Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] My journey has always been the balance between chaos and order

 Uwaga ! Możliwe treści uznawane za niewłaściwe dla osób niepełnoletnich. Czytasz na własną odpowiedzialność. 


 Podkład: Imagine Dragons - Children of the Sky


Eloy Davila 19/11/1993, Sacramento (CA) ~ Rozwodnik
* Dziennikarz klimatyczny pracujący dla CNN
* Łowca burz
* Podróżnik z pasji
* Krew hiszpańsko-portorykańska z domieszką Indian Taino
* Podwójne obywatelstwo
* Język hiszpański, angielski i francuski
* Szczęście w kartach, nieszczęście w rodzinie
* Pierwszy z familii, który nie ukończył studiów medycznych lub weterynaryjnych
* Pierworodny
* Dwie młodsze siostry
* Absolwent dziennikarstwa na Universidad Carlos III de Madrid
* Małżeństwo trwające trzy lata (2021 - 2024)
* Tata dwuletniej Isabelle, którą od dnia rozwodu widuje jedynie w weekendy i święta, ponieważ jej matka jakimś cudem zdołała przekonać sąd, że nie dorósł do roli odpowiedzialnego ojca
* Od powrotu do stanu kawalerskiego częsty imprezowicz
* Właściciel kampera mieszkalnego Nexusa Rebela obecnie zaparkowanego w pobliżu portu
* Specjalnie na poczet wizyt małej wynajmuje mieszkanie w zachodniej częśći Queens
* Opiekun Fido (alaskana malamute'a niegdyś błąkającego się samotnie po przedmieściach Dayton, OH) i skunksa Tokiego
* Przekłute uszy
* Biseksualny
* Wegetarianin
* Tatuaż przedstawiający zimorodka siedzącego na gałęzi widniejący na lewym bicepsie
* Palacz, powstrzymujący chęć sięgnięcia po papierosa jedynie w obecności córeczki
* Ponoć nałóg odebrał mu nieco z niegdyś wspaniałego głosu, grzebiąc młodzieńcze marzenia o karierze muzycznej
* Umiejętność gry na Fletni Pana i harmonijce ustnej
* W czasach studenckich uczestnik nie zawsze legalnych walk bokserskich
* Blizna na prawym udzie

Odautorsko

4 komentarze

  1. [Cześć i czołem, witam Twoją kolejną postać! Jak mi się podoba, że Eloy jest łowcą burz ^^ Lubię burzę, więc chętnie wybrałabym się na łowy z nim, aczkolwiek tylko pod warunkiem, że mielibyśmy jakieś bezpieczne miejsce do obserwacji ^^
    Życzę udanej zabawy z nowym panem i szybkiego znalezienia poszukiwanych postaci :)]

    CHRISTIAN RIGGS & IAN HUNT

    OdpowiedzUsuń
  2. [Rzadko trafia tu ktoś tak kompletnie… nieoczywisty. Dziennikarz klimatyczny, który nie boi się wejść w sam środek huraganu, podróżnik z pasji, łowca burz z krwi i kości, a przy tym facet, karmiący psa i skunksa. No serio — skunksa. :D Ta historia nie jest gładka. Nie trzeba tu nic pudrować. Co z tego, że jako jedyny z rodziny nie poszedł w kierunku medycyny, kiedy po prostu zamiast leczyć ciała, łapie momenty, które otwierają ludziom oczy. No i przede wszystkim Isabelle, to ona skradła serce i cudowne jest to, że dla niej gasi papierosa. Czuję, że historia, którą napiszesz Eloyowi nie będzie wygodna ani prosta, ale na pewno prawdziwa ^^ Sukcesów na blogu ;D]

    NATALIE HARLOW and VANESSA KERR

    OdpowiedzUsuń
  3. [Łowca burz! O rany, co za wariat! Ja jeszcze nie tak dawno temu, jak się zaczynała burza, chowałam się pod kołdrę! :D Odważny chłopak. Mam nadzieję, że stanie na nogi i ułoży sobie życie u nas, w Nowym Jorku. Bawcie sie dobrze! ;-)]

    Debbie Grayson & Olivia Fitzgerald

    OdpowiedzUsuń
  4. Ku jej zadowoleniu, kawiarnia cieszyła się naprawdę dobrym zainteresowaniem i nie mogła narzekać na brak klientów. Była z siebie dumna, cholernie dumna, że udało się jej utrzymać zainteresowaną jej nazwiskiem klientelę. Doskonale zdawała sobie sprawę, że miała nieco łatwiej, w końcu jej nazwisko znaczyło wiele w Nowym Jorku, swojego czasu o niej rozpisywano się w gazetach, tworząc wręcz z jej życia istny cyrk. Do dziś wspominała ten okres z grymasem na twarzy. Na szczęście to zainteresowanie nie trwało wiecznie, a ona mogła odetchnąć. Co prawda liczyła się z tym, że po otwarciu tego miejsca, może pojawić się pojawić sporo zainteresowanych osób, ciekawych jej samej, jej brata lub kojarzących po prostu to nazwisko. Miała nieco łatwiej, jednak nadal musiała utrzymać klientów, zachęcić do odwiedzania jej lokalu więcej niż tylko jeden raz. I udało się to. Dobrana, dobra jazzowa muzyka, wystrój w klimacie vintage, jakościowa kawa i wyroby cukiernicze, a przede wszystkim – obsługa. Charlotte nie raz, nie dwa stawała sama za ladą, dbając o najdrobniejszy szczegół, ale też pomagając swoim pracownikom w najcięższych godzinach. Nie chciała być typową szefową, siedzącą w swoim pomieszczeniu za biurkiem lub taką, którą widuje się raz na tydzień lub rzadziej.
    Tego dnia jak zazwyczaj puściła swoich pracowników do domu, biorąc na siebie zamykanie kawiarni. Nie śpieszyło się jej do domu, choć przytulnego, to wypełnionego pustką. Jednak nie mogła przedłużać zamknięcia w nieskończoność, a po wyjściu, wybrała się na spacer, nieco dłuższą drogą do domu.
    Mijając kolorowe uliczki, ludzi, czuła się dobrze i na swoim miejscu. Spokojnie.
    Przystanęła na moment, by po chwili namysłu wejść do jednego z otwartych lokali. Zajęła miejsce przy barze, prosząc o czerwone, półwytrawne wino. Tak jak lubiła najbardziej. W zamyśleniu obserwowała ludzi, czując na sobie wzrok jednego z mężczyzn. Nie minęła chwila, a ten zaproponował jej drinka. Odmówiła grzecznie, mając nadzieję, że to wystarczy. Nie wystarczyło.
    Westchnęła ciężko, przeczesując zmęczona i rozdrażniona natarczywym osobnikiem, swoje ciemne kosmyki.
    – Czego ty nie rozumiesz w słowie nie? – warknęła w końcu, odstawiając kieliszek. Głośniej niż by chciała.


    Charlotte

    OdpowiedzUsuń