Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

Tell me every terrible thing you ever did, and let me love you anyway

family
Sometimes I get a little too hurt, got my mind going places it ain't wanna go

I'll show you a world that you can understand. This life is filled with hurt when happiness doesn't work. Trust me and take my hand. When the lights go out, you'll understand.

rodzice ⬩ Najwyższym poświęceniem, na które zdobyła się wobec nich matka, było nie picie i nie ćpanie w ciąży

W jego domu panowała chłodna obojętność. Matka i ojciec zainteresowani byli wyłącznie tym, co wziąć i czym to zapić – byli idealnie dobraną parą ćpunów, która żyła w swoim świecie i Ian często zastanawiał się, jakim cudem Louis dożył dziecięciu, a on sześciu lat, nim ktokolwiek zainterweniował. Pieniądze wpływające na konto z zasiłku w pierwszej kolejności szły na prochy, a w drugiej na alkohol, więc na jedzenie zostawało niewiele. Ian pamiętał, że on i Louis często chodzili spać głodni i budzili się głodni, aż głód robił się tak dokuczliwy, że przestawali go czuć. Kiedy odebrano ich rodzicom, obaj byli niedożywieni i znacznie drobniejsi, niż wynikałoby to z ich wieku. W jego wspomnieniach zdawał się być tylko Louis. Nie pamiętał tego, by ojciec lub matka choć raz spojrzeli na niego ciepło, nie wspominając choćby o namiastce rozmowy. Jeśli się do niego zwracali, to po to, by coś podał, przyniósł lub przestał przeszkadzać. Ian podawał, przynosił i nie przeszkadzał, ponieważ szybko wyciągnął wnioski z kilku udzielonych mu przez matkę lekcji, kiedy poirytowana jego obecnością, gasiła papierosy na jego przedramionach. W jego wspomnieniach ojciec i matka – których imion dziś nawet nie przywoływał z odmętów pamięci – byli bezosobowymi tworami, które koegzystowały obok niego i Louisa, ale nigdy z nimi. Nie wiedział, jak wyglądało to przed jego pojawieniem się na świecie – nigdy nie zdążyli z Louisem porozmawiać na ten temat.

rodzice
NC

I let you cut me open, just to watch me bleed. Gave up who I am for who you wanted me to be. Don't know why I'm hoping for what I won't receive.

brat ⬩ Pierdol się, Louis ⬩ 30 lat

Ian nie znał dorosłego Louisa. Rozdzielono ich po głośnej interwencji policji oraz opieki społecznej, kiedy mieli po sześć i dziesięć lat. Zawiódł ich system, ponieważ od tamtej pory trafiali do różnych ośrodków i rodzin zastępczych, nie mogąc spotkać się gdzieś po drodze. To, że dziś mieli ze sobą kontakt, zawdzięczali wyłącznie determinacji Lou, który nie zaniechał walki o ich relację mimo tego, że Ian dawno postawił na niej krzyżyk. Ian dobrze pamiętał ten wieczór. Louis robił im na kolację kanapki z masłem orzechowym, którego resztki z trudem wygrzebywał ze słoika. Było go tak mało, że suche kromki były ledwo maźnięte słodkim smarowidłem, ale obaj wychodzili z założenia, że lepsze to, niż pójście spać z pustym brzuchem. Podając Ianowi talerz Louis powiedział, żeby się nie martwił; że zawsze, bez względu na okoliczności, będą razem. Następnego dnia, kiedy o poranku rozległo się pukanie do drzwi, dziesięcioletni Louis poderwał się z miejsca i pobiegł otworzyć. Nie musiał nawet się starać, żeby wyprzedzić w tym matkę i ojca, którzy spali kamiennym snem w niewielkiej sypialni, będąc zbyt naćpanymi bądź pijanymi – Ian nie wiedział, co akurat wczorajszego wieczora wpadło im w ręce – by otworzyć oczy. Do ich mieszkania weszło dwóch funkcjonariuszy policji oraz kobieta w średnim wieku i sześcioletni Ian wiedział, co to oznacza. Zrozumiał również, że to Lou zgłosił do odpowiednich służb to, czego nie dostrzegali bądź nie chcieli widzieć sąsiedzi. — Zobaczysz, teraz będzie nam lepiej — powiedział do młodszego brata, kiedy kobieta wyprowadzała ich z zapuszczonego mieszkania, a do ich uszu dolatywały krzyki policjantów starających się dobudzić dwójkę ćpunów, którzy od kilku lat konsekwentnie ignorowali własne dzieci. Gówno prawda, Louis, miał ochotę powiedzieć mu po czasie Ian. Nie było nam lepiej. Mi nie było lepiej. Sześcioletni Ian Hunt nie mógł wybaczyć starszemu bratu złamania złożonej obietnicy. Dziś, będąc dorosłym, również nie potrafił się na to zdobyć.

