Though no one can go back and make a brand new startanyone can start from now and make a brand new ending
Nico Miller
24 lata | bokser | mistrz WBC
|
Nico to człowiek złożony z pasji i ambicji, które niemal wypalają go od środka. Jego dni zaczynają się o świcie, kiedy miasto jeszcze śpi, a kończą długo po zmroku, gdy ulice Nowego Jorku toną w ciszy. Nico nie zna słowa „odpoczynek” – to dla niego luksus, na który nigdy nie pozwala sobie zbyt długo. Treningi stają się jego ucieczką, a jednocześnie jego więzieniem.
Choć na zewnątrz wydaje się niezłomny, wewnątrz targa nim ciągły niepokój. Jego dążenie do perfekcji jest nieustanną walką, która nie zna końca, a wyścig z czasem staje się codziennym rytuałem. Nico jest uosobieniem dyscypliny, poświęcenia i nieustannego głodu zwycięstwa. W tym wszystkim jednak gdzieś gubi siebie – w tej niekończącej się pogoni za sukcesem, za następnym rekordem, za kolejnym sezonem.
Jest na szczycie, podziwiany przez tłumy, ale w jego oczach często można dostrzec cień samotności. Ludzie widzą go jako bohatera, ikonę sportu, ale nieliczni znają prawdziwego Nico – człowieka, który stąpa po cienkiej granicy między triumfem a upadkiem. Jego życie to seria intensywnych momentów, które zostawiają go wyczerpanego, ale wciąż spragnionego więcej. Przez to wszystko, Nico pozostaje zagadką – nawet dla samego siebie.
|
Głośne imprezy nie były w stylu Sophii. Stroniła raczej od większych zgromadzeń, choć uwielbiała koncerty i festiwale, ale impreza wypełniona samymi znanymi postaciami zdecydowanie nie wchodziła w grę. To były bardziej klimaty Imogen czy Madeleine, których tu na całe szczęście nie było. Gdyby tylko zobaczyła swoje siostry zniknęłaby momentalnie i nawet pewnie nie patrzyłaby się na swoje koleżanki. Przebywanie z nimi w apartamencie było ciężkie. Ograniczała ich wspólne spotkania do absolutnego minimum i zdawało się, że każdej to odpowiada. Czasami nie rozumiała samej siebie, bo mogłaby się przecież wyprowadzić i nikt nic by nie powiedział. Podejrzewała nawet, że wszyscy cieszyliby się, że w końcu zwolniła pokój i więcej nie będzie zakłócać ich rodzinnej sielanki. Była jednak, mimo wszystkich swoich przekonań, na imprezie i skoro już znalazła się w takim miejscu to planowała dobrze się bawić. To też nie tak, że Sophia całkiem stroniła od dobrej zabawy, bo tę naprawdę lubiła. Choć, zapewne w oczach większości osób tutaj była całkiem nudna. Nie interesowała się skandalami na Upper East Side, tym kto z kim i kiedy się przespał, jakie szpilki są teraz w modzie. Lubiła się ładnie ubierać, owszem, ale nie podążała ślepo za modą, która zmieniała się każdego dnia. Trendy przychodziły i odchodziły. Można było oszaleć od napływu informacji.
OdpowiedzUsuńWirowała między masą ludzi. Każdą, najmniejszą kosteczką w swoim ciele czuła, że tutaj nie pasuje. Ale przyszła na prośbę Alex i Victorii, ta pierwsza planowała zapolować na chłopaka, z którym dawno już rozmawiała, ale te rozmowy nigdy nie przerodziły się w nic więcej, a Victoria po prostu była. Tak, jak Sophia przyszła, aby trochę się rozerwać. Soph nie piła też szczególnie dużo, bo nie widziała w tym większego sensu, a budzenie się z kacem wcale nie brzmiało interesująco. Nie odmówiła sobie jednak różowego drinka, który smakował jak guma balonowa.
Nie za bardzo kojarzyła ludzi, którzy się tu znajdowali. Niektórych musiała jej przedstawiać Victoria, która była o wiele bardziej rozeznana w celebrytach. Sophia po prostu nie miała czasu na to, aby myśleć jeszcze o nieznajomych ludziach. Patrząc jednak na zgromadzonych nie robiło na nich to absolutnie wrażenia, że właśnie jakiś raper przeszedł tuż obok nich. Skojarzyłaby, gdyby znajdował się tu ktoś bardziej znany, ale wszystkie twarze zlewały się w jedno, a ludzie tak szybko, jak podchodzili tak jeszcze szybciej uciekali do innych osób. Nieszczególnie jej to przeszkadzało, a po krótkiej wymianie zdań doszła do wniosku, że nie ma z nimi zbyt wielu wspólnych tematów.
Odstawiła pustą szklankę po drinku z powrotem na blacie baru i zamówiła po raz kolejny to samo. Trochę już szumiało jej w głowie, ale mimo swojego początkowego nastawienia bawiła się naprawdę dobrze. Nie świetnie, ale było znośnie. Żałowała tylko, że straciła z oczu koleżanki, które zapewne teraz w przeciwieństwie do niej szukały sobie partnera na resztę nocy. Soph nie tyle co stroniła od facetów, a nie umiała ich na dłużej przyciągnąć. Skomplikowana rodzina, nudne zainteresowania i brak dobrej gadki potrafiłby odstraszyć nawet największego flirciarza.
Wraz z nowo przyszykowanym drinkiem odsunęła się na bok, aby zrobić miejsce innym. Nie planowała z nikim rozmawiać. Właściwie to liczyła na to, że w spokoju przetrwa jeszcze paręnaście minut, znajdzie swoje dziewczyny i będzie mogła stąd pójść. Bawiła się lepiej, kiedy miała z kim, a sama nie za bardzo miała co robić. Tym bardziej nie miała zbyt wielu chęci, aby tańczyć sama.
I wcale długo sama nie podpierała ściany. Nie widziała wcześniej tego mężczyzny, do chłopaka było mu daleko i musiał być przynajmniej kilka lat starszy lub tylko wyglądał na starszego. Czarna koszula, ciemne jeansowe spodnie i pasujące dodatki wręcz krzyczały, że facet kąpie się w studolarówkach. Tylko, że to jej wcale nie imponowało, a zdawało się, że tym właśnie próbuje jej zaimponować.
Rozmowa całkiem się kleiła. Dowiedziała się tyle co nic. Miała tylko imię i wiedziała, że pochodził z Nowego Jorku, a cała reszta była tajemnicą, której zresztą nie chciała do końca odkrywać. Czuła się przytłoczona uwagę, której zwykle nie otrzymywała. Gdyby była tu Alex czy Vic z pewnością one bardziej przykułyby uwagę Chase’a. Nawet w imieniu miał pościg i ani trochę nie byłaby zdziwiona, gdyby co chwilę ścigał uwagę innej dziewczyny. Teraz padło na nią.
Usuń— Wydaje mi się niemożliwe, aby taka dziewczyna, jak ty spędzała wieczór samotnie przy drinku.
— Kto powiedział, że jestem samotna? — odparła. Wsunęła słomkę od drinka między usta i upiła niewielki łyk. Musiała niemal zadzierać głowę, aby na niego spojrzeć. Dzieliło ich przynajmniej z dwadzieścia centymetrów. Sama ledwo co mierzyła sto sześćdziesiąt i raczej nie nosiła szpilek. Dziś najwyraźniej by się jej przydały.
