
Nyx Hackett
Właściwy problem tkwił chyba w oczekiwaniach, bo tych było mnóstwo, choć ostatecznie nie spełniła żadnego. Świat wypełniony był ludźmi, którzy od narodzon usiłowali na nią wpływać — na jej decyzje, poglądy i przekonania. Nie lubiła ani tych prób, ani tych ludzi. Może i była przewrażliwiona, a przez to gdzieś pomiędzy synapsami niewinne uwagi traciły pierwotne znaczenie, przeistaczając się każdorazowo w pełnowymiarowy zamach na wolność. Nigdy nie wykluczała tej opcji, wzruszając ramionami i przyjmując ją do swojego serca tak samo, jak resztę życiowych niewiadomych. I chociaż nie przestała pragnąć zdobyć tej wiedzy, pewności co do wielu spraw, przecież mogła poczekać. W końcu miała na to całe życie; jej własne życie, wydarte zębami i pazurami spod jakichkolwiek oczekiwań. Wraz z tym wydartym życiem zadarła jednak także z rodziną.
Jest jak ptak, który chce poderwać się do lotu i czerpie radość z pogoni za życiem. Marzy o wolności, braku ograniczeń, o tolerancji wobec tego, co nie krzywdzi innych. I uśmiecha się — często, trochę kpiąco, szczerze, szeroko, półgębkiem i całą sobą. Póki co tyle może zrobić. Po prostu uśmiechnąć się do świata, którego sztywne ramy łamie od lat. Powiedzieć: trudno. Popłynąć dalej.
[Jak miło, że się posłuchałaś i z nią pospieszyłaś. <3
OdpowiedzUsuńNyx wyszła Ci świetnie, co zresztą już mówiłam na priv. Ale powtórzę jeszcze i tutaj, bo tak! ^^ Chodź, wpakujmy się razem w jakieś kłopoty!
PS - dziękuję XD]
🩷