Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] Be bright, be bold, be you

JESSALYN MYERS-GRIGORYAN
26 lat | konsultantka ślubna | dziedziczka olbrzymiego majątku Myersów


Jessalyn nigdy nie musiała się o nic martwić – zdająca się nie mieć dna fortuna jej rodziny zapewniła jej poduszkę bezpieczeństwa, dzięki której otrzymywała wszystko, czego jej dziecięce serce zapragnęło, pozwalając jej dorastać bez poczucia niepewności, lęku czy zgorzknienia. Być może ten brak trosk najmocniej ukształtował jej charakter, czyniąc z niej niepoprawną optymistkę z głową w chmurach, która potrafi śmiać się nawet z utknięcia w zepsutym samochodzie na środku pustkowia z rozładowanym telefonem i nadciągającą burzą. Wydaje się, że nigdy się nie zniechęca, ciągle próbuje nowych rzeczy i łaknie kolejnych doznań, nie przejmując się minionymi porażkami. Nie ma dla niej znaczenia to, że mimo usilnych prób nie potrafi poprawnie rozłożyć namiotu czy zabija wszystkie rośliny, bo w swoim roztrzepaniu podlewa je kilka(naście) razy dziennie – wciąż uparcie jeździ na kempingi czy kupuje nowe okazy kaktusów, które nie są w stanie przetrwać nawet miesiąca pod jej troskliwą opieką. Mało kto jest w stanie nadążyć za jej tokiem myślenia, bo Jess posiada paskudną skłonność do przeskakiwania pomiędzy pozornie niezwiązanymi ze sobą tematami, ale trudno ją z tego powodu winić, skoro jej głowa pełna jest tych nowych i tych pourywanych w połowie realizacji pomysłów domagających się jej uwagi. Złośliwi twierdzą, że jest głupiutka, więc rodzice dawno postawili na niej krzyżyk, podejrzewając, że nigdy nie będzie w stanie przejąć ich kwitnących biznesów, lecz Jessalyn ma zwyczajnie zbyt dobre serce, które nosi na dłoni i najchętniej rozdałaby cały majątek potrzebującym, nie zastanawiając się nad konsekwencjami i tym, że sama zostałaby bez dachu nad głową. Jej rodzice ciągle powtarzają jej, że nie powinna marnować swojego czasu i zadawać się z tymi żebrakami – tymczasem już w dzieciństwie zaprzyjaźniła się z wszystkimi pokojówkami, kucharzem, a nawet hydraulikiem i podążała za nimi niczym cień, ucząc się piec najlepsze babeczki pod słońcem oraz rozkręcać rury pod umywalką. Nawet gdyby chciała, nie umie prowadzić fałszywych gierek i często zwyczajnie nie dostrzega, że jest wykorzystywana przez przyjaciół, którzy w jej naiwności upatrują własny zysk... a ona zwyczajnie pragnie wszystkich uszczęśliwić, oddając im całą siebie i nie żądając niczego w zamian.

arthvmis@gmail.com
Wizerunek Hande Ercel, w tytule Lucy Lane. 
Jeszcze nie wiem, co wyrośnie z Jess, ale na pewno za wszystko odwzajemni się mnóstwem ciepełka i miłością.

100 komentarzy

  1. [Hej,

    Przyznam, że zaskoczyła mnie wiadomość, że można zabić rośliny poprzez ich stanowczo zbyt częste podlewanie. Zwykle bowiem działa to zupełnie na odwrót, tak jak to jest zresztą i w moim wypadku.

    Życzę wspaniałej zabawy z tą wspaniałą damulką oraz masy weny i samych porywających wątków sypiących się nieprzerwanie niczym jesienne liście.


    PS. W razie chęci zapraszam także w swe skromne progi.]


    Raji, Sanne, Ariel i Martino

    OdpowiedzUsuń
  2. [śliczna, słodka i promienna... jaka ona jest kolorowa, aż emanuje wewnetrznym blaskiem! czuje, że siedząc obok, ogrzałaby mnie jak słoneczko <3

    bawcie się dobrze :)]

    Emma/ Lily

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki mały promyczek, od którego bije dużo miłości i ciepełka, w sam raz ten zimny letni wieczór <3 (chociaż my tam mamy już swój obiekt westchnień ;)

    Mauro

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć! Jess wydaje się być kompletnie inną osóbką niż jest Rey, aczkolwiek obie mają w sobie coś, co czyni z nich niezwykle urocze, młode kobiety.
    Miło zobaczyć tu Twoją drugą postać. Gdyby tylko moja Haze szykowała się do zamążpójścia, to z pewnością skorzystałąby z usług Jess, ale na razie nie ma na to widoków. :D
    Wpadłam za to na inny pomysł, jeżeli masz chęć na wątek - pomyślałam sobie, że Jessalyn mogłaby, jako konsultantka ślubna, polecać Hazel jako projektantkę sukni ślubnych, tylko brakuje mi pomysłu na to, w jakich okolicznościach mogłoby się to rozpocząć. ;)]

    Hazel Evans & Diego Villanueva

    OdpowiedzUsuń
  5. [ TY. JESSALYN. Wspólnie z Rafaelem nie potrzebujemy więcej do szczęścia. Publicznie wyznajemy MIŁOŚĆ! ]

    Rafaelowi od równego tygodnia lżej się oddychało. Zaczął czerpać z życia całymi garściami, nie powstrzymując się przed podejmowaniem kolejnych odważnych decyzji. Kiedy jak nie teraz miałby to robić, gdy jeden świstek papieru, na którym umieszczono kupon z loterii, odmienił w jego codzienności wszystko, co już dawno powinno toczyć się innym, znacznie lepszym rytmem? Nazywał siebie od tych siedmiu dni prawdziwym szczęściarzem. Dwukrotnie wypowiedział to na głos. Po raz pierwszy po spłaceniu wszystkich rat kredytowych należących do rodziców; nie musieli więcej patrzeć z nienawiścią na wysoką lodówkę, pralkę połączoną z suszarką czy na te nowe meble do pokoju dziennego i kuchni, bo poprzednie służyły im od momentu, w którym na świat przyszedł ich najstarszy syn Louis. Po raz drugi okrzyknął siebie prawdziwym szczęściarzem, gdy postawił pierwsze kroki na gorącym piasku w Cancun. Czy to tylko sen na jawie, czy nowa, piękniejsza rzeczywistość? Z każdą czynnością wierzył w istnienie wyjątkowych wakacji coraz mocniej. Kolejne wypite drinki, zjedzone potrawy, odbicia piłki do siatkówki, kąpiele w lazurowej wodzie, spacery na wschody i zachody słońca, utwierdzały go w przekonaniu, że nie chodzi ulicami Nowego Jorku, a może odpoczywać w meksykańskim mieście, łapiąc przy okazji czekoladową opaleniznę. 
    Na tle kolorowych liter układających się w nazwę Cancun, przystanął na moment, rozglądając się po Playa Norte Isla Mujeres. Wysadzona licznymi palmami dawała odpowiedni cień, dlatego Rafael z zadowoleniem zajął leżak obok rodzeństwa i kilku znajomych. Na wakacje marzeń polecieli w sześć osób; młodsza siostra Fabianne, starszy brat Louis i trzech kolegów, z którymi Grigoryan zdobywał dobre, jak i nieco złe wspomnienia. Bawili się jako dzieci i grasowali w latach młodzieńczych. Tu postanowili robić to, czego tylko dusza zapragnie, ale tak, aby nie zapoznać się zbyt blisko z meksykańską policją. 
    — Un mundo enano enano. Estamos mano a mano solo hace falta el amor se puede amor. - Zaśpiewał razem z Alvaro Soler'em, stukając palcami do rytmu i zamknął oczy, delektując się słońcem, odpoczynkiem i po prostu beztroskością. 
    — Żebyś sobie miłości nie wyśpiewał, Raf. - Zakrzyknął Olivier, z którym znali się od dwudziestu lat, kłócąc się podczas pierwszego spotkania o to, kto z nich jako pierwszy zjedzie na kręconej karuzeli. 
    Ze śmiechem rzucił w przyjaciela ręcznikiem, nie wierząc w to, że sierpniowy wyjazd może doprowadzić do nagłego zakochania się w drugiej osobie. Czy można aż tak stracić głowę i serce dla kobiety? Już trzykrotnie wydawało mu się, że rozpoczęte związki doprowadzą go do tego, aby zostać mężem, a nie ekschłopakiem Nicoli, Maeve czy ostatniej Carlotty, z którą rozstał się zaledwie trzy dni przed rozbiciem skarbonki w kształcie japońskiego kota. 
    Dzisiaj nie widział siebie przy żadnej z nich, dlatego unosząc się z leżaka, podszedł do baru, gdzie poprosił o pięć zimnych piw i drinka z watą cukrową. Wróciwszy spokojnie z zamówieniem ustawionym na tacce, ponownie postanowił oddać ciało i duszę pełnemu relaksowi. Było mu tak wszystko jedno, że aż nie poznawał samego siebie. Dawny (ten biedny) Rafael Grigoryan raczej nigdy nie zaznałby, chociaż doby na leżaku, bo jedyne, co mu w dawnym życiu wychodziło to witanie gości hotelowych, dostarczanie przesyłek pod dany adres czy przynoszenie zamówień do odpowiednich stolików w restauracji. 
    — Dobra, nie ma leżenia, idziemy grać ostatniego seta. - oznajmił Louis, wyrzucając kubeczek po piwie i w chwilę zebrał wszystkich z leżaków. — Raf, podnoś cztery litery, a nie się obijasz. 
    Chcąc ominąć biegnące dzieci, wpadł na Oliviera, który niewiele myśląc, popchnął Grigoryana w kierunku idącej kobiety. Pech chciał, że on jako jedyny nie wypił alkoholu i złociste krople piwa ozdobiły strój kąpielowy brunetki wraz z jej odsłoniętym dekoltem. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Najmocniej przepraszam! - Przystanął przy nieznajomej, oglądając wyrządzone szkody i wyciągnął paczkę chusteczek, próbując zapobiec awanturze stulecia. Co jeśli dziewczyna miała gorszy dzień i to, co uczynił, ostatecznie przechyli szalę w stronę złości? — Olivier, zobacz, co przez ciebie zrobiłem… Pomogę. - Nie myśląc ani trochę, ułożył chusteczkę na lewej piersi, zerkając po raz pierwszy w oczy nieznajomej. 
      Była taka piękna, że aż szerzej się uśmiechnął. Pachniała wakacyjną niewinnością, a kusiła już samym spojrzeniem. Póki nie słyszał z pełnych, muśniętych czymś delikatnym ust żadnego krzyku, a jedynie widział, jak na niego zerkała, wciąż przesuwał materiał chusteczki, która wchłonęła krople piwa znad drugiej, prawej piersi. Czy wszyscy mogliby zniknąć z powierzchni Ziemi, pozostawiając Rafaela z nieznajomą na plaży? Idźcie sobie, no już. Niestety nikt nie wysłuchał szalonych myśli Grigoryana i kiedy zostawił ciemnowłosą jedynie w przesiąkniętym zapachem alkoholu stroju kąpielowym, usłyszał czyiś, dokładnie damski, pełen nieprzyjemności krzyk.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  6. [Dzień dobry, dzień dobry, witam serdecznie Twoją drugą postać :) Jak już lisek zdążyła zauważyć, Jess wydaje się być zupełnie inna niż Reyes, ale bynajmniej nie staje się przez to mniej interesująca :) Podoba mi się jej kreacja oraz to, że ta dziewczyna ma serce na dłoni, ponieważ w tym względzie jestem do niej podobna i nad wyraz często obrywam z tego powodu ^^ Stąd po cichu mam nadzieję, że mimo wszystko będziesz traktować Jess łagodnie, choć... Już ja dobrze wiem, że aż za bardzo lubimy robić pod górkę naszym postaciom ;)
    Życzę udanej zabawy również z tą Panią, tymczasem ja i Jerome nadal będziemy męczyć biedną Reyes 😈]

    JEROME MARSHALL & NICHOLAS WOODROW

    OdpowiedzUsuń
  7. Grigoryan zboczeńcem? O jakich brudnych łapach mówiła dziewczyna krzycząca tak głośno, że przy niej liczna grupa kobiet handlujących na nowojorskim ryneczku, zachowywałaby się cichutko jak mysz pod miotłą? Chodził tam wielokrotnie z mamą, kupując jajka, świeże warzywa i owoce, a czasami też nową bieliznę, pościel czy ubrania, ale żadna z tamtych kobiet, zachwalających wyraźnie swój towar, nie mogłaby się zrównać z koleżanką tej najpiękniejszej nieznajomej.  
    Jakiś prymityw? Dupek? Zbok i łajdak? Jak ona mogła go tak nazywać? Kto dał jej na to pozwolenie? Rafaelowi było daleko do czarnego charakteru, więc chciał stanąć we własnej obronie, uciszając zarówno kobietę, jak i Oliviera walczącego o jego honor, kiedy poczuł na twarzy lepki płyn o smaku mango. Gdyby tylko wiedział, jak potoczy się dalsza część wieczoru na plaży, nie zamówiłby dla siebie tego cholernego piwa. Aczkolwiek było warto, skoro lustrował od góry do dołu osobę ze zdrobnieniem imienia Jess. Oczarowała go. Jednym spojrzeniem ciemnych, głębokich tęczówek. Drżącą klatką piersiową pod wpływem jego swobodnych ruchów, gdy chusteczką próbował zebrać każdą kroplę alkoholu. Figlarnym uśmiechem. Zmysłowym zapachem bujnych włosów, które chciałby wąchać każdego ranka i wieczoru. 
    Nie zwróciwszy większej uwagi na resztę spływającego drinka z twarzy, zignorował wciąż krzyczącą Alexę i pozwolił chwycić się za rękę, uciekając z nieznajomą w ustronne miejsce. Potrzebował odpoczynku i możliwości zaczerpnięcia tchu z daleka od zgromadzonych ludzi, robiących być może z ich przypadku sensację na połowę Internetu. Czy aż tak łatwo można stać się interesującym po wylaniu piwa na dekolt i brzuch obcej dziewczyny? 
    Rozejrzawszy się dookoła, zobaczył jedynie parę idącą za rękę z psem zaplątanym w czerwonej smyczy. Mieli może do czterdziestu lat. Cieszyli się chwilą. Ona jemu zabrała okulary przeciwsłoneczne, a on roześmiał się głośno, całując ukochaną w nos. Wyglądali na szczęśliwych, mocno w sobie zakochanych i wyluzowanych ludzi. Po odwróceniu od nich wzroku skupił się na twarzy Jess, byle znowu nie otrzymać pierwszoplanowej roli zboczeńca za samo spojrzenie na piersi z… 
    Nie chciał, ale to zrobił, bo najzwyczajniej w świecie nie mógł się powstrzymać. Czy on dobrze widział, że pod delikatnym materiałem biustonosza prześwitywały stwardniałe sutki? Uśmiechnął się szerzej i pokręcił głową z zachwytu. Byle tylko nie wprowadzić Jess w zakłopotanie, powrócił prędko spojrzeniem znacznie wyżej. 
    — Możesz pożyczyć ode mnie chusteczki i nawet pozwolę się wytrzeć. Tylko pamiętaj, że mam mokrą twarz i nic więcej. Inaczej z pomocą przybiegnie mi Olivier, wykrzykując tobie prosto w twarz, że jesteś zboczona, masz brudne łapy i w sumie zaliczasz się do łajdaczek. - Wyciągnął w kierunku dziewczyny paczkę z chusteczkami i słuchał ponownie tego czarującego głosu, próbując zachować całkowitą powagę. — Nie przepraszaj za nią. Pewnie mi się należało, w końcu macałem cię po piersiach. Najwidoczniej nie mogłem się powstrzymać, a ona, to znaczy Alexa przerwała ten zacny moment. - Schylił się nieco, by Jess było łatwiej wycierać twarz, bo na pewno dzieliło ich od siebie kilkanaście centymetrów. — Sendi? Cendi? O! Fendi. Oddam ci pieniądze. Dostanę wypłatę i przeleję na konto, żaden problem. 
    Oczywiście, że ponad trzysta dolarów, a i znacznie więcej gotówki posiadał przy sobie w Cancun, jednakże, po co miałby się z marszu przyznać do niebycia biedniejszym człowiekiem od ciemnowłosej? Kucnąwszy ociupinę niżej, zderzył ich klatki piersiowe i nieosłonięte sutki Rafaela dotknęły sutków Jess, schowanych za górną częścią stroju kąpielowego. Oby tym razem nie wtargnęła pomiędzy nich pyskata Alexa.  

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Jeżeli na rand… na wyjście do pralni pozwoli mi moja żona, a szóstka naszych dzieci wypuści tatusia z pokoju hotelowego, to najprzystojniejszy pójdzie z pięknością, gdziekolwiek będziesz chciała. - Mrugnął do niej i zgniótł mokrą chusteczkę, którą ściskała w dłoni. Przy okazji musnął dotykiem coś więcej, niż obie piersi ciemnowłosej, bo chyba pogładzenie kogoś po ręku nie było czymś zabronionym. — Jess, tak? To zdrobnienie od jakiego imienia? Tak ogólnie to jestem Rafael, a ty jesteś pierwszą osobą, która powiedziała mi, że mam pięknie zarysowaną żuchwę. Nie moja w tym zasługa. To mamusia i tatuś są jej autorami. 
      Najchętniej podziękowałby w takiej chwili za możliwość spojrzenia w lustro i oceniłby żuchwę poprzez surowe zerknięcie, bo wcześniej niespecjalnie (W OGÓLE!) nie zwracał uwagi na tę część twarzy. 
      Kiedy poznał pełną wersję imienia nieznajomej, zrozumiał automatycznie, że nie miał przyjemności przez dwadzieścia cztery lata życia słyszeć ładniejszego. Jessalyn zostało jego nową melodią kierującą się prosto do serca. Czy to oznacza, że ten cenny narząd wraz z głową można stracić w kilka minut dla wyjątkowej kobiety? 
      — Po co czekać do jutra? Niedaleko, dosłownie za tym zakrętem jest mój hotel. Może pójdziemy na kolację z drinkiem? Nie martw się, pożyczę ci jakieś ubrania żony i pozwolę nawet wziąć prysznic. Sam muszę się wykąpać, bo ta twoja przyjaciółka od siedmiu boleści, załatwiła mnie na cacy. Lepię się. 
      Wykorzystując to z czego słynęła Jessalyn, nie poczekał na żadną zgodę, lecz chwycił nową znajomą za dłoń i z głośnym śmiechem, zaczęli biec przez piasek. To oto w życiu chodzi, żeby znaleźć drugą, równie zwariowaną duszę, co twoja. Tak mówiła do Rafaela babcia mieszkająca od zawsze na zawsze w Walencji. 
      Pokonawszy z nią ostatni odcinek plaży, zatrzymali się przed okazałym budynkiem. To w Terracaribe Hotel Boutique wynajęli sześć pojedynczych pokoi, jednak każdy z dwuosobowym łóżkiem aż do dziewiętnastego sierpnia. To tu dwie noce temu świętował ukończenie dwudziestego czwartego roku życia i następnego poranka mierzył się z pulsującym bólem głowy. To tu nie czekała na niego żadna żona ani nawet jedno, a co dopiero sześcioro pociech. 
      — Zapraszam. Pokój dwieście czternaście na drugim piętrze. 
      Poprowadził Jessalyn w kierunku windy, a gdy oboje wsiedli do dźwigu, a drzwi ze swobodą się zamknęły, poczuł się najszczęśliwszy w świecie. Może nie mógł konkurować z kimś, kto właśnie wypowiadał słowa przysięgi małżeńskiej albo usłyszał po raz pierwszy płacz upragnionego dziecka, jednak dlaczego miałby swoją znajomość z Jess uznawać za mniej ważną sprawę? Stykając się z nią ramionami, marzył szczerze o tym, aby winda się zacięła albo doprowadziła ich do wspólnej wieczności. Jak zmarnować życie to z przytupem i z kimś na kogo wylało się pół kubeczka chłodnego piwa. 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  8. Czy słowami popularnej hiszpańskiej piosenki wyśpiewał sobie gorące uczucie zwane przez wszystkich ludzi miłością? Un mundo enano enano estamos mano a mano sólo hace falta el amor se puede amor, czy to one zawierały klucz do tego, aby przedostać się do rzeczywistości prowadzonej nie przez jedną, lecz dwie osoby? Czy właśnie to konkretne imię, jakim było Jessalyn, zacznie krzyczeć w pełnym podnieceniu, gdy wysiądą z windy, a wejdą do hotelowej sypialni? Kim była chodząca piękność? Nie patrzył na godzinę utkwioną w odpowiednim miejscu na ekranie telefonu czy na tarczy zegarka, ale znał ją co najwyżej aż cały kwadrans. Cholerne piętnaście minut sprawiły, że Rafaelowi dopiero teraz wydawało się, że skreślił ten najważniejszy kupon loteryjny. To nie w Nowym Jorku szczęście szepnęło mu niewinne hej, a w Cancun objawiło się pod postacią kobiety, o której nic nie wiedział, bo co mógł powiedzieć na temat ciemnowłosej? Znał tylko jej imię. Osiem liter umieszczonych na pierwszej pozycji w dowodzie osobistym. Reszta była dla Rafaela czystą niewiadomą, którą być może zapełni, chłonąć od Jessalyn informacje ze wszystkich przeżytych przez nią lat. 
    Od kiedy to prezenty urodzinowe są dostarczane z opóźnieniem? Wciągnąwszy haust powietrza, zmierzył brunetkę ognistym spojrzeniem, a w momencie zetknięcia jej języka z jego klatką piersiową, sapnął głośno, nie dowierzając w istnienie takiej ilości szczęścia. Apogeum zwycięstwa. 
    — Jesteś najlepszą zboczoną łajdaczką, z jaką miałem do czynienia. - Zażartował i ścisnął butelkę wody, byle zmoczyć jej biustonosz, odsłaniając przy tym dwa ważne (STERCZĄCE) szczegóły. 
    Nie zważał na długość ich znajomości. Nie zważał na to, że winda się za chwilę zatrzyma. Nie zważał na siebie i na nią. Wszystko przestało mieć znaczenie. Jak w amoku zastąpił klatkę piersiową swoimi ustami. Pocałował ją. Najpierw bezczelnie rozchylił wargi kobiety, dzieląc się swoim powietrzem, a w dalszej perspektywie jak na ringu, zawalczył o swoje i brutalnie muskał pełne usta. Trwałoby to w nieskończoność, być może aż do utraty przez nich przytomności, ale chwilę namiętności przerwały otwierające się drzwi i czyjeś szepty w języku hiszpańskim. Obserwowani przez trzyosobową grupę; dwie kobiety trzymające się za dłonie i dziecko poniżej dziesiątego roku życia, uciekli sprzed ich surowej oceny prosto do pokoju dwieście czternaście. Gdyby obsługa sprzątająca nie dbała o czystość, na pewno aż zakurzyłoby się za Jessalyn i Rafaelem. 
    — Też mam taką nadzieję, że będziesz ostatnią osobą, która powiedziała mi o pięknie zarysowanej żuchwie. 
    Wykrztusił z siebie te słowa po trzaśnięciu drzwiami. Trzymaj się, Raf! Nie powinien jej tutaj przyprowadzać, bo mieli wyjść na kolację z drinkiem, a nie skończyć najprawdopodobniej w łóżku z dużą dawką seksu. Grigoryan nigdy nie kochał się z nieznajomą dziewczyną. Ze wszystkimi eks chodził po kilka tygodni, zanim doszło między nimi do intymnego zbliżenia. Pamiętał, jakby to było wczoraj, że do swojego pierwszego razu potrzebował czterech, długich miesięcy związku. 
    — Jessalyn. - Posadził ją na zaścielonym przez pokojówkę łóżku i stanął nad nią. Władcza pozycja wychodziła mu bez zarzutów. — Pewnie strzelę sobie kulkę w głowę, ale nie chciałbym, żebyś czegokolwiek miała żałować. Nie znamy się, a ja nie jestem złym chłopcem zaliczającym przypadkowe panienki na wakacjach. Nie wiem nawet, jakie nazwisko nosisz, ile masz lat i skąd jesteś...
    Uklęknął przed nią i ułożył otwarte dłonie na kolanach dziewczyny. Czy miała na którymś z nich małą, słodką bliznę? Nie spojrzał, bo wolał czujnie obserwować jej spojrzenie. Może inny, bardziej bezczelny i wyrachowany Rafael Grigoryan, przeleciałby ją bez pytania oraz wątpliwości. Tylko on. Ta dobra wersja Rafaela Grigoryana nie chciała, żeby Jessalyn rano miała przepotężne wyrzuty sumienia. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciał jej spróbować i zatracić się w nowym smaku na zawsze. Chciał dotknąć nagich, a nie zakrytych materiałem biustonosza piersi. Chciał rozsunąć jej jedną nogę od drugiej nogi i ściągnąć majtki z kolekcji Fendi, które niekoniecznie od wody mogły stać się przemoczone. Chciał robić z nią same niegrzeczne czynności, na których widok babcia z Walencji odmawiałaby różaniec, próbując wypędzić z młodych ludzi złe duchy. Chciał być z nią, w niej i przy jej boku, gdy zaśnie zmęczona, ale w pełni usatysfakcjonowana przebiegiem sierpniowej nocy. 
      — Jess… - Przysunął do jej twarzy wargi, całując w pierwszej kolejności nie gorszą żuchwę od swojej i kąsnął ją mało delikatnie w szyję. — To nie tak, że mi się nie podobasz, bo mógłbym zrobić z siebie głupca, byle byś zwróciła na mnie swoją uwagę. Piwa oczywiście specjalnie nie wylałem, to sprawka Oliviera i niech dalej tłumaczy się przed Alexą. -  Rafaela wzdrygnęło na samą myśl, że oni na plaży mogą jeszcze się kłócić i robić wielką sensacją wokół siebie. — Jesteś tak naturalnie piękna i pociągająca, że bałbym się uszczypnąć, abyś nie zniknęła z tego łóżka.
      Był wdzięczny za zakończenie związków z Nicolą, Maeve i Carlottą. Inaczej istniała szansa, że któraś z tych trzech dziewcząt nazywałaby się narzeczoną albo żoną Grigoryana. Wtedy nie mógłby nawet zerknąć na ciemnowłosą nieznajomą, która kierowała nie tylko jego mózgiem, sercem, ale i tym, co chował pod kąpielówkami w liczne złocisto-piaskowe palmy. 
      Porzuciwszy wątpliwości i wszelkie zahamowania, postanowił przynajmniej spróbować jej części ciała w inny dozwolony sposób. Nie muszą uprawiać seksu, ale mogą dotykać, całować i sunąć po swoich ciałach, jakby oboje byli artystami doceniającymi piękno męskiego i kobiecego arcydzieła. 
      — Rozpalasz mnie tak, jakbyś była słońcem…
      Szepnął, przeczesując z obu stron włosy za uszy. Nie zamierzał utrudniać sobie dostępu do jej lśniącej twarzy. To zasługa drogich kremów, wakacyjnej atmosfery czy genów? Po ukradzeniu z jej ust kolejnego pocałunku tym razem delikatniejszego i w miarę spokojnego, postąpił podobnie, jak ona z nim w zamkniętej windzie. Nie potrzebował na jej ciele ani jednej kropli wody. Wargami zsunął się po szyi, zahaczył o oba obojczyki i łobuzersko spojrzał na piersi, które miał już przyjemność dotykać dłońmi. 
      — Co się tak kręcisz? Mam cię spiąć kajdankami? Dostałem na urodziny, jeszcze nieużywane z żadną inną…
      To były ostatnie słowa przed przesunięciem językiem po materiale stroju kąpielowego, dokładnie w miejscach, gdzie odznaczały się dwa sterczące sutki. Ile on by oddał, aby zagryźć je bez tego przeszkadzającego ubrania. Czy może rozebrać Jessalyn do naga? Aż się w Rafaelu zagotowało na tę myśl i już bez zawahania wiedział, że to odważne, pełne seksapilu i zmysłowości kobiety rządzą światem mężczyzn, ale mężczyźni nigdy nie pokierują środowiskiem kobiet.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  9. Jak to jest w tym skomplikowanym ludzkim życiu? Rafael trzykrotnie rozpoczynał i kończył związki, nie odnajdując ostatecznie w wybranych dziewczynach tego, na czym mu zależało, a tutaj, w słonecznym wakacyjnym Cancun, wylał pół kubeczka piwa na nieznajomą i przepadł na dobre i na złe. Czy Jessalyn Myers potrafiła rzucać czary, rozprowadzając przy tym zalążek miłości gotowej do rozrastania? Trzeba przyznać, że Grigoryanowi również zależało na szybkim pocałowaniu ciemnowłosej, bo gdy zaprzestał wycierać dekolt z kropel alkoholu, myślał już tylko o spróbowaniu jej ust. 
    Pocałował ją. Nie raz i nie dwa, bo więcej razy skradli sobie czułość z ust, która w jednym momencie wyglądała tak, jakby jutro miało nigdy nie nadejść. Smakowała obłędnie. Jak jego ulubione lody śmietankowe na patyku. Jak łyk zimnej wody w upalny dzień. Jak niebieska wata cukrowa kupiona z ostatnich oszczędności na festynie. Jak radość pomieszana z najprawdziwszym szczęściem. Jak chęć popełnienia większego grzechu. Jak możliwość dokonania zbrodni bez konsekwencji. Jak kobieta, którą wybrał wśród miliona na tę jedną jedyną i to na całe życie. 
    — Złota zasada Rafaela Grigoryana po seksie, nigdy nie odwracam się do kobiety plecami. Albo się wtulam, albo układam między swoimi nogami, bawiąc się nie tylko jej włosami, ale i wciąż dotykając to boskie, nagie ciało. Istnieje jedynie taki scenariusz, że wyjdę na balkon, zapalić. Tak, palę po seksie. 
    Będąc w związku z Nicolą przez siedem miesięcy, mógł zliczyć na palcach obu dłoni, ile razy się kochali i kiedy to ona zasypiała ekspresowo, owijając się w kołdrę. To z nią przeżył swój pierwszy raz. Uczył się wszystkiego. Nikt nie rodzi się jebanym Einsteinem w każdej dziedzinie, ale słysząc przy zerwaniu, że nie ma słabszego mężczyzny od niego w łóżku, stracił pewność siebie w jednej chwili. 
    Będąc w związku z Maeve przez zaledwie dwa wakacyjne miesiące, nie było wręcz dnia, podczas którego można było zastać ich gdzieś indziej, niż łóżku. Był bogatszy, jeżeli chodzi o doświadczenie, ale kto by mógł być z dziewczyną, która nie widzi siebie przy boku kuriera, zarabiającego jedną z najniższych wypłat? 
    Będąc w związku z Carlottą przez półtora roku, czuł się lepiej niż przy Nicoli, ale znacznie gorzej, kiedy chodził z Maeve. Carlotta nie kręciła nosem na jego pochodzenie i mało ważne stanowisko w pracy, ale nie do końca wierzył, aby kiedykolwiek dotrwali ze sobą aż do śmierci. Nie mylił się. Odkąd zauważył, że nie jest w stanie zaprzestać wodzenia wzrokiem za innymi i nie lekceważyć czyjegoś flirtu, wolał mieć status wolnego w relacji miłosnej, niż nieszczęśliwego chłopaka. 
    Teraz nieważna była żadna inna. Jego myśli kręciły się wokół Jessalyn Myers i nie mogły przestać. Czy to normalne, czy już można myśleć o tym, aby leczyć obsesję na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego? Uśmiechnąwszy się szeroko, wyobraził sobie siebie z żoną, która rodzi mu szóstkę uroczych pociech. 
    — Ciebie też nie zaoszczędzę w łóżku. Jesteś chętna urodzić nam drugie tyle dzieci? Będę ojcem dwunastoosobowej grupy. - Zaśmiał się pełen optymizmu, bo ta noc szykowała się ze wspaniałym scenariuszem. — Jestem w Cancun do dziewiętnastego sierpnia, co daje nam piętnaście dni spędzonych w swoim towarzystwie, Jess. 
    To zaledwie dwa tygodnie, ale dla pocieszenia trzysta trzydzieści sześć godzin brzmi o wiele przyjemniej i Rafael już wiedział, że większość tego czasu spędzą blisko siebie. 
    — Wcale nie jesteś wariatką, maleństwo. Też to poczułem, ale nie umiałem wyrazić słowami. Dziękuję za pomoc. 
    Był oczarowany każdym jej ruchem, spojrzeniem, głębszym oddechem, unoszącą się klatką piersiową, namiętnością wyczuwalną w powietrzu i tym, co dopiero miało nadejść. Cieszył się niesamowicie, gdy po uszczypnięciu Jess siedziała na pościeli w jego łóżku; że była obecna w pokoju dwieście czternaście; że stała się gościem w Terracaribe Hotel Boutique; że to będzie pierwsza noc Rafaela w Cancun, kiedy zaśnie przy kimś, a nie ponownie sam. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy wyraźnie usłyszał z jej ust, że jest cała mokra, rozpalona dla niego i potrzebuje go poczuć, jeszcze więcej pożądania popłynęło przez widoczne w niektórych miejscach żyły i czuł, iż jego erekcja jest już widoczna do maksimum. Słońce należące do Rafaela potrafiło zdziałać cuda. 
      Nagle znajdując się pod Jessalyn, niemal zachłysnął się posiadanym szczęściem. Dlaczego wcześniej nie było im dane wpaść na siebie? Po co Grigoryanowi były te trzy nieudane, niewiele znaczące związki? Zwariował w pełni i okazując to poprzez reakcję całego ciała, a szczególnie tej części od pasa w dół, patrzył na Myers zamroczony i jakby nieświadomy tego, co spotkało go na jednej z wielu plaż w Cancun. 
      — Jessalyn, moje imię to Rafael, drugiego nie posiadam. Myers, moje nazwisko to Grigoryan. W grudniu skończysz dwadzieścia sześć lat? Czemu nie wyglądasz na swój wiek? Dwa dni temu skończyłem o dwa lata mniej, niż ty i mam nadzieję, że wcale ci to nie przeszkadza, ponieważ jesteś moim spóźnionym urodzinowym prezentem, Jess. Od urodzenia mieszkam w Nowym Jorku i zobacz jaki ten świat potrafi być mały, chociaż ze strony mamy płynie we mnie hiszpańska krew. Wcale się nie dziwię, że jesteś modelką. Musisz być najpiękniejsza na każdym wybiegu… 
      Słuchał uważnie i kodował te informacje w odpowiednich przegródkach, ale o sobie nie powiedział nic więcej, kiedy Jessalyn zdjęła z piersi biustonosz. W takiej chwili ledwie przełknął ślinę. Czy serce wyskoczy mu z klatki piersiowej i wskoczy w dłonie tej wyjątkowej dziewczyny? 
      Z potulnego baranka nagle stał się stuprocentowo pewnym lwem, co też odpowiadało za jego znak zodiaku przypisany dacie drugiego sierpnia. Odważył się na przekroczenie granic. Przecież jej nie zostawi, nie odwróci się plecami ani nie rzuci gotówki, traktując jak pierwszą lepszą prostytutkę. Nie był złym chłopcem, a jeśli był niegrzecznym mężczyzną, to nie takim, który rekordowo łamie damskie serca. Nie zniszczy Jessalyn. Sprawi, że ona długo nie zapomni tej nocy, rozpalając ją tak, jakby to Rafael stał się dla niej osobistym słońcem, kiedy na niebie wyraźnie świecił księżyc. 
      Jak zaryzykować to raz w życiu, a konkretnie. Z tą myślą, wstąpił na swoje miejsce pierwiastek łobuzerstwa, przejawiający się w Rafaelu od samego początku ich nagłej znajomości. Babcia z Walencji powiedziałaby w takiej chwili, że co nagle to po diable, ale Grigoryanowi nie w głowie były słowa seniorki. Zamierzał iść za głosem serca i rozumu, bo zarówno jedno, jak i drugie krzyczało dzisiaj tę samą wersję wyboru, a oczywistym wyborem była Jessalyn Myers. 
      — Kurwa! Ja pierdolę! Powinnaś być zakazanym owocem dla wszystkich mężczyzn, a szczególnie dla mnie. 
      Elektryczność seksualnego napięcia przekroczyła wszelkie granice, kiedy jego ulubiona nieznajoma znowu znalazła się pod nim, a on słabym muśnięciem trącił lewego, sterczącego sutka. To tak ma wyglądać koniec Rafaela Grigoryana? Spłonie w ramionach tej kobiety. Robiąc to samo z prawym sutkiem, zaczął następnie całować ją między pełnymi piersiami, ledwo oddychając. Już mu nic nie pomoże; żaden drink z dużą porcją lodu, najzimniejszy prysznic ani elektryczne krzesło. 
      Dlaczego tamtędy nie mogła przechodzić nieśmiała dziewczyna, która zupełnie nie byłaby w typie Rafaela? Dlaczego nie mógł wylać piwa na jakąś mężatkę albo staruszkę? Czy Jessalyn zesłano z samego nieba czy jednak z centrum piekła? 
      — Smakujesz jak spełnienie mojego największego marzenia. 
      Szepnął, pocałunkami schodząc niżej, aż do pępka, a stamtąd była już bliska droga do celu podróży. Zsunął się po materiale majtek, rozsuwając obie nogi Jessalyn. Nie zaczekawszy na zgodę, zrolował materiał bielizny i powoli zaczął z nim schodzić aż do jej kostek. Na chwilę podniósł się z łóżka. Z trudem stał na nogach, w których prawie nie miał czucia i patrzył z niedowierzaniem na cholerny ósmy cud świata. Czy ona była świadoma własnej potęgi i tego jak działa na biednych mężczyzn? Jak oni wszyscy są w stanie z nią żyć, przyjaźnić się i współpracować, widząc tylko to, czego nie zasłaniają ubrania? 

