Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] My love was as cruel as the cities I lived in


właść. Naomi Kim (김나연, Kim Nayeon) — ur. 10 maja 1996 roku w Nowym Jorku — Korean-american — ekspertka ds. sztuki w Sotheby’s, prestiżowym domu aukcyjnym, gdzie zajmuje się wyceną i kuratorstwem dzieł sztuki — specjalizuje się w malarstwie współczesnym — absolwentka Columbia University na kierunku historii sztuki — córka Daniela Kima, właściciela prestiżowej firmy inwestycyjnej oraz Minji Kim, byłej pianistki światowej klasy — jedynaczka — mieszka w jednym z apartamentowców na Upper East Side — wynajmuje małe studio na Brooklynie, które przeobraziła w swój prywatny warsztat malarski — miłośniczka sztuki współczesnej, koreańskiej poezji i literatury — regularnie, szczególnie w przypływie większego stresu, pisze wiersze, które następnie chowa do szuflady — jest uzależniona od kawy i muzyki jazzowej — potrafi grać na pianinie, lecz robi to bardzo rzadko — nie lubi podróżowania ani turystyki — ma lęk wysokości — zmaga się z przewlekłą migreną — introwertyczka — people pleaser — dusza artystki, próbująca odnaleźć swoje własne jasingielkarelacje
I wanna be defined by the things that I love
not the things I hate, not the things I'm afraid of...
not the things that haunt me in the middle of the night

her story


Miłość to nie ogień, tylko dom.

To były słowa, które Naomi Kim usłyszała po raz pierwszy jako czternastolatka i zakopała tak głęboko w sercu, że z czasem stały się jej osobistą mantrą. Właśnie wtedy zaczęła zamykać nadmiar uczuć w zgrabne wersy poezji, a kiedy gniew i zagubienie stawały się zbyt przytłaczające, zamieniała je w pociągnięcia pędzla na jasnym płótnie. Nikt nie traktował tego poważnie – wszyscy uznawali jej twórczość za niewinne hobby, bo biedne dziecko nawet nie miało przyjaciół. Do dziś pamięta pełne litości spojrzenia swoich korepetytorów, choć sama nigdy nie rozumiała skąd brało się to współczucie. Innego życia przecież nie znała – jej rzeczywistością były podróże, obecność dorosłych i niekończąca się nauka. W tym wszystkim nawet nie próbowała marzyć o czymś innym.

Wszystko zmieniło się, gdy jako trzynastolatka zamieszkała w Londynie. To tam po raz pierwszy usłyszała opowieści Pani Kaitlyn – jednej ze swoich nauczycielek – o codziennym, zwyczajnym życiu. Właśnie wtedy Naomi po raz pierwszy poczuła świadomą tęsknotę za czymś cieplejszym, prawdziwszym, realnym. Marzyła o domu przepełnionym miłością, o radości płynącej z rzeczy prostych. O miejscu, w którym usłyszałaby pochwałę za drobne sukcesy i ciepłe zapewnienie, że jedno potknięcie nie definiuje jej wartości. Wciąż marzy, że pewnego dnia stworzy właśnie taki dom.

Gdy miała szesnaście lat, po raz pierwszy uświadomiła sobie, jak bardzo nienawidzi podróżowania. Wtedy też postanowiła, że gdy w końcu zamieszka sama, nie ruszy się nigdzie, jeśli nie będzie musiała. Jej dom miał stać się oazą, schronieniem, własnym światem, w którym wreszcie mogłaby być sobą. Tymi myślami dzieliła się ze swoją internetową przyjaciółką, poznaną na Twitterze, z którą wymieniała się muzycznymi inspiracjami. Miały kiedyś spotkać się w Nowym Jorku. Nigdy jednak do tego nie doszło. Gdy jej matka odkryła, że Naomi szuka przyjaźni w sieci, kategorycznie jej tego zabroniła. Nawet nie próbowała się sprzeciwić. Nigdy więc nie pożegnała Erin Blake i do dziś zastanawia się, czy tamta dziewczyna w końcu zobaczyła Wielkie Jabłko.