— W takim razie, gdzie zgubiłaś koleżanki? Albo chłopaka?
Przymrużyła oczy. Może nie znała takich typów za dobrze, ale wiedziała, że zawsze lepiej jest skłamać. Nie potrzebowała tej nocy towarzystwa. Rozejrzała się szukając wzrokiem swoich koleżanek, ale nigdzie nie dostrzegła tlenionego blondu Alex czy rudych kosmyków Vic. Była sama z facetem, którego chciała się pozbyć i niekoniecznie wiedziała jak.
— Nikogo nie zgubiłam. Czekam na przyjaciółki.
— To może poczekamy razem? Nie wygląda na to, jakby się spieszyły z powrotem do ciebie. Zajmę się tobą.
Zaśmiała się niespokojnie i znów rozejrzała. Co nie uszło uwadze Chase. Sophia na ogół była rozsądna, jednak teraz była równie zdesperowana, aby znaleźć koleżanki i starała się nie zwracać uwagi na ciemnowłosego, który nie dawał za wygraną. Mimo ciągłego przybliżania się dalej był między nimi mur, którego Moreira nie zamierzała zburzyć.
Dobry wieczór🩵
Brunetka miała ochotę stąd uciec. Znaleźć się jak najdalej od Chase, który się nie poddawał i najwyraźniej uznał, że ten wieczór spędzi z młodą dziewczyną. Była wściekła na koleżanki za to, że zostawiły ją tutaj samą i same świetnie się bawiły. Nie byłaby zła, gdyby nadal mogła spędzać ten wieczór sama podpierając ścianę, ale ta możliwość została jej odebrana. Nie potrafiła nawet odmówić, kiedy Chase zaproponował, aby wyszli na zewnątrz. Miała tę głupią myśl, że być może tam znajdzie koleżanki i będzie mogła do nich dołączyć, a swojego nowego kolegę zgubi i nie będzie musiała dłużej go zabawiać rozmową. Odpowiedzi Sophii były krótkie, zdawkowe i nie zachęcały do prowadzenia dłuższej rozmowy, ale Chase był nieugięty. Zupełnie, jakby zadecydował, że za wszelką cenę to dziś on ją zdobędzie. Nie mogłaby chyba dać wyraźniejszych sygnałów, że nie jest zainteresowana. Czy naprawdę wszyscy faceci byli tacy tępi i nie rozumieli słowa nie? Wiedziała, że powinna była się postawić, ale w głowie miała wiele obaw. Może i byli otoczeni setką ludzi, ale ile z tych osób byłoby chętne do tego, aby w razie jakiejś ewentualności jej pomóc, gdyby mężczyzna się uniósł? Nie znała tu tak na dobrą sprawę nikogo, a nie chciała też robić scen i krzyczeć, bo jaki byłby w tym cel? Zawsze wolała sprawy załatwiać na spokojnie. Nie zawsze się dało, ale próbowała najpierw delikatnych rozwiązań. Miała nadzieję, że Chase w końcu odpuści albo ona znajdzie koleżanki i będzie mogła się stąd wyrwać. Nie brała pod uwagę tego, aby zostawić dziewczyny same, a choć one to zrobiły i zostawiły ją kompletnie samą w obcym miejscu to brunetka nie zamierzała robić tego samego. Wszystko przecież mogło się wydarzyć i ktoś bliski powinien być w pobliżu. Szkoda, że najwyraźniej one nie myślały tymi samymi kategoriami. Ale rozumiała. Alkohol i przystojni faceci potrafili każdej czasem uderzyć do głowy, zaślepić na moment, a przecież nie chciała blokować koleżanek przed kręceniem z potencjalnie ich przyszłym chłopakiem. Tylko, gdyby wiedziała, że najpewniej zostanie wystawiona przez obie, bo tak jak Alex z góry ostrzegała, że idzie polować na chłopaka, który się jej podobał, tak Soph i Victoria miały spędzać czas razem i się nie rozdzielać.
OdpowiedzUsuńTymczasem Moreira była sama z obcym facetem, który coraz bardziej się do niej kleił, pozwalał sobie na coraz więcej i więcej. Dwa razy musiała strącać jego dłoń ze swojego uda. Przeklinając, że zdecydowała się na krótką sukienkę zamiast spodni. Jasnobrązowa sukienka na cienkich ramiączkach przylegała do jej ciała. Wyglądała bardziej jak druga skóra niż materiałowa sukienka. Sama nigdy by tego nie włożyła, ale dała się namówić. Ponownie. I wtedy się podniósł, aby iść po drinki. Miała nadzieję, że uda się jej w tym czasie zniknąć, ale z baru był dobry widok na leżaki, na którym siedziała, a Chase niemal nie spuszczał jej z oka. Czuła się bardziej niż obserwowana. Nawet teraz, rozglądając się w poszukiwaniu znajomych twarzy nie dostrzegła Nico. Chyba nawet nie brała pod uwagę tego, że mógłby tutaj być. Bądź umknął jej w tłumie ludzi. Nie widzieli się od dawna, kontaktu również dawno ze sobą nie mieli i żadne z nich nie dążyło do tego, aby ten kontakt odnowić. Oboje mieli za sobą przeszłość, która ich zmieniła i czasami lepiej było, aby każdy poszedł w swoją stronę. Teraz oddałaby wiele, aby był obok ktokolwiek, a jednocześnie nie chciała się przyznać do tego, że potrzebuje pomocy. Dawno już nauczyła się, że jeśli coś się dzieje to musi liczyć na siebie.
— Dziękuję — mruknęła cicho, aczkolwiek wcale wdzięczna nie była. Coś jej podpowiadało, że nie powinna była pić tego drinka, ale widziała ten ponaglający wzrok i toast. Chase wręcz zachęcał ją do tego, aby się napiła. I prawie już miała to zrobić, ale szklanka została jej z rąk wyrwana.
Przez pierwsze kilkanaście sekund nawet nie wiedziała, jak ma zareagować. Jedna część Sophii poczuła ulgę, natomiast druga, ta która uniosła się dumą, była wściekła. Przecież dawała sobie radę. Prawda? Skakała spojrzeniem z jednego mężczyzny na drugiego. Obaj mierzyli się wzrokiem, a atmosfera zgęstniała. Nie znała już tego Nico, właściwie dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że to on. Spodziewałaby się każdego, ale na pewno nie jego. Sama już zresztą nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Przez chwilę myślała, że jednak dojdzie do rękoczynów i Chase albo Nico się nie powstrzymają. Awantura wisiała w powietrzu, można było niemalże czuć smak walki na języku, ale ostatecznie po sekundach, które ciągnęły się w nieskończoność, Chase odpuścił. Czując na sobie jego wzrok, gdy się oddalał przeszedł ją zimny dreszcz, który zwiastował kłopoty. Sama nie potrafiła oderwać od niego spojrzenia, choć bardzo chciała, bo nie miała najmniejszej ochoty na to, aby dłużej go oglądać, ale nie mogła. Dopiero, gdy zniknął w domu wśród ludzi wróciła spojrzeniem do Nico, ale i to nie trwało długo. Miała podziękować? Może powinna, ale wcale tego robić nie chciała. Potem spojrzała na trawę, gdzie leżały kostki lodu i to był tak naprawdę jedyny ślad, że cokolwiek było tam wylane.