      Usuń
    2. Ciesząc się z własnego napływu dodatkowego szczęścia, powoli zsunął z siebie kąpielówki w liczne złocisto-piaskowe palmy. Pozbywając się ich, mógł również siebie zaprezentować w pełnej okazałości. Czy nagi był tak samo pociągający dla niej, a może stracił w tych oczach przepełnionych iskierkami? 
      — Moje wątpliwości dawno uleciały hen daleko. Już nie ma wyjścia. Żadnego. Nawet ewakuacyjnego. 
      Klęknąwszy na kolanach przed łóżkiem, pociągnął ją delikatnie w swoją stronę, by mieć ją najbliżej, jak tylko to możliwe i nim nachylił się w kierunku kobiecości, którą pragnął spróbować, zerknął ostatni raz na jej rozświetloną twarz, zatapiając się czule językiem w miejscu zwanym deserem. 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  10. Oddech Rafaela był płytki i szybki, kiedy językiem sunął w wyjątkowo mokrej kobiecości Jessalyn. Nie spodziewał się, że jedynie gorącym dialogiem, wrzącymi spojrzeniami, dotykiem i pocałunkami, dwoje obcych sobie ludzi doprowadzi się aż do tak silnego pożądania. Buchali od wysokiej temperatury swoich ciał. Damskie ciało oddziaływało na męskie ciało i odwrotnie. Dłońmi bez ograniczeń przesuwał po jej talii, co jakiś czas kciukami zaczepiając o sutki ciemnowłosej, które pragnął równocześnie smakować z kobiecością. Robił wokół nich kółeczka, powtarzając podobny ruch językiem zatopionym w pysznym deserze. 
    Nie mogąc i nie chcąc aktualnie mówić, ruszał się odpowiednio do wypuszczanych przez nią jęków; raz wolniej i raz szybciej; swobodniej i mocniej; przerywając i wracając ponownie do tego, co robił i najwidoczniej mu wychodziło, bo czuł z każdą dodatkową chwilę wyraźniejsze drżenie ciała u Myers.
    Czy może istnieć piękniejsza melodia niż to, jak ona wręcz z nabożną czcią wypowiedziała imię Rafael i była chwilę przed spełnieniem? Liznął ją ostatni raz i poczuł, jak się zaciska, osiągając apogeum seksualnej mocy. Wysuwając się językiem z kobiecości, pocałował ją we wzgórek łonowy, żeby następnie móc obserwować ostatnie podrygi orgazmu. 
    Doszła z taką subtelnością, że Rafaelowi zamarzyło się, aby oglądać podobny widok już za każdym razem, gdy będzie szedł do łóżka z Jessalyn. Miała pięknie rozlany gorąc na obu policzkach pod postacią słodkich rumieńców. Dekolt lśnił nie od drobnych kropelek piwa, a potu. Falujące biodra nie dawały mu spokoju, jednak gryząc ją w skórę przy udach, szybko zaczął znęcać się nad piersiami. Uważnie ucałował obie; to trochę je szczypiąc, liżąc i mocno zagryzając. Były pełne i ledwie mieszczące się w wielkich dłoniach Grigoryana. Po prostu ta kobieta miała wszystko na swoim miejscu, ale i z drobnymi piersiami czy innymi mocno dręczącymi ją kompleksami, doceniałby Jess w ten sam wyjątkowy sposób. 
    Nie rozumiał mężczyzn krzywo patrzących na inny kanon piękna. Czy każda kobieta musiała mieć wymiary idealne co do centymetra; mieć na czym usiąść i czym oddychać? Nie po to Rafael żył na przestrzeni dwóch wieków, aby z tokiem myślenia utkwić w głębokim średniowieczu. 
    Oblizując ze smakiem usta, ucieszył się z tego, że złamał dla niej własne złote zasady. Jessalyn była dla niego pokusą trwającą tak krótko, że gdyby wylał na nią piwo w Nowym Jorku, nie myślałby o żadnym hotelu i nagłej intymnej bliskości. Co w takim razie miało na to wpływ? Być może zmiana otoczenia i typowo wakacyjny nastrój, którym Rafael pragnął zaciągnąć się mocniej niż dymem zawartym w papierosach. 
    Ułożywszy się pomiędzy nogami Myers, objął dłońmi ciało na wysokości brzucha i z wdzięcznością pocałował ją długo w usta, pogłębiając czułość. Gorącym językiem rozchylił jej złączone wargi, nie chcąc przerywać trwającej namiętności. Dopiero śmiejąc się cicho z powodu docenienia tej chwili, za którą był niesamowicie wdzięczny, odsunął swoją twarz od jej twarzy na tyle, aby językiem sunąć po bokach obu piersi. 
    — Czy to normalne, że tak wspaniale smakujesz? Twoje ciało jest niezwykłe. Ile się znamy? Nie minęła jeszcze godzina, a już uzależniłem się od ciebie, Jess. Te piersi… Ta kobiecość… Twoje oczy… Usta… Nogi… Obojczyki… Kolana… Żebra… Do jasnej cholery, jesteś perfekcyjna. 
    Nigdy wcześniej nie czuł takiego zgromadzenia elektryczności w każdym centymetrze ciała na widok nagiej kobiety. Tu odnosił wrażenie, że prąd łaskocze go, a podniecenie ani na chwilę nie opada, lecz co chwilę wzrasta, dość boleśnie o sobie przypominając. Jeśli dzisiaj w niej nie skończy, to żaden papieros, żadne piwo ani żadna masturbacja nie przyniesie Grigoryanowi natychmiastowej ulgi. Tylko z nią musi przeżyć orgazm, a najlepiej to z kilka, gdy dopiero rankiem planują wyplątać się z własnych objęć. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakim cudem o zdrowych zmysłach i bez Jessalyn wróci do wiecznie niezasypiającego Nowego Jorku? Czy można zniknąć z kuli ziemskiej i żyć z nią, przy niej i w niej, nikomu nie dając przy tym żadnego znaku życia? Jego domem powinny być wyłącznie ramiona kobiety, o której istnieniu nie wiedział, idąc z hotelu na pobliską plażę. 
      — Po wszystkim najpierw będzie czas na przytulanie, a dopiero później wyskoczę na balkon, porywając cię ze sobą, uprzednio owijając w kołdrę hotelową. Nikt nie może zobaczyć tak pięknego, nagiego ciała. Chcesz, żeby wszyscy mężczyźni w Cancun chodzili z silną erekcją? - Z desperacji wskazał na swoją męskość, leniwie ześlizgując się językiem w stronę sutka. — Oczywiście, że chcę, abyś została. Moja żona i dzieci zrozumieją. - Dodał ze śmiechem, koncentrując się na pocałunkach składanych na wzgórku łonowym. — O czym marzę? O seksie z tobą. Kurwa, o tym, żeby każda noc do dziewiętnastego sierpnia była nasza. Czy to normalne, że mogę osiągnąć orgazm od samych wyobrażeń i dotyku twojego ciała? Zróbmy to. Kochajmy się. 
      Uśmiechnął się leniwie, spoglądając na szafkę nocną. W zamkniętej szufladzie leżały urodzinowe kajdanki, ale na wierzchu mebla widoczne było wszystko, czego Rafael oprócz Jessalyn potrzebował do pełni szczęścia. Zerknął ostatni raz zarówno na nieotwartą paczkę prezerwatyw, jak i ulubionych papierosów.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  11. Zadrżał z bezsilności pod wpływem tego, że już dziewiętnastego sierpnia przyjdzie im się rozstać na porcie lotniczym w Cancun. Oboje będą prowadzić przy sobie własne walizki, wypełnione po brzegi, być może ważące więcej niż w dniu przylotu, ale jak to przyjdzie im się rozstać na zawsze? Rafael wybierze Nowy Jork. Jessalyn wróci do Los Angeles. Jak będą w stanie powiedzieć sobie nawzajem to koniec, odchodząc bez minimalnej tęsknoty? 
    Grigoryan już dawno zdał sobie sprawę, że zbyt szybko przywiązuje się do ludzi, ale jak to możliwe, że nie potrzebował nawet sześćdziesięciu minut na zapoznanie się z tegoroczną dwudziestosześciolatką? Teraz ciężko byłoby mu zrezygnować z gorącej, seksownej i czułej Myers.
    Błagającym wzrokiem patrzył na tą rozświetloną twarz, wzdychając problematycznie, kiedy jej dłoń znalazła się na jego męskości. Pieściła go i potrafiła to robić tak, że Rafaelowi wydawało się, że unosi się wysoko w powietrzu, bez obawy o natychmiastowe rozbicie się. Przymknął powieki. Jęknął raz; bardzo głośno i z bezsłowną prośbą o to, aby w końcu spełnienie przywędrowało również do niego. Miękkość jej dłoni, leniwe ruchy wystarczyły, żeby czuł, że za chwilę zawiruje razem z nim cały świat, kiedy z ulgą krzyknie Jessalyn, dodając uprzednio soczyste kurwa
    Pełna elektryczność przepływała przez łobuzerskie spojrzenie Rafaela, kiedy ta niepozorna nieznajoma na oślep dotarła dłonią do stolika nocnego, zabierając stamtąd paczkę prezerwatyw. Czy wystarczy im tych kilka sztuk? Ile takich najpopularniejszych środków antykoncepcyjnych dla mężczyzn kupi w aptece do zakończenia wakacji? Czyżby w tak niepozorny sposób, dostanie od tutejszego farmaceuty kartę stałego klienta? 
    Parsknąwszy niekontrolowanym śmiechem przez to wyobrażenie, wybaczył jej to odsunięcie dłoni, chociaż tak mało brakowało, aby doszedł poprzez zwykłe masowanie. Obserwując zakładanie prezerwatywy przez Jessalyn, przełknął ślinę i ostatni raz pomyślał o tym, że oboje są szaleni, idąc jak najszybciej ze sobą do łóżka. Z żadną dziewczyną nie uprawiał seksu tak szybko, wręcz nie spieszyli się gorączkowo do tego, aby poznać swoje ciała bez ubrań, reagujące na orgazmy nie z tego świata. Wyszło na to, że Nicola, Maeve i Carlotta nie były mu pisane, bo to chyba o to chodzi, żeby nie zwlekać i nie uciekać, a kochać się ze sobą po wymianie pierwszych spojrzeń. Nie chodziło o to, iż byli łatwi. Po prostu wsiedli do dwuosobowego statku, chcąc zwiedzać kraj namiętności i czuć ulgę podobną do tej, kiedy rozgrzane ciała zderzają się z chłodnymi kroplami wody. 
    — Przypomnieć ci, kto poleciał na moją żuchwę? - Trącił nosem o jej nos, przenosząc kobiece ciało nieco wyżej na łóżku, aby oboje za chwilę nie skończyli na podłodze. — Cała jesteś seksowna. Kurwa! Cieszę się, że wylałem to cholerne piwo na ciebie. Inaczej przeszłabyś obok, a ja poszedłbym grać kolejnego seta. Zarówno siatkówka jak i seks są na literę s, ale wybieram stanowczo to drugie. 
    Był jak przed wciągnięciem uzależniających go na dobre narkotyków. Drżał i zaciskał zębami dolną wargę, nim nie ułożył obu dłoni po bokach jej głowy. Łapiąc ją za biodra, przeszył gorącym wzrokiem arcydzieło od góry do dołu. Nie uprzedzając Jessalyn, zatrzymał ogniste spojrzenie na linii ciemnych, błyszczących oczu i wszedł w nią bardzo łakomie. Jakby po raz pierwszy przyszło mu uprawiać seks, chociaż był obecnie mniej wystraszony, niż wtedy, kiedy stracił miano prawiczka. 
    Zawisł nad Myers i napierał coraz bardziej, potęgując swoje ruchy, które ze zmysłowych zmieniły się w nieco bardziej dynamiczne. Miał z nią porozmawiać, a tak nie wytrzymał, jęcząc przy tym coraz głośniej. Każde silniejsze pchnięcie, wywoływało inną, intensywniejszą melodię, płynącą z ust Grigoryana. Bał się, że za kilka sekund nie wytrzyma i dojdzie zbyt szybko, gubiąc odpowiedni rytm, ale ufał nieznajomej, że gdyby coś takiego miało miejsce, to go nie wyśmieje.
    — Jesteś blisko? Za moment spłonę, kochanie. - Wyrwało mu się to określenie, ale nie poczuł się głupio, tylko tak, jakby nazywał ją w ten sposób od długich lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze swobodą i kilkoma dodatkowymi ruchami, osiągnął orgazm, który ściąłby go z nóg, gdyby miał teraz stać, zamiast leżeć. W chwili spełnienia mruknął Jessalyn i nie wysunąwszy się z niej, obawiał się, że poprzez szybsze dojście, nie zachwycił sobą tej wyjątkowej kobiety. Niepotrzebnie go tak kusiła. Niepotrzebnie go masowała. Niepotrzebnie pozwolił jej na tak wiele… 
      Gorączkowym ruchem nawilżył środkowego palca i zsunął się nim po wzgórku łonowym, docierając do najbardziej erogennego miejsca w całym ciele kobiety. W tym czasie postanowił całować ją bez przerwy. Smakować tak, jak niegdyś ulubionych lodów śmietankowych na patyku; zimnej wody w upalny dzień czy niebieskiej waty cukrowej zakupionej z ostatnich oszczędności na festynie. 
      — Kupiłem gumki z myślą o tobie, a tak serio to dostałem od Oliviera. Robiąc zapasy, wziął dwie paczki i dostał trzecią za połowę ceny, oddając biednemu przyjacielowi. - Zaśmiał się z historii oraz własnego powodzenia, ponieważ odbierając od niego ten zakup, nawet w najodważniejszych myślach nie przypuszczał, że spędzi przynajmniej jedną noc z dziewczyną w łóżku. — Śmiał się, że muszę poderwać ognistą laskę. Dawno nie było ten tegen. - Zastosował określenie używane przez ojca i skupił się w pełni na Jessalyn. — Dobrze ci czy mam coś innego robić, piękna? 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  12. Był dla niej jak ten Święty Mikołaj lub wyjątkowo łaskawa złota rybka, spełniająca więcej niż trzy marzenia, bo po usłyszeniu jej gorącej prośby, zaczął z pomrukiem lizać obie piersi, zarówno jednej jak i drugiej poświęcając odpowiednią ilość czasu. Była najpyszniejszą słodyczą stworzoną przez ludzi i umieszczoną w ciele kobiety. Kiedyś przechodząc alejkami supermarketu, myślał, że nic nie pokona smaku mlecznej czekolady z orzechami; chrupków serowo-pomidorowych; lodów waniliowych czy niezastąpionych płatków śniadaniowych oblanych miodem. Wystarczyło zatopić w niej język i wiedzieć, że do końca życia będzie gardził słodyczami, zasmakowawszy prawdziwego raju w Cancun. Nawet ciasta pieczone przez mamę, nie zrównają się z wyjątkowością kobiecości Jessalyn. Jak to możliwe, że Nicola, Maeve ani Carlotta nigdy nie zrobiły na nim piorunującego wrażenia, a tu zaczynała cierpieć mu dusza, gdy zdał sobie sprawę, że po dwóch tygodniach wrócą do swoich światów i raczej nigdy nie przeżyją ponownie takiego podniecenia, namiętności i seksu? 
    Znieruchomiał na chwilę, gdy zdał sobie sprawę, że reszty życia nie spędzi w celibacie, a co za tym idzie, znowu się zawiedzie, idąc do łóżka z inną kobietą. Co takiego miała w sobie Jessalyn, wywołując u niego natychmiastowy orgazm, cudowne spełnienie i przywiązanie się języka do jedynego smaku? Czy może w niej zostać do końca świata? Seks w kilkadziesiąt minut stał się dla Rafaela ucztą nad ucztami, a nie tylko chwilowym zgaszeniem potrzeb człowieka, bo teraz mógłby nie wychodzić z łóżka, kochając się z nią, dopóki oboje nie mieliby siły ruszać rękami i nogami.  
    Zwalniając okrężne ruchy palcem, z czułością opiekował się potrzebami łakomej łechtaczki, którą liznął wiele razy, nim Myers osiągnęła pierwsze spełnienie i chciał patrzeć, jak dochodzi dla siebie i dla niego, mrucząc przy tym imię nadane przez rodziców oraz starszego brata. Upuszczając kapkę śliny na prawą pierś, bardziej się do niej przysunął, czując jak nabiera kolejnej chęci na pchnięcia we wnętrzu Jessalyn, ale zanim miało to nastąpić, chciał zakończyć trwającą przyjemność. Ugryzł oba sutki, gorącymi pocałunkami schodząc między piersi, aż dotarł do pępka i niespodziewanie zmienił koncepcję miłosnej gry. Palec zastąpił językiem w tym samym miejscu, dotykając łechtaczkę raptem z dwa razy, nim usłyszał, jak jego nieznajoma osiągnęła to, na czym obojgu zależało. 
    Wysunąwszy się z ciepłej, mokrej kobiecości, opadł całkowicie na jej ciało, chowając twarz w pachnącej, lepkiej nieco od potu szyi. Nawet jej mgiełka pachniała tak, że Grigoryanowi robiło się zbyt duszno na sercu. Własnymi sutkami zaczepił o te jej stwardniałe, błagające o kolejne pocałunki i cieszył się, że mogą czuć siebie tak doskonale, bez zbędnych ubrań, a ciała przylegają do siebie, jakby ktoś skleił je kroplami kleju. Byli jak te kartki papieru w bloku kolorowym wykorzystujące bliskość; jak dwie osy trącające się w szkle; jak wypuszczone z klatek dzikie zwierzęta; jak młodzi kochankowie, którym nie przeszkadzają inne zobowiązania, bo ani Rafael nie miał żony, ani nie przypuszczał, że Jessalyn mogłaby teraz zdradzać chłopaka, narzeczonego czy męża, gdyż on na miejscu tego jedynego, nie puściłby jej w ramiona innego. 
    Zadbałby o nią tak, żeby nawet w największej chwili zwątpienia nie pomyślała o tym, iż może położyć się pod inne ciało po to, aby poczuć obcego penisa czy czyjś język lub rozbrykane palce w kobiecości. Dla niej zawsze płonąłby ogniem i największą ochotą na następne seksualne rundy, nigdy niekończące się ostatecznym finałem. Kontynuowaliby swój program, nie chcąc wiedzieć, że kiedykolwiek przestanie mieć on swoją emisję przeznaczoną do oglądania jedynie Rafaelowi i Jessalyn.
    Rozgrzany do czerwoności, wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza i ani myślał o niczym innym, niż to, aby przytulić do siebie ciemnowłosą. Pozwolił, aby jej głowa spoczywała na jego klatce piersiowej i swobodnymi ruchami robił masaż włosów, całując ją przelotnie w czoło. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — To nienormalne, że ci, co byli w tobie przede mną, cię porzucili. Co z nich za frajerzy! - Spojrzał prosto w jej oczy i kopnął mocno w pościel. 
      Tylko im się plątała między nogami, a do niczego nie była potrzebna. W pokoju panowała zbyt wielka duchota, żeby musieli się teraz czymś przykryć, a wyszło na to, iż oboje nie uprawiali seksu, chowając swoje ciała pod kołdrę, robiąc to standardowo w pozycji na misjonarza, nie zdejmując przy tym grubych skarpet. Przydałby się porządny powiew klimatyzacji, ale wiedział, że wcześniej niż później, przespacerują się z pokoju do łazienki, znikając w kabinie prysznicowej pod strumieniem chłodnej wody. 
      — Wolałem macanie od wycierania twojego biustu z piwa, gwiazdeczko. To dlatego Alexa zaczęła wyzywać mnie od zboczeńca z brudnymi łapami, dupka i łajdaka, skoro poleciałem do piersi jej przyjaciółki aż z taką pomocą. Powinnaś mi była sprzedać plaskacza w twarz… - Pociągnął ją za dolną wargę i znowu zawisł nad nią, całując bez minimalnej ilości delikatności. Nie wiedzieć kiedy, obrócił to lekkie ciało i zaczął pocałunkami ozdabiać plecy kobiety. — Dlaczego od tyłu musisz być równie seksowna? - Mruknął do ucha, gryząc Jess w płatek i ręką zaczął masować pośladki. Kurwa! Chciał zobaczyć ją w body z dużym dekoltem i obcisłych spodniach jeansowych albo w dopasowanej sukience midi, podkreślającej tę zgrabną pupę. 
      W którym momencie przestał być Świętym Mikołajem albo łaskawą złotą rybką? Przecież to jego marzenie się spełniło albo to nareszcie list dorosłego Rafaela trafił w dłonie starszego pana z gęstą brodą. Wsuwając pod nią dłoń, uniósł ją do góry i wziął na ręce, lądując z nią w królewskim fotelu o szarym obiciu. Byli już coraz bliżej balkonu, a wystaczyło ubrać kąpielówki, dać Jessalyn coś do okrycia, wziąć jednego papierosa, zapalniczkę i zapalić coś paskudniejszego niż to, co ich paliło w łóżku, ale nikotyna była mu też potrzebna do funkcjonowania. 
      — Palisz? - ponownie ją poderwał w swoje ramiona, idąc do szafki nocnej, z której ściągnęła paczkę z prezerwatywami. Teraz zajął się tą z papierosami i nie planował być niekulturalnym gospodarzem pokoju dwieście czternaście, stąd też padło takie, a nie inne pytanie z ust napalonego Grigoryana. — W kołdrze będzie ci niewygodnie, dam ci to. - Nachylił się z Jessalyn do walizki i trzymał ją kurczowo, wyciągnąwszy stamtąd bezrękawnik z kapturem zrobiony z cienkiego materiału, idealnego na upały. Był prosty, z małym znaczkiem i cały biały, ale obawiał się, że zacznie z niej spadać, bo według metki miał rozmiar L. 
      Postawiwszy kobietę na dywanie, ubrał ją, sam zakrył swoją męskość przed światem i wyszli na przeszklony balkon. 

      Usuń
    2. — To chyba dobry moment, żebyś wiedziała więcej o mnie. Skończyliśmy na tym, że mam dwadzieścia cztery lata i przeżyłem pierwszy raz ze starszą od siebie kobietą. Podnieca mnie sam wydźwięk tego zdania. Wakacje w Cancun to kaprys, nie powinienem tu nigdy być, ale wcześniej nie wyjeżdżałem poza Nowy Jork i Walencję. Miałem przylecieć dopiero we wrześniu, a wiesz, że wtedy byśmy się minęli? - Wypuścił dym z ust i musnął jej rozwarte wargi. — W przeciwieństwie do ciebie nie gubię rzeczy. Trzykrotnie sprawdzam, czy wszystko mam, zanim skądś wyjdę. Jesteś rewelacyjna, że zgubiłaś coś tak wielkiego, jak walizkę. Moich rodziców nie było stać na posiadanie zwierzaka, w dodatku trzech, bo mój starszy brat Louis marzył o żółwiu, ja o rybkach w akwarium, a nasze młodsze maleństwo Fabianne uparcie dążyła do kupienia papugi. Nim tu przyleciałem, w przeciągu ostatnich dni z powodzeniem ukończyłem kurs fotografii i zakończyłem trzeci związek w swoim życiu, co oznacza, że wcale nie mam żony, a nawet nie spłodziłem jednego dziecka, nie mówiąc o szóstce. Być może dzisiaj by mi się udało, ale Olivier jest naszym wybawicielem, bo tak plemniki zniknęły w koszu. - Strzepnął popiół do popielniczki i mocno się zaciągnął, próbując nie wpatrywać się w te sterczące przez koszulkę sutki. — Tak więc nie będzie mini Grigoryana w rodzinie. Chyba że jednak gumka nam pękła. - Próbując nieco przerazić Jessalyn, zrobił wielkie oczy i zaczął ciężej oddychać. — Nie boję się żadnej pracy, oszczędzam pieniądze, żeby nie popaść w długi, lubię od czasu do czasu wypić trochę za dużo zimnego piwa i obudzić się następnego dnia z kacem. Nie skończyłem żadnych studiów, jeden rok przekiblowałem w tej samej klasie, ale za to teraz chcę uczyć się fotografii. Złożyłem pierwsze zdjęcia do konkursu. Nowy Jork nocą i czekam na wyniki, mają przyjść jutro po południu. Nawet jak zajmę trzecie miejsce, to będzie mnie stać na porządny aparat, bo tamten, którym robiłem fotografie, nie był mój, a znajomego. Ach i najważniejsze jedna gorąca laska powiedziała mi, że mam pięknie zarysowaną żuchwę. 
      Zaśmiał się po tym zdaniu i zakończył palenie pierwszego, lecz pewnie nieostatniego tej nocy papierosa.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  13. Widząc jej nagłe odsunięcie się o kilka dobrych centymetrów na przeszklonym balkonie, zrozumiał naprędce, że powiedzenie mamy, iż Rafael nigdy nie potrafi utrzymać języka za zębami, a papla to, czego nie powinien, było aż zbyt prawdziwe. Rozmowy nie stanowiły jego mocnej strony; były czymś w rodzaju pięty achillesowej i chyba tym samym wybudował podstawę muru między sobą, a Jessalyn.
    — Jestem świeżo po rozstaniu, ale z ręką na sercu nie czuję już nic do Carlotty, może poza nienawiścią. Byliśmy ze sobą półtora roku, na pewno o sześć miesięcy za długo. Oddalaliśmy się w tym czasie od siebie aż za mocno. Zamiast być przy mnie, wolała szaleć na imprezach. Alkohol, flirty i wszystko skończyło się w momencie, gdy poprosiłem Oliviera, żeby zaczął ją podrywać na moich oczach. Ona się rumieniła, zakręcała kosmyk włosów na palcu, zagryzała wargę. Identycznie jak wtedy, kiedy się poznaliśmy. Nie wiem, czy poszła z innym do łóżka, ale my nie kochaliśmy się z dwa miesiące. Rozumiem, że można nie mieć ochoty, ale sama widzisz, jak mnie prędko pobudziłaś. Uwielbiam uprawiać seks. Nie to, że teraz chcę się podlizać, Jess. Z tobą mi pod tym względem najlepiej, dosłownie. Najchętniej bym z ciebie nie wychodził… - Podszedł do niej i kiedy oparł o chropowatą powierzchnię ściany, zaczął od razu delikatnie całować pełne usta, nieco opuchnięte od tego, co już ze sobą robili. — Jessalyn, mam wrażenie, że z tobą mogę wszystko. Dlatego opowiem ci o sobie każdą historię. Przeżyłem swój pierwszy raz jako dwudziestojednoletni mężczyzna. Nie byłem rewelacyjny, byłem kiepski. Przez siedem miesięcy pierwszego związku uprawiałem seks może z osiem, może dziewięć razy. Przy rozstaniu usłyszałem, że nie ma słabszego mężczyzny ode mnie. Z drugą dziewczyną było nam bardzo dobrze, ale nie chciała mieć biednego chłopca, który nie kupi bransoletek Pandory, niczego z Gucci ani z Douglasa, więc kopnęła mnie w tyłek po dwóch wakacyjnych miesiącach. Ostatni przypadek znasz. Nie miałem szczęścia do kobiet. Jess, znamy się godzinę, a zobacz, jak na ciebie reaguję. - Wskazał na widoczną erekcję i przez materiał własnego bezrękawnika, dłonią masował nagie piersi. — Po rozstaniu z tobą będę musiał udać się na leczenie zamknięte, a i tak żaden seksuolog mi nie pomoże…
    Oparł głowę o jej klatkę piersiową i nie zamierzał nigdy puścić tej kobiety. Czy można stracić rozum razem z sercem w przeciągu sześćdziesięciu minut? Miał wrażenie, że zna ją lepiej od rodzonego rodzeństwa; że ona ma pojęcie o jego sekretach, pasji, ulubionych czynnościach; że Jess wiedziałaby, jaką koszulkę by ubrał i jaki żel pod prysznic by kupił; że wie, ile musi spać, by nie chodzić niewyspanym i jakie są jego ulubione miejsca w Nowym Jorku. Tuląc ją do siebie, wdychał jej zapach, próbując zrobić sobie odpowiedni zapas powietrza.
    — Nie bierz mnie za wariata. Chcę być cały twój na zawsze…
    Rzucił tę prośbę, momentalnie wślizgując się pod koszulkę i kiedy schował tam głowę, zaczął na oczach całego Cancun lizać ulubione lizaki zwane sutkami Myers. W przerwach postanowił kontynuować opowieść, dlatego wypuszczając spomiędzy zębów lewego sutka, podrażnił drugiego palcem.
    — Nie zdałem z klasy do klasy, bo moja mama straciła wtedy czwartą ciążę. Długo leżała w szpitalu. Tata pracował na dwa etaty, żeby utrzymać dom, więc z Louisem musieliśmy zaopiekować się Fabianne. Niestety mój tata od czwartego roku życia jest sierotą, a babcia ze strony mamy, opiekowała się naszym dziadkiem w śpiączce, więc jako dzieci byliśmy zmuszeni do tego, aby szybciej dorosnąć. Do Walencji jeździliśmy dwa razy do roku na święta Bożego Narodzenia i miesiąc wakacji. Mówię po hiszpańsku, chciałem się nawet tam osiedlić, ale za bardzo kocham Nowy Jork… - Przerwał po to, żeby zassać się na drugim sutku. W tym czasie dłoń położył na jej kobiecości, napierając na nią męskością, która ledwo mieściła się w kąpielówkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciał, aby Myers opacznie go zrozumiała. Tę rozmowę traktował jako szczerą spowiedź i szansę na pozbycie się ciężkich kamieni zalegających na duszy. Podobno nie powinno mówić się o eks w trakcie poznawania nowej osoby, z którą przeżyło się już jeden orgazm i widziało się, jak dwukrotnie doszła z jego imieniem wymieszanym z szybszym, urywanym oddechem. Rafael miał inną zasadę; nie chciał kłamać, robić z siebie nie wiadomo kogo ani prezentować się przed nią jako zły chłopiec bez szacunku do kobiet. Powiedział to wszystko, bo uważał taki rodzaj rozmowy za normalny ruch. Albo kawa na ławę, albo prezentowanie siebie jako różowej, doskonałej laurki posypanej od góry do dołu intensywnie brokatem. Wybrał pierwszą opcję, świecąc przed Jessalyn nie tylko nagością, ale i najprawdziwszą szczerością, o którą w obecnych czasach popranego świata było coraz trudniej.
      — Nie wiem, czy wypada mi przyjmować tak drogi prezent od ciebie. Nie możesz po prostu kupić siebie i dać już na wieczność? - Wysunął głowę spod koszulki i objął jej policzki gorącymi dłońmi, by znowu musnąć słodkie wargi. — Bogini, a może chciałabyś kochać się na balkonie?

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  14. Także nie rozumiał swojego trwania w związku z Carlottą bez przyszłości. Dlaczego nie rozstał się z nią wcześniej? Może dlatego, że była pierwszą dziewczyną Rafaela, która nie skrytykowała go ani razu, gdy oboje za każdym razem osiągali spełnienie po seksie, ani też nie wymagała od niego niemożliwego. Nie zależało jej na czymś z kolekcji Pandory, Gucci, Douglasa czy innych znanych na całym świecie marek, bo z Carlottą chodził na wyprzedaże i nie zawracał sobie głowy niczym, co było trudne do zdobycia. 
    — Nie chciałem znowu być sam i wracać do pustego wynajmowanego mieszkania. Trzymałem się tego związku jak ostatniej deski ratunku. Zastanawiałem się, co we mnie nie gra, skoro wcześniej czy później zrywają ze mną? Tak, ona jest przeszłością. Moją teraźniejszością jesteś ty, Jess. Od godziny trwam przy tobie wiernie, jak piesek i nigdzie nie mam zamiaru odchodzić. Maleństwo, może ktoś się z nas zaśmiać, ale zależy mi na tobie. Nie tylko tak, aby cię doskonale doprowadzić do orgazmu, bo chciałbym poznać twoją przeszłość i budujące się marzenia. Żadna z moich eks nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, więc może to ciebie szukałem, odkąd zrozumiałem, czym jest miłość i że na pewno jestem heteroseksualnym mężczyzną, którego kręci seks, połączony z wykonywaniem codziennych czynności z kimś, kogo się bardzo lubi… - Obawiał się, że słowem kocha wystraszy i tak być może przerażoną Myers, dlatego subtelnie musnął ją w środek czoła, chcąc dać dziewczynie bezterminową gwarancję, że ma względem niej poważne zamiary, a nie coś w rodzaju darmowego wykorzystania. Inaczej poszedłby do prostytutki, ale Rafaelowi grało coś więcej w duszy od przypadkowego uniesienia z osobą, dla której byłby po prostu następnym klientem. 
    Czy w Cancun rozpylony został specjalny środek do natychmiastowego zauroczenia się nieznajomą kobietą? Przecież przylatując tu, miał do czynienia z wieloma kobietami; to z barmankami, to z innymi dziewczynami, przemierzającymi plaże; to z kelnerkami, pokojówkami i tymi, które w obsłudze hotelowej zajmowały jeszcze inne stanowiska pracy, ale jakoś nie przeszło mu nawet na myśl, żeby się do którejś z nich odezwać i móc poznać od najbardziej intymnej strony, jaką była obustronna nagość. Więc czy w Cancun rozpylony został specjalny środek do natychmiastowego zauroczenia się Jessalyn Myers? Co jeśli większość odpoczywających tu mężczyzn przepadła do niej i czekają w kolejce po zdobycie jej serca oraz ciała? Jak przyjdzie co do czego, to wyjdzie z nimi walczyć i wyraźnie pokazać, że wybrała tylko i wyłącznie Rafaela Grigoryana z amerykańsko-hiszpańskimi korzeniami. 
    — To nie moja wina, że mam po raz pierwszy tak blisko takie piersi. Jestem prostym mężczyzną i od godziny uwielbiam cię macać, skarbek. 
    Rafael wiedział, że powinni odpuścić jakiekolwiek czułości przy rozmowie zawierającej same poważne tematy, ale co mógł zrobić, skoro coś, zamiast go odsuwać od Jessalyn, przyciągało z każdą dodatkową minutą coraz mocniej do tego ciała? On już nigdy nie nauczy się żyć bez jej sterczących sutków, pysznej kobiecości, pełnych ust, radosnych oczu, zgrabnego noska, widocznej pupy, kolan bez blizn, wyczuwalnych żeber, miękkich łokci, pleców z drobnymi znamionami i dłoni tak idealnych, że chciałby czuć je już na zawsze na skórze pokrytej ciarkami.
    Zaprzestając poważnej rozmowy, która i tak przegrałaby z wyczuwalną w powietrzu chęcią na siebie nawzajem, oblizał ze smakiem z palców jej smak, ukryty w kobiecości i nabrał go więcej, jak kremu ze słoiczka, wycierając mokre kobiece uda. Czy to była o niebo lepsza wersja przezroczystej Nutelli? 
    — A czy jest możliwość spłacania rat zbliżeniowo? Użyłbym swojej podłużnej karty, wsuwając ją do wyjątkowo chętnego terminala i powiedzmy, że bardzo długo nie mógłbym przypomnieć sobie pinu, aż ten terminal wołałby o pomoc, krzycząc imię tej karty. - Pobudzony brudną gadką, omal nie spalił się przed nią na czerwono, jak słynny raczek nieboraczek. — Myślę, że twoi eks mieli to szczęście, iż mogli mieć z tobą odważny seks, a ja chciałbym właśnie z Jessalyn Myers przeżyć wiele pierwszych razy. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Nicolą walczył o uznanie i seks, bo tak jak on chodził napalony, tak ją wiecznie bolała głowa albo twierdziła, że libido ma zbyt niskie i nie może być na każde jego zawołanie. Ileż to razy posuwał się do samotnej masturbacji w łazience, oglądając na ekranie telefonu niegrzeczne pornosy, kiedy gorąca dziewczyna, spała w odważnej piżamie, wypinając w jego stronę tyłek. Kusiła go swoimi pozycjami w trakcie snu, ale skoro go nie chciała, tak radził sobie samodzielnie w miarę możliwości. 
      Z Maeve więcej czasu spędzili na uprawianiu seksu niż na czymkolwiek innym. Wiele razy odrzucali połączenia od bliskich, nie stawiali się terminowo w urzędach czy miejscach usług, a nawet posunęli się do tego, aby wziąć chorobowe na całe trzy tygodnie. Liczyły się dla nich tylko cztery czynności; krótkie spanie, szybkie zjedzenie czegoś pożywnego, prędka kąpiel i długi seks z niezliczoną ilością orgazmów, ale robili to tylko pod prysznicem i w łóżku. Raz zdarzyło się zrobić jej palcówkę w samochodzie, jednak to było tak przelotne, że nic wielkiego nie wyniósł z tego momentu. 
      Z Carlottą ogólnie udawali, że ani razu ze sobą nie spali. Dziewczyna pochodząca z tradycyjnej, katolickiej rodziny według zasady musiała pozostać dziewicą aż do ślubu, co uczyniła uprzednio jej matka, babcia i prababcia. Zamieszkawszy ze sobą krótko przed rozstaniem, stali się sąsiadami jej rodziców, którzy na pewno nasłuchiwali jakiegokolwiek, choćby krótkiego jęku, więc wtedy już wszystko się posypało, a kiedy udawało im pójść do łóżka, to bez żadnej ekscytacji i szczęścia. 
      To przy Jessalyn poczuł TEN STAN uniesienia wymieszany z chęcią ryzyka. To z nią chciał spróbować nowych rzeczy i czuć ekscytację w najtrudniej dostępnych zakamarkach rozbudowanego przez liczne ćwiczenia ciała. Poczuł, że przy niej może mieć wszystko, czego tylko chce i przy tym poleci na skrzydłach tak wysoko, jak tylko zamarzy. Odleci z nią do nieba, za chwilę znajdując się w łaskawym piekle. 
      — Co ty? - Jęknął na widok jej ust przy członku, gdzie chwilę wcześniej niewinnie drażniła oddechem jego wrażliwe podbrzusze. — Nie musisz…
      Był przyzwyczajony do tego, że nim nie zajmowano się aż tak, jak on troszczył się o kobiety w trakcie seksu. Nie prosił o obciągnięcie żadnej z dziewczyn, więc zapomniał, jakie to może być wspaniałe uczucie, kiedy trzymała jego męskość w tych ustach. Ucieszył się. To oznaczało, że ona również angażowała się w sferę seksualną i to nie jemu przyjdzie jedynie wykonywanie minetek i palcówek, a sam otrzyma wiele cudownych niespodzianek. 
      W pełni ufając ciemnowłosej, oddał się korzystaniu z przyjemności, jaką mu sprawiała. Stercząca męskość ledwo mieściła się w ustach, które do tej pory jedynie smakował, więc nie spuszczając wzroku z tego oszałamiającego widoku, wczepił palce w bujne włosy Myers. Jeżeli nie upadnie za chwilę na tyłek, to wszystko zakończy się sukcesem, bo z każdą pieszczotą wyczuwalną na męskości, czuł jak mocniej kręci mu się w głowie, a nogi odmawiają długoterminowej współpracy. 
      — Jess… Kurwa… Jessss… - Tracił również możliwość budowania pełnych zdań. — Za niedługo dojdę, a nigdzie nie mamy chusteczek…
      Z trudem przyszło mu przymknięcie oczu i oddanie się całkowicie tej chwili, gdyż nie chciał kończyć oglądania tego, co z nim wyprawiała. Wiedział, że jeszcze kilkadziesiąt sekund, a będzie zmuszony się od niej odsunąć, by nie połykała jego spermy. Z drżącymi powiekami, usłyszał czyjeś westchnienie i szepty. 
      — Chciałabym ci tak zrobić, jak ta śliczna kobieta temu przystojnemu mężczyźnie, ale jestem do niczego, jeśli chodzi o obciąganie… 
      — Jak już skończą, to możemy zapytać o jakąś cenną radę, słodka. Chociaż możesz mi nigdy w życiu nie obciągnąć, a i tak będę w chuj zadowolony i zakochany w tobie na wieki wieków. Tak ogólnie chcę dotrwać z tobą do takiego momentu, jak ci państwo. Zobacz, wyglądają, jakby byli ze sobą długie lata, a iskrzy między nimi, jakby dopiero się poznali. 

