Christian Riggs
Christian Riggs
I catch in my throat
Choke
Torn into pieces
I won't - No
I don't want to be this
But I won't let this build up inside of me
I can't make her real
urodzony 26 maja 1989 roku w Nowym Jorku, USA // 35 lat // trener zespołu Penn State Nittany Lions reprezentującego Uniwersytet Stanowy Pensylwanii w futbolu uniwersyteckim // wynajmuje pokój w Filadelfii oraz kawalerkę w Nowym Jorku, na Queens // czas dzieli pomiędzy treningi z drużyną i spotkania z córką // ojciec siedemnastolatniej Abigail // wciąż beznadziejnie zakochany w jej matce, do czego nie przyznaje się nawet przed samym sobą // wielokrotnie próbował ułożyć sobie życie z inną kobietą u boku, lecz każda z tych prób kończyła się fiaskiem // pocieszenia szuka w sporcie, dla swoich podopiecznych będąc nie tylko wymagającym trenerem, ale też mentorem, do którego chętnie zwracają się po pomoc
Byłeś wschodzącą gwiazdą futbolu amerykańskiego, kapitanem licealnej drużyny, ona z kolei była cheerleaderką o uśmiechu, od którego miękły ci kolana. Stanowiliście najpopularniejszą parę w szkole, tą idealną, jak z obrazka i wielu uważało, że chodziliście ze sobą jedynie z czysto egoistycznych pobudek, nawzajem podbijając swoją popularność. Jak w typowo amerykańskich filmach o nastolatkach. I tylko wy zdawaliście się wiedzieć, jak było naprawdę. Ty, niemalże dwumetrowy facet, potulniałeś przy niej niczym baranek, gotowy spełnić każde jej życzenie. Ona, drobna i delikatna, chowała się w twoich ramionach, często nie mogąc poradzić sobie z presją. Razem jednak byliście panami życia i mogliście sięgnąć po wszystko, zdobyć cały świat. Najlepsze uczelnie stały przed tobą otworem, prześcigając się w ofertach sportowego stypendium. Jej niewypowiadanym na głos marzeniem była medycyna. Mieliście wspólne plany, lecz póki mogliście, żyliście chwilą. Aż pewnego dnia Natalie oznajmiła ci, że jest w ciąży. Właśnie wtedy czas się dla was zatrzymał.
Nie poszedłeś na studia, Natalie przerwała naukę. Przestałeś grać, nie mogąc pogodzić wyczerpującej pracy na budowie z treningami, lecz to nie było aż tak istotne – nie mogłeś przecież zawieść na zupełnie innym, o ile ważniejszym polu. Za punkt honoru postawiłeś sobie zapewnienie swojej małej rodzinie bytu. Pracowałeś po kilkanaście godzin dziennie, często siedem dni w tygodniu, lecz nie było was stać, by zamieszkać razem. Pieniądze odłożone ze stypendium sportowego skończyły się zatrważająco szybko, tuż po skompletowaniu wyprawki. Wypruwałeś sobie żyły, codziennie przesiadywałeś u Natalie i ocierałeś jej łzy, powtarzając, że wszystko będzie dobrze. Aż w końcu na świat przyszła Abigail. I właśnie wtedy czas zaczął wam uciekać przez palce.
Nie pamiętasz nawet, kiedy okazało się, że licealne uczucie to za mało, żeby to wszystko udźwignąć. Zaczęliście mieć do siebie nawzajem pretensje. Ty o to, że zostałeś zmuszony porzucić futbol, ona o zaprzepaszczone marzenia o zostaniu lekarzem. Kłóciliście się coraz częściej, codziennie, później kilka razy dziennie, aż w pewnym momencie kompletnie przestaliście. Zacząłeś dostrzegać w oczach Natalie jedynie obojętność i wtedy z bólem zrozumiałeś, że nie podołaliście. Że przerosło was wspólne i proste życie, o którym jeszcze kilka lat temu śmiało marzyliście. Nie musieliście nawet brać rozwodu, bo w całym tym rozgardiaszu nie wzięliście ślubu. Rozstaliście się, gdy Abigail miała pięć lat i nagle przestałeś wiedzieć, co zrobić ze swoim życiem.
Nie mogłeś wrócić do gry – wypadłeś z niej. Pojawili się inni – młodsi i sprawniejsi. To o nich ubiegali się sponsorzy, o nich walczyły uczelnie, przed nimi stała wizja sportowej kariery. Wystarczyło pięć lat, by o tobie zapomnieli, byś przestał się liczyć i może nie byłoby to takie straszne, gdybyś miał na siebie jakikolwiek inny pomysł. Ale nie miałeś i wiedziałeś, że musisz szybko coś wymyślić, by uniknąć stoczenia się na dno.
Dziś masz trzydzieści pięć lat i jesteś trenerem Penn State Nittany Lions, których w tym sezonie masz zamiar doprowadzić do zdobycia mistrzostwa. Całkiem nieźle dogadujesz się z Natalie, od której uśmiechu wciąż miękną ci kolana, co skrzętnie starasz się ukryć. Masz też już siedemnastoletnią córkę Abigail, której kompletnie nie rozumiesz (ale bardzo się starasz) i zastanawiasz się, dlaczego jeszcze masz cierpliwość co drugi weekend, a czasem częściej, wysłuchiwać w czym nowy partner Natalie jest od ciebie lepszy. W mieszkaniu na Queens bywasz praktycznie tylko w weekendy, w tygodniu zdecydowanie łatwiej złapać cię na uniwersyteckim boisku czy Beaver Stadium i sam zastanawiasz się, dlaczego jeszcze nie przeprowadziłeś się do Pensylwanii, choć przecież doskonale znasz odpowiedź. W końcu tamtejsze cheerleaderki nie dorastają tej jedynej do pięt.
Nie poszedłeś na studia, Natalie przerwała naukę. Przestałeś grać, nie mogąc pogodzić wyczerpującej pracy na budowie z treningami, lecz to nie było aż tak istotne – nie mogłeś przecież zawieść na zupełnie innym, o ile ważniejszym polu. Za punkt honoru postawiłeś sobie zapewnienie swojej małej rodzinie bytu. Pracowałeś po kilkanaście godzin dziennie, często siedem dni w tygodniu, lecz nie było was stać, by zamieszkać razem. Pieniądze odłożone ze stypendium sportowego skończyły się zatrważająco szybko, tuż po skompletowaniu wyprawki. Wypruwałeś sobie żyły, codziennie przesiadywałeś u Natalie i ocierałeś jej łzy, powtarzając, że wszystko będzie dobrze. Aż w końcu na świat przyszła Abigail. I właśnie wtedy czas zaczął wam uciekać przez palce.
Nie pamiętasz nawet, kiedy okazało się, że licealne uczucie to za mało, żeby to wszystko udźwignąć. Zaczęliście mieć do siebie nawzajem pretensje. Ty o to, że zostałeś zmuszony porzucić futbol, ona o zaprzepaszczone marzenia o zostaniu lekarzem. Kłóciliście się coraz częściej, codziennie, później kilka razy dziennie, aż w pewnym momencie kompletnie przestaliście. Zacząłeś dostrzegać w oczach Natalie jedynie obojętność i wtedy z bólem zrozumiałeś, że nie podołaliście. Że przerosło was wspólne i proste życie, o którym jeszcze kilka lat temu śmiało marzyliście. Nie musieliście nawet brać rozwodu, bo w całym tym rozgardiaszu nie wzięliście ślubu. Rozstaliście się, gdy Abigail miała pięć lat i nagle przestałeś wiedzieć, co zrobić ze swoim życiem.
Nie mogłeś wrócić do gry – wypadłeś z niej. Pojawili się inni – młodsi i sprawniejsi. To o nich ubiegali się sponsorzy, o nich walczyły uczelnie, przed nimi stała wizja sportowej kariery. Wystarczyło pięć lat, by o tobie zapomnieli, byś przestał się liczyć i może nie byłoby to takie straszne, gdybyś miał na siebie jakikolwiek inny pomysł. Ale nie miałeś i wiedziałeś, że musisz szybko coś wymyślić, by uniknąć stoczenia się na dno.
Dziś masz trzydzieści pięć lat i jesteś trenerem Penn State Nittany Lions, których w tym sezonie masz zamiar doprowadzić do zdobycia mistrzostwa. Całkiem nieźle dogadujesz się z Natalie, od której uśmiechu wciąż miękną ci kolana, co skrzętnie starasz się ukryć. Masz też już siedemnastoletnią córkę Abigail, której kompletnie nie rozumiesz (ale bardzo się starasz) i zastanawiasz się, dlaczego jeszcze masz cierpliwość co drugi weekend, a czasem częściej, wysłuchiwać w czym nowy partner Natalie jest od ciebie lepszy. W mieszkaniu na Queens bywasz praktycznie tylko w weekendy, w tygodniu zdecydowanie łatwiej złapać cię na uniwersyteckim boisku czy Beaver Stadium i sam zastanawiasz się, dlaczego jeszcze nie przeprowadziłeś się do Pensylwanii, choć przecież doskonale znasz odpowiedź. W końcu tamtejsze cheerleaderki nie dorastają tej jedynej do pięt.
1. I won't let this build up inside of me / 26.05.2024 - ??? /
Cytaty: Slipknot - Vermilion part 2
Wizerunku użycza: Aaron Taylor-Johnson
Ostatnia aktualizacja: 26.05.2024 ⬩ karta postaci
Kontakt: panienkazokienka92@gmail.com
Postać Christiana długi czas kurzyła się na moim dysku i cieszę się, że dziś ma ona okazję ujrzeć światło dzienne :) Poszukujemy przyjaciół i dawnych znajomych ze szkolnych lat, ale nie tylko - zawsze chętnie zrobię burzę mózgów :)
Zapraszam wszystkich chętnych do wspólnej zabawy :) Staram się odpisywać regularnie, w zależności od ilości wolnego czasu, a jakiekolwiek większe odpisowe zaległości nadrabiam w weekendy :)
Wizerunku użycza: Aaron Taylor-Johnson
Ostatnia aktualizacja: 26.05.2024 ⬩ karta postaci
Kontakt: panienkazokienka92@gmail.com
Postać Christiana długi czas kurzyła się na moim dysku i cieszę się, że dziś ma ona okazję ujrzeć światło dzienne :) Poszukujemy przyjaciół i dawnych znajomych ze szkolnych lat, ale nie tylko - zawsze chętnie zrobię burzę mózgów :)
Zapraszam wszystkich chętnych do wspólnej zabawy :) Staram się odpisywać regularnie, w zależności od ilości wolnego czasu, a jakiekolwiek większe odpisowe zaległości nadrabiam w weekendy :)
(ale absolutnie fantastyczna niespodzianka! To takie miłe uwolnić pokurzone pomysły, prawda? :) Christian wydaje się być facetem zdeterminowanym złapać w końcu jakieś szczęście w swoje ręce! Mam nadzieję, że odrobinę mu się ułoży tak sercowo i będzie w końcu spokojny! Straszna sprawa mieć złamane serce i nawet o tym nie wiedzieć -,-
OdpowiedzUsuńJeśli masz chęć zapraszam na jakiś watek! Myślę że coś możemy pokombinować u Lily bo jej brat to sportowiec i widzę więcej szans na zaczepienie niż z Emką :3
Dobrej zabawy i weny i czasu na wąteczki)
Lilka
[Czy to tak ładnie zabierać kolegę Bridget? :D Z kim ona teraz będzie puszczała samoloty z budynków? ❤️🩹
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie to bardzo fajnie zobaczyć nową postać, która wyszła spod Twojego pióra. W dodatku Christian (ach, jaką ja mam słabość do tego imienia i miłe wspomnienia😌) jest niezwykle interesujący. I szczerze mu współczuję tego bycia ciągle zakochanym w byłej partnerce, powinnam trzymać kciuki, aby się jednak zeszli? Będę trzymać, bo jako fanka romansideł inaczej nie mogłabym postąpić. :D Chociaż chyba bardziej mu współczuję przekreślonej kariery. Nie wyobrażam sobie w tak młodym wieku odłożyć swoje marzenia i plany na bok. To godne podziwu co Christian z Natalie zrobili, bo mimo tak młodego wieku wzięli odpowiedzialność i dali z siebie wszystko. :)
Mam nadzieję, że będziesz się z nim świetnie bawiła i napiszesz same wciągające historie! ^^ I tradycyjnie; zapraszam, chociaż nie wiem jeszcze co i czy w ogóle coś mogę zaproponować. :D]
Bridget Calloway & Rhys Hogan
[Aaaa! Kojarzę Aarona jako ciemnowłose lokate sympatyczne ciacho, a tutaj taki... Seksowny skurczybyk! :D Zarezerwujcie miejsce albo dla mojej Haze, albo dla kogoś nowego. Jak wiesz, jak tylko wrócę na pełne obroty, to siadam do pisania!]
OdpowiedzUsuńHazel
[Mega mi się spodobał ten tatuaż! To tak swoją drogą, bo trzeba przyznać, że kreacja Christiana jest świetna i skrada całą uwagę już po pierwszym zdaniu w karcie. Pomyślałam sobie, że to taka historia z życia wzięta, kiedy trzeba odłożyć marzenia na bok w imię obowiązków i stawić im czoła – co nie dla każdego byłoby takie łatwe, wbrew pozorom, bo jednak łatwiej jest stchórzyć. Dojrzały emocjonalnie facet z Christiana i chodzący dowód na to, że stara miłość nie rdzewieje. Niech żyje mu się dobrze w Nowym Jorku, a Tobie niech nigdy nie brakuje czasu na rozwijanie jego historii. Bawcie się wyśmienicie! :D]
OdpowiedzUsuńChayton Kravis
& Reginald Patterson
[Jaki on uroczy! Słodziak. Taki duży słodziak. Ale z córką to chyba nikt mu nie pomoże XD]
OdpowiedzUsuńBrie M.
[Hej! Ale ciekawa historia się kryje za tym panem. Aż chciałoby się dowiedzieć więcej. Czy się zejdzie ze swoją ukochaną, czy nie.
OdpowiedzUsuńPoza tym, przypomniało mi się, że na przywitaniu poniekąd obiecałaś mi wątek, więc.. oto jestem xD.]
Whitney
[Na pewno nie ja! XD W każdym razie cieszę się, że wróciłaś z postacią <3]
OdpowiedzUsuń[Oficjalnie dziękuję za zaufanie, za oddanie tak cennej osoby, jaką jest Nat w życiu Chrisa! Wyszedł Ci fenomenalny pod każdym względem, nawet jeśli nie ma ciemnobrązowych oczu :D
OdpowiedzUsuńNie ma słów, które zniszczą Cię we mnie. Przenoszę się do miejsc, w których mam Cię na zawsze...
Radzę, żebyś zapięła pasy bezpieczeństwa temu Panu! ^^]
NATALIE HARLOW
Dorosłe samodzielne życie nigdy nie było i raczej nie będzie prostą drogą pozbawioną zbędnych zakrętów. Skomplikowaną ścieżkę tworzyły nawarstwiające się obowiązki. Jej grafik zawarty w papierowej wersji kalendarza pękał w szwach, a w tym wszystkim Natalie robiła wszystko, aby najwięcej czasu poświęcić nie tyle, ile sobie czy o trzy lata starszemu narzeczonemu, ale dorastającej, siedemnastoletniej córce. To ona była najważniejszą osobą, jaką Harlow mogła zyskać w swoim pogmatwanym życiu. Abigail stała się dla niej skarbem, najpiękniejszą perełką i najlepszą przyjaciółką, chociaż w ostatnim czasie przestało być między nimi tak kolorowo, jak kiedyś. Zrozumienie niemal dorosłej nastolatki wychodziło kobiecie problematycznie, bo mimo tego, że sama miała trzydzieści cztery lata i jeszcze niedawno mogła nazwać siebie nastolatką, tak bariera wiekowa między nią a Abigail powoli stawała się tą nie do przeskoczenia. Niezrozumienie przypominało mur, którego żadnym kilofem nie mogła umiejętnie rozbić, a chciała to uczynić i ponownie uzyskać zdrową relację opartą na zaufaniu z własnym dzieckiem. Po prostu chyba nie nadążała w codziennym pędzie za zmianami, jakie wprowadzał świat. Szczególnie ten należący do ludzi w wieku Abigail.
OdpowiedzUsuńNieco naburmuszoną bez powodu córkę odesłała ponownie do jej pokoju. Nastolatka na wszystkie możliwe sposoby próbowała udobruchać Natalie, aby bez rozmowy z ojcem, puściła ją na całonocną imprezę do znajomych. Może nie było w tym nic złego. Znała niektóre osoby z klasy Abi i wiedziała, że ci młodzi ludzie mają odpowiednio poukładane w głowach i nie wszyscy sięgają po alkohol, papierosy czy narkotyki, ale tu nie chodziło o używki, ponieważ z podsłuchanej rozmowy córki z jej najlepszą przyjaciółką Kate, zrozumiała to co najważniejsze, a mianowicie to, że największym uzależnieniem Abigail stał się chłopak o imieniu Tyler. Wówczas alarmująca czerwona lampka zapaliła się intensywnie i Natalie nie mogła lekceważąco machnąć ręką, puszczając nastolatkę w dorosły świat bez przygotowania. Od razu tego samego dnia zadzwoniła w przerwie między pacjentami do Christiana, zdradzając mu wszystkie szczegóły i prosząc o pomoc. Miała to szczęście, że ojciec Abigail nigdy nie zostawiał jej samej z rozwiązaniem problemów dotyczących ich dziecka i za to była mu niesamowicie wdzięczna.
Siedząc przed rzeźbioną toaletką wykonaną na specjalne życzenie Daniela, którą otrzymała w dniu trzydziestych trzecich urodzin, konturowała dokładnie usta intensywną czerwienią, chociaż prawa dłoń trzęsła się jej tak, jakby była własną, osiemdziesięcioletnią babcią. Stresowała się jak zawsze. Tak samo było przed wszystkimi randkami z Christianem. Znowu będzie miała nogi jak z wagi, serce niebezpiecznie przyspieszy swoją pracę, a jej z trudnością przyjdzie powstrzymywanie się od ciągłego wpatrywania w twarz Riggsa.
Stanąwszy na chwiejnych nogach, poprawiła krótkie różowe, bardziej wizytowe niż sportowe szorty i zdejmując nijaką bluzkę, znowu rozebrała się do bielizny, aby ostatecznie ubrać białe koronkowe body do spodenek kupionych na wspólnych zakupach z Abigail.
— Odbiorę! - Abigail pobiegła do korytarza, słysząc dźwięk domofonu. Wiedziała, że to ochroniarz. Wymogi w ich apartamentowcu były takie, a nie inne. Każdy przychodzący musiał okazać się dowodem tożsamości, a mężczyzna mający dyżur, zanim wpuścił taką osobę dalej, w pierwszej kolejności dzwonił do właścicieli, pytając o zgodę. Inaczej nie było szans, aby przemknąć na wyższe piętra. — Tak, tata jak zawsze jest mile widziany. Dobrego dnia, panie Paul.
Starszy ochroniarz był ulubionym pracownikiem Abigail. Ich znajomość rozpoczęła się od krótkiej dyskusji o piłce nożnej i do dzisiaj za każdym razem mieli wspólne tematy do rozmów.
Przechodząc z sypialni do otwartej kuchni połączonej z salonem, znajdującej się niemal przy wejściu, omal nie upuściła trzymanej w dłoni filiżanki po kawie na głos Christiana. Jeszcze nie zobaczyła mężczyzny, a jej ciało już za bardzo zareagowało na niego. Zadrżała i zobaczyła na rękach rozlaną gęsią skórkę. Dlaczego tak musiało być?
— Tata! Stęskniłam się za tobą, wiesz? Musisz udobruchać mamę. Nie chce mnie puścić na ważną imprezę. Wiem, że to na całą noc, ale jak będzie trzeba, wrócę wcześniej, ale proszę, przekonaj ją. — Abigail zaprosiła go dalej i od razu wyciągnęła wszystkim szklanki do soku.
UsuńWtedy Natalie go zobaczyła. Prezentował się nienagannie. Krótko mówiąc, wyglądał cudownie. Uśmiechnęła się do Chrisa i podeszła, całując w policzek.
— Cześć. W samą porę. Panna Abigail huragan obraziła się już na mnie dwukrotnie. I niesamowicie się cieszę, że to ty przejmujesz w ten weekend opiekę nad nią. Może nie osiwieję…
Kiedy córka zajęła się krojeniem ciasta z truskawkami i była do nich odwrócona, Natalie przylgnęła ramieniem do Chrisa i stanęła na palcach, aby być nieco wyżej i móc szepnąć tych kilka słów, które jeszcze nie powinny dotrzeć do siedemnastolatki.
— Musimy z nią poważnie porozmawiać. Przygotować ją. Tyler jest starszy, a ja nie chcę skończyć jako trzydziestoczteroletnia babcia.
Zabrawszy z blatu dzbanek z sokiem i szklanki, wskazała na fotel lub sofę, aby wygodnie sobie usiadł i sama zapatrzyła się na widok za oknem, próbując to wszystko ułożyć sobie w głowie. Czekały ich trudne chwile.
NATALIE HARLOW
[ Dzień dobry, czołem! Mamo Muminka, co Ty najlepszego narobiłaś?! Przegrzał mi się laptop od zobaczenia samych zdjęć w karcie :D Gdybym była tylko ciut młodsza, stałabym się oficjalnie taką nastoletnią, piszczącą w pierwszym rzędzie trybun PSYCHOFANKĄ ^^ Bardzo dobrze, że twój pomysł w końcu stał się publiczny, bo ta historia jest z początku tak słodka, aż najpierw delikatnie i następnie bardzo mocno łamie moje serce. Lubimy krzywdzić te nasze postacie, ale po zerknięciu już na kartę Natalie, sama się dziwuję, jak jedno i drugie przez tyle lat dało radę żyć bez ryzyka i drugiej, podarowanej szansy? Może ich córka w końcu doprowadzi do szczęśliwego zakończenia ^^ A wiadomo nastolatkowie są uparci, bardzo uparci i robią wszystko, żeby postawić na swoim :D Pozdrawiam! ]
OdpowiedzUsuńPAMELA ROBERTS & RAFAEL GRIGORYAN-MYERS
Zapatrzona w biegnących ludzi i jeżdżące różnokolorowe samochody, chciała iść albo poruszać się jakimkolwiek środkiem transportu do woli, zamiast stać i analizować w głowie to, w jaki sposób zacząć najpoważniejszą rozmowę z nastoletnią córką. Westchnęła głośno. Przetarła lekko spocone dłonie. Bała się, że za chwilę serce wyskoczy jej gardłem. Z nią nikt nie rozmawiał na ważne tematy — związane z dojrzewaniem. Była skazana z początku na samą siebie, a dopiero później zebrawszy się na odwagę, mogła liczyć na wsparcie ze strony babci, której do tej pory tak wiele zawdzięczała.
OdpowiedzUsuńMoże to był błąd, a raczej na pewno niezainteresowanie się ojcem Abigail było błędem, więc żałowała, że dzisiejszego spotkania nie zaczęła od najluźniejszego pytania, jakie tylko mogło się pojawić — „co tam u Ciebie, Chris?”
Byłoby prościej zarówno dla niej, jak i dla niego, ale też dla siedemnastolatki, która pewnie nie rozumiała, skąd to całe zamieszanie związane z całonocną imprezą? Natalie nie robiłaby z tego żadnego problemu, gdyby miała pewność, że córka będzie bawić się wśród koleżanek i wszystko skończy się szczęśliwie, ale Tyler nie byłby kolejną dziewczyną obecną na domówce, lecz chłopakiem, dla którego zapewne Abi zrobiłaby wszystko. Natalie wiedziała, z czym to się je, bo sama jako nastolatka przepadła dla siedzącego Riggsa. Wtedy też nie liczyła się z konsekwencjami. Chciała szaleć z nim u boku, aż zaszaleli na tyle, że właśnie teraz będą mierzyć się z trudnym charakterem własnego dziecka. Gdyby nie ich szaleństwo, być może dopiero teraz przywitaliby na świecie swoje pierwsze maleństwo, nie wliczając się już do grona młodych rodziców.
— Kate, moja przyjaciółka, gdyby któreś z was zapomniało, organizuje imprezę z okazji zbliżającego się końca roku szkolnego, świetnej letniej pogody za oknem i chociażby z racji tego, że od dwóch godzin ma wolną chatę. Chcemy się zabawić. Małe grono. Zaledwie dwanaście osób. Obiecuję, że nie będę pić alkoholu. Może piwo 0%, ale nic więcej. Chcieliśmy rozstać się nad ranem. Przypomnijcie sobie. Nie bawiliście się w moim wieku?
Natalie jako siedemnastolatka bawiła się zupełnie inaczej, niż Abigail mogła to sobie wyobrażać. Nie wychodziła na imprezy, ponieważ jej całym światem oprócz Christiana, stała się właśnie ona - mała, wymagająca pełnej opieki przez dwadzieścia cztery godziny dziewczynka, która jako pierwsza przyjęła nazwisko ojca, wyprzedając w tym chętną na przedstawienie się jako Natalie Riggs, matkę.
— Wiemy, kim jest Kate. Przyjaźnicie się od przedszkola, więc raczej nie mamy z tatą tak słabej pamięci, żeby zapomnieć o istnieniu twojej bratniej duszy.
Harlow oderwała wzrok od widoku za oknem i przeszła z rozgrzanych od promieni słońca ciemnych paneli na miękki dywan w kształcie prostokąta. Ukucnęła przed siedzącą obok Christiana córką i złapała ją za obie dłonie.
— Nie wiemy tylko, kim jest Tyler? — zagrała z Abigail w otwarte karty, patrząc prosto w jej oczy. W nich odnalazła przerażenie. Najwidoczniej młoda dziewczyna nie spodziewała się tego, że mama ma jakiekolwiek pojęcie o istnieniu jej największego uzależnienia. — Myszko, nam naprawdę możesz powiedzieć o wszystkim. Razem z tatą jesteśmy tu po to, żeby cię wspierać. Nie chcemy dla ciebie źle, pragniemy uczynić wszystko, żebyś miała w życiu, jak najlepiej.
W ciemnych oczach Natalie można było zobaczyć zbierające się łzy. Ona nigdy nie przeżyła choć jednej tak prawdziwej, tak szczerej rozmowy z rodzicami. Anne i Cameron Harlow byli zapracowanymi ludźmi. Jako lekarze w pierwszej kolejności walczyli o pacjentów, a dopiero później, gdy zmęczenie ich nie pokonywało, próbowali nadążyć za dziećmi, interesując się ich sprawami, ale niestety wielokrotnie w ich zapełnionych od rana do nocy grafikach, nie było czasu na to, żeby skupić się na tym, co najważniejsze. Na pierwszą wizytę u ginekologa poszła z babcią. O miesiączce dowiedziała się z podręczników, lekcji w szkole i rozmów przeprowadzonych także z mamą swojej mamy. O tym, że może warto pomyśleć o stosowaniu tabletek antykoncepcyjnych, nikt z nią nie porozmawiał.
Jedynie kiedyś, wracający z dorywczej pracy Robert, który minął siostrę w kuchni, szykującą się na występ jako cheerleaderka, wsunął jej do kieszeni spódnicy jakiś element, mówiąc o tym, żeby przed nocą z Chrisem nie zapomnieli o zabezpieczeniu. Wszyscy wokół traktowali ją jako dziecko, które na pewno jeszcze się nie całuje i nie myśli o tym, żeby iść z chłopakiem do łóżka. Próbował pomóc jej starszy o trzy lata brat, ale może gdyby usiadła z Robertem i porozmawiała od serca, byłoby zupełnie inaczej. Nie odważyła się. To wciąż był ten wnerwiający chłopak, z którym kiedyś dzieliła pokój, zanim wyremontowano starą suszarnię po to, aby miała swój osobisty kąt w domu. Uznała, że z bratem nie rozmawia się o tak intymnych rzeczach.
Usuń— Podsłuchiwałaś?! — Abigail wyrwała swoje dłonie z objęcia dłoni Natalie i energicznie wstała z zajmowanej sofy. — Czy byłaś na tyle wścibska, żeby czytać moje wiadomości z Tylerem? — oddaliła się na bezpieczną odległość, żeby ani Natalie, ani Christian nie mieli jej na wyciągnięcie ręki.
Harlow nigdy nie przejrzałaby sms-ów córki czy to z Kate, jej pierwszym chłopakiem, czy nawet tych wymienianych z ojcem. Ufała swojej Abi. Wiedziała, że jest mądrą i odpowiedzialną nastolatką i nie musi kontrolować jej na każdym kroku, jednak w tak ważnej chwili, kiedy to miała pewność, że wśród dwunastu osób na imprezie będzie zaproszony również Tyler, nie chciała popełnić rodzicielskiego błędu.
— Abigail, na twoim miejscu cieszyłabym się, że ktoś się tobą na poważnie interesuje. — Natalie przestała kucać i usiadła obok Chrisa. Na tym samym, wcześniej zajmowanym przez córkę miejscu. — Moi rodzice ani ze mną, ani z wujkiem Robertem nie rozmawiali o dorosłym życiu, a ja chciałabym, żebyś była przygotowana na wejście w dorosłe życie. Żebyś wiedziała, co w trawie piszczy, a nie rozpoczęła relację z chłopakiem, będąc całkowicie zieloną w wielu kwestiach. Tak, wiem, ciężko rozmawia się na takie tematy z rodzicami, ale uwierz mi, Internet nie nauczy cię tego, co powinien. — sięgnęła po pustą szklankę i ze stoickim spokojem zaczęła nalewać schłodzony sok. — I gdybyś chciała wiedzieć, to nie podsłuchiwałam i nie czytałam żadnych twoich wiadomości. Nie jestem wścibską mamą. Po prostu szłam do ciebie zapytać, czy nie masz czegoś czarnego do prania, a ty rozmawiałaś z Kate na głośnomówiący.
Musiała się wytłumaczyć. Zrobiła to po to, aby córka nie miała do niej żadnych pretensji, ale Abigail i tak odebrała całość inaczej, bo ruszyła prędko do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami. Dobrze, że byli tylko we troje. Takie zachowanie ze strony siedemnastolatki, na pewno nie spodobałoby się Danielowi, który już by krzyczał, że do własnej matki należy mieć szacunek, a Abi wyskoczyłaby stamtąd jak poparzona i odgryzłaby się czymś niemiłym, byle tylko nie pozwolić na to, aby Daniel za bardzo się rządził.
Chciała do soku nałożyć na talerzyk kawałek ciasta z truskawkami, ale tak jak ciśnienie jej podskoczyło, tak i cukier na pewno miała wysoki. Zrezygnowała ze słodkości. Schowała twarz w dłoniach i zastanawiała się, w którym miejscu popełniła błąd wychowawczy? Czy naprawdę była aż tak okropną mamą? Analizowała swoje zachowanie i odnosiła wrażenie, że jest wsparciem dla Abigail, a najwidoczniej wcale tak nie było. Wzięła głęboki wdech i wypuszczając ze spokojem powietrze, poprawiła się na sofie, układając dłonie na odkrytych udach.
— Nie idźmy po nią. Sama musi zrozumieć, że nieładnie postąpiła. Jej humorki są na porządku dziennym. — spojrzała na mężczyznę i zastanowiła się, czy zachowanie Abi byłoby inne, gdyby wychowywaliby ją wspólnie, będąc w związku? — Co tam u ciebie, Chris? — zaśmiała się krótko, przypominając sobie o tym, co powiedział do niej na początku. — Też tak głośno trzaskasz drzwiami w Filadelfii, czy całkowicie z tego wyrosłeś?