UsuńMusiała znaleźć Alex i Victorię. Dłużej bawić się też nie chciała i miała nadzieję, że jej koleżanki to zrozumieją. Jeśli będą chciały zostać to przecież im tego nie zabroni, ale liczyła, że je stąd wyciągnie. Bardzo nie chciała wracać do domu i wolała spędzić noc w mieszkaniu Victorii.
— Co to miało być? — Rzuciła oskarżycielskim tonem w stronę Nico, gdy podniosła się z leżaka. Może była zbyt naiwna, ale przecież Chase nie ryzykowałby niczym przy tylu osobach, prawda? A z drugiej strony co druga laska tutaj była ledwo przytomna.
Soph🩵
— Nie musiałeś się wtrącać.
OdpowiedzUsuńSama nie była pewna skąd brała się w niej złość, którą kierowała w stronę Nico. Teoretycznie nic złego nie zrobił, a jednak Sophia się irytowała na jego obecność tutaj. Szukała w końcu ratunku w kimkolwiek, a gdy ten ratunek przyszedł nie była zadowolona. Być może byłoby lepiej, gdyby nie wracali na siebie aż tak uwagi, a tymczasem miała wrażenie, że podczas tej krótkiej wymiany zdań oraz spojrzeń wszyscy patrzą na nich i z Sophii robią winną. Jakby jeszcze naprawdę w tym była jej wina. Przecież nie zrobiła nic złego. Czekała tylko na koleżanki, a Chase przyplątał się niczym niechciany szczeniak. Tylko z zachowania wcale nie przypominał nieszkodliwego pupila, a raczej grasującą panterę gotową do rzucenia się do ataku w każdej chwili. I na samą myśl przechodził ją dreszcz, że coś mogło się wydarzyć.
Poczuła ulgę, kiedy dostrzegła w końcu swoje koleżanki. Pojawiła się szansa na zwinięcie stąd. Wiele by oddała, aby znaleźć się w mieszkaniu jednej z nich lub już nawet w swoim. Jakoś przeżyje to, że nie będzie tam sama. Miała serdecznie dosyć tego towarzystwa. Nie potrafiła też znieść obecności Nico, choć nie potrafiła powiedzieć skąd to się w niej brało. Przecież kiedyś byli blisko i było im razem całkiem dobrze. Chyba, że wspomnienia mieszały się z fikcją i tylko Sophia dobrze wspominała wspólnie spędzony czas.
— Mogę się was zapytać o to samo. — Nawet nie mogła mieć pretensji, że zostawiły ją samą, choć może przydałby im się zimny prysznic i realizacja, że zostawianie koleżanki samej w obcym miejscu wcale przyjemne nie jest. Jednak patrząc na stan w jakim jej koleżanki były sugerował, że niewiele do nich teraz dotrze. Alex znów weszła w rolę łowcy. Soph aż za dobrze rozpoznawała to spojrzenie oraz mowę ciała. Przewróciła oczami nieszczególnie dbając o to, że komuś z towarzystwa to może się nie spodobać.
Chyba nie do końca wierzyła w to, co właśnie się dzieje. Patrzyła z niedowierzaniem na Alex, która nie zamierzała Nico odpuścić. Sama nie była pewna, dlaczego tak bardzo ją zirytował fakt, że jej koleżanka wyraźnie podbija do młodego boksera i robi to jeszcze tak śmiało. Przecież nic nie powinno jej to obchodzić. Razem z Victorią wymieniły znaczące spojrzenia, gdy ta dwójka się oddaliła. Żadna nie była zaskoczona, że Alex kogoś jednak wyrwała. Moreira co prawda spodziewała się, że będzie to raczej chłopak, dla którego w ogóle znalazły się na tej imprezie, ale najwyraźniej z nim nie wyszło, a Nico zdawał się być chętny do wspólnej rozmowy i nieszczególnie bronił się przed pójściem z nią po drinki. Było bardziej niż jasne, że gdyby tylko Alex miała okazję to zabrałaby go w bardziej ustronne miejsce.
— Alex chyba właśnie znalazła sobie nowe zwierzątko do zabawy — zaśmiała się Victoria, gdy para się oddaliła. Soph wpatrywała się w plecy koleżanki, która nie odstępowała od Nico nawet na krok. Posyłała mu swoje najlepsze uśmiechy, subtelnie dotykała jego ramion. Dawała wyraźne sygnały jednocześnie trzymała się na dystans. Dobrze wiedziała co robić, aby zwrócić na siebie uwagę facetów i często z tego korzystała. Była śliczną blondynką o dużych, niebieskich oczach. Kto na to nie leciał? Już zwłaszcza w tym świecie, gdzie liczył się przede wszystkim wygląd.
— Nico raczej narzekać nie będzie — odparła i wzruszyła ramionami. Było jej obojętne jak ta znajomość się potoczy, choć wolałaby nie ścierać z policzków łez koleżanki, gdy im nie wyjdzie. Alex była jaka była, ale miała wrażliwą stronę i pewnie przez dłuższy czas byłaby przybita, gdyby jednak ich drogi się rozeszły w mało ciekawy sposób. — Byle tylko potem nie płakała.
— Strasznie cięta coś jesteś, wszystko w porządku? — spytała troskliwym tonem. Przyglądała się nieco uważniej koleżance, jakby szukała oznak tego, że jednak coś się wydarzyło podczas ich nieobecności.
— Jestem po prostu zmęczona. Straciłam ochotę na bycie skrzydłową, nic więcej.
Gdyby powiedziała im prawdę to zaczęłaby się dopiero jatka. Wolała uniknąć kazania na temat tego, jak unikać zagrożenia. W zupełności wystarczyło jej spojrzenie, które posłał jej Nico, gdy tu przyszedł. Nie mogła pozbyć się wrażenia, jakby zrobiła coś złego, choć nikt nie dał jej odczuć, że to faktycznie jej wina. Nie zdążyły poprowadzić rozmowy dalej, bo Alex i Nico właśnie wrócili.
Usuń— Tego już nie zamierzasz wylewać? — Odebrała drink z grzeczności. Na dziś miała już serdecznie dosyć jakiegokolwiek alkoholu.
— Soph dalej cięta — mruknęła pod nosem Victoria nawet nie chowając się z uśmiechem. — Nie bądź taka naburmuszona. Wszyscy się dobrze bawią, prawda? — Spojrzała na Alex i Nico jakby czekała tylko na potwierdzenie z ich strony.
— Nie jestem na nikogo cięta i też się dobrze bawię — skłamała. Przybrała na twarz znajomą sobie już maskę wszystko jest w porządku, bawmy się dalej. Korzystała z niej głównie w domu, ale poza nim też się czasami przydawała. Za dużo się dziś działo i o niczym tak nie marzyła, jak o łóżku i odespaniu tej nocy. Sophia jednak nie zamierzała być tą dziewczyną, która psuje wszystkim nastrój, choć chyba poniekąd właśnie się nią stała. Mogła się dalej gniewać i awanturować, ale co to jej da? Co najwyżej wszyscy pozostali będą mieli popsute przez nią humory. Wystarczy, że ona sama już go nie miała.