Louis Hunt
NC

Drugs rule everything around me. Wake up with new tattoos on my body. Drugs rule everything around me. Hit the ghost, raise a toast, pop the molly. We're all tryna fill the lonely.

przyjaciel ⬩ Za udaną akcję? ⬩ 27 lat

Może rzeczywiście coś w tym było – w tym, że Ian posiadał magiczną moc ignorowania Zane’a. Niezależnie od tego, w jakim nastroju akurat znajdował się Zane, Ian wydawał się przy nim oazą spokoju. Hunt miał swoje podejrzenia odnośnie tego, z czego mogło to wynikać. Obaj mieli spierdolone dzieciństwo, aczkolwiek u każdego zostało ono spierdolone w inny sposób. Znał przeszłość swojego przyjaciela i dominujące w niej, drastyczne szczegóły. I choć to Louis obiecywał Ianowi, że zawsze będą razem, to Zane trwał u jego boku, choć nigdy niczego mu nie obiecywał. Jakoś tak wyszło, że zaczęli trzymać się razem, kiedy trafili do tego samego domu dziecka i tak już im zostało. Może oboje potrzebowali czegoś stałego w życiu i to coś znaleźli w sobie nawzajem?

Zane Maddox
NC



friends
And you, like a neon light, shining through a door that I can't keep closed

'Cause they say that misery loves company. It's not your fault I ruin everything and it's not your fault I can't be what you need. Baby, angels like you can't fly down hell with me.

Police Officer ⬩ Jaką kawę pijesz po pracy, Debbie? ⬩ 26 lat

— Do reszty cię pojebało — syknął Louis, stanąwszy przy Ianie. — Wyluzuj. Nikt o niczym nie wie — zauważył spokojnie, nie zaszczyciwszy Louisa spojrzeniem. Obserwował zamykające się i otwierające drzwi posterunku policji. — Chyba, że już zdążyłeś komuś powiedzieć, Lou. Louis poczerwieniał na szyi i twarzy. Ian potrafił wyprowadzić go z równowagi w sekundę i jednocześnie zasznurować mu przy tym usta. — Przestań myśleć kutasem, a zacznij głową — warknął, ale ta sugestia zdawała się w ogóle nie docierać do młodszego Hunta, więc Louis zdecydował się podejść go z innej strony. — Zniszczysz jej karierę, nim ta na dobre się zaczęła. Ian go nie słuchał. U szczytu schodów pojawiła się Debbie. Czarny Cadillac z zapalonymi światłami stał pomiędzy dwoma innymi samochodami. Z poziomu chodnika trudno było wyłuskać go z otoczenia, niemniej z wysokości prowadzących na posterunek schodów samochód Iana był doskonale widoczny dla kogoś, kto chciał go znaleźć. A jeśli w nocy z piątku na sobotę Debbie nie była tak bardzo pijana, by zapomnieć o kursie luksusowym uberem, to miała chcieć go znaleźć. Wbrew słowom Louisa, Ian naprawdę myślał głową. I tylko trochę kutasem.

Deborah Grayson
NC

Pain without love. Pain, I can't get enough. Pain, I like it rough. 'Cause I'd rather feel pain than nothing at all. I know that you're wounded.

ktoś więcej, niż była dziewczyna Zane'a ⬩ Widzę to nic, Wills ⬩ 24 lata

Ian nie mówił o sobie, ponieważ nie czuł takiej potrzeby. Obojętność, którą najlepiej zapamiętał z dzieciństwa, na dobre zakorzeniła się także w nim samym. Świat nie wzruszał go ani nie zachwycał, życie nie inspirowało. Jedynym, co potrafiło go poruszyć, byli ludzie, ale jeśli ktoś próbował, było to zadanie porównywalne z przesunięciem kilkusetkilogramowego głazu – tylko nielicznym mogło się to udać. Louis, Zane i Willow – dokładnie w tej kolejności, ponieważ była to kolejność, w jakiej pojawili się w życiu Iana – mieli tę siłę, a kiedy już raz coś ruszy się z miejsca, całkiem łatwo popchać to dalej. Gdyby dziś Willow zadała mu te pytania, które stawiała w swojej głowie, ale dotąd nie wypowiedziała ich na głos, Ian by odpowiedział. Była dla niego kimś. Kimś więcej, niż byłą dziewczyną Zane’a. Ian i Wills mieli swoją relację, taką, którą zbudowali z pominięciem osoby Maddoxa i co za tym idzie taką, która mogłaby przetrwać, gdyby Maddoxa zabrakło. Być może Hunt nie mógł nazwać Calloway swoją przyjaciółką, ale siedział na podłodze w salonie jej mieszkania nie tylko dlatego, że wysłał go tu Zane.