      Usuń
    2. Zamiast współczuć dziewczynie, która musiała być bardzo młoda, oceniając jej wiek po głosie, krzyknął z rozkoszą imię swojej (CZY MOŻE POWIEDZIEĆ UKOCHANEJ KOBIETY?) najlepszej pod słońcem nieznajomej. Dochodząc obficie w ustach, poczuł taką ulgę i wdzięczność, że nie myśląc wiele, wyznał. 
      — Kochanie, jeszcze nigdy nie czułem się taki szczęśliwy. Jesteś moim wyjątkowym skarbem…  
      Otarł jej wargi z resztek spermy i podał dłoń, żeby bez problemu podniosła się z kolan. Nieco zawstydzony faktem, iż są jednak obserwowani, założył prędko kąpielówki i spojrzał na parę, która według wyglądu, nie mogła przekroczyć nawet dwudziestego roku życia. 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  15. Na widok intensywnie wpatrującej się w nich młodej pary, Rafael poczuł, jakby spłynął na niego talent aktorski i po raz pierwszy w życiu zagrał najlepszą oraz najważniejszą rolę w sztuce teatralnej. Tyle że balkon nie był sceną. Dwoje ludzi z naprzeciwka nie należało do widowni z wykupionymi biletami wstępu. Jessalyn nie stała się dla niego tylko koleżanką z pracy, z którą należało odegrać to, co umieścił w scenariuszu pomysłodawca spektaklu. 
    Oni poznawali się od każdej strony. Próbowali siebie nawzajem na wszystkie z możliwych sposobów, które być może wcześniej nie należały albo do udanych, albo w ogóle nie mieli przyjemności spróbować tego, czego próbowali w pokoju dwieście czternaście umieszczonym w Terracaribe Hotel Boutique. 
    Ścisnąwszy dłoń ciemnowłosej, przetoczył po jej wszystkich palcach, ostatecznie delikatnie łapiąc ją za ten serdeczny, na którym to wszystkie zakochane pary wsuwają sobie najpiękniejsze dla nich obrączki. Nie mieli ich, tak samo jak nie wiedzieli, czym jest długi staż w związku, bo jeszcze kilka godzin temu Raf nie wiedział, że istnieje ktoś taki, jak Jessalyn Myers, a Jess nie miała zielonego pojęcia, że spotka w Cancun kogoś takiego, jak Rafael Grigoryan. 
    Uśmiechnął się i porozumiewawczo mrugnął do dziewczyny, gdy ta wyznała, że pani z tego balkonu wyglądała jak anioł przyjemności. Ta młoda, być może dopiero dwudziestoletnia kobieta wiedziała, co powiedzieć, bo Rafael zgodził się z nią natychmiast, widząc w osobie Jessalyn właśnie takiego wyjątkowego anioła. Gdzieniegdzie przemawiał przez nią pierwiastek diablicy, ale była jego darem zesłanym z niebios i poczuł to zaledwie po dobrej godzinie znajomości.
    We wcześniejszych relacjach z kobietami nie miał tego poczucia po kilku miesiącu związku, a tu dosłownie anioł miłości wycelował w niego strzałę Amora, bo przeszło mu teraz przez myśl, że chciałby się z Jessalyn ożenić. 
    Czy to normalne, czy zupełnie ryzykowne? Uznał to za całkowicie zwykły, nieodstający od normy odruch, ponieważ przez ślub z nią, mogliby wcale się nie rozstać, a Rafael wyraźnie czuł, że Myers z każdą minutą staje się jego teraźniejszością i coraz wyraźniejszą przyszłością. 
    — Moja kobieta mądrze prawi. Przede wszystkim musicie to poczuć, nie zmuszać się, a nawet jeśli spróbujecie, a w trakcie minetki, palcówki czy obciągania, poczujecie, że to nie jest dla was, lepiej przerwać niż robić coś przez siłę, byle tylko zadowolić stronę, której sprawiacie przyjemność. Też warto słuchać, czego ta osoba pragnie, bo wiele razy przekazuje cenne wskazówki, które mogą doprowadzić do rewelacyjnego orgazmu, prawda kochanie? - Ucałował ją czubek głowy, zdając sobie sprawę, że oboje wyglądają jak coachowie od seksu. — Moja kobieta dzisiaj poprosiła mnie, żebym zwolnił i robił te same kółeczka palcem, co językiem, posłuchałem i naprawdę było warto. Tak samo jak pragnęła, żebym lizał jej piersi, więc nie zlekceważyłam tej prośby i wy też bierzcie do serc to, co ważne. Ile macie lat? 
    — Ja kilka dni temu skończyłam dziewiętnaście, mój chłopak dwadzieścia… 
    — Chcecie coś wiedzieć? Byłem rok starszy od ciebie… - wskazał ruchem głowy na mężczyznę. — gdy pierwszy raz uprawiałem seks. Byłem do niczego, co przy zerwaniu wykrzyczała mi moja eks. Podobno udawała orgazmy. Wiecie, jak to obniżyło moją pewność siebie? Później przeszedłem przez jeszcze dwa fatalne związki, a tę kobietę poznałem półtorej godziny temu. Nie śmiejcie się, że was wkręcam. Naprawdę. Oblałem ją piwem na plaży i potoczyło się tak, jak widać, ale jeszcze ani razu nie czułem takiego ognia w relacji z kobietą. Mam wrażenie, jakbym znał ją całe życie; jakbyśmy kochali się już z milionowy raz. Wychodzi na to, że znalazłem pokrewną duszę i jestem gotów zostać jej mężem, byle dziewiętnastego sierpnia nie wracać do domu w pojedynkę. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spojrzał po tych słowach prosto w oczy w Jessalyn i przy świadkach ułożył dłonie na jej pośladkach, namiętnie całując usta, którymi zrobiła mu tak dobrze, że będzie to nieziemskie uczucie, pamiętał do ostatnich dni życia. To była uczta nad ucztami. Machając na pożegnanie parze, wprowadził ją do pokoju i podniósł Jess nad siebie, by oprzeć o ścianę i nie dawać spokoju tym zapewne nieco zmęczonym wargom. Zaprzestał w chwili, gdy już zabrakło mu tchu i opuścił ją powoli na miękki dywan. 
      — Mówiłem poważnie, Jessalyn. Jesteś moim cudem, który wykradł się zza rogu, a teraz chodźmy wziąć wspólny prysznic. Wciąż czuję na tobie zapach piwa, a na sobie to cholerne lepkie mango. - Pociągnął ją za dłoń, wprowadzając do łazienki. — Chcę ci jeszcze powiedzieć, że nie wystarczył jeden lodzik, bym był bardziej szczęśliwy niż przez całe życie. Tak bardzo ucieszył mnie fakt, kto był autorką tego obciągania, wiesz? Byłaś, jesteś i będziesz doskonalsza od doskonałości. 
      Podciągnąwszy do góry swoją koszulkę, zerknął przelotnie na kobiecość, wzgórek łonowy, płaski brzuch, żebra, mostek, piersi, obojczyki i kiedy ściągnął materiał przez głowę, popatrzył długo na prawdziwe dzieło sztuki. 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  16. Nie znał jej, a mimo wszystko zaufał bardziej niż jakiejkolwiek bliższej osobie. Od samego początku wydawała mu się przesympatyczną, pełną stabilności dziewczyną, ale nie wiedział o niej prawie niczego, więc czy chęć poślubienia Jessalyn, nie była czymś w rodzaju porwania się z motyką na słońce? Małżeństwo traktował jako relację na zawsze, a nie na chwilę, kończąc wszystko w sądzie. Nie marzyło mu się, żeby zostać młodym rozwodnikiem, bo poczułby, iż zbyt szybko się poddał i przegrał to, co dawało nadzieję na przyszłość spędzoną z żoną. 
    Co jeśli to Jessalyn Myers była mu pisana jako druga osoba do wspólnego życia? Jeżeli przyjdzie im się rozstać za te dwa tygodnie, to jak mają o sobie zapomnieć, skoro być może już nigdy żadna kobieta nie zrobi na Rafaelu tak pozytywnego wrażenia, jak Jess? 
    Spojrzał na jej mokre ciało, uniósł wzrok w stronę prysznica i wyciągając dłoń, nabrał wody, aby za każdym razem przemywać odpowiednie miejsca, pachnące jeszcze do niedawna piwem. Od czasu do czasu wylewał na dłoń trochę żelu i podbierał jej jedyną dostępną gąbkę. Było to tak intymne, ale jednocześnie tak swobodne, że Rafael nie wyczuwał w tym chęci na kontynuację seksu w przeróżnych pozycjach pod prysznicem czy w innych miejscach, lecz to była potrzeba zadbania o tę drugą osobę. Po prostu mył ją, dziękując za to, że i ona zadbała o czystość jego ciała, wykonując także idealny masaż głowy. Ucałowawszy ją lekko w opuchnięte usta, przeczesał splątane kosmyki jej włosów i przyłożył swoje czoło do czoła Jessalyn, chcąc pozostać tu tak na zawsze. Byle tylko czuć jej ciepło, kształty pod fakturą palców i słuchać bicia głośno pracującego serca. 
    Zostawiając pianę pomiędzy piersiami, bezczelnie zatopił w tamtym miejscu nos, rysując opuszkiem palca różne kształty przy jej sutkach. Była diabelnie boska i wówczas Rafael zrozumiał, że zrobi wszystko, żeby samotnie nie lecieć samolotem z Cancun do Nowego Jorku. Nie wiedział jeszcze jak, ale ubłaga ją na kolanach o powrót do także jej rodzinnego miasta.  
    — Nikt nigdy nie traktował mnie poważnie. - Powtórzył te same słowa, które kilka minut temu wypowiedziała, stojąc na dywanie w jego hotelowej sypialni. — Aż tu nagle okazuje się, że jestem nie aż tak złym autorem twoich orgazmów i słyszę o swojej atrakcyjności. - Uśmiechnął się szerzej, odsłaniając przy tym zęby. — Widocznie oboje zostaliśmy skrzywdzeni przez nieodpowiednich partnerów, ale to w twoich oczach widzę bezpieczeństwo, a w ramionach czuję ciepło domu rodzinnego, wiesz? Może to dziwne i weźmiesz mnie za głupka, ale widzę cię krzątającą się po kuchni z kubkiem gorącej czekolady w mojej bluzie, jak głośno śpiewasz do najnowszych hitów i dodajesz sól do jajecznicy, którą już posoliłem. Chciałbym robić ci zdjęcia, prać twoje ubrania, wieszać małe skarpetki, które będą wściekle różowe, suszyć te gęste włosy, oglądać z tobą komedie romantyczne, jeździć na rowerze po mieście i zostawiać ci urocze liściki przed wyjściem do pracy, moja kobieto.
    Brał ją na poważnie. Nie chciał widzieć w niej jedynie przelotnej, wakacyjnej przygody, którą zaliczy i po którymś orgazmie rzuci w kąt, jak bezużyteczną zabawkę. Był dojrzałym chłopcem i nie liczyło się dla niego przypadkowe zaliczanie nieznajomych panienek, bo to, co zrobił z Jessalyn tej sierpniowej nocy, wydarzyło się po raz pierwszy w życiu Rafaela. Nigdy nie poszedł z obcą dziewczyną do łóżka, byle nie hamować swoich żądzy, ale dzisiaj dla niego dobrym wytłumaczeniem było to, iż ona okazała się od początku pokrewną duszą.
    Kiedy wyszli spod prysznica, wytarł dokładnie mokre ciało Jessalyn i pachnąc identycznie jak ona, przeniósł ją prosto do pokoju. Tam pożyczył kobiecie znowu zbyt dużą koszulkę, sam wciągając na nagie biodra czyste, tym razem ciemnofioletowe spodenki bez wzorów. Ze spokojem zamknął drzwi balkonowe, zostawiając jedynie otwarte okno i pozostawiając do wywietrzenia zmiętą przez seksualną zabawę pościel, usadowił ją sobie na kolanach w wygodnym fotelu. 
    — To, co maleństwo, zamawiamy pizzę czy inne danie? Chyba że chcesz uciec przed północą jak Kopciuszek i zostawić mnie samego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złożył czuły pocałunek we fragmencie szyi tuż nad obojczykiem i przymknął oczy, czując się, jakby podobne wieczory spędzał z Myers już wielokrotnie. Czemu towarzyszyło mu aż tak silne uczucie przywiązania? Śmiało po dwóch godzinach znajomości, mógł rzec, iż zauroczył się w ciemnowłosej bez pamięci, bo może i czekała ich wielka miłość, ale do tego potrzebowali znacznie więcej czasu. Nie wiedząc, jak wytłumaczyć swoje zaufanie do niej, wsłuchał się w ciszę, przerwaną nagle czyimiś jękami. 
      — Nasza młodzież tak się bawi? - Poruszył brwiami, parsknąwszy śmiechem. — Czy aż tak wzięli sobie do dwóch młodych serc cenne wskazówki?
      — Alexa, kurwa, jak ty mi dobrze robisz ustami! Mocniej, nie przestawaj!
      Rozpoznawszy głos Oliviera, zrozumiał aż zbyt dosłownie, co działo się w pokoju dwieście trzynaście. Czyżby od nienawiści do namiętności przechodziło się z taką szybkością? Rafael nie dowierzając w to, że jego serdeczny przyjaciel uprawiał właśnie seks z przyjaciółką Jessalyn, spojrzał niepewnie na dziewczynę, próbując ogarnąć rozumem sens całego zdarzenia. 
      — Powiedz, że nie słyszałaś tego samego, co ja, błagam…
      Próbując nie reagować na dochodzące z sąsiedniego pokoju dźwięki, schował twarz we włosach Jessalyn. Tam szukał schronienia i szybko zrozumiał, że nikt nie jest w stanie tak go ukoić, jak właśnie tajemnicza postać z plaży.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  17. Gdyby nie uniesienia seksualne, które nastąpiły pomiędzy Olivierem, a Alexą, Grigoryan w życiu nawet na krok nie ruszyłby się z zajmowanego pokoju. Zamówiłby jedzenie na wynos dla nich, konsumując wszystko w łóżku, gdzie nie zwracałaby najmniejszej uwagi na drażniące go do tej pory okruszki. Teraz obojgu była potrzebna natychmiastowa ewakuacja. Ani Rafael, ani na pewno Jessalyn nie zamierzali słuchać tego, jak cudownie zajmowali się sobą nawzajem ich przyjaciele, dlatego nie czekając ani minuty dłużej, zgarnął kartę wstępu do pokoju, zakrył klatkę piersiową nieco wygniecionym T-shirtem, wziął rozpinaną bluzę z kapturem i do kieszeni od ciemnofioletowych spodenek wsunął skórzany portfel. Musieli uciec w trybie pilnym. Wystarczyło, że minęli pokój Oliviera w drodze do windy, a kolejny raz mieli dosyć tych wyjątkowo głośnych dźwięków. Czy na pewno nie będą odkupować hotelowego łóżka? Rafael przewrócił oczami, żałując tego, że musieli opuścić ich, póki co jedyne ulubione miejsce. 
    Inaczej z dozą radości suszyłby jeszcze mokre, bardzo gęste włosy Jessalyn. Opowiadałby o kolejnych marzeniach, które chciałby z nią spełnić. Mówiłby, jakie piosenki powinna dla niego nucić. Być może już myślałby intensywnie o tym, skąd mógłby pożyczyć aparat, aby uchwycić piękność z Nowego Jorku na trwałe. Zapytałby, w jaki sposób zorganizowałaby dla nich kuchnię w pobliskiej restauracji, bo to na pewno nie były koszty wliczane w czyjekolwiek plany wakacyjne. 
    Uśmiechnąwszy się do niej z widocznym rozbawieniem w błyszczących oczach, zlustrował sylwetkę w swojej za dużej na nią koszulce i wiedział, że w takiej wersji chciałby ją oglądać do końca dni przypisanych mu na Ziemi. Czy może prosić o babcię Jessalyn Myers-Grigoryan popylającą po domu w jego koszulkach, kiedy już ma naturalnie siwe włosy? Warto liczyć na to, że ta wizja się spełni. Splatając własne palce z jej palcami, przeszli w stronę windy, a podróż w dół, spędzili znacznie grzeczniej, niż wjeżdżając około dwie godziny temu na drugie piętro. 
    — Dopiero w tej błogiej ciszy mogę zebrać słowa w całość. - Odezwał się, kiedy chłód nocy ich powitał, ale wciąż nie było zimno tak, aby dygotali i mieli ciarki na skórze. — Nie spodziewałem się, że Olivier i Alexa tak skończą. Ślinił się dzisiaj na widok innego plażowicza, a skończył z kobietą. Tak, tak, Oli jest biseksualny, ale żeby nie było, nie próbowałem go, więc nie wiem, czy Alexa jak zawsze przesadza, czy on jest aż tak dobry. - Obrócił ją wokół osi ciała i przyciągnął do siebie, żeby skraść czułego całusa. — Mam tylko nadzieję, że jeśli ty opowiadasz sobie z przyjaciółkami o przeżyciach łóżkowych, to Olivier przy mnie wypadnie blado w opowieściach Alexy i będzie ci zazdrościć tego, że właśnie na ciebie, a nie na nią wylałem piwo…
    Ze spokojem przeszli przez piasek, wysypując ze śmiechem pozostałości z sandałek i nagle Rafael zatrzymał się przy ich drugim ulubionym miejscu, bo przecież bez tej plaży, alkoholu wylanego na strój kąpielowy oraz macania piersi, nie byłoby tej boskiej relacji, która wręcz strzelała szczęściem tak kolorowym, jak fajerwerki na niebie w ostatnią noc starego roku, zamieniającego się w nowy rok. 
    — Tu powinni postawić takie litery, jak te układające się w napis Cancun, ale tylko dwie. Dokładnie R i J, moja Jess. - Ucałował ją w czoło, nos, w oba policzki i zatrzymał się na długo w zagłębieniu szyi. — Pachniesz wszystkim, co najlepsze. Może to ciebie mogę zamówić i zjeść? - Zadrżał przy skórze, gryząc ją lekko w ramię. — Mmm, jaka pyszna ta chodząca atrakcyjność, która wcale nie przeraziła mnie tym, że tak pięknie planuje nam życie… Chcę robić z tobą wszystko…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odsunąwszy się od niej niechętnie, poprowadził przez jeszcze kawałek plaży, zatrzymując się przy wciąż głośno żyjącej ulicy. Przeskakując wzrokiem z lewej strony na prawą stronę, zauważył uroczą knajpkę, gdzie na zewnątrz było pusto, a w lokalu siedziała jakaś grupka znajomych. Na drzwiach wywieszono zachęcający plakat, który przyciągał przede wszystkim informacją o tym, iż w piątki i soboty lokal był otwarty od jedenastej aż do trzeciej w nocy, a patrząc na obecną godzinę, mieli sporo czasu przed sobą. W końcu nie wybiła północ. Tym samym nie zamkną knajpki, a i jego uroczy Kopciuszek nie zniknie, zostawiając po sobie pantofelek. 
      — Meksykańska kuchnia, nareszcie. Nie śmiej się, ale mimo dłuższej chwili w Cancun, nie jadłem nic meksykańskiego. Na co miałabyś ochotę?
      Zapytał śmiało, gdy wcześniej podsunął w jej stronę menu bogate w kilkanaście potraw. Dopiero teraz poczuł, jak bardzo jest głodny, lecz w trakcie wymarzonego pobytu na plaży, nie myślał o jedzeniu, kiedy na horyzoncie wyłoniła się właśnie idealna nad idealność Jessalyn Myers.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  18. Rafael akceptował środowisko LGBT. Znał przynajmniej po jednej osobie z każdej grupy społecznej. Jego młodsza siostra Fabianne była lesbijką i od lat żyła w gorącym związku ze swoją koleżanką, z którą uczęszczała niegdyś na korepetycje z przedmiotów ścisłych. Współpracował jako boy hotelowy z pewnym Francuzem, który otwarcie przyznawał przed nim, którego z klientów hotelowych z chęcią by doprowadził do orgazmu. Z biseksualnością spotkał się, poznając Oliviera i wciąż nie wierzył, jak w trakcie parunastu minut, można mieć ogromną chrapkę zarówno na kobietę, jak i mężczyznę. Natomiast córka sąsiadów babci z Walencji od zawsze biegała za nim i Louisem, brudząc się, nie znosząc kolorów dziewczęcych, a w pierwszej chwili buntu, ścięła włosy, prezentując krótką, przystrzyżoną typowo po męsku fryzurę, więc teraz zamiast serdecznej koleżanki, miał równie sympatycznego kolegę. 
    Jednak sam był heteroseksualnym mężczyzną, pragnącym wyłącznie kobiety przy swoim boku. Nigdy nie przeszło mu przez myśl, żeby pocałować, dotknąć czy przytulić mężczyznę w taki sposób, w jaki robił to kiedyś z Nicolą, Maeve i Carlottą. Aktualnie nowy poziom czułości przeżywał z Jessalyn. Nie mógłby uprawiać seksu z osobą tej samej płci, co on. 
    — Ani z Olivierem, ani z żadnym innym mężczyzną, maleństwo. - Ugryzł ją w opuszek palca, wytykając zaraz język. — Tylko kobiety. Tylko ty konkretnie. Nie chcę już macać innych piersi i być w innej kobiecości. - Szepnął jej to na ucho, byle nie łapać krzywych spojrzeń od obcych ludzi. — Myślę, że byliśmy głośniejsi, a nie sztucznie jęczący. Oli na pewno chciał tylko zaliczyć, żeby pozbyć się uciążliwego wzwodu, a ja naprawdę się z tobą kochałem z czystej przyjemności i chciałbym splatać swoje ciało jedynie z twoim ciałem. 
    Wyznał szczerze, siadając z nią przy dwuosobowym stoliku, wciąż mając przed oczami z jaką dziecięcą, wręcz rozbrajającą radością, rysowała patykiem na pasku literki R+J, do których Rafael dodał znak, równa się, a po nim dołączył nieco koślawe serce. Zrobił zdjęcie tego napisu telefonem, żałując mocno tego, że nie ma przy sobie żadnego aparatu fotograficznego. 
    Nie wziął do serca tego, że Jessalyn powiedziałaby przed przyjaciółkami, iż jest kiepski w łóżku. Dla niego najważniejsze było to, co czuła Myers i jak głośno wołała o więcej, nie używając do tego słów, lecz pikantnego spojrzenia oraz jednoznacznych ruchów. Wiedział, że ona niczego nie gra; że nie udaje; że nie powie mu po dwóch tygodniach o udawanych orgazmach; że nie zależy jej na tym, czy on ma pieniądze, czy ich zupełnie nie posiada; że nie spojrzy na innego mężczyznę, flirtując z nim odważnie. To była wyjątkowa kobieta i żadna z trzech byłych dziewczyn Rafaela, nie dorastała Jess, chociażby do pięt. 
    — Zaplanujmy razem sobie życie. Pytam zupełnie na poważnie, chciałabyś zaryzykować? To, co nas połączyło, jest tak silne, że z chęcią przeprowadziłbym się do Los Angeles albo ciebie porwał ze sobą do Nowego Jorku. Nie wiem, jak mam to wytłumaczyć, ale jestem cię pewniejszy po dwóch godzinach znajomości, niż którejkolwiek ze swoich eks po kilku miesiącach związku. 
    Czule pogłaskał ją po dłoni, nie rejestrując momentu, w którym podszedł do nich rozradowany kelner. Wyglądał tak, jakby nie pracował do trzeciej w nocy, a jego jedynym zadaniem, było wywołanie uśmiechu u wszystkich gości. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — To ja poproszę zupę meksykańską bez mięsa, empanadas i również do picia aqua fresca, ale o smaku arbuzowym. 
      Był tak głodny, że sam zapach rozchodzący się po lokalu wywoływał u Rafaela zwiększone ssanie w żołądku. Po oddaniu menu kelnerowi, uśmiechnął się jeszcze szerzej, niż przed chwilą na śmiałe poczynania ze strony kobiety. 
      — Żywiliśmy się kuchnią koreańską, mrożoną pizzą, goframi, hot-dogami i przekąskami ze sklepów. Moja grupa znajomych niekoniecznie miała czas na przesiadywanie w restauracjach. - Pomasował ją po odsłoniętych udach z zewnętrznej strony. — Jestem tu z siostrą, bratem, Olivierem i dwoma kolegami. W sumie oni wszyscy widzieli, jak macam cię po piersiach. Nie dzwonią do mnie. A nie przepraszam, Fab napisała, żebym pamiętał o gumkach, bo nie zamierza szukać bratanka lub bratanicy po świecie i to tyle… Najwidoczniej wyczuli, co się święci i nie martwią się o mnie, bo tobie dobrze z oczu patrzy, diablico… 
      Jęknął, natychmiast zagryzając dolną wargę. Czy oni aby na pewno nie zapomnieli się zbyt mocno? W lokalu znajdowało się co najmniej dziesięć osób. Być może gdzieś nad nimi zamontowano jedną z kilku kamer monitoringu. Kiedy postanowili aż tak stracić zdrowy rozsądek? 
      — Maleństwo. - Zareagował na jej zmysłowe ruchy, czując silne podniecenie i chciałby sobie, a także jej ulżyć, ale czy to odpowiednie, żeby zrobić to w knajpce? — Pierwszy raz w życiu chciałbym, żeby mi nie stawał bez wspomagaczy. Mam cholerną ochotę na deser o nazwie Jessalyn Myers, ale chyba nam nie wolno. Łazienka? Chodź… 
      Ściągnął ją z kolan, prowadząc ciemnowłosą przed sobą w stronę toalet. Oczywiście były rozdzielone na tą dla mężczyzn i dla kobiet, ale widząc, że w obu jest pusto, a także nikt nie idzie w tym kierunku, wszedł z nią do damskiej toalety. Od początku przywitały ich cudowne akcenty; intensywny zapach rumianku, pięknie odmalowane ściany, a także tu zwisające pędy kwiatów. Sadzając ją na blacie przy jednej z umywalek, chlapnął na ciemnowłosą zimną wodą i wpił się błogo w jej chętne usta.

       Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  19. Spochmurniał natychmiast. Sam sobie rzucił kłody pod nogi, gdy przed wyjściem z pokoju hotelowego, nawet nie pomyślał o wyciągnięciu z pudełeczka przynajmniej jednej prezerwatywy, a zebrało go na chęć kontynuowania uniesień seksualnych z Jessalyn, tym razem chcąc zrobić to w damskiej toalecie ulokowanej w małej restauracji na terenie Cancun. 
    To ona namieszała mu w głowie. Pomyślał, wpatrując się z niezadowoleniem w czyste lustro, kiedy Myers powędrowała dłonią w materiał jego bokserek. Zlekceważyłby brak prezerwatyw przy sobie, wybierając możliwość stosunku przerywanego, ale dlaczego miałby za dziewięć miesięcy, usiąść z filiżanką kawy, myśląc o tym, czy właśnie o tej godzinie po raz pierwszy nie zapłakało gdzieś jego dziecko? Nie zamierzał doprowadzić do tego, żeby Fabianne lub Louis szukali swojego bratanka albo swojej bratanicy po nieznanych rejonach świata. 
    To nie tak, że nie wierzył w istnienie związków na odległość, jednak obawiał się nieprzetrwania. Co jeśli, kiedy każde z nich pójdzie w swoją stronę, z każdym dniem kontakt będzie stawał się coraz słabszy? Być może pierwszej doby po rozstaniu wymienią ze sobą z dwieście wiadomości lub więcej, ale kto wie, ile napiszą do siebie słów w następnym tygodniu? Być może zero i oboje patrząc w czarne ekrany telefonów, nie odważą się na kontynuowanie tego, co rozpoczęto przypadkiem na plaży w Cancun poprzez nieumyślne wylanie piwa. 
    Docisnąwszy swoje czoło do jej czoła, po którym spływała samotna kropla wody, jęknął głośno, próbując zapanować nad rozpalonym do maksimum organizmem. Łaskotanie w dole brzucha nie pozwalało zapomnieć mu o rosnącym podnieceniu, dlatego z delikatnością wgryzł się w ramię Jessalyn, próbując tym samym otrzeźwieć z gorącego uczucia. 
    — Przestań, błagam… - Odsunął zęby od jej delikatnie opalonej skóry i spojrzał wprost w te ciemne tęczówki, w których tańczyły zachęcające ogniki. — Jak mogłem zapomnieć gumki? - Uderzył pięścią w blat, zdając sobie sprawę z tego, że dwoje napalonych na siebie ludzi, to podwójny, a nie pojedynczy problem. — Jess, zaraz dojdę od samego masażu, a kiedyś takie delikatności mnie nie pobudzały, co ty w sobie masz, dziewczyno? 
    Z widocznym cierpieniem wymalowanym wyraźnie na twarzy, wysunął jej dłoń z własnej bielizny, odsuwając się nieco od niej. Nie chciał uciekać ani mieć do Jessalyn żadnych bezpodstawnych pretensji, lecz musiał ochłonąć teraz niż pięć minut za późno. Wiedział, że jeżeli nie podejmie stanowczego kroku, wsunie swoją sterczącą męskość do jej wilgotnej kobiecości bez żadnego zabezpieczenia. 
    Oparłszy się stabilnie o blat, ochlapał twarz przyjemnie lodowatą wodą, próbując skoncentrować myśli na zupełnie innych tematach, niż te związane z seksem, jej gorącym, pociągającym ciałem, różnymi pozycjami i o całej tej sprośności, która połączyła Grigoryana z Myers w okamgnieniu. Nie potrzebowali godzin czy długich dni, bo im do wyczucia wyjątkowej elektryczności wystarczyły krótkie sekundy.
    Westchnął raz, drugi i trzeci, rzuciwszy w jej kierunku rozpalone spojrzenie. Muszą wyjść z damskiej toalety w trybie pilnym, bo inaczej Rafaelowi będzie ciężej niż w obecnej chwili, a już wiedział, że ledwie jest w stanie funkcjonować. Ponownie splątał swoje palce z palcami Jess, dziękując samemu sobie za wybór luźniejszych spodenek i dłuższej koszulki. Wyszli stamtąd, nie przyciągając niczyjego wzroku i kiedy usiedli przy stoliku, wypił duszkiem zamówiony napój, prosząc po odstawieniu pustej szklanki, ponownie o to samo. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Lubię trudne przypadki, Jess. - Wrócił do tematu związanego z rodzicami ciemnowłosej. Nie wierzył w to, że oboje byliby idealni do odegrania ról w mrożącym krew w żyłach horrorze. — Zobacz teraz, jestem napalony równie mocno jak w windzie, a wyszedłem stamtąd bez wprowadzenia nas w beznadziejną sytuację. Fajnie, przeżylibyśmy rewelacyjne orgazmy w kolejnym miejscu publicznym, ale co z tego, skoro nie wziąłem gumki. Jestem jednak odpowiedzialnym człowiekiem. - Mrugnął prawym okiem, pocierając przy tym żuchwę. — Wracając do twoich rodziców. Myślę, że ostatecznie by mnie polubili, przynajmniej za ten element mojej twarzy. - Znowu wskazał na jej zdaniem pięknie zarysowaną żuchwę. — Jess, może najlepiej niczego sobie nie obiecujmy. Sprawdźmy dziewiętnastego sierpnia, do czego nas to zaprowadziło…
      Wyciągnął swoją rękę przez całą długość stolika, sięgnąwszy jej dłoń po to, żeby delikatnie masować zarówno zewnętrzną jak i wewnętrzną stronę tej części ciała. Była delikatna w dotyku jak miękki płatek tulipana. 
      — Burrito bowl z kurczakiem dla pani, natomiast zupa meksykańska bez mięsa i empanadas dla pana. Życzymy smacznego. - Kelner przyłożył pustą tacę do klatki piersiowej i posłał w ich stronę kolejny czarujący uśmiech. 
      — Smacznego, kochanie. Zapamiętaj doskonale, co jadłaś ze mną w trakcie naszego pierwszego posiłku. 
      Rafael wziął do dłoni złotą łyżkę i chciał, żeby ta noc i ten pobyt w Cancun trwały w nieskończoność, byle mogli wciąż uprawiać najpiękniejszy rodzaj kochania połączony z najszczerszymi w świecie rozmowami. 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  20. Pozornie niewinne zachowanie Rafaela i Jessalyn mogło zostać docenione przez pozostałych klientów małej restauracji, ale tylko oni we dwoje wiedzieli, że ich sposób bycia nie byłby godny do tego, aby ich naśladować. Niejedna matka z mokrą ścierką w dłoni albo niejeden ojciec ze zwiniętym paskiem skórzanym, biegliby za nimi, uważając tych dwoje za najbardziej nieodpowiedzialnych ludzi na całym świecie. Tyle że co Grigoryan mógł poradzić na to, że obdarzył ją takim zaufaniem i tylko z nią łączyła go tak silna, przyciągająca chemia? Był magnesem ciągnącym się do drzwiczek od lodówki. Był mężczyzną wierzącym tej kobiecie w czyste intencje bardziej, niż kiedykolwiek w stosunku do którejś ze swoich eks dziewczyn. Od Jessalyn wyczuwał prawdę, uznając ją za algorytm prawdziwego, namacalnego szczęścia. Wychodziło na to, że była jego przeznaczeniem wyśpiewanym w słowach hiszpańskiej piosenki.
    — Przysięgam ci szacunek, szczerość i wierność, Jessalyn Myers. - Chwycił ją małym palcem za małego palca, składając tym samym niemożliwą do zerwania przysięgę. Było w niej coś takiego, że z chęcią oddałby jej swoją kartę bankową z pinem, wierząc mocno w to, że nie wypłaciłaby nawet minimalnej kwoty z głównej wygranej, którą przelano mu na konto.
    Jej jedynej zdradziłby swoje sekrety. Z tych ciemnych, przepięknych oczu wyczytał, że człowiek siedzący naprzeciwko niego ma dobrą i czystą duszę, której można stuprocentowo zaufać. Wydawało mu się, że może z niej czytać jak z otwartej księgi; że ta osoba nie będzie przed nim niczego skrywać; że nie pożałuje tej znajomości; że może się zaangażować i dać jej prawdziwego siebie, a nigdy nie zostanie odrzucony ani wyśmiany.
    — Mam rozumieć, że nie widzieli w tobie uśmiechniętej, pięknej i pełnej wartości kobiety, a modelką idealną do przelecenia? Widzę, że oboje dużo przeszliśmy, jeśli chodzi o relacje związane z miłością. Jak mam być szczery, to tak się na tym przewiozłem, na tych trzech relacjach, że kończąc z Carlottą, przysięgałem sobie, aby w nic nowego się nie angażować. Miałem dać sobie święty spokój z kobietami, całą tą romantyczną otoczką i nawet seksem, bo wolałem żyć w pewnego rodzaju celibacie, niż ponownie mocno żałować.
    Zachwycony smakiem wyraźnie pikantnej meksykańskiej zupy bez dodatku mięsa, odebrał od niej widelec z nadzianymi składnikami intensywnie pachnącego burrito. Gdy tylko spróbował, od razu wiedział, że do końca pobytu nie sięgnie po nic innego, co daleko leżałoby od posiłków przygotowywanych w stylu meksykańskim. To były jego smaki. Wyczuwalne i mocno przyprawione, a trzeba przyznać, że Rafael nigdy nie lubił łagodnych dodatków. Nawet sosy w kebabach wybierał najbardziej ostre z możliwie dostępnych.
    — Oczywiście, że możesz to wyjście uznać za naszą pierwszą randkę, nie mam nic przeciwko, a nawet jestem bardzo zadowolony, że tak to nazywasz. Dobrze, że ta moja żuchwa wpadła ci oko, bo nie miałbym dzisiejszego wieczoru aż tylu przyjemności. - Oblizał dość dokładnie łyżkę, manewrując tak językiem, żeby wzbudzić w niej podobne zirytowanie, jakie odczuwał Rafael, gdy na jego oczach oblizała widelec. Nie będzie z nim tak pogrywać. Jak mają się psocić to w jednakowych ilościach sobie nawzajem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odstawiwszy na bok pustą miskę po zupie, wziął się za kosztowanie empanadas. Rogaliki wykonane z ciasta francuskiego z dodatkiem mięsa, warzyw oraz ciągnącego się sera, skradły jego serce pod względem strony kulinarnej. Czy w Nowym Jorku znajdzie podobne miejsce do tego, gdzie będzie mógł przynajmniej raz w tygodniu chodzić na prawdziwe potrawy meksykańskie? Inaczej uschnie z tęsknoty za tymi pysznościami, choć w pierwszej kolejności zabije go nieobecność Jess. Już teraz wiedział, że jeżeli wybrałaby samotną noc u siebie w hotelu, nie byłby w stanie zasnąć, wyczuwając na poduszkach i w kołdrze utkwiony jej zapach. Chciał jej od dzisiaj na zawsze, ale musiał uspokoić swoje myśli, ponieważ wciąż, mimo namiętnego początku, byli dla siebie obcymi ludźmi. Niewiele o sobie wiedzieli; nie mieli też pewności, że Jessalyn Myers i Rafael Grigoryan są ich prawdziwymi imionami i nazwiskami. Musieli dać sobie więcej czasu, a także przestrzeni, żeby nie zgubić się w tym, co piękne, kiedy realia życiowe nie przynoszą samych radosnych chwil.
      Nie reagując na resztę otoczenia, z czułością wpatrywał się w kuszącą go ciemnowłosą. Był zajęty NIĄ, wszystkim, co mówiła, obserwowaniem jej gestów, rozciągającego się co rusz uśmiechu, nawet interesowało go, ile razy poprawiała dany kosmyk włosów. To wszystko było ludzkie i w pełni normalne. Z nadzieją na wciąż trwającą namiętność, która nie zerwie się tak prędko, jak zasięg w telefonie, opuścili restaurację o drugiej pięćdziesiąt. Rafael przed wyjściem, zdołał przeprosić kelnera, zdając sobie sprawę z tego, że mężczyzna na pewno był zmęczony całym dniem, a nie ma nic bardziej denerwującego, kiedy myśląc już jedynie o zakończeniu zmiany, trzeba patrzeć na ludzi, którym niekoniecznie gdzieś się śpieszy.
      Zupełnie nie odczuwając potrzeby uzupełnienia godzin snu, skoncentrował się na dbaniu o Jessalyn. Upewniwszy się, że na pewno chciałaby iść z nim na nocny spacer, splótł mocno ich dłonie, idąc w nieznanym kierunku. Nie poznał jeszcze zbyt dobrze Cancun, ale wiedział, że jeśli kwestia finansowa pozwoli mu w przyszłym roku na wakacje, wcale nie byłby zły, gdyby ponownie przyleciał do tego miejsca na zasłużony odpoczynek. Gdyby nie główna wygrana w loterii, mógłby śnić o tym, bo którego kelnera, kuriera czy boya hotelowego stać na taki luksusowy urlop?
      — O piątej cztery ma być wschód słońca, więc zostały nam niecałe dwie godziny. - Stwierdził, gdy po jakimś czasie zatrzymali się, a wtedy też skradł z jej ust długi, przepełniony ogniem pocałunek. Poprawił spoczywającą na niej własną rozpinaną bluzę i objął ją na linii krągłych bioder. — Obejrzymy i pójdziemy spać albo pogrzeszyć, jeżeli nie będziemy w stanie zasnąć po tak intensywnie spędzonym ze sobą czasie. Opowiem ci coś… - Rozłożył dwa leżaki, ale najchętniej wziąłby ją na kolana, siadając na jednym, lecz czy mebel ogrodowy wytrzymałby ich wspólną wagę? Pomyślał, że na pewno na tej plaży chodzą osoby ważące ponad sto kilogramów, a oni razem nie mogli ważyć znacznie więcej, niż masa akceptowana przez producentów leżaków. Usadowił się wygodnie, wziął ją na kolana i przytulił do swojej osłoniętej ubraniem klatki piersiowej.

      Usuń
    2. — Za dwa dni dołącza do nas dziewczyna mojej siostry. Spotykają się już dość długo, kochają się na zabój, chcą nawet w przyszłości mieć dzieci. Planują zdobyć jednego dawcę i pierwsze dziecko zostanie połączone z komórką jajową Fabianne i rozwijać się będzie w organizmie Marceline, a z kolei drugą pociechą urodzi moja siostra. To urocze, nie przejmują się opiniami ludzi. Chcą razem żyć, wziąć ślub i zostać matkami. Kibicuję im, dlatego pomożesz mi w organizacji zaręczyn, bo kiedy dołączy tu Marce, ona planuje oświadczyć się Fabianne następnego dnia. Wtedy przypada dzień, w którym się poznały. Pragnę czegoś podobnego. Pragnę mieć żonę i dzieci, może niekoniecznie szóstkę, jednak chciałbym kiedyś wrócić do domu z pracy, usłyszeć jak jedna dziewczyna nazywa mnie mężem, a druga tatusiem, wiesz?
      Nie chciał jej przerazić własnymi marzeniami. Nie chodziło mu to, że przekazana w słowach wizja ma się spełnić za niedługo. Nie musiało nastąpić to zaraz, za chwilę, wręcz natychmiast, bo dopiero zdążył świętować dwudzieste czwarte urodziny, więc śmiało mógłby powitać pierwszą pociechę nawet jako trzydziestolatek. Mógł nawet przyjąć styl życia bez dzieci, bo jeśli podjąłby taką decyzję z kobietą życia, nie miałby do niej żadnego żalu. Ważne, aby oboje podążali w zgodzie ze sobą. To był boski przepis na udane życie; by słyszeć siebie, ale też prośby drugiej strony; by nie zadbać wyłącznie o swoją sferę życia, ale też o drugiego człowieka.
      — Patrz, pierwsi sprzedawcy powoli rozkładają swoje produkty. - Wskazał głową na kilka osób; zarówno mężczyzn jak i kobiet, którzy szykowali punkty sprzedaży do pracy i zarabiania pieniędzy. — Muszę kupić jakieś prezenty dla rodziców. Chciałem ich tu zabrać, ale oboje stwierdzili, że wolą zaoszczędzić pieniędzy i polecieć do Walencji na dłużej. Wiesz, co chciałbym kupić dla siebie od siebie? Najlepszy aparat fotograficzny i żebym wrócił do Nowego Jorku z mnóstwem twoich zdjęć. Jesteś moją muzą, Jess. Wyobrażam sobie, jak cudownie prezentowałabyś się na sesji dopiero uczącego się fotografa. Po powrocie planuję zrobić następny kurs…
      Cmoknął ją w policzek, patrząc, jak noc powoli oddaje miejsce następnemu dniu i widzieć, jak piękne barwy budzącego się słońca, wylewają się na odległe od nich niebo.


