Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] We slip through the streets while everyone sleeps

Cole Ashtonur. 31.10.87 w Wielkiej Brytanii — 37 lat — dawniej aktor, kojarzony głównie z roli ekscentrycznego wampira i czarnego charakteru z popularnego niegdyś horroru psychologicznego — ponad rok przerwy w karierze; ponoć spowodowany wypaleniem zawodowym — od 7 lat założyciel i wokalista rockowego zespołu Bedlam
Obsesja rośnie z każdym dniem, proporcjonalnie do ilości wypalanych papierosów. Natrętne myśli nie pozwalają zaznać spokoju. Rozłąka jeszcze nigdy nie była tak dotkliwa. Moralne rozterki ścierają się z uczuciem, na które nie ma wpływu. Wątpliwości nieprzyjemnie ściskają za gardło, ale pod powiekami wciąż tkwi obraz tej jednej twarzy, na skórze wciąż czuje palący ekstazą dotyk. Dni ciągną się, ociężałe poranki zmieniają się w monotonne popołudnia i bezkresne, mroczne wieczory i nieprzespane noce. Im bardziej chce zapomnieć, wybić sobie z głowy wspólnie spędzone chwile, tęsknota wraca ze zdwojoną siłą, paraliżując fantomowym bólem.
Niebawem minie dekada, ale przed każdym wyjazdem w trasę koncertową żegna się tak, jakby mieli się nigdy więcej nie zobaczyć. Uczucia nie wygasły, wprost przeciwnie, choć lata temu wydawało mu się, że mocniej kochać się nie da, dziś wie, że miłość nie ma granic i do twarzy mu z tym szaleństwem.
... 191 cm baryton
... nałogowy okazjonalny palacz; stara się rzucić służący właściciel Garfielda
kod: BadLiar

6 komentarzy

  1. [Jest i on! Jeszcze raz pochwalę: pięknie napisana karta postaci, jedynie żałuję, że taka krótka. ;) Już zacieram rączki na nasz wątek.
    Baw się z nim dobrze i trzymaj cytat, który do tej dwójki pasuje idealnie ❤️
    "Eat me, my love, live on me with animal-thirst. Enter me and become my hunger for you."]

    Levi ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ale pięknie napisana karta! Tyle emocji w kilku zdaniach, cudowny tekst. ❤️ Życzę aby serce rosło, a nie cierpiało! Wielu wątków dla Was, dobrej zabawy! ;) ]

    Lily /Emma

    OdpowiedzUsuń
  3. [Spóźnione dzień dobry (ale ponoć lepiej późno niż wcale). Muszę się zgodzić z poprzedniczkami, opis uczuć Cole'a rzeczywiście chwyta za serce.
    Życzę samych porywających wątków i olbrzymiego zapasu weny, a w razie chęci zapraszam w swe skromne progi.]


    Milka, Sibyl, Aaron i Martino

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dzień dobry, dzień dobry 💙 Witam Cię serdecznie w naszym gronie i mam nadzieję, że zostaniesz z nami na długo :)
    Pięknie napisana karta postaci, bardzo podoba mi się akapit dotyczący miłości i każdemu życzę, aby właśnie tak to wyglądało, nawet jeśli człowiek tak mocno zakochany ma w oczach innych uchodzić za wariata ;) Cieszę się też, że odkryłam Garfielda i patrząc na to, jak prezentuje się ten kocur, nie dziwię się, że został nazwany tak, a nie inaczej ;) Jako że sama posiadam kota, zawsze doceniam, kiedy postać na blogu również jakiegoś posiada ^^
    Bawcie się z Colem dobrze i życzę Wam wątków, które nie będą dawały Wam spać po nocach :)]

