urodzona 25 maja 1990 w Nowym Jorkufizjoterapeutka i podolog córka neonatologa i internistkimłodsza o trzy lata siostra ortopedy mama Abigail
Drżysz. Masz gęsią skórkę na jego widok i dźwięk tego konkretnego męskiego imienia. Śnisz o nim każdej nocy. Wspominasz go najczęściej bezgłośnie. Wyraźnie naznaczasz czerwoną szminką wszystkie koperty z zaadresowanymi, niewysłanymi do niego listami. Był twoją dwupiętrową biblioteką, kawiarnią ozdobioną kolorową gipsówką przy teatrze, dodatkowymi i wysysającymi energię zajęciami pozalekcyjnymi, bo zamiast nakazem stał się zakazem. Nie zwracałaś uwagi na ciągłe, zupełnie nieskrywane niezadowolenie rodziców. Otrzymywałaś alibi od brata albo innych bliskich osób. Wymykałaś się na wszystkie randki z trzepoczącym sercem w piersiach. Jego ramiona były bezpieczną przystanią dla ciebie, a usta chowały się w twoich gęstych włosach, gdy przed powrotem do domu ostatni raz się przytulaliście. Pachniał boskim ryzykiem i błyszczał wyraźnym kolorem w codziennej szarości. Uzależniłaś się od jego osoby, niebieskich oczu, spokojnego głosu, chłodnych dłoni, wysportowanego ciała, skradanych pocałunków czy ciepła za dużych bluz. Kochałaś go do szaleństwa. Nie kryjmy tego. Nadal kochasz. Raczej mocniej niż kiedyś, ale mniej niż jutro, chociaż zamiast się uśmiechać, zaciskasz zęby i płaczesz, kiedy zagłusza cię szum letniej wody, namydlając szorstką stroną gąbki skórę emulsjami o różnych zapachach. Robisz to po to, żeby nikt nie słyszał. Szczególnie ona. Ta najważniejsza od siedemnastu lat istota. Wymarzona córeczka. Jedyny w swoim rodzaju skarb. Najpiękniejsza perełka. Jego mała, w sumie to prawie dorosła podobizna. A mimo to nie tworzycie szczęśliwej, trzyosobowej rodziny. Skreśliliście się jak źle napisane słowo albo skreślił was czas. Przyjęłaś pierścionek zaręczynowy i bukiet róż od innego mężczyzny. Żałujesz. Wiesz, że możesz to jeszcze odkręcić i zakończyć ten fałszywy związek, ale boisz się złamać drugie męskie serce, bo twój narzeczony kocha cię tak, jak ty kochasz ojca własnej córki.
Emme's CodesWitam! W karcie twórczość Bletki, buzi Natalie użycza Ozge Yagiz. Drugie podejście i liczę na to, że nareszcie zagoszczę tu na bardzo długo ^^
(cześć! Bosko Cię tu widzieć!
OdpowiedzUsuńNatalie wyszła absolutnie przepiękna i urocza. Te kilka zdań karty, nasycinych tyloma emocjami, miłością, smutkiem, tęsknota, rozpaczą i zdeptaną nadzieją przeczytałam zdecydowanie za szybko. Podoba mi się taka forma karty, chce więcej!
Udanej zabawy i emocjonującej historii do rozpisania! ❤️)
Lily / Emma
[Dobry wieczór!
OdpowiedzUsuńI witamy z powrotem, a chociaż nie kojarzę Twojej postaci stąd to nick już w głowie mi utknął. :) O kurczę, tak jak wątków raczej nie śledzę i nie wnikam w historie innych autorów tak chyba pozwolę sobie na podejrzenie od czasu do czasu co tam słychać u Natalie i Christiana! To takie urocze, że nastoletnia miłość dalej jest żywa. I jednocześnie smutne, że oboje się przed tym uczuciem bronią. Pozostaje mieć nadzieję, że uda im się odnaleźć drogę do siebie, ale raczej nie będzie to zbyt łatwa droga. ^^
I karta w taki śliczny sposób została napisana, ach! Szkoda, że krótka, bo chętnie poczytałabym więcej. Za to od panny na zdjęciu ciężko oderwać wzrok. Mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze i długo bawić, a w razie chęci zapraszam w swoje skromne progi! ^^]
Bridget Calloway & Rhys Hogan
[Ojoj! Zupełnie nie znam historii Natalie, ale jestem jej ogromnie ciekawa. Co takiego się stało, że podjęła takie, a nie inne decyzje? Czemu tamten pierwszy był nieodpowiedni? Zdradzisz więcej?]
OdpowiedzUsuńBridget M.
[Cześć! Bardzo fajna, ciekawie napisana, chociaż dosyć prosta karta. Piękna pani.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zabawy i w razie czego, zapraszam! :>]
Whitney
[Zarówno kartę, jak i samą postać Natalie chwaliłam już na mailu, więc teraz napiszę tylko, że bardzo się cieszę, iż już jesteście i paluszki mnie świerzbią na myśl o wspólnym pisaniu 💙]
OdpowiedzUsuńCHRISTIAN RIGGS
[Kurcze, trzeba przyznać, że Ozge jest naprawdę śliczna! Kreacja Natalie jest równie piękna, mam nadzieję, że prawdziwa miłość zwycięży w jej przypadku i za to trzymam kciuki. Tobie natomiast życzę dużo dobrej zabawy na blogu i niekończących się zapasów czasu! :)]
OdpowiedzUsuńChayton Kravis
& Reginald Patterson
[Daje znać, że napisałam na czacie☺️]
OdpowiedzUsuńBridget Calloway
[Spóźnione życzenia masy weny i samych porywających wątków.
OdpowiedzUsuńPS. Gdybyście miały w przyszłości chęci na wspólne pokombinowanie, zapraszam serdecznie.]
Sibyl, Aaron, Martino & Nikolaus
Zazwyczaj trasa z Filadelfii do Nowego Jorku niemiłosiernie mu się dłużyła. Dziś nie miałby nic przeciwko temu, by na długie godziny utknąć w korku i tym samym odwlec w czasie nieuniknione tak bardzo, jak tylko było to możliwe, co było do niego niepodobne. Christian nie uciekał od swoich problemów. Stawiał im czoła, bez względu na okoliczności. Niemniej odkąd Abigail przestała być jego małą, słodką dziewczynką – nie oszukujmy się, nigdy nie miała przestać nią być – a stała się pyskatą nastolatką, często miał ochotę zejść z drogi temu huraganowi, jakim stawała się jego własna córka. A miał pełne prawo podejrzewać, że na dziewięćdziesiąt procent dzisiejszego wieczora huragan Abigail przetoczy się przez Queens. I choć najchętniej odbiłby w prawo, żeby zjechać z autostrady i zawrócić, uparcie podążał w tym właśnie kierunku, prosto na spotkanie z żywiołem.
OdpowiedzUsuń— Coś się stało, trenerze?
Głos siedzącego na fotelu pasażera chłopaka wyrwał go z głębokiego zamyślenia. Chris drgnął i zdał sobie sprawę z tego, że przez pewien czas tylko pobieżnie skupiał uwagę na drodze. Odchrząknął i rzucił dwudziestolatkowi krótkie spojrzenie, po czym mocniej zacisnął palce lewej dłoni na kierownicy i mimo wszystko postarał się skupić na trasie.
— Nie, nic — zaprzeczył odruchowo. — Nic takiego.
— Dzięki, że mogłem zabrać się razem z panem. — Tyler nie wyglądał na zrażonego i nawet uśmiechnął się lekko. Wiedział, że trener Riggs większość weekendów spędzał w Nowym Jorku, ale wcześniej nie pomyślał, by poprosić go o przysługę. Dopiero kilka dni temu, podczas rozmowy na zupełnie inny temat wypłynęło, iż w ten piątek tuż po treningu obaj wybierali się w to samo miejsce. Tyler opowiadał o tym, że jedzie odwiedzić znajomych. Christian miał spędzić weekend z córką, a przy okazji odbyć z nią rozmowę, do której nigdy nie miał być w stu procentach przygotowany. Dla niego oczywistym było, że chłopak pojedzie z nim, zamiast tłuc się autobusem.
— Żaden problem — odparł. Lubił Tylera. Nie tylko dlatego, że ten był dobrym zawodnikiem i przykładał się do treningów. Chłopak miał też poukładane w głowie – Riggs czasem odnosił wrażenie, że bardziej niż on sam, kiedy był w podobnym wieku. Wyróżniał się na tle rówieśników, bynajmniej nie w ten szczególny sposób, który kazałby powiedzieć, że od nich odstawał. Przeciwnie, Tyler przyciągał uwagę w ten pozytywny sposób i Christian był przekonany, że o niego jednego nie musiał się martwić.
Dwie godziny w drodze minęły szybciej, niżby tego chciał. Odstawił podopiecznego pod wskazany adres, a później sam udał się do wynajmowanej na Queens kawalerki. Nie miał stąd daleko to mieszkania zajmowanego przez Natalie i Abigail – oczywiście, że celowo nie wymieniał Daniela – przez co miał jeszcze sporo czasu do umówionego spotkania. Rozpakował sportową torbę z ubraniami i innymi niezbędnymi rzeczami, a potem uległ potrzebie odświeżenia się po spędzeniu dłuższego czasu za kółkiem i wziął prysznic. Wyskoczył jeszcze do sklepu, by nieco zapełnić lodówkę, w której przez większość tygodnia tylko świeciło światło i… skrzywił się, kiedy spojrzał na zegarek zapięty na lewym nadgarstku. Mógł już wychodzić. A wręcz powinien, jeśli na dzień dobry nie chciał się spóźnić. Upchnął rzeczy pierwszej potrzeby takie jak portfel i telefon po kieszeniach jeansów, a następnie zamknął za sobą drzwi i ruszył na krótki spacer przez Queens, a im bliżej był miejsca docelowego, tym większe czuł zdenerwowanie. Tłumaczył sobie, że było to spowodowane wyłącznie czekającą go rozmową, którą miał przeprowadzić z Abigail u boku Natalie. Jednakże głęboko skrywana prawda była inna.
Zawsze się denerwował, kiedy tam szedł. Od dwunastu pieprzonych lat denerwował się gorzej jak gówniarz, którym był niegdyś, kiedy wiedział, że ma się zobaczyć z Natalie. Nigdy jednak nie przyznał tego przed sobą na głos. A kiedy podobna myśl pojawiała się w jego głowie, czym prędzej spychał ją w najciemniejszy kąt, tam gdzie nie mógł jej dostrzec ani tym bardziej poczuć.
— Panie Riggs! — Ochroniarz powitał go skinieniem głowy i powstrzymał ruchem dłoni, kiedy ten sięgnął po portfel, by następnie wydobyć z niego dowód tożsamości. — Nie trzeba — rzucił. — Ale formalności trzeba dopełnić — dodał i wymownie skinął ku skierowanej na recepcję kamerze. W odpowiedzi Christian uśmiechnął się słabo i zaczekał, aż ochroniarz upewnił się, że może puścić go dalej, a kiedy to nastąpiło, panowie wymienili ostatnie uprzejmości i mężczyzna ruszył ku windom. Po niespełna trzech minutach znalazł się na właściwym piętrze, odetchnął głęboko i już nie pozwalając sobie na dalsze odwlekanie w czasie tego, z czym nie chciał się zmierzyć, zapukał do drzwi.
UsuńCHRISTIAN RIGGS
Czekał przed drzwiami jak na ścięcie. Wiedział, że ich otworzenie nie zajmie jednej bądź drugiej kobiecie zbyt wiele czasu, bo przecież zostały uprzedzone o jego wizycie i najpewniej pozostawały w pogotowiu, by przekręcić zamek, a następnie nacisnąć klamkę. Niemniej jego serce zdążyło kilkukrotnie obić się zbyt mocno o klatkę żeber, nim skrzydło uchyliło się i Abigal na dzień dobry zalała go potokiem słów. Zdążył co prawda rozchylić wargi, ale nie miał najmniejszych szans, by się wtrącić, przez co tylko uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową.
OdpowiedzUsuń— Dzień dobry, Abi — rzucił z przekąsem, kiedy już zyskał ku temu okazję i podążył za nastolatką, której coraz bliżej było do zostania młodą dorosłą. Rozejrzał się po przestronnym mieszkaniu i nieomal zachłysnął się powietrzem, kiedy jego wzrok padł na Natalie. Udał, że to nic – odkaszlnął, a następnie odchrząknął krótko, jakby coś zadrapało go w gardle, po czym głośno przełknął ślinę i przystanął przy kuchennej wyspie.
— Dzień dobry, Natalie — powtórzył tym samym tonem, którym wcześniej odezwał się do córki, aczkolwiek teraz w jego niebieskich oczach widoczne były iskierki rozbawienia. — Żadnego „jak minęła ci droga, tato?” — rzucił, spoglądając na nastolatkę. — Ani „co tam u ciebie słychać, Chris?” — mruknął i tym razem obdarzył wymownym spojrzeniem Natalie, a po chwili zaśmiał się cicho. Oczywiście, że nie miał do nich pretensji, ani tym bardziej nie był zły, ale nie byłby sobą, gdyby nie sprzedał każdej z nich tego drobnego pstryczka w nos.
Nie wiedzieć, kiedy, starsza z kobiet przylgnęła do niego ramieniem. Ciepło jej ciała jak zwykle sprawiło, że gdzieś w jego wnętrzu coś zadrżało niespokojnie. Starał się nie myśleć o tym, że brunetka znalazła się tak blisko, wyglądając przy tym tak pięknie, jak tylko ona potrafiła wyglądać i delikatnie nachylił ku niej głowę, by wysłuchać tego, co miała mu do powiedzenia.
— Ani ja dziadkiem — mruknął, spoglądając przy tym na krzątającą się w pobliżu Abi. Brzmienie imienia tajemniczego chłopaka bynajmniej nie sprawiło, że w głowie Riggsa zapaliła się ostrzegawcza lampka. Mało to Tylerów chodziło po tym świecie? Niemniej nie podobało mu się to, że chłopak był starszy. W końcu już on dobrze wiedział, co takim chodziło po głowie, przecież obcował z niewiele starszymi od Abi młodymi mężczyznami na co dzień.
— Więc… — zaczął ostrożnie, kierując się ku sofie. Wcale nie krył się z tym, że nie miał zielonego ani jakiegokolwiek innego pojęcia, jak podejść do tego tematu. — Co to za ważna impreza? — spytał, tak na dobry początek, kiedy już opadł na wypoczynkowy mebel. Rozsiadł się wygodnie, przyjmując dość luźną pozę, która w żaden sposób nie oddawała tego, jak się czuł. Miał wrażenie, że stąpa po wyjątkowo kruchym lodzie, a z jego posturą wystarczył jeden fałszywy krok, by z pluskiem wpadł w obezwładniająco zimną toń. Odnosił wrażenie, że odkąd Abigail weszła w okres dojrzewania, utracił umiejętność rozmowy z nią. To nie tak, że mieli ze sobą zły kontakt – zdaniem Christiana dogadywali się ze sobą więcej niż dobrze, ale… Kiedy przychodziło co do czego, kiedy musieli poruszyć temat taki, jak dziś Riggs sam czuł się jak ten nastolatek, a nie dorosły mężczyzna. Powodował nim strach. Zależało mu na tym, by Abigail nie popełniła tych samych błędów, co jej rodzice. By nie musiała zbyt prędko zmierzyć się z dorosłością, bo ta, choć pewnie wydawała się dziewczynie kusząca, w rzeczywistości potrafiła być niezwykle trudna i rozczarowująca. Pewnego dnia Abi miała się z nią zmierzyć, ale zderzenie to przecież nie musiało być tak bolesne, jak w przypadku jego i Natalie, prawda?
— Musisz tam zostawać na całą noc? Nie będziesz nocować u mnie? — dopytał, próbując zagrać kartą wspólnie spędzonego weekendu. Jako pragmatyk siłą rzeczy zaczął zastanawiać się, jak mieliby rozwiązać to logistycznie. Przecież Abigail musiała się wyszykować, a w jego kawalerce miała tylko rzeczy pierwszej potrzeby. Pilnował się jednak, żeby nie powiedzieć o tym na głos, ponieważ młoda panna Riggs chwyciłaby się tego jak tonący brzytwy i najpewniej uznała, że ojciec daje jej zielone światło, skoro zastanawia się nad takimi rzeczami.
UsuńPoruszył się i nalał sobie soku. Od razu upił kilka łyków przyjemnie chłodnego napoju, po czym odstawił szklankę i zerknął na wciąż wpatrzoną w widok za oknem Natalie. Zupełnie niespodziewanie – prawdopodobnie z nerwów – przyszło mu do głowy coś zabawnego. Ciekawe, co jej rodzice tłukli nastoletniej Natalie do głowy, kiedy wymykała się na spotkania z nim? Cóż, na pewno oni musieli być bardziej merytoryczni, niż szanowni państwo Harlow.
CHRISTIAN RIGGS
Od listopada dwa tysiące dwudziestego drugiego roku całe dotychczasowe życie, które Bridget znała, kochała i posiadała zmieniło się bezpowrotnie. Ten jesienny miesiąc był początkiem tak naprawdę ciągle trwającego koszmaru, z którego nie potrafiła się obudzić, o którym nie potrafiła zapomnieć. Trwała w dziwnym zawieszeniu, udając przed każdym po kolei, że jest lepiej, a czas faktycznie leczy rany, kiedy w rzeczywistości wcale tak nie było. Czas co najwyżej sprawiał, że nie myślała o rodzicach tak intensywnie. Musiała przecież jakoś żyć, zarabiać na siebie, na życie, na Milkę. Miała dziadków, ale nie mogła mieszkać u nich przecież przez resztą swojego życia. Miała swoje życie, do którego bardzo chciała wrócić, ale przez długi czas obawiała się, że każdy będzie na nią źle patrzył. Przekonywała długą samą siebie, że jej również należy się szczęście. Wydarzyła się tragedia, której nikt nie mógł przewidzieć, ale to jeszcze przecież nie oznaczało, że nie mogła pozwolić sobie na szczęście, prawda? Przynajmniej tak sądziła.
OdpowiedzUsuńSzczęście powoli zaczęło się do niej uśmiechać rok temu, kiedy wpadła na ten genialny pomysł, aby udawać przed bliskimi, że kogoś ma. Chcąc nie chcąc, padło na jedną z najpopularniejszych obecnie osób i nikt by w to nie uwierzył, gdyby nie fakt, że Max i Bridget mieli za sobą wspólną przeszłość. Co prawda ograniczała się ona do współpracy, ale miała parę zdjęć, których nikt nigdy wcześniej nie widział i nie były one nigdzie opublikowane, nagrania i całą masę innych rzeczy, które mogła wykorzystać w ramach wsparcia, gdyby zaszła taka potrzeba. Ale nie zaszła, bo sprawy między nimi rozwinęły się same na tyle, że od listopada nie tylko udawali przed jej rodziną parę, a faktycznie się nią stali. Nikomu nie przyznała się do prawdy, ani Billie ani Natalie nie miały pojęcia, że przez niemal pół roku Brie okłamywała samą siebie, ale też wszystkich dookoła. Gdyby to wszyło na jaw afera byłaby ogromna. Ufała oczywiście im bezgranicznie, ale zanim cokolwiek by powiedziała to musiała mieć pewność, że w pobliżu nie ma nikogo niepożądanego. Ceniła sobie prywatność, Max również i dla wszystkich będzie lepiej, jeśli jej małe kłamstwo nie wyjdzie na jaw. Bridget nie była tylko pewna, czy mówienie o tym teraz ma jakikolwiek sens. Dlatego szykując się na wieczór u Natalie rozważała wszystkie za oraz przeciw. W domu była sama, nie licząc Milki, która rozłożyła się na łóżku i tam spała. Między przygotowaniem do wyjścia słuchała muzyki, nuciła pod nosem i tańczyła siedząc na krześle nie mogąc usiedzieć na miejscu w spokoju. Była w dobrym nastroju, co nie zdarzało się szczególnie często i chciała z tego skorzystać. W ostatnich miesiącach co prawda coraz częściej się uśmiechała i widać było, że blondynka odżyła, ale nadal zdarzały się chwile, kiedy zanurzała się w ponurych myślach i ciężko było ją z nich wyciągnąć. Ale na ten wieczór nie planowała zaczynać trudnych tematów czy nawet o nich myśleć. Chciała spędzić czas w babskim gronie, co prawda tylko z Natalie, ale to zawsze było coś. Dawno już tak nie spędzały czasu, więc cieszyła się, że trafiła się okazja do posiedzenia razem.
Będąc już w drodze do apartamentu, który zajmowała Natalie, naprawdę żadna siła nie zmusiłaby jej do tego, aby nazwała ją swoją ciocią, zatrzymała się w sklepie. Tam kupiła jedno z ich ulubionych win, a właściwie to wzięła dwie butelki. Żadna z nich nie planowała się upić, ale dobrze wiedziała, że ono potrafi skończyć się bardzo szybko.
Znała rytuał przychodzenia do Natalie na pamięć. Szybka spowiedź u portiera, okazanie dowodu i upewnienie się, że jest wyczekiwanym przez panią Harlow osobą, a nie kimś kto próbuje się dostać do mieszkania na siłę i bez zaproszenia. Była tutaj już niby znana, ale to wcale nie sprawiało, że była zwolniona z obowiązku meldowania się. Tym razem również jej to nie ominęło. Rzadko wybierała schody. Miała na sobie zresztą szpilki od Yves Saint Laurent, a chociaż były przepiękne, to były koszmarnie niewygodne i od razu skierowała się w stronę windy.
Poza winem miała również pudełko z babeczkami, na których była masa kremu, lukru i innych słodkości. Nie mogła przejść obok nich obojętnie. Przejeżdżała obok cukierni i dostrzegła je przypadkiem, gdy stała na światłach. Od razu po nie zawróciła. Z dwunastu było jedynie jedenaście, musiała jednej spróbować po drodze i niczego nie żałowała.
UsuńStojąc już przed drzwiami wcisnęła guzik dzwonka i zaczekała, aż Natalie otworzy jej drzwi, a gdy tylko to zrobiła posłała jej szeroki uśmiech.
— Cześć — przywitała się i musnęła na powitanie policzek kobiety — przynoszę dary. Mam wino i słodkości. Możesz? — Poprosiła wyciągając rzeczy w stronę brunetki. — Jak nie zdejmę tych szpilek to uschną mi stopy.
Bridget
[ Dzień dobry, czołem! Jak do tego doszło, że dwoje tak pięknych ludzi zewnętrznie i wewnętrznie także, co wnioskuję tylko po przeczytaniu kart, zdecydowało się na rozstanie? Wiem, że to tylko postać, ale historia Natalie jest tak przesiąknięta prawdziwymi emocjami, że sama drżę i mam gęsią skórkę. Jej zakochane serce rozdziera ból, bo nie może pielęgnować odpowiedniego uczucia. To przykre, że stając pod strumieniem wody, wylewa łzy, kiedy ma Christiana na wyciągnięcie ręki. WYKREOWAŁAŚ BOGINIĘ! Szkoda tylko, że taką zranioną i nieszczęśliwą w obecnym związku, bo ona jest bardzo silna, udowodniła to, odkąd została nastoletnią mamą, więc jeszcze więcej siły do działania w innej ważnej kwestii! Inaczej wjadę służbowo na bloga i albo czeka ich więzienie, albo będą żyć razem długo i szczęśliwie :D Pozdrawiam! ]
OdpowiedzUsuńPAMELA ROBERTS & RAFAEL GRIGORYAN-MYERS
W duchu Christian ucieszył się, że to Natalie przejęła pałeczkę w rozmowie z ich nastoletnią córką. Nie chciał uciekać od odpowiedzialności, z jaką wiązało się rodzicielstwo i której ciężar już do końca jego dni miał spoczywać na jego barkach; po prostu nie wiedział, jak w rozsądny sposób podejść do tego tematu i nie chciał powiedzieć czegoś, co tylko pogorszyłoby sytuację. Było mu o tyle trudniej, że nie było go na miejscu i nie widywał Abigail na co dzień. Większość tygodnia spędzał w Filadelfii, a zresztą, nawet gdyby miał pracę w Nowym Jorku i to tutaj na stałe przebywał, wiele by się nie zmieniło – i tak nie mieszkałby z córką. Nie widziałby jej po powrocie ze szkoły i nie słyszałby tego, co mówiłaby tuż po przekroczeniu progu, opowiadając o swoim dniu. Nie mógłby ocenić, w jakim była nastroju i czy tylko udawała, że wszystko było w porządku. Nie widziałby, kiedy byłaby wzburzona, a kiedy szczęśliwa. Tak jak nie widział tego wszystkiego teraz i myśl, że nigdy nie był w stu procentach na bieżąco nagle odezwała się lekkim bólem w jego klatce piersiowej.
OdpowiedzUsuńMiał z Abigail dobry kontakt. Siedemnastolatka o wielu sprawach mówiła mu sama z siebie i nawet nie musiał specjalnie ciągnąc jej za język. Dużo wiedział także od samej Natalie. Niemniej zawsze działo się to po fakcie, jakby najcenniejsze tu i teraz pozostawało poza jego zasięgiem, choćby stawał na głowie, żeby tak nie było. Miał tylko te weekendy, które Abi spędzała z nim; te nieliczne dni, kiedy był przy niej i poniekąd uczestniczył w każdej drobnostce, która miała miejsce w jej życiu, ale dziś – w chwilach takie, jak ta – czuł, że to było za mało. O wiele za mało. Było to tym bardziej dotkliwe, iż rosła w nim świadomość tego, że im starsza będzie panna Riggs, tym mniej będzie potrzebowała swoich rodziców. Już teraz stawało się to coraz bardziej widoczne, a co dopiero za kilka lat? Ich relacja miała się zmienić i to diametralnie. Nie można było stwierdzić czy na gorsze, czy na lepsze – miała być po prostu inna. Miała w mniejszym stopniu przybrać kształt relacji rodzica z dzieckiem, a w większym dorosłego… z dorosłym.
Fakt, że miała to być impreza organizowana przez Kate, był pokrzepiający. Chris był spokojniejszy, wiedząc, że większość spośród wspomnianych dwunastu osób to przyjaciele oraz dobrzy znajomi jego córki oraz jej przyjaciółki, i tylko niejaki Tyler pozostawał pośród nich największą niewiadomą. Musiał walczyć tylko z jednym przeciwnikiem, a nie całym ich stadem, choć nie powinien go nie doceniać. Czyż nie przekonał się na własnej skórze, jak kiełkujące uczucie i buzujące emocje mogą wpływać na nastolatków? Wraz z tą myślą odruchowo spojrzał na Natalie, nie mogąc nie zastanawiać się, co by było, gdyby. Nigdy nie myślał o pojawieniu się Abigail na świecie w kategorii błędu. Ale też żadne z nich nie mogło zaprzeczyć temu, że nie byli gotowi na zostanie rodzicami i nie tak planowali wspólną przyszłość.
Wreszcie z ust ciemnowłosej kobiety padło imię chłopaka, przez którego teraz ich trójka odbywała tę rozmowę. Riggs powstrzymał westchnienie, które chciało wyrwać mu się z piersi i popatrzył na siedzącą obok córkę, a potem zwrócił się bardziej przodem do niej, łokieć podpierając na zagłówku kanapy. To pozwoliło mu zaobserwować całą gamę emocji, która odbiła się w rysach twarzy nastolatki, które z kolei falowały i zmieniały się płynnie w miarę tego, jak docierało do niej, że oni wiedzą. Niedowierzanie i zaskoczenie zaskakująco szybko zostało wyparte przez złość, która zacisnęła usta dziewczyny w wąską pobielałą kreskę i przymrużyła jej powieki w groźnym wyrazie.
— Czyli miło i spokojnie już było… — wymamrotał do siebie z lekką rezygnacją, będąc przekonanym, że teraz i tak żadna z kobiet nie zwróci większej uwagi na jego słowa. Huragan Abigail gotów był rozszaleć się na dobre i najrozsądniejszym wyjściem było zejść mu z drogi. Natalie jednak podjęła próbę wytłumaczenia córce tego, skąd wiedziała i Christian usłyszał z jej ust dokładnie te same słowa, które padły, kiedy rozmawiali przez telefon.
W przeciwieństwie do niego jednakże dziewczyna zareagowała o wiele gwałtowniej i tym razem, tuż po tym, jak do ich uszu doleciał trzask zamykanych drzwi, mężczyzna mimo wszystko westchnął.
Usuń— Jeden zero dla Abigail — skomentował z krzywym uśmiechem, a kiedy spostrzegł, w jakiej pozycji usiadła Natalie, lekko zmarszczył brwi. Odniósł wrażenie, że kobieta przejmuje się tą sytuacja o wiele bardziej niż on i nagle dotarło do niego, dlaczego. Zgadł, że dla jego byłej partnerki był to powrót do przeszłości, którego nie chciała, a umysł już teraz płatał jej figle i podsuwał wizje tego, co mogło nastąpić, a czego żadne z nich nie chciało.
Wsparta na zagłówku kanapy ręka Christa drgnęła. Ciało chciało wykonać ruch, nim umysł zdążył go przeanalizować, kiedy jednak już to zrobił, krótkie spięcie mięśni powstrzymało nierozważny gest. Minęło jednak kilka kolejnych sekund chłodnej kalkulacji i dłoń blondyna ostrożnie spoczęła na plecach Harlow, dokładnie pomiędzy jej łopatkami, w geście, który miał na celu dodanie jej otuchy.
— Najwyżej zamkniemy mieszkanie na cztery spusty i nigdzie jej nie puścimy — zażartował, chcąc nieco rozładować napiętą sytuację i delikatnie pogładził plecy brunetki, starając się przy tym nie myśleć o tym, że czuł pod palcami materiał koronkowego body i zarazem jej ciepłe ciało. Nim rozproszyło go to zupełnie, cofnął dłoń, a potem uśmiechnął się lekko, kiedy Natalie wyprostowała się i odezwała. Choć w pierwszym odruchu miał ochotę pójść za córką, wiedział, że w tym momencie i tak niczego nie wskóra, a jedynie stanie się workiem treningowym, na który nastolatka przeleje całą złość. Może i mogłoby jej to pomóc, ale Chris nie miał pewności, czy sam będzie miał na tyle cierpliwości, aby znieść to w spokoju, więc wolał nie ryzykować.
— Obawiam się, że gdybym nimi trzasnął, mogłyby wylecieć z futryny — rzucił z rozbawieniem. — A jednak wolę mieć możliwość odgrodzenia się od współlokatorów — zaznaczył.
Choć zapewne byłoby to dla niego wygodniejsze, nie zdecydował się na wynajęcie mieszkania. Wystarczyło, że miał na głowie czynsz za swoją nowojorską kawalerkę, a nie oszukujmy się, jako trener drużyny uniwersyteckiej nie zarabiał zbyt wiele. Na pewno zdecydowanie mniej, niż Daniel, jeśli spojrzeć na apartament, w którym teraz przebywał... W Filadelfii spędzał większą część tygodnia, więc również zatrzymywanie się na ten czas w najpodlejszych motelach generowałoby niepotrzebne koszta, a mimo wszystko Christian chciał mieć porządny kąt do spania. Stąd zdecydował się na wynajęcie pokoju nieopodal kampusu i dziwnym trafem tak się złożyło, że mieszkanie dzielił z dwoma doktorantami, którzy większość czasu i tak spędzali na uczelni. Stąd przez większą część dnia miał święty spokój, a fakt, że dzielił życie pomiędzy Nowy Jork, a Filadelfię aż tak bardzo nie drenował jego portfela, choć niejednokrotnie narzekał na ceny benzyny.
Gdzieś za ich plecami rozbrzmiały ciche kroki. Riggs odwrócił głowę i dojrzał córkę, która człapała smętnie w ich kierunku, by następnie obejść sofę i wcisnąć się pomiędzy nich. To akurat było dla niego miłe zaskoczenie.
— Nie musisz — zgodził się z nią Chris. — A my chyba nie musimy ci przypominać, czym to się skończyło? — zagadnął od razu i prześlizgnąwszy się wzrokiem po twarzy córki, rzucił krótkie spojrzenie siedzącej dalej Natalie. — Abi, jesteś najpiękniejszym i najlepszym, co nas w życiu spotkało, ale uwierz… Ja i mama nie chcemy jeszcze zostawać dziadkami — powiedział, tak po prostu i mrugnął do dziewczyny. — Także może akurat w tym jednym nie bierz z nas przykładu, hm? — rzucił i zaczepnie szturchnął nastolatkę w ramię po tym, jak wyłożył przysłowiową kawę na ławę. — Martwimy się o ciebie. Tylko tyle i aż tyle. Tyler to twój pierwszy chłopak, a przynajmniej pierwszy poważny, o którym wiem, w dodatku starszy... — odetchnął, nabierając głębiej powietrza. Zwykle mówił krótko, zwięźle i na temat, więc teraz dziwił się sam sobie, że z jego ust wypłynął taki potok słów. — I nie chcemy, żebyś czuła się do czegoś zobowiązana czy…
Abigail wyjątkowo szybko zorientowała się, do czego zmierza jego wypowiedź. Wyprostowała się na kanapie i uniosła ręce w obronnym geście.
Usuń— O rany, tato, nie! — zaprotestowała głośno i wyraźnie. — Nie będziemy o tym rozmawiać — dodała i odwróciła się. Wyraźnie zarumieniona spojrzała na mamę, jakby sugerowała, że jeśli nie wywinie się od rozmowy na ten temat, to mimo wszystko wolałaby odbyć ją z rodzicielką. Po tym, jak odczuwana przez nią mała panika minęła, posłała Chrisowi przepraszające spojrzenie.
— Gdybyście chcieli… — odezwała się nagle nieśmiało. — Tyler ma po mnie przyjść. Mieliśmy spotkać się kawałek dalej, ale może bylibyście spokojniejsi, gdybyście go poznali i choć chwilę z nim porozmawiali. Tylko nie wystrasz go, tato, proszę — powiedziała z naciskiem, posyłając mu wymowne spojrzenie.
— Ja? — obruszył się Chris. — Gdzieżbym tam śmiał! — zaśmiał się sztucznie i machnął ręką, bo na nic innego nie miał ochoty, jak powiedzieć temu gówniarzowi, co mu zrobi, jeśli ten skrzywdzi jego ukochaną córeczkę. Zgrywał się, by za tą fasadą ukryć podziw wobec własnego dziecka. Zdawał sobie sprawę z tego, ile determinacji wymagało, by Abigail przedstawiła im podobną propozycję i jak bardzo było to z jej strony dojrzałe. Rozpierała go duma. Ponad głową nastolatki spojrzał na Natalie, by posłać jej pełne zadowolenia, ale i pytające spojrzenie. Na taki układ chyba mogli przystać, prawda? A on i tak zamierzał sobie z Tylerem porozmawiać…
CHRISTIAN RIGGS
Christian ze wszystkich sił starał się być dobrym ojcem. Uważał, że miał dobry pierwowzór i choć William Riggs, zwany przez wszystkich Billem, nie stanowił pod tym względem ideału, Chris doceniał jego starania. Bill wydawał się być człowiekiem emocjonalnie niedostępnym, lecz w relacji ojca z synem zdawało się nie mieć to tak dużego znaczenia. William bynajmniej nie był szorstki, a raczej… mało wylewny. I tak jak na co dzień nie okazywał zbyt wielu emocji, co dziś być może Chris mógłby mu wypomnieć, tak nie mógł powiedzieć nic o tym, jakoby ojciec nie poświęcał mu czasu i uwagi, bowiem obojętnie jakie wspomnienie ważnego wydarzenia przywołał, w nieco niewyraźnych obrazach z przeszłości dostrzegał sylwetkę Williama i delikatny uśmiech czający się w kącikach jego ust. Również pod tym względem nie można było odmówić im podobieństwa – trzydziestopięciolatek sam najczęściej trzymał emocje na wodzy, a i mówił dokładnie tylko tyle, ile było trzeba. Osobą, która dbała o to, by Christian nie dusił wszystkiego w sobie, była jego matka. Ciepła, czuła i troskliwa, była jak ta przeciwwaga dla chłodnego momentami Williama, przez co w dorosłym życiu Chris całkiem nieźle potrafił poradzić sobie z tym, co czuł, a przede wszystkim to zrozumieć. Niemniej kiedy przychodziło do sytuacji takich jak ta, kiedy Abigail zachowywała się jak ta chorągiewka na wietrze, czuł ogarniającą go bezsilność i usuwający się spod stóp grunt. Ta nastolatka w jednej chwili trzaskająca drzwiami, w drugiej wciskająca się pomiędzy nich, siedzących na kanapie często przyprawiała go o ból głowy, choć akurat w ten sposób Riggs mógł cierpieć każdego kolejnego dnia.
OdpowiedzUsuń— W tym momencie sam żałuję, że nie mam żadnej strzelby pod ręką. Może chociaż pożyczę kij golfowy od Daniela? — zażartował, z premedytacją wspominając imię aktualnego partnera Natalie i w tym samym momencie popatrzył na wyraźnie rumieniącą się ciemnowłosą kobietę. Czyżby faktycznie przypomniała sobie, jak oni się zachowywali, będąc w wieku Abigail? Cóż, jeśli tak, mężczyzna nie miał prawa dziwić się tym rumieńcom i sam uśmiechnął się pod nosem. Niemniej kolejne słowa Natalie sprawiły, że odrobinę się zmieszał. Odwrócił wzrok i aby uciec od własnych myśli, sięgnął po szklankę z resztką soku. Zwilżył gardło, to na tej czynności skupiając całą swoją uwagę, by po raz kolejny nie roztrząsać tego, co poszło nie tak, że ich nastoletnia miłość nie przetrwała próby czasu. Robił to sobie wystarczająco wiele razy, a wnioski, do których dochodził, w niczym się od siebie nie różniły, więc nie było sensu do tego wracać. A przynajmniej tak to sobie tłumaczył, kiedy odstawiał pustą szklankę na blat stolika.
Nie denerwował się wizytą Tylera. Był za to przekonany, że chłopak stresował się spotkaniem z nimi. Dobrze pamiętał, jak się czuł, kiedy miał poznać rodziców Natalie i aż poczuł na języku tamten gorzki smak rozczarowania, kiedy zorientował się, że zdaniem państwa Harlow nie był chłopakiem, z jakim powinna spotykać się ich córka. To wspomnienie, które wróciło do niego zupełnie niespodziewanie, było jak kubeł zimnej wody. Czy chciał, by Tyler poczuł się podobnie? Niekoniecznie. Musiał jednakże zadbać o to, by Abigail nie stała się żadna, najmniejsza nawet krzywda i poruszył się niespokojnie, nerwowo pocierając o siebie dłonie. Czyżby jednak miało go dopaść zdenerwowanie?
W tym samym czasie Abi świergotała radośnie do telefonu, informując Tylera o zmianie planów. Chłopak musiał mieć łeb na karku, skoro zdążył pomyśleć o drobiazgach, które mógł ze sobą przynieść, ale na pewno nie miało go to uchronić przed starciem z Chrisem, choć ten nie był już taki pewien tego, jak powinien zareagować. Początkowo nie zamierzał patyczkować się z młokosem, ale co, jeśli swoim nierozważnym zachowaniem doprowadzi do tego, do czego doprowadzili rodzice Natalie? Nie chciał, by Abigail musiała wymykać się z mieszkania i ich okłamywać, aby móc spotykać się z Tylerem, a jeden jego nierozważny krok mógł właśnie do tego doprowadzić.
Niemalże w tym samym momencie, w którym nastolatka zniknęła w swoim pokoju, brunetka poderwała się z kanapy i przypuściła atak na Riggsa. Ten zupełnie się tego nie spodziewał; spojrzał na nią z dołu, wyraźnie zaskoczony, a potem parsknął cichym śmiechem, rozbawiony komentarzem o wyrwaniu nóg z dupy Tylera. Wyglądało na to, że to nie jego dwudziestolatek powinien się obawiać.
Usuń— Sugerujesz, że twój ociec powinien jednak pogonić mnie ze strzelbą? — spytał, rzucając Natalie wymowne spojrzenie. — Na pewno byś się wtedy ze mną nie spotykała, prawda? — drążył celowo, chcąc, by kobieta wyobraziła sobie, do czego doprowadzą, jeśli postąpią nierozważnie. W końcu zakazany owoc smakuje najlepiej, prawda? — Ale nie martw się — dodał i wstał, przez co teraz to on spoglądał na brunetkę z góry. Lekko się nad nią nachylił, a na jego twarzy zakwitł wręcz nieco przerażający uśmiechem. — Z przyjemnością wytłumaczę Tylerowi, co się stanie, jeśli choćby pomyśli o tknięciu naszej Abi — powiedział i strzelił kostkami palców, jakby rozgrzewał się przed walką, a potem jak gdyby nigdy nic przeszedł się po przestronnym salonie, raz po raz zerkając w kierunku wejściowych drzwi.
CHRISTIAN RIGGS
Bridget nigdy nie żałowała, że nie miała rodzeństwa. Co prawda, kiedy była młodsza to zastanawiała się, dlaczego jej rodzice nie zdecydowali się na więcej dzieci. Szczególnie, kiedy widziała rodzeństwo swoich koleżanek, ale nie mogła też w pełni odczuć bycia jedynaczka. Odkąd tylko pamiętała to w jej życiu obecna była Natalie, kuzynka Billie, a potem Abigail. Bridget nigdy tak naprawdę nie była sama, bo zawsze obok był ktoś bliski. Czy to w jej wieku czy trochę starszy, ale ktoś zawsze się nią zajmował, zawsze miała się z kim bawić. Teraz mogła jedynie żałować, że jest sama, bo choć mogła znaleźć oparcie w rodzinie to nie chciała im tak naprawdę zawracać ciągle głowy swoimi problemami, a rodzeństwu przecież by mogła. Przynajmniej tak się jej wydawało. Zdawała sobie sprawę, że w każdym momencie może przyjść do Natalie i zwierzyć się jej z problemów, co bardzo często robiła, ale zdawała sobie sprawę z tego, że kobieta ma swoje sprawy na głowie, własne problemy i nie musi za każdym razem wysłuchiwać marudzenia Bridget. Aczkolwiek, odkąd jej rodzinie zniknęli Brie mało, kiedy narzekała na błahostki. Wcześniej tak było, bo miała rodziców i naprawdę zgubiony błyszczyk był tragedią, ale teraz? Teraz zgubienie błyszczyka było irytujące, a tragedią był brak rodziców.
OdpowiedzUsuń— Są przepiękne, ale cholernie niewygodne. Nie wydawaj na nie pieniędzy, nich ci je kupi Daniel. — Na ustach blondynki zagościł figlarny uśmieszek, kiedy puszczała oczko w stronę Natalie. Mimo tego, jak niewygodne były to nie potrafiłaby się pozbyć ich z szafy. Szpilki były ogromną słabością Bridget, podobnie jak piękne ubrania i kosmetyki, ale to dla szpilek byłaby w stanie zabić.
Tego wieczoru Bridget postawił na dopasowane do sylwetki jeansowe spodnie oraz na czarny, gorsetowy top wykonany z koronki. Zwykle nosiła sukienki, ale dziś potrzebowała małej zmiany i nieco luźniejszego wyglądu. Spodnie miała zwykle zarezerwowane na wyścigi, kiedy na padoku kibicowała Maxowi. Na samą myśl o partnerze niemal oblewała się rumieńcem, niczym nastolatka, która po raz pierwszy jest zakochana. I w zasadzie tak się właśnie przy nim czuła, co było niesamowite i nie mogła się wręcz doczekać, aż będzie mogła puścić parę z ust. Od miesięcy dręczyło ją to, że nie mówiła swoim najbliższym prawdy. Teoretycznie nie musiała nikomu nic mówić, ale tak będzie sprawiedliwie.
— Akurat nie obtarłam, ale możliwe, że do domu wrócę boso — odparła. Przyjemnie było stanąć bosymi stopami na chłodnych panelach, to była niesamowita ulga dla nóg. Dobrze wiedziała, że nie powinna jechać w tych szpilkach. Nadawały się do zdjęć i założenia na chwilę, ale nie mogła się powstrzymać. Musiała je włożyć. Szczególnie, że często szukała okazji, aby je włożyć. Z ciekawości jednak przejrzała wręczone jej pudełko i ostatecznie wyjęła plastry na odciski, które przykleiła w odpowiednie miejsca.
Nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, kiedy słuchała o sobie oraz Maxie. Dla wielu ten związek na kilometr śmierdział PR’em, inni byli niezadowoleni, bo rok wcześniej był z inną dziewczyną, pozostali im kibicowali i stali się największymi fanami, a jeszcze inni tylko czekali na potwierdzenie, że Max ją zdradza. Co przecież nie miało miejsca, ale opinię w mediach miał jaką miał, aczkolwiek Brie była pewna co do jego wierności.
— Bywa ciężko z tym myśleniem. — Zaśmiała się. Bywało ciężko, naprawdę. — Bierz pod uwagę to, że z nim pracowałam wcześniej. Więc zdążyłam się już przyzwyczaić do tej boskiej twarzy i całokształtu. — Właściwie to dopiero od paru miesięcy zaczynała go poznawać. Podczas współpracy rzadko kiedy była okazja do tego, aby razem spędzić czas. I nie mieli na to czasu ani ochoty. Bridget zajmowała się mediami społecznościowymi, a Max robił swoje i chyba nawet nie do końca zwracał na nią wtedy uwagę.
Na wzmiankę o ślubie i dzieciach zrobiła wielkie oczy. Nie były to tematy, które poruszali. Sama właściwie nie wiedziała, dlaczego, ale wydawało się jej, że po prostu oboje są za młodzi na podejmowanie takich decyzji.
— Nie wiem czy to kiedykolwiek nastąpi, ale będziesz na pewno pierwszą, którą się o tym dowie — zapewniła.
UsuńKomu, jak nie Natalie miałaby się pochwalić w pierwszej kolejności, że się zaręczyła? Wcześniej byłaby to mama, ale jej teraz nie było. Był to przykry fakt, ale nie mogła z tym nic zrobić. Co najwyżej mieć nadzieję, że kiedyś to wszystko minie, sprawa się rozwiąże, a ona nie będzie już w takim zawieszeniu.
Z uśmiechem odwzajemniła uścisk. Każde słowo czy gest Natalie od zawsze było szczerze i teraz czuła to jeszcze mocniej.
— Wprowadzam się do niego. Niedługo, podjęliśmy jakiś czas temu decyzję, że chcemy razem zamieszkać. — Już. Wyrzuciła z siebie pewną część. Poza tym, komuś musiała przecież powiedzieć. Udusiłaby się, gdyby tego nie zrobiła. — Randki w domu dziadków z nimi pod jednym dachem średnio dobrze wpływają na związek. Ale pewnie coś o tym wiesz… Powiedz mi lepiej, jak u ciebie. Podjęliście już decyzję, kiedy weźmiecie ślub? I kiedy idziemy oglądać sukienki. Muszę wiedzieć, ostatnio mam napięty grafik, a nie chciałabym tego przegapić.
Brie
Początkowo Christian krążył po salonie jakby od niechcenia, lecz nie wiedzieć kiedy, jego kroki wydłużyły się i stały bardziej sprężyste, jakby poprzez uderzenia stóp o podłogę mężczyzna próbował pozbyć się choć części gromadzących się w nim nie tylko emocji, ale i energii. Cała ta sytuacja sprawiła, że – choć ze wszystkich sił starał się tego nie robić – wrócił myślami do swoich nastoletnich lat i choć wspomnienia te były słodkie, dziś miały gorzkawy posmak. Choć zazwyczaj bywało na odwrót, zdawało się, że to teraźniejszość rzuciła cień na przeszłość i dziś Chris, bogatszy o całe lata życiowych doświadczeń, z pewnym rozżaleniem wspominał początki swojego ówczesnego związku z Natalie. Po dziś dzień nie wiedział, co zrobił nie tak, że im nie wyszło – oczywiście, że upatrywał w tym wyłącznie swoją winę, nie mając absolutnie niczego do zarzucenia Natalie. To on, nikt inny, tylko on sam właśnie, nie stanął na wysokości zadania i nie potrafił sprawić, by ich mała rodzina przetrwała nie tylko próbę czasu, ale też pokonała wszystkie, piętrzące się po drodze przeszkody.
OdpowiedzUsuńUniósł głowę i popatrzył na ciemnowłosą kobietę, która tuż po tym, jak się odezwała, podeszła do okna i przystanęła przy nim, by wypatrywać Tylera. Uśmiechnął się smutno, czego Harlow nie mogła widzieć, zwrócona do niego plecami i powoli pokręcił głową. Dałby wiele, żeby miała do kogo wracać – on zawsze by na nią czekał. Zmilczał jednakże, nie warząc się powiedzieć tego na głos. Nie miał do tego prawa, nie dziś, nie po tylu latach.
Wtem Abigail wystrzeliła z drzwi swojego pokoju jak z procy i swoim pojawieniem się w salonie sprawiła, że świat Riggsa znowu zaczął kręcić się wokół córki, a ciężar wspomnień osiadły na jego ramionach wyraźnie zelżał. Uśmiechnął się znowu, z tą różnicą, że ten uśmiech diametralnie różnił się od tego, który jeszcze chwilę temu posłał w stronę pleców Natalie – był radosny, wręcz promienny. Abi prezentowała się nienagannie i wyglądała pięknie. W duchu Christian zaaprobował również jej strój, szybko porzucając wyobrażenia o tym, jak musiała wyglądać sukienka Natalie, o której wcześniej rozmawiały dwie kobiety. Podejrzewał, że nie przystoiła ona nastolatce, tymczasem jego ukochana córeczka wyglądała adekwatnie do swojego wieku i bardzo mu to odpowiadało.
— Nie piśniemy ani słówka — obiecał i może nawet dodałby coś jeszcze, gdyby nie to, że Abigail zupełnie niespodziewanie przywarła do niego ciasno. Jego serce momentalnie rozmiękło, a następnie rozpłynęło się w klatce żeber tak, jakby ślad po nim na zawsze miał zaginąć, ponieważ nie udźwignęło całej tej miłości, którą Chris właśnie poczuł do przytulającej się do niego istoty. Objął nastolatkę i mocniej przycisnął do siebie, zamykając ją w niedźwiedzim uścisku, natomiast ponad głową dziewczyny spojrzał na Natalie i zrobił minę sugerującą, jakoby on sam miał zaraz rozpłynąć się od tego nadmiaru słodyczy. Takie gesty rozbrajały go i rozkładały go na łopatki już wtedy, kiedy Abi była małą dziewczynką, a dziś miały dla niego tym większe i bardziej szczególne znaczenie.
— Śpij dzisiaj w domu — powiedział i nachyliwszy się, pocałował czubek głowy nastolatki, nim w końcu odsunęli się od siebie na długość wyciągniętych ramiona. Tylko on wiedział, jak bardzo się starał, żeby głos mu nie drżał. — Przyjadę po ciebie jutro rano i dopiero zabiorę do siebie. I przy okazji na jakieś dobre śniadanie — oznajmił i trącił nos Abi palcem wskazującym, na co ta skrzywiła się wyraźnie.
— Tato! — zaprotestowała, nie była przecież już małą dziewczynką.
— Pójdziemy do naszej ulubionej naleśnikarni? — kontynuował, niezrażony. — W końcu muszę zapracować na utrzymanie się na pozycji najważniejszego mężczyzny w twoim życiu! — zawołał za nastolatką, ponieważ ta już pędziła w stronę drzwi wyjściowych, by zejść po Tylera. Jeszcze przez chwilę Chris wpatrywał się w zamknięte skrzydło, po czym założył ręce na piersi i przeniósł spojrzenie na trzydziestoczterolatkę.
— Kiedy ona tak urosła? — rzucił. — Jeszcze niedawno była taka — dodał i rozprostował ręce, by rozłożyć je na długość, jaka obrazowała malutkiego noworodka. — A teraz? Teraz będzie się nam tu panoszył jakiś Tyler — prychnął i jako że miał na sobie t-shirt z krótkim rękawkiem, to zakasał rękawy wyłącznie wyimaginowanej koszuli. Chciał podejść do okna i wyjrzeć na zewnątrz, by co nieco podejrzeć, ale nie zdążył. Abigail niewiele czasu zajęło przyprowadzenie swojego wybranka i jakże Christian się zdziwił, kiedy do jego uszu doleciał znajomy głos.
Usuń— Cooo? — rzucił cicho i momentalnie podniósł się z kanapy, na której zdążył w międzyczasie przysiąść. Wyprostował się i zwrócił przodem do wejścia. — To ty — nie zapytał, a stwierdził i to w sposób, który sugerował, że wcale nie był zadowolony z tego, co, a raczej kogo widział. Więc Tyler był dokładnie tym samym Tylerem, którego Riggs nie tylko trenował, ale i którego osobiście, sam, z dobrej woli przywiózł do Nowego Jorku po to, by ten mógł spotkać się z jego córką? To chyba była jakaś kpina!
Stop.
Spostrzegłszy wyraz twarzy Abigail, Christian napomniał sam siebie w duchu. Wspomniał własne rozważania o tym, do czego może doprowadzić jego jeden nierozważny krok, a tak się składało, że był nieomal w połowie jego zrobienia. Po przedstawieniu się Natalie, Tyler dość niepewnie spojrzał na swojego trenera i uśmiechnął się blado, będąc chyba niemniej zaskoczonym, niż dorosły mężczyzna.
— Jak? — spytał tylko Chris krótko, spoglądając to na Abigail, to na swojego podopiecznego. Nowy Jork i Filadelfię, w której na co dzień mieszkał Lessard, dzielił kawal drogi, nic więc dziwnego, że żądał wyjaśnień i z tego względu na ten moment darował sobie wszelkie uprzejmości. Zerknął tylko przelotnie na Natalie, aby ta nie miała mu za złe – w końcu sama nie tak dawno temu chciała, by powyrywał Tylerowi nogi z dupy, prawda?
CHRISTIAN RIGGS
Stał niewzruszony niczym posąg, z rękoma założonymi na piersi, przez co tylko uwydatniły się mięśnie, z których mógłby zrobić użytek, a czego Tyler bez wątpienia by nie chciał. Oczywiście Christian nie zamierzał krzywdzić młodego mężczyzny, ale z drugiej strony nie potrafił przewidzieć, do czego byłby zdolny, gdyby Abigail stało się cokolwiek złego – podejrzewał, że do wielu rzeczy i to takich, z których w ostatecznym rozrachunku nikt nie powinien być dumny, niemniej nie od dziś wiadomo było, że rodzic dla swojego dziecka potrafił zrobić wszystko, choćby sam miał przez to źle skończyć. Wysłuchał Tylera, nie spuszczając z niego wzroku i gromił go przy tym spojrzeniem niemalże w ten sam nieustępliwy oraz karcący sposób, jakby chłopak w wyjątkowo głupi sposób zepsuł jedną z akcji podczas meczu, z tym że Lessard musiał przyznać, że wolałby nie mieć ani jednej dobrej akcji do końca swojej sportowej kariery, niż znosić to spojrzenie, którym aktualnie taksował go trener, bo to było o wiele gorsze.
OdpowiedzUsuń— Nie wątpię, że przyszedłbyś poprosić — odezwał się złowrogo, a sam ton jego głosu sugerował, co Chris zrobiłby Tylerowi, gdyby ten się do niego nie zwrócił. W tym też momencie Riggs przeniósł wzrok na swoją córkę, która jako jedyna z nich wszystkich od samego początku wiedziała, jakie więzi łączą ich trójkę i nie pisnęła na ten temat słówka. Teraz to ona przejęła pałeczkę, po raz kolejny starając się zmiękczyć serce Christiana, ale to wyjątkowo pozostało niewzruszone. Mężczyzna nie usiadł, nadal górując nad młodzieżą, jakby również w ten sposób chciał dać im do zrozumienia, kto był tutaj dorosły i miał przewagę.
— Abigail — warknął, kiedy dowiedział się, kim tak naprawdę była Sabrina. Czy nie zgodziłby się na to, by jego córka spotykała się z jednym z chłopaków z jego drużyny? Wielce prawdopodobne. Znał ich wszystkich, w dodatku bardzo dobrze i w duchu niechętnie przyznał, że Abi wybrała możliwie najlepiej. Jeśli miałby porównać do siebie członków drużyny, czego na co dzień nie robił, starając się raczej dostrzegać i wykorzystywać indywidualne cechy każdego z nich, by tym samym uniknąć między nimi niezdrowej rywalizacji, musiałby przyznać, że Tyler zdawał się mieć najbardziej poukładane w głowie z nich wszystkich. To jednakże jeszcze o niczym nie świadczyło, przynajmniej dla Christiana, który został zmuszony popatrzeć na chłopaka przez pryzmat kogoś więcej, niż tylko swojego podopiecznego.
— Dodatkowe okrążenia będą jego najmniejszym problemem — stwierdził, mówiąc to w taki sposób, jakby Tylera tu nie było. To z kolei sprawiło, że młodym zrzedły miny, a Chris wcale nie udawał. Zagubienie spowodowane postawieniem go w niespodziewanej sytuacji i fakt, że Tyler był na swój sposób ważny nie tylko dla Abi, ale również dla samego Riggsa, maskował surowością. I w przeciwieństwie do Natalie, nie zamierzał zapraszać nikogo na ciasto i sok. Uniósł wyżej brwi, nie spuszczając wzroku z chłopaka, kiedy to Natalie jasno wyłożyła kawę na ławę, a kiedy skończyła, spojrzał znacząco na córkę.
— Abi, chyba zapomniałaś torebki ze swojego pokoju — zasugerował.
