Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] I'm not perfect; I make mistakes all the time

 Podkład: Bastille - Give me the future


Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.


* Imię i nazwisko: Aaron (Ron) Dallmann
* Data i miejsce urodzenia: 02.02.2000 r, Heidelberg (Niemcy, kraj związkowy Badenia-Wirtembergia)
* Rodzice: Niemiecka kelnerka Emilia Dallmann i amerykański biznesmen Arthur Folchart
* Dzieci: Sześcioletnia córka Iris, której matka we wrześniu 2023 roku popełniła samobójstwo
* Zawód: Kaskader, striptizer i pomocnik w kwiaciarni Hesperides położonej na Upper West Side (praca w ramach resocjalizacji)
* Kartoteka policyjna: Dwa lata spędzone w berlińskim więzieniu pod zarzutem przemytu narkotyków (14.07.2021 r. - 14.07.2023 r.)
* Obecne miejsce zamieszkania: Poddasze w gorszej części dzielnicy Harlem
* Zwierzęta: Eos (seterka szkocka powierzona mu przez fundację, w której oboje szkolą się, by w przyszłości móc uczestniczyć w poszukiwaniu osób zaginionych oraz zajęciach dogoterapii)
* Dodatkowe informacje:
- Owoc wakacyjnego romansu
- Nigdy niezaakceptowany przez ojca
- Nadal dalekie od ideału umiejętności kulinarne
- Cotygodniowe kontrole kuratorki w celu upewnienia się, jak radzi sobie z wychowywaniem Iris
- Próba rzucenia palenia
- Biseksualizm budzący się wyłącznie w stanie nadużycia alkoholu.

Odautorsko

4 komentarze

  1. [Cześć i dziękuję za powitanie. Gwoli ścisłości, Nova jako taki nigdzie się nie pojawił, bardziej chodzi o układ karty, kod i to, że Nova jest sklejką wielu moich starych postaci :D
    Jeśli chodzi o wątek, to chętnie się go podejmę. Nova jest bardzo przyjacielski (żeby nie powiedzieć, że jest jak szczeniak ^^') i myślę, że zagadywanie do każdego, ale szczególnie do osoby w podobnym wieku, będzie dla niego w jakimś sensie w charakterze. Widziałabym ich jako kumpli, chyba że masz na to jakąś inną wizję i wolałabyś na przykład pchnąć ich w przeciwną stronę. :)]

