Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

Zephyrine


Niegdyś jacht godny zaufania, łódź na której można było polegać w każdych warunkach - nic dziwnego, w końcu zbudowana została przez ojca dla córki z najwyższą pieczołowitością i dbałością o każdy szczegół. Szybka, niezawodna, łatwa w prowadzeniu, ale przede wszystkim bezpieczna - taka właśnie miała być Zephiryne i taka była, także w dniu, w którym dwunastometrowa fala połknęła ją w całości, rolując na języku jak cuksa.
W wyniku wywrotki maszt złamał się wpół, a silnik uległ zalaniu, podobnie do instalacji elektrycznej i wszystkich podpiętych pod nią urządzeń. Kadłub, stępka i kil okazały się jednak na tyle mocne, że jacht nie tylko nie poszedł na dno, ale ostatecznie wrócił do pionu, targany przez mroźny, kipiący Atlantyk; Oceana wie, że solidność konstrukcji i jej wybitnie udany projekt uratowały ją wtedy przed utonięciem, bądź śmiercią z wychłodzenia lub głodu na wraku obróconym do góry dnem. Reszta natomiast to kwestia jej siły woli i faktu, że ojciec, w dobie elektroniki dominującej każdy aspekt życia, nie zaniechał nauczyć jej, jak nawigować za pomocą sekstantu.
Dziś nigdzie już nią nie popłynie i nie wie, czy zrobi to jeszcze kiedykolwiek, ale nie zamierza się poddać, ani spisać jachtu na straty. Wie, że odbuduje go krok po kroku, choćby miało jej to zająć lata, a nawet jeśli miałaby nigdy już nie wypłynąć nim na szerokie wody, zamierza urządzić w nim sobie dom - tak, dom. Podjęła już w tym kierunku pierwsze działania: zakonserwowała kadłub, osuszyła wnętrze, pozbyła się silnika i niezdatnej do niczego instalacji elektrycznej, a także nawilgotniałych elementów zabudowy i w takiej dokładnie łodzi udało jej się przetrwać zimę. Co prawda musiała kupić nowy materac, pościel, masę kocy, solarny agregat prądotwórczy, przenośny kominek elektryczny i kuchenkę na naboje z gazem (co uszczupliło jej niewykorzystane jak dotąd zabezpieczenie finansowe), ale się udało. Teraz, gdy mrozy odpuściły, a czas już tak nie nagli, jak po wyjściu ze szpitala, dba o to, by jacht wrócił przynajmniej częściowo do swojej dawnej świetności (przy czym będzie sobie jeszcze rwała włosy z głowy, bo choć prace szkutnicze nie są jej obce, na elektryce zna się tyle, co nic). 
"Zephyrine"
ROK PRODUKCJI: 2013
STOCZNIA: Anhelo Del Mar
KLASA PROJEKTOWA: A - OCEANICZNA
PROJEKT: José Maria Rodríguez
MODEL JEDNOSTKI: Custom
TYP JEDNOSTKI: Sloop
NAPĘD: Żaglowo-motorowy
SILNIK: Volvo Penta (diesel, 75KM)
DŁUGOŚĆ: 15,2 m
SZEROKOŚĆ: 4,3 m
ZANURZENIE: 2,72 m
WYPORNOŚĆ: 15 t
KADŁUB: Włókno szklane
WYKOŃCZENIE POKŁADU: Drewno tekowe
BALAST: Kilowo-mieczowy (4,2 t)
STIX*: 52,25

*miara dzielności morskiej

Brak komentarzy

Prześlij komentarz