Willow Calloway
NC

Who will you get to do your dirty work? No gods, no glory. That's the price of your story. Never bite the hand that feeds. You'll live and learn to let it bleed. Mama said it's alright.

żona Roberta ⬩ Robertowi pewnie coś wypadło? ⬩ 27 lat

Ian lubił Roberta. Na przestrzeni lat nawiązała się pomiędzy nimi osobliwa więź, którą obaj polubili pielęgnować. Hunt pamiętał dobrze ich pierwsze spotkanie. Umówili się w mało uczęszczanym miejscu, gdzie znajdował się martwy dla kamer monitoringu miejskiego punkt. Tam szatyn przekazał starszemu od siebie o kilka lat mężczyźnie paczkę z towarem od Marcusa i przyjął od niego gotówkę, która z kolei miała trafić do ich wspólnego dostawcy. Ian niewiele wiedział o Marcusie, nie znał jego nazwiska i gdyby nie fakt, że widział go raz czy dwa, nie miałby nawet pewności, czy ten faktycznie istnieje. To Zane był odpowiedzialny za kontakt z Marcusem i Ian nigdy nie zapragnął tego zmienić. Był zdania, że im mniej wiedział, tym lepiej – zarówno dla niego samego, jak i dla Zane’a oraz pozostałej sieci kontaktów, w którą byli uwikłani. Ian był typem zadaniowca – jeżeli dostawał towar do rozdystrybuowania, to go dystrybuował. Nie interesowało go nic innego tak długo, jak długo interes był opłacalny i on oraz Zane wychodzili na swoje. Wystarczyło kilka kolejnych spotkań z Robertem, by zorientował się, iż mężczyzna pod tym względem był do niego podobny. Szybko doszli do porozumienia. Wyszli z założenia, że to pod latarnią jest najciemniej i zaczęli umawiać spotkania w miejscach publicznych. Zupełnie naturalnie połączyli przyjemne z pożytecznym; zaczęli wychodzić na wspólny obiad, by po sytym posiłku dokonać wiążącej transakcji. Nie rozmawiali o życiu prywatnym, na pewno nie często. Dyskutowali o wynikach ostatniego meczu, komentowali wydarzenia polityczne w kraju i na świecie, rozprawiali nawet o pogodzie w kontekście coraz bardziej dostrzegalnych zmian klimatycznych. W tym szaleństwie, w którym obaj byli utopieni po uszy, dawali sobie fałszywą namiastkę normalności. To dlatego Ian lubił Roberta, a że ich spotkania były wpisane w ścisły grafik dopasowany do dostaw organizowanych przez Marcusa, to czekał na nie z pewną dozą podekscytowania oraz niecierpliwości. Był ciekaw, jak Robert skomentuje ponowne wybranie Donalda Trumpa na prezydenta i nie mógł doczekać się możliwości wysłuchania jego niewybrednych komentarzy w tym temacie.

Ruby Fletcher
NC

Running right on track, oh. Pieces start to slip through the cracks. I think I lost control. Watch my life make moves on its own. All I really have is two steps forward and three steps back.

