolph… to naprawdę świetny koleś, tylko niestety przystawiał się do mnie po pijaku i odkąd powiedziałam mu nie, nie potrafi trzymać języka za zębami. Zupełnie tak jak Dom — odparła zwodniczo słodkim tonem Jess, posyłając znaczące spojrzenie w stronę mężczyzny, który natychmiast zrobił się czerwony na całej twarzy, a żyły na jego szyi mocno się uwidoczniły, kiedy napiął kark. Dla takich facetów jak on odrzucenie było powodem do ogromnego wstydu, nie przywykł do tego, że ktokolwiek mu odmawiał, więc nikt z obecnych nie zdawał sobie sprawy z tego, do czego między nimi zaszło na jednej z imprez. Teraz chłopak skupił się na ratowaniu swojej reputacji, śmiejąc się i powtarzając, że to były tylko takie wygłupy, więc na szczęście chwilowo wszyscy przestali zwracać uwagę na Rafaela.
    Uśmiechnęła się z rozbawieniem, gdy jej chłopak podsunął jej kieliszek, nawiązując w ten sposób do rozmowy, którą niegdyś przeprowadzali.
    — Brakuje jeszcze noszenia na rękach i dostarczenia seksownej bielizny — przypomniała mu z łobuzerskimi iskierkami w oczach. Zaraz jednak spoważniała. — Nie musimy tutaj zostawać, jeśli nie czujesz się komfortowo — szepnęła mu na ucho Jess, upewniając się, że o tym wiedział. Nie chciała, aby zmuszał się do interakcji z jej znajomymi, kiedy nie był odpowiednio traktowany, tylko dlatego, że próbowałby nie zranić jej uczuć czy uniknąć konfrontacji. — Możemy zaraz pójść na parkiet potańczyć albo wskoczyć do basenu. Podejrzewam, że pod pokładem znajdziemy też wiele innych atrakcji przyszykowanych dla gości. W ostateczności zawsze możemy się zaszyć w jednej z wielu sypialni i zająć tylko sobą, co zresztą brzmi jak doskonały pomysł. Noc spędzona bez seksu z tobą to noc stracona… Poza tym jestem rozczarowana, że nie próbowałeś zerwać ze mnie tej kiecki jeszcze przed wyjściem — wymruczała, znacząc pocałunkami ścieżkę wzdłuż jego żuchwy, zupełnie nie przejmując się tym, że okazywali sobie czułość w miejscu publicznym bacznie obserwowani przez resztę grupy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej chwili jednak oni wszyscy byli dla niej nieznajomymi; najwyraźniej już zawsze, w każdej sytuacji miała zamiar stawać po stronie Rafaela, pokazując mu, że nawet jeśli nie mógł liczyć na nikogo innego, mógł zawsze wierzyć w to, że będzie miał przy sobie Jessalyn.
      Rafael miał w sobie nieco więcej ogłady od niej, skoro był w stanie zagaić rozmowę z dwójką najbardziej przychylnych mu ludzi, podczas gdy ona usiłowała zachowywać się grzecznie i nie zaczepiać go za bardzo, gdy nawiązywał kontakt z Camille i KJ-em opowiadającym właśnie o swojej ostatniej podróży do Wenezueli. Opróżniła swój kieliszek, spoglądając na horyzont, delektując się wiatrem we włosach i słońcem. Oddała szkło przechodzącemu kelnerowi, rzucając ostrzegawcze spojrzenie w kierunku Paula, żeby ten nie ośmielił się w żaden sposób ponownie zaatakować Rafaela. Poza Cam i KJ-em reszta wymownie ignorowała chłopaka.
      Przez cały ten czas ktoś ich uważnie obserwował. Coraz bardziej pijana Alexa posyłała w ich kierunku nieprzyjemne spojrzenia, prychając głośno, gdy okazywali sobie czułość, aż wreszcie nie wytrzymała.
      — Nie przesadzacie za bardzo? Znajdźcie sobie pokój, jak nie umiecie się od siebie odczepić. Rzygać mi się chce, jak na was patrzę.

      Jess

      Usuń
  26. Cieszyła się, że Rafael nie został całkowicie odcięty od grupy i poza nią miał jeszcze przynajmniej dwie osoby, z którymi mógł spędzić czas. Poza tym na jachcie było jeszcze mnóstwo innych osób, z którymi mogli zagaić rozmowę i istniała szansa, że zwłaszcza na niższym pokładzie, bawili się ludzie, którzy nie będą mieli podobnych uprzedzeń jak Dom czy Paul.
    — Wiesz, że uwielbiam, kiedy jesteś taki niegrzeczny — szepnęła mu na ucho, nosem delikatnie sunąc wzdłuż jego kości policzkowej. Zadrżała na całym ciele, kiedy mężczyzna pocałował jej ramię, a jego dłoń zmierzała w stronę dekoltu, absolutnie nie przejmując się towarzyszącą im widownią… Omal nie parsknęła śmiechem, przypominając sobie, że zaledwie kilka dni temu twierdził, iż potrzebował kilku tygodni, zanim decydował się na łóżko, a przy niej nie miał najmniejszych oporów, by pieścić ją w dość odważny sposób w miejscach publicznych. — Jeszcze jesteśmy ubrani — powtórzyła za nim, prychając. Och, oboje wiedzieli, że to nie potrwa zbyt długo. — To trzeba będzie jak najszybciej zmienić — dodała, zanim ujęła jego twarz w swoje dłonie, przypatrując mu się z uwagą. — Twoje usta błyszczą. Mój cel na tę noc to sprawić, że nad ranem będziesz pokryty brokatem tak samo jak ja — wyjaśniła mu z diabelskim uśmiechem. To oznaczało bardzo dużo ocierania się nagich ciał o siebie i intensywnych pieszczot.
    Być może Jess powinna zareagować w jakikolwiek sposób, ale… po co? Całą swoją uwagę skupiała na Rafaelu, odpowiadając praktycznie tylko na jego słowa, ignorując otoczenie. Uważała, że swoimi zaczepkami nie zasługiwali na jej reakcję. Gdyby się odezwała, osiągnęliby swój cel, wzburzając ją, tymczasem jej obojętność musiała niesamowicie działać im na nerwy, kiedy zachowywała się niemal bezczelnie, tylko i wyłącznie poświęcając swoją atencję Rafaelowi, który po raz kolejny ją zaskoczył, z taką otwartością zajmując się jej biustem po tym, jak minęli parkiet i znaleźli sobie nieco bardziej zaciszne miejsce. Kiedyś oszaleje przez niego.
    — Myślałam, że już ustaliliśmy, że od ciebie przyjmuję tylko wyjątkowy rodzaj zapłaty. Pozwoliłabym ci spłacać tę kreację każdej nocy w naszym łóżku już do końca życia kolejnymi pocałunkami i orgazmami… Wiesz, że nie wyobrażam sobie kochać się już z żadnym innym mężczyzną — wyszeptała, wydając z siebie kolejne pomruki zadowolenia, gdy Rafael ujął jej ciężkie piersi w swoje duże dłonie i zaczął je z wprawą masować, coraz mocniej ją pobudzając. Już po chwili jej sutki zrobiły się twarde i sterczące, a między nogami zaczęła zbierać się wilgoć. Obrócona tyłem do mężczyzny, oparła wygodnie głowę na jego ramieniu, wypinając się w taki sposób, że jej pośladki zaczęły ocierać się o jego męskość. Uśmiechnęła się, gdy tylko poczuła, że on również był podniecony. Ułożyła dłoń na jego karku, przyciągając go do siebie, by składać chaotyczne pocałunki na jego skórze wszędzie tam, gdzie była w stanie dosięgnąć w tej pozycji, co jakiś czas delikatnie kąsając go w szyję, by zaraz zassać przegryzione miejsce. — Tak bardzo chcesz zrobić na złość Alexie, że zamiast schronić się w pokoju, wolisz być ze mną na widoku? — zapytała, śmiejąc się cicho. — Masz szczęście, że mnie to kręci, kochanie. — Podpuszczała go odrobinę, wiedziała bowiem, że Rafael nigdy nie zniżyłby się do podobnego poziomu; nie wykorzystywałby Jess i jej ciała tylko po to, by się na kimś odegrać, zwłaszcza że sfera intymna była dla nich tak niezwykle ważna. Uwielbiali uprawiać seks, ale za każdym razem ich pieszczoty były przesiąknięte czułością oraz wzajemnym zachwytem, nie chodziło wyłącznie o przyjemność, lecz także o tę bliskość, której nie dało się powtórzyć z nikim innym, o to niesamowite poczucie jedności, gdy Rafael wchodził w nią i wspólnie szczytowali…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy tym jednak oboje nie mieli nic przeciwko eksperymentowaniu i wprowadzaniu odrobiny pikanterii, a możliwość bycia przyłapanym dostarczała takiej adrenaliny i ekscytacji, że pożądanie przyćmiewało ich zdrowy rozsądek. Nie zależało im na tym, by ktoś faktycznie ich nakrył; sama możliwość, że ktoś mógłby ich podglądać, była podniecająca, a w dodatku oboje lubili myśl, że nie wstydzili się siebie nawzajem, że łącząca ich namiętność była tak wielka, że nie chcieli czekać, by znaleźć się w sypialni i dopiero tam oddawać się przyjemności.
      — Z tobą nic nie brzmi banalnie, Raf. Każde miejsce jest dla mnie idealne tak długo, jak jesteś tam ze mną — powiedziała łagodnie Jess, dłonią delikatnie przeczesując jego włosy. — I tak długo, jak nie przestajesz mnie pieścić — dodała już mniej poważnym tonem, mrugając do niego. Nie tylko on był uzależniony… Czasami najdrobniejsze, przypadkowe muśnięcie z jego strony było w stanie sprawić, że całe jej ciało stawało w ogniu. Aż trudno było uwierzyć w to, jak doskonale się dobrali, również pod względem łóżkowym. — Jeżeli basen ci nie odpowiada… Co powiesz na to miejsce pod schodami? — skinięciem głowy wskazała na miejsce, o którym mówiła. Schody były tak naprawdę pojedynczymi deskami z pustą przestrzenią pomiędzy, więc każda osoba schodząca lub wchodząca mogłaby ich dostrzec pomiędzy szparami. Również ci spacerujący korytarzem w poszukiwaniu innych rozrywek w głębi statku przechodziliby tuż obok nich… — Albo moglibyśmy wrócić na górę… Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę, ale koło budki DJa było zacienione miejsce. Bylibyśmy osłonięci z jednej strony przez ścianę, z drugiej przez jego konsolę, moglibyśmy się częściowo schować za głośnikiem, ale każdy z parkietu mógłby spojrzeć w tamtą stronę… Tylko byłoby głośno — zauważyła, ocierając się o niego nieco mocniej, zanim odwróciła się wreszcie w jego stronę, by wpić się w jego usta mocno, gwałtownie, nieustępliwie. Ich rozmowa podniecała ją do tego stopnia, że trudno było jej nad sobą zapanować. — Potrzebuję cię, Raf. Natychmiast. Jeśli zaraz nie podejmiesz decyzji, zacznę rozbierać cię tutaj — wydyszała wprost w jego usta, zaciskając dłonie na jego biodrach, by powstrzymywać się jeszcze przed dalszymi działaniami. Nie kłamała, gdy mówiła, że to ją kręciło… A to oznaczało, że na pewno nie skończą dzisiejszej nocy tylko na jednym stosunku.

      Jess

      Usuń
  27. Jessalyn parsknęła cicho śmiechem. Na końcu języka miała pełny rozbawienia komentarz na temat tego, jak bardzo był napalony Raf, skoro nie był w stanie pokonać kilku stopni, ale nie zdążyła go wypowiedzieć, bo poczuła na ustach jego nieustępliwe wargi całujące ją z żarliwością, która rozpaliła również ją. Wstrzymała oddech, gdy opuścił swoje spodenki wraz z bielizną i powoli oblizała spierzchnięte wargi na widok jego cudownie twardej męskości, którą musiała natychmiast poczuć w sobie. Rafael musiał myśleć o tym samym, bo szybko pomógł jej usadowić się na swoich kolanach twarzą do niego i bez momentu zawahania opuściła się na niego, czując, jak cudownie ją wypełnia.
    Stołek był wąski i nie zapewniał im pewnego oparcia, więc pomimo gorączkowej namiętności, która ich opanowała, poruszała się ostrożnie, powoli, mrucząc cicho za każdym razem, gdy jego członek zanurzał się w nią jeszcze głębiej. Oboje pragnęli spełnienia, jednak nie musieli się spieszyć. W pewnym momencie ściągnęła mu koszulkę przez głowę, by móc przesuwać opuszkami po jego napinających się mięśniach torsu i brzucha. Uwielbiała wtulać się w niego, czuć, jak jej piersi ocierają się o jego nagą klatką piersiową, delektować się ciepłem promieniującym z jego umięśnionego ciała. Spoglądali sobie w oczy, całując się niemal bez przerwy, odrywając się od siebie tylko po to, by wziąć głębszy wdech czy wyszeptać swoje imiona. Jess na chwilę zupełnie zapomniała o tym, że znajdowali się na statku, ukrywali się na klatce schodowej i kochali się w ogólnodostępnym miejscu… Jak zawsze liczył się dla niej tylko Rafael i budujące się między nimi napięcie, które zostało uwolnione wraz z falami opadającego na nich orgazmu.
    Ta słodka chwila zaraz jednak zamieniła się w coś porywczego i ekscytującego. Sama znalazła się na taborecie, a Raf klęczał między jej drżącymi udami, drażniąc ciepłym oddechem jej wejście. Wygodnie odchyliła się na taborecie, opierając nogi na jego ramionach, delikatnie kołysząc biodrami w rytm nadawany przez jego chciwe usta.
    — Tak, skarbie. Kurwa, tak. Jesteś najlepszy — mamrotała cicho, gdy językiem muskał jej wrażliwą łechtaczkę. Skupiona na własnej przyjemności, początkowo nie dostrzegła obecności Doma i Paula, zupełnie ignorując dudnienie stóp na schodach, ale kiedy Rafael przerwał na chwilę, ocucił ją do tego stopnia, że stała się bardziej świadoma faktu, iż nie byli dłużej sami, ktoś ich obserwował. Być może bardziej powinna przejąć się faktem, że jej chłopak właśnie na oczach jej znajomych z oddaniem wylizywał jej kobiecość, ale Rafael był tak cholernie seksowny w swojej zuchwałości, że jeszcze bardziej ją podniecił. Nie przejmując się nimi, wrócił o przerwanej czynności, jeszcze intensywniej się nią zajmując i doprowadzając do kolejnego, tym razem bardzo głośnego orgazmu, którego prawdopodobnie nie była w stanie zagłuszyć nawet muzyka z górnego piętra.
    Dyszała ciężko. Jej nogi bezładnie opadły na podłogę, a ona potrzebowała kilku dłuższych chwil, żeby się pozbierać i usiąść prosto na taborecie. Wciąż była tak rozgrzana, że wychyliła się w jego kierunku, wpijając się łakomie, wręcz natarczywie w jego wargi, na których wciąż czuła swój własny smak. Całowała go długo, namiętnie, bez wytchnienia, szaleńczo, szukając upustu dla podniecenia, które w niej wywołał.
    — To ja doznałam prawdziwego raju na twoim języku. To było zajebiste — stwierdziła Jess, uśmiechając się do niego przekornie. — Podobało ci się? Kręci cię to, że robiłeś mi minetkę na ich oczach? Co ja mam z tobą zrobić, kiedy jesteś równie niegrzecznym chłopcem, Raf? — zapytała cicho, figlarnie, przeczesując palcami jego zmierzwioną fryzurę. Wiedział, że lubiła, gdy zaspokajał ją swoimi ustami, ale tym razem, kiedy byli obserwowani, włożył w oralną pieszczotę jeszcze więcej zaangażowania. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że jej się to nie podobało. Nadal była skrajnie pobudzona, całe ciało ją mrowiło, a policzki były pokryte gorącym rumieńcem. Powinna być zawstydzona, że doszła na jego twarzy, gdy byli obserwowani przez jej znajomych, a zamiast tego wręcz promieniowała ze szczęścia i rozkoszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Jeden klaps nie wystarczy. Po powrocie będziemy musieli wreszcie wykorzystać kajdanki, które dostałeś na urodziny. — Chociaż miała za sobą już dwa orgazmy, jej serce zaczęło bić szybciej, gdy w jej głowie pojawiały się kolejne pomysły na to, jak mogliby wykorzystać erotyczną zabawkę, którą dostał od swoich kumpli. Na szczęście oboje byli otwarci na nowe doznania, chociaż nawet bez wprowadzania nowości wciąż byliby niezwykle usatysfakcjonowani wspólnymi igraszkami. Wielokrotnie rozmawiali o tym, że żaden z ich poprzednich partnerów nie był w stanie doprowadzić ich do wrzenia, a spalająca ich potrzeba była nieraz tak gwałtowna, że nie zważali na nic, oddając się przyjemności. Rafael zawsze sprawiał, że w każdej sytuacji czuła się komfortowo i bezpiecznie, dzięki czemu nie wstydziła się swoich pragnień i potrafiła otwarcie z nim rozmawiać o tym, co jej się podobało, a co niekoniecznie chciałaby powtórzyć. Wierzyła, że w razie zastrzeżeń, on również szczerze wyznałby jej swoje przemyślenia, zamiast dusić negatywne emocje w środku i karać ją oziębłym milczeniem, zbywając jej pytania oraz troskę. Ich relacja, mimo że krótka, opierała się na wzajemnym zaufaniu oraz zrozumieniu i może z tego powodu była o wiele głębsza oraz poważniejsza niż ich poprzednie związki, które były bardziej płytkie, przelotne i zostawiły ich z poczuciem niedosytu.
      Jessalyn pochyliła się do przodu na stołku, by objąć Rafaela za kark. Wygodnie oparła podbródek na jego barku, delikatnie pocierając swoim policzkiem o jego policzek, prawdopodobnie zostawiając tylko więcej brokatu na jego skórze.
      — Cieszę się, że jesteś tu ze mną… ale przy tym czuję się źle, bo oni zachowali się w stosunku do ciebie paskudnie i jest mi przykro, bo nie wiem, jak mam to naprawić — szepnęła mu do ucha, jeszcze mocniej zaciskając wokół niego swoje ramiona, jakby w ten sposób chciała podkreślić swoje słowa. — Wiesz, że nie chciałabym tutaj być z nikim innym, prawda? Zależy mi tylko na tym, żebyś był przy mnie. Nawet gdybyś był bezdomny, nie miałoby to dla mnie znaczenia. Nie powinni zachowywać się tak, jakby byli od ciebie lepsi, bo pracowałeś jako kelner. Żałuję, że nie wylałam na nich drinka — wymamrotała, wtulając twarz w jego szyję. Dom i Paul w komitywie z Alexą sprawili, że jej chłopak nie czuł się mile widziany na luksusowym statku, ale miała nadzieję, że nie żałował, że się tutaj znalazł. Bez niego nie byłaby w stanie dobrze bawić się na tej imprezie, bo tak naprawdę nie czuła się do końca swobodnie w tym bogatym towarzystwie, a przy nim stawała się bardziej pewna siebie.