      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  21. Przy niej nie odczuwał zmęczenia. Był w pełni sił, zdolny do tego, aby wspólnie, przemierzyć w jej towarzystwie tym razem całą dobę, a nie jedynie krótką część minionego dnia. Z chochlikami w oczach czulej zbliżył ją do siebie, robiąc między nimi jak najmniejszą odległość. Pod opuszkami palców czuł materiał bluzy, którą ją okrył i sprytnie wsunął się pod ubranie, żeby na nowo poczuć buchające ciepło tego wyjątkowego ciała. Równie wspaniałego, co jej umysł, niebędący plątaniną wielkiej niewiedzy. 
    — Nie, nie boję się wziąć cię na kolana, maleństwo. Tylko tak dla całkowitej ostrożności siedź i nie ruszaj za bardzo swoim seksownym tyłkiem. - Wydał pouczenie, donośnie się przy tym śmiejąc. Jak to mówią, śmiech to zdrowie, a on nie chciał chorować. Szczególnie że od dobrych kilku godzin, życie zainteresowało go mocniej. — Spokojnie. Chwila samych zaręczyn Fabianne i Marceline będzie bardzo intymna i żadne z nas nie będzie przy tym uczestniczyć. To ma być w trakcie zachodu słońca na statku. Świece, owoce, schłodzony szampan i tylko one. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby doprowadzić Fab do wyznaczonego celu, gdzie zjawi się jej ukochana. Nic więcej. Może poza tym, że Marce prosiła mnie o zakup pierścionka. Miałem wybrać sam, bez niczyjego towarzystwa, bo obawiała się, że inni wyklepią słodką tajemnicę, ale ciebie nie musimy się obawiać. Twój serdeczny palec posłuży nam do tego, żeby mogła w wideorozmowie obejrzeć biżuterię na czyjejś dłoni. 
    Wyznał, dając kobiecie do zrozumienia wszystko, co najistotniejsze, bo traktował ją jak najważniejszą istotę na tej jakże skomplikowanej, pełnej nienawiści planecie. W niej widział promienie słońca i wiedział, że ktokolwiek inny na tę chwilę nie może towarzyszyć mu w tak ważnej chwili, jaką będzie wybór pierścionka zaręczynowego dla rodzonej siostry. Pragnął szczęścia Fabianne równie mocno, co swojego, dlatego od zawsze na zawsze zamierzał żyć w bliskości z rodzeństwem. Póki co tylko oni wraz z oddanymi rodzicami byli przy nim, kiedy miłość i względna relacja romantyczna kończyła się bezpowrotnie. 
    Obecnie od tych kilku godzin wierzył w powodzenie i lepszy obraz przyszłości. Wierzył w dobroć płynącą prosto z serca Jessslyn. Wierzył, że może kiedyś, podobnie jak Marceline zorganizuje oświadczyny w ważnym dniu i miejscu dla nich, klękając przed Myers na oba kolana. 
    — Skoro wcześniej powiedziałaś, że nie chcesz zabierać mnie z Nowego Jorku ze względu na moje przywiązanie i zobowiązania, tak jeśli ty nie chcesz opuszczać Los Angeles, to musisz zrozumieć, że nie zostanę bez żadnej pamiątki po tobie. Przynajmniej będę miał zdjęcia najpiękniejszej kobiety na świecie. Chyba że jednak przemyślisz decyzję o mojej albo swojej przeprowadzce… - Szepnął jej całość na ucho, gryząc lekko płatek, który następnie polizał czule językiem, przesuwając się nim aż po szyi. Mruknął pomiędzy obojczykiem a ramieniem, kończąc ten gorący dotyk. — Nie rozumiem twoich rodziców ani trochę… Natomiast moim rodzicom wystarczy tak naprawdę magnes z napisem miasta na lodówkę. Oni nie potrzebują zbyt wiele do szczęścia. To bardzo prości ludzie. Kocham ich. 
    Nie wstydził się okazywać uczuć publicznie. Wiele razy przytulał mamę czy tatę na środku ulicy. Wiedział, że bez nich, nie byłoby tak ukształtowanego Rafaela Grigoryana, a raczej nie miał sobie nic złego do zarzucenia. Może momentami był za bardzo sobą, ale lepiej tak, niż miałby udawać kogoś, kim wcale nie był. 
    — Nie boję się żadnej pracy. Ważne jest to, aby uczciwie zarabiać pieniądze. I tak chciałbym zamienić fotografię ze zwykłego hobby w zawód. Marzy mi się robić sesje małżeńskie. Chcę uchwycać miłość na wieczność.
    Przytuliwszy ją mocniej, musnął delikatnie jej czoło. Nie żałował tej chwili spędzonej na plaży zamiast w wygodnym łóżku. Wolał spędzić z nią każdą sekundę, niż dodatkową minutę przeznaczyć na sen. Pójdą spać, ale w odpowiednim czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodziwszy się bez marudzenia na taniec, objął ją i kiedy byli już bardzo blisko siebie, oparł swoje czoło o to jej i zaczął poruszać się powoli w rytm granej melodii. 
      — Jak to możliwe? Dobę temu się nie znaliśmy, a teraz jesteśmy siebie bardziej pewni niż jakichkolwiek bliższych nam osób. Czujesz to? - Ułożył tę drobną dłoń w miejscu, w którym wyczuwalnie biło jego serce. — Oszalało od razu. W tej samej sekundzie, w której wylałem na ciebie piwo. Najchętniej zatrzymałbym czas, abyśmy nie musieli dziewiętnastego sierpnia cierpieć…

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  22. Pod wieloma względami nieudaną wersję przeszłości dawno wyrzucił do przepełnionego kosza, chcąc przynajmniej jak najlepszą teraźniejszość wykorzystać do maksimum. Jego aktualnym obrazem rzeczywistości na tę chwilę okazała się ONA — nieznajoma z plaży oblana piwem; ta Jess, do której miał większą słabość niż do swoich trzech byłych dziewczyn; ta Jess, z którą chciał układać puzzle kolorowej przyszłości; ta Jess, dla której byłby w stanie oddać w tej sekundzie serce na dłoni, żeby je utuliła i ukochała z całych sił.
    Nie tracił nadziei. Nie czuł żadnego niepokoju. Nie martwił się o to, że komuś stuprocentowo zaufał zaledwie po kilku godzinach znajomości. Towarzyszący Rafaelowi spokój pozwalał na to, aby niczego w żadnym stopniu się nie obawiać. Zamierzał zaszaleć i oddać siebie całego tej rosnącej namiętności. Wolał ponownie zaryzykować i zagrać po raz drugi w życiu vabank, niż cokolwiek analizować. Postawił wszystko na Jessalyn Myers; łącznie z rozumem i sercem.
    — Z tobą podjąłbym się ryzyka i chciałbym spróbować seksu we wszystkich możliwych miejscach publicznych, o pani - Zacisnął usta w wąską linijkę, próbując znieść łaskawie kolejne poruszenie się ze strony ciemnowłosej. — Jak możesz mnie tak nakręcać? Litości, Jess!
    Wyjęknął z trudem, nie mając jej tego za złe, bo cieszyło go to, że zainteresowanie ze strony kobiety ani trochę nie zmalało, odkąd przypadkowo na siebie wpadli, ale wiedział, że wspólne „dokuczanie sobie” na tle seksualnym do niczego dobrego ich nie doprowadzi, a na pewno nie do wynajmowanego pokoju hotelowego. Czy zatem oboje chcieliby tłumaczyć się z seksu na plaży tutejszej policji? Taka wizja zaczęła skutecznie nakręcać Grigoryana, jednak w obecnej chwili był zbyt zmęczony, aby podjąć się aż tak wysokiego ryzyka.
    Przyciągnąwszy Jessalyn jeszcze bliżej siebie w tańcu, dziękował w myślach jej za to, że mógł wstać z leżała i nie odczuwać dłużej, jak kilkoma ruchami wykonywanymi przez seksowny tyłek rozpala w nim coraz większy płomień. Okręciwszy ją wokół własnej osi, zsunął obie dłonie z pleców na pośladki i zaczął namiętnie całować pełne usta.
    — Do końca naszych wakacji odwiedzimy wiele miejsc w różnych pozycjach. - Szepnął jej na ucho, przechylając ją w tańcu do tyłu. — Rozumiemy się, prawda? A skoro się rozumiemy, to Marceline pozwoliła, a wręcz ubłagała mnie, żebym kupił pierścionek, ponieważ to była bardzo spontaniczna decyzja i niestety, ale przed wylotem nie zdąży pójść do jubilera. Tu już nie chodzi o to, że w ostatnim czasie bierze nadgodziny, ale jej jedyna rodzina, a mianowicie siostra walczy z ciężką chorobą, więc Marce z pracy idzie prosto ze szpitala i stała się gościem we własnym mieszkaniu.
    Janine starsza od Marceline o półtora roku nie miała już żadnych szans na wyzdrowienie. Gdyby jej się udało, nowojorscy lekarze mieliby prawo mówić o tym, iż spotkał ich pacjentkę najprawdziwszy cud, a tak starali się uśmierzyć ból, który na pewno będzie towarzyszył Janine przez ostatnie sześć maksymalnie osiem miesięcy życia. W tym czasie jej siostra wraz z Fabianne planowali zorganizować najskromniejszą uroczystością zaślubin, aby chorująca kobieta mogła być świadkiem rozpoczęcia tego pięknego małżeństwa.
    Czując zbierające się łzy w kącikach oczu, zamrugał kilka razy, tuląc Jess do siebie, kiedy muzyka chwilowo zaprzestała grać. Czy tak właśnie pachnie ciało kobiety, którą zechciałby poślubić od pierwszego wejrzenia? Co jak co, ale Rafaelowi przydałby się aktualnie przechodzący tędy kierownik urzędu stanu cywilnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Nie, kochanie. Nie byłem hydraulikiem, jednak mogę i zabawić się w ten zawód dla takiej jednej Jessalyn Myers, wiesz? Do tej pory pracowałem jako kurier, kelner i boy hotelowy, czy któryś z tych zawodów cię pociąga? Mam ci dostarczać erotyczne prezenty, schłodzonego szampana na tacy czy może nosić to seksowne ciało przez każde piętra hotelu? Zawsze do usług. - Usiadł znowu na leżaku, ciągnąć ją na kolana. — Nie boję się, że przestanę wierzyć w miłość, jeśli ty nie weźmiesz ze mną rozwodu. Inni mogą się nawet bić na salach sądowych. - Przesunął dłonią od jej nogi aż po okolice piersi i zatrzymał się tuż przy nosie, gdzie złożył czuły, gorący pocałunek. — Dobrze, nie miejmy terminu ważności. Żyjmy tak, jakby jutra miało nie być…
      Wyznał cicho, zatapiając wzrok w niebo, które coraz intensywniej z minuty na minutę rozlewało się w czerwono-pomarańczowych barwach. Lekki wiatr pozwolił wszystkim tu obecnym o tak wczesnej porze zapomnieć o wczorajszym upale i odetchnąć od tego, co dzisiaj miała zamiar przygotować dla nich pogoda. Zaczesawszy włosy Jessalyn do tyłu, przymknął oczy i wtulony bezpiecznie w jej ramię, poczuł się równie dobrze, jak w dzieciństwie, gdy mama trzymała go blisko siebie, szepcząc mu do ucha słowa kochany synku przepełnione rodzicielską miłością.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  23. Dwie doby później Rafael Grigoryan nieustannie trzymał się blisko czarującej Jessalyn Myers. Dwudziestoczterolatek był człowiekiem nierzucającym swoich słów i obietnic na wiatr. Kiedy brał za coś odpowiedzialność, tak trwał przy tym do wyznaczonego momentu, a przy niej chciałby być do przeraźliwie nieudanej starości, kiedy jemu lub jej w pierwszej kolejności na wieczność zamkną się oczy pełne młodzieńczych iskier.
    Przy niej przestał mieć jakiekolwiek narzucone wcześniej ograniczenia. Wziął życie na poważnie i z całego serca pragnął spróbować wszystkiego, co do tej pory było mu nieznane i przeżyć każdą czynność, jaką już robił, ale tym razem w towarzystwie ciemnowłosej.
    Definitywnie uległ tej wakacyjnej znajomości, którą coraz częściej w myślach nazywał miłością. Doprowadzała go za każdym razem do długiego i szczerego śmiechu. Do tej potrzebnej radości i pełni szczęścia. Z nią jako jedyną spędzał noc aktywnie, zasypiając wtulony w nią krótko po oglądanych na żywo wschodach słońca. Stracił rytm standardowego planu dnia; robili wszystko na odwrót, udowadniając wszystkim, że noc nie jest jedynie przeznaczona do spania, a dzień do celebrowania wszelkich rozrywek.
    Tego wieczoru, niedługo przed zachodem słońca, kiedy obudzeni z kilkugodzinnej drzemki spędzonej w dwuosobowym łóżku ustawionym w pokoju dwieście czternaście na terenie Terracaribe Hotel Boutique, wziął ją za rękę po to, żeby po przejściu całej długości plaży, skręcić w pierwszą ulicę, na której mogliby się zapoznać z ofertą pierścionków zaręczynowych. Wiedział, że wszystko zdąży ustalić z Marceline, zanim ta opuści szpital, udając się na odprawę i długowyczekiwany lot do Cancun.
    Czuł podekscytowanie związane z oświadczynami; czuł, że jego siostra w małżeństwie, a najpierw w krótkim etapie narzeczeństwa będzie tą szczęśliwą, niczego nieżałującą kobietą. To ją z ulgą w sercu może oddać na zawsze sympatycznej i uroczej Marceline, która poza Fabianne nie dostrzegała innych kobiet, a trzeba przyznać, że wiele lesbijek próbowało poderwać kogoś, kto urodą przypominał Maddie Ziegler. Obie były mądre i piękne. Zasługiwały na siebie nawzajem. Jedna o jasnych włosach, a druga o ciemnych. Jedna z duszą anioła, a druga bardziej pasująca do charakteru samego diabła. Zawsze uśmiechnięte i nigdy niekrzywdzące innych. Wiedział, że razem zbudują pełną cennych wartości rodzinę, a i obie będą kibicować mu oraz tej jedynej.
    — Marceline, Janine miło was widzieć, poznajcie Jessalyn. Moją dziewczynę… - Zerknął przelotnie na twarz ukochanej, chcąc zobaczyć, czy jej reakcja będzie taka, jaką przeczuwał, czy zupełnie inna, ale dlaczego miałby się z nią ukrywać? Nie miał żony ani dzieci, a więc niczego nie musiał się obawiać. Miłość w końcu nie była zabroniona, a on chciał zbudować swoją pewność siebie na tyle stabilnie, aby wyznać Jess jak najprędzej, że ją kocha. — Jesteśmy na miejscu. Pan jubiler przygotował dla nas kilka propozycji.
    Pierwszym pierścionkiem była biżuteria połączona z żółtego i białego złota, zawierająca topaz, który symbolizował siłę i moc. Wyglądał pięknie na drobnym palcu Jessalyn, a umieszczone białe cyrkonie dodawały mu potrzebnego blasku. Popatrzywszy w oczy kobiety, usłyszał szybko decyzję z ust Marceline i przeszedł do kolejnej propozycji, pozostawiając uprzedni pierścionek jako ten, który trafi do innej kobiety, ale nie na dłoń rodzonej siostry. Drugi z nich został wykonany z różowego złota z topazem i licznymi diamentami. Bił od niego jakiś niepotrzebny przepych, którego Fab na pewno by nie zaakceptowała, chociaż jak to mówią, kiedy uczucie jest szczere, nie liczy się wygląd pierścionka, a to, co w partnerze ma być najważniejsze. Obie panie z Nowego Jorku i Rafael szybko odrzucili tę propozycję. Grigoryan przy okazji zauważył, że owej biżuterii nie chciałby także podarować Jess.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Coś delikatniejszego, stanowczo. Jessalyn? Kiedyś musisz mi pokazać, co byś chciała ty założyć na palec jako błyskotkę zaręczynową. Wiesz, muszę się odwdzięczyć Rafaelowi za pomoc, więc warto wiedzieć. - Marce przyłożyła palec do ust, oczekując na przyjście przyszłego szwagra, który poszedł po coś zupełnie innego z jubilerem, oddając telefon brunetce. — Powiem ci coś w sekrecie. Znamy się długo. Byłam przy nim, kiedy był ze swoimi eks, nie wiem, ile ci o nich opowiedział, ale dziewczyno ty już masz jego serce. On patrzy na ciebie z taką miłością. - Marce zaczęła piszczeć z podekscytowania, przytulając do siebie Janine. — Kurwa, nareszcie i on będzie szczęśliwy. Jeszcze tylko Louis.
      Chwilę później Rafael zjawił się z dwiema zdobyczami w dłoni. Zobaczywszy te propozycje, gdzieś intuicja podpowiedziała mu, że ta biżuteria w pełni odda charakter Fabianne. Wystarczyło, że pokazał pierwszą z nich, a w oczach dziewczyn zaświeciły się łzy wzruszenia. Przyszła narzeczona pokiwała szybko głową, dając znak, że to jest to. Z pierścionkiem z dwukolorowego złota, który zawierał diament w kremowym pudełeczku, byli gotowi do wyjścia od jubilera, ale dlaczego po zakończonym połączeniu, mieliby nie popatrzeć na inną biżuterię?
      — Wolałabyś coś bardziej w wersji na bogato czy delikatniejszego? - Stanął za nią, odgarniając włosy na bok, a kiedy jubiler zajął się kolejnym klientem, musnął parokrotnie odkryte ramię Jess. — Powiedziałabyś teraz tak, gdybym uklęknął i zadał to najważniejsze pytanie w życiu mężczyzny? Bo nie wiem jak ty… Dla mnie to nie jest zwykłe zauroczenie. Poczułem to już pierwszego dnia z tobą, a dzisiaj oszalałem, kiedy mogłem ci wsunąć aż trzy pierścionki na palec, najdroższa.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  24. Nie poczuł się szczególnie dotknięty odpowiedzią ze strony Jessalyn w sklepie jubilerskim. Wiedział, że było i sumie jest zbyt wcześnie na podejmowanie poważnych decyzji w ich życiu, kiedy oboje znali się kilkadziesiąt godzin i połączył ich prawdziwy wakacyjny romans, który nie powinien mieć końca związanego z burzliwym rozstaniem. Raczej będą się rozwijać w tej relacji, całkowicie skupieni na kontynuowaniu tego uczucia na odległość. Nie będą mieli do siebie daleko; zarówno Rafael czy Jessalyn jeśli wsiądą do samolotu wczesnym rankiem, to nawet w samo południe mieliby możliwość przytulenia, całowania czy kochania się ze sobą albo namiętnie i ostro, albo powoli i czule. 
    Kolejnych kilkadziesiąt godzin później Fabianne przyjęła oświadczyny Marceline, przysięgając jej, że będzie najlepszą żoną, jaką mogłaby sobie tylko wymarzyć w najbardziej realistycznych snach. Ich wspólne zdjęcie ze statku z lśniącym pierścionkiem oraz ich twarzami mokrymi od łez obiegło wszystkie używane przez nich portale społecznościowe. Ludzie gratulowali, składali długie życzenia i dopytywali o ślub, a one wspólnie postanowiły, że datę powinna wybrać Janine. 
    Tym gestem sprawiły, że chorująca siostra Marceline zaangażowała się w przygotowania, mówiąc dziewczynom, iż ślub późną jesienią albo zimą może doprowadzić do niepotrzebnego przeziębienia. Dowiedziawszy się na sto procent, że ceremonia zaślubin ma odbyć się w ostatnią sobotę września, wiedział kto będzie wtedy jego osobą towarzyszącą. Miał co do Jessalyn pewność i od samego początku obdarzył ją wyjątkowym zaufaniem. Nic mu nie szeptało do ucha o złych zamiarach uśmiechniętej, ciągle seksownej dziewczyny, z którą kolejną noc spędził na celebrowaniu wyjątkowej intymności. Gdzieś pomiędzy czwartą trzydzieści, a piątą, kiedy kąsnął ją w lewą pierś i doprowadził do kolejnego, bardzo silnego orgazmu, podczas którego zacisnęła się na jego męskości. Słyszał wyraźnie w jękach ciemnowłosej melodię miłości. To już nie było przelotne zaspokojenie seksualnych potrzeb. To już nie był zwykły seks. To nie było coś na chwilę czy ułamek sekundy. To miało być trwałe i doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Na poważnie widział w niej kandydatkę na narzeczoną, żonę i mamę ich dzieci. 
    — Och, kochanie, moja ty diablico seksu… - Opadł na poduszki i pociągnął ją na siebie, żeby odpocząć po tak intensywnej nocy zamieniającej się w następny, piękny dla nich dzień. — Jestem ciekaw, czy kiedykolwiek znudzi się nam ta bliskość, bo póki co, jestem niemal nieprzytomny, a myślę tylko o jednym… 
    Zerknął uważnie na piersi ukochanej i szybko przeszedł do pozycji siedzącej, by pomiędzy nimi składać czułe pocałunki, delikatnie je ze sobą ściskając.
    — Muszę iść zapalić. - Uchylił okno balkonowe, prezentując się przed nią nago i wypuścił dym w tamtym kierunku, żeby w pokoju nie śmierdziało papierosami. — Szkoda, że dzisiaj jest ta impreza z twoimi znajomymi. Najchętniej zostałbym w tobie i odrzucał potrzebę snu. Jak to jest, że nie mogę się tobą nacieszyć? Niby wczoraj świetnie się bawiłem, kiedy poznałaś moje grono bliskich, ale ledwo tam siedziałem, myśląc o tym, ile możemy razem dobrego w łóżku zdziałać…
    Nieubłaganie zbliżali się do daty dziewiętnastego sierpnia. Oboje nie wspomnieli o tym ani słowa, ale kiedy Rafael sięgnął po telefon, na zablokowanym ekranie wyświetliło się, że od dzisiaj do rozstania zostało im zaledwie dziewięć dni. To poleci zbyt szybko. Wypuściwszy dym, wyrzucił niedopałek do pustej, wysprzątanej popielniczki i poszedł do łazienki, byle się odświeżyć i umyć zęby, bo nie chciał, żeby kojarzył się Myers z zapachem nikotyny. Nie chciał myśleć, co ich czeka za jakieś dwieście szesnaście godzin. To nieco więcej czasu, niż w pełnym etacie na stanowisku kelnera, kuriera lub boya hotelowego, jednak za mało, żeby się sobą nacieszyć i nie czuć narastającej guli w gardle, trudnej do przełknięcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Mam nadzieję, że twoi przyjaciele przyjmą mnie równie ciepło, jak moja ekipa. Inaczej mogą mnie tobie odradzać i jeszcze pozostanę porzucony. - Sapnął, wciągając na tyłek krótkie spodenki w kolorze zgniłej zieleni. — Tak z innej beczki, to Fab wspomniała o tobie naszej mamie i ktoś mi suszy głowę, żebym połączył nas na rozmowę z kamerką. Ze wszelkimi pretensjami należy kierować się do mojej siostry - Wzruszył ramionami. — Kocham Cię, maleństwo.
      Wyznał, układając się przy nagiej kobiecie i wielokrotnie zaczął obdarzać jej pełne usta niekoniecznie spokojnymi pocałunkami. Był jej na nowo spragniony…

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  25. Znał swoją młodszą siostrę od dwudziestu dwóch lat i Fabianne słynęła z tego, że miała ogromne trudności z trzymaniem języka za zębami, więc tym samym Rafael niechętnie dzielił się z nią wszelkimi tajnymi informacjami. Z nią ciężko było planować jakiekolwiek niespodzianki; nie wytrzymywała do końca i wszystko przekazywała dalej, dlatego to dobrze, że nie był taki jak Fab, bo Marce nigdy nie mogłaby zorganizować zaręczyn otulonych słodką tajemnicą. 
    To siostra przekazała mamie wieść o tym, że starszy brat poznał w Cancun pewną dziewczynę, dokładnie tę o imieniu Jessalyn i najprawdopodobniej budował szczerą miłość, a nie przelotny romans z dużą ilością namiętności. Jak widać Fab była mocno bezpośrednia w rozmowie z matką; wspomniała o każdym detalu; o tym, że Rafael podczas zapoznania dziewczyny ze swoimi bliskimi, trzymał swoją dłoń gdzieś w pobliżu uda ukochanej; że to ona jest u niego na pierwszym planie i takiego zakochanego brata to przy żadnej jego eks nie widziała; że z Jess może być świetna i bardzo kontaktowa dusza w rodzinie Grigoryanów; że pasują do siebie równie mocno, jak Marce do niej. 
    Po rozmowie z córką Gita nawet nie odłożyła telefonu na sekundę i nie poszła zaparzyć sobie ziółek, aby nawilżyć gardło, lecz od razu wybrała numer Rafaela. Bez owijania w bawełnę, już podczas pierwszej minuty, zapytała o to, jaka jest Jessalyn? Spodobał mu się wydźwięk tego pytania. Powinna raczej sformułować je w sposób kto to jest ta cała Jessalyn? A ona chciała usłyszeć, to co usłyszała, bo Raf opowiedział, że to bardzo życzliwa, ciepła kobieta, która śmieje się tak, że jemu się robi gorąco na sercu; która ma w sobie same dobre cechy charakteru; że myśli najpierw o innych, a nie o sobie; że chce spróbować życia na poważnie i chce się zachłysnąć tym samym, co on.
    Gita od razu zaznaczyła, że jeżeli ta relacja miałaby przetrwać dłużej, niż te niespodziewane wakacje w Cancun, to ona będzie im mocno kibicować w miłości na odległość; że będzie wsparciem zarówno dla Rafaela, jak i nieznajomej Jessalyn, której najprawdopodobniej to już z marszu wyznałaby rodzicielską miłość, bo to jak kochała Marce, to było widoczne na pierwszy rzut oka i ci, którzy nie znali Gity oraz wybranki Fabianne, pomyśleliby o tym, że starsza kobieta jest dla młodszej mamą, a młodsza dla starszej ukochaną córką. Tym oczkiem w głowie również stałaby się Jess. Póki co dziewczyna zawróciła w głowie jedynie Rafaelowi, ale przeczuwał, co może nastąpić po rozmowie, w której obie kobiety zobaczą siebie na ekranach telefonów. 
    —  Nie puszczaj mnie nigdy… - Wyznał, wypuszczając spomiędzy zębów jej dolną wargę i przeszedł pocałunkami na tą wrażliwą szyję, na ten kolejny ulubiony element ciała Myers. — Kochanie, musisz popatrzeć też na swojego mężczyznę, choć trochę ubranego, bo jeszcze zapomnisz, jak wyglądam w spodniach i koszulce. - Złożył ostatni całus na czole i życzył jej kolorowych snów, zasypiając w kilka sekund. 
    Zmęczenie go pokonało, a sen przyszedł bardzo niespodziewanie. Gdzieś przed trzynastą otworzył jedno oko, następnie drugie i spojrzał na swoją śpiącą kobietę. Tego oczekiwał od życia. Głównie stabilizacji. Budzenia się w jednym łóżku z tą samą najważniejszą osobą. Ciszy i braku chaosu. Głodny zamówił dwudniowe danie do pokoju i czekał cierpliwie, aż te piękne oczy spojrzą na niego, stwierdzając przeogromny głód. Czasami oboje zapominali o podstawowych potrzebach; byliby w stanie żyć bez niczego, byle mieć siebie blisko, ale kto by przetrwał bez jedzenia, snu czy kąpieli? 
    Skończywszy zupę z cukinii i kolendry z dodatkiem chipsów z tortilli, powitał ją ciepło szerokim uśmiechem. Zaprosił bez słów do zastawionego stolika i obserwował, jak naga podąża do łazienki. Nie czekał na nią całej wieczności; nie była z tych kobiet, które mówiąc, że potrzebują godziny na przygotowanie, miały na myśli trzy razy więcej tyle czasu. Była inna i była jego. On był też inny w porównaniu do eks chłopaków Jess i należał do niej na wyłączność. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Jeszcze gorące, smacznego. - Podsunął jej łyżkę, widelec oraz nóż. — Wypożyczyłem z recepcji parownicę, może tobie też coś przeprasować, kiedy zjem? – Zachwycił go smak tacos z kaczką, mango i sosem hoisin. — Za niecałe trzy godziny widzimy się z twoimi przyjaciółmi, a ja nadal nie jestem zestresowany. Boję się, że to nastąpi chwilę przed podaniem im wszystkim dłoni. Cóż… - Usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. — To mama. Życzy nam udanej imprezy. Poinformowałem ją, bo zapewne chciałaby z tobą porozmawiać, a tak będziemy zajęci. Może jutro się poznacie, co? Jakby coś, to nic na siłę. Musisz czuć się komfortowo.
      Przepił jedzenie agrestową aqua frescą i potowarzyszył ukochanej, aż sama zjadła obie potrawy. Tak go wychowano. Nie chciał zostawiać Jessalyn samej przy stoliku, mimo że wciąż byłby blisko, ponieważ prasowałby ubrania w tym samym pokoju. Wyciągnąwszy z walizki zwykłą koszulkę Polo; od góry czarną, pośrodku szarą, a na dole białą i jeansowe spodenki z przetarciami, nie myślał o żadnym innym stroju. To miało być luźne spotkanie, a nie gala rozdania Oscarów. Najważniejsze, że wszystko łącznie z butami miał czyste, a ubrania nie należały do tych wygniecionych, więc z dumą zaprezentował się przed Jess, spryskując szyję, nadgarstki i okryty tors ulubionymi perfumami.
      Nie prezentował się bogato, lecz schludnie, a mama wpajała tę naukę w swoje dzieci od najmłodszych lat – Możecie mieć ubrania z lumpeksu, nosić je po starszym rodzeństwie czy to rodzonym, czy ciotecznym, ale liczy się to, że jesteś zadbany. Całą swoją wartość macie w sercach, maluchy… Zatem przygotowany, nachylił się nad Jess i skradł długiego całusa z ust, na których wyczuł meksykańskie klimaty kulinarne. O to przecież mu chodziło; o ten spokój, widoczny zarówno w jej oczach, jak i słyszalny w całym pokoju dwieście czternaście umiejscowionym na drugim piętrze w Terracaribe Hotel Boutique.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  26. Chciał poznać wszystkie ważne osoby w życiu Jessalyn; które były jej bliskie i w pełni serdeczne; które przysłowiowo wskoczyłyby za nią w ogień i zanim by to uczynili, nie oglądaliby się za siebie, analizując całą sytuację przez długie godziny. Na spotkanie z Tori, Camillą, Cindy, Aaronem, Paulem, Tristanem, KJ i Domenicem szedł pełen nadziei. Wierzył w to, że może nie od samego wejścia na jacht, ale z czasem przyjmą go na tyle serdecznie, jak jego bliscy powitali ostatnio Jess. To chyba nie były tylko jego wyobrażenia. Najcieplej co prawda ugościły ją dziewczyny; zarówno Fabianne jak i jej narzeczona Marceline były nią zachwycone, wprost zapraszając ją jako osobę towarzyszącą na zbliżający się ślub i wesele, ale braku kultury nie można było zarzucić jednakowo Louisowi, Olivierowi, Maximilianowi czy Marcowi. 
    Czy zatem on słyszał to samo, co docierało z ust przyjaciół do Jessalyn, czy mózg płatał mu figle? Może mówili co innego, a nim nierozsądnie kierował stres związany z poczuciem niezaakceptowania. Przez całe życie wydawało mu się, że nie można drugiego człowieka traktować jak śmiecia. Spiął się. Zacisnął z całej siły zęby. Nie miał Jess za złe tego, że rozmawiała z nimi o jego życiu. On tak samo wyznał bliskim kilka ciekawostek o Myers, mówiąc o jej wieku, aktualnym miejscu zamieszkania czy wykonywanej pracy, więc nie mógłby się za to na nią śmiertelnie obrazić. Pozostawało w nim jednak ciążące pytanie, na które nie potrafił odnaleźć odpowiedzi. Co takiego nieodpowiedniego było w zawodzie kelnera? Pracował uczciwie. Miał podpisaną umowę o pracę na pełen etat nie tylko teraz, ale też wcześniej jako kurier czy boy hotelowy. Odbierał na czas wypłatę i to nie wcale taką małą, a do tego zawsze dochodziły liczne napiwki. Miał dobrą opinię. Klienci go lubili. Rafael z uśmiechem chodził po sali, zbierając i roznosząc zamówienia od ośmiu do dwunastu godzin, na nic nigdy nie narzekając, aż do teraz…
    Jego curriculum vitae nie świeciło pustkami. Posiadał liczne doświadczenie oraz pracodawcy patrzyli na to, że żadnej pracy nie porzucił po kilku dniach lub okresie próbnym wynoszącym trzy miesiące. Teraz był bezrobotny. Po powrocie do Nowego Jorku był umówiony na rozmowę o pracę z ojcem chrzestnym swojego przyjaciela. Chciał na poważnie rozpocząć zarabianie pieniędzy, wiążąc to z jego pasją, a czy było coś piękniejszego od zatrzymywania na trwałe radości wielu ludzi? Raczej nie…
    — Jess, dlaczego nie przedstawiłaś mi Rudolpha? Czy on także jest kelnerem, jak ja kiedyś? Świetnie, będziemy mieć wspólne tematy do rozmów i na pewno w trójkę zaczniemy się świetnie bawić. - Rafael nie wziął tych bolesnych słów do siebie; zamierzał zagrać w inny sposób. Być równie złośliwym, jak ci dwaj pewni siebie panowie bez dobrego wychowania. — Kochanie, a Rudolph ma tak samo czerwony nos, jak Dom? - spojrzał na mężczyznę, który zaczął nieprzyjemną dyskusję i wiedział, że kolega zapewne coś wciągnął, co było widać po nosie, jak i oczach. — Jeżeli tak, to będziesz musiała mu go przypudrować, bo nie wiem, czy obsługa z Terracaribe Hotel Boutique go przyjmie. Wiesz, kiedy pracowałem jako boy hotelowy, to niestety nie przyjmowali klientów pod wpływem alkoholu czy środków odurzających… 
    Wściekły starał się nie okazywać tego na zewnątrz, jednak nie zamierzał milczeć, jak figurka wystawiona w okolicznym muzeum. Nie miał sobie nic do zarzucenia, więc tym samym zaczął od początku bronić własnej osoby i dobrego imienia. Zsuwając powoli Jess z kolan, pozwolił na to, aby dziewczyna swobodnie opadła pupą na fotel i ruszył do baru. Stamtąd prędko przyniósł dwa drinki; dokładnie kieliszki zapełnione Aperol Spitz i podchodząc do Jessalyn, lekko się schylił, żeby brunetka ze swobodą sięgnęła alkohol. Zabrawszy stamtąd swoje szkło, przyłożył pustą tacę do klatki piersiowej. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jacht ruszył. Nie było już drogi ewakuacyjnej. Pozostaje im tu siedzieć aż do powrotu na brzeg albo wskoczyć do wody i dopłynąć do lepszego, znacznie przyjemniejszego celu. Nie chcąc wszczynać awantury z tak naprawdę obcymi osobami, skupił się na Camille i KJ, którzy jako jedyni go zauważyli. 
      — Cam, KJ jak wam się podoba w Cancun? Jesteście tu po raz pierwszy? - zagaił, stukając kieliszkiem o kieliszek Jess i powoli przełknął pierwszy łyk. 
      Zaraz też skradł szybki pocałunek z ust ukochanej i cieszył się, że może mieć ją tak blisko, tak mocno wtuloną w niego, tak obłędnie pachnącą i prezentującą się powyżej skali dziesięć na dziesięć. Ważne, że nie był sam i że widział przynajmniej serdeczność w oczach tej dziewczyny i chłopaka z całego towarzystwa, a jeśli cokolwiek ponownie przestanie grać, złapie za dłoń Myers, chowając się z nią w jakieś prywatne miejsce, gdzie wykorzysta zabraną ze sobą paczkę prezerwatyw. Jeżeli jednak taki plan nie będzie możliwy, zrzuci z siebie te ubrania, wciągnie kąpielówki i oboje popłyną tam, gdzie tylko ich dusze zapragną.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  27. W szkole był słabym uczniem. Nie przynosił do domu dzienniczka z najlepszymi stopniami czy uśmiechniętymi buźkami w postaci licznych naklejek. Nauka przychodziła mu z ogromną trudnością i to w żaden sposób nie była kwestia lenistwa. Po prostu męczył się w trakcie zapamiętywania informacji czy rozwiązywania zadań i wiedział, że ani on, ani nikt inny na świecie tego nie zmieni. 
    Mimo trudności, jaką sprawiała mu nauka, z radością przychodził na zajęcia z geografii, odbywające się w zależności od klasy, raz lub dwa razy w tygodniu. Lubił słuchać o nieznanych rejonach świata; oglądać na stronach podręczników związane z nimi fotografie. Tu poczytać o jakiejś skale w danym kraju, a tam o rodzajach gleby w innym mieście. 
    Stąd wyniknęło jego prawdziwe zainteresowanie rozmową z Camillą i KJ-em. To mu sprawiało czystą przyjemność i słuchał ich uważnie. Z początku rozwinięta historia o odwiedzonym przez nich trzykrotnie Cancun, szybko przerodziła się w opowieść o tym, jak KJ ostatnio odwiedził Wenezuelę. 
    — Wyobrażacie sobie mnie, najbardziej niezdecydowanego człowieka na świecie, który wchodzi do lodziarni i ma do wybrania aż tysiąc smaków lodów? Właściciel zaczynał standardowo od waniliowych, czekoladowych, truskawkowych i kokosowych propozycji, a dzisiaj możecie tam spróbować lodów o smaku krewetki, cebuli, wołowiny w czerwonym winie, suszonej ryby z ziemniakami, tuńczyka, czosnku, pieczarek, wódki, piwa, a także takich o nazwie mój pierwszy pocałunek albo wybacz mi, moja miłości. Spróbowałem tego tajemniczego związanego z całowaniem i to tak nie smakowało. Były pyszne, ale jednak mój pierwszy pocałunek znacznie pyszniejszy. - KJ dodał i kiedy wstał, żeby udać się po nowego drinka, poklepał Rafaela po ramieniu. 
    Wtedy Grigoryan delikatnie zrozumiał, że w nim i siedzącej naprzeciwko Camilli ma pewnego rodzaju poparcie; że oni będą go akceptować podobnie, jak i dzisiaj, czy podczas ich kolejnego spotkania, a przecież planując trwały związek z Jess, będzie chciał uczestniczyć też w jej życiu towarzyskim. Może niekoniecznie widział siebie na miłym spędzaniu czasu z resztą zebranych tu ludzi, ale póki co nie zamierzał wszystkich pakować do tego samego worka, w którym aktualnie znaleźli się Paul z Domenicem. Ci dwaj raczej nie zostaną jego dobrymi przyjaciółmi. Będzie ich znosił, jeżeli wciąż pozostaną bliscy dla Myers, lecz nikt nie zmusi go do utrzymywania z nimi, jak najbardziej poprawnych stosunków koleżeńskich.
    Doceniał także zachowanie Jessalyn. Zagrała z nim w jego grę. Oboje uznali, że Rudolph nie jest Rafaelem, a jakąś trzecią, nieobecną z nimi na jachcie osobą. Rozluźnił się, gdy chcąc go uspokoić, pogłaskała miękką dłonią policzek i przeprosiła samym uśmiechem. Czy tak zachowuje się kobieta, która wybiera przyjaciół, a kopie w tyłek poznanego przed kilkoma dniami chłopaka? Nie, ona tym gestem jak i wypowiadanymi słowami, nie walczyła o to, aby przypodobać się swojej grupie znajomych, a ponownie wkradła się do serca Grigoryana, zdobywając przy tym cenne, dodatkowe punkty, jeśli oczywiście miłość miała cokolwiek związanego z jakąś skalą oceny. 
    Na ucho szepnął jej, że nigdzie nie ma zamiaru uciekać. Zamierzał korzystać z wieczoru w towarzystwie Jess i tej dwójki, która odeszła kawałek dalej, aby na parkiecie zatańczyć do znanego wakacyjnego utworu. Chciał tu zostać; móc wypić jeszcze niejednego drinka, spróbować przynajmniej kilku przekąsek wykonanych przez znanych kucharzy, zatańczyć z nią, może spróbować seksu w miejscu publicznym, wskoczyć do ciepłej wody, ale przede wszystkim pragnął tego, żeby mieć ją tak blisko, jak do tej pory i nie być przy tym grzecznym chłopcem. Czemu nie miałby skorzystać z wyciętych pleców w złotej sukience i nie kryjąc się z tym, dotknąć jej wrażliwych na jego czułości piersi? 
    — Kochanie, gdybym za każdym razem się nie powstrzymywał, tak Cancun zwiedzalibyśmy z perspektywy hotelowego łóżka, a wszystkich naszych bliskich musielibyśmy poznać ekspresowo w trybie online. - Powiedział to głośniej, chcąc, żeby te słowa dotarły do reszty zebranych osób, a szczególnie do Doma. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedział, że nie ma konkurencji i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż Jessalyn nie jest z tych kobiet, które zmieniają mężczyzn zarówno do uczucia, jak i do łóżka tak szybko, jakby zmieniały brudną bieliznę na tą czystą. Nie bał się ani jego, ani żadnego innego chłopaka. Ufał jej i temu, jak bardzo do niego przepadła. To nie była profesjonalna gra aktorska, ponieważ potrafił po trzech nieudanych związkach, rozpoznać prawdziwe zauroczenie od fałszywej miłości. 
      W końcu za pierwszym razem mógł widzieć, jak wyglądają nieprawdziwe orgazmy i porównać je z tymi, które od kilku dni regularnie przeżywała Jessalyn i one na sto procent nie były udawane, a po prostu unosiły ją razem z Rafaelem do innego wymiaru intymnego świata. Za drugim razem okazało się, że jego skromniejszego trybu życia nie idzie zaakceptować, a ciemnowłosa nie interesowała się żadnym tematem, w którym mogła dowiedzieć się o jego oszczędnościach lub posiadanym majątku. Za trzecim i ostatnim razem, kiedy przyszło mu zmierzyć się z rozstaniem, zrozumiał, jak bardzo chciał brnąć w cudze kłamstwa i aktualnie lubił słuchać tego, jak Myers dzieli się z całym światem pikantnymi informacjami, ukazując znacznie skromniejsze niż te w hotelowym łóżku czułości na żywo, nie robiąc z nich na siłę świętoszków.
      Spojrzawszy na ukochaną, widział wyraźnie kolorową, wspólną przyszłość bez okłamywania siebie nawzajem, bez wbijania sobie przysłowiowych noży w plecy, bez zdrad, niepotrzebnych flirtów, kasowania po kryjomu wiadomości, wymyślania alibi, które zostałoby przez kogoś nieprawdziwie potwierdzone i przede wszystkim nie musiał obawiać się tego, że jeśli kiedyś nazwie ją swoją żoną, a jakaś osoba zwróci się do niej pani Grigoryan, tak nigdy nie przyjdzie mu iść na salę sądową, oczekując na rozwiązanie małżeństwa bez orzekania o winie. To jej był pewien, dlatego musnął ustami świecącą brokatem skórę na ramieniu i swobodnie przesunął prawą dłoń w kierunku wycięcia, żeby dotknąć pełnego biustu, ale (DRUGI RAZ I ZAWSZE NA CZAS) Alexa stanęła do ataku, kiedy chciał ponownie pomacać bardziej poznane i zasmakowane, niż podczas pierwszego spotkania piersi. 
      — Czy ktoś ci każe na nas patrzeć? Możesz zamknąć oczy, odwrócić wzrok albo odejść, a i przepraszam najmocniej, ale zachowujemy się z klasą. Jesteśmy jeszcze ubrani i nie robimy nic złego. To już w miejscu publicznym nie można się przytulić, pocałować czy dotknąć?
      Alexa ponownie nadepnęła na odcisk Rafaela. Najpierw na plaży zwyzywała go od zboczeńca z brudnymi łapami i jakiegoś prymitywa, a teraz zamierzała wymiotować nie tylko na jego widok, ale też ten związany z osobą jej przyjaciółki. Czy jemu kiedykolwiek przeszkadzało, jak Olivier, Maximilian lub Marc obściskiwali się ze swoimi dziewczynami? Nie i szczerze za każdym razem mocno im kibicował. Wierzył, że Oli znajdzie sobie wymarzoną kobietę lub upragnionego mężczyznę na całe życie albo dalej będzie się bawił w niezobowiązujących relacjach i takie właśnie zbliżenie przeżył przez kilka nocy z Alexą. Maximilianowi współczuł, że jego dziewczyna aktualnie odbywa szkolenie związane ze zmianą pracy i przez to, zamiast bawić się w Cancun, była uziemiona w Nowym Jorku. Natomiast Marc czekał, aż jego żona z zawodu stewardessa wyląduje jutro razem ze wschodem słońca na pobliskim lotnisku i resztę urlopu spędzą już we dwoje. 
      Skąd w takim razie aż taka wielka nienawiść ze strony Alexy? Gdyby tak mocno zależało jej na przyjaźni, wspierałaby Jessalyn, a nie wbijała szpilki w postaci uszczypliwych komentarzy. Nie chcąc dłużej wysłuchiwać czy to jej słów, czy kogoś innego z towarzystwa, odstawił kieliszki po alkoholu i wziął ciemnowłosą za dłoń. Minęli wciąż przebywających na parkiecie Camillę z KJ-em i zszedł z nią na dół, aby uwolnić się od nieprzychylnych spojrzeń oraz głośnej muzyki. 

      Usuń
    2. — Teraz ją z ciebie może nie zerwę, a na pewno zdejmę… - Nerwowo chwycił za wiązania na szyi i już chciał szybko pozbyć się materiału, lecz dłonie przeniósł na łatwo dostępny biust i kiedy Jess mogła ze swobodą oprzeć czoło o ścianę, zaczął masować piersi, od których już dawno zdążył się uzależnić. — Nie chciałbym ponownie usłyszeć o tym, że to kolekcja z innego Fendi i nie będę w stanie wypłacić równowartości tej kreacji. - Uszczypnął jednocześnie oba sutki i wsunął usta w jej włosy. — Nie wiem, jak ty, ale nie chcę się tu ukrywać. Zrobiłby to w takim miejscu, abyśmy myśleli cały czas o tym, że możemy być przyłapani. Zaproponowałbym basen, ale brzmi trochę banalnie, prawda? 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  28. Kiedyś jako niski, bardzo szczuplutki dzieciak kręcił głową i z wielką rezerwą podchodził do wszystkich kobiecych dodatków, po których na dłoniach pozostawał ciężki do usunięcia brokat. Stronił od dotykania spinek, ubrań, butów czy kosmetyków należących zarówno do mamy lub młodszej siostry, bo wtedy świecił się podobnie, jak wysmarowana intensywnie pachnącym balsamem Jessalyn. 
    Teraz zechciał świecić się tak, aby rzucać się podczas zmierzchu w czyjeś oczy bardziej, niż za pomocą opasek odblaskowych. Byłby widoczniejszy od wszystkich gwiazd na niebie, ale i tak słabiej widoczny, niż najbardziej atrakcyjna Myers, z którą wyobrażał sobie wiele wspólnych czynności, jednak w oczach mu ciemniało, robiło się niewyobrażalnie duszno i zaczynało się kręcić w głowie za każdym razem, kiedy wyobrażał sobie coraz szybciej nadchodzące rozstanie.
    Za dziewięć dni nie będzie kradzionych, co chwilę pocałunków, długiego przytulania i wspólnego szczytowania, które nie miało żadnego powiązania ze zdobywaniem górskich wzniesień. Tu na miejscu nie musieli do siebie dzwonić czy wymieniać setek wiadomości, bo kiedy chciał z nią porozmawiać, po prostu zaczynał temat lub zadawał pytanie, nie czekając na skaczące po ekranie trzy kropki, świadczące o tym, że Jessalyn właśnie wystukuje daną treść na dotykowej klawiaturze. Odpowiadała od razu, pozwalając mu na czujne obserwowanie jej mimiki i ciemnych tęczówek. 
    Nie chciał mieć tego wygranego drugiego miejsca w konkursie fotograficznym, zakupionych pamiątek z Cancun, perspektywy zmiany pracy na taką, gdzie głównie liczyłaby się jego jedyna pasja, możliwości kupna własnego mieszkania na jednym z najbardziej prestiżowych osiedli za resztę pieniędzy z głównej wygranej czy możliwości wypicia ciepłej wody z cytryną i miodem o poranku, kiedy czekałby na parzącą się z ekspresu kawę. To wszystko było niczym. Chciałby to wymienić na ciągłą, nieprzerwaną nawet na chwilę obecność ukochanej w Nowym Jorku. 
    Wiedział, że do niczego nie można zmuszać drugiego człowieka, nawet tak bliskiej jego sercu kobiety, bo Myers szybciej by się zapewne wystraszyła żądań ze strony Rafaela, niż porzuciła dotychczasowe życie prowadzone w Los Angeles. Tam na pewno miała zobowiązania zawodowe, umówione wizyty u lekarzy, do odebrania lub oddania pranie, do obejrzenia być może dawno temu wykupioną sztukę teatralną czy chociażby trzymała ją tam wizja, związana z tym, żeby w ulubionej kawiarni wypić jesienną kawę albo po prostu ubrać choinkę w swoim domu, niż w tym, który należałby notarialnie do Grigoryana i przede wszystkim nie chciałby narażać jej przez przeprowadzkę na przypadkowe spotkanie z matką albo ojcem na którejś z ulic lub w którymś sklepie.
    — Robi się na tyle niebezpiecznie, że dojście na górę może trwać zbyt długo. - Pociągnął ją w miejsce pod schodami, opierając jej ciało o deski, po których ktoś w każdej chwili mógł wchodzić lub schodzić. Nie interesowało go czyjeś zmieszanie, bo najważniejsze było zaspokojenie ich rosnących potrzeb. 
    Bez zbędnego przedłużania opuścił spodnie, które zatrzymały się przy kostkach. Identycznie postąpił z bokserkami i od razu pozbył ją nadmiernie wilgotnych majtek. Na sterczącą męskość wsunął prezerwatywę i z błyskiem w oku odkrył stojący stołek. Opadł na niego bez zastanowienia i pozwolił Jess na to, aby okrakiem usiadła na nim, po czym oboje połączyli się w najdoskonalszą jedność. Dopasowali każdy ruch do siebie; tak, aby jednej jak i drugiej stronie było wygodnie i dobrze. W ostatniej chwili przed orgazmem ujął w obie dłonie lekko mokrą i zarumienioną twarz i wyczuwając kulminacyjny moment, rozchylił jej usta swoim językiem, łącząc oba w namiętny taniec, aż ugryzł ją przypadkiem w wargę, na której pojawiła się kropelka krwi. 
    — Wybacz. Totalnie nie myślę nad tym, co robię. Do wesela się zagoi, piękności. Mam nadzieję, że jakoś bardzo nie boli... Najwyżej możesz dać klapsa swojemu nierozsądnemu Rudolphowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Unormowanie oddechów zajęło im dłuższą chwilę. Nie chcąc, żeby stała na drżących po orgazmie nogach, szybko usadowił ją na taborecie i przechylił. Ta pozycja pozwoliła mu na całkowity dostęp do ciała Myers. Po złożonych pocałunkach na szyi, zaplątał palce w pofalowanych włosach i skupiony na piersiach, nie im tym razem poświęcił większość uwagi, bo po rozsunięciu nóg, zatopił się językiem w łechtaczce. Zamierzył sączyć drinka o nazwie Jessalyn i nie przestawać, aż do odwiedzin raju przez ciemnowłosą. Nawet na chwilę się nie zawahał, gdy na stopniu zauważył buty należące do Doma i Paula. Zasłonił ją odpowiednio koszulką Polo, a jego głowa w dolnej części ciała Jess, uniemożliwiała im, aby podejrzeli to nagie ciało na własne, parszywe oczy.
      — W Cancun podali mi lody o nazwie namiętny raj na języku. - Przerwał na sekundę tylko po to, aby bezczelnie zerknąć na ich twarze i pokazać im środkowy palec.
      Miał to, czego oni nigdy nie mieli ani nie będą mieć. Jessalyn Myers należała do niego, a on na zawsze należał do niej, więc ci dwaj mogli mu tylko otwarcie zazdrościć.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  29. Ubóstwiał ją. Kochał ją. Uzależnił się od niej na dobre i na złe. Od pierwszego dnia tej przypadkowej znajomości stała się dla niego kimś najważniejszym. Dla Rafaela była równie istotna, jak narkotyk dla narkomana; jak alkohol dla alkoholika albo kolejny film pornograficzny dla osoby uzależnionej od wszystkiego, co miało związek z seksem. Połączyło ich coś wyjątkowego. Zaiskrzyło od chwili, w której on wylał na nią piwo, a później sam lepiąc się od wylanego drinka o smaku mango, pozwolił nie tylko na wytarcie pozostałości, a na rozwinięcie wyraźnie skwierczącej namiętności. To, co im się przytrafiło, było po prostu magiczne. Jakby ta dobra wróżka występująca w bajkach opowiadanych przez mamę przed snem, zaczęła istnieć w rzeczywistości, stworzyła dla niego Jessalyn i postawiła ją przed nim, prędko sprawiając, że Rafael uwierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, elektryczne przyciąganie ciał oraz dusz, a także to, że ma przy sobie prawdziwego anioła, a nie kogoś, kto się nim zabawi, tworząc mu fałszywe wyobrażenie o pięknej, wspólnej przyszłości. 
    Grigoryanowi zaczęło się zdawać, że jeśli po śmierci, można ponownie pojawić się na ziemi, to w poprzednim wcieleniu musiał poznać Myers. Z żadną poprzednią partnerką nie czuł czegoś tak pełnego pasji i ognia. Dlaczego zatem w kilka minut jej zaufał, poszedł z nią do łóżka i nie potrzebował nawet jednej randki, kiedy w zakończonych relacjach, nie znał określenia spontaniczność oraz zabawa? Związek, który wspólnie zaczęli budować na wakacyjnym przystanku w Cancun nie miał nic wspólnego ze spontanicznością czy zabawą, bo oboje pisali się na to, aby być ze sobą na wieczność. Do ostatniego tchu, mrugnięcia okiem i wypowiedzenia słów kocham cię. Była mu cenna i nareszcie zrozumiał, co takiego od lat przekazywał mu ojciec opowiadający dzieciom o początkach jego miłości z mamą. Gita dla Pedra w jednym miesiącu stała się najpierw dziewczyną, a następnie narzeczoną. Potrzebował jedynie niecałych czterech tygodni, aby upaść przed nią na kolanach z pierścionkiem przekazanym przez niemal stuletnią prababcię. Po tym wydarzeniu nie potrzebowali o wiele więcej czasu, bo Gita żoną i panią Grigoryan została w pierwszy dzień wiosny, kiedy chłód pierścionka na palcu poczuła podczas sylwestrowej nocy, a ich pierwsze dziecko imieniem Louis pojawiło się na świecie na samym początku listopada. To świadczyło o sile tego uczucia i Rafael wierzył, że podobny scenariusz filmu opartego na faktach przeżyje z Jessalyn. 
    Może miał zaledwie dwadzieścia cztery lata i nie powinien nazywać siebie starym, doświadczonym człowiekiem, ale zakochał się jak nastolatek, chociaż już dawno nie należał do tej grupy wiekowej. Nie myślał o niczym innym, jak o wspólnej codzienności z ciemnowłosą. O wspólnie wypitych kawach i herbatach; o śniadaniach, obiadach i kolacjach zjedzonych we dwoje; o pierwszej kupionej pościeli; o wypraniu jej rzeczy ze swoimi w jednej pralce; o braniu gorących kąpieli, kiedy tuliłby ją do siebie, ochlapując przy okazji pianą; o nocach, w których zamiast kolejnych orgazmów, przeżyliby trzymanie się za rękę, gdy fabuła serialu doprowadzi ich do skrajnych emocji. Będą robić wszystko, czego tylko zapragną i nigdy siebie nie opuszczą. 
    Nie reagując zbytnio na zimne przyjęcie przez jej przyjaciół, mógł być dla nich nawet najgorszym człowiekiem z całego społeczeństwa i nie przejmowałby się ani trochę, gdyby nazywali go nie tylko czarną owcą. Ważne, że dla niej był złotym chłopakiem. Nie chciał im udowodniać swojej wartości, bo doskonale ją znał i wiedział, że Jessalyn docenia go za autentyczność. Nie chciał tej kobiety okłamywać, stąd przyznał się od razu o tym, czym się zajmował, bo dlaczego miałby wstydzić się tego, że był kelnerem, boyem hotelowym i kurierem? Lepiej było zagrać w otwarte karty, niż udawać nieprofesjonalnie kogoś na wysokim stanowisku z tytułem jednego z nielicznych najmłodszych multimilionerów. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Skarbie, wierzę w to, co mówisz. Wierzę w całą ciebie i wiem, że nie chciałabyś innego, więc jesteś skazana na słodką rozkosz z Rafaelem Grigoryanem. Ślubuję ci tę miłość, wierność i uczciwość. - Założył ubrania, prosząc ją o pozostanie na stołku. Biegiem rzucił się po schodach w górę, zakręcił się przy barze, znosząc wrogie spojrzenia Paula i Doma, prosząc obsługującego mężczyznę o otwartą butelkę szampana. — Jestem… - Wymruczał zachęcająco po minucie, stając przed nią. — spragniony i chyba nie podzielę się z tobą tym alkoholem… - Oblał jej piersi trunkiem, spijając ostrożnie każdą kroplę, aż mokrymi ustami czule zaczął muskać długą szyję. — Kręci mnie wszystko, co z tobą robię, ale tak, to było zajebiste uczucie, kiedy wpatrywali się nas, ja mogłem kosztować twojej słodyczy, a oni mi tego zazdrościli. Jakiś tam Rudolph wyrwał im najlepszą dziewczynę z całego towarzystwa, to ci dopiero wydarzenie… Jestem szczęściarzem i wiem, że jutro zjem cię na śniadanie… - Wylał szampana bliżej kobiecości, aż z czystą pasją zaczął gryźć delikatną skórę przy wewnętrznej stronie ud.
      Pełny namiętności doprowadził ją do trzeciego, równie silnego orgazmu oraz głośnych jęków, aż oboje nadzy i mokrzy, sturlali się na deski podłogowe z tego najbardziej niewygodnego stołka. Z uśmiechem odgarnął jej włosy za uszy, ucałował w usta i nie wstydząc się tego, że prezentowali się bez ubrań, zaśmiali się z powodu speszonych przyjaciół Jessalyn. Najwidoczniej ani Camilla, ani KJ nie spodziewali się ujrzeć ich w takich okolicznościach. 
      — Umiesz dobrze pływać? Chcę stąd uciec. Po co nam być na imprezie, gdzie tylko dwoje ludzi życzy nam szczęścia? Dopłyniemy do brzegu, jakoś przeżyjemy krótki spacer w mokrych ubraniach do hotelu i zamkniemy się przed światem, aż do… - Ugryzł się w język. 
      Nie mieli terminu ważności, ale Rafaelowi coraz ciężej było o tym nie myśleć, bo w niemal w każdej chwili docierało do niego, że przyjdzie mu usychać z tęsknoty, a lotnisko stanie się dla niego jednocześnie najfajniejszym i najgorszym miejscem, bo to tam będzie ją witał po długim czasie nieobecności oraz żegnał, gdy przyjdzie im znowu żyć osobno na dwa miasta.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  30. Wiedział, że po rozstaniu, kiedy jedno z nich wybierze za cel podróży Los Angeles, a drugie zjawi się po urlopie w swoim rodzinnym Nowym Jorku, to Jessalyn będzie wciąż siedziała w głowie Rafaela i to o niej zacznie myśleć w dzień oraz noc. Nie było innej opcji. Za bardzo przyzwyczaił się do tej serdecznej osoby. Do tej, którą świadomie skrzywdzili nie tylko rodzice, ale i większość z grupy najbliższych przyjaciół dokuczała jej w najbardziej brutalny sposób. Jak mogli ją obrażać, nie traktować poważnie i dokuczać niemal na każdym kroku? Tylko Camilla i KJ byli w porządku, chociaż gdyby tak mocno kochali Jess, powinni przede wszystkim ukrócić niewłaściwe zachowanie reszty osób. 
    Może przyjaciele Rafaela nie byli chodzącymi aniołami o krystalicznie białych skrzydłach, jednak ani razu nie było między nimi aż takiego krzywdzącego napięcia. Nie zadali ciosu samymi słowami Jessalyn podczas pierwszego spotkania i otwarcie przyznawali, że kibicują ich związkowi oraz bardzo cieszą się z tego, że dołączyła do nich jako dziewczyna przyjaciela, a nie ktoś, kto zaciągnął dwudziestoczterolatka do łóżka, pozwolił się zbliżyć nie tylko intymnie i bezczelnie porzucił jeszcze podczas trwających wakacji.
    Przypuszczał, że pozostałymi mężczyznami kierowała czysta zazdrość. Nienawiść o to, że zamiast nich; wpływowych, niezależnych i gotowych na wszystko, wybrała jakiegoś obcego jegomościa bez złotej karty kredytowej w portfelu. Może nie miał fortuny, jak lodu, bo pieniądze z wygranej miały swój limit i kiedyś się skończą, ale oni wszyscy o tym nie wiedzieli, więc widzieli w nim prostego kelnera, boya hotelowego i kuriera bez możliwości ciągnięcia wręcz królewskiego życia. 
    Nabuzowany złą energią, próbował powstrzymać się przed odpowiadaniem na bezczelne zaczepki z ich strony. Najlepszym rozwiązaniem był brak reakcji, co już wcześniej uczyniła Jessalyn, ale tak jak zignorował określenie Rudolph skierowane do niego czy ugryzł się w język, kiedy nazwano go męską dziwką, tak fala goryczy przelała się na ich niekorzyść w momencie, gdy Dom zapomniał, jakie imię nosi jego przyjaciółka i nadał jej miano nudnej, pruderyjnej suczki.
    Wyższy od niego o jakieś dziesięć centymetrów, złapał go za na pewno drogą koszulkę i docisnął Doma do barierki. Przegiął. Kto obraża Jess, ten rani i serce Rafa, więc niewiele myśląc, skierował ściśniętą pięść do szczęki mężczyzny. Powinien uderzyć z całej siły; jak w worek treningowy i nie mieć do siebie żalu. Powstrzymał się kawałek przed jego twarzą. Co jeśli zgłosi pobicie na policję i zamiast ostatnich wspólnych dni, będzie musiał tłumaczyć się tutejszym funkcjonariuszom? 
    — Ty chuju! Złamałbym ci najchętniej ten twój prosty nosek i te sztucznie białe ząbki. Zdajesz sobie sprawę, jak nazwałeś moją kobietę? Nie jestem zdziwiony, że nigdy nie poszła z tobą do łóżka, bo może rodzice wyprostowali ci ząbki i zadbali o nieskazitelnie piękną cerę, ale szkoda, że nie dokupili ci w pakiecie kultury osobistej i mózgu. Jess nigdy nie będzie twoja, bo jesteś idiotą, ale za to z dumą wręczę ci w przyszłości zaproszenie na nasz ślub. Tak, twoja przyjaciółka, a raczej kobieta, na którą masz olbrzymią chrapkę i zero szacunku do niej, będzie nosiła moje nazwisko, to ja założę jej obrączkę na palec i będę się z nią kochał, co noc… - Rafael splunął wprost na jego buta i ostatecznie popchnął z całej siły, aż ten na pewno poczuł ból rozchodzący się w okolicach kręgosłupa. 
    Zasłużył sobie, chociaż Grigoryan powinien sprać mu tę bezczelną i niewyparzoną mordę. Powstrzymała go tylko wizja nadchodzących problemów związanych z prawem, a on nie chciał wydawać pieniędzy na nieprzyjemności związane zapewne z męczącymi rozmowami z prawnikiem lub z wpłatą ogromnej kaucji. Odskakując od zdenerwowanego mężczyzny, ułożył otwartą dłoń na jego klatce piersiowej i wycharczał, żeby nawet nie myślał o dotknięciu, a co dopiero pobiciu. Co prawda Rafael miałby satysfakcję z wyników obdukcji, ale niezbyt dobrze było mu do twarzy z zasinieniem w kolorze bordowo-fioletowym. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nim podszedł do wystraszonej Myers, przytulił Camillę i KJ-a jednocześnie, dziękując za normalne traktowanie i z ulgą zjawił się przy ukochanej. Wtulił ją mocno w siebie, głaszcząc po włosach, a następnie trzęsących się nie z zimna, lecz ze stresu plecach. 
      — Nikomu nie pozwolę na to, aby cię obrażał. Jesteś moim skarbem, moim oczkiem w głowie, moim szczęściem, najdroższa. - Złożył pocałunek na czole i nosie, patrząc prosto w te przerażone tęczówki. Ona pewnie myślała, że to wszystko skończy się znacznie gorzej; że finał będzie miał miejsce na OIOM-ie. — Chodź stąd. Pójdziemy daleko, pozbieramy przy wschodzie słońca muszelki i bursztyny. W końcu bardzo o tym marzysz, a ja kocham spełniać twoje marzenia. - Wziął ją za dłoń, ale nadal nie zeszli z jachtu. 
      Oliwy do ognia na sam koniec jak zwykle dolała Alexa. Kilka nocy temu wydzierała się we wniebogłosy, wypowiadając mnóstwo razy imię Olivier i wiele zdrobnień, o których Rafael przez długie lata przyjaźni nie miał pojęcia, a teraz to ona postanowiła wydrzeć się na chłopaka Jess. 
      — Nieudaczniku, państwo Myers nigdy nie dopuszczą do waszych zaślubin. Jesteś nikim, a oni są szanowaną rodziną z zasadami i nieskazitelną opinią. Oni są ważni w Nowym Jorku, co za tym idzie, żaden urzędnik czy ksiądz nie udzieli wam tego jakże ważnego sakramentu. Palnij się w pustą główkę i zluzuj majty, bo wkrótce cipka Jess przestanie być dla ciebie dostępna…

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  31. Od samego początku to, co mówił i robił, było prawdą, w której nikt nie znalazłby najmniejszego miejsca na wciśnięcie kłamstwa. Niektórzy uważali, że Rafael jest zbyt poważny, jak na swój wiek i to także odtrąciło od niego trzy poprzednie dziewczyny, ale czy wszyscy mężczyźni w wieku dwudziestu czterech lat musieli traktować życie, jak chwilową przygodę bez konsekwencji? On nie chciał przypadkowego seksu, ciągłego picia alkoholu, wciągania innych używek, palenia tytoniu bez końca czy najzwyklejszego obijania się z kąta w kąt.
    W jego opowieści opartej na faktach jedną z głównych ról miała odegrać Jessalyn. Nie widział przyszłości bez niej. Może ciężko było to ująć słowami, ale w sercu czuł przyjemne ciepło i biło ono zdecydowanie pewniej, kiedy to ją trzymał za rękę, głaskał po policzku czy obejmował na tyle blisko, że mógł ze swobodą oprzeć podbródek na jej głowie. Wiedział, że wyjazd akurat do Cancun nie był czystym przypadkiem; coś zdecydowanie go popchnęło do podjęcia tej decyzji, jakaś większa siła zmusiła Rafaela do tego, aby te wymarzone wakacje spędzić w meksykańskim mieście. Może i jemu była pisana matka chrzestna w roli wróżki, która kiedyś odmieniła szare życie Kopciuszka na to z kolorową wersją, więc i jego poprowadziła w stronę lepszej wersji codzienności. Najwidoczniej już dłużej nie będzie zmuszony do tego, aby spędzać każdy dzień i każdą noc w pojedynkę. 
    — Mówiłem poważnie. Chcę cię poślubić. O! Przepraszam bardzo, ty wiesz, że już kiedyś wspominałem o tym, że pragnę się z tobą ożenić. To nie było pod wpływem negatywnych emocji, po prostu zakochuję się w tobie coraz mocniej… - Zbliżył rękę ukochanej do ust i ucałował ją lekko w wierzch dłoni. — Wiem, że możesz być przerażona. Między nami wybuchło bardzo szybko uczucie, ale ono jest prawdziwe. Nie chcę się już z tobą nigdy rozstawać. Jeżeli tylko się zgodzisz, to uczynię wszystko, abyś nigdy nie żałowała, że to mnie wybrałaś na swojego męża. Nie skrzywdzę cię, Jessalyn.
    Przytłoczony tym, co miało miejsce na luksusowym jachcie, próbował wyprzeć z pamięci bolesne wspomnienia związane z poznaniem jej przyjaciół. Wierzył, że po ślubie wyrwałby ją z nieodpowiedniego towarzystwa. Była chodzącym aniołem, a traktowano ją jak zużyte śmieci, które na oczach innych należycie trzeba zniszczyć, pognieść, rozerwać i jeszcze na nie napluć. Dlaczego jego bliscy nie byli tacy sami, jak ci, którym podobno zależało na Myers? Z tego, co wiedział, nie nosił różowych okularów, więc chyba nie miał zakrzywionego obrazu zachowania swoich przyjaciół. Jakoś nikt jemu nie zrobił krzywdy, a dodatkowo Fabianne, Marceline, Louisowi, Olivierowi, Marcowi i Maximilianowi zależało na tym, aby Jessalyn czuła się przy nich tak, jakby znała ich od kołyski i zapomniała o czymś takim, jak skrępowanie oraz niepewność. 
    Przy znajomych ciemnowłosej młodzieńczy luz odpłynął równie sprawnie, jak jacht przemierzał kolejne odległości po czystej wodzie, bo wtedy walczył mocniej o nią, niż o siebie, pokazując tym samym, że mimo młodego wieku, myśli o niej poważnie i w chwili zagrożenia zadba w pierwszej kolejności o bezpieczeństwo tej kruchej istoty. Gdyby zaczęło padać, to podsunąłby nad jej głowę parasol; w trakcie zimnej nocy oddałby swoją część kołdry; podzieliłby się mimo pragnienia ostatnimi łykami wody; odebrałby ją z drugiego końca miasta, nie martwiąc się o to, że szedł po schodach do mieszkania zmęczony, jak nigdy wcześniej, bo to o jej DOBRO chciałby walczyć. 
    Nieodnalezioną miłość odnalazł w Cancun, a ta dziewczyna w końcu pokazała mu prawdziwą twarz, a nie naklejoną z dokładnością maskę. To z nią chciał obserwować wiosnę, lato, jesień i zimę. Oglądać wschody i zachody słońca. Stąpać po suchych chodnikach i po tych całkowicie oblodzonych. Zawieszać wzrok tam, gdzie i ona by się wpatrywała. Czuć gorąc i chłód. Uśmiechać się i płakać. Kochać na dobre i na złe.   

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Wiesz mężowi, nie trzeba płacić za seks… - Dodał z rozbawieniem, bo przedstawienie wystawione na jachcie było tak kiczowate, jakby dzieci brały udział w konkursie, które z nich okaże się bardziej kreatywne w wymyślaniu wyzwisk. — W noc poślubną otrzymałabyś kartę stałej klientki i stuprocentowy rabat, Jess. Tak serio to rozważ tę propozycję. Inaczej będę cię prześladował w Los Angeles i pewnie zwolnią mnie z czwartej roboty w życiu, kiedy zacznę bez przerwy prosić o urlop albo brać chorobowe, aby być przy tobie.
      Wciąż trzymał delikatnie dłoń ciemnowłosej. Patrzył w oczy, pożądając ją wzrokiem. Usadowiwszy się na ostatnich centymetrach piasku, skąd mieli dobry widok na rozkładane przez sprzedawców stragany, wziął ją pomiędzy swoje wyciągnięte nogi i z czułością całował co kilka minut jedno lub drugie ramię. Szum wody oraz jej spokój relaksowały Rafaela na tyle, że odważnie zadał pytanie. 
      — Zostaniesz moją modelką? Chcę wziąć udział w kolejnym konkursie. Może teraz zamiast drugiego miejsca zająłbym pierwsze… - Rozmarzony wyjął telefon i pokazał regulamin nadesłanej propozycji. — Fotografia sensualna. Komu innemu mógłbym robić zdjęcia, jak nie tobie?
      Obrócił głowę w lewo, słysząc krzyki w języku meksykańskim. Jeden sprzedawca witał się z tym, przytrzymującym się za pomocą kuli ortopedycznych. Najwidoczniej nie widzieli się długo przez zdarzenie losowe tego drugiego i z radością pomógł mu rozkładać stanowisko, wyjmując wszystkie przedmioty z dobrze zabezpieczonych pudełek. Czy to były aparaty fotograficzne, czy Grigoryana oszukiwał własny wzrok? Tak. To było to, co zobaczył. Różne. Starsze i nowsze modele. Klasyczne czarne i w różnych innych kolorach. Pisnął uradowany i pokazał stanowisko ukochanej, aż się poderwał. Jak kobieta z Cancun, to i aparat musi przywieźć sobie z wakacji.
      — Myszko, niedługo pozbieramy muszelki i bursztyny. Muszę tylko obejrzeć, co ten pan ma na sprzedaż, dobrze? Nie chcę kupować tak cennego i ważnego dla mnie urządzenia gdzieś w sklepie RTV AGD.
      Cancun było piękne tak samo, jak Nowy Jork. Tu też mało, kiedy się spało, ale nie przez to, że życie zbyt szybko pędziło do przodu, lecz wszelkie atrakcje tak do siebie przyciągały, że łóżko odciągało i stawało się jedynie ważne wtedy, kiedy kusicielka Jessalyn Myers nie dawała mu spokoju. Ucieszony podbiegł z kobietą do handlarza i jak zaczarowany zaczął przyglądać się każdemu aparatowi. Wiedział, że nie odejdzie stąd bez właściwego zakupu. Jak wydawać pieniądze, to z głową, a urządzenie przyda mu się nie tylko do uchwycenia piękna, jakie miała w sobie Jessalyn, ale też do przyszłej pracy, czekającej na niego w rodzinnym mieście.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  32. Do tej pory to Rafael był zaniedbywany i niechciany. Zawsze w związkach poświęcał całego siebie, walcząc o pełne zadowolenie drugiej strony, a i tak ostatecznie okrutny los mocno kopał go w tyłek, śmiejąc się przy tym z jego naiwności. Przestał po ostatnim rozstaniu wierzyć w to, że znajdzie miłość, która nie rzuci go czy to po kilku miesiącach, czy niecałych dwóch latach. Chciał poważnej relacji; zakochania się od pierwszego wejrzenia, niekończącej się namiętności i szybkiego zwieńczenia tego wszystkiego ślubem, który nie miałby swojego końca na sali rozwodowej, a dopiero w starości na cmentarzu, kiedy jedno z nich odeszłoby z tego świata. 
    Uczucie od pierwszego spojrzenia, a może od wylania piwa narodziło się w chwili zobaczenia Jessalyn. Z poprzednimi partnerkami potrzebował długiej chwili, żeby stwierdzić, że widzi w nich swoje dziewczyny, a nie osoby godne do tego, aby być jego koleżankami lub przyjaciółkami. Może wyznawał Maeve, Nicoli i Carlocie miłość, ale tamte kocham cię nie pobudzały go całego, jak teraz, gdy te dwa ważne słowa szeptał albo krzyczał w kierunku Myers. To tu zrozumiał, czym jest szybko bijące serce, ogromna tęsknota, kiedy rozstawali się na kilkanaście minut albo popularne, występujące w jego życiu po raz pierwszy motylki w brzuchu. O Boże. One robiły fikołki i nie pozwalały Rafaelowi na inne myśli, niż te związane z tą odpowiednią kobietą. W momencie, gdy ciemnowłosa go miziała, całowała lub przysuwała swoje chętne ciało tak blisko jego ciała, to one stawały się jeszcze aktywniejsze.
    To oznaczało, że guru miłości wypuszczający ze swoich rąk strzałę Amora trafił nią w Rafaela na Playa Norte Isla Mujeres, kiedy to po prostu miał kontynuować rozgrywkę w siatkówkę, a nie ulec intensywnej miłości, która tego samego dnia pozwoliła mu odkryć całą wersję kobiety, nie tylko tej kusząco uśmiechającej się i zachwalającej jego żuchwę, ale też krzyczącej o tym, jak jej było wspaniale, gdy oboje poszli do łóżka nie po to, aby rozmawiać, oglądać serial czy wyspać się przy swoim ciepłym boku. Seks z nią był najlepszym wydarzeniem, jakie mogło trafić się Rafaelowi na przestrzeni dwudziestu czterech lat. Wszystko do tej pory było piękne, ale dopiero przy niej zrozumiał, że chce być poważnym mężczyzną, rozsądnie myślącym o tym, iż nadchodzi idealny czas, aby ożenić się i budować powoli własną rodzinę, a nie tą założoną przez Gitę oraz Pedra. Po co miałby prowadzić w dalszym ciągu hulaszczy tryb życia? Jemu wystarczyło zabaw. Chciał mieć na tym świecie człowieka, który się o niego zatroszczy, pokocha i zawsze będzie niezależnie od sytuacji. To w niej widział nie tylko żonę, ale też przyjaciółkę i kochankę, również współlokatorkę, która z czułością przestudzi na łyżce krem dyniowy, prosząc o szczerą opinię, kiedy wejdzie zziębnięty z pracy albo to on nie zapomni rozdzielić odpowiednio prania, żeby przypadkiem jej biały biustonosz lub białe figi nie znalazły się wśród jego większości czarnych ubrań. 
    Zamrugał kilkakrotnie po tym, co usłyszał z ust sprzedawcy. Historia Adriana i Luisy była na tyle smutna, że oczy Grigoryana momentalnie stały się mokre, a on jako mężczyzna nie wstydził się płaczu, bo w domu uczono go tego, że chłopcy również mają słabsze momenty, nie muszą być cały czas silni niczym Batman lub SpiderMan i mogą płakać. Palcami przesunął po powiekach. Nie chciałby, żeby podobny los spotkał jego i Jessalyn. Inaczej skoczyłby świadomie z klifu do morza, dołączając jako duch do ducha ukochanej. 
    — Kochanie, przestań. - Chciał ją odciągnąć od pomysłu zapłacenia za aparat. Była szybsza, bo już przyłożyła kartę do terminala i wklepała prędko czterocyfrowy pin. — Nie chciałem tak drogiego prezentu, ty jesteś moim prezentem i nie potrzebuję więcej, a jeśli chodzi o ten model, to nie szukałem niczego, co wyprodukowano w ostatnich latach. Mój sprzęt ma mieć swoje lata, historię i duszę, a nie jedynie wszystko tak wypielęgnowane, że aż sam bałbym się dotknąć własnego aparatu. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Pan młody dobrze mówi. Najstarsze urządzenia spełniają więcej naszych oczekiwań niż te wszystkie nowości rynkowe. Gdyby te starocie nie były popularne, to raczej zmieniłbym zawód, a tak kontynuuję tradycję ojca i sam handluję tu prawie dzień w dzień. - Posłał serdeczny uśmiech i spakował zakupiony aparat w śliczne, kolorowe pudełko. — Myślę, że Adrian z Luisą będą nad wami czuwać. 
      Mężczyzna, do którego drugi sprzedawca zwrócił się imieniem Richard, gdy poprosił go o rozmienienie gotówki, nazwał Rafaela panem młodym. Czy to oznaczało darmową przepowiednię przyszłości? Chciał ślubu z ich marzeń i normalnego życia z nią, a nie w dręczącą, samotną pojedynkę. Nie przejmował się tym, że może nigdy nie zostać zaakceptowanym przez państwo Myers. Liczyła się dla niego córka tych ludzi, a nie oni i wielkie uwielbienie płynące w stronę Grigoryana. Sam nie wiedział, czy zaakceptuje przyszłego zięcia lub synową, ale nigdy przenigdy nie zacznie rozplanowywać życia swoich dzieci. Czuł, że i przyszli teściowie nie będą w stanie rozdzielić go od ukochanej, bo cokolwiek by nie zrobili, dla niego światełkiem nadziei na zawsze stanie się ONA, być może niedługo jego wspaniała ŻONA. 
      — Dziękuję. Za ciebie i ten wspaniały aparat. Dobrego dnia, panie Richard. - wziął Jessalyn za dłoń, nie dowierzając trochę w to, co cennego mógł trzymać w drugiej dłoni, bo co prawda miał przy sobie swoje najbogatsze szczęście, ale fotografia również była dla niego cenna. Nigdy nie zrówna pasji z tym, jak ważną kobietą stała się dla Rafaela ciemnowłosa, jednak będzie musiała wypuszczać go ze swoich ramion, gdy zleceniodawcami zostaną dla niego przyszłe pary młode, rodzice z dziećmi przystępującymi do chrztu świętego czy ludzie świętujący swoje kolejne urodziny. — Jeśli wygram, a myślę trzeźwo i pewnie zajmę miejsce poza podium, myszko. Wiesz, nawet jak mi się uda, to oni będą tylko na ciebie patrzeć, a nie dotykać czy kochać się z tak piękną kobietą. Kogo innego miałbym fotografować, jak nie swoją muzę? Nie chcę widzieć innej przed obiektywem czy to nago, czy w bieliźnie. Co innego, jakbym dostał takie zlecenie. Podszedłbym do tego profesjonalnie i tyle, ale to jest konkurs, gdzie to ja wystawiam pracę, a chciałbym, żeby na fotografiach widniała moja przyszła żona. Oczywiście za twoją zgodą. - Objął ją i przyciągnął do siebie, całując prosto w czoło. — Wracając do twoich rodziców, możemy wziąć ślub w Los Angeles albo w Cancun. Weźmiesz mnie za wariata, ale w tej koszulce Polo i jeansach skoczyłbym zaraz z tobą do otwierającego się pewnie za kilka godzin urzędu, żeby stać się twoim mężem. Przecież ja zwiędnę bez ciebie… - Opadł na kolana, prosto w piasek i przytulił swoją twarz do jej brzucha.
      Mógł przypominać desperata proszącego, a wręcz błagającego o nieodrzucenie i miłość. W przeciągu tych kilku dni, gdzie między nimi nie było ani na chwilę źle, a zawsze błogo, namiętnie i romantycznie, uzależnił się od niej i Jessalyn stała się prywatnym źródłem tlenu dla Rafaela. Nie zważał na zachowanie przyjaciół czy przestrogę związaną z tym, że nie zostanie przyjęty do rodziny Myers. Miał to głęboko w poważaniu, bo to nie z jej znajomymi i rodzicami będzie zaczynał i kończył każdy dzień. To z nią urządzi dla nich minimalistyczne gniazdko niż to urządzone z przepychem. To ją chce nosić na rękach i scałowywać pocałunek za pocałunkiem z wypielęgnowanych ust. To dla niej chce zwariować z miłości i ślinić się na widok tej jednej kobiecej sylwetki. 
      Uniósł wzrok w kierunku twarzy Jessalyn i nagle usłyszał przeraźliwie głośno ustawiony dzwonek telefonu. Zignorował połączenie od Fabianne. Również szybko odrzucił kolejne wykonane przez Louisa, Oliviera i Marca. 

