Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

2177. Ostatecznie dzień następuje zawsze po nocy

 Podkład: Kult - Zegarmistrz światła purpurowy  


Gdyby zapytać ludzi czym jest dla nich miłość, z pewnością każdy z nich udzieliłby trochę innej odpowiedzi. Bo wszyscy rozumiemy ją odmiennie. Każdą z tych definicji z pewnością jednak łączyłby jeden niezaprzeczalny fakt - jest to  oczywiście jedno z najwspanialszych uczuć jakie wymyśliła ewolucja. Miłość nie jest bowiem typowo ludzkim wynalazkiem. Kochać, choć na nieco innym poziomie, potrafią również zwierzęta. Małżeństwo, jako związek mający w założeniu przetrwać długie lata, z pewnością powinno być zawierane przede wszystkim na jego podstawie. A jednak w wielu zakątkach globu nadal mieszkają narody, które przy dobieraniu się w pary wyżej stawiają sobie majątek i koligacje rodzinne przyszłych partnerów swoich pociech, co często prowadzi do różnego rodzaju konfliktów i tragedii. 

Podobnie było w przypadku Nirvina, którego dzień ślubu został starannie zaaranżowany przez rodziców, gdy on sam miał zaledwie dziesięć lat, a przypisana mu dziewczyna siedem. Starsi obu familii uznali, iż połączenie młodych świętym węzłem może dodatkowo umocnić ich pozycje na arenie międzynarodowej medycyny. Ojciec mężczyzny był bowiem uznanym tajskim laryngologiem, zaś przodkowie kobiety od lat zarządzali jednym z większych i lepiej prosperujących szpitali z emirackimi korzeniami położonych na wyspie Phuket. Podczas podpisywania umowy żadna ze stron nie przejmowała się za bardzo problemami, które mogły wyniknąć chociażby z tak prozaicznego powodu, że ich dzieci po raz pierwszy miały się ujrzeć dopiero na tydzień przed oficjalną uroczystością. I to jedynie na kwadrans, podczas którego powierzono im tylko jedno zadanie - spłodzenie pierworodnego. Ten tradycyjny rytuał miał zapewnić krewnych Rafy, że dopiero wkraczający w dorosłe życie Kunsh jej nie porzuci. A jeśli by się tak stało, to będzie miał obowiązek nie tylko zwrócić równowartość jej posagu, ale także zapewnić męską opiekę zarówno dla poczętych maluchów, jak i ich matki. W przypadku gdyby to ona natomiast dopuściła się zdrady - miała zostać wyklęta, a wszystkie ich wspólne aniołki - przekazane pod opiekę taty. 

Przez prawie osiem długich lat wydawało się, że ich partnerskie relacje kształtują się jak najbardziej prawidłowo, czego najlepszym potwierdzeniem powinien być fakt, że po najmłodszej Bei Arabka wydała na świat jeszcze dwóch synów. Niestety dzień, w którym do ich wspólnego mieszkania w Paryżu zastukała para umundurowanych funkcjonariuszy policji, oskarżając pana Himalaya o pomoc w ukrywaniu zwłok młodej operatorki dźwięku, z którą wielokrotnie współpracował podczas przygotowywania spektakli teatralnych, stał się jednocześnie dniem, w którym runęło całe ich dotychczasowe szczęście. Już po pierwszych sześciu miesiącach, które niesłusznie spędził za murami więzienia, jego żona bowiem zaczęła spotykać się z innym facetem nie zważając nawet, że była w kolejnej ciąży ze swoim prawowitym mężem. Co gorsza na swojego kochanka wybrała mężczyznę, który przed nią udawał dobrze wychowanego, eleganckiego dżentelmena, a gdy tylko zamykała za sobą drzwi - znęcał się zarówno psychicznie, jaki i fizycznie nad jej pociechami, grożąc, że jeśli pisną komuś choćby słowo - pozbawi je życia, a ich rodzicielkę - wywiezie do burdelu. Koszmar tych niewinnych istotek trwał przez następne trzy i pół roku, kiedy to ich tata mógł wreszcie wrócić do domu. Nie był jednak już tym samym człowiekiem, co dawniej. Niesłuszne oskarżenie o tak poważne przestępstwo w połączeniu z upokorzeniami, których doznał podczas pobytu za kratkami sprawiły, że jeszcze przez kilka następnych miesięcy miewał samobójcze myśli. Jego stanu z pewnością nie poprawiło odkrycie zdrady umiłowanej żony. Rozpaczliwie poszukując pomocy, w towarzystwie wiernych zwierząt i najstarszej córki, która uparła się uciec razem z nim, wyruszył jak najszybciej do Nowego Jorku, w którym czekała już na niego młodsza siostrzyczka. To ona właśnie dzięki swemu niemal wiecznemu optymizmowi, ogromnemu gadulstwu i wielu wspierającym słowom po wielu tygodniach ciężkiej pracy zdołała nie tylko przekonać go do kontynuacji sesji psychologiczno-psychiatrycznych, które rozpoczął jeszcze w trakcie odsiadki, ale także do złożenia dokumentów niezbędnych do osiągnięcia oficjalnego rozwodu. Podczas gdy on oczekiwał na dzień, w którym wreszcie uwolni się od ciążących mu małżeńskich łańcuchów, ona codziennie odbywała długie rozmowy z bratanicą, dzięki czemu udało jej się odkryć niemal wszystkie informacje o okrucieństwach, których dziewczynka doznała z ręki ojczyma. Zeznania małej z pewnością dołożyły kolejną cegiełkę do odebrania praw rodzicielskich dla jej matki i przekazania ich Nirvinowi. Tyle, że on wciąż nie był do końca pewien, czy ma w sobie wystarczająco dużo odwagi, by  stanąć na wysokości zadania i przejąć całkowitą opiekę nad czwórką maluszków. Ale czy miał w ogóle inne wyjście ? Chyba nie, ponieważ rzecz jasna nie mógł oddać własnych potomków w ręce zupełnie obcych ludzi. Zresztą nie mógł narzekać, skoro zawsze mógł liczyć na ogromne wsparcie siostry. Pragnąc zarobić na utrzymanie wszystkich swoich pociech, musiał oczywiście jak najszybciej znaleźć drugą pracę. Restauracja, którą niedawno otworzył wciąż nie była dostatecznie sławna, by zapewnić mu odpowiednio wysokie dochody, toteż postanowił skorzystać z pierwszej nadążającej się okazji i przyjąć dodatkowo posadę półetatowego wykładowcy w Juilliard School. Krok ten ponadto umożliwił mu dalsze rozwijanie wrodzonego talentu artystycznego


***

Cytat w nagłówku pochodzi z książki Inny świat. Zapiski sowieckie. autorstwa Gustawa Herlinga-Grudzińskiego 


Brak komentarzy

Prześlij komentarz