— Nie zapomniałam ża…
— Zapomniałaś torebki. Ze swojego pokoju — wtrącił tonem nieznoszącym sprzeciwu. Abigail wywróciła oczami i nim puściła dłoń Tylera, bezgłośnie wyszeptała do niego, że sobie poradzi i że Christian tylko tak groźnie wygląda. Lessard miał minę, jakby wcale jej nie wierzył, w końcu znał trenera Riggsa od zupełnie innej strony, ale tylko odprowadził nastolatkę wzrokiem, a kiedy ta zniknęła w swoim pokoju, wyprostował się i wyjątkowo hardo spojrzał na swojego mentora. Trzydziestopięciolatek tylko na to czekał. W kilku krokach skrócił pomiędzy nimi dystans i palcem wskazującym dźgnął chłopaka w pierś, na tyle mocno, że ten delikatnie się zachwiał.
— Pamiętasz, Ty... — celowo użył tego zdrobnienia, którego użyła jego córka, a z którego on sam dotąd nie korzystał, mocno je podkreślając. — ...jak twoja młodsza siostra spotykała się z tym podejrzanym typkiem? Pamiętasz, jak przyszedłeś do mnie i poprosiłeś, żebym coś na to poradził? — dopytywał, a w odpowiedzi dwudziestojednolatek tylko twierdząco skinął głową.
Usuń— Dobrze — rzucił z zadowoleniem Chris. — Jeśli z twojego powodu Abigail stanie się najmniejsza krzywda, jeśli przez ciebie będzie w nocy płakać w poduszkę… Będę gorszy. O wiele, wiele gorszy — oznajmił zimno. Jeszcze przez kilka uderzeń serca świdrował chłopaka wzrokiem, aż wyprostował się i lekko poklepał go w ramię, w tym samym momencie, w którym Abigail zdecydowała się wyjść ze swojego pokoju. Zdawało się, że Tyler lekko pobladł, ale na widok nastolatki uśmiechnął się i na jego przystojną twarz wróciły kolory.
— Zostalibyśmy na ciasto, ale przez to, że zapomniałam torebki — odezwała się Abi i spojrzała z wyrzutem na tatę — musimy już iść. Nie chcę się spóźnić. Wrócę przed północą! Tyler mnie odprowadzi, prawda? — rzuciła i uśmiechnęła się do Lessarda.
— Tak, oczywiście. Miło mi było państwa… panią poznać — poprawił się i zwrócił do Natalie. — Do widzenia, pani Harlow — pożegnał się. — Trenerze Riggs — rzucił i niemalże po żołniersku skinął mężczyźnie głową, po czym Abigail, wykrzykując jeszcze słowa pożegnania, pociągnęła Tylera ku drzwiom, które po chwili zamknęły się za ich dwójką.
Wtedy Christian zwiotczał jak balonik, z którego uszło całe powietrze i dopiero teraz opadł na kanapę.
— Co za małe, przebiegłe… — wycedził, ale urwał, powstrzymując się przed niewybrednymi epitetami. — Teraz to i ja potrzebuję drinka — stwierdził i podniósł proszące spojrzenie na Natalie. Co prawda przyjechał samochodem, ale nic nie stało na przeszkodzie, by wrócił taksówką, a auto odebrał jutro rano, skoro i tak miał przyjechać po córkę.
CHRISTIAN RIGGS
[Cześć, hej! Boże, ale jaka Natalie jest piękna, nie mogę się napatrzeć na to zdjęcie. I ta jej epicka miłość z Christianem, cudnie jest to zaznaczone w karcie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe powitanie i gdybyś była chętna na jakiś fajny wąteczek to przyjmę Cię z otwartymi ramionami. :D]
veronica brown
Siedzący na kanapie Christian pozornie wyglądał na spokojnego, niemniej kilka drobnych rzeczy zdradzało to, że był poddenerwowany. Twarz miał delikatnie poczerwieniałą i lekki rumieniec rozlewał się aż na jego kark, natomiast wsparta na podłodze prawa noga podrygiwała lekko w nierównym rytmie, póki blondyn nie położył dłoni na kolanie i poniekąd siłą nie zatrzymał tego ruchu. Buzowała w nim złość wywołana kłamstwem córki, którą w obecności nastolatki możliwie stłumił, a która teraz przetaczała się po jego ciele, szukając ujścia. Mógł mieć tylko nadzieję, że był to pierwszy i ostatni raz, kiedy Abigail postanowiła zataić przed nimi prawdę. Nie chciał być tym rodzicem, którego dziecko nie mówiłoby mu o martwiących je kwestiach w obawie przed jego reakcją, choć w tym konkretnym przypadku panna Riggs miała rację – znała swojego ojca na tyle dobrze, by wiedzieć, że ten niekoniecznie byłby zadowolony z tego, iż Abi spotyka się z którymś z jego podopiecznych i miał ku temu swoje powody. Choć on uważał ich za chłopców, którzy ledwo co liznęli dorosłego życia, a raczej nie tyle nawet jego, co wyobrażenia o nim, to oni sami w większości mieli się za dorosłych, co oczywiście dalekie było od prawdy. Nie tyle nawet czasem, co często prowadziło to do sytuacji, w których ktoś potrafił ucierpieć i Chris za żadne skarby nie chciał dopuścić do tego, by tym kimś była jego córka. Gdyby tylko wiedział, do czego doprowadzą wizyty Abigail w Filadelfii, podczas których nastolatka często była nie tylko na prowadzonych przez niego treningach, ale także na meczach, nigdy nie wpuściłby jej na boisko. Ba! Nigdy nie zabrałby jej ze sobą do innego miasta niż Nowy Jork, nawet jeśli znajdowała się tam znacząca część jego życia.
OdpowiedzUsuń— Chyba już ustaliliśmy, iż wolelibyśmy, żeby akurat w tych kwestiach nie brała z nas przykładu… — zauważył w odpowiedzi na słowa Natalie i z westchnieniem podniósł się z kanapy. Podszedł do dobrze zaopatrzonego barku i wylosował dla siebie butelkę burbona, która nie była wcześniej napoczęta. Otworzył ją, czując w duchu niemałą satysfakcję na samą myśl o tym, że pewnego dnia Daniel sięgnie akurat po ten alkohol i natknie się na namacalny ślad bytności Christiana w tym mieszkaniu. Może nie było to zbyt dojrzałe, ale Riggs przepadał za zostawianiem tutaj podobnych niespodzianek, które dopadały Daniela wtedy, kiedy ten najmniej się tego spodziewał.
Napełnił szklankę z rżniętego szkła w jednej trzeciej i dorzucił do niej dwie kostki lodu, wyplute przez kostkarkę w lodówce. Po apartamencie poruszał się stosunkowo swobodnie; orientował się dość dobrze w położeniu poszczególnych pomieszczeń i nie miał najmniejszego problemu z samodzielnym obsłużeniem się w kuchni. Co prawda daleko mu było do czucia się tutaj jak u siebie, ale też nie był nieporadnym gościem, który przebywał tutaj po raz pierwszy i wiedział, że to również działało Danielowi na nerwy.
— Szkopuł w tym, że Abigail wybrała najlepiej, jak mogła — oznajmił w odpowiedzi na pytanie byłej partnerki i posłał jej krzywy uśmieszek, po czym usiadł z powrotem na sofie, rozpierając się na niej dość wygodnie i swobodnie. Upił łyk alkoholu i nim odezwał się ponownie, odczekał, aż przyjemne pieczenie w gardle ustanie. — Jak na swój wiek, Tyler ma naprawdę dobrze poukładane w głowie. Jest sumienny i zdeterminowany. Zazwyczaj głośno mówi o tym, co mu nie pasuje, ale przy tym stara się nikogo nie urazić… Jest naprawdę dobrym zawodnikiem, jednym z tych bardziej obiecujących. Lubię go — mruknął, jakby akurat to ostatnie było mu w tym momencie bardzo nie na rękę. Bo czy faktycznie byłoby im łatwiej, gdyby Lessard nie był jednym z ulubieńców Riggsa?
— A wiesz, co w tym wszystkim jest najzabawniejsze? — spytał i spojrzał na Natalie z wyraźnym rozbawieniem w niebieskich tęczówkach, bo ta przecież nie wiedziała jeszcze o najlepszym. — Sam go tutaj przywiozłem! — oznajmił i parsknął krótkim śmiechem, a kiedy się uspokoił, pociągnął łyk ze szklanki. — Ledwie parę dni temu zgadaliśmy się, że on w ten weekend też wybiera się do Nowego Jorku, do znajomych, więc wspaniałomyślnie zaproponowałem, żeby zabrał się ze mną, bo po co miałby tłuc się autobusem. Jeszcze kilka godzin temu to w jego towarzystwie spędziłem całą trasę z Filadelfii, zastanawiając się, jak porozmawiamy dziś z Abigail, podczas gdy nasz problem cały czas siedział obok mnie.
UsuńOstatnie słowa wypowiadał coraz weselszym tonem, aż po zakończeniu swojej wypowiedzi roześmiał się dźwięcznie i głęboko, rozbawiony tym, jak bardzo absurdalna była to sytuacja. Los postanowił spłatać mu wyjątkowo uszczypliwego psikusa.
— Ciekawe, czy będzie chciał ze mną wracać — rzucił i uśmiechnął się szeroko, niby to niewinnie, lecz próżno było szukać tej niewinności w jego uśmiechu w obliczu tego, co jeszcze przed kilkoma minutami powiedział chłopakowi. — I myślę, że tak, dotarło do niego to, co mu powiedzieliśmy — dopowiedział jeszcze, dopiero teraz odpowiadając na jedno pytań z Natalie. — Nie bez powodu powiedziałem mu to, co powiedziałem… Jego młodsza siostra… Wpakowała się w naprawdę nieciekawe towarzystwo i podejrzewam, że Tyler mógł czuć choć namiastkę tego, co my możemy czuć teraz.
CHRISTIAN RIGGS
Nie było żadnych wątpliwości co do tego, że Christian nie zapewniłby Natalie oraz Abigail życia na tym samym poziomie, na którym robił to Daniel. Przez to, że jego życie potoczyło się tak, a nie inaczej, nie zdobył wykształcenia, które pozwoliłoby mu na gromadzenie pokaźnych sum na koncie i stąd dziś, nawet pomimo tego, że jego sytuacja finansowa była względnie ustabilizowana, z trudem odkładał cokolwiek na tak zwaną czarną godzinę. Bynajmniej nie był to dla niego powód do zmartwień. Zależało mu jedynie na komforcie płynącym z tego, aby nie musiał martwić się, czy wystarczy mu pieniędzy do kolejnej wypłaty i akurat ten komfort sobie zapewnił, bo choć pieniądze szczęścia nie dają, mimo wszystko warto je mieć – przynajmniej w takiej ilości, by w nocy móc spać spokojnie. I być może Riggs nie mógł pochwalić się przepastnym, wspaniale urządzonym apartamentem czy najnowszym modelem samochodu dobrej marki, ale też posiadanie rzeczy materialnych nigdy nie było dla niego czymś, co wiązało się dla niego z odczuwaniem szczęścia.
OdpowiedzUsuńNa tyle, na ile zdążył poznać Daniela odniósł wrażenie, że ten również nie był tego rodzaju człowiekiem. W czasie tych nielicznych momentów, w których miał okazję z nim obcować spostrzegł, że ten mężczyzna traktował Natalie oraz jego córkę więcej niż dobrze, a że przy okazji mógł zadbać o ich komfort finansowy? Tym lepiej dla nich.
Jego uwadze nie umknął fakt, że na wyświetlaczu telefonu brunetki pojawiło się imię mężczyzny, który na chwilę zagościł w jego myślach. Zdziwił się, kiedy kobieta obróciła komórkę ekranem do dołu.
— Nie odbierzesz? Może coś się stało? — odezwał się i w tym samym momencie, w którym te słowa padły z jego ust pożałował, że nie ugryzł się w język. Bo i po co się wtrącał? Może ta dwójka nie tak dawno temu się pokłóciła i aktualnie Harlow nie miała ochoty na pogaduszki z partnerem, a jemu przecież nie było nic do tego? Zmieszał się odrobinę, odchrząknął i trzymaną w dłoni szklankę z alkoholem uniósł do ust, by następnie upić kilka drobnych łyków przyjemnie rozgrzewającego trunku. Niedługo potem zaczął opowiadać o tym, jak to sam przewiózł Tylera z jednego miasta do drugiego.
— Nawet mi nie mów — parsknął i pokręcił głową z politowaniem dla samego siebie, ponieważ teraz, kiedy był bogatszy o nowe doświadczenia i posiadł wiedzę co do tego, kim w rzeczywistości był Tyler, nie mógł nadziwić się temu, że na własne życzenie znalazł się w tak niedorzecznej sytuacji. Spojrzał na Natalie, lekko przechyliwszy ku niej głowę, kiedy ta, rozbawiona jego opowieścią, wsparła się na jego ramieniu. W tym momencie jej brązowe oczy błyszczały w ten sam sposób, co wtedy, gdy mieli po naście lat i przez jedno uderzenie serca Christian odniósł wrażenie, jakby cofnęli się w czasie i wrócili do tamtych chwil. Jakby wcale się nie rozstali; jakby po drodze nie wydarzyło się to wszystko, co doprowadziło do tego, że dziś wiedli dwa osobne życia zamiast jednego, wspólnego. Czar chwili prysł w momencie, w którym Harlow się odsunęła i wtedy też blondyn oderwał wzrok od jej twarzy, czyniąc to tak szybko, jakby właśnie wydarzyło się pomiędzy nimi coś bardzo niewłaściwego.
— Czegoś musiała się od ciebie nauczyć. Ty też kombinowałaś, jak tylko mogłaś, żebyśmy mogli się spotykać — rzucił, mimo wszystko wciąż z lekkim rozbawieniem. — A Abi zdaje się doskonale wiedzieć, jakich argumentów użyć, żeby postawić na swoim. Za dobrze zna nasze słabe punkty — dodał, ale bynajmniej nie ze złością. Zamiast tego zaśmiał się krótko, mając wrażenie, że tylko to mu pozostało – na pewno śmiech był w tym momencie lepszy od denerwowania się i martwienia na zapas. Dzisiejszego dnia zrobili, co mogli i postarali się zrobić to jak najlepiej, a to, co czekało ich w dalszej perspektywie miał okazać dopiero upływający czas.
Drgnął na dźwięk dzwonka, a następnie odprowadził Natalie wzrokiem. Jeśli to Daniel wrócił do domu, Chris zamierzał czym prędzej zebrać się do siebie i stąd jego wygodna, rozleniwiona pozycja na sofie przybrała znamiona bardziej sztywnej i niespokojnej, podczas gdy mężczyzna pozostawał w gotowości udania się do wyjścia.
Poniekąd odetchnął, kiedy okazało się, że to tylko ochroniarz. Wychylił się, by mu pomachać, a kiedy mężczyzna wspomniał o Abigail i Tylerze, nieomal zachłysnął się wdychanym powietrzem. I jakkolwiek nie podobała mu się wizja, jaką roztoczył przed nimi Paul, zrobił to w tak zabawny sposób, że po chwili Riggs parsknął wesołym śmiechem.
Usuń— Paul, zważaj na słowa, bo przestaniemy się lubić! — pogroził mu mimochodem, kiedy już się uspokoił i odetchnął głębiej. Ze swojego miejsca na kanapie zagadnął ochroniarza o to i owo, aby umilić mu ten krótki czas oczekiwania na Natalie, która miała wrócić z projektorem, jednocześnie jednak śledził poczynania byłej partnerki. Obserwował, jak ta odkłada bukiet na stolik i dostrzegł, jak spomiędzy kwiatów wysunęła się niewielka karteczka, po którą całkowicie odruchowo i zupełnie bezmyślnie sięgnął.
Nie powinien tego robić, tak samo jak kilkanaście minut wcześniej nie powinien pytać o to, dlaczego Natalie nie odebrała telefonu od Daniela. A jednak, zarówno wtedy, jak i teraz, najpierw zrobił, a dopiero później pomyślał.
Przesunął wzrokiem po nakreślonych zamaszystym charakterem pisma literach, które układały się w słowa, a te z kolei w jedno krótkie, ale jakże znaczące zdanie, którego sens dotarł do Christiana zaskakująco szybko i nad wyraz dosadnie. Poczuł się, jakby oberwał czymś ciężkim w głowę i w sekundzie przestał słyszeć Paula opowiadającego o nadchodzącym urlopie. Jedynie pobieżnie odnotował, że Natalie zdążyła wrócić i przekazać projektor czekającemu w progu mężczyźnie, a następnie podejść do stolika, przy którym Christian siedział z niewyraźną miną. Karteczkę odłożył na blat i odsunął od siebie.
— Przepraszam. Przeczytałem — odezwał się niemrawo, tonem wyjątkowo płaskim i wypranym z emocji. W jego głowie huczało; słyszał szum rozbijającej się w arteriach krwi i mocne, nierówne bicie własnego serca. Ten hałas uniemożliwił powstanie jakiejkolwiek precyzyjnej myśli czy nawet odczucia; pozostał mu tylko ten głośny szum, powoli narastający i przechodzący w nieprzyjemny pisk, pod wpływem którego Chris skrzywił się lekko i sięgnął po szklankę z alkoholem. Opróżnił ją całą naraz, by następnie wstać i podejść do barku. Sięgnął po butelkę, na której szyjce zacisnął palce tak mocno, że te aż pobielały. Dłoń lekko mu drżała, kiedy strącał nakrętkę, a następnie nalewał porcję burbona. Pociągnął spory łyk, a ostre palenie w przełyku lekko go otrzeźwiło. W tym momencie zwrócony tyłem do Natalie, przetarł twarz dłonią, jakby tym samym chciał zetrzeć z niej emocje i przywdziać właściwą maskę. Kiedy obrócił się do niej przodem, kąciki jego ust wyginały się ku górze w lekkim uśmiechu, który jednak nie znalazł odzwierciedlenia w niebieskich oczach.
— Dlaczego nic nie powiedziałaś? Inaczej już dawno bym ci pogratulował. I będę miał za co wznosić dziś toasty — rzucił, siląc się na lekki ton i nawet uniósł wyżej szklankę we wspomnianym toaście, by napić się znowu. Miał nadzieję, że jeśli w jego głosie wybrzmiała fałszywa nuta, to Natalie jej nie wyłapała. Bo choć jego serce ścisnęło się żałośnie, rozum podpowiadał, że powinien szczerze ucieszyć się z tej wiadomości. Przecież życzył Natalie jak najlepiej i chciał dla niej jak najlepiej, a Daniel… Jakkolwiek za nim nie przepadał, był dobrym człowiekiem. Dbał o Harlow oraz o Abigail. I to właśnie o tym powinien w tym momencie myśleć, prawda?
CHRISTIAN RIGGS
Miał wrażenie, jakby wpadł z przysłowiowego deszczu pod rynnę i o ile łudził się, że jedyną trudną rozmowę tego dnia miał już za sobą, tak karteczka, która wypadła spomiędzy hortensji brutalnie rozwiała jego nadzieję na spokojne spędzenie reszty wieczora w towarzystwie Natalie. Jego największą bolączką stało się to, iż nie wiedział, jak powinien czuć się z nowo zdobytą informacją o zaręczynach byłej partnerki i, co gorsza, nie miał teraz czasu ani sposobności, aby w spokoju, a przede wszystkim w samotności się nad tym zastanowić. Postarał się więc zrobić to, co wychodziło mu najlepiej i co robił przez ostatnich dwanaście lat – na tyle, na ile było to w tym momencie możliwe, żelazną siłą woli zwinął niezrozumiałe emocje w ciasną kulkę i upchnął ją w głębi siebie, mając zamiar zająć się nią później lub, o ile w ogóle…
OdpowiedzUsuńInną opcją, którą rozważał, była ucieczka. Natychmiastowe wyjście z apartamentu, który nagle wydał mu się paskudny jak nigdy przedtem. Było tu zbyt ładnie i zbyt miło, zupełnie nieadekwatnie do jego nastroju i samopoczucia, niemniej ta natychmiastowa ewakuacja mogłaby w oczach Natalie wyglądać na niegrzeczną, więc w ostatecznym rozrachunki Chris zdecydował się zdławić to, co targało jego wnętrzem, a czego nie potrafił nazwać i teraz, dając sobie jeszcze chwilę nad zapanowanie nad sobą, jak ognia unikał spojrzenia ciemnowłosej kobiety i sam na nią nie patrzył, uwagę skupiając na butelce i szklance, jakby te nagle stały się centrum jego małego wszechświata. Musiał jednakże spojrzeć na jej dłoń; tę, którą wyciągnęła ku niemu i której serdeczny palec zdobił pierścionek, którego wcześniej nie dostrzegł, a który nie tylko był elementem biżuterii, ale i symbolem złożonej Danielowi obietnicy.
— Bardzo ładny — skomentował i należało zaznaczyć, że tylko te dwa słowa przyszły mu do głowy. Szukał innych, również w większej ilości, by sklecić choć jedno zdanie, nawet jeśli miałoby być ono wyjątkowo nieporadne, ale poniósł porażkę i dostrzegając bezsens tej sytuacji, nie zamierzał próbować po raz drugi.
Podczas gdy Harlow krzątała się przy bukiecie, on zdecydował się wrócić na sofę. Ze sobą zabrał nie tylko pełną alkoholu szklankę, ale i butelkę, na której kurczowo zaciskał palce, jakby ta była jego z trudem zdobytym kołem ratunkowym. Zarówno ją, jak i mniejsze naczynie odstawił na niski stolik, a usiadłszy, pochylił się i podparł łokcie na udach, by następnie spleść ze sobą palce dłoni. Kulka, którą wcześniej na wprędce zgniótł, byle tylko nie mierzyć się z tym, co czuł, teraz ciążyła mu niemiłosiernie. Osiadła przytłaczającym ciężarem na dnia żołądka i cisnęła go tak bardzo, jakby chciała przebić się niżej.
Nie wiedzieć, kiedy, Natalie znowu znalazła się obok niego. Stuknęła swoim kieliszkiem o jego szklankę, którą zdążył złapać w dłoń i zaczęła opowiadać o swoim bracie. Christian starał się jej słuchać, ale miał wrażenie, że dociera do niego ledwo co piąte słowo. Może jednak powinien wyjść, zamiast starać się robić dobrą minę do złej gry? Sam siebie skazał na tortury, co do których nie był pewien, czy będzie potrafił je udźwignąć. Zdecydował się jednak spróbować. Wyprostował się i po raz pierwszy od dłuższej chwili spojrzał na brunetkę, posyłając jej przy tym lekki uśmiech, co nawet mu się udało i ten faktycznie był uśmiechem, a nie tylko brzydkim grymasem, który miałby go imitować.
— To wspaniale, bardzo się cieszę. Nie wyobrażam sobie, co musieli czuć przez te wszystkie lata. I to dosłownie sobie nie wyobrażam… — westchnął i nawet zaśmiał się cicho, acz krótko, nawet teraz pijąc do tego, że on i Natalie nie musieli szczególnie się starać, by Abigail pojawiła się na świecie i pomyślał, że było to cholernie niesprawiedliwe. Te siedemnaście lat temu ani on, ani Natalie nie pragnęli dziecka, jeszcze nie, tymczasem los spłatał im psikusa i choć za ten psikus Chris dziś gotów był oddać życie, to żadne z nich tego nie planowało, podczas gdy Robert i jego żona musieli długo, ale to bardzo długo naczekać się na upragnione szczęście. Nie rozumiał tej reguły i nawet nie starał się jej zrozumieć.
Zdążył lekko się rozluźnić, kiedy pod wpływem słów Harlow o różnicy wieku między rodzeństwem dotknęła go myśl o tym, że Abigail jest jedynaczką. I że być może kiedyś Natalie oraz Daniel będą chcieli to zmienić… Czy on naprawdę musiał to sobie robić? Musiał akurat teraz myśleć o takich sprawach?
Usuń— Więc… — zaczął, ale przerwał i zwilżył gardło łykiem alkoholu. — Jakie okoliczności Daniel wybrał na oświadczyny? — zagadnął, w tym momencie dla samego siebie wybierając mniejsze zło, za pomocą którego chciał odwieźć myśli od tego większego, zdecydowanie gorszego. — Mam nadzieję, że stanął na wysokości zadania — dodał i uśmiechnął się słabo. Dopytywanie o szczegóły nie przychodziło mu lekko, lecz jednocześnie nie mógł przejść nad tym tematem do porządku dziennego. Dla Natalie bez wątpienia było to ważne wydarzenie, nie powinien więc tego zignorować, choć wszystko w jego wnętrzu krzyczało, że właśnie to powinien zrobić, przynajmniej dla własnego dobra. Jednakże to nie on był w tym momencie ważny, a na pewno nie najważniejszy. I jeśli nadal chciał uczestniczyć w życiu dwóch najważniejszych dla siebie kobiet, był gotów zapłacić za to odpowiednią cenę. A żeby nieco sobie pomóc, pociągnął kolejny łyk ze szklanki.
CHRISTIAN RIGGS
Zaistniałe okoliczności sprawiły, że Christiana tknęła natarczywa myśl przebierająca kształt ostrego jak szpilka wycelowana prosto w serce pytania: dlaczego ty się nie oświadczyłeś?. Kołysząc trzymaną w dłoni szklanką, zapatrzył się na bursztynowy płyn obmywający przezroczystą powierzchnię i zaczął szukać w głowie odpowiedzi, lecz zamiast niej natrafiał na kolejne wymówki. Choć wspomnienia wyblakły i straciły na ostrości, towarzyszące mu wtedy emocje pozostał nadto żywe. Dominujący był strach, który wykiełkował na podłożu złożonym z licznych obaw i wątpliwości, regularnie zraszanym przez niechęć, jaką żywili wobec niego rodzice Natalie. Wydawałoby się, że państwo Harlow będą nalegali na ślub, a tym samym zalegalizowanie związku, którego owocem miała stać się Abigail, lecz wówczas, ku zaskoczeniu Christiana, nie wspomnieli o tym choćby słowem. Czyżby nie lubili go tak bardzo i uważali za najgorsze, co spotkało ich córkę, że nie chcieli dopuścić do tego, by ta dwójka związała się w sposób, który może nie uniemożliwiłby ich rozstania, ale znacząco by je utrudnił? Jednakże zarówno wtedy, jak i teraz Christian doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że sprzeciw państwa Harlow nie stanowiłby dla niego żadnej przeszkody. Więc dlaczego? Dlaczego to nie on wsunął na palec serdeczny Natalie pierścionka, kiedy jeszcze miał ku temu okazję? Nie wiedział. Naprawdę tego nie wiedział. Miał osiemnaście lat, kiedy dowiedział się o tym, że zostanie ojcem i nikłe pojęcie o świecie. Jego życie wywróciło się do góry nogami, a plany na przyszłość musiały zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni, więc skupił się na tym, żeby przetrwać i stawić czoło kolejnemu dniu, a później następnemu. Wydawało mu się, że to wystarczy. Że kiedy on i Natalie oswoją się z nową sytuacją, zaadoptują do niej i podporządkowana pod małe dziecko codzienność stanie się ich dobrze znaną rutyną, wtedy nadejdzie czas na to, aby znowu mogli pomyśleć o sobie nawzajem. Lecz ten czas nigdy nie nadszedł.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się, kiedy Natalie zaczęła opowiadać o oświadczynach i nawet ku jego własnemu zaskoczeniu, uśmiech ten był szczery i ciepły. Ucieszyła go wiadomość, że odbyło się to w taki sposób, o jakim brunetka zawsze marzyła i choć w tym momencie szczerze nienawidził Daniela za to, że ten dał Natalie to, co kobieta powinna już dawno otrzymać od samego Christiana, to na swój sposób był wdzięczny za to, że Harlow mimo wszystko to dostała. Zasługiwała na wszystko, co najlepsze i akurat o tym Chris wiedział nie od dziś.
— A ty się zgodziłaś — podsumował za nią, wciąż z tym samym uśmiechem. Ponieważ niby dlaczego miałaby się nie zgodzić? Od pięciu lat to Daniel wypełniał jej dni i noce; to Daniel stał się elementem codzienności, znajomym i stałym. Nie było żadnego racjonalnego powodu, by Natalie powiedziała mu nie i Christian doskonale o tym wiedział, więc dlaczego dręczyło go ukłucie rozczarowania? Nie miał prawa do tego uczucia; stracił je już dawno temu.
Zdał sobie sprawę z tego, że w milczeniu przyglądał się byłej partnerce, czyniąc to wzrokiem, który mógłby zbyt wiele zdradzić i przez to odchrząknął cicho, a następnie upił łyk alkoholu. Może jeszcze nie szumiało mu w głowie, ale zaczynał odczuwać przyjemne rozluźnienie, które powoli, ale konsekwentnie obejmowało coraz większy obszar jego ciała. W tym momencie przypomniał sobie, że przyjechał samochodem i zaklął w duchu. Będzie musiał wrócić taksówką. Lub piechotą, zważywszy na to, że nie miał daleko do domu. Cóż, rano i tak będzie musiał pofatygować się po Abigail, więc przy okazji odbierze wóz.
— Twój ojciec musiał wyjątkowo ucieszyć się z takiego urodzinowego prezentu — zauważył i mrugnął do niej porozumiewawczo; nie byłby sobą, gdyby w tej beznadziejnej z pozoru sytuacji nie doszukał się jej pozytywnej strony. Zawsze kurczowo chwytał się tego, co dobre, wszędzie szukając tej iskierki nadziei, którą można było rozdmuchać w buchający płomień. — Muszę kiedyś się z nimi umówić — stwierdził nagle. — Może jakoś niedługo, póki mamy przerwę w treningach i jestem w Nowym Jorku — zauważył. Oczywistym było, że nie widywał rodziny Natalie tak często, jak ona sama. Nieszczególnie tęsknił za spotkaniami z teściami, ale Roberta zdążył poznać dość dobrze, a przede wszystkim polubić. Ten jako jedyny zdawał się nie mieć nic przeciwko Christianowi i nie sabotował jego związku ze swoją młodszą siostrą, przez co Chris utrzymywał z nim kontakt do dziś, choć też ich relacja znacząco się rozluźniła, odkąd Riggs rozstał się z Natalie. Była to naturalna kolej rzeczy.
UsuńBlondyn opróżnił szklankę i odstawił ją na stolik. Nie wlał sobie kolejnej porcji burbona, uznawszy, że co za dużo, to nie zdrowo. Już teraz zaczynał odczuwać działanie alkoholu, a przecież wypił kilka porcji w krótkim czasie i dopiero miał odczuć pełne tego skutki. By nieco je załagodzić, sam sięgnął po ciasto i przez pewien czas salon wypełniały wyłącznie dźwięki uderzających o talerzyki widelczyków.
— Będę się niedługo zbierał — oznajmił, kiedy już zjadł i odłożył talerzyk. — Skoro dziś i tak Abigail wystawiła mnie do wiatru…. — zażartował i w teatralnym geście złapał się za serce, jakby to w tym momencie pękło na pół przez zachowanie córki, która wybrała ponad niego jakiegoś Tylera! — Przyjadę po nią rano, tak koło dziesiątej. Wypadałoby, żebym nie miał wtedy kaca — dodał i wymownie, ale nie bez rozbawienia zerknął na butelkę, którą w pewnej części zdążył opróżnić. Nie zamierzał dawać Abi złego przykładu, a tym samym cichego przyzwolenia na to, aby ta za bardzo sobie folgowała i wracała z imprezy w stanie, który o poranku uniemożliwiłby jej normalne funkcjonowanie. Co prawda Abigail oraz jej rówieśnicy nie mogli jeszcze na własną rękę zaopatrywać się w alkohol, dodatkowo Abi była wyjątkowo rozsądna, ale też nie było co ukrywać tego, że młodość lubiła rządzić się swoimi prawami.
CHRISTIAN RIGGS
O rany, rany, jak miło. ♥ Hej! Bardzo się cieszę, że Oceana przypadła Ci do gustu i że tak właśnie ją odbierasz, bo to jest dokładnie to, w co celowałam, pisząc tę kartę już parę ładnych lat temu. ^^ Nawet, jeśli obecnie Ocey trochę poupadła przez ten cały wypadek i nie jest już takim żywiołem jak kiedyś... No, ale! Ja za to bardzo współczuję Natalie, uczuciowe rozdarcie to chyba jedno z najgorszych możliwych rozdarć. :( Mam nadzieję, że z czasem z Chrisem rozplączą to poplątanie i dojdą do porozumienia, bo poświęcanie się w imię czyjegoś dobra, kiedy w grę wchodzi nieprzemijająca miłość to walka z góry przegrana.
OdpowiedzUsuńPiękne dzięki za powitanie! Trzymam kciuki, by drugie podejście do bloga było dla Ciebie udane. :D
OCEANA RODRIGUEZ
Christian potrzebował czasu, aby przetrawić informację o zaręczynach Natalie i Daniela. Przede wszystkim musiał zdecydować, jak chce się z tym czuć – tak, zdecydować. Nawet nie brał pod uwagę możliwości, aby to uczuciom pozwolić dojść do głosu, ponieważ wiedział aż za dobrze, że gdyby do tego dopuścił, mógłby zrobić lub powiedzieć coś, czego żałowałby nie tylko on, ale także Natalie. Stąd, kiedy tylko tamtego dnia opuścił apartament zamieszkiwany przez jego byłą partnerkę, nastoletnią córkę oraz Daniela, nawet nie podszedł do pozostawionego na parkingu samochodu, tylko od razu skierował się w stronę znajdującego się nieopodal baru, w którym zdarzało mu się czasem przesiadywać z racji na to, jak blisko jego nowojorskiego mieszkania znajdował się ten lokal. Tam, pozwalając sobie na wypicie kilku piw, intensywnie rozmyślał nad tym, czego się dowiedział, a minę miał przy tym taką, że nawet kelnerka stawiająca przed nim kolejne kufle pełne złocistego trunku, podchodziła do niego z obawą.
OdpowiedzUsuńKażdym kolejnym łykiem gorzkawego alkoholu dławił towarzyszące mu, paskudne uczucie. Miał wrażenie, jakby życie wymierzyło mu siarczysty policzek, a później roześmiało się złośliwie prosto w twarz. Pozwolił temu wybrzmieć i pławił się we własnej żałości, ale mimo wszystko niezbyt długo – wystarczająco, by oswoić się z tym uczuciem, które było jak gorąca kipiel trawiąca jego ciało, a przy tym zachować wystarczająco sił, by otrząsnąć się i wyrwać, uciec przed pragnącą pochłonąć go głębią.
Westchnął ciężko, kiedy zdecydował, że wystarczy. Potarł palcami powieki, co przyniosło chwilową ulgę zmęczonym oczom i zamówił jeszcze jedno piwo, a do niego miseczkę solonych orzeszków ziemnych. Chrupiąc przekąskę, od której na końcach jego palców osiadły kryształki soli i przepłukując gardło alkoholem, odsunął od siebie emocje i za pomocą racjonalnych argumentów wybrzmiewających wyłącznie w jego głowie przekonał się, że wiadomość o zaręczynach Natalie nie była niczym, czego nie potrafiłby udźwignąć. Ba! Była wszystkim, czego powinien się spodziewać i może nawet powinien wyrazić zdziwienie tym, że stało się to tak późno? Harlow miała prawo do ułożenia sobie życia, co więcej, Christian z całego serca życzył jej, aby tak właśnie się stało, a Daniel był właściwym kandydatem na męża. Mógł więc tylko gratulować byłej partnerce i cieszyć się jej szczęściem, a także być zadowolonym z tego, że do życia jego córki wkroczył człowiek, który na pewno się nią zaopiekuje.
Tym samym podjął decyzję, przez którą na myśl o pierścionku zdobiącym od niedawna palec serdeczny Natalie, potrafił lekko się do siebie uśmiechnąć. Tylko dlaczego, kiedy późną nocą opuszczał bar, ciężar, jaki nosił w swoim sercu od dwunastu lat, wydawał się przygniatać go do ziemi?
Urodziny Abigail były dniem, który umykał przed światem, pozostając w kompletnym oderwaniu od szarej rzeczywistości i wszelakich bolączek, jakie na co dzień mogły dręczyć bliskich nastolatki. Niezależnie od tego, w jakiej aktualnie znajdowali się sytuacji, dziesiątego sierpnia ich mała rodzina stawała się nierozerwalną jednością. Chris nie wiedział, czym było to spowodowane. Może wraz z przyjściem Abigail na świat obudziła się magia, która później ożywała raz do roku i sprawiała, że mimo przeciwności losu, tego jednego dnia wszyscy potrafili zebrać się razem, bez względu na różnice i niesnaski? A tych trochę było, o czym Riggs przypominał sobie za każdym razem, kiedy przekraczał próg domu niedoszłych teściów. Nie potrafił im zapomnieć tego, że ci byli przeciwko niemu, a może nie tyle nawet nie potrafił, co nie chciał tego zrobić? Szczególnie, że w spojrzeniu Anne do dziś widział niezadowolenie i głęboko skrywaną, acz tak wyraźnie widoczną w jej oczach pogardę. Niemniej dziś nawet pani Calloway-Harlow potrafiła trzymać język za zębami, a jej oczy nie ciskały gromów, w czym być może poniekąd pomagało to, że nie licząc przywitania się z kobietą, Christian starał się trzymać od niej z daleka i omijał ją szerokim łukiem, kiedy tylko ta pojawiała się na horyzoncie.
Z ojcem u boku, zajął miejsce przy wystawionym w ogrodzie stole i cieszył się trwającym dniem, uwagę skupiając na córce.
UsuńZarówno on, jak i William początkowo pozostawali wycofani – już na pierwszy rzut oka widać było, że płynęła w nich ta sama krew. Większe skupiska ludzi, nawet jeśli składały się wyłącznie z ich bliskich, wywoływały w nich konsternację i lekkie zagubienie, co było odrobinę niezręczne zważywszy na to, jaki zawód wykonywał Christian. W końcu na co dzień trenował ponad dwudziestoosobową drużynę, miał do czynienia z rodzinami swoich podpieczonych, a także kibicami, którzy przychodzili na otwarte treningi, a w sezonie także na mecze. Tam jednakże, w Filadelfii i na boisku, czuł się jak ryba w wodzie – znajdował się na swoim terytorium, w środowisku, które doskonale znał i rozumiał. Tutaj, w otoczeniu rodziny Natalie miał wrażenie, jakby grunt lekko osuwał mu się spod nóg. Niemniej było to chwilowe i bynajmniej nie miało trwać przez całą imprezę – Chris potrzebował po prostu chwili na oswojenie się z sytuacją i już po godzinie żywo dyskutował z każdym, kto tylko wyraził chęć rozmowy z nim. Podobnie zresztą czynił William, choć on akurat najwięcej uwagi i tak poświęcał wnuczce, jak to zapatrzony w nią dziadek.
Blondyn nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że mimo iż rozmawiał z każdym z gości, a także pilnował Tylera, by ten przypadkiem na zbyt wiele sobie nie pozwalał, regularnie i często przeczesywał wzrokiem otoczenie w poszukiwaniu Natalie. Czasem ich spojrzenia się krzyżowały, wtedy uśmiechał się lekko, nie potrafiąc nad tym zapanować, lecz częściej brunetka nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest obserwowana i wtedy Riggs nie odrywał od niej wzroku przez kilka uderzeń serca. Dokładnie tyle wystarczyło, by tym razem mężczyzna dostrzegł, jak Daniel składa na ramieniu Harlow niewinne pocałunki i coś przewróciło się w jego żołądku na ten widok. Odwrócił wzrok na chwilę przed tym, jak Natalie podążyła w jego stronę wraz z Danielem, który był niczym jej cień i dopiero, kiedy kobieta znalazła się tuż obok, uniósł głowę, aby jej wysłuchać.
— Tak, jasne — odparł i podniósł się ze swojego miejsca, uprzednio przeprosiwszy ojca, który zresztą nie miał nic przeciwko temu. Poszedł za brunetką, starając się zignorować fakt, że Daniel wraz z nimi ruszył do kuchni. Wbrew temu, co jakiś sobie postanowił, obecność mężczyzny go mierziła tym dotkliwiej, że jeszcze chwilę temu jego usta znajdowały się przy skórze Natalie. Na jego nieszczęście twarz Christiana często wyrażała to, co ten myślał, a czego nie odważyłby się powiedzieć na głos i zdawszy sobie sprawę z tego, że krzywi się brzydko, szybko przywołał na twarz lekki uśmiech, który stał się szerszy na widok pięknie udekorowanego tortu. Uśmiech ten jednakże szybko przygasł, tak jak niedługo miały zgasnąć teraz nierozpalone jeszcze świeczki. Podczas gdy Natalie wspominała dzień, w którym Abigail pojawiła się na świecie, Christian nie potrafił w pełni dać porwać się wspomnieniom. Nie, kiedy w kuchni pozostawał Daniel, który na dodatek zdecydował się wtrącić swoje trzy grosze, czyniąc to w wyjątkowo drażliwy sposób.
Kurwa. Riggs zaklął siarczyście w myślach, czując się jak intruz. Nigdy nie potrafił nie tylko pięknie mówić o emocjach, on nie potrafił mówić o nich w ogóle. Trzymał je w sobie, choć nie szczelnie zamknięte. Zdradzały go drobne gesty, zdradzało go spojrzenie i to, w jaki sposób postępował. Teraz, obserwując rozgrywającą się tuż pod jego nosem scenkę i słuchając tego, co mówił Daniel, a ten mówił wyjątkowo odważnie, Chris poczuł się tak, jakby należał do zupełnie innej bajki. Może to i lepiej? Może właśnie tak powinno być? W końcu Natalie nie była już jego księżniczką.
— Dz-dzięki — wydukał, nie potrafiąc ukryć tego, jak mocno zbity z tropu czuł się słowami Kennedy’ego. Był w stu procentach przekonany co do tego, że mężczyzna nie miał niczego złego na myśli, że mówił szczerze i z głębi serca, nawet nie pomyślawszy o tym, że Riggs może poczuć się zwyczajnie źle. To w nim – w Christianie – tkwił problem i był tego boleśnie świadomy, bo choć Daniel właśnie przyznał, że go podziwia, Chris nie mógł opędzić się od wrażenia, że oto została mu wytknięta jego największa życiowa porażka. Była to jednak tylko jego interpretacja i był tego świadomy. Zabawne, ponieważ jak na to, że zazwyczaj pozostawał wycofany i daleko było mu do uzewnętrzniania się w sposób, w jaki właśnie uczynił to Daniel, a wcześniej poniekąd również Natalie, był wyjątkowo uważny na to, co działo się w jego własnym wnętrzu i jakie mechanizmy nim sterowały. Do tego stopnia, iż wiedział, że w relacji z Natalie emocje nie były tym, czym powinien się kierować.
Usuń— Cieszę się, że to właśnie ty pojawiłeś się w ich życiu — odezwał się, z trudem dobierając słowa, jednak to dzięki nie wystarczyłoby w odpowiedzi na to, co właśnie usłyszał. — Natalie i Abigail nie mogły lepiej trafić — dodał i lekko skinął Danielowi głową, bo wbrew temu, co działo się w jego wnętrzu, mówił szczerze. Fakty stojące w sprzeczności z jego emocjami mimo wszystko nie mogły się z nimi równać.
Odetchnął w duchu, kiedy mężczyzna wyszedł na zewnątrz. Choć Natalie i Daniel najpewniej nie zdawali sobie z tego sprawy, dla niego była to wyjątkowo trudna chwila. Czuł, że coś mu umyka. Że coś się zmieniło, odkąd dłoń Harlow przyozdobił obiecujący wiele pierścionek. Nie potrafił jednak sprecyzować, co dokładnie i dlaczego wywoływało to w nim tak duży niepokój.
Spojrzał na brunetkę, kiedy ta zaczęła mówić, a w jego błękitnych oczach kryła się pewna żałość, jakby nie potrafił znieść więcej. Skinął powoli głową.
— Myślisz, że potrafiłbym spojrzeć w lustro, gdybym zachował się wtedy inaczej? — A teraz, Chris? Będziesz potrafił spojrzeć w lustro, kiedy wrócisz do domu?
Miał ochotę przygarnąć ją do siebie i przytulić, bo przecież nie musiała mu dziękować. Nie za to. Nim jednak chociażby drgnął, wykonując ruch w jej stronę, ciemnowłosa chwyciła paterę z tortem w dłonie i ruszyła ku ogrodowi, gdzie coraz bardziej niecierpliwie czekali na nich wszyscy goście. Christian popatrzył za nią, uśmiechnął się do siebie, a potem w kilku długich krokach dogonił ją, by dołączyć do śpiewania gromkiego sto lat. Chwycił też kieliszek z szampanem w dłoń i pokiwał głową z uznaniem, kiedy Cameron wzniósł toast, zaskoczony, ale i na swój sposób rozbawiony tym, że ojciec Natalie mimo wszystko uwzględnił i docenił jego wkład w pojawienie się Abi na świecie. Widok roześmianej córki zdmuchującej świeczki i rumieniącej się, kiedy wszyscy śpiewali sto lat skutecznie oderwał jego myśli od tego, co miało miejsce jeszcze w kuchni i poprawił mu humor.
Grzecznie zaczekał na swoją kolej do składania życzeń i wyściskał nastolatkę jako ostatni. Wręczył jej też prezent w postaci niepozornej, białej koperty, której wnętrze skrywało upominek. Nikomu nie pisnął na ten temat słówka, ani też z nikim nie skonsultował tego pomysłu. Nie puścił pary z ust nawet przed Natalie i teraz odrobinę obawiał się tego, czy aby na pewno właściwie postąpił i dobrze sobie to wszystko wymyślił, przez co z rosnącym niepokojem obserwował, jak Abigail rozrywa palcami kopertę, raz po raz zerkając na niego podejrzliwie. W końcu nastolatka wydobyła dwie niepozorne karteczki swoim formatem odpowiadające biletom na koncert, a logo na nich widoczne oraz kolorystyka nie pozostawiały wątpliwości co do tego, czyj to miał być koncert.
— Tato, ale ja i mama już mamy bilety na koncert Veronicii Brown — zaprotestowała słabo, niewiele z tego rozumiejąc.
Usuń— Przeczytaj dokładnie — zachęcił Chris, a Abi wzruszyła ramionami i postąpiła zgodnie z jego poleceniem. Niedługo potem jej oczy rozwarły się szeroko, a następnie wypełniły łzami. Siedemnastolatka zakryła usta dłonią na chwilę przed tym, jak wyrwał jej się zduszony pisk. Zatupała w miejscu niczym mała dziewczynka, która nie potrafiła poradzić sobie z emocjami, aż w końcu rzuciła się na ojca i uwiesiła się na jego szyi. Christian zaśmiał się i przykucnął, by było im wygodniej i by przypadkiem się nie wywrócili, bo jego własne serce mocno tłukło się w piersi z powodu rozwianych obaw i rosnącej ekscytacji.
— Ale jak? — wydukała Abi i nie do końca było wiadomo czy się śmiała, czy płakała, czy może robiła jedno i drugie naraz.
— Zupełnym przypadkiem — odparł zgodnie z prawdą, nie przestając trzymać córki w objęciach, podczas gdy ta ściskała w ręce nie tyle bilety na koncert, co dwie wejściówki upoważniające ją do wejścia za scenę i spotkania z ulubioną artystką przed koncertem, i to nawet nie w gronie pozostałych fanów, a sam na sam.
CHRISTIAN RIGGS
[To nie umiejetność, to lenistwo ;D Nigdy nie chciało mi się pisać rozbudowanych kart postaci, a i wolę pisać wątki, niż karty, a fajnie się odkrywa wszystko w nich właśnie, zamiast wykładać całą kawę na ławę. ;D
OdpowiedzUsuńChodź na wątek to się dowiesz, kim jest Ellen :D Zapraszamy na szybki rejs, hehe. Albo i na niezobowiązujące spotkanie w jakimś lokalnym pubie. Cokolwiek, Woody jest pozytywnie zakręcony, trochę wariat, ale z wielkim sercem, chętnie wybawi się w towarzystwie Natalie. ;)]
Woody
Christian nie był tego rodzaju ojcem, który miłość dziecka starał się zaskarbić sobie prezentami. Kiedy jednakże nadarzała się ku temu okazja, dlaczego nie miałby uszczęśliwić Abigail? Materialne podarki potrafiły mieć w sobie wielką moc, jeśli tylko za ich ofiarowaniem kryła się właściwa motywacja. Czy istniało coś lepszego, niż otrzymanie prezentu, o którym długo się marzyło, a z jakiś względów nie można było sobie na niego pozwolić? Wystarczyło tylko uważnie słuchać, by wyłapać, co mogłoby uszczęśliwić drugą osobę i wcale nie musiała to być wielka rzecz, a najzwyklejsza drobnostka.
OdpowiedzUsuńRiggs znalazł się na tym samym przyjęciu urodzinowym, co Veronica Brown. Jak się bowiem okazało, była ona kuzynką jednego z jego podopiecznych, który wyjechał z Nowego Jorku na studia do Filadelfii. Tym samym rodzina Mike’a nigdy nie miała okazji poznać trenera Riggsa, w przeciwieństwie do rodzin pozostałych zawodników, które miały możliwość regularnie przychodzić na mecze czy też treningi. Chłopakowi bardzo zależało na tym, by jego rodzice i Chris mieli okazję się poznać, dlatego zaprosił trenera na swoje urodziny, na których znalazła się też Vera. Początkowo Riggs nawet nie poznał młodej wokalistki. Jej twarz, jak i cała osoba wydała mu się znajoma, nie potrafił jednak określić, czemu odniósł takie wrażenie i dopiero jakiś czas później zorientował się, że przecież ma do czynienia z idolką swojej córki. Nie mógł więc nie dopomóc, szczęściu, prawda?
Teraz, spoglądając na rozpromienioną twarz Abigail, sam uśmiechał się szeroko i w duchu dziękował losowi, że ten zupełnie niespodziewanie postanowił mu pomóc. W końcu jego spotkanie z Verą było niczym więcej, jak tylko zbiegiem okoliczności i gdyby nie on, dziś nastolatka otrzymałaby od nieco całkowicie inny prezent.
— Uwierzysz mi, jeśli powiem, że tego nie planowałem? — zapytał, z rozbawieniem spoglądając z dołu na Natalie, a kiedy on i Abigail już się odpowiednio długo wyściskali, podniósł się do pozycji stojącej, czemu towarzyszył cichy jęk z jego strony. — Wychodzi brak ruchu — westchnął i zaśmiał się cicho; przebywając w Nowym Jorku, najczęściej robił sobie przerwę od aktywności fizycznej, co może nie odbijało się na nim w znaczącym stopniu, ale jednak czasem lekko potrafiło uprzykrzyć życie, tak jak teraz zrobiły to zastane mięśnie.
— To chyba nie żadna tajemnica, jeśli opowiem wam, jak zdobyłem te wejściówki, ale… Obawiam się, że wtedy Tyler znacząco straci w twoich oczach, Abi — zauważył i mrugnął porozumiewawczo do córki, po czym spojrzał na chłopaka, którego imię przed sekundą wypowiedział na głos i nie bez satysfakcji dostrzegł odbicie strachu w jego szeroko rozwartych oczach. W końcu jak Tyler mógł nie wiedzieć o tym, że Vera była kuzynką jego kolegi z drużyny? Posłał chłopakowi niewinny uśmieszek, w tym momencie jeszcze nie wiedząc, co też kombinował ukochany jego córki, inaczej nie udałby się tak chętnie w kierunku ogrodowej huśtawki.
Gdyby nie to, że Christian ledwo co rozsiadł się na huśtawce, słowa Tylera bez wątpienia zwaliłyby go z nóg. Jednakże, jako że zdążył zając pozycję siedzącą, tylko wybałuszył na chłopaka oczy.
— Słucham? — wyrwało mu się i nawet fakt, że Natalie wsparła głowę na jego ramieniu, nie przyćmił jego zaskoczenia. Czy ta relacja przypadkiem nie posuwała się na przód zbyt szybko? Nie chciał porównywać Abigail i Tylera do siebie i Natalie, ponieważ w tym zestawieniu każdy związek dwójki młodych ludzi wypadał blado, ale za czasów ich młodości rzadko który z ich rówieśników myślał o wspólnych wyjazdach, ponieważ wiedział, że rodzice by się na to nie zgodzili. Po prostu nie, koniec dyskusji.
— I ty, Brutusie? — spojrzał na byłą partnerkę z zaskoczeniem, ale też tłumionym rozbawieniem. — Mam wziąć ten ciężar na swoje barki i to mój głos ma zaważyć? — kontynuował lekko podniesionym tonem, zgrywając święcie oburzonego. — Co za niewdzięczne kobiety — zawyrokował, kręcąc przy tym głową. — Tyler, ty się lepiej jeszcze dobrze zastanów, w co się pakujesz, nim Abi na dobre owinie cię sobie wokół małego palca — ostrzegł dwudziestojednolatka ku zaskoczeniu wszystkich zebranych.
Usuń— Tato! — jęknęła Abigail.
— No przecież się wygłupiam… — mruknął, a następnie roześmiał się wesoło. — Przecież to oczywiste, że nigdzie nie pojedziecie — dodał beztrosko lekkim tonem i wziął Yasmine na kolana, usadawiając dziewczynkę plecami do siebie. Jakby kompletnie zignorował kolejny, pełen rozczarowania jęk Abigail i zaczął lekko podrygiwać nogami, przytrzymując przy tym latorośl Roberta, na co ta zaczęła radośnie machać rączkami.
— Że nigdzie nie pojedziecie sami — dodał, oderwał wzrok od Yasmine i spojrzał na Abi, która posłała mu mordercze spojrzenie za to, że w ten sposób sobie z nimi pogrywał. Potem przeniósł wzrok na brunetkę. — Natalie, nie masz może ochoty na wycieczkę do Chicago?
CHRISTIAN RIGGS
Podziwiała Natalie i to, jak szybko musiała dorosnąć. Kiedy Bridget wspominała swoje nastoletnie lata zupełnie nie widziała w nim dziecka. Właściwie dalej go nie widziała, ale to głównie przez to, że jej związek był świeży i jeszcze o takich rzeczach nie rozmawiali, a nie chciała odstraszyć w żaden sposób Maxa. Po prostu nie wiedziała czy on w swojej przyszłości również widział dzieci czy jednak wolał przeżyć życie bez nich. Teraz z pewnością łatwiej przyszłoby jej zaakceptowanie ewentualnej wpadki, ale mając siedemnaście lat? Miała przecież wtedy pstro w głowie, nijak nie nadawała się do opiekowania maluchami i liczyła na kolejne imprezy, zabawy z przyjaciółkami, wakacje w ciekawych miejscach i odkrywanie świata oraz samej siebie, a nie siedzenie w pieluchach. Zajmowanie się dzieckiem na ten moment zdecydowanie nie było dla niej. Nie umiała sobie nawet wyobrazić, jak wiele zmian musiałoby nastąpić, aby zrobiła miejsce dla małego człowieka, jak bardzo musiałaby dostosować swoją rzeczywistość do dziecka. Jednocześnie to wcale nie była taka przerażająca myśl, jak zakładała. Była ona raczej intrygująca i czuła się trochę niepewnie myśląc o takich rzeczach. Z kolei to nie był też temat na ten wieczór ani na żaden najbliższy. Póki co, teraz chciała spędzić dobrze czas z Natalie, napić się porządnego wina, posmakować znów tych cudnych babeczek i po prostu się zrelaksować.
OdpowiedzUsuń— Coś o tym wiem. Max może w golfa nie gra, ale jak zaczyna mówić o samochodach… czasami mam wrażenie, że nie wiem o czym mówi lub że mu w tym przeszkadzam — zaśmiała się. Sięgnęła po swój kieliszek z winem i gdy upiła łyk odetchnęła nieco głębiej. Bardzo potrzebowała takiego wieczoru. — Buty świetnie by pasowały do tego pierścionka. Tak tylko mówię — mruknęła puszczając brunetce oczko. Bridget drogie prezenty kupowała sobie sama, ale nie miałaby też nic przeciwko temu, aby coś droższego dostać. Może by miała, gdyby nie mogła się odwdzięczyć, ale była w takiej sytuacji, że nie robiło to jej większego problemu.
Nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, kiedy szczupłe ramiona Natalie ją objęły. Od razu odwzajemniła uścisk, ciesząc się z jej reakcji. Przed nią było jeszcze uświadomienie dziadków, ale chyba nie mogło być aż tak źle.
— Dziękuję. Umierałam, aby komuś o tym powiedzieć, a Billie wyjechała gdzieś na tydzień z Nowego Jorku, dziadkowie… im musimy razem powiedzieć. Wiesz, dziadkowie mi aż tak nie przeszkadzają, ale po prostu chcemy być częściej razem. Zwłaszcza, że jak Max trenuje lub zaczynają się wyścigi to będziemy się rzadziej widywać.
To zawsze był intensywny czas. Pamiętała to jeszcze z czasów wspólnej pracy. Co prawda jej zadaniem było tylko ogarnięcie social mediów, ale była obecna podczas kilku wyścigów i widziała jaki chaos tam panuje i jak rzadko tak naprawdę miał okazję bywać w domu. To była dobra decyzja. Nawet jeśli szybka, bo przecież tak naprawdę zaczęli razem być od listopada, ale Bridget nie chciała już dłużej czekać. Bo i na co? Czas już i tak uciekał jej przez place, a wiedziała, że życie może być naprawdę kruche. Nie chciała tracić już nawet sekundy.
Uśmiech wpłynął na twarz blondynki, kiedy Natalie musnęła jej czoło. To był tak uroczy gest, którzy przywoływał wiele wspomnień, że nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Była sentymentalna, a to znaczyło naprawdę wiele i zabierało ją do miłych miejsc w jej głowie, kiedy wszystko było w porządku.