Niepotrzebnie zatrzymała wzrok na jego ustach, bo ponownie po jej skórze rozlała się gęsia skórka. Chciałaby go pocałować. Nie tylko w policzek, jak kilkanaście minut temu. Niekontrolowane myśli przerwał widok wracającej Abigail, która prosząc mamę, aby się przesunęła, usiadła między nią a Christianem.
Usuń— Przepraszam. — powiedziała głośno i wyraźnie. — Możemy porozmawiać. Tyler jest moim chłopakiem od dwóch tygodni i chcę się z nim spotykać. Zakochałam się, ale chyba wiecie, jak to jest. Nie muszę przypominać, jak kapitan licealnej drużyny pokochał cheerleaderkę, a ona przepadła dla niego bez pamięci, prawda?
NATALIE HARLOW
Natalie nie chciała chodzić w tą i z powrotem, marnując cenny czas na liczne przemyślenia dotyczące przeprowadzenia ich rozmowy. Stwierdziła niemal od razu, że trzeba pokonać strach, a kiedy zlikwidowała utkwiony w sobie lęk, popatrzyła na córkę i wiedziała, że nie może spanikować. W końcu to Harlow i Riggs byli dorosłymi ludźmi, więc na kogo Abigail miałaby liczyć, jak nie na własnych rodziców? Nie mogli zawieść tak młodej, bezbronnej istoty, dlatego bez słów, porozumiewawczo spojrzała na Christiana, wykonując pierwszy konkretny ruch.
OdpowiedzUsuńCzuła, że córka po wszystkim nie rzuci się jej na szyję, dziękując za tak ważny gest. Nastolatkowie byli trudni — mieli swoje tajemnice, swój slogan, więc Natalie często wpisywała różne obcobrzmiące słowa w wyszukiwarkę internetową, próbując zrozumieć, czym wzbogacił się słownik młodych ludzi i mieli też swój świat oraz swoje zabawki.
W głębi serca kobietę zabolało to, że Abigail, zamiast siedzieć z nimi i wysłuchać ich dobre intencje, wolała trzasnąć drzwiami, zdobywając przy tym przewagę punktową nad rodzicami, jak zgrabnie ujął to Chris w wypowiedzi. Strzeliła im bramkę, a oni nieco zgubili się w grze, odczuwając, jakby własne dziecko podcięło im skrzydła. Powinna zareagować. Kiedyś biegła za Abigail, ale za radą zawartą w książce napisanej przez cenioną, nowojorską psycholog, dawała nastolatce cenny czas na przemyślenie, uporanie się z chaosem myśli i zebranie się na to, aby wyjść z pokoju po to, żeby kontynuować rozmowę. Czekała z szybko bijącym sercem. W tym czasie poczuła na plecach ciepłą, męską dłoń i ten kojący gest ze strony byłego partnera, przydał się na tyle, że z Natalie wyparował cały zbędny stres. On zawsze działał na nią balsamicznie. Był niegorzkim lekiem na całe rozsiane zło. Uwielbiała chwile, podczas których chowała się w jego silnych ramionach, a on masował jej plecy, próbując ukryć Harlow przed całym światem.
Teraz najchętniej wcisnęłaby się w tą znaną na pamięć klatkę piersiową i przyłożyła ucho do miejsca, gdzie słyszałaby wyraźnie bijące serce. Z pewnością palcami badałaby materiał ubrania, próbując prześlizgnąć się nimi pod koszulkę, aby móc dotykać tej wyjątkowo miękkiej skóry. Być może to byłoby zbyt mało, więc zdjęłaby z odwagą ramiączka od koronkowego body i chciałaby, żeby zachowywali się tak, jak przed narodzinami Abigail albo krótko po przyjściu na świat córki, gdy jeszcze między nimi wszystko poprawnie grało.
Podziękowała w duchu nastolatce za tak prędkie wyjście z pokoju. Inaczej nie chciałaby odpowiadać za swoje nietaktowne zachowanie. Dlaczego po tylu latach od rozstania wciąż był dla niej tak ważnym mężczyzną? W sumie to najważniejszym, bo ojca i Roberta obdarzała innym rodzajem miłości, a Daniela ceniła pod wieloma względami, ale on nigdy nie będzie dla niej chodzącym unikatem.
Przy składaniu T-shirtów trzydziestosiedmioletniego mężczyzny, chciała składać koszulki Christiana. Zbliżać nos do zakrętki perfum czy żeli pod prysznic, których używał jedynie Riggs. Gotować dla niego ulubione potrawy, a nie przygotowywać jedzenie pozbawione glutenu i laktozy dla radcy prawnego, zajmującego się sprawami firm budowlanych. Stroić się dla niego, tak jak dzisiaj to robiła, ale nie jedynie podczas kilkunastu weekendów w ciągu roku, lecz czynić to codziennie. Zakładać eleganckie komplety bielizny i kochać się z nim aż do utraty tchu…
Czując ciepło na policzkach, bez spojrzenia w lusterku była pewna, że są one wyraźnie zarumienione. Uniknąwszy nawiązania kontaktu wzrokowego z ojcem Abi, skupiła się jedynie na tym, co mówiła córka i z trudem przyszło jej uwierzenie w to, że jeszcze w trakcie dzisiejszego popołudnia zostanie im przedstawiony pierwszy chłopak iskierki. Zgodziła się na przyjście Tylera. Chciała poznać młodego mężczyznę, który zawrócił w głowie siedemnastolatce.
— Siebie z rumieńców nie muszę usprawiedliwiać, ale skąd te rumieńce u ciebie, mamo? — dziewczyna dotknęła dłonią policzków Natalie i cicho się zaśmiała. — Przypomniały się stare, dobre czasy? Nie mnie to oceniać, ale do grzecznych nastolatków to nie należeliście. Właśnie. Tato, to aż dziwne, że siedzisz tu z nami. Będąc na miejscu dziadka Camerona, wykorzystałabym fakt posiadania strzelby myśliwskiej.
Usuń— Dziadek nie chciał, żebyś była półsierotą. — Natalie zakryła twarz włosami i nie wytrzymując poważnej mimiki twarzy, parsknęła śmiechem. — I jako ukochana córeczka miałam dar przekonywania. Mój tato nie miał wątpliwości, że kocham Chrisa do szaleństwa. Nie chciał złamać mi serca, odstrzelając twojego tatusia.
Wciąż z widocznymi rumieńcami spojrzała na mężczyznę. Czy on równie mocno stresował się spotkaniem z Tylerem? Jeżeli młodzi będą pielęgnować narodzone między nimi uczucie, wiele wskazywało na to, że być może za kilkanaście minut uściśnie dłoń przyszłego zięcia. Człowieka, który (oby za kilka, długich lat, a nie krótkich miesięcy) zostanie ojcem ich wnuków. Obserwując córkę, idącą w stronę własnego pokoju z telefonem przy uchu, miała wrażenie, że widzi siebie z przeszłości. Tę cheerleaderkę zakochaną po uszy w starszym o rok kapitanie licealnej drużyny. Również przeżywała każdą rozmowę z Christianem, bo wtedy jej serce skakało jak szalone, a myśli nawarstwiały się w głowie i wielokrotnie to nie wiedziała, od czego zacząć pogawędkę z ukochanym.
— Cześć, kochanie. Jest sprawa. Moi rodzice chcą cię poznać. Inaczej nie ma mowy o tym, żeby puścili mnie na domówkę do Kate. — Abi usiadła na pufie i omijała wzrok Natalie i Christiana. — Tak? Wiesz, że jesteś wspaniały? Nie. Kwiaty dla mamy i drobnostkę dla taty kupisz, gdy nadejdzie czas na oficjalne spotkanie. Niczym się nie stresuj. Są naprawdę wyluzowani, wysyłam ci pinezkę. Zanim wejdziesz do klatki, zadzwoń, wyjdę po ciebie, żebyś uniknął kontroli ze strony ochroniarza. — Abigail zakończyła połączenie i podbiegła do nich z nieskrywaną radością. Ktoś podmienił im dziecko i za to wszystko odpowiadał Tyler. Kiedy ona tak wyrosła? Dopiero niedawno bawiła się lalkami, układając skomplikowane życie Barbie i Kena. — Przyjdzie za około pół godziny. Mogę pożyczyć tę sukienkę, w której ostatnio jechałaś z Danielem na sushi?
— Nie, jest stanowczo za krótka i ma zbyt mocno wycięty dekolt. Podziękuj, że w ogóle idziesz na imprezę. Masz pełną szafę pięknych ubrań, córeczko.
Westchnienie Abigail dotarło bezproblemowo do rodziców. Spojrzenie na miarę spojrzenia kota ze Shreka nie zrobiło na Harlow żadnego wrażenia. Musiała uczynić wszystko, aby nastolatka nie weszła jej na głowę, bo inaczej ani sama, ani z pomocą Chrisa nie da rady zapanować nad córką. Widząc odchodzącą ją do pokoju, wstała energicznie z sofy i wyprostowana, jak struna stanęła przed blondynem.
— Będziesz tak spokojnie siedział? Musisz z nim porozmawiać. Na pewno chodzi napalony i myśli tylko o tym, jak skutecznie zaciągnąć twoją córkę do łóżka. Porozmawiam z nią na spokojnie w przyszłym tygodniu, odwiedzimy naszą ginekolog i podsunę wraz z Celią metody antykoncepcji, ale zanim do tego dojdzie, masz dać Tylerowi do zrozumienia, że jeśli tknie Abi, to wyrwiesz mu nogi z dupy. Cholera! Tak jak nie jestem zwolenniczką alkoholu, tak dzisiaj się upiję i nie w samotności. Chcesz czy nie chcesz, będziesz mi towarzyszyć.
Różnorakich butelek w wysokiej przeszklonej komodzie starczyłoby dla niemałej grupy ludzi chętnych na alkohol. Wśród zebranej kolekcji znajdowały się różne rodzaje mniej czy bardziej procentowych napoi. Mieli do wyboru kilka słodkich, ale też wytrawnych win, dwie whisky wyglądające jednakowo, bo na obu prezentowała się czerwona czaszka, jedną tequilę, karmelowy likier i napoczętą wódkę, którą Daniel otworzył w poprzedni weekend w towarzystwie Roberta, chcącego wypić za drugą ciążę żony. To, że ich rodzina z początkiem stycznia ponownie miała się powiększyć, nie oznaczało, że potrzebują następnej dodatkowej osoby do rozrastającego się drzewa genealogicznego. Natalie kochała dzieci. Za każdym razem zabawiała córkę brata — dwuletnią Yasminę, ale oczekiwała jedynie na narodziny drugiej bratanicy lub pierwszego bratanka, bo chciałaby jak najdłużej nazywać siebie ciocią, mamą, siostrą, córką czy narzeczoną, lecz nie zamierzała nawet myśleć o tym, że grozi jej niebezpieczeństwo w postaci zostania babcią. To nie z nią te numery. W przeciwieństwie do rodziców nie ominie kolejnego ważnego momentu z życia córki i uczyni wszystko, aby siedemnastoletnia Abigail nie patrzyła z niepokojem w oczach na pozytywny wynik testu ciążowego.
UsuńNATALIE HARLOW
Niedzielne wieczory były ulubioną porą Whitney w całym tygodniu, bo mogła je niemal w całości poświęcić córeczce. Sloane wyrastała na mądrą i rezolutną dziewczynkę, która nie bała się poznawać świata. Co chwila wymyślała różne kreatywne zabawy. Nie sposób było się z nią nudzić. A poza tym bardzo dobrze dogadywała się z innymi dziećmi w przedszkolu, co niesamowicie cieszyło Whitney.
OdpowiedzUsuńTamtego dnia wpadła na pomysł, by wspólnie ze Sloane coś ugotować na kolację. Na co dzień nie miała zbyt wiele czasu na przygotowywanie posiłków. Przeważnie albo coś zamawiała, albo otrzymywała gotowe posiłki od teściowej, które wystarczyło tylko podgrzać. Czasami jednak zdarzało jej się wykonać coś własnoręcznie.
Kiedy Whitney kroiła mięso oraz warzywa do makaronu, Sloane w skupieniu tworzyła własne danie z kolorowej ciastoliny. Poza tym dziewczynka pełniła też rolę krytyka kulinarnego – wszystkiego musiała spróbować i zaakceptować.
Jedzenie było prawie gotowe, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Whitney nie spodziewała się żadnych gości, szczególnie o tej godzinie. Z pewną dozą ciekawości poszła sprawdzić kto postanowił złożyć jej wizytę.
Widok Christiana trochę ją zaskoczył, jednak szybko zrozumiała po co się zjawił. Pilnie potrzebował przyjaciółki. Nie miała serca mu odmówić. Nigdy nie odmawiała.
— Pewnie. — Otworzyła szerzej drzwi, wpuszczając mężczyznę do środka. — Właśnie miałyśmy jeść kolację, możesz do nas dołączyć — zaproponowała wróciwszy do kuchni.
— Dobry wieczór — przywitała się grzecznie siedząca przy wyspie Sloane, po czym kontynuowała robienie miniaturowych ciastolinowych burgerów.
Whitney czuła się trochę nieswojo paradując przed nim w domowym wydaniu – zwykłym T-shircie i dresach. Wciąż wilgotne po kąpieli włosy upięła w niechlujnego koka i nie miała na twarzy ani grama makijażu. Mało kto miał okazję oglądać ją taką… odkrytą.
Po kolacji i położeniu córki do snu zamierzała chwilę popracować nad harmonogramem firmy na nadchodzący tydzień oraz poogarniać kilka innych rzeczy, jednak była gotowa zmienić swoje plany.
Whitney
[Dziękuję pięknie ♥
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszą Twoje słowa, szczególnie, że sama też umiesz tworzyć nietuzinkowe i ciekawe postaci, więc tym bardziej biorę sobie Twoją "recenzję" moich kart postaci do serduszka.
I przy okazji może nie obiecuję kolejnych postów fabularnych, bo z tym bywa różnie, ale obiecuję, że rozważę ich stworzenie, gdy przyjdzie na to czas i wena. Sama wciąż odkrywam warstwy tej postaci, więc robienie tego w poście byłoby.... wyzwalające? Coś w tym rodzaju.
W każdym razie raz jeszcze dziękuję za powitanie i za przeczytany post. (Mam nadzieję) do następnego!]
Jaimie Wyatt
[Taaak, ja nie wiem co my z nimi mamy, ale tworzymy w totalnie różnych przestrzeniach naszych Panów, że potem aż ciężko to połączyć. Z chęcią jednak będę śledzić losy Twoich postaci, jeśli tylko zdecydujesz się na kolejne posty fabularne!]
OdpowiedzUsuńJaimie & Dani
Jej mama miała dwadzieścia lat w chwili, gdy poznała swojego przyszłego męża i ojca ich dzieci. To oznaczało, że babcia, której Natalie tak wiele zawdzięczała, nie kontrolowała córki tak, jak czyniła to w niedalekiej przeszłości Anne. Oceniana w Google przez pacjentów na cztery i pół gwiazdek z dostępnych pięciu internistka nie musiała w tajemnicy wymykać się na randki z Cameronem, bo w przeciwieństwie do Christiana, mężczyzna od samego początku był i do tej pory jest akceptowany przez swoich teściów.
OdpowiedzUsuńZatem mama nigdy nie rozumiała zakochanej, ale buntującej się Natalie i tym samym im bardziej ograniczała jej kontakty z Riggsem, tym nastolatka coraz mocniej szalała na punkcie pierwszego, ukochanego chłopaka. Nie przeszkadzały jej liczne ograniczenia, bo za każdym razem mogła liczyć na starszego brata — Robert otwarcie kibicował tej parze i umiejętnie wymyślał najróżniejsze alibi dla siostry, gdy ta zamiast w kawiarni, bibliotece, domach korepetytorów czy u znajomych, przesiadywała wszędzie z Chrisem.
Dlatego też wiedziała, że nie może stać się lustrzanym odbiciem matki i będzie wsparciem dla dopiero, co powstałego związku Abigail z Tylerem. Gdyby miała postąpić inaczej, zobaczyłaby w swojej córce zdeterminowaną wersję siebie, bo każdy, kto kocha, powinien mieć wolny wybór, gdyż miłość dotyczy dwojga ludzi, a nie całego otoczenia. Tym samym, jeśli siedemnastolatka będzie szczęśliwa z chłopakiem, tak i serce Natalie odczuje pełną radość.
— Mój ojciec bardzo dobrze zrobił, że nie pogonił cię ze strzelbą. — odparowała z pewnością i nieskrywanym uśmiechem. — Co ja bym zrobiła bez Abi? Miałabym strasznie nudne życie. Tylko praca i nie zawsze czekający partner w domu, a tak przynajmniej ktoś dba o to, żebym miała nieco podwyższone ciśnienie. Oczywiście nie krępuj się, aktualnie kije golfowe Daniela należą tak samo do ciebie, jak i do niego.
Nie mogąc znieść dłużej tego, że stali tak blisko siebie, odsunęła się w stronę okna balkonowego i chwyciła w palce cienki materiał firanki. Z tej perspektywy niemożliwością byłoby to, gdyby Tyler przedostał się do budynku niezauważony, więc chcąc zaobserwować chłopaka szybciej, niż dopiero w korytarzu mieszkania, postanowiła nie ruszać się z miejsca przez najbliższe minuty.
— Mamo, tato! — Abi podbiegła bliżej ojca przebrana w obcisłą, szarą spódnicę, która z prawej strony miała wyraźne rozcięcie sięgające do kolana i oprócz tego założyła biały T-shirt z motywem kwiatowym. — Nie rozmawiajcie z nim o tym, że… — poczerwieniała nagle na obu policzkach. — Mam siedemnaście lat i wiem, co to oznacza odpowiedzialność, a skoro jestem jego dziewczyną od dokładnie jedenastu dni, nie dojdzie do niczego więcej. Muszę poznać Tylera znacznie lepiej. — zerknęła na Natalie i nagle przytuliła się do taty. — Wrócę przed północą jak Kopciuszek. Z tobą też chcę spędzić trochę czasu, bo i tak jesteś najważniejszym mężczyzną w moim życiu. Kocham was.
Harlow również wyznała córce, że bardzo ją kocha i nagle na chodniku tuż przed wejściem zobaczyła wysokiego, szczupłego chłopaka. Miał ciemnobrązowe włosy, dłuższe od góry, ale przystrzyżone wyraźnie po bokach. Stał również w białym T-shircie z dekoltem w serek i w eleganckich spodniach w delikatną kratę. Prezentował się tak samo pięknie, jak Chris, gdy wymykali się na wszystkie randki.
— Abi, ukochany czeka na dole. Poczekaj! — krzyknęła za córką, która z szafy wyjęła trampki. — Masz tak samo dobry gust do mężczyzn, jak mama. Przystojny ten twój Tyler.
Córka zaśmiała się głośno i chwilę później usłyszeli trzask drzwi. Wybiegła tak szybko, jakby się paliło. W pełni spokojna Natalie usiadła obok Riggsa i niewiele myśląc, poklepała go po kolanie. Pożałowała tego ruchu chwilę po tym, gdy po ciele rozlała jej się gęsia skórka. Chciałaby teraz oprzeć głowę o jego wygodne ramię i móc poczekać w tej pozycji, aż młodzi ludzie wejdą do środka. Być może między palcami trzymać materiał męskiej koszulki; zaginać rękaw i sprawiać, aby wracał do poprzedniego stanu.
Nieoczekiwanie z zamyślenia wyrwał ją chichot Abi. Usłyszała głos Tylera, który tuż po zamknięciu drzwi powiedział, że wybacza jej to małe kłamstwo. Była ciekawa, o co chodziło i czy to na pewno odpowiednia osoba w odpowiednim czasie dla tej rozkosznej iskierki? Chciałaby, żeby był to jeden jedyny dla Abigail.
Usuń— Dzień dobry, państwu. Trenerze Riggs, ja też się dopiero, co dowiedziałem, że Abigail to pana córka. — podszedł w pierwszej kolejności do trzydziestoczterolatki. — Jestem Tyler Lessard.
NATALIE HARLOW
Natalie przeskakiwała wzrokiem z twarzy własnej córki na bladą twarz przedstawiającego się przed chwilą Tylera i dopiero wydźwięk nazwiska młodego chłopaka sprawił, że domyśliła się, kim był dla Riggsa, a kim Riggs dla niego. Z kilka dni temu znalazła broszurkę ze zdjęciem całej drużyny wraz z trenerem w pokoju nastolatki i przy którymś z numerów napotkała nazwisko Lessard. Myślała, że to czysty przypadek, że Abigail trzymała ulotkę na biurku przy lampce. Gdzieś też pomyślała o tym, iż nastolatka chciała zachować ten informator, być może zbierając pamiątki związane z ojcem, ale Harlow za żadne skarby tego świata nie przypuszczałaby, że Christian tak blisko na co dzień przebywa z chłopakiem ich córki.
OdpowiedzUsuń— Trenerze, na swoją obronę mam to, że moja dziewczyna dopiero na dole obok portierni ochroniarzy przyznała się, że jej obecność w Filadelfii była spowodowana odwiedzinami u taty, a tym tatą jest Christian Riggs. — chłopak kontrolnie zerknął na mężczyznę i zaraz zwrócił uwagę na Natalie tak, jakby chciał błagać samym spojrzeniem o litość. — Ten świat jest tak skonstruowany, że pisaliśmy ze sobą na portalach społecznościowych, gdzie nie trzeba mieć nazwiska. Inaczej, gdybym zobaczył, że Abi nazywa się Riggs, poszedłbym do pana prosić o zgodę…
Przerwał nagle i z czułością małym palcem od prawej dłoni powędrował po mały palec lewej dłoni nastolatki. Kciukiem pogłaskał ją po kostkach. To oznaczało, że Tyler nie miał za złe zatajenie prawdy przez Abigail, a to z kolei oznaczało, iż młoda została w czepku urodzona, bo jak to tak mogła doprowadzić do tego, żeby nie poinformować swojego chłopaka o bliskim pokrewieństwie z Christianem od samego początku?
— Tatko, usiądź. Posłuchaj. — siedemnastolatka poprosiła go o to łagodnym głosem. — Odkąd Ty dołączył do drużyny prowadzonej przez ciebie, przepadłam. Obejrzałam pierwszy mecz z jego udziałem i dostałam w serce prosto ze strzały Amora. Stwierdziłam, że kiedy tylko nadarzą się ku temu okazje, będę obecna na otwartych treningach dla kibiców. Byłam na kilku, ale dopiero na ostatnim, nawiązałam kontakt wzrokowy z Tylerem. Wpadliśmy na siebie zaraz po jego wyjściu z szatni i dałam mu swoją nazwę z instagrama. Pisaliśmy dość sporo, później znowu przyjechałam do Filadelfii, oczywiście do ciebie, ale zamiast na obiad z Sabriną, czmychnęłam na pierwszą randkę z Tylerem. Wtedy zostaliśmy parą. Te jedenaście dni temu… Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam, ale wiedziałam, jak zareagujesz. Na pewno byś się nie zgodził, żebym została dziewczyną któregoś z twoich podopiecznych.
Poziom cukru w organizmie Natalie znacząco wzrósł. Rozczuliła ją historia Abigail i jej chłopaka na tyle mocno, że straciła chęć, aby Chris wyrwał Tylerowi nogi z dupy. Uśmiechnęła się ze łzami w oczach, bo tych dwoje walczyło o siebie nawzajem, jak robi to lwica w stosunku do swojego malutkiego dzieciątka. Gdyby temu chłopakowi brakowało dojrzałości, obróciłby się na pięcie, obraził śmiertelnie na ukochaną i wyszedł z tego mieszkania, a tak miał w sobie na tyle odwagi, aby zmierzyć się w “pojedynku” z trenerem na gruncie nie sportowym, lecz prywatnym.
— Nie denerwuj się, tatko. – Natalie podeszła bliżej byłego partnera i roześmiała się dźwięcznie. — Zawsze możesz przyszłemu zięciowi zlecić na treningu więcej okrążeń do przebiegnięcia, są tego plusy. Zostajecie na ciacho i sok? Bo jeśli nie, to z Chrisem weźmiemy się za oglądanie zdjęć naszego małego huraganu. Co ty na to, żeby stworzyć kolekcję najbardziej kompromitujących fotografii Abi i pokazać je Tylerowi na kolejnym spotkaniu? — zakołysała się na piętach i zaobserwowała niezadowoloną minę córki. — A teraz na poważnie, Tyler. Powiem krótko, zwięźle i na temat. Wyobraź sobie, że twoja przyszła córka spotyka się z mężczyzną, który zachowuje się w związku tak samo, jak ty. Zrób wszystko, abyś mógł się uśmiechać i być dumnym z tej wizji. Inaczej uznajmy, że osobiście zablokuję ci dostęp do Abigail.
Musiała być bezpośrednia. Nie zamierzała odpuszczać i przepaść dla jego słodkiego uśmiechu czy tych pełnych radości zielonych oczu. Nikt nie miał prawa minimalnie skrzywdzić ukochanej i jedynej córki. Inaczej Natalie nie przejęłaby się tym, że za morderstwo przysługują naprawdę wysokie wyroki i chociaż wolała życie na wolności, tak wiedziała, że z życia Tylera uczyniłaby piekło. Nie miałby szans na zwykłe, codzienne funkcjonowanie czy to w Filadelfii, czy tu w Nowym Jorku. Już nigdzie na tym świecie nie znalazłby odpowiednio bezpiecznego miejsca dla siebie, gdyby tylko sprawił, iż z głowy Abigail spadłby jeden włos.
UsuńWówczas ciemnowłosa stwierdziła, że o sto razy bardziej wolała małą wersję huraganu. Gdy jeszcze nie chodziła i nie mówiła; gdy była zależna od niej lub od taty; gdy trzeba było ją karmić, kąpać, przebierać pieluszki i całować tysiące razy w trakcie każdego dnia, śpiewając przy tym rozkoszne kołysanki.
NATALIE HARLOW
Oszołomiona całą tą sytuacją podeszła do drzwi wejściowych, które chwilę temu zamknęły się za młodymi ludźmi i przekręciła w zamku klucz zawieszony na różowej smyczy z brelokami w kształcie flagi USA i tym zawierającym zdjęcie Natalie wraz z Abigail sprzed dobrych dziesięciu lat. Odkąd ich córka zrobiła się tak przebiegła, aby umyślnie zatajać prawdę przed ojcem i chłopakiem? Inny Chris, bardziej porywczy, być może nie zaakceptowałby świadomego oszustwa, a tym samym doszłoby do tego, że twarz Tylera nabrałaby za kilka godzin barw przypominających te, które mają siniaki.
OdpowiedzUsuńWróciwszy rozgrzane panele w salonie, stanęła przed wysoką przeszkloną komodą i stwierdziła, że osobiście sięgnie po słodkie czerwone wino. Nie chciała się upijać. Zamierzała ochłonąć po tym, co miało miejsce w tym mieszkaniu przed kilkoma minutami. Wciąż ciężko było jej zrozumieć, dlaczego Abigail nie przyszła do Chrisa, żeby opowiedzieć mu o tym, iż na poważnie interesuje się chłopakiem z jego drużyny? Christian nie był Cameronem. Na pewno szybciej zrozumiałby córkę, niż przed laty zrobił to ojciec Natalie, któremu i tak nie w smak było, żeby nastolatka angażowała się w związek z Riggsem, kiedy to tuż za płotem czekał na nią lepszy kandydat, syn ich przyjaciół lekarzy, o trzy lata starszy Daniel Kennedy.
Nie mogłaby powiedzieć, że synowi sąsiadów czegokolwiek brakowało, bo oprócz urody posiadał w sobie ogrom inteligencji, co dla Natalie liczyło się najbardziej, bo co miałaby po tym, gdyby związała się z prześlicznym chłopcem, któremu brakowałoby oleju w głowie? Tylko że Kennedy nie był, nie jest i nigdy nie będzie Riggsem. Jej niespełnioną miłością. To przy Chrisie budziła się do życia. Dzisiaj wstała z łóżka z taką energią; z taką chęcią, że o mało nie spadła z materaca, zaplątując się w kołdrę. Bił od niej nieskrywany blask. Promieniała jej twarz, kiedy nakładała na skórę nawilżający krem z fioletowej tubki.
— Możesz śmiało powiedzieć, co miałeś na myśli. Jesteśmy tylko we dwoje. Nie ma naszego huraganu ani Tylera. — wyjęła kieliszek do wina i poleciła Chrisowi, aby wybrał odpowiedni alkohol dla siebie. Dzisiaj sami sobie byli barmanami. — Nasza córka postępuje podobnie do mnie. Też byłeś wszystkim innym, ale nie Riggsem, bo rodzice zamknęliby mnie w pokoju, jak księżniczkę na wieży i nigdy więcej bym cię nie zobaczyła.
Z ostrożnością otworzyła butelkę, która zamiast tradycyjnego korka miała zwykłą nakrętkę i zapełniła połowę kieliszka krwiście czerwonym trunkiem. Kiedy to uczyniła, zamoczyła usta w alkoholu i pociągnęła solidniejszy łyk.
— Cudownie rozegrałeś sprawę z tą torebką. Myślisz, że Ty zrozumiał, co mu powiedzieliśmy? Jaki on jest? Czy to nie taki typowy piłkarzyk, co zmienia dziewczyny jak rękawiczki? Lepiej, żeby teraz Abi dowiedziała się prawdy, niż wtedy, gdy pokocha go jeszcze bardziej…
Im dłużej ich córka byłaby przy zielonookim, tym trudniej będzie wymazać jej z pamięci to wyjątkowe uczucie, a trzeba było przyznać, że pierwsza miłość zawsze przynosi te nieznane wcześniej doznania. Natalie pamiętała do dzisiaj i kochała również do obecnej chwili będącego tu Christiana, więc nie chciała, żeby kiedykolwiek jej ukochana perełka, będąc w relacji z innym mężczyzną, skrycie wzdychała do przeszłości nazwanej imieniem Tyler.
— Chciałabym, żeby w dalekiej przyszłości przyjęła pierścionek zaręczynowy od odpowiedniego mężczyzny, składała przysięgę małżeńską komuś, kogo by szczerze kochała i rodziła dzieci stworzone z człowiekiem, który jest dla niej wszystkim.
Harlow powiedziała tak, wyjdę za ciebie Danielowi zamiast Christianowi. Usłyszała od narzeczonego, że powinni w trakcie jego urlopu wybrać oprócz daty zaślubin, wszystkie inne szczegóły, a wolne trwające czternaście dni, które rozpocznie Daniel, miało się zacząć w następnym tygodniu. Nie chciała wybierać sukni, którejś z sobót w kalendarzu, sali weselnej, kwiatów czy orkiestry na uroczystość, podczas której zostanie żoną Kennedy'ego.
Z wyraźnie odczuwalnymi mdłościami stała kilka dni temu w zwiewnym szlafroku w łazience, czekając, aż wybije pięć minut i po raz drugi zobaczy negatywny wynik testu ciążowego. Mimo to, że znała odpowiedź znacznie wcześniej od wyznaczonego czasu wskazanego na ulotce, patrzyła z uśmiechem i nadzieją na Daniela, chcącego już czekać na narodziny ich pierwszego dziecka. Wiedziała, że oprócz przyjęcia zaręczynowego pierścionka, nie popełni następnego błędu, bo nie doprowadzi do tego, żeby zostać jego żoną czy mamą wspólnego maleństwa.
UsuńNagle jak na zawołanie jej milczący telefon wydobył z siebie dźwięk ulubionej piosenki, którą śpiewała Veronica Brown. Wraz z córką należały do grona fanek młodej wokalistki i już wkrótce miały pójść na kolejny koncert dziewczyny, ale może, zanim do tego dojdzie, wyprowadzi się od Daniela, uwalniając go od tego, żeby właśnie tak, jak w tej chwili, wybierał numer telefonu należący do niej. Spojrzawszy na zdjęcie narzeczonego, odrzuciła połączenie, wyciszyła dźwięk i wiedziała, że dzisiaj mężczyzna nie usłyszy jej głosu, bo będzie mówić, ale tylko prowadząc rozmowę z Christianem.
