Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] Courage is not having the strength to go on; it is going on when you don’t have the strength


WŁAŚC. OCEANA MAKANI KHAWLAH RODRÍGUEZ AL-SHAKHAB, DLA BLISKICH OCEY – 12 LIPCA 1997 ROKU, MALAGA, ANDALUZJA – CÓRKA PREZESA STOCZNI JACHTOWEJ, ZMARŁEGO TRAGICZNIE W KATASTROFIE LOTNICZEJ ORAZ KOBIETY, KTÓRA MACIERZYŃSTWA BAŁA SIĘ BARDZIEJ NIŻ WOJNY – W NOWYM JORKU OD siedmiu miesięcy – ZAMIESZKUJE NIEZDATNY DO ŻEGLUGI JACHT, WYWRÓCONY PRZEZ HURAGAN W TRAKCIE JEJ OSTATNIEGO REJSU Z BERMUDÓW DO AMERYKI – OD poniedziałku do piątku BARMANKA W BARZE SEA WITCH NA MANHATTANIE – Z ZAMIŁOWANIA ŻEGLARZ, NIEGDYŚ WŁAŚCICIELKA ŚREDNIEJ WIELKOŚCI KANAŁU W SERWISIE YOUTUBE, GDZIE PUBLIKOWAŁA VLOGI ZE SWOICH WYPRAw – MIŁOŚNICZKA KONI, JAZDY KONNEJ I WSZYSTKIEGO, CO Z KOŃMI ZWIĄZANE, Z DROBNYMI WYJĄTKAMI – WEEKENDAMI POMAGA PRZY ZWIERZĘTACH NA NIEWIELKIEJ FARMIE ZA MIASTEM; W RAMACH WYNAGRODZENIA SPĘDZA WIECZORY W SIODLE, A NOCE NA KANAPIE PRZY KOMINKU – Niestwierdzony zespół stresu pourazowego, NAPADOWE BÓLE GŁOWY, KRĘGOSŁUPA I OKRESOWE ZABURZENIA CZUCIA W LEWEJ DŁONI, KTÓRE UTRZYMUJE W TAJEMNICY  KONESERKA MOCNYCH ALKOHOLI, ENTUZJASTKA KARAOKE, GIER KARCIANYCH I BILARDA, WYCHOWANA NA BRZMIENIACH STAREGO ROCKA I TEKSAŃSKIM BLUESIE – SERCE ODDAŁA MORZU, A MORZE NIE ODDAJE TEGO, CO ZABIERA – KNOTS & PEARLS – TRAVEL JOURNAL – STORIES – PLAYLIST
 