— Żartujesz? Nic mi się nie chwaliła, a nawet pytałam się ostatnio czy nikt ciekawy się nie pojawił. Wyobrażam sobie, że Chris nie był z tego faktu zadowolony — zaśmiała się. Dobrze wiedziała, jak to jest ukrywać chłopaka przed ojcem. Doświadczyła tego na własnej skórze, a jej ojciec potrafił bywać zaborczy. Teraz wiele by dała, aby tutaj był i się buntował przeciwko jej wyprowadzce do Maxa. Poniekąd zazdrościła Abigail tego, że ma dwójkę rodziców, którzy są przy niej cały czas. Sama musiała się powstrzymać przed tym, aby się nie rozkleić, bo przecież to nie miał być wieczór, który spędzą na płakaniu.
— Bardzo oboje mieli przerąbane czy nastał już spokój, a Chris wyluzował? — spytała. Podejrzewała, że treningi dla Tylera teraz zapewne są bardziej męczące i akurat wcale nie miała na myśli tego, że ojciec Abigail go ciśnie bardziej niż pozostałych zawodników. Zapewne w zupełności wystarczyła mu myśl, że jego trener to ojciec jego dziewczyny i to już samo w sobie komplikowało sprawy. — Dobra, ale do ewentualnego ślubu Abi jeszcze daleko. Bliżej jest twój — dodała i nie mogąc się powstrzymać, zanuciła marsz weselny.
UsuńBridget
[Ślicznie dziękuję za powitanie Soph!💙 I jeszcze tyle dodatkowych, miłych słów o pozostałych postaciach, aż się ciepło na serduszku robi. 💙 Sophia bardzo chętnie uciekłaby z Nowego Jorku, ale trzymają ją wspomnienia i pewien bokser, choć tego jeszcze nie wie. 🤭 Ma za to miejsce, do którego może wrócić, jeśli tego potrzebuje i na ten moment to jej musi wystarczyć. Ojca samego zostawić też nie może, a macocha swoje za uszami ma, więc ktoś jej pilnować musi. ^^ I tak, tak nazwisko zmieniła na panieńskie mamy, choć nie do końca było tak, że chciała to zrobić, ale z pewnością wyszło jej to na dobre i dzięki temu czuje, że ma Elianę jeszcze bliżej siebie. 💙Jeszcze raz ślicznie dziękuję za takie miłe powitanie!🥰]
OdpowiedzUsuńSophia Moreira
— No i pięknie! — podsumował Christian, kiedy Natalie poinformowała, że nie będzie miała najmniejszego problemu ze zorganizowaniem sobie pracy tak, aby móc pozwolić sobie na wyjazd do Chicago. On sam nie musiał przejmować się niczym podobnym – zamknięcie sezonu i letnia przerwa w uniwersyteckich rozgrywkach zapewniały mu czas na urlop, choć nie oznaczało to, że przerwa w treningach trwała tak długo, jak letnie wakacje studentów. Jeśli Riggs i jego drużyna chcieli coś osiągnąć, musieli pracować przez większą część roku i w związku z tym najczęściej powracali do regularnych treningów już po dwu-, trzytygodniowej przerwie. Niemniej w tym przypadku zarówno on, jak i Tyler musieli wrócić do Filadelfii w tym samym terminie.
OdpowiedzUsuń— Chwilę intymności? — parsknął, na moment przestając bujać Yasmine na kolanach. — Już ja wam dam, chwilę intymności — mruknął i przy wypowiadaniu tych słów spojrzał ostro nie na swoją nastoletnią córkę, a na Tylera, który w tym momencie wydawał się mieć dla niego większe poszanowanie, niż jego własne dziecko. Stąd Chris wiedział, że nawet jeśli Abigail puści jego ostrzeżenie mimo uszu, Ty bez wątpienia weźmie je sobie do serca. Musiał zrozumieć, że dziś Riggs był przede wszystkim ojcem Abigail, a nie jego trenerem i mimo całej swojej sympatii dla chłopaka, nie mógł mu odpuścić. Na szczęście również Natalie jasno wyraziła swoje zdanie w tej kwestii, przez co dwójka młodych i zakochany w sobie po uszy ludzi skapitulowała, zdawszy sobie sprawę z tego, że jeśli zaczną protestować, to nigdzie nie podają i to nie tylko teraz, ale również w najbliższym czasie.
— Robert jeszcze nie wie, co go czeka — stwierdził z rozbawieniem, nachylając się nad dziewczynką, która pomimo tego, że była wulkanem energii, teraz zdawała się być coraz bardziej zmęczona rodzinnym wydarzeniem oraz podążaniem za Abi krok w krok. — Mam nadzieję, że nie — westchnął i podążył wzrokiem za parą, która zdążyła się oddalić, kiedy nagle coś go tknęło i gwałtownym szarpnięciem obrócił głowę w stronę Natalie. — Ale ty chyba nie czułaś się pośpieszana, prawda? — spytał ostrożnie, acz z łobuzerskim błyskiem w niebieskich oczach.
Chętnie opowiedziałby ciemnowłosej o tym, jak zdobył ten niesamowity prezent, lecz nim zdążył zebrać myśli i otworzyć usta, rozległo się nawoływanie chrzestnej Daniela. Podobnie jak wtedy, kiedy mężczyzna podążył za nim i za Harlow do kuchni, także teraz Chris poczuł się lekko poirytowany. Nie dał jednakże tego po sobie poznać i przytrzymując Yasmine, wstał, by następnie posadzić sobie dziewczynkę na barana. Ta nagła zmiana położenia i fakt, że dwulatka znalazła się tak wysoko sprawiły, że ta momentalnie przestała być senna i podczas gdy Chris szedł powoli w stronę stołu, Yas wołała i machała do wszystkich z wysokości, wyraźnie górując nad zebranym towarzystwem.
Przystanąwszy nieopodal wszystkich zebranych, których uwaga została skupiona poprzez postukiwanie nożem o kieliszek, blondyn zerknął na siedzącą na kolanach Daniela Natalie, lecz szybko odwrócił wzrok, a następnie skrzywił się lekko, ale to tylko dlatego, że Yasmine zacisnęła piąstki na jego półdługich włosach. Przez tych kilka sekund, w czasie których zlustrował twarz byłej partnerki wzrokiem, zauważył, że pomimo szerokiego uśmiechu zdobiącego jej twarz, coś było nie w porządku. Uśmiech ten nie sięgnął jej brązowych oczu, które pozostały wyraźnie chłodne.Chwilę potem Daniel rozpoczął swoje przemówienie i w miarę kolejnych słów padających z jego ust Christian zaczął domyślać się, dokąd to wszystko zmierza. Nawet nie zauważył, w którym momencie, ale przystanął obok niego ojciec, który teraz szturchnął go łokciem w żebra, ponieważ najwyraźniej mina blondyna aż zbyt wyraźnie zdradzała, że nie podobało mu się to, co miał zaraz usłyszeć. A kiedy padła konkretna data, coś przewróciło się niespokojnie w jego żołądku. Tak jak wtedy, kiedy dowiedział się o zaręczynach, tak i teraz odniósł to przedziwne wrażenie, że umyka mu coś nieokreślonego, tym razem jednak nie miał już najmniejszej szansy na to, by rzucić się w pościg.
Podczas gdy wszyscy wokół wiwatowali i klaskali, on stał odrętwiały i dopiero kiedy Yasmine mocniej pociągnęła go za włosy, został wyrwany z otępienia. Dziewczynka wyraźnie chciała już znaleźć się na ziemi, a on tego nie zauważył i jej na to nie pozwolił, co nieomal skończyło się jej płaczem.
Usuń— Przepraszam, skarbie — szepnął, postawiwszy ją delikatnie na ziemi. Yasmine nie chowała urazy, uśmiechnęła się lekko i pognała do Abigail. Chris popatrzył za nią, a następnie wyprostował się i zerknął na Williama, którego surowe spojrzenie kazało mu przypomnieć sobie o tym, co postanowił. Miał się cieszyć, prawda? To dlatego odetchnął głębiej i poruszył spiętymi ramionami, by nieco je rozluźnić, a następnie dołączył do bicia gromkich braw, które nie chciały ucichnąć i do wznoszenia kolejnych toastów, starając się nie zwracać przy tym uwagi na poczucie straty, którego właśnie doświadczał.
CHRISTIAN RIGGS
Tuż po ogłoszeniu radosnej (jak dla kogo) nowiny, Christian nie szukał kontaktu z Natalie. Nie spoglądał nawet w kierunku narzeczeństwa, jakby w obawie przed tym, że jedno jego wymowne spojrzenie zbyt wiele zdradzi. Zainteresował się towarzystwem pozostałych gości, szukając ucieczki w niezobowiązującej rozmowie z nimi i choć wieść o zwolnieniu się terminu na ślub jeszcze przez jakiś czas była na językach zebranych, nie trwało to na tyle długo, by dobry humor Riggsa przepadł na dobre. Rozmowa w kilkuosobowym gronie płynnie i stosunkowo szybko potoczyła się na inne tory, dzięki czemu blondyn nie tylko przed innymi, ale również przed samym sobą mógł z powodzeniem udawać, że wszystko było w jak najlepszym porządku. Nie był to też czas i miejsce na osobiste rozterki i jeśli te miały go już koniecznie gdzieś dopaść, to dopiero w zaciszu nowojorskiej kawalerki.
OdpowiedzUsuńObserwował, jak Bruno delikatnie turlał piłkę w stronę młodszej dziewczynki, dopóki Hoa nie obwieściła przybycia Harlow, używając w tym celu słów, które wywołały na twarzy Riggsa delikatny grymas, jaki mężczyzna rozważnie szybko zastąpił lekkim uśmiechem i uniósłszy głowę, zerknął na brunetkę, która dopiero co do nich dołączyła. Parsknął też cichym śmiechem, kiedy przyjaciółka Natalie aż za bardzo rozpędziła się w swojej wypowiedzi i pokręcił głową, a choć go kusiło, nie dodał niczego od siebie. Spojrzał tylko na byłą partnerkę, która usiadła obok niego i pomyślał, że wspaniale byłoby zobaczyć ją w białej sukni, nawet jeśli nie on miał być mężczyzną, który będzie wtedy czekał na nią przy ołtarzu.
Gdy kobieta się do niego przybliżyła, odruchowo skłonił ku niej głowę, by jej szept mógł trafić bezpośrednio do jego ucha, a kiedy to nastąpiło i sens jej słów nabrał kształtów, Christian zmuszony był nie tylko głośno przełknąć ślinę, ale także uporać się z niespodziewanym uderzeniem gorąca kompletnie niezwiązanym z tym, że nad Nowym Jorkiem przetaczała się fala upałów. Odwrócił się, podchwytując jej spojrzenie jeszcze, kiedy znajdowała się dość blisko niego.
— Jeśli chcesz dochować wierności narzeczonemu, lepiej mi o tym nie przypominaj — odparł równie cicho, co ona i choć kąciki jego ust drgnęły wyraźnie w uśmiechu, w oczach kryło się nie tylko rozbawienie. Prawdopodobnie pierwszy raz od kilku lat tak bardzo zdradził się z tym, co myślał i być może później miał tego pożałować, ale było już za późno, aby mógł ugryźć się w język, a zastanawiać się nad tym, co go do tego sprowokowało, nie miał zamiaru. Poza tym, zważywszy na aktualny stan rzeczy, oboje mogli pozwolić sobie wyłącznie na niewinne żarty i tylko do tego to się sprowadzało, prawda…?
Odsunął się, by utrzymać pomiędzy nimi zdrowy dystans i sięgnął do miseczki z czereśniami.
— Jeden z moich podopiecznych zaprosił mnie na swoje urodziny — zaczął opowiadać, robiąc sobie krótkie przerwy na podjadanie czereśni. — W innej sytuacji nie przyjąłbym takiego zaproszenia, ale Mike jest z Nowego Jorku. Wyjechał co prawda na studia do Filadelfii, ale cała jego rodzina jest stąd i tak jak miałem już okazję poznać bliskich praktycznie wszystkich zawodników, tak w przypadku Mike’a po prostu nie było to możliwe, a zawsze bardzo zależało mu na tym, żeby przedstawić mnie rodzicom. Zgodziłem się przyjść i już na miejscu dowiedziałem się, że Veronica Brown jest kuzynką Mike’a — wyjaśnił, a potem postanowił przyznać się do czegoś, przez co dziś mógłby nie obdarzyć córki wymarzonym prezentem: — Wiesz, że na początku jej nie poznałem? — poinformował Natalie i roześmiał się. — Otworzyła mi drzwi, rozmawiała ze mną, a ja dopiero po dobrej godzinie zorientowałem się, z kim mam do czynienia — wspominał z rozbawieniem. — Tylko nie mów nic Abigail! Chciałbym w jej oczach pozostać bohaterem — dodał, wciąż śmiejąc się cicho z samego siebie. Wyjątkowo dopisało mu szczęście, a był naprawdę bardzo bliski tego, by tak niebywała okazja przeszła mu koło nosa.
W międzyczasie podeszła do nich Yasmine, która mimo tego, że przepadała za towarzystwem Abigail, prawdopodobnie równie dobrze czuła się przy cioci i wujku. Riggs zauważył, że zajmowanie się dziewczynką przychodziło Natalie tak samo naturalnie, jak przyszło jej zajęcie się dzieckiem, kiedy urodziła się ich córka. Podczas gdy Harlow od razu zdawała się wiedzieć, co robi, Chris wzbraniał się przed wzięciem noworodka na ręce w obawie przed tym, że niechcący coś mu zrobi. Przecież takie maleństwo musiało być tak bardzo delikatne!
UsuńUdając zawstydzonego, schował twarz w dłoniach, kiedy Yasmine przesłała mu buziaczka. Z kolei w odpowiedzi na to niespodziewane wyznanie miłości, powachlował się otwartą dłonią.
Trzecią. To właśnie taka odpowiedź cisnęła mu się na usta, ale w przeciwieństwie do momentu sprzed kilku minut, tym razem zachował swoje myśli wyłącznie dla siebie i jedynie obdarzył Natalie lekkim uśmiechem, a następnie wyciągnął ręce ku dwulatce i przytrzymał ją, kiedy ta do niego przylgnęła. Bardzo starał się zrozumieć, co do niego mówiła, ale jej język pozostawał dla niego nierozwiązaną zagadką. W pewnym momencie Christian wyłowił z miseczki z owocami dwie pary złączonych ze sobą ogonkami czereśni i założył je na uszy dziewczynki, tym samym ofiarowując jej wyjątkowe, owocowe kolczyki, czyniąc to dokładnie tak samo, jak wtedy, kiedy to Abigail była taka mała. Yasmine najpierw była zaskoczona, potrząsała główką i dotykała czereśni paluszkami, ale po chwili okazała wielkie zadowolenie i zaśmiała się rozkosznie. Zaczęła nawet wołać wciąż tańczącą mamę, by pokazać jej, co też zrobił wujek.
— No, idź do cioci — zachęcił, kiedy Yasmine obróciła się w stronę Natalie i wyciągnęła ku niej rączki. Kiedy była już bezpieczna w ramionach Natalie, Christian przeprosił je i wstał. — Zaraz wracam — poinformował, zamierzając tylko udać się do toalety. Nie wiedział, że Hoa tylko czekała na taka okazje i poderwała się ze swojego miejsca, gotowa dopaść go, kiedy zejdą z oczu większości gości.
CHRISTIAN RIGGS
Nie zorientował się, że ktoś za nim idzie, a nawet gdyby dosłyszał odgłos pośpiesznych kroków wybrzmiewający za plecami, w żaden sposób by go to nie zaniepokoiło. Otoczenie oraz okoliczności nie wskazywały bowiem na to, że Christian powinien czuć się zagrożony. Dopiero, gdy Hoa chwyciła gwałtownie za klamkę, ku której i on zdążył wyciągnąć dłoń, posyłając mu przy tym mocne i ostre spojrzenie, mężczyzna zorientował się, że może mieć kłopoty.
OdpowiedzUsuń— Hoa? Coś się stało? — spytał, wykorzystując tę chwilę, w której przyjaciółka Natalie nabierała powietrza, by moc rozpocząć swoją tyradę, bo kiedy już zaczęła mówić Riggs szybko zrozumiał, że nie będzie miał najmniejszych szans na to, aby jej przerwać.
Słuchał uważnie, zgodnie z wydanym mu poleceniem, a jednocześnie zastanawiał się nad tym, dokąd zmierzał monolog kobiety. Uśmiechnął się lekko, kiedy Hoa go pochwaliła, choć ton jej głosu daleki był od ciepłego i przyjemnego, więc mógł się spodziewać, że po podkreśleniu przez nią tych kilku kwestii w końcu padnie jakieś ale i rzeczywiście, pytanie o to, czy kogoś miał i z kimś sypiał nieomal ścięło go z nóg. Chciał zapytać, co miał przysłowiowy piernik do wiatraka, lecz Hoa nie zamierzała dać mu szansy na udzielenie odpowiedzi i kontynuowała, swoimi słowami wprawiając Christiana w coraz większą konsternację i osłupienie. Jakim cudem mówiła w taki sposób, jakby wiedziała o wszystkim, i to z nawiązką, o czym sam Riggs nigdy nie mówił na głos i do czego nie przyznawał się nawet przed samym sobą? Informacja o tym, że Natalie i Daniel starają się o dziecko sprawiła, że zacisnął wargi w wąską, pobielałą kreskę. Już wcześniej niektóre ze słów Daniela, które doleciały do jego uszu, mogły sugerować, że para stara się o powiększenie rodziny, przez co Chris mógł mieć co do tego podejrzenia, jednak to dopiero Hoa utwierdziła go w przekonaniu, że się nie mylił. Jednakże dlaczego mówiła mu o tabletkach antykoncepcyjnych? Dlaczego w ogóle mówiła mu o tym wszystkim? Lekko zakręciło mu się w głowie od nadmiaru informacji, wyrzutów oraz pretensji, z jakimi zderzył się wbrew własnej woli.
Chciał zadać jej tak wiele pytań. Wyciągnął nawet rękę, by złapać kobietę za przegub i ją zatrzymać, ale jedynym, co był w stanie zrobić, było wpatrywanie się w plecy oddalającej się szybkim krokiem przyjaciółki jeszcze panny Harlow. Westchnął, oparł się plecami o ścianę obok drzwi prowadzących do toalety i przymknąwszy powieki, zacisnął palec wskazujący i kciuk u nasady nosa, co było odpowiedzią na nagłe napięcie, jakie ogarnęło całe jego ciało.
— O, Chris. Wszystko w porządku? — Usłyszał Riggs po niespełna minucie. Cofnął dłoń i otworzył oczy, co pozwoliło mu dostrzec Roberta. — Jakoś słabo wyglądasz… — rzucił jego lekko zaniepokojony, niedoszły szwagier.
— Tak, w porządku. Tylko trochę rozbolała mnie głowa — skłamał gładko i posłał mężczyźnie blady uśmiech.
— Och, rodzice na pewno mają coś przeciwbólowego w apteczce — zapewnił Robert. — Mogę, czy…? — zapytał jeszcze i skinieniem głowy wskazał na drzwi łazienki. — Dzięki, ale nie trzeba. Na pewno niedługo mi przejdzie — odparł, a następnie skinął twierdząco. — Tak, pewnie!
Przepuścił mężczyznę w tej dwuosobowej kolejce do toalety, by po kilku kolejnych minutach samemu w końcu do niej wejść. Upewniwszy się, że przekręcił kluczyk w zamku, zamarudził w łazience dłużej, niż wynikało to z faktycznej potrzeby. Nawet po tym, jak opłukał twarz zimną wodą oraz schłodził pod strumieniem przeguby, w jego głowie tłukły się słowa Hoi. Czy ona naprawdę próbowała mu przekazać, że wolałaby, żeby to Christian był z Natalie? I czy sugerowała, że Harlow nie była szczęśliwa ze swoim narzeczonym? Trzydziestopięciolatkowi wydawało się, że Daniel to partner idealny i że Natalie niczego nie brakuje. Co prawda nigdy z nią o tym nie rozmawiał z tego prostego względu, że rozmowa ta najpewniej byłaby niebywale niezręczna, ale wielokrotnie miał okazję obserwować ciemnowłosą w towarzystwie partnera i ta zawsze promieniała. Zawsze? Na pewno? Dziś, po ogłoszeniu daty ślubu, dostrzegł w jej oczach coś, co mocno go zaniepokoiło.
Wreszcie wyszedł z łazienki, a kiedy zamykał drzwi, dostrzegł, że za skrzydłem krył się nie kto inny, jak Hoa we własnej osobie. Pochłoniętego własnymi myślami Christiana tak bardzo to zaskoczył, a tym samym przestraszył ten widok, że aż zaklął pod nosem.
Usuń— Nie myśl sobie, że tak łatwo mi się wywiniesz — oznajmiła i wycelowała w niego palcem. — Nie chciałam, żeby Daniel nas zauważył. Więc? — nacisnęła, mierząc go wzrokiem.
Riggs posłał kobiecie zrezygnowane spojrzenie, a potem rozejrzał się wokół. Byli sami, a nawet jeśli ktoś miałby udać się teraz do wnętrza domu, zawsze szybko mogli zmienić temat. Co jednakże miał jej powiedzieć w odpowiedzi na to, co mu wyrzuciła? W jego przypadku wszystko sprowadzało się absolutnie tylko do jednego.
— Natalie nie jest szczęśliwa z Danielem? — spytał, zamiast udzielić odpowiedzi. Ponieważ wszystko, co robił oraz wszystko to, czego nie robił, wiązało się właśnie z tym – Natalie Harlow miała być szczęśliwa, a on nie miał prawa stać na drodze do jej szczęścia.
CHRISTIAN RIGGS
Mina kobiety mówiła wystarczająco wiele o tym, co ta sądziła o pytaniu zadanym przez Christiana. To jednak, wbrew pozorom, wcale nie było tak bardzo bezpodstawne, jak mogło się Chen wydawać. Riggs kurczowo trzymał się swojego wyobrażenia o relacji z Natalie, które kształtowało się przez ostatnich dwanaście lat. Był przekonany, że to z jego powodu im nie wyszło – że nie postarał się wystarczająco i nie dał z siebie wszystkiego, przez co ich związek się rozpadł. Nabrał przekonania, że nie był tym mężczyzną, u którego boku panna Harlow znajdzie szczęście i jednocześnie postanowił, że nigdy nie stanie na jej drodze w poszukiwaniu wspomnianego szczęścia. Uzmysłowił sobie, że być może sama miłość nie wystarczy, by zbudować trwałą relację, że potrzeba czegoś więcej, czego on nie mógł Natalie zapewnić, dlatego usunął się w cień. Będąc obecnym w życiu córki, pozostał nieuchwytny w sferze uczuciowej dla byłej partnerki i trwając kilkanaście lat w tym przekonaniu, dziś nie miał żadnych wątpliwości, że tak właśnie powinno być i że to Daniel zapewni Natalie to, czego nie zapewnił jej on.
OdpowiedzUsuńTak, nie miał żadnych wątpliwości. Do momentu, w którym Hoa napadła na niego przy łazience i z niezrozumiałych dla niego względów wyłożyła kawę na ławę. Teraz Christian słuchał jej kolejnej tyrady, co musiało wyglądać wyjątkowo zabawnie z boku, dla postronnego obserwatora. On, wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna o ostrych rysach twarzy i na co dzień hardym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, kulił się teraz przed nią, drobną i niską brunetką, która wyraźnie go zdominowała.
Kocha cię.
Te dwa krótkie słowa wstrząsnęły nim do głębi. Szerzej rozwarł oczy i zachłysnął się powietrzem, na kilka uderzeń serca wstrzymując oddech. Mógł puścić mimo uszu wszystko inne, co mówiła przyjaciółka Natalie, ale nie to. Celowo bądź nie, świadomie lub zupełnym przypadkiem kobieta wymierzyła mu celny cios, który trafił dokładnie tam, gdzie powinien i choć Christian wciąż stał na nogach, jego serce dostało nokaut, po którym długo miało się nie pozbierać.
Wpatrywał się w nią, praktycznie wcale nie mrugając, kiedy Hoa informowała go o tym, że nie, Natalie nie była szczęśliwa z Danielem. Nie mogła powiedzieć mu tego jaśniej i wyraźniej. Tylko… dlaczego? Dlaczego akurat teraz postanowiła go dopaść i powiedzieć mu o tym wszystkim? Czy ją również na tyle poruszyło wyznaczenie daty ślubu, że niemalże dosłownie wyrzygała Christianowi wszystko to, co leżało jej na sercu?
— Hoa… — jęknął błagalnie, jakby było to dla niego zbyt wiele i po prawdzie tak było. To nie miało tak wyglądać. Owszem, Natalie miała być szczęśliwa, ale nie z nim. Nie z Christianem Riggsem. To przekonanie zakorzeniło się w nim tak głęboko, że już przez długi czas nie poddawał go w wątpliwość i akceptował stan rzeczy takim, jakim był. Wychodziło mu to do tego stopnia, że, choć nie bez wysiłku, to ignorował oraz tłumił własne uczucia, wciąż i wciąż uparcie próbujące dojść do głosu. I choć w obliczu tego, co właśnie usłyszał, powinien zachować się tak samo jak Abigail w momencie wręczenia jej przez niego prezentu urodzinowego, nie potrafił. Właśnie dlatego, że przez ostatnich dwanaście lat uparcie wmawiał sobie, że nie powinien być z Natalie, aż finalnie sam w to uwierzył. Dziś, nawet z prawdą podaną mu na tacy przez Chen, nie mógł i nie potrafił ot tak przejść nad tym do porządku dziennego i widać było po nim, jak bardzo był teraz zagubiony.
— Hoa, przestań — odezwał się w końcu, tym razem odrobinę ostrzej i przytomniej. Wyprostował się i spojrzał na kobietę z góry, starając się ignorować to, jak ciężko mu się oddychało oraz fakt, że nogi zdawały się odmawiać mu posłuszeństwa. — Nie wygaduj głupot — dodał i przysunął się bliżej, po to, by pochylić się nad nią i spojrzeć wprost w jej ciemne oczy. — Myślisz, że przyjemnie mi się patrzy na nich, razem? — rzucił ostrzej, niż zamierzał i szarpnięciem głowy wskazał w stronę ogrodu. — Że z zadowoleniem słucham szczebioczącego słodko Daniela? Że nie trafia mnie jasny szlag, kiedy widzę, jak ją dotyka? — cedził przez zaciśnięte zęby. — Nie, nie ma w tym nic ani trochę przyjemnego. I nie chodzi o to czy kogoś mam, czy kogoś nie mam i czy chodzę z kimś do łóżka, Hoa. Ponieważ w tym wszystkim w ogóle nie chodzi o mnie. Nie rozumiesz? Teraz, kiedy Natalie układa sobie życie, nie mam prawa, żeby jej w tym przeszkadzać. Żeby niszczyć wszystko, co zbudowała, bo… Bo tobie coś się wydaje! — warknął.
UsuńKocha cię.
Spojrzał ze złością na kobietę, której słowa przekręcały się w jego sercu niczym wbity w nie sztylet, zadając głęboką ranę, a potem zdecydowanie ją wyminął i szybkim krokiem ruszył ku ogrodowi, choć może nie był to najlepszy pomysł, zważywszy na to, jak wielu ludzi się tam znajdowało. Przystanął w pół kroku, szarpnął palcami za blond kosmyki, odwrócił się i wtedy, nieopodal, dostrzegł Natalie i Joanne. Kobiety rozmawiały spokojnie – o czym, z tej odległości nie słyszał – podczas gdy Joanne poprawiała fryzurę tej pierwszej. Nim zdążył się wycofać poza zasięg ich wzroku, spojrzenia jego i Natalie skrzyżowały się.
Kocha cię.
— Kurwa…! — wyrwało mu się, nim wycofał się z powrotem w głąb domu. Znalazł się między młotem, a kowadłem. Z jednej strony Hoa, z drugiej Natalie, której na pewno nie miał umknąć jego stan wzburzenia. W pierwszej kolejności natknął się jednak na Chen, bo przecież nie zdążył odejść zbyt daleko i widząc, że ta już otwiera usta, posłał jej ostrzegawcze spojrzenie.
— Błagam, ani słowa więcej — wysyczał. W przeciwieństwie do jego słów, jego reakcja oraz zachowanie bez wątpienia powiedziały przyjaciółce Natalie wszystko to, czego ta nie miała nigdy usłyszeć od samego Christiana.
miotający się CHRISTIAN RIGGS 💙
[Witam. Dzień dobry. Stoi na stacji Charles i on też widzi piękne kobiety chodzące tymi samymi ulicami. Więcej ciekawostek o nim zdradzę przy burzy mózgów. Omówimy pomysły na Google Chat?]
OdpowiedzUsuńWerbeck C.
[Cześć! Ślicznie dziękuję za powitanie, no i cieszę się bardzo, że Mads przypadła Ci do gustu. :) Sądzę, że możesz mieć rację — rzeczywiście, nie jest ona dziewczyną, która ostrożnie lawiruje pomiędzy innymi ludźmi, ma raczej twardy charakter i nie da sobie w kaszę dmuchać. :D
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście mam nadzieję, że Nat nigdy nie zmieni producenta bielizny! :D
Jeśli masz ochotę na jakiś wątek, to zapraszam do swoich dziewczyn, może coś wymyślimy. :)]
Madeleine Quinn, Billie Calloway, Erin Hawthorn
W życiu Charlesa nie brakowało muzyki. Jako dziecko bawił się pokrętłami w radiu dziadka. Próbował znaleźć interesujące go utwory. To co wysłuchał, z gorszym i lepszym skutkiem odtwarzał grając na gitarze, perkusji czy skrzypcach. Nazywano go utalentowanym samoukiem i Werbeck wówczas czuł, że fruwa pomiędzy pięciolinią, dotykając nut wznoszących go do muzycznego raju.