Dziś, u progu dwudziestu dziewięciu lat, Naomi wciąż nie potrafi odnaleźć w sobie asertywności. Kurczowo trzyma się myśli, że kiedyś miała w sobie iskrę odwagi – choćby ten jeden, nawet jeśli jedyny akt nieposłuszeństwa wobec rodziny. Czy jednak byłaby w stanie zrobić to jeszcze raz? Dorosła przecież w przekonaniu, że lojalność wobec rodziny jest wszystkim, a jej nieuniknionym przeznaczeniem jest bycie idealną córką, zaś w przyszłości – równie idealną żoną i matką. Jednocześnie wymagano od niej, by dążyła do kariery, choć nikt nigdy nie zapytał, czego tak naprawdę pragnie. Właśnie dlatego nauczyła się dostosowywać. W Londynie mówiła z akcentem Brytyjki, w Seulu przestrzegała tradycji z niemal konserwatywną powagą, a w Nowym Jorku bez trudu odnajdywała się w jego liberalnym duchu. Całe jej życie od samego początku aż do teraz skupia się na zadowalaniu innych, dostosowywaniu się do ich potrzeb i pragnień. Częściej mówi to, co wypada, niż to, co naprawdę myśli. Zmienia opinię w zależności od tego, z kim rozmawia i sama nie do końca wie, jakie ma upodobania. Żyje w cieniu ludzi, stojąc tuż przy ścianie, bo panicznie boi się, co pomyślą o niej inni. Wychodzi przed szereg tylko wtedy, gdy ktoś ją o to poprosi, nawet jeśli nie czuje się z tym dobrze. Czasem wydaje jej się, że istnieje po to, by być dla innych, a nie dla siebie. W głębi duszy wie, czego pragnie i wie, czego nie chce, a mimo to uparcie stara się być taką, jaką powinna być. Jest uprzejmna, ustępliwa, życzliwa. Jest empatyczna, skromna, grzeczna. Stara się więc kochać koreańskie tradycje tak mocno, jak on, choć to właśnie ten język, spośród wszystkich, przyswoiła sobie najgorzej. Wie, jaka jest jej rola, dokąd prowadzi jej życie i co ma być jego celem. Po drodze tylko zgubiła samą siebie.

Miłość, to nie ogień, tylko dom – powtarza w myślach, gdy raz po raz uświadamia sobie, że jest tą drugą. We wszystkim, dla wszystkich. Na zawsze.
Cześć! Popełniłam postać, niestety nie mogłam się powstrzymać :)
Szukamy człowieka, który pokaże Naomi, że życie może być piękne i dobre.
✉️ cinnamoonlattee@gmail.com 📝 limit: 0/2

4 komentarze

  1. [Powiem tak, lubimy mocno doświadczać te nasze postaci i wiele jestem w stanie zrozumieć, ale przewlekła migrena? Miejże dla niej litość! Nie dziwię się, że jest introwertyczką, ja podczas bólu głowy też nie lubię ludzi.
    A tak serio, mam nadzieję, że Naomi odnajdzie w końcu siebie w pięknym i dobrym życiu. ;-)]

    Debbie Grayson & Olivia Fitzgerald

    OdpowiedzUsuń
  2. [Z powodzeniem mogłabym postawić kilka ptaszków przy informacjach o Naomi, które podajesz nam na początku karty i myślę, że mogłabym się z nią dogadać, choć jako parze introwertyków, mogłoby nam być ciężko ^^ Jeśli zaś o byciu people pleaser mowa - been there, done that, nie polecam!
    I choćby z tego względu mocno trzymam kciuki za Naomi, bo, jakkolwiek to zabrzmi, ujęła mnie jej historia. I chcę, żeby przestała być tą drugą, a zaczęła tą pierwszą, przede wszystkim dla samej siebie 💙]

    CHRISTIAN RIGGS & IAN HUNT

    OdpowiedzUsuń
  3. [Mam jakieś fajne wrażenie po przeczytaniu karty Naomi i jeszcze nie wiem, czy umiem je opisać ha. Jakby było w tej dziewczynie coś tragicznego, ale nie na zasadzie spektakularnego cierpienia, ale raczej taka cicha codzienna melancholia. Z jednej strony jakieś poczucie tęsknoty za prawdziwym domem i życiem, z drugiej tak bardzo dostosowujące i zmieniające się ja, że to prawdziwe się gdzieś zapodziało. Jak takie lekkie, ale ciągłe poczucie niespełnieni - ale za to jaki solidny fundament do rozwoju :) Życie jest fantastyczne dziewczyno, Joe by chętnie ci to pokazał tylko jak tak, podróżowania nie lubić? Toż to skandal :D Udanego pisania i jakby co, to wpadaj do naszej ekipy.]

    Alex & Joseph

    OdpowiedzUsuń
  4. [Piękna jest ta karta, daje taki artystyczny vibe, co pięknie zresztą współgra z samą historią i pasją Naomi - swoją drogą, to moje ulubione kobiece imię i zawsze mam do niego sentyment <3 Moja introwertyczna dusza by się z nią zdecydowanie dogadała, a na migreny poleciłabym jej "frimig", który działa cuda. Mam nadzieję, że w końcu będzie dla kogoś tą pierwszą, najważniejszą, ale najważniejsze, że odnajdzie w końcu siebie. Cała moja trójka to jej przeciwieństwo, ale w końcu takie się przyciągają, czyż nie? Zapraszam w razie chęci do kogoś z mojej gromadki <3 Baw się dobrze z kolejną cudowną postacią!]

    Ruby, Ethan, Elias

    OdpowiedzUsuń