Victor Griffin
urodzony 9 marca 1980 roku, gdzieś w stanie Montana — wychowany na ranczu pośród przyrody i zwierząt — doktor habilitowany nauk medycznych — neurochirurg w Mount Sinai Hospital, posiadający również prywatną praktykę lekarską — jeden z najlepszych w swoim zawodzie — okazjonalny wykładowca na New York University Grossman School of Medicine — autor wielu publikacji naukowych — rozwodnik i weekendowy ojciec szesnastoletniej Imogen — właściciel dwóch apartamentów na Manhattanie i domu letniskowego na Long Island — kolekcjoner egzotycznych win — zafascynowany krajami, w których jeszcze niewielu turystów postawiło stopę — pracoholik z minimalną ilością wolnego czasu — bywalec antykwariatów i okolicznych teatrów — co rano poczwórne espresso — miłośnik kuchni francuskiej — Balzac — powiązania
Wie, że kwas żołądkowy potencjalnie byłby w stanie rozpuścić metal.
Wie, że najmniejsza kość w ludzkim ciele ma zaledwie 2.5mm długości.
Wie, że największa prędkość podróży sygnałów nerwowych to 120 metrów na sekundę.
Wie, że na jednym calu kwadratowym skóry znajduje się 1300 komórek nerwowych i 3.5mln włókien nerwowych.
Wie, że serce bije około 100 000 razy na dobę i pompuje przy tym mniej więcej 7500 litrów krwi.
Wie, że odciski języka i siatkówki oka są u każdego tak samo unikalne jak odciski palców.
Wie, że w ludzkim mózgu jest około 86 miliardów neuronów, połączonych przez 100 bilonów synaps.
Wie, że osoba po trzydziestym roku życia zaczyna tracić 7000 komórek mózgowych dziennie.
Potrafi zaspokoić ciekawość studentów, zarządzać personelem bloku operacyjnego i przywrócić do zdrowia nawet najbardziej poturbowanych pacjentów.
Kiedy nie stoi akurat przy stole operacyjnym, siedzi z nosem w książkach, nieustannie poszerzając swoją wiedzę, która na polu medycznym i tak jest już sporych rozmiarów.
Pomimo tego, nadal nie znalazł odpowiedzi na najważniejsze pytania — jak być dobrym mężem, dobrym ojcem, jak zwolnić i znaleźć prawdziwe szczęście.
ODAUTORSKO
[Cześć, dobry wieczór! Witamy na blogu i życzymy dużo weny i masy wątków. Sama z przyjemnością przygarnęłabym jakiś pełen akcji i dramatu, więc jeżeli masz tylko ochotę, chodź na e-mail! wyborowealoe@gmail.com]
OdpowiedzUsuńAdeline
[Cześć i czołem, dobry wieczór :) Witam serdecznie w naszym gronie :)
OdpowiedzUsuńTo ostatnie zdanie w karcie postaci zdecydowanie robi robotę i doskonale oddaje sedno sprawy, a nawet sedno życia - choć też wiadomo, każdy ma inne priorytety. Ja mam nadzieję, że także na te najważniejsze pytania Victor w końcu znajdzie odpowiedzi i to takie, które go usatysfakcjonują :) Bez wątpienia są to poszukiwania żmudne i długie.
Tobie natomiast życzę udanej zabawy na blogu, z takimi wątkami, które nie dają spać po nocach!]
MAXINE RILEY & IAN HUNT & CHRISTIAN RIGGS
Nie będę ukrywała, że na początku do Victora przyciągnął mnie Oscar Isaac, bo po Diunie to jest moja absolutna miłość, ale bardzo się cieszę, że tak się stało 🖤 Rewelacyjny pomysł na treść karty - poznajemy z Victorem odpowiedzi na tyle specjalistycznych pytań, aby na sam koniec dowiedzieć się, że… Nie wiemy nic! Myślę, że ludzie bardzo często gubią się w tym pędzie, zapominając o tym, że nie poznali najbardziej podstawowych tajników codziennego życia. I jakie to daje pole do rozwoju postaci! Zachwycam się mocno i trzymam kciuki, aby ktoś okazał się dla Victora drogowskazem w tej trudnej wędrówce.