                       Never trust the calm sea when 
she shows her false alluring smile 

W życiu przede wszystkim ceni wrażenia; swój czas stara się spożytkować tak, by stając oko w oko ze śmiercią, w mrocznej otchłani ziejących czernią oczodołów nie zobaczyć wszystkich tych zmarnowanych szans, niewykorzystanych możliwości. Kolekcjonuje więc chwile, wyciągając z nich możliwie jak najwięcej, próbując, smakując, przecierając je między palcami.
Nie praktykuje jednak wszystkiego bezmyślnie i z marszu, doświadczenia dzieli bowiem na ubogacające i te, które nie niosą ze sobą niczego, co zgodnie z własnym pojmowaniem mogłaby uznać za wartościowe. W okresie dojrzewania – na przykład – nie chciała, tak jak większość jej rówieśniczek, zaznawać narkotycznych zjazdów, skutków ubocznych strucia organizmu alkoholem ani przewijać się przez tuziny rąk, by sprawdzić, w jaki sposób odcisną się na jej skórze i na jak długo pozostawią po sobie ślad, w zależności od tego czy będzie akurat pijana, czy upalona albo od tego, do kogo owe dłonie będą należeć. Takie eksperymenty gryzły się z jej kodeksem moralnym i poczuciem własnej wartości, dlatego je omijała bez żalu. 
Ciągnie do innych doznań – między innymi tych, od których włos jeży się na karku, zmysły wyostrzają się, a serce uderza mocniej, pobudzone zastrzykiem adrenaliny. Cieszy ją wszystko, w czym doszukuje się poczucia wolności, bo niezawisłość myśli i czynów jest dla niej kluczowa. Dusi się, przebywając zbyt długo w jednym miejscu, robiąc te same rzeczy, które ostatecznie rodzą ten sam efekt, dlatego brała już udział w regatach, ujarzmiała fale z pokładu żaglowców i wielkich statków wycieczkowych, rysowała ich brzuchy dłonią, mknąc wodnym tunelem na desce surfingowej, a także nurkowała w poszukiwaniu zaginionych wraków, nietkniętych dotąd ludzką ręką. Jest silnie związana z oceanem, ale nie tylko – niemal tak samo entuzjastycznie podrywała się w przestworza i przeczesywała pustynię z końskiego grzbietu – z Damaszku, po Dajr az-Zaur.
Tak, jakby nigdy nie była stworzona do stąpania po ziemi.
Żyje gdzieś na pograniczu dwóch żywiołów, na styku wody i powietrza, a mimo to, ilekroć dogania ją sztorm, czuje, jakby igrała z ogniem, z samym diabłem. Fale ryczą jej wtedy głosami tysięcy demonów, oblizując pokład, sięgając jej stóp, kiedy wybiera liny, wypłaszczając grota; wiatr gryzie w twarz i zawodzi przeraźliwie, niby lament udręczonych dusz, fok wciąż gnie się złowróżbnie (to jednak jej najmniejsze zmartwienie), a maszt niebezpiecznie pochyla się w dół. Śpieszy się z refowaniem, ażeby przechył nie zbliżył się do punktu, z którego nie uda jej się wyratować w razie nagłego szkwału — chwile takie jak ta przypominają jej, jak mała i nieznacząca jest w obliczu sił natury i choć wie, że jedną z podstawowych cnót dobrego żeglarza jest pokora, zawsze zwleka, ignorując instynkt nasuwający kolejkę profilaktycznych działań. Wie, że jest głupia, tak zwyczajnie i po prostu głupia, za każdym razem, gdy pozwala się dogonić, ale to właśnie dla tych momentów żyje, dzięki nim oddycha. Kusi los, oszukuje przeznaczenie, bagatelizuje niebezpieczeństwo i umyka śmierci; prowadzi grę, której nie wygra i ma tego pełną świadomość.
Czy to już szaleństwo?

***
Ilekroć wspomina Andaluzję, tęskni do przeładowanych stołów, romantycznej wizji horyzontu w płomieniach wschodu, słów skropionych alkoholem i półnagich ciał rozochoconych tancerzy. Tęskni do granatowego nieba, księżyca i szarańczy gwiazd, dlatego często wspina się na dachy wieżowców; dostatecznie wysoko, aby przebić się przez kłęby smogu. Na poziomie czterdziestego piętra powietrze wydaje się bardziej rześkie, czystsze i jakby łatwiej przechodzi przez płuca, choć jest to tylko jej urojenie. Na poziomie czterdziestego piętra atmosfera sprzyja nieprzejednanym myślom, nagłemu natchnieniu i dalekosiężnym planom. Na poziomie czterdziestego piętra jest dach, na którym marzenia snują się same.
Ma ich wiele; od śmiesznie małych, po te przytłaczająco wielkie.

 I'd rather be scared of something
I'd rather go all or nothing
I'd rather be risking something
I'd rather be really living

Siwy, mentolowy dym plącze się we włosy, a chłodny wiatr prześlizguje po nagich skrawkach skóry, przynosząc ulgę po upalnym dniu. Pod nią wciąż stygnie nagrzany słońcem pokład z drewna tekowego, nad nią natomiast rozciąga się bezkres nocnego nieba, iskrząc z mocą miliardów ciał niebieskich. Wokół zalega cisza, którą mąci jedynie szum fal cyklicznie rozbijających się o burtę, jednak dociera do niej jakby gdzieś z boku, zapomniany i mało istotny. W takich warunkach myśli pędzą, wymykając się spod kontroli i przyprawiając o szybsze bicie serca, więc wyciąga dłoń w górę i liczy gwiazdy. Prowadzi drżący palec śladem gwiazdozbiorów, nazywając konstelacje w swojej głowie – po latach takiej praktyki zna je wszystkie na pamięć.
Liczy i obłaskawia lęki. Odpycha sen, bo koszmarów dręczy ją tyle samo, co marzeń.