NATALIE HARLOW
[Dziękuję pięknie za powitanie! Również mam nadzieję, że zadomowimy się tutaj razem z Erin. :D
OdpowiedzUsuńChciałabym rozwinąć wątek zaginięcia w postach fabularnych, ale wiadomo, jak to bywa z ograniczonym czasem i kapryśną weną. Ewentualnie zapraszam na wspólny wątek, może coś mi się uda rozjaśnić. :)
Dziękuję raz jeszcze, no i podglądaj śmiało! :D]
Erin Hawthorn
[Cześć, hej! :) Dziękuję za miłe powitanie na blogu, także mam nadzieję że zostanę tu z Verą na dłużej, szczególnie że byłam kilka razy na NYC i kojarzy mi się on z takim blogiem, który przetrwa wszystko! Swoją drogą pamiętam, że kiedyś było mnóstwo tych blogów, a teraz tak malutko. :o
OdpowiedzUsuńTak to się mówi, że jak masz miękkie serce, to musisz mieć twardą dupę, bo to jednak dość… toksyczne środowisko, także cieszę się, że udało mi się stworzyć kogoś innego.
Bardzo chciałabym coś napisać z Twoimi Christianem, tylko kurczę, też się zastanawiam jak można by ich ze sobą połączyć. Myślę, że pomysł, że jego córka mogłaby być ich fanką to całkiem niezły pomysł, tylko musiałabym pomyśleć co dalej… A może jej rodzice znaliby się z Chrisem? I jego córka cisnęłaby aby w końcu przedstawił jej Verę?]
veronica brown
Whitney od razu zauważyła to skrępowanie u Christiana. Widziała, że się wahał, nie do końca pewny co powinien zrobić, ale nie było już drogi powrotnej. Pomyślała nawet, że może trochę głupio wyskoczyła z tą kolacją i to tylko dlatego, że w sumie chciała spędzić z nim ten wieczór. Nawet jeśli przez to czekało ją trochę więcej pracy następnego dnia.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj umawiali się na spotkania, dzięki czemu Whitney miała odpowiednio dużo czasy by się przygotować i zorganizować opiekę dla Sloane. Za wszelką cenę starała się trzymać córkę z daleka od tego co robiła w weekendy lub nieliczne wolne wieczory podczas tygodnia i chciała to robić tak długo jak to możliwe. Ukrywanie prawdy wydawało się o wiele łatwiejsze niż zmierzenie z nią. Niestety Sloane z wiekiem rozumiała co raz więcej spraw i trudniej było udawać, że wszystko jest w porządku. Whitney nie wiedziała jak długo jeszcze zdoła utrzymać iluzję doskonałego świata w oczach swojej córki.
— Pewnie. Akurat zrobiłyśmy tyle jedzenia, że na pewno wystarczy dla trzech osób — powiedziała, uśmiechając się lekko. Przemieszała zawartość patelni jeszcze kilka razy, aby składniki lepiej się połączyły, po czym wyłączyła kuchenkę.
— Nie szkodzi, naprawdę — Podeszła bliżej do mężczyzny i zniżyła nieco głos. Z trudem, tylko dzięki zdrowemu rozsądkowi, powstrzymała się przed zainicjowaniem kontaktu fizycznego. — Dasz mi kwadrans, abym mogła się ogarnąć?
Whitney
[Ciebie kojarzę jak jeszcze miałaś postać Maille, od foodtrucka? Dobrze mówię czy coś przekręciłam? No ale ogólnie zawsze miałam dobre skojarzenia z NYC. :D
OdpowiedzUsuńVeronica ma 21 lat, a więc jej rodzice tak gdzieś w okolicach czterdziestki, ojciec może bardziej pod pięćdziesiątkę, jeszcze tak dokładnie sobie tego nie ustaliłam, więc to może być elastyczne. Początkowo myślałam, że mogli znać się ze szkoły, ale Christian jest przecież za młody. Więc może trenowałby kuzyna Very?]
veronica brown
[Trudno jej nie kojarzyć! Co prawda chyba nie miałam okazji z nią wątkować, ale myślę, że każda postać wychodząca spod Twoich rąk jest ciekawa. Christian to potwierdza :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że kuzyn Very mógłby w takim razie wyjechać, a jego rodzina zostałaby w NY. Może rodzice Veronici organizowaliby mu imprezę urodzinową?]
veronica brown
Siedząc tak blisko Christiana, opowiadającego o tym wszystkim, czym oboje zaprzątali sobie głowy, odkąd Natalie zadzwoniła do niego z informacją o tym, że niejaki Tyler stał się chłopakiem Abigail, czuła wyraźny podmuch wizji, jak mogłoby wyglądać ich wolne popołudnie, gdyby dwanaście lat temu między nimi nie doszło do rozstania.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie wyglądałoby jeden do jednego, jak to, które właśnie toczyło się w apartamencie Kennedy'ego. Wątpiła, że byłoby ich stać na sto dwadzieścia pięć metrów kwadratowych w nowym budownictwie urządzonych w nowoczesnym, momentami aż przesadnym stylu. Musieliby raczej wygrać główną nagrodę w loterii albo mieć niekończący się zasób szczęścia, zasiadając przed automatami.
Ochoczo przyjęłaby niemałą ilość łatwo zdobytej gotówki, jednak wolałaby nie należeć do osób pochodzących z wyższych sfer finansowych i w zamian za to chciałaby żyć w kawalerce z jednym pokojem, dzieląc go nie tylko z Riggsem, ale też dorastającą córką. Czy któraś złota rybka może spełnić jej najpiękniejsze marzenie?
Mimo rozdzierającego się serca popatrzyła na to wszystko, co miała przed sobą. Na białe meble wykonane na specjalne zamówienie Daniela; zbiór drogich kijów golfowych, pamiątki przywiezione z zagranicznych wojaży czy choćby wykonane przez lata wspólne zdjęcia, utkwione nie w pamięci telefonów, bo licznie wywoływane przez Kennedy'ego w studiu fotograficznym należącym do jego przyjaciela. To było jej aktualne życie, w którym byli we troje — ona, Daniel i Abigail. Za każdym razem myśląc o rozstaniu z narzeczonym, uświadamiała sobie to, że stworzył dla niej i przyszłej pasierbicy niebo na Ziemi. Było im razem dobrze i dawno temu powinna zapomnieć o Chrisie, ale nie umiała, czego dowodem było spędzane wspólnie popołudnie.
Podciągnąwszy nogi do góry na sofę, zdała sobie sprawę z tego, że gdyby Daniel nie ufał swojej narzeczonej i zamontował w całym mieszkaniu mikroskopijne kamery, zauważyłby ze smutkiem, że zmyślone spotkania z przyjaciółką Hoą, kuzynką Bridget czy koleżankami z pracy, są tak naprawdę spotkaniami z Christianem. Momentami, podczas których Natalie okazywała prawdziwą radość, bo cieszyło ją wszystko — przelotny, nieplanowany dotyk z jej czy jego strony, uśmiechy posyłane sobie nawzajem, dojrzałe rozmowy lub zbyt długie spojrzenia skierowane ku sobie. Chciałaby teraz tak po prostu pstryknąć palcami, znaleźć się w wynajmowanej kawalerce taty Abi i niczym nie zaprzątać sobie głowy. Tak po prostu siedzieć, pić to samo wino, skradać pocałunki i być może wykorzystać nieobecność córki po to, żeby czas do północy spędzić z nim na grzesznej zabawie w sypialni.
— Masz rację. Ustaliliśmy, że nasza wersja postępowania z przeszłości nie jest dobrym wzorem do naśladowania. — odstawiła szybko kieliszek z winem i odwróciła telefon ekranem do powierzchni ławy. Narzeczony nie dawał za wygraną, a gdyby nie został wyciszony dźwięk, głos Brown dałoby się usłyszeć ponownie cztery razy. — Wiem, że tobie nie leży związek Abi z Tylerem, ale skoro mówisz o tym, iż wybrała najlepiej, jak mogła, to moje serce jest spokojne.
Lubiła każdą chwilę spędzoną z córką. Doceniała wszystkie wspólne momenty. Te dobre i nie te złe, lecz chaotyczne. Wysunęła na pierwszy plan wspomnienia związane z — zaplataniem warkoczy dziewczynce, jej zachwytem watą cukrową, oglądaniem odcinków ulubionej bajki, czytaniem komiksów, w których toczyły się losy Winx czy chociażby tym, z jaką dojrzałością podeszła do tego, że mama chce ułożyć sobie życie uczuciowe z Danielem. Była dumna ze swojej perełki i chciała, żeby za każdym razem, wracając z randek spędzonych z Tylerem, witała mamę z szerokim uśmiechem na twarzy. Żeby była tak samo szczęśliwa, jak z ocen na świadectwach, wspinaczek górskich albo mrożonej, arbuzowej lemoniady. Harlow porównywała to do absurdalnych rzeczy, ale miłość powinna dostarczać tyle samo dobra, co niewinne czynności, smaki albo zapachy.
— Osobiście przywiozłeś tę wspaniałą Sabrinę. — roześmiała się głośno i ocierając kąciki oczu z łez, oparła dłonie na jego ramieniu. — Szkoda tylko, że Sabrina przypomina z wyglądu chłopaka, a nie dziewczynę, nosi inne, przede wszystkim uniwersalne imię i musi grać w twojej drużynie. — speszona zbliżeniem się do Riggsa, wycofała się powoli o kilkanaście centymetrów — Wychowaliśmy małą żmiję. Mam nadzieję, że nie wypiła tej podstępności z mlekiem matki, bo znienawidzę samą siebie.
UsuńJuż miała zapewnić Chrisa o tym, że na miejscu Tylera wolałaby wracać przepełnionym autobusem, stojąc przez całą drogę i słuchając płaczu dzieci lub głośnych rozmów, niż podróżować z nim jednym samochodem, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, a nie domofonu. Wątpiła, że Abi zrezygnowała z imprezy u Kate, wracając tu z ukochanym, ale kto inny mógł przejść niezatrzymany przez ochronę? Spanikowała, myśląc o tym, że przed drzwiami stoi Daniel, szukający w bałaganie teczki klucza do mieszkania i czym prędzej czmychnęła do sypialni po nijaką bluzkę, którą zakryła koronkowe body. Już dwa razy musiała się tłumaczyć z nieodpowiedniego ubioru noszonego przy trzydziestopięciolatku. Nie pasowała mu sukienka z przezroczystymi wstawkami z przodu stroju oraz fakt, że pod jedną z koszulek, nie założyła biustonosza, kusząc byłego partnera, odznaczającymi się sutkami.
— Pan Paul? — zdziwiona zerknęła na ochroniarza, który trzymał przed sobą bukiet niebieskich hortensji.
— To tylko ja, pani Natalie. Kurier przyjechał przed minutą i zostawił na recepcji. — mężczyzna wręczył kwiaty i niepewnie rozejrzał się po korytarzu, dostrzegając Chrisa. — Ale państwu ta córa wydoroślała. Widziałem, jak wychodziła z takim miłym chłopaczkiem. Całowali się, tylko patrzeć, jak poleci i będą dzieci. — chrząknął, jakby zrozumiał, że powiedział coś nieodpowiedniego. — Nie chcę zajmować czasu, ale pan Daniel obiecał pożyczyć projektor i chciałbym go dzisiaj wziąć do domu.
— Tak, wspominał. Nawet wszystko przygotował, ale akurat nie było pana na zmianie. Za chwilę wracam.
Nim przeszła do gabinetu radcy prawnego, porzuciła niedbale bukiet na ławie obok kieliszka z winem i umknęło jej to, że spośród rozwiniętych kwiatów wysunęła się karteczka, na której pochyłym pismem napisano — Tydzień temu woda w tamtym miejscu miała kolor tych kwiatów. Już od siedmiu dni jestem Twoim narzeczonym. Kocham i tęsknię. Daniel.
NATALIE HARLOW
Życząc ochroniarzowi udanego odpoczynku z okazji nadchodzącego od jutra tygodniowego urlopu, wręczyła mu przyszykowany projektor, posyłając przy tym pełen ciepła uśmiech. Ceniła Paula, bo na niego zawsze w każdej sytuacji można było liczyć. Raz pomógł jej nawet z samochodem, chociaż ani trochę nie należało to do jego służbowych obowiązków, ale gdyby nie męska pomoc, być może tamtego dnia nie dotarłaby do pracy własnym środkiem transportu, lecz taksówką ewentualnie przepełnionym autobusem.
OdpowiedzUsuńZamykając drzwi za Paulem, odetchnęła z niewyobrażalną ulgą. Cieszyła się, że na złoto-czarnej wycieraczce z napisem home sweet home nie czekał Daniel, do którego planowała oddzwonić albo po wyjściu Christiana, albo dopiero wtedy, gdy przed północą do domu dotrze Abigail. On wiedział, że dzisiaj mieli przeprowadzić poważną rozmowę z siedemnastolatką, dlatego pisząc do niego krótką wiadomość, dała mu znać, iż teraz musi poświęcić czas córce. Tak jak zwykle zrozumiał, życząc im powodzenia, a to oznaczało, że na pewno nic mu się nie stało i ostatecznie we własnym rozrachunku nie wyszła na fatalną narzeczoną.
Wróciwszy na sofę, opadła na nią bez sił, pijąc ze swobodą wino. Łyk za łykiem, aż kieliszek stał się pusty. Prędko napełniła go tym samym alkoholem i już miała zbliżyć szkło do ust, gdy zwróciła uwagę na porzuconą karteczkę i tłumaczącego się Chrisa.
— Nie masz za co przepraszać.
O zaręczynach powiedziała w pierwszej kolejności Abigail, następnie rodzicom, ukochanej babci ze strony mamy, bratu i jego żonie, przyjaciółce Hoi, a także kuzynce Bridget. Zaledwie osiem osób dowiedziało się o tym, co spotkało Natalie podczas spontanicznego wyjazdu nad jezioro Lake Awosting z Danielem, gdy mężczyzna, idąc nieco przed nią, pisał coś zawzięcie na telefonie i nagle zatrzymał się, odwrócił, uklęknął na oba kolana, wyciągając pudełeczko z pierścionkiem. Była pewna, że jest zajęty przeglądaniem służbowej skrzynki pocztowej, a Kennedy zaskoczył ją tak, jak jeszcze nikt od dłuższego czasu.
Tak więc siedem dni temu na serdeczny palec lewej dłoni został wsunięty pierścionek z różowego złota, którego głównym kamieniem był morganit, uważany za symbol miłości, czułości i delikatności, a wewnątrz ozdobną czcionką umieszczono grawer brzmiący — kocham cię, kochaj mnie!
Tylko że przy Christianie nie wiedziała, jak się zachować. Byłoby niezręcznie, gdyby teraz zamachała mu przed oczami dłonią, prezentując tę konkretną biżuterię. Postawiwszy kieliszek, poszła po wazon, który umieszczony był w tej samej komodzie, co alkohol i tym samym znalazła się przy Riggsie. To od niego chciałaby przyjmować kwiaty i to jego narzeczoną zostać przed tygodniem. Niepogodzona z losem, nie umiała całkowicie zaangażować się w związek ze wspaniałym mężczyzną, jakim był Daniel. Ani nie chciała za niego wyjść, ani urodzić mu upragnionego dziecka. Należała do naprawdę okrutnych osób…
— Zamierzałam ci powiedzieć. Po prostu nasza rozmowa toczyła się wokół Abi i Tylera. — chwyciła wazon w obie dłonie. — Nie wypadało tak nagle wyskoczyć z informacją o oświadczynach. — lewą dłonią puściła flakon. — Oto sprawca całego zamieszania. — wyciągnęła dłoń w jego kierunku, prezentując pierścionek. — Toasty nie są konieczne. Oczywiście pij do woli, ale za zdrowie naszej córki i rozsądek Tylera.
Z niemrawą miną podeszła do bukietu. Wzięła go ze sobą i kiedy tylko w wazonie znalazła się odpowiednia ilość zimnej wody, wstawiła kwiaty do środka. Przeczytała również szybko treść z karteczki i wsunąwszy ją między jedną a drugą hortensję, postanowiła nie dręczyć mężczyzny szczegółami zaręczyn czy opowieściami związanymi z osobą radcy prawnego.
— Mamy też inny powód do świętowania. Rodzina Roberta się powiększa. Z początkiem stycznia, chociaż są przypuszczenia, że już na koniec roku urodzi im się drugie dzieciątko. To co? Za najmłodszą pociechę rodu Harlow. — podniosła kieliszek do góry, lekko pukając szkłem o szkło blondyna. Wypiła większy łyk i bawiąc się nóżką od kieliszka, ustawiła go na swojej odkrytej nodze, wciąż mocno trzymając. — Niesamowicie się cieszę, że Joanne jest w ciąży. Tak długo nie mogli mieć dzieci, aż po ośmiu latach od ślubu urodziła się Yasmine i teraz czekają na kolejne szczęście. Idealna różnica wieku między rodzeństwem. Jedynie trzy lata tak jak u mnie i Roberta.
UsuńNATALIE HARLOW
Kto dobrze znał Natalie, ten wiedział, że na przestrzeni lat nigdy nie marzyła o luksusowych, zaplanowanych od A do Z oświadczynach, urządzonych tak, że ani żadna z sióstr Kardashian, ani wielbiona przez Abigail Hailey Bieber nie powstydziłyby się tego ważnego momentu. Nie chciała, żeby w trakcie jedzenia kolacji w którejś z nowojorskich restauracji, usłyszeć melodię kwartetu smyczkowego i zobaczyć, jak Daniel klęka przed stolikiem. Również nie byłaby zadowolona, gdyby uczynił to na którymś z wyjazdów, robiąc to przed tysiącami turystów. Wiedziała, że nie potrzebuje braw, gratulacji czy życzeń od obcych ludzi, bo dla niej miał być to intymny moment i zupełnie niespodziewany, a nie taki, który wyczułaby bez problemu.
OdpowiedzUsuńIdąc wtedy za Kennedym, patrzyła na taflę czystej wody, zdążyła zsunąć z włosów na nos okulary przeciwsłoneczne i doceniała fakt, że opali odkryte ręce, a przyjemny wiatr ostudzi jej aż zbyt rozgrzane ciało. Całkowicie rozluźniona, uśmiechnęła się do biegnącej za mamą dziewczynki ubranej w różową sukienkę i nagle zobaczyła, jak Daniel się zatrzymuje. Zrobił to na tyle spontaniczne, że nawet Natalie nie miała chwili, aby zapytać — czy to już koniec spaceru? Zamiast tego ponownie wsunęła okulary we włosy, spojrzała na niego całkowicie rozczulona i mówiąc tak, zaczęła go całować. Dopiero chłód pierścionka ostudził ją z gorących emocji i przerywając pocałunek, spojrzała na piękną biżuterię.
O to jej chodziło. O tę skromność. O ciszę i spokój. O to, aby byli w pobliżu tylko we dwoje. Może niedaleko nich spacerowali ludzie w różnym wieku, tak na wyciągnięcie dłoni, nikogo nie widzieli. Resztę spaceru spędzili ramię w ramię przy sobie. I chociaż spłynęło na nią ogromne szczęście, tak rozmyślała o tym, w jaki sposób oświadczyłby się Christian, czy zatem nie wychodziła na fatalną narzeczoną? Daniel dopiero, co uklęknął na oba kolana, a ona myślała o byłym partnerze…
Przestała rozmyślać o Riggsie przed nią klęczącym z wybranym przez niego pierścionkiem zaręczynowym, chociaż wiedziała, że za niego wyszłaby bez biżuterii, z kapselkiem zerwanym z butelki zawierającej słodki napój albo też największe wrażenie zrobiłby na niej plastikowy pierścionek, wylosowany z ustawionych w supermarketach automatach, które jako dziecko okupowała rozanielona Abigail.
Poprawiwszy krótką sukienkę z mocno wyciętym dekoltem, wsiadła do samochodu narzeczonego i pojechali na wspólnie wybrane sushi. Celebrowali tę chwilę na swój wymarzony sposób, karmiąc się nawzajem w restauracji, gdzie zasiedli przy najbardziej oddalonym, wręcz schowanym za filarem stoliku. Po wypiciu bezalkoholowego wina i zjedzeniu kilku wersji sushi wrócili do domu, w którym ogłosili czekającej siedemnastolatce dobrą nowinę. Gdy zostali przytuleni przez Abigail, zdecydowali poinformować bliskich o wszystkim, a kiedy zostali sami, świętowali tę chwilę zdecydowanie mniej grzecznie, poznając swoje ciała po raz pierwszy jako narzeczeni.
Lubiła wspominać tamten dzień, ale czy chciała dzielić się szczegółami z Christianem? Ją na pewno bolałoby to, gdyby blondyn zaczął opowiadać o tym, jak, kiedy i gdzie oświadczył się swojej ukochanej. Rozstając się z Riggsem dwanaście lat temu, do dzisiaj bała się nadejścia chwili, w której zobaczy go zakochanego, trzymającego w ramionach inną, ważniejszą od Natalie kobietę. Nie zniosłaby tego widoku. Jej serce skruszyłoby się na dobre i to bez możliwości naprawy…
— Wybrał prostotę, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. Spacerowaliśmy nad jeziorem Lake Awosting. Spontanicznie uklęknął i zapytał… — nie dałaby rady więcej powiedzieć bez wypicia większej ilości wina. Musiała zwilżyć suche jak piach gardło. — czy zostanę jego żoną…
Ponownie zamoczyła usta w winie, przełykając łyk za łykiem. Powinna się upić i wymazać z pamięci ten jakże krępujący moment, w trakcie którego cierpiała, ponieważ miała wrażenie, że świadomie gniecie serce Chrisa, zdeptując je ciężkim obcasem i cieszy się na widok zniszczonego narządu.
Gdyby tylko go nie kochała, opowiedziałaby więcej. Wspomniałaby o sushi, o szczęściu radcy prawnego, o tym; jak trzymali się za dłonie, jak pili bezalkoholowe wino, jak obserwowali swoje twarze i jak on gładził jej zarumieniony policzek. Tylko że Natalie kochała Christiana i nie była w stanie powiedzieć więcej o zaręczynach. Uczyniła to nie tylko dla własnego, ale przede wszystkim jego dobra, chociaż jej matka, wiecznie niezadowolona z istnienia Riggsa w ich życiu, na pewno wybiłaby córce durny pomysł z głowy. Kazałaby, żeby kobieta jasno dała mu do zrozumienia, że to związek z Danielem jest spełnieniem jej najskrytszych marzeń, a łobuz, który sprawnie zrobił dziecko, był jedynie pomyłką. Natalie bolało zdanie Anne Calloway-Harlow o ojcu Abigail i za każdym razem stawała w obronie trenera, ale matka i tak uważała, że ostatnie słowo należy do starszych, więc trzydziestoczterolatka wzdychała ciężko, milcząc przez resztę nieprzyjemnej rozmowy.
Usuń— Za każdym razem, kiedy się widywaliśmy, pękało mi serce. Uwielbiam Joanne. Jest rodzinna, wrażliwa i potrafi przytemperować mojego czasami zbyt szalonego brata, ale nie była sobą, gdy im nie wychodziło. Niby się uśmiechała, towarzyszyła, bawiła się z Abi, lecz wiele razy płakała na moim ramieniu… — Natalie aż zbliżyła palce do oczu, przypominając sobie tamte trudne momenty. Czuła, że za chwilę może się rozkleić. — Myśleli o in vitro albo adopcji i kiedy tylko zaczęli bardziej interesować się zarówno jednymi jak i drugimi procedurami, tak Joanne straciła przytomność na urodzinach naszego ojca i po dotarciu do szpitala, z badań wyszło, że spodziewa się dziecka. Yasmine jest rozkoszna. Piękna po mamie, ale charakterna po tatusiu. Nie sądziłam, że nie moje dziecko może rozczulać mnie równie mocno, jak Abi. — wypiła resztę wina z kieliszka, zapełniając szkło tym, co pozostało na dnie butelki. — Yasmine jak widzi naszą córkę, chce zwariować. Biegnie tak szybko, że nikt nie jest w stanie za nią nadążyć. Rzuca się na Abi i krzyczy siostla moja kokana. Kocham je całym sercem.
I ciebie również dodała bezgłośnie, decydując się na zjedzenie ciasta z truskawkami. Zatapiając widelczyk w miękkim biszkopcie, nie dawała spokoju swoim niepoprawnym myślom. Jak wyglądałoby ich życie, gdyby przed rozstaniem, postarali się o rodzeństwo dla Abigail? Czy wtedy istniałaby szansa, że tworzyliby czteroosobową, a może w tej chwili nawet pięcioosobową rodzinę? Urodziłaby drugą córkę czy pierworodnego syna? Jakie imię nadaliby kolejnemu dziecku? W jaki sposób znosiłaby ciążę? Chciałaby znać odpowiedzi na te wszystkie pytania, ale nie będzie im to dane, więc żałując, że wtedy się nie udało, skazali własną córkę na bycie jedynaczką. Może oprócz Kate miałaby bliską osobę w siostrze lub bracie? Przypuszczała, że raczej na pewno, ponieważ siedemnastolatka nie popadała z nikim w konflikty. Jednak nigdy się o tym nie przekonają. Chyba, że Chris zostanie ojcem po raz drugi…
NATALIE HARLOW
[Chciałabyś nam może zacząć? Ja na nowo się wkręcam i byłoby mi wtedy łatwiej :D]
OdpowiedzUsuńveronica brown
[Wszystko jest super, bardzo dziękuję że nam zaczęłaś! ♥]
OdpowiedzUsuńRodzina Brown słynęła z wyśmienitych imprez urządzanych na Manhattanie. Zdecydowanie były to najbardziej eleganckie przyjęcia, pełne splendoru i szyku. Takie też miały być urodziny Mike’a, jej kuzyna. Chłopak obecnie przebywał w Filadelfii i tam realizował swoje pasje, mimo to jednak dość często bywał w Nowym Jorku, bo rodzina była dla niego wyjątkowo ważna. Wszyscy mieli ze sobą bliskie więzi a Vera i Mike przyjaźnili się przez całe dzieciństwo. Niemal każde wakacje spędzali razem, dzieląc wspólne przygody, lęki i sekrety. A odkąd Mike wyjechał to nie mieli zbyt wielkiego kontaktu. Każde z nich zajęło się swoim życiem, swoją karierą i pasjami i każdy z nich osiągał sukcesy na swojej płaszczyźnie, Vera w muzyce, a Mike w sporcie. Impreza, którą urządzała wraz z rodzicami była idealnym pretekstem do spotkania, dlatego Veronica tak się na nią cieszyła, że większość przygotowań wzięła na swoje barki, choć na moment uciekając od swojego pracoholizmu, co widocznie ucieszyło jej rodziców.
Na tą okazję Veronica miała założoną długą, beżową sukienkę bez ramiączek w stylu bodycon. Kreacja idealnie podkreślała szczupłą sylwetkę dziewczyny, zaś włosy miała upięte w kok z dwoma kosmykami opadającymi przy jej policzkach.
— Mike! — rzuciła się w ramiona swojego kuzyna, kiedy tylko przekroczył próg jej apartamentu. — Boże, jak ja dawno Cię nie widziałam! — pisnęła radośnie. Do imprezy zostało jeszcze trochę, ale wszystko było już przygotowane. — Jak Ci się podoba? — wciągnęła go do salonu. — Zaraz powinni przyjść Twoi rodzice… — uśmiechnęła się promiennie. — Ale! Najpierw mój prezent, bo wiesz muszę być pierwsza… — puściła mu oczko. Sięgnęła z blatu ładnie zapakowane pudełko. — Proszę! Wszystkiego najlepszego! Samych sukcesów, dużo szczęścia i miłości. — w środku znajdował się najnowszy Rolex. — Musisz go założyć, wiesz? — na jej twarzy wciąż malował się szeroki uśmiech, ukazujący rząd jej śnieżnobiałych zębów.
Chłopak spojrzał na nią z uśmiechem, przytulając ją na powitanie. Nie przerywał jej słowotoku, dopiero otrzymując prezent się odezwał.
— Dzięki, Verka. — pocałował ją w policzek. — Ale nie poniosło Cię nieco? Rolex? — uniósł brwi. Jego reakcja nieco zbiła ją z tropu. W ich kręgach takie prezenty, od bliskich osób, były całkowicie normalne. Co prawda Vera żyła w pewnej bańce, skupionej wokół Manhattanu. Mike najwyraźniej z tej bańki wypadł, żyjąc w Fili.
— No co Ty, jesteś dla mnie jak brat — machnęła ręką. Mike rzeczywiście był dla niej jak brat, którego zawsze chciała mieć, a niestety jej marzenia o rodzeństwie nigdy się nie ziściły. — Poza tym… — urwała w momencie w którym zadzwonił jej telefon. — Przepraszam, to moja menadżerka. — zmarszczyła brwi. Mówiła jej żeby dziś nie zawracała jej głowy. To najwyraźniej było coś ważnego. — Muszę odebrać. Zaraz wrócę! — skierowała się w kierunku schodów i pobiegła do gabinetu ojca w międzyczasie krzycząc. — Mamo, Mike przyszedł!
Rozmowa trwała o wiele dłużej niż dziewczyna zakładała, co więcej totalnie straciła przy niej poczucie czasu, co dość często jej się zdarzało kiedy pracowała.
Cholera jasna. Beznadziejna ze mnie organizatorka. Mruknęła sama do siebie, kiedy zeszła na dół a impreza trwała już w najlepsze. Wzrokiem szukała Mike’a lecz zniknął gdzieś w tłumie gości. Podczas tej imprezy na pewno był rozchwytywany, więc złapanie go graniczyło z cudem. Przechodząc przez hol usłyszała dzwonek do drzwi i podeszła aby je otworzyć. W progu stał mężczyzna, po trzydziestce, przystojny, o przeszywających oczach. Nie znała go, a to dziwne bo znała jakieś 99% gości. A więc musiał być…
— Trener Riggs! Miło Pana w końcu spotkać, bardzo się cieszę, że mógł Pan przyjechać. — wysunęła ku niemu dłoń, wcześniej zapraszając go do środka. — Mike opowiadał o Panu mnóstwo rzeczy, jest Pan dla niego wzorem… Ale… Możemy sobie mówić na Ty? Veronica Brown. Vera. — przedstawiła się z subtelnym uśmiechem. Dzisiaj Vera była w wyjątkowo dobrym, wręcz euforycznym nastroju. Zastanawiała się czy odpowiednie było, aby mówili sobie po imieniu zważając, że mężczyzna był od niej ponad dziesięć lat starszy, a dodatkowo był trenerem jej kuzyna. Miała nadzieję, że nie palnęła czegoś głupiego. Wszak oboje byli dorośli.
Usuń— Mike mi gdzieś zniknął, ale może zanim się przywitacie, mogę zaproponować drinka? — zapytała z olśniewającym uśmiechem. Jak mógłby jej odmówić? Nawet nie dała mu szansy, bo zaraz chwyciła go pod ramię i poprowadziła w kierunku bogato wyposażonego baru, gdzie elegancko ubrany barman obsługiwał gości.
veronica
Cześć Muminku! Nawet nie wiesz, jak miło jest mi Cię ponownie widzieć pod moją kartą pomimo tego, że pojawiam się i znikam. ♥ Zawsze byłam pod wrażeniem wszystkich Twoich kreacji, bo masz w zwyczaju tworzyć bohaterów tak żywych, że śledzenie ich losów to czysta przyjemność (tak, podglądam Cię brzydko co jakiś czas, przyznaję się). Jeromka też podglądałam i było mi bardzo smutno, kiedy przeniósł się do wersji roboczych, ale jakbyś miała w planach powrót to wiesz, gdzie nas szukać. Co do imprezy, to zastanawiam się czy wyspiarz ma jeszcze te spinki do mankietów, które dostał od Ocey i to wcale nie tak, że właśnie przeczytałam cały ten czat od nowa. xD Ciągle bardzo ciepło wspominam ten wieczór! Może właśnie pora znowu zorganizować jakąś imprezę, niekoniecznie urodzinową? Jakaś integracja NYC, hm? :D
OdpowiedzUsuńNa wątek z Tobą chętna jestem zawsze, więc z przyjemnością zaliczymy Christiana do wilków morskich! ♥ Jeśli zaś chodzi o kombinowanie to Oceana jest bardzo elastyczną postacią i jestem skłonna zrobić z nią wiele, także tutaj musiałabym Cię chyba spytać o jakieś wątkowe marzenia albo o to, jak bardzo jesteś skłonna w życiu Chrisa namieszać.