Pani doktor ⬩ Nie spodziewałem się, że wda się zakażenie ⬩ 33 lata

Pośród jego stałych klientów było kilku lekarzy. Choć ci mogli wypisać sobie na recepcie całą aptekę, nie stronili od tradycyjnych używek. Ian podejrzewał, że oprócz osobistych preferencji, nie bez znaczenia w wyborze środków pozostawała ich wygoda – prościej i dyskretnej było wybrać numer do sprawdzonego dilera, niż wystawić kolejną lewą receptę, której nie można byłoby przepchnąć przez system. Nawet teraz, kiedy przyglądał się siedzącej po drugiej stronie biurka kobiecie zastanawiał się, czy była czysta. Nie wyglądała na osobę, która bierze, ale czy ktokolwiek wyglądał, nim sięgnął dna? — Nic nie szkodzi — zapewnił, a kiedy lekarka wypowiedziała jego imię z pytającą intonacją, skinął głową. Nigdzie mu się nie spieszyło, ale spędzenie dwóch godzin w kolejce zrobiło swoje i poczuł ulgę na myśl, że już niedługo będzie mógł stąd wyjść. — Nie, nie grypa — zaprzeczył od razu. — Mogę? — zapytał i chwycił za krawędź bluzy – kurtkę zostawił na wieszaku w poczekali – a kiedy kobieta nie wyraziła sprzeciwu, podciągnął materiał bluzy na wysokość klatki piersiowej, aż odsłonił opatrunek składający się z gazika przytrzymanego w miejscu białym plastrem. Mimo że zmienił go przed wyjściem z mieszkania, przez te dwie godziny, które spędził w poczekalni, brunatnożółty wysięk z rany zdążył zbrudzić gazę. Hunt przytrzymał bluzę lewą dłonią, prawą natomiast chwycił za krawędź plastra i odkleił opatrunek od ciała. — Niegojąca się rana — poinformował nawet mimo tego, iż miał pewność, że dla doktor Fitzgerald-Taylor było to oczywiste na pierwszy rzut oka. — Nie spodziewałem się, że wda się zakażenie — wyjaśnił spokojnie i uniósł głowę, by móc swobodnie zerknąć na kobietę. Jego spojrzenie nie wyrażało niczego więcej prócz zmęczenia wywołanego rosnącą gorączką oraz znużenia spowodowanego oczekiwaniem na wizytę.

Olivia Fitzgerald
NC

Best believe I'm still bejeweled, when I walk in the room I can still make the whole place shimmer. When I meet the band they ask "Do you have a man?" I could still say "I don't remember".

klientka ubera ⬩ Jak się sprawdza takie cacuszko? ⬩ 22 lata

Jednym z tych klientów był Freeman, do którego zmierzała siedząca na tylnej kanapie Cadillaca CT5V Blackwing Vanessa. Ian nie interesował się tym, jakie rozrywki preferował Freeman. Wystarczyło mu to, że regularnie kupował u niego towar i płacił przy odbiorze gotówką. Nie zalegał z kasą i wydawał się być na tyle ogarniętym gościem, by nie zejść z przedawkowania. Vanessa natomiast mogła być zwykłą młodą dziewczyną, która lubiła starszych od siebie facetów, a mogła też być prostytutką. Ian nie sądził, by którekolwiek z nich – Freeman czy Vanessa – zdradzili mu, na czym polegała specyfika ich relacji i też nie zależało mu na tym, aby się tego dowiedzieć. Bardziej zaskoczyło go to, że nawet w takiej metropolii jak Nowy Jork łatwo było o ciasne, acz przypadkowe siatki powiązań.

Vanessa Kerr
NC

Been dreaming of the payoff through the struggles and the trade-offs. Fighting tooth and nail on the way up. Tell them the truth but they think it's just made up.

znajoma z domu dziecka ⬩ Dzień dobry ⬩ 28 lat

W dni takie jak ten, kiedy nie miał nic konkretnego do roboty i Zane nie potrzebował go do załatwienia czegoś na mieście, wstawał chwilę po siódmej, ogarniał się, a następnie wychodził z mieszkania. Wsiadał do samochodu i odpalał silnik, którego miarowy, głęboki warkot przyjemnie koił nerwy. Podjeżdżał po kawę do jednego z ulubionych lokali, wypijał ją powoli w zaparkowanym aucie, a pusty kubek zostawiał w uchwycie, przez co charakterystyczny aromat rozchodził się po wnętrzu samochodu. Dopiero odprawiwszy ten nieskomplikowany, poranny rytuał odpalał aplikację Ubera i akceptował pierwszy kurs. Po dziesięciu minutach podjechał pod wskazany adres, gdzie u zbiegu dwóch uliczek czekała na niego czarnowłosa kobieta. Oprócz niej w okolicy nie było żywego ducha – co było nietypowe, jak na nieustannie tętniący życiem Nowy Jork – więc nie miał wątpliwości, że to właśnie ona miała zostać tego dnia jego pierwszą klientką. Zatrzymał samochód przy krawężniku i zaczekał, aż kobieta wsiądzie do środka. — Dzień dobry — przywitał się, by zaraz powoli ruszyć z miejsca i włączyć się do ulicznego ruchu. Docelowy adres wyświetlał się w otwartej na telefonie aplikacji, a nawigacja pozywała, że czeka ich dwudziestominutowa podróż. Czterdziestominutowa, jeśli uwzględnić czas poświęcony na stanie w korkach.

Emma White
NC

Brak komentarzy

Prześlij komentarz