    Nova

    OdpowiedzUsuń
  2. W przypadku Novy wyprowadzka do Nowego Jorku była kolejnym pożarem serca, natrętną myślą, która tłukła się w jego głowie tak długo, że w końcu postanowił ją spełnić i, z dnia na dzień, pozornie bez żadnej zapowiedzi, rozpoczął cały proces. I mimo tego, że jego najbliżsi wciąż od czasu do czasu kręcili głową, powtarzali, że oszalał, powinien przestać się wygłupiać i wracać do Liverpoolu, to Blanchfield wcale nie miał tego w planach. W amerykańskiej metropolii czuł się dobrze, może wciąż nie jak w domu, ale z pewnością był coraz bliżej. Nie wiedział czy zostanie tu na zawsze, traktował to miasto bardziej jak przystanek. Musiał jednak przyznać, że brakowało mu rodziny, szczególnie młodszego rodzeństwa. Starał się jak najczęściej rozmawiać z nimi przez telefon, czym przez różnicę czasu niekiedy doprowadzał współlokatora do szewskiej pasji, szczególnie, kiedy po raz czwarty danego wieczora musiał śpiewać całe “Mam tę moc” w duecie z najmłodszą (zaledwie czteroletnią) siostrą. Zawsze był pierwszą osobą, która wychodziła z inicjatywą spotkań rodzinnych, wymyślał nowe aktywności i rozrywki dla najmłodszych… Uwielbiał towarzystwo ludzi, całym sercem kochał chaos, który opanowywał jego dom rodzinny, gdy zjeżdżała się do niego cała bliższa i dalsza rodzina. Tęsknił za tym, szczególnie w dniach, kiedy dostawał zdjęcia z różnego rodzaju rodzinnych zjazdów i celebracji.
    Zajmowanie się dziećmi również było dla Novy zajęciem całkiem naturalnym. Był najstarszy ze swojego dużego rodzeństwa i kuzynostwa i już nawet nie pamiętał, ile razy spełniał rolę domyślnej rodzinnej niani. Lubił to zajęcie, towarzystwo maluchów sprawiało mu niekłamaną radość. Uwielbiał z nimi rozmawiać, próbować zrozumieć ich podejście do świata, obserwować, jak się zmieniają. Nie przeszkadzały mu bezpośrednie pytania, czasami graniczące wręcz że wścibstwem. Czasami żartował, że jeśli nie wyjdzie mu z teatrem, rozważy założenie prywatnego przedszkola.
    Być może właśnie dlatego, gdy tylko wchodząc do garderoby, przez przypadek podsłuchał komentarz, który rzucił jeden z jego kolegów po fachu, w jego głowie automatycznie pojawiło się konkretne rozwiązanie podniesionego problemu.
    — A szukasz opieki na dziś? Bo jak tak, to najwyraźniej całe osiem i pół miliona mieszkańców ma na dziś inne plany - odparł pogodnym tonem. — Ale wiesz, kto nie ma planów? Ja. No, to znaczy, pewnie siedziałbym w domu i razem z kotem uczył się tekstu. Jest świetnym kompanem, za każdym razem, gdy się pomylę, patrzy na mnie z taką pogardą, że aż mi głupio, że tak musi się za mnie wstydzić i… — urwał wpół słowa, orientując się, że prawdopodobnie zamęcza nieszczęsnego chłopaka zdecydowanie zbyt długą tyradą. Niestety, Nova po prostu był gadatliwy, zdecydowanie zbyt często nie wiedział, kiedy się zamknąć. Wiedział, że wiele osób widziało w tym sporą wadę, a Ron do tej pory nie wydawał mu się szczególnie rozmowną osobą, a Nova, choć zdecydowanie za często się zapominał, zazwyczaj nie chciał by ludzie czuli się niekomfortowo przez jego gadulstwo. — W każdym razie, jeśli nie znajdziesz lepszej alternatywy, to ja mogę zająć się twoją kilkulatką. Jestem świetną nianią. Mam lata doświadczenia, znam wszystkie piosenki Disney’a, pozwalam malować sobie paznokcie i zaplatać warkocze.

    Nova

    OdpowiedzUsuń
  3. [Mnie tam Billie kojarzy się raczej z Billie Holiday albo Billie Jean, ewentualnie z Billiem Armstrongiem, ale co człowiek, to inne skojarzenia. (: Jejku, ja chyba powinnam pozostać przy tworzeniu moich smutnych panienek, bo nawet, jeśli tworzę wesołą, to ostatecznie wyłażą na wierzch jakieś dramaty. :D
    Dziękuję za komentarz powitalny i również życzę miłej zabawy.]

    Billie Calloway

    OdpowiedzUsuń
  4. [To ja też muszę Ci się do czegoś przyznać... sama miałam cringe'a, jak pisałam tę wzmiankę pandemiczną w KP, bo też wydawało mi się to trochę bazujące na zbędnej tragedii. Z początku miałam nawet zrobić z niego syna stolarza, który prawdopodobnie nabawił się problemów ze względu na stałą styczność z pyłem i własną alergią. Rzecz w tym, że ani wizerunek mi do tego nie odpowiadał, ani realia NYC, dlatego zdecydowałam się na argument, który był najprostszy w przedstawieniu. Cieszę się jednak, że pomimo drażniącego tematu, udało Ci się przebrnąć przez opis, i że przykuł uwagę. To bardzo miłe, a po wątek się zgłoszę na pewno, bo tyle razy się już mijałyśmy, że aż wstyd nie zagrać teraz razem. Daj mi tylko parę dni - na spokojnie przeczytam każdą z Twoich KP, zastanowię się, z kim mam najwięcej pomysłów i wtedy napiszę znów z propozycją. Do napisania!]

    Dani Hasson & Cain Maxwell

    OdpowiedzUsuń