Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] jaimie wyatt

Jaimie Wyatt
31 lat — Strażnik więzienny wyższej rangi — Dwukrotnie dźgnięty. Za pierwszym razem pod żebrem, za drugim na lewym udzie — W teorii stróż prawa z silnym kręgosłupem moralnym i bogatym doświadczeniem zawodowym — W praktyce nieco zgorzkniały typ, który stroni od stałych związków — Z racji nie najwyższej pensji postanowił, w imię solidnych pobudek, być przekupnym — Mimo trudnego zawodu utrzymuje, że jest szczęśliwy — W życiu szuka przyjemności, co objawia się słabością do pięknych kobiet i alkoholu — Uzależniony od ćwiczeń fizycznych
Zebrane w tchawicy i płucach emocje, drą aksamit usposobienia. Wciągają w stan chronicznego zapomnienia wspomnienie dobrych emocji – jego ciepłych dłoni, szklących się szczerością oczu, czy czułych słów, jakie od czasu pracy w więzieniu rzadko odważa się spuścić na język.

Miękkość duszy nie chce zajść pod rękaw umundurowanej koszuli. Pozostaje więc na co dzień oschły i nieosiągalny, gdy sarkazmem i obojętnością gładzi poła rozmów.

Prywatnie, jest jedna tylko rzecz, która skwapliwie go śmieszy: to wizja rodziny, skąpanej w rosie swawolnej wesołości. W świadomości własnych wad, dawno już porzucił przecież czcze nadzieje na budowanie związku. W jego środowisku, wśród znajomych twarzy, wszystkie z nich kończyły się rozwodem.

W gruncie rzeczy nie jest jednak taki zły.

To tylko za siatką zakładu wyksztusza z siebie naręcze brzydkich przekleństw. Odbija się od cudzych wrogości i dzień za dniem, uczy się na nowo, jak ignorować słabości – jak ukrywać strach, niepewność, czy zajmujący ciało wstyd.

W efekcie, w murach zaziębniętego nocą korytarza, chodzi pewnie.

Struna stanowczości wyciąga ciało w pion, a choć wzruszenia czasem targają jego duszą, w akcie poszukiwanego bezpieczeństwa i wywleczony na parnas własnej dumy żąda zawsze jednego:

Szacunku.
___

Czasami zapadam się pod ziemię i życie rzuca mną w prądach obowiązków, ale poza tym przyzwoity ze mnie gracz. Lubię emocje, konsekwencje i rozwój fabularny. Godzę się na wiele... a czasem nawet więcej. Jeśli ten Pan Ci nie leży, mam jeszcze Daniego Hassona (zapraszam!). Kontakt: imprison.men@gmail.com


5 komentarzy

  1. [Dzień dobry! Podoba mi się ten pan. Zresztą chyba jak każda Twoja postać ;) Wszystkie bez wyjątku mają w sobie to coś, co przyciąga i każe na dłużej zawiesić oko na karcie postaci. Nie inaczej jest w przypadku Jaimie'ego. Mogę się tylko domyślać, jak bardzo praca odciska na nim swe piętno i jak silny ma na niego wpływ. Te wzmianki o dźgnięciu nożem? Brrrr!
    Życzę udanej zabawy z kolejną postacią, a sama tymczasem lecę zapoznać się jeszcze z postem fabularnym! :)]

    CHRISTIAN RIGGS

    OdpowiedzUsuń
  2. [Hej! Mam pomysł i odezwę się z propozycją na maila!
    Pan daje wiele możliwości na rozbudowanie postaci. Nie jest płaskim bohaterem, a ja mogę jedynie kolejny raz chwalić pomysłowość i umiejętność ciekawej kreacji :) najbardziej interesujące wydaje się być to, gdzie i w jaki sposób, facet daje upust narastającym w nim emocjom... Chętnie się przekonam!
    Udanej gry, zostań z nami na dłużej ❤️]


    Lily &Emma

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dzień dobry. =) Bardzo intrygujący pan z niecodzienną pracą. Wydaje mi się, że trzeba mieć naprawdę silną osobowość, aby pracować w takim miejscu. Zdecydowanie mu tej posady nie zazdroszczę, a już na pewno nie tych pamiątek po ostrzu.
    Życzę udanej zabawy oraz samych ciekawych wątków :)]

    Bridget Calloway &Rhys Hogan

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ja również dziękuję pięknie za miłe słowa :) Jak zwykle szukam w głowie pomysłu na wątek, ale - również jak zwykle - nasi panowie znajdują się na dwóch skrajnych biegunach i na ten moment nic nie przychodzi mi do głowy ^^ Niemniej, jeśli mnie olśni, to się odezwę i Ciebie też w razie czego zapraszam do kontaktu :)
    Co do postu fabularnego, sama daaawno żadnego nie napisałam, więc może wypadałoby rozruszać w ten sposób palce i głowę... ^^]

    CHRISTIAN RIGGS

    OdpowiedzUsuń


  5. Większość kobiet marzy o zostaniu matką, ale nie Sibyl. Ona nigdy tego nie planowała. Wiedziała bowiem aż za dobrze, że dziecko uniemożliwi jej powrót wprost w paszczę Jeźdźców Apokalipsy, a zawsze uważała się za osobę zbyt dumną, by zwalić całą odpowiedzialność z tym związaną na partnera. Jednak w chwili, w której z ust ginekologa usłyszała werdykt, nie potrafiła powstrzymać łez. On myślał, że płacze ze szczęścia, więc czuła się jeszcze bardziej upokorzona, bo nie potrafiła zrozumieć czemu nie umie cieszyć się z tego cudu. Przecież wszystkie jej koleżanki umiały. Co więc z nią było, do cholery, nie tak jak powinno ? I czemu, ach czemu, to właśnie jej musiała przesunąć się ta pieprzona wkładka ? I ostatecznie jak miała znaleźć w sobie wystarczająco dużo odwagi, by spojrzeć w oczy facetowi, któremu jej brat zawdzięczał choćby możliwość uczestnictwa w pogrzebie własnej matki i oświadczyć, że za osiem miesięcy zostanie ojcem ? Bo jedno wiedziała teraz na pewno – stanie na wysokości zadania i urodzi to nieszczęsne dziecko, a później je wychowa. Jasne, początkowo rozważała jego usunięcie, ale ostatecznie stwierdziła, że nie jest aż takim zwyrodnialcem. Zresztą nigdy nie uciekała od konsekwencji własnych zachowań i na sto procent nie zamierzała zmieniać tego akurat teraz.
    - Dasz sobie radę sama, czy mam wysłać tą wiadomość za ciebie ? – Bella, serdeczna przyjaciółka brunetki, która jako jedyna wiedziała o jej małej tajemnicy, zerknęła na ekran trzymanego przez Floridę telefonu. – I nie zapominaj, że teraz musisz szczególnie o siebie dbać, więc z tym koniec. – Dodała, wyjmując jej z dłoni kieliszek wciąż w trzech czwartych wypełniony czerwonym winem, którego zawartość wylała następnie do zlewu.
    - To może jeszcze będziesz tak uprzejma i pójdziesz za mnie na to spotkanie ? – Odparła zaczepnie panna Allatius, klikając w końcu odpowiednią ikonkę na wyświetlaczu.
    - O co to, to nie. Najwyżej mogę ci w nim towarzyszyć jako wsparcie. Kto wie jak chłop zareaguje na tego typu nowiny…


    Sibyl

    OdpowiedzUsuń