Chciała się z propozycji przeniesienia imprezy do klubu wycofać. Jednak czuła na sobie wzrok koleżanek, które nie zamierzały jej na to pozwolić. Alex dalej polowała i do szczęścia nie potrzebowała jej czy Victorii, ale Soph nie mogła zostawić jej samej. Może jakieś tam zaufanie do Nico miała, ale wolała mieć Alex na oku. Victorii też przecież samej nie zostawi, a to tylko parę dodatkowych godzin. Godzin, które spędzi poza domem i to już w zupełności dziewczynie wystarczyło, aby się zgodzić na dalszą zabawę. Z drugiej strony może zmiana otoczenia dobrze jej zrobi. Tutaj wciąż czuła się obserwowana, choć Chase nigdzie nie widziała.
— Trzeba rozruszać Soph, może macie jakiegoś fajnego kolegę dla koleżanki? — Alex uczepiła się Nico, Victoria za to zerkała coraz pewniej w stronę Leona i tylko Soph z ich trójki była bez pary.
Soph
Soph właściwie nie miała większego wyboru i jechać musiała. Chciała się z jednej strony jeszcze jakoś zrelaksować i cieszyć tym wieczorem, bo do pewnego momentu w końcu bawiła się dobrze. Sytuacja z Chasem wybiła ją z rytmu i sprawiła, że to było jedyne o czym myślała. Co by się stało, gdyby jednak wypiła tego drinka i Nico by tego nie zauważył? Lub gdyby nie było go tutaj w ogóle? Raczej nie jechałaby teraz do nowojorskiego klubu w dość ciekawym towarzystwie. Czy gdyby Nico na tej imprezie nie było, to znalazłby się ktoś kto by jej pomógł? Czy może raczej każdy zająłby się sobą i nie wtrącał w nieswoje sprawy? Ludzie byli w końcu znieczuleni na krzywdę innych i nie byłaby szczególnie zaskoczona, gdyby nikt się nie wyrwał. Mimo wszystko cieszyła się, że ta krótka interakcja nie skończyła się tragicznie. Mogła spokojnie bawić się dalej z ludźmi, którym raczej nie było w głowie dosypywanie narkotyków czy czegokolwiek innego do drinków. Mimo to i tak piła ostrożnie, znacznie mniej niż jej koleżanki. Czuła się za nie odpowiedzialna. Zwłaszcza za Alex, której wszystko mogło wskoczyć teraz do głowy, którą swoją drogą całkiem straciła dla Millera i robiła wszystko, aby jak najdłużej zwracał na nią uwagę. Sophia nie mówiła tego głośno, ale było to nieco żenujące. Sama nie zabiegała o uwagę nikogo, bo i po co? Uważała, że jeśli kogoś zainteresuje to nie będzie musiała się wić niczym kotka w rui, aby przyciągnąć ich uwagę. Z jednej strony było jej szkoda Alex, ale była jej koleżanką, więc chcąc nie chcąc, ale wspierała ją we wszystkim co robiła. Nawet jeśli to były bardzo głupie rzeczy, a chyba szczególnie, kiedy były to głupie rzeczy.
OdpowiedzUsuńImprezy w życiu codziennym Sophie występowały rzadko. Była wcześniej parę razy, na dwudzieste pierwsze urodziny również poszła do klubu, ale na ogół nie lubiła takich miejsc. Było za głośno, zbyt tłoczno i częściej niż rzadziej, ale brakowało miejsca, aby potańczyć. Zdarzało się też tak, że spokojnie potańczyć nie można było, bo ciągle ktoś podchodził. Miała inne wyobrażenia dobrze spędzonego czasu, ale nawet ona od czasu do czasu robiła wyjątki. Wychodząc też nie korzystała z przywilejów, jak wchodzenie do klubu bez kolejki, choć mogłaby. Gdyby tylko powołała się na nazwisko ojca mogłaby wejść wszędzie. Przejmując nazwisko mamy nie miała tego przywileju, a czasami ludzie się zastanawiali czy na pewno jest córką Oscara Carpentera. Imogen chyba znał cały Nowy Jork i jej starsza siostra nie miała nigdy problemu z dostaniem się gdziekolwiek i nikt tym bardziej nie kwestionował tego czy na pewno jest córką Oscara. Z Sophią było nieco inaczej. Nie pasowała zupełnie do obecnego obrazu rodziny, którą Oscar tworzył z Gwen. I gdyby tylko miała wybór wysłałaby kobietę razem z siostrami w kosmos.
Po znalezieniu się w klubie humor nieco się jej poprawił. Naprawdę chciała skorzystać z tego, że tu jest i to w towarzystwie koleżanek, nowych i starych znajomych. Co prawda czuła się niezauważalna, ale nie uwieszała się nikomu na szyi i nie oczekiwała tego, że ktoś będzie biegał za nią. Potrafiła znaleźć sobie zajęcie i to zamierzała też zrobić. W klubie, tak jak oczekiwała, było głośno i tłoczno, ale znalezienie się w prywatnej loży pomagało. Nie gnieździli się z innymi ludźmi, większość bawiła się na dole i nie zwracała uwagi na to, co dzieje się na górze.
Nawet, gdyby chciała, to nie miałaby okazji przedstawić się dziewczynom, które dołączyły. Te zdawały się zwracać uwagę tylko na męską część towarzystwa. I Sophia nie mogła powiedzieć, że im się dziwi. W każdym było coś urzekającego. Każdy miał w sobie to coś, a jednak główna walka toczyła się wobec Nico. To było nawet zabawne do oglądania, ale też jednocześnie niekomfortowe. Nie licząc sytuacji w domu, dawno już nie czuła się tak przez ludzi ignorowana. Nie planowała z tego powodu płakać, a biorąc pod uwagę wszystko, gdy każdy się rozejdzie wszyscy o tej nocy na drugi dzień zapomną.
Sączyła drinka powoli. Słuchała rozmów z lekkim rozbawieniem, a w rzeczywistości kibicowała Alex, aby to jednak ona wygrała uwagę Nico, a nie tamta blondynka. Było niemal jak w reality show, gdzie każdy próbuje sobie kogoś wyrwać. I z całego towarzystwa tylko Soph siedziała sama. Może nie sama, bo po każdej swojej stronie kogoś miała, ale rozmowy toczyły się wokół niej, a nie z nią. Nie mogła też mieć o to pretensji, bo sama do tego doprowadziła. Zawsze trzymała się raczej z boku, nie pasowała do obecnych tu dziewczyn. Mimo, że sama miała krótką sukienkę, która zdecydowanie pokazywała zbyt dużo i może, gdyby była bardziej pewna siebie to wykorzystałaby swoje atuty, aby kogoś przyciągnąć, ale jedna, nieprzyjemna interakcja z Chasem w zupełności dziewczynie wystarczyła. Nie brała pod uwagę tego, że ktoś z tu obecnych próbowałby podobnych sztuczek, ale chyba można było zrozumieć, dlaczego nie jest szerzej zainteresowana.
UsuńSpoglądała w dół zastanawiając się czy będzie rozsądne, aby tam zejść. Z jednej strony bardzo chciała, a z drugiej pojawiła się setka myśli, że to może nie być dobry pomysł.
Zaskoczona znajomym głosem, który kierował pytanie do niej oderwała wzrok od tańczących ludzi i spojrzała na Nico.
— Tak, w porządku — zapewniła z delikatnym uśmiechem. — Ale chyba twoja koleżanka ma ochotę mnie stąd przepędzić — mruknęła ciszej. Blondynka, która razem z Alex walczyły o jego uwagę co jakiś czas spoglądała na Sophię, jakby jej przeszkadzał fakt, że siedzi przy Nico. — Chyba pójdę potańczyć. Chcesz iść? — Sama zaskoczyła się tą propozycją, ale może przyda mu się krótki odpoczynek od dziewczyn, które są bardziej niż chętne, aby spędzić z nim noc.