OdpowiedzUsuńW prywatnej szkole muzycznej zdobył nie tylko talentem, ale i uśmiechem ukazującym zęby z aparatem ortodontycznym, wszystkie serca wykładowczyń. Już wtedy odniósł wrażenie, że kobiety mają do niego słabość. Miały go za anioła. Tylko gdzie zgubił skrzydła i aureolę? Do grzecznych nie należał. Wypadał perfekcyjnie na odtwórcę roli diabła. Czekał na odpowiedni casting, ale otaczający go ludzie wiedzieli, że serce Charlesa wyrywa się do muzyki. Prawda. Wyrywało się. Codziennie. Rano i w nocy. W południe i wieczorem. O każdej godzinie. Z taką samą intensywnością.
Tak też w trakcie soboty nie chciał tańczyć do melodii, której nie zna. Wolał wspomóc innych. Odpowiedział jako pierwszy na zamieszczone ogłoszenie. Zgłosił się na ochotnika. Zamierzał od dziewiętnastej do dwudziestej trzeciej zastępować jakiegoś przeziębionego perkusistę. Nie było w tym nic trudnego. Zespół grał popularne covery. On znał każdy przebój z ich listy. Czego chcieć więcej? Niczego. Nie miał do kogo się spieszyć i komu towarzyszyć. Nie wierzył w miłość i związki. Żył sam, ale miał co i z kim wspominać. Poznawał co jakiś czas nowych ludzi. Rzucał swoje imię i był im obcy. Za tym szły też noce z bliżej nieznanymi kobietami.
Ją odnalazł wzrokiem, gdy skupiony skończył wygrywać melodię kolejno na talerzu crash, ride i hi-hat. Uniósł głowę do góry, zsunął z piegowatego nosa okulary przeciwsłoneczne i miał na wprost tę dziewczynę o urodzie spotykanej w Turcji. Do przerwy pozostały im cztery utwory. Błagał wszystkich świętych żywych i nieżyjących o jej nie ucieczkę.
Wybłagał. Odnalazł ją przy barze. Podbiegł tam jak na skrzydłach lecą ptaki. Szybko, sprawnie, bez przeszkód i bez poniesionych szkód po drodze. Z bliska wyglądała jeszcze lepiej jak z daleka. Chodząca piękność. Zachwycony jej urodą obserwował twarz i zgrabną figurę. Czekał tylko aż podejdzie do niej mąż czy przybiegną dzieci. W końcu bawiły się tu całe rodziny. Wątpił, że jest sama. Śledząc palce kobiety, które poruszały się po czystym pulpicie baru, nie zaobserwował na nich obrączki. Za to był tam pierścionek. Z tych droższych. Kupiła go dla siebie, był pamiątką rodzinną czy dostała go od narzeczonego? Próbował dojrzeć łańcuszek zawieszony na jej szyi. Może tam znajdował się brakujący element biżuterii. Wiele kobiet jak i mężczyzn nosiło w ten sposób obrączkę. Bo wygodniej. Bo nie martwili się, że się zsunie. Bo próbowali coś ukryć.
Nagle ona spojrzała na Charlesa, a w nim aż się zagotowało. Ten jej kolor oczu i pełne raczej naturalne a nie przerobione usta. Musi być jego. Na tą jedną noc. Dzisiejszą noc. Już miał rzucić przygotowanym tekstem na podryw, kiedy usłyszał jej głos. Taki cichy. Niuansowy. Mogła by mu mówić bez końca. Nie wkurzał go ten głos, bo był śliczny. Tak jak ona cała. Prawie cała, ponieważ nie oceniał książek po okładce, więc i pod jej okładkę zechciałby zajrzeć.
— Jim, dopisz piwo tej pani do mojego rachunku.
Zobaczył jak barman-właściciel zrobił to o co prosił.
— Dzięki, stary! Dopiero teraz jestem z siebie dumny. Wiesz dlaczego? Lubię zgarniać pochwały od pięknych kobiet, a jeszcze bardziej, od zniewalająco pięknej kobiety.
Stanął za nią, wyciągając dłoń po drewnianą łyżeczkę i wtedy ich ciała styknęły się na dłużej. Zaczepnie otarł biodrem o damskie biodro.
— Nie zamawiaj ubera.
Zaprotestował. Doskonale widział, że chciała zatwierdzić zamówienie przejazdu za dwadzieścia minut.
— Wypij na spokojnie piwo i zostań do końca. Najlepsze wrażenia dopiero przed nami.
Przesunął jej telefon do siebie i wykorzystał chwilę. Zadzwonił od niej na swój numer. Uśmiechnięty oddał go zdziwionej właścicielce i przeprosił za odważne zachowanie.
— Puściłem strzałkę do zaufanego kierowcy. Jeden z najlepszych w Nowym Jorku. Nim odejdę grać, jaką cyfrę od jeden do dziewięciu wybierasz?
UsuńWerbeck C.
[ Ależ ja bardzo zapraszam do przejęcia któregoś z Panów, zapraszam... My dużo czasu nie potrzebujemy z Cass, bo same mamy go mało :D ]
OdpowiedzUsuńCass
[Wybacz, że odpisuję dopiero teraz, życie mnie lekko wessało. :D Pomysł jak najbardziej mi się podoba! Postaram się na dniach nam zacząć (chyba, że Ty masz ochotę, to czyń honory :D) :)]
OdpowiedzUsuńMaddie Quinn
Kiedy Hoa dała za wygraną, Christian odczuł ulgę, należało jednak zaznaczyć, że to on został przegranym w tym starciu, bo choć rozpaczliwie trzymał się tego, co sam sobie wmówił, mętlik powstały w jego głowie za sprawą przyjaciółki Natalie miał panować w niej jeszcze przez długi czas. W tym momencie najchętniej udałby się do domu; do wynajmowanej kawalerki, w której mógłby się zaszyć i spędzić czas w swoim własnym towarzystwie, choć to właśnie ono było dla niego największym utrapieniem. Mimo wszystko łatwiej byłoby uporać się z natarczywymi i niewygodnymi myślami w zaciszu czterech ścian, mając za świadka tylko samego siebie, a nie tutaj, w ogrodzie pełnym gości zaproszonych na urodziny Abigail, którzy co jakiś czas kierowali wzrok ku ojcu siedemnastolatki. Jednakże w momencie, w którym nastolatka podbiegła do niego i złapała go za dłoń, uświadomił sobie, że swoim nagłym zniknięciem sprawiłby jej zawód. Najlepszym prezentem dla niej były nie wejściówki za kulisy, ale jego obecność, z czego Riggs aż za dobrze zdawał sobie sprawę i to dlatego aktywnie uczestniczył w życiu córki, nawet wtedy, kiedy drogi jego i jej mamy się rozeszły.
OdpowiedzUsuńPo tym, co usłyszał od Chen, nie potrafił przywdziać na twarz maski przesłaniającej jego prawdziwe emocje, na pewno nie od razu. Starał się uśmiechać, ale uśmiech ten nie sięgał jego niebieskich oczu. Nie zdążył nawet zastanowić się nad tym, czy chciałby sprzedać Tylera przed Abigail, czy może jednak go oszczędzić, ponieważ jego myśli zaprzątało coś zupełnie innego, a jeśli nie chciał zdradzić się z tym, że był obecny tylko ciałem, powinien czym prędzej się otrząsnąć.
Z odrętwienia częściowo wyrwał go głos Natalie, na którą po chwili spojrzał i uśmiechnął się do niej z wdzięcznością, ponieważ doszedł do wniosku, że niekoniecznie chciał stawiać Tylera w złym świetle. Jakkolwiek wciąż miał młodzieży za złe to, że ta ukrywała przed nimi swój związek i że Abigail nikogo nie poinformowała o łączących ich koligacjach, o których wszyscy dowiedzieli się dopiero podczas pierwszego spotkania z Lessardem, nie chciał robić tej dwójce pod górkę ani niczego im utrudniać. Wystarczająco komplikował swoje własne życie, prawda? Co uderzyło go silniej zarówno pod wpływem kolejnego znaczącego spojrzenia, jakie posłała mu Hoa, jak i widoku Natalie siedzącej tuż przy Danielu.
Zająwszy miejsce przy stole, nie odrywał spojrzenia od byłej partnerki i nie zdawał sobie przy tym sprawy, jak natarczywie się z nią wpatrywał. Zupełnie, jakby nieświadomie starał się w najmniejszym jej geście i najdrobniejszym grymasie doszukać się potwierdzenia słów Wietnamki, choć przecież sam nie tak dawno temu poinformował ją, że wygadywała bzdury. Jednakże to ziarenko niepokoju i wątpliwości, zasiane przez Chen, zaczęło kiełkować szybciej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. To właśnie dlatego i tylko dlatego Christian dostrzegł, jak nagła zmiana nastroju Natalie odmalowała się w wyrazie jej twarzy i jak uderzenie serca później ciemnowłosa kobieta poderwała się ze swojego miejsca, by następnie oddalić się ku łazience. Dla kogoś, kto w tym momencie nie przyglądał się uważnie Harlow byłoby to zupełnie normalne i nie wzbudzające podejrzeń; ot, kobieta postanowiła po prostu skorzystać z toalety. Riggs jednakże przypatrywał jej się aż nadto uważnie i spostrzegł coś, czego w rzeczywistości może nie powinien widzieć? Może dla ich dwójki mimo wszystko byłoby lepiej, by tego nie dostrzegł?
W tej chwili w jego głowie echem odbiły się słowa dotyczące nie tego, że Natalie rzekomo wciąż darzyła go uczuciem, a tego, że nie była szczęśliwa z Danielem. Jeszcze przed sekundą, mając ją tuż przed sobą, niemalże na wyciągnięcie ręki, Christnian nie myślał o sobie i o tym, jak zareagował na rewelacje głoszone przez Hoę, lecz myślał o Natalie i o jej szczęściu. To ona wysunęła się na pierwsze miejsce. Nie, ona zawsze była na pierwszym miejscu.
To był impuls. Riggs wstał i idąc niemalże po śladach Natalie w trawie, skierował się do wnętrza domu, a następnie do łazienki. Przystanął pod drzwiami, zza których do jego uszu dolatywał szum płynącej wody. Nie dając sobie szansy na chwilę zawahania, od razu zapukał.
Usuń— Natalie? Wszystko w porządku?
CHRISTIAN RIGGS 💙
Choć spodziewał się tego, że Natalie mu otworzy, i tak drgnął, gdy usłyszał odgłos przekręcanego w zamku klucza. Nie wiedzieć, kiedy, znalazł się w łazience i słuchał tego, co była partnerka miała mu do powiedzenia, szczególną uwagę zwracając na to jedno zdanie nic nie jest w porządku. Czyżby jednak Hoa wcale mocno nie koloryzowała, opowiadając mu o tym, jak wyglądał obecny związek Harlow? Zaraz jednak ciemnowłosa kobieta rozwinęła myśl i na wykrzywionej w grymasie zaniepokojenia twarzy Christiana odbił się cień zrozumienia. Uśmiechnął się delikatnie, jednakże więcej w tym uśmiechu było smutku, niż radości.
OdpowiedzUsuń— Sam chciałbym wrócić do czasu, kiedy Abigail była mała — zgodził się z nią, przyglądając się jej odbiciu w lustrze. Dawno już nie znajdowali się zupełnie sami i to na tak niewielkiej przestrzeni, przez co nawet kiedy Riggs pozostawał oparty plecami o drzwi łazienki, znajdował się zaledwie o krok od Natalie. Czuł jej zapach i czuł bijące od jej ciała ciepło, i choć w jej mniemaniu nie pozostał żaden ślad po tym, że płakała, z tej odległości trzydziestopięciolatek widział wyraźnie, że jej oczy szkliły się w ten charakterystyczny, zdradliwy sposób, zdradzając, jakie emocje jeszcze przed chwilą nią targały.
Nie trudno było domyślić się, że w wypowiedzi mężczyzny chodziło o coś więcej niż to, że małe dzieci stanowiły mały kłopot, podczas gdy duże dzieci przysparzały tych kłopotów o wiele więcej i o odpowiednio większym rozmiarze. Dlaczego jednak zdecydował się to powiedzieć? Może, wciąż wzburzony po rozmowie z Chen, chciał na własnej skórze przekonać się, czy ta mówiła prawdę czy tylko sobie z nim igrała, postępując wedle własnego widzimisię?
Wtem zdało mu się, że się przesłyszał. Spojrzał na Natalie, która sparafrazowała jego własne słowa i otworzył usta, jakby zamierzał coś powiedzieć, lecz niemalże od razu zamknął je i zacisnął wargi w wąską kreskę. Rytm bicia jego serca najpierw się zgubił, a później wyraźnie przyspieszył. Mętlik w jego głowie, wywołany przez najlepszą przyjaciółkę Natalie, teraz został spotęgowany przez nią samą i Christian w żaden sposób nie potrafił nadążyć za gonitwą myśli, która rozpoczęła się w jego głowie. Potrafił tylko stać biernie i przyglądać się, jak Harlow podchodzi do drzwi i pewnie zaraz by za nimi zniknęła, gdyby nie to, że niefortunnie trąciła kluczyk dłonią i ten z brzękiem upadł na płytki.
Pierwszy raz od dwunastu lat pozwolił sobie postąpić nierozważnie. Wyciągnął rękę i ułożył dłoń na ramieniu odwróconej do niego plecami Natalie, po czym przesunął palcami w dół jej ręki, aż złapał ją za przegub i lekkim pociągnięciem najpierw obrócił ją przodem do siebie, a później przyciągnął bliżej, po to tylko, by móc swobodnie objąć ją ramionami i do siebie przygarnąć. Nie spojrzał przy tym w jej duże, brązowe oczy, jakby w obawie przed tym, co może w nich dostrzec i chcąc ukryć to, co ona mogłaby wyczytać z jego spojrzenia. Zamiast tego pochylił głowę i, zważywszy na dzielącą ich różnicę wzrostu, schował nos we włosach kobiety.
— Zawsze chciałem tylko twojego szczęścia, Natalie — wymruczał wprost w czubek jej głowy. — Twojego i Abigail — dodał, cały czas trzymając ją przy sobie. Nie chciał myśleć o tym, jak to na niego działało; jak działała na niego jej bliskość. Nie chciał myśleć o tym, że najchętniej resztę życia spędziłby w tej niewielkiej łazience, nikogo do niej nie wpuszczając. No, może poza Abigail, gdyby ta jednak zaniepokoiła się tym, gdzie też podziali się jej rodzice, choć jak zauważyła sama Natalie, ich córka była coraz bliżej rozpoczęcia samodzielnego, dorosłego życia, w którym ich rola miała stać się mocno ograniczona.
To byłoby tak proste – zatrzasnąć drzwi przed całym światem. Christian jednakże miał swoje powody, by tego nie robić i właśnie te powody skłoniły go do zażegnania tej chwili słabości, na jaką sobie pozwolił. Gdzieś tam, za zamkniętymi drzwiami, na Natalie czekało jej poukładane życie i narzeczony, który zarówno jej, jak i Abigail gotów był przychylić nieba. To dlatego Riggs ucałował czubek jej głowy, trochę w taki sposób, jakby się z nią żegnał i jednocześnie życzył jej wszystkiego dobrego, a później odsunął się i schylił po kluczyk. Podniósł go, wsunął w zamek i płynnym ruchem przekręcił, a następnie pchnął lekko łazienkowe drzwi, tym samym pozwalając, by zatrzymany w miejscu czas znowu ruszył i dopadła ich rzeczywistość. Rzeczywistość, w której Hoa pieprzyła głupoty; w której czternastego lutego przyszłego roku Natalie miała wziąć ślub z Danielem; w której Christian był przykładnym ojcem, ale nie partnerem i nie tym człowiekiem, u którego boku Harlow mogła znaleźć wspominane szczęście.
UsuńCHRISTIAN RIGGS
Lubił kobiety takie jak ona. Zaczepne. Otwarte na wszelkie przygody. Dążące do jednego podstawowego celu. Wcale nie musiała się do niego odzywać, kiedy to bezwstydnie krążył wzrokiem po promiennej twarzy i sylwetce kobiety. Odezwała się. Krótko skomentowała ich koncert, ale Charles nie od dziś wiedział jak z niewinnej pochwały, obrócić sytuację o sto osiemdziesiąt stopni i przejść do budującego napięcie flirtu. Nie od dziś również wiedział jak zdobyć główną nagrodę. Nie wystarczyło ustrzelić na strzelnicy największego miśka, spojrzeć lekko załzawionymi oczami w oczy dziewczyny, kupić różę i być spokojnym. To było dobre dla nastolatków. W świecie dorosłych liczyły się inne prawa. Prawo zdobywania. Prawo podrywania. Prawo nieustępliwości. Prawo do zaspokajania seksualnych potrzeb. Wiele tych praw przypadało i Charles z zawodu niebędący prawnikiem, umiał autorskie paragrafy przytaczać, zdobywając kobiety nie tylko uśmiechem posłanym znad perkusji.
OdpowiedzUsuńJemu chodziło o jedno. W głównej mierze o seks. Też o bliskość. O dotykanie nagiego ciała. O tworzenie nowych wspomnień. O kolejne jęki, wzdychania i ciepło kołdry ślizgającej się po nich. O nieładnie pogniecione prześcieradło. O jej widoczne zadowolenie. O złączenie się z nią w jedno. O przyśpieszanie i spowalnianie ruchu bioder. I o wiele innych o.
— Zapewniam, że poczujesz najlepsze wrażenia na własnej skórze. Masz to jak w banku. Lecz wspomnę o tym, że przysługuje ci prawo do reklamacji indywidualnej. Wtedy wszelkie zastrzeżenia kierujesz do mnie, a ja zaopiekuję się tobą od początku do końca. Będę pozwanym w tej sprawie. Pomogę ci przebrnąć przez wszystkie nieścisłości.
Zbliżył ogolony policzek do jej muśniętego rozświetlaczem i różem policzka, przekazując informację wprost do ucha. Chwilę wcześnie czarny kosmyk włosów wsunął za ucho, zakręcając go dwukrotnie na własnym palcu. Zaiskrzyły mu oczy ze względu na jej ruch. Zaczepnie przesunęła palcami po jego długich wisiorkach i niezapiętej szelce od ogrodniczek. Dawno nie miał do czynienia z wyjątkowo błyskotliwą kobietą. Ostatnio trafiały mu się same szare myszki. On kochał ryzyko. Szaleńczy seks. Kilkugodzinne sprawianie sobie i drugiej stronie przyjemności. Rano wychodził z hotelu odprężony wewnętrznie i zmęczony zewnętrznie po nieprzespanej nocy. O to chodziło. Nie wszedł ani razu w trwały związek. Żadnej z kobiet nie obiecał tego, że przekaże swoje geny dalej, zostając ojcem córki czy syna. Żadnego małżeństwa i żadnego ojcostwa. Radość z hulańczego trybu życia. Sypiał z singielkami, mężatkami, cudzymi dziewczynami i narzeczonymi. Wielokrotnie zastanawiał się, czy któreś mają wyrzuty sumienia, czy dotarło do nich, że jednak nie są do końca homoseksualne, czy może zrozumiały, że trzeba złożyć pozew o rozwód? Dwa razy dostał z liścia. Od partnerki kobiety, z którą spał poprzedniej nocy, bo ona zostawiła ją zaraz po powrocie do ich kawalerki. Drugi raz był od męża rówieśniczki Charlesa, ale na uderzeniu w twarz się nie skończyło. Miał zszywany łuk brwiowy i złamaną nogę.
Mimo nieprzyjemnych dwóch akcji, działał swoim starym sposobem.
— Bardzo zabawne. Wobec tego co robisz w towarzystwie nudnego perkusisty? Mogę poznać cię z gitarzystą Lucasem albo z wokalistką Meredith. On siedzi na scenie, a ona poszła do toalety. Gdzie cię zaprowadzić?
Zaśmiał się lekko i pozwolił Natalie odebrać swoje okulary.
— Do twarzy ci w nich, piękna. Skoro jestem tak nudny to pozwól, że wprowadzę nutkę tajemniczości i nie zdradzę swojego imienia.
Ułożył otwarte dłonie na biodrach kobiety i zmniejszył ich odległość do minimum. Tak jak ona zrobiła to wtedy zbliżając swoje oczy do szkieł okularów przeciwsłonecznych. Ktoś kto z nią żył na co dzień nie mógł się nudzić. Widać było, że jest kusicielką i w łóżku z nią nie zaśnie z nudów.
— Charles! Do perkusji i to już, koniec podrywu!
Meredith go zdradziła. Wymieniła jego imię w pierwszym wykrzyczanym słowie. Spaliła tajemniczość Werbecka.
Usuń— No to moje imię już znasz. Pij spokojnie piwo, wysłuchaj uważnie utworu numer pięć i zapnij kurtkę, bo zanim dojdę do rozgrzewania twojego zziębniętego ciała trochę czasu minie…
Stanął za nią i sam zapiął czarną ramoneskę. Zakrył jej uwidoczniony dekolt. Przynajmniej nie będzie go kusić już jedną częścią swojego ciała. Powinien dać radę skupić się podczas gry. Czekało go jednak niemałe wyzwanie.
Werbeck C.
Bridget uwielbiała śluby. Uwielbiała w nich pomagać, być zaangażowana w dosłownie każdy, nawet najmniejszy aspekt. Dlatego ogromnie cieszyła się, że Natalie ufała jej na tyle, aby towarzyszyć jej podczas tak ważnego wyboru. Dla nikogo kto znał te dwie kobiety nie było zaskoczeniem, że dogadują się świetnie. Między nimi była różnica wieku, ale zdaje się, że zupełnie nic sobie z tego nie robiły. Natalie zawsze była dla Bridget, jak starsza siostra. Na swoje szczęście lub nieszczęście, nie miała rodzeństwa, ale miała za to cudowną kuzynkę od strony ojca, a także Natalie, z nimi dwiema Brie dogadywała się najlepiej z całej rodziny. Nie, aby z resztą byłą pokłócona, ale to one tak naprawdę ją w pełni rozumiały i wiedziała, że nigdy nie będą oceniać, że zawsze będzie mogła liczyć na to, że jej wysłuchają. Była wdzięczna losowi za to, że miała takie osoby w swoim życiu, na których mogła polegać bez względu na wszystko. Blondynka byłaby gotowa porzucić wszystko, gdyby tylko jej potrzebowały i nie byłoby ważne, co w danej chwili robi. Na całym świecie nie było zbyt wielu osób, dla których Brie się tak poświęcała, ale Natalie i Billie się do tych osób zaliczały. I oczywiście również Abigail, choć panna Calloway wcale nie była pewna czy jej młodsza kuzynka chciałaby dzielić się z nią pewnymi informacjami wiedząc, że jest tak blisko z jej matką. Oczywiście Bridget nigdy nikomu nie zdradziłaby sekretów, które ktoś jej powierzył. Całkiem dobrym przykładem tego był jej obecny chłopak – nie tylko siedziała cicho przez prawie pół roku, gdy udawali związek, ale o wiele dłużej nosiła w sercu sekret o jego rodzinie, którego dowiedziała się przypadkiem. I choć często jej to ciążyło, że nie mogła nikomu powiedzieć o tej tajemnicy to nie chciała stać się osobą, której nie warto ufać. Dobrze wiedziała, że na zaufanie trzeba sobie zasłużyć, a raz utracone jest trudne do odzyskania. W niektórych sytuacjach niemal niemożliwe jest to, aby je znów od skrzywdzonej osoby odzyskać.
OdpowiedzUsuńBridget uśmiechnęła się ciepło słysząc tłumaczenia brunetki.
— Spokojnie, ja to rozumiem. Też miałam siedemnaście lat, chłopaka i rodziców, którym to nie do końca pasowało — powiedziała. Doskonale rozumiała przez co przechodziła teraz jej młodsza kuzynka oraz obawy jakie mieli Christian z Natalie. W końcu oni też tyle mieli lub nieco więcej, nie pamiętała w tej chwili, kiedy pojawiła się na świecie ich córka. To było naturalne, że chcieli uchronić ją przed podobnym losem, ale zakazy tylko tworzyły sprytnych nastolatków. Niekoniecznie trzeba było dawać im nieograniczony luz, ale rozsądnie do wszystkiego podchodzić. To przecież było naturalne, że dziewczyny interesują się chłopcami i vice versa. Tego nie można było uniknąć ani w żaden sposób przeskoczyć.
— Jaka stara panna? Wydaje mi się, że Daniel poza tobą świata nie widzi, prędzej czy później wybierzecie datę, a potem nic tylko odliczać dni do wielkiego dnia. — Uśmiechnęła się ciepło. Nie była pewna czy kobieta jej czegoś nie mówi, ale to nie było jej miejsce, aby wyciągać takie informacje. Mogła jej zawsze doradzić, o ile czuła, że Bridget jest odpowiednią osobą. Wzięła telefon do ręki, niemal zachłysnęła się powietrzem, kiedy zobaczyła sukienki. — O Boże, ta pierwsza… Nat, widzę cię w tej pierwszej. Jest przepiękna. Druga też, oczywiście, ale… Gdyby Max wyskoczył z pierścionkiem brałabym tą pierwszą.
Miała ochotę zaśmiać się na tę myśl, bo to było na ten moment wręcz nieprawdopodobne. Ale ważniejsza była teraz Natalie oraz to, aby obie dobrze spędziły ten wieczór. I było dużo rozmów, dużo plotek, poważniejszych czy mniej ważnych tematów, trochę wina i jeszcze więcej babeczek. Babeczki w zasadzie zniknęły z prędkością światła. Momentalnie się ich pozbyły z pudełka, były zbyt dobre, aby sobie ich odmawiać, a od czasu do czasu przecież można było, prawda? I tym sposobem wieczór minął w przyjemnej, udanej atmosferze.
Były umówione na kolejne spotkanie, które tym razem miało się odbyć już w salonie sukien ślubnych. Powiedzieć, że Bridget była podekscytowana to mało. Ostatni raz była w salonie ciotki, kiedy robiła dla niej za modelkę i przymierzała co chwilę nowe modele sukien ślubnych, a potem wraz z Billie zabrały sobie po jednej i zrobiły rundkę po mieście. Wywołało to trochę sensacji, ale tej dobrej. Obie bawiły się świetnie.
UsuńKorzystała z uroków lata, a raczej z jego końcówki. Wiedziała, że niedługo pożegna kolorowe, kwieciste sukienki na rzecz cieplejszych ubrań, więc dopóki jeszcze mogła to nosiła wszystko co krótkie i kolorowe. Dziś nie było inaczej, ale postawiła na sięgającą łydki jasną sukienkę w niebieskie kwiaty. Wciąż było ciepło, ale dla pewności na siedzeniu pasażera zostawiła białą jeansową kurtkę, gdyby jednak się ochłodziło. Wsunęła okulary przeciwsłoneczne we włosy, zabrała torebkę i ruszyła w kierunku salonu, gdzie miała spotkać się z Natalie. Nie była pewna kto jeszcze tam będzie, ale stawiała przede wszystkim na Abi.
Otworzyła drzwi i na wejściu powitał ją śliczny, kwiatowy zapach.
— Hej — przywitała się, gdy tylko zobaczyła brunetkę. Podeszła do niej i delikatnie objęła, a następnie musnęła jej policzek. — Gotowa na przymiarki?
Brie
Po zakończeniu przyjęcia urodzinowego Abigail i powrocie do wynajmowanej kawalerki, Christian nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Był późny wieczór, więc kręcił się po mieszkaniu, starając się przygotować do snu, lecz w rzeczywistości tylko przekładał rzeczy z miejsca na miejsce, aż finalnie zasiadł na podłodze w niewielkim salonie połączonym z kuchnią i wsparłszy się plecami o kanapę, podparł czoło na splecionych ze sobą dłoniach. W jego głowie wybrzmiewały echa tyrady sprezentowanej mu przez Chen i przewijały się obrazy będące wspomnieniem tych kilku chwil spędzonych z Natalie w łazience, kiedy to miał ją tak blisko siebie, jakby te dwanaście lat rozłąki nie tylko nie miało najmniejszego znaczenia, ale i w ogóle nie miało miejsca. Teraz, pozostając sam ze sobą, wciąż czuł na sobie zapach jej perfum i odnosił złudne wrażenie, jakby ciepło jej ciała ogrzewało jego skórę.