Ja przykładowo zabrałabym kiedyś zabrać go na farmę żeby trochę oderwał myśli, Ocey natomiast trzeba kogoś, kto jej powie, że jak nie zadba o swoje zdrowie, to nie tylko jacht nie będzie się już nadawał do żeglowania, a do tego pasowałaby nam jakaś serdeczna przyjaźń.
Jeśli chcesz, możesz skrobnąć do mnie na Discordzie albo na Google Chat, to zrobimy sobie burzę mózgów. ^^
Ze swojej strony życzę nieskończonej weny i czasu, żeby tę wenę spożytkować. Dzięki za powitanie!
OCEY
Budynek jednorodzinny, gdzie po starej suszarni stworzono przyjemny, najpierw cały różowy, a następnie kremowy pokoik dla Natalie, od trzydziestu czterech lat był dla niej tym miejscem, do którego lubiła wracać. Czy to w zwykłe dni, czy na ważne uroczystości, ale stanowczo bardziej lgnęła do swojego ojca, niż do matki. Anne Calloway-Harlow po siedemnastu latach wciąż miała do córki żal o tę ciążę z Christianem i chociaż Natalie widziała, że lekarka kocha swoją starszą wnuczkę nad życie, nigdy nie traktując jej gorzej, tak lubiła od czasu do czasu dopiec w rozmowie z córką to, że jako młoda dziewczyna popełniła największy błąd swojego życia, zadając się z tym całym Riggsem.
OdpowiedzUsuńA mimo to, za każdym razem, gdy w ogrodzie otaczającym dom, pełnym róż o wielu kolorach i wysokościach, organizowali przyjęcie urodzinowe dla Abigail, zachowywała się tak, że Natalie nie byłaby w stanie się na nią zezłościć. Dzisiaj internistka podała z uśmiechem rękę Chrisowi oraz jego ojcu Williamowi, zapraszając serdecznie do stołu i ani razu nie puściła krzywego spojrzenia w kierunku, ani młodszego, ani starszego mężczyzny, za co ciemnowłosa była jej naprawdę wdzięczna. Nie chciała, żeby w ten wyjątkowy dzień rozpętała się tu kłótnia na miarę rozpoczęcia krwawej wojny.
Natalie nigdy nie dzieliła ludzi na lepszych i gorszych. Dla niej bliscy znaczyli tyle samo, chociaż Abigail i tak zajmowała w jej sercu to najważniejsze miejsce. To ją kochała z każdym dniem coraz mocniej. To za nią skoczyłaby w ogień czy z ostatniego piętra najwyższego budynku na świecie. Dla niej oddałaby do przeszczepu każdy z organów. Nie zawahałaby się przed niczym nawet na chwilę. Z nieukrywanym uśmiechem obserwowała córkę siedzącą aktualnie między tatą a dziadkiem Willem, trzymającą na kolanach Yasminę, która tak jak zawsze, gdy tylko widziała Abi, nie opuszczała jej na krok. Wtedy nastolatce nawet ciężko było przemknąć w samotności do łazienki, lecz Yasmina uczona odpowiednio wszystkiego przez rodziców, zatrzymywała się tuż przed drzwiami, dając Abi gwarancję, że czeka i nigdzie się bez niej nie ruszy. Popatrzyła, jak maleństwo zaczepia też stojącego za kuzynką Tylera, a chłopak, wykorzystując moment, kiedy Yasmina odwracała się od niego, delikatnie ją łaskotał. Natalie coraz bardziej do gustu przypadł związek córki ze starszym o cztery lata zawodnikiem z drużyny trenowanej przez Chrisa. Nie wiedziała tylko, jak aktualnie zapatruje się na to blondyn, ale chyba nie było najgorszej. W końcu mogli spać spokojnie. Obowiązek matki wypełniła solidnie, zabierając córkę ze sobą do zaufanej ginekolog już wtedy, gdy na stronie internetowej znalazły najbliższy termin. Została przebadana i otrzymawszy tabletki, sama zadecyduje o tym, kiedy dokładnie zdobędzie się na ten najpoważniejszy krok z Tylerem. Tak więc Natalie raczej szybko nie osiwieje i nie zostanie zbyt młodo babcią.
— Kochanie, wina? — zapytał Daniel, widząc pusty kieliszek partnerki, która chwilę wcześniej po wzniesieniu kolejnego toastu za jubilatkę, wypiła resztę alkoholu.
— Nie, nie, wystarczy. Dziękuję. — zerknęła na radcę prawnego i poczuła, jak składa dwa pocałunki na jej odkrytym ramieniu. — Przeproszę Cię. Idę wbić świeczki na torcie. To już czas, żeby moja mała dziewczynka zdmuchnęła je wszystkie.
Zatrudnione na ten dzień dwie panie kelnerki na pewno podołałyby tak prostemu zadaniu, jednak Natalie uważała to za osobistą tradycję. Na każdych urodzinach córki wraz z Chrisem wychodzili z tortem, idąc do swojej perełki. Tak było na roczku i tak będzie być może na osiemdziesiątych urodzinach, jeżeli oni jako rodzice dotrwają tak sędziwego wieku. Nie zamierzała sobie i jemu odbierać tej przyjemności i nawet Daniel idący zaraz za nią, nie popsuje wyjątkowego momentu.
— Mogę cię na chwilę porwać? — szepnęła do Chrisa, posyłając uśmiech niedoszłemu teściowi, z którym godzinę temu z zainteresowaniem rozmawiała o swojej pracy, ale i o tym, co dotyczyło tylko i wyłącznie seniora Riggsa. — Za niedługo go oddam.
UsuńWchodząc po dwóch schodach do kuchni, popatrzyła na wyjęty właśnie z lodówki czekoladowy tort i przygotowanych, odliczonych, co do jednej, intensywnie czerwonych świeczek. Oprócz nich na srebrnej nóżce widniał napis wszystkiego najlepszego.
— Siedemnaście lat temu również było tak samo upalnie, jak dzisiaj. Tylko nasze dziecko miało zaledwie pięćdziesiąt cztery centymetry i trzy kilogramy. Była taka malutka… Szczególnie w twoich ramionach prezentowała się na drobniuteńką kruszynkę. — w oczach zatańczyły jej łzy.
— Moje wrażliwe kochanie. — Daniel podsunął paczkę z chusteczkami bliżej narzeczonej. — Taką małą znam ją tylko ze zdjęć, ale odkąd jesteśmy razem, to wciąż nie dociera do mnie, jak w jednej chwili z dwunastolatki stała się siedemnastolatką. Ten czas tak cholernie zasuwa… — ucałował partnerkę w odkryty kark, bo dzisiaj włosy zaczesała w niski kok. — Kocham ją, jak własną córkę, Chris i nigdy ci tego nie powiedziałem, ale chciałbym być tak idealnym ojcem, jakim jesteś ty dla Abi. Wielki szacun. Mam nadzieję, że moje, nasze marzenie wkrótce się spełni.
Prędko po tym, gdy Natalie z Christianem wbili świeczki, Kennedy ulotnił się na zewnątrz, stając gdzieś blisko Camerona i Anny oraz swoich rodziców. Pozwalając obsłudze na spokojnie roznieść bezalkoholowego i również alkoholowego szampana dla zebranych gości, ciemnowłosa spojrzała po wszystkich zgromadzonych osobach. Wszyscy byli dla niej i Abigail przez te lata serdecznymi duszami. Jej rodzice. Dziadek ze strony taty. Przyszli teściowie Natalie. Matka chrzestna Daniela, która dzisiaj na przyjęcie przyszła z nowym, w tym roku już trzecim partnerem. Rodzony brat Anny, czyli ten najlepszy wuj Henry Calloway wraz z żoną Theresą i wnuczką Bridget. Robert z ukochaną, ciężarną Joanne i Yasminą, która pocałowała właśnie w policzek Abigail. Najbliższa przyjaciółkę Hoa i jej dziesięcioletni synek. Tyle życzliwych osób i chociaż wyjątkowo na urodzinach nie mogła stawić się siostra Chrisa, tak wyraźnie słyszała, jak córka z samego rana radośnie rozmawiała z ciocią, dziękując jej za piękne życzenia.
— Zanim wyjdziemy. Dziękuję. Wiesz za co, chociaż i tak to powiem, że wtedy byłeś już odpowiedzialny i nie zostałam na starcie samotną mamą. Że nasza córka ma tatę nie tylko wpisanego w dokumencie. Nie zapomnę ci tego, jak przez cały poród trzymałeś mnie za rękę. To tyle. Więcej nie powiem, bo rozryczę się jak bóbr. Chodźmy.
Idąc przy nim z tortem ustawionym na kloszu, była wdzięczna za tego człowieka. Za to, jak rodzice wychowali go na dobrego mężczyznę. Mógł uciec. Wziąć nogi za pas i zwiać długo przed porodem. Zmienić szkołę albo wciąż chodzić do tej samej, lecz odwracać wzrok od Natalie. A tak jako osiemnastolatek dumnie zaopiekował się partnerką i maleńką córką. Siedział na taborecie tuż przy głowie Natalie i niczego się nie bał. Słyszał wszystkie jej krzyki, widział ból przewijający się przez twarz nastolatki. Być może liczył krople potu na czole, nosie czy przy ustach, gdy przyszło jej dziesiątego sierpnia rodzić ich cud przy trzydziestu pięciu stopniach Celsjusza na zewnątrz i niestety w sali z zepsutą klimatyzacją. Oczywiście nie byłoby go z nią, gdyby nie upór Natalie i morderczy wzrok Roberta posłany w stronę mamy, która twierdziła, że to ona powinna towarzyszyć córce. A co jak co, jednak dziewczyna, która bała się porodu i tego, jak to wszystko się potoczy, dostając znieczulenie, chciała patrzeć w niebieski odcień tęczówek ukochanego. Czując, jak słabnie, jak lekarz prosi, żeby parła, dodatkową siłę, przelał kolejny uścisk dłoni Chrisa, który delikatnie gładził ją po palcach. I tak w samo południe, punktualnie o dwunastej, usłyszeli płacz Abi i ujrzeli najpiękniejszą dziewczynkę, jaką świat mógł poznać.
— Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam, jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje nam, niech żyje nam! — śpiewali wszyscy, a siedemnastolatka objęta przez obie dłonie w pasie przez Tylera, opierała się plecami o jego klatkę piersiową. — Skarbie nasz, zdrówka ci życzymy, o resztę z tatą zadbamy najlepiej, jak potrafimy. Pomyśl życzenie i dmuchaj.
UsuńCiemnowłosa podeszła do córki i pełna wzruszenia obserwowała, jak nastolatka zdmuchuje świeczki, a goście zaczęli bić jej brawo. Miała niemal wszystko. Piękną i mądrą córkę. Dobrych ludzi wokół. Tylko na miejscu Daniela chciałaby Christiana, ale może powinna odpuścić i odciąć pępowinę. Zerwać z uzależnieniem od tego jednego mężczyzny. Inaczej nic z tego dobrego nie wyniknie…
— Kochani, do dna! Za moją wnuczkę Abigail. Jesteś naszą dumą, kwiatuszku. I za Natalie oraz Christiana. Bez was, nie miałbym jej.
Widziała niezadowolenie na twarzy matki, ale była ogromnie wdzięczna za to, co powiedział tato. Uwzględnił ich troje w toaście. Nie ominął nikogo. Po prostu na chwilę znowu stali się małą rodziną, bo dziesiątego sierpnia dwa tysiące siódmego roku, zbudowali swój intymny świat. Byli w nim jako mama, tata i córka, którzy mieli żyć ze sobą długo i szczęśliwie, lecz niestety wyszło zupełnie inaczej. Wiele wskazywało na to, że Abi doczeka się ojczyma i macochy, niż znowu dwoje tamtych zakochanych nastolatków, da sobie drugą szansę na związek.
NATALIE HARLOW
Christian był tym ojcem, którego pragnęłaby każda nastolatka. Ta mniej i bardziej otwarta na świat. Odczytywał potrzeby swojej córki perfekcyjnie. Wiedział, kiedy należy zabrać Abigail do ich ulubionej naleśnikarni i nim zdążyła wybrać pozycję z menu, zdawał sobie sprawę z tego, kiedy wybierze te robione na słodko, a kiedy te wykonane w wersji słonej. O tym niejednokrotnie wspominała mamie siedemnastolatka, nie dowierzając w to, że tata potrafi czytać z niej jak z otwartej księgi. Tak samo dobrze Christian orientował się w zupełnie innych tematach. Słuchał jej i robił to uważnie, zaskakując właśnie córkę formą prezentu. Inny ojciec być może zignorowałby fakt, że jego dziecko ma za idolkę jakąś tam piosenkarkę i nie zrobiłby nic w tym kierunku, nie zakupując nawet biletów na koncert, na które obie, korzystając z dwóch laptopów, polowały o północy w pierwszym dniu, gdy wrzucono pulę dziesięciu tysięcy kart wstępu. Tym razem to Natalie zaznaczywszy granatowym klawiszem myszy miejsca obok siebie w ich ulubionym sektorze, mogła piszczeć z radości, gdy przelew potwierdził zakup dwóch biletów. Swoim krzykiem obudziła Daniela, który zaspany, stanął w drzwiach od sypialni, obserwując partnerkę i przyszłą pasierbicę z niedowierzaniem. Tuliły się do siebie na środku dywanu, aż obie upadły na puchaty materiał, płacząc ze szczęścia.
OdpowiedzUsuńMiała pewność, że gdyby to opiekę rodzicielską przejął nad Abigail jej tato, również zacięcie walczyliby o miejsca na Madison Square Garden, gdzie pomieścić się mogło na koncercie dwadzieścia tysięcy osób. To Riggs na przestrzeni lat, wiedział wszystko o córce. Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać tego, że dziewczynka na różnym etapie życia: je kanapki z ketchupem, którym malowało się wesołe buźki; że nosi tylko ubrania w czarnym kolorze; że nie założy mu sandałek, choćby temperaturę na zewnątrz nazywano tropikalną; że chce grać w tenisa i zamierza kupić spray, byle tylko nie mieć dłużej różowego roweru. Dbał o córkę z całych sił. Nie zaniedbywał i kochał tak, jak powinien każdy ojciec. Dlatego Natalie nigdy nie miała problemu z tym, aby dzwonić do Chrisa, dzieląc się różnymi wątpliwościami, ponieważ nie zostawiał byłej partnerki na lodzie, wyciągając za każdym razem pomocną dłoń.
Wzruszona reakcją Abigail i widokiem przed sobą, miała ogromną ochotę podbiec do nich, również wtulając się we własne dziecko oraz Riggsa. Ograniczał ją w tym Daniel i obecność jego rodziców. Na pewno zareagowaliby na ten ruch ze strony Natalie. Wiadome było to, że nie powinna żadnej czułości okazywać w kierunku byłego partnera. Odsuwać się od niego, bo istniało prawdopodobieństwo, iż zostałaby z niczym. Tu nie chodziło o dach nad głową, ale porzucona przez Daniela, nie miała gwarancji powrotu do Christiana. Wolała więc dmuchać na zimne, niż specjalnie narażać się na dziwne, kłujące spojrzenia. Wystarczyło jej wrażeń po tym, jak trzy lata temu, przyszła teściowa wprost zapytała, co takiego złego robi Daniel, że wciąż są tylko parą, a nie małżeństwem? Tylko dlaczego to pytanie zawędrowało do niej? Powinna zapytać o to własnego syna, a nie Harlow, która zdawała sobie sprawę, że Kennedy potrzebuje czasu i powoli buduje drugi związek, gdyż po śmierci pierwszej żony, na pewno nie był gotowy na to, aby iść od nowa do ołtarza w ekspresowym tempie. Natalie nie naciskała na ukochanego. Czekała cierpliwie i nawet fakt, że oświadczył się jej dopiero po pięciu latach związku, był dla niej kojąco przyjemny. Nigdzie nie musiała gnać. Dalej wliczała się do tłumu panien i łatwiej było ściągnąć z palca pierścionek, niż obrączkę, a podkreślić należało to, że Chris wciąż wywoływał w niej te same emocje, co chociażby podczas ostatniej jesieni, kiedy to nieplanowanie postarali się o dziecko. Drżała na jego widok, głos czy dotyk i miała sama sobie nie sprawiać bólu, ale wracała do wspomnień, którymi nie dzieliła się z nikim innym. W końcu należały tylko do niej i blondyna.
— No, no, no, brak mi słów na twoją niespodziankę. — zjawiła się przy Christanie po zjedzeniu ukrojonego kawałka tortu. — Tej nocy Abi będzie cierpieć na bezsenność.
— Mama ma rację, nie zasnę. Za chwilę połączę się z Kate, ona to dopiero padnie z wrażenia. Kiedyś rozmawiałyśmy, że cudownie byłoby pójść i porozmawiać z Verą, jak z przyjaciółką bez tłumu ludzi wokół. — Kate bawiła się od tygodnia na greckiej wyspie Kos i mimo cudownych wakacji, wciąż przeżywała to, że koncert Brown przejdzie jej obok nosa, o czym już z kilka razy słyszała Natalie, która przechodząc obok pokoju córki, słyszała ich rozmowy. — Jest jeszcze jedna sprawa… — Abi poprosiła rodziców o podejście w stronę aktualnie niezajętej huśtawki ogrodowej.
Usuń— Jak państwo wiedzą, bardzo kocham Abigail…
— Nie! Ja kokam Abi! — odkrzyknęła natychmiast Yasmine, tupiąc nogą w żółtym pantofelku przy rozbawionym Tylerze.
— Jak państwo wiedzą, Yasmine bardzo kocha Abigail i dosłownie na cztery dni podczas naszej sportowej przerwy chciałbym ją zabrać ze sobą do Chicago. Lecę tam z siostrą. Dziewczyny bardzo się polubiły, czy jest szansa, abym otrzymał zielone światło?
Ciemnowłosa mechanicznie oparła głowę o ramię Christiana. Nie przemyślała tego. Westchnęła bardzo głośno i gdy do jej nozdrzy doleciał zapach znajomych perfum, zgodziłaby się na wszystko. Dalej w myślach miała to, aby nie wyrazić zgody. W końcu Abigail sama nigdzie się nie ruszała. Pozwalała jej na samotną podróż do Filadelfii, odkąd skończyła piętnaście lat i w zeszłym roku z Kate oraz rodzicami nastolatki poleciały do Strasburga, ale wciąż nie chciała zezwalać Tylerowi na spełnianie każdego marzenia związanego z Abigail. Najchętniej poleciałaby tam, mając tych dwoje na oku, jednak potrzebowałaby kompana do podróży, a terminarz Daniela wskazywał na to, iż z Nowego Jorku nie ruszy się na krok.
— Ode mnie otrzymujesz pomarańczowe, rozmawiaj z tatusiem swojej ukochanej. Jak się zgodzi, to być może ja również…
Oderwawszy głowę od ramienia Christiana, zerknęła na siedemnastolatkę, która nie pisnęła ani słowa o zamiarach Tylera i tym samym wciągnęła własnych rodziców na minę, lecz ciemnowłosa na chwilę odetchnęła spokojniej, gdy w jej nogi wtuliła się Yasmine. Pomogła bratanicy wspiąć się na huśtawkę, a ta z kolei rozkosznie oparła się o wujka Chrisa, głaszcząc go po włosach. Czy tym samym dziecko próbowało nieświadomie swą słodkością pomóc stojącej parze? Jeśli tak, to była w tym fenomenalna.
NATALIE HARLOW
[Cześć! Serdecznie dziękuję za powitanie oraz miłe słowa! Christian to bardzo przyjemna postać. Z jakiegoś powodu wydaje mi się tak ciepła i ludzka, że nie sposób nie życzyć mu dobrze. Swoje wycierpiał, jego historia wydaje mi się smutna i (nie)stety cholernie realistyczna. Zawsze podziwiałam u autorów umiejętność udanego stworzenia bohatera z przyziemnymi problemami. Ty ją z całą pewnością posiadasz :)
OdpowiedzUsuńNiestety mnie także nie przyszedł do głowy na połączenie naszych panów, ale jeśli tylko na coś wpadnę, z pewnością tu wrócę. Pozdrawiam i życzę mnóstwa udanych wątków (oraz promyczka szczęścia dla Christiana!)]
Lucien De Roso
Podobno za prawdę się nie dziękuje, zatem powiem: nie ma za co. ^^ Bardzo mnie cieszy, że historię wyspiarza udało Ci zamknąć z uśmiechem, zamiast z przykrością, co oczywiście nie znaczy, że nie będziemy tu za nim tęsknić. Mam nadzieję, że Christianem pisze Ci się i będzie Ci się pisać równie dobrze, i że z niego także wyciśniesz ile się da!
OdpowiedzUsuńCo do znikania... xD Zrobię co w mojej mocy, mamy deal? Tymczasem czekam cierpliwie na wiadomość (na integracje też! ). ♥
OCEY
Matka od dziecka uczyła Whitney, że wygląd zewnętrzny u kobiet sportowców jest ważny. Czasem nawet ważniejszy, niż osiągane wyniki. A gdy obie te rzeczy szły ze sobą w parze, to sukces marketingowy był niemal zagwarantowany. Sponsorzy często szukali pięknych i zdolnych dziewcząt, by te godnie reklamowały ich produkty, otrzymując za to astronomiczne kwoty.
OdpowiedzUsuńWhitney nie udało się do końca zwalczyć tego głęboko zakorzenionego poczucia, że zawsze musi wyglądać perfekcyjnie. Jeśli nie dla kogoś, to dla samej siebie. Długo przyzwyczajała się do wyglądu swojej twarzy bez makijażu. Kiedyś taki widok zarezerwowany był tylko dla jej męża, który za każdym razem powtarzał jej, że jest piękna.
Stojąc już w łazience przed lustrem wpatrywała się w swoje odbicie. Rozpuściła włosy i rozczesała je najpierw palcami, a potem szczotką. Nie miała czasu na prostowanie ich. Na twarz nałożyła bardzo prosty makijaż – podkład, róż, bronzer, tusz do rzęs i delikatny błyszczyk na usta. Wszystko idealnie do siebie pasowało, w końcu osobiście stworzyła tę linię kosmetyków. T-shirt oraz dresy zamieniła na prostą czarną sukienkę. Jedyną, która nie wymagała prasowania.
Ostatecznie efekt końcowy uznała za całkiem zadowalający jak na piętnaście minut przygotowywań. Zwykle zajmowało jej to o wiele więcej czasu, więc sama siebie zaskoczyła, że da się to zrobić szybciej.
Jedyne co pozostało to wymyślić co zrobić ze Sloane. Opcję zadzwonienia do teściowej odrzuciła na samym początku. Nie chciała jej znów angażować i tym samym prowokować kolejnej rozmowy o tym jaki Whitney prowadziła styl życia. Wiedziała doskonale co usłyszy od kobiety, a to ostatnie czego potrzebowała.
Dlatego zadzwoniła do Jenny. Płaciła jej zdecydowanie więcej niż zarabiały przeciętne opiekunki, dlatego dziewczyna była niemal na każde jej życzenie i nie zadawała żadnych pytań. Dotarcie do jej mieszkania zajmowało Jennie mniej więcej tyle czasu, ile potrzebowali by zjeść.
Do kuchni wróciła z delikatnym uśmiechem na twarzy.
— Widzę, że już się rozgościłeś — rzuciła w stronę Christiana. Podeszła do wciąż siedzącej przy wyspie kuchennej Sloane i pomogła jej zejść z wysokiego stołka — Biegnij umyć rączki.
Dziewczynka posłusznie wykonała polecenie, a Whitney w tym czasie nałożyła trzy porcje makaronu i nakryła do stołu, przy którym następnie wszyscy zajęli miejsca.
— Nie jest idealny, ale chyba wyszedł mi całkiem dobry. Smacznego — powiedziała.
Whitney wielokrotnie wyobrażała sobie jak mogłoby wyglądać ich życie, gdyby Preston wciąż żył. Czy często jadaliby wspólnie we trójkę posiłki w rodzinnej atmosferze. Kiedyś nie podejrzewałaby siebie o to, ale teraz marzyła o prostym życiu z dwiema najważniejszymi osobami.
Kolacja przebiegła niemal w całkowitej ciszy. Whitney zastanawiała się co takiego powiedzieć córce, jak jej wyjaśnić, że noc spędzi u niani, a nie w domu. Bała się niewygodnych pytań, na które ciężko byłoby jej znaleźć właściwe odpowiedzi. A wiedziała, że prędzej czy później one się pojawią i będzie musiała się z nimi zmierzyć.
UsuńJak tylko skończyli, rozległ się dźwięk domofonu. Whitney poszła wpuścić opiekunkę, a następnie zabrała Sloane do jej pokoju. Najdelikatniej jak umiała przekazała córce wiadomość, że będzie musiała pojechać do opiekunki na noc, tłumacząc się ogromem pracy. To nie była do końca prawda, ale nie było też zupełne kłamstwo, chociaż i tak nie najlepiej się z tym czuła. Na szczęście Sloane całkiem dobrze przyjęła tę informację, lubiła swoją opiekunkę. Whitney pomogła córce spakować kilka rzeczy do plecaka i oddała ją w ręce Jenny.
— Jesteś aniołem, naprawdę. Wielkie dzięki za to, że kolejny raz nas ratujesz. Jutro z samego rana zrobię ci przelew — powiedziała, całując Sloane w czubek głowy.
— Nie ma za co. Odstawię ją do przedszkola, nie musi się pani o to martwić. Życzę dobrej nocy. — Blondynka uśmiechnęła się na odchodne i wzięła dziewczynkę za rękę, a następnie obie zniknęły w korytarzu.
Whitney zamknęła drzwi i oparła się o nie. Potrzebowała chwili aby dojść do siebie. Wzięła kilka, może nawet kilkanaście głębokich oddechów i po pięciu minutach wróciła do Christiana. Wreszcie mogła poświęcić mu całą swoją uwagę.
— Przepraszam, że musiałeś tyle czekać. Mam nadzieję, że nie wynudziłeś się za bardzo.
Whitney
[Nikogo, brzmiało mi to dobrze w uchu. ;D MOŻE NA NYC POKOCHA, KTO WIE.
OdpowiedzUsuńNie wiem w sumie ile, trochę czasu minęło. Leci leci jak to życie.
A czy to wszystko takie tajemnicze? Nic na siłę, ja po prostu wolę odkrywać postać w wątkach, niż dostawać wszystko na tacy w karcie postaci. Spektakularne pomysły to niestety nie moja mocna strona, ja się bardziej taplam w niespektakularnych obyczajówkach, więc jeśli Chrisu potrzebuje kumpla do piwka i narzekanka to wtedy mogę się polecić. ;D]
Drew Drew Woodrew
W ciągu ostatnich tygodni Hogan był zawalony pracą. Właściwie to ostatnie jego miesiące były zawalone robotą. Nie miał za dużo wolnego, nie brał wolnych dni, a weekendy spędzał czytając akta spraw, przygotowując się do kolejnych rozpraw. Zupełnie, jakby słowo odpoczynek przestało istnieć w słowniku Rhysa Hogana. Poniekąd właściwie tak właśnie było, bo nie mógł pozwolić sobie na odpoczynek z powodów, które znali wszyscy, ale o których nie każdy głośno mówił. Z początku rodzina, przyjaciele i dalsi znajomi oraz współpracownicy chodzili wokół niego na palcach. Fakt, został porzucony prawie przed ołtarzem, ale to jeszcze nie znaczyło, że zamierzał się nad sobą użalać. Wziął kilka dni urlopu po zniknięciu byłej narzeczonej, aby ogarnąć siebie, a potem zaczął ogarniać burdel, który po sobie zostawiła Rosaline. Kiedy w końcu udało mu się w końcu uporządkować sprawy byłej narzeczonej w kancelarii, pozbyć się klientów, których nabrała i zostawiła bez słowa, a na koniec odciąć się całkowicie od bycia w jakikolwiek sposób z nią związany, czy to emocjonalnie czy biznesowo, zabrał się za prowadzenie nowych sprawy, aby nie zatrzymywać się tylko prężnie iść do przodu. Prowadził prestiżową kancelarię i nie zamierzał pozwolić na to, aby jego dobre imię zostało zszargane, bo jego była partnerka nie mogła potrafiła porozmawiać z nim twarzą w twarz tylko wolała ucieczkę.
OdpowiedzUsuńMusiał też przyznać, że nigdy wcześniej nie czuł się tak wolny, jak właśnie teraz. Niedawno powinien mijać rok od ślubu, do którego na całe szczęście nie doszło. Nadal nie wiedział, gdzie jego była narzeczona jest, co robi ani czy w ogóle żyje, ale już się tym nie przejmował. Szczególnie, że nie miała realnego wpływu na jego codzienność. Kobieta zniknęła z jego życia i był za to wdzięczny. Przynajmniej wydarzyło się to przed ślubem, a nie po nim. Wtedy miałby zdecydowanie większy problem, gdyby nie mógł wziąć rozwodu. Stratny był jedynie na przygotowaniach do wesela, nie dostał zwrotu zadatków za większość rzeczy, ale to naprawdę była mała cena w porównaniu do tego przez co przechodził przez ostatni rok. Był teraz wolnym człowiekiem, który mógł robić to, na co tylko miał ochotę. I chociaż minione miesiące były przepełnione różnymi wydarzeniami to Hogan cieszył się, że to się poukładało właśnie w taki sposób. Jasne, brakowało mu pewnych osób w życiu, a szczególną brunetkę wspominał z ciepłym uśmiechem i nawet delikatną tęsknotą, ale nie każdy mógł w jego życiu być na stałe. Pocieszał się tym, że przynajmniej ten rok rozpoczął w wyjątkowo miły sposób i poniekąd powiedzenie jaki nowy rok, taki cały rok się sprawdzało, a na ilość przyjemnych rzeczy narzekać nie mógł. Układało mu się w pracy, w życiu osobistym również w miarę i miał spokój, którego naprawdę potrzebował.
Ten wieczór planował spędzić na mieście. Miał dość swoich własnych czterech ścian. Przed wyjściem wybrał się na spacer z Heidi, który zmienił się w krótki jogging, a po powrocie Rhys zaszył się w łazience biorąc prysznic, a Heidi na kanapie gryząc nową zabawkę i pozbawiając ją wnętrzności. Nawet nie był zaskoczony, że wata leży wszędzie dookoła, kiedy opuścił łazienkę. Przed wyjściem jeszcze posprzątał, aby przypadkiem psu nie przyszło do głowy, aby ją zjeść i pochwał większość zabawek, które mogły wybuchnąć podczas jego nieobecności.
Miał sentyment do koszykówki, a wiedząc, że dziś leci mecz postanowił obejrzeć go w barze z innymi kibicami. Co prawda nie był pewien dokładnie kto dziś gra, bo zwyczajnie nie miał czasu wszystkiego śledzić, ale to było akurat bez znaczenia. Pogoda sprzyjała siedzeniu na zewnątrz i gdy tylko wyczaił wolny stolik od razu tam zajął miejsce. Specjalnie nie dzwonił po żadnego kumpla, bo czuł, że potrzebuje czasu tylko dla siebie. To jednak długo nie trwało, kiedy kątem oka dostrzegł znajomą postać. Przez chwilę się wahał czy na pewno dobrze widzi, ale nie. Nie mylił się.