      Usuń
    2. — Co jest? - Wkurzony wstał z kolan i już miał oddzwonić do siostry, kiedy dostał smsa. - O jasna cholera. Max zaginął. Nigdzie nie mogą go znaleźć, a wczoraj zerwała z nim dziewczyna… - Wyjął klucze od pokoju hotelowego. — Odprowadzę cię, a później muszę go szukać, bo boję się, że zrobi sobie krzywdę. O ja pierdole. Byli ze sobą osiem lat i ona miała uczestniczyć w szkoleniu podczas naszego urlopu… On może się zabić… - Rafael nerwowo przeczesał włosy. Nie chciał uczestniczyć w pogrzebie kogoś tak ważnego, jak Maximilian. To jego poznał krótko po tym, jak z Olivierem wykłócali się w dzieciństwie o to, kto pierwszy zjedzie z kręconej zjeżdżalni. — Wrócę do ciebie najszybciej, jak tylko się da. Weź aparat i zamów sobie jedzenie. Będę z tobą w kontakcie. 
      Dzieliło ich niewiele do pensjonatu. Droga miała im zająć zaledwie pięć minut i to powolnym spacerkiem, ale Rafaelowi zależało, aby ten odcinek przejść jak najszybciej, żeby dotrzeć do bliskich i zacząć szukać załamanego Maximiliana. Odtworzywszy przed nią drzwi wejściowe, zatrzymał Jess na chwilę, skradając szybkiego buziaka z ust, który jak zwykle przerodził się w głębszy, namiętniejszy pocałunek. Z trudem się od niej odsunął, schodząc ustami na szyję, ale oderwał się prędko, myśląc już tylko o zaginionym przyjacielu, jednak całość pożegnania zobaczył Olivier, głośno klaszcząc w dłonie. 
      — Brawo, Grigoryan. Być może Max strzelił sobie w łeb, rzucił się pod auto albo spadł z któregoś klifu, ewentualnie powiesił się na pasku od spodni, a ty całujesz pannę Jessalyn, zamiast go szukać. Kto jest dla ciebie ważniejszy? Chwilowa uciecha łóżkowa, czy wierny jak pies i trwający przy tobie od wielu lat przyjaciel? Ogarnij się!

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  33. Po raz pierwszy w życiu nie mógł zrozumieć zachowania Oliviera. Odkąd obaj przekroczyli próg nastoletnich głupot, zastępując je dojrzałą dorosłością, nie spotkał się z taką wrogością, jaką aktualnie prezentował przyjaciel. Co to miało być? Czy występował w specjalnym, mocno brutalnym przedstawieniu ukazującym go z tej samej strony, z jakiej pokazało się na jachcie większość znajomych Jessalyn? Już miał go przyprzeć do muru hotelowego korytarza, kiedy zdał sobie sprawę, że Oli nie jest dwunastolatkiem, którego trzeba zmuszać do przeprosin, bo po pierwsze był dwa razy starszy, a po drugie jedno z trzech magicznych słów, o których uczono w przedszkolu, byłoby na pewno przepełnione złośliwością.
    Spojrzawszy na przyjaciela z obojętnością, poczuł, jakby wbił mu sztylet w serce, przebijając się tak głęboko, aż zraniłby stojącą blisko Jess. Najwidoczniej przez te wszystkie lata był za bardzo zaślepiony i być może wkrótce w jego kręgu bliskich będzie o jednego człowieka mniej. Zacznie żyć przy Fabianne, Marceline, Louisie, Maximilianie i Marcu, zapominając o istnieniu Oliviera, którego jednak nie chciałby wyrzucać ze swojej codzienności, ale dlaczego miałby pozwolić na otwarte atakowanie ukochanej? Wiadomo było, że ją kocha, że naprawdę dla niej przepadł i ani razu nie pomyślał o niej, jak o darmowej zabawce, która da mu kilkadziesiąt orgazmów, dzięki którym Rafael nie będzie zmuszony do szukania prostytutek. On widział w niej przyszłą, pełną uroku żonę, a nie tą, która mu obciągnie, wycałuje, klepnie w pupę i ułoży się wygodnie pod jego ciałem.
    Nim odszedł za wściekłym Olivierem, przytulił ją mocno i wprost do ucha wyszeptał potrzebne przepraszam, chociaż nie był niczemu winny. Nie obraził jej, ale pozwolił na to, aby jego wierny towarzysz dopuścił się słownego ataku wobec niej. Musnął gorący policzek kobiety i jedynie przesunął wzrokiem po ustach. To fakt, że gdyby teraz zaczął ją całować, być może nigdy nie wyszedłby z tego budynku, a pozostałby, chcąc dalszego rozpraszania z jej strony. Wiedział, że kiedyś to im minie; że jednak wciąż będą na siebie działać, pobudzając w sobie nawzajem ogromne pożądanie, ale kiedy do ich życia wkroczy zwyczajna codzienność, już mniej będzie tego ryzyka, które stworzyłoby im tak namiętne chwile, iż śmieci, pranie, brudne naczynia, kurz, listy w skrzynce będą się piętrzyć w górę, nie widząc szans na to, że kiedyś zostaną wyniesione, wyprane, umyte, pościerane i odebrane.
    — Zadzwonię, kiedy tylko czegokolwiek się dowiem. Dzwoń, jeśli go tutaj zobaczysz albo będziesz potrzebować ze mną pilnego kontaktu. Kocham Cię, maleństwo. - Złożył ostatni pocałunek w czubek głowy i puścił powoli palce jej dłoni, chcąc podbiec do niej znów, ale Max również potrzebował pomocy ze strony Rafaela. — Pamiętaj zamknąć pokój. Nie chcę, żeby ktoś mi porwał moją kobietę.
    Widział, jak Olivier przewrócił oczami i usłyszał, jak drwiąco wypuścił z ust powietrze, dodając tam niepotrzebne pfeee, jakby oglądał żenującą scenę pożegnania dwojga kochanków. Niechętnie ruszył za nim, nie odzywając się do niego przez całą drogę. Grigoryan ożył, dopiero gdy zobaczył przed sobą pozostałe bliskie mu osoby. Żadnej z nich nie wspomniał o niepoprawnym zachowaniu Oliviera, bo to nie był czas na pranie brudów. Wszystkim zależało na odnalezieniu Maxa całego i zdrowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Co wiemy? - Zagaił, stając obok siostry.
      — Nic nie wiemy, Raf. W sumie to wiemy za dużo. Ukochana naszego Maxa przeleciała kolegę, z którym się szkoliła. Od razu zadzwoniła do niego i wykonawszy rozmowę wideo, leżała naga ledwo zakryta jakimś skrawkiem prześcieradła. Zanim to zobaczył, to już chodził zdenerwowany, bo zobaczył, jak z ich konta uciekają pieniądze, a jedna z transakcji na dość dużą kwotę miała miejsce w sexshopie. Pocieszyłam go, że pewnie czeka go wiele niespodzianek po powrocie z urlopu. Niestety nie trwało to długo, bo ona dosłownie z dwie godziny później z nim zerwała, a w rozmowie zobaczył jeszcze tego, który go zastąpił. - Fab głośno westchnęła i uczepiła się kurczowo swojej narzeczonej. — Czy naprawdę musiała być dla niego tak podła? Max od razu się zerwał i pobiegł gdzieś przed siebie. Zostawił na stoliku telefon, kartę i wszystkie dokumenty. Nie mamy pojęcia, co się z nim dzieje, odkąd uciekł z kolacji. Boimy się, że mógł zrobić najgorsze…
      Nikt nie wątpił w powagę sytuacji. Każdy wiedział, że Max jest bardzo uczuciowym mężczyzną i przechodzi po raz drugi przez etap złamanego doszczętnie serca. Już raz przyłapał kogoś na zdradzie. Wtedy miał czternaście lat, a w sypialni rodziców zobaczył ojca, który całował po piersiach swoją asystentkę, zamiast jego matkę, a swoją żonę. Tak bardzo zawiódł się na nim, że porzucił marzenie o zostaniu dentystą i następnego dnia znaleziono go w zabarwionej na czerwono wodzie, kiedy Rafael wraz z Louisem próbowali się do niego dostać. Efekt innego koloru wody nie był spowodowany użyciem barwiącej kuli do kąpieli, a tym, że nastolatek podciął sobie żyły. Obawiali się podobnego scenariusza, wierząc w to, że znajdą go mimo wszystko jako żywego, a nie martwego.
      Kilka godzin później, zbliżając się niemal do doby od zaginięcia Maxa, rozwieszali plakaty z jego najnowszym zdjęciem wykonanym w Cancun i informacją o zaginięciu oraz numerami telefonów do wszystkich, nawet do Jessalyn, z którą skontaktował się wraz z Fab, opowiadając o tym, że wciąż go szukają, a policja zignorowała zgłoszenie, mówiąc o tym, że to dorosły, świadomy człowiek i mają na głowie zaginięcia nastolatków. Zmęczony poszedł w stronę plaży i patykiem zaczął rysować serduszka na piasku.
      — Idź do Jess. Usychasz, a nie widziałeś jej od rana. Dobra, minęło jakieś piętnaście godzin, a już ledwo zipiesz.
      Uśmiechnął się na słowa Louisa. Nie zamierzał nie uczestniczyć w poszukiwaniach przyjaciela ze względu na miłość, bo nie wybaczy sobie, gdyby jego nieobecność w wyznaczonym miejscu sprawiła, że Max przeszedłby tędy niezauważony. Wyjął telefon i napisał do niej długą wiadomość.
      Kochanie, wciąż jesteśmy w jednej wielkiej niewiadomej. Nikt nigdzie nie widział Maxa. Pytamy, dowieszamy kolejne plakaty, a Marc z żoną poszli ponownie na policję, chociaż pewnie uznają znowu, że jest dorosły i korzysta z życia bez przyjaciół. Jeden policjant stwierdził, że pewnie poszedł na dziwki, kiedy przez osiem lat ograniczał go związek…
      Szkoda gadać. Za to teraz w tej wolniejszej chwili, chciałbym zadać ci bardzo poważne pytanie. Jak zamierzasz wytrzymać w Los Angeles beze mnie, kiedy ja już jestem nieswój, a nawet nie minęła doba od rozstania? Kurwa! Skarbie, przecież my nie damy rady. Czuję się tak, jakbym zaraz miał się udusić bez swojego powietrza. Tęsknię za całą tobą. Tu nie chodzi tylko o seks. Bliskość bliskością, ale muszę cię mieć przy sobie.
      Będę wciąż twoim romantykiem, rozważ najpoważniej w świecie moją propozycję. Jesteś pierwszą i ostatnią kobietą, której chcę podarować kartę stałej klientki i stuprocentowy rabat ;* Weźmy ten ślub <3 Daj znać co robisz? Usychasz tak samo jak ja bez swojej lepszej połowy? Pamiętaj, że jesteś moim skarbem, oczkiem w głowie, moim szczęściem, najdroższa.
      Zaprosiłbym cię tu, gdzie jestem, ale niestety niedaleko przy barze wyznaczono miejsce na obserwowanie dla Oliviera i nie chcę wszczynać kolejnej, niepotrzebnej awantury. Nie odezwał się do mnie ani słowem i szczerze mam to w poważaniu, ale zawiódł jako przyjaciel po całej linii...


      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  34. Jej głos był prawdziwym ukojeniem dla Rafaela, próbującego z całych sił nie zasnąć, kiedy przyszło mu obserwować wszystkich ludzi idących plażą, ale zmęczenie dawało mu się tak we znaki, że przynajmniej postanowił ułożyć się wygodnie na leżaku i stąd patrzeć, czy którymś z mężczyzn nie będzie przypadkiem zaginiony od wczorajszego wieczoru Maximilian. 
    Zapiąwszy bluzę, wsunął na nos przeciwsłoneczne okulary i skupiony na głosie Jessalyn, trzymał telefon ramieniem, nie zwracając uwagi na tego, który z jego towarzystwa zadał bolesną ranę jego ukochanej. Czy przyjaciele Myers zmówili się z Olivierem, walczącym o to, aby wyrzucić ze świata Rafaela tę, na której mu najbardziej zależało? To była prawdziwa miłość, jakiej nie doświadczył z poprzednimi partnerkami. Inaczej nawet pod wpływem alkoholu nie proponowałby dziewczynie zamążpójścia po niecałych dwóch tygodniach znajomości. 
    — Masz rację, to ty jesteś tą lepszą połową. Byłoby dziwnie, gdybyś tęskniła za samą sobą, Jess. - Roześmiał się, bo ona naprawdę potrafiła nawet w takim momencie go rozweselić. Przeżywał zniknięcie Maxa i naprawdę bał się, że natrafią na jego zwłoki, ale wciąż tliła się w nim nadzieja, że nie postanowił po raz drugi spróbować odebrać sobie życia. Tylko jak Rafaelowi żyłoby się bez Jessalyn, gdyby chciała go opuścić po pięknych, wspólnych ośmiu latach związku? Wolałby zostać porzucony zaraz na początku relacji, niż przez tyle czasu być obok kobiety, nie wiedzącej, czym jest wierność w miłości… — Myślałem, że może śpisz, stąd wiadomość tekstowa, a nie połączenie… Nie, nie obiłem mu mordy, chociaż miałem taką ochotę, ale pomyślałem o tobie i o tym jak będziesz się martwić. Niepotrzebny stres bym ci zagwarantował, a przecież zależy nam na każdej chwili ze sobą. Już nie mogę się doczekać, jak wykonam tę sensualną sesję swojej muzie. — Rozmarzony widział, z jaką trudnością będzie musiał się zmierzyć; ona zacznie go kusić, a on walcząc z podnieceniem, zacznie myśleć tylko o tym, żeby zrealizować zadanie na konkurs. Inaczej może pomarzyć o wygranej albo choćby o zajęciu któregoś miejsca poza podium. Miał plan na tę sesję i wierzył w siebie mocniej, niż poprzednim razem. Wtedy nie znał Jessalyn, a ona podbudowywała w nim pewność, której nie do końca miał tyle, ile powinien mieć. — Lepiej zatrudnij sobie całą armię ludzi, którzy pozwolą nam na to, abyśmy mogli zostać małżeństwem. Pewnie masz mnie dosyć i truję ci tym duszę, ale nie chcę się rozstawać. Nie chcę, żebyś leciała, gdzieś indziej, niż ja. Nie chcę trwać w Nowym Jorku bez kobiety, na której aż tak mi zależy. Twoi rodzice poruszą niebo i ziemię, żebyśmy nie mogli wziąć ślubu na terenie naszego miasta. Co jeśli w Los Angeles również nam to utrudnią? Boję się, że cię stracę… - Włączył telefon na tryb głośnomówiący i schował twarz w otwartych dłoniach. — Jasna cholera, nie wiem, jak to ubrać w słowa, kochanie. Czuję przy tobie takie ciepło i bezpieczeństwo, jakich nie odczuwałem ani razu w o wiele dłuższych związkach, niż ten nasz. Po prostu przy tobie choćby głupie parzenie kawy w kubku hotelowym jest najpiękniejszą wizją nie zabawy w dom, a budowania naszego wspólnego domu cegiełka po cegiełce. Przy tobie nawet takie czynności, jak poprawianie poduszek, strzepywanie pościeli czy układanie talerzy stają się wyjątkowe. Jess, zrozum, że nie widzę cię kilkanaście godzin, nie mogę cię dotknąć, przytulić czy choćby wyczuć tych znajomych perfum, a Louis sam zauważył, że ledwo zipię i kazał mi do ciebie iść. Gdyby nie sytuacja z Maxem, poleciałbym do swojej ukochanej, czując jakby wyrosły mi skrzydła, ale co jeśli on przeszedłby tędy, a mnie tu nie będzie? Siedzę i czekam na niego, jak martwiąca się matka, która wypatruje powrotu syna z mocno zakrapianej imprezy. Nie obchodzi mnie Oli, chociaż obiecuję, że z nim porozmawiam. Nie teraz, zaraz czy za kwadrans, ale przysięgam, że wyjaśnię z nim, to jak ciebie potraktował. Najwyżej stracę przyjaciela, najważniejsze jest to, żebym nie stracił kobiety, na której punkcie dostałem bzika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przepraszam bardzo, nie zależy mi jedynie na macaniu twoich piersi. Kiedyś na starość być może cały dzień będę musiał schylać się, aby wieczorem je dopiero dotknąć, więc doceniaj obecne macanko, póki Rafael jest jeszcze młody i pełen wigoru. - Ponownie pozwolił sobie na głośny śmiech. — Proszę mnie tu przez telefon nie kusić. Inaczej porzucę wartę i będę chciał, żebyś naprawdę przede mną uklęknęła, a nie wiem, czy turyści i mieszkańcy są gotowi na oglądanie publicznego seksu, maleństwo. Czy nie wystarczy, że byliśmy obserwowani wtedy na balkonie, kiedy robiłaś… - Zamilkł, widząc nadchodzącego Oliviera, który bez słowa podał mu szklankę soku pomarańczowego i odszedł do swojego punktu obserwacyjnego. — Tak w ogóle to po co ci te muszelki? Zamierzasz nimi handlować w LA?