OdpowiedzUsuńPowodzenia i samych soczystych wątków 🖤 A w razie chęci zapraszam do Anki, z przyjemnością coś pogłówkujemy.
Anna Reed
[Świetny jest ten opis w karcie, po pierwsze, nowe ciekawostki dla nas, po drugie, ostatnie zdanie, które jest totalnym podsumowaniem problemów rodzinnych Victora i tego z czym mam wrażenie często personel medyczny musi się mierzyć. Mam nadzieję, że jednak uda mu się to wszystko jakoś poukładać. Życzę dużo weny i masy wciągających wątków, a w razie chęci zapraszam do kogoś z mojej dwójki, co prawda Lusya jest dużo młodsza, ale jej mama jest lekarzem, więc jest tam jakiś punkt zaczepienia :)]
OdpowiedzUsuńLusya Warren&Rowan Ardent
[ Hej, hej!
OdpowiedzUsuńVictor przypomina mi opisem nieco ojca mojego Nathaniela. Mężczyzna posiadający ogromną wiedzę, skupiony na pracy, a jednocześnie tak odległy dla swojej rodziny. Choć w przypadku mojej postaci dochodziły inne problemy. Niemniej, zawód lekarza zdecydowanie wymaga dużo, od samego zainteresowanego, ale także rodziny.
Mam nadzieję, że Victor odnajdzie odpowiedź na ostatnie pytania! Będę trzymać za to kciuki! Wyszła ci bardzo ciekawa postać, którą można rozwijać na różnorakie sposoby. Wobec tego życzę ci fajnych, ciekawych wątków i czasu na ich tworzenie!
A w razie chęci, zapraszam do któregoś z moich dzieci. ]
Charlotte Ulliel, Nathaniel Park, Caleb Crowe
[Och, co za wizerunek... ♥ Można się nad nim rozpływać, a w dodatku świetnie pasuje do przedstawionej tutaj postaci. I wiem, że nie powinnam, ale w związku z ich wykształceniem, i zawodem, chętnie porwę go do mojej Olivii. Przyda mi się jakiś wątek z medycyną w tle. Jeśli więc chcecie, zapraszamy. Choć oczywiście - zapraszam również do którejś z moich pozostałych dziewcząt, dostosuję się. ^^
OdpowiedzUsuńP.S. Mam nadzieję, że po tym poczwórnym espresso kiedyś nie padnie. ;>]
Andrea Wilson, Debbie Grayson & Olivia Fitzgerald
[Myślę, że przyszedł już najwyższy czas na to, by Victor dowiedział się trochę o samym sobie i znalazł w życiu coś, co da mu pełnię szczęścia, ale równocześnie nie wykluczy spełniania się w medycynie. Facet wydaje się naprawdę w porządku gościem! Gdybyście szukali kolegi od pogaduszek o życiowych trudach, to zapraszam do siebie. Tymczasem życzę dużo dobrej zabawy na blogu! <3]
OdpowiedzUsuńTanner Morgan
Sam nie wiedział czemu się zgodził wziąć w tej szopce udział. Tym dla niego było to zaproszenie od swoich rodziców. Był dumny z ojca, że otrzymał nagrodę w dziedzinie neurochirurgii, nie zaprzeczał. Naprawdę się cieszył i nawet napisał mu gratulacje. Jednak nie spodziewał się, że dostanie od nich niemalże oficjalne zaproszenie do uczestniczenia w wydarzeniu. To było dla niego niezwykle stresujące, ostatecznie widywali się naprawdę rzadko, a rozmawiali jeszcze mniej. Nie uważał, żeby to było z jego winy. Chciał tylko żyć po swojemu, odnosić własne sukcesy, które zawdzięczałby sam sobie, a nie kontaktom jego rodziny czy ich nazwisku. Gdyby poszedł na medycynę, byłby tylko synem znakomitego lekarza, synem tego Parka. Nie to ostatecznie go odwiodło od podążenia tą ścieżką, ale nie było też bez znaczenia.