      Jess

      Usuń
  28. Jess czuła się niepewnie i dziwnie, gdy sama półnaga siedziała na stołku pod schodami, czekając na powrót Rafaela, wciąż rozgrzana po ostatnim orgazmie, ale ufała mu i wiedziała, że nie zostawiłby jej bezbronnej oraz narażonej na atak. W przypadku każdego innego faceta byłaby przekonana, że właśnie po szybkim numerku uciekał od zobowiązania, jednak przy nim podobna myśl nawet nie przyszła jej do głowy. Gdy wrócił z otwartą butelką szampana, przypatrywała mu się z zaciekawieniem, zastanawiając się, co nowego wymyślił, bo jeśli miał ochotę się napić, oboje mogli podążyć do baru i zamówić sobie drinki. Sapnęła zaskoczona, kiedy bez chwili wahania wychylił butelkę nad jej ciałem, oblewając ją musującym płynem, który zaraz zaczął w zmysłowy sposób zlizywać z jej piersi, wydobywając spomiędzy jej pełnych ust westchnienia przyjemności. Delikatnie głaskała go po głowie, kiedy spijał z niej alkohol i z przymkniętymi powiekami oddawała się jego niesamowitym pieszczotom, które jedynie przybrały na intensywności, gdy Rafael oblał szampanem również jej kobiecość. Musiał być zmęczony po tym, jak dał jej dwa poprzednie spełnienia, mimo to nie przestawał dawać jej przyjemności, a ona niezmiennie płonęła tylko dla niego. Mogła przysiąc, że jego usta i język były magiczne, bo inaczej nie dało się opisać doznań, jakich przy nim doświadczała. Doszła po raz trzeci z jego imieniem na ustach, dysząc ciężko, a kropelki szampana łączyły się z potem, który zrosił całe jej opalone ciało.
    Nie przeszkadzało jej to, że leżeli na twardych deskach zamiast w satynowej pościeli, że nie mieli na sobie ubrań i każdy mógł ich zobaczyć splątanych w ciasnym uścisku pod schodami. Wygoda czy pruderia nie miały dla niej znaczenia, gdy była właśnie z nim. Musnęła wargami jego czoło, skroń, kość policzkową i podbródek, zanim odnalazła w jego ustach, pocałunkiem wyrażając swoje podziękowanie za to, jak cudownie się nią zajął, spełniając jej potrzeby.
    — Ja wciąż jestem spragniona — wymamrotała, oblizując wargi, na których czuła szampana. Zaczęła powoli zlizywać ten smak z jego mokrej twarzy i szyi, mrucząc z zadowoleniem. — Jesteś najlepszym kochankiem, jakiego mogłam sobie wymarzyć, a jedną z rzeczy, którą w tobie uwielbiam jest to, że za każdym razem mnie czymś zaskakujesz. Żaden raz z tobą nie jest taki sam jak poprzedni i… kurwa, seks z tobą jest po prostu niesamowity. — Nie umieli się opanować, kiedy podniecenie atakowało ich z ogromną mocą. Łączył ich magnetyzm, któremu nie starali się już dłużej nawet opierać, kochając się ze sobą i pieszcząc w miejscach publicznych bez cienia wstydu czy skruchy, co tylko dodatkowo ich nakręcało. — Mogę być twoim śniadaniem, obiadem, kolacją, deserem… Mam nadzieję, że mój smak nigdy ci się nie znudzi, kochanie, nawet jeśli będziesz na mnie ucztował codziennie — szepnęła mu do ucha, by już po chwili kąsać delikatnie jego szyję. Przeciągnęła językiem wzdłuż jego obojczyka, po czym odsunęła się od niego nieznacznie, uśmiechając się z zachwytem. — Całą twarz i szyję masz w śladach mojej szminki oraz brokacie — poinformowała go zadowolona. Być może powinna pomóc mu pozbyć się śladów… ale wcale nie chciała. — Myślę, że do końca nocy powinnam zostawić więcej takich śladów, najlepiej w miejscach, do których dostęp mam tylko ja… Możemy sprawdzić, jak głęboko będę w stanie wziąć cię do moich ust, Raf i gdzie zostawię odcisk szminki. To nie fair, że ty miałeś okazję tak doskonale się dzisiaj nawodnić, a ja nadal usycham z pragnienia — wymruczała, czując podniecenie na samą myśl, że będzie mogła mu obciągnąć, być może na oczach innych, a później zlizać z niego każdą kropelkę spermy, która jej ucieknie... Nic ani nikt nie był w stanie ich powstrzymać.
    Chwilowo jednak Rafael poruszył inny temat, którym musieli się zająć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Mnie też jest z tego powodu smutno — przyznała cicho Jess, opuszkami palców gładząc miękko jego policzek. Za wszelką cenę starali się unikać rozmowy na temat zbliżającej się rozłąki, trzymając się ich umowy zawartej na plaży, jednak stawało się to coraz trudniejsze, gdy ich wspólnych dni ubywało, a termin wyznaczający koniec ich wakacji zbliżał się nieubłaganie. — Próbuję o tym nie myśleć, ale czasami… wyobrażam sobie, że budzę się w środku nocy i cię szukam, a ciebie nie ma obok mnie na łóżku, trzymającego mnie w swoich objęciach. Albo że odwracam się, żeby cię złapać za rękę albo opowiedzieć zabawną anegdotkę i uświadamiam sobie, że nie ma cię przy mnie. To boli tak bardzo, że nie mogę oddychać. — Wcale nie czuła się lżej z tym, że przyznała się do podobnych uczuć. Przygnębienie uderzyło w nią jeszcze mocniej, ponieważ kiedy wypowiedziała swoje obawy na głos, stały się one bardziej rzeczywiste oraz przytłaczające. Oboje wiedzieli już, że zamierzali kontynuować tę znajomość bez względu na wszystko, nawet jeśli miały dzielić ich od siebie tysiące kilometrów… — Ale musisz wiedzieć, że z nas nie zrezygnuję. Będę szukała każdej wolnej chwili, żeby wsiąść w samolot i do ciebie przylecieć. — Ona mogła sobie na to pozwolić. Miała w końcu pieniądze, a jej praca była bardziej elastyczna. Zresztą, wcale nie musiała pracować, robiła to bardziej dla siebie niż dla zarobionych pieniędzy, a fundusze pozwalały jej na częste podróże samolotem między oddalonymi od siebie miastami. Nie chciała w żaden sposób obciążać Rafaela, który prowadził inne życie od niej.
      — A teraz chodź. Zadarli z niewłaściwą osobą. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek był dla ciebie niemiły i nie poniósł żadnych konsekwencji. — Kiedy Rafael pomógł jej zawiązać górę od sukienki i sam się ubrał, złapała go za rękę i pociągnęła za sobą. Spytała pierwszego kelnera, którego spotkała po drodze, gdzie znajdowała się kajuta kapitańska i skierowała się w tamtą stronę, zatrzymując się dopiero przy drzwiach. — Jesteś pewny, kochanie? Nie masz ochoty na wypróbowanie żadnych atrakcji na jachcie? — upewniła się jeszcze, zanim zapukała i weszła do środka. Nie chciała, żeby niczego żałował. Sama wzięła kilka głębszych oddechów, próbując się uspokoić, bo to, co zamierzała zrobić, stanowczo odbiegało od jej słodkiego, łagodnego usposobienia.
      — Ile wynosiła opłata za wynajęcie jachtu wraz ze wszystkimi oferowanymi usługami? — zapytała Jess, kiwając głową, gdy usłyszała odpowiednią liczbę. — Jestem w stanie zapłacić dwukrotność wraz z kaucją za złamanie umowy, jeśli w tej chwili jacht zawróci z powrotem w stronę Cancun — zaproponowała zwyczajnie, jakby kwota opiewająca na kilkanaście milionów dolarów nie miała dla niej najmniejszego znaczenia. Kapitan trochę pomarudził, że to nie jest w dobrym guście tak w połowie imprezy wycofywać się z zawartej umowy, ale pieniądze były w stanie kupić każdego… lub prawie każdego, bo wątpiła, że byłaby w stanie zjednać sobie uznanie Rafaela przy pomocy czeku.
      Kiedy wszystko zostało załatwione, a kurs ustawiony na Cancun, wyszła z kajuty i oparła się plecami o ścianę, przyciągając Rafaela bliżej siebie, by przytulić się do niego i po prostu tak stać, z twarzą wciśniętą w jego tors i drżącymi dłońmi delikatnie gładzącymi jego plecy.
      — Myślisz, że byłam wystarczająco stanowcza i opanowana? Kapitan nie zauważył, jak bardzo się denerwowałam, prawda? Boże, myślałam, że umrę. Nigdy nie muszę załatwiać żadnych biznesowych rzeczy, moi rodzice zawsze mi mówili, że się do tego nie nadaję, bo za szybko ustępuję, tak straszne się stresowałam, że kapitan zacznie na mnie krzyczeć, co ja sobie wyobrażam. Możesz uwierzyć w to, co właśnie zrobiłam? Chyba pierwszy raz robię komuś na złość… i to nie komuś, a całemu statkowi pełnemu ludzi… Znienawidzą mnie, prawda? O matko, ja to naprawdę zrobiłam. Ale ty nie jesteś na mnie zły? A jak przyjdą nas zlinczować to wtedy zawsze możemy wyskoczyć razem przez burtę i popłynąć tak jak chciałeś — mamrotała, nadal trzęsąc się na całym ciele, chociaż stopniowo zaczynała się uspokajać pod wpływem bliskości Rafaela.

      Usuń
    2. Na początku nikt nie zorientował się, że coś jest nie tak, wszyscy byli za bardzo zajęci tańczeniem i alkoholem, ale po upływie godziny zaczęli cumować z powrotem w Cancun. Muzyka została przerwana, a przez głośnik przemówił kapitan informujący o tym, że impreza dobiegła końca z przyczyn niezależnych od nich. Jessalyn nadal czekała w pobliżu kajuty kapitańskiej na nieuniknioną konfrontację, gdy Paul, Dom, Alexa i Cindy ruszyli w ich stronę, wyraźnie wściekli, by sprawdzić, dlaczego cały event został nagle przerwany. Jess próbowała się odezwać, ale wyminęli ją tak, jakby nie istniała, wparowując do środka. Dopiero kiedy kapitan wskazał na nią, wreszcie ją zauważyli, a na ich twarzach malował się szok, jakby nie mogli uwierzyć w to, że właśnie Jessalyn byłaby zdolna do podobnego zachowania. Nikt z nich nie posiadał jednak wystarczających pieniędzy, by ją przebić…
      — Co ty, kurwa, odpierdalasz, Jess? — warknął w jej kierunku Dom, postępując kilka kroków do przodu z zaciśniętymi pięściami i pulsującą na czole żyłką. Jess pozornie nonszalancko wzruszyła ramionami, ale zaciskała palce na ręce Rafaela tak mocno, że pobielały jej knykcie.
      — Mój chłopak źle się bawił, więc postanowiliśmy wrócić — stwierdziła, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Jakby wcale nie zawróciła całego luksusowego jachtu z kilkudziesięcioma osobami na pokładzie.
      — Twój chłopak? Nie rozśmieszaj mnie. Zawsze byłaś taką nudną, pruderyjną suczką, ale nazywaj rzeczy po imieniu. To zwykła męska dziwka. Ile mu płacisz, żeby cię pieprzył? Ja mógłbym to zrobić za darmo i wypierdoliłbym cię tak, że szybko byś zapomniała, a ty wolisz zabawiać się z męską prostytutką.

      Jess

      Usuń
  29. Jess bardzo starała się, aby nie pokazywać po sobie, że ich słowa miały na nią jakikolwiek wpływ. Obawiała się, że jeśli poczują, że ich obelgi trafiły na podatny grunt, będą ich atakować wciąż i wciąż na nowo, zupełnie ignorując powszechnie przyjęte zasady fair play. Nie miała już wątpliwości, że byli gotowi sięgnąć po argumenty oraz obelgi będące ciosem poniżej pasa. Mogłaby próbować ich usprawiedliwiać alkoholem, ale prawda była taka, że impreza nie trwała wystarczająco długo, by krążące w żyłach procenty pozwoliły na tak ogromną utratę kontroli nad sobą. Dom był w swoim nastawieniu niesamowicie agresywny, napastliwy; cały wręcz buzował z wściekłości i Jess obawiała się, że w każdej chwili na pokładzie może wybuchnąć bójka, dlatego modliła się w duchu, by cumowanie łajby przebiegło sprawnie i szybko, dzięki czemu ona oraz Rafael mogliby jak najprędzej opuścić miejsce, w którym wyraźnie nie byli mile widziani. Ściskała dłoń swojego ukochanego mężczyzny, próbując mu przekazać, że wszystko było w porządku, te słowa nie mogły ich skrzywdzić, chociaż cała wręcz gotowała się w środku, gdy Rafael był niewłaściwie oceniany. Pragnęła stanąć w obronie Grigoryana, który niczym nie zasłużył sobie na podobne traktowanie, lecz… Dom budził w niej szczery lęk w tym momencie. Był napakowanym facetem, z którego promieniowała brutalność i Jessalyn obawiała się, co się może wydarzyć, jeśli wda się w słowną pyskówkę ze znajomym, który w równie okrutny sposób atakował jej chłopaka. Nigdy wcześniej nie podejrzewała, że znajdzie się w sytuacji, w której będzie się bała, że jej przyjaciel ją uderzy, ale Domenic był tak rozsierdzony, że podejrzewała go obecnie o najgorsze. Możliwe, że narkotyki, które wciągnął nosem przed ich przybyciem, również wpływały na odczuwane przez niego emocje, potęgując je i przez to stał się tak niebezpieczny dla otoczenia.
    Nie przewidziała jedynie, że to Rafael pierwszy ruszy do ataku. Jej ukochany w jednej chwili stał u jej boku, w drugiej napierał ciałem na Doma, popychając go na barierkę. Nigdy wcześniej nie widziała równie wściekłego Rafaela, który jej samej zawsze okazywał nieskończoną łagodność oraz czułość. Jessalyn wydała z siebie zachrypnięty, wystraszony okrzyk, gdy mężczyzna gwałtownym ruchem uniósł pięść do twarzy Doma, zatrzymując się kilka milimetrów od jego szczęki. Próbowała się przebić przez tłum w ich stronę, ale drogę zagrodził jej Paul ze złośliwym uśmieszkiem. Najwyraźniej liczył na to, że panowie się pobiją i przez to Rafael wpadnie w tarapaty, z których Dom szybko się wykaraska przy pomocy ojca senatora…
    Była ogromnie zestresowana, tak bardzo, że wydarzenia dobiegały do niej w zwolnionym tempie. Trzęsła się na całym ciele, gdy Rafael odnalazł drogę do niej i mocno ją do siebie przytulił. Nie chciała dać im satysfakcji, mimo to nie umiała powstrzymać łez, które spłynęły po jej policzkach, mocząc również koszulkę mężczyzny. Bliskość Rafa jak zawsze wpływała na nią kojąco, jednak wciąż była spięta i dygotała, pociągając nosem i łkając cichutko.
    — Tak bardzo się o ciebie bałam, kochanie. Nie musisz stawać w mojej obronie… Naprawdę nie obchodzi mnie, co o mnie mówią — powiedziała cicho ze smutnym uśmiechem. Przyzwyczaiła się do tego, że nie spełniała oczekiwań nikogo, że zawsze była nie taka, jaka być powinna. Te słowa ją raniły, ale nie było niczego, co mogłaby zrobić, by im się przeciwstawić. — Powinieneś być wściekły za to, jak cię potraktowali. Nazwali cię… nazwali cię… — zacięła się, nie będąc w stanie tego powtórzyć. — To takie niesprawiedliwe. — Niczym sobie nie zasłużył na takie obelgi. Uprawiali gorący seks, bo oboje tego pragnęli i podniecało ich to, że mogą zostać przyłapani. Jak mogli myśleć, że Jessalyn płaciła Rafaelowi za to, by ją pieścił i był razem z nią w tych intymnych chwilach? To musiało uderzyć w dumę Rafaela, ale przy tym uwłaczało również Jessalyn, bo jak mogli myśleć, że dla własnej przyjemności traktowałaby drugiego człowieka jak zabawkę do zaspokajania swoich potrzeb?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Moja cipka to nie twój problem, Alexa — warknęła jeszcze Jess na odchodnym, zanim pociągnęła Rafaela za dłoń, by jak najszybciej opuścili port i źle życzących im ludzi.
      Wrócili na plażę, do cichego zakątka, który kiedyś znaleźli, przedzierając się przez gęsto rosnące palmy. Była to malutka zatoczka z dala od zgiełku oraz głośnych straganów, gdzie do tej pory nie natrafili na nikogo. Usiedli na piasku i przez chwilę się nie odzywali, najwyraźniej przetrawiając całe wydarzenie w głowie.
      — Mogę kiedyś wynająć jacht tylko dla nas, jeśli będziesz miał ochotę. Nie chcę, żeby ta negatywna sytuacja została z nami na zawsze — szepnęła, wbijając palce u stóp w mokry piasek. — Przeszkadza ci to? Przeraża cię to, ile mam pieniędzy? Chociaż właściwie to nie moje pieniądze. Nigdy nie musiałam pracować tak ciężko jak ty, to fortuna moich rodziców. Nie byłoby nic dziwnego w tym, że zacząłbyś mną gardzić albo nienawidził za to, że miałam łatwo, podczas gdy ty musiałeś zapierdalać, żeby pozwolić sobie na dwutygodniowy odpoczynek… Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się na ciebie uwzięli — wyrzuciła z siebie Jess, wzdychając głośno. Poczucie niesprawiedliwości było przytłaczające.
      — To było słodkie z twojej strony, Raf. Stanąłeś w mojej obronie, chociaż powinieneś był tak naprawdę walczyć o samego siebie. Nie mam pojęcia, czym sobie zasłużyłam na to, żeby mieć cię przy sobie… Musiałam być naprawdę dobrym człowiekiem w poprzednim życiu, skoro los postanowił mi ciebie zesłać — stwierdziła Jess, przykładając dłoń do jego policzka w pełnym wdzięczności geście, chociaż nadal zdawała się być roztrzęsiona. — Tak bardzo mi przykro, kochanie. Gdybym wiedziała, że ta impreza tak się skończy, nigdy nie zmuszałabym cię do obcowania z tymi ludźmi.
      Znowu milczeli, wsłuchując się w szum morza. Sięgnęła po jego dłoń, ściskając jego palce i wreszcie miała w sobie wystarczająco dużo uwagi, by spojrzeć mu w oczy.
      — Mówiłeś poważnie? Chcesz mnie poślubić? — zapytała wreszcie, uśmiechając się niepewnie. — Co prawda wolałabym, żebyś omówił to najpierw ze mną, zamiast w złości i publicznie wyznawać, że chcesz mnie uczynić swoją żoną… To znaczy, nie mam ci tego za złe, ja zwyczajnie… czy ty..? — zarumieniła się, jąkając. Rafael od początku przyznawał, że traktował ją poważnie, ale nie spodziewała się, że w planach miał małżeństwo, kiedy jeszcze nawet nie zdecydowali, co zrobią z ich związkiem na odległość.

      Jess

      Usuń
  30. — Myślałam, że wtedy udzieliły ci się emocje Marceline przy wybieraniu pierścionka, co byłoby w pełni zrozumiałe i naturalne, a teraz nie byłam pewna, czy po prostu chcesz zrobić im wszystkim na złość i udowodnić, że będziemy razem pomimo ich wrogości… — przyznała cicho Jessalyn, krzywiąc się nieznacznie, gdy uświadomiła sobie, jak źle to zabrzmiało. Nie chciała, by Rafael sądził, że podważała jego uczucia czy nie traktowała jego słów na poważnie, ale chyba zwyczajnie trudno było jej uwierzyć w to, że po tak krótkim czasie ich znajomości Raf był już tak pewny tego, że to właśnie ją pragnął przedstawiać rodzinie i znajomym jako swoją żonę. — Ja… kocham cię, Rafaelu. Tak bardzo. Nie sądziłam, że taki głęboki rodzaj miłości jest w ogóle możliwy, nie mówiąc już nawet o tym, że minęło niewiele czasu, odkąd cię poznałam. Wydaje mi się, że już pierwszej nocy wiedziałam, że to ty jesteś tym jedynym, ale… wciąż jesteś taki młody. Nie chciałabym, żebyś później żałował tej decyzji, może myśląc, że za bardzo się pospieszyłeś ze swoim wyborem… — Jess ujęła obie jego dłonie, ściskając je łagodnie. Siedziała na piasku z podwiniętymi nogami, pozwalając, by ich splecione ręce oparły się na jej opalonych udach. Patrzyła mu w oczy nieustępliwie, pragnąc, by zrozumiał, co starała się mu przekazać, a jej słowa płynęły prosto z jej serca. — Wiem, że już kiedyś rozmawialiśmy o rozwodach i to obecnie norma, jednak dla mnie małżeństwo to przysięga na całe życie. Kiedy to zrobimy, nie będzie dla ciebie odwrotu i już nigdy się nie uwolnisz — dodała nieco lżejszym tonem, pragnąc zmniejszyć napięcie, jakie się między nimi wytworzyło pod wpływem tej rozmowy. W końcu to była ich cała przyszłość. — Nie obawiam się, że mnie skrzywdzisz, Raf. Obawiam się, że to ty zostaniesz skrzywdzony przez moje otoczenie… Widziałeś, jak zachowywali się na jachcie. Na pewno pojawi się więcej nieżyczliwych osób, które będą wyrażały podobne opinie, kompletnie cię nie znając. Będą twierdzili, że jesteś ze mną dla pieniędzy albo że nic nie osiągnąłeś w życiu i nie zasługujesz na tę pozycję. Powinieneś wiedzieć… że moi rodzice mogą podzielać opinie Alexy i Doma. Nie będą równie otwarcie wyrażać swojej niechęci, ale na pewno poczujesz ich dezaprobatę, a ja nie chcę cię na to narażać. To, co powiedziała Alexa… nie było wyolbrzymieniem, Raf. Właśnie dlatego obawiam się powrotu do Nowego Jorku, bo bardzo trudno będzie nam tam unikać ich wpływów.
    Bolało ją to, że musiała przyznać na głos, iż państwo Myers byli nietolerancyjnymi, aroganckimi przedstawicielami sfer wyższych, ale chciała, by Rafael był przygotowany na to, co oznaczałoby zawarcie z nią związku małżeńskiego. Czasami samo uczucie nie wystarczało, kiedy okoliczności były niesprzyjające, a oni będą musieli zmagać się z oporem ze strony zatwardziałego w swoich błędnych przekonaniach środowiska. Jess planowała za wszelką cenę otoczyć Rafaela kokonem ochronnym, ale znała swoich rodziców wystarczająco, by wiedzieć, że jeśli tylko usłyszą o zaręczynach, natychmiast spróbują wyciągnąć w ich kierunku swoje macki. Alexa nie kłamała, jeśli kandydat na zięcia nie spodoba się państwu Myers, nie tylko utrudnią im zawarcie związku małżeńskiego, zadbają również o to, by ich rozdzielić wszelkimi dostępnymi metodami. Mogło mu się wydawać, że propozycje wypisania czeku opiewającego na kilka milionów dolarów w zamian za opuszczenie ich jedynej córki było tylko wymysłem pisarzy i filmowców, jednak Jess wiedziała, że jej rodzice byliby do tego zdolni, byle tylko postawić na swoim.
    Rozważ tę propozycję? — powtórzyła za nim Jess, unosząc do góry brwi, a jej usta delikatnie zadrżały od powstrzymywanego uśmiechu. — Zachowujesz się tak oficjalnie, jakbyś był przedsiębiorcą liczącym na wsparcie finansowe od inwestora i właśnie zachwalasz przede mną swój firmowy biznesplan… Jeśli spróbujesz mi się w ten sposób oświadczyć, będę musiała poważnie zastanowić się nad tym, czy chcę spędzić resztę życia z takim romantykiem — zażartowała, łaskocząc go pod żebrami, żeby wiedział, że nie powinien brać jej na poważnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziała w końcu, że pomimo dojrzałości oraz chłodnego rozsądku, jaki prezentował sobą na co dzień, Rafael posiadał w sobie również wrażliwość oraz spontaniczność. Była szczęśliwa, że to właśnie przy niej te cechy ulegały wzmocnieniu i jej ukochany pozwalał sobie na więcej swobody w jej towarzystwie, rezygnując ze sztywnych zasad, które narzucał sobie na co dzień. Widziała, jak bardzo był wzruszony, kiedy Marce oświadczyła się Fabienne i nie wątpiła, że kiedy już Rafael postanowi zadać pytanie przenoszące ich związek na jeszcze wyższy poziom, będzie to dla nich obojga niezwykła, godna zapamiętania chwila, która nie będzie miała nic wspólnego z oschłym, przemyślanym podejściem, gdzie najważniejszy byłby bilans strat i zmysłów. Ich relacja już teraz nie poddawała się żadnej logice czy społecznym regułom, brnąc pod prąd, zaprzeczając grawitacji…
      Jess zmrużyła oczy, gdy tak nagle zmienił temat, ale skupiła się na regulaminie, który jej pokazywał.
      — Nie będzie ci to przeszkadzało? — zapytała cicho, obracając się do niego twarzą, by prześledzić jego mimikę. — Mam za sobą kilka sesji w bieliźnie, strojach kąpielowych czy nawet nago, ale wtedy było inaczej… To była tylko praca, nic więcej, lecz teraz… Jesteśmy w związku i twoja opinia się dla mnie liczy, kochanie. Nie będzie ci przeszkadzało, że ktoś będzie mnie później oglądał na takim zdjęciu? Jeśli wygrasz, twoja praca pojawi się w czasopiśmie i w atelier… — przypomniała mu łagodnie. Wiedziała, że niektórzy z jej partnerów w przeszłości mieli problem z jej rozbieranymi sesjami, byli niezwykle zazdrośni i nie podobało im się, że ich kobietę będą oglądali obcy faceci; czy to w trakcie samej sesji, czy też później na fotografiach. Skoro Rafael prosił ją o modelowanie, domyśliła się, że on sam nie miał nic przeciwko, jednak wolała się upewnić, by nie zranić jego uczuć.
      Jess wywróciła oczami, kiedy jej ukochany poderwał się z piasku wyraźnie podekscytowany, biegnąc w stronę straganu z aparatami. Zachowywał się jak mały dzieciak w sklepie z zabawkami, co było na swój sposób rozczulające. Cancun z jednej strony było ośrodkiem wypoczynku bogatych Amerykanów z luksusowymi hotelami i ogromnymi galeriami handlowymi, z drugiej kusiło kulturą Meksyku widoczną w miejscach bardziej oddalonych od turystycznego centrum. Rozstawione stragany były kolorowe, dobiegała z ich wnętrza skoczna, radosna muzyka, sprzedawcy rozmawiali ze sobą serdecznie. Rafael przeglądał aparaty, rozmawiając ze sprzedawcą na temat ustawień, o których nie miała najmniejszego pojęcia, więc samotnie przeglądała zawartość, poszukując czegoś ciekawego i wyjątkowego.
      — Ma panienka dobre oko — stwierdził sprzedawca, podchodząc do niej bliżej, kiedy skupiła się na starym aparacie, który mimo kilku przetarć wydawał się być w dobrym stanie, choć wygładzone przyciski sugerowały, że był często używany. — Zaraz znajdę… ach tak, proszę zobaczyć tutaj. — Podsunął jej album ze starymi, biało-czarnymi fotografiami. W większości przedstawiały one młodą, ładną kobietę o przepięknym uśmiechu. Na niektórych był widoczny również nieco starszy, przystojny, choć o wiecznie zamyślonym wyrazie twarzy mężczyzna. Byli też razem; na pierwszych zdjęciach zdawali się spoglądać na siebie ukradkiem w trakcie przyjęcia z dwóch różnych krańców pokoju, by na kolejnych obejmować się czy nawet całować. — To piękna, choć dość tragiczna historia. Adrian Martinez jest autorem tych wszystkich zdjęć, był chłopakiem pochodzącym z robotniczej rodziny, został zatrudniony przy budowie domu letniskowego rodziny Romero, do której należała Luisa. To ta młoda dziewczyna na zdjęciach. Młodzi zakochali się w sobie, a Luisa stała się muzą Adriana, pojawiając się niemal na wszystkich jego fotografiach. Rodzice dziewczyny nie popierali tego związku i zakazali im się spotykać, ale młodzi postanowili uciec i być razem. Wszystko zaplanowali, Adrian czekał na ukochaną w umówionym miejscu, spędził całą noc na klifach, ale Luisa się nie pojawiła.