It is hard to stop loving the ocean
Even after it has left you gasping salty


ODAUTORSKO: Cześć ponownie! Z Ocey byłyśmy tu już kiedyś, raczej dawno temu, ale może ktoś kojarzy. ^^ Karta rzuciła mi się w oczy podczas porządkowania prywatnego bloga i nie mogłam się powstrzymać przed tym, żeby dać tej dziewczynie jeszcze jedną szansę. W tytule Theodore Roosevelt, buźki użycza Morgan Crabtree, a imię i nazwisko podlinkowałam, tak jak pogrubiony tekst. Zakładka "travel journal" będzie się rozwijać, a "stories" się piszą (jak chcecie dostęp VIP, to z Ocey zapraszamy do Wiedźmy :D)
Szukamy wszystkiego, choć najbardziej przyda nam się kilka przyjaznych twarzy, mamy też parę duszyczek do oddania, a mianowicie: przyjaciela z młodości, z którym łączyła ją dość bolesna relacja (i który pomógł jej zebrać się na odwagę, by spełnić marzenie o żeglowaniu dookoła globu); kogoś, kto wspólnie z nią pomagał syryjskim cywilom uporać się ze skutkami Bitwy o Dajr az-Zaur, oraz kogoś, kogo spontanicznie porwała w kilkudniowy rejs (czas i miejsce do ustalenia). Więcej informacji drogą mailową!
Oceana zwiedziła już spory kawałek świata, chwytała się różnych zajęć, znajdowała się w wielu sytuacjach, również tych niebezpiecznych. Dopuszczam wiele możliwości, a komplikacje i niejasności to nasza specjalność, więc namieszajmy, jak się da. :D

WĄTKI I USTALENIA: 
nothingetsforgiven@gmail.com

10 komentarzy

  1. [JA PAMIĘTAM! Heeej, fajnie że znów jesteście! Zostań na dłużej :*
    Ocey jest taka pogodna, pełna kolorów, pełna życia! Zazdroszczę podróżowania, odwagi i takiej wolności, którą dziewczyna wydaje się aż przesycona! Wyobrażam sobie, że miała już tyle przygód, ile większość ludzi nigdy nie zazna, ale to tak bardzo do niej pasuje! Udanej zabawy, jeszcze więcej przygód dla Was! :*]

    Lily & Emma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ O, wiem, jakie słowo mi się z nią kojarzy! AMAZONKA! *_*
      piekne te karty robisz!]

      Usuń
  2. [Hej,

    Przyznam, że jej uśmiech, ile razy bym go nie widziała, zawsze poprawia mi dzień. Witam z powrotem i mam nadzieję, że uda wam się tu zagrzać wspólnie miejsce na dłużej.

    PS. Oczywiście w razie chęci zapraszam w swe skromne progi.]


    Sibyl, Milka, Aaron i Martino

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć! Oceana jest pełnym życia i koloru symbolem niezależności. To jak odkrywa świat, jak walczy ze wszystkimi przeciwnościami, jak kolekcjonuje chwile, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Mam odczucie, że dla niej nie istnieje niemożliwe, że tego słowa nie ma w jej słowniku. Czekam na to, jak opiszesz zakładkę travel journal i po prostu wzruszyło mnie przygotowanie jachtu przez ojca dla córki ^^ Samo piękno w tej karcie! Sukcesów na blogu :D]

    NATALIE HARLOW

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dzień dobry i tu! :)
    Oceana jest niewątpliwie intrygującą postacią, a przy jakże piękną. Uwielbiam takie morskie klimaty. Co prawda moja Verka boi się wody, a fakt, że ostatnio miała wypadek na morzu nie pomaga, więc raczej jej Oceana nie mogłaby zabrać w kilkudniowy rejs. A szkoda!
    Życzę Ci dużo wspaniałych i porywających wątków, a w razie chęci zapraszam do siebie. :)]

