Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] you were my crown, now I'm in exile

Madeleine Quinn
Madeleine Ivy Quinn —•— urodzona 13.09.2003, córka pilota linii American Airlines, po wielu latach od tajemniczego zaginięcia uznanego za zmarłego, i wiecznej szefowej, która nigdy nie daje za wygraną —•— coraz częściej rozpoznawana projektantka ekskluzywnej bielizny —•— apartament dzieli z matką, ojczymem, dwiema siostrami: przyrodnią i przybraną, oraz kocicą Vitą —•— trzyletnia przerwa w życiorysie, której nie potrafi niczym zapełnić —•— powiązania

Pierwsze wspomnienia są niewyraźne, jak kiepskiej jakości fotografie, miejscami powycierane i oprószone kurzem. Żywe są tylko zapachy. Kolory już dawno wyblakły, dźwięki nie brzmią tak czysto. Świat wówczas był prosty — im mniej się wie, tym mniej się o tym myśli — a życie biegło sobie leniwie, drocząc się z promieniami słońca i zostawiając za sobą echo dźwięcznego śmiechu.
Potem przychodzi nic, a jest to nic w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu; okrutne i przerażające nic; bez światła i ciemności, bez hałasu i ciszy. Bez słów, bez wrzasków i bez milczenia. Bez szczęścia i bez smutku, jak więzienie zbudowane w próżni. Coś tkwi pod spodem — wie o tym, lecz nie wie co to. Chciałaby odkryć prawdę, a zarazem boi się tego, co mogłaby odkryć. Nie bez powodu ta część życia zniknęła, zamknęła się szczelnie w skrzyni, do której nikt nie ma dostępu. Czasem niewiedza bywa mniej zabójcza, niż fakty, z którymi trzeba się zmierzyć. A raz odgrzebanej prawdy nie da się z powrotem pochować.
Smutki maskuje czarnym humorem, a lęki wściekłością, wrzącą pod powierzchnią jak wulkaniczna lawa i wybuchającą w najmniej odpowiednich momentach. Jest pełna sprzeczności, pełna marzeń i pełna emocji, które stara się schować, bo nie okazując uczuć nie okazuje się również słabości. Nie można jej zamknąć w konkretnych ramach, ukształtować wedle własnych zachcianek, choć mimo wszystko rzeczywistość cały czas usiłuje to zrobić. Najchętniej spaliłaby świat i na tych zgliszczach zbudowała swoje życie na nowo.

6 komentarzy

  1. I think I've seen this film before
    And I didn't like the ending

    😶‍🌫️❤️‍🩹

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wybrane zdjęcie pasowałoby do popularnego odtwarzania fotografii z przeszłości. Takie ja odniosłam wrażenie, jakby Mad naśladowała siebie sprzed lat! Hej, witaj ^^ Pierwszych wspomnień nie jesteśmy pewni, wracamy do nich, a one wciąż pozostawiają w nas niepewność. Dlatego tak lubię zwracać uwagę na zapachy. Twój opis postaci jest mi szalenie bliski ^^ Może odnoszę złe wrażenie, ale jak Madeleine przemierza dom, to pewnie aż mury drżą i jej niedawno opublikowana siostra ma z nią pełną wrzawy codzienność. To dobrze, że żyje po swojemu, a nie pod czyjeś dyktando! I niech przynajmniej marzy otwarcie, skoro na wiele sobie nie pozwala, ukazując emocje inaczej, niż setki innych osób. Pozostawiam zapewnienie, że moja Nacia nosi tę bieliznę; że nosi wszystko, co na metkach ma nazwisko Quinn.
    "Zawsze miej na sobie swoją najlepszą bieliznę - życie jest zbyt krótkie, by trzymać ją na specjalną okazję."
    Sukcesów na blogu ;D]

    NATALIE HARLOW

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dzień dobry! Witam serdecznie Twoją nową postać i mam nadzieję, że wraz z pozostałymi na długo zagrzeje ona miejscu na blogu :) Chyba Cię nie zdziwię, jeśli napiszę, że najbardziej zainteresowała mnie ta trzyletnia przerwa w życiorysie. A że dałaś nam już próbkę tego, jak piszesz, to ja bardzo, ale to bardzo czekam na jakiś post fabularny w tym temacie, ponieważ coś mi się wydaje, że będziesz miała duże pole do popisu :)
    Udanej zabawy! 💙]

    CHRISTIAN RIGGS

    OdpowiedzUsuń
  4. [Zgadza się, przypadła mi do gustu ^^ Uznajmy, że Nat szybciej przysięgnie wierność producentce bielizny niż swojemu przyszłemu mężowi ;D Może akurat połączę ją z Mad. Co powiesz na to, żeby Quinn z ciekawości weszła do jednej z największych filii sprzedających jej dzieła i Harlow nie wiedząc, jak wygląda, potraktuję ją jak przypadkową klientkę?]

    NATALIE HARLOW

    OdpowiedzUsuń
  5. [Nie mam nic przeciwko temu, abyś podesłała rozpoczęcie ^^ Śmiało zaczynaj!]

    NATALIE HARLOW

    OdpowiedzUsuń
  6. Od początku ten pomysł był idiotyczny, ale nikt jej nie słuchał.
    Ojciec twierdził, że to zbliży wszystkich razem, a Sophia miała nadzieję, że któraś z siedzących kobiet zadławi się chlebem podczas tych śniadań. Na co dzień była spokojną dziewczyną, nie życzyła nikomu źle, ale potrafiła odpowiedzieć ogniem na ogień, a nawet zrobić to z podwójną siłą. Czego akurat nikt się po niej nie spodziewał. Sprawiała wrażenie zamkniętej w sobie (bo taka była), cichej i nieskorej do tego, aby o cokolwiek się wykłócać. Prawda była taka, że przez większość czasu wolała milczeć, aby nie powiedzieć czegoś, czego mogłaby potem żałować. Relacje może miała z rodziną jakie miała, ale nie chciała nikogo intencjonalnie krzywdzić. Przecież nie o to w tym chodziło, prawda? Kiedyś kochała wspólne śniadania. W czasach, kiedy była tylko ona, tata i mama, a od czasu do czasu, dwa razy w miesiącu, Imogen. Znosiła jej towarzystwo tylko dlatego, że musiała i że ojciec miał z nią widzenia, ale nic poza tym. Kochała patrzeć na rodziców i pragnęła takiej miłości, jaką dzielili między sobą. Jak trzymali się za ręce, nawet podczas śniadania, gdzie oboje potrzebowali rąk, aby zjeść czy się napić, a mimo to nie puszczali się. Kochała obserwować, jak posyłają sobie tajemnicze uśmiechy, których znaczenie znali tylko oni, a wszyscy inni mogli tylko domyślać się o co im chodzi. Uwielbiała patrzeć, jak jej rodzice się całowali. Choć brzmiało to dość niegrzecznie, ale przecież nie spoglądała na namiętne, pełne pasji pocałunki, a na drobne całusy w ciągu dnia, muśnięcia stęsknionych warg. Kochała, jak tata obejmował mamę w pasie, kiedy gotowała w kuchni, jak całował jej ramię czy szyję. Kochała, kiedy mama siedziała ojcu na kolanach, gdy ten czytał gazetę i bawiła się jego włosami. Cudownie było patrzeć, kiedy podchodziła, gdy siedział zamyślony, a jej dłonie masowały jego ramiona. Miała świadomość, że ojciec nie był najwierniejszy, gdy poznał jej mamę, ale była też bardziej niż pewna, że był wierny, gdy się związali. Oscar Carpenter nie widział świata poza Elianą Moreirą. Oscar Carpenter był w niej dozgonnie zakochany i Sophia miała przeczucie, że dalej był zakochany w jej mamie, ale z jakiegoś powodu wybrał powrót do Gwen, z którą… Z którą nie dzielił takich uczuć. Bądź to Sophia nie chciała tego widzieć, ale kobieta była chłodna, nieprzystępna i zdystansowana. Gwen była przeciwieństwem Eliany i nigdy nie byłaby w stanie jej dorównać. Nigdy nie byłaby w stanie zyskać od Oscara takiej miłości, jaką darzył Elianę. Według Sophii taka miłość zdarza się raz i ten jeden raz przypadł na jej mamę i tatę, a Gwen… Gwen musiała zadowolić się resztkami.
    Sophia zresztą też.
    Siedziała przy stole po lewej stronie ojca, chociaż najchętniej zjadłaby w swoim pokoju. Miała dość, a była dopiero dziewiąta rano. Pomoc domowa się krzątała od rana, znosili na stół jedzenie, napoje, naczynia. Sophia tego nie rozumiała, bo mogli sami sobie przygotować jedzenie, ale podobno tak było lepiej.
    Jak zwykle w niedzielę jadła jajko na miękko, tost z masłem i awokado, a do tego miała trzy plasterki mocno wysmażonego bekonu. Chociaż obecnie miała ochotę to wszystko ze stołu zrzucić. Nawet nie zwracała uwagi na resztę, jadła w ciszy, ojciec czytał gazetę, a na pozostałe osoby nie zwracała uwagi.
    Do pewnego czasu siedziała cicho.
    — Tato? — zaczęła, kiedy odłożyła sztućce na talerz i wbiła wzrok w ojca, który podniósł na nią wzrok. Był zmęczony, jego oczy podkrążone.
    — Tak, kochanie?
    Szybki wdech. Będzie awantura. Czuła to w kościach.
    — Zarezerwowałeś już może samolot do Sao Paulo? Babcia się pytała, kiedy przylecimy. Chciała wiedzieć wcześniej, aby wszystko sobie mogła przygotować.
    Pauza, która zapadła po jej pytaniu nie wróżyła niczego dobrego i powoli zaczynała żałować, że nie dorwała ojca, kiedy był sam.

    Miłość na pewno nie rośnie wokół nas

    OdpowiedzUsuń