Wspomnienie o Claire pojawiło się samo z siebie. Doskonale pamiętał jaka awantura wybuchła, kiedy w końcu znalazła ich policja i jak wściekli wszyscy byli. Łącznie z bratem jego dziewczyny. Przez długi czas każdy im potem patrzył na ręce, a mowy o randkach w samotności nie było nawet mowy. Z tego co kojarzył na czas wizyt Rhysa w domu państwa Riggs drzwi od pokoju Claire musiały od tamtej pory być zawsze otwarte i często ktoś im przeszkadzał. Wraz z każdą kolejną sekundą coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że to właśnie brat Claire siedzi parę stolików dalej. Kiedy zaczęli być razem Chris miał już córkę i dość mocno zapadło Hoganowi w pamięci to, że jego dziewczyna jest tak młodą ciocią. Podniósł się w końcu ze swojego miejsca razem z kuflem i ruszył w kierunku samotnie siedzącego mężczyzny.
Usuń— Przeczucie mnie jednak nie myliło. Cześć, nie wiem, czy mnie pamiętasz, ale musiałem podejść. Rhys, ten, który porwał Claire do Vegas.
[Wybacz, że tyle to trwało. ._. Strasznie mi głupio, że musiałaś tyle czekać❤️🩹]
Rhys
Po usłyszeniu propozycji ze strony Christiana tylko obecność jej bliskich i rodziny Daniela powstrzymała Natalie przed tym, żeby nie zareagować na pytanie, niemal jeden do jednego, jak Abigail, która przed kilkoma minutami odkryła, że podarowane bilety nie upoważniają do wejścia na koncert, lecz za kulisy, gdzie na osobiste spotkanie z fanką będzie czekać Veronica Brown. Zatupałaby w miejscu niczym mała dziewczynka. Wykrzyczałaby wszystko, co związane było z napływem radości. Ostatecznie wieszając się na szyi Riggsa, ale nie mogła zrobić tego na oczach kilkunastu osób, którzy mieli ją za narzeczoną Daniela i byłą partnerkę Christiana.
OdpowiedzUsuń— Oczywiście, że polecimy z wami do Chicago. Pacjentów zapisanych do mnie w gabinecie fizjoterapeutycznym oddam swoim koleżankom, a tych, którzy czekają na zabiegi podologiczne, po prostu umówię na inne terminy, dając im piętnaście procent zniżki i wszyscy będą zadowoleni, a szczególnie ja. — palcem uderzyła o swoją klatkę piersiową. — Tyler, masz naprawdę uroczy uśmiech i to na pewno też zadziałało na Abi, gdy trafiła ją strzała Amora, ale jako mama jeszcze ci w pełni nie ufam. Przekonasz się, jakie to ciężkie, gdy zostaniesz ojcem własnej córki. Uwierz mi, że będziesz dmuchać na zimne.
— Może tak więcej zaufania, kochani rodzice. Już ja was znam, będziecie chodzić za nami krok w krok i zostaniemy bez szansy na chwilę intymności…
— Bez dyskusji, Abi! Albo lecicie z nami, albo twój chłopak wraca do Filadelfii, a ty zostajesz w domu. I proszę bez obrażania się, dzisiaj jest zbyt piękny dzień na fochy.
Ich córka prędko rozpoznała poważny ton mamy, więc wiedziała, że jeśli chce pobyć w obcym mieście z chłopakiem, musi zaakceptować warunek postawiony przez rodziców, bo inaczej Tylera przyjdzie jej oglądać na ekranie laptopa lub telefonu. Przytuliwszy się do Lessarda, poszli w kierunku roześmianej Bridget. Natomiast Natalie nareszcie mogła z ulgą odetchnąć i poczuć, że kolejny kamień spada z jej matczynego, czasami aż zbyt troskliwego serca. Poprawiwszy włoski Yasmine, uśmiechnęła się do dziewczynki, której najwidoczniej było na rękę odpoczywanie na kolanach wujka, niż kolejny bieg za Abigail.
— Gwiazdeczko, tylko ty mi tak szybko nie dorastaj. — jęknęła cicho, głaszcząc palcem policzek córki Roberta i Joanne. — Intymności się naszej pannie zachciało. Mam tylko nadzieję, że Tyler nie pośpiesza jej w podjęciu decyzji o pójściu do łóżka, bo nie chciałabym, żeby Abi zrobiła coś wbrew sobie. — Yasmine ziewnęła i położyła maleńką dłoń na dużej dłoni Chrisa.
Wyglądali tak pięknie, a widok ten mógł pozwolić Natalie na powrót do przeszłości, kiedy to dumny tata opiekował się małą córeczką.
— To jak zdobyłeś wejściówki na spotkanie z Verą? Masz jakieś tajne kontakty czy zostałeś jej nowym menadżerem?
Mogłaby teraz patrzeć na tych dwoje w nieskończoność. Od Riggsa biło prawdziwe ciepło. Miał w sobie ogrom ojcowskiej miłości, czego nigdy nie zaprezentował Daniel, który mimo starań o dziecko, nie okazywał zbyt wielkiego zainteresowania Yasmine, a Harlow wiedziała, że jeżeli miałaby urodzić maleństwo, o które postarałaby się z Kennedym, chciałaby wcześniej zobaczyć, że wybrała na ojca swojego dziecka odpowiedniego człowieka.
— Natalie! Chodź do nas piękny skarbie! — z kieliszkiem szampana w dłoni krzyczała do niej chrzestna Daniela, trzymając przy uchu telefon.
Przeprosiwszy Chrisa, podeszła do zadbanej kobiety, która mimo zbliżających się za rok siedemdziesiątych urodzin, wciąż korzystała z życia w sposób o wiele bardziej rozrywkowy, niż trzydziestoczterolatka. Już miała zapytać o powód przywołania, gdy niespodziewanie poczuła, jak Daniel z delikatnością pociąga ją na swoje kolana. Ułożył splecione dłonie pod biustem ukochanej i wówczas przysłowiowe mleko się rozlało, a klamka zapadła, odbijając się głośnym echem w głowie Natalie.
Słysząc, jak ciocia potwierdza, że oboje z samego rana podpiszą nową umową, ucieszyła się jedynie z tego, że jednak siedziała na kolanach Daniela, a nie stała, gdyż istniało ogromne prawdopodobieństwo, że straciłaby równowagę, upadając na równo przystrzyżony trawnik.
UsuńNarzeczony uderzając delikatnie łyżeczką o kieliszek, zwrócił na nich całą uwagę gości. Bliżej nieokreślona mina Natalie, bardziej należąca do grymasu niż malującego się szczęścia, została zamieniona na szeroki uśmiech. Wypadało się cieszyć przynajmniej dla zrobienia dobrego wrażenia.
— Kochani, moja matka chrzestna prowadzi wyjątkowo piękną restaurację. Jest to na tyle klimatyczne miejsce, że właśnie tam planowaliśmy z moją Nat zorganizować wesele i mówię wam szczerze, że nie zdążyliśmy wybrać żadnego terminu, jednak właśnie w tej chwili dowiedzieliśmy się, że pewna para młoda zrezygnowała z przyjęcia i tym samym odstąpiła nam swoją datę. Nie ma na co czekać, pobieramy się. Wszyscy tutaj zebrani rezerwujcie dzień wolny w Walentynki przyszłego roku. Za pół roku oto ta kobieta zostanie moją żoną. Wypijmy za zdrowie przyszłej pani Kennedy. Kocham cię do szaleństwa, skarbie.
NATALIE HARLOW
💔💔💔
Gdyby zza róż wyłoniła się telewizyjna ekipa, próbująca zrealizować program o najbardziej nieszczęśliwych pannach młodych, mogliby śmiało do obsady dołączyć sztucznie zadowoloną z zewnątrz, ale połamaną na drobne kawałki wewnątrz Harlow. Jak wygrać z uzależnieniem od Christiana? Tylko dla dobrego wrażenia, podziękowała serdecznie za oklaski i toasty, całując lekko usta Daniela, aż oparła czoło o to jego, zaglądając w roześmiane tęczówki przyszłego męża. Wplotła długie palce we włosy ukochanego i powinna być wdzięczna za niego, ale zamiast tego dźwignęła się z kolan radcy, tanecznym krokiem podchodząc do córki. W końcu to było święto siedemnastolatki. Nie powinni zbyt długo przeciągać euforii po ogłoszeniu daty ślubu. Do rytmu włączonej muzyki obróciła nastolatkę wokół osi jej ciała, przytulając Abi do siebie. Tylko ona była jedyną stałością w życiu Natalie. Chwilę później ustawiły się naprzeciwko siebie, tańcząc ze swobodą do piosenki Veronici Brown, która zastąpiła najnowszy hit Katy Perry. Na koniec roześmiały się głośno i zbiły piątkę, obserwując jak między ich nogami stawia podobne kroki Yasmine.
OdpowiedzUsuńMoże i wiele ludzi krytykowało nastoletnią Natalie, która według nich za szybko rozpoczęła dorosłe podboje, ale przynajmniej miała w córce serdeczną przyjaciółkę. Przechodziły przez liczne wojenki, bitwy, jednak z każdej z nich wychodziły zwycięsko. Nastoletnia ciąża nie spowodowała tego, aby ciemnowłosa czegokolwiek żałowała. Spełniała się pod każdym względem. Nigdy nie chciała zostać drugą neonatolożką, internistką czy ortopedą w domu. Pogodziła się z negatywnymi komentarzami dotyczącymi tego, że zawiodła bliskich, ale nie miała żalu do siebie, a dlaczego miałaby się przejmować odczuciami rodziców, brata czy kogokolwiek innego z rodziny, kiedy wtedy była szczęśliwa, słysząc od lekarki o prawidłowo rozwijającym się dziecku?
Nim oddała Abigail w ramiona Tylera do następnego tańca, pożegnali wujka Henry’ego z żoną oraz zajętą zawodowo chrzestną Daniela i jej partnera, który zapewne był tu pierwszy i ostatni raz, bo Natalie nie przewidywała, aby kobieta związała się z nim na dłużej. Odkładając na blat kuchenny pojemniczki na ciasto pozostawione dla reszty gości, podbiegła do Hoi, Bridget, Joanne, Roberta i Chrisa siedzących przy stole.
— Chyba jednak zostaniemy rodziną tak na poważnie, zobaczcie, jak Yasmine daje się wychowywać mojemu synowi. — Hoa poprosiła Bruna o to, żeby turlał delikatniej piłkę w stronę dziewczynki i zwróciła uwagę na Natalie. — Zróbcie miejsce dla seksownej przyszłej panny młodej! Żeby Danielowi przypadkiem nie stanęło po weselu… — wzięła kieliszek szampana do dłoni. — Serce, miałam na myśli serce. — Hoa wytłumaczyła się w chwili, gdy Natalie popukała ją po czole.
Siadając przy Christianie, nie słuchała przyjaciółki opowiadającej jakąś historię Bridget i widząc, jak brat prosi żonę do tańca, ucieszyła się także z tego, że Daniel tańczył z jej mamą. Miała kilka minut świętego spokoju. Zachwycona także prośbą skierowaną do Williama ze strony córki, zrobiła im zdjęcie. Wyglądali pięknie i nim pewnie skończy się utwór, miała szansę porozmawiać z Riggsem, co niestety poprzednim razem zostało im przerwane.
— Nie pośpieszałeś mnie. O niczym innym wtedy nie marzyłam, jak o zatraceniu się z tobą… — szepnęła, bo nie chciała, żeby dotarło to, co mówiła do kogoś innego. Jedynym odbiorcą miał być Christian. — Pamiętam, jak wszystkie dziewczyny w szkole mi ciebie zazdrościły. Teraz pewnie fanki Tylera zazdroszczą naszej córce. — sięgnęła po jedną z wielu miseczek z czereśniami. To o te owoce prosiła Chrisa zaledwie tydzień przed porodem i mogła jeść je w nieskończoność. — Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc skoro już wiem, gdzie będzie moje miejsce kiedyś, to chcę wiedzieć, jak zdobyłeś te wejściówki na spotkanie z Verą? — podsunęła owoce pod rękę byłego partnera, teraz dzieląc się czereśniami ochoczo, a nie tak, jak siedemnaście lat temu, gdy liczyła się dla niej każda sztuka. — Jest i nasza gwiazdeczka.
Zareagowała uśmiechem na krążącą przy nich Yasmine. Usadowiła dziewczynkę na kolanach, dając jej kubeczek z sokiem. Najwidoczniej na urodzinach Abi miała raj na ziemi. Wszyscy w jakimś stopniu się nią zajmowali, a tak na co dzień żyła tylko z rodzicami. Tu mogła szaleć do woli, jednak wtulając się ochoczo w ciocię, zabrała z dłoni Chrisa czereśnię, przesyłając mu buziaczka.
Usuń— Kokam wujka.
— Na twoim miejscu też bym wujka kochała. Widziałam, jak posadził cię na barana. Cudownie razem wyglądaliście. Na pewno jesteś drugą najważniejszą księżniczką w jego życiu.
Delikatnie zawstydzona stanęła na ławce i odklejając się od cioci, zbliżyła się do Chrisa, zaczepnie głaszcząc go po ramieniu. Wtulona w niego, zaczęła szczebiotać po swojemu, a ciemnowłosa patrzyła na nich z nieskrywaną miłością w oczach. Gdybym im wyszło, być może mieliby właśnie taką drugą córkę i nic nie byłoby jej straszne, nawet data najbliższych Walentynek.
NATALIE HARLOW
Hoa słynęła ze swojej bezpośredniości. Nigdy nie gryzła się w język ani nie trzymała go za zębami. Jeżeli miała coś powiedzieć, mówiła to otwarcie, bo uważała, że niczego nie można w sobie dusić, dlatego też każdy odbierał kobietę pochodzącą z Wietnamu za bardzo szczerą osobę. Przyjaźń Hoi i Natalie trwała prawie dwie dekady. To jej jako pierwszej zdradziła, że podkochuje się w kapitanie licealnej drużyny, chociaż wówczas za Harlow szalało dwóch innych zawodników; jeden z bliźniaków Jack i ten chłopak z blizną na policzku Maverick, tak Hoa zlekceważyła potencjalnych kandydatów na partnerów Natalie i już planowała jej przyszłość z Christianem. To ona w każdym zeszycie zapisywała imię ciemnowłosej, dopisując jako następne nazwisko Riggs. Przez poczynania przyjaciółki musiała tłumaczyć się matce, która kontrolując córkę przy odrabianiu lekcji, zobaczyła pierwszy niepokojący sygnał. Anne nie odpuściła i oprócz zapewnień Natalie, że to po prostu żarty i ona inne nazwisko zapisuje przy imieniu Hoi, tak Calloway-Harlow wśród wszystkich znajomych zaczęła wypytywać o chłopaka, zakazując zakochanej nastolatce rozwijać to uczucie. Tylko to nie było łatwe. Przede wszystkim dziewczyna nie wykazywała żadnej chęci związanej z tym, żeby wybić sobie Christiana z głowy i serca.
OdpowiedzUsuńHoa wykorzystując nieuwagę Natalie, która z bratanicą na rękach, podeszła do intensywnie pachnących róż, szybkim krokiem poszła za Riggsem. Nim przeszła do czynu, spojrzała dwukrotnie za siebie. Wszyscy byli w ogrodzie. Tańczyli, rozmawiali albo siedzieli przy stole i nic nie wskazywało na to, żeby wybierali się w kierunku łazienki. Niczym w walce o piłkę, zablokowała dostęp do chwycenia klamki Christianowi i spojrzała na niego ostro. Karcąco niczym matka, która nie chce, żeby syn przebywał w towarzystwie nieodpowiedzialnych kolegów.
— Mamy do pogadania. Wiesz, że cię lubię? To słuchaj mnie uważnie, bo będę dużo mówić. Przywracasz wiarę w mężczyzn. Nie będąc w związku z matką dziecka, można być jednak odpowiedzialnym i kochającym ojcem. Ja wiem, że ty świata poza Abigail nie widzisz i bardzo dobrze, bo ojciec Bruna prysnął, jak tylko powiedziałam mu o ciąży. Moim wsparciem jest Natalie. Zawsze wyciąga do mnie pomocną dłoń, to i ja odwdzięczam się tej najlepszej babeczce na świecie. — wychyliła się zza ściany, obserwując, czy przypadkiem ktoś nie nadchodzi. — Masz kogoś? Sypiasz z kimś regularnie? Mów tylko prawdę. Nie ogarniam czegoś. Jak można mieć tak cudowną kobietę obok siebie i tego nie wykorzystać? Choćby teraz, zaraz. — uderzyła pięścią w drzwi. — Kurwa, czy ty zmieniłeś orientację, lecisz teraz na mężczyzn? Christian, będąc na twoim miejscu i widząc tak często Nat, chodziłabym napalona dwadzieścia cztery na siedem. Jestem w pełni heteroseksualna, ale sama widzę, jaką ona jest pięknością. Ta uroda. Zgrabne nogi. Ogólnie całe zadbane ciało. Nie tęsknisz za tym? Nie przyjemnie byłoby obudzić się rano obok niej? Daniel mnie wkurwia. Dba o nią i młodą, mają wszystko, każdą pierdołę, ale on raczej nie zaspokaja potrzeb przyszłej żony. Starają się o dziecko, wiesz? Która zatem kobieta stosuje tabletki antykoncepcyjne? Jak wspominamy przeszłość i omawiamy aktualne podboje, to Natalie rumieni się, gdy przypominam jej, jak wam było dobrze… — przesunęła się, robiąc mu przejście do łazienki. — Albo weźmiesz sprawy w swoje ręce, albo stracisz ją na zawsze czternastego lutego. Zostało ci pół roku, Chris. Co wolisz? Wiecznie zastanawiać się, czy tej nocy kocha się z Danielem, czy mieć ją tylko dla siebie? Zegar tyka… Powodzenia.
Hoa wiedziała, że nie był przygotowany na tak długi monolog. Musiała to z siebie wyrzucić. Chciała widzieć tych dwoje razem.
Nie bez powodu ciemnowłosa, która usiadła przy niedoszłym teściu, zaczęła wachlować poczerwieniałą twarz. W głowie odbijał się dźwięk głosu jego syna. Jeśli chcesz dochować wierności narzeczonemu, lepiej mi o tym nie przypominaj.
Rozejrzała się za nim. Zamiast na niego natrafiła wzrokiem na Daniela. Nie ucieszyła się z tego powodu, jednak nie wypadało odmówić mu tańca, więc trwając w ramionach narzeczonego, przymknęła oczy i wtuliła twarz w jego szyję, chcąc poczuć zapach perfum Christiana i to z nim być tak blisko. Najbliżej, jak to możliwe.
Usuń— Najcudowniejsza przyszła pani Kennedy. Jak dobrze, że tamta para zwolniła nam termin, bo pewnie jeszcze długo nie miałbym żony, a tak ślub, wesele i my jako rodzina. Ty, ja, Abigail i naszych dwoje lub troje dzieci.
NATALIE HARLOW
Hoa miała ochotę potrząsnąć Christianem, ale nie bardzo by jej to wyszło, zważając na to, że nawet przy Natalie była widocznie niższa, osiągając nie więcej, niż sto pięćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu. Nie wspominając nic o wadze, bo nie poradziłaby wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyzny, jakim był Riggs. Musiałaby do pomocy zawołać mężczyzn obecnych w ogrodzie. Kogo by wybrała? Roberta, Tylera, a może najlepiej Daniela? Zamknęłaby się z nimi w usytuowanym obok łazienki gabinecie Camerona i Anne Harlow, dobitnie dając im do zrozumienia, że jeden aż za bardzo pasuje do Natalie, a drugi kompletnie nie powinien się do niej zbliżać w miłosnej relacji. Nie chciała jednak wywoływać sporu. Lubiąc Christiana znacznie bardziej od Daniela, postanowiła wbić mu do głowy niezbędną wiedzę o tym, że przyszła pani Kennedy przyjęłaby go z otwartymi ramionami.
OdpowiedzUsuń— Mówiłam do ściany?! Z Nat bardzo często rozmawiamy i to godzinami, jak myślisz, dlaczego piękna, zdrowa kobieta, która zostaje w domu tylko z narzeczonym, dzwoni do mnie w godzinach wieczornych? Abigail jest u ciebie, mogą robić, co tylko zapragną, a kiedy Daniel próbuje delikatnie zakończyć nasze plotki, tak Nat wkręca go, że potrzebuję wsparcia. Wtedy ja jak na zawołanie rozpłakuję się i mówię, że kolejny dupek złamał mi serce. — Hoa obserwowała przez kilka sekund uważnie to, co dzieje się w ogrodzie i znowu zbliżyła się do Chrisa, jak do swojej ofiary, którą pragnie wykończyć w pełni. — Znam ją na wylot. Drży na twój widok. Jak w trakcie rozmów pada twoje imię, wówczas choćby cię nie słuchała, skupia się na tym, co ktoś chce o tobie powiedzieć. Przecież was nie szło od siebie odkleić. Miałam do ciebie żal, bo trochę ukradłeś mi przyjaciółkę. Ona tylko ciągle Chris to, Chris tamto, a Daniel to takie piąte koło u wozu. Kocha cię. Lgnie do ciebie jak mucha do miodu. — Hoa poklepała go po ramieniu. — Chyba, że serio kogoś masz, to niech sobie Natalie zostanie panią Kennedy, ale jeśli nikt z tobą nie chodzi na randki czy do łóżka, to będę wam kibicować tak intensywnie, jak kibicowałam ostatnio gorącemu Francuzowi, walczącemu o zwycięstwo w siatkówce na tej plaży obok mojego mieszkania. — powachlowała się dłonią na wspomnienie mężczyzny, z którym spędziła dwie ostatnie noce. — Zadałeś pytanie, a ja wprost odpowiadam. Natalie nie jest szczęśliwa z Danielem. Powtarzam, nie jest. N. I. E. J. E. S. T. - przeliterowała mu to głośno i wyraźnie.
Hoa tym razem nie uciekła od Christiana. Czekała na to, aż dopłyną do niego w końcu dobre wieści, przecież doskonale widziała jego pierwszą, prawdziwą reakcję na to, kiedy Daniel poprosił wszystkich zebranych o to, aby czternastego lutego wzięli wolne i bawili się razem z nimi na uroczystości zaślubin.
— Córka ci dorasta. Ma chłopaka, chcesz większość weekendów spędzać sam albo z przypadkowymi laskami? Wyobraź sobie. Abi wychodzi na randkę z Tylerem, a ty zostajesz z Natalie. Ma dopasowaną sukienkę, a pod nią bieliznę projektu Madeleine Quinn. Wygoogluj sobie, żal byłoby myśleć o tym, że rozbiera ją z tego Daniel.
Przez chwilę pomyślała, że zbyt wiele mu mówiła. Jednak z mężczyznami trzeba było postępować, jak z dziećmi. Dawać im proste, całkowicie jasne komunikaty. Może nie powinna mu wspominać o tym, że Natalie bierze regularnie tabletki antykoncepcyjne, lecz było za późno na cofnięcie tego zdania. Najwyżej Harlow wścieknie się na Chen, ale jak się dowie, to jeszcze tego samego dnia wypiją po kieliszku ulubionego wina, dając sobie gwarancję, że nic ani nikt nie popsuje ich wieloletniej przyjaźni.
Za wiele je łączyło, aby zaprzepaścić to w jednej chwili. I pomyśleć, że miłość, która rozkwitała codziennie pomiędzy jej przyjaciółką, a bladym i chyba nieco przerażonym otwartością Hoi Christianem, mogłaby osiągnąć ten sam długoletni staż, gdyby wtedy ich świat nie zburzył się, jak budowle z klocków Lego.
UsuńW tym samym czasie Natalie nie tańczyła już z narzeczonym. Wyciągnąwszy wsuwkę z zaczesanego koka, chciała poprawić fryzurę w łazience, mając dostęp do wielkiego lustra, jednak widząc rozmawiającą z kimś Chen, zwolniła kroku i gdyby nie życzliwość Joanne, która zaoferowała swoją pomoc, usłyszałaby część tego, o czym Hoa dyskutowała z niewidocznym z tej perspektywy dla niej Riggsem. Czy byłaby zadowolona? Wszystko zależało od tego, na czym by ich przyłapała, a tak nie wiedząc, co działo się we wnętrzu domu, siedziała przed żoną Roberta, czekając, aż ta zbierze włosy odpowiednio, formując z nich ponownie niskiego koka.
NATALIE HARLOW
[Dzień dobry, pięknie dziękuję za powitanie! Ja także mam nadzieję, że wraz z Mads zaczepimy się tu na dłużej (jak i z pozostałymi dziewczętami zresztą), ale póki wena dopisuje, a wątków nie brakuje, raczej nie powinno być problemu! :D Cieszę się bardzo, że posty fabularne Ci się podobały i zapewniam, że pojawi się ich więcej. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję jeszcze raz, no i w razie chęci zapraszam do mojej gromadki, może uda się wymyślić coś fajnego. :)]
Madeleine Quinn, Erin Hawthorn, Billie Calloway
[ Dzień dobry bardzo :) dziękujemy z Cass za powitanie. Oj, Taylor i Nowy Jork to nieodłączne połączenie, przy mojej obsesji jednego i drugiego nie było innej opcji na kartę.
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś uchylimy z Cass rąbka tajemnicy dotyczącej jej przeszłości w Montanie - ona sama nie robi z tego wielkiej niewiadomej, ale nie lubi tematu poruszać na co dzień. Biorąc pod uwagę fakt, że oby dwoje mają przeszłość sportową, możemy zrobić z nich przyjaciół z czasów nastoletnich, może bywali razem w ośrodkach sportowych, gdzie odbywały się obozy? ]
Cass Rhodes
Skapitulowała. Nie zamierzała dłużej przekonywać Christiana, aby uwierzył w prawdę, jaką było to, że Natalie szczęściem nie nazwie życia toczącego się przy Danielu. Zrezygnowana uniosła dłonie do góry, dając mu do zrozumienia, że nie zbombarduje go kolejną falą monologu. Zamilkła. Przekręciła niewidzialny kluczyk w niewidzialnej kłódce przypiętej do ust i wyminęła go pewnym krokiem. Swoje zrobiła. Wciąż po cichu będzie im kibicować, nie odliczając dni do czternastego lutego przyszłego roku, lecz do dnia, w którym tych dwoje zdecyduje się na to, aby szczerze ze sobą porozmawiać. Bez niczyjej obecności. Kiedy powrócą w ich dorosłe ciała zakochani nastolatkowie, żałujący tego, że raz się poddali i zamiast ciągłej pielęgnacji związku, przyjęli wszelkie ciosy, rezygnując z siebie nawzajem.
OdpowiedzUsuńHoa usiadła przy Brunie. Dokończyła jeść kawałek urodzinowego tortu i popatrzyła smutno na przyjaciółkę. Najchętniej kopnęłaby ją w tyłek, popychając w kierunku Riggsa. Natalie mogła podarować samej sobie najpiękniejszy prezent — codzienność; każdy poranek i każdą noc przy człowieku, z którym miała to, co najcenniejsze, dziecko. Kiedyś Hoa nie rozumiała matczynej miłości. Patrząc na młodą Natalie zakochaną w malutkiej córeczce, nie rozumiała, jak można tak mocno pokochać płaczące dziecko, które na zmianę trzeba było karmić i przebierać. Uważała to za syzyfową pracę. Jednak w dniu narodzin Bruna, gdy sama rodziła go na niewielkiej sali, wiedząc, że tuż za drzwiami, na korytarzu czeka na nią Harlow, wylał się z niej ogrom miłości do tej maleńkiej osóbki, jaką powitała. Synek spojrzał oczami w kolorze oczu swojego ojca, którego nigdy nie pozna i Chen zrozumiała, że przynajmniej jedna z nich, może wszystkie radości i troski dzielić z drugim rodzicem. To Natalie pokładała wszystkie nadzieje w Christianie. Przy jego ciągłym wsparciu nie musiała być jednocześnie matką i ojcem. Dlaczego więc karali siebie tak mocno? Przecież mogli być dalej zaangażowanymi w stu procentach rodzicami oraz partnerami na dobre i na złe.
— Tato! Chodź do nas! — Abigail podbiegła do mężczyzny, chwytając go za dłoń. — Kate powiedziała, że jesteś niemożliwy, że dokonałeś czegoś nierealnego, ogarniając w prezencie te wejściówki na prywatne spotkanie z Verą. Jak ci się udało?
Tyler pobladł. Czy właśnie zostanie zdradzony przez trenera? To on powinien stanąć na głowie i poprosić Mike’a (kuzyna Brown) o przysługę. Tylko szukając prezentu dla ukochanej, miał ograniczone fundusze i zupełnie nie wpadł na to, z kim spokrewniony jest kolega z drużyny. Kupił zatem bransoletkę na czerwonym sznurku, do której dołączył pierwszą literę swojego imienia, serce i kawałek pizzy, jaką jedli na pierwszej randce.
— Nie od dziś wiadomo, że twój tato jest bohaterem, a bohaterowie nie zdradzają swoich sposobów, Abi.
Harlow skomentowała zapytanie córki jako pierwsza, ratując z opresji widocznie zestresowanego Lessarda. Wszystko skończyło się tak, jak powinno. Nie wkopała Tylera i nie zdradziła tego, jakiego odkrycia dokonał na imprezie u swojego zawodnika Riggs. Obaj panowie nie musieli niczym się martwić, jednak Hoa wciąż wpatrywała się hardo w Christiana, jakby chciała mu bez słów dać do zrozumienia, że nawet tą wypowiedzią jej przyjaciółka potwierdziła swoją miłość do niego.
Natomiast Natalie sunęła palcami po dłoni Daniela, nie wiedząc, co tak naprawdę ma zrobić. Z jednej strony serce wyrywało się do Christiana. Z drugiej strony czy warto było poruszać niebo i ziemię, żeby wracać do człowieka, z którym dzieliła namiętną przeszłość? Miała narzeczonego. Prawie męża. Jej rodzice rozmawiali od dłuższego czasu życzliwie z jego rodzicami, pochłonięci medycznym światem. Cameron i Anne ani razu nie skupili się na długiej, serdecznej pogawędce z ojcem Christiana. Przed laty nie namawiali córki do ślubu, jak zaczęto nazywać ją panną z brzuchem. Odcięli się od niej niemal całkowicie, kiedy wybrała kontynuowanie związku z Riggsem, a nie wychowywanie córki u ich boku w tym domu. Natalie wiedziała, że Daniel, który chwilę wcześniej ułożył wolną dłoń na jej udzie, zasługiwał na trwałe szczęście.
Nie tak ulotne, jak w związku małżeńskim ze zmarłą Isabellą. Tylko czy to właśnie Harlow przysięgnie mu miłość do grobowej deski? Wciąż widziała w nim chłopaka z sąsiedztwa, rówieśnika brata, dobrego kolegę, ale nie kogoś, kogo od czternastego lutego ma nazywać mężem. Nie umiała jednak złamać mu serca, a wypadałoby, stanąć tu i zerwać zaręczyny, oddając mu drogi pierścionek. Popatrzyła ostatni raz na twarz byłego partnera. Zerwała się nagle z zajmowanego miejsca, uciekając do łazienki, gdzie zaszlochała głośno, zagłuszona dźwiękiem puszczonej wody. Jak długo ma walczyć z dziwnym poczuciem niepewności? Ile jeszcze będzie wzbraniać się przed tym, aby nie mieszać w poukładanej życiowej wędrówce trzydziestopięciolatka? Chciała domu. Nie mieszkania urządzonego za niebotyczną kwotę. Po prostu stabilnych i niezmiennych ścian, gdzie będzie dzielić sypialnię z mężczyzną z jej snów, zajrzy do pokoju nastoletniej Abigail i może kiedyś otworzy drzwi, za którymi zobaczy kołyskę ze śpiącym dzieckiem. A kim był mężczyzna odgrywający różne role w jej snach? Nie Danielem Kennedym, bo za każdym razem Christianem Riggsem.