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  35. W samym środku meksykańskiego ciepła dostępnego dla turystów i mieszkańców od samych poranków aż po wczesne wieczory poczuł napływający chłód i aż mocniej ukrył podbródek w materiale zapiętej bluzy. W oczach utkwiły mu wyraźne łzy. Najchętniej zakończyłby prowadzoną rozmowę telefoniczną z kobietą, która po tych kilku intensywnych dniach jak i nocach, stała się dla niego WSZYSTKIM. Utraciła termin ważności, dostała pełny przelew miłości wykonany niezwłocznie z serca Rafaela i zaczęła być dla niego słońcem, księżycem, świeżym powietrzem, nadzieją, wiarą, przeznaczeniem, prawdziwym losem szczęścia i wyjątkowością. Czyim pechem go obrzucono? Czuł, że jeśli Jess nie zmieni swojego podejścia, będzie ponownie chodził ze złamanym sercem, ale tym razem ono pęknie i wszystkie jego części zgniją, żeby już nigdy nie wykazać żadnych funkcji życiowych. Przyjdzie mu istnieć na tym świecie z wiecznym statusem nieszczęśliwego singla. 
    Zagryzł wargę aż do posmaku krwi. Kto będzie te usta całował tak samo namiętnie i z podobną pasją, jak Jessalyn Myers? Jeżeli go porzuci, tak już nikt nie dotknie jego warg, twarzy i reszty ciała. 
    — Jak tylko znajdziemy Maxa, to mogę do ciebie wrócić z porcją tiramisu… - Popatrzył na malejące procenty baterii, ale ich jak na złość i tak było sześćdziesiąt jeden. — Ze zmęczenia człowiek jest w stanie zasnąć bez obecności swojego ulubionego człowieka, naprawdę. 
    Skłamał. Jemu byłoby ciężko zasnąć bez wtulonej w niego Jessalyn. Bez zapachu szamponu zmieszanego z odżywką w jej gęstych włosach. Bez aromatu żelu pod prysznic i tych słodkich mazideł, których używała przed snem. Bez tego, jak słodko próbowali być jak najbliżej siebie, żeby żadna przerwa, nawet ta na milimetr nie przeszkadzała im w bliskości. Kochał plątać dłonie pod jej biustem, ustami zatrzymując się na ramieniu albo szyi i spać niezakłóconym snem tyle, ile oboje dali radę wytrzymać. 
    — Mnie seks na plaży nie oburza, ale innych jak najbardziej. Widzę te wszystkie babcie z obwisłymi cyckami, których ty nie będziesz mieć, jak posyłają nas do samych diabłów, skarbie. Co do twojego biustu, bardziej miałem na myśli swoją powolność. Że będę od rana do wieczora zbliżał się do nich, a że jestem wyższy, to muszę się nieco schylić, aby robić to, co Rafael Grigoryan lubi najbardziej. Czyli co? Macanko…
    Nie miałby w sobie sumienia, gdyby teraz zakończyłby to połączenie z błahego powodu. Nie chciał kłamać, bo nie potrafił tego profesjonalnie robić, żeby powiedzieć o rozładowującym się telefonie albo pilnym wezwaniu przez któregoś z przyjaciół do innego miejsca. Wcześniej czy później kobieta zawalczyłaby o ponowny kontakt, może przyszłaby do niego albo po odnalezieniu Maximiliana, oboje aż do pożegnania na lotnisku kontynuowali znajomość zwaną związkiem. Nie wiedział, co o tym myśleć i za kogo się dla niej uważać. Niby wprost powiedziała, że dla niego byłaby w stanie przemeblować swoje życie, a on nie chciał jej do niczego zmuszać. Ani do przeprowadzki, ani do ślubu. Już kolejny raz nie zapyta, ani o jedno, ani o drugie. Przysiągł to sobie tu na tym wygodnym leżaku ustawionym na plaży. Wyraźnie dał Jessalyn do zrozumienia, że nigdy jej nie skrzywdzi; że chce mieć w niej nie dziewczynę, a żonę, bo zakochał się tak mocno i tak prędko, jak to kiedyś wydawało mu się całkowicie niemożliwe. Najwidoczniej potrzebował do tego właściwej osoby, a tą odpowiednią kandydatką okazała się kobieta oblana przypadkowo schłodzonym piwem. Chciał po prostu odczarować dla niej Nowy Jork. Pokazać, że to miejsce chce ją ponownie w spisie mieszkańców i na pewno ani na chwilę nie byłaby skazana na powrót do rezydencji rodziców. Przyjąłby ją pod swój dach, zapewniając każdy element, który zostawiłaby w Los Angeles, a jeśli chciałaby tam po cokolwiek wrócić, to puściłby ją wolno bez żadnych pretensji w głosie. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Stroje syrenek z muszelek brzmią bardzo seksownie, Jess. Chciałbym cię w czymś takim zobaczyć i odrywać każdą muszelkę, żeby dotrzeć do twojego pięknego ciała… Idzie do mnie Fab, odezwę się później. Całuję w każde miejsce. Najbardziej w te mocno wrażliwe…
      Siostra podeszła do niego, kiedy odłożył urządzenie na leżak i zerknął na nią tak, jakby widział w niej kogoś, kto niesie same dobre wieści. Niestety nic się nie zmieniło. Jedynie poinformowała go o tym, że legalnie skorzystała z ponad dwóch godzin spania.
      — Twoja kolej na sen. Idź i wypocznij, braciszku. Przytul się do Jess. - musnęła go w policzek, siadając na kolejnym leżaku. 
      Rafael chciał zasnąć i zapomnieć o zniknięciu przyjaciela. Marzył o tym, żeby po otwarciu powiek, kiedy jego zmęczenie spadnie do zera, usłyszy o jego odnalezieniu, więc wstał, rozejrzał się wokół i już miał iść, przypominając sobie o tym, iż kartę dostępu do pokoju wraz z kluczami oddał ukochanej. Nie było wyjścia. Mógł jej poszukać, ale gdzieś dalej przemykało się przez niego to cholerne uczucie zimna. Poprosił siostrę o to, aby przespać się w jej sypialni dzielonej z Marceline, a kiedy się tam znalazł, szybko położył się na sofie przy rozszczelnionych drzwiach balkonowych i tym razem zasnął, skubiąc róg czarnego kocyka.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  36. To nie była spokojna noc dla Rafaela. Kręcił się z lewego boku na prawy bok i na odwrót, nie mogąc ostatecznie znaleźć odpowiedniego miejsca na zajmowanej sofie. Kanapa była wygodna, ale brakowało na nierozkładanej części kobiecego ciała, do którego przytuliłby się, przyciągając ją bliżej siebie, aby jedno z nich nie spadło z hukiem na dębowe deski podłogi przy okrągłym stoliku, gdzie od przylotu Marceline, obie panie piły czarną kawę wraz ze wschodem słońca.  
    Wyspany, ale poddenerwowany, odrzucił po sześciu godzinach drzemki czarny koc z ciała i poszedł pod prysznic. Tam też nie było mu przyjemnie, choć wodę nastawił w pokojowej temperaturze, a mydło przyjemnie otuliło jego ciało, pozbywając go zapachu potu. Co z tego, że powinien być wdzięczny za wypoczynek, pełnowartościowe śniadanie i inne ważne rzeczy, kiedy serce mu obumierało, kurcząc się stanowczo z braku buchającej miłości. Czy tak wyglądał zbliżający się koniec? Kiedy przestanie bić z powodu przeraźliwej rozpaczy? Ani w połowie nie cierpiał tak, kiedy kolejno Nicola, Maeve i Carlotta odchodziły od niego, przestawszy go kochać. 
    Mimo próby kontaktu ze strony swojego ulubionego człowieka płci żeńskiej nie odpisał na żadną z pięciu wiadomości. Może to był adekwatny moment, co do tego, aby uczyć się funkcjonowania bez niej. Już za kilka dni ona wybierze Los Angeles, on ponownie swój nieporzucany na długo Nowy Jork i wkrótce, jak to w życiu bywa, zaczną rzadziej do siebie dzwonić, pisać, aż ani jedno, ani drugie nie pójdzie na lotnisko z zabukowanym biletem. A może powinien podjąć stanowczy krok i sam zrobić to, o co prosił Jessalyn. Czy jeśli zaproponuje jej własną przeprowadzkę do miasta aniołów, zechce go mocniej, nie ignorując poważnych rozmów z nutą humoru dotyczących zaślubin? 
    Tam nic złego go nie spotka. Nie będzie obawiał się przypadkowego wpadnięcia na rodziców, z którymi miałby ciężką, niewyjaśnioną relację. Z radością poszuka sobie w nowym mieście pracy, lekarzy, siłowni czy tego ryneczku, na którym kupowałby jajka, świeże warzywa i owoce, nową bieliznę, pościel albo ubrania. Tak, to był świetny pomysł. Wróci do domu, spakuje niezbędne rzeczy i poleci nazajutrz do niej, rozpoczynając nowy etap w życiu Rafaela Grigoryana. 
    Nieco mniej zestresowany wizją końca, które przerodził w kontynuację, poprawił się na leżaku i wziął telefon do dłoni, kiedy niespodziewanie obok niego usiadła piękność, za którą z zazdrością nie musiał oglądać się na plaży, widząc, jak idzie do swojego chłopaka, bo to on miał miano partnera Myers. Już chciał dźwignąć się z miejsca, pocałować ją czule w usta i opowiedzieć, jak mu było pusto, zimno i ciemno na tym świecie, kiedy podjął się wraz z bliskimi poszukiwań wciąż nieobecnego Maximiliana. Niestety, wyprzedziła go i nie było w niej ani trochę zadowolenia, co także usłyszał w smutnym wydźwięku głosu.
    — Że nie będę chciał cię widzieć? Skarbie, co ty mówisz?! - Trochę się uniósł, ale w większości to była jego wina. Powinien zabrać ją wraz z grupą, aby uczestniczyła w obserwacji poszczególnych miejsc w Cancun i nie zwracać tym samym uwagi na Oliviera, bo wszyscy powinni skupić się na powrocie Maxa, a nie czyichś dziwnych humorkach. — Fab, ci powiedziała, że wolałem spać u nich, a nie w naszym pokoju? Pewnie źle dobrała słowa i nie to miała na myśli. Po prostu nie miałem karty dostępu, a byłem bardzo zmęczony i wybrałem ich sypialnię, żeby jak najszybciej się zregenerować. Nie chciałem ci przeszkadzać w poszukiwaniu muszelek… 
    Czuł, że sam kopie pod sobą głęboki dół i z każdą dodatkową chwilą coraz mocniej się pogrąża. Przecież nie należało mieć przed przyszłą żoną żadnych tajemnic, ale czy to samo obowiązywało, kiedy ta kobieta raczej nie brała tego za przemyślaną decyzję, a żart ze strony Rafaela? Co tu począć, żeby jej nie obrazić? W końcu chciał trwać przy niej wiecznie, bo to za pomocą Jessalyn dotknął dobroci nieba na ziemi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten zboczeniec, prymityw, dupek, zbok i łajdak zamierzał, aby Alexa nazywała go podczas rozmów prowadzonych wśród wszystkich znajomych tym głupim mężem Jess i żeby jego ukochana nie była tylko córką Myersów, a też żoną biednego, nudnego, niewykształconego i w żaden sposób nieurodziwego Grigoryana. 
      — Powiem ci, co mi leży na sercu. Zakochałem się w tobie bez pamięci. Nie chcę ani chwili po wyjeździe z Cancun spędzić bez ciebie, więc podjąłem decyzję, że to najwyżej ja przeprowadzę się do Los Angeles, skoro ty nie chciałabyś wrócić do Nowego Jorku. Za bardzo cię kocham, żeby zaczęły dzielić nas pieprzone kilometry, dlatego musisz pogodzić się z tym, że za niedługo będziesz miała we mnie swojego wiernego współlokatora, chociaż wracając do tematu twoich rodziców, ani na sekundę nie pozwoliłbym na to, abyś wróciła do ich posiadłości, ani też do żadnego hotelu. Nie chcąc stawiać cię w niezręcznej sytuacji, wynająłbym coś od razu, żebyś też nie musiała dzielić mieszkania z moimi rodzicami. Zadbałbym o ciebie najlepiej, jak tylko potrafię i mam głęboko w poważaniu to, że jesteś roztrzepana. Jak mam ci wytłumaczyć, że dla mnie jesteś wszystkim? Kurwa, Jess… - Uklęknął przed leżakiem zajmowanym przez dziewczynę. — Możesz mi spalić każdą koszulę, kluczyk przypnę ci na smycz i będę zakładał na szyję, żebyś stała się trochę dzieckiem ulicy, które nie wraca do domu z mamusią ani z tatusiem. Przecież ja też nie jestem idealny… 
      Spojrzał na nią z zaszklonymi oczami i ułożył usta na kolanie ukochanej, oczekując pełnego zrozumienia z jej strony.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  37. Dzień przed bezpośrednim wylotem do Cancun, zamiast gorączkowo dopakowywać ostatnie rzeczy do walizki, pozwolił sobie na drobne szaleństwa, które chciał przerodzić w spełnione marzenia po powrocie z wakacji. W pośpiechu obejrzał trzy mieszkania; każde miało swoje wyjątkowe plusy. Pierwsze z nich było usytuowane na strzeżonym osiedlu; piętro niżej mieliby dostępność sklepu spożywczego, drogerii, apteki i cukiernio-piekarni. Najlepszą część całości stanowiła przestronna sypialnia z balkonem i antresolą. Drugie z nich było mniejsze od pierwszego o równych dziesięć metrów kwadratowych; posiadało klimatyzację, rolety zewnętrzne i w pokoju dziennym w nocy śmiało mogliby urządzić imprezę świateł, włączając jeden przycisk na pilocie, który sprawiał, że na suficie albo przejawiały się wszystkie kolory świata, albo rozsypane migoczące gwiazdy. Trzecie z nich pomieściłoby jedynie Rafaela, Jessalyn i w przyszłości jedno dziecko, a nie więcej pociech, bo Grigoryanowi zależało na tym, żeby jego maleństwa miały w życiu lepiej od ojca. Nie miał swoim rodzicom za złe tego, że wychowywał się w starej, nieco obskurnej kamienicy, słyszał o niekończących się ratach kredytowych czy ciągłych awariach samochodu, ale chciał swoim dzieciom zapewnić RAJ, nie tylko ze strony ojcowskiej miłości, a też płynącego komfortu życiowego. Ostatnie lokum było urządzone w bieli z elementami złota i w każdym pomieszczeniu znajdował się lśniący parkiet podłogowy, na którym w grudniu wykładałby masę wskazówek, prowadzących do prezentów świątecznych i na pewno codziennie choć przez długość jednego utworu, zapraszałby do tańca swoją żonę. 
    Kobietę, która tu w Cancun odważyła się na podjęcie radykalnego kroku i chyba właśnie dokonała, czegoś, co się Rafaelowi w najodważniejszych snach nie objawiło. Czy zatem Jessalyn Myers zamiast czekając na oświadczyny, sama zadała to ważne pytanie, na które należało odpowiedzieć tak? Jeszcze niedawno wspierał Marceline w przygotowaniach do zaręczyn, a teraz wszystko wskazywało na to, że sam nie spodziewając się zupełnie tak niestandardowego rozwiązania, był tym mężczyzną, który nie czyni ze swojej dziewczyny narzeczonej, lecz to partnerka sprawia, że w tej chwili z tą piękną bransoletką na nadgarstku został narzeczonym bogini. Kiedyś nie przeszłoby mu to przez myśl. Może ugodziłoby to jego prawdziwą męskość. Nie miał wątpliwości, co odpowiedzieć i chociaż nie znał adresu ich wspólnego mieszkania, które albo wynajmie, albo kupi i nie za bardzo wiedział, w jakiej profesji znajdą zatrudnienie, tak był pewien, że Jessalyn może założyć spodnie w ich związku, posuwając ich zdecydowanym ruchem do przodu po miłosnej planszy. 
    — Ożenię się z Tobą, Jessalyn Myers. - Ułożył otwarte dłonie na mokrych od płaczu policzkach i wziął się za szczegółowe kosztowanie jej ust, aż w namiętnym tańcu połączył ich języki. — Kochanie, moje… - Jęknął i ukrył twarz w gęstych włosach kobiety. Było mu wstyd. Szeptał do jej ucha ileś razy słowo przepraszam, prosząc o wybaczenie za nieodpisanie na żadną z wiadomości; za spanie na kanapie w pokoju siostry zamiast w łóżku stojącym w ich sypialni; za niewiarę w nią i jej szczere intencje; za zwątpienie w to, że przez ostatnie dni wakacji będą szczęśliwą parą i przede wszystkim za to, że od razu nie uderzył w stół, mówiąc jej wprost o tym, co wierciło mu dziurę w sercu. Wystarczyło dłużej i szczerze porozmawiać, nie używając do tego śmiechu, który mógł podburzać powagę sytuacji, obracając wszystko w głupiutki żart bez pokrycia, a co jak co, ale sprawa tak ważna, jak ta związana ze zmianą stanu cywilnego, już od dawna była dla Rafaela rzeczą priorytetową i w pełni braną na serio. Jedyne, czego brakowało w tym wszystkim, to TEJ JEDNEJ NA MILION, NA CAŁE ŻYCIE. 
    — Moja piękna, mądra i mocno roztrzepana przyszła żona. - Objął ją ramionami, szczelnie zamykając w niedźwiedzim przytuleniu. Nie chciał się odsuwać i być gdzieś, gdzie nie mógłby: usłyszeć jej głosu, spojrzeć w ciemne oczy i czuć tego bijącego ciepła, które prędko przegoniło to dziwne zjawisko zimna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Mała, oświadczyłaś mi się, to czyni cię potęgą. Wciąż nie wierzę, że jesteśmy narzeczeństwem. Ja pierdole. Odlot. Dziękuję ci za wszystko. 
      Spojrzał uważnie na bransoletkę i ostrożnie ją przesunął w przód, a zaraz znowu do tyłu, bawiąc się rzemykiem po to, aby obejrzeć każdą z dołączonych muszelek. Wzruszony romantyzmem ze strony Jessalyn i wizją wspólnego życia, ze spokojem położył się na leżaku, wyciągając do niej rękę. Kiedy podała mu swoją dłoń, pociągnął ją z delikatnością na siebie i kiedy wylądowała na nim bezpiecznie, a leżak nie złożył się pod ich ciężarem, cieszył się tą bliskością. Dłońmi masował plecy kobiety, następnie umieszczając je na krągłych pośladkach. Gdyby nie fakt nierozwiązanego poszukiwania Maximiliana, inaczej zorganizowałby świętowanie zaręczyn. Na pewno mieliby na sobie znacznie mniej ubrań; byliby zajęci kąsaniem, całowaniem, lizaniem i muskaniem siebie nawzajem, a dźwiękami dochodzącymi do nich byłoby skrzypiące łóżko oraz ich jęki, a nie szum morza i gwar turystów. 
      — Nasza niesezonowa relacja. - wsunął dłonie pod koszulkę ukochanej, bawiąc się ramiączkami od biustonosza. — Kiedy już zdecydujemy się na życie albo w Nowym Jorku, albo w Los Angeles, musimy przede wszystkim znaleźć mieszkanie, które zostało w pełni wyciszone. Nie chcę być rażony znienawidzonym wzrokiem przez sąsiadów albo, co gorsza tłumaczyć się policji, że testuję każde miejsce w każdej pozycji z żoną… - Zaśmiał się i ucałował krótko czoło ciemnowłosej. — O nic się nie martw. Wspólnie damy radę. Mogę jeść nawet suchy chleb, byle tylko żyć z tobą, a jeśli będzie trzeba, oddam ci ostatnią kromkę, karmiąc się miłością. 
      Wyciszony i spełniony, tulił ją do siebie, jak w dzieciństwie tego różowego misia podbieranego siostrze, gdy spokój przerwało połączenie od Fabianne. Włączył rozmowę video i skierował kamerkę nie tylko na swoją twarz, ale także na Jessalyn. Od tej chwili nie zignoruje jej obecności w żadnym przypadku. Stała się kolejną osobą godną tego, aby szukać Maximiliana. 
      — Piękny widok, moje gołąbeczki. - Szepnęła z zadowoleniem, pokazując zakochaną parę Marceline. — Zguba została odnaleziona. Pomógł jakiejś staruszce wznieść zakupy i stwierdził, że zostanie u niej na herbacie i ciastkach. Przespał się u niej, wysłuchał wszystkich opowieści, a z domu pognała go dopiero córka kobiety, biorąc Maxa za oszusta, który chce okraść staruszkę. - Wyjaśniła Fab, wciąż patrząc na nich z ogromnym zadowoleniem. — Ma trochę zdarte kolana, bo uciekał przed tym, aby nie zostać uderzony wałkiem, ale żona Marca właśnie polewa mu je wodą utlenioną, co chyba doskonale słyszycie. - Krzyk Maxa był na tyle wyraźny, że nie mieli co do tego żadnych wątpliwości. — Najgorsze… - Przerwała Fab i ruszyła z telefonem gdzieś dalej. — jest to, że dobija się do niego ex. Napisała w wiadomości, że ktoś ukradł jej kartę i specjalnie zrobił zakupy w sexshopie, a ona nic nie pamięta z tamtej nocy i czeka na wyniki badań krwi, idąc w zaparte, że dosypano jej czegoś do drinka. Napisała, że go kocha, nigdy by go nie zdradziła i jest pewna, iż we wszystkim maczał palce jej szef, który otwarcie proponował jej awans, jeśli będą spędzać dwa weekendy w miesiącu razem… - Fab odkaszlnęła i wspólnie z Rafem podjęli decyzję o tym, aby chwilowo nie mącić w głowie Maxa. 
      Przerażony tym, jak paskudni potrafili być ludzie, co do których powinno się mieć stuprocentowe zaufanie, bo takowe posiadał do swoich trzech przełożonych, tak zrozumiał, że fałszywość była, jest i będzie na tym świecie, aż do samego końca. 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  38. Nie widział własnych zaręczyn na wynajętym statku zaplanowanych od a do z w najdrobniejszych szczegółach. Nie twierdził, że takowe wydarzenie jest złe, bo każdy miał po prostu jakąś prywatną wizję na ten dzień, więc jemu oświadczyny przygotowane przez Marceline dla Fabianne się podobały, lecz nie oznaczało to, że Rafael powtórzyłby je w sposób identyczny, gdyby przyszło mu uklęknąć na oba kolana przed Jessalyn. Doceniał gest ze strony przyszłej szwagierki i cieszył się szczęściem obu dziewczyn. Pragnął, aby siostra ułożyła sobie życie po swojemu, nie bacząc na dziwne spojrzenia, wytykanie palcami czy niepochlebne opinie. Dla niego nie miało znaczenia, że zamiast męża będzie miała żonę, bo wiedział, że Fab nie suszyłaby mu głowy, gdyby zamiast za seksownymi kobietami, uganiał się za przepełnionymi testosteronem mężczyznami.
    Po spontanicznych oświadczynach poczuł, że miłość może stać się potężniejszym uczuciem i kiedy jeszcze raz spojrzał na bransoletkę, zapewniając ukochaną o tym, że niczego lepszego sam by nie zorganizował, zrozumiał jak w tej jednej magicznej chwili, pokochał ją jeszcze bardziej. Intensywniej. Namiętniej. Czulej. Mocniej. Tak po prostu zakochał się po same uszy i wiedział, że dzisiaj kocha ją mniej niż jutro, ale na pewno więcej niż wczoraj i to w tym wszystkim było najpiękniejsze. On również zaczął żyć przekonaniem, że reszta ich dni będzie wypełniona radością. Niechętnie zostawił Jess, składając pocałunek na jej czole, nosie i zamkniętych szczelnie wargach, poszedł do przyjaciół, poruszając się w wyznaczone miejsce za pomocą przesłanej pinezki. 
    W spokoju powitał Maxa z mocno rozdrapanymi kolanami i przytulił go na długo. Uspokojeni i w pełni zadowoleni popatrzyli na siedzące osoby. Byli tu wszyscy oprócz Jess, a i tak przepełniony nienawiścią wzrok Oliviera nie umknął uwadze Rafaela. Po dzisiejszych zaręczynach, o których wiedział tylko on i ukochana, powinien mieć mocno wciśnięte na oczy różowe okulary i widzieć same zakochane pary czy gruchające ze sobą ptactwo, których śpiew roznosił się po otaczającej ich plaży. Zostawiwszy Maximiliana, Fabianne, Marceline, Marca i jego żonę przy stoliku należącym do kawiarni, poprosił chłopaka o rozmowę w cztery oczy. 
    — Nie wiem, co takiego zrobiła ci Alexa, ale to nie usprawiedliwia cię w żaden sposób, wiesz? Nie masz prawa oczerniać mojej… - Prawie nazwał Jessalyn narzeczoną, ale nie chcąc ogłaszać tego w taki sposób, gdzie być może zaraz między nim a Olivierem dojdzie do poważnej kłótni, postanowił zaczekać z przekazaniem radosnej nowiny. — dziewczyny. Kocham ją. Sam popchnąłeś mnie wtedy z tym kubeczkiem piwa i powinienem być ci wdzięczny, bo naprawdę poznałem tutaj miłość swojego życia. I jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć, to przez ten cały czas od zaginięcia Maxa, szukałem go, nie bzykając się z Jess ani razu, chociaż ja i tak bym się z nią kochał, bo to nie panna na kilka nocy, a kobieta na całe życie…
    Wewnętrzny spokój osiągnął dopiero po spojrzeniu na bransoletkę. Chwyciwszy jedną muszelkę pomiędzy palce, zrozumiał, co aktualnie się dla niego liczyło. Dla postronnego świadka czy nawet kogoś z kręgu jego bliskich ten związek mógł nie mieć odpowiedniego podłoża do budowania stabilnej przyszłości, ale czy każde uczucie składa się z równo narysowanego serca? Nie skrzywdzi jej, nie wytknie błędów i nie uzna za arcywroga, a całą resztę będą modernizować na bieżąco. 
    Spędziwszy pozostałość dnia z przyjaciółmi, nie odczuł braku towarzystwa Oliviera, który poszedł w stronę jednego z najpopularniejszych klubów nocnych. Jak mógł zlekceważyć próbę rozmowy i pojednania, mówiąc Grigoryanowi jedynie jeszcze pożałujesz relacji z Jess…?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka godzin później odkrył, że ostatnia doba minęła tak szybko, niczym krótki sen, gdzie każdy próbowałby wybrać opcję kilkuminutowej drzemki, żeby tak szybko nie opuszczać ciepłego i wygodnego łóżka, ale przyjaciół oczekiwano na odprawie, a nie w kolejnych miejscach rozsypanych na mapie miasta Cancun. Z dzikim zadowoleniem pobiegł z lotniska w stronę hotelu, chcąc ostatnie chwile celebrować tylko w towarzystwie Myers. Nim wszedł do środka, zerknął w stronę nieba, prosząc tą spadającą gwiazdę o wieczność z Jessalyn. 
      Na palcach z wyczuciem otworzył bezgłośnie drzwi, trzymając za plecami torebeczkę z jedzeniem na wynos, butelką szampana i zerwaną czterolistną koniczynką. Zobaczywszy ją przy balkonie, podszedł do niej od razu, obejmując czule w okolicach bioder i z utęsknieniem zaczął całować wszystkie odkryte miejsca. Począwszy od szyi, ramion, łopatek, skończył ścieżkę na kręgach kręgosłupa przed samą haftką biustonosza. 
      — Podobno zamawiała pani jedzenie, alkohol i narzeczonego, zgadza się? - Uciszył jej odpowiedź głębokim pocałunkiem, trącając po wszystkim jej nos swoim nosem. — Zamknij oczy, wyciągnij otwartą dłoń. - Położył tam czterolistną koniczynkę, upatrzoną podczas rozmowy z Marcem i jego żoną, którzy oboje stwierdzili, że nie polecą bezpośrednio do Nowego Jorku, a w miejsce ich podróży poślubnej, aby tam postarać się o dziecko. — Na szczęście, skarbie. 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  39. Wkraczając w dorosłe życie za każdym razem, kiedy nieumiejętnie podwinęła mu się noga, powtarzał sobie, że na którejś karcie zbliżającej się przyszłości zapisano dla niego same pozytywne wydarzenia i wszystko, co najpiękniejsze. Miał rację. Ten Rafael, który myślał tak w Nowym Jorku, nie pomylił się i teraz Grigoryan przebywający na gorących nie tylko ze względu na meksykańską temperaturę wakacjach, mógł cieszyć się tym, co niesie pozytywy i przyniosło mu najpiękniejszą kobietę o złotym sercu. Najlepsze i tak było to, że ta kobieta po niecałych dwóch tygodniach znajomości mogła nazywać się narzeczoną Rafaela, a on stał się dla Jessalyn narzeczonym, który zamiast kupić pierścionek zaręczynowy albo dać jej kawałek spiętego łańcuszka na palec, doczekał się chwili, kiedy to kobieta bierze poważne decyzje na swoją klatkę piersiową. Może to i lepiej. Nie musiał spędzać potajemnie chwil u jubilera, szukając biżuterii, o której kiedyś opowiedziałaby gromadce wnuków, a tak od razu przejdą do założenia sobie nawzajem obrączek.
    Dawny Rafael nie śpieszyłby się z podjęciem aż tak ważnej decyzji. Stawiałby ostrożnie kroki, aby nigdzie po drodze nie wywinąć orła. Tylko najwidoczniej trafił na TĄ JEDYNĄ, przy której nie potrzebował miesięcy lub długich lat na podejmowanie kluczowej kwestii. Wiedział w sumie od pierwszego dnia, że chce zbudować z nią swój niewielki świat, w którym ona nie będzie przypadkową panną czy dziewczyną na jakiś okres czasu, lecz żoną. Jedną, jedyną, z którą jak wybierze się do sądu, to po wszystko inne, ale nie to, aby usłyszeć odczytanie przez sędziego postanowienia prowadzącego do trwałego rozpadu małżeństwa. Powtórzy los ojca. Jessalyn zostanie dla niego tak samo ważną kobietą, jak Gita dla Pedra. Na klęczkach przeszedłby przez cały Nowy Jork, dziękując za nią.
    — Z Maxem bez komplikacji, chociaż nie jest z nim w porządku. Dowiedział się o tym, co niby spotkało jego ukochaną i nieco jej wierzy, a z drugiej strony rozum mu krzyczał, że na pewno świadomie go zdradziła. Jak ochłonie, to na pewno wyjaśnią to ze sobą. - Spojrzał na narzeczoną badawczo, chcąc wiedzieć, jak ją ukarać za słowa - Jeśli myślisz, że przekupisz mnie jedzeniem, alkoholem i narzeczonym to jesteś w głębokim błędzie, najdroższy. — Z Olivierem bez zmian. Nie dogadaliśmy się. Powiedziałem mu, że ma mieć do twojej osoby szacunek, bo ty w niczym nie zawiniłaś, chociaż jesteś winna. Jak można było pomyśleć, że wsiadłbym do samolotu bez ciebie? Zasłużyłaś na karę.
    Poprowadził ją w stronę fotelu, gdzie od razu pchnął ją na mebel i nachylając się nad nią, ochrypłym głosem kazał grzecznie siedzieć. Odłożone i obłędnie pachnące jedzenie wraz z alkoholem muszą poczekać, kiedy do akcji wkroczył pewny siebie narzeczony. Wyjął nieużywane kajdanki otrzymane na urodziny i w dwóch dużych krokach dotarł do Jessalyn. Spiął jej dłonie z przodu i z dumą spojrzał na bezbronne dzieło.
    — Co ja mam z tobą począć? Wierz, że zemsta będzie słodka, ale i bardzo, powtarzam bardzo długa? Nie wolno krzyczeć, jęczeć, piszczeć i wydawać innych niekontrolowanych dźwięków.
    Odszedł od niej i zmysłowo zaczął rozbierać się do naga. Najpierw na miękką wykładzinę opadła koszulka, następnie spodenki. Chwilę później zdjął skarpetki stopki i bez żadnego skrępowania, którego nie odczuwał także podczas ich pierwszej nocy, ściągnął bokserki.
    — Jeszcze nierozebrana, nie możesz, tak? Biedna… - Podszedł do niej i przytrzymał za dłonie spięte kajdankami, żeby nie kusiło jej wyciąganie ich przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Delikatnym ruchem ust muskał gorące policzki kobiety. Poderwawszy ją z fotela, umieścił ją na dobrze poznanym przez nich łóżku. Tam umiejętnie tworzył z włosów przeróżne wzory, pieścił ją przez warstwy ubrań, niby to dotykając na chwilę piersi albo kobiecości. Nie zważając na błagalny wzrok, dalej nie rozebrał jej do naga, umieszczając się pomiędzy nogami Jessalyn tak, aby wyczuła jego chętną na miłosne uniesienia męskość.
      — Jesteś taka rozgrzana, taka piękna, taka gotowa na mnie, a dalej w ubraniach. Moja narzeczono, co się z tobą dzieje?
      Przywarł do miękkich ust, ciągnąć zarówno za dolną jak i górną wargę. Kiedy nie całował jej w danej chwili, przesuwał po nich nawilżonym palcem, aż unosząc jej głowę, zawiązał te piękne oczy kawałkiem czarnego materiału. Dzięki niemożliwości patrzenia i dotyku poczuje wszystko mocniej, a on zapewni ją, że do końca życia będą unosić się w równie namiętnym tańcu.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  40. Nigdy nie skrzywdziłby żadnej kobiety, a szczególnie tej, w której chciał wkrótce widzieć żonę związaną z nim na wieczność i matkę pięknych, mądrych oraz zdrowych dzieci. Delektował się jej nieuruchomieniem. Badał dłońmi i ustami miłą w dotyku skórę. Całował pełne wargi z nutą spokoju jak i namiętności. Gładził lśniące włosy. Łączył ich w maksymalnie zbliżoną jedność po kilka razy, kiedy zarówno Jessalyn nie widziała nic poza materiałem opaski, jak i dłońmi nie mogła ruszyć, ale też wtedy, gdy oboje mogli patrzeć prosto w swoje oczy, a ona w końcu miała możliwość przesuwania zgrabnymi i długimi palcami po ciele Rafaela. 
    To była kolejna ich najpiękniejsza noc. Zamiast wpatrywania się w lśniące gwiazdy na ciemnym niebie, miał swoją gwiazdeczkę pod sobą, na sobie i przy swoim rozgrzanym boku. Przy niej nikogo nie udawał. Został zaakceptowany jako ten zwykły, niewyróżniający się niczym szczególnym chłopak. Jessalyn nie tylko podarowała mu trudno dostępną miłość, która z przypadkowego poznania przerodziła się w etap narzeczeństwa, ale i bezpieczeństwo, wierność oraz piękną przyjaźń, czego w poprzednich związkach nigdy nie doświadczył. 
    Ze spokojem czekał na przyszłość. Niczego się nie obawiał. Z wdzięcznością dziękował za to, że wtedy on i Jess znaleźli się na jednej plaży w Cancun, a jego piwo nie rozlało się na kogoś innego, a właśnie na nią. Byli sobie pisani i mimo jego nieodnalezienia siebie w Nowym Jorku, otrzymali tę szansę podczas najlepszych wakacji. Ze wzruszeniem ucałował nagie ramię kobiety, całując ją za uchem, kiedy jeszcze uroczo spała, jedynie zaciskając i rozluźniając dłoń. Wtuleni w siebie na łyżeczkę, nie potrzebowali więcej do szczęścia. Mieli siebie, a to dawało im przyjemność, blask wybijających bez przerwy fajerwerków, ciepło oraz taką słodkość, jakiej inni musieli szukać w kawałkach tortu czy musującego szampana. 
    — Potrafię kochać jak wariat. - Szepnął, zostając ustami przy jej skroni. — Uwielbiam ten widok, kiedy śpisz. Jesteś taka bezbronna. Taka grzeczna. Aż ciężko uwierzyć, że kilka godzin temu byłaś moją diablicą. Moja klatka piersiowa przypomina pole bitwy, ale pokryte całe szczęście soczystymi malinkami, a nie trudnymi do zagojenia ranami. 
    Z szerokim uśmiechem oderwał wzrok od śpiącej narzeczonej, patrząc zaszklonymi oczami na bransoletkę od niej. Połączyła go w ten sposób na zawsze ze sobą. Dlatego też nie chciał czekać. Jego najskrytszym marzeniem było to, aby w Cancun ślubować tej kobiecie miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuści jej aż do śmierci. 
    Nagle niespodziewanie poczuł gorące usta na swoim policzku i wtedy zrozumiał, że musi odwagę ze swoich myśli wcielić także w życie i wypowiedzieć własne pragnienie na głos. 
    — Wyjdź za mnie. Dzisiaj. Tu w tym mieście. Niech czternasty sierpnia stanie się datą naszego ślubu, kochanie. 
    Miał w walizce białą koszulę i długie czarne spodnie. Czy potrzebował garnituru i krawata z zabawnym wzorem? Nie. Jemu do pełni szczęścia brakowało jedynie ŻONY, na którą w pełnej świadomości wybrał Jessalyn Myers. Tylko ona. Nikt inny. Żadna nie pasowała do tego, aby dopełnić samotną cząstkę Grigoryana. Kochał ją do szaleństwa. 
    Zerwawszy się z łóżka, wiedział, kogo wybierze na swojego świadka. Pan Richard, u którego Jess kupiła mu aparat, na pewno zgodzi się na to, aby tych dwoje kontynuowali mniej tragiczną miłość, niż ta, która spotkała Adriana i Luisę. Zakochanym w sobie bez pamięci ludziom na pewno nikt tutaj nie stanie na przeszkodzie. Co innego mogłoby ich spotkać w Nowym Jorku. Tam zderzyłby się z murem stworzonym przez przyszłych teściów, którzy na zięcia, a męża córki widzieli zapewne księcia, syna prezydenta czy króla mafii, a nie prostego chłopaka, u którego kiedyś nawet drzwi od mieszkania zamykały się z trudem przez liczne uszkodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespecjalnie wiedział, kogo na świadkową wybierze Jess, ale wierzył, że któraś kobieta zgodzi się na to, aby w maleńkim kościółku towarzyszyć młodej parze. Oczami wyobraźni widział malujące się zdziwienie na twarzy tutejszego księdza, ale chyba lepiej akceptowane były przez nich związki sformalizowane niż prowadzenie życia na przysłowiową kocią łapę. 
      — Wiem, że jestem szalony, ale nie zamierzam tracić kolejnych chwil… - Wskoczył na wolną część łóżka i na nagich piersiach pocałunkami wyznaczył ścieżkę na wzór serca. — Zostań moją panią Myers-Grigoryan, a ja twoim panem Grigoryan-Myers. Zagrajmy tak, jak tylko nam się podoba. Nie potrzebujemy czyichś zgód. Bądźmy spontaniczni. 
      Wiedział, że do końca doby nie zostało zbyt wiele. Spali długo, ale dla chcących zorganizowanie uroczystości nie stanowiło większego problemu. Wystarczy, że wezmą wspólny prysznic, zjedzą coś, udadzą się po obrączki do tego samego jubilera, u którego Rafael znalazł idealny pierścionek dla siostry i stamtąd ruszą już do ostatecznego celu. Ewentualnie jeszcze będzie tym przyszłym panem młodym, któremu przyjdzie towarzyszyć podczas zakupu sukni ślubnej, ale Jess mogłaby pójść też w wakacyjnej, zabranej do walizki sukience, a dla niego liczyłoby się przede wszystkim to, że go kocha i chce z nim być, a nie opuścić Cancun jako nieszczęśliwa kobieta, wracająca w samotności do Los Angeles. 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  41. Tego dnia chciał mieć przy sobie tylko Jessalyn. Dwoje świadków ustawionych za nimi i księdza stojącego przed dwojgiem młodych ludzi pragnących zawrzeć związek małżeński. Nie potrzebował błogosławieństwa na nową drogę życia od rodziców, rodzeństwa czy przyjaciół, a także niespecjalnie interesowało go, aby przynajmniej rozpocząć znajomość z przyszłymi teściami. Liczyła się tylko ta słodko zaspana kobieta. To z nią spędzi resztę życia, a jeśli Stwórca im da, to będą kolejne lata rozpoczynać najpierw z dziećmi, następnie z wnukami, a może i szczęśliwie doczekają prawnuków. 
    Oprócz zalet pokocha też wady wspólnego życia czy te dotyczące jedynie Jessalyn. Wspólnie przejdą przez tą samą ścieżkę, robiąc wszystko, aby była ona usłana mięciutkimi płatkami róż bez wbijających się kolców. Rafael nie zamierza dwa razy się żenić, a jego jedyny ślub odbędzie się tu. W kolorowym Cancun. Na uczczenie ich wyjątkowości. W żadnym innym mieście nie poczują tego, co działo się na tutejszych plażach i w tutejszym hotelu za zamkniętymi drzwiami. 
    Małżeństwo jest po to, aby umówić się, że zamkną się razem i kiedy nawet ciśnienie będzie tak wielkie, że chciałoby się wybuchnąć, to nie otrzymają wyjścia ewakuacyjnego. Ramię w ramię nad tym popracują i nie uciekną, aby dać sobie szansę na rozwój dla obojga. Rozkwitną, a nie zwiędną w tej miłości. Grigoryan na tyle, w jakim stopniu poznał Myers, wiedział doskonale, że oboje szybciej wezmą się za naprawę błędów, niż któreś miałoby przekreślić ich małżeństwo i przysłowiowo zgnieść to uczucie, wyrzuciwszy je do przepełnionego, śmierdzącego kosza.
    Niczego bardziej nie był pewny. Podjął tę decyzję nie na spiku, a jak najbardziej w pełnej świadomości. Dzisiaj. Za kilka godzin nazwie Jessalyn swoją żoną, bo od momentu rozchlapania piwa na jej biuście, wiedział, że spotkał tę, która zawiruje jego życiem na dobre…
    Wystarczy, że oboje wspólnie z całą rodziną będą na zaślubinach Fabianne i Marceline. Być może w podobnym gronie spotkają się na tak samo ważnej uroczystości Louisa i póki co niepoznanej nawet przez niego kobiety. Im niepotrzebne były tłumy. Raptem trzy osoby, żeby wszystko było zgodne z prawem. ONA grała tu kluczową rolę. Tą pierwszoplanową. Jessalyn Myers nie została aktorką, a prawdziwym diamentem w filmie, jakim jest życie nieco bardziej zwariowanego przy niej Rafaela. 
    — Ogarniemy twoją suknię. Ogarniemy obrączki. Ogarniemy wszystko. Dzięki temu, że jesteśmy razem, to damy radę. Bez ciebie nie ma mnie. Beze mnie nie ma cię. Proste, prawda? 
    Uciszył ją gorącym i długim pocałunkiem, doprowadzając ich do tego, że z trudem złapali po czułości głębszy oddech. 
    — Podnoś ten seksowny tyłeczek i się zbieramy. Nie gęgaj mi tutaj, kochanie. Jesteś już na mnie skazana. Na całą wieczność! - Uniósł ją do góry w umięśnionych ramionach i zrobił pełny obrót. — To tobie chcę robić herbatę z imbirem. Z tobą oglądać wszystkie komedie romantyczne, chociaż to ta nasza meksykańska wersja najlepsza. Przy tobie chcę spędzać wszystkie dni i noce. Masować ci stopy. Może zaplatać niezbyt eleganckie warkocze. Częstować cukierkami. Być cichym i głośnym. Zawsze w tobie zakochanym. - Oparł swoje czoło o to jej i mocno przytulił, zsuwając dłonie coraz bliżej. — Dobrze, nie wolno mi się rozpraszać. Ruszamy. Nie ma na co czekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostali zapisani sobie w gwiazdach. Tak miało być. Nie inaczej. Nie wolniej. Ich scenariusz zawierał szybkość i spontaniczność. Nie miał też wyznaczonego końca. Posiadali stabilność na nowym, obcym dla obojga gruncie, bo ani Rafael nigdy wcześniej nie był mężem, ani rola żony nie przypadła już kiedyś Jessalyn. Nauczą się wszystkiego. Ogarną to życie we dwoje. 
      Pociągnąwszy ją za sobą do łazienki, zajął się tam zarówno sobą i nią. Kilkadziesiąt długich minut później szczelnie zawinął ją w bawełniany ręcznik, sam zaplątując taki wokół bioder. Jedna czynność odhaczona. Pozostało im jeszcze wiele innych, ale do końca doby daleka droga, więc podołają i tego szczególnego czternastego sierpnia nazwą siebie małżeństwem, któremu potrzeba było niecałych dwóch tygodni na to, aby podjąć tą jakże ważną decyzję. Byli szaleni, jednak nie na tyle, aby nie wiedzieć, co czynią. Zamierzali czynić dobro, a serdeczni ludzie z Cancun im w tym pomogą, bo może na tę chwilę mieli jedynie gotowy pokój na noc poślubną, lecz wszystko inne również zostanie znalezione, zakupione lub załatwione. Ten poniedziałek będzie stanowczo inny. Lepszy od tego poniedziałku, co minął i co dopiero nadejdzie za równych siedem dni. 

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  42. To wszystko nie było snem. Wzięli ostatni wspólny prysznic jako narzeczona i narzeczony. Zjedli śniadanie, podczas którego nie mogli zwrócić się do siebie słowami żono i mężu. Temperatura tamtej wody była niemal wrząca, mniej gorąca od uczucia narodzonego między nimi już w pierwszym dniu znajomości. Potrawy z hotelowej restauracji były pikantne, lecz nie na tyle, by odwzorować smak ich miłości, kiedy to oboje próbowali siebie na niezliczenie wiele sposobów; kiedy nie byli onieśmieleni swoją obecnością, nagością i czujnym obserwowaniem ciał.
    Każdy podpunkt z listy Jessalyn zostanie spełniony. Niczego nie pominą, nie będzie głuchy na jej prośby, bo wiedział, że najważniejsze jest to, że zostaną małżeństwem, ale wiedział, że każdy detal się liczy. Wygląd sukni, która może zostanie w ich szafie na zawsze po to, aby Myers ubierała ją na rocznicę. Dobór odpowiednich świadków, którzy wspomną ich, a także z uśmiechem odbiorą od nich telefon. Zakup obrączek, które zarówno na męskiej jak i damskiej dłoni będą prezentować się tak, że ani jednej stronie, ani tej drugiej nigdy nie przestaną się podobać. Jak mieć żonę to na wieczność, a obrączkę nosić stale, nie zdejmując jej nawet na chwilę, bo zupełnie nie rozumiał myślenia mężczyzn, którzy albo nie nosili tej biżuterii wcale, albo twierdzili, że w trakcie pracy będzie im jedynie przeszkadzała. Wolał zniszczyć ten element, niż przez chwilę być dla kogoś łakomym kąskiem w postaci na pewno niezajętego mężczyzny.
    Nim na dobre się rozstali, ucałował ją tak, jakby jutro miało nie przyjść. Gdyby któreś z nich było popularne, stworzyliby news dnia godny prezentowania się na wszystkich portalach plotkarskich, wywołując przy tym ciąg niezrozumienia. Jedni na pewno twierdziliby, że Jessalyn jest w ciąży, a drudzy może sugerowaliby układ finansowy lub chęć wybicia trendu. Na całe szczęście nic z tych rzeczy nie było prawdą, chociaż obecnością rozwijającego się potomka pod sercem ukochanej, byłby zaszczycony.
    Kochali się i tylko to prawdziwe uczucie kierowało nimi w tej demonicznej szybkości, bo trzeba przyznać, iż byli może w jednym procencie społeczeństwa, które ślubuje sobie miłość, wierność, uczciwość małżeńską i trwanie przy sobie aż do śmierci po zaledwie kilkunastu dniach znajomości.
    Zabrawszy ze sobą aparat, wiedział doskonale, że nie ma mowy o sklonowaniu się. Inaczej byłby zazdrosny o własnego klona, ponieważ ten mógłby tak samo mocno być zakochanym bez pamięci w Jessalyn. Jak dobrze, że Louis nie był jego bratem bliźniakiem. Kto wie, może wtedy to on zostałby popchnięty przez Oliviera na brunetkę, trzymając kubeczek z piwem. Nawet nie chciał aż tak brudzić sobie myśli, gdyż to wszystko byłoby największym koszmarem. Kochałby własną bratową, a tak miał w sobie ten spokój, że ani żaden klon, ani nieistniejący brat bliźniak nie zabawi się w perfekcyjne udawanie Rafaela przed Jessalyn. Mimo to wykona jej osobistą sesję zdjęciową. Uchwyci pannę młodą w pojedynkę. Może to go popchnie do rozpoczęcia przygotowań do sesji sensualnej. Inaczej udział przejdzie mu koła nosa.
    Po rozmowie ze swoim świadkiem, ucieszony wiedział, że nie zostaną bez pamiątek. Richard, z którym byli po imieniu, odkąd znieczulił go jednym kieliszkiem bimbru, obiecał dołożyć wszelkich starań do wykonania niepowtarzalnych fotografii. Może i jego przyszłej żonie chodziło o to, aby stał przy niej i jednocześnie wciskał przycisk spustowy, ale zawsze mogli zostać jedynie ze wspomnieniami zamkniętymi w niedostępnej dla nikogo pamięci, a nie takimi, które po wywołaniu nie będą leżeć zapomniane w albumie rodzinnym, ponieważ wiedział, że jego rodzina nie odpuści uważnego oglądania zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pobliskim kościółku z pomocą Richarda pojawił się szczuplutki, niewysoki wikariusz z gęstymi kręconymi włosami. On jako jedyny spojrzał przychylnie na przyszłego pana młodego i zgodził się dzisiejszego wieczoru pobłogosławić małżeństwo Rafaela z Jessalyn, a najważniejsze w tym wszystkim było to, że nie pytał o nic, tylko cieszył się, że może wraz z nimi być obecnym w dniu najważniejszym ich sercom. O wszystkim opowiedział ukochanej przez telefon. Nawet nie bardzo wiedział, gdzie w takiej chwili miałby jej szukać. Szczególnie, że w Cancun nie było jedynie jednego salonu z sukniami ślubnymi, a ona nie powiedziała mu wprost, że zamierza stroju na ten wieczór szukać akurat tam, bo co jeśli znalazła jakąś używaną kreację albo zamierzała kupić białą wywieszoną sukienkę w którymś z butików posiadających raczej asortyment z odzieży codziennej? Wiedział jedno. Myers go zaskoczy. Tak jak wtedy swoją obecnością na plaży i wychwaleniem pod niebiosa jego żuchwy. Nieoklepany tekst na podryw wyróżnił ją na tle wszystkich szarych relacji.
      Poprzednim dziewczynom podczas tych wakacji podziękował za pośrednictwem mediów społecznościowych za kopnięcie go w dupę. Inaczej byłby tu z partnerką, nie mogąc nic od siebie zaoferować prawdziwej bogini, a tak złamane serce się odrodziło i z pomocą ukochanej rosło w przepotężnej sile.
      Ubrany w białą koszulę, szarą marynarkę w kratkę i czarne proste spodnie, czekał na znajomą pannę młodą i jej nieznajomą świadkową. Modlił się, aby nie przypominała ani z wyglądu, ani z charakteru Alexy, bo inaczej zdąży osiwieć przy ołtarzu w trakcie krótkiej ceremonii. Poprawiwszy butonierkę w kolorze oczu Jessalyn, ostatni raz wygładził krawat z motywem drobnych, ledwo widocznych pokali zapełnionych piwem i usłyszał czyjąś obecność w kruchcie. Dobiegł do niego wyraźnie głos Myers, ale jeszcze się nie odwrócił. Spojrzał na księdza i kiedy ten wsunął głębiej okulary, dając mu do zrozumienia, że to już czas zerknąć za siebie, tak zrobił, a wówczas po raz pierwszy w życiu odebrało mu oddech oraz zdolność do wypowiedzenia sensownych słów.

      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  43. Jego żona błyszczała efektowniej niż wszystkie razem złączone diamenty świata. Wyglądała jak anioł, ale żaden z tych bytów duchowych nie mógłby się zrównać z pięknem i dobrem posyłanym z rozświetlonej twarzy Jessalyn, gdzie główną rolę odgrywały przepełnione szczęściem oczy. Jej uśmiech ukoił wszystkie wątpliwości Rafaela, a trzeba było przyznać, że żadne z nich nie były związane z tym, czy na pewno dobrze czyni, żeniąc się z kobietą, której przed dwoma tygodniami wcale nie znał. Po prostu chwilę przed skromną uroczystością naszły go myśli związane z rodziną. Czy nie chcieliby stać tu przy tych dwóch kobietach przyprowadzonych przez Jessalyn i stojącym prosto ze wsparciem kuli ortopedycznej Richardzie? Na pewno by chcieli, ale on chciał kierować się swoim dobrem i wyborem, a nie ciągle rozmyślać o cudzym samopoczuciu. Powinien zadbać przede wszystkim o siebie, o swoje powodzenie w dorosłym życiu, nie wspominając więcej o tym, że zanim zrobi coś dla własnych uciech, zawalczy najpierw o spełnienie marzeń innych osób. Teraz było inaczej. W centrum zainteresowania nie stała wyłącznie jego skromna osoba. W tym głównym punkcie znajdowała się jego żona. Kobieta, której przysięgał na wieczność miłość, wierność i uczciwość małżeńską. To, że zawsze będzie ją kochał, nigdy nie porzuci dla chwilowej przygody czy może kogoś, kto go oczaruje i powali na kolana, bo nie ukrywał, ale wiedział, jak ten świat jest zbudowany. Wielu mężczyzn mimo żon u boków, dostrzegało wciąż piękno innych kobiet. To akurat nie było złe. Po to mieli oczy, aby podziwiać, ponieważ nagle inne panie nie stawały się brzydkimi kaczątkami, ale dopóki do ocenienia czy zerknięcia, nie dołączały dwuznaczne uśmiechy, flirt, kasowanie wiadomości i nieusprawiedliwione niczym ucieczki z domów, tak żony tych mężczyzn mogły spać spokojnie. Jego żona również. Dla niego będzie najpiękniejsza, najseksowniejsza, najinteligentniejsza i najbardziej urocza we wszystkim, co zamierza robić. Tak. Widział siebie wpatrzonego w nią wręcz z serduszkami wyświetlanymi w oczach, jak u emotek w różnych aplikacjach, kiedy zacznie: przelewać wodą kwiaty, nakładać makijaż, spędzając być może przy tym niezliczoną ilość minut, szukać promocji w sklepach czy tańczyć do aktualnego hitu lecącego w radiu. Czekał na to wszystko. Na ich wzloty, ale i upadki, bo wiedział, że małżeństwo składa się z dobrych i złych chwil. Widział to na przykładzie własnych rodziców i chciał takiego związku, jaki mieli Gita z Pedrem. Zamierzał trwać przy Jessalyn, chociażby miał upadać wielokrotnie z hukiem, czując ból nie tylko fizyczny, lecz i psychiczny. 
    Jego najskrytszym marzeniem było to, żeby kochać i być kochanym. Nie przez mamę i tatę. Nie przez siostrę i brata. Przez kobietę, z którą po złożeniu przysięgi małżeńskiej dalej będą mieć dwa ciała, ale jedno wielkie złączone serce. Jego spełnione marzenie miało na imię Jessalyn i nazywało się od tej chwili Myers-Grigoryan. Nim doszło do pierwszego pocałunku pary młodej, przetarł płynące po zaróżowionych policzkach łzy. Wiedział, że babeczka, którą wybrał do wiecznego konsumowania, jest nie tylko atrakcyjna z wyglądu i przepyszna w smaku, ale cieszył się, że umiała i nie wstydziła się wzruszać. To oznaczało, że otrzymał prawdziwego człowieka, a nie robota zaprogramowanego na zupełnie inne wartości. Dla bogaczy, których znał, liczyły się wpływy; przelewy, ekskluzywne atrakcje i wakacje, wszystko zebrane z najwyższych półek i czysty przepych, a Jess mimo pochodzenia z potężnego rodu, była zwyczajną osóbką zdolną do uronienia łez. I za to ją kochał. Za ludzkie odruchy. Za coś, czego u wszystkich ludzi nie dało się zauważyć. Po otarciu już wszystkich słonych kropli, które gdzieniegdzie scałował, oparł swoje czoło o jej czoło i ślamazarnie rozpoczął pierwszy pocałunek jako mąż ciemnowłosej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachowywał się tak, jakby nigdy wcześniej się nie całowali, a trzeba przyznać, że ich pierwsza czułość nie należała do skromnych, a bardziej pikantnych, więc w tej chwili prezentował się jak wystraszony nastolatek, który nigdy wcześniej nie dotykał kobiecych ust, niż doświadczony na tle seksualnym mężczyzna.
      Przed wyjściem z kościoła, również szepnął kocham cię do jej ucha, a kiedy tylko znaleźli się na zewnątrz, powoli widząc, jak dzień ustępuje miejsca nadchodzącej nocy, co pozwoliło im także na przygotowanie się do oglądania zachodu słońca, uniósł ich złączone dłonie ku górze, jak zazwyczaj robią to sportowcy, prezentując swoje puchary. 
      — Przedstawiam wszystkim moje szczęście, moją perłę, moje oczko w głowie i od kilkunastu minut oficjalnie moją żonę. Jessalyn Myers-Grigoryan! - Krzyczał, przywołując spojrzenia tutejszych mieszkańców i turystów z różnych krajów. Ktoś zrobił im zdjęcie. Ktoś życzył im wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, a jeszcze inni po prostu bili brawo. — Nic lepszego mnie w życiu nie spotkało ani nie spotka. Dziękuję za to, że byłaś, jesteś i będziesz. 
      Może i każda para młoda marzy po złożeniu przysięgi o intymności. O tym, żeby zapomnieć o całym bożym świecie. O tym, aby nie przejmować się idealnie stawianymi krokami na parkiecie. O tym, żeby nie całować się do rytmu - ona temu winna, on jest temu winien i nie chcą przejmować się brakiem słodyczy w wódce, ale nie zapomnieli o osobach, od których otrzymali wszelkie wsparcie. Poprosili księdza, Amaię, Carmen i Richarda do ich ulubionej restauracji. Tam, gdzie Rafael mógł zjeść nareszcie i zapełnić się do woli meksykańskim jedzeniem. Mimo skromnej uroczystości i tak samo nieprzepełnionego bogactwem przyjęcia całym sercem i spojrzeniem był oddany Jess. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Od tego, jak suknia podkreślała jej kształty. Od tego, jak welon przykrywał lśniące włosy i kiedy ją całował w policzek, czuł koronkę na skórze. Co jakiś czas, co prawie kilka minut powtarzał ukochanej, że wygląda obłędnie; że wywarła na nim to samo wrażenie, jak wtedy, gdy stanęła oblana piwem przed nim w kostiumie kąpielowym; że zakochał się w niej jeszcze raz. Bez pamięci, ale z wielkim uwielbieniem kochał się z nią przez całą noc poślubną. Uprawiali miłość połączoną z głośnymi jękami, a najseksowniejsze w tym wszystko było to, że kiedy gładzili swoje ciała, powalał ich blask obu obrączek. Wzruszeni zakończyli zbliżenie na plaży, tak jak sobie obiecali, osiągając silne orgazmy w dość ciepłych falach morza. Tam wtedy też uchwycił na zawsze aparatem obraz swojej żony, która miała zarówno niezliczoną ilość fotografii z mężem jak i bez niego, kiedy wykonywali prędką sesję ślubną, bo pięknie wyglądali w wizytowych strojach, ale jeszcze piękniej bez bieli zawartej w sukni oraz welonie, marynarki w kratę i czarnych spodni, więc i wtedy uchwycał ich romantyczne momenty. To jak wiła się pod jego ciałem i odradzała na nim. Zmysłowość jęków przemawiała przez te zdjęcia, a niektóre z nich miały idealne dopasowanie do tego, aby pochwalić się nimi w konkursie, w którym liczyła się sensualność, a taką w stu procentach prezentowała sobą pani Myers-Grigoryan.
      Należało schować ją przed światem i pożądliwym spojrzeniem mężczyzn, ale oni będą ją oglądać na wydrukowanych portretach. Ich wyobraźnie zaczną pracować tak, jak nigdy w życiu, zazdroszcząc autorowi tego, że miał ją we wszystkich momentach namiętności. Że kiedy oni będą patrzeć na długie nogi, łabędzią szyję, zamglone orgazmem oczy i usta ułożone w literę O, tak on mógł dotknąć tego ciała nie tylko w sposób grzeczny, taki jaki przystoi, bo wcale nie należeli do poprawnie zachowujących się ludzi. Dla nich nie było żadnych przeszkód czy niewłaściwych pozycji w seksie. Samodzielnie pisali własną kamasutrę, będąc autorami prawdziwego obrazu miłości, bo niczego przed sobą się nie wstydzili i rozmawiali z zaufaniem o tym, czego pragną spróbować, a Rafael z dumą spełniał nie tylko swoje marzenia.

