Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] Did I disappoint you?


Ian Hunt
Ian Hunt


Honestly, I thought I was fully prepared for
The threshold in store
Stay your pretty eyes on course
I guess I never really faced my fears before
So, stay with me, because...
urodzony 29 stycznia 1999 roku w Nowym Jorku, USA // 26 lat // kierowca Ubera - Cadillac CT5V Blackwing // diler // wynajmuje mieszkanie na Harlemie, przy 119th Street // od 6 roku życia wychowanek domu dziecka // trzy epizody w dwóch różnych rodzinach zastępczych // starszy o 4 lata brat, Louis - policjant // rodzice zapili się lub zaćpali, co do tego nie ma pewności - wie tylko, że nie żyją // nie pije, nie pali, a już na pewno nie bierze narkotyków - wystarczająco napatrzył się na skutki uzależnień w domu i bidulu // nigdy nie poznał innego życia niż to, które prowadzi // nigdy nikt nie pokazał mu innej drogi // tell me every terrible thing you ever did, and let me love you anyway
Linda z westchnieniem opadła na tylną kanapę, a następnie wychyliła się i sięgnęła ku klamce, by z trzaskiem zamknąć za sobą drzwi.
— Zróbmy rundkę wokół osiedla — poprosiła, a po chwili ich spojrzenia skrzyżowały się w odbiciu wstecznego lusterka. Kobieta uśmiechnęła się blado, czego on nie odwzajemnił. Wrzucił bieg i pozwolił, by pojazd potoczył się w dół wysypanego żwirem podjazdu; lubił ten charakterystyczny chrzęst kół, więc nieśpiesznie zbliżali się ku bramie, zostawiając za sobą fasadę luksusowej willi.
— W ten weekend potworki są u swojego ojca — odezwała się Linda, kiedy wyjechali na osiedlową drogę. Był wieczór, więc co rusz wjeżdżali w plamy światła rzucane przez rozstawione po obydwu stronach drogi latarnie.
Potworki, pomyślał Ian i we wstecznym lusterku zerknął na zapatrzoną w okno czterdziestoletnią kobietę. O nas matka też tak mówiła.
Kolejne westchnienie uleciało spomiędzy rozchylonych warg Lindy. Ta jakby nagle otrzeźwiała; poruszyła się niespokojnie, usiadła wyżej na siedzeniu i wyprostowała, by wreszcie utkwić wzrok w tyle głowy Iana. Uśmiechnęła się lekko i tym razem ten uśmiech dosięgnął jej brązowych oczu.
— Jaki ci minął dzień, Ian? — zagadnęła niezobowiązującym, konwersacyjnym tonem.
— W porządku — odparł, wrzucił prawy kierunkowskaz i rozejrzał się, choć ruch na osiedlu, na którym mieszkała Linda, zawsze był znikomy, niezależnie od pory dnia. Skręcili i szatyn zredukował bieg, ponieważ właśnie wtaczali się pod łagodny pagórek, z którego wierzchołka rozpościerał się widok na bogate domostwa.
— A ty? Planujesz odpowiednio uczcić weekend bez potworków? — zapytał z grzeczności, mimowolnie kładąc nacisk na ostatnie słowo.
Linda zaśmiała się perliście.
— Inaczej bym nie dzwoniła.
Dwudziestominutową przejażdżkę zakończyli tam, gdzie ją rozpoczęli. Linda sięgnęła do torebki i wyjęła z niej portfel.
— Ile płacę? — spytała z przekąsem, ponieważ już znała odpowiedź.
— Tyle, ile zawsze.
Wyciągnęła rękę pomiędzy dwoma przednimi siedzeniami. Szatyn wyjął spomiędzy jej palców złożone banknoty, rzucił je na fotel pasażera po swojej prawej i otworzył schowek. Pojedynczy foliowy woreczek z kilkoma gramami amfetaminy wyglądał wyjątkowo smutno na tle pustej przestrzeni, ale na jego widok brązowe oczy Lindy zapłonęły niezdrowym blaskiem.
— Miłego weekendu, Lindo — życzył jej Ian, ale odpowiedział mu tylko trzask zamykanych drzwi. Nim odjechał, uśmiechnął się kwaśno i rzucił ostatnie spojrzenie kobiecie żwawym krokiem zmierzającej ku willi, która przypadła jej po rozwodzie z mężem.

***

Długimi susami pokonywał po dwa stopnie, aż znalazł się na trzecim piętrze. Lewą dłonią przytrzymał materiał kurtki, prawą zanurkował w kieszeni i namacał klucze. Kiedy uniósł głowę, jego spojrzenie napotkało mężczyznę opierającego się plecami o ścianę tuż obok drzwi jego mieszkania.
— Chłopaki planują akcję — odezwał się. — Lepiej, żebyś przez najbliższy tydzień się nie wychylał.
Nie patrząc w jego stronę, Ian wsunął klucz do zamka, przekręcił dwa razy i otworzył drzwi, które uchyliły się do środka.
— Pierdol się, Louis — poradził mu serdecznie i zniknął w środku.
1. Did I disappoint you? / 1.02.2025 - ??? /
2. Did I disappoint you? / 1.02.2025 - ??? /
Cytaty: Twenty One Pilots - The Line
(nie, nie oglądałam jeszcze Arcane, ale piosenka jest super!)
Wizerunku użycza: Nicholas Galitzine
Ostatnia aktualizacja: 15.02.2025 ⬩ karta postaci & powiązania
Kontakt: panienkazokienka92@gmail.com

Jak to bywa z naszymi autorskimi tworami, postać pokroju Iana od dłuższego czasu krażyła mi po głowie i dziekuję poison killer za pomoc w nadaniu jej finalnego kształtu :) Jeszcze nie wiem, czy potrafię w postacie takie, jak Ian, ale chcę spróbować!
Zapraszam wszystkich chętnych do wspólnej zabawy :) Staram się odpisywać regularnie, w zależności od ilości wolnego czasu, a jakiekolwiek większe odpisowe zaległości nadrabiam w weekendy :)
Emme

Brak komentarzy

Prześlij komentarz