OdpowiedzUsuńNie potrafił tego znieść. Ledwo po kilku minutach trwania w bezruchu, poderwał się z irytacją i w drodze do łazienki kilkoma szarpnięciami ściągnął z siebie koszulkę, którą rzucił niedbale na podłogę. Wszedłszy pod prysznic, mył ciało tak długo, aż skóra poczerwieniała, a on nie czuł niczego więcej ponad zapach żelu pod prysznic i szorstkiej faktury gąbki. Najchętniej otworzyłby własną czaszkę i w ten sam sposób wyszorował umysł, pozbywając się myśli, które przyprawiały go o ból głowy, szybsze bicie serca i niewygodny ucisk w klatce piersiowej, lecz nie miał takiej możliwości. Stał więc tylko pod strumieniem gorącej wody, aż bojler przestał nadążać za jej zużyciem i jego ciało zlały zimne strugi, od czego Chris nawet się nie wzdrygnął. Dopiero potęgujące się zimno sprawiło, że zdołał wyciszyć się na tyle, by wyjść z łazienki i przenieść się do przyklejonej do salonu niewielkiej sypialni, a w zasadzie wnęki urządzonej na kącik do spania, by rzucić się na łóżko. Sen jednakże nie nadszedł przez kolejne długie godziny, a następujące po tej noce wcale nie przyniosły wyczekanej ulgi. I o ile Riggs jakoś funkcjonował w ciągu dnia, niemalże na siłę szukając sobie zajęć, o tyle w nocy… W nocy na nowo przeżywał dzień siedemnastych urodzin swojej córki; dzień, który wytrącił mu większość argumentów z rąk i usunął stabilny grunt spod stóp; który popchał go wprost w grzęzawisko pogrzebanych uczuć i emocji, zakopanych niegdyś jego własnymi rękami, a teraz pragnących wbrew niemu wydostać się na powierzchnię, jak widma powracające zza grobu.
W noc poprzedzającą wylot do Chicago ani na chwilę nie zmrużył oka. Przez tych kilka dni, kiedy nie widział Natalie, nie wypracował konsensusu pomiędzy tym, co powinien zrobić, a co faktycznie chciał zrobić. Pozostając tak rozdartym, najzwyczajniej w świecie obawiał się tego, co przyniosą cztery kolejne dni spędzone w towarzystwie byłej partnerki. I choć Chris uparcie powtarzał sobie, że nie ma prawa ingerować w jej poukładane życie ani tym bardziej go burzyć, coś w jego wnętrzu buntowało się, kopiąc go i szarpiąc pazurami od środka. Czy to coś miało w końcu wyrwać się na zewnątrz, by zaznać wolności?
Kiedy tylko otrzymał sygnał mówiący o tym, że Natalie i Abigail już na niego czekają, chwycił podróżną torbę i zszedł na dół, a im bliżej wyjścia z klatki schodowej się znajdował, tym silniejsze odnosił wrażenie, że porusza się coraz bardziej ociężale. Znalazłszy się na zewnątrz, wypatrzył znajomy samochód i ruszył w jego stronę, choć pomylił krok, kiedy spostrzegł wysiadające z auta kobiety. A szczególnie tę jedną.
Wtem Harlow potknęła się i Riggs odruchowo wyciągnął ręce, by ją przytrzymać i ochronić przed upadkiem. Znowu – cholera, znowu! – znaleźli się zdecydowanie zbyt blisko siebie i paradoksalnie jednocześnie wciąż za daleko od siebie. Trzydziestopięciolatek chciał jednocześnie odsunąć ją od siebie i przyciągnąć bliżej; finalnie poprzestał na uprzejmym przytrzymaniu jej, póki nie upewnił się, że brunetka odzyskała równowagę.
— Dzień dobry — odpowiedział i zaraz zaśmiał się krótko w odpowiedzi na komentarz Abigail, zapobiegawczo jednakże nie zgodził się z nim na głos i zwrócił się do córki, pozwalając się przytulić. — Nie bardzo — przyznał zgodnie z prawdą, ponieważ oznaki niewyspania było widać na jego twarzy i nie było najmniejszego sensu w tym, aby Chris oszukiwał kogokolwiek, że jest inaczej. — Ale za to pięć razy upewniłem się, że niczego nie zapomniałem — dodał żartobliwie, kiedy już pogładził Abi po włosach i pozwolił jej się od siebie odsunąć, podczas gdy ta dalej mówiła i widać było, że na fali podekscytowania nie miała szybko zamilknąć.
Usuń— Cóż… — zaczął, w tym samym momencie spostrzegłszy, że Natalie zasiadła za kierownicą. Zostawszy z siedemnastolatką sam na sam, podszedł do bagażnika, podczas gdy Abi podążała za nim krok w krok. — To było trudne przedsięwzięcie, bo twoi dziadkowie nie pozwalali twojej mamie na żadne romantyczne wypady — zaczął i mrugnął porozumiewawczo do panny Riggs, jednocześnie otworzywszy klapę bagażnika. — Ale udało nam się wyskoczyć na kilka dni za miasto, zupełnie niedaleko. O ile pamięć mnie nie myli, państwo Harlow byli przekonani, że twoja mama wyrwała się na weekend z koleżankami — powiedział i po umieszczeniu torby w środku, zatrzasnął bagażnik. Wtedy też, jakby otrzeźwiony dźwiękiem zamykanej klapy, spojrzał surowo na Abigail. — Chyba wiesz, co się stanie, jak wpadniesz na pomysł okłamania nas w podobny sposób? — rzucił, ale roześmiana i zadowolona z udzielonej jej odpowiedzi nastolatka już podbiegła do przodu samochodu, by zając miejsce pasażera obok kierowcy. Cóż, to była jej wycieczka, więc mężczyzna nie miał zamiaru protestować i wpakował się na tylną kanapę, zajmując miejsce za córką, z którego miał doskonały widok na profil zasiadającej za kierownicą Natalie, z czego zdał sobie sprawę poniewczasie, kiedy już nie potrafił oderwać od niego wzroku i widoki uśpionego miasta przesuwające się za oknem nie były dla niego ani trochę interesujące.
CHRISTIAN RIGGS
Zainicjowałby pocałunek, którego nie zainicjowała Natalie. Rwał się do niej. Może nie sercem, ale na pewno wargami, dłońmi i nabuzowanym ciałem. Wiedział, że to znajomość na jedną noc, ale nie pogniewałby się, gdyby ta noc przeciągnęła się do następnej nocy. Natalie miała siłę mocnego przyciągania. Będąc w pełni ubrana i z przemyśleniem wysuwała się z pewnymi czynnościami względem jego ciała, robiąc to na tyle dobrze, że poprzednicy, którym udało się zdobyć zainteresowanie Natalie, na pewno nie żałowali z nią rozegranych namiętnych widowisk. Władała nim. Paręnaście minut temu nie przypuszczałby, że znajdzie siebie w wersji damskiej. Femme fatale. Wyglądała wyjątkowo i czarująco. Wokół nich było pełno kobiet. Do niedawna Charles obserwował kilkanaście naraz, żeby wybrać jedną do łóżka, a teraz tylko Natalie stała się obiektem pożądania. Jak to zrobiła? Czy zdobywała i uwodziła mężczyzn od długich lat? Nie. Charles trochę poznał się na płci przeciwnej i raczej kwalifikowała się do osób bardziej wyważonych niż rozrywkowych. Jeszcze ten pierścionek na palcu. Wychodziło na to, iż to nie ona rozwalała cudze związki małżeńskie, a sama zaczynała strugać rogi, które przypnie narzeczonemu. Pasowała na poukładaną, pełną ciepła narzeczoną. Zawiedzioną nim? Znudzoną? Przechodziła mu przez myśl teoria, że to związek stworzony na siłę, ale chyba nie zmuszali jej do tego rodzice. Bali się mieć w córce starą pannę? Może to rozwódka, która swojego pierwszego męża zdradziła, wybierając tego drugiego i właśnie tego żałuje. Tylko Charles nie nadaje się na zastępstwo. Żadne. Ani dłuższe. Ani krótkofalowe. Była piękna i młoda i tu chyba nie chodziło o upływające lata, bo ile ich mogła mieć? Obstawiał, że nie skończyła trzydziestki. Patrzył w jej oczy i widział w nich młodą duszę. Pełną wigoru. Najwidoczniej ktoś ją straszył opłacaniem bykowego, o którym mówiła mu dawno temu babcia. Podobno ileś lat temu, w latach od czterdziestego szóstego do siedemdziesiątego trzeciego obowiązywała taka opłata. Osoby niezamężne, nieżonate i bezdzietne po skończeniu dwudziestu pięciu lat miały podwyższoną stawkę podatku dochodowego. Charles dawno nie pasowałby do ram poprawności. Obowiązywałoby go bykowe od dłuższego czasu. Przespał gdzieś, dokładnie w damskich ramionach jedenaście lat i szykował się do czterdziestki.
OdpowiedzUsuńLubił jak kobiety mu słodziły. Natalie przesładzała go swoimi komplementami, ale w dobrą stronę, a nie złą. Od niej przyjąłby kolejne łyżeczki cukru. Podniecony jej głosem, ruchem i tym, że mógł dotykać jej ciała, niechętnie odsunął się od Natalie. Wyobraził sobie, że są tu sami, że można uprawiać seks w miejscach publicznych i opierając ciemnowłosą o blat od mini barku, pieprzy ją, widząc niejeden osiągnięty orgazm. Chciał z niej zerwać wszystkie ubrania. Kurtkę. Koszulkę. Spodnie. Trampki. Skarpetki. Majtki. Biustonosz. I oglądać ją bez przeszkód w formie różnokolorowych, przeważających jednak w czerni materiałów.
— Nie mam w zwyczaju robić krzywdy, jedyne co robię to dobre pierwsze wrażenie i nie tylko. Przekonasz się, Natalie.
Meredith mogłaby strzelać w niego łukami, piorunami, sztyletami i innymi ciężkimi przedmiotami, ale Charles zatrzymał nowo poznaną osobę, ułożył dłonie na policzkach kobiety i nie widząc dobrze jej oczu przez swoje a raczej już nowej właścicielki okulary przeciwsłoneczne, pocałował ją. Dotknął warg, rozsunął je i pogłębił pierwszy pocałunek. Smakowała piwem malinowym i chyba zjadł jej trochę intensywnie pachnącej pomadki.
Przerwał za szybko, bo usłyszał pełne niezadowolenia stęknięcie. Dopiero teraz puścił ciemnowłosą w kierunku ławeczki. Szła taka zadowolona, że najchętniej usiadłby z nią, wziął na kolana i całował do końca nocy, dopiero ranem zabierając ją do hotelu. Ja pierdole, była inna niż te przewijające się w jego życiorysie do tej pory… I chociaż jej nie znał, tak chciał, żeby po tej przygodzie rozkwitła na nowo i szła do celu nawet po trupach.
Wskoczył na scenę i wyszeptał do Meredith, że jego nic nie interesuje, bo teraz mają zagrać utwór numer pięć.
— Dla złodziejki moich okularów, piękna!
Wziął mikrofon od wokalistki i wykrzyczał pierwszą dedykację w życiu.
UsuńKnow I've done wrong, left your heart torn
Is that what devils do?
Took you so low, where only fools go
I shook the angel in you
Now I'm rising from the ground
Rising up to you
Filled with all the strength I found
There's nothing I can't do
I need to know now, know now
Can you love me again?
Zagrali utwór Johna Newmana. Charles wykonałby najchętniej solówkę na perkusji dla niej i mimo głosu Meredith oraz dźwięków gitary należącej do Lucasa, dał z siebie nie minimum a maksimum możliwości. Uniósł głowę, aby uderzyć pałeczkami ostatni raz i zobaczył puste miejsce na ławeczce. Czy został perfidnie porzucony?
Werbeck C.
— Naprawdę tak powiedział? — rzucił, unosząc brwi we wcale nie tak bardzo udawanym zaskoczeniu. — To dobrze. Może znowu zacznę go trochę lubić — skomentował w charakterystyczny dla siebie pobłażliwy sposób, zupełnie nieadekwatny do powagi sytuacji i posłał Abigail, która odwróciła się gwałtownie i przechyliła, by spojrzeć na niego niby to groźnie spomiędzy przednich siedzeń, niewinny uśmieszek.
OdpowiedzUsuńNim prawda o związku Tylera z jego córką wyszła na jaw, relacja Christiana i Lessarda była więcej niż dobra. Doceniał tego młodego zawodnika, jego zaangażowanie oraz poważne podejście do tematu, jakim były uniwersyteckie rozrywki. Tyler był naprawdę dobrym materiałem na zawodowego sportowca, gdyby tylko zechciał podążyć tą ścieżką, ponieważ już dostał kilka propozycji z krajowych drużyn, lecz żadnej z nich nie przyjął. Riggs się temu nie dziwił, ani też nie naciskał na chłopaka, tak jak nie naciskałby na żadnego innego ze swoich podopiecznych. To byli młodzi ludzie, którzy jeszcze mieli czas na podejmowanie ważnych, życiowych decyzji i dla Christiana istotnym było, by podejmowali je samodzielnie, możliwie bez zbędnych wpływów z zewnątrz. Co do samego Tylera, w przyszłym roku Christian zamierzał zaproponować mu objęcia stanowiska kapitana drużyny, tuż po tym, jak aktualny kapitan ukończy studia i tym samym przestanie być zawodnikiem Penn State Nittany Lions. Uważał, że chłopak doskonale się do tego nadawał i na pewno miał dobrze sobie poradzić, póki co jednakże z nikim nie podzielił się swoimi planami. Lessard natomiast niczego się nie spodziewał, szczególnie teraz, kiedy ich stosunki ochłodziły się z pewnych oczywistych względów. Tyler i Chris zdystansowali się od siebie z tego prostego powodu, że każdy z nich musiał odnaleźć się w nowej sytuacji.
Po kilku minutach dopiero co rozpoczętej podróży Christian zorientował się, że nieprzerwanie wpatruje się w profil byłej partnerki i z trudem odwrócił głowę, pozwalając spojrzeniu prześlizgiwać się po przemykających za oknem widokach. Nowy Jork, miasto, które nigdy nie zasypia, faktycznie wyglądało tak, jakby nie znało pojęcia snu. Pomimo wczesnej pory chodniki zapełniały osoby spieszące do pracy, które zmuszone były dostać się na drugi koniec miasta o konkretnej godzinie, co było nie lada wyzwaniem i wymagało odpowiednio wczesnego wyjścia z miejsca zamieszkania. Riggs podejrzewał, że pośród przechodniów nie brakowało również turystów spragnionych wrażeń, którzy chcieli wycisnąć co do minuty swój krótki pobyt w tej metropolii.
Zagadnięty przez Natalie, otrząsnął się z delikatnego odrętwienia, w które popadł i obrócił głowę w jej stronę, a także odruchowo potarł palcami powieki, co chyba zostało podświadomie wywołane przez jej słowa.
— Może nie do końca na bezsenność, ale od kilku dni źle sypiam — przyznał i uważniej przyjrzał się profilowi ciemnowłosej kobiety, doszukując się w nim oznak zmęczenia wywołanych brakiem snu. Nawet jeśli te gdzieś tam były, nie miały najmniejszych szans w starciu z dziewczęcą urodą Natalie, która wysuwała się na pierwszy plan, pchając się wprost przed jasne oczy trzydzestopięciolatka.
— Chyba potrzebujemy czegoś mocniejszego, niż melisa — zasugerował z lekkim rozbawieniem. — Jak już będziemy na miejscu, spróbujemy coś zaradzić na te braki snu — dodał, ponieważ był przekonany, że w obecnym stanie wystarczyłby mu jeden mocniejszy drink, by po przyłożeniu głowy do poduszki zapaść w błogi sen. Choć z drugiej strony, czy potrafiłby spać spokojnie, wiedząc, że Natalie znajdowała się w pokoju obok?
Podróż na lotnisko minęła im spokojnie, głównie ze względu na to, że wyjechali przed godziną, w której zaczynały tworzyć się pierwsze poranne korki. Zatrzymali się na przepastnym parkingu przeznaczonym dla podróżujących, gdzie po uiszczeniu odpowiedniej opłaty mogli zostawić samochód. Kiedy wysiedli, to Abigail pierwsza dostrzegła idącego ku nim Tylera i wybiegła mu naprzeciw. Christian zapobiegawczo odwrócił wzrok, nie chcąc zbyt natarczywie przyglądać się witającej się parze i zajął się wypakowywaniem bagaży.
— Trenerze Riggs, pomogę. — Usłyszał po niespełna minucie i wyciągnąwszy z bagażnika ostatnią walizkę, odstawił ją na ziemie i spojrzał na Lessarda. Wyglądało na to, że ten zjawił się na parkingu właśnie w tym celu.
Usuń— Śmiało, częstuj się — zachęcił blondyn i wskazał dłonią na bagaże, którymi w ostatecznym rozrachunku podzielili się tak, że Natalie i Abigail mogły udać się ku odpowiedniemu terminalowi bez zbędnego obciążenia.
CHRISTIAN RIGGS
Czasami Christian zastanawiał się nad tym, jakim cudem jemu oraz Natalie udało się spłodzić Abigail, skoro rodzice Harlow byli tak kontrolujący. Widać w wieku nastoletnim byli niezwykle zdeterminowani, a ponadto podobno to zakazany owoc smakuje najlepiej, prawda? Pokręcił głową na wspomnienie tego, jak ciemnowłosa teraz kobieta, a wtedy jeszcze dziewczyna pisała do niego z nie swojego numeru telefonu, ale nie wyartykułował swoich myśli na głos, nie chcąc robić tego przy siedzącej tak blisko Abigail. Miał wrażenie, że jak do tej pory i tak podsunął jej wystarczająco wiele pomysłów na awaryjne rozwiązania pewnych sytuacji i mimo wszystko wolałby, by Abi z nich nie korzystała, prezentując zgoła inne podejście, niż jej rodzice w podobnym wieku. W gruncie rzeczy nie miał podstaw do obaw, lecz wolał dmuchać na zimne.
OdpowiedzUsuń— W takim razie jesteśmy umówieni — odpowiedział tylko na wzmiankę o drinkach, a kiedy Natalie spojrzała na niego na moment we wstecznym lusterku, niby to znacząco poruszył w górę i w dół jasnymi brwiami. Mimo że wydarzenia z imprezy urodzinowej wciąż były w jego pamięci boleśnie świeże, w towarzystwie Natalie nigdy nie potrafił być zbyt długo spięty i również teraz, pomimo początkowych obaw, które doprowadziły do bezsennej nocy, wyjątkowo szybko się rozluźnił, co przyjął zarówno z lekkim zaskoczeniem, jak i ulgą. Nie wyobrażał sobie, by najbliższe cztery dni miał spędzić napięty jak struna, uważając przy tym na każde swoje posunięcie.
Tuż przy wejściu czekała na nich siostra Tylera. Riggs mgliście ją kojarzył, ponieważ o ile dziewczyna nie pojawiała się na treningach, wraz ze swoimi rodzicami była niemalże na każdym meczu drużyny Penn State Nittany Lions, co poniekąd było dla blondyna zadziwiające. Jego własna młodsza siostra, Claire, nigdy nie była szczególnie zainteresowana jego karierą sportową, choć trzeba było zaznaczyć, że ta nigdy na dobre się nie rozwinęła. Była na kilku meczach, ale Chris widział ją na trybunach raczej rzadziej niż częściej. Niemniej, nie miał jej tego za złe – wcale nie oczekiwał, że Claire będzie podzielała jego zainteresowanie sportem i był jej wdzięczny za każdy, najmniejszy nawet przejaw zainteresowania futbolem oraz tym, co aktualnie dzieje się na treningach.
— Tyler, ale mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że to ciało i ten duch będą nam potrzebne razem na boisku, kiedy już rozpoczną się rozgrywki? — rzucił żartobliwie Riggs, przenosząc spojrzenie z siostry zawodnika na niego samego. — Żebym nie musiał zabraniać Abigail przychodzić na mecze — zastrzegł, choć rysy jego twarzy aż nadto wyraźnie zdradzały, że żartował i nie mówił na poważnie.
Z zadowoleniem odstawił walizki na bok i przeciągnął się z cichym jękiem, jakby w ten sposób mógł przegonić niewyspanie z ciała. Miał nadzieję, że jeśli nie to, to zaproponowana przez Natalie kawa pomoże na opadające lekko ze zmęczenia powieki i z ochotą pozwolił jej poprowadzić się ku wyspie, od której pachniało kawą i słodkimi wypiekami.
— Wcześniej tak tego nie odbierałem, bo Abi zawsze będzie moją małą dziewczynką, ale kiedy patrzę na nią w towarzystwie Tylera, aż za bardzo uderza mnie to, ile czasu już minęło — westchnął w odpowiedzi na słowa Natalie i z racji różnicy wzrostu, spojrzał na nią z góry, kiedy przystanęli w kolejce. Jego uwadze nie umknął fakt, że mimo iż się zatrzymali, Harlow nie puściła jego ramienia, a on nie zamierzał się odsuwać i uwalniać z jej delikatnego, ale jakże przyjemnego uchwytu.
Parsknął cichym śmiechem w odpowiedzi na to małe przedstawienie, a na jego twarzy na dobre rozgościł się szeroki uśmiech. Jak prosto byłoby w tym momencie pochylić się i ją pocałować. Christian drgnął, ale zamiast tego uniósł rękę i trącił palcem wskazującym nos byłej partnerki.
— Kupię ci nawet dwa — obiecał, bo tak jak kiedyś zawsze ulegał ich córce, tak teraz nie mógłby zrezygnować z odrobiny słodyczy. Czy to pod postacią Natalie, czy wspomnianego rogalika.
Kolejka powoli przesuwała się na przód, aż to Riggs stanął przy kasie. Poprosił o dwie średnie kawy, a także dwa croissanty z nadzieniem czekoladowym, a następnie zbliżył kartę do terminala. Niedługo potem odebrał ich zamówienie i wskazał na znajdujące się nieopodal nieduże, okrągłe stoliki; przy każdym z nim stały po dwa plastikowe krzesełka. Może nie miało im być najwygodniej, ale młodzież na pewno nie miała narzekać na brak ich towarzystwa, a oni zyskaliby trochę cennego czasu na to, żeby się obudzić.
UsuńCHRISTIAN RIGGS
Nawet dziś, kiedy Christian przywoływał wspomnienie chwili, w której Natalie powiedziała mu o ciąży, odczuwał echo tamtego chłopięcego przerażenia, które go wtedy ogarnęło. Jako osiemnastoletni młody mężczyzna doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że uprawianie seksu wiązało się z ryzykiem zajścia w ciążę przez partnerkę oraz że żadna metoda antykoncepcyjna – nie licząc całkowitej abstynencji – nie była w stu procentach skuteczna. Co za tym idzie, posiadał wiedzę nieporównywalnie większą do niektórych młodszych od niego na tamten czas ludzi, którzy podejmowali współżycie, będąc nieświadomymi ewentualnych konsekwencji, ponieważ edukacja seksualna zawsze miała to do siebie, że była kulawą dziedziną nauki, traktowaną w szkole, a często także w domu rodzinnym po macoszemu. Dbał o to, by on i Natalie zawsze byli zabezpieczeni i choć dopuszczał do siebie myśl, że prezerwatywa może zawieźć, ile tak naprawdę było podobnych przypadków? I jak duże były szanse, że coś podobnego spotka akurat ich? Nie dopuszczał do siebie podobnych myśli aż do tamtego pamiętnego dnia, kiedy panna Harlow poinformowała go o tym, że zostaną rodzicami, a jego ogarnął wspomniany paraliżujący strach.
OdpowiedzUsuńPomimo ogromnego lęku, który współdzielił z Natalie, stanął na wysokości zadania. I dziś, wspominając dzień, w którym dowiedział się o tym, że za niespełna dziewięć miesięcy Abigail pojawi się na świecie, oprócz echa tamtego przerażenia czuł też niejaką dumę. Nie oszukujmy się, jako osiemnastolatek miał pstro w głowie i z perspektywy czasu był tego boleśnie świadomy. Mógł podjąć zgoła odmienną decyzję od tej, która doprowadziła go do tego punktu w życiu, w którym znajdował się teraz i był przekonany, że bardzo by tego żałował. Tymczasem, nawet jeśli w pewnym momencie drogi jego i Natalie rozeszły się, był wdzięczny za to, że od początku mógł uczestniczyć w wychowaniu oraz życiu swojej córki, ponieważ było to najlepsze, co go spotkało.
Upił łyk kawy z papierowego kubeczka, ponad jego krawędzią spoglądając na zajadającą się rogalikiem byłą partnerkę i początkowo lekko zmarszczył brwi w odpowiedzi na jej słowa. Kiedy zaś ciemnowłosa kobieta rozwinęła myśl, porównawszy Christiana do Tylera, jej słowa uderzyły blondyna mocniej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, a to ze względu na jego wcześniejsze przemyślenia. Choć Riggs z ochotą przyjął na siebie rolę złego policjanta i dokuczał parze nastolatków, nie był głuchy na liczne pochwały padające pod adresem Lessarda z ust Natalie, ani też nie był ślepy na czyny młodego futbolisty, które mówiły same za siebie. Wiedział, że Abigail ulokowała swoje uczucie więcej niż dobrze i, na ile tylko potrafił, mógł być o nią spokojny.
Riggs odchrząknął, nim odpowiedział, a po chwili wahania ugryzł jeszcze rogalika, by kupić sobie odrobinę więcej czasu. Przełknął i uśmiechnął się lekko.
— Wiesz, że możesz przyjechać do Filadelfii o każdej poorze dnia i nocy. To zaproszenie jest zawsze otwarte — powiedział, powoli przesuwając wzrokiem po twarzy kobiety. — Co prawda warunki do nocowania są spartańskie, ale na to zawsze można coś zaradzić — zauważył i mrugnął do niej porozumiewawczo, mając na myśli choćby wynajęcie pokoju w hotelu. Kiedy odwiedzała go Abigail, Chris odstępował jej swoje łóżko, a sam spał na dmuchanym materacu i o ile nastolatce mógł nie przeszkadzać fakt, że tata dzielił mieszkanie – w tym również łazienkę! – z dwójką doktorantów, o tyle Natalie mogłaby nie być zadowolona z tego niskiego standardu.
— Nic się nie stało — zapewnił i odruchowo popatrzył w stronę nastolatków, a że akurat trafił na ten moment, to skrzywił się nieznacznie i szybko odwrócił wzrok. Podobnie jak Harlow, wolał nie widzieć podobnych rzeczy. — Ale nie spodziewałem się, że porównasz mnie do Tylera — dodał, odrywając palcami kawałek rogalika i to na ruchach swojej dłoni skupił spojrzenie.
Zastanawiasz się czasem, czemu nam nie wyszło? To pytanie cisnęło mu się na usta, podyktowane tą odrobiną melancholii, która odczuł, ale nie odważył się zadać go na głos, a sama Natalie płynnie zmieniła temat, co było dobrym posunięciem, bowiem Riggs wolał nie sprawdzać, dokąd zaprowadzi ich ta rozmowa. Musiał pamiętać, że już w lutym Natalie zostanie mężatką, a on… On przez cały ten czas był dla niej tylko i będzie wciąż ojcem Abigail.
Usuń— Tata nie potrafi znaleźć sobie miejsca, odkąd jest na emeryturze — zauważył z rozbawieniem. — Gdyby mama żyła, pewnie zorganizowałaby mu mnóstwo zajęć, ale nie wydaje mi się, żeby przeszkadzało mu spanie do późna i rozwiązywanie krzyżówek przez cały dzień. A co do Claire, przypomniałaś mi, że sam dawno z nią nie rozmawiałem. Będę musiał gdzieś ją wyciągnąć, albo chociaż do niej zadzwonić — stwierdził i dojadł tę resztkę rogalika, która mu została. — Ale kiedy ostatnio się widzieliśmy, na nic się nie skarżyła i mam nadzieję, że nic w tym względzie się nie zmieniło.
CHRISTIAN RIGGS
Mógłby wydać opinie o setkach hoteli rozsianych na mapie miasta. Nowy Jork był po to żeby nie spać. Skoro mieszkał w nie zasypiającym mieście, jak mógłby sam spać? Za każdym razem znajdował towarzystwo do tego, żeby nie cierpieć katuszy a korzystać z życia jakie powinien prowadzić tylko singiel. Wiedział jednak, że wśród takich jak on fruwających Piotrusiów Panów, którzy nie przejmują się niczym jest wielu mężów, narzeczonych i partnerów niedochowujących wierności.
OdpowiedzUsuńJego życiem sterowała muzyka. Nie pochłonął go całkowicie świat złożony z melodii i słów produkowanych utworów. Wiedział kiedy znaleźć czas na pracę, a kiedy na przyjemności. Czasami już od piątej rano zasiadał w studio. Kreślił i mazał po kartce papieru. Poprawiał tekst zapisany na służbowym tablecie. Nucił pod nosem. Dogrywał melodię na gitarze. W przerwach siadał przy perkusji. Albo brał do ręki skrzypce, aby dać się ponieść w swój ulubiony świat.