    veronica brown

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dzień dobry, dzień dobry :) No jakże nie miałabym kojarzyć Ocey? ;) Pamiętam ją aż za dobrze, szczególnie z pewnej wyjątkowej imprezy urodzinowej! 💙 Cieszę się, że natknęłaś się na Oceanę przy porządkach i zdecydowałaś się z nią do nas wpaść. Co prawda aktualnie żadnej imprezy urodzinowej nie organizuję, ale wątków na pewno Ci nie zabraknie ^^ A w razie chęci zapraszam na wspólną burzę mózgów do Christiana! Oczywiście najprościej byłoby nam założyć, że ten jest stałym bywalcem Wiedźmy, ale kto wie, może uda nam się wykombinować coś jeszcze? :)
    I jak każdemu, tak i Tobie życzę udanej zabawy oraz wątków, które nie dają spać po nocach 💙]

    CHRISTIAN RIGGS

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ja pamiętam! Dzień dobry :) Nawet coś próbowałyśmy kiedyś pisać, ale szczegółów to już nie pamiętam :)
    Bawcie się dobrze!! ]

    Max Rossi

    OdpowiedzUsuń
  7. [Nie pozostaje mi nic innego, jak napisać DZIĘKUJĘ za te wszystkie miłe słowa 💙 Niestety na Jeromka przyszła już pora i muszę przyznać, że przeniosłam go do wersji roboczych bez żalu, co mnie samą zaskoczyło - byłam przekonana, że będzie mi smutno i o wiele bardziej to przeżyję. Wygląda jednak na to, że chłopak dostał ode mnie najlepsze życie, jakie tylko mógł mieć i wycisnął z niego wszystko, co do ostatniej kropelki, przez co pożegnałam go nie ze smutkiem, a z uśmiechem i satysfakcją :)
    A wiesz, że zastanowię się nad tą integracją? Raz na jakiś czas coś podobnego faktycznie można by było zorganizować :)
    Co do wątku - jak tylko wygrzebię się z tygodniowych odpisowych zaległości, odezwę się na Google Chat w celu rozpętania burzy mózgów, ponieważ podoba mi się ten zalążek, który już teraz nam się tutaj urodził :) Tymczasem uciekam skrobać, a Tobie życzę udanej zabawy z Ocey i nie znikajcie, dobrze? ;)]

    CHRISTIAN RIGGS

    OdpowiedzUsuń
  8. [Witaj! Bardzo dziękuję za powitanie. Ocey jest niewątpliwie bardzo barwną osobowością. Ujmuje mnie jej miłość do morza i uwielbienie podróżowania. Karta za to napisana jest bardzo przyjemnie, z jednej strony oprawiłaś ją dostatecznie dużą ilością szczegółów, by wzbudzić ciekawość, z drugiej pozostawiłaś nutkę tajemnicy. Aż chciałoby się dowiedzieć o niej więcej. Podczas lektury wpadły mi do głowy dwa luźne koncepcje:

    1. Spotkanie na dachu jakiegoś budynku podczas bezchmurnej nocy. Bohaterowie, których łączy przypadek, dręczeni przez wspomnienia ze swojej przeszłości spotykają osobę postawioną w podobnej sytuacji. Może się przed sobą otworzą, może uda im się rozkojarzyć i odciągnąć myśli od demonów, a może pechowo zatrzasną się na górze i będą musieli kombinować, jak zejść. Postawiłabym tu na całkowity spontan.

    2. Jeśli Ocey odwiedziła kiedyś Włochy, mogli poznać się w okresie, kiedy Luci nie był do końca sobą. Tutaj przydałoby się dogadać szczegóły i sprawdzić, jak taka interakcja by wyglądała.

    Daj znać, czy któraś z powyższych koncepcji Ci podpasowała - zdaję sobie sprawę, że nie każdemu pasuje chodzenie na żywioł :)
    Życzę miłej zabawy na blogu i morza weny!]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Za dobrze nas znam i za dobrze wiem, że tak się będziemy do tego pisania zbierać, że nic razem nie napiszemy :DDD Dream team to my.

    Ale Woody'ego pod twoją kartą też nie mogło zabraknąć, so here I am. :DD Dziko tak bez Jeda, ale Woody też się nada, o. <3]

    Woodie

    OdpowiedzUsuń