      Usuń
    2. — Miał złamane serce, sądził, że dziewczyna go porzuciła pod wpływem rodziców. Dopiero później okazało się, że w ciemności Luisa poślizgnęła się na zdradliwej ścieżce i spadła prosto z klifu do morza. Adrian stracił swoje światło i porzucił swoją pasję, jaką było fotografowanie, sprzedał swój aparat wraz z zapełnioną kliszą. Mój ojciec wywołał te zdjęcia. Od dziesięcioleci próbujemy sprzedać ten aparat, jednak ludzie sądzą, że związana z nim smutna historia może stać się powodem klątwy ciążącej na kochankach…
      — Ja uważam, że czas kontynuować jego przedsięwzięcie. Ten aparat za długo tutaj tkwił, zapomniany i niechciany — szepnęła Jessalyn, czule głaszcząc obudowę. Nie umiała tego wytłumaczyć, ale gdy tylko spojrzała na te zdjęcia, było w nich coś tak ciepłego i znajomego, że przypominały jej Rafaela… A gdy usłyszała historię nieszczęśliwych kochanków, upewniła się tylko w decyzji, że nie mogłaby trafić lepiej. — Mogę zapłacić kartą? — upewniła się, po czym odwróciła się w kierunku Rafaela, uśmiechając się nieśmiało. — Nie jesteś na mnie zły? Obiecałam ci kupić najlepszy aparat, a zamiast tego wybieram stary model… Ale nie mogłam inaczej, ja… widzę na tych zdjęciach nas. Obiecuję, że kiedy wrócimy do Stanów, znajdę dla ciebie takie narzędzie pracy, że wszyscy będą się ślinić na widok tego modelu…

      Jess

      Usuń
  31. Ich słodka chwila została brutalnie przerwana. Rafael klęczący na piasku, wtulający twarz w jej brzuch; jej dłonie łagodnie przeczesujące jego kosmyki włosów, które stały się już dłuższe od czasu ich pierwszego spotkania i zaczynały się kręcić pod wpływem morskiej bryzy; jego zapewnienia, że byłby gotowy poślubić ją choćby teraz, nawet jeśli miało to być największym wariactwem. Ostry, powtarzający się dźwięk telefonu wyrwał ich z ich prywatnego raju, sprowadzając na ziemię, a wieści, które otrzymał Rafael, okazały się być dramatyczne. To było niczym kubeł lodowatej wody wylanej wprost na ich głowy.
    — Jak to: zniknął? Kto widział go po raz ostatni? Na pewno Max nie mówił, jakie ma plany? Zawiadomiliście już policję? W takiej sytuacji chyba musimy zaangażować organy ścigania. — Jess zasypała Rafaela pytaniami, ale starała się być przy tym maksymalnie skupiona i myśleć logicznie. Nie znała mężczyzny dobrze, dzięki czemu miała nieco większy dystans do całej sytuacji niż Raf, który wyraźnie panikował.
    — Hej, spokojnie, Raf. Oddychaj, dobrze? — Ujęła jego twarz w swoje dłonie, zmuszając go, by na nią spojrzał. — Nie możesz z góry zakładać najgorszego. Może Max po prostu musiał pomyśleć w samotności? Może nie chciał psuć ostatnich dni waszego wspólnego wyjazdu przygnębieniem i postanowił się odseparować? Sam pomyśl, musiało mu być ciężko również w waszym towarzystwie, skoro od lat znacie również jego partnerkę. Niekoniecznie zniknął dlatego, że chce sobie zrobić krzywdę. Musimy być dobrej myśli, a jeśli będziesz panikował, możesz przez przypadek sam znaleźć się w niebezpieczeństwie w trakcie poszukiwań. — Puściła go dopiero w momencie, gdy przerażenie widoczne w jego oczach nieco ustąpiło pod wpływem żelaznej determinacji, by skupić się na poszukiwaniach przyjaciela, zamiast na rozmyślaniu o najczarniejszych scenariuszach. Pozwoliła, by Rafael poprowadził ją w kierunku hotelu, chociaż cały czas biła się z myślami, zastanawiając się, co powinna zrobić.
    Pod drzwiami pokoju znaleźli się o wiele szybciej, niż się spodziewała.
    — Może powinnam pójść z tobą? — zaproponowała cicho Jessalyn, opierając się plecami o framugę, gdy intensywnie wpatrywała się w jego twarz. — Wiem, że nie zdążyłam jeszcze za dobrze poznać Maximiliana i nie należę do waszego wewnętrznego kręgu, ale chciałabym wam pomóc w poszukiwaniach. Zawsze to jedna para oczu więcej. Nie będę cię rozpraszać… — No cóż, to ostatnie zdanie już wkrótce okazało się być małym kłamstewkiem, kiedy zatracili się w namiętnym pocałunku. Ułożyła dłoń na potylicy Rafaela, odchylając nieznacznie głowę, by ułatwić mu dostęp do swojej szyi, którą obdarzył gorącymi pieszczotami. Westchnęła z zadowoleniem, obejmując go wolnym ramieniem, kojąco gładząc jego napięte pod wpływem stresu mięśnie grzbietu. — Nie martw się, na pewno go znajdziecie. Wszystko będzie w porządku, kochanie…
    Ich słodka chwila na hotelowym korytarzu została brutalnie przerwana przez męski głos. Jessalyn cofnęła się do tyłu, zachowując się trochę tak, jakby była nastolatką przyłapaną na czymś niewłaściwym przez surowych rodziców, ale z każdym słowem Oliviera narastała w niej coraz większa złość. Zjeżyła się pod wpływem prześmiewczego, pogardliwego tonu przyjaciela jej ukochanego, którego do tej pory uważała głównie za pozytywnego śmieszka, nawet jeśli był również aroganckim playboyem.
    — Może spuściłbyś trochę z tonu? Wiem, że wszyscy są zestresowani zniknięciem Maximiliana, ale to nie znaczy, że masz prawo się na nas wyżywać. Kiedy tylko Raf dowiedział się o całej sytuacji, natychmiast wróciliśmy do hotelu i miał zamiar zaraz do was dołączyć… — Jessalyn natychmiast zaczęła bronić swojego partnera, bo chociaż rozumiała, że te okoliczności nie wpływały dobrze na nikogo to nie zamierzała pozwolić, by Olivier nie poniósł odpowiedzialności za swoje zachowanie. Jak mógł nie dostrzegać, że Rafael był przerażony, a ich chwila czułości miała dać mu odrobinę ukojenia i siły, zanim rzuci się w wir poszukiwań?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Jeśli już to raczej zamierzał dołączyć do ciebie w łóżku, wskakując ci prosto między rozłożone nogi. Przynajmniej od razu widać, jakie ma w życiu priorytety. Z jego wieloletnim kumplem zrywa dziewczyna, a on zamiast przyjaźni wybiera wakacyjną zabawkę, która ma niewiele do zaoferowania poza sypialnią. Doskonale się dobrałyście z Alexą, jesteście takie same — prychnął Olivier, zaciskając dłonie w pięści.
      Jessalyn zmroziło. Nie spodziewała się, że chłopak miał tak negatywne zdanie na jej temat. Wcześniej Olivier nie dał jej odczuć, że podchodził do niej nieufnie, nie traktował jej, jakby była dla Rafaela laską na jedną noc, ale najwyraźniej strach oraz gniew wyciągnęły na wierzch jego najgorsze oblicze.
      — Dobrze wiedzieć, co szczerze myślisz na mój temat — powiedziała chłodno Jess, nie zamierzając się zniżać do jego poziomu. Mogłaby obrzucić go obelgami, wytykać mu fakt, że sam po Alexie szybko znalazł pocieszenie w ramionach innej dziewczyny, a później kolejnej, skupiając się na niezobowiązującym seksie. Aż dziwne, że postanowił Rafaelowi wytknąć jego wakacyjną zabawę, skoro sam w tym zakresie zdecydowanie przodował. Korciło ją, by pokazać mu jego hipokryzję, jednak to nie było odpowiednie miejsce ani czas na podobne dyskusje.
      — Teraz najważniejszy jest Maximilian, o czym niektórzy zdają się zapominać, szukając tylko zaczepki. — W tym momencie spojrzała znacząco w stronę Oliviera, zanim skupiła się z powrotem na Rafaelu. — Chciałam wam pomóc, ale jeśli Olivier ma się tak zachowywać, chyba będzie lepiej, jeśli zostanę w pokoju. Będę miała oko na drzwi pokoju Maxa na wypadek, gdyby postanowił wrócić — obiecała, zanim czule musnęła policzek Rafaela. — Daj mi znać, jak tylko się czegokolwiek dowiesz, dobrze? Na pewno odnajdzie się cały i zdrowy. Uważaj na siebie, skarbie, i pamiętaj, że jestem tutaj, gdybyście mnie do czegokolwiek potrzebowali.

      Jess

      Usuń
  32. Jessalyn starała się nie przejmować zachowaniem Oliviera, nawet jeśli reakcja mężczyzny zraniła ją. Wyszeptane przez Rafaela przeprosiny nie były w stanie w pełni ugasić bólu, który w tamtym momencie przeszył jej serce. Zaledwie dwa dni wcześniej wydawało jej się, że została ciepło przyjęta przez bliskich swojego ukochanego, a teraz Olivier nieuchronnie zasiał w niej ziarno zwątpienia, przez co Jess zaczęła się zastanawiać, czy ich spotkanie nie było tylko starannie wyreżyserowaną farsą. Być może wszyscy uśmiechali się do niej i zapewniali ją, że cieszyli się ich szczęściem, a później za ich plecami wymieniali się kąśliwymi uwagami na temat nowej partnerki Rafaela? Może wszyscy uważali, że ona i Raf byli dla siebie przelotną fascynacją opierającą się głównie na gorącym seksie, podczas gdy ich czułe spojrzenia i miłosne wyznania uznawali za przesadę czy teatrzyk niewiele mający wspólnego z rzeczywistością? Może nikt nie dawał im szans, a Max, Marc czy Louis uważali ją za pustą, naiwną lalę bez ambicji, która chciała się zabawić z mężczyzną poniżej jej społecznego statusu niczym rozkapryszona dziedziczka fortuny? Kręciło jej się w głowie od podejrzeń, które wcześniej nie przeszły jej nawet przez myśl, a teraz zatruwały jej dzień, zwłaszcza że została sama w pustym pokoju hotelowym i nie umiała znaleźć sobie zajęcia. Gdyby towarzyszył jej Rafael, samą swoją kojącą obecnością byłby w stanie uciszyć szalejącą w jej wnętrzu burzę emocji lub odwróciłby jej uwagę przy pomocy swoich zachłannych warg oraz sprawnych palców, ale tym razem jej ukochany był bardziej potrzebny w innym miejscu i Jessalyn musiała sama poradzić sobie z negatywnymi odczuciami. Z jednej strony tak jak wszyscy martwiła się zaginięciem Maximiliana, który już od wielu godzin nie dawał znaku życia, z drugiej wciąż odtwarzała w głowie to krótkie spięcie na korytarzu, gdy Olivier rzucił jej w twarz to, co naprawdę o niej sądził. Próbowała sobie wmówić, że mężczyzna zwyczajnie był zdenerwowany z powodu przyjaciela i nie panował nad sobą, ale jego pogarda i złośliwe słowa nadal zadały jej ranę, która nie zasklepi się łatwo. Zastanawiała się, czy podobnie czuł się Rafael w trakcie imprezy na jachcie… a później myślała o tym, że cały świat zdawał się być przeciwko nim, chociaż nie robili nic złego. Dlaczego ich związek już na samym początku spotykał się z takim oporem, dezaprobatą? Potrafiłaby zrozumieć obiekcje swoich przyjaciół, gdyby spotykała się z nałogowym hazardzistą szukającym łatwych pieniędzy lub seryjnym mordercą wypuszczonym na wolność z powodu błędu w systemie. Albo gdyby Olivier nienawidził jej, bo Jess zdradzałaby swoich kolejnych partnerów, może zmieniała ich niczym rękawiczki, flirtując po kolei z Maxem, Louisem, Olivierem i Rafaelem, ale od momentu, w którym jej spojrzenie spotkało się z intrygującymi tęczówkami Grigoryana, reszta mężczyzn przestała dla niej istnieć. Chcieli po prostu cieszyć się sobą i skupić na znalezienie sposobu na utrzymanie tej relacji po powrocie do Stanów oraz szarej codzienności, a zamiast tego spotykali się z wrogością i kpinami, na które nie zasługiwali.
    Jessalyn starała się postąpić według wskazówek Rafaela. Zamówiła sobie jedzenie, puszczając w telewizji jakąś telenowelę, na którą prawie nie zwracała uwagi. Ciągle podchodziła do drzwi i wyglądała na korytarz, kilka razy podeszła do pokoju Maxa i pukała, ale odpowiedziała jej tylko cisza. Nie mogła znieść dłużej napięcia, wybrała się na plażę, gdzie dostała wiadomość Rafaela.
    — Skoro tak bardzo usychasz z tęsknoty, postanowiłam trochę ulżyć ci w cierpieniu. W końcu lepiej usłyszeć mój głos niż zobaczyć ścianę tekstu, prawda? — zapytała retorycznie Jessalyn, siląc się na lekki ton. Chciała, by Rafael poczuł się lepiej chociaż przez chwilę, a jeśli tylko mogła jakoś mu w tym pomóc, zamierzała spróbować. — Nie mogę tęsknić za moją lepszą połową, ponieważ to ja jestem tą lepszą połową, Raf. Miałeś szansę mi się podlizać, a tak przegapiłeś okazję, skoro ja pierwsza na to wpadłam — dodała z rozbawieniem, kucając na piasku, gdy zauważyła podobającą jej się muszelkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukała takich, które w jakiś sposób wyróżniałyby się na tle innych muszelek wyrzuconych na brzeg; czy to fakturą, czy kolorem, a nawet rozmiarem. — Przykro mi z powodu tego, co o Maxie powiedział policjant. To było niepoważne i skrajnie nieprofesjonalne. Nawet sobie nie wyobrażam, jak musieliście się poczuć, ale mam nadzieję, że nie wpakowałeś się w żadne kłopoty i nie próbowałeś obić mu mordy jak Domowi, kochanie? Pamiętaj, masz moje pełne wsparcie i byłabym gotowa zatrudnić całą armię prawników, żeby wyciągnąć cię z aresztu, jednak to mogłoby skomplikować sytuację, a mimo wszystko potrzebujemy pomocy policji, żeby odnaleźć Maxa. Ja też jeszcze go nie widziałam, lecz nie możemy tracić nadziei, że za niedługo się odnajdzie. Liczę na to, że po prostu się upił i zasnął gdzieś pod palmą, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jakiego napędził wam stracha… — To było dość naiwne podejście, ale Jessalyn starała się być optymistką. Nie zdążyła jeszcze dobrze poznać Maxa, który w trakcie ich spotkania był dość cichy i wycofany, jednak podejrzewała, że skoro Rafael i cała grupa podejrzewała, że stało się coś strasznego, mieli powody, by tak przypuszczać. Ona chciała za to wierzyć w szczęśliwe zakończenie. — Już od pierwszej chwili, kiedy zamiast patrzeć mi w oczy, skupiłeś się na macaniu moich piersi, wiedziałam, że jesteś ogromnym romantykiem, ale nie przesadzasz odrobinę, Raf? W końcu to takie romantyczne, proponować mi ślub przez smsa wraz z zapewnieniem, że dostanę stuprocentowy rabat na seks… powinieneś otworzyć szkołę uwodzenia, amancie — zażartowała, parskając śmiechem pod nosem. Chyba nadal… miała mętlik w głowie. Czasami wydawało jej się, że Rafael mówił zupełnie poważnie, proponując jej małżeństwo, innym razem zastanawiała się, czy to nie był żart, skoro poruszanie tej kwestii za pomocą wiadomości przychodziło mu równie swobodnie, a to przecież miało być zobowiązanie na resztę ich życia. — Nie będziesz na mnie zły, skarbie? Nie mogłam wysiedzieć dłużej w hotelu… Za bardzo się denerwowałam. Maxem i sytuacją z Olivierem… poszłam na plażę pozbierać muszelki, żeby się czymś zająć. Nie martw się, z tego miejsca widzę wejście do hotelu, uprzedziłam też recepcjonistę, żeby dał mi znać, jeśli zobaczy Maxa, więc cały czas pilnuję okolicy, ja po prostu… Nie wiem, teraz zaczęłam się zastanawiać, czy wszyscy twoi bliscy myślą o mnie tak jak Olivier i tylko udawali przed nami, że mnie akceptują. — Jessalyn westchnęła ciężko, mocniej zaciskając palce na telefonie. — Wiem, że jesteś na niego zły, ale chciałabym, żebyś jeszcze raz spróbował z nim porozmawiać na spokojnie, Raf. Jeśli tego nie zrobisz, będzie mógł obstawiać przy swoim, powtarzać wszystkim, że owinęłam sobie ciebie wokół palca, manipuluję tobą za pomocą łóżka i odwróciłeś się od swoich przyjaciół przez mój zły wpływ… Wiesz, jak to może wyglądać, zwłaszcza że on jest twoim wieloletnim przyjacielem, a mnie poznałeś przed niecałymi dwoma tygodniami. Może powiedział o mnie takie rzeczy, bo był zdenerwowany z powodu Maxa i jakoś to sobie wyjaśnicie. Ale jeśli mam być szczera… chętnie odnalazłabym cię teraz i uklękła przed tobą, żeby zająć się tobą, skarbie. Chciałabym, żeby Olivier patrzył, jak robię ci dobrze ustami tak jak Dom i Paul byli zmuszeni oglądać moje szczytowanie na twoim języku — przyznała. Jej twarz nabrała rumieńców pod wpływem gorącego wspomnienia, a ona sama musiała mocniej zacisnąć uda, czując przypływ podniecenia. Ona i Rafael razem stanowili idealnie diaboliczny duet. — Kochanie… wiesz, że jeśli mnie potrzebujesz, natychmiast do ciebie przybiegnę i nie będzie mnie obchodziła możliwa awantura z Olivierem. Liczysz się dla mnie tylko ty. To, jak ty się czujesz, czego pragniesz… — Jej ton głosu złagodniał, z każdym słowem nabierając czułości. — Ja też za tobą tęsknię, Raf. Przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze jesteś obok, dlatego tak trudno było mi zostać samej w pokoju hotelowym przesiąkniętym twoim zapachem. Brakuje mi twojego dotyku… twojego głosu również, dlatego musiałam zadzwonić, chociaż bałam się, że będę ci przeszkadzać.