— Znaczy, masz towarzystwo, więc nie czuj się zobowiązany — dodała. Nie chciałaby, aby stracił okazję do spędzenia wieczoru w ciekawszy sposób, którego Soph mu nie dostarczy.
Soph
Cała sytuacja była dla Sophii trochę abstrakcyjna. Z jednej strony miała starego znajomego, z którym znała się w zasadzie całe życie, a natomiast gdzieś z boku czy przed nią były dziewczyny, które miały najwyraźniej ochotę na to, aby wydłubać jej swoimi długimi paznokciami oczy za to, że zna się z Nico i ma czelność w ogóle obok niego siedzieć. Zapewne nie zdawały sobie sprawy z tego, że ich znajomość sięga aż dziecięcych lat. Ich ojcowie w końcu przyjaźnili się, odkąd tylko sięgała pamięcią, choć po wypadkach, które miały miejsce w obu rodzinach te relacje się poluźniły. Sophia straciła mamę, sama ledwo uszła z życiem z tego wypadku, a Nico brata. I oboje byli tylko dzieciakami, którym ciężko byłoby utrzymać kontakt, kiedy każdego dnia borykali się z ogromną stratą, której nie dało się opisać słowami. Nie, aby długa znajomość do czegokolwiek zobowiązywała Sophię czy Nico. W końcu nie byli sobie nic winni i zapewne, gdyby nie ta impreza, na której oboje się znaleźli to do tej pory nie pamiętaliby o swoim istnieniu. Nie patrząc już na to, jak potoczył się ten wieczór, zostawiając złość Sophii w przeszłości, to cieszyła się, że mogła go zobaczyć. Raz na jakiś czas o nim myślała. Widziała nagłówki z gazet o kolejnych zwycięstwach i zwyczajnie mu po cichu kibicowała w kolejnych. Choć nie potrafiła zrozumieć pasji do obijania sobie nawzajem twarzy, ale przecież nie jej było oceniać kto jaki ma zawód, prawda?
OdpowiedzUsuńResztę wieczoru, a raczej nocy, chciała jakoś dobrze wykorzystać. Nie zamierzała wplątać się w ten dziwny układ między Nico, Alex i dwiema dziewczynami, które również na niego miały ochotę. To było czuć oraz widać. Choćby też chciała to nie potrafiłaby spojrzeć na niego, jak na chodzącą skarbonkę czy na osobę, która może otworzyć drzwi do popularności. To był Nico. Po prostu Nico. Nie dało się jednak ukryć też tego, że oboje się pozmieniali. Nie byli już nastolatkami ani dziećmi. Dorośli, aczkolwiek Sophia częściej niż rzadziej gubiła się w tej dorosłości i sama nie wiedziała czego chce od życia, jaki kierunek ma obrać i co ma robić. Czasami po prostu brakowało jej osoby, która mogłaby ja wziąć za rękę i zaprowadzić tam, gdzie być powinna.
Brunetka nawet nie ukrywała swojego zaskoczenia, kiedy Nico bez większego ostrzeżenia złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Zdążyła dostrzec spojrzenia dziewczyn. Przez chwilę miała wyrzuty sumienia, że odbija chłopaka swojej koleżance, ale czy robiła coś złego? Chciała tylko potańczyć, a to przecież nie była jej wina, że Nico się zgodził. Może w końcu powinna przestać stawiać wszystkich nad sobą i chociaż raz pomyśleć o tym, co będzie dobre dla niej samej? Właściwie to tak, powinna to zrobić i zamierzała. Chciała potańczyć, chciała potańczyć z Nico i nie zamierzała za to przepraszać. Mogły ją wyprzedzić. Odniosła wrażenie, że bierze udział w wyścigu o jego uwagę, choć dziewczynie przecież kompletnie nie o to chodziło. Może z innej perspektywy to wyglądało, jakby Sophia właśnie wygrała, ale dla niej liczyło się tylko towarzystwo, odetchnięcie od ścisku w loży i ucieczka przed krzywymi spojrzeniami. Nie trzeba było geniusza, aby dostrzec, że Moreira odbiega od towarzystwa. Nawet od własnych koleżanek, ale to było teraz bez znaczenia, kiedy szła za rękę z Nico na dół tam, gdzie bawiła się reszta. Początkowo myślała, że zostaną na górze, ale gdy sama myślała, aby pójść potańczyć brała pod uwagę schowanie się w tłumie na dole. W przeciwieństwie do jej towarzysza nie była szczególnie rozpoznawalna, bo się po prostu przed kamerami chowała i nie lubiła zamieszania wokół swojej osoby, ale coś czuła, że obecność Nico może zwrócić uwagę paru osób. W końcu nie każdego wieczoru schodził się bawić do normalnych ludzi, prawda?
Przebijając się przez gąszcz ludzi zdawało się, że nikt na ich dwójkę nie zwraca uwagi. I dobrze, przecież dodatkowe pary oczu nie były im potrzebne. Całe jej ciało niemalże drżało od głośnej muzyki. Odnosiła wrażenie, że nawet klubowe ściany drżą od hałasu oraz podskakujących w tańcu ludzi. Jakiekolwiek uprzykrzające życie myśli z niej wyparowały, kiedy znaleźli się na parkiecie. Zupełnie, jakby teraz nie liczyło się nic więcej. Odnalezienie wspólnego rytmu nie zajęło im długo. To muzyka, a nie oni decydowali o swoich kolejnych ruchach. Jeszcze parę godzin temu zaśmiałaby się na myśl, że znajdzie się w klubie z Nico i w dodatku, że będzie z nim tańczyć. A jednak tutaj była i pozwoliła sobie na to, aby kompletnie zapomnieć o wszystkim i wszystkich. Bo teraz poza chwilą, w której trwali oboje nie liczyło się nic więcej poza szumiącą w uszach muzyką i splątanych ze sobą w tańcu ciałach.
UsuńSoph
Będąc na parkiecie nie myślała o niczym innym, jak tylko o wspólnym tańcu. Pomimo, że sytuacja nadal wydawała się dla Sophii abstrakcyjna to poniekąd cieszyła się, że na siebie wpadli. Przypadkiem czy nie, gdyby Nico jej nie dojrzał przy tym basenie to zapewne teraz nie tańczyłaby beztrosko w jego towarzystwie. Wolała sobie jednak nie wyobrażać, jak ewentualnie ta noc mogła się potoczyć. To już było za nią, Chase tutaj nigdzie nie było. Był za to Nico, ich splątane ciała w tańcu, głośna muzyka i swoboda. Już jakiś czas temu zaczęła się rozluźniać, nie ukrywała tego, że towarzystwo nie do końca jej odpowiadało, ale nie zamierzała marudzić czy robić z tego powodu problem. Soph była gotowa do tego, aby porozmawiać z każdym. To inni nie dawali jej szansy, nie licząc kumpli Nico, bo do nich naprawdę nie mogła się przyczepić. Zresztą, nie potrzebowała uwagi od nieznajomych dziewczyn, których najwyraźniej jedynym celem jest uwieszenie się na szyi kogoś znanego. Wątpiła, że jeszcze kiedykolwiek je zobaczy, więc nie było się też czym przejmować. Zamierzała olać to, jak została potraktowana, bo nie było w końcu większego sensu, aby się tym przejmować. Siedząc blisko nich w loży czuła się źle, ale jakimś cudem udało się jej od siebie te uczucia odepchnąć i skupić na lepszych, znacznie przyjemniejszych rzeczach i osobach.
