

Deborah Violette Grayson, 10.02.1999. Master of Public Administration. Początkująca policjantka, świeżo po Akademii. Córka zmarłego w akcji funkcjonariusza DEA. Starszy brat - prokurator z traumą, młodsza siostra - bezrobotna z depresją. Matka z nieskończonymi pokładami ciepła i nieustanną żałobą
Dom rodzinny zawsze kojarzył jej się z ciepłem, idealnym sernikiem bez rodzynek i najlepszym, bo nie za słodkim, kakao. Uwielbiała dziergane przez matkę skarpety i swetry, bo wtedy wszyscy mieli nieodparte wrażenie, że ogrzewa ich miłość kobiety, dla której byli całym światem.
Ich perfekcyjny świat zadrżał w posadach, kiedy piętnastego listopada dwa tysiące dziewiętnastego roku do ich domu zapukało trzech agentów DEA. Mieli złe wieści, a za plecami dyskretną panią psycholog. Wszyscy wiedzieli, że taki dzień może nadejść, ale nikt nie spodziewał się tego, że Steven Grayson zostanie zabity w rutynowej akcji. Nie wtedy, kiedy rankiem obudził żonę świeżo zaparzoną kawą i kibicował najstarszemu synowi podczas egzaminu. Nie wtedy, kiedy wszyscy żyli w przekonaniu, że ten dzień będzie jak każdy inny i wieczorem spotkają się na wspólnej kolacji.
Jako rodzina mieli wiele rytuałów, które przestały mieć znaczenie po śmierci ojca. Mike wyprowadził się z domu, twierdząc, że atmosfera jest zbyt duszna. Debbie wynajęła pokój w akademiku, bo tak łatwiej było jej się skupić na studiach, a Maddie stwierdziła, że spróbuje się zabić. June Grayson, wdowa i matka, została z tym wszystkim sama, a jednak nadal miała w sobie tyle siły i ciepła, aby zawalczyć o własne dzieci.
Debbie już w trakcie studiów zaczęła praktyki w New York City Hall, gdzie następnie rozpoczęła jednoroczny staż, aby ostatecznie pracować na stanowisku analityka politycznego. Bezczynność za biurkiem była dla niej druzgocąca, dlatego bez wiedzy matki złożyła papiery do akademii policyjnej i robiła od tej pory wszystko, aby pójść śladami ojca.
Teraz na kolację spotykają się dwa razy w miesiącu. Matka nie może na nią patrzeć, brat bredzi farmazony, a siostra żyje we własnym świecie. Ich dom rodzinny już nie kojarzy się Debbie z ciepłem, a przymusem i sztucznymi uśmiechami. Ale przychodzi, pieczołowicie dbając o wolne w grafiku. Przychodzi też Mike ze swoim chłopakiem i towarzyszy im nieobecna duchem Maddie. June udaje zachwyt i szczebiocze nad sukcesami swoich dzieci.
Dlatego po każdym rodzinnym wieczorze Debbie z ulgą wraca do maleńkiego mieszkania, które współdzieli z przyjaciółką.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz