GABRIEL ALEXANDRO SORETTI
1992, Rzym - Obecnie Manhattan • Tytuł adwokata porzucony na rzecz swojej pasji • Obecnie całkiem nieźle rozchwytywany fotograf • W Nowym Jorku od 4 lat • Futrzasty współlokator o imieniu Thorn • Posiadacz jak i miłośnik starych aut • r e l a c j e
Stoisz przy barze w "The Blue Note Whisper", a wilgotny dym papierosowy wisi w powietrzu jak mgła nad Tybrem. Jazzman na scenie – stary czarnoskóry trębacz o oczach zamkniętych w ekstazie – zdaje się grać melodię, którą znasz, choć nigdy jej nie słyszałeś. To Twoja melodia. Melodia o wolności i samotności, o tęsknocie za czymś, czego nie potrafisz nazwać.
Od czterech lat, od dnia, w którym Nowy Jork stał się Twoim więzieniem, ten klub był Twoim jedynym azylem. Tutaj nie musisz być nikim: ani byłym prawnikiem, ani czarną owcą, ani nawet utalentowanym fotografem. Jesteś tylko cieniem, który pije szkocką, słucha bluesa i w końcu oddycha pełną piersią. Twoja tarcza – aparat – spoczywa w torbie pod nogami, uziemiona, choć ty wciąż czujesz się, jakbyś dryfował nad ziemią.
Wiesz, że jesteś żywym dowodem na istnienie wyjątku od grawitacji. Ciało jest tutaj, w Nowym Jorku, ale dusza… ta jest gdzieś pomiędzy, zawieszona nad oceanem, niezdolna do powrotu do Rzymu, ale i do pełnego zakotwiczenia się w tej betonowej metropolii.
Właśnie wtedy, gdy trębacz dociera do swojego crescendo, a Twoje myśli stają się płynne jak whisky, a spojrzenie pada na stolik przy scenie. Ona. Siedzi sama, z kieliszkiem czerwonego wina, a głowa lekko kołysze się w rytm muzyki. Jej obecność w tym dymnym, ciemnym wnętrzu jest jak zbyt jasne światło. Ma włosy tak ciemne, że zdają się pochłaniać blask, i uśmiech, który nie jest ani smutny, ani wesoły – jest po prostu prawdziwy.
Włoski samotnik w Tobie podpowiada: Obróć się. Nie spuszczaj gardy. Nie przywiązuj się. Ale artysta, ten wieczny poszukiwacz ukojenia, zmusza Cię, abyś stał i patrzył. Wiesz, że za chwilę możesz popełnić błąd – ten jeden, jedyny wyjątek od Twojej zasady dystansu. Jazz milknie, światła gasną, a Ty łapiesz się na tym, że zamiast iść do domu, mocno zastanawiasz się , czy zrobić krok w Jej stronę.
________________
Dobry wieczór. Karta odświeżona, niegdyś zakopana na milion lat w notatniku. Damiano David na wizerunku, my się witamy i zapraszamy! ;)
W tytule oczywiście Cigarette after Sex ❤️

[Cześć, dzień dobry! Jako kociara zacznę od tego, że Gabriel ma cudownego tego futrzastego współlokatora 💙 Ale że Nowy Jork jest dla niego więzieniem?! Bardzo, ale to bardzo mi się to nie podoba! Owszem, Rzym jest cudny i niepowtarzalny, ale mam nadzieję, że Gabriel mimo wszystko przekona się do miasta, które nigdy nie zasypia :)
OdpowiedzUsuńBaw się z nami dobrze, z masą wątków, które nie dają spać po nocach, a przede wszystkim zostań z nami na długo! 💙]
MAXINE RILEY & IAN HUNT & CHRISTIAN RIGGS
[Hejka!:)
OdpowiedzUsuńPodpiszę się pod słowami Muminka i futrzak jest przecudowny! Aż chciałoby się zatopić łapki w tym miękkim futerku. 💜 Z Rzymu do Nowego Jorku spora droga i ciekawa jestem co te cztery lata temu się wydarzyło, że Gabriel opuścił Rzym i karierę prawniczą. Ciekawy skok z adwokata na fotografa. Gdyby potrzebował modelki przed obiektywem to Sloane się zgłasza. ;) Mam nadzieję, że dobrze będziecie się tutaj razem bawić. Masy ciekawych wątków wam życzę i długiej zabawy! ^^
Ach, no i ten Damianek miło na niego popatrzeć. 💜]
Sloane Fletcher, Sophia Moreira & Zane Maddox
[Super, że odkopałaś tak świetną kartę, jak ta powyżej. Nie mogą się takie perełki kurzyć w notatnikach ^^ Co takiego wydarzyło się w życiu Gabriela, że jest w Nowym Jorku od 4 lat, a miasto ma za więzienie? Ważne, że choć jeden punkt na mapie NY daje jemu poczucie azylu, ale jednak skoro mieszka tu już dość długo, powinien mieć inne uczucia, co do nowego miejsca zamieszkania ;D I może niech zrobi krok w jej stronę, nigdy nie wiemy, kiedy i gdzie tak naprawdę znajdzie się człowiek, który jest nam pisany.
OdpowiedzUsuńSukcesów na blogu!]
NATALIE HARLOW i VANESSA KERR
[Jako naczelna fanka kotów i wszystkiego, co z nimi związane muszę wyrazić swój zachwyt futrzastym towarzyszem Gabriela *.* Nie można też pominąć dość radykalnej zmiany zawodu, ale w końcu do odważnych świat należy :) Mam nadzieję, że będziecie się tutaj dobrze bawić, wena nie okaże się być kapryśna, a blogowa przygoda przyniesie wiele owocnych wątków. Baw się dobrze!]
OdpowiedzUsuńLeonard A.
[W sumie to mu się nie dziwił, że rzucił prawo na rzecz fotografii. Pewnie gdybym miała talent i aparat, to zrobiłabym to samo.
OdpowiedzUsuńCześć! Niech Gabrysiowi wiedzie się u nas dobrze. Karta, a w sumie to Gabriel, jest ciekawy i całe szczęście, że odkopałaś tę kartę w czeluściach notatnika. Życzę Ci masy weny, równie dużo porywających wątków. Baw się dobrze! ♥]
Andrea Wilson, Debbie Grayson & Olivia Fitzgerald
Thea znała „Blue Note Whisper” niczym własną kieszeń. Kiedyś, gdy była jeszcze dzieckiem, a później nastolatką, dość często przychodziła tu z ojcem. Wsłuchiwała się w dźwięki muzyki, którą grali nieznani artyści. Piła coca colę z lodem oraz zajadała się frytkami. Rozmawiała z właścicielem, bawiła się za barem, niejednokrotnie barmani uczyli ją, jeśli czas na to pozwalał, jak robić drinki. Lubiła te wyjścia z ojcem, bo wtedy miała go tylko dla siebie, przez ten krótki czas. Zawsze w jakiś sposób go brakowało, ale z czasem Thea po prostu pogodziła się z tym, że Marcus już taki jest. Szalony, niezdecydowany, chaotyczny. Ona była zupełnym przeciwieństwem, ku uciesze jej matki. Stąpała raczej twardo po ziemi, miała założone cele, które chciała realizować i rzadko kiedy odpuszczała. Jednak, po swoim ojcu odziedziczyła to, że momentami lubiła uciekać, zostawiać za sobą życie na jakiś czas.
OdpowiedzUsuńTelefon wyrwał ją z zamyślenia. Oderwała spojrzenie od telewizora, biorąc urządzenie do ręki, po czym westchnęła, wywracając przy tym oczami. Liz, nie przepadała za nią jakoś bardzo. Tolerowały się wzajemnie, chyba głównie ze względu na ojca i nic więcej. Nie było między nimi przyjaźni, nie chodziły na wspólne zakupy czy spotkania przy kawie. Po prostu nie wchodziły sobie w drogę, jeśli nie musiały.
UsuńLiz była drugą żoną Marcusa. Młodsza od niego, jednak o dziwo, nie jakoś bardzo. Niegdyś ona i Marcus byli dobrymi znajomymi, aż w końcu los jakoś połączył ich drogi w jedną wspólną.
Odebrała, bo wiedziała, że jeśli tego nie zrobi, Liz nie da jej spokoju. Pewnie byłaby w stanie zjawić się w jej mieszkaniu. Po kilku minutach rozmowy, Thea już wiedziała, że to jest bojowe zadanie. Bo jeśli Marcus nie odbierał i nie powiedział, gdzie idzie, oznaczało to jedno — był w swoim ulubionym barze i po prostu dał się porwać zabawie, jak już nie raz.
Dwadzieścia minut po telefonie od Liz, Thea stanęła przed barem „Blue Note Whisper”. Był weekend, więc przed lokalem, na ulicy, stało dość sporo ludzi, którzy palili papierosy, pili piwo, rozmawiali i śmiali się. Thea uśmiechnęła się, po czym poprawiając włosy, ruszyła do środka. Przecisnęła się przez tłum, wypatrując ojca, który siedział przy barze, trzymając w ręku szklankę z alkoholem. Thea od razu poznała, że raczej to nie był jego pierwszy drink, raczej kolejny, albo może już i niezliczony.
— Gabriel, to moja najmłodsza, najukochańsza i najpiękniejsza córka Thea — Brunetka uśmiechnęła się najpierw w stronę ojca, po czym odwróciła głowę w stronę jego towarzysza, którego zmierzyła uważnym spojrzeniem. Był przystojny, to mogła powiedzieć od razu. Był tym typem, na którego zapewne zwróciłaby uwagę.
— Część, tato. Liz Cię szuka i odchodzi od zmysłów. Kazała Ci przekazać, że jeśli za niedługo nie wrócisz, rzuci Ci pozwem rozwodowym na stół i obedrze ze wszystkich pieniędzy. Lepiej przerzuć wszystko na konto na Seszelach, bo zostaniemy goli i wesoło — odparła z rozbawieniem, spoglądając kątem oka w stronę Marcusa, który uśmiechnął się, prychając przy tym z rozbawieniem.
— Ach Liz. Oddałbym wszystkie… — zaczął, jednak Thea go już nie słuchała. Całą uwagę skupiła na brunecie, któremu uścisnęła dłoń. Miał ciepłą i miłą w dotyku skórę.
— Thea — przedstawiła się, by następnie odsunąć krzesło barowe, które było wolne pomiędzy Gabrielem a jej ojcem.
— I co, zanudził cię na śmierć? Mój staruszek czasami za dużo mówi, nie umie się zamknąć — z rozbawieniem spojrzała na ojca, który teraz zawzięcie dotykał się po całym ciele, w poszukiwaniu paczki papierosów. Thea z westchnieniem wyciągnęła kluczyki do swojego samochodu, przekazując je Marcusowi.
— Zaparkowałam zaraz obok baru, fajki masz w schowku. Tylko nie pal w środku — poinstruowała.
— Mówiłem, Gabrielu? Kochana córeczka, żadne z moich dzieci tak nie dba o mnie, jak Thea — Marcus złożył na czubku jej głowy pocałunek, po czym chwiejnym krokiem ruszył do wyjścia. Thea skinęła na znajomego barmana, nawet nie mówiąc słowa. Chwilę później, mężczyzna za kontuarem postawił przed nią szklankę z lodem i wlał do środka colę bez cukru.
— Skąd się tu wziąłeś, w tym zakurzonym barze?— zapytała, odwracając się w stronę Gabriela.
Thea
Cześć! Miło widzieć, że NYC rozrasta rozrasta się kulturowo - w końcu z tego między innymi słynie, prawda? Widziałam już zachwyty nad Thornem, więc to sobie daruję, ale koło tego pięknego Mercedesa SEC już przejść obojętnie nie umiem. <3 Wspaniały klasyk; muszę przyznać, że zawsze marzył mi się taki. Może kiedyś się uda. :D Niech Gabriel dobrze go traktuje!
OdpowiedzUsuńWitajcie na blogu, niech wena dopisuje. ^^
MARCUS LOCKHART
Jego spojrzenie było elektryzujące. Takie, które czuje się na plecach, gdy przebiega po nich deszcz. I takie coś właśnie poczuła Thea, kiedy spojrzenie Gabriela spoczęło na jej osobie. Nie krępował się, nie uciekał wzrokiem gdzieś w bok. Wpatrywał się w nią intensywnie, nie bojąc się też tego, by dłuższą chwilę wpatrywać się wprost w jej oczy. Thea z resztą też nie była mu dłużna, nie udawała, że w jakiś sposób jest skrępowana czy nie zainteresowana jego osobą. Było wręcz przeciwnie — miał w sobie to coś, co ją przyciągnęło i zwróciło uwagę brunetki.
OdpowiedzUsuńMarcus zawsze ciepło o niej mówił. Thea była jego ukochaną córką, tą, o którą dbał bardziej, niż o resztę swoich dzieci, jakby za wszelką cenę chciał jej wynagrodzić to, że pierwsze lata życia, spędziła bez niego. dlatego Marcus robił wszystko, co tylko chciała, był na każde skinienie jej palca. Odpuszczał wszystkie głupoty, które robiła, niejednokrotnie ratował z problemów, w które się wplątała. Pchał zawsze tam, by zdobył jak najlepszy kontrakt. Pewnie gdyby nie jego znajomości w Ameryce i gdyby nie znajomości matki w Hiszpanii, nie byłaby w tym miejscu, w którym aktualnie się znajdowała. Thea wiedziała, że to najlepsze lata jej życia, że udało jej się coś, o czym marzy wiele dziewczyn. Jej kariera od pięciu lat rozwijała się w bardzo szybkim tempie, ale jej się to podobało. Thea nie lubiła nudy, lubiła za to, kiedy życie ja zaskakiwało, stawiając przed nią co chwilę nowe zadania.
Odprowadziła ojca spojrzeniem, by następnie znów spojrzeć na swojego rozmówcę. Ciemne, ale nieco już „pijane” spojrzenie, nonszalancki uśmiech, który czaił się w kącikach ust.
— Taak, cholerna legenda. Zbuntowany nastolatek w ciele dorosłego faceta — odparła. Od zawsze takie zdanie miała o swoim ojcu. Wielu zazdrościło tego luzu, że niewiele od niej wymagał, nie stawiał zbyt wielu granic, a na dłuższą metę było to nieco męczące. Bo kiedy chciała poważnie o czymś porozmawiać, Marcus najczęściej obracał wszystko w żart.
— Bywałam tu częściej, przychodziłam tu z ojcem. Znałam dawnego właściciela, znam wszystkich barmanów. Ojciec zabierał mnie tu, żeby posłuchać mało znanych zespołów czy artystów. I lubię to miejsce, jest zakurzone, ukryte dla wielu spojrzeń, a przychodzą tu całkiem ciekawi ludzie — powiedziała spokojnie, upijając łyk zimnego napoju.
—Może nie pasuję, ale lubię tu przychodzić — wzruszyła ramionami, unosząc w górę swoją szklankę, z której znów upiła łyk.
— Artystyczna dusza z ciebie. Fortepian, fotografia. Z tym ostatnim pasujemy do siebie — mówiąc to, spojrzała na Gabriela, uśmiechając się lekko.
— A ja jestem modelką. I gram na gitarze, od czasu do czasu.
Thea
[Najśmieszniejsze jest to, że przed publikacją karty nawet nie zauważyłam, jak duża jest włoska społeczność na blogu! Coś cudownego, naprawdę.
OdpowiedzUsuńPiękny Damiano, jeszcze piękniejszy Thorn — sorry not sorry. Bianca by ukochała, jestem pewna.
Od siebie ślicznie dziękuję za przywitanie, natomiast Bianca może zaprosić na poranne espresso, wieczorne Barolo lub kurs origami dla amatorów, o!]
Bianca Vellani
Zaś życie Thei bywało nieco szalone i nieprzewidywalne. Jej rodzice byli z dwóch różnych światów — matka zawsze chciała wychować ją na swoją podobiznę, ojciec zaś zawsze na wszystko pozwalał i przystawał na jej wszystkie szalone pomysły. Kiedy matka czegoś nie pozwalała, Thea wiedziała, że ojciec bez problemu się na jej pomysł zgodzi. To on po nią jeździł, kiedy wracała z imprez, to on zabierał ją w trasy koncertowe i pokazywał, że życie nie musi być sztywne i pełne zakazów.
OdpowiedzUsuńDlatego Thea była zlepkiem wszystkich dobrych i złych cech swoich rodziców. Bywała wredniejsza i bardziej wyrachowana niż swoja matka. Bywała bardziej spontaniczna i szalona niż swój ojciec. Imprezowała bardziej niż on, częściej sięgała po różne używki, choć nikt spoza grona jej zaufanych znajomych o tym nie wiedział, a już na pewno nie jej własna rodzina. Thea mówił to co myśli, nie gryzła się w język, rzadko kiedy przepraszała. Ją albo się kochało, albo nienawidziło, nie było nic pomiędzy.
— On za bardzo czuje się młodym. Ale, nie mnie to oceniać, jeśli mu ze sobą dobrze, to nic mi do tego — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Cieszyła się, że jej ojciec mimo wieku nie zdziadział, i nadal potrafił cieszyć się życiem i dać ponieść się szaleństwu, jak w latach młodzieńczych. Niektórzy w jego wieku jedynie co robili to narzekali i byli zmęczeni życiem, ale nie Marcus. On ciągle coś robił, ciągle wyszukiwał sobie nowe zajęcie, byleby nie zasiedzieć się, nie popaść w jakąś melancholię. Więc ciągle, kiedy miał tylko chwilę wolnego, coś robił i tym w jakiś sposób imponował Thei, która brała przykład z tego, jak można cieszyć się życiem.
Kiedy Gabriel na nią spojrzał, ona również to zrobiła, nie odrywając spojrzenia od jego ciemnych oczu. Były tak ciemne, jak ocean nocą, gdy się w nim zanurzało. Były tak ciemne, jak burza, która szalała za oknem. Cholernie jej się to podobało.
— Nie, nie chciałam być modelką. W sumie nie wiem do dziś, co chciałam w życiu robić. Modeling pojawił się nagle, otworzył przede mną wiele drzwi, więc skorzystałam. W sumie, korzystam do dziś. I nie, nie chciałam iść w ślady Marcusa. Nie potrafię tak porywać tłumów jak on i jego zespół — odparła z rozbawionym uśmiechem.
— A Ty, Gabrielu, zawsze chciałeś robić to, co robisz? Zawsze chciałeś być fotografem, czy jednak nie? — zapytała, zakładając nogę na nogę.
— I z kim pracujesz? Aż dziwne, że na siebie nie trafiliśmy. Chyba, że nie lubisz rozgłosu, więc nie pchasz się w ten zakłamany świat showbiznesu? — kolejne pytanie wydostało się z ust Thei, która z zaciekawieniem spojrzała na bruneta. Uniosła w górę jedną brew, widząc, jak zaciska szczęki, ewidentnie niezadowolony z jakiejś rzeczy.
T.
Thea zastanowiła się nad tym, co chciałaby robić, albo mogłaby, gdyby nie modeling. Tak naprawdę, to sama nie wiedziała. Nie czułą się jakoś nadzwyczajnie utalentowana w konkretnym kierunku. Zapewne poszłaby na jakieś nudne studia, by później wyuczony zawód mógł jej zapewnić dobre finanse, które pozwoliłyby jej na spokojne życie. Pytanie to było tak prozaiczne, a jednak jedne z trudniejszych, na który Thea nigdy nie znała odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńWzruszyła więc ramionami, przez chwilę nie odpowiadając na pytanie zadane przez Gabriela.
— Może też poszłabym w kierunku prawa? Nie wiem, na pewno szukałabym czegoś, co da mi dobre pieniądze, a prawo wydaje się być właśnie takim zawodem — odpowiedziała w końcu. Życie bywało zaskakujące, nigdy człowiek nie wiedział, gdzie zaprowadzi go los.
Uniosła w górę jedną brew, uśmiechając się przy tym kącikiem ust, gdy Gabriel wspomniał o tym, że dawniej był adwokatem. Naprawdę, cała ta rozmowa powoli zaczynała być dla Thei nieco zaskakująca. Wyprostowała się, dopijając do końca swoją colę, po czym pokręciła głową na boki.
— Niesamowite — mruknęła, spoglądając na bruneta. Zlustrowała go uważnym spojrzeniem, stwierdzając, że zupełnie nie pasował na adwokata. Nie, od Gabriela biła pewnego rodzaju aura artysty, co zupełnie nie komponowało się z wizerunkiem szanowanego adwokata, poświęconemu swojej profesji. Zaś fotograf… tak, to był dla niego idealny zawód. Miał w sobie to coś, co Thea widziała już niejednokrotnie u osób, które poświęciły się temu zawodowi. Ten błysk w oku, szybka ocena, być może ułożenie w głowie potencjalnego tła, póz i światła.
— Nie czujesz, że zmarnowałeś ten czas na studia? W końcu, to nie rok czy dwa, tylko kilka lat — powiedziała, opierając głowę na zwiniętej pięści. Zaczęło ją to naprawdę interesować, co było zapalnikiem w życiu Gabriela, by tak mocno zmienić swoje życie.
— Ale, co się wydarzyło w Twoim życiu, Gabrielu, że jednak porzuciłeś wszystko, co znałeś i znalazłeś się tutaj? — zadała pytanie. Było w końcu tyle miejsc na świecie, a ludzi i tak ciągnęło do Ameryki i Nowego Jorku. Thea lubiła to miasto, bo w końcu tu się wychowała, ale kiedy miała tylko okazję, opuszczała je. Robiła to najczęściej w momencie, kiedy jej relacja z Ethanem się sypała, a każde z nich potrzebowało chwili wytchnienia, i to najczęściej ona właśnie wyjeżdżała, pozwalając im obojgu na zaczerpnięcie oddechu.
— Tajemnicza postać z Ciebie, a przez to jesteś szalenie ciekawy. Lubię takich ludzi — stwierdziłą, odgarniając kosmyk włosów za ucho.
— Musisz mi kiedyś pokazać jakieś swoje prace. Może dzięki temu, jeśli będziesz chciał, wkręcę Cię w jakieś większe projekty — dodała po chwili. Nie odsunęła się, gdy Gabriel znacznie zmniejszył między nimi odległość. Spojrzała na niego, uśmiechając się przy tym z rozbawieniem.
— Lubię intensywne zapachy. Dzięki temu zapadam ludziom w pamięć — zaśmiała się, by chwilę później zamilknąć i odwrócić się w stronę, którą wskazał Gabriel. Thea z perfidnym uśmiechem pomachała w stronę paparazzich, by następnie wstać ze swojego miejsca i ruszyć w stronę tylnego wyjścia. W wyobraźni już widziała te wszystkie plotkarskie nagłówki i zdjęcia w towarzystwie Gabriela.
— Mój drogi, chyba będziesz mógł zobaczyć za niedługo swoją twarz na łamach plotkarskich magazynów. Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci to w żaden sposób — powiedziała, równając z brunetem kroku.
— mój ojciec zapewne zagaduje kogoś przy wejściu. Jeśli chcesz, odwiozę go i Ciebie też. Chyba że, odstawimy go do domu i co powiesz na nocny spacer?— zapytała, spoglądając na Gabriela z uśmiechem.
Te studia były pierwszym, co przyszło jej na myśl. Nie wiedziała, czy akurat by się jej spodobały, były pierwszą z opcji, które przyszły jej do głowy, by w jakiś sposób wejść w ten dorosły świat, który stanął przed nią otworem, kiedy zostało jej kilka lat do zakończenia szkoły. Potem jednak jakimś cudem ktoś ją zauważył, dał jej szansę, a później wszystko potoczyło się tak szybko, że Thea nawet nie zauważyła, jak ze zwykłej dziewczyny, która w przypływie chwili wysłała zdjęcia do agencji modelek, stała się dość znaną modelką.
OdpowiedzUsuńWięc nie narzekała na to, jak wyglądało aktualnie jej życie. Nawet je lubiła, bo nie musiała się martwić o to, że nie starcza jej pieniędzy, że robi coś, czego nie lubi. Pieniędzy miała pod dostatkiem, jej praca pozwalała na to, by mogła podróżować i zwiedzać świat. Nie musiała realizować żadnych planów, wysilać się na koniec miesiąca. Cały swój wysiłek wkładała podczas sesji czy pokazów mody. Tyle i aż tyle.
— Daj spokój, to było pierwsze, co przyszło mi na myśl, kiedy zbliżało się to, że miałam kończyć liceum. Potem wyszło z tym modelingiem, miałam po prostu szczęście, albo ktoś skojarzył mnie z nazwiskiem ojca, nie wnikam. Porzuciłam więc myśl o studiach, i jakoś na razie mnie do nich nie ciągnie — rzuciła w odpowiedzi, machając przy tym ręką. Naprawdę, nie czuła się jakoś źle z myślą, że nie poszła w ślady swoich znajomych. Ba, wręcz wyszła na tym zdecydowanie lepiej, niż większość.
— Głębokie, by porównywać pracę do miłości — zaśmiała się, spoglądając na niego, ale musiała mu przyznać rację, że te obie rzeczy były do siebie w jakiś sposób podobne. I tu i tu w pewnych chwilach mogło dojść do wypalenia, a człowiek mógł nagle nabrać chęci na zmianę.
—Ale, to dobrze, że nie rozmyślasz nad straconym czasem, tylko robisz coś nowego, co przynosi Ci satysfakcję. I nie wydajesz się nudny, całkiem ciekawy się wydajesz po tej niezbyt długiej rozmowie — powiedziała, spoglądając na niego. Tak, Gabriel wydawał jej się całkiem ciekawy, choć nadal wydawał jej się dość tajemniczy.
Wieczór był nieco chłodny, już nie tak ciepły jak w lecie, jednak nadal wielu nowojorczyków pozwalało sobie na bluzy i lekkie, jesienne kurtki. Kiedy wyszli przed bar, Thea uśmiechnęła się jedynie kącikiem ust, gdy Gabriel zapytał, czy to tak zawsze wygląda.
— Przeważnie — odparła całkiem spokojnie, wręcz znudzonym tonem. Ona już zdążyła się do tego przyzwyczaić przez te kilka lat. Wychwyciła wzrokiem ojca, który stał przy jej samochodzie i machał w jej stronę ręką. Niewiele myśląc, chwyciła Gabriela za rękę i pociągnęła go za sobą, w stronę auta.
— Jedyne, to nie zwracać na nich uwagi. To ich praca, muszą jakoś zarobić. No i, twoja twarz pewnie za niedługo będzie rozpoznawana — powiedziała z rozbawieniem. Tak, już widziała te przyszłe nagłówki i ich wspólne zdjęcia.
—Wsiadajcie — Marcus podał Thei kluczyki, a sam usiadł na miejscu pasażera. Brunetka spojrzała na Gabriela, kiedy ten usiadł z tyłu.
— Nie, jakoś nie boję się spacerować z nieznajomymi. Pójdziemy w miejsce, gdzie jest dużo ludzi, tak na wszelki wypadek — rzuciła z rozbawieniem, ruszając z miejsca.
—Ale najpierw, odwiozę mojego ojczulka. Mam nadzieję, że Liz Cię nie zabije — rzuciła, spoglądając w stronę ojca, który tylko westchnął, wywracając przy tym oczami.
T.
Nie każdy był przygotowany na to, jak wyglądało życie w blasku fleszy. Theo od zawsze one towarzyszyły, w mniejszym lub większym stopniu. Na początku było dziwnie, kiedy rodzice za wszelką cenę robili wszystko, by nikt przypadkiem nie opublikował jej zdjęć, z czasem do tego przywykła. Odruchem było pochylenie głowy w dół, lub ignorowanie ludzi z aparatami, którzy skakali wokół niej. Widziała jednak, że dla Gabriela ta sytuacja jest całkiem nowa, że pierwszy raz bierze udział w czymś takim.
OdpowiedzUsuńSpoglądając na niego w lusterku, uśmiechnęła się jedynie, nieco przepraszająco. Wiedziała, jak dziwne to uczucie musi być dla kogoś, kto nie ma z tym styczności na co dzień. Wiedziała też, że już za kilka dni może być o nich głośno. I jak na niej nie robiła to wrażenia, tak Gabriel zapewne zaraz zostanie obiektem zainteresowania. Była już w stanie sobie wyobrazić te nagłówki wszystkich plotkarskich portali, te wszystkie domysły na ich temat.
— Z czasem człowiek się przyzwyczaja. Ja mam tak od zawsze i naprawdę, nie robi to już na mnie większego wrażenia — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami, ale taka była prawda. Bycie znanym i rozpoznawalnym miało swoją cenę, a to była jedna z nich.
— Są tacy, co są bardzo natarczywi, nie rozumieją, że muszą trzymać dystans, że można mieć zły dzień. Zrobią wszystko, żeby wywołać sensację, mieć jak najlepsze zdjęcie, mając gdzieś ciebie. Ale naprawdę, z każdym kolejnym razem człowiek się przyzwyczaja, przestaje na nich zwracać uwagę. To ich praca, z tego żyją — powiedziała, włączając się do ruchu. Do mieszkania ojca na szczęście nie było daleko, a ulice też o dziwo nie były jakoś mocno zakorkowane, co w Nowym Jorku było rzadko spotykane.
Przez chwilę jechali w milczeniu. Ona skupiona na drodze, Gabriel wyglądający za okno, podziwiając miasto skąpane w nocy. Dopiero kiedy się odezwał, spojrzała na śpiącego ojca, uśmiechając się przy tym delikatnie.
— Całkiem normalne. Ten człowiek zasypia w trybie ekspresowym, czego mu zazdroszczę — odparła z lekkim rozbawieniem. Marcus miał to do siebie, że naprawdę potrafił bardzo szybko zasypiać. Taka jego super moc.
— Przezorny zawsze ubezpieczony. Bezpieczeństwo ponad wszystko, warto zawsze mieć jakiś świadków w razie czego — posłała mu rozbawiony uśmiech.
— Ale prawda jest taka, że lubię spacery w nocy — miasta nocą miały swój urok, który zawsze sprawiał, że Thea była wręcz zafascynowana tym, jak miasto wyglądało w nocy. Było zupełnie inne niż za dnia, miało swój specyficzny rytm, zupełnie inny.
Elizabeth czekała już przed wejściem do apartamentowca, kiedy podjechali pod budynek. Marcus wytoczył się z samochodu, żegnając z obojgiem, a później posłusznie poszedł do mieszkania, odprowadzany karcącym spojrzeniem swojej żony. Thea przez chwilę spoglądała za obojgiem, by później przenieść spojrzenie na Gabriela. Zaśmiała się cicho na jego słowa, chowając ręce do kieszeni spodni.
— A czy ktoś powiedział, że mam kogoś? Uwierz, gdyby ktoś był, zapewne nie poświęcałabym Ci czasu — powiedziała, ignorując ten jego zaczepny ton głosu. Nie chciała mówić o relacji z Ethanem, bo sama nie wiedziała, jak to wszystko nazwać, co między nimi było. Więc, Thea oficjalnie mówiła, że jest singielką i używa życia, bo przecież nikt jej nie mógł tego zabronić.
Zlustrowała go spojrzeniem, uważnie, dokładnie analizując jego propozycję w głowie. Gabriel raczej nie wyglądał na takiego, co miałby względem niej jakieś złe zamiary. Poza tym, Thea lubiła ryzyko.
Długo mu nie odpowiadała, ale w końcu, kiedy znów się do niej zwrócił, kiwnęła głową.
—Myślę, że to odpowiednia pora na włoskie wino. Dawno nie piłam — powiedziała z uśmiechem.
— Kwadrans drogi samochodem, czy spacerem? Bo jeśli spacerem, to też możemy jednocześnie zrealizować moją propozycję. Central Park o tej porze jest całkiem ładny.
T.
— Czy Ty mnie pouczasz, Gabrielu? — zapytała, unosząc w górę jedną brew. Owszem, zrobiła to nieco zaczepnie i specjalnie, bo miała taką ochotę. Spodobało jej się to, że rozmowa między nimi przebiegała tak naturalnie, bez żadnego spięcia, bez żadnego naciągania ze strony któregokolwiek z nich.
OdpowiedzUsuń— Nie zirytowałeś mnie, Gabrielu. Jesteś po prostu ciekawski — odparła spokojnie, spoglądając na niego. Nie miała mu tego za złe, ciekawość była ludzką naturą, ot nic nowego. Wielu się dziwiło, kiedy dowiadywało się, że Thea była sama. Nie mówiła głośno o układzie, jaki panował między nią a Ethanem, bo tak było lepiej. Oboje zawsze starali się, aby nie było o nich zbyt głośno; nie pojawiali się gdzieś wspólnie, unikali momentów, by paparazzi mogli im zrobić jakieś zdjęcia. Jedyne, wspólne zdjęcia, jakie świat ujrzy, to te z niedawnej, wspólnej sesji. I tyle.
— Mhm, ja również czuję się zaszczycona — odparła z uśmiechem, ruszając powoli przed siebie, w stronę Central Parku. Noc była całkiem przyjemna. W powietrzu dało się powoli wyczuć zbliżającą się zimę; powietrze lekko szczypało swoim chłodem w twarz czy ręce. Thea lubiła to uczucie, kiedy zima była już tuż za rogiem. Jeszcze chwilę i Nowy Jork zamieni się w zimową krainę. Na każdym kroku będą widocznie ozdoby świąteczne, sklepy będą się prześcigać w coraz to większych przecenach, by przyciągnąć do siebie klientów. Ludzie znów dostaną małpiego rozumu, ale to był cały urok świąt. Thea już powoli zaczynała się zastanawiać nad tym, jaki prezent kupić całej swojej rodzinie.
Czuła na sobie ciągłe spojrzenie Gabriela, ale nie była tym faktem jakoś skrępowana. Pewnie niejedna osoba nazwała by Theę lekkomyślną, że zgodziła się na propozycję Gabriela. W końcu nie znała go wybitnie dobrze, raptem poznali się kilka godzin temu, a ona z tak wielka ochotą szła z nim do jego pracowni. Włoch miał w sobie to coś, co sprawiało, że Thea była w stanie zgodzić się na każdy pomysł z jego strony. Był dla niej intrygujący, nieco tajemniczy, a to sprawiało, że chciała go poznać lepiej.
Central Park był opustoszały, jak nigdy. Thea aż w zdziwieniu uniosła w górę brwi, kiedy weszli na jego teren, przekraczając jedną z bram. — Jak żyję, jeszcze nigdy nie widziałam tego, żeby to miejsce było tak… puste — powiedziała, rozglądając się na boki. Gdzieś w oddali, w słabym świetle latarni, można było dostrzeć grupkę ludzi, którzy kierowali się do wyjścia. Było to jedno z ciekawszych doświadczeń, jakie Thea kiedykolwiek przeżyła. Central Park był chyba jedynie zamykany, kiedy kręcono w nim jakieś sceny do filmów czy seriali, a tak zazwyczaj był pełen ludzi, nawet po zmroku.
— Urodziłam się w Hiszpanii, dokładnie w Maladze. Moja mama jest aktorką, bardzo znaną w Hiszpanii. Kiedy miałam pięć lat przeniosłyśmy się do Ameryki, bo ona i ojciec postanowili spróbować być razem. Bardzo… trudna i chaotyczna to była miłość z ich strony, ale o dziwo, wytrzymali ze sobą jakieś siedem lat. Później się rozwiedli, ale już tu zostałyśmy. Mama zaczęła rozkręcać tu swoją karierę zaraz po przybyciu i udało jej się zyskać sławę i w Ameryce. Więc nie, jestem mieszanką i w sumie nawet nie wiem, gdzie lepiej się czuję — tu, czy w Europie — odpowiedziała. Lubiła zarówno Amerykę jak i Hiszpanię, jednak centrum jej życia było w Nowym Jorku. Tu się wychowała, skończyła szkołę, tu miała agencję, z którą współpracowała. Hiszpania była dobra na wakacje, jednak na dłuższą metę, po tylu latach nieobecności tam, Thea raczej nie umiałaby dostosować się do tamtejszego życia.
— Owszem, nadal utrzymuję, że się nie boję — powiedziała z uśmiechem, wzruszając przy tym ramionami. Nawet nie zdziwił jej fakt, że Gabriel miał przy sobie aparat. Dziwniejsze by było, gdyby go nie miał. Przybrała neutralny wyraz twarzy, jak i zarówno postawy, kiedy kątem oka dostrzegła, że robi jej zdjęcia. Później, gdy miała już pewność, że Gabriel je już zrobił, spojrzała na niego równie uważnie, co on na nią.
— Prywatna sesja? A co będziesz chciał w zamian? — rzuciła, może zbyt zaczepnie, niż powinna.
T.
— Zaintrygowany? A czym konkretnie? — zapytała, unosząc w górę jedną brew. Była cholernie ciekawa tego, czym aż tak bardzo zaintrygowała Gabriela, że uznał ją za osobę ciekawą. Ona nie uważała, aby była w jakimś stopniu ciekawa. Była sobą, Theą Campbell, dla jednych znaną córką i modelką, dla innych była zupełnie obcą osobą.
OdpowiedzUsuń— Lubię tam wyjeżdżać, kiedy tu robi się za gorąco — powiedziała, nie mówiąc dokładnie o co konkretnie jej mogło chodzić. Hiszpania była jej miejscem, gdzie uciekała, kiedy chciała na chwilę zniknąć, pobyć w samotności, odpocząć. Malaga była jej miejscem na ziemi, kiedy wszystko w Nowym Jorku traciło sens. Gdy w jej życiu działo się za wiele. Gdy nie umiała znaleźć sensu. Malaga była jej drugim domem, jej oazą. I choć tam też była znana, tą popularność odczuwała tam zupełnie inaczej niż w Ameryce.
— Walencja jest piękna. Szczególnie uwielbiam Mercado. To, ile się tam dzieje, jak wiele ludzi się przewija, jak wiele języków można usłyszeć, jest po prostu przepiękne. Hiszpania ogólnie jest ładnym krajem, pełnym energii. Ładuje tam zawsze swoje baterie — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela.
Na wzmiankę o swoich rodzicach, machnęła lekceważąco ręką. Czasami miała wrażenie, że byli dzieciakami, które są zamknięte w ciele dorosłych. Zachowywali się jak nastolatkowie, którzy nie potrafili określić swoich uczuć.
— Daj spokój. Jak się rozeszli, to i tak jeszcze przez jakiś czas się spotykali. Później tata poznał Amber, mama Johna, i nagle o sobie zapomnieli. Na szczęście, już później nie dawali sobie kolejnych szans, każde poszło w swoją stronę. Teraz są całkiem dobrymi przyjaciółmi, choć dużo czasu zajęło im to, aby taką relację stworzyć — wyjaśniła. Thea wiedziała, że jeśli kiedykolwiek będzie matką, na pewno nie stworzy swojemu dziecku takiego domu. Zdecydowanie nie.
— Och, i co w związku z tym odpowiadaniem pytaniem na pytanie? — zapytała zaczepnie, uśmiechając się przy tym. Thea jakoś nie za bardzo czuła się z tym źle, ale widać było, że Gabriel również nie ma jej tego za złe, że bardziej go to bawi, niż w jakiś sposób złości.
Nie pozowała mu, chciała by te zdjęcia były naturalne. Nie było tu wyuczonych póz, za to delikatny uśmiech, wesołe spojrzenie, które delikatnie błyszczało w świetle zapalonych lamp.
Na jego słowa wywróciła oczami. Aż za często to wszystko słyszała, już jej to czasami aż brzydło, kiedy ludzie tak zachwycali się jej wyglądem.
— Idealne geny — rzuciła, wzruszając przy tym ramionami.
— Pięć lat temu wszystko tak bardzo ruszyło. I trwa do dzisiaj — wyjaśniła. Aż nagle ogarnęło ją dziwne uczucie, że ten czas tak szybko zleciał.
Kiedy zjawili się pod budynkiem, spojrzała na niego, by następnie z ochotą wejść do środka. Zrobiło to szybko i zdecydowanie, bo powoli zaczynało jej być zimno.
Usuń— ładnie tu — skomentowała, kiedy w końcu znaleźli się w środku. Rozejrzała sie po studio, z uwagą spoglądając na wszystko, co tylko przyciągnęło jej uwagę. Było tu zupełnie inaczej, niż w większości takich miejsc, w jakich była. To wnętrze miało duszę, inne wydawały się Thei takie zimne i bez żadnego uczucia.
Idąc za Gabrielem, słuchała tego, co mówił. Nie kojarzyła, aby był tu jakiś butik, możliwe, że nie było w nim nic ciekawego, co przyciągnęłoby uwagę brunetki. Gdy przechodzili koło zdjęć, zatrzymała się na chwilę, spoglądając na jego zdjęcia. Przechyliła głowę lekko w bok, uśmiechając się.
— Jesteś naprawdę fotogeniczny. I nadawałbyś się na modela — powiedziała, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Naprawdę, gdyby chciał, Gabriel zrobiłby furorę na wybiegach. Projektanci coraz częściej szukali ludzi, którzy w jakiś sposób się odznaczali wśród innych, a on właśnie taki był. Jego tatuaże, uroda, spojrzenie. Wszystko sprawiało, że mógłby wiele zyskać, gdyby tylko zdecydował się wyjść zza obiektywu aparatu.
Odebrała kieliszek z winem, rozglądając się po jego biurze. Upijawszy łyk, uniosła w górę jedną brew, gdy wspomniał o kontrakcie oraz agencji, do której należała ona sama.
— Jedna z największych agencji w Ameryce. Mają kilka oddziałów w kraju, ale też i za granicą. Każdy chce się do nich dostać, bo to oznacza od razu popularność — powiedziała, podchodząc i siadając obok na kanapie.
— Jeszcze nie przysłali Ci chociażby profili tych, co mają brać udział w sesji?— zapytała, spoglądając na Włocha.
T.
Thea była tajemnicą dla wielu. Miała w sobie coś takiego, co przyciągało wielu. Zwracali na nią uwagę, próbowali poznać, wkraść się w jej łaski, by być jak najbliżej.Thea jednak rzadko kiedy dopuszczała do siebie ludzi, miała zaufane grono znajomych, z którymi czuła się dobrze. Nie musiała nikogo udawać, wiedząc, że będą ją akceptować w stu procentach.
OdpowiedzUsuńZdarzały się jednak wyjątki. Raz na jakiś czas pojawiała się osoba na jej drodze, która zwracała uwagę Thei, a ona sama z ochotą się przed tym kimś otwierała. Tak właśnie było teraz, kiedy siedziała w towarzystwie Gabriela, czując się tak swobodnie jak nigdy.
Spojrzała na Gabriela, z uwagą i zaciekawieniem, zlustrowała go uważnie od góry do dołu, upijając przy tym łyk wina. To, co mówiła o jego zdjęciach, było prawdą. Byłby w stanie wbić się w świat modelingu bez najmniejszego problemu. Nie musiałby jakoś bardzo zabiegać o to, by ktoś zwróciłby na niego uwagę, bo najzwyczajniej w świecie od razu by ją przyciągnął.
— Masz bardzo ciekawą aparycję, jak i nietuzinkowy wygląd. Agencje coraz częściej szukają osób, które wyróżniają się w jakiś sposób, mają chociażby widoczne tatuaże. Modele już nie muszą wyglądać perfekcyjnie — odparła swobodnie. Spędziła w tym świecie zbyt dużo czasu, ciesząc się tym, że te kilka lat wcześniej udało jej się osiągnąć sukces. Teraz nie musiała za bardzo walczyć o to, by chciano ją na wybiegach, okładkach gazet, wywiadach. To wszystko samo do niej przychodziło. Gdyby miała teraz zaczynać w tej branży, zapewne musiałaby włożyć ogrom wysiłku, żeby zostać zauważoną.
Poprawiła jego marynarkę, która spoczywała na jej ramionach. Intensywny, aczkolwiek przyjemny zapach jego perfum sprawiał, że Thea czuła, że ta woń będzie jej towarzyszyła jeszcze przez najbliższe kilka dni.
— Teraz jakoś zrobiło mi się chłodno — powiedziała zgodnie z prawdą. Kiedy byli w parku, aż tak nie odczuwała zimna, dopiero z chwilą wejścia do jego pracowni, kiedy ciało już nie było w ruchu jak jeszcze chwilę wcześniej, chłód uderzył w nią dość intensywnie.
Uśmiechnęła się delikatnie, spoglądając na swoje zdjęcia. Nie było w nich ani grama retuszu, żadnej poprawy. Były takie zwykłe, takie, do których Thea nie była za bardzo przyzwyczajona. Spojrzała na jedno ze zdjęć, gdzie uśmiechała się, tak naturalnie jak jeszcze chyba nigdy.
— Owszem, muszę przyznać, że mi się podobają, choć nie przywykłam do tego, że nie są one obrobione — powiedziała. Słysząc komplement z jego ust, uśmiechnęła się jedynie, nie komentując tych słów w żaden sposób, jednak nie umknęło jej spojrzeniu to, jak Gabriel szybko się opanował, kiedy dotarło do niego to, co właśnie powiedział.
Thea podniosła się z kanapy, przechadzając się po biurze.
— Dobry jesteś — powiedziała, odwracając się w jego stronę. Usiadła na biurku, spoglądając na Gabriela. Kieliszek z winem spoczął tuż obok niej, a ona, z niebywałą swobodą, oparła ręce za sobą, odchylając się nieco do tyłu.
— Ford Models to najlepsza z agencji, więc chyba nic dziwnego, że do niej należę, prawda? — zapytała, unosząc w górę brew i uśmiechając się przy tym nieco zaczepnie.
— Nie mam kalendarza ze sobą, więc nie powiem Ci, czy to będę ja. Po powrocie tutaj mój agent trochę przesadził i stwierdził, że muszę nadrobić swój urlop, więc ciągle mam jakieś sesje, przygotowania do zbliżających się pokazów, jakieś wywiady. Czasami wpadam do domu tylko się przespać kilka godzin — wyjaśniła.
T.
Thea nie czuła się źle z tym, że tak ostentacyjnie gapiła się na Gabriela. Był na tyle ciekawy i na tyle przystojny, że po prostu nie mogła inaczej. Spoglądała na niego, lustrując z uwagą każdy, nawet najmniejszy ruch. Lekki uśmiech, spojrzenie rzucone w jej stronę, nawet delikatne marszczenie brwii, przyciągało uwagę. Thea odnosiła wrażenie, że nie czuje się z tym źle, gdy tak się na niego patrzyła, dlatego też w żaden sposób tego nie przerywała.
OdpowiedzUsuń— Ale możesz czasami zrobić wyjątek. Naprawdę, to dałoby ci rozgłos— powiedziała, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Oczami wyobraźni widziała go na planie, lub nawet na wybiegu. Przyciągnąłby w moment uwagę każdego. Jego tatuaże, rysy twarzy, spojrzenie, które wielu mogłoby wydawać się znudzone a które miało w sobie tą porywającą iskrę.
— może kiedyś uda mi się, byś raz jeszcze dał się porwać temu szaleństwu — powiedziała z uśmiechem.
— Mógłbyś być buntownikiem. Próbowaliby Cię pewnie ujarzmić, ale w końcu pewnie by odpuścili — dodała, wzruszając przy tym ramionami. Ona sama czasami się buntowała, robiła coś wbrew agencji, managerowi, wielu innym osobom.
Spojrzała z uwagą na ich ręce. Czuła, jak ciepłe były jego dłonie, jak jej dłoń również robi się ciepła. Jak przez ten dotyk, po jej ciele przebiega przyjemny dreszcz. Uśmiechnęła się delikatnie, unosząc głowę w górę. Jej ciemne spojrzenie zatrzymało się na jego oczach. Równie ciemnych, lecz gdzieś kryła się jakaś figlarna iskra, która bardzo się jej podobała.
Czuła, że wino powoli rozgrzewało jej zziębnięte ciało, a w głowie zaczynało powoli przyjemnie szumieć. Nie miała jednak zamiaru jeszcze kończyć, zaś ze skupieniem spoglądała na Gabriela, kiedy podchodził do niej, nalewał wina a później przeglądał jej zdjęcia, które wysłała mu agencja. Szybko wypiła zawartość kieliszka, spoglądając Gabrielowi przez ramię, gdy przeglądał maila.
— Jakoś nie czuję się z tego powodu zawiedziona — powiedziała z uśmiechem. Mimowolnie ułożyła rękę na jego ramieniu, ściskając je delikatnie.
— Muszę przyznać, że chyba coraz bardziej zaczyna mi się podobać fakt, że znów będziemy na siebie skazani — powiedziała, przysuwając się bliżej niego.
— Myślę, że to będzie owocna współpraca— dodała, przesuwając spojrzeniem po jego twarzy.
T.
Thea lubiła tą grę słów, była w niej całkiem dobra. Lubiła sobie oglądać na drugą osobę, choć bywały momenty, że niektórzy byli onieśmieleni. Bywali mężczyźni, którzy uważali się za bogów podrywu, a kiedy przychodziło co do czego, gubili język w buzi. Jednak, nie Gabriel. On z ochotą podjął tą grę i był w niej równie dobry co ona. Thea to widziała i bardzo jej się to podobało, ale również i bardzo ją do Gabriela przyciągało. Miał w sobie to coś, co nie pozwalało jej odejść.
OdpowiedzUsuńDawno już czegoś takiego nie czuła. Nici porozumienia, dziwnej energii, która udzielała się im obojgu.
Za cel honoru, postanowiła, że kiedyś może uda jej się go wyciągnąć na wybieg, choć to było dosyć śmieszne, patrząc, że plany te musiałyby być dalekosiężne, a ich znajomość musiałaby się utrzymać dłużej, niż do ponownego spotkania, które miało mieć miejsce w następnym tygodniu.
— Kiedyś może uda mi się Ciebie namówić — powiedziała z pewnością w głosie, upijając łyk wina. Czuła, że powoli zaczyna łapać ją ten fajny stan, kiedy alkohol zaczyna działać, a wszystko wokół wydaje się być takie ciekawe i zabawne.
Spojrzała na Gabriela ponownie, znów tym samym, uważnym wzrokiem. Przesunęła oczami od góry do dołu, po całej jego sylwetce. Cóż, zapewne swoje miał za uszami i zrobił wiele głupot, jak każdy z resztą. Zapewne też buntował się, chcąc pokazać, że jest w stanie sam o siebie zadbać, bo przecież wielu tak robiło.
Thea na jego pytanie wzruszyła ramionami. Nie wiedziała, choć obstawiała, że taki był. Gdyby był pokorny, zapewne nigdy nie porzuciłby swojej ojczyzny, rodziny, zawodu i nie wyjechałby od tego wszystkiego z dala, by zacząć nowe życie. Ci, co się nie buntowali, nie robili takich rzeczy. Nie stawiali wszystkiego na jedną kartę, nie palili za sobą mostów, tylko trwali w tym, co dobrze znali.
— A więc, jesteś buntownikiem? — odpowiedziała pytaniem na pytanie, uśmiechając się przy tym zadziornie. Wiedziała już, jak to jej zachowanie działa na Gabriela. Czekała znów na słowa, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie, że to niegrzeczne i takie tam. Ba, nawet zaśmiała się cicho, pod nosem, kiedy wyobraziła sobie tą scenę.
Wtedy stało się co, czego Thea się nie spodziewała. Znaczy, spodziewała, patrząc po tym, jak śmiało się zachowywali względem siebie, ale nie sądziła, że nastąpi to tak… szybko.
Przechyliła lekko głowę w bok, kiedy Gabriel do niej podchodził. Później, spojrzała na jego dłonie, kiedy położył je po obu jej stronach. Lekki uśmiech znów zawitał na jej twarzy, a kiedy uniosła głowę w górę, by na niego spojrzeć, był tak blisko, że czuła jego ciepły oddech na swojej skórze. Tam, gdzie ją dotknął, czuła przyjemne mrowienie, które szybko przebiegło po jej ciele.
— Zobaczymy — odpowiedziała cicho na jego słowa. Znów poczuła jego dłoń na swojej nodze, choć Gabrielowi mogło się wydawać, że w ogóle tego nie czuje. Było wręcz odwrotnie. Czuła, i to bardzo wyraźnie.
W tamtym momencie słowa nie były im zupełnie do niczego potrzebne. W powietrzu dało się wyczuć swoistą energię, która z każdą mijającą sekundą przybierała na sile.
Kiedy w końcu ją pocałował, Thea na moment wstrzymała oddech, przez chwilę nie wiedział, co zrobić. W jej głowie panował chaos, aż w końcu jakby ktoś przesunął dźwignię, a ona, mimowolnie przyciągnęła Gabriela do siebie, łapiąc go za koszulę. Ten pocałunek był zupełnie inny; nie nachalny ani natarczywy. Krył w sobie swoistą pasję, był żarliwy i taki, który na pewno zapadł jej w pamięci, bo już dawno nikt jej w taki sposób nie całował. Czuła tą delikatność, ale i też stanowczość, którą miał w sobie Gabriel. Cholernie ją to pociągało.
Pocałunek ten elektryzował. Thea czuła, jak po plecach raz po raz przebiega jej dreszcz, który wprawiał ciało w lekkie drżenie. Przyciągnęła bruneta jeszcze bliżej siebie, tak blisko, że ich ciała stykały się ze sobą. Czuła ciepło, bojące od Gabriela, jego napięte pod skórą mieście, które to wyczuwała pod materiałem koszuli, która nagle zdawała się być zbędna. Tym razem to Thea dała się ponieść chwili, unosząc ręce i zaczynając rozpinać guziki jego ubrania.
T.
W głowie Thei tylko na chwilę pojawił się alarm, że w sumie może nie powinna. Że dla obojga lepszym by było, gdyby przestali, odsunęli się od siebie, udawali, że to nie miało miejsca.
OdpowiedzUsuńZamiast tego, pozwoliła mu, aby pogłębił pocałunek, oddając go z równą zachłannością. Coś się w jej głowie nagle zmieniło, jakiś cichy głosik mówił jej, żeby w żaden sposób tego nie przerywała, tylko brnęła w to dalej. I Thea brnęła, wchodziła w jakąś głęboką, niebezpiecznie rwącą wodę i płynęła z jej nurtem.
Konsekwencje? Pieprzyć konsekwencje, one w tym momencie w ogóle się nie liczyły.
Liczył się Gabriel. Jego pocałunki, przyspieszony oddech, paląca wręcz bliskość, którą Thea chciała teraz zatrzymać na jak najdłużej.
Zaśmiała się cicho, kiedy znowu ją upomniał. Odchyliła lekko głowę w bok, by ułatwić Gabrielowi dostęp do swojej szyi. Jego ciepły oddech drażnił jej skórę, powodował gęsią skórkę i delikatne drżenie, co na pewno nie obeszło jego uwadze.
Bawiło ją to, choć wiedziała, że Gabriel i tak raczej nie bierze tego na poważnie.
— czyli co, mam się słuchać, bo jesteś starszy?— rzuciła zaczepnie, na moment odsuwając się od niego tak, by mogła spojrzeć na twarz bruneta. Lubiła prowokować, i była też ciekawa, co jej takiego odpowie. Jednak, nie czekała zbyt długo na odpowiedź, ponieważ przysunęła się szybko, zatrzymując się kilka milimetrów od twarzy bruneta.
— Mogę się słuchać, jeśli chcesz — powiedziała. Nadal się z nim drażniła, powoli rozpinając guziki koszuli, jeden po drugim, nie spiesząc się z tym. Mieli czas, mieli przed sobą całą noc, bo tak, Thea była w stanie poświęcić mu całą noc, bo czemu nie. Kiedy znów ją pocałował, zachłannie i drapieżnie, odpowiedziała tym samym, równocześnie zsuwając z jego ramion koszulę, która opadła na podłogę. Jej ciepłe palce zaczęły drażnić skórę Gabriela, począwszy od szyi, kończąc aż na podbrzuszu.
Przesunęła spojrzeniem po jego ciele, podziwiając tatuaże, napięte mięśnie. Nie czuła się w żaden sposób skrępowania, chciała wręcz więcej.
— Rozmowny się zrobiłeś — powiedziała, kiedy z ust Gabriela posypały się komplementy w jej stronę. Na ustach Thei pojawił się lekki, nieco rozbawiony uśmiech. Wiedziała dokładnie, jaka była. Należała do tego grona kobiet, które przyciągały spojrzenia i była tego w pełni świadoma. Niejednokrotnie wykorzystywała to, że faceci tak tracili dla niej głowę, i musiała przyznać, że Gabriel również znalazł się w tym gronie. Widziała to w jego spojrzeniu, które prześlizgiwało się po jej ciele. Wpadł w tą pułapkę, ale również i trafnie ją określił. Była jak diabeł. Kusiła, brała to co chciała, rzadko kiedy się w jakiś sposób odpłacała.
— Zdecydowanie, Gabriel, wolałabym robić coś bardziej pożytecznego, niż rozmowy. Albo słuchanie komplementów na swój temat. Potem możesz mi je mówić — powiedziała, wpatrując się w niego. Nawet nie zwróciła uwagi, gdzie poleciała jej sukienka, kiedy Gabriel ją rozpiął i ściągnął z ciała Thei. Teraz, była przed nim jedynie w samej bieliźnie. Czarny, koronkowy zestaw zdecydowanie podkreślał wszystko to, co miał.
Przygryzła wargę, odchylając głowę w tył, kiedy dłonie Gabriela zaczęły błądzić po jej ciele. Nawet nie miał pojęcia, jak wielki chaos właśnie panował w głowie Thei. Ona sama chciała w tym momencie tak wiele; chciała, by powoli odkrywał jej ciało, ale też żeby zrobił to szybko, bo z każdą mijającą sekundą, ona powoli traciła kontrolę. chciała, by całował ją delikatnie ale i równie zachłannie co przed chwilą.
T.
Dawno już czegoś takiego nie czuła. Tego pożądania, namiętności, wręcz chęci posiadania drugiej osoby. I podobało jej się to. To, że ona chce jego, ale zarówno Gabriel chce jej, w zupełnie inny sposób, niż dotychczas Thea otrzymywała. To, jak na nią spoglądał, było czymś niespotykanym dla niej. Nie traktował jej jak ładnej buzi, czy pięknego ciała, który mógł mieć na chwilę. Ona w jego spojrzeniu widziała coś więcej, jednak na razie nie umiała tego nazwać.
OdpowiedzUsuńWszystko to było tak intensywne, tak nagle, że aż czuła, jak kręci jej się w głowie. Ale nie chciała i nie miała zamiaru rezygnować.
Miała słabość do starszych facetów, zdecydowanie. Nigdy tak naprawdę nie miała chłopaka, który był w jej wieku lub niewiele starszy. Zawsze wybierała tych, którzy byli znacznie starsi, bardziej dojrzalsi i potrafili inaczej spojrzeć na kobietę, niż tylko jak na ładny dodatek, którym mogli się pochwalić. W oczach Gabriela też widziała to, jak na nią patrzył — z podziwem, pożądaniem, swoista czułością. Z każdym jego dotykiem czy pocałunkiem czuła, że to dla niego coś więcej, niż zwykły, przypadkowy i szybki seks.
Thea lubiła zabawy, jednak w tym momencie nie chciała tego wszystkiego przedłużać. Sama nie wiedziała, czemu tak było. Niemniej jednak, nie pospieszała go za bardzo, choć każdą mijającą chwila była torturą; przyjemna, słodką torturą, a ona oddawała się jej z przyjemnością, którą Gabriel mógł zobaczyć w jej oczach, gdy na niego spoglądała.
Jej spojrzenie błyszczało, kiedy przesuwało się po jego ciele, które było napięte i gorące. Pewnie, zdecydowane ruchy, gorący oddech na jej skórze. Wszystko to sprawiało, że raz po raz przez ciało Thei przechodziły dreszcze.
— Cierpliwości — prychnęła, przedrzeźniając go. Czy on był świadomy tego, co jej robił? W sumie, kiedy Thea spojrzała na Gabriela, była w pełni przekonana tego, że te całe przedłużanie sprawia mu ogromną radość.
— Jesteś okropny — dodała, ale chwilę później już nie w głowie jej było prowadzenie rozmów. Nie, zdecydowanie wolała się oddać temu, co robił z nią Gabriel.
Seks z nim był inny, jakby bardziej namacalny. Jakby w tym wszystkim było pełno emocji, których ostatnio jej tak bardzo brakowało. On, jakby czytał z niej niczym z otwartej księgi, dawał wszystko to, co Thea potrzebowała. A ona chciała uwagi, namiętności, dotyku. Emocji, wszystkiego po trochu, by stworzyć coś niesamowitego. I on jej to dał.
Spojrzała na Gabriela, kiedy się odezwał. Czy żałowała? Ani trochę. Było to coś spontanicznego, coś czego chcieli oboje. I było to coś niesamowitego.
— Myślisz, że bym tu przyszła i gdybym nie chciała, aby do tego doszło, to bym tu była? — zapytała, unosząc w górę jedną brew. Oparła głowę o jego klatkę piersiową, spoglądając w sufit.
— Olałabym Cię już w pubie. Powiedziałabym Ci tylko cześć i tyle byś mnie widział. Więc nie, niczego nie żałuję, Gabriel — dodała, przekręcając się na brzuch. Uśmiechnęła się w jego stronę, przesuwając paznokciem po jego skórze.
— Podobało mi się. Może kiedyś to powtórzymy — dodała z rozbawieniem.
T.
—Wydałeś mi się całkiem ciekawy, ale nie sądziłam, że to skończy się w taki sposób — Thea zaśmiała się, spoglądając na Gabriela. Cóż, ten wieczór na pewno nie tak miał wyglądać. Miała odebrać tylko ojca z baru, odstawić go do domu i wrócić do siebie. Miała oglądać serial, wypić w samotności kilka lampek wina i tyle. Zamiast tego, los na jej drodze postawił jego, i nagle ten nudny wieczór przerodził się w całkiem ciekawy czas.
OdpowiedzUsuń— Więc po tej krótkiej rozmowie z Tobą nie chciałam Cię olać — dodała. Chwilę później uniosła się na łokciu, spoglądając na Gabriela z uwagą. Wyczuła, jak zmienił się jego ton głosu, a on sam stał się poważniejszy.
— Wiedz, że mam to gdzieś? Czemu się tym przejmujesz, Gabriel? — zapytała całkiem poważnie.
— Spędziliśmy razem całkiem miłe chwile, a Ty nagle zaczynasz mieć jakieś wątpliwości. Co się stało, to się raczej nie odstanie — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Podniosła się ze swojego miejsca, niespiesznie zaczynając szukać swoich rzeczy. Ubierała się w ciszy, zastanawiając się nad słowami Gabriela. Wiedziała, że pewnie jutro wszystkie te zdjęcia wypłyną, a świat będzie sobie o nich rozmawiał, snuł swoje domysły.
— Nie przejmuj się tym za bardzo. Chwilę będą o nas gadać, a w końcu zapomną — powiedziała, kiedy stanęła przed nim i pocałowała go na pożegnanie. Co innego miała mu powiedzieć? Thea zdążyła już do tego przywyknąć, więc dla niej to nie było nic nadzwyczajnego.
Oczywiście, że już następnego dnia, kiedy tylko pojawiła się w agencji, miała rozmowę z managerem, jak i z innymi pracownikami o tym, co robiła z Gabrielem. Thei jednak udało się powiedzieć im, że po prostu są znajomymi i między nimi nic nie zaszło. Ot, po prostu odwiozła go do domu i tyle. W duchu odetchnęła z ulgą, widząc, że większość po prostu uwierzyła w tą bajeczkę i dali jej spokój. Gazety również dość szybko się uspokoiły na ich temat, bo dość szybko zostali zastąpieni czymś innym.
UsuńPróbowała o nim nie myśleć, i wychodziło jej to całkiem dobrze, ale kiedy przychodziły wieczory, Thea zazwyczaj wracała wspomnieniami do tamtego wieczoru. Nie była nachalna, nie pisała do niego, nie dawała jakoś o sobie znać. Kilka wymienionych wiadomości dzień przed ich sesją i to tyle.
Zobaczyła go dopiero z samego rana, kiedy pojawiła się w studio. Nieco zaspana, ubrana w najzwyklejsze dresy, nie wyglądała jednym słowem. Jednak, już jakiś czas później makijażystki jak i fryzjerka doprowadziły ją do tego stanu, że z przyjemnością spoglądała na swoje odbicie w lustrze.
Czuła na sobie te wszystkie spojrzenia, kiedy pojawiła się w drugim pomieszczeniu, gdzie miały być robione zdjęcia. Mina Nathaniela ją nieco rozbawiła, bo chłopak za wszelką cenę próbował się wyglądać na… oczarowanego? Chyba tak mogła to nazwać Thea. Spoglądał na nią ukradkiem, a podczas zdjęć wydawał się bardzo skrępowany, choć ona za wszelką cenę starała się, by jej współpracownik się nieco rozluźnił.
Słysząc głos Gabriela, odwróciła głowę w jego stronę, nieco zaskoczona jego zdenerwowaniem. Kiedy do nich podszedł, Thea nie odezwała się ani słowem, słuchając za to z uwagą tego, co mówi. A potem stało się dla niej coś nieoczekiwanego. Zupełnie nie spodziewała się tego, co zrobi Gabriel, dlatego też w pierwszym momencie rzuciła mu zdziwione spojrzenie, a następnie kiwnęła jedynie głową, pozwalając mu na to, by pokazał o co mu dokładnie chodzi.
Jego dotyk był przyjemny, dokładnie taki sam jak go zapamiętała, a jednocześnie palił ją tak przyjemnie, jak tamtej nocy, kiedy się ze sobą kochali. Boże, co on z nią robił?
Mocno wzbraniała się przed tym, żeby przypadkiem nie dotknąć go w jakiś inny sposób, który mógłby świadczyć, że między nimi do czegoś doszło. Powstrzymywała się, trzymając się profesjonalność, kiedy jej ciało wręcz krzyczało, a mimo to Thea idealnie zapolowała wraz z Gabrielem do tych kilku zdjęć. Robiła dokładnie to, co chciał Gabriel, a jednak w tych wszystkich gestach dało się wyczuć pewną energię, która ich łączyła. Ubierając szlafrok, podeszła do reszty, by zobaczyć rezultat tej niespodziewanie przejętej inicjatywy.
— Jesteś pewny, że nie chcesz ich wysłać do agencji? — zapytała, nie zwracając uwagi na Nathaniela, który stał tuż obok.
T.
Zakręciło jej się w głowie. Tak delikatnie, chyba od tej jego bliskości, ciepła, intensywnego zapachu perfum. Sama nie wiedziała, co takiego jej zrobił, że aż tak mocno wszedł do jej głowie i tak mocno się tam zakorzenił. Bo nawet, jeśli Thea powtarzała sobie, że wcale o nim nie myślałam, to on, Gabriel ciągle gdzieś tam krążył. Ciągle był, w podświadomości, we wspomnieniach i w sumie też w marzeniach, by powtórzyć to, co zaszło między nimi tydzień temu.
OdpowiedzUsuńJednak, oboje byli profesjonalistami, cholernie zawziętymi i skupionymi na swojej pracy oraz tym, by wszystko było zrobione jak najlepiej. Zarówno Gabriel jak i Thea, pozostali przy drobnych gestach, takich by nikt inny oprócz nich, nie był w stanie ich zrozumieć.
Thea potrzebowała w życiu iskry, a ta iskra był właśnie Gabriel. Z każdym dniem stawał się coraz bardziej natarczywy w jej myślach, a teraz sprawił, że jej umysł zaczął szaleć. Wiedziała jedno — nie chciała w żaden sposób kończyć tej znajomości, a wręcz przeciwnie, chciała, by rozwinęła się ona jeszcze bardziej. Na każdej możliwej płaszczyźnie.
Chciała go poznać, nie zatrzymywać się tylko na relacji związanej z seksem. Gabriel był dla niej na tyle ciekawą osobą, że Thea chciała wiedzieć o nim wszystko.
Obserwowała go uważnie, gdy spoglądał na zdjęcia. Miał skupioną minę, analizował wszystko chłodnym wzrokiem, choć Thea wiedziała, jaki chaos był w jego myślach, i to właśnie jej osoba go wywołała.
Thea uniosła brew w górę, kiedy brunet się odezwał i dopiero po chwili spojrzał na nich wszystkich, którzy z oczekiwaniem wypisanym na twarzy, spoglądali na niego, czekając aż pokaże im zdjęcia. Odetchnęła z ulgą, widząc, że Gabriel w końcu się ogarnął i raczył im pokazać zdjęcia.
UsuńDzisiejszy dzień pracy, miała nadzieję, że będzie należeć do całkiem udanych i przyjemnych , ale wszystko uległo zmianie z chwilą, kiedy w studio pojawiła się ona.
Z Ivett znała się całkiem dobrze, ale przyjaciółkami w życiu by nie były. Obie miały zawzięcie te charaktery i obie zdecydowanie lubiły walczyć o to, co sobie wyznaczyły jako cel.
Jej chłód był wyczuwalny już z daleka. Wygladała jak zawsze — kurewsko perfekcyjnie, na co Thea jedynie wywróciła oczami. Ivett miała w sobie coś takiego, że ludzie się jej bali i czuli respekt. Stawali się momentalnie malutcy, gdy blondynka na nich spojrzała. Ale nie Thea, dla niej ona był obojętna. Ot, zwykła dziewczyna, która dążyła po trupach do celu i teraz zdobywała szczyt swojej kariery. Ivett czuła się lepsza od innych, to wiedział każdy, kto ją znał.
Jej głos ciął przestrzec jak nóż, a przestrzeń ta zrobiła się gęsta niczym smoła. Ociekała złością, wkurwieniem i gniewem, a wszystko to niestety miało skupić się na Włochu.
Thea obserwowała, z uwagą i swego rodzaju złością, bo od razu to zauważyła. Ta dwójkę coś łączyło i zdecydowanie nie była to praca.
— Jaka to jest wredna małpa — rzuciła w przestrzeń, kiedy Gabriel i Ivett odbywali swoją kłótnie kochanków, a oni wszyscy stali i oglądali ten… no właśnie, czy to był dramat czy komedia? Może tragikomedia?
Thea prychnęła pod nosem, kręcąc głową. To nie było dla niej, nie chciała się wplątywać między tą dwójkę, która teraz wolała zostawić samych sobie. Posłuchała więc Nicholasa, który zagonił ich do pracy, bo to było najlepsze, co mogli teraz zrobić. Mimo, iż z Nathaniela przyłożyli się do pracy i reszta zdjęć wyszła zdecydowanie lepsza niż z początku, spokoju nie dawało jej to, czemu Ivett nie mogła wytrzymać i pofatygowała się w czasie pracy, by zrobić mu awanturę. I zastanawiało ją też to, co między nimi było.
Równo godzinę później, Thea wyszła z garderoby, przebrana w swoje dresy, bez makijażu i z włosami związanymi w warkocza. Otuliła się szczelniej czarnym, ciepłym płaszczem i owinęła szalikiem, bo dzisiaj było wyjątkowo zimno, a za oknem chyba zaczynał padać śnieg.
Brunetka poczekała, aż w końcu Gabriel wyjdzie, ale z każdą mijającą sekundą czuła, że to raczej ona będzie musiała pofatygować się na antresolę, co też zrobiła. Był sam, zdenerwowany i wkurwiony. Zastukała kilka razy o szybę, po czym oparła się ramieniem o drzwi, unosząc w górę jedną brew.
— Co to było za przedstawienie? — zapytała, splatając ze sobą ramiona.
T.
Nie sądziła, że Ivett będzie na tyle perfidna, że w to wszystko wplącze jeszcze Ethana. Jednak, blondynka widocznie łapała się wszystkiego, byleby tylko utrzymać się na powierzchni i sprawić, żeby Gabriel zapomniał o Thei. To było typowe zachowanie zazdrosnych kobiet, które bały się utraty tego, co dla nich najważniejsze, a dla Ivett w tym momencie to właśnie Gabriel był najważniejszy. Bo gdyby nie był, nie zrobiłaby mu tej karczemnej awantury, jak jakaś psychopatka. Gdyby nie była zazdrosna i gdyby nie była w nim zakochana — bo zakochana była na pewno — nie obeszłoby ją to za bardzo, że Gabriel został sfotografowany z Campbell. Gdyby ta relacja nie była dla niej tak ważna, nie przyszłaby tu i nie zaczynała tematu.
OdpowiedzUsuńObserwowała go uważnie, kiedy próbował powstrzymać wszystkie emocje, utrzymać je na wodzy a może i nawet zamknąć głęboko w sobie. Próbował być zimny i oschły, profesjonalny w każdym calu, ale jednak się złamał. Widziała, jak zaczyna się denerwować, kiedy tylko wymówił jego imię. Jak cień złości przemknął po jego twarzy, gdy w głowie być może pojawiły się obrazy, jak Thea jest w ramionach innego.
Ona zaś wywróciła oczami, prychając przy tym. Ethan — zamknięty rozdział w jej życiu, któremu chyba poświęciła zbyt wiele czasu. Chyba zrobił jej przysługę, że usunął się z jej życia, pozwalając tym samym odetchnąć Thei i zacząć wszystko na nowo, z czystą kartą.
— Teraz Ty będziesz urządzał mi sceny zazdrości? — zapytała cynicznie, spoglądając Gabrielowi prosto w oczy. Boże, nie chciała naprawdę bawić się w takie rzeczy.
— Nie jest moim chłopakiem, i raczej nie przyjdzie tu zazdrosny by się na mnie wydzierać. Czemu mi nie powiedziałeś, że coś Cię łączy z Ivett? Nie widzisz, że wariatka się w Tobie zakochała? — zadała kolejne pytanie, unosząc w górę jedną brew. Nagle była gotowa się z nim kłócić, o Ivett, o Ethana, o to co łączyło go z Brown i czemu nic jej o niej nie powiedział. Wystarczyłoby Spotykam się z kimś, ale to nie jest nic poważnego. Łączy nas seks, Thea by to zrozumiała, sama w końcu też była w podobnej relacji, choć czasami zachowywała się podobnie do Ivett.
— Mogłeś od razu powiedzieć, że się tylko z nią pieprzysz, bo podoba Ci się z wyglądu, albo jest dobra w łóżku, zrozumiałabym. Ale Ty wolałeś się bawić w jakieś udawanie i teraz masz to, co masz. Jesteś wkurwiony na Ivett, bo sobie za dużo wyobraża, a na mnie jesteś wkurwiony, bo jakiś czas temu spotykałam się z nim i mieliśmy wspólną sesję. Daj spokój, Gabriel. Jak to ma tak wyglądać, to ja się wypisuje. Nie potrzebuje w swoim życiu nie zdecydowanego faceta i jego szalonej dziewczyny, czy kim ona tam dla Ciebie jest. Zdecydowanie wolę stabilność, choć może tego nie widać. Jak już sobie wyjaśnicie, co jest między wami, to możesz się do mnie odezwać, albo napisać, to też zrozumiem. Albo możesz udawać, że między nami nic nie było. Tchórzostwo też po jakimś czasie zrozumiem — powiedziała z ironicznym uśmiechem, kierując się w stronę wyjścia.
Była zła, choć w sumie nie powinna. To nie ona skłamała, tylko Gabriel. Bo spotykając się z nią tamtego wieczoru, zapewne powinien ten czas poświęcić Ivett. Nie powinien robić Thei teraz wyrzutów pod tytułem Twój chłopak, bo Ethan nim zdecydowanie nie był i to, co kiedyś ich łączyło, było już skończone.
— Dzięki za dzisiejszą sesję. Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz — rzuciła jeszcze, zanim odwróciła się na pięcie, zostawiając Gabriela samego ze sobą, w gabinecie.
T.
Thea postanowiła nie przejmować się za bardzo całą tą sytuacją i chorą intrygą Ivett, która poczuła się zagrożona, że ktoś będzie w stanie odebrać jej Gabriela. A Thea nie wiedziała, na czym tak naprawdę stoi. Tak naprawdę, przecież oni nawet dobrze się nie znali. Wiedzieli o sobie podstawowe informacje, a jedyne, co ich bardziej połączyło to seks, ot nic więcej.
OdpowiedzUsuńJednak czuła się dziwnie, w pewnym stopniu rozgoryczona i zła, że pozwolił jej odejść, bez słowa. Że nie zatrzymał jej i nie chciał tego wszystkiego wyjaśnić. I, że się bał. Bał się tego, co mogą inni pomyśleć, bał się pytań, zdjęć i domysłów. Dlatego też odpuszczenie było dla Gabriela łatwiejszym wyjściem, choć Thea tego nie rozumiała.
Nie oglądała się za siebie, pozostawiła go samego ze swoimi myślami i złością, która wypełniała całe jego biuro. Dało się to wyczuć od razu, tą gęstą, ciężką atmosferę, którą można było kroić nożem.
Nie zatrzymywała się, nawet przyspieszyła kroku, ignorując propozycję wyjścia na jakiś lunch, wykręcając się tym, że mańkut zaplanowane popołudnie, co oczywiście było kłamstwem. Cała ta sytuacja, cała ta atmosfera sprawiła, że jedyne, o czym Thea teraz marzyła, to aby znaleźć się we własnym mieszkaniu, z dala od natarczywych spojrzeń ludzi.
Wściekłość gdzieś tam w niej buzowała. Powoli się zbierała, jak lawa w wulkanie, który przez długi czas był uśpiony, aż w końcu nadszedł moment na przebudzenie.
Mieszkanie było bezpieczną strefą, w której Thea mogła sobie pozwolić na wszystkie emocje, a mimo to, ona nadal wydawała się niewzruszona. Niespiesznie zrobiła sobie gorącą herbatę, napuściła ciepłej wody do wanny, dodając ulubione olejki do kąpieli, ustawiła na stoliku tablet i puściła kolejny odcinek Gotowych na wszystko.
Ciszę w łazience przerwał dzwonek telefonu, który głośno rozbrzmiał w pomieszczeniu. Thea niechętnie wzięła komórkę do ręki, spoglądając na ekran. Na wyświetlaczu zobaczyła numer ochrony budynku, dlatego też nie zignorowała tego telefonu.
Terry, jeden z dobrze jej znanych ochroniarzy, poinformował, że przed budynkiem stoi facet, który chce się do niej dostać i czy ma go wpuścić. Po krótkim opisie, kim jest ów gość, Thea poprosiła, by odprowadził Gabriela do jej mieszkania i go wpuścił, bo ona nie ma zamiaru ruszać się z wanny.
Chwilę później od zakończenia rozmowy, Thea usłyszała jak drzwi do mieszkania się otwierają, a Terry zaprasza Gabriela do środka, mówiąc, że Campbell na pewno znajduje się w łazience, co też było prawdą. Słysząc trzask drzwi, westchnęła, upijając łyk herbaty.
— Możesz nadal tam stać, mi to obojętnie, możemy do siebie krzyczeć — powiedziała głośno, stopując odcinek serialu.
T.
Cała ta sytuacja przypominała jakąś tanią telenowelę. Thea nawet zaśmiała się ironicznie pod nosem, kiedy ta myśl jej przyszła do głowy, ale tak była prawda. To, co się działo, było idealnym materiałem na tego typu serial.
OdpowiedzUsuńJednak, ona nie chciała i nawet nie miała zamiaru brać w tym wszystkim udziału. W jej życiu ostatnio było za dużo chaosu i niedomówień, a ona sama w końcu chciała poczuć stabilność, chociaż na chwilę. Znudziło jej się skakanie z kwiatka na kwiatek, bycie tą drugą, swoistą nagrodą pocieszenia lub zabawką, o której można sobie przypomnieć po dłuższym czasie, uznając przy tym, że zabawa nią był całkiem fajna.
Gabriel był dorosły, i musiał zdecydować czego tak naprawdę w życiu chciał. Jeśli chciał się bawić, Thea by mu na to pozwoliła i zdecydowanie powiedziałaby, że ma iść się bawić z Ivett. Naprawdę by mu na to pozwoliła. Jednakże, kiedy go zobaczyła, gdzieś tam w środku poczuła, że chyba tym razem to ona wygrała, a nie Ivett Brown.
— Wyglądasz okropnie — skwitowała, spoglądając na bruneta. Westchnęła ze zrezygnowaniem, kręcąc przy tym głową na boki. Mokre kosmyki włosów przykleiły się jej do policzków jak i obojczyków. Cóż, musiała przyznać, że charakter Gabriela był bardzo zmienny, a on w skrajnych sytuacjach widocznie nie potrafił zapanować nad emocjami.
Usiadła w wannie dopiero, gdy Włoch się przy niej znalazł. Spojrzała na niego, z uwagą i pewnego rodzaju bólem, widząc rozcięty łuk brwiowy. Chciała go dotknąć, jednak on był szybszy. Gdy ujął jej twarz w dłonie, Thea mimowolnie zacisnęła ręce ją nadgarstkach Gabriela.
— Myślisz, że gdybym miała to wszystko gdzieś, to wpuściłabym Cię tu? Kazałabym ci spieprzać i zapomniała o tym, co między nami zaszło. Albo, co między nami jest — odpowiedziała szczerze, opierając się czołem o jego czoło.
— Nie chcę zapomnieć. Bo to, co się stało było czymś prawdziwym od długiego czasu. Spodobało mi się — dodała, wzruszając przy tym ramionami.
— Gdybym chciała tylko zabawy, powiedziałabym o tym na samym początku. Ale nie chcę. Chcę za to zbudować coś prawdziwego i trwałego. Znudziła mi się już zabawa, Gabriel — dodała, po czym odsunęła się, choć jej ręce nadal spoczywały na nadgarstkach bruneta.
Raz jeszcze spojrzała na niego z uwagą, na obitą twarz, zaschnięta krew na skórze i koszuli.
— Rozbieraj się, miejsca jest w wannie wystarczająco. Później pomyślę, jak sprać tą krew z koszuli. I poza tym, za mało Ci adrenaliny w życiu, Soretti? Albo może chcesz jednak wrócić do swojego nielubianego zawodu? Błagaj o to, żebyś nie dostał zawiadomienia o naruszeniu czyjegoś ciała— wywróciła oczami, znów zanurzając się po szyję w ciepłej wodzie.
T.
— Oczywiście, że dalej mogę Ci powiedzieć, żebyś spieprzał, ale nie chce tego — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Thea mogła mu powiedzieć wiele słów, które mogły być pełne złości i przykrości, ale wolała tego nie robić. Wolała, aby cała ta sytuacja poszła już w zapomnienie, bo niepotrzebne im było aby psuć sobie nerwy.
OdpowiedzUsuńSpoglądając na Gabriela, widziała, jak ten cały stres go opuszcza, kiedy nie kazała mu wyjść, ani nie powiedziała nic przykrego. Teraz wolała mieć go przy sobie.
— Nie musimy o tym gadać. Po prostu zapomnijmy. Walić Ivett i jej chore intrygi — powiedziała, przesuwając się nieco, by zrobić mu miejsce w wannie. Kiedy poczuła, że Gabriel za nią siedzi, oparła się plecami o jego klatkę piersiową, przymykając przy tym oczy. Mruknęła cicho, kiedy poczuła, jak przesuwa rękami po jej ciele.
Słysząc wzmiankę o pokazie, odwróciła się nieco w jego stronę, aż w końcu usiadła twarzą do niego.
— Jak to, zaproponowali Ci wybieg? — zapytała szczerze zdziwiona, unosząc w górę brwi.
— Kiedy? Czemu mówisz dopiero teraz? Nic z tego nie rozumiem — powiedziała, przysuwając się do niego. Uniosła rękę, dotykając jego łuku brwiowego, marszcząc przy tym zabawnie nos.
— Uwierz mi, spokojnie by to zakryło. A teraz mów, od początku do końca, bo jeszcze nie tak dawno mówiłeś, że wolisz być zdecydowanie fotografem , a teraz nagle zmieniasz się w modela. Kłamca z Ciebie, Soretti — mówiąc to, ochlapała go lekko wodą, śmiejąc się przy tym.
— Daj spokój, Gabriel. Ja jestem już do tego przyzwyczajona. To się dzieje od kiedy tylko pamiętam, więc serio, nie jest to nic niebezpiecznego. Niektórzy z nich są nawet mili i znamy się całkiem dobrze. Nie publikują moich brzydkich zdjęć, i pamiętają, żeby fotografować tylko mój lewy profil, bo jest zdecydowanie lepszy — zaśmiała się. Thea już naprawdę rzadko kiedy zwracała uwagę na to, czy ktoś jej robi zdjęcie, zadaje jakieś niewygodne pytanie, wykrzykuje jej imię. To było już mało istotne. Przez tyle lat zdążyła już się do tego przyzwyczaić, że było to częścią jej życia.
— Czułabym się dziwnie, gdyby nagle ich zabrakło. Przecież to ich praca, jak mój modeling czy Twoja fotografia — powiedziała, wzruszając przy tym ramionami.
— Zdecydowanie wolę siedzieć w wannie z palantem. Całkiem fajny jest — powiedziała, pochylając się w jego stronę z uśmiechem.
T.
— Co Ci w ogóle odbiło, żeby się z nią spotykać? — zapytała, szczerze zaciekawiona ta ich relacja.
OdpowiedzUsuń— Czemu właśnie ona? — ciekawiło ją, co takiego miała w sobie Ivett Brown, że Gabriel aż tak zwrócił na nią uwagę, poświęcił jej ten cały czas. Co też stało się, że w końcu doszedł do wniosku, że to jednak nie jest to.
Thea nie znała Ivett jakoś wybitnie dobrze. Ot, kojarzyły się z pracy, bywały momenty, że zamieniły ze sobą kilka słów, jednak ich relacja była jednak czysto pracownicza. Dlatego też, dla Thei to było szokiem, kiedy dotarło do niej, że Gabriel i Ivett się spotykają i, że być może, to właśnie ona była jakimś zapalnikiem, że Gabriel zakończył relacje z Brown.
— Jest bardzo, hm… cóż, wydaje mi się, że raczej tak łatwo Cię nie odpuści. No i mi teraz również. Potrafi być wredną suką — zaśmiała się, kręcąc przy tym głową. Campbell cała ta sytuacja bardziej bawiła, niż przyprawiała o jakiekolwiek uczucie strachu, choć wiedziała, że przez Ivett może mieć pod górkę w najbliższym czasie.
Usiadła wygodnie w wannie, wyciągając się. Rzuciła mu rozbawione spojrzenie, wywracając przy tym oczami.
— Niespodzianka, też mi coś — prychnęła.
— Jeszcze nie widziałeś, jak zachowuje się na backstage’u. Jestem bardzo skupiona na tym, kiedy moja kolej i żeby nie wywrócić się na scenie. Pewnie bym nawet nie zwróciła na Ciebie większej uwagi, gdybyś bezpośrednio przede mną nie stanął — zaśmiała się. Thea chwilami aż za bardzo skupiała się na tym, aby jej wyjście było perfekcyjne, żeby nie popełniła żadnego błędu, nawet tego najmniejszego. Podczas pokazów była cholerna perfekcjonistką, wiedział o tym każdy.
— Mary potrafi wiercić dziurę w brzuchu jak nikt inny. Pieniądze sprawiają, że przestaje racjonalnie myśleć, a dopiąć swego. Uwierz mi, że naprawdę nie odpuści Ci tego wybiegu. Skombinuje najlepszych makijażystów, którzy perfekcyjnie przykryją to brzydkie rozcięcie — mówiąc to wyciągnęła rękę przed siebie, palcem wskazując na jego skroń.
— Ale to dobrze. Ona zgarnie kupę siana, a my dostaniemy z tego całkiem zadowalający procent. Wilk syty i owca cała, Gab. Lepiej nie odmawiaj tego, będziesz zadowolony — powiedziała, spoglądając na niego z błyskiem w oku.
— Jeszcze staniesz się modelem wybiegowym, uważaj — zaśmiała się. W sumie, Thea była szalenie ciekawa tego, jak Gabriel poradziłby sobie na wybiegu. Jakby nie patrząc, był amatorem, jednak aparycję posiadał idealna. Nie zdziwiło jej więc to, że Mary wręcz zmusiła go do tego, by wziął udział w pokazie.
Brunetka uśmiechnęła się delikatnie, kiedy to poczuła na skórze jego ciepłe usta. Za każdym razem, kiedy był tak blisko, kiedy uczula na swoim ciele jego oddech, dostawała gęsiej skórki. To uczucie było jej dobrze znane, a jednak takie… niecodzienne. Pozwoliła mu, by przyciągnął ją bliżej siebie, oraz by wtulił się w nią. Zaśmiała się, krótko i z rozbawieniem.
— A nie masz już tej obsesji? Bo coś mi się wydaje, że już ją masz — mówiąc to, uniosła jego podbródek, by móc spojrzeć Gabrielowi prosto w oczy.
— Masz obsesję na moim punkcie od momentu, kiedy tylko mnie zobaczyłeś, przyznaj to — mruknęła rozbawiona, muskając delikatnie jego usta.
— Od początku wpadłam Ci w oko. I choć na początku ze sobą walczyłeś, to przegraliście Gab. A ja wcale nie czuję się źle z tego powodu — dodała. Przesunęła dłonią po jego ciemnych włosach, wplatając w nie palce.
— Proponuję zamówić coś do jedzenia, obejrzeć coś, ale niekoniecznie. Seks z Tobą też jest całkiem przyjemna opcją do wyboru — powiedziała po chwili, z błyskiem w oku.
T.
Pokręciła głową, słysząc jego słowa. Cóż, Gabriel popełnił ogromny błąd i znając Ivett oraz jej zacięty charakter, zapewne nie pozwoli mu tak szybko o niej zapomnieć i o tym, co ich łączyło. Thea była pewna, że Ivett uprzykrzy życie nie tylko Gabrielowi, ale również i jej. Widziała dzisiaj to spojrzenie, które jej posłała. Blondynka chciała ją rozszarpać na drobne kawałeczki, spalić i zakopać głęboko, do tego zalewając betonem, tak na wszelki wypadek, gdyby Thea w jakiś sposób miała zmartwychwstać.
OdpowiedzUsuń— Cóż, będziesz musiał jakoś przeżyć te jej ataki, aż nie znajdzie sobie jakiegoś nowego celu. Ona jest jak modliszka. Cud, że jesteś jeszcze w jednym kawałku — zaśmiała się, spoglądając na bruneta. Może nie powinna żartować z tego wszystkiego, ale jednak ta zawziętość i upartość Ivett Brown bardzo ją bawiła.
— Widzisz? Czasami warto zachowywać się jak na dorosłego przystało, a nie jak jakiś gówniarz. Teraz będziesz mieć ją na karku — skwitowała, wzruszając przy tym ramionami. W sumie, była ciekawa, co takiego Ivett jest jeszcze w stanie wymyślić.
— Nie oceniam. Sama lubię takie relacje, ale głównie ze względu na mój styl życia. Wiesz, bycie ciągle w rozjazdach nie sprzyja, żeby budować coś trwałego — powiedziała, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Nigdy nie przeszkadzały jej tego typu relacje. Nie angażowała się, nie miała wyrzutów sumienia, nie musiała się za bardzo przejmować tą drugą osobą.
— Takie układy są zdecydowanie łatwiejsze. Nie przyzwyczajasz się, nie angażujesz. Żyjesz tak, jak kiedyś, a kiedy masz ochotę na to, by ktoś przy tobie był, to po prostu… dzwonisz i spędzacie razem czas, by później wrócić do swoich żyć i codzienności — dodała, znów wzruszając przy tym ramionami.
— Jeszcze się nie pojawił. Było kilku, ale żaden nie porwał mnie tak bardzo, że byłabym w stanie spędzić z nim resztę życia — mówiąc to, spojrzała na Gabriela. Zapewne chciał poznać tą historię z Ethanem, ale wolał zapytać o to między wierszami.
— Ostatnia relacja była podobna do Twojej. Głównie łączył nas seks, czasami podkręcaliśmy atmosferę dla prasy, żeby każde z nas coś z tego zyskało. Nie było to uczucie, które by nas połączyło. Ja ucięłam to w momencie gdy zaczęłam zauważać, że zaczyna mi za bardzo zależeć, a jemu niekoniecznie — wzruszyła ramionami. Czy było jej żal, że to wszystko się tak nagle zakończyło? Może na początku. Może gdzieś tam ją te odrzucenie zabolało, ale Thea nie miała w zwyczaju tego pokazywać.
— Nie lubię, jak coś jest zrobione po łebkach. Chyba to przez matkę taka jestem, zawsze wymagała, że muszę być najlepsza. Lubię też rywalizację, i potrafię dopiąć swego, nawet jeśli droga ma prowadzić po trupach. Poza tym, nie mogę wypaść z obiegu, na moje miejsce jest kilkanaście innych, które marzą o tym wszystkim — rozejrzała się po pomieszczeniu. Tak, miała nieco łatwiej w życiu, niż inni. Nigdy nie narzekała na brak czegokolwiek, co chciała to miała. Ale na swoje mieszkanie, swój wizerunek i swoją pozycję zapracowała sama. Ciężko, bez niczyjej pomocy, choć wielu przypisywało jej to, że we wszystkim pomogli jej rodzice.
— Zajmij pierwsze miejsce. Padniesz z wrażenia — powiedziała z uśmiechem.
Mruknęła, kiedy przyciągnął ją do siebie i zaczął obsypywać pocałunkami. Było to miłe, sprawiało, że miała dreszcze na całym ciele a w głowie kręciło jej się jak nigdy.
— Masz rację, jest zbędne. I tak, obsesja ta jest ze wzajemnością. Obojgu nam się to cholernie podoba — powiedziała z uśmiechem, obserwując go uważnie.
— Carbonara, szefie kuchni. W kuchni znajdziesz wszystkie, potrzebne składniki. Dobrej jakości, nie będziesz mi przynajmniej narzekał, że kupuje jakiś badziew — zaśmiała się, korzystając z tego, że może jeszcze posiedzieć w wannie.
T.
Thea pozwoliła sobie na jeszcze kilka długich minut w wannie, choć woda i tak już wystygła. W końcu, chłód który ogarnął jej ciało, wygodnie ją z wanny, mimo, że w łazience było dość ciepło. Ogrzewanie podłogowe przyjemnie otulało ciepłem jej bose stopy, kiedy przęsła kilka metrów, by sięgnąć najpierw po puchaty, ciemnozielony ręcznik, a następnie biały szlafrok, który wisiał tuż obok.
OdpowiedzUsuńPrzejrzała się jeszcze szybko w lustrze, wyciskając z mokrych włosów nadmiar wody. Pod wpływem wilgoci, zaczęły się one jak zawsze kręcić, jednak Thea nie chciała tracić tych cennych minut na proces żmudnej i długiej stylizacji, żeby jej włosy układały się w ładny skręt. Odpuściła, wychodząc z łazienki, kierując się prosto do kuchni, która była połączona z całkiem sporym salonem. Granice między tymi dwoma strefami oddzielał okrągły stół z sześcioma krzesłami, oraz wyspa. Wszystko było utrzymane w jasnych kolorach, które przełamywały kolorowe dodatki; Thea nie lubiła nudy, nawet w pomieszczeniach. Swoisty misz-masz różnych mebli i dodatków tworzył spójną całość. Nie były to pomieszczenia z katalogu, w białych barwach, wręcz sterylne i szpitalne. Był kolorowy dywan, stara komoda, ciemnoniebieski narożnik i czarny fotel z podnóżkiem. Znalazł się nawet wielki obraz kolorowej Maryi, który sprowadziła specjalnie z Hiszpanii, kiedy była tam na urlopie.
Przystanęła przy kuchennej wyspie, opierając się o nią łokciami, i wspierając podbródek na zwiniętej w pięść ręce. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech, zaś spojrzenie z uwagą spoczywało na Gabrielu, który wydawać by się mogło, czuł się jak u siebie. Spodobała jej się ta myśl, jak i ten widok. Jego, w kuchni gdy przyrządzał coś do jedzenia. Owiniętego tylko w ręcznik, z mokrymi jeszcze włosami. Cholernie podobała jej się ta wizja.
Thea postanowiła zostawić temat Ivett jak i Ethana. Nie chciała psuć sobie niepotrzebnie humoru, który znacznie jej się poprawił.
— Mógłbyś tak zawsze? — zapytała w końcu, przerywając ciszę i tym samym zwracając na siebie uwagę Gabriela.
— Bo ja bym mogła. Podoba mi się ten widok — mówiąc to, palcem wskazała na niego, uśmiechając się przy tym.
Ruszyła do stołu, na którym po chwili Gabriel postawił talerz pełen makaronu skąpanego w sosie. Zapach był bardzo podobny do tego, który zapamiętała z Włoch, kiedy wieczorem cała paczka znajomych wybrali się na podbój miasta. To właśnie wtedy znaleźli małą, skrytą między uliczkami restaurację, gdzie starszy szef kuchni i zarazem właściciel uraczył ich najlepszą w życiu carbonara, jaką kiedykolwiek jedli. To, co spotykało się w restauracjach w Ameryce, w ogóle nie dorównywało temu daniu prosto z serca Włoch.
Ta swoboda była niesamowita. Myśl, że ten wieczór skończył się o dziwo tak spokojnie, napawał ją myślą, że przecież już nic tego raczej nie spieprzy.
— Uznałeś, że butelka wina mnie przekona? Czy raczej to, że mnie upijesz i Ci szybciej dzięki temu wybaczę? — zapytała, unosząc w górę jedną brew.
— Nie spodziewałam się tego po Tobie — dodała, kręcąc głową, jednak chwilę później uśmiechnęła się z rozbawieniem, upijając łyk wina.
— Boże, niejedna teraz by chciała być na moim miejscu. To jest wygrana na loterii — mruknęła z rozbawieniem.
T.
Thea za to wiedziała. I chciała, żeby tak zawsze było. Czasami ciężko wracało jej się do pustego mieszkania. Ta cisza ją przytłaczała, otaczała z każdej strony. Owszem, momentami była wręcz potrzebna, ale bywały też i takie chwile, kiedy chciała, aby ktoś się do niej odezwał, był po prostu tuż obok. By dni i wieczory wyglądały właśnie jak ten — spokojny, leniwy wieczór. Chyba tego właśnie potrzebowała. Tego spokoju, obecności Gabriela, rozmowy i śmiechu.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na niego z uśmiechem oraz też jakby dozą wdzięczności, za to, sw tu z nią był.
— Myślę, że to chyba jeszcze nie ten moment — powiedziała zgodnie z prawdą. Najpierw musieli się lepiej poznać, zobaczyć czy to aby na pewno jest to, o czym oboje myśleli. I choć Thea była pewna, by iść w to dalej, nie wiedziała, co tak naprawdę o tym myśli Gabriel. Jakie myśli i emocje się w nim kryły, co tak naprawdę chciał i czego pragnął. Brunetka chwilę milczała, wpatrując się w jego oczy, które świeciły figlarnie, kiedy to pozwolił sobie na ten swoisty komplement w jej stronę. Poprawiła się na krześle, jakby specjalnie odsłaniając co nieco, by jeszcze bardziej pobudzić jego zmysły.
— Mówisz? Zawsze możesz to jakoś… wykorzystać — powiedziała z figlarnym uśmiechem, po czym nawinęła makaron na widelec i zjadła go ze smakiem.
— Łaskawy dla mnie jesteś. Więc, jeśli nie tandetna dziunia, to za kogo mnie uważasz? Kilku poprzednich sądziło, że chyba właśnie jestem tandetną dziunią, taką głupiutką — zaśmiała się. Nie była głupia, jednak czasami lubiła taka zgrywać, by na koniec zobaczyć zaskoczona minę drugiej osoby. Thea czasami bywała okropna, ale nie przeszkadzała jej ta cecha za bardzo.
Jednak, czuła to, że Gabriel nie traktuje jej tak jak większość facetów. Spoglądał na nią inaczej, z większym uczuciem i spojrzeniem zarezerwowanym tylko dla kobiety, która mu się podoba. Nie była przedmiotem w jego rękach, czuła się naprawdę kobieco, nawet w momencie gdy tylko na nią spoglądał.
— Facet, ideał. Świetnie, nie lubię zbierać czyiś brudnych skarpetek. Biorę Cię — zaśmiała się, odgarniając wilgotne włosy na plecy. Następnie, upiła łyk wina, rozluźniając się. Oparła się o oparcie krzesła, wzdychając przy tym.
Na zadane pytanie, kiwnęła głową, obracając kieliszek między palcami.
— Fashion Week, z dwa razy z przyjaciółmi na urlopie. Rzym, Florencja, Toskania. Chcieliśmy za jakiś czas wybrać się do Wenecji, najlepiej na karnawał. W Rzymie byliśmy w kilku świetnych restauracjach, gdzie te makarony były najlepszymi daniami na świecie. Ale Twój też jest całkiem smaczny. Macie to we krwi? W żyłach płynie wam sos do spaghetti? — zapytała z rozbawieniem, spoglądając na Gabriela. Wyczuła w jego głosie tą nutkę tęsknoty, kiedy wspominał o swoim kraju.
— Kiedy dokładnie lecisz? Muszę spojrzeć w kalendarz, czy mam wolne — powiedziała.
— Chips trochę mi dołożył sesji, jakiś wywiadów. Ale mam wolne kilka dni pod rząd, więc może akurat uda mi się, aby z Tobą polecieć. Pokażesz mi kawałek swojego świata — z uśmiechem dopiła resztkę wina, po czym podsunęła mu pusty kieliszek, dając tym samym znać, aby dolał jej alkoholu.
— Mój ojciec? A co on od Ciebie chce? — zapytała szczerze zdziwiona. Owszem, Marcus uwielbiał towarzystwo ludzi, ale zaskoczyło ją zaproszenie Gabriela na kolację.
Wzruszyła ramionami, dokańczając swoją porcję.
— Pewnie zaprosił Cię na piątek. I był przy tym nadzwyczaj wesoły? — zadała kolejne pytanie.
T.
Gdyby jej życie wyglądało nieco inaczej, Thea już dawno zdecydowałaby się na wzięcie jakiegoś zwierzaka. Psa, kota czy nawet królika, byleby ktoś ją witał, kiedy po całym dniu wracałaby do domu. Niestety, jej tryb życia najzwyczajniej w świecie jej na to nie pozwalał. Ten rok i początek przyszłego miała już całkowicie zajęty. Każdy miesiąc, ciągle coś się działo. Wywiady, sesje, wybiegi, różne bankiety. Na szczęście, większość tych rzeczy odbywała się w Ameryce, jednak początek wiosny miała spędzić w Europie, gdzie odbywało się kilka ważnych i dużych eventów, a pojawienie się tam wiązało się z tym, że jej kariera mogła się znacznie rozwinąć. Na tym jej właśnie zależało — chciała, aby rozpoznawano ją znacznie bardziej za wielką wodą, by więcej znanych marek się o niej dowiedziało. Dlatego tak bardzo rzuciła się w wir pracy, i miała nadzieję, że Gabriel to zrozumie.
OdpowiedzUsuń— Owszem, mamy — kiwnęła głową, zgadzając się z jego słowami. Choć oboje byli zabiegali i mocno związani ze swoimi pracami, to faktycznie, mieli mnóstwo czasu, szczególnie na poznanie się.
— Podoba mi się to, że zostaje Ci w głowie — powiedziała z rozbawieniem, spoglądając na niego. Kiedy spojrzał na nią, poczuła jak dreszcz przebiegł po jej ciele, aż po same koniuszki palców. Boże, co on z nią robił? Chyba jeszcze nigdy nie czuła czegoś takiego. Gabriel miał coś w sobie, czego Thea nie umiała wytłumaczyć. Nie wiedziała, co to było, ale cholernie jej się podobało.
— Niektórzy byli na kilka razy. W sumie, pomogliśmy sobie, jeśli tak by to powiedzieć. Seks był całkiem okej, a i dodatkowo nasz „związek” budził spore zainteresowanie w mediach. Więc cóż, oboje byliśmy w jakiś sposób łatwi i głupi — powiedziała, wzruszając ramionami. Jeszcze nie tak dawno była w stanie zrobić wiele, dlatego też chyba tak kurczowo trzymała się Ethana, a on jej. Zawsze, kiedy pojawiali się razem, budzili spore zainteresowanie.
Teraz, jak widać też tak było, jednakże Gabriel był jeszcze mało znany w show biznesie. To Thea przyciągała uwagę i jej potencjalny romans, bo na razie tak ich znajomość nazwały te wszystkie plotkarskie magazyny.
Gdy Gabriel ją przyciągnął do siebie i pocałował, mocno i wyraźnie, Thea mimowolnie jęknęła prosto w jego usta, oddając pocałunek równie zachłannie i żarliwie. To jej wystarczyło, żeby przestała racjonalnie myśleć i zaczęła po prostu działać. Odłożyła na bok wiadomość, że jej ojciec zaprosił Gabriela na piątkową kolację i było w tym być może drugie dno.
Thea wstała ze swojego krzesła, podchodząc do Gabriela. Kiedy była już na tyle blisko, na ile chciała, przejechała paznokciem po jego policzku aż do szyi, uśmiechając się przy tym.
— Wiesz, myślę, że rozmowa o tym, co knuje i planuje mój ojciec może zdecydowanie poczekać. Co o tym myślisz? — zapytała, przechylając głowę lekko w bok. Potem, nie czekając na odpowiedź, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę swojej sypialni.
Przystanęła w drzwiach, odwracając się do niego twarzą, po czym oparła ramieniem o framugę.
— Może. A może nie powiesi, zależy od niego — mówiąc to, wzruszyła ramionami, bawiąc się paskiem od szlafroka.
— Będziesz tak siedział? — zapytała, unosząc w górę jedną brew.
T.
Wystarczyło jedno spojrzenie Thei w stronę Gabriela, żeby zauważyła, co się w nim działo, kiedy tylko go dotknęła. Wystarczyło jedno jej dotknięcie, najmniejszy gest, a zaczął szaleć, choć jego twarz nie zdradzała najmniejszych emocji. Obserwował ją z uwagą godną drapieżnika, czekał na odpowiedni moment. Ona zaś była głupią ofiarą, która tak łatwo mu się dała… bo chciała. Zachichotała, jak durna nastolatka, za co też skarciła się w myślach. Przecież nigdy wcześniej nie chichotała.
OdpowiedzUsuńObserwowali się wzajemnie — on z nadzwyczajnym spokojem, za to oczy Thei aż płonęły, i nie starała się tego w żaden sposób ukryć. Czekała cierpliwie na jego ruch, jakikolwiek choć najmniejszy. Gdyby mogła, bawiłabyś je z nim jeszcze dłużej. Rozpalała go kawałek po kawałku, doprowadzała go do stanięcia nad krawędzią, aż w końcu by nie wytrzymał, ale z drugiej strony to ona znacznie szybciej traciła cierpliwość i chciała go mieć jak najszybciej przy sobie.
Kiedy więc Gabriel do niej podszedł, łapiąc pewnie za pasek szlafroka i przyciągając do siebie, rzuciła mu pełne podniecenia spojrzenie. Bo lubiła takie zabawy. Lubiła na początku rozdawać karty, albo też zaczynać całą zabawę, prowokować, by potem z uległością się poddać.
— Oczywiście, że mam nad Tobą przewagę. Na razie — odparła nadzwyczaj spokojnie, choć wszystko w niej buzowało. Chciała już, teraz, natychmiast. Gabriel jednak postanowił się pobawić, przedłużając tym samym jej mękę, ale swoją również. Wszystko w jej środku wybuchało, jak pojedyncze fajerwerki, jedna po drugiej. Gdy kazał jej na siebie spojrzeć, zrobiła to, by później pokiwać głową. Zrobiłaby wszystko, co tylko jej kazał. Naprawdę wszystko i nie zastanawiałaby się nad konsekwencjami.
— Jestem Twoja — powtórzyła, łapiąc chwilę później łapczywie powietrze. Zaschło jej w gardle, jednak zupełnie jej to nie przeszkadzało. Zwilżyła wargi językiem, następnie je przygryzając. Jej paznokcie wbiły się w skórę Gabriela; niezbyt mocno, jednak zdecydowanie wyczuwalnie dla niego. Zamglone spojrzenie Thei spoczęli na jego twarzy. Na oczach, które płonęły, na ustach, które z taką zachłannością ją całowały. Bo jedyne, co chciała, to zapamiętać ten widok.
Spojrzała na Gabriela z rozbawionym uśmiechem, kiedy leżał obok. Przekręciła się na bok, odpierając na ręce, po czym z uwagą spojrzała na jego klatkę piersiową, pokrytą tatuażami.
— podobają mi się — powiedziała szczerze, przesuwając palcem po jego ciele.
— Tak właściwie, to co musisz załatwić we Włoszech? — zapytała, unosząc w górę brew. Myśl, żeby polecieć z nim Do Europy była nadzwyczaj kusząca. Możliwość odpoczynku od zgiełku Nowego Jorku, od tłumu ludzi, codziennych spraw, to było coś, co naprawdę było jej potrzebne.
— Możesz otworzyć szufladę szafki nocnej? Mam tam kalendarz. Spojrzę na najbliższy możliwy termin, kiedy mam dłuższe wolne — poprosiła, odgarniając kosmyk włosów za ucho.
T.
Thea również czuła to, że atmosfera między nimi była ciężka i gęsta. Elektryzująca, do tego stopnia, że zapewne gdyby tylko któreś zdecydowało się na dotyk, zaczęłoby między nimi iskrzyć. Z uwagą spojrzała na Gabriela, lustrując jego twarz a później ciało. Był piękny, przystojny i w sumie tylko jej. Cieszyła ją świadomość, że w sumie udało jej się go odbić tej cholernej Ivett. Taki mały triumf, który sprawiał, że Thea czuła się o wiele lepsza.
OdpowiedzUsuńW sumie fascynowało ją też to, że Gabriel zwrócił na nią uwagę. Opadła na poduszki, wzdychając przy tym ciężko, ale z wyczuwalnym zadowoleniem. Czuła się przy nim wyjątkowo, zupełnie inaczej niż jakiś czas temu, gdy na jego miejscu leżał ktoś inny. Czy żałowała? Może na początku, teraz było zupełnie inaczej. Jakby kawałki układanki wskoczyły na swoje miejsce, nawet po tak krótkim czasie. Oboje byli dla siebie pewnego rodzaju zakazanymi owocami, ale Thea nie zwracała na to uwagi. Była pewna tego, że chciała z nim spróbować stworzyć… coś, bo jeszcze nie wiedziała jak to, co ich łączy, ma nazwać.
— Ale, że wszystkie tak na raz? — zapytała, błądząc rękami po jego ciele. Było ciepłe, umięśnione i takie tylko dla niej. Bez skrępowania więc muskała jego ciało, poznawała je i zapamiętywała nawet najmniejszy kawałek.
— Ja mam cztery. Dwa mogłeś zauważyć, ten na plecach i ten na przedramieniu. Na przedramieniu to rok urodzenia mojej mamy, na plecach zrobiłam jako pierwszy, długo go ukrywałam przed mamą, co było dosyć ciężkie — zaśmiała się. Później odsunęła włosy, odsłaniając ucho.
— Róża. Można ją interpretować na wiele sposobów. Ja tak robię w zależności od humoru — dodała z rozbawieniem. Róża była najświeższym tatuażem na jej ciele, zrobionym kilka dni po tym, jak wyjechała z Nowego Jorku do Hiszpanii po tym, jak po raz kolejny wszystko z Ethanem się posypało.
— Ja muszę mieć małe tatuaże, choć na początku i na nie krzywo spoglądali. Teraz na szczęście już mają to gdzieś — powiedziała, pozwalając, by ją do siebie przyciągnął. Widziała, jak jego twarz się zmieniła, kiedy zapytała o Włochy. Musiał być to dla niego ciężki temat, którego Thea nie miała zamiaru dalej drążyć, widząc jak to na niego wpływa.
— Wiesz, muszę cię zmartwić. Chyba będziemy musieli często uciekać, żeby znaleźć chwilę spokoju — zaśmiała się, spoglądając na Gabriela.
— Jeśli będziesz chciał kiedyś spędzić wakacje w Hiszpanii, to będziemy musieli chyba wybrać jakieś małe, senne miasteczko. W tych większych miastach niestety mnie znają — powiedziała.
— Ale kiedyś i ja Ci pokażę swój świat. W Maladze mam mieszkanie. Jest tam pięknie — powiedziała z sentymentem w głosie. Uwielbiała Hiszpanię, ten panujący tam dla niej luz. Nie przeszkadzały jej nawet tłumy ludzi w najbardziej gorących okresach.
— Możemy polecieć tam w lato. Wakacje to świetny czas, żeby tam wypocząć — dodała, po czym odebrała od niego kalendarz i przewertowała kartki, poszukując pierwszego lepszego terminu, gdzie miała wolne kilka dni pod rząd.
— Za dwa tygodnie, mam wolne od czwartku. W poniedziałek najpóźniej musielibyśmy wrócić do Nowego Jorku, bo w środę mam sesję. Pasuje Ci? — zapytała, odwracając głowę w stronę Gabriela.
T.