OdpowiedzUsuńNie dało się też ukryć, że Sophia Moreira odstaje od imprezowego życia w Nowym Jorku, ale jeśli tylko dało się jej szansę to potrafiła się wykazać. Być może poczuła się lepiej, bo znajdowali się w innym miejscu? Sama nie była pewna czego to w zasadzie jest sprawka, ale cieszyła się, że nareszcie się rozluźniła na tyle, aby w pełni korzystać z pozostałości nocy. Nie sądziła tylko, że ten spokój będzie chwilowy, a ktoś prędzej czy później rozpozna Nico. Brunetka stroniła raczej od uwagi, nie lubiła tego ani wpychania kamer przed twarz. Czasami towarzyszyła ojcu podczas różnych przyjęć, na które wkładała swoje najlepsze kiecki, a cały sztab ludzi dbał o to, aby ładnie wyglądała i prezentowała się odpowiednio. Poza tymi obowiązkowymi wydarzeniami Sophia wolała prowadzić dość anonimowe życie. Wcale nie zależało jej na byciu drugą Paris Hilton, choć przecież z zasięgami ojca równie dobrze mogłaby. Tylko, że wcale nie chciała i podobało się jej to, że mogła chodzić swobodnie po mieście bez czucia, że ciągle ktoś się na nią gapi. Jasne, zdarzało się i to wielokrotnie, że łazili za nią paparazzi, którzy liczyli, że zrobi coś, co mogłoby obciążyć niemal nieskazitelną karierę jej ojca, ale nigdy do tego nie doszło. Pilnowała się i nie chciała żadnych dodatkowych problemów w domu. Tych miała dostatecznie wiele. Jednocześnie była w klubie z młodym, znanym bokserem, za którym odwracała się co druga dziewczyna i naprawdę sądziła, że nikt tego nie zauważy? Że pozostaną do końca anonimowi, a ich wspólna zabawa zostanie niezauważona? Chyba nie spodziewała się aż takiego zainteresowania, a wraz z każdą kolejną osobą coraz więcej orientowało się kto tu jest. Nawet nie protestowała, kiedy chwycił ją za dłoń, aby zaprowadzić z powrotem na górę. Niemal z każdej strony w ich stronę wyciągnięty był telefon, tu ktoś włączył flesz, krzyki mieszały się z lecącą muzyką.
Żałowała, że to potoczyło się w ten sposób. Może byłoby lepiej, gdyby zostali tutaj? Tylko czy wtedy którekolwiek z nich czułoby się tak swobodnie jak tam na dole? Może i tylko przez krótki czas udało im się zrelaksować, ale nie liczyła się ilość, a jakość spędzonego czasu. Podobno.
— Nie przepraszaj, w końcu to nie twoja wina — odpowiedziała. Jak mogłaby mieć o to pretensję? — Raczej to ja powinnam, to mi się zechciało tańczyć — dodała i wzruszyła lekko ramionami. Były ogromne szanse, że gdyby tam poszła sama to nikt ni zwróciłby większej uwagi, ale towarzyszył jej Nico, więc wiele osób już się nim zainteresowało. Wcale się też nie zdziwi, jak za parę godzin ich zdjęcia czy filmiki stąd będą rozprzestrzenione po całym Internecie, a ludzie zaczną dopisywać do tego historię o nowy romansie.
Zawahała się przed sięgnięciem po szklankę wypełnioną bursztynowym alkoholem. Była raczej fanką słodkich koktajli, a nie mocnych alkoholi. Ale spróbowała i właściwie od razu tego pożałowała. Nie była pewna, jak barman to wychwycił, ale zaraz podsunął jej szklaną butelkę z Coca-Colą, którą bez zawahania chwyciła. Miała nauczkę, aby jednak pić tylko kolorowe koktajle.
Usuń— Wszystko w porządku? — spytała zerkając na Nico, który teraz wydawał się być zupełnie nieobecny. Nawet nie miała pewności czy ją usłyszał, bo jego uwaga została odwrócona przez blondynkę w kusej sukience. Soph miała szczerze ochotę przewrócić oczami, bo to całe zabieganie o jego uwagę było wręcz śmieszne, ale zdała sobie też sprawę, że raczej nie ma większych szans, aby t starcie wygrać. Nie chciała przecież jego uwagi, bo potrzebowała się poczuć zauważona, a raczej przez chwilę miała nadzieję, że uda im się pogadać tak, jak kiedyś. Tylko teraz w zasadzie nic nie było takie, jak dawniej. Świat się zmienił, oni się zmienili i ta krótka interakcja jeszcze nie znaczyła, że wrócą do starej znajomości.
Odwróciła od niego wzrok, gdy blondynka zaczęła się bardziej przymilać. Czuła, że zaczyna im przeszkadzać. Miała szukać już wzrokiem koleżanek, ale Alex ją ubiegła. Miała ochotę teraz dziękować jej za to, że się tak szybko zjawiła.
— Tak, ja chyba też — zgodziła się z Alex. Jeszcze chwilę temu liczyła, że może inaczej się potoczy, ale najwyraźniej nie było im pisane dalsze bawienie się w swoim towarzystwie. — Odezwij się kiedyś, jakbyś miał ochotę — dodała, ale nie była pewna czy w ogóle ją słyszał. Blondynka uwieszona na jego szyi zdawało się, że absorbowała całą uwagę Nico, choć wydawało się Sophii, że wcale na dziewczynę nie zwraca uwagi i jest pogrążony w swoich własnych myślach.
Soph
Wręcz nie wierzyła, że dała się namówić po raz kolejny na wspólne wyjście. W ostatnim czasie tych wyjść było stanowczo za dużo, a Sophia powoli zaczynała mieć już dosyć. Nie umiała jednak powiedzieć nie w momencie, kiedy trzeba było głośno tupnąć nogą i dobitnie powiedzieć, że nigdzie nie idzie. Spędziła więc wieczór na szykowaniu się, choć wcale nie miała na to ochoty. Alex była podekscytowana, a jej obsesja na punkcie Nico powoli sobie rosła. Soph szczerze tego nie rozumiała, ani tym bardziej myśli, że skoro byli ze sobą w przeszłości blisko to, że teraz również są. To co wydarzyło się w klubie przecież nie było niczym szczególnym. Nie trzeba było być specjalistą, aby zauważyć, że nie czuł się najlepiej będąc otoczonym z każdej strony przez dziewczyny, które tylko na coś czekały z jego strony. Brunetka sądziła, że robi mu przysługę, kiedy zaciągnęła go do tańca. Może popełnili błąd, kiedy zeszli na dół, bo zaraz zleciało się stado jego fanów i nie tylko, bo nie byłaby zaskoczona, gdyby niektórzy chcieli zdjęcie z nim tylko dlatego, że był Nico, a nie bo faktycznie doceniali i podziwiali jego pracę. Starała się trzymać koleżankę przy ziemi, ale było ciężko. Zwłaszcza, że ta planowała już, jak oraz kiedy wpadnie na Nico, aby wyszło, że niby przypadkiem, choć w rzeczywistości to wszystko będzie z góry już przez nią ułożone. Soph naprawdę miała chęć wywrócić oczami oraz powiedzieć parę niemiłych słów, ale zamiast tego zamilkła, bo nie chciała sprawić przyjaciółce przykrości. Zależało jej na szczęściu dziewczyny. Nie chciała się wpychać między nią, a Nico i na pewno nie zamierzała robić niczego, aby chłopak miał o niej złe zdanie. Zresztą, nie znała jego obecnej wersji, więc nawet, gdyby chciała to nie mogłaby powiedzieć Alex o jego ulubionych miejscówkach czy miejscu zamieszkania. To nie były już rzeczy, które Sophia wiedziała i którymi się z nią dzielił.