Teraz jego ulubionym światem była perspektywa spędzenia nocy z Natalie. Nie mógł zaprzepaścić jakże pięknej perspektywy. Pocieszy cudzą byłą narzeczoną. Nie będzie tamtym Danielem, o którym wspomniała jej znajoma. Najwidoczniej obie kobiety nie były blisko. Inaczej tamta dziewczyna wiedziałaby o rozstaniu Natalie z narzeczonym. Pokaże kobiecie najlepszą wersję Charlesa Werbecka. Ostrą. Pikantną. Nie dającą spokoju i wytchnienia. Zabierze ją do krainy płynącej rozkoszą i pożądaniem. Od siebie doda mleko i miód. By było gładko. Wręcz aksamitnie. Skóra Natalie na pewno musiała być aksamitna. Zaraz się o tym przekona. Już za moment. Stąd mieli do najbliższego hotelu dziesięć minut spacerkiem.
— Poczekaj. Tak mi zakręciłaś w głowie, że zostawiłbym plecak u Jima.
Pobiegł po ekwipunek. Miał tam ubrania sportowe, które nosił przy sobie prawie codziennie. Chęć na siłownię mogła nadejść w każdej chwili. Lubił ćwiczyć. Dźwigać ciężary, modelując w ten sposób sylwetkę. Oprócz ubrań wrzucił do wnętrza laptop, portfel, kurtkę przejściową i resztę jedzenia odebranego z cateringu. Z plecakiem na ramieniu, wrócił do niej, wziął Natalie za dłoń i splótł ze swoimi palcami. Byli blisko siebie. Pachniało od niej intensywnością perfum zmieszanych z drugim zapachem najpewniej dezodorantem. Przebiegając z nią przez przejście dla pieszych, z daleka mogli zobaczyć logo hotelu.
— Z Tobą to poszedłbym nawet na wagary od życia i dostępności. Bardzo dobrze się stało, że kopnęłaś w dupę byłego narzeczonego.
Motywy rozstań poznawał z cudzych opowieści. Na własnej skórze żadnego zerwania nie przeżył. Nie wiązał się z nikim i było mu łatwiej w życiu. Ostatnio był z inną panią w łóżku, dzisiaj z Natalie, a jeszcze jutro może mieć zupełnie nową kochanką. Po innych w głowie zostawały mu imiona. Po niej dodatkowo numer telefonu. Poniosło go. Zadzwonił od Natalie do siebie, żeby jej nie stracić. Byłby głupcem gdyby dał jej uciec. Takich dziewcząt jak ona nie spotyka się codziennie. Była złotym medalem. Nie srebrnym. Nie brązowym. Tym pierwszym zaszczytnym miejscem. Nie oceniając jej w kategorii łatwej kobiety, oceniał ją tylko w sposób pozytywny.
— Dobry wieczór.
Rzekł do odwróconej tyłem recepcjonistki, która zarzuciła do tyłu blond włosy i dopiero podeszła do nich, witając się miło.
— Potrzebujemy pokoju z kategorii vip. Przede wszystkim prosimy o najwygodniejsze łóżko dwuosobowe.
Kobieta marszcząc nos, wsunęła głębiej okrągłe okulary i spojrzała w uśpiony ekran komputera, pobudzając go ruchem myszki.
— Pokój na czwartym piętrze, numer dwieście pięćdziesiąt sześć. Życzymy miłego pobytu.
Zakomunikowała w momencie płatności wykonywanej przez Charlesa za pomocą karty, wręczyła w dłoń Natalie komplet kluczy. Z lekkim uśmiechem podziękował i objął ciemnowłosą. Do windy mieli blisko. Jechali nią sami i to tam zaczął ją kąsać w wargi. Podniósł ją do góry, plotąc własne dłonie pod kształtnymi pośladkami kobiety.
Znowu zarzuciła mu dłonie na szyję, trzymając się go kurczowo a on pogłębił pocałunek, kończąc gryzienie. Najchętniej zatrzymałby windę na stałe. Uwięziony z nią tu rozebrałby Natalie do naga, doprowadzając skutecznie do pierwszego orgazmu.
Usuń— Jesteś boska, Lie. Wybacz numer z puszczaniem strzałki. Chciałem się zabezpieczyć. Mogłaś wziąć nogi za pas i zwiać. Nie mogłem na to pozwolić. Od pierwszego kontaktu wzrokowego mam na Ciebie cholerną ochotę.
Podrzucił ją wyżej, a ona tak ciasno oplotła go nogami, że sprawiło mu to przyjemność o jakiej marzył. Biorąc od niej klucz, ledwie trafił do zamka, widząc zamiast wszystkiego wokół tylko Natalie. Byli gotowi na siebie nawzajem. Napaleni i głodni wrażeń. Kiedy trzasnął drzwiami od pokoju nie interesował go wystrój wnętrza. Pięknością była ona. Nie żadne ozdoby wybierane przez właścicieli. Energicznie rozpiął ramoneskę Natalie, rzucając ją za siebie i zsuwając ją ze swoich bioder ułożył bezpiecznie na łóżku z doczepionym baldachimem. Wyprostowany, zsunął z ramion skórzany plecak i zawisł nad femme fatale, wabiąc ją do siebie jak ogień ćmę.
Werbeck C.
W tych nielicznych chwilach, kiedy miał okazję obserwować Natalie i Daniela razem, bez problemu potrafił wyobrazić sobie siebie samego na miejscu wspomnianego mężczyzny. Mimo rozstania w takich, a nie innych okolicznościach nie żywił urazy do byłej partnerki i jeśli się nad tym zastanowić, podobne uczucie nie towarzyszyło mu ani razu podczas minionych dwunastu lat. Z perspektywy czasu kłótnie oraz wzajemne pretensje zaczęły wydawać mu się zwyczajnie śmiesznie, jednakże w jego mniemaniu było już za późno, by móc cokolwiek z tym zrobić i aby zachować porządek rzeczy, jaki udało im się wypracować, jeszcze do niedawna kurczowo trzymał się tego przekonania. Coś jednak sprawiło, że jego uchwyt zaczął się poluźniać, by dziś stać się niesłychanie niepewnym. Jakby to sam złośliwy chichot losu stanął nad nim, zawieszonym nad przepaścią i rozpaczliwie uczepionym ostrej krawędzi, i zaczął po kolei odginać jego palce, wyczekując upadku mężczyzny. Ale czy ten upadek faktycznie miałby być upadkiem? I czy rzucenie się w przepaść faktycznie byłoby końcem?
OdpowiedzUsuńWątpliwości o słuszności własnych postanowień i przekonań zaczęły dopadać go w dniu, w którym dowiedział się o zaręczynach Natalie i Daniela, jednakże to w dniu urodzin Abigail, najpierw po tyradzie zgotowanej mu przez Chen, a później po krótkim spotkaniu z Natalie w łazience, zawisł na jednej ręce z przeczuciem, że niedługo całkowicie straci siły. Może jeśli się puści, w końcu poczuje ulgę? Może tam, na samym dnie, wcale nie czekała na niego wyłącznie ciemność?
Delikatnie przymrużył powieki i uważniej spojrzał na brunetkę, kiedy ta odpowiedziała mu ledwo mruknięciem. To było do niej niepodobne, zazwyczaj żywo reagowała na informacje o jego rodzinie i ochoczo podejmowała temat, nawet jeśli sam Chris nie miał wiele do powiedzenia. Natalie jednak jako jedna z nielicznych posiadała umiejętność skutecznego ciągnięcia go za język i coś, o czym komuś opowiedziałby jednym zdaniem, w jej towarzystwie potrafiło stać się pełną zwrotów akcji opowieścią. Bynajmniej nie zwrócił na to uwagi z powodu, że go to ubodło, raczej zaczął zastanawiać się nad tym, co spowodowało, że Harlow tak daleko odpłynęła myślami. Czy było to tylko niewyspanie, czy może coś jeszcze? Coś nieoczywistego, co mu umykało, mimo że znajdowało się tuż pod jego nosem? Dzień, w którym celebrowali siedemnaste urodziny ich córki zasiał w nim wiele wątpliwości, ale jednocześnie wpłynął na to, że Riggs zaczął zwracać uwagę na szczegóły, które wcześniej nie wzbudziłyby u niego najmniejszego zainteresowania.
Roześmiał się, kiedy Natalie przywędrowała wraz z krzesłem bliżej niego. Doskonale rozumiał, czym było to spowodowane nawet bez jej tłumaczeń, ponieważ sam usilnie starał się nie spoglądać w stronę zakochanej pary.
— Nie myślałem, że kiedykolwiek to powiem, ale jak tak na nich patrzę, to chyba zaczynam minimalnie rozumieć twoich rodziców — skomentował i mrugnął porozumiewawczo do kobiety, która teraz znajdowała się bliżej, niż jeszcze przed chwilą i było to bardzo miłe, ale przy tym cokolwiek rozpraszające. — Jestem w stanie wybaczyć im to, że pragnęli ukręcić mi łeb. W tym momencie mam ochotę dokładnie to samo zrobić Tylerowi — westchnął i pokręcił głową, a że ruch ten sprawił, iż Abi oraz Lessard nagle znaleźli się w jego polu widzenia, to czym prędzej przestał się poruszać i jęknął z zawodem. — To może jakieś ciepłe kraje? — rzucił od niechcenia, nie musząc dwa razy zastanawiać się nad propozycją Natalie.
Słuchał jej kolejnych słów z rosnącym zdziwieniem, co bez wątpienia musiało odmalować się na jego twarzy. Szerzej otworzył oczy, a nawet lekko rozchylił usta, w których kącikach czaił się lekki uśmiech.
— Naprawdę tak to wyglądało z twojej perspektywy? — tchnął w końcu. Znowu nabrał ochoty na pokręcenie głową, ale przypomniał sobie, czym to groziło i od razu się powstrzymał. Zamiast tego konspiracyjnie nachylił się ku ciemnowłosej, jakby zamierzał zdradzić jej największy sekret i poniekąd właśnie tak było. — Natalie Harlow, nie potrafiłem oderwać od ciebie oczu od dnia, w którym dołączyłaś do drużyny cheerleaderek. A pierwszy mecz, na którym byłaś i dopingowałaś mnie w tej krótkiej spódniczce? — przypomniał jej z łobuzerskim błyskiem w niebieskich oczach. — Do dziś pamiętam ten opiernicz od trenera, który dostałem w przerwie, bo myślami nie byłem na boisku, tylko zupełnie gdzie indziej i chyba nawet ja sam nie do końca wiedziałem, gdzie. Byłem przekonany, że taka dziewczyna jak ty nawet na mnie nie spojrzy — przyznał, bo choć nie narzekał wtedy na brak powodzenia u rówieśniczek, to jedno spojrzenie na Natalie wystarczyło mu, by wiedział, że ona różniła się od pozostałych licealistek i jeden jego uśmiech nie wystarczy, by zawrócić jej w głowie. Gdyby nie interwencja Hoi, nawet nie przypuszczałby, że… I wraz z tą myślą coś go tknęło. Ze szkolnego boiska nagle wrócił na hałaśliwe lotnisko i wyprostował się, a rysy jego twarzy stężały. Skoro wtedy Hoa miała rację, to może teraz…?
Usuń— Powinniśmy już udać się na odprawę. — Z opresji uratowała go Kynlee, która nie wiedzieć kiedy, znalazła się przy ich stoliku i kciukiem wskazała za siebie. — Pomożecie państwo przekonać mi do tego również tamtą dwójkę? — poprosiła z przekąsem, za swoimi plecami mając Tylera i Abigail, którzy wciąż zajęci byli wyłącznie sobą i zdawało się, że zdołali zapomnieć o całym otaczającym ich świecie, jak jeszcze Christian przed chwilą. Blondyn odchrząknął, a następnie na kilka sekund przymknął powieki, w duchu prosząc wszystkie znane sobie bóstwa o cierpliwość. Kiedy otworzył oczy, posłał Natalie ostatnie, zagadkowe spojrzenie, a następnie wstał i zawisł nad zakochanymi.
— Lessard! — zagrzmiał tak, jakby znajdowali się na boisku, w trakcie meczu i klepnął swojego podopiecznego w ramię. — Gdzie masz bagaże? — zaczął go strofować, kiedy chłopak oderwał się od Abigail i zamrugał zaskoczony, jakby nie wiedząc, gdzie się znajduje. — Ruchy, ruchy! Bo zaraz spóźnimy się na samolot! — ponaglił go i zaklaskał w dłonie, jak robił to zazwyczaj przed wypuszczeniem zawodników na boisko. Tyler poderwał się z miejsca i choć zdawał się odrobinę rozproszony oraz zagubiony, szybko zorientował się w sytuacji i chwycił najbliżej stojące walizki. Christian odwrócił się, pochwycił spojrzenie Natalie i zrobił wymowną minę mówiącą mniej więcej coś w stylu „skaranie boskie z nimi!”.
CHRISTIAN RIGGS
[Cześć! Jak mi miło widzieć takie słowa od Ciebie, to naprawdę jak miód na serce <3 Ryder miał być taki ludzki, to było celem, gdy go tworzyłam. Ciesze się, że plan został zrealizowany tak, jak chciałam :) Miło mi też, że odczuwasz tak moją „twórczość”!
OdpowiedzUsuńTwoja Natalie ma smutną historię, trudno jest żyć w miłości do kogoś, kim nie jest osoba leżąca obok ciebie. Oby znalazła swój happy end ❤️]
Chase Ryder
W twarz Natalie wpatrywał się z nieco przymrużonymi powiekami. Skanował ją. Jej każdy gest. Jej zniewalające ciało. Jej reakcje. Jej niewinne uśmiechy. Jej przeczesywanie włosów. Jej chwilowe przerwy, które poświęcała na nieznane Charlesowi przemyślenia. Jej całość. Tą zewnętrzną bo wewnętrznej nie mógł poznać. A chciał. Chociaż w trakcie tej jednej nocy. Była pierwszą z kobiet, z którymi szedł do łóżka, która wzbudziła jego ciekawość od chwili rozpoczęcia ich przelotnej znajomości. Był mężczyzną skaczącym z kwiatka na kwiatek i przy barze Jima sądził, że Natalie będzie kolejnym kwiatkiem. Już teraz po krótkich czułościach, niepełnym rozebraniu siebie nawzajem, zdobył pewność co do jej osoby. Skutecznie wkręcała mu się w pamięć. Swoimi ciemnymi oczami. Charakterystyczną urodą przypisywaną Turczynkom. Lśniącymi od czerni włosami. Drobną sylwetką. Zgrabnymi nogami, do których najlepiej pasowałyby krótkie spodenki, spódnice i sukienki. Obejrzałby się dla samych nóg za nią na ulicy. Skupiony na nagich piersiach, dopatrzył się na jednej kilku rozsianych małych znamion. W poprzednim wcieleniu najwidoczniej ktoś ubóstwiał całować ją w prawą pierś. Zaintrygowany jej ruchem rozrywania koszulki, poddał się jak potulna owieczka wybrana przez agresywnego wilka. Dał związać sobie dłonie materiałem, który kiedyś był porządnej jakości bluzką. Związała go dwukrotnie tworząc supeł i kontynuowała rozbieranie. Co za diabły ją stworzyły? Nie miała żadnych zahamowań. Żadnej niewinności. Żadnej nieśmiałości. Gdyby wierzył w związki i miłość i to Natalie byłaby jego narzeczoną, w życiu nie pozwoliłby na rozstanie. Co nie tak było ze wspomnianym Danielem? Kobieta dawała soczyste orzeźwienie i pikantność dodaną do ich zabawy.
OdpowiedzUsuń— Nie spieraj się ze mną. Jesteś już boska, Lie. Bardziej już chyba nie możesz, bo byłoby to niemożliwe. Na jedną osobę nie może przypadać aż tyle boskości.
Próbując szarpnąć związanymi dłońmi, zdał sobie sprawę, że jest zdecydowanie na przegranej pozycji. Nie miał jej tego za złe. Poczuł przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Podniecenie trawiło go od środka. Odznaczało się w materiale czarnych bokserek z bordową gumą i haftem logo.
— Zajmiesz szczególne miejsce na liście moich podbojów i może przebojów.
Tajemniczością nieco rozrzedził gęste powietrze jakie wytwarzała ich gorąca namiętność. W różnych chwilach przychodziła mu wena. Dostarczał sobie niezbędnych słów i melodii siedząc w kinie, wyjeżdżając na wakacje czy tak jak ostatnio obserwując kłócącą się parę na chodniku. Trybiki w głowie Charlesa pracowały z lekkością. Po co miałby się ograniczać? Dlaczego następnej płyty po raz pierwszy nie zadedykować najbardziej wyjątkowym kobietom? Singlem numer jeden byłby utwór o Natalie i nazwę krążka stanowiłby skrót od jej imienia Lie.
Uchachany zaśmiał się krótko. Dziadek powtarzał Charlesowi że śmiech to zdrowie. Kto przypuszczałby, że w jego głowie narodzi się pomysł na konkretny sukces? To zasługa Natalie. Jej boskość wychodziła poza normy. W dodatku, że wiedziała jak zaciekawić sobą mężczyznę to z łatwością napędzała go do pracy, która ponad wszystko będzie zajmować pierwsze miejsce w życiu Werbecka i raczej nigdy nie ulegnie to żadnej zmianie.
— Lubisz dominować w relacjach? Pomyśl o sobie. Odbierasz napływ wszelkich przyjemności przez to coś.
Wskazał ruchem głowy na materiał koszulki ograniczający jego ruchy dłońmi a nimi robił tyle sprawnych poruszeń, że jeszcze nigdy nie znalazła się kobieta narzekająca na jego długie sprawne palce.
— Nie dam ci świętego spokoju. Nie ma mowy o tym żeby któreś z nas pokazywało się od grzecznej strony.
Zapewnił i zaraz chwycił supeł głodnymi wargami nastawionymi na zwiedzanie milimetr po milimetrze ciała Natalie. Rozciągając materiał poczuł, że wiązanie ustępuje i odciągając lewą dłoń od prawej dłoni, rozszarpał pozostałość materiału, który ani trochę nie nadawał się do ponownego założenia.
Usuń— Może to ciebie trzeba unieruchomić?
Strzelił przed jej oczami skórzanym paskiem wydzianym ze szlufek damskich spodni i zamiast ograniczać ruchy Natalie, pociągnął ją na siebie. Wylądowała na nim z lekkością, zatapiając swoje smakowite, gorące usta na skórze jego szyi a wtedy Charles przesunął paskiem po wciąż zakrytej pupie kobiety, uderzając ją raz a solidnie.
Werbeck C.
Złapał ją za rękę, splatając palce jej dłoni ze swoją dłonią. Poprowadził ją w kierunku ostatniego zbędnego elementu. Jego bokserek. Przez które widać było erekcję. Nie mógł dłużej czekać. Na kobietę taką jak Natalie w ogóle nie powinno się oczekiwać. Należało od razu ją zdobywać. Albo zadowalać. Charles zwyczajnie należał do drugiej grupy mężczyzn. Gdyby nawet mocno chciał, nie zakocha się w nikim, nawet w robiącej piorunujące wrażenie kobiecie. Z jej pomocą ściągnął z siebie bokserki. Od teraz oboje byli nadzy. Tacy sami jak przyszli na ten świat. On w pierwszy dzień nowego roku. Ona nie wiadomo kiedy, bo nie wiedział, w którym miesiącu się urodziła ani którego dnia i tak naprawdę wcale nie zależało mu na tym żeby poznawać datę urodzin nieznajomej. Korzystając z jej zaproszenia, przysunął się do niej i dłonią zsunął się w dół. W to najbardziej wrażliwe miejsce. W stronę jej kobiecości. Nawilżonym palcem pieścił ją powoli. Drugą wolną rękę wyciągnął w stronę skórzanego plecaka. Po to, żeby wyjąć opakowanie prezerwatyw. Niezbędnych do realizacji ich wymarzonego celu. Były zaraz na wierzchu małej kieszeni. Nie przestając jej pieścić, rozerwał paczuszkę zębami, wyjmując lateks, który założył sprawnym ruchem. Był gotowy. Na nią i na seks. Nie chcąc przerywać rozkoszy jaką rozpoczęły jego sprawne długie palce, kontynuował pieszczoty. Czuł, że robi się coraz bardziej mokra. Zmrużyła oczy. Czarne lśniące włosy ułożyły się w otwarty wachlarz na poduszce. Zmniejszając odległość do minimum, wisiorkami zahaczył o sutki Natalie i całując rozchylone wargi kobiety, wysunął z niej palce. Zobaczył niezadowolenie w ciemnych oczach. Oblizał opuszki palców i wrócił do przerwanej czynności. Aż pisnęła. Na tyle głośno, że nie zdziwiłby się gdyby usłyszeli ją goście z pokoju obok.
OdpowiedzUsuń— Tak jak powiedziałem tak właśnie robię. Nie zostałaś sama przy reklamacji. Tylko ja myślałem, że poczułaś najlepsze wrażenia na własnej skórze pod sceną. Gdzie wtedy popełniłem błąd?
Trącił jej nos nosem i nie dając tak szybko tego, na czym obojgu zależało, wysunął znowu palce nim jej ciało przeszedłby dreszcz i wygięłoby się w znajomy Charlesowi łuk. Całując brodawki Natalie, wsunął się w nią męskością. Ruch należał w pełni do delikatnych. Zaraz jednak zdecydowanym ruchem poruszył się w niej mocniej. Obecny między zgrabnymi nogami Natalie i w jej kobiecości mógł powiedzieć, że o takiej nocy nieświadomie marzył wygrywając kolejne utwory nieswoimi pałeczkami na nieswojej perkusji. Chciał jej bardzo i ona chciała równie mocno Charlesa. Cierpiąc aktualnie na zespół niespokojnych rąk, przesuwał dłońmi po wybranych częściach ciała Natalie. Zmysłowo dotykał jej piersi, ud, kolana, obojczyka czy łokcia, byle tylko czuć fakturę wyjątkowo miękkiej skóry.
Nie walcząc z falami podniecenia, poddał się i dopasowując odpowiedni dla siebie jak i dla niej rytm, nie przestawał poruszać biodrami. Nie miał w sobie odpowiedniej ilości cierpliwości, żeby zdobywać kobiety. To stąd wybrał jedynie to, aby je zadowalać i nie chcąc tracić czasu, zamierzał poświęcić Natalie na tyle go sporo, żeby rano lub jeszcze w nocy wyszła z hotelu zadowolona, czując się trochę tak jak po pobycie w siódmym niebie. Tyle jej mógł dać. Nic więcej ani mniej, ale widział po niej, że nie należy do grupy kobiet, które po seksie lamentowałyby mu do ucha, iż pragną zostać jego partnerkami na całe życie.
Ich pierwszy intymny akt trwał niemal tyle samo czasu. Doszli niemal w tej samej chwili. Zdyszany i spełniony spojrzał na zdyszaną i spełnioną twarz pięknej kobiety. Uśmiechnął się do niej, próbując złapać głębszy oddech. Patrząc na nią z intensywnością, zassał się ustami w zagłębieniu szyi, tuż przy jej znamieniu i pozostawił po sobie ślad w kolorze intensywnej maliny.
— Kurwa. Gdybym wierzył w związki, chciałbym żyć z taką kobietą jak ty. Widząc cię przy barze, uznałem, że bliżej ci do cichej myszki, niż femme fatale z prawdziwego zdarzenia, Lie. Gubię się przy tobie. Mężczyźni, którzy cię mieli, a porzucili, musieli być idiotami. Dla mnie jesteś jedenaście na dziesięć.
UsuńWysunąwszy się z niej, zaczął scałowywać podniecenie obecne na wewnętrznych stronach ud. Koniuszkiem języka spijał je jak najlepszy w karcie menu koktajl i nie chcąc robić zbyt długiej przerwy, zatopił się w niej głębiej z subtelną czułością.
Werbeck C.
[Dziękuję za te wszystkie miłe słowa! ;-) Olivka ma siłę, to prawda. I prędzej czy później stanie na nogi, chociaż nie jest taka święta, na jaką się kreuje. Wolontariat nie jest tylko wolontariatem, ale także umożliwia jej kradzież opioidów. Liv jest nietypową, jak na moje standardy, postacią, ale daje mi szerokie pole do popisu i mam nadzieję, że będę miała okazję, aby je wykorzystać.
OdpowiedzUsuńOjej! To prawda, ale ani mi przez myśl nie przeszło, że to motyw z Purpurowych Serc, raczej inspirowałam się jednym z wątków z Chirurgów. :D]
Olivia Fitzgerald
Christian zdążył ugryźć się w język, nim odpowiedział na zaczepkę Natalie o byciu surowym trenerem. Inaczej ciemnowłosa kobieta usłyszałaby co nieco o treningu, który mógłby jej zgotować i o jego skutkach, które bez wątpienia długo by odczuwała, a w całym kontekście ich rozmowy te kilka zdań stanowiłyby wyjątkowo jednoznaczny komunikat. A to, zważywszy na piękny i błyszczący pierścionek zaręczynowy zdobiący dłoń jeszcze panny Harlow, byłoby wyjątkowo niestosowne. Stąd, zamiast się odezwać, Riggs tylko uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami, jakby nie rozumiał, o czym tak właściwie była mowa.
OdpowiedzUsuńW drodze na odprawę szedł tuż za Taylerem i Abigail, podczas gdy Natalie oraz Kynlee pozostawały nieco z tyłu. Pozostawiony sam na sam z własnymi myślami, blondyn nie mógł przestać zastanawiać się nad tym, skąd tak nagle pojawiła się u niego ochota na droczenie się z byłą partnerką, co mogło doprowadzić do naruszenia granic, które nigdy nie powinny zostać naruszone? Odnosił wrażenie, że na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy coś zmieniło się w ich dotychczas uporządkowanej relacji. A może ich relacja nigdy nie była uporządkowana? Przecież ani razu, już jako dojrzali ludzie, nie porozmawiali o powodach rozstania ani o tym, dlaczego w ogóle się na nie zdecydowali. W pewnym momencie to po prostu się stało, a oni poniekąd przeszli nad tym do porządku dziennego, pozostając rodzicami Abigail, ale przestając być dla siebie życiowymi partnerami.
Odetchnął głębiej, starając się odpędzić od siebie natrętne myśli. Był wystarczający zmęczony z powodu niewyspania, by teraz dodatkowo zadręczać się niespokojnymi i niezrozumiałymi rozważaniami. Zamiast gdybać, spróbował skupić się na czekających ich zadaniach, nawet jeśli było to tylko znalezienie się we właściwym samolocie, co nie wydawało się zbytnio skomplikowane. I jeszcze tylko jeden raz obejrzał się za siebie, by spostrzec, że Natalie i Kynlee przystanęły, wyraźnie czymś zaaferowane, przy czym to nastolatka z troską spoglądała na ciemnowłosą kobietę, co mogło dać Christianowi do myślenia. A przecież miał tego nie robić, prawda…?
Lot do Chicago trwał około dwóch godzin, a zważywszy na wszelkie okołolotniskowe sprawy, z którymi musiał uporać się każdy podróżujący samolotem, ich pięcioosobowa grupa dotarła do wcześniej zarezerwowanego hotelu wczesnym popołudniem. Zameldowanie się również zajęło im dłuższą chwilę, głównie z tego względu, iż okazało się, że pokoje młodzieży są usytuowane na innym piętrze, niż pokój w typie studio dwójki dorosłych, przez co jeszcze w lobby ustalili strategię na najbliższe godziny i zgodnie uznali, że przede wszystkim potrzebują odświeżyć się po podróży, a kiedy już to zrobią, zgadają się na grupie utworzonej na jednym z komunikatorów na potrzeby tego wyjazdu.
Pokój Natalie i Christiana znajdował się na wyższym piętrze, niż pozostałej trójki, stąd Abigail, Tyler oraz Kynlee opuścili windę jako pierwsi i nim jeszcze Riggs zdążył przyłożyć kartę do zamka, Abigail na wspomnianej grupie wrzuciła swoje selfie wykonane w dużym lustrze zdobiącym jedną ze ścian w jej pokoju, na co blondyn zaśmiał się krótko. Wsunął komórkę do tylnej kieszeni spodni, a następnie otworzył drzwi i przepuścił Natalie przodem, by samemu najpierw wstawić do środka ich bagaże.
— Prawa czy lewa sypialnia? — zagadnął, kiedy już zamknął za nimi drzwi, a kartę wsunął do uchwytu zamocowanego przy wejściu, co zapaliło światła i uruchomiło nieliczną elektronikę, przez co ich oczom ukazał się przestronny, przytulnie urządzony salon, z którego można było przejść do dwóch osobnych sypialni, każdej z łazienką.
Zacisnął dłoń na rączce walizki i spojrzał na Natalie, czekając na jej odpowiedź, by po jej uzyskaniu móc wstawić jej bagaż do właściwego pokoju.
— Pamiętasz, że wieczorem jesteśmy umówieni na drinka? — spytał i mrugnął do niej porozumiewawczo, co poniekąd było niespodziewane również dla niego samego. Odruchowo spojrzał niżej, szukając wzrokiem tego cholernego pierścionka, który nie powinien niczego zmienić, a zdawało się, że zmienił wszystko.
CHRISTIAN RIGGS