      Jess

      Usuń
  33. — Jeśli liczysz na to, że w ten sposób naprawisz swoją gafę i wkupisz się w moje łaski to jesteś w błędzie, najdroższy. Trzeba czegoś więcej niż zapewnień o tym, że jestem twoją lepszą połową… Chyba że wrócisz do mnie z porcją tiramisu, wtedy wybaczę ci wszystko, nawet twoją nieobecność — zapewniła go ze śmiechem Jessalyn, bo chociaż jej praca opierała się głównie na jej wizerunku utrzymywanym przy pomocy restrykcyjnych diet, nie umiała sobie odmówić słodkości. Wszelkiego rodzaju ciasta były jej małymi grzeszkami, które ukrywała przed resztą świata. Na początku obawiała się skosztowania kawałka torciku czy babeczki w towarzystwie Rafaela; zdarzało się, że jej poprzedni partnerzy wyzywali ją od grubych świń, gdy przyłapywali ją z małą czekoladką w ustach, dlatego jedzenie zaczęło kojarzyć jej się z głębokim wstydem. Nauczyła się jednak ufać swojemu ukochanemu, wierząc, że on nigdy nie oceniałby jej w negatywny sposób, nawet gdyby przybrała kilka dodatkowych kilogramów, które dla odmiany nie osiadłyby w jej pośladkach czy piersiach.
    — Jak mogłabym spokojnie zasnąć, kiedy ciebie nie było obok mnie w łóżku? — zapytała Jess, wzdychając cicho. Do tej pory nie miała problemu z zasypianiem o dziwnych porach w różnych miejscach, jej liczne podróże czy późne wyjścia związane z pracą sprawiały, że nauczyła się zasypiać pomimo hałasów czy niewygodnej pozycji, ale brak Rafaela wpłynął na nią w sposób, jakiego się nie spodziewała. Od ich pierwszego wspólnego wieczoru nie spędzili żadnej nocy oddzielnie i kiedy wślizgnęła się pod chłodną, satynową pościel, brakowało jej pewnych objęć Rafaela, jego umięśnionego ramienia owiniętego wokół jej talii, gdy przyciskał ją mocniej do swojego torsu, jego ciepłego oddechu muskającego jej kark i policzek, jego słodkich pocałunków w szyję oraz odsłonięty bark, szeptanych w ciemności wyznań miłości… Tak bardzo przyzwyczaiła się do jego obecności tuż obok, do tego, że mogła się w niego wtulić, gdy leżeli na łyżeczkę albo położyć głowę na jego klatce piersiowej, by posłuchać bicie jego serca i czuć jego duże dłonie głaszczące ją po plecach, że teraz nie umiała zasnąć bez niego. Wiedziała, że powinna stopniowo przypominać sobie, jak to było zasypiać bez niego, skoro za niedługo on miał wrócić do Nowego Jorku, ona do Los Angeles, ale zwyczajnie nie umiała wyleżeć w łóżku, kiedy jego połowa była pusta i chłodna.
    — Czyli wychodzi na to, że mimo wszystko mam na ciebie dobry wpływ? Myślałam, że od pierwszego dnia sprowadzam cię na złą drogę, gdy zacząłeś dla mnie łamać swoje zasady, tymczasem okazuje się, że dzięki mnie nie bijesz ludzi, nawet jeśli na to zasłużyli — stwierdziła, drażniąc się z nim delikatnie. Rafael był dla niej bezpieczną przystanią, uważała, że był jednym z najłagodniejszych, najcieplejszych mężczyzn na świecie, ale zdążyła się przekonać, że był nieustępliwy, twardy, kiedy bronił bliskich mu osób. Najpierw to ją pragnął chronić przed Domem, teraz stawał w obronie Maximiliana, gdy na zaginionego spadał grad niezasłużonej krytyki ze strony policjantów.
    — To brzmi tak, jakbyś miał już całą wizję na sesję przed oczami… Jestem ciekawa, co dla nas zaplanowałeś, Raf, bo jestem pewna, że nie tylko ja będę czerpała przyjemność z tej sesji — wymruczała do telefonu, bezwstydnie z nim flirtując. Oboje potrzebowali oderwać się od nieprzyjemnych myśli chociaż na chwilę, czuła, jak bardzo był wykończony napięciem oraz strachem o Maxa. Wiedziała, że Olivier na pewno nie pochwalałby ich rozmowy, ale nie robili nic złego. Każdy zasługiwał na moment oddechu. Pragnęła, by jej ukochany mocniej nabrał powietrze w płuca, zamiast się dusić, a że oboje lubili podobne świntuszenie… — Jednak przejąłeś się słowami Alexy? Miałam nadzieję, że nie weźmiesz ich tak bardzo do siebie… Przecież mnie nie stracisz. Ciągle ci powtarzam, że nie pozbędziesz się mnie tak łatwo — wymamrotała, żałując, że później opowiedziała mu więcej o swoich rodzicach. Pragnęła, by był przygotowany, jednak teraz zastanawiała się, czy postąpiła słusznie, skoro tak bardzo zaczął obawiać się o ich przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Jeszcze ich nawet nie spotkałeś, Raf. Może wcale nie będzie tak źle? Może byliby w stanie cię zaakceptować? Przecież każdy, kto cię pozna, musi być tobą oczarowany. Musielibyśmy ich tylko zmusić do tego, żeby dostrzegli, jaki jesteś cudowny i porzucili swoje głupie uprzedzenia względem klasy pracującej. — Jess pragnęła mieć nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży i nie będzie zmuszona do wybierania pomiędzy ukochanym a utrzymaniem dość pokojowej relacji z rodzicami, ale chyba sama nie do końca wierzyła w to, że państwo Myers będą w stanie zaakceptować jej wybór partnera. Nie spodoba im się to, że jej ukochany pochodził z biedniejszej rodziny i że sam do tej pory wykonywał służalcze w ich opinii prace. Będą narzekać, że nie miał odpowiednich ambicji ani warunków do zapewnienia Jessalyn godnego życia na akceptowalnym przez nich poziomie. Jego charakter i to, że traktował ich córkę z miłością oraz szacunkiem, byłoby dla nich drugorzędne, bo jego nazwisko nie przyniosłoby im odpowiedniego zysku.
      — Nie chcę rozmawiać o tym przez telefon. Wolałabym mieć cię obok, żebyśmy mogli to wszystko przedyskutować. Nie wierzę, że to ja znowu muszę być tą rozsądną… ale jak to sobie wyobrażasz, Raf? Mam po prostu wsiąść razem z tobą w samolot do Nowego Jorku? Zapomnieć o moich ubraniach, rzeczach, które zostawiam w LA, o zleceniach, które zostały potwierdzone przed wyjazdem, nie wspominając nawet o mieszkaniu i o tym, że w Nowym Jorku utknęłabym w hotelu na kilka kolejnych tygodni, bo nie wyobrażam sobie powrotu do posiadłości rodziców… — Miała nadzieję, że dla Rafaela nie brzmiało to wszystko jak wymówki, którymi próbowała go zniechęcić. On również musiał myśleć trzeźwo. — Prosisz mnie o to, żebym przemeblowała całe swoje życie i dla ciebie byłabym w stanie to zrobić, ale wiesz, że to również oznaczałoby zmianę dla ciebie? Zamieszkalibyśmy razem, Raf. Byłoby inaczej, niż jest teraz… Co jeśli teraz wizja budowania domu cię pociąga, bo wciąż jesteśmy na wakacjach, a po powrocie okaże się, że rzeczywistość ze mną u boku wcale nie jest taka piękna? Wiesz, jaka potrafię być roztrzepana… Jak ostatnio prawie spaliłam nasz pokój hotelowy, bo zostawiłam włączone żelazko na twojej koszuli albo że już trzy razy zgubiłam swój kluczyk od naszego pokoju… Może teraz wydaje ci się to słodkie, a później zaczniesz tracić do mnie cierpliwość i… Chyba po prostu się boję, że nie będziesz mnie dłużej chciał — zakończyła nieporadnie, dla pozbycia się frustracji rzucając muszelką w spienione fale. W końcu istniała taka szansa, że Jessalyn dla niego przeniesie się z powrotem do Nowego Jorku, a Rafael uzna, że wspólne mieszkanie podoba mu się o wiele mniej, gdy pojawią się większe obowiązki, którymi nie będzie zajmowała się obsługa hotelowa. Jess wychowywała się wśród bogaczy, mieli własne sprzątaczki, ogrodników, szofera, właściwie nie musiałaby kiwnąć palcem przez resztę swojego życia. Rafael z kolei zawsze miał podobne obowiązki. Obawiała się, że różnice w ich wychowaniu staną się bardziej oczywiste i bolesne, gdy powrócą do Stanów, zaczną się kłótnie, narastająca frustracja i niechęć, aż wszystko się posypie… Jej obawy mogły wynikać również z tego, że żaden z jej związków nie trwał więcej niż kilka tygodni, zawsze była w końcu porzucana jak zużyta zabawka i chociaż Rafael wydawał się być stuprocentowo zaangażowany, zwyczajnie trudno było jej zapomnieć o przeszłości.

      Usuń
    2. — Czy ty właśnie sugerujesz, że na starość moje piersi będą tak obwisłe, że będziesz się musiał do nich schylać? — zapytała kąśliwie Jessalyn, wciągając powietrze z oburzeniem. — Na całe szczęście jesteś ode mnie młodszy, więc dłużej będziesz pozostawał w pełni sił, aby mnie zaspokoić. Kiedy ja uwielbiam cię kusić! Nie udawaj, że jesteś taki cnotliwy, skoro kręciło cię oralne pieszczenie mnie na oczach moich znajomych… ale skoro oburza cię seks na plaży, zawsze moglibyśmy znaleźć bardziej ustronne miejsce, żebym mogła się tobą zająć. Naprawdę mam ochotę wziąć cię do buzi, Raf. Mogę to nawet zrobić ponownie na balkonie, skoro tak bardzo ci się podobało — dodała z diaboliczną nutą w głosie. Przynajmniej zawsze będą mieli co wspominać, bo ten wyjazd był pełny ekscytujących przeżyć i wspomnień. — Po prostu są ładne i będą stanowiły kolejną pamiątkę. Czy naprawdę potrzebny jest jakiś powód, żeby zbierać muszelki? Może to jest jakiś pomysł. Założę biznes muszelkowy. Będę sprzedawała muszelki planom filmowym do nadmorskich scen. Albo zacznę budować stroje syrenek z muszelek.

      Jess

      Usuń
  34. Jessalyn nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś było bardzo nie tak. Nie umiała dokładnie określić, skąd wzięło się w niej podobne przeczucie, lecz gdy tylko Rafael się z nią rozłączył, poczuła ścisk w żołądku, a na klatce piersiowej przygniatający ciężar, który utrudniał jej oddychanie. Próbowała sobie wmówić, że nie miała powodu do niepokoju; Raf może nie kontynuował tematu ich wspólnej przyszłości, złożenia przysięgi małżeńskiej czy przeprowadzki na drugi koniec kraju, nie odniósł się w żaden sposób do jej wątpliwości, próbując je złagodzić, ale przecież odpowiedział na wszystkie inne słowa w charakterystycznej dla nich, figlarnej i gorącej manierze. Flirtował z nią i szeptał do słuchawki sprośne obietnice, które zdecydowanie mogły ją pobudzić, jednak wydawało jej się, że wyczuwała w nim nowy dystans, który nigdy wcześniej nie wkradł się pomiędzy nich, nawet gdy byli jeszcze dla siebie całkiem obcymi ludźmi i dopiero zaczynali się odkrywać. Powtarzała sobie, że mogło jej się tylko wydawać, bo rozmowa telefoniczna nie była tym samym co rozmowa twarzą w twarz. Rozważnie zauważyła, że Rafael musiał być zmęczony i zdenerwowany przez wielogodzinny brak odzewu ze strony Maxa oraz pełne lęku poszukiwania przyjaciela, który miał za sobą próbę samobójczą, więc tym bardziej miał prawo być nieobecny myślami, stąd jej wrażenie, że pomimo gorącego wydźwięku, do jego słów wkradł się chłód. Jessalyn nie musiała panikować i od razu zakładać najgorszego, jednak zalęgła się w niej niepewność, przez którą nie miała dłużej ochoty przeczesywać plaży w poszukiwaniu odpowiednich muszelek. Na jednym ze straganów, zgodnie ze swoim zamysłem, kupiła odmierzoną ilość czarnego rzemienia i wróciła do hotelu, by w samotności zawinąć się w kołdrę, wciskając nos w materiał w nadziei, że wyłapie kojący ją zapach Rafaela. Jak to możliwe, że tak bardzo za nim tęskniła? Zaledwie przed chwilą słyszała jego ciepły głos przez telefon, jeszcze kilka godzin temu trzymał ją w swoich objęciach, więc nie powinna tak mocno odczuwać jego braku, mimo to wypełniał ją smutek, że nie miała go przy sobie. Od ich pierwszego spotkania właściwie nie rozstawali się na dłużej niż kilkanaście minut, więc tym dotkliwiej odczuwała jego nieobecność. Marzyła o tym, by ją do siebie przytulił, wyszeptał, że ją kocha i zawsze przy niej będzie, bez względu na dzielące ich różnice. Nie chciała spać sama, ani tej nocy, ani w trakcie żadnej z następnych. Przewracała się tylko z boku na bok, co kilka minut sięgając po telefon, by sprawdzić, czy nie dostała żadnych nowych wiadomości od Rafaela, ale spotkała się z ciszą.
    Na kilka godzin zapadła w niespokojną drzemkę. Kiedy się obudziła, nadal nie miała żadnej wiadomości od Rafaela, jednak postanowiła, że nie pozwoli, by to ją zniechęciło.
    Dzień dobry, kochanie.
    Spałeś chociaż przez chwilę tej nocy? Mimo braku swojego ulubionego człowieka u boku? ;)
    Jadłeś już śniadanie? Wiem, że się martwisz, ale musisz zadbać również o siebie.
    Jak wszyscy się mają? Jak atmosfera? Mogę dla was zamówić jedzenie z dowozem.
    Macie jakieś nowe tropy? Max się odzywał?
    Czekała na odpowiedź, a gdy ta nie nadchodziła, westchnęła ciężko i zabrała się za tworzenie bransoletki z rzemienia, w wolne miejsca w konstrukcji wplatając zebrane poprzedniego wieczora muszelki. Zaczynała się jednak dusić w pokoju, nerwowo spacerując dookoła, gdy cisza się przedłużała. Postanowiła ruszyć na poszukiwania, ale kiedy zamknęła za sobą drzwi, usłyszała znajomy głos.
    — Jess, dobrze cię widzieć! — zawołała Fab, która również opuszczała swoją sypialnię. — Wszystko w porządku? — dopytywała, widząc ciemne cienie pod oczami Jessalyn i rozwichrzone włosy.
    — Taaak… to była ciężka noc — wymamrotała jedynie, wzruszając ramionami. — Podejrzewam, że dla was tak samo, skoro bez przerwy na sen szukaliście Maxa. Raf też nie wrócił na noc, więc zgaduję, że wszyscy musicie być strasznie zmęczeni. Planujesz się teraz przespać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fab nagle zaczęła dziwnie się zachowywać, wyraźnie biła się z myślami, zastanawiając się, czy powinna się wtrącać w życie uczuciowe swojego brata.
      — To nie do końca tak, Jess… — wyznała z westchnieniem. — Na zmianę wracaliśmy do hotelu na drzemki. Raf spał w naszym pokoju. — Jessalyn zamarła. Miała wrażenie, jakby jej serce przeciął sztylet, powodując niesamowity ból. Wzięła drżący oddech, próbując się uspokoić. Widząc jej minę, Fabianne natychmiast dodała: — Nie martw się, pewnie nie chciał cię obudzić… Ale… czy wy… między wami wszystko w porządku? Przez cały wyjazd praktycznie nie rozstawaliście się ze sobą ani na chwilę, a teraz… no…
      — Możesz mi powiedzieć, gdzie jest teraz Raf? — spytała cicho. Jej złe przeczucia tylko się nasiliły. Wiedziała, że Max był teraz najważniejszy, ale zaczęła się bać, że jeśli nie zareaguje natychmiast, między nią a Rafaelem stanie się coś złego.
      Podziękowała Fabianne i właściwie wybiegła z pokoju, ruszając na poszukiwanie Rafaela. Bez słowa zajęła leżak koło niego, podciągając kolana pod brodę i objęła się ramionami. Milczała przez jakiś czas, rzucając mu ostrożne spojrzenia, kiedy próbowała odgadnąć, w jakim był nastroju.
      — Nie uprzedziłam cię, że przychodzę, bo bałam się, że nie będziesz chciał mnie widzieć. Wymyślisz jakąś rozsądnie brzmiącą wymówkę, że powinnam zostać w pokoju, a ja ci uwierzę, żeby dopiero później zorientować się, że to miał być wybieg mający uśpić moją czujność, podczas gdy coś jest nie w porządku — wyszeptała. Nie zamierzała kłamać ani udawać, że nie zauważyła sygnałów. — Dlaczego nie wróciłeś do mnie na noc, kiedy miałeś taką okazję? Fab mi powiedziała, że byłeś w hotelu, ale wolałeś spać u nich, zamiast ze mną. Co się dzieje, Raf?

      Jess

      Usuń
  35. Nie powinna być zdenerwowana, mimo to niezwykle trudno było jej powstrzymywać nerwowe podskakiwanie kolana czy wykręcanie palców, kiedy siedziała tak blisko Rafaela. Widziała go nareszcie po całym dniu rozłąki, te dwadzieścia cztery godziny bez niego dłużyły jej się niemiłosiernie, napawając ją desperacją, a mimo to brakowało jej śmiałości, by go dotknąć, pocałować, zanurzyć się w jego objęciach… Po raz pierwszy nie była pewna, czy miał ochotę na czułość z jej strony i to ją martwiło. Nigdy wcześniej nie musiała się nad niczym zastanawiać w jego obecności, po prostu ze sobą byli, idealnie dopasowując się do siebie od momentu, w którym ich spojrzenia się ze sobą zetknęły, dlatego teraz była tak rozpaczliwie zagubiona. Wpatrywała się w jego przystojną twarz z dużą dozą niepewności, próbując odgadnąć, o czym myślał.
    — Nie odpisałeś na żadną z moich wiadomości… — wytknęła mu cicho Jess, kiedy Rafael ze zdziwieniem zareagował na jej słowa. — Jak miałam inaczej zinterpretować twoje milczenie? Nie zapytałeś mnie nawet, czy wczoraj bezpiecznie wróciłam do hotelu z plaży — wymamrotała, spuszczając wzrok na piasek. Przejmowała się, że mężczyzna weźmie ją za roszczeniową partnerkę złą o to, że nie poświęcał jej każdej sekundy swojego życia, ale nie potrafiła milczeć. Cisza ze strony Rafaela była do niego niepodobna. Zawsze był w stosunku do niej opiekuńczy, dbał o jej bezpieczeństwo i dobre samopoczucie, czasami stawiając jej potrzeby ponad własne, był dla niej dobry jak żaden inny mężczyzna przed nim… i może dlatego ten nagły chłód tak bardzo ją zaskoczył i otrzeźwił, sprawiając, że zamiast czekać na krok z jego strony, sama postanowiła go odnaleźć. Raf pilnował, by regularnie jadła ciepłe posiłki, prasował dla niej ubrania, ponieważ dowiedział się, że nie znosiła tej czynności, kiedy od strony morza uderzał w nich zimniejszy wiatr, opatulał ją swoją bluzą lub kurtką… a wczoraj nie wysłał jej nawet smsa dobranoc przed snem, mimo że codziennie życzył jej słodkich snów, całując ją w szyję. Przez ten krótki czas Rafael stał się nierozerwalną częścią jej życia i Jessalyn czuła się źle z tym, że nie było go przy niej, ale gorsza była świadomość, że coś się między nimi popsuło. Byłaby w stanie znieść ich rozłąkę, samotnie zjedzoną kolację, puste łóżko, gdyby tylko była pewna, że nic się między nimi nie zmieniło, ale drobne sygnały – czy może raczej ich brak z jego strony – napawały ją przerażeniem. Wszystkie jej związki trwały krótko, jej partnerzy niezwykle szybko się nią nudzili, widząc tylko jej urodę, więc na nowo rozbudził się w niej strach, że Rafael zapragnął się od niej uwolnić. Spędził trochę czasu w samotności, uświadomił sobie, jak bardzo irytowała go obecność Jessalyn i postanowił pójść w swoją stronę, nie oglądając się za siebie…
    — Przecież mogłeś do mnie zadzwonić — powiedziała Jess, gwałtownie mrugając oczami, gdy próbowała odgonić gorące łzy. — Wiedziałeś, że nie mogłam zasnąć bez ciebie, więc nie musiałeś się martwić tym, że mnie obudzisz. Gdybyś tylko dał mi znać, że wracasz do hotelu, natychmiast ruszyłabym do naszego pokoju. Muszelki mogłabym pozbierać w każdy inny dzień. Jeśli… jeśli chciałeś ode mnie odpocząć, wystarczyło powiedzieć. Nie musisz wymyślać głupich wymówek. — Nie planowała się obrażać czy złościć, ale czuła się tak żałośnie, że do jej głosu przedarła się ostrzejsza nuta. Nie lubiła, gdy ludzie traktowali ją jak kompletną idiotkę, która nie dostrzegała, że coś się działo. Trudno było jej uwierzyć w to, że wybrał kanapę w pokoju swojej siostry zamiast ich sypialnię tylko dlatego, że nie chciał jej przeszkodzić w zbieraniu muszelek…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A później Jess mogła się mu przysłuchiwać już tylko w milczeniu, z szeroko rozwartymi oczami i rozchylonymi ustami. Ostrożnie wplotła palce w jego włosy, głaszcząc go po głowie, kiedy przywarł wargami do jej kolana i próbowała zebrać myśli, co okazało się być wyjątkowo trudne. Aż do tego momentu wierzyła, że Raf nie mówił poważnie o ich ślubie oraz przeprowadzce. O ile w jej przypadku podobna spontaniczność nie byłaby niczym zaskakującym, o tyle jej ukochany był rozsądnym, odpowiedzialnym mężczyzną i dla niego kilka tygodni to było stanowczo za szybko, by decydować o przeniesieniu całego swojego życia tysiące kilometrów od domu dla jednej, niedawno poznanej osoby. Najwyraźniej tragicznie pomyliła się w swojej ocenie, tym samym łamiąc mu serce za każdym razem, kiedy podważała jego postanowienie lub humorystycznie obracała w żart.
      Jessalyn ujęła jego twarz w swoje dłonie i pochyliła się, by złożyć na jego wargach łagodny, czuły pocałunek. Zamrugała powiekami i po jej policzkach wreszcie spłynęły powstrzymywane łzy; nie były one jednak dłużej wypełnione smutkiem, teraz przepełniało ją wzruszenie. Oparła swoje czoło o jego, nosem delikatnie trącając jego nos.
      — Długo musiałeś na mnie czekać, hm? Robiłeś się tylko coraz bardziej sfrustrowany, a ja tego nie dostrzegałam. Przepraszam, kochanie. Nie chciałam cię skrzywdzić, zranić twoich uczuć — szepnęła, opuszkami palców delikatnie masując jego skronie. — Ja… nie ma dla mnie znaczenia, gdzie ostatecznie wylądujemy tak długo, jak będę tam z tobą. Chcę być z tobą, tylko z tobą, już na zawsze. Chyba trochę niepotrzebnie martwiłam się tym, że zawsze jesteś taki logiczny i rozważny, a przy mnie to się zmienia i nie chciałam, żebyś pewnego dnia ocknął się i uznał, że przeze mnie wszystkiego nie przemyślałeś, a później zaczniesz tego żałować, nas żałować. I może… może przez to też sądziłam, że nie mówisz poważnie. Przecież uwielbiasz dokładnie wszystko przemyśleć i mieć pod kontrolą, ale kiedy wspominałeś o naszej przeszłości, nie skupiałeś się na żadnych szczegółach… Nie rozmawialiśmy o tym, gdzie zamieszkamy, co z pracą, moimi rzeczami… Planujesz niemal wszystko, a gdy nie usłyszałam z twojej strony żadnych detali, zwyczajnie pomyślałam, że przemawia przez ciebie fantazja, że snujemy sny na jawie i to tylko piękna wizja… — Nie była pewna, czy jej tłumaczenie trafi do Rafaela, czy mężczyzna będzie w stanie ją zrozumieć i wybaczyć, że tak długo nie dawała mu odpowiedzi, jakiej pragnął, zbywając jego propozycje, których nie brała na poważnie. Popełniła błąd i nie mogła udawać, że nie zawiniła, bo zamiast wysłuchać go, z góry coś sobie założyła, wiedziona między innymi swoimi obawami i przeżyciami, a przecież z Rafaelem wszystko było inne.
      — Wiem, że to nie jest najlepszy moment, wciąż nie odnaleźliście Maxa i musisz być bardzo zmęczony, ale… — zagryzła wargę, wyciągając z kieszeni skończoną bransoletkę. Wsunęła mu ją na rękę, zawiązując rzemyki. — Chciałam, żebyś miał coś więcej niż tylko zdjęcia na wypadek, gdybyśmy mieli zostać rozdzieleni. Poszłam szukać muszelek, bo miałam nadzieję, że będą przypominać ci o tym miejscu i o mnie… Ale ja wcale nie chcę się z tobą rozstawać i nie chcę, żebyś musiał o mnie pamiętać. Wolałabym, żebyś codziennie razem ze mną tworzył nowe wspomnienia, zamiast tylko rozpamiętywał coś, co kiedyś między nami było, więc… jeśli ty też tego chcesz… ożenisz się ze mną, Rafaelu Grigoryan?