UsuńNATALIE HARLOW
[Nieważne czy to powitanie z opóźnieniem czy bez, ważne że jest. Nauczycielowi poprawiłaś humor, a ja mogę się cieszyć że Charles nie został kolejnym strażakiem, policjantem lub lekarzem. Za to jest pierwszym producentem muzycznym na blogu. Szykuje się roztańczony Nowy Jork do utworów wyprodukowanych przez Charlesa. Co do wątków dość szybko już jeden nie daje mi spać po nocach. ]
OdpowiedzUsuńWerbeck C.
Głos Christiana rozpoznałaby wszędzie. Był unikatowym brzmieniem, wywołującym na jej skórze ciarki, w jej sercu stanowcze przyspieszenie i rozchmurzenie nawet najbardziej przygnębiającego dnia. Nic nie było w porządku. Przy stole poczuła, że nie może oddychać zaraz po tym, jak wyobraziła sobie, że po wypowiedzeniu słów przysięgi małżeńskiej, trzymając dłoń Daniela, nie będzie miała łatwości w odejściu od niego i tym samym raz na zawsze straci szansę na związek z Riggsem. Mogłaby się rozwieść, ale pragnęła, żeby pierwszym i jedynym mężem został dla niej blondyn, z którym wicie gniazdka zaczęli bardzo wcześnie. Nawet jeśli nie będzie dane im być razem, to woli figurować w dokumentacji i wśród towarzystwa jako panna, singielka czy wolna kobieta, bo nie chce spieprzyć sobie życia. Musi podjąć stanowcze kroki. Może nie zacznie strzelać z karabinu, celując w odpowiednie decyzje, a zrobi to powoli, ale z dobrym zamiarem, bo musiała przygotować siebie na to, że zajdzie tak wiele zmian, że zejdzie jej sporo czasu, aż po rozstaniu i wyprowadzeniu się od Daniela, poukłada każdą sprawę tak, aby być w pełni szczęśliwą.
OdpowiedzUsuńPolecą do Chicago. Tam będzie uważać tych dwoje za swoją małą, najcenniejszą rodzinę. Może ktoś weźmie ich za małżeństwo. Napełni się tą błogością i piękną wizją. Wróci stamtąd i porozmawia szczerze z Kennedym. Nie będzie mu zabierać unikatowych dni i nocy, podczas których poznałby młodą, ładną kobietą, może podobną do niej i zmarłej Isabelli, która zostanie jego drugą żoną, urodzi mu pierwsze, drugie oraz to trzecie dziecko, a on założy rodzinę od podstaw swoją, a nie patchworkową.
Przetarła twarz mokrą od łez. Zobaczyła, że jej makijaż pozostał w nienagannym stanie. Zamknęła kran i kawałek papieru toaletowego zbliżyła do nosa. Musi mu otworzyć. Jeszcze pomyśli, że zemdlała i dopiero zrobi show, przyciągając uwagę reszty, a chciała przyciągnąć tylko zainteresowanie ze strony Christiana i w sumie to jego ciało do swojego ciała. Najlepiej to poczuć znowu tę nagą skórę i budzić się przez promienie słońca w silnych ramionach mężczyzny…
— Nic nie jest w porządku. — otworzyła drzwi, wpuściła go do środka i znowu przekręciła klucz. — Jakoś tak dziwnie zakuło mnie w sercu. O tu. — powędrowała dłonią i ułożyła ją tam, gdzie ono biło tak, jak bije tylko przy Riggsie. — Chyba dotarło do mnie to, że nasza mała córcia jest już taka duża. Ma Tylera. Za chwilę możemy stać się dla niej nieważni. Wiesz znajomi i chłopak, kto by chciał siedzieć z rodzicami? Chciałabym, żeby znowu była niemowlakiem. Byliśmy wystraszeni, ale nasze życie miało więcej sensu.
Leżeli na dużym małżeńskim łóżku kupionym przez jej kochaną babcię. Natalie, Abigail i Christian. Ich perełka miała kilka miesięcy. Wierzgała nóżkami i gaworzyła, a ona czule głaskała ją po główce, kiedy tata zabawiał córkę grzechotką albo pluszakiem. Spoglądali na siebie tacy zakochani. Całowali się, czule sunęli palcami po swoich dłoniach czy policzkach. Byli jakby zlepieni w całość…
— Marzy mi się wielka plaża, może pana z tatuażem zabiorę na drugi brzeg… — szepnęła, patrząc w lustro, gdzie mogła widzieć go za sobą. Tak mogłaby się szykować każdego dnia do pracy czy nawet do tego, aby funkcjonować w domu. Widzieć zachwyt w niebieskich oczach i wiedzieć, że w każdej wersji mu się podoba. — Powinniśmy raczej stąd wyjść, skoro jak to sam powiedziałeś, mam dochować wierności narzeczonemu.
Nie powinna mieszać mu w głowie. Należało zamknąć jeden rozdział, żeby z dumą otworzyć kolejny, a niestety posuwała się do tego, żeby grać na dwa fronty. Przed narzeczonym udawać wierną narzeczoną, a przed Christaniem niczego nie pozorować, bo przy nim lubiła być najbardziej szczerą wersją siebie. Podchodząc do drzwi, chciała otworzyć drzwi, ale elegancki klucz upadł na płytki.
Czy to znak, że nie powinna śpieszyć się z wyjściem? Z chęcią zostałaby tu na chwilę dłużej, ale co zrobi, jeśli ktoś będzie czekał przed łazienką na skorzystanie z niej? Gdzie ukryje niemal dwumetrowego, dobrze zbudowanego Christiana? Nie był figurką z Kinder niespodzianki. Inaczej zmieściłaby go w dłoni. Sama ciągnęła siebie w wątpliwości i w najgorsze dno, a przecież obiecała sobie, że nada zmianom spokojny rytm.
UsuńNATALIE HARLOW
Whitney wzięła w dłoń kieliszek z ledwie nadpoczętym drinkiem. Była mile zaskoczona, że Christian posprzątał po kolacji, chociaż wcale nie musiał tego robić.
OdpowiedzUsuń— Hej, nie mów tak. Gdybym nie chciała się z tobą spotkać, nie zaprosiłabym cię do środka — oznajmiła, uśmiechając się lekko. Po chwili jednak spoważniała. — Poza tym… Sloane jest przyzwyczajona do tego, że często niespodziewanie podrzucam ją Jennie albo babci. Uroki bycia samotną matką…
Niechętnie to przyznała, niestety taka była prawda. Ciężko było jej pogodzić obowiązki matki i zarządzać swoją firmą, ale robiła to wszystko z myślą o córce, aby w przyszłości nie musiała się niczym martwić. Chciała, aby Sloane jak najdłużej cieszyła się beztroskim dzieciństwem, które jej zostało odebrane zdecydowanie zbyt wcześnie.
— Przyjaciółki, mówisz… Brzmi poważnie— stwierdziła. — Może usiądźmy — zaproponowała, wskazując na krzesła przy wyspie i sama zajęła jedno z nich.
Whitney wiedziała o skomplikowanej relacji Christiana z byłą, co prawda bez żadnych szczegółów, ale wystarczająco dużo, by wyrobić sobie na ten temat zdanie. Domyśliła się już, że jego wizyta najpewniej miała z tym jakiś związek.
Oczywiście równie dobrze mogła nie mieć racji. Było mnóstwo powodów, dla których mężczyzna mógłby chcieć ją odwiedzić. Każdy z nich był dobry, bo, chociaż nie planowała tego, naprawdę lubiła spędzać z nim czas. On nigdy nie oceniał jej, ona nie oceniała jego.
— Więc — Upiła spory łyk alkoholu i spojrzała na niego. — Jak ci minął dzień?
Whitney
Rhys początkowo sądził, że jednak pomylił ludzi. Trudno, zdarza się, prawda? Sam niedawno padł ofiarą podobnej sytuacji, a dziewczyna okazała się być siostrą innej jego byłej, ale ta rozmowa akurat nie rozwinęła się dalej niż to co słychać? Zaplanowane miał już nawet przeprosiny, gdyby jednak oczy go zawiodły i z delikatnym rozczarowaniem również zauważył, że stolik, który chwilę temu zajmował jest już pusty, więc nie miałby gdzie wrócić. Musiałby koczować na wolne miejsce lub poszukać czegoś w środku, a to mu się akurat ani trochę nie uśmiechało. Znacznie przyjemniej było na zewnątrz, gdzie można było przy okazji pooddychać świeżym powietrzem. Cóż, na tyle świeżym na ile pozwalał Nowy Jork, ale zawsze to coś i Hogan narzekać nie miał najmniejszego zamiaru.
OdpowiedzUsuńWystarczyło jednak parę sekund, aby wszelkie obawy bruneta poszły w niepamięć. Christian go jednak pamiętał, a raczej przypomniał sobie, że to właśnie stojący przed nim mężczyzna był kiedyś odpowiedzialny za porwanie młodszej siostry. Ta historia była wciąż jedną z ulubionych, które rodzice Rhysa opowiadali. On sam miał, zresztą, do niej spory sentyment i nawet nie ukrywał tego, że te dwa tygodnie w jego nastoletnich latach były jednymi z lepszych.
— Od razu uprowadziłem, to była wspólna decyzja — zaśmiał się. Odwzajemnił uścisk dłoni. Może z boku wyglądało, jakby uciekli i nikomu nie powiedzieli o swoich planach, ale w rzeczywistości wszystko sobie dobrze przemyśleli, odłożyli pieniądze na te dwa tygodnie i brali pod uwagę parę innych rzeczy. Nie miał już co prawda kontaktu z Claire, a tym bardziej nie kontaktował się z jej bratem, ale miło było go zobaczyć. Pamiętał jeszcze z wcześniejszych lat, że zawsze podziwiał jego zapał do gry, ale z tego co również pamiętał, to później ta kariera zboczyła z trasy, gdy pojawiło się dziecko.
Zajął wskazane miejsce, a swój kufel postawił na stoliku. Dobrze, że jednak nie musiał rozglądać się za nowym miejscem. Nawet nie tyle co byłoby mu głupio, gdyby pomylił osoby, ale irytujące byłoby szukanie wolnego siedzenia. A tak? Problem miał już z głowy i nie musiał się niczym martwić.
— Trochę minęło, faktycznie — zgodził się. Zaraz po liceum wyjechał do Kalifornii, gdzie studiował i spędził parę dobrych lat w kalifornijskich upałach, ale nie mógłby się trzymać długo z dala od Nowego Jorku. To w końcu tutaj było jego miejsce, to stąd pochodził i to tutaj chciał zostać na dobre. — Możesz wierzyć lub nie, ale jestem teraz trochę bardziej odpowiedzialny niż wtedy — odparł z krótkim śmiechem. Chcąc nie chcąc, ale dorosłość dopadła również i jego. Musiał się w końcu ogarnąć, ale chyba nikt nie oczekiwał, że nastolatkowie będą rozsądni, prawda? — Po studiach wróciłem do miasta, prowadzę kancelarię i chwilowo to w zasadzie tyle. Żadnych ekscytujących zmian, przynajmniej w tym roku jest spokojniej — dodał.
Język łatwo mu się rozplątywał, ale nie uważał, aby to było miejsce czy czas roztrząsać życiowe rozterki. Spotkali się przypadkiem, żaden z nich nie planował tego spotkania i po prostu to byłoby niegrzeczne, gdyby zaczął opowiadać o dawnych problemach. Nikt zresztą nie chciał o tym słuchać.
— A jak ty się przez te wszystkie lata miałeś? — zagadnął. Był również ciekaw co słychać u Claire, z której nie miał kontaktu. Ostatni raz, zdaje się, że rozmawiali, kiedy jeszcze mieszkał w Kalifornii, a potem ten kontakt dość naturalnie się zerwał. — Claire już z nikim nie ucieka?
Rhys
Po tamtej chwili spędzonej sam na sam z Riggsem w łazience, minutach pełnych intymności według Natalie, wspominała tamten czas w każdym wolnym momencie. Gdy rano wyciskała sok z pomarańczy, gdy żegnała się z jednym pacjentem, zapraszając kolejnego do gabinetu, gdy plotkowała z córką, rzucając w nią słoną lub słodką przekąską i nawet wtedy, gdy Daniel próbował się do niej zbliżyć. Za każdym razem podczas kąpieli, namydlając ciało, wręcz je szorując do czerwoności, przypominała sobie, jak Christian położył dłoń na jej ramieniu, jak przesunął nią do dłoni Harlow, jak przyciągnął ją do siebie i ona zamiast tyłem, stanęła do niego przodem, a później poczuła to cholerne łaskotanie w brzuchu, nazywane podnieceniem, kiedy schował nos w jej włosach, tuląc bezpiecznie w silnych ramionach. Ledwo tam stała. Mało brakowało do utraty przytomności z nadmiaru przyjemności, jaka przypadkiem spotkała Natalie, która chciała trwać w objęciach Christiana w nieskończoność. Do jutra, do przyszłego tygodnia i tego okropnego miesiąca, jakim jest lutym, bo dopóki nie rozstanie się z Danielem, nie może mówić z ulgą o nadchodzących Walentynkach. Nawet jak nie wyjdzie jej powrót do taty Abigail, woli zjeść w samotności bezcukrowe ciasto, wypić jakąś ohydną niemal bez smaku lemoniadę czy gorącą czekoladę z piankami i huśtać się w samotności niż być panną młodą, gnijącą od środka.
OdpowiedzUsuńAż nadszedł dzień wylotu do Chicago. Natalie wstała już o piątej rano, szykując to, czego nie zdążyła uszykować przed zaśnięciem, które nastąpiło, zanim do domu wrócił Kennedy. Unikała go jak ognia, bo Daniel najchętniej zrobiłby pożytek z wypadających dni płodnych, a jej zbrzydło wykonywanie testów ciążowych i słuchanie tego, że po organizacji ślubu, powinni skonsultować się z przyjacielem jego rodziców, profesorem Markiem, któremu zaufało wiele par i stosując się do zaleceń lekarza, mogą cieszyć się zdrowym potomstwem.
Dopinając walizkę Abigail, poszła po okulary przeciwsłoneczne, wpadając w progu sypialni na narzeczonego. Serce jej uderzyło szybciej, ale tylko ze strachu. Dlaczego nie spał?
— Musisz lecieć? Christian jako ojciec dałby sobie radę z opieką nad Abi. Zostań. Mam co prawda dużo pracy, ale każdą noc poświęciłbym tobie, Natalie. — oparł ją o futrynę i zaczął skubać odkrytą skórę przy wyprofilowanym dekolcie koszulki bez rękawów, dłońmi sunąć po odkrytych poprzez kolarki nogach narzeczonej.
— A ja każdą noc i każdy dzień w najbliższych czterech dniach chcę poświęcić córce. Wiedziałeś, kogo wybierasz na partnerkę. Nie mogę zaniedbać dziecka. Szczególnie teraz, gdy ma chłopaka. Nie chcę młodej kontrolować, ale zamierzam być na każde jej zawołanie.
By nie wzbudzić podejrzeń, zaczęła się z nim całować, dotykając czule jego klatki piersiowej. Tylko to nie były usta i ciało, które chce badać swoimi aktualnie chłodnymi dłońmi. Z opresji uratowała ją Abigail.
— Litości! Okazujcie sobie wszelkie namiętności za zamkniętymi drzwiami. Wiem, że brzydko wam zakończę to, co dopiero się zaczynało, ale mamo, musimy wychodzić.
Obie pożegnały się z radcą prawnym. Natalie z radością patrzyła, jak Abi zbija z Danielem ich specjalnie ułożony układ zbijania piątek, żółwików i innych ruchów wykonywanych dłońmi. Lubili się, ale Abigail była na tyle świadomą i niemal dorosłą dziewczyną, że z łatwością przejdzie do codzienności bez jego obecności. Odesłały go z powrotem do łóżka i z pomocą ochroniarza Paula, zapakowały walizki do bagażnika samochodu.
Podjeżdżając pod blok, w którym mieściła się kawalerka Chrisa, wypatrywały go z niecierpliwością. Abigail z dwie minuty wcześniej przekazała Natalie informację, że na lotnisku czeka już Tyler z młodszą siostrą. Nie byli spóźnieni. Do tego żadna z kobiet by nie dopuściła. Mieli zapas czasu do odprawy, więc śpiewając radośnie, zrobiły sobie selfie jako pierwszą pamiątkę krótkich, lecz ciekawie zapowiadających się wakacji.
Zobaczywszy Chrisa, obie wysiadły z samochodu. Natalie dołożyła wszelkich starań, żeby prezentować się tak, aby zawrócić na nowo w głowie byłemu partnerowi. Prostując nogi w obcisłych kolarkach, udała, że nie zauważyła lekko wystającej kostki z chodnika i tym ruchem znalazła się na własne życzenie tak blisko Christiana, że dzieliły ich dosłownie niewielkie milimetry.
Usuń— Ktoś powinien to naprawić. Inaczej można tu wybić zęby. Dzień dobry.
— Mamo, ty nawet bez zębów, przyciągnęłabyś uwagę mężczyzn. Hej tatuś, jak noc, wyspałeś się? — Abi ucałowała go w policzek, tuląc się na dłużej. — To nasze pierwsze wakacje z Tylerem, niesamowite. Nie mogliśmy przez to spać w nocy. Do trzeciej rozmawialiśmy na kamerce. O! A wy gdzie spędziliście swoje pierwsze wczasy?
Małe dziecko, mały problem. Duże dziecko, duży problem, bo to małe raczej nie wpadłoby na pomysł, żeby chcieć słuchać opowieści o przeszłości. O części życia należącej do wyjątkowo gorących. Ciemnowłosa zarumieniła się w jednej chwili i nie chcąc tłumaczyć się albo zakrywać wypieków na twarzy, wsiadła za kierownicę, czekając, jak Riggs włoży swój bagaż do środka.
NATALIE HARLOW
[Dzień dobry, cześć! Pierwszy raz podjęłam się poprowadzenia takiego słodziaka, który wierzy w powracające dobro i wierzy w ludzi, więc mam nadzieję, że znajdzie tutaj jakichś sympatycznych znajomych. :D Od początku nazywała się Bree, na tę Sabrinę wpadłam właściwie dopiero tuż przed oddaniem karty do sprawdzenia. :D
OdpowiedzUsuńHej, ten pomysł jest absolutnie cudowny — brat Bree ostatnio sprawia spore problemy i dziewczyna ciągle się boi, że wpadną z jego powodu w jakieś kłopoty. Ostatecznie sama ma dopiero dziewiętnaście lat, więc nie wydaje mi się, że jakakolwiek opieka społeczna oddałaby jej pod opiekę aż czworo rodzeństwa. Jeśli chodzi o miejsce zamieszkania, to jak najbardziej mogę je zmienić, to nie jest w żaden sposób kluczowe dla tej historii. :) Podsumowując — trzy razy tak, zróbmy to! :D
Ach, i dziękuję za komentarz pod postem Erin, aż chce się pisać dalej. 💜]
Bree Greenway
— Tato — dopiero wewnątrz samochodu Abigail fuknęła i zajęta poprawieniem lekko splątanego pasa, nie zapomniała, co takiego chciała przekazać swojemu rodzicowi, gdy ten wyraźnie ją ostrzegł. — Choćbym bardzo chciała namówić Tylera do kłamstwa i ucieczki na wakacje bez waszej obecności, to dopóki nie będę pełnoletnia albo nie zamieszkamy razem, nigdy nie namówię go do tego. Boi się ciebie i nie chce podpaść. Nawet ostatnio mi powiedział, że dla niego nie jesteś tylko tatą jego dziewczyny, ale przede wszystkim trenerem Riggsem, którego nie oszuka, bo nie mógłby ci spojrzeć w oczy na treningu. Ceni cię. Jesteś jego autorytetem.
OdpowiedzUsuńW tym czasie Natalie wypuściła z ust nagromadzone powietrze. Ulżyło jej. Podczas pierwszego spotkania z Tylerem, gdy Christian powiedział, że ich córka nie mogła wybrać lepszego chłopaka wśród zawodników jego drużyny, nie do końca mogła się do tego ustosunkować. Nie znała pozostałych młodych mężczyzn i wtedy obcym był dla niej Lessard, który z każdym kolejnym dniem związku z Abigail ciężko pracował na zdobycie zaufania przez Natalie i Christiana. Zaufała mu, ale nie na tyle, żeby puścić ich na pierwsze wakacje tylko we dwoje. Może za rok Abigail wsiądzie do samolotu w obecności Tylera i innych obcych osób, jednak dzisiaj na pokładzie maszyny musi zaakceptować fakt, że na pobliskich fotelach zasiądą trzy dodatkowe osoby — siostra jej chłopaka oraz dwoje rodziców.
Ktoś zarzuciłby Harlow zbyt wielką kontrolę dziecka i powtarzanie działań jej matki Anne, lecz ona wbrew pozorom nie powielała zachowania internistki. Gdyby tak było, Abigail musiałaby zapomnieć o istnieniu Tylera, wymykając się z domu pod byle pretekstem na randki. Zgadzała się na to, żeby córka pielęgnowała tę miłość — żeby kochała i czuła się kochaną nie tylko przez członków swoich rodziny. Widziała jak Abi dojrzewa z każdym dniem, jak podejmuje racjonalne decyzje i coraz szybciej pozbywa się dziecinnego akcentu zachowania, pokazując dorosłą mądrość.
Była z niej dumna i widziała w niej lepszą siebie z przeszłości. Mimo myśli zaprzątniętych osobą Tylera uczestniczyła w wakacyjnych zajęciach dodatkowych i na pewno się z nich nie zrywała, nie powtarzając losu Natalie, bo w przeciwieństwie do Christiana mieszkającego w Nowym Jorku, chłopak Abigail spędzał codzienność w Filadelfii. Siedemnastolatka nieprzerwanie realizowała krok po kroku cel, jakim było podjęcie nauki w kierunku finansów i rachunkowość i chęć podjęcia pracy w zawodzie księgowej. Marzyła o dostaniu się do firmy, w której usiądzie przed komputerem, kochając cyfry wyskakujące w tabelach programów i marzenie rozrosło się do tego etapu, w którym dziewczyna chciała spoglądać w wolnych chwilach na ustawioną ramkę przy monitorze ze zdjęciem Tylera.
Harlow życzyła otwarcie, żeby obojgu dzieciakom w życiu wyszło to, co sobie zaplanowali. Żeby nie musieli się rozstawać, bo Lessard dbał o jej córkę, jak o oczko w głowie i Natalie nie chciałaby obawiać się, że inny chłopak może traktować Abigail o wiele gorzej, a zakochana dziewczyna zlekceważy złe sygnały, akceptując jego wady. Teraz mogła spać spokojnie, chociaż w ostatnich dniach udawała, że śpi. Zamykała oczy, nie chcąc mieć do czynienia z wracającym późno Danielem. Może drżały jej powieki, ale w ciemnej, zupełnie nieoświetlonej sypialni ciężko byłoby to dojrzeć. I całymi nocami myślała o Chrisie. Było to na tyle tak intensywne, że kiedy przedwczoraj Kennedy przerzucił rękę przez ciało ciemnowłosej w okolicach jej piersi, przyciągając ją do siebie, odniosła złudzenie, że to Riggs walczy o ciut więcej bliskości.
Natalie spokojnie wycofała z wąskiego miejsca parkingowego, dołączając do ruchu ulicznego. Samochód, którym jechali w stronę lotnisko oddalonego od kawalerki Christiana o jakieś dwadzieścia minut, otrzymała na trzydzieste urodziny od Daniela. Kosztował tyle, że wiedziała, że choćby mocno oszczędzała, nie uzbierałaby samodzielnie na tak drogi pojazd. I nie, wcale nie była zafascynowana tym, co dostawała od narzeczonego dwudziestego piątego maja.
To samochód, torba od Sainta Laurenta, dodatkowe szkolenia podologiczne, rzeźbiona toaletka i kolczyki z perłą. Wydawał fortunę, a w oczach Natalie więcej było smutku niż radości. Dla niej najlepszym prezentem byłby związek z Christianem i zdmuchując świeczki, wypowiadała konkretne życzenie bezgłośnie, ale bezlitośnie ono się nie spełniało, więc stwierdziła, że weźmie sprawy w swoje ręce.
Usuń— Cierpisz na bezsenność? — odezwała się, czekając na zmianę świateł i pozwoliła sobie zerknąć na Riggsa. — Czy może miewasz koszmary? Też niezbyt dobrze ostatnio sypiam. Melisa miała mi pomóc. Wypiłam całą paczkę i żadnego skutku. Zaraz będę chodzić jak zombie.
Tym powodem był, jest i będzie siedzący z tyłu Christian Riggs, dopóki nie zbliżą się do siebie na tyle blisko, żeby poczuć silny podmuch namiętności z przeszłości.
NATALIE HARLOW
Natalie wierzyła w przeznaczenie i czuła, że to tylko Christian jako mężczyzna jest jej przeznaczony. Nikt inny, żaden Daniel czy którykolwiek z wolnych singli mający czystą, czy nieco już naruszoną kartę. Nie chciała szukać nowego partnera ani wychodzić za mąż za Kennedy’ego. Miała jedno życie i chciała spędzić je przy boku Riggsa. Ulegli wszelkim zmianom; nie byli ani tamtymi nastolatkami, ani ludźmi, którzy zaledwie skończyli dwadzieścia parę lat. Ich wiek rozpoczynał się od trójki, wkrótce od czwórki, bo czas pędził, ale to u niego chciałaby się dopatrywać pierwszych zmarszczek i siwych włosów.
OdpowiedzUsuń— Z ogromną ochotą wyskoczę na nocne drinki. Pod warunkiem że nasza córcia będzie grzeczna, prawda Abi? — zerknęła na nastolatkę, wystukującą kolejną wiadomość na telefonie. — Och ta miłość, co to robi z człowiekiem... — zachichotała, jadąc dalej. — Pamiętasz, jak Robert użyczał mi swój telefon, żebym z tobą pisała? Mama dawała mi niezłe kary i wtedy nie miałabym szans odezwać się do ciebie z dobry tydzień.
Natalie mogłaby zapomnieć o wszystkim, ale nie o ich pierwszych nieśmiałych dotknięciach ręki, o niezręczności na początku, o pierwszych rozmowach płynących prosto z serca, płochliwych spojrzeniach na siebie i wyjątkowej nieustępliwości. Mogła mu zaufać w każdej kwestii i nawet ani trochę nie obawiała się przekazania informacji o ciąży Christianowi, bo miał dwie opcje, albo pokochać oprócz Natalie ich dziecko, albo porzucić bez słowa, a zdecydowanie gorszymi przeciwnikami byli jej rodzice. Omal nie zemdlała, informując ich o tym, że zostanie mamą, mając siedemnaście lat. Zwlekała z przekazaniem wieści najdłużej, jak się dało, obawiając się tego, że zostanie zmuszona do aborcji. Tylko na wsparcie od babci i brata mogła liczyć, a zakochana w Chrisie cieszyła się z tego, że wyda na świat ich najcenniejszy skarb. Dojrzałość, jaką zaprezentowała, pozwoliła jej na to, aby teraz wyluzować w relacji mama — córka. Stała się dla niej przyjaciółką i jednocześnie bodyguardem, bo jeden zły ruch ze strony Tylera, obudziłby w niej twardą zawodniczkę.
Dojeżdżając na miejsce, z zadowoleniem spojrzała na Lessarda, który przejął drugą część walizek od Chrisa. Szła swobodnie, doganiając ojca Abigail i pozwoliła, żeby zakochani mogli poświęcić sobie dłuższą chwilę bez wlepionych spojrzeń rodziców.
— Dzień dobry. Jestem Kynlee Lessard, siostra gościa, który przepadł dla państwa córki. Mój brat chodzi z głową w chmurach, muszę mówić do niego te same rzeczy po dwa lub trzy razy. Jest ciałem w domu, a duchem całkowicie przy Abigail, ale lubię ją i wybaczam, że tak zawróciła Tylerowi w głowie.
Kynlee ucałowała policzki Natalie, jak takiej dobrej cioci i mocno ścisnęła dłoń Christiana, rzucając się na ich córkę, którą tuliła długo. Stanąwszy przy Tylerze, można było śmiało stwierdzić, że jako rodzeństwo byli do siebie podobni, ale to samo łączyło Harlow z bratem. Zewnętrznie nikt nie miałby wątpliwości, że są ze sobą tak blisko spokrewnieni. W takiej sytuacji ponownie przez myśl trzydziestoczterolatki przebiegało pytanie, czy brat lub siostra Abi wyglądaliby niemal identycznie, jak siedemnastolatka? Dwukrotnie upewniła się, ile czasu zostało im do odprawy biletowo-bagażowej i zakomunikowała to, przystając na chwilę przy młodszych od niej o kilkanaście lat ludziach.
— Nie musimy szczególnie się śpieszyć. Zostawimy was samych. Tyler jako najstarszy miej dziewczyny pod stałą kontrolą i grzecznie mi tu!
— Oczywiście, pani Natalie. — posłał kobiecie uśmiech, wtulając się ustami w szyję Abigail.
Odwróciwszy się w stronę blondyna, chciałaby tak samo jak ich córka, skradać krótsze i dłuższe pocałunki, ale musiała pogodzić się z przykrym faktem, że na ten moment usta Chrisa były dla niej niedostępne.
— Trenerze Riggs, porywam trenera na kawę. Musimy się obudzić. — wzięła go pod rękę, odciągając od dzieci. — Tak niedawno braliśmy kawę na wynos i odbieraliśmy Abi z przedszkola. Na początku brali nas za jej starsze rodzeństwo, a teraz pochłaniają ją losy rodziny Lessard. — stanęła w krótkiej kolejce, słysząc, jak ludzie zamawiają tylko napoje. — Tato, a kupisz mi logala z klemikiem? — piskliwym głosem spróbowała naśladować ich dziecko, które po wyjściu z przedszkola za każdym razem było niesamowicie głodne i całkiem dobrze jej to wyszło.
UsuńNATALIE HARLOW
Nie była typem osoby, która użalała się nad swoim losem. Naprawdę nie. Owszem, czasami bywało tak ciężko, że chciała tylko usiąść na podłodze i płakać, ale na ogół starała się emanować optymizmem, chociaż powinna wiedzieć, że w zetknięciu z rzeczywistością optymizm zdaje się na nic. Miała, mimo wszystko, pogodną naturę, której nie stłamsiła w niej ani matka, ani ojciec, ani życiowe okoliczności, w których tkwiła po dzień dzisiejszy. Z dwojga złego zawsze wolała się śmiać, niż rozpaczać. Nawet, jeżeli czasami jednak rozpaczała.
OdpowiedzUsuńMiała niespełna czternaście lat, gdy zaczęła łapać się pierwszych, często byle jakich prac, drobnych i kiepsko płatnych, gdzie w dodatku musiała kłamać na temat swojego wieku. Obeszłaby się bez nowych ubrań czy butów, czy nawet książek, byleby jej rodzeństwo nie musiało się w szkole tłumaczyć, ale już bez podstawowego jedzenia ciężko było przeżyć. Czasami podbierała jakieś drobniaki z kurtki ojca albo z torebki matki, jednak zazwyczaj wystarczało to ledwo na chleb, nie mówiąc już o czymś jeszcze. Wszystkie pieniądze (choć i tych nie było za wiele) szły na alkohol, a to, co zostawało, na pewno nie należało się dzieciom. Kiedy byli młodsi, litościwe sąsiadki dawały im ubrania po swoich synach i córkach, ale w pewnym wieku Bree czuła się jak żebraczka i wolała z takiej pomocy nie korzystać. Razem z Nilsem byli w niezłej sytuacji; jako pierwsze dzieci, urodzone jeszcze wtedy, kiedy ojciec miał przyzwoitą pracę, zgromadzili jakiś dorobek ubrań, które później przechodziły na ich braci i siostrę. Bree wspominała niekiedy te czasy z niejaką nostalgią, chociaż życie wówczas wcale nie było dla nich o wiele łaskawsze. Przynajmniej, mimo biedy, nie musiała się martwić o nikogo, poza ich dwójką. A teraz miała na głowie o troje więcej, w tym dwójkę jeszcze zupełnie małą, zaś sama była pełnoletnia i wyraźnie czuła presję, żeby o nich zadbać. Bliźnięta nie sprawiały większych kłopotów, Timmy nierzadko bywał wielką pomocą, ale o Nilsa od pewnego czasu zaczęła się bać. Coraz częściej zdarzało mu się pakować w kłopoty i chociaż Bree bardzo starała się go chronić, czasami nie była w stanie za nim nadążyć. Dzieciak jakby kompletnie nie pojmował, że jeśli wzbudzi zainteresowanie policji, to będzie oznaczało koniec ich dotychczasowego życia. Było dalekie od ideału, ale doskonale wiedziała, że lepiej im było razem tutaj, niż osobno w jakichś państwowych instytucjach. Tylko ona jedyna była pełnoletnia, co nie oznaczało, że ktokolwiek mianowałby ją prawnym opiekunem kilkorga młodszych chłopców, z których jeden sprawia znaczne problemy, i dziewczynki. Ostatecznie miała dopiero niespełna dziewiętnaście lat i nawet nie mogła jeszcze legalnie kupić alkoholu.
O tym właśnie myślała, wracając wieczorem z pracy. Sprzątała mieszkanie jakiegoś bogacza na Brooklynie, więc była zmęczona i śpiąca, ale dzięki tej pracy mogła wstąpić jeszcze do sklepu i zrobić najpotrzebniejsze zakupy. W domu brakowało już chleba, a dzieciaki na pewno rzucą się na jedzenie jak głodne hieny, gotowe pożreć wszystko od razu. Musiała więc zaopatrzyć się w podwójną porcję tego, co kupiłaby zazwyczaj. Składało się na to pieczywo w hurtowej ilości, mnóstwo tanich serków śniadaniowych, podstawowe owoce i warzywa, i mleko. Taszcząc ciężkie siatki po schodach, marzyła już tylko o łóżku, kiedy z góry dobiegł ją wrzaskliwy, podejrzanie znajomy głos.
Bree była nieduża i drobna, ale przez stres zacisnęła dłonie na reklamówkach, uniosła je nieco wyżej i sarnim krokiem pobiegła na górę, w sam raz w środek awantury. Matka chwiała się w drzwiach, głos ojca wydobywał się z wnętrza mieszkania, przemieszany z jakimś idiotycznym programem telewizyjnym. W centrum tego chaosu znajdował się nieco zaskoczony, może zmieszany człowiek, w którym szybko rozpoznała sąsiada. Jęknęła w myślach i szybko doskoczyła do matki, łapiąc ją pod rękę, choć uginała się od ciężaru zakupów.
— Mamo, chodź — ponagliła ją łagodnie, co, na szczęście, przyniosło zamierzony efekt, bo kobieta pozwoliła jej zaprowadzić się do mieszkania, łypiąc nieżyczliwie na intruza. — Proszę zaczekać — dodała, zamykając drzwi tuż przed nosem mężczyzny.
UsuńPosadziła matkę przed telewizorem, uspokoiła ojca i zostawiła siatki z zakupami pod opieką Timothy’ego, prosząc cicho, żeby je rozpakował i nakarmił bliźniaki. Nils znowu gdzieś przepadł. Bree poprawiła lekko potargane włosy i z mocno bijącym sercem wyszła na klatkę.
— Przepraszam, mama jest chora — wyjaśniła wymijająco, używając tej samej wymówki, co zawsze. — Czy coś się stało?
Bree Greenwood
Zarówno Natalie jak i Christian dla córki zrobiliby wszystko. Kiedyś im się nie przelewało, było u nich krucho z pieniędzmi, a mimo to spełniali niemal każdą zachciankę Abigail. Woleli odmówić sobie wszelkiej przyjemności, aby nigdy nie zranić skaczącego serduszka w ciele szczebioczącego dziecka. Kochali ją nad życie. Zamiast trzech croissantów z czekoladą kupowali jednego największego dla Abigail, wiedząc doskonale, że jeśli mają opłacić rachunki w terminie, muszą obejść się smakiem. To dobro córki było ich priorytetem, a oni mogli poczekać.
OdpowiedzUsuńGdyby Natalie zaszłaby w tamtą ciążę z Danielem Kennedym, mogłaby liczyć na wsparcie finansowe ze strony rodziców, jednak bez żadnych wątpliwości ojcem Abigail był Christian Riggs, którego matka nie znosiła i nie zamierzała zaakceptować, a ojciec zbytnio nie reagował, jakby chciał wyprzeć z głowy fakt, że jego wnuczka nie ma w sobie genów studenta prawa, bo posiadała te przekazane przez zdolnego zawodnika futbolu amerykańskiego.
Ciężarna Natalie musiała wysłuchiwać ze strony Anne w kółko jedną śpiewkę. Kobieta przeczuwała, że dołączenie do drużyny cheerleaderek nie przyniesie niczego dobrego, ale nigdy nie przypuszczałaby, że tak pilna uczennica, zamiast uczyć się biologii w teorii, pójdzie na korepetycje z praktyki do nic znaczącego Christiana. Według nich zawód sportowca nie reprezentował żadnej mądrości. Cameron powtarzał, że dopisało mu szczęście i predyspozycje fizyczne, a w głowie może mieć niewiele wiedzy, sprawiając tym samym, że wykształconą rodziną Harlow będą wytykać palcami.
Tracąc z nimi bliski kontakt, skupiła się na tworzeniu własnej rodziny z Christianem. Dla niej był wszystkim — radosnym promieniem blasku, ciężko zdobytym skarbem, prawdziwym obiektem westchnień, najważniejszym człowiekiem, księciem z bajek opowiadanych przez babcię i bohaterem znacznie lepszym niż ci wykreowani przez różnych autorów historyjek dziecięcych. Rodząc córkę, chciała tylko jego mieć przy sobie w sali porodowej i z początku była pewna, że nigdy nie zapozna Abigail ze swoimi rodzicami, ale dziecko nie było niczemu winne. Zgodziła się, aby zobaczyli wnuczkę tego samego dnia, w którym się urodziła, jednak sama wpatrywała się tylko w maleństwo lub w siedzącego przy jej łóżku Riggsa. Ich wzrok omijała szerokim łukiem i ukojenie znajdowała w niebieskich oczach partnera, wpatrując się w te piękne tęczówki siedemnaście lat później, gdy stali w kolejce po kawę i croissanty. Teraz było ich stać, żeby i sobie sprawić przyjemność w formie słodkości, dlatego siadając przy okrągłym stoliku, wgryzła się w rogala bez obaw, że jedna chwila słabości zabierze ich z konta cenne oszczędności.
— Patrzę na nich i widzę nas z przeszłości. Tyler dba o Abigail tak samo dobrze, jak ty o mnie. — zwiesiła wzrok i utkwiła go w kawie. — Myślę, że powinnam z czasem wybrać się na mecz przyszłego zięcia. Wypadałoby poznać się z jego rodzicami, zobaczyć, jak się zapatrują na związek naszych dzieci i doceniać każdą chwilę z Abi, bo pewnie na studia wyprowadzi się do Filadelfii, jeśli to tam karierę sportowca będzie rozwijał Tyler. Są tacy szczęśliwi.
Akurat to Natalie siedziała przodem do nich, obserwując nienachalnie siedzącą obok siebie parę. Chłopak karmił ich córkę żelkami, ale gdy jednego nie puścił wargami, chcąc powtórzyć scenę z Zakochanego Kundla, przymknęła powieki. Nie pragnęła aż tak wnikać w ich związek i mieć pełnej świadomości tego, że ich dziecko jest istotą seksualną. Działało to w oba kierunki, ponieważ Harlow nie chciałaby, aby Abigail kiedykolwiek zastanawiała się, jak wygląda życie seksualne matki czy ojca.
— Przepraszam. Nie powinnam ich porównywać do nas. Tak mi się wyrwało.
Postępowała niewłaściwie. Zamiast zamknąć z hukiem jeden rozdział, przechodziła z jednego do drugiego, gdzie jednocześnie Daniel żył spokojnie ze świadomością zbliżającego się ślubu, a Chrisowi robiła zawieruchę w głowie. Czy warto tak postępować? Może chciała tylko wybadać grunt stabilnie nogami, żeby później nie poślizgnąć się, gdyby chciała iść ścieżką powrotu skierowaną ku Riggsowi.
— A co słychać u taty i Claire? Ostatnio chciałam ją zaprosić do waszej ulubionej naleśnikarni, ale ma bardziej napięty grafik ode mnie. Kynlee przypomina mi trochę twoją siostrę. Też lubiła z nami przebywać.
UsuńMoże na miejscu siostry blondyna wymyślałaby przeróżne wymówki, byle tylko nie angażować się w znajomość z niedoszłą bratową. Nie poczuła się odrzucona, lecz nie była w stanie prześwietlić cudzych myśli, więc skąd mogła wiedzieć, czy dalej jest lubianą przez wszystkie osoby z rodziny Riggs? O tym się nie przekona. Dla nich mogła być kimś na miarę potwora, który zmiażdżył serce Christiana.
NATALIE HARLOW
Nie znosiła takich sytuacji jak ta, która rozegrała się właśnie przed drzwiami. Im częstszy kontakt z sąsiadami mieli jej rodzice, tym trudniej było wymyślić wiarygodną wymówkę ich nieobecności. Zwykle mówiła, że matka jest chora, a ojciec dużo pracuje i rzadko bywa w domu, ale wiedziała, że wystarczy rzucić na nich okiem, żeby wiedzieć, co tak naprawdę kryje się pod spodem. Nie potrzebowała pomocy, a tym bardziej nie potrzebowała litości. Pogardliwe spojrzenia sąsiadów była w stanie znieść, a przynajmniej o wiele lepiej, niż te pełne współczucia. Och, jak ona strasznie nie lubiła być stawiana w roli ofiary, kogoś pokrzywdzonego, kogo trzeba żałować; życie po prostu nie było fair i tyle. Jedyne, co można było zrobić, to się z tym pogodzić.
OdpowiedzUsuń— O Nilsie? — spytała podejrzliwie, identycznie, jak wcześniej jej matka. — Nie ma go w domu — dodała, krzyżując ramiona na piersi i przyjmując postawę obronną, gotowa czmychnąć za drzwi i nie wystawić nosa, dopóki mężczyzna będzie pod nimi czekał.
Tego się nauczyła w dzieciństwie — czujności. Obawy, jakby zagrożenie mogło czyhać z każdej strony, gotowe zaatakować w ułamku sekundy. To dlatego rzadko pozwalała sobie na relaks; gdyby zrelaksowała się za bardzo, mogłaby nie dość szybko zareagować na atak.
Nie sądzę, żeby jakikolwiek moment był odpowiedni, pomyślała, dyskretnie lustrując sąsiada bacznym spojrzeniem. Nie wiedziała o nim zbyt wiele, ot, tyle, że mieszkał w którymś mieszkaniu niżej o piętro albo dwa, i że często wyjeżdżał. Raczej nigdy nie zamienili ze sobą jednego nawet zdania, jedynie grzecznościowe formułki, dzień dobry i dobry wieczór, ale nic bardziej poufałego, toteż jego wizyta poważnie zaskoczyła Bree.
Kiwnęła głową w milczeniu, na potwierdzenie swojej tożsamości. Czuła się trochę jak we śnie, i może właściwie to był sen; może ze zmęczenia zasnęła na przykład na ławce w parku i tylko jej się wydaje, że rozmawia z tym mężczyzną… no, tak jakby, o ile można było to nazwać rozmową.
— Jutro? — powtórzyła spłoszonym tonem, bardzo chcąc wcisnąć mu jakieś ładnie brzmiące, wiarygodne kłamstewko, które sprawi, że choćby przez chwilę nie pomyśli już o rozmowie z jej rodzicami. Widząc jednak, że nie będzie to łatwe — wydawał się naprawdę zdeterminowany, by załatwić tę sprawę, czymkolwiek była — westchnęła cicho i spróbowała kupić sobie trochę czasu na wymyślenie okoliczności łagodzących. — A może po prostu się przejdziemy? — zaproponowała spontanicznie, uśmiechając się niepewnie. — Taty nie ma, a mama jest chora i wolałabym jej nie denerwować — dodała takim tonem, jakby zamierzała oskarżyć go o celowe narażenie kobiety na wściekłość. — Ale wiem o moim bracie wszystko, co trzeba. Chętnie pomogę — dodała, posyłając mu najbardziej niewinny uśmiech, na jaki było ją stać.
Szczerze mówiąc, najchętniej wróciłaby do mieszkania i padła na łóżko tak, jak stała, ale skoro już miała okazję do ukrócenia niespodziewanych wizyt u jej rodziców, powinna ją dobrze wykorzystać. Nie chciała, by podobne sytuacje powtarzały się częściej, głównie dlatego, że nie zawsze mogła być w pobliżu, by odpowiednio zareagować. Ale także dlatego, że istniało ryzyko zdemaskowania jej rodzinnych problemów. Ostatecznie nie wiedziała, czy podejrzliwy sąsiad nie ściągnie im na głowę jakiejś opieki społecznej, policji albo innej instytucji.
— Czy Nils coś zmalował?
Bree Greenwood
Nie tylko porównywania Tylera do Christiana po sobie się nie spodziewała. Było wiele kwestii, które by się mogły do tego zaliczyć. Pierwszą i kluczową stanowił fakt, że zamiast uspokoić siebie, następnie Riggsa i złagodzić tamte niepewne odczucia, pozwoliła mu odejść. Dlaczego wtedy, w momencie pierwszego kryzysu nie usiedli naprzeciwko siebie przy niemal podobnym okrągłym stoliku, który mieli w mieszkaniu i nie porozmawiali? Zamiast szczerej rozmowy, takiej płynącej prosto z serca, woleli wyrzucać na siebie nawzajem wiadra pomyj. Christianowi brakowało w partnersko-ojcowskiej codzienności futbolu, zamiast grać i się rozwijać, wychodził wcześnie rano do pracy, wracał późno i za każdym razem przychodził stamtąd bardzo zmęczony. Natalie go rozumiała. Wiedziała, że na budowie nie posiedzi, a zamiast tego musi konkretnie zasuwać. Przygotowywała mu jedzenie i kąpiel. Była mu wdzięczna, że wypruwa sobie żyły, byle zapewnić im komfort życia, ale sama miała gorsze chwile i kilkakrotnie mówiła, że skoro jego futbol był tak ważny, tak ona zaprzepaściła marzenia o zostaniu lekarzem, a przecież niespecjalnie chciała dążyć do pójścia śladem rodziców czy starszego brata. Teraz w zupełności czuła spełnienie, będąc fizjoterapeutką i podolożką, więc na co mu tak wyrzucała w złości, że medycyna przeszła jej obok nosa? Chyba chciała Riggsowi udowodnić, że marzyła o innej przyszłości, a tak nastoletnia ciąża przybiła ją na duchu. To nie tak, że nie była dumna z niego i córki. Kochała tych dwoje nad życie, ale (zawsze znajdzie się jakieś ale) wiele komplikacji napotkała w swoim nastoletnim życiu, które musiała zamienić na te dojrzalsze i dorosłe wybory. Podczas ciąży i po urodzeniu Abigail nie była już tą samą nastolatką, która w każdej chwili może robić, co chce — skończyło się spanie do późna w weekendy, zrywanie się z korepetycji na randki z Christianem, odpoczywanie do woli, czytanie wielostronicowych książek, oglądanie seriali i swoboda na każdym kroku. Przyszło jej się zmierzyć z tym, co codziennie z pracą łączyła matka — musiała zająć się domem i jego domownikami, a nie zaszyć się w kącie o wybranej godzinie i nic nie robić, bo trzeba było zmyć naczynia, wstawić pranie, sprzątnąć kurz z mebli, odkurzyć, ugotować, zmienić pościel czy umyć podłogi. Miała ogromne wsparcie ze strony blondyna, lecz w jednej chwili z luźnego życia, gdzie głównym obowiązkiem była nauka, życie rzuciło kłody pod nogi, wymagając wielokrotnie niemal niemożliwego od Harlow. Kilkukrotnie nie wytrzymywała psychicznie; próbowała uspokoić płaczącą Abi, bo akurat wyrzynały się jej zęby, skipiała jej potrawa na kuchence, wystrzeliło korki, a jeszcze wchodząc do łazienki, zobaczyła, że zalewa ich sąsiad i opadając z sił, oddawała córkę w ramiona Chrisa, a sama płakała czy to pod prysznicem, w łóżku albo idąc ulicami Nowego Jorku.
OdpowiedzUsuńByły również dni, gdy promieniała, mogłaby przenosić góry, pobudzać wszystkich swoją energią i nie dać się czarnym myślom. Ogarnęła dom tak, że żaden test białej rękawiczki nie byłby jej straszny. Od wejścia pachniało przygotowanym, nieprzypalonym, nieprzesolonym ani niemdłym obiadem i to często dwudaniowym, gdy oszczędności dziwnym trafem nie skurczyły się aż tak szybko. Bujała na ręku Abi, gaworząc z córeczką i macierzyństwo dodawała jej skrzydeł, tak bielutkich, że niejednych blask tej bieli by oślepił. A kiedy dziecko zasnęło zmęczone wysiłkiem nauki chodzenia czy mówienia albo po prostu nie wykorzystując drzemki podczas dnia, padało wcześniej, niż w telewizji zaczynały się wieczorynki, wtedy Natalie zamieniała się w partnerkę z prawdziwego zdarzenia. Pojawiała się obok Christiana, często odważnie siadając mu okrakiem na kolanach. Całowała go długo i namiętnie. Przeczesywała jego włosy. Bez zbędnego przedłużania ściągała z siebie noszone w domu jego luźne T-shirty, rozpinała biustonosz i oddawali się nocnym przyjemnościom.
To dlaczego tak brutalnie musiał wyglądać ich koniec? Czemu Claude Monet namalował różowe niebo i nie wytworzył swoim malowidłem mocy przyciągania się? Odepchnęli się od siebie. Skończyły się kłótnie pomiędzy nimi. Najpierw te rzadsze, później te coraz częstsze, bo były dni, podczas których kłócili się w trakcie doby z kilka razy. I każde poszło w swoją stronę.
UsuńJaka ona była głupia… Wypuściła skarb z rąk. Spadł jej w przepaść, a ona nagimi kolanami opadła na skarpę wzgórza, kalecząc skórę i serce, ale wiedziała, że nie tylko ona była głupia. Gdyby to Abigail spotkała nastoletnia ciąża z Lessardem, przygarnęłaby tych dwoje do siebie, dając schronienie, ale dążyłaby do tego (gdyby oczywiście rodzice Tylera zrezygnowaliby z syna ze względu na wybór nieodpowiedniej partnerki), żeby ich kontakt wyglądał tak samo, jak kiedyś. Nie odpuściłaby jego rodzicom. Musieliby otoczyć płaszczem ochronnym tak samo Tylera jak i Abigail, zwracając uwagę na to, że Natalie nie odrzuciła ich syna. I podobnie wyglądało to ze strony rodziców Christiana. Stali się jej bliżsi niż rodzice, którzy wypięli się na nią, bo przyniosła im wstyd, chodząc z brzuchem jako siedemnastolatka. Anne i Cameron nie przytulili, nie pocałowali, nie zatroszczyli się, a właśnie tego potrzebowała Natalie i wiedziała, że gdyby wybrała Daniela zamiast Christiana, oni byliby przy niej, nie gardząc ani ciążą, ani córką. Wystarczyło spojrzeć na to, jaki łagodny stosunek mieli do Roberta i Joanne. Jej brat również szybko się zakochał, jednak w dziewczynie, która pasowała do rodzinnej układanki, a jej nazwisko panieńskie odbijało się głośnym echem na szpitalnych korytarzach. Tych dwoje bez przeszkód mogło spotykać się w ciągu dnia, nocy czy weekendów, wyjeżdżać razem na opłacone przez nich wakacje, spać w jednym łóżku, chodzić za rękę, całować się i może dopiero zamieszkali ze sobą dwa lata przed ślubem, ale Joanne była złotym dzieckiem złotych rodziców, a nie zawodniczką drużyny spłodzoną przez ludzi, z którymi nie dałoby się rozmawiać o medycynie w sposób naukowy, wręcz rozszerzony.
Z trudem gryząc kawałek rogala, który prawie nawarstwiał się w jej ustach, kolejny raz zdała sobie sprawę, że dzisiaj mogliby być małżeństwem z podobnym stażem, jak wiek Abigail. Na palcu Riggsa mogłaby połyskiwać złota, szeroka obrączka. Ona miałaby na palcu również obrączkę, a nad nią wciśnięty zaręczynowy pierścionek. A tak chcąc dopasować się do wyobrażeń Anne i Camerona, utkwiła na własne życzenie w związku z Kennedym.
Mrugając szybko, znowu pozbyła się napływających do oczu łez. Czemu nie weźmie przykładu z Hoi, która wiedząc, że wybierając losowych mężczyzn do często jednorazowych przygód, nie odpowiada wyobrażeniom rodziców, ale odpowiada sobie samej? Natalie też powinna tak zrobić. Widząc dłoń Chrisa, chciałaby położyć na niej swoją i gładzić jego kostki oraz długie palce.
Burza, jaka rozgrywała się niemal codziennie w jej mózgu, sprawiła, że Harlow nie reagowała na otoczenie. Zgniotła resztkę rogalika w palcach, brudząc opuszki czekoladą i prędko sięgnęła po serwetki, zdając sobie sprawę, że Chris odpowiedział na zadane przez nią pytanie związane z jego ojcem i siostrą, ale go nie słuchała.
— Mhm… — skomentowała ochryple, sącząc kawę. — Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie. — wróciła do rozmowy, na którą zwróciła większość swojej uwagi, bo każda chwila sam na sam z Christianem była dla niej czymś w rodzaju błogosławieństwa. Do Filadelfii mogłaby jeździć codziennie tylko po to, żeby go pocałować i zaraz wracać do domu, gdyby musieli żyć w związku na odległość. Czemu karcisz się nierealnymi wyobrażeniami? Nawet jak będzie w stanie odejść od Daniela, a wiele na to wskazywało, że zerwie zaręczyny, zamiast zostać żoną radcy prawnego, tak nie dostała gwarancji powrotu do Riggsa. A chciałaby otrzymać świstek papieru i pobiec do blondyna zaraz po zakończeniu relacji z Danielem, krzycząc dobitnie, że ma ją teraz wziąć do wiecznego tańca. — Nie, nie i jeszcze raz nie. — przestawiła krzesło na miejsce obok Chrisa i usiadła tyłem do całujących się Abigail i Tylera, a także czytającej w spokoju Kynlee. — Inaczej musiałabym siedzieć z zamkniętymi oczami i pomyślałbyś, że nie mogę na ciebie patrzeć, a tak nie jest. Mogę i chcę, ale oni się od siebie nie odklejają. Może kupimy inne bilety i polecimy gdzieś we dwoje? Jak Abi i Tyler będą zachowywać się tak cały czas w Chicago, to nie wytrzymam, a tak odpoczniemy z dala od zakazanych widoków. Oni i tak znajdą sposób, żeby znaleźć czas na chwilę intymności, Chris. Jeszcze wół pamięta, jak cielęciem był.
UsuńNawiązała do ich przeszłości. Oni potrafili umknąć w ustronne miejsce, nie tylko pożerając się wzrokiem.
— Dlaczego ja w porównaniu do naszej córki musiałam mieć tak bardzo pod górkę? Żeby dołączyć do drużyny cheerleaderek potrzebowałam podpisu rodziców na deklaracji. Najpierw razem z Hoą próbowałyśmy je podrobić, ale państwo doktorzy mają zbyt skomplikowane pismo. Później z płaczem ich przekonywałam, żeby tylko się zgodzili, bo uważali, że na wywijanie pomponami, to mogą chodzić głupiutkie nastolatki. Poszłam i co? I musiałam się namęczyć, abyś mnie dostrzegł, a Abi pojechała na kilka treningów i bez przekonywania rodziców rozpoczęła związek z Tylerem. Nie przeżyła żadnego stresu, kiedy ja najadłam się go podwójną, jak nie potrójną porcję, bo jakby wszystkiego było mało, to Hoa podrzuciła ci mój liścik miłosny do torby, krzyknęła przez megafon Riggs mam tu pannę dla ciebie i popchnęła mnie na ciebie. Tak się bałam, że w twoich oczach wyjdę na wariatkę…
NATALIE HARLOW
Czuła się osaczona, niemal jak dzikie zwierzę, kiedy tak uważnie na nią patrzył. Zupełnie, jakby mógł tym spojrzeniem wyczytać z jej twarzy wszystkie myśli, zwłaszcza te, które najbardziej pragnęła ukryć. Odsunęła się nieznacznie, choć klamka w drzwiach boleśnie wbiła się jej pod żebra, i zaczęła gorączkowo myśleć, jak wybrnąć z tej niewygodnej sytuacji. Odetchnęła z ulgą, kiedy wyraźnie odpuścił i zgodził się wyjść przed klatkę. Byleby dalej od jej mieszkania, w którym matka na pewno czatowała pod drzwiami, chłonąc całą rozmowę i szukając powodu, by urządzić jej potem awanturę.
OdpowiedzUsuńSkinęła głową i ostrożnym, niepewnym krokiem ruszyła za sąsiadem po schodach. Tak, jak myślała — mieszkał piętro niżej, jednak nie dwa. Przystanęła przed wejściem, ciekawie zerkając do środka, ale w taki sposób, by tego nie zauważył. Nie dostrzegła niczego niezwykłego; sama nie była pewna, czego się właściwie spodziewała. Zadrżała lekko na myśl o ponownym wyjściu na zewnątrz, kiedy była taka śpiąca, taka zmęczona i, prawdę mówiąc, dosyć zmarznięta. Ale nie miała wyjścia; była do tego przyzwyczajona. Nie potrafiła tak kombinować i kłamać, jak niektórzy, toteż na ogół musiała po prostu stawić czoła bieżącym problemom.
Objęła się ramionami i przymknęła na chwilę oczy, mając nadzieję, że uda jej się załatwić tę sprawę szybko i zgrabnie, by mogła wrócić do mieszkania o jakiejś przyzwoitej porze. Z samego rana musiała ponownie się zerwać i iść do schroniska, gdzie pracowała dorywczo dwa, trzy razy w tygodniu. Westchnęła w duchu, kiedy sąsiad wyszedł na klatkę, przygotowując się do nadchodzącego starcia.
— Nils to… jeszcze głupi dzieciak — mruknęła, czując jak szybko bije jej serce. Czemu ten mały idiota nie potrafił po prostu przestać pakować się w kłopoty? Czy naprawdę nie mógł się nie wychylać? — Wiem, że to go nie usprawiedliwia — dodała szybko, nie chcąc, by mężczyzna doszedł do wniosku, że nie ma sensu przeprowadzać tej rozmowy z nią i zażądał obecności rodziców. — Ja… porozmawiam z nim, obiecuję. Na pewno się uspokoi.
Zdziwiła się, kiedy nagle się przedstawił, bo jej także wyleciało to z pamięci. No, ale ostatecznie przecież znał jej imię, a i nazwisko nie było mu obce, skoro wiedział, do których drzwi zapukać. To nie była jej wina, że założyła, że można pominąć tego typu formalności.
— Bree — powiedziała cicho, jakby wcale nie zależało jej na tym, by zostać usłyszaną. Z każdym wypowiadanym przez mężczyznę słowem czuła się tak, jakby przygniatał ją jakiś wielki ciężar, który coraz trudniej jej było udźwignąć. — Nils nie wspominał nigdy o pana córce — zmarszczyła brwi. No tak, w końcu jeżeli ją prześladuje, to nie ma powodów do dumy… — Przepraszam — zreflektowała się i stłumiła ziewnięcie. Miała nadzieję, że nie zauważył. Wcale nie chciała wyjść na bezczelną małolatę, pragnęła raczej wydać mu się osobą dość dojrzałą, by mógł załatwiać tego typu sprawy właśnie z nią. — N-nie sądzę, że rozmowa z rodzicami coś da. Tata dużo pracuje i on… rzadko bywa w domu — mruknęła. Ciągle siedzi w domu, ale nie pomoże. — Mama jest chora. Ma depresję — podsunęła desperacko. — Wątpię, że w ogóle zauważyła, że Nils sprawia kłopoty. Jest chora — powtórzyła. — Nie trzeba jej denerwować. Naprawdę porozmawiam z bratem, obiecuję, i przepraszam za niego, to… — urwała, robiąc wielkie oczy na widok wybiegającej z bloku siostry, która w dwóch susach dopadła Bree i objęła ją w pasie mocnym, zaborczym uściskiem.
— Chodź już do domu, Bree — chlipnęła, niemalże uwieszona na starszej siostrze, jakby ktoś miał zamiar siłą oderwać jej zaciśnięte dłonie od płaszcza dziewczyny. — On znowu bij…
— Cicho, już idę. Nie płacz — pogłaskała małą po głowie i spojrzała na sąsiada przestraszonymi oczami. Cholera, na pewno domyśli się, że chodziło o ojca. A przecież Bree twierdziła, że nie ma go w domu.
Bree Greenwood
Zarówno te kilka lat temu, jak i teraz nie był wcale zaskoczony, że ich bliscy sądzili, że za wszystkim stał Rhys. Dobra, może był pomysłodawcą, ale przecież do niczego Claire nie zmusił. Sama bardzo chętnie podsuwała pomysły co mogą robić, gdy już w Vegas się znajdą. Przyszły im wtedy z pomocą fałszywe dowody, których używali, aby bawić się w klubach i kasynach, gdzie część pieniędzy przegrali, a jakąś część wygrali. To naprawdę były dobre wspomnienia, które już na dobre zagrzały miejsce w pamięci Hogana i raczej nic nie powinno ich z niej wymazać. Był młody, może rozgarnięty, ale to jeszcze nie znaczyło, że ma ochotę postępować według wyznaczonych już przez kogoś wcześniej zasad. Bywało tak, że miewał swoje własne zasady, którymi się kierował w życiu i zdanie innych nie robiło na nim wrażenia. Gdyby tak bardzo przejmował się każdym to nie miałby dobrych wspomnień. Może i doprowadził tym wyjazdem rodzinę Claire i swoją na skraj załamania, ale pomimo upływu lat dalej uważał, że było absolutnie warto to zrobić. Choćby ze względu na to, jakie wspomnienia teraz miał z Claire.
OdpowiedzUsuń— Wiesz, siostra mi podrosła i teraz ona wyprowadza mnie z równowagi. Słowo daję, czasami się czuję tak, jakbym był dla Any ojcem, a nie bratem — westchnął. Młodsza o osiem lat siostra potrafiła doprowadzić go do szewskiej pasji i z pewnością to właśnie przez nią będzie miał szybciej siwe włosy na głowie. Nie potrafił w żaden sposób dotrzeć do tej dziewczyny, ale zdawał sobie sprawę z tego, że musi na własnej skórze się przekonać, że pewnych rzeczy nie warto robić. Ani, tym bardziej że nie warto się poświęcać dla niektórych ludzi, ale był tylko bratem, który nie mógł tak po prostu jej rozkazywać. Był pierwszą osobą, do której przychodziła po radę, jednocześnie będąc też ostatnią, której się słuchała. W tej walce nie mógł nigdy wygrać i zdążył się z tym pogodzić.