OdpowiedzUsuńJego rodzina lubiła być na pokaz. Odkąd pamięta rodzice uwielbiali się nim chwalić w kręgach swoich znajomych, mówiąc jaki to jest ułożony, grzeczny i uśmiechnięty. Opowiadali o jego wynikach w szkole, o branych zajęciach pozalekcyjnych i oczywiście o obranej przez nich przyszłej karierze. Gdy zaczął się buntować, coraz mniej o nim mówiono, mniej go zabierano, aż w końcu każde ich spotkanie kończyło się nieprzyjemną wymianą zdań i milczeniem przez kolejne miesiące. Teraz wiedział, że będzie tak samo. Dla wizerunku ojca musiał się pojawić na tej gali wręczenia nagród. Rodzice nie zrobili tego, by pojednać się z synem, a w celach wyłącznie wizerunkowych. Bolało go to. Oczywiście. Chciał, żeby ich relacje były nieco cieplejsze, by mógł pozwierzać im się z trudów życia, by mogli swobodnie rozmawiać. Niestety, doskonale zdawał sobie sprawę, że przy najbliżej okazji, zostanie mu wypomniane, że obrał niewłaściwą drogę życiową i w ogóle, dlaczego to nie ma jeszcze założonej rodziny.
Przetarł zmęczone czoło, zasiadając na wyznaczonym miejscu. Rozejrzał się po sali, dostrzegając wielu poważnych ludzi w odświętnych strojach. Sam taki przywdział, by nieco wtopić się w tłum. Cała gala była dla niego dość specyficzna w odbiorze, ale nie dał po sobie tego poznać. Był osobą publiczną, więc doskonale radził sobie w ukrywaniu wszelkich wątpliwości czy niedogodności. Klaskał kiedy zaszła potrzeba, uśmiechał się, robiąc to znacznie szerzej, gdy tylko nadeszła kolej jego ojca. Jego wykład… cóż, częściowo rozumiał, w końcu sporo przygotowywał się do studiowania medycyny. Nieco wzięło go na wspominki. Myślami wracał do pachnących chlorem korytarzy, personelu, który znał go zbyt dobrze, wiedząc, po co i do kogo przychodzi. Uśmiechał się wtedy nieco szerzej, do swoich myśli.
Po gali, postanowił porozmawiać z rodzicami, mimo zdawania sobie sprawy z efektu końcowego. Trwał jednak drobny bankiet, miał nadzieję, że to, oraz euforia spowodowana nagrodą zadziałają nieco przychylniej.
Nathaniel
Gdy tylko została przydzielona jako asystentka adwokata do tej sprawy, od razu wiedziała, że będzie musiała zostawić emocje poza kancelarią. Zresztą, przecież nie po raz pierwszy. Wiedziała, jak ma radzić sobie z uczuciami. Nie tylko w pracy, jej życie osobiste wymagało tego od niej równie często. Dlatego nie czuła początkowo żadnego dyskomfortu. Miała do tego jasne podejście: praca to praca. Rozprawa to rozprawa. Victor Griffin był klientem, jednym z wielu, z pewnością nie był też jedynym, który mógł być dla niej trudnym przypadkiem. Musiała nauczyć się sobie z tym radzić. Nie miała wyjścia, jeżeli chciała być dobra w swoim zawodzie. A chciała. Bardzo. Chociaż czasami pogodzenie kariery z życiem osobistym było cholernie trudne.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak w tym przypadku, z czego jeszcze nie do końca zdawała sobie sprawę.
Podniosła spojrzenie znad akt, dokładnie w momencie, w którym otworzyły się drzwi. Zrobiła to odruchowo, jakby wyczuwając, że to się zaraz wydarzy. Liczyła, że do sali konferencyjnej wejdzie główny adwokat zajmując się sprawią, który wyszedł dosłownie chwilę temu, bo rozdzwonił mu się telefon i musiał odebrać te połączenie. Widząc, że do środka wszedł ktoś inny niż Luke Darling, zamarła na ułamek sekundy. Trwało to wystarczająco krótko, aby nikt nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Tylko ona sama była świadoma krótkiej przerwy w koncentracji. Zganiła się w myślach.
Wchodzący do sali mężczyzna nie był dla niej kimś konkretnym, ale jednocześnie był aż nadto znajomy. Lekarz. Biały kitel zmieniony na garnitur. Poważna mina, która mogłaby być u każdego, ale jednak kojarzyła jej się z odpowiedzialnością, wyraz spojrzenia, który kojarzył jej się z wydarzeniami sprzed kilku lat z sali szpitalnej.
Przez głowę przeszedł jej obraz ukochanej babci. Drobna dłoń leżąca na pachnącej wybielaczami pościeli, kręcący się lekarze, oznajmiający pewnym siebie głosem, zbyt szybko, niby konkretnie, a jednak nieprecyzyjnie, pozostawiając niedomówienia: powikłania, ryzyko, nie dało się przewidzieć. Słowa, które miały wszystko wyjaśnić, pomóc zrozumieć, a jednak... Sprawiły jedynie ból w sercu i pustkę.
Adeline wzięła głęboki oddech, powoli wypuszczając powietrze. Czuła napięcie, które nie powinno zajmować teraz jej myśli. Była tutaj jako asystentka, prawa ręka, nie jako wnuczka zmarłej babci, nie jako dziewczyna, wciąż zmagająca się z żałobą po stracie ukochanej buni.
— Pan Griffin — odsunęła się powoli z krzesłem od stołu i wstała, aby należycie przywitać się z klientem. Podeszła do mężczyzny, uścisnęła jego dłoń starając się przy tym zachować spokój i neutralną minę — Adeline LaRue, mecenas Luke Darling będący głównym adwokatem powinien za chwilę się pojawić. Proszę usiąść — mówiła spokojnie, wskazując wolne miejsce przy dużym stole. Wróciła na swoje miejsce, a kiedy pan Griffin również usiadł przy stole, Adeline skupiła się na aktach sprawy, pozwalając sobie na chwilowy dystans i odcięcie się.
Znała akta na pamięć, czytała je kilkanaście razy, znała opinię biegłych, zarzuty, pamiętała słowo w słowo, przecinek w przecinek. Bo chciała być dobrze przygotowana, bo chciała być przede wszystkim dobrym adwokatem.
Podniosła po dłuższej chwili wzrok na Victora Griffina, świadomie, uważnie przyglądając się jego twarzy, jakby szukając w niej odpowiedzi na pytania, których nie zamierzała wypowiedzieć na głos. A im dłużej się wpatrywała w mężczyznę, tym bardziej musiała przypominać sobie, że to klient. Klient, którego musi obronić, przygotować na przebieg sprawy i różne scenariusze.
— Napije się pan czegoś? Wygląda na to, że pan Darling potrzebuje jeszcze chwili — powiedziała, przerywając ciszę. Odsunęła od siebie odrobinę otwartą teczkę sprawy i wzięła głęboki oddech — przejdziemy przez sprawę razem krok po kroku. Moim zadaniem i pana Darlinga jest przygotowanie pana, panie Griffin na wszystko, co może wydarzyć się w sądzie. Fakty, pytania, reakcje — wymieniła, w głowie odhaczając sobie wszystko to, o czym chciała powiedzieć — pozostają również emocje. Emocje, które z pewnością będą grały główną rolę, chociaż to nie one powinny kierować sprawą — mówiąc to, miała ochotę uśmiechnąć się ironicznie, bo jej własne słowa zalatywały hipokryzją, o czym oczywiście pan Griffin nie miał pojęcia.
UsuńAdeline