      Jess

      Usuń
  36. Te oświadczyny nie mogłyby być bardziej w ich stylu – były zupełnie spontaniczne, jak ich pierwsza wspólna noc spędzona we wzajemnych objęciach, niezaplanowane jak cała ich relacja, odrobinę niekonwencjonalne, ponieważ to Jess odważyła się zadać pytanie, o którym Rafael wcześniej wspominał u jubilera, a do tego prostolinijne i pozbawione niepotrzebnej pompy, chociaż wciąż niezwykle ważne i wzruszające dla nich obojga. Może nie uczestniczył w nich pierścionek zaręczynowy warty kilka milionów dolarów, nie mieli świec, płatek róż, orkiestry dętej, szampana i bliskich wiwatujących na ich cześć, lecz to nie sprawiało, że ich zaręczyny były mniej wyjątkowe. Wbrew temu, co uważali jej znajomi oraz rodzina, nie potrzebowała bogacza zasypującego ją prezentami, blichtrem, bezużytecznymi luksusami, a chociaż jak każda kobieta miała słabość do romantycznych chwil tylko we dwoje, wcale nie myślała, że potrzebowali całej oprawy do tego, by zdecydować, że chcieli być ze sobą już na zawsze. Może Marceline i Fabianne miały za sobą udane oświadczyny na statku z całą otoczką tworzącą niezapomnianą atmosferę, jednak dla Jessalyn liczył się tylko mężczyzna, którego miała przed sobą. Mężczyzna, dla którego jej serce biło szybciej, dla którego zupełnie straciła głowę, dla którego zapominała o całym świecie. Oboje byli niewyspani z ciemnymi sińcami pod oczami, potarganymi przez wiatr włosami, mieli na sobie dresowe bluzy i na pewno nie prezentowali się jak ludzie, którzy właśnie się zaręczyli, ale nie zamieniłaby tego brzegu morza i bransoletki stworzonej z muszelek na nic innego. Była szczęśliwa, bo chociaż to było szaleństwo, Rafael nie zawahał się ani przez chwilę. Oświadczyła się mu, a on obiecał, że się z nią ożeni. Nie miało znaczenia, że znali się tak krótko; właściwie od pierwszego dnia wiedziała, że był dla niej tym jedynym i nie wybaczyłaby sobie, gdyby go straciła, powołując się na rozsądek, który dla niej był zawsze przereklamowany. To, co przydarzyło się Maxowi, tylko upewniło ich w przekonaniu, że nie było sensu czekać, skoro oboje byli zdecydowani, pewni, zakochani i nie widzieli świata poza sobą. Chciała każdy dzień spędzać u jego boku już do końca życia, co uświadomiła sobie dotkliwie w trakcie samotnie spędzonej nocy. Budzić się i zasypiać przy nim, wiedząc, że Rafael należał tylko do niej… Naprawdę nie potrzebowała niczego więcej.
    Jessalyn roześmiała się dźwięcznie, również się w niego wtulając.
    — Jestem tak bardzo roztrzepana, że musiałeś się upewnić, że cię nie przegapię w tłumie, więc wpadłeś na mnie ze swoim piwem — podsumowała. — Chociaż nie jest ze mną jeszcze tak źle, skoro od pierwszego dnia nie wypuściłam cię z rąk ani na moment, doskonale wiedząc, że to właśnie ciebie szukałam przez cały ten czas. Potrzebuję tylko ciebie, Raf. Sprawiasz, że jestem szczęśliwa i jestem przekonana, że wszystkie nasze wspólne dni będą wypełnione radością.
    Jess nie mogła przestać się śmiać, kiedy Rafael wciąż przeżywał fakt, iż zdecydowała mu się oświadczyć. Inni mężczyźni na jego miejscu być może poczuliby się urażeni tym, że kobieta postanowiła ich wyręczyć w zadaniu jednego z najważniejszych pytań, ugodziłoby to w ich męską dumę, niszcząc delikatne ego, doprowadzając do sporu. Raf z kolei był tak podekscytowany, jakby wręczyła mu najpiękniejszy prezent na świecie. Obserwowała go uważnie, kiedy bawił się bransoletką i poczuła się odrobinie niepewnie.
    — Podoba ci się? — upewniła się nieśmiało, ciągnąc za jeden z rzemyków. — Później mogę ci kupić coś innego… — Wielu z jej poprzednich partnerów prawdopodobnie w złości cisnęłoby bransoletką przez całą plażę. Domagaliby się zegarków od topowych projektantów albo sygnetów zdobionych drogimi kamieniami. Wierzyła jednak, że jej mężczyzna nie byłby zachwycony podobnym prezentem, chociaż oczywiście przyjąłby wszystko, co tylko chciałaby mu dać. Muszelki pasowały do nich bardziej, ale były skromne i nie chciała, żeby pomyślał, że nie ceniła sobie ich związku albo próbowała oszczędzić. Po zakupie aparatu była przekonana, że to dobry pomysł, jednak opadały na nią wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jess popatrzyła na niego z naganą, trzepiąc go w ramię.
      — Znowu włączył ci się tryb romantyka, Raf? Właśnie ci się oświadczyłam, rozmawiamy o przeprowadzce na drugi koniec kraju i wspólnym zamieszkaniu, a ty myślisz głównie o seksie! — Udawała oburzenie, jednak już po chwili jej twarz rozświetlił diabelski uśmiech. — Chociaż oczywiście bardzo chętnie wezmę udział w testowaniu każdej możliwej powierzchni w różnych pozycjach… — Pocałowała go, nieznacznie kąsając go w dolną wargę. Chciałaby świętować razem z nim w sypialni, kochając się z nim na zmianę czule i namiętnie, ale oboje wiedzieli, że dopóki Maximilian się nie odnajdzie, musieli powściągnąć swoją radość i skupić się na innych obowiązkach.
      — Jak mi tego brakowało wczoraj w nocy… — westchnęła, wtulając twarz w jego szyję, ściśle przylegając do jego ciała. Leżak nie był zbyt duży ani wygodny, jednak najważniejsze było to, że mogli być blisko siebie, nadrabiając stracony dzień. Niestety ich sielanka została przerwana przez połączenie telefoniczne.
      — Zguba na pewno nie została znaleziona dzięki Rafaelowi, który woli się w tym czasie bzykać, zamiast szukać przyjaciela… — dotarł do nich gdzieś z tła głos Oliviera.
      — Ej, bez takich! — krzyknęła Marceline, trzepiąc mężczyznę w tył głowy. Jess spojrzała na Rafaela z mieszanką rozbawienia i smutku. Z jednej strony była wdzięczna dziewczynom za obronę, z drugiej jasne stawało się, że Oli miał jakiś problem z ich związkiem.
      — Czyli jeszcze nie rozmawiałeś z nim? — spytała szeptem swojego narzeczonego.
      W zasadzie nie wiedziała, co sądzić o całej tej historii, ale to nie była jej sprawa. Max sam będzie musiał podjąć decyzję, czy zaufa swojej kobiecie, czy może uzna, że były to kłamstwa mające ją wybielić. Prawdę znała prawdopodobnie sama eks Maximiliana, na pewno czekały go nadal ciężkie dni, ale najważniejsze było to, że się odnalazł cały i zdrowy. Gdy połączenie zostało zakończone, Jess niechętnie podniosła się z leżaka.
      — Chodź, kochanie. Najchętniej poszłabym z tobą świętować nasze zaręczyny, lecz powinieneś spotkać się z Maxem. Ja w tym czasie może poszukam nadal muszelek, w końcu obiecałeś mi, że będziesz je powoli ode mnie odrywał i całował moje ciało — przypomniała mu, siląc się na lekki ton, chociaż nie podobało jej się, że znowu musieli się rozdzielić. Nie chciała jednak wprowadzać chaosu, a Oli wyraźnie nie chciał jej widzieć. — Myślisz, że moglibyśmy chwilowo powstrzymać się z wyznaniem, że się zaręczyliśmy? Nie chcę się ukrywać, ale to byłoby chyba najlepsze. Boję się, że wszyscy będą nas oceniać, skoro znamy się tak krótko, zniechęcać cię już na wstępie, a nie mieliśmy jeszcze szansy nawet świętować tylko we dwójkę…

      Jess

      Usuń
  37. Chociaż z Rafaelem rozstawała się bardzo niechętnie, przez resztę dnia czuła się lekko niczym piórko. Miała wrażenie, jakby płynęła w powietrzu, unosząc się przynajmniej kilka centymetrów nad chodnikiem. W podskokach, tanecznym krokiem mijała kolejne stoiska, nucąc pod nosem, obdarzając wszystkich uśmiechem, czasami zatrzymując się na dłużej na miłe pogawędki, a ponieważ była w dobrym nastroju, dała namówić się wszystkim sprzedawcom na zakup choćby drobiazgu, przez co do pokoju hotelowego wróciła z całym naręczem zbędnych przedmiotów, przekąsek, owoców oraz straganowej biżuterii. Pozytywna energia rozpierała ją do tego stopnia, że nie była w stanie usiedzieć na miejscu; miała ochotę wspiąć się na dach hotelu i wykrzyczeć całemu światu, że była zakochana, a jej wybranek przyjął jej nieoczekiwane oświadczyny, chociaż znali się od zaledwie kilkunastu dni. Zapomniała o swoich wątpliwościach czy podszeptach rozsądku, że zaręczanie się z mężczyzną, którego spotkała na wakacjach przed niecałymi dwoma tygodniami było istnym szaleństwem, skupiała się tylko na własnym szczęściu wypełniającym ją od czubków palców po koniuszek głowy. Podrygiwała, tańczyła, pląsała po pokoju, po hotelowym korytarzu, po ulicach, po plaży… Śmiała się głośno, kręcąc wokół własnej osi, przez co ludzie patrzyli na nią jak na wariatkę, jednak Jessalyn zdawała się zupełnie ich nie zauważać, żyjąc w swoim wewnętrznym świecie, w którym istniała tylko ona oraz Rafael. Tylko przez chwilę poczuła ukłucie bólu, kiedy uświadomiła sobie, że tak naprawdę w jej życiu nie było nikogo, komu mogłaby się pochwalić i kto szczerze pogratulowałby jej tego odważnego kroku. Jej rodzice natychmiast przylecieliby do Cancun prywatnym odrzutowcem, by wyperswadować jej ten pomysł z głowy, prawdopodobnie oferując Grigoryanowi czek opiewający na kilka milionów, by zniknął z życia ich córki. Jej znajomi pokazali, co tak naprawdę sądzą o Rafaelu, więc nie wyobrażała sobie, by miała się teraz z nimi spotkać i wyznać im, że po nieprzyjemnej nocy na jachcie jej relacja z chłopakiem tylko bardziej się zacieśniła, przechodząc na kolejny etap. Na pewno próbowaliby ją znowu przekonać, że nie był mężczyzną dla niej i nie powinna zadawać się z podobną hołotą… a Jessalyn naprawdę nie chciała, by ktokolwiek mącił jej radość swoimi ponurymi rozważaniami, przesądnymi ostrzeżeniami czy zazdrosnymi próbami rozdzielenia szczęśliwej młodej pary.
    Skoro całe zamieszanie z Maxem zakończyło się dobrze, Jess nie czuła się winna, gdy postanowiła skupić się na własnym relaksie. Odwiedziła spa, korzystając z udogodnień dla klientów premium i zabiegów kosmetycznych. Uznała bowiem, że powinna zrobić się na bóstwo i rzucić swojego mężczyznę na kolana po tej niesamowicie długiej jak na nich rozłące. Czuła smutek, że nie mogła mu towarzyszyć, ale wiedziała też, że jej obecność mogłaby przeszkadzać jego przyjaciołom, którzy ostatni dzień wakacji na pewno chcieli spędzić wspólnie, zwłaszcza po równie trudnym okresie związanym z zaginięciem Maximiliana. Nie chciała stać się kością niezgody w relacji Rafaela z jego paczką; tak trudno było przecież o prawdziwą przyjaźń, o czym Jess doskonale wiedziała, otoczona w większości przez jadowite, bezlitośnie kąsające żmije. Pragnęła, by ją zaakceptowali, zwłaszcza że po wakacjach nie zamierzała zniknąć z życia Rafa, wręcz przeciwnie, oboje już intensywnie planowali wspólną przyszłość, nie potrafiąc zaakceptować codzienności bez siebie nawzajem, ale nie mogła na nikogo naciskać ani niczego przyspieszać. Miała tylko nadzieję, że Oli i Raf wszystko sobie wyjaśnią…
    Była tak głęboko zamyślona, że nie usłyszała otwieranych drzwi ani miękkich kroków na wykładzinie. Drgnęła zaskoczona, czując na sobie męski dotyk, ale już po chwili rozluźniła się i szeroko uśmiechnęła, gdy otoczył ją przyjemny zapach Rafaela i ciepło jego ciała. Jego miękkie, zachłanne wargi na jej odkrytych ramionach sprawiły, że wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł elektryzujący dreszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Jeśli myślisz, że przekupisz mnie jedzeniem, alkoholem i narzeczonym to jesteś w głębokim błędzie, najdroższy. Będziesz potrzebował czegoś więcej, żeby wynagrodzić mi swoją nieobecność — wymruczała wprost w jego rozwarte usta, obejmując go za szyję. — W końcu zamiast świętować zaręczyny ze swoją narzeczoną, spędziłeś dzień z paczką znajomych. Możesz zacząć naprawiać swój karygodny błąd od wyznania, jak bardzo zdążyłeś się za mną stęsknić… Bo ja bardzo się za tobą stęskniłam, Raf. Tak bardzo, że gdybyś nie wszedł w tej chwili do pokoju, pojechałabym na to głupie lotnisko, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie próbowali mi cię ukraść i zabrać ze sobą z powrotem do Nowego Jorku.
      Jess dość niechętnie opuściła ręce, cofając się o krok, by dać mu nieco więcej przestrzeni, po czym posłusznie zamknęła oczy i wyciągnęła dłonie przed siebie. Nie miała pojęcia, co też mu przyszło do głowy, ale ufała mu. Wiedziała też, że był dla niej odpowiednim mężczyzną i nigdy nie będzie się z nim nudziła, bo zawsze będzie ją zaskakiwał, na każdym kroku oferując niepowtarzalne wspomnienia.
      Roześmiała się, widząc czterolistną koniczynę. Pocałowała go czule w policzek w ramach podziękowania.
      — Jak tam? Co z Maxem? Wszystko przebiegło już bez komplikacji? — upewniła się, że nikt nie zaginął po drodze na lotnisko.

      Jess

      Usuń
  38. Jessalyn oblizała wargi, rozpalonym spojrzeniem uważnie śledząc poczynania swojego narzeczonego, kiedy kręcił się po dobrze im znanym pokoju. Jej serce na chwilę zgubiło rytm, po czym zaczęło uderzać ze zdwojoną siłą, gdy w jego dłoniach dojrzała kajdanki do tej pory bezpiecznie schowane w stoliku nocnym. Jak przystało na grzeczną narzeczoną pozwoliła mu spiąć swoje dłonie, czując przy tym wyłącznie narastające podniecenie, chociaż wiedziała, że był to dopiero wstęp do pełnej doznań i nieokiełznanej namiętności nocy. Już teraz była niesamowicie rozpalona, bo Rafael przejął kontrolę, najwyraźniej decydując, że dzisiaj chciał zdominować swoją narzeczoną w łóżku. Nie ośmieliła się nawet sprzeciwić, że powinni najpierw zjeść wciąż ciepłe jedzenie, zanim wygłodniale rzucą się na siebie… ale odkąd się poznali, nigdy nie spędzili tak wiele czasu osobno, nie wspominając nawet o braku dotyku czy gorącego seksu. Właściwie zawsze się do siebie przytulali albo trzymali się chociaż za ręce, więc Jessalyn bardzo brakowało jego bliskości, tego, że nie mogła go pocałować czy wtulić się w niego przez ostatnie dwa dni. Zdecydowanie mieli co nadrabiać, bo zdążyła się również tęsknić za bardzo intensywnymi orgazmami, które Rafael zapewniał jej co najmniej kilka razy dziennie.
    — A co się stanie, jeśli nie będę w stanie powstrzymać jęków i krzyków? — zapytała zaczepnie Jess. Oboje niespecjalnie hamowali się w trakcie swoich zbliżeń. Było jej z nim tak dobrze, że nigdy nie ukrywała swojej aprobaty, głośno dochodząc z jego imieniem na ustach. Rafael wprowadzał nowe elementy do ich pożycia i chciała się przekonać, na jak wiele mogła sobie pozwolić, prowokując go, sprawdzając granice, które pragnął jej wytyczyć.
    Jessalyn wygodnie rozparła się na zajmowanym fotelu, obserwując go, kiedy bezwstydnie rozbierał się na jej oczach. Uwielbiała to, że nie było między nimi miejsca na zażenowanie czy skrępowanie, czuli się przy sobie w pełni swobodnie, obnażając przed sobą nawzajem nie tylko ciała, ale również dusze. W jej ciemnych tęczówkach bez trudu mógł dostrzec iskry pożądania, a chociaż na razie Rafael pozwalał jej wyłącznie obserwować siebie, gdy pozbywał się kolejnych elementów kompletnie niepotrzebnej im garderoby, jej oddech już teraz przyspieszył, a policzki oblały się ciepłym rumieńcem w odpowiedzi na odczuwaną ekscytację. To nie był pierwszy raz, gdy oglądała go nago, mieli za sobą wiele nocy, które spędzili ciasno ze sobą spleceni, eksplorując oraz wielbiąc swoje ciała na wiele różnych sposobów, jednak sylwetka Rafaela niezmiennie budziła jej zachwyt. Jego mięśnie były przepięknie wyrzeźbione, przypominając jej posąg greckiego boga, a złociście opalona skóra tylko podkreślała jego perfekcyjną muskulaturę. Uwielbiała sunąć wzrokiem po jego ciele, pamiętając o tym, że ten niesamowity mężczyzna należał właśnie do niej, ale w tej chwili jej spojrzenie skupiło się na jego twardej męskości. Jak bardzo chciałaby chwycić go w dłoń, a później objąć spragnionymi ustami, oblizując aksamitną główkę, poczuć jego smak na języku… Rafael miał jednak inne plany, którymi postanowił ją dręczyć.
    — Jesteś okrutny… — wyszeptała do niego Jess, kiedy tak bezczelnie się z nią drażnił, doskonale wiedząc, że nie miała jak pozbyć się z siebie uwierającego ją materiału. Stwardniałe, wrażliwe sutki napierały na koronkę biustonosza, doprowadzając ją do szału każdym otarciem, a pasek majtek był już przemoczony, więc najchętniej pozbyłaby się przeszkadzającej im w dalszej zabawie bielizny, ale przez skute ręce była skazana na postanowienia Rafaela, który najwyraźniej nie zamierzał się spieszyć z pozbywaniem się jej ubrań. — Chcę móc cię dotknąć… Chcę poczuć cię całą sobą, skóra przy skórze, delektować się twoim ciepłem… Nie mów mi, że nie chcesz tego samego, kochanie — nęciła go, ale Rafael był zdeterminowany, by doprowadzić ją na skraj szaleństwa delikatnymi pieszczotami przez warstwy ubrań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierciła się pod nim, usilnie pokazując, że potrzebowała zdecydowanie więcej, próbowała mocniej biodrami napierać na jego wzwiedzionego członka, licząc na to, że Rafael utraci kontrolę nad sobą i po prostu podda się namiętności, ale on nadal trzymał pewnie jej uwięzione nadgarstki, nie pozwalając jej na wykonywanie żadnych ruchów.
      — Skąd wiesz, czy jestem na ciebie gotowa, skoro nadal nie ściągnąłeś ze mnie majtek? — burknęła pod nosem Jessalyn, która z każdą sekundą stawała się tylko coraz bardziej zniecierpliwiona, a przez to odrobinę marudna.
      — Raf… — szepnęła miękko, gdy mężczyzna postanowił przewiązać jej oczy. — Ufam ci. — Gdyby to był jakikolwiek inny mężczyzna, strach mógłby ją obezwładnić, odbierając zdolność racjonalnego myślenia, ale przy Rafaelu nie odczuwała lęku. Wiedziała, że nie skrzywdziłby jej, dlatego leżała na łóżku zrelaksowana i zaintrygowana, pełna oczekiwania na jego kolejny ruch, zamiast drżeć w obawie przed tym, co miałoby nastąpić. Nie mogła poruszać dłońmi, a jej oczy zostały zasłonięte przez kawałek materiału, więc głównie słuchała, próbując wychwycić nawet najmniejszy szelest i delektowała się ciężarem jego ciała, gdy wciąż przygniatał ją sobą do materaca.

      Jess

      Usuń
  39. [Hej,
    Wpadłam poinformować, że odezwałam się na Chacie Google.]

    OdpowiedzUsuń
  40. Jess uwielbiała budzić się u jego boku. Jego umięśnione ramię obejmujące ją pewnie w pasie, jego tors przyciśnięty do jej pleców, oddech łaskoczący jej ramię oraz kark, ich wspólnie splątane nogi oraz ciepło promieniujące z jego ciała dawały jej bezgraniczne poczucie bezpieczeństwa. Za każdym razem, gdy otwierała oczy i dostrzegała jego twarz, musiała sobie po cichu powtarzać, że to wcale nie był sen. Rafael naprawdę tutaj był, jej bratnia dusza zaskakującym cudem bądź fortunnym zrządzeniem losu odnalazła ją w Meksyku, wypełniając ją poczuciem szczęścia od czubka głowy po koniuszki palców. Chyba już od pierwszej chwili przeczuwali, że należeli do siebie, a chociaż oboje zdawali sobie sprawę z tego, że nie potrzebowali kawałka papieru, który potwierdzałby siłę łączącego ich uczucia… zwyczajnie oboje tego pragnęli. Może nie mieli tak wiele czasu, by dotrzeć się pod wszystkimi względami jak inne pary wspólnie podejmujące decyzje o małżeństwie dopiero po kilku latach bycia razem, ale przynajmniej w kwestii ślubu oboje wyrażali bardzo podobną filozofię. Zależało im na tym. Jess pragnęła z czułością nazywać go swoim mężem, spoglądać na dłoń i uśmiechać się na widok błysku złotej obrączki, którą to właśnie Raf wsunie jej na palec, przysiąc mu swoje uczucie, doskonale wiedząc, że to była obietnica składana na całe życie. Dla niektórych podobne zobowiązanie było czymś przytłaczającym, wręcz przerażającym; ją wypełniało wyłącznie ekscytacją, bo wiedziała, że nie mogłaby wybrać lepiej i nie mogła się doczekać, by resztę swoich dni spędzić właśnie u boku tego niesamowitego mężczyzny, który bezustannie udowadniał jej, że jest tylko jej i to ona jest jego priorytetem. Nikt z jej otoczenia nigdy nie stawiał jej potrzeb czy uczuć na pierwszym miejscu i czasami kręciło jej się w głowie od ilości atencji oraz miłości, jaką otaczał ją Rafael.
    Wciąż była zaspana, więc sens jego słów nie od razu do niej dotarł. Jak zawsze, kiedy tylko rozchyliła powieki i go ujrzała, ogarnęła ją tak bezgraniczna czułość, że musiała dać jej upust słodkim całusem w policzek, chociaż nadal pozostawała gdzieś na granicy jawy i snu. Obróciła się na łóżku, by leżeć twarzą do niego zamiast plecami i objęła go w pasie, wtulając się w niego, dłonią delikatnie gładząc jego plecy, podczas gdy nieskładnie mamrotała coś o tym, żeby dał jej jeszcze pięć minut…
    — Czternasty sierpnia? Co ma się wydarzyć czternastego sierpnia? — mruczała pod nosem nieprzytomna Jess, wzdychając z zadowoleniem, kiedy po kilkunastu sekundach wiercenia się wreszcie znalazła wygodną pozycję, opierając policzek na jego barku. Rafael mógł się upierać, że to ona była diablicą, ale prawda była taka, że przez całą noc aż do świtu nie dał jej odsapnąć, poddając jej ciało rozkosznym torturom. Dopiero kiedy po jej słowach w pokoju zapadła kompletna cisza, zmusiła się do tego, aby się skupić. Uniosła się na łokciu do góry, marszcząc brwi w skupieniu, gdy próbowała odtworzyć jego propozycję. Czy on powiedział… że powinni wziąć ślub dzisiaj?! Przecież niczego nie zaplanowali! Nie miała pojęcia, czy ktokolwiek udzieliłyby im ślubu z ulicy, zwłaszcza że to był poniedziałek! Musiała wyglądać okropnie z rozwichrzonymi włosami, Rafael cały był pokryty świeżymi malinkami, nie miała odpowiedniej sukienki, nie wspominając nawet o obrączkach… Chyba zaczynała wpadać w lekką panikę, bo o ile uwielbiała spontaniczność, o tyle ślub był dla niej tak ważnym wydarzeniem, że nie wyobrażała sobie pójść do ołtarza bez pięknej sukni ślubnej i welonu… Wiedziała, że najważniejszy był Rafael i jej miłość do niego, ale wciąż istniały pewne elementy ceremonii, z których Jessalyn wolałaby nie rezygnować, co starała się w jak najdelikatniejszy sposób przekazać swojemu ukochanemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Jesteś pewny? — zapytała po chwili, gdy już wyrzuciła swoje wątpliwości na temat obrączek czy sukni. — Chodzi mi o to… Jesteś przecież tak mocno związany ze swoją rodziną. Na pewno zależy ci na tym, żeby byli obecni na twoim ślubie. Nie chcę też, żeby później mnie znienawidzili za to, że postanowiliśmy wziąć ślub w Cancun, nikomu o tym nie mówiąc i ograbiliśmy ich z szansy bycia świadkami całej ceremonii. — przyznała cicho Jess, do jej głosu zakradła się niepewność. W końcu wydawało jej się, że była akceptowana przez wszystkich z otoczenia Rafaela, lecz ostatnio okazało się, że prawda była inna. Martwiła się, że inni pójdą w ślad Oliviera, bo poczują się zranieni tym, że Rafael i Jessalyn wymienili przysięgi małżeńskie z dala od domu bez obecności najbliższych. — Mnie nie przeszkadza to, że zabraknie moich rodziców, to właściwie lepiej dla nas. Już potrafię sobie wyobrazić, jak moja matka i ojciec siedzą ze skwaszonymi minami, nic by im się nie podobało i tylko komentowaliby wszystko, psując całą radość. Gdyby tutaj byli, pewnie próbowaliby przejąć kontrolę i zrobić wszystko po swojemu, odbierając nam szansę na ceremonię, która pasuje do nas. Ale twoi rodzice… jesteś z nimi tak blisko. Nie chcę, żebyś później żałował, że ich zabrakło. — Pogłaskała go delikatnie po policzku, zaglądając mu głęboko w oczy. Pragnęła się upewnić, że Rafael wszystko przemyślał i nie będzie miał później wyrzutów sumienia związanych ze swoim impulsywnym pomysłem.
      — Chcę za ciebie wyjść, Rafaelu. Wyjdę za ciebie bez względu na wszystko, więc nie musimy robić tego dzisiaj, jeśli… jeśli kieruje tobą głównie strach, że mnie stracisz. — Nie chciała, by kierowały nim niewłaściwe pobudki. Podejrzewała, że słowa Alexy nadal huczały mu w głowie, prawdopodobnie wciąż na nowo zastanawiał się, czy po powrocie do kraju uda im się zaznać szczęścia mimo oporu państwa Myers, jednak miała nadzieję, że nie wątpił w nią. Przecież wiedział, że umiała być uparta, a o niego zawsze będzie walczyła jak lwica. Tylko jego widziała w roli swojego męża.

      Jess

      Usuń
  41. — Myślę, że mam na ciebie dobry wpływ, narzeczony — stwierdziła z szerokim uśmiechem Jess, przeczesując palcami jego rozwichrzone po intensywnym seksie i długiej drzemce włosy. To Rafael z ich dwójki był tym bardziej odpowiedzialnym, rozsądnym i zdecydowanym, mimo to pozwalał sobie przy niej na szaleństwo i wcale nie były to drobne rzeczy. Od razu rzucił się na głęboką wodę, najpierw łamiąc dla niej swoje zasady odnośnie związków i seksu, później upewniając ją wielokrotnie w tym, że pragnął się z nią ożenić i nie widział dla siebie przyszłości bez niej, a teraz był gotowy nawet zaplanować cały ślub w kilka godzin, chociaż nie mieli żadnego planu. To było coś więcej niż spontaniczność, wszyscy ich znajomi powiedzieliby, że kompletnie powariowali i chyba upadli na głowy, ale… czy istniał bardziej idealny i romantyczny sposób na podkreślenie tego, że byli sobie pisani? Od samego początku ich relacja była niezwykła i przebiegała w niestandardowy sposób, więc impulsywna decyzja o ceremonii mającej się odbyć tego samego dnia stanowiła doskonałe odzwierciedlenie tego, jak do tej pory wyglądała ich przygoda i jak prawdopodobnie będzie układała się reszta ich życia wypełnionego miłością, szczęściem oraz pasją. Nie pozwalali, by życie przeciekało im przez palce, szli pod prąd, nie zważając na innych, a dzięki sobie nawzajem zyskali jeszcze większą odwagę, by walczyć o ludzi, na których najbardziej im zależało.
    — Nie ma dla mnie nikogo ważniejszego od ciebie. Pójdę za tobą choćby na kraniec świata, więc tym bardziej udam się z tobą do ołtarza, żeby złożyć ci najpiękniejszą przysięgę — obiecała mu rozpromieniona Jessalyn, chichocząc, kiedy poderwał się do góry razem z nią w ramionach i okręcił się dookoła własnej osi. — W takim razie masz pecha, bo nie lubię herbaty z imbirem… chyba że ją na mnie wylejesz i będziesz zlizywał, wtedy jestem gotowa się poddać — zapewniła go ze śmiechem, po czym wywróciła oczami. Sam najpierw ją pospieszał, a teraz wyraźnie się ociągał, poświęcając czas na obmacywanie jej nagiego ciała pokrytego zwłaszcza w okolicy biustu, szyi i pośladków zaczerwienieniami w miejscach, w których ją podgryzał lub ssał. Zawsze pieścił ją z takim zapałem, jakby głodował od wielu tygodni, a ona była jego daniem głównym zaserwowanym w pościeli.
    Po wspólnej kąpieli Jess została dłużej w łazience, żeby wetrzeć w ciało nawilżające balsamy. Poświęciła naprawdę dużo czasu na wybranie odpowiednich kosmetyków, bo chociaż miała świadomość, że Rafael poślubiłby ją nawet w worku na ziemniaki, to chciała prezentować się najlepiej, jak tylko mogła. Po cichu miała nadzieję, że jej ukochany na jej widok w sukni ślubnej rozpłacze się ze wzruszenia, więc musiała dołożyć wszelkich starań, by wyglądać zjawiskowo, ale rozpierające ją szczęście już sprawiało, że jej cera zdawała się promieniować jasnym blaskiem.
    — Zamówisz coś do jedzenia, kotek? — krzyknęła do niego z łazienki, delikatnie nakładając pod oczy płatki nawilżające, by pozbyć się opuchlizny od snu. W oczekiwaniu na dostawę Jess starała się stworzyć listę rzeczy niezbędnych do ceremonii zaślubin. Nigdy wcześniej nie zapisywała żadnych punktów, więc już sam ten fakt świadczył o tym, jak ważne to dla niej było i jak bardzo zależało jej na tym, by wszystko się udało, nawet jeśli była to uroczystość tylko dla nich. Nie miała pojęcia, jak panny młode radziły sobie z całą tą presją w przypadku przyjęć weselnych na kilkuset gości i cieszyła się, że jej matki nie było w pobliżu, bo na pewno naciskałaby na wysłanie co najmniej tysiąca zaproszeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Kochanie, myślisz, że moglibyśmy zabrać aparat, który kupiliśmy na straganie? Wiem, że to mała, szybka uroczystość, ale chcę mieć mnóstwo zdjęć, żeby utrwalić nasz ślub. Szkoda, że nie możesz się sklonować i wykonać naszych fotografii — wymamrotała, przegryzając dolną wargę. Zależało jej na tym, żeby zdjęcia wyglądały profesjonalnie, bo to pamiątka na całe życie, jednak na pewno z tak krótkim wyprzedzeniem nie udałoby im się znaleźć fotografa, nawet gdyby Jessalyn podała wielokrotność czyjejś stawki.
      Po zjedzeniu ich pierwszym przystankiem był jubiler, który był miło zaskoczony, widząc znajome twarze.
      — Szczerze mówiąc, tak przeczuwałem, że jeszcze do mnie wrócicie — przyznał, prowadząc ich w kierunku pierścionków zaręczynowych, ale Jess tylko się roześmiała i powiedziała, że postanowili od razu wskoczyć na wyższy etap. — Ach, jakie to romantyczne! Koniecznie musimy znaleźć dla waszej pary coś wyjątkowego. — Jessalyn miała pieniądze na najdroższe obrączki, ale jej wzrok przyciągały zdecydowanie delikatniejsze, subtelniejsze wzory od tych najbardziej ostentacyjnych i wysadzanych drogimi kamieniami.
      Po zakupach u jubilera Jess zdecydowała, że czas się rozdzielić.
      — Nie odpuszczę — oznajmiła, robiąc groźną minę. — Zajrzyj do kościółka i upewnij się, że ksiądz będzie miał przynajmniej trochę czasu na przygotowanie i znajdź swojego świadka, a ja w tym czasie wybiorę suknię ślubną. Nie możesz pójść ze mną, bo to przynosi pecha, gdy pan młody zobaczy pannę młodą w sukni przed ceremonią. Obiecuję, że nigdzie nie zamierzam uciec.

      Jess

      Usuń
  42. Jessalyn nie wierzyła, by na świecie istniał drugi równie wyrozumiały, łagodny i dobry mężczyzna, więc była zdeterminowana, aby uczynić Rafaela swoim na resztę życia, każdego dnia starając się zasłużyć na jego miłość. Był tak niezwykle troskliwy, gdy brał pod uwagę jej uczucia oraz pragnienia, upewniając się, że Jess będzie szczęśliwa i wszystkie jej potrzeby zostaną zaspokojone. Nie umiała wyrazić słowami, jak wiele znaczyła dla niej propozycja połączenia ich nazwisk, która padła z jego strony; wielu mężczyzn uważałoby zachowanie swojego rodowego nazwiska przez małżonkę za ujmę dla ich błędnie pojmowanego honoru, a Raf nie tylko od samego początku zachęcał ją do połączenia ich nazwisk, sam był gotowy przyjąć drugi człon Myers, by podkreślić to, że zostali ze sobą złączeni jako małżeństwo. Może właśnie dlatego od razu zakochali się w pięknych obrączkach z intrygującym metalowym splotem białego i żółtego złota. Niby pochodzili z różnych światów, a mimo to odnaleźli drogę do siebie. Rafael był spokojniejszy, rozważny, odpowiedzialny, znał trud życia, ona była roztargnioną marzycielką z głową w chmurach, rozpieszczaną przez otaczające ją od najmłodszych lat bogactwo, a mimo to kochali się bez pamięci. Wydawało się, że ich związek był niemożliwy z powodu dzielącej ich odległości oraz ograniczonego przez datę wylotu z Cancun wspólnego czasu, mimo to mieli zamiar stanąć na ślubnym kobiercu, nie przejmując się możliwym sprzeciwem oraz potępieniem ze strony bliskich, sztywnymi regułami czy tym, że większość ludzi nie będzie w stanie zrozumieć ich decyzji, wyzywając ich od szaleńców.
    Ufali sobie bezgranicznie. Ani przez sekundę w niego nie wątpiła, kiedy rozdzielili się, by dopiąć wszystkie przygotowania na ostatni guzik. Nie martwiła się, że podczas jej nieobecności Rafael nagle zmieni zdanie i się rozmyśli, dochodząc do wniosku, że za bardzo się pospieszyli; najwyraźniej on również nie obawiał się, że Jessalyn odegra rolę uciekającej panny młodej, znikając z Cancun, gdy będzie załatwiał księdza. W samotności mogłyby dopaść ich wątpliwości związane z tak szybkim aktem zawarcia małżeństwa po zaledwie kilkunastu dniach znajomości, mimo to Jess nawet nie brała pod uwagę tego, że mogliby się teraz wycofać. Gdyby Rafael zadzwonił do niej, że mimo wszystko potrzebował więcej czasu, bez chwili wahania czy ułamka złości zgodziłaby się poczekać, bo był dla niej najważniejszy i zrobiłaby wszystko, byle tylko był szczęśliwy. Była jednak przekonana, że prędzej czy później i tak staną się mężem i żoną, bo ich los został przypieczętowany w momencie, w którym spojrzeli sobie w oczy po raz pierwszy. Nie umieli sobie wyobrazić przyszłości, w której nie byliby jednością, dlatego postanowili złożyć sobie przysięgi już teraz. Po co odwlekać coś, co było im przeznaczone tylko dlatego, że inni będą ich krytykować? Znali swoje serca, Jess wiedziała, że Rafael był tym jedynym i jeśli to nie on czekałby na nią przed ołtarzem, nigdy nie wzięłaby ślubu, bo dla niej liczył się tylko Raf.
    Znalezienie idealnej sukni ślubnej w jak najkrótszym czasie w mieście, którego dobrze nie znała, było ogromnym wyzwaniem. Jess zagubiona krążyła między butikami, oglądając wystawy, mimo to żadna suknia nie przyciągnęła jej wzroku wystarczająco, by zachęcić ją do wejścia do środka. Jej niezdecydowanie musiało być doskonale widoczne, bo podeszły do niej dwie siostry – Amaia i Carmen – które porwały ją ze sobą, wzdychając z zachwytem nad romantyczną historią Rafaela i Jessalyn. Dziewczyny zabrały Myers z daleka od pełnej przepychu, turystycznej dzielnicy z butikami dla bogaczy, gdzie suknie były śliczne, ale pozbawione duszy z powodu ogromnej ilości kryształków Swarovskiego, falban i nadmiaru materiału. Z ich pomocą udało jej się znaleźć piękną suknię, w której Jess zakochała się od pierwszego wejrzenia; miała prosty, przylegający do ciała krój otulający miękko krągłości panny młodej, hiszpański dekolt był delikatnie przesłonięty w swojej najniższej części koronką, podobnie jak głębokie wycięcie na plecach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W komplecie z sukienką był prosty welon, którego rąbek również był obszyty subtelną koronką. Carmen nałożyła Jess piękny makijaż, a Amaia upięła jej włosy w klasyczny kok nad karkiem, pozwalając, by kilka kosmyków swobodnie okalało jej twarz. Obie siostry były niezwykle ciepłe i przyjazne, stanowiąc kompletne przeciwieństwo sztywnej Alexy. Śmiały się głośno i swobodnie, dzięki czemu Jess nie czuła tremy. Była szczęśliwa, że wychodziła za miłość swojego życia, jednak wciąż było to dla niej tak emocjonujące przeżycie, jedna z najważniejszych chwil, którą będzie wspominała przez wszystkie nadchodzące lata, więc odczuwała stres, którego nie mógł ugasić nawet kieliszek tequili dla odwagi zaproponowany jej przez Amaię. Miała nadzieję, że jej ukochany nie będzie miał nic przeciwko, iż na ich ceremonii zamiast jednej świadkowej pojawią się dwie nieznane mu osoby.
      Czuła, jak serce waliło jej w klatce piersiowej, gdy stała w kruchcie, a od Rafaela oddzielały ją tylko jedne drzwi. Amaia po raz ostatni poprawiła jej welon, a Carmen wcisnęła w dłonie bukiet zakupiony od staruszki sprzedającej kwiaty na jednej z ulic. Obie pokazały jej zaciśnięte kciuki i wymknęły się bokiem, by zająć miejsce w pierwszej ławie kościółka. Odetchnęła głośno, przechodząc przez drzwi, ale kiedy tylko go zobaczyła, na jej twarzy wykwitł przepiękny, promienny uśmiech. Jej zdenerwowanie kompletnie wyparowało, zastąpione przez nieskończone pokłady miłości, jakie żywiła względem tego niezwykłego mężczyzny. Prezentował się nienagannie, do tej pory nie miała okazji zobaczyć go w formalnym wydaniu, ale kochała go w każdej odsłonie. W białej koszuli i marynarce opinającej się na jego mięśniach wyglądał niesamowicie seksownie a zarazem dostojnie. Gdy dobrnęła do końca nawy, policzki zdążyły już rozboleć ją od szerokiego uśmiechu, za to oczy delikatnie zaszkliły się ze wzruszenia. Podeszła do niego i chociaż było na to za wcześnie, nie mogła się powstrzymać i delikatnie musnęła jego wargi w słodkim pocałunku.
      — Kocham cię — szepnęła mu na ucho, jakby to była ich urocza tajemnica, do której nikt inny nie miał dostępu. Ksiądz odchrząknął, a Jess grzecznie odsunęła się od krok, nie zaburzając dłużej tradycyjnego przebiegu uroczystości. Byli w kościele praktycznie sami, więc młody wikariusz zdecydował się na krótką, okrojoną wersję nabożeństwa, choć jego słowa o miłości były przemyślane i piękne. Jess i Rafael złożyli sobie nawzajem przysięgi, wsuwając na palce wybrane obrączki i w tym momencie nie umiała dłużej powstrzymać łez, które spływały po jej policzkach. To była radość w najczystszej postaci.
      — Ogłaszam was mężem i żoną, a teraz pan młody może pocałować pannę młodą!

      Jess

      Usuń
  43. — Nie uważasz, że jesteś odrobinę okrutny, najdroższy? Wcierasz sól w jego rany — zauważyła z rozbawieniem Jess, całując go w czubek głowy. Rafael upierał się, że przystojny steward zaczął z nią flirtować już w trakcie sprawdzania biletów, ponieważ z oczywistych względów nie zdążyli jeszcze zmienić swoich dokumentów i w dowodzie oraz paszporcie nadal figurowała jako panna. Doprowadziło to tylko do tego, że przez resztę lotu Raf obdarzał mężczyznę ostrzegawczymi spojrzeniami i upewniał się, że steward nie miał najmniejszych wątpliwości względem relacji, jaka łączyła ich dwójkę. Jessalyn z trudem powstrzymywała się od śmiechu, gdy chwycił ją za dłoń i właściwie pomachał ich złączonymi palcami przed nosem stewarda, upewniając się, by ten nie przeoczył identycznych obrączek państwa Grigoryan-Myersów. Zaborczość Rafaela była na swój sposób urocza, więc nie narzekała, kiedy wygodnie ułożył głowę na jej biuście, czym zarobił sobie spojrzenia kilkunastu staruszek, które wybrały się na wspólny wyjazd w celu uczczenia rozwodu jednej z nich, o czym dosadnie informowały napisy na skoordynowanych kolorystycznie koszulkach. Sama Jess również postanowiła skorzystać z ich bliskości i swobodnie przerzuciła nogi przez uda swojego męża, przez resztę lotu z przymkniętymi oczami delikatnie przeczesując przydługie włosy Rafaela, które przez ich dwa tygodnie intensywnej znajomości zdążyły sporo odrosnąć.
    — Nie masz wrażenia, że przez ostatnich kilka dni nadużywasz słowa żona? — zapytała z czułym uśmiechem Jessalyn. Jedynie się z nim droczyła, bo zdecydowanie nie zamieniłaby tego określenia na żadne inne, nawet jeśli potrzebowała czasu, by oswoić się z myślą, że wzięła ślub i stała się żoną Rafaela. Na początku było to dla niej niewiarygodne, nie mogła uwierzyć we własne szczęście, ciągle miała wrażenie, że to tylko sen, z którego zaraz się obudzi, ale jej mąż niezmiennie trwał u jej boku, samą swoją obecnością przypominając jej, że to była teraz ich piękna rzeczywistość. Być może prawdziwe wyzwania czaiły się za rogiem, czekając tylko na moment, aż stracą swoją czujność, lecz Jess nie chciała jeszcze o tym myśleć. Na razie zamierzała cieszyć się tym, co mieli, dopóki ich spokój oraz radość nie zostaną zakłócone przez ludzi z zewnątrz. Mogła tylko podejrzewać, jak jej rodzice zareagują na informację o tym, że w trakcie wakacji w Cancun wzięła ślub z facetem, którego dopiero co poznała i którego na pewno by nie zaakceptowali, robiąc wszystko, co w ich mocy, byle tylko ich rozdzielić…
    — To ty byłeś niepoprawnie optymistyczny, ja starałam się zachować chociaż resztki rozsądku… Masz na mnie tragiczny wpływ, skoro to ja byłam tą rozważną — zażartowała Jess, kiedy spokojnie przemierzali lotnisko, przechodząc przez odprawy paszportowe, by później odebrać swoje bagaże z wyciągu. — Myślę, że najpierw powinniśmy się przespać, zanim zaczniemy szukać domu, kochanie. Już od dawna nie byliśmy na nogach o tak wczesnej porze… — Nie dało się ukryć, że odkąd się poznali, większość dnia spędzali w łóżku, odsypiając nocne igraszki. Naprawdę nie mieli na co narzekać w sferze intymności, bo wspólnie spełniali wszystkie swoje erotyczne fantazje, a Rafael był niezwykle utalentowanym, czułym i troskliwym kochankiem, który zawsze dbał w pierwszej kolejności o jej potrzeby, dając jej rozkosz, o jakiej wcześniej nawet nie marzyła. Przekładało się to jednak na to, że nie potrafili się sobą nasycić i kompletnie nie znali umiaru, nawet niewinny dotyk mógł rozpalić iskrę pożądania, której nie próbowali ugasić, przez co ich czas w Cancun skupiał się głównie na ognistej namiętności. Teraz musieli z powrotem przestawić się na inny tryb, co nie oznaczało, że będzie im łatwo zrezygnować z kochania się aż do wschodu słońcu.
    — Nawet nie wiem, od czego powinniśmy zacząć… — przyznała. Nigdy wcześniej nie martwiła się specjalnie swoją przyszłością, bo pieniądze wiele w życiu ułatwiały, ale teraz głowa zaczynała ją boleć od ilości rzeczy, jakimi musieli się zająć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciała, by jej rodzice dowiedzieli się o ślubie przez najbliższych kilka miesięcy, może lat, ale Rafael na pewno chciałby spotkać się ze swoją rodziną i ogłosić swoje szczęście. Wszystkie jej rzeczy były w Los Angeles, więc albo musiała wybrać się na ogromne zakupy, albo zorganizować transport przez całe Stany. Potrzebowali też jak najszybciej znaleźć wspólne lokum. — Wiem, że to prawdopodobnie najgorszy moment na zadawanie takich pytań… ale w sumie nigdy cię nie spytałam, gdzie mieszkasz. U rodziców? W kawalerce? Masz współlokatorów? Powinnam zarezerwować dla nas jakiś pokój w hotelu? — Byli tak skupieni na swoim szczęściu i przeżywaniu tygodnia miodowego, że właściwie nie skupili się na szczegółach, jedynie podejmując decyzję, że wrócą do Nowego Jorku razem, ponieważ Rafael miał tutaj rodzinę oraz zapewnioną perspektywę wymarzonej pracy, a Jessalyn nie wiązały żadne zobowiązania, więc łatwiej było jej się z powrotem przeprowadzić do Wielkiego Jabłka niż zmuszać Rafaela do tego, by przenosił się przez cały kraj i zaczynał od nowa w obcym miejscu.

      Jessalyn Myers-Grigoryan ♥

      Usuń
  44. — Oczywiście, że byłam tą rozważną! Moje podejście było o wiele bardziej racjonalne i pragmatyczne. Po co czekać, jeśli obie strony są zainteresowane, chętne i nie istnieją żadne czynniki zewnętrzne, które należałoby brać pod uwagę? Po co marnować czas, zamiast zwyczajnie zanurzyć się w przeżywanej chwili? To twoje bezpodstawna powściągliwość jest zupełnie nielogiczna w tej sytuacji. Najchętniej zmusiłbyś mnie do tego, żebym przedstawiła ci swoje CV, list motywacyjny i co najmniej trzy listy rekomendacyjne przed pierwszym zbliżeniem, chociaż miałeś na mnie ochotę już od pierwszej chwili, to zupełnie nierozważne — upierała się dla samej zasady Jessalyn, bo przecież nie mogła pozwolić mu tak łatwo wygrać, kiedy droczyli się ze sobą na każdej możliwej płaszczyźnie. Oczywiście nie naśmiewała się z wartości wyznawanych przez Rafaela, wielokrotnie przekonywała go, że jeśli chciał poczekać z seksem, nie będzie na niego naciskała, ale skoro ich losy potoczyły się w określony sposób, mogli do woli odnosić się z mieszanką czułości i rozbawienia do wybuchowego początku swojej relacji. Być może na początku umysł podpowiadał im, że to tylko jednonocna, choć bardzo intensywna przygoda, która mogła zakończyć się szybko wraz z nastaniem dnia, chyba nie mogli podejrzewać, że z Cancun powrócą z obrączkami i podwójnym nazwiskiem, lecz cieszyła się, że jej ukochany postanowił wtedy zaryzykować razem z nią.
    Jessalyn aż zapowietrzyła się z oburzenia.
    — Że niby ja cię zaciągnęłam do łóżka? Już nie zgrywaj takiego niewiniątka, Raf. Nie przypominam sobie, żebyś specjalnie mi się wtedy opierał… Zwłaszcza że to ty mnie pierwszy dotknąłeś! — przypomniała mu Jess, zupełnie nie zważając na to, że budzili ogólne zgorszenie swoim zachowaniem, w miejscu publicznym równie swobodnie rozmawiając na tematy, które według wielu osób były przeznaczone wyłącznie do sypialni. Nie zwracała jednak uwagi na nikogo, kiedy była z Rafaelem, dla niej liczył się tylko ten niesamowity mężczyzna, który zawładnął jej sercem. — Poza tym, sam pomyśl… gdybyśmy czekali miesiącami zgodnie z twoimi przyzwyczajeniami, byłbyś załamany, kiedy uświadomiłbyś sobie, że przegapiłeś tyle tygodni rozkoszy tylko z powodu swoich zasad… Plułbyś sobie w brodę, że nie kochałeś się ze mną wcześniej, a tak od razu rozsmakowałeś się w naszej bliskości i nie musisz żałować, bo dzięki temu nie straciliśmy czasu. — Jess uśmiechnęła się, wyraźnie zadowolona z siebie, przekonana, że tym razem wygrała, bo Rafael nie mógł zbić jej argumentu. Trudno było przewidzieć, jak skończyłaby się ich relacja, gdyby nie ulegli już pierwszego wieczoru… Co gdyby Jess poczuła się odrzucona i niechciana do tego stopnia, że później za wszelką cenę unikałaby okolic, w których mogłaby ponownie spotkać przystojnego mężczyznę, który odmówił jej seksu? Być może wtedy nie mogłaby nazywać go swoim mężem i nie zaznałaby podobnego szczęścia już nigdy w przyszłości.
    Lotnisko w Nowym Jorku jak zawsze było straszliwe zatłoczone, ale przez cały czas trzymali się za ręce, kiedy przepychali się przez tłumy podróżnych czy biznesmenów wracających z zagranicznych spotkań firmowych.
    — Gdyby nie to… — Jess uniosła do góry rękę, na której obrączka błyszczała w świetle sierpniowego słońca. — …byłabym oburzona tym, jak często pada między nami imię twojej byłej dziewczyny — prychnęła, po czym przywarła do jego boku, zaborczo obejmując go ramionami w pasie. Z jednej strony żałowała, że wcześniej spotykały go zawody miłosne, bo nie chciała, by cierpiał; z drugiej odrobinę się cieszyła, bo dzięki temu nie pozostawał w bliskich stosunkach ze swoimi byłymi. Na pewno nie byłaby szczęśliwa, gdyby ciepło wspominał swoje poprzednie związki, utrzymując z nimi bliskie kontakty. Nie poznawała samej siebie; nigdy wcześniej nie bywała zazdrosna, ale w przypadku Rafaela jej zasady uległy zmianie, podobnie jak jego podejście również się zmieniło po tym, jak poznał swoją, wtedy jeszcze przyszłą, żonę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miała pojęcia, jak doszło do sytuacji, w której Raf został wyrzucony z ich wspólnej kawalerki, którą okupywała Carlotta, ale nie zamierzała zagłębiać się w szczegóły, bo w sumie nie chciałaby teraz zamieszkać w miejscu, które jeszcze do niedawna Rafael dzielił z inną kobietą. Do tej pory nie podobało jej się to, że jego rozstanie z Carlottą było bardzo świeże w momencie, w którym się poznali… Zaledwie kilka dni, chociaż oczywiście po zawarciu związku małżeńskiego nawet nie ośmieliłaby się pomyśleć, że Rafael wykorzystywał ją, by zapomnieć o swojej eks.
      — Na pewno nie masz jeszcze dość hoteli? — upewniła się Jessalyn. Mieli za sobą sporo cudownych wspomnień pełnych namiętności wyniesionych z hotelowej sypialni, ale to wciąż nie było to samo co powrót do swoich czterech ścian. Nie mieli jednak wyjścia, bo zakup wspólnego mieszkania był ważną inwestycją w ich przyszłość i musieli wybrać takie miejsce, w którym oboje będą się doskonale czuli. — Twierdzisz, że nasze małżeńskie pożycie potrzebuje urozmaicenia? Chyba powinnam czuć się urażona — stwierdziła z rozbawieniem Jess. Nie miała wątpliwości, że oboje byli usatysfakcjonowani w łóżku, bo właściwie nie umieli wytrzymać przynajmniej kilku godzin bez pieszczot czy stosunku. — Chociaż jacuzzi brzmi całkiem dobrze… O ile tylko będzie się łączyło z erotycznym masażem w wykonaniu mojego męża — wymruczała mu do ucha, chwytając pomiędzy zęby płatek, po którym przesunęła powoli językiem. — Mogę nam zarezerwować pokój, kochanie… albo możemy zapłacić po połowie. Już i tak przez ostatnie dwa tygodnie właściwie na tobie żerowałam, nocując w twoim pokoju — przypomniała mu łagodnie, uważnie obserwując Rafaela. Pieniądze, to była kolejna kwestia, o której jeszcze poważnie nie porozmawiali. Może dlatego, że Jess rzadko myślała o pieniądzach, bo zawsze je miała. Była jednak świadoma, że Rafael wywodził się ze skromniejszej rodziny i nie chciała, by kierowany swoją dumą wypruwał sobie żyły, by utrzymywać ją na poziomie, do którego przywykła, kiedy sama miała na koncie ogrom fortuny, z którą czasami nie wiedziała, co powinna zrobić. Gdyby Raf jej pozwolił, płaciłaby za wszystko, ale musiała uważać na jego ego.
      Jessalyn wsiadła do taksówki, czekając, aż mężczyzna zajmie miejsce koło niej. Jej policzki były delikatnie zaczerwienione, a oczy błyszczały pod wpływem głodnego pocałunku, jakim obdarzył ją Rafael. Potrafił rozpalić ją jednym swoim gestem.
      — To brzmi jak koszmar… Takimi rzeczami zazwyczaj zajmował się ktoś w moim imieniu — przyznała z nutką wstydu Jess, bo nie za bardzo wiedziała, jak wygląda taka wymiana dokumentów w urzędzie czy przez jakie procedury musieli przejść, by kupić mieszkanie. Jeśli czegoś chciała, najczęściej po prostu to dostawała, już dawno przestała samodzielnie próbować, bo jej rodzice ciągle powtarzali, że nie powinna zawracać swojej ślicznej główki takimi głupotkami. Wyręczali ją we wszystkim i teraz czuła się jak największa sierota w porównaniu do swojego męża, który od dawna ciężko pracował. — Oczywiście, że zajmiesz pierwsze miejsce. Pamiętaj, kto ci pozował. Z taką modelką to niemożliwe, żebyś nie wskoczył do pierwszej dziesiątki — zażartowała, mrugając do niego porozumiewawczo. — Wybrałeś już zdjęcia, które chcesz zaprezentować w konkursie? — Podejrzewała, że nie wszystkie ujęcia nadawały się do konkursu, niektóre ich fotografie były niezwykle odważne i przeznaczone raczej tylko dla oczu kochanków… — Jedynej żony? Planowałeś mieć kolejne? — zapytała z udawaną powagą, po czym parsknęła cicho śmiechem… Jego gest jednak szybko ukrócił jej rozbawienie, w miejsce którego zapłonęło pożądanie. Jej mąż bardzo swobodnie, z nonszalancją głaskał wewnętrzną stronę jej uda, przesuwając się coraz wyżej i wiedziała, że to nie był przypadek.

      Usuń
    2. — Byłeś grzeczny w trakcie lotu, więc teraz musisz to sobie odbić w taksówce? — wymruczała mu do ucha, sama opierając swoją dłoń na jego udzie. Delikatnie ścisnęła jego nogę, zanim jej palce również zaczęły ocierać się o jego członka osłoniętego materiałem spodni. — Co ci chodzi po głowie, diable? Opowiedz mi. — Uwielbiała z nim świntuszyć. Podniecało ją niesamowicie, gdy szeptał jej do ucha wszystkie te niegrzeczne rzeczy, jakie chciał z nią robić.

      Jess Myers-Grigoryan

      Usuń
  45. — Dlaczego miałbyś mnie spotkać na ulicy z innym mężczyzną, w dodatku z moim byłym? — zapytała z rozbawieniem Jess, lekko kręcąc głową, bo zupełnie nie umiała sobie wyobrazić podobnego scenariusza. — Nie utrzymuję kontaktu z żadnym z nich i nie widzę powodu, żeby o nich opowiadać, skoro są częścią przeszłości, a ja mam u boku najcudowniejszego męża rozpieszczającego mnie na każdym kroku. Nie masz się czym martwić, żaden z nich nie dorasta ci do pięt — zapewniła go z czułością muskając jego policzek, a później usta. Wszyscy jej eks byli pokroju Doma i Paula, co przyznawała ze wstydem. Była trochę ślepa, zamknięta w niewielkiej grupie jednolitych osobowości, na dodatek nieco zbyt łatwowierna, przez co mogli ją z łatwością oszukać i wykorzystać jej dobre serce oraz szczodrość, a później porzucić bez cienia skrupułów. Rafael może nie miał szczęścia w miłości, lecz za każdym razem starał się zbudować solidny związek, ona z kolei była raczej uznawana za trofeum i zabawkę, nie prawdziwą partnerkę, więc tym bardziej nie miała czym się chwalić. Nie chciała, by Raf w jakimkolwiek stopniu porównywał się z tamtymi chłopakami, bo dla niej był tym jedynym.
    — Jedyny problem w tym, że nie mógłbyś nawet rozpakować swojej walizki, skoro codziennie mielibyśmy się przenosić do innego hotelu. Prędzej czy później będziemy musieli też zgarnąć przynajmniej część twoich rzeczy albo udać się na zakupy, żebyś prezentował się nienagannie w trakcie rozmowy o pracę — przypomniała mu Jess, po czym zaśmiała się cicho. — Tak bardzo kręcą cię inne widoki z okna czy może raczej perspektywa wypróbowania różnych powierzchni i pozycji? — zapytała, zniżając głos do zmysłowego szeptu, podczas gdy jej wargi zaczęły wyznaczać ognistą ścieżkę wzdłuż wspomnianej przez niego, pięknie zarysowanej żuchwy, by po chwili przenieść się z pocałunkami na jego szyję, wdychając cudowny męski zapach jego wody kolońskiej.
    Jessalyn uwielbiała droczyć się ze swoim mężem i w trakcie ich krótkiego, ale bardzo intensywnego stażu znajomości odkryła, że ich namiętne rozgrywki rzadko kończyły się tylko na słowach, mimo to wciąż była zaskoczona, gdy Rafael zwrócił się bezpośrednio do kierowcy, prosząc o zapewnienie im prywatności na tylnym siedzeniu. Zakładała, że pozwolą sobie na dość niewinne pieszczoty, czekając jednak do momentu zameldowania w hotelu przed zanurzeniem się w pełni w zmysłowych doznaniach, tymczasem jej mąż postanowił zaryzykować, decydując się na odważniejszy krok.
    — Może jednak zrobiłam z ciebie diabła, kochanie… ale z największą przyjemnością będę smażyć się w piekle razem z tobą — wydyszała z trudem Jess, z przyjemności odrzucając głowę do tyłu, kiedy jej ukochany bez najmniejszych skrupułów odsłonił jej dekolt i zassał stwardniały sutek. Wsunęła palce w jego włosy, przyciągając jego głowę bliżej do swojego biustu, pomrukując z aprobatą, gdy tak cudownie operował swoimi miękkimi, wygłodniałymi wargami i zwinnym językiem na jej dużych, jędrnych piersiach spragnionych jego uwagi. Często śmiała się z tego, że miał prawdziwą obsesję na punkcie jej cycków, ale uwielbiała, gdy zatracał się w pieszczotach, ssąc i liżąc jej wydatne krągłości. Kiedy zaczął na nią napierać swoim doskonałym, wyrzeźbionym ciałem, zapraszająco rozchyliła dla niego swoje uda, wychodząc mu naprzeciw i ocierała się o niego z podobnym zaangażowaniem, oddychając tak ciężko, jakby dopiero co przebiegła pieprzony maraton. Cała ta sytuacja podniecała ją do granic możliwości, sprawiając, że wilgoć przesiąkła przez jej matki, pokrywając również wewnętrzną stronę jej ud. Uprawiali już seks w miejscach publicznych, lecz zawsze byli w jakiś sposób ukryci, zasłonięci, a teraz z pełną premedytacją planowali stosunek, kiedy od kierowcy samochodu oddzielała ich tylko cienka przesłona, a dookoła nich w korku stały setki aut… Chociaż Rafael wciąż miał na sobie te przeklęte spodnie, mogła bez trudu wyczuć, że on również był skrajnie podniecony tą sytuacją, jego kusząca twardość sprawiała, że odchodziła od zmysłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Wiesz, jak bardzo pragnę skraść wszystkie twoje pierwsze razy — wyszeptała Jessalyn, całując go słodko, ale ich pocałunek szybko się pogłębił, z każdą sekundą stając się coraz bardziej dziki i gwałtowny. Nie była może jego pierwszą dziewczyną ani pierwszą kochanką, jednak mogła z dumą stwierdzić, że przez te krótkie dwa tygodnie zdążyła przekonać go do wielu nowych dla niego doświadczeń, dzięki czemu w łóżku nigdy się ze sobą nie nudzili mimo dużej częstotliwości odbywanych stosunków. Rafael zawsze był w stanie ją przy tym zaskoczyć. Co innego kochać się we własnym samochodzie zaparkowanym na uboczu, a co innego zatracić się w przyjemności w taksówce, stojąc w korku w sercu jednego z największych miast na świecie… — Tak bardzo spodobała ci się nasza ostatnia sesja, że chcesz to powtórzyć? W sumie nigdy nie spytałam… robiłeś wcześniej komuś takie zdjęcia? — Na samo wspomnienie pozycji i scen uwiecznionych na fotografiach zrobiło jej się jeszcze bardziej gorąco. Sama nie mogła się doczekać, by bardziej rozbudować ich kolekcję. Żadnemu innemu mężczyźnie nie pozwoliłaby się uwiecznić w równie bezbronnym, delikatnym momencie, ale Rafaelowi ufała i wierzyła, że nigdy nie wykorzystałby tych fotografii, by jej zaszkodzić. To była ich słodka, wspólna tajemnica, kolejny element ich podniecających igraszek, a także świadectwo ich wzajemnego oddania.
      — Czy mój seksowny pan fotograf ma jakieś wskazówki odnośnie tego, jak powinna wyglądać ta sesja? — zapytała zmysłowym, uległym tonem Jessalyn. Jako modelka z przyjemnością spełniłaby wizję artystyczną swojego ukochanego… Zachęciła go, by usiadł w szerokim rozkroku na kanapie, a sama uklękła na wycieraczce pomiędzy jego nogami z uśmiechem sięgając do zapięcia jego spodni. Wyswobodziła jego twardą męskość z bielizny i ujęła w swoją drobną dłoń, przeciągając językiem po całej jego długości, zanim pełnymi wargami objęła jego członka, ssąc go tak zapalczywie, jakby marzyła o tym od dawna i nie mogła już dłużej czekać, jakby sam fakt, że mogła klęczeć u jego stóp i lizać jego męskość był dla niej największą nagrodą. Pragnęła go do szaleństwa.

      Jessalyn Myers-Grigoryan

      Usuń
  46. — Mam prawdziwe szczęście, że wyszłam za mąż właśnie za ciebie — stwierdziła z szerokim uśmiechem, odpowiadając na jego słodki pocałunek. Rafael rozpieszczał ją do granic możliwości. Adorował ją w najpiękniejszy sposób, oddając jej całego siebie. Wiedziała, że gdyby poprosiła go o gwiazdkę z nieba, ściągnąłby dla niej całe konstelacje. — Pamiętaj, co obiecałeś, Raf. Teraz nie będziesz mógł już się wycofać i będziesz musiał być zachwycony każdy moim wyborem. Wiesz, że nie zniosę pustego, białego domu — wyszeptała. Mieli jeszcze czas, by wszystko ustalić, ale nie chciała podążać tropem trendów i bogaczy, którzy mieli rezydencje bez duszy. Wolała ciepły, kolorowy dom z sercem, chociaż wcześniej nie starała się tego osiągnąć, bo nic specjalnego jej nigdzie nie trzymało. Była gotowa zawsze rzucić wszystko i zwyczajnie się przenieść.
    Rafael również musiał być mocno podniecony atmosferą panującą w taksówce, bo doszedł szybko w jej ustach. Jessalyn grzecznie zlizała resztki spermy z jego palca, by zaraz bezwstydnie zacząć ssać jego kciuk, naśladując pieszczotę, którą jeszcze przed chwilą obdarzała jego stwardniałą męskość, przez cały ten czas zadziornie patrząc mu prosto w oczy. Być może kiedyś czułaby się zawstydzona swoim zachowaniem, w końcu właśnie z pasją obciągała swojemu partnerowi w taksówce, podczas gdy z każdej strony otaczały ich auta z obcymi ludźmi, a za kierownicą taksówkarz musiał doskonale zdawać sobie sprawę z tego, co działo się na tylnej kanapie, ale wyrzuty sumienia, skrępowanie czy kac moralny nie nadchodziły. Wręcz przeciwnie, czuła się pewna siebie, wyzwolona i seksowna, kiedy na chwilę oparła głowę na udzie ukochanego, odpoczywając i łapiąc oddech.
    — Zapomniałeś o zdjęciach, kochanie. Na całe szczęście mamy jeszcze sporo czasu, aby to nadrobić — wymamrotała z rozbawieniem Jess, z cichym syknięciem unosząc głowę, gdy szarpnął ją za włosy. Nie musiał się martwić, że zrobi jej krzywdę, wiedział, że tak samo jak uwielbiała ich czułe momenty w łóżku, nie miała również nic przeciwko nieco ostrzejszym zabawom. Podniosła się z wycieraczki, by tym razem usiąść okrakiem na swoim mężu, mocno dociskając swoje biodra do jego. Objęła go za szyję, opierając podbródek na jego ramieniu i przez chwilę zwyczajnie się w niego wtulała, delektując się ciepłem jego ciała i męskim zapachem. To niesamowite, jak bardzo nie mogli się sobą nasycić, pomimo dwóch tygodni niemal nieustannego przebywania razem. Kochali się ze sobą często i intensywnie, ale ich intymność nie opierała się wyłącznie na bardzo udanym seksie. Nie rezygnowali również ze zwyczajnych gestów, właściwie ciągle się dotykali, nie potrafiąc się od siebie oderwać. Wymieniali namiętne pocałunki, które często prowadziły ich później do rozkosznej gry wstępnej, ale też słodkie całusy w policzek czy buziaki w czoło; trzymali się za ręce albo Rafael obejmował ją w pasie, mocno przyciągając do swojego boku. Nawet w trakcie posiłków niemal nieświadomie, odruchowo kładł ciepłą dłoń na jej udzie i delikatnie masował, dając jej sygnał, że był tuż obok. Jessalyn jeszcze nigdy nie znajdowała się w związku, który byłby tak pełny czułości, wręcz namacalnej miłości, czemu absolutnie nie przeszkadzał ich krótki staż i nie sądziła, by w przyszłości ich uczucie miało osłabnąć czy zgasnąć. W żaden sposób nie czuła się osaczona przez ukochanego i jego ciągłą obecność, wręcz przeciwnie, dosłownie rozkwitała przy nim z każdym dniem coraz bardziej, wychodząc z tej niepewnej skorupy, w której zamykała się w towarzystwie swojej wymagającej rodziny czy złośliwych znajomych. Zawsze poświęcał jej całkowicie swoją uwagę, dzięki czemu czuła się zauważana i doceniana.
    Przez kilka minut, w trakcie których w ogóle nie posunęli się w korku do przodu, delektowała się jego bliskością, przytulając się do swojego męża, lecz jej ciało domagało się spełnienia. Rafael zawsze wprawiał ją w stan najwyższego podniecenia, był nie tylko seksownym mężczyzną, ale także utalentowanym kochankiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała ta sytuacja wpływała na nią pobudzająco do tego stopnia, że bardzo trudno było jej kontrolować swoje żądze. Byli otoczeni przez samochody stojące w korku, w każdej chwili znudzeni kierowcy czy pasażerowie mogli zauważyć, co działo się w nowojorskiej taksówce pomalowanej na charakterystyczny kolor i podglądać spektakl, na który będzie składało się jeszcze wiele aktów. Tuż za cienką przegrodą znajdował się kierowca. To wszystko wpływało na nią w niesamowity sposób i być może przy innych partnerach wstydziłaby się do tego przyznać, bo niejeden z nich wprost nazwałby ją dziwką, jednak przy Rafaelu nie obawiała się żadnej ze swoich fantazji, zwłaszcza że to on pierwszy zaczął ją pieścić na tylnym siedzeniu taksówki, doprowadzając do prawdziwego wrzenia. Wiedziała, że będzie potrzebował jeszcze trochę czasu, żeby dojść do siebie po obfitym orgazmie, którym zalał jej gardło, dlatego zaczęła ocierać się o jego udo, trąc delikatnymi, spowitymi wilgocią płatkami o jego nogę.
      — Zabierz mnie do piekła, skarbie. Potrzebuję, żebyś doprowadził mnie na szczyt — wyjęczała mu na ucho Jess, wbijając paznokcie w jego ramiona, gdy szukała dla siebie przyjemności. Przyciągnęła jego głowę do swoich piersi, zachęcając go do kontynuowania pieszczot.

      Jessalyn Myers-Grigoryan

      Usuń
  47. Jess nadal miała wrażenie, że znajduje się w pięknym śnie. Wszystko układało się niemal zbyt idealnie, by to mogła być prawda. Wróciła do Nowego Jorku, miasta, z którego uciekła, starając się odnaleźć siebie poza zasięgiem wymagających rodziców i zepsutej elity, mimo to każdego poranka budziła się rozluźniona i szczęśliwa, co było przede wszystkim zasługą trzymającego ją w swoich objęciach mężczyzny. Sądziła, że powrót okaże się być o wiele cięższy, gdy w napięciu i strachu będzie oczekiwała na pierwszy cios spadający na ich głowy ze strony państwa Myersów czy jej fałszywych znajomych odnoszących się z ogromną niechęcią do Rafaela od pierwszej chwili, ale przyłapywała się na tym, że od momentu wylądowania ich samolotu w Wielkim Jabłku praktycznie o nich nie myślała. Jej mąż najpierw rozproszył jej myśli za pomocą intensywnych orgazmów w taksówce, gdy dochodziła głośno na jego języku, a później rozpieszczał ją na każdy możliwy sposób, poświęcając jej swoje wszystkie wolne chwile. Zamieszkali w najdroższym apartamencie znajdującym się na samym szczycie wysokiego wieżowca, dzięki czemu mogli napawać się widokiem na panoramę miasta, która zachwycała ich zwłaszcza w nocy, kiedy tulili się do siebie, popijając musującego szampana czy też wytworne wino albo kochali się przy świetle księżyca w jacuzzi czy też na jednym z leżaków. Rafael oczywiście dotrzymał słowa i dzielnie kręcił się z nią po mieście, łącząc zwiedzanie ulubionych restauracji Jess czy galerii sztuki z zakupami ubrań w butiku czy przeglądaniem ofert sklepów meblowych, chociaż nie znaleźli jeszcze dla siebie wymarzonego gniazdka. Jessalyn nie przejmowała się tym specjalnie, przekonana, że w końcu uda im się znaleźć apartament, w którym wspólnie się zakochają i który spełni ich kryteria; na razie skupiali się głównie na wspólnym, radosnym spędzaniu czasu oraz na przygotowaniach do wernisażu. Czasami Jess towarzyszyła mężowi, gdy wraz z kuratorem sztuki ustalał odpowiednie miejsca, w których powinny zawisnąć odpowiednie fotografie, omawiali oświetlenie czy też rodzaj atmosfery, jaką chciał zbudować wokół wystawy Rafael, innym razem pozwalała, by sam skupił się na pracy, podczas gdy ona spotykała się z kolejnymi pośrednikami w handlu nieruchomościami, wstępnie oglądając mieszkania, by później podzielić się przemyśleniami z mężem i ewentualnie wspólnie wrócić do któregoś z miejsc, które przypadły jej do gustu. Mijały kolejne tygodnie przygotowań, Jess i Raf poznawali się coraz lepiej i wbrew posępnym zapowiedziom Oliviera czy Alexy, przez ani chwilę nie żałowali swojej decyzji o spontanicznym ślubie w Cancun. Znali się zaledwie trzy miesiące, ale z każdym dniem zakochiwali się w sobie na nowo, coraz mocniej. Nie umiała sobie wyobrazić swojej codzienności bez Rafaela, który słodkimi całusami łagodnie budził ją ze snu, zjadał z nią śniadanie, delektując się kawą na balkonie, niezmiennie rozśmieszał ją i słowami oraz czynami udowadniał, jak bardzo ją kochał. Jessalyn w całym swoim życiu nie zaznała tyle miłości, ile dał jej Rafael przez te krótkie dwa miesiące i była nie tylko wdzięczna, ale również podekscytowana ich przyszłością.
    A teraz mogła obserwować, jak spełnia się jedno z jego największych marzeń i delektować się faktem, że była tego częścią.
    — Proszę — szepnęła. Zamiast szczypać go w ramię, postanowiła pocałować go w gładko ogolony policzek. — Twoje marzenie spełniło się dzięki twojej ambicji, talentowi i ciężkiej pracy — podkreśliła z uśmiechem, poprawiając kołnierzyk jego koszuli i wygładzając niewidoczne zmarszczki na materiale. To nie była jej wystawa, więc dlaczego tak bardzo się stresowała? Była dumna z Rafaela, ale przy tym jej żołądek był zaciśnięty z nerwów, tak mocno pragnęła, by wszyscy byli zachwyceni jego pracami i wyłącznie mu gratulowali. Słowa krytyki były nieuniknione jak zawsze, gdy artysta ukazywał swoje prace, jednak chciała, by osiągnął sukces, bo to było jego największe marzenie. Wszystko, co było dla Rafaela ważne, stawało się ważne również dla niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Chociaż nie da się ukryć, że całkiem urodziwa modelka też mogła ci w odrobinę pomóc — dodała, mrugając do niego znacząco. Przed wybraniem zdjęć, które miały zawisnąć w atelier, Rafael skonsultował się z nią, upewniając się, że Jessalyn zaakceptowała wszystkie fotografie, które ukazywały ją w końcu w bardzo intymnym położeniu. Wszystkie były zmysłowe, ale w dobrym guście… te najbardziej pikantne ujęcia zostawili tylko dla siebie. — Powinnam się martwić tym, że twoi rodzice zobaczą mnie nago? — wymamrotała zduszonym szeptem. Wcześniej się nad tym nie zastanawiała, ale teraz zaczynało do niej docierać, że jego rodzina i znajomi będą podziwiać te zdjęcia… część tych osób jeszcze nawet jej nie poznała, a teraz będzie patrzyła na równie delikatną sferę jej życia! Wcześniej pracowała jako modelka i nie miała nic przeciwko, jednak teraz tak bardzo zależało jej na Rafaelu, że obawiała się, co pomyślą jego przyjaciele. Co jeśli podejdą do niej tak jak Olivier? Nie chciała zaszkodzić swojemu mężowi.
      — Wypijmy za ten sukces, za twoją świetlaną przyszłość i za nas, skarbie — szepnęła do niego, stukając się z nim kieliszkiem, zanim upiła łyk szampana. Dzisiaj mieli co świętować. — Kocham cię — wymruczała mu do ucha, bo te słowa już zawsze miały być przeznaczone tylko dla niego.
      W atelier robiło się coraz gwarniej. Wiele osób najpierw podziwiało wystawę, by później podejść do Rafaela, uścisnąć mu dłoń i pogratulować lub wypytywać o jego wizję artystyczną. Niektórzy komplementowali również Jess lub żartowali, że Raf powinien mocno ją trzymać i nie spuszczać z niej wzroku, bo te wszystkie fotografie mogły pobudzić wyobraźnię i do końca wieczoru zapewne ktoś spróbuje mu ukraść małżonkę. Wszystko szło dobrze… przynajmniej dopóki w tłumie Jess nie wypatrzyła dwóch znajomych twarzy. Gwałtownie odwróciła się plecami i próbowała ukryć się za sylwetką Rafaela.
      — O kurwa — jęknęła przez zaciśnięte zęby. — Rafael, moi rodzice tu są… — Nie powiedziała im, że wróciła do Nowego Jorku. Ani słowem nie wspomniała też o tym, że wyszła za mąż, nie wspominając nawet o tym, że była modelką w bardzo zmysłowej sesji…

      Jessalyn Myers-Grigoryan

      Usuń
  48. Rafael utrzymywał, że nie powinna się tak bardzo zamartwiać, jednak Jess wciąż czuła się niepewnie w gronie jego rodziny i przyjaciół. Wiedziała, że dołączyła do grona najbliższych Rafaelowi osób w sposób nagły i niespodziewany. Nikomu nie wspomnieli o swoim ślubie, a jedynymi obecnymi gośćmi byli rezydenci Cancun, dlatego obawiała się, że Grigoryanowie będą mieli do nich żal o brak zaproszeń czy też jakiejkolwiek wzmianki o tym, iż Jess wraz z Rafem zapragnęli wziąć ślub właśnie w Meksyku po zaledwie dwóch tygodniach znajomości jeszcze przed powrotem do USA. Co prawda Gita i Pedro przyjęli ją ciepło, z otwartymi ramionami, jednak Jessalyn podświadomie czekała na moment, w którym zaczną wypominać jej wady, braki czy też spontanicznie zawrzeć małżeństwo bez obecności tak ważnych dla jej męża ludzi. To było silniejsze od niej, choć nie do końca zdawała sobie sprawę z prawdziwych powodów swojego niepokoju; po prostu nigdy nie zaznała innego traktowania, więc nastawiona była na to, że państwo Grigoryan będą ją traktować tak samo, jak postępowali z nią jej rodzice.
    — Możemy jeszcze uciec, Raf. Wymkniemy się tylnym wyjściem — zaproponowała Jessalyn, nie przejmując się tym, jak niedorzecznie to mogło wyglądać, skoro planowała ucieczkę przed własnymi rodzicami. To nie był jednak odpowiedni czas i miejsce na przedstawienie im Rafaela czy opowiadanie o ich płomiennym romansie, a już tym bardziej o tym, jak krótki był staż ich związku, bo była przekonana, że nigdy nie zaakceptują jej ślubu po zaledwie dwóch tygodniach znajomości, nawet jeśli ona sama była pewna, że stojący u jej boku mężczyzna był tym jedynym.
    Cały wernisaż był już dla nich wystarczająco stresujący, a teraz obecność jej rodziców – do tej pory nieświadomych zmiany stanu cywilnego córki – wpływała na nich negatywnie. To miał być pełen radości dzień, w którym Rafael w gronie najbliższych osób będzie świętował swój ogromny sukces, tymczasem państwo Myers mogli z łatwością obrócić go w koszmar swoimi wyrzutami. Jessalyn liczyła, że wystawa wzbudzi zachwyt wśród znawców sztuki i ci z chęcią zaproponują jej mężowi nowe zlecenia; pragnęła, by wszystko ułożyło się po myśli jej ukochanego, chciała, by jego marzenie się spełniło i by mógł spełniać się w swoim wyśnionym zawodzie. To był dla niego pierwszy duży krok i była z niego niesamowicie dumna, jednak wiedziała, że fotografom trudno było wybić się w środowisku; wiele osób znało imiona modelek czy projektantów mody, ale mało kto zdawał sobie sprawę z tego, kto stał za obiektywem. Jego sukces był dla niej ważny, jednak jej rodzice mogli wszystko zaprzepaścić i najgorsze, że Jessalyn nie sądziła, by mogli temu w jakikolwiek sposób zapobiec. Państwo Myers mieli zbyt wiele koneksji i zasobów, do których młode małżeństwo Grigoryan-Myers nie miało dostępu, a w dodatku wiedziała, jak nieugięci potrafili być, gdy już coś sobie postanowili, a wystarczyło jedno spojrzenie na twarz Jonathana Myersa III, by bez trudu odgadnąć, że był wściekły i nie podobało mu się to, co widział.
    Jess prawdopodobnie najchętniej wciąż rozważałaby ucieczkę tylnym wyjściem dla personelu lub ukrywałaby się za plecami męża, udając, że wcale jej tutaj nie było, gdyby coś nie przykuło jej uwagi.
    — To wy się znacie? — zapytała zaskoczona, przeskakując spojrzeniem pomiędzy swoim mężem a ojcem. Rafael nigdy wcześniej nie wspominał o tym, że jej nazwisko wydawało mu się znajome albo że miał w przeszłości do czynienia z Jonathanem czy Giselle (jej matka tak naprawdę miała na imię Trudy, ale zmieniła je legalnie już kilkanaście lat temu, by bardziej wpasować się w nowojorską socjetę, uznając, że imię nadane jej przez rodziców brzmiało zbyt prostacko i przyziemnie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Znamy to za dużo powiedziane — wymamrotała jej matka, krzywiąc się z niesmakiem (przynajmniej na ile pozwalał jej najświeższy botoks). — Usługiwał nam, czyli robił to, co do niego należało, ale najwyraźniej zapomniał, gdzie znajduje się jego miejsce, inaczej nie ośmieliłby się nawet spojrzeć w twoim kierunku. Wiem, kochanie, że zawsze miałaś słabość do przybłęd i biedaków, uznawaliśmy to z ojcem za urocze, że tak bardzo przejmujesz się losem żebraków, ale to przekroczyło wszelkie granice. Naprawdę dajesz się wykorzystywać jakiemuś podrzędnemu kurierowi, który zapewne nawet nie skończył szkoły i jedyne, co może osiągnąć w życiu, to miernota?
      — Mamo, to trochę… — zaczęła niepewnie Jess, próbując powstrzymać dalsze zapędy matki. Trudy, to znaczy Giselle, w ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego, jak okrutny i bezczelny wydźwięk miały jej słowa. Ona naprawdę w pewnym momencie uwierzyła, że ludzi można było podzielić na lepszych i gorszych przez wzgląd na zawartość portfela, mimo że sama nie wywodziła się z aż tak bogatej rodziny. Jessalyn czasami się zastanawiała, czy to presja ze strony teściów i sam Jonathan Myers III ukształtowała jej nowy światopogląd.
      — Nie przerywaj matce — wtrącił się ostro Jonathan. Jess skuliła się w sobie, spuszczając głowę jak zbesztana mała dziewczynka. — Wystarczy. Nie zamierzam więcej na ten temat dyskutować. To wszystko musi być jedna wielka pomyłka. Załatwię wszystko, nie pozwolę, żeby taki prostak wykorzystywał moją córkę dla wybicia się. Za długo razem z matką ci pobłażaliśmy i zobacz, do czego to doprowadziło, Jess. Wychodzimy. Od dzisiaj wracasz do domu.

      Jessalyn Myers-Grigoryan

      Usuń