OdpowiedzUsuńImpreza, jak impreza, ciągnęła się jej. Wcale nie była w nastroju na bawienie się, tańczenie czy świętowanie. Wolałaby zostać w domu, a jednocześnie wszędzie było lepiej niż tam. Przynajmniej tutaj nie było Gwen, która wiecznie o coś miała problem. Tutaj była setka takich Gwen, które potrafiły zabić wzrokiem, jeśli zbyt blisko podeszło się do faceta, na którego polowały tej nocy. Zdecydowanie nie pasowała do tego towarzystwa, choć wizualnie wcale nie odstawała. Dała się namówić Alex, aby włożyć krótką, błyszczącą różową sukienkę, choć to wcale nie był do końca jej ulubiony kolor, ale miała się w końcu dobrze bawić, rozerwać i zapomnieć o tym, że już zaraz zaczynają się studia, a ona po raz kolejny wsiąknie w książki i nie będzie z nią kontaktu przez większość czasu. Czuła się trochę winna, bo faktycznie zaniedbywała znajomości, gdy zaczynał się rok akademicki, ale nauka była priorytetem i to się miało nie zmienić. Chciała też więc wynagrodzić to przyjaciółce i tym sposobem znalazła się w luksusowej willi, u kogoś kogo nie kojarzyła, choć z pewnością powinna.
Z początku wcale nie było tak źle. Dopiero po pewnym czasie zaczęło robić się dziwnie. Alex zostawiła ją dosłownie na chwilę, ale Soph wcale długo sama nie była. Ciężko było dziewczynie odmówić, kiedy miała ciągle proponowanego drinka. Nie chciała go brać, zwłaszcza, że to był Chase. Ledwo co, ale pamiętała go z tamtej imprezy i jak Nico na niego zareagował. Myślała, że jeśli sama pójdzie po drinka i będzie go pilnować to wszystko będzie w porządku. Ale nawet z tym się przeliczyła. Gdyby ktoś się jej zapytał o to, w którym momencie Chase miał dostęp do napoju, to nie potrafiłaby odpowiedzieć, bo nie miała pojęcia. Pilnowała się, nawet bardziej niż zwykle, bo cały czas przed oczami miała gwałtowną reakcje Nico z poprzedniego razu. Nawet teraz, rozglądała się czy nigdzie go nie ma w pobliżu, ale było jasne, że teraz jest z tym całkiem sama. I było dla niej jasne, że musi mieć się na baczności, bo przecież nikt magicznie się tu nie pojawi, aby wyrwać ją z ramion Chase.
Nie była pewna, kiedy ten delikatny, słodki drink tak mocno uderzył jej do głowy. Czy to było możliwe, aby miała aż tak słabą głowę? Nie piła dużo, to prawda, ale nigdy też nie było jej po jednym drinku aż tak źle, jak teraz. Nogi miała niczym z waty, a obraz coraz bardziej się zamazywał. Muzyka dochodziła do niej, jakby zza grubej szyby. I czuła całą sobą, że coś jest nie w porządku, ale nie mogła z tym nic zrobić, choć bardzo, bardzo chciała w jakikolwiek sposób się oprzeć przed dłońmi, które zaciskały się na jej ramionach. Nie miała w sobie dość siły, aby się zaprzeć, czy chociaż rozejrzeć za Alex, której jak na złość nigdzie nie było. Sophia mimo, że starała się, to nie była w stanie zarejestrować tego, co działo się dookoła, dokąd idą ani co się dzieje dookoła.
UsuńAlex z kolei, kiedy wróciła na imprezę nie była w stanie zlokalizować nigdzie Soph, którą przecież zostawiła przy barze. Miała tu na nią czekać. Nie znała tu zbyt wiele osób, aby kogoś podpytać o przyjaciółkę. Pierwszy do głowy wpadł jej Nico, gdy wysyłała nerwowe smsy, po tym, jak telefon Soph milczał. Nie było jej nigdzie. Teoretycznie mogła zadzwonić po jej ojca, ale Oscar… Oscar bywał przerażający i z pewnością przyniosłoby to więcej problemów niż pożytku. Nico wydawał się być rozsądną opcją. Wysłała mu jeszcze parę wiadomości, gdzie będzie czekać i odliczała minuty.
— Nico! — Zawołała, kiedy go dostrzegła i poczuła chwilową ulgę. — Starałam się jej szukać, ale to miejsce jest tak duże… Soph nigdy tak nie znika, nie odbiera telefonu. Włącza się od razu poczta, musi być wyłączony. — Blondynka mówiła dużo oraz szybko, chcąc go doinformować. Nie wiedziała już, gdzie jej szukać ani co robić.
Soph & Alex
Czasami naprawdę ciężko było odmówić dziewczynom. Imprezowanie w każdy weekend nie było czymś, co uszczęśliwiało Sophię. Jednocześnie dzięki temu miała wymówkę, aby nie siedzieć w domu z macochą i przybranymi siostrami. Od imprez gorsze tylko było spędzanie z nimi czasu, wysłuchiwanie kolejnych problemów czy szepty, które często słyszała za swoimi plecami, choć tak naprawdę żadna z nich nie starała się ukrywać swojej niechęci do brunetki. Sama Sophia również nie kryła się z tym, że niespecjalnie przepada za swoją nową rodziną. Musiała znosić Imogen, bo była córką ojca i Gwen, ale Maddie? Ona była obca, w żaden sposób nie były spokrewnione, a jednak mimo to, to w tym wszystkim Sophia czuła się obco. Dobrze wiedziała, że gdyby Gwen tylko miała taką możliwość to wysłałaby ją do jakiejś prywatnej szkoły w Szwajcarii lub jeszcze dalej, a potem zrobiła co w jej mocy, aby ojciec i jego rodzina zapomnieli, że miał jeszcze jedną córkę. Sophia w tym wszystkim była im niepotrzebna, a raczej Gwen i jej córkom, bo ojciec był, jaki był, ale ją kochał, chociaż już nie potrafił tego okazać. Śmierć w końcu zmieniała ludzi. Po wypadku Sophia też się zmieniła, ale Oscar… On wszedł na ciemną ścieżkę, z której zdawało się, że nie ma już wyjścia. Prowadzony przez swoją nową żonę tylko w tej ciemności się pogrążał. Soph mogła próbować, ale sama nie miała sił na to, aby pokazać mu, że to co robi nie jest do końca w porządku. Być może właśnie dlatego tej nocy trochę się zapomniała lub chciała zapomnieć. Może w potrzebie, aby odpocząć od codziennego życia uznała, że ten jeden dodatkowy drink jej nie zaszkodzi, że to piwo wcale nie będzie miało przykrych konsekwencji. Nie byłaby w stanie wskazać, w którym momencie tak naprawdę coś zaczęło być nie tak. Ciężko byłoby jej wskazać z kim rozmawiała. Nie znała tych ludzi i chciała tylko zabić jakoś czas, dopóki Alex znów się nie zjawi. Nie mogła przewidzieć, że Chase również tutaj będzie, choć nie myślała o nim od tamtej imprezy. Tak po prostu zdążyła zapomnieć, że mieli krótkie, ale dość nieprzyjemne spotkanie, które nie skończyło się w przyjemny sposób. Nie pamiętała drogi do tamtego pokoju, rozmowy, którą prowadziła wcześniej ani z kim to było. W głowie była jedna wielka pustka, ciało bezwładnie poddało się w ręce obcej osoby. Początkowo jeszcze próbowała jakoś się obronić, ale na nic się to jej zdało. Brakowało jej sił. W tym starciu nie miałaby absolutnie żadnych szans. Nawet, gdyby była w pełni trzeźwa to problem wciąż by istniał; w porównaniu do Chase była drobna, w jaki sposób miałaby mu się przeciwstawić? W momencie, w którym Nico i Alex wpadli do pokoju już zupełnie nie wiedziała co dookoła niej się dzieje. Próbowała otworzyć oczy, ale w tej chwili to zadanie było zbyt ciężkie do wykonania.
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej, że nie zdawała sobie sprawy z tego, co działo się dookoła niej. Z telefonami w dłoniach istniała szansa, że ktoś nagrał, jak Nico wynosi ją z domu na rękach i że filmik będzie latał zaraz po internecie, co nie byłoby dobre dla żadnego z nich. Sytuacji nic w zasadzie nie ratowało, bo z każdej strony to wyglądało źle, a jednocześnie była ta nadzieja, że ludzie byli zbyt pijani lub naćpani, aby zwrócić uwagę na to, co działo się dookoła nich. Gdyby miała tego wieczoru jakikolwiek wybór, to wolałaby, aby nikt nie dociekał co miało miejsce w tamtym pokoju, a najlepiej, aby nikt nie zwrócił uwagi na Nico, który ją stamtąd wynosił, ale szanse na to były raczej marne. W końcu na niego ciężko było nie zwrócić uwagi. Mogła jednak do samego końca myśleć, że na tej konkretnej imprezie w nikim nie wzbudzał aż takich emocji, aby chcieli uwiecznić go na fotografii czy filmie.
Kontaktu z brunetką nie było. Zdana była teraz w pełni na Nico i Alex, gdyby nie przyjaciółka ten wieczór mógł skończyć się w o wiele gorszy sposób. W taki, o którym raczej żadne z nich nie chciało myśleć. Miała szczęście, o ile tak to można było nazwać. Przecież już drugi raz znalazła się w podobnej sytuacji. Tylko pierwszy raz był o wiele łaskawszy niż ten.
Niczego już nie zarejestrowała, a ktokolwiek z nią był miał pełną dowolność w tym co z nią zrobi. Była to przerażająca myśl, która jednak jeszcze do dziewczyny nie docierała. Sophia w tym momencie przypominała raczej szmacianą lalkę, bez własnej woli i możliwości powiedzenia nie. Zapewne zaraz po przebudzeniu Soph poczułaby się lepiej, gdyby wiedziała, że znalazła się w bezpiecznym miejscu z osobami, które skrzywdzić jej nie chciały, ale takiej informacji nie miała, a nawet, gdyby próbowali jej teraz cokolwiek przekazać to nie była w stanie, aby to zrozumieć. Nie potrzebowała wiele czasu, aby odpłynąć.
UsuńPrzespała, niespokojnie, ale bez budzenia się przez resztę nocy, kilka długich godzin. Świadomość zaczynała powoli do dziewczyny wracać, ale gdy próbowała otworzyć oczy musiała je zamknąć z powrotem. Zbyt jasne dzienne światło było teraz drażniące i nieprzyjemne. Nie mogła skupić się na niczym; z jednej strony miała ostre światło, które drażniło, a z drugiej czuła pulsujący ból głowy, jakby ktoś walił młotem tuż obok jej skroni. Miała na siebie zarzucony przyjemny materiał, który w pierwszej chwili skojarzył się jej z bawełną i przyjemnie pachniał, ale był to obcy zapach, którego nie rozpoznawała. Uniosła się powoli na łokciach, choć każda komórka ciała dziewczyny protestowała. Zmusiła się do otworzenia oczu i rozejrzenia po obcym pokoju. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa, gdy w przeciągu paru sekund zorientowała się, że nie rozpoznaje tego miejsca. Jak się tu znalazła? Dlaczego się tutaj znajdowała? Pustka w głowie niczego nie ułatwiała, a sprawiała, że panikowała jeszcze bardziej. Spokojnie, zaraz się to wyjaśni. Chciała, ale nie potrafiła zachować spokoju w pełni. Zsunęła się z łóżka z ulgą zauważając, że była w nim sama. Wciąż miała na sobie te same ubrania, sukienka była jedynie podwinięta, ale to musiało wydarzyć się przez sen. Na ramieniu dostrzegła nieznane, nowe zadrapania, których na pewno nie było, kiedy się szykowała. Łzy właściwie same napłynęły jej do oczu. Musiała się stąd wydostać. Nigdzie nie widziała torebki czy telefonu. Była w nieznanym miejscu bez możliwości skontaktowania się z kimkolwiek. Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, nigdy nie w rzeczywistości.
Wzięła głęboki wdech, a powietrze następnie powoli wypuściła przez nos. Łzy nic teraz jej tu nie pomogą. Musiała ustalić, gdzie jest i uciekać stąd jak najszybciej. Na pierwszy rzut oka widać było, że nie jest to byle jaka sypialnia w byle jakim miejscu, ale mogła znajdować się nawet w pałacu, a wciąż czułaby się tak samo paskudnie, jak teraz.
Przeszła na palcach przez sypialnię. Gdzieś musiały być jej rzeczy, a skoro nie było ich tutaj to… to muszą być gdzieś indziej. Uchyliła drzwi, aby wsłuchać się w ewentualne odgłosy, ale powitała ją cisza. Przynajmniej tak myślała przez pierwszą chwilę, ale zaraz usłyszała krótki śmiech i niewyraźne słowa. Chęć schowania się w jakimkolwiek miejscu była teraz bardzo atrakcyjna. Zupełnie nie poznawała tego miejsca. Nic w tym mieszkaniu nie było znajome, co jeszcze bardziej ją przerażało. Nie pamiętała nic z zeszłej nocy, obudziła się w obcym mieszkaniu i nawet fakt, że miała swoje ubrania na sobie nie był pocieszający. Nie wiedziała, czy ktoś może jej tutaj pomóc, czy będzie zdana tylko na siebie. Strach ogarnął ją już dawno, ale dopiero teraz zaczynał coraz głośniej dawać znać o swojej obecności.
Powoli kierowała się w stronę odgłosów. Na komodzie w korytarzu dostrzegła figurę, którą chwyciła, choć nie zwróciła uwagi czego to figurka. W ostatniej chwili uznała, że twardy przedmiot może okazać się przydatny, gdyby musiała się bronić. Z każdym krokiem głosy robiły się coraz wyraźniejsze i… znajome? To możliwe czy mózg płatał jej teraz figle?
— A… Alex? — Zaryzykowała. Trudno. Jeszcze parę kroków, jeszcze jeden i znalazła się w kuchni. W kuchni, w której była Alex