Poczuł lekką dumą, gdy Christian mu pogratulował. Rhys ciężko pracował na to, co teraz miał. Nigdy jednak nie ukrywał tego, że ojciec – prokurator – trochę mu pomagał. Może nie zdał za niego egzaminów, ale podsuwał wiele cennych rad. I to było dla mężczyzny wystarczające. Od wielu lat radził sobie zresztą sam, ale miał też świadomość, że gdyby potrzebował pomocy to ojciec zawsze będzie chętny do tego, aby służyć mu dobrą radą.
— Dziękuję, staram się jak mogę. Nie założyłem jej sam, więc nie mogę sobie przypisać wszystkich zasług, ale od dłuższego czasu jest już tylko moja — wyjaśnił. Nie chciał podbierać byłej narzeczonej wkładu w kancelarię, choć kusiło go niejako, aby to zrobić. Nie był jednak na tyle nieuczciwy. Wspominać o niej nie musiał. To nie był odpowiedni czas. Może później, o ile jakieś później jeszcze nastanie.
Skinął głową. Cieszył się, że u Claire jest w porządku. Być może im nie wyszło, ale życzył jej zawsze dobrze. Pewnie, gdyby rozeszli się w złych stosunkach byłoby inaczej, ale tak? Pozostało mu być szczęśliwym, że układa się jej w życiu.
— Wow, siedemnaście. Rok więcej i może sama uda się na wycieczkę w Vegas, po ciotce — zażartował. Podejrzewał, że jednak jako ojciec Christian nie byłby skłonny do tego, aby tak prędko wybaczyć taki wybryk. — Och, cóż, nie wszystko może wiecznie trwać, racja? Sam coś o tym niestety wiem. Ale na pięknych kobietach świat się nie kończy. Przynajmniej sobie to powtarzam, aby nie zwariować od chwilowej samotności.
Uśmiechnął się blado. W trochę smutny sposób. Może to nie był też dobry moment, aby wyciągali na wierzch swoje złamane serca. Poniekąd było mu przykro, że Christian i Natalie nie są już razem. Był nastolatkiem, kiedy urodziła się ich córka i pamiętał tego małego brzdąca, gdy odwiedzał Claire, która swoją bratanicą była zachwycona.
— Pamiętam, jak raz Claire zabrała Abigail na spacer. Byłem wtedy razem z nimi i co druga starsza babcia gratulowała nam ślicznego dziecka, a Claire je nakręcała i na poczekaniu zmyślała historyjkę o cudownej rodzice.
Rozchmurzył się trochę na to wspomnienie. Było przyjemne, zresztą, jak większość, które dzielił z rodziną Riggs.
Rhys
Skaranie boskie z nimi niemal dwie dekady temu przeżywali rodzice Natalie i Christiana, a teraz oni sami na własnej skórze doświadczyli aż za dobrze, co oznaczało skaranie boskie z Abigail i Tylerem w rolach głównych. Kiedyś to im było do śmiechu, aktualnie nie mieli powodów do tego, żeby się śmiać. Automatycznie ciemnowłosej przypomniało się powiedzenie, którego aż zanadto używała jej osiemdziesięcioletnia babcia; ta sama, która stanęła murem za wnuczką i Chrisem, gdy dowiedziała się o tym, że za kilka miesięcy ma przyjść na świat jej pierwsza prawnuczka. Kobieta zazwyczaj powtarzała — nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku, dziadek się śmiał i to samo miał i właśnie dzisiaj te słowa dotarły do Harlow aż ze zbyt mocnym przekazem. Pozostało tylko wierzyć, że Abi całkowicie nie pójdzie śladem własnych rodziców, bo inaczej przyśpieszony kurs rodzicielstwa z Tylerem będą musieli odbyć przed drugą połową przyszłego roku, a patrząc na to, jak bardzo nie mogli się od siebie odkleić, istniało ryzyko tego, że Natalie jednak zostanie babcią, Christian dziadkiem i obecna z nimi Kynlee ciocią. Boże uchowaj. Broń Boże!
OdpowiedzUsuńOstudzona poprzez przybycie siostry Tylera do zajętego przez nich stolika, omal chwilę wcześniej nie przyciągnęła Christiana do siebie, żeby go pocałować jako dowód na to, że wciąż go kocha. Czy wcześniej aż tak otwarcie rozmawiali o przeszłości związanej z liceum? Podejmowali różne tematy w trakcie krótszych i dłuższych rozmów, ale nigdy nie rozebrali się przed sobą z piętrzących obaw, jakie im wtedy towarzyszyły. Wyszło na to, że nie tylko Natalie obawiała się braku zainteresowania jej osobą ze strony Christiana, ale i blondyn myślał, że Harlow nawet na niego nie spojrzy.
Idąc w stronę całującej się pary, znowu widziała siebie i Chrisa z przeszłości. Oni także nie szczędzili sobie czułości zarówno w miejscach publicznych jak i prywatnych. Wśród ludzi nie robili tego, co odbywało się za zamkniętymi drzwiami pokoju Natalie czy Christiana, ale równie często skradali długie i namiętne pocałunki na oczach innych nowojorczyków czy przejezdnych turystów.
— Tak jest, panie trenerze. — Lessard pochwycił bez marudzenia swoją część bagaży i mimo zajętych dłoni, wyciągnął w stronę Abi mały palec, idąc tuż przy dziewczynie.
— Posłuszny z niego młody człowiek. — roześmiała się Natalie i w zgaszonym ekranie telefonu obserwowała swoją twarz, chcąc zobaczyć, czy nie zostawiła przy kącikach ust okruszek od croissanta albo, co gorsza pozostałości czekoladowego kremu. — Trenerze Riggs, bałabym się pana, będąc chłopakiem w wieku Tylera. Nie wiedziałam, że jest pan taki surowy. Kynlee, dobrze, że urodziłyśmy się kobietami. Twój brat nie ma lekko z Chrisem, a i Chris nie ma ułatwionego zadania z Tylerem.
Zaczepiła osiemnastolatkę tylko po to, żeby nie iść krok w krok przy Christianie, przy którym aktualnie żołądek robił fikołki, dłonie jej drżały, a rumieńce wyjątkowo przypominały czerwone elementy z tamtej spódnicy, którą nosiła jako nastoletnia cheerleaderka. Patrząc na mężczyznę idącego przed nią, zrozumiała, że to był jeszcze gorszy wybór. Jego umięśnione i długie nogi sprawiły, iż z mózgu Natalie pozostała papka. Czy ona właśnie do reszty zwariowała? Miała trzydzieści cztery lata i powinna zachowywać się bardziej racjonalnie, dlatego wzięła głęboki oddech, i wypuszczając go powoli, powtórzyła czynność o kolejne dwa razy.
— Źle się pani czuje? — Kynlee zareagowała niemal natychmiast, przystając nagle. — Ma pani dziwnie przyśpieszony oddech i aż nienaturalne rumieńce. Kręci się pani w głowie? — nastolatka chwyciła Natalie za nadgarstek. — Szybki ten puls. Boi się pani latać?
— Nie, wszystko jest w porządku. Może to przez kawę albo nadmiar cukru zrobił swoje. Bez obaw i proszę mów do mnie Natalie, bo czuję się staro, a wcale tacy starzy z Chrisem nie jesteśmy.
— Wiem, słyszałam. Byli państwo wyjątkowo aktywni jako uczniowie szkoły średniej i w sumie to nasi rodzice są poważnymi staruszkami, ale nie ty i pan Riggs. — mrugnęła Kynlee bez wstydu.
UsuńOd wyjątkowej aktywności, o której wspomniała osiemnastolatka, naprawdę zakręciło się jej w głowie. Niemal spłonęła żywcem na myśl o tym, jak niepoprawnie niegrzeczni byli z Christianem, jednak w jego oczach również zaobserwowała te iskry, które widziała, gdy pili ostatnie łyki kawy, przełykając końcówki croissantów. Czy to oznaczało, że między myślami ciemnowłosej, a blondyna wystąpiłaby niebywała zgodność? Uśmiechając się do Kynlee, stwierdziła na głos, że lubi otwartość młodych ludzi, nie chcąc ani trochę rugać siostry Lessarda i podpytała o ich rodziców, którzy byli dla niej całkowicie obcy.
NATALIE HARLOW
Czasami Bree strasznie żałowała, że jej życie nie potoczyło się inaczej, że nie mieszkała w ładnym domu, nie dostawała tony prezentów pod choinkę, że tak naprawdę nikt nigdy się o nią nie troszczył. Jedynymi osobami, które okazywały jej ciepłe uczucia, było właśnie rodzeństwo, nawet Nils, mimo tego, że ostatnio zachowywał się jak pajac. Bree trudno było się do tego przyznać, ale nie miała wyboru — po prostu nie potrafiła już nad nim zapanować. Miał siedemnaście lat i dawno ją przerósł, nie mówiąc już o tym, że górował nad nią także pod względem fizycznym. Był szczupły, wręcz chudy, ale natura nie poskąpiła mu siły. Ona, chociaż dużo pracowała, nie mogłaby się z nim równać w tej kwestii. Zresztą, czego by nie mówić, Nils był po prostu za duży, żeby złapać go za rękę i postawić w kącie.
OdpowiedzUsuń— Na pewno się poprawi — zapewniła gorliwie, doskonale wiedząc, że im więcej zapewnień wkłada w swoje tłumaczenia, tym mniej wiarygodna się wydaje. Nie mogła jednak nic na to poradzić; bardzo pragnęła, by sąsiad zostawił jej rodziców w spokoju, zarówno ze względu na nich, jak i na niego samego. Wolała nie myśleć o reakcji matki lub, gorzej, ojca, gdyby tego typu skarga dotarła do ich uszu.
Pojawienie się Julie kompletnie wytrąciło ją z równowagi. Mała była roztrzęsiona i w dodatku przemarznięta, jako, że nie włożyła na siebie żadnych porządniejszych ubrań. Bree szybko zdjęła płaszcz i narzuciła go na ramiona siostry, zostając w cienkim czarnym sweterku. Nie była w stanie wykrztusić z siebie nic sensownego, żadnego usprawiedliwienia; nie wtedy, kiedy serce waliło jej tak mocno, jakby miało zaraz wypaść. I nie wtedy, kiedy dostrzegła pod okiem Julie formującego się, brzydkiego siniaka. Złość wezbrała w niej potężną falą, chociaż w tej sytuacji nie mogła się jej poddać. Dlatego po prostu skinęła głową, kiedy sąsiad zarządził powrót do domu i przycisnęła do siebie siostrę, kryjąc jej twarz, by Christian niczego nie zauważył. Miała sporą wprawę w ukrywaniu takich wypadków, chociaż na ogół starała się robić wszystko, by złość rodziców skoncentrowała się na niej. Julie była taka mała i drobna, że Bree nie potrafiła wyobrazić sobie, jak wielki mężczyzna może podnieść rękę na coś tak kruchego.
Wlokła się po schodach, czując, jak dłoń siostry ściska z całych sił jej własną w miażdżącym uchwycie. Nie miała ochoty wracać do domu, do wściekłego ojca i nie mniej wściekłej matki. Zastanawiała się, który z jej braci oberwał na tyle mocno, że Julie wprost wyskoczyła z mieszkania, chcąc ściągnąć ją na pomoc. Z jakiegoś powodu to Tim najmniej denerwował starego Greenwooda; wydawało się, że wprost ignoruje obecność swojego średniego syna, jakby ten był powietrzem. Zaś jego największym utrapieniem był właśnie Nils, który od małego miał swoje zdanie, a kiedy podrósł, nie wahał się oddać ojcu, mimo tego, że musiał potem za to słono zapłacić.
— Nie trzeba, dziękuję. — Drgnęła, wyrwana z zamyślenia, rzucając lekko nieobecne spojrzenie na sąsiada. — Wszystko jest w porządku. Dzieciaki czasami się kłócą — uśmiechnęła się blado. Zmarszczyła brwi, czując pociągnięcie za sweter i nachyliła się w stronę siostry, która szepnęła jej na ucho: Czy ten pan jest z policji?, niestety wystarczająco głośno, by mężczyzna ją usłyszał i przy okazji podnosząc głowę.
Bree Greenwood
[Zdecydowanie ta postać przeszła dość sporą rewolucję w mojej głowie, ale... chyba jestem zadowolona z całokształtu i obiecuję, że dużo gorzej na pewno nie będzie. :D
OdpowiedzUsuńZnajdziecie z Riggsem miejsce na jeszcze jeden wątek? ;-)]
Olivia Fitzgerald
Olivia dorastała w przeświadczeniu, że ma i będzie mieć wszystko. Gdyby ktoś jej powiedział, że w wieku zaledwie trzydziestu trzech lat będzie kontynuowała naukę chodzenie, straci ojca, zyska męża z rozsądku i przejmie rodzinną korporację, tracąc przy tym możliwość rezydentury - sapnęłaby zaskoczona, a potem roześmiałaby się temu komuś w twarz.
OdpowiedzUsuńDla niej wszystkim była medycyna. Rezydentura w ogromnym szpitalu, w którym nie brakowałoby wyzwań. Bycie najlepszą w działce, którą wybrała na swoją życiową drogę. Nie widziała w tym wszystkim męża i dzieci, zapominała wtedy o rodzicach. Wybrała swoją drogę i chciała nią podążać, ale nie było jej to dane. Wypadek zmienił wszystko. Zupełnie innego obrotu nabrały sprawy kluczowe dla Olivii. Co innego zyskało rangę priorytetu, żeby co innego mogło przestać zajmować jej czas ważny w rehabilitacji.
Liv po dwóch operacja kręgosłupa zupełnie na nowo stawiała kroki pod okiem najlepszych fachowców sowicie opłacanych z budżetu rodziny Fitzgerald, ale i częściowo pokrytych z bogatego ubezpieczenia. Wiedziała, że nie byłaby w stanie wytrwać na szpitalnym dyżurze, że z trudem przemierzałaby szpitalny korytarz, byleby tylko zrobić podstawowych obchód. Z trudem podjęła decyzję, która przykuła ją do biurka. Przejęła obowiązki ojca wbrew głosom zarządów obu spółek, którymi teraz kierowała. Była niechętna do tego stanowiska, niechętna do prowadzenia dwóch gigantów, wiodących w swoich dziedzinach prym na rynku amerykańskim, ale i europejskim. Olivia Fitzgerald-Taylor została prezesem. I przestała być lekarzem.
Podjęła się wolontariatu w bezpłatnej klinice, aby pomagać najuboższym potrzebującym. Wszyscy myśleli, że to z dobrego serca, z chęci praktykowania, niesienia pomocy, ale tylko Olivia wiedziała, że prawda jest inna. Odkąd jej rezydentura została zawieszona, musiała mieć zajęcie w placówce medycznej, skąd miała dostęp do opioidów. Nie mogła wypisać sobie recepty, nie mogła poprosić o to matki ani nikogo innego znajomego, bo te przysługi już wykorzystała. Przy każdej, choćby najmniejszej zmianie pogody czuła, że boli ją noga, rwie aż od samego kręgosłupa, po koniuszki palców. Ból, choć w głównej mierze nie był prawdziwy, paraliżował kobietę. Zmuszał ją do sięgania po coraz to większe ilości leków, inaczej zaczynała utykać, próbująć odciążyć bolącą kończynę.
Ta sobota miała być inna. Miała być słoneczna, może odrobinę wietrzna, ale kiedy Liv obudziła się zlana potem, wbijając paznokcie w lewe udo, wiedziała, że aura ma się jednak inaczej. Odsłaniając okna w sypialni widziała kłębiące się nad miastem ciemne, ciężkie chmury. Dokuśtykała do łazienki, gdzie łapczywie połknęła dwie tabletki. Położyła się na chłodnym kafelkach, wpatrując się w biały sufit pomieszczenia. Czekała, aż narkotyk rozejdzie się po jej ciele, aż serce wpompuje je w krwiobieg, zwiotyczy mięśnie i przytłumi impulsy bólowe wysyłane przez mózg.
Leżąc na łazienkowej podłodze żałowała, że zgłosiła się na ochotniczkę. Gdyby tego nie zrobiła oficjalnie, mogłaby tam przyjechać albo nie, a teraz gdyby się wycofała, wypadłaby w oczach pozostałych fatalnie.
W niespełna pół godziny po ustąpieniu bólu była już windzie. Na nos zasunęła okulary przeciwsłoneczne, a ręce trzymała w kieszeniach jasnego płaszcza. Pod budynek liceum podjechała swoim volvo, choć kiedy poczuła zawroty głowy pożałowała, że nie złapała taksówki. Nie patrzyła nawet na zegar, działając trochę jak w automacie. Wysiadając z auta, spojrzała w górę. W mieście nie spadła nawet kropla deszczu, a chmury rozeszły się gdzieś dalej, pozostawiając niebo przyjemnie błękitnym. Olivia lubiła jesień, przynajmniej lubiła ją kiedyś, aktualnie od dwóch lat przekonywała się, że nowojorska jesień była najbardziej kapryśną porą roku, co znacząco wpływało też na jej nastrój.
Uniosła okulary, zatrzymując je nad czołem, a tym samym odgarniając z twarzy niesforne kosmyki włosów. Była ubrana zupełnie inaczej niż ubierała się na co dzień. Zrezygnowała z marynarki i szpilek, a zamiast tego postawiła na wygodne jeansy, trampki i sięgający kolan, jasny trencz.
Widząc samochody na szkolnym parkingu zrozumiała, że chętnych do zorganizowania wydarzenia jest znacznie więcej niż początkowo zakładano. Pozwoliła sobie na delikatny uśmiech pod nosem. Ciekawa była homecoming, które w tym roku dyrekcja postanowiła urządzić po kilku rocznej przerwie. Pandemia koronawirusa odcisnęła swoje piętno nawet na tak prozaicznych kwestiach, jak zjazd absolwentów. Liv spodziewała się zobaczyć wiele znajomych, ale zmienionych przez piętno czasu, twarzy.
UsuńWtedy zerknęła na zegarek na lewym nadgarstku. Za minuta dziesiąta!
Fitzgerald wiedziała, że w ich liceum zawsze stawiano na punktualność, a każde spóźnienie, na które nie było rozsądnego uzasadnienia, było karane przez nauczycieli.
Na tyle, na ile pozwalała jej noga, przyspieszyła. Minęła uśmiechniętą postać woźnego i akurat wypadła zza zakrętu, aby zderzyć się z kimś zdecydowanie od siebie wyższym.
Odskoczyła jak poparzona, kiedy siła impetu z jakim wpadła na mężczyznę niemal nie pozbawiła jej równowagi. Zerknęła tylko w dół, na swój kremowy płaszcz.
— Cholera! — mruknęła, próbując dłonią zetrzeć zimny już napój, ale zamiast tego sprawiła, że plama była tylko większa. Skupiała się na zabrudzeniu, kiedy dotarło do niej jej własne imię. Poderwała głowę i trafiła na te oczy. Na to spojrzenie, o którym kiedyś śniła, w którym się zatracała jako kochliwa nastolatka. I choć Christian zmężniał, wydoroślał, a jego rysy twarzy nabrały męskiego sznytu, rozpoznałaby go z kilometra. Tembr głosu pozostał tak samo przyjemny, jak przed laty. Nic dziwnego, że obudził w niej tkliwe nuty i wspomnienie tego, jak mocno zazdrościła Natalie.
— Riggs? — Jej skupioną do tej pory, nieco bladą twarz, rozjaśnił uśmiech. Szeroki i szczery. Taki, który w ostatnim czasie z rzadka gościł na buzi kobiety. — Riggs!
I zupełnie ignorując upływający czas, mokrą plamę na płaszczu i upływ czasu, rzuciła mu się na szyję. Jak ta nastolatka, która nie krępowała się witać tak ze znajomymi, których nie widziała nieco ponad dwanaście godzin.
— Tak dobrze cię widzieć… — mruknęła uwieszona jeszcze jego szyi, a potem stanęła już na własnych nogach, patrząc na niego z niedowierzaniem. — Nie wiedziałam, że jesteś w Nowym Jorku, że… — zaczęła, ale nie skończyła, bo przecież wielu rzeczy nie wiedziała.
Liv
Spóźnimy się, które padło z ust Christiana brzmiało złowrogo. Zupełnie wtedy, jak z dziewczynami popalały pierwsze papierosy pod trybunami na szkolnym boisku, a dzwonek rozbrzmiewał złowrogo w oddali. Po kręgosłupie Fitzgerald przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Nie żałowała, że po ukończeniu podstawówki w Baltimore jej rodzice postanowili przeprowadzić się do Nowego Jorku, gdzie też rozpoczynali prowadzić swoje biznesy. Dla Liv-nastolatki Nowy Jork był spełnieniem marzeń, tętniącym życiem molochem, w którym znalazła sporo nowych przyjaciół, porzucając bez żalu minione życie w Baltimore.
OdpowiedzUsuńTeraz, kiedy z trudem funkcjonowała po wypadku, mając na sobie prowadzenie dwóch ogromnych spółek, nie szukała nowych przyjaciół i nie odświeżała starych znajomości. Pewnie gdyby nie osobiste zaproszenie, nie pojawiłaby się na imprezie dla absolwentów swojego liceum. Teraz, mając przed sobą i obok siebie Christiana Riggsa we własnej osobie, wcale nie żałowała. Miło było wrócić myślami do beztroskiego, pełnego śmiechu i radości okresu w życiu.
Zajęła krzesełko na sali gimnastycznej obok mężczyzny. Chris już w liceum był wysoki i postawny, ale teraz nie mogła nadziwić się temu, jak wygląda jego sylwetka. Ona, znacząco zmizerniała po wypadku, nie miała siły ani na siłownię, ani o to, aby specjalnie o siebie dbać. Robiła to, co musiała. Pojawiała się regularnie na opłaconej z góry rehabilitacji, czasami prosiła fizjoterapeutę, żeby przyjeżdżał do niej. I nic poza tym. Unikała nawet spacerów, jakby bała się, że noga zacznie boleć ją w trakcie i będzie skazana na pomoc i łaskę innych spacerowiczów.
Teraz, kiedy siedziała na sali gimnastycznej swojego liceum, zupełnie o tym zapomniała. O porannym ataku, o bólu, o smutku i rozgoryczeniu. Lekki uśmiech bez przerwy majaczył się na jej twarzy, kiedy słuchała słów dyrektorki. Amanda Smith bardzo szybko i sprawnie, bez zbędnego rozwlekania nieważnych tematow, przeszła do podziału obowiązków pomiędzy uczestników wydarzenia. Ręce niektórych nadgorliwców strzelały ku górze, kiedy dyrektorka wyczytywała kolejne sekcje, które wymagały zainteresowania.
Olivia w pewnym momencie poczuła wibracje w kieszeni płaszcza. Wyciągnęła swojego iphone’a z kieszeni i zaczęła odczytywać maila od zarządu. Marszczyła przy tym brwi i czoło. Tak, miała zmarszczki, bo mimo niebagatelnej kwoty na koncie nie przeznaczała pieniędzy na zbędne upiększanie swojej twarzy. Lubiła, kiedy mogła mimiką wyrażać emocje, tak, aby jej ewentualny rozmówca wiedział, kiedy powinien spadać.
— Pani Fitzgerald-Taylor…? — Jak zwykle, nie musiała się zgłaszać, aby zostać wywołaną do tablicy. Poderwała głowę ku górze, dopiero teraz rejestrując z zaskoczeniem, że dyrektorka posłużyła się jej podwójnym nazwiskiem. Liv zerknęła na Chrisa. Nie ulegało wątpliwości, że Taylor było popularnym nazwiskiem, ale chyba wszyscy z rocznika Liv i Chrisa wiedzieli, że niejaki Mike Taylor uganiał się za nią już w liceum, i chyba jako jedyny zabiegał o kontakt z nią nawet wtedy, kiedy rozpoczął karierę sportowca po szkole średniej.
— Taaaak? — spytała powoli, przewlekle, bo kompletnie nie miała pojęcia o co chodzi. Absurdalnym wydawało jej się to, że jej serce biło coraz mocniej, a stres ścisnął jej wnętrzności. Zupełnie jak wtedy, kiedy pan Collins przepytywał ją z algebry. Zaschło jej w gardle. I mogło być to też skutkiem ubocznym zażytych wcześniej opioidów, ale też strachu przed dyrektorką, która na miano kosy zasługiwała bez dwóch zdań.
— Pomoże pani w organizacji czy będzie załatwiała tutaj prywatne sprawy? — Amanda nie miała litości. Przewertowała kartki w notatniku. — Przyda się pomoc w ustaleniu motywu przewodniego i zadbaniu o wystrój w klimacie… — zaczęła, zajrzała na kolejną kartkę. — Organizacja cateringu… — wymieniała nadal. Ktoś na sali zachichotał.
— Wystrój! Zajmiemy się z Christianem wystrojem! — Olivia wyrwała się z odpowiedzią, nim Smith zdołała przeczytać cokolwiek więcej. Starsza kobieta skinęła głową. Przypomniała, że wiąże się to z ustaleniem motywu i zapytała o kolejne chętne osoby do tego zadania. Zgłosiły się jeszcze dwóch mężczyzn, których Liv nie kojarzyła. Albo zmienili się bardzo od ostatniego dnia w szkole, albo nie rzucali się wtedy w oczy.
UsuńLiv odetchnęła i uśmiechnęła się szeroko, nie będąc jeszcze świadomą tego, w jakie bagno ich właśnie wpakowała.
Liv
[Cześć! Też bardzo się cieszę, że udało mi się przybyć z nową postacią i choć ostatni miesiąc dał mi w kość, kradnąc sporo czasu, to teraz wszystko powinno być już pod kontrolą. Z tego też powodu przepraszam za tak późną odpowiedź, ale lepiej późno niż wcale! :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że tak została odebrana kreacja Rydera! Nie mam problemu również z pisaniem męsko-męskich wątków, więc myślę, że jak najbardziej możemy iść w kierunku powiązania. :D Podoba mi się wizja z przyjaźnią ze szkolnej ławki. Myślę, że Ryder potrzebowałby kogoś takiego stałego w swoim życiu. W zasadzie już mi się ten pomysł rozszerzył w głowie, to może przejdziemy na maila? :D]
Ryder
Z rozmowy przeprowadzonej z Kynlee dowiedziała się wielu cennych informacji na temat rodziców dziewczyny i Tylera. Państwo Lessard małżeństwem zostali jeszcze w dwudziestym wieku, ślubując sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską podczas wakacji we Włoszech, co wskazywało na to, że w tym roku świętowali dwudziestą piątą rocznicę ślubu. Ze słów wyrzucanych z prędkością światła przez Kynlee, zapamiętała także, że między Benjaminem, a Lizą było aż jedenaście lat różnicy, więc kiedy tylko nastolatka wspomniała, że tato za miesiąc będzie obchodził swoje sześćdziesięciolecie, łatwo było jej obliczyć, ile dokładnie lat miała ich mama. Kalkulując to wszystko w głowie, Natalie doszła do wniosku, że razem z Christianem wypadną na gówniarzy przy Lizie i Benjaminie, jeśli kiedykolwiek dojdzie do ich wspólnego spotkania. Wystarczyłoby spojrzeć nawet na to, że rodzice Harlow byli młodsi o rok od ojca Kynlee i Tylera. Czy to lekka przepaść? Dla niej nie, ponieważ nikomu szczególnie nie zależałoby na wyjątkowych relacjach pomiędzy nią, Christianem, a państwem Lessard, kiedy to główne role w młodo rozwijającej się miłości i tak będą odgrywać inne osoby, a mianowicie syn dojrzałego małżeństwa i córka dwójki młodych rodziców.
OdpowiedzUsuńNatalie i tak w głównej mierze zależało wyłącznie na szczęściu Abigail. Ona osobiście mogłaby chwycić w locie jedynie jakieś skrawki. Już teraz nie patrzyła ślepo na siebie, widząc w sobie jedynie samotną, nikomu niepotrzebną matkę. Gdzieś w środku chciałaby doczekać czasów, gdy wróci do domu, a tam będzie czekał odpowiedni mężczyzna, który od wejścia zgarnie ją w swoje silne ramiona, mówiąc na ucho — tylko mnie kochaj, Natalie. Wiedziała, że tym konkretnym partnerem nigdy nie zostanie Daniel, więc pierścionek wsunięty na palec aż dziwnie zaczął jej ciążyć, jakby nawet parząc delikatną skórę i chcąc nie chcąc, patrzyła na biżuterię niemal przez cały lot. Musi to zakończyć, a może przeżyje ćwierć wieku jako żona u boku wspaniałego mężczyzny, powtarzając los nauczycielki w prywatnej szkole muzycznej i dziennikarza radiowego. Skoro kiedyś Lizie i Benjaminowi wyszło, a na dodatek obserwowała małżeństwo swoich nieidealnych rodziców i najpiękniejszy związek, jaki budował jej brat z żoną, tak wierzyła, że kiedyś kupon miłosny spełni wszystkie zasady gry, a wówczas Natalie zostanie zwyciężczynią, kochając kogoś, kto będzie równie ważny dla niej, jak Abigail.
Jeśli jakimś cudem ta wiara nie przetrwa i nie wyjdzie jej prawdziwa miłość, o jakiej marzyła latami, pogodzi się z losem, kibicując z całych sił córce i Tylerowi. Widząc, jak przez cały lot nastolatka mogła spać bezpiecznie na jego ramieniu, sprawiło, że matczyne serce postawiło kolejnego plusa zawodnikowi należącemu do drużyny Chrisa.
Uśmiechnięta i wyjątkowo spokojna, dotarła za byłym partnerem do drzwi, za którymi było ich studio. Przepuszczona w drzwiach przez mężczyznę, doceniła ten gest, rozglądając się po hotelowym metrażu. Już w pierwszej chwili przyciągnął ją widok za oknem, tak też oddaliła się w stronę zamkniętego balkonu i zaczęła patrzeć na panoramę bardziej nieznanego niż znanego jej miasta. Na pytanie zadane przez Riggsa, odwróciła się ponownie do niego przodem i podeszła nie tylko w kierunku walizki, lecz przede wszystkim do niego.
— Niech będzie lewa sypialnia. I tak spędzimy tu najmniej czasu, trzeba pilnować dzieci, chociaż powiem ci, że jak tak patrzę, to byłbyś wyjątkowo sprawnym dziadkiem. — roześmiała się pod nosem i zapatrzona na jego zmęczoną z powodu niewyspania twarz, sama nie wiedziała, czy lepiej patrzy się jej w oczy Riggsa, czy na usta, których tak dawno nie całowała. — Koniec głupich żartów. Abi jest odpowiedzialna i ufam jej bardziej niż sobie sprzed lat. Powiedzmy, że z przeprowadzonej wczoraj rozmowy, nie musimy obawiać się tej chwili intymności, o jakiej wspomniała podczas urodzin. Wyznała mi, że nie jest jeszcze gotowa i musi więcej czasu spędzić z Tylerem, zanim… — nie dokończyła tego na głos, ponieważ wiedza o tym, że ich córka kiedyś będzie uprawiać seks, nie bardzo chciała przejść trzydziestoczterolatce przez usta. — Oczywiście, że pamiętam. Będziemy pić w hotelowym barze czy uciekamy gdzieś na miasto? — zgrabnie zmieniła temat, dziękując za wstawienie walizki do sypialni i czekała teraz na jego odpowiedź, zapamiętując doskonale, jak mrugnął do niej przed chwilą, omal nie sprawiając, że straciła czucie w nogach.
UsuńNATALIE HARLOW