    CHRISTIAN RIGGS

    OdpowiedzUsuń
  5. Jego poranek zaczął się fantastycznie. Sir Pounce-a-lot wyjątkowo nie wspinał się po zasłonach ani nie próbował zniszczyć całego dobytku Leviego, Kim Pawssible spała sobie smacznie w nogach łóżka, a Zelda rozłożyła się tuż przy jego głowie tak, że łapkami dotykała mu nosa. Poranki, takie jak te Levi mógł zliczyć na palcach jednej ręki — i zamierzał w stu procentach to wykorzystać i nie wychodzić z łóżka tak długo, jak długo jego czwórka demonów nie domagała się śniadania.
    Levi powinien się był spodziewać, że skoro jego dzień zaczął się tak dobrze, to coś katastroficznego musiało zakłócić jego spokój. Równowaga wszechświata musiała zostać zachowana.
    Kiedy jego telefon zaczął dzwonić, a na ekranie zobaczył zdjęcie Asha, Levi uśmiechnął się. Gdyby to był, ktokolwiek inny, pewnie zignorowałby połączenie i poszedł spać dalej, ale nie Ash. On zawsze był wyjątkowy — świecił jaśniej, niż tysiące gwiazd na nocnym niebie, przyciągał Leviego niczym płomień ćmę. Ash mógłby obudzić go w środku nocy i Levi byłby wdzięczny, że mógł słyszeć jego głos.
    Levi uśmiechnął się, bo nawet nie przyszło mu przez myśl, że to, co usłyszy, nie do końca może się mu spodobać.
    — Zelda, nie teraz — powiedział, kiedy nacisnął zieloną komórkę; Zelda obudziła się, kiedy tylko się poruszył i próbowała wejść mu na twarz, domagając się uwagi. — Halo, cześć, kochanie.
    Poważny ton głosu Asha go zaskoczył; i wystarczyło te kilka słów: Musimy się spotkać i porozmawiać, by dłoń trzymająca komórkę zaczęła drżeć.
    — Coś się stało? — zapytał automatycznie, tonem głosu wyższym niż zwykle, zdradzającym nerwy; dłoń, która jeszcze przed momentem odpychała Zeldę, teraz zanurzona była w jej miękkim futrze. — Tak, oczywiście, będę tam o dziewiątej.
    Dopiero kiedy odłożył telefon z powrotem na szafkę nocną, Levi pozwolił sobie na panikę. Ash musiał z nim porozmawiać o czymś poważnym. Chciał z nim o tym porozmawiać twarzą w twarz i za zaledwie parę godzin. To mogło znaczyć tylko jedno.
    — O boże, on chce ze mną zerwać.
    Rental, który dopiero co wskoczył na łóżko, zastanawiając się, o co tyle rabanu, miauknął przejmująco, kiedy Levi wziął go w swoje ramiona.
    — Myślisz, że chce ze mną zerwać? — zapytał kota, drapiąc go pod brodą. — Myślałem, że nam się układa…
    Rental przeciągnął się w jego ramionach i miauknął kilka razy; z całej czwórki zawsze był najbardziej gadatliwy.
    — Masz rację, niepotrzebnie panikuję. Pewnie chodzi o coś innego jak… jego grafik! Zmienił mu się grafik na najbliższy czas i chciał o tym ze mną porozmawiać.
    Levi wiedział, że miał tendencję do nadmiernego panikowania. Zawsze za dużo o wszystkim myślał i szybko skakał do możliwie najgorszych wniosków; w całym tym procesie, nakręcając się jeszcze bardziej. Starał się hamować, tłumaczyć, najczęściej na głos, że jego obawy nie miały podstaw i nie powinien zakładać najgorszego; i chociaż normalnie rozmawianie z kotami pomagało i obniżało poziom stresu, jak zwykle Ash był wyjątkiem od reguły.
    Levi za bardzo go kochał, by nie przejmować zbliżającą się rozmową. Za bardzo mu na nim zależało i wizja życia bez Cole'a Ashtona przerażała go.
    Stres zjadał go od środka. To, że nie wiedział, na jaki temat Ash chciał porozmawiać i tym samym nie miał jak przygotować się psychicznie do tej rozmowy dodatkowo go stresowało — Levi nie potrafił wysiedzieć w miejscu. Kiedy zebrał się i zgarnął klucze do samochodu z szafki, miał jeszcze dobre pół godziny do wyjścia.
    Trudno. Poczeka na miejscu. Może jakimś cudem nie zwariuje.
    Mieszkanie, które razem wynajmowali, znajdowało się na obrzeżach miasta. Levi zawsze lubił tam przyjeżdżać — w końcu to było jedyne miejsce, gdzie mogli być zupełnie otwarci i szczerzy w swoich uczuciach, bez widma paparazzi ciążącego nad głową. Wspomnienia, które tu zbudowali, były bezcenne — istniała spora szansa, że do kolekcji dołączy kolejne, już nie tak szczęśliwe i pozytywne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy tylko Levi usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, zerwał się na nogi.
      — Ash, cześć.
      Normalnie pocałowałby go na powitanie — ale to nie był normalny dzień ani normalne spotkanie, prawda? Może. Chyba. Levi sam już nie wiedział, co myśleć, ani jak się zachować, i chciał mieć to wszystko za sobą.
      — O czym chciałeś porozmawiać?

      Levi, który wcale (ani trochę) nie panikuje

      Usuń