      Usuń
    2. W samolocie zupełnie niewyspany po ostatniej nieprzespanej nocy w Cancun wsunął na nos okulary przeciwsłoneczne i ułożył głowę na piersiach żony, próbując spać. Jej bliskość na to nie pozwalała. Czarowała go na tyle skutecznie, że wkrótce zapomni, czym jest sen i jaką kluczową rolę odgrywa w życiu każdego człowieka. Musiał mieć ją na oku, szczególnie wtedy, kiedy zbliżał się w ich kierunku wysoki i przystojny stewardes, który ponownie o całe dziesięć sekund za długo zatrzymał wzrok na Jess.
      — Współczuję mu. Za chwilę lądujemy, a jemu jedyne, co pozostało, to pogapić się na ciebie ostatni raz. Moja najpiękniejsza żona. - Dodał, widząc mężczyznę przechodzącego przy nich i ostatnie minuty spędzili, trzymając się za ręce, aż ostatecznie mogli opuścić pokład. Wyszli na zewnątrz. — Zatem witaj w domu, najdroższa. Pamiętaj, że zrobię wszystko, abyś była w tym mieście najszczęśliwszą osobą. Idźmy w nieznane, poszukajmy domu, zaplanujmy życie po swoje i bądźmy tacy, jak w Cancun. Niepoprawnie optymistyczni, żono.


      Rafael Grigoryan (♥)

      Usuń
  44. — Ty byłaś tą rozważną? Pani Myers-Grigoryan, dlaczego pani tak okrutnie kłamie? A kto mnie zaciągnął do łóżka krótko po wylaniu piwa na twój biust? Mam ci przypomnieć przebieg zdarzeń z tamtego dnia? - Zsunął do połowy nosa okulary przeciwsłoneczne, wtapiając w nią poważne spojrzenie, ledwo przy tym powstrzymując śmiech i drżenie ciała. — To ja byłem rozważny i to ty szybko zburzyłaś moją anielską grzeczność, wygrzebując ze mnie diabła… - Pocałowawszy ją, nadgryzł lekko wargę żony i ścisnął krągły pośladek. 
    Gdyby zamiast w Cancun, poznaliby się na terenie dobrze znanego im Nowego Jorku, istniała możliwość, że Rafael broniłby się rękami i nogami przed tym, aby już podczas pierwszego spotkania przeżyć z nią namiętną noc i bardzo wiele zniewalających orgazmów. Pewnie chodziłby z nią na liczne randki. Badałby stabilność gruntu. Obsypywałby ją czułymi wiadomościami. Dzwoniłby na dzień dobry i krótko przed zaśnięciem, żeby słyszeć ten uroczy głos na rozpoczęcie oraz zakończenia dnia. Aż dopiero wtedy, po jakimś czasie od pierwszego pocałunku, poszliby do hotelu lub mieszkania należącego do Rafaela, lub Jessalyn, aby odkryć siebie inaczej niż do tej pory, w pięknej intymności, gdzie liczyłoby się jedynie zadowolenie tych dwóch osób. 
    Odebrawszy ich podstawowe bagaże, wyciągnął rączki walizek i jedyne, na czym aktualnie się zastanawiał, to był fakt związany z tym, czy wybiorą typową, żółtą taksówkę czy jadącego powoli Ubera? Aż tu nagle z ust żony padło znacznie poważniejsze pytanie. U rodziców nie mieszkał od dłuższego czasu. Wynajmowaną kawalerkę dzielił z ostatnią byłą dziewczyną, a według informacji, Carlotta miała w pojedynkę poddzierżawiać ich lokum aż do zakończenia umowy, czyli końca października. Obie miejscówki odpadały. Do tej pierwszej jeszcze zabrałby Jessalyn, aby przedstawić żonę jej teściom, ale nie było szans, żeby tam nocować, bo tak naprawdę musieliby spać na narożniku w salonie połączonym z aneksem kuchennym, a to nie gwarantowało im ani trochę prywatności. 
    — Trzy dni przed… - Chciał wspomnieć o wygranej, ale czym tu było się chwalić? Tym, że przez najbliższy czas będzie miał pieniądze, które zdobył w kuponie z główną wygraną. Nic ciekawego. Po prostu dopisało mu szczęście, ale kiedyś to zabezpieczenie się skończy. Szczególnie wtedy, kiedy kupi dla nich mieszkanie. — Trzy dni przed tym, zanim zdecydowałem się na wakacje z moimi bliskimi, zerwałem z Carlottą, więc ostatni czas w Nowym Jorku spędziłem kątem u rodziców, a do wynajmowanej kawalerki nie mam już wstępu. Pozostaje nam jedynie pokój hotelowy, dopóki nie znajdziemy idealnego dla nas mieszkania. To ja go zarezerwuję. Taki z jacuzzi pośrodku sypialni? Żebyśmy mogli urozmaicać swoje małżeńskie życie? - Ponownie ją pocałował. Z tą różnicą, że teraz znacznie dłużej i bardziej ostro. Zapominał się przy niej, że jest w miejscu publicznym i najchętniej posiadłby ją w którejś z taksówek. 
    To marzenie nagle stało się tak bardzo możliwe do spełnienia. Wystarczyło wsiąść do wybranego samochodu i zachowywać się mniej grzecznie od innych jeżdżących taksówkami ludzi. Znał swoją żonę krótko. Niektóre małżeństwa przed złożeniem przysięgi w kościele czy to w urzędzie stanu cywilnego, mieli za sobą stanowczo dłuższe staże; rok, dwa lata, a niektórzy i całą dekadę, kiedy oni mieli zaledwie niecałych czternaście dni spędzonych ze sobą. Mimo to wiedział, że długo nie musiałby namawiać ukochanej do tak spontanicznego pomysłu. Zgodziłaby się przynajmniej na palcówkę w taksówce, milcząc przy tym zgrabnie albo jak na złość, krzycząc wniebogłosy, zagłuszając przy tym głośną muzykę lecącą czy to z radia, czy telefonu kierowcy. 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — A zatem żono, tak to jest to słowo, którego nadużywam i pragnę nadużywać, zapraszam do środka. - Otworzył jej drzwi od taksówki, patrząc jak mężczyzna, zgrabnie układał ich bagaże. Chyba cieszył się z takiego kursu. Wybrali to auto, które stało, jakby trochę zapomniane, bo nim poprosili o kurs, ten pan wpisywał literki w okienka, rozwiązując najprawdopodobniej nie pierwszą, lecz kolejną krzyżówkę. — Niczym się nie przejmuj, wszystko ogarniemy. Poszukamy na spokojnie mieszkania, wymienimy dokumenty, ja jutro grzecznie pójdę na rozmowę o pracę i zaniosę też prace konkursowe, żeby dowiedzieć się, czy mam szansę przynajmniej uplasować się w najlepszej dziesiątce. Jeżeli bym wygrał, otrzymam miesięczny staż u boku Volodymyra Ivasha. Kurdę, samo pojawienie się w atelier sztuki państwa Wolff to już będzie dla mnie sukces. Podpiszę sesję sensualną z dedykacją dla ciebie. Dla mojej jedynej żony i muzy Jessalyn. - Dodał ze zmysłowością w głosie, przenosząc swoją niespokojną dłoń w rejon wewnętrznej strony uda ciemnowłosej, a tam palcami zaczął gładzić bardzo rozpaloną skórę.

      Rafael Grigoryan-Myers (♥)

      Usuń
  45. Od maleńkości rodzice uczyli go solidnej samodzielności. Jako kilkuletnie dziecko chadzał samotnie do dwóch sklepów; tego z asortymentem spożywczym i chemicznym. Potrafił odróżnić smacznego, dojrzałego pomidora od tego przegniłego i również tej wyjątkowej umiejętności nabierał przy innych warzywach. Wiedział, który rodzaj makaronu będzie odpowiedni do danej potrawy na obiad. Wiedział, ile chleba i bułek wziąć, żeby starczyło całej ich piątce na najbliższe śniadanie i kolację. Przeliczał w myślach zawarte kilogramy, porównując je do cen proszków do prania tak, aby mama mogła uprać jak największą liczbę ubrań za niewygórowaną kwotę. Ale najgorsze w tym wszystkim było to, kiedy musiał wybierać. Coś odłożyć na półkę. Jednego dnia nie pozwalał sobie na dobranie gum w kształcie kulek, drugiej doby ze smutkiem patrzył na pozostawionego ogórka, fasolkę i napój gazowany, a czasami mało, co nie wybuchał płaczem, wracając do domu jedynie z pieczywem i masłem, bo wypłaty zarówno od strony taty jak i mamy, zabrakłoby na dodatkowe zakupowe szaleństwa. 
    Byli biedni, a życie w Nowym Jorku należało do tych, które obciążały finansowe. Za wszystko płacili duże pieniądze. Wynajem. Czynsz. Pozostałe rachunki. Zakupy. Dlatego też Rafael chodził w ubraniach po Louisie, dzieląc się niektórymi z Fabianne, która z utęsknieniem czekała na nowe przesyłki z odzieżową od kuzynki, mieszkającej w Walencji. Tak też nie było mowy o wyjściach do kina, o drogich prezentach urodzinowych czy wyjazdach na każdą wycieczkę szkolną. Każde z dzieci państwa Grigoryan otrzymywało taką niespodziankę, że na jedną podróż z kolegami z klasy mogli liczyć, ale na nic więcej, bo to i tak mocno obciążało domowe finanse. Nieco później nie dawali rady bez brania pożyczek. Firma, w której od wielu lat ochroniarzem był Pedro, splajtowała, a kiedy dostał się po tygodniu do nowej pracy, nie płacili tam tak dobrze, jak w poprzednim miejscu zatrudnienia. Do ich problemów dołączyło też długie przebywanie na chorobowym przez Gitę, która tracąc ciążę, nie mogła od razu wrócić do intensywnego zawodu, bo w trakcie sprzątania nie mogła oprzeć się o miotłę lub poprosić kogoś o zaniesienie ciężkich wiader z wodą. Tak Rafael nauczył się, że życie nie jest łaskawe; że na wszystko trzeba zarobić ciężką pracą; że trzeba mieć szorstkie dłonie, bolący kręgosłup i resztę ciała strzykającą, więc nawet przy wyrabianiu pierwszych wszelkich dokumentów nie mógł liczyć na pomoc ze strony rodziców. Stał w urzędach, zawsze nerwowo patrząc na któryś z zawieszonych zegarów, bo już wtedy gnał dorobić sobie jako kurier, kelner czy boy hotelowy i denerwowała go powolność ze strony urzędników, ponieważ przez nich tracił godzinę pracy, a to usuwało mu dodatkowe pieniądze z wyznaczonej stawki. 
    Wiedział, że pomoże przejść Jessalyn ze wszystkimi trudnościami na etapie ich nowego życia – wspólnej drogi małżeńskiej. Wymienią każdy niezbędny dokument, w którym od czternastego sierpnia powinna widnieć jako pani Myers-Grigoryan, a on jako pan Grigoryan-Myers; poszukają cierpliwie takiego kącika do zamieszkania, aby oboje byli z tego miejsca zadowoleni i pomoże jej znaleźć idealną pracę. Będą się poznawać każdego kolejnego dnia. Świntuszyć ze sobą bez przerw i zgrzytów. Aż dojdą do takiego etapu, iż Jess nie będzie w żadnej dziedzinie nieznaną dla Rafa, bo będzie chciał dowiedzieć się o niej dosłownie wszystkiego. Aby bez problemu wiedzieć, jaki ma ulubiony kolor szminki; ile godzin zazwyczaj śpi, kiedy położą się do łóżka tylko po to, aby zaliczyć piękne sny; jakim jest kierowcą; czy często się przeziębia; jak znosi okres i wiele innych, bo co z niego byłby za mąż, gdyby nie interesował się żoną pod każdym względem? 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — To może i moja żona zacznie używać imion swoich byłych? Nic specjalnego o nich nie wiem, a chciałbym, bo co, jeśli kiedyś spotkam cię z innym mężczyzną na ulicy, on mi się przedstawi, a ja nie znając imion tych głupków, będę widział w nim dobrego człowieka, a nie kogoś, kto cię zranił… - Podzielił się z nią własną obawą. Nie chciałby takiego mężczyzny wziąć za kumpla i nie dostrzec zagrożenia, a tak od razu obroniłby kobietę swojego życia. — Z tobą nie mam niczego dość, kochanie. Może to nie byłoby takie głupie, żeby sprawdzić wszystkie nowojorskie hotele… - Zaśmiał się krótko. — Co chwila inne łóżka, wanny, stoły, szafy, widoki za oknem i warunki, czy to niepiękne? Tylko wciąż ten sam zachwycająco przystojny mąż z pięknie zarysowaną żuchwą. 
      Popatrzył na kierowcę i poprosił o zasłonięcie tylnej części samochodu, wiedząc doskonale, że przy zapłacie, wręczy mężczyźnie dość wysoki napiwek. Zanim nastąpiło rozdzielenie ich od kierowcy, zlecił mu zawiezienie ich do hotelu, który albo miał najlepsze opinie, albo był wybierany przez jego klientów najczęściej. Stojąc w korku, wsunął dłonie pod górną część ubioru ukochanej i ścisnął obie piersi przez biustonosz. W ekspresowym tempie ustami znalazł się na jednej z nich, zabawiając się stwardniałym sutkiem. Ssąc go jak najpyszniejszego lizaka, naparł na niej kobiecość swoją uwydatnioną męskością i zaczął się z idealną precyzją o nią ocierać. 
      — Byłem grzeczny w trakcie lotu po to, aby być niegrzecznym w taksówce. Wiesz, w aucie jeszcze tego nie robiłem… - Wyszeptał do ucha Jessalyn, czując, jak z każdą dodatkową chwilą coraz bardziej twardnieje. — Przy okazji zrobię ci kilka dodatkowych ujęć. Nie mieliśmy tła tapicerki samochodowej, więc trzeba to jak najszybciej zmienić. 

      Rafael Grigoryan-Myers (♥)

      Usuń
  46. Przestał myśleć o wszystkim i wszystkich. O otaczającym ich zewsząd głośnym, wiecznie żywym i nigdy niezasypiającym Nowym Jorku. O jadącej wolno ze względu na korki taksówce i kierowcy próbującym pewnie skupić się na drodze niż na tym, co tych dwoje młodych ludzi może wyczyniać na tylnych siedzeniach. O mijanych sklepach, które powinni podczas podróży wybrać jako idealne miejsce do kupowania jedzenia, kosmetyków, ubrań, sprzętów AGD/RTV, mebli i akcesoriów pierdółek stawianych na meblach, słynących z tego, że łatwo oraz często zbierały tony kurzu. Wszystko i wszyscy przestali mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Tu i teraz i najszczególniej od kilkunastu dni liczyła się Jessalyn Myers-Grigoryan. Wyjeżdżając z tego miasta, czuł, że nikt nigdy odpowiednio nie zajmie się ani nim, ani pielęgnacją jego poturbowanego serca, a po wakacjach wrócił tu nie ze wspomnieniami i numerem telefonu do kochanki spotkanej w Cancun, lecz z żoną, która prawnie widniała tak we wszystkich dokumentach. Mogła teraz po nim dziedziczyć, pytać o jego stan zdrowia jednakowo w ośrodkach czy szpitalach, ale też należeć do rodziny Grigoryanów, która na pewno przyjmie ją bardzo ciepło. 
    Nigdy nie uważał się za lepszego. Pochodził z niezbyt majętnej rodziny, gdzie doceniało się każdą rzecz, którą przed wyrzuceniem obracało się i sprawdzało z kilka razy, zanim naprawdę trafiła do wyznaczonego pojemnika na śmieci. Teraz w tej taksówce zrozumiał, że jest lepszy, bo z taką żoną u boku świat przestał być dla niego strasznym miejscem. Wywalczył to, co najlepsze. Miłość i kobietę. O to ważne uczucie i tę osobę będzie troszczył się przez całe życie, ponieważ tak jak w domu nie stać ich było na różne szaleństwa, tak Gita z Pedrem pokazali dzieciom, że małżeństwo jest świętością i może rozwód naprawdę łatwo wziąć, ale sercu ciężko przemówić, żeby przestało kochać. 
    — Kręcisz mnie tylko i wyłącznie ty. Nie żadne widoki z okna czy wypróbowanie różnych powierzchni i pozycji. Mogę robić wszystko, ale musisz być ze mną. - Wypowiedział to wprost w jej rozchylone usta, które ponownie złączył w kolejny zmysłowy pocałunek. Ich wargi wyglądały dobrze osobno, ale złączone razem były jak ósmy cud świata. — Ogarniemy nasze życie. Będę zaszczycony, chodząc z tobą godzinami po sklepach. Spodoba mu się każda ozdoba, każdy wzór pościeli czy nawet grające mydło. 
    Może i miał przed nią trzy partnerki, ale od żadnej z nich nie otrzymał tyle ciepła i zrozumienia, jakie podarowywała mu każdego dnia Jessalyn. To w jej oczach widział te same iskierki, które występowały u Gity na widok powracającego z pracy męża. Może nikt nie chciał porównywać miłości do uczucia wiążącego ich rodziców, ale oni byli dla Rafaela symbolem zgody, wierności i ciągłej czułości. Tak więc odnajdując Jess, wiedział, że to na nią czekał, odkąd zrozumiał, że samotność i życie w pojedynkę nie jest dla niego.
    — Jesteś niemożliwa…
    Zdołał powiedzieć jedynie tyle i zamilkł, a jego oddech znacznie przyspieszył. Wpół przymknięte powieki wciąż obserwowały niezwykłe poczynania Jessalyn.  Zapomniał o całym bożym świecie, bo ta kobieta w ekspresowym tempie przeniosła go z nowojorskiej taksówki ponownie na hotelowy balkon w Cancun. Oby teraz żadna para nie pytała ich o radę związaną z tym, jak państwo to robią? Chyba po raz drugi nie przetrawiliby czujnego obserwowania i sypanych jak z rękawa komplementów o tym, że na przykład jego żona wygląda jak anioł przyjemności. Być może kolejny raz z ust dziewczyny byłby w stanie to zaakceptować, lecz z innym mężczyzną stanąłby raczej do bitwy, w której nie miałby żadnych zahamowań.
    — O kurwa, tak! - Doszedł stanowczo zbyt szybko, ale jej sprawne ruchy pozwalały na osiągnięcie pełnej osłody w niedługim czasie. Widząc stróżki spermy przy wargach, zebrał całość na palec i wsunął go powoli do ust ukochanej. — Z tobą żadne piekło mi niestraszne, najdroższa. 


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarpnął za jej włosy mocniej, ale wciąż nie tak, żeby sprawić kobiecie niekontrolowany ból i zerknął na stojącą na drugim pasie zieloną Kię Sportage z typem nadwozia SUV, o której marzył jako o swoim pierwszym aucie zakupionym nie na raty i zobaczył kciuk kierowcy podniesiony do góry, który jakby z uznaniem kiwał głową. Mężczyzna głębiej wsunął okulary w czarno-granatowych oprawkach na nos i na ekranie telefonu umieszczonego na uchwycie, zobaczył śmiejącą się do niego piękną brunetkę. Chyba stojący w korku kierowca opowie jej o tym, co widział i zażyczy sobie podobnej zabawy, za którą mąż Jess był niesłychanie wdzięczny. Dlatego też podał jej dłoń, prosząc o to, aby wyznała mu, o czym aktualnie najbardziej marzy.

      Rafael Grigoryan-Myers (♥)

      Usuń
  47. Chciał odpłacać się dobrem za dobro, a złem za zło. Jessalyn odkąd tylko ją poznał, miała serce anioła, ale zachowanie diabła, które cenił, bo zawierało w sobie odpowiednie proporcje i zamiast go odpychać, przyciągała na tyle skutecznie, żeby Rafaelowi nawet przez moment nie przeszło przez myśl, iż powinien się ewakuować. Na pewno nie od niej. Od wielu ludzi mógłby uciec, jednak wśród nich nie było kobiety posługującej się od czternastego sierpnia dwuczłonowym nazwiskiem.
    W chwili osiągnięcia oszałamiającego wręcz ścinającego z powierzchni planety orgazmu, chciał również odwdzięczyć się w podobnie cudowny sposób. Tak, aby kobiecie było trudno oddychać, jej policzki zapłonęłyby szkarłatną czerwienią, a ona sama przez jakiś czas zapomniałaby, że jest w taksówce na terenie Nowego Jorku.
    Zająwszy miejsce na wycieraczce, na której to do niedawna klęczała jego żona i nie ignorując jej żadnych potrzeb, pomiędzy wskazującym, a środkowym palcem umieścił sterczącego sutka najpierw jednej, a następnie drugiej piersi, zagłębiając się językiem w słodyczy mokrej kobiecości. Ich znajomość była krótka, lecz intensywna i bez problemu wiedział, gdzie i ile razy ma ją dotknąć; z jakim wyczuciem się w niej zatopić. Oboje nawzajem podarowywali sobie pakiet premium, jeżeli chodziło o sferę seksualną, ale i bez problemu dogadywali się, jeżeli chodziło o tworzenie prawdziwej przyjaźni, bo w związkach nie chodziło jedynie o cukierkową miłość, ale i lubienie siebie związane z czymś innym niż podziwianiem swoich ciał czy kochaniem się co noc w małżeńskim łóżku.
    Przerwawszy na moment pełne pasji zajęcie, zerknął na Jessalyn i podniósł kącik ust w bardzo zaczepnym uśmiechu. Wtedy też zobaczył ten sam żar w oczach, który widział wielokrotnie w Cancun i wiedział, że według innych ich przelotność nie będzie przelotnością, a trwałością, więc przesunąwszy się po wzgórku łonowym niezmęczonym językiem, dotarł do kluczowego punktu, oddając jej orgazm za swoje doznanie.
    — Zabiorę cię do piekła. - Zastukał w szybkę rozdzielającą przód auta od tyłu i poprosił o zawiezienie ich do hotelu, który potocznie nazywano piekłem aniołów. Tam rozdawał drinki bogaczom, podawał jedzenie szlachcie i wznosił oraz znosił ciężkie bagaże tym, co lubili zadzierać nosa.
    Wykupując najdroższy apartament, szedł jak gość roku i zbawiciel ludu, trzymając za rękę swoje najcenniejsze szczęście. To tam uprawiali seks, tańczyli do wolniejszych i szybszych utworów, jadali pięć dań, pili nie tylko alkohol, kąpali się więcej niż raz dziennie i pozwalali sobie błogie lenistwo. Tak jakby czas im nie uciekał. Mąż żonie wykonał wiele zdjęć. Żona męża wyprawiła na rozmowę o pracę. Mąż żonie sypał płatki kwiatów pod nagie stopy. Żona mężowi robiła prywatne oprowadzanie po ulubionych zakątkach miasta. I czuli się tak, jakby wakacje w Cancun zmieniły jedynie lokalizację, ale nie odebrały wiecznego odpoczynku.
    Tak też pokój w hotelu był świadkiem pocałunków, uścisków, śmiechu, płaczu, ale nie spowodowanego bólem czy złością, a przepełnionego szczęściem, kiedy to Rafael nie dowierzając, zobaczył przy pierwszym miejscu w konkursie swoje nazwisko, które nosił od pierwszej chwili na świecie zaraz po zarejestrowaniu przez ojca w urzędzie i to, które otrzymał po zawarciu związku małżeńskiego od Jess. Jego fotografie z nią w roli głównej będą ozdabiać ściany atelier sztuki państwa Wolff i przy okazji otrzyma miesięczne szkolenie u boku Volodymyra Ivasha. Tak mógł żyć do samej starości. Jak ten pączek pływający w maśle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Jess. Uszczypnij mnie. - Stanął z żoną w nieoświetlonym w pełni atelier, gdzie jedynie wokół obrazów zapalone były delikatne punkciki świetlne i ucałował ją w skroń. — Moje marzenie się spełniło dzięki tobie. Zobacz. One tu wszystkie wiszą. Dzisiaj zobaczy to jakieś dwieście pięćdziesiąt osób. W tym moi rodzice, Fab z narzeczoną i Louis, a także przyjaciele, ale bez Oliviera. Dziękuję ci. - Zerknął na napis zawarty pod każdą fotografią, który może był umieszczony komputerowo, ale to Rafael odręcznie pisał każdą literą na ekranie tableta. — Dla mojej jedynej żony i muzy. Jessalyn. Kocham cię.
      Zakręcił nią wokół jej własnej osi, widząc, jak wizytowa sukienka lekko faluje. Przyciągnąwszy ją do swojego boku, pozwolił, aby swoim kolorowym usposobieniem rozświetliła jego czarny strój. Przełamaniem w ubiorze była czerwona kamizelka i najwidoczniejsza na palcu obrączka. To były jedyne elementy nieprzepełnione tym raczej żałobnym kolorem.
      — Dobrze, proszę, wypijmy za ten sukces. - Wręczył żonie kieliszek musującego szampana, w punkt schłodzonego i zobaczył, jak w oświetlonym holu schodzą się pierwsi goście. Kilka młodszych i starszych par. Wierzył, że wszyscy podzielą jego radość.

      Rafael Grigoryan-Myers (♥)

      Usuń
  48. Czas młodemu małżeństwu uciekał przez palce jak szalony. Nim Rafael się zorientował, zdążyli odhaczyć pierwszą rodzinną uroczystość, jaką był ślub Fabianne i Marceline. Okoliczność należała do pięknych i wzruszających. On podczas składania przez dziewczyny przysięgi małżeńskiej, wspominał swój najważniejszy dzień w życiu, głaszcząc lekko dłoń Jessalyn. Ochoczo przeszli do tego, aby od późnego popołudnia aż do samego rana bawić się na weselu siostry i szwagierki, gdzie też po raz pierwszy zapoznał żonę z rodzicami; przepełniona radością Gita wzięła ją w matczyne ramiona, głaszcząc czule po plecach i nie mogła wyjść z podziwu, jaką to Rafael poznał na spontanicznych wakacjach miłą i piękną kobietę, a wyciszony, pełen spokoju Pedro uścisnął życzliwie dłoń synowej, witając ją oficjalnie w rodzinie Grigoryanów. Był dumny ze swoich rodziców. Ani razu nie wypomnieli mu zawarcia małżeństwa w szaleńczym tempie, a wręcz kibicowali im otwarcie, chcąc służyć pomocą dwadzieścia cztery godziny na dobę. Podziękowali Gicie i Pedrowi za to, ale do dzisiaj nie wykorzystali koła ratunkowego w formie telefonu do mamy czy taty Rafaela, bo chcieli jako małżeństwo być samodzielnymi ludźmi, a nie dziećmi we mgle prowadzonymi za rączkę. Tak też nie wiedząc, kiedy nadeszła zimna, deszczowa jesień, zrywająca z drzew żółto-pomarańczowo-brązowe liście, które przyjemnie szeleściły pod butami wszystkich chodzących po ulicach Nowego Jorku. Zakochany w żonie coraz mocniej wciąż nie dowierzał we własne szczęście. W to, że akurat na nią został popchnięty, rozlewając to nieszczęsne piwo, które trochę też stało się symbolem ich gorącego uczucia na zmianę z ubrudzonym strojem kąpielowym. Wystarczyło, aby ktoś w towarzystwie świadomie lub nieświadomie użył jednego, lub obu tych słów, a na usta Rafaela wkradał się niepoprawny uśmieszek. Dziękując każdego dnia za to, że miał ją za żonę, łapał się na tym, że nie wierząc w to, iż są razem nie jako chłopak i dziewczyna czy narzeczeństwo, lecz małżeństwo, także dalej przypadkowo nazywał Marceline narzeczoną swojej siostry. Gdzie te minuty przeradzające się w godziny im uciekały? Wciąż nie wiedział, ale był pewny, że każdą sekundę swojego życia chce poświęcić na umacnianie relacji z Jessalyn. 
    — Bez ciebie nie byłoby tego wszystkiego. Cholera. Jesteś moim wszystkim, najukochańsza! - Mrugnął szybko, bo w jego oczach zakręciły się łzy, co na pewno doskonale dostrzegła żona, wpatrzona w niego, jak w obrazek. 
    Zerknąwszy przed siebie, miał wrażenie, że ktoś przyciąga go skutecznie wzrokiem. Nie mylił się. Z oddali machali do niego rodzice. Gita i Pedro dopiero co weszli, oddając swoje płaszcze mężczyźnie z obsługi, a jego mama przytrzymywała się jednocześnie ramienia męża, pewnie wciąż odczuwając dyskomfort po zabiegu operacyjnym zwanym splenektomią. Cieszył się, że wszystko skończyło się wyłącznie początkowym strachem, doprowadzając Gitę do szczęśliwego finału, jakim było pozytywne samopoczucie po wyjściu ze szpitala i odebranie prawidłowych wyników badań. Obok nich zobaczył Fabianne z żoną oraz Louisa, rozmawiającego o czymś z Marceline, która oddała kurtkę ukochanej, idąc przy najstarszym dziecku Grigoryanów. Wszyscy z jego rodziny byli, a więc tylko czekał na to, aż w tłumie ujrzy swoich przyjaciół, którzy też stawali się przyjaciółmi Jess, jednak czar prysł po słowach brunetki, informującej go o obecności Myersów. 
    — Tak jak ty nie powinnaś martwić się tym, że moi rodzice zobaczą cię nago, tak ja chyba muszę się obawiać pierwszego spotkania z teściami. Dostanę w pysk? Nie chowaj się. Raczej będą chcieli wiedzieć, kim jest chłopak, którego drugie nazwisko brzmi tak samo, jak to, które oni noszą. Idą w naszą stronę, to znaczy w moją stronę. Perełko, oni i tak ujrzą cię za mną, nie stałaś się niewidoczna.  

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Któregoś wieczoru, kiedy Jess leżała w wannie pełnej piany z wodą zabarwioną na intensywny róż z dodatkiem równie pięknego odcienia limonkowego za pomocą kuli do kąpieli przypominającej przed rozpuszczeniem babeczkę z kremem, podejrzał, jak prezentują się jej rodzice. Na jednym ze zdjęć zobaczył nawet ukochaną, ale przeraźliwie smutną żonę stojącą przy matce i ojcu, którzy uśmiechali się od ucha do ucha. Cóż za paskudna gra pozorów. Dlaczego już wtedy nikt nie zainteresował się, że córka Myersów nie ma ani na twarzy, ani wewnątrz oznak radości? Widząc wtedy na ekranie telefonu swoich teściów, rozpoznał w nich marudnych klientów z wyższej sfery. Wiele razy obsługiwał ich jako kelner, nigdy nie otrzymując od nich najmniejszego napiwku, nosił ich ciężkie bagaże na różne piętra różnych hoteli i niestety dostarczał przesyłki zaadresowane dla pani czy dla pana Myers. Nie lubił ich i wtedy nieświadomy tego, że mają tak cudowną córkę, przysiągł sobie, że gardzi takimi ludźmi i nigdy nie chce mieć z nimi niczego wspólnego, a to właśnie ich jedynaczka od sierpnia została jego żoną.
      — Ktoś może mi wyjaśnić, co tu się dzieje? - Myers pod publikę mówił to cicho, łagodnie i z serdecznym uśmiechem, ale tylko Raf stojący naprzeciw niego, widział błyskawice lecące z jego niezadowolonych oczu. — Nasza córka na fotografiach jakiegoś patałacha. Nie byłeś odpowiedni na stanowisku kuriera, kelnera i boya hotelowego, to myślisz, że będziesz odpowiedni jako fotograf? Gwarantuję ci, że do tego również się nie nadajesz. Jessalyn, mnie z matką należą się wyjaśnienia. Powiedz, że to tylko dla wybicia popularności, nazwał zatrudnioną modelkę swoją żonę, bo inaczej nie ręczę za siebie, a ciebie oskarżę o wykorzystanie naszego nazwiska. Masz coś z głową. 
      Syknął niczym wąż, wpuszczając swój jad nie tylko w krew młodego wiekiem oraz stażem małżeństwa, ale i w to, aby popsuć dobry nastrój panujący na eleganckim wernisażu.

      Rafael Grigoryan-Myers (♥)

      Usuń
  49. Pracując ciężko jako kurier, kelner i boy hotelowy, najczęściej obsługiwał klientów z najwyższych lig, których stać było na wszystkie zachcianki, gardzących takimi ludźmi, jak Rafael i jego najbliższa rodzina. Jego wypłata przy ich zarobkach była pewnie najdrobniejszą kwotą, którą być może wydawali na rozrywkę trwającą zaledwie przez jeden krótki wieczór albo na jedną wizytę w restauracji składającą się z pierwszego i drugiego dania, deseru oraz drogiego alkoholu. Wiedział, że żadnym bogactwem i nawet po wygraniu głównej nagrody w loterii nie dorówna swoim teściom, ale odkąd to bardziej liczył się stan konta bankowego od dobrego serca, wyrozumiałości i wychowania przepełnionego kulturą? Przecież gdyby był podobny z zachowania do Jonathana Myersa III, to mógłby oblać Jessalyn w Cancun kilkunastoma piwami, a ona ostatecznie zgłosiłaby go na policję, a nie zdecydowała się na seks zaraz po pierwszych słowach, pierwszym spojrzeniu sobie w oczy i wymienieniu się imionami. Ani o zbliżeniu, ani też o małżeństwie nie byłoby mowy. Może znał żonę krótko, ale wiedział, że wolałaby być do końca życia singielką, niż żoną buca, przeliczającego swoje pieniądze i widzącego zaledwie czubek własnego nosa.
    Wernisaż przestał mieć dla niego najmniejsze znaczenie. Konfrontacja z teściami nie należała do przyjemnych, bo patrząc prosto w twarz Rafaela, mieszali go z błotem, ale Grigoryan stał prosto, trzymając dłoń na plecach ukochanej, dając jej przynajmniej w taki sposób wsparcie. W końcu dotyk drugiej, ważnej osoby był kojący, a on nie zamierzał stać tu jak słup soli, milcząc i przyjmując kolejne słowne ciosy.
    — Może i w państwa oczach jestem przybłędą, biedakiem i żebrakiem, ale to nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, co sobie myślicie. Liczy się to, co uważa na mój temat Jess. - Rzucił ostro. — Dla was mogę być najgorszy. Ważne, że moja żona widzi we mnie kogoś najlepszego.
    Nie zamierzał skupiać się na tym, jak prezentuje się według państwa Myersów. Dla nich mógłby być zużytą szmatą, leniem patentowanym i chodzącym wstydem. Na pewno w najgorszych koszmarach nie śniło im się dołączenie do rodziny takiego zięcia, bo patrząc na ich standardy z wysokich półek, oni wydaliby córkę za samego księcia czy syna najbogatszych nowojorczyków według ogólnodostępnego rankingu. Pewnie długo będzie im się odbijał nieznośną czkawką pomieszaną z wyjątkowo uciążliwym kwasem, ale czym miałby się przejmować? Tym, że nie był wymarzonym mężem Jessalyn według Jonathana i Giselle. Ich opinia obchodziła Rafaela tyle samo, co zeszłoroczny śnieg. Nawet nie wiedział przez ile dni, zalegał na chodnikach i jak długo padały przeróżne płatki, wprowadzając wszystkich w klimat prawdziwej zimy. Dlatego miał tak samo głęboko w poważaniu to, co o nim otwarcie myślą. Dla Myersów mógł być dalej postrzegany jako chłopak, który im usługiwał i wcale się tym nie przejmował. Nie straci przez to apetytu czy nie zarwie kilku nocy z powodu stresowej sytuacji. Był odporny na ludzi z takiego środowiska, jak rodzice Jess.
    — Nigdzie z wami nie pójdzie. Jej miejsce jest przy mężu, państwo Myers. - Splótł swoje zimne palce z palcami ukochanej i najchętniej zabrałby ją z tego miejsca. Utuliłby ją do swojej rozgrzanej, nagiej klatki piersiowej, kołysał jak dziecko do snu i gładził spokojnie po plecach. — Kocham cię, skarbie. - Ucałował wierzch jej dłoni i wyminął razem z nią zwinnie swoich teściów. — Nie pozwolę na to, żeby ktokolwiek cię skrzywdził. Twoi rodzice nie mogą o tobie decydować. Jesteś dorosłą, odpowiedzialną kobietą i moim wszystkim, wiesz? - Pogładził ją po policzku, wpatrzony w nią tak samo, jak w dniu ich ślubu.
    W tej samej chwili obecny fotograf uchwycił ich w takiej czułości na zawsze w pamięci swojego aparatu, a rodzice Rafaela patrząc na syna i Jessalyn, odnosili wrażenie, jakby widzieli siebie w przeszłości. Tak samo młodych i identycznie zakochanych, bo do szaleństwa i bez pamięci. Gita niepewnie podeszła wraz z mężem do nich, uśmiechając się pokrzepiająco, jakby na odległość wyczuła gęstą atmosferę między tamtymi ludźmi a młodym małżeństwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Synku, masz taki talent, ale bez Jessalyn to wszystko nie byłoby takie piękne. Dobrze, że na ciebie trafił, kochanie. - Gita wzięła za dłonie brunetkę. — On przy tobie odżył. Uratowałaś mojego syna i wiedz, że gdyby kiedykolwiek coś przeskrobał, to razem zdzielimy go ścierą. - Roześmiała się cicho, ale w oczach miała łzy.
      Wzruszenie miało nad nią przewagę, jednak nie tylko nad tą kobietą, bo chłopakowi, który zakochał się w wyjątkowej istocie w Cancun, również było ciężko zapanować nad tym, aby po twarzy nie spływały łzy. Doceniał Jessalyn na każdym kroku. Chciał być z nią już na zawsze, a gdyby cokolwiek w przyszłości przeskrobał, sam machnie w swoje dłonie ścierą, bo robiąc krzywdę tak wspaniałej dziewczynie, jak Jess, należałoby skazać tę osobę na dożywotnie zamknięcie.

      Rafael Grigoryan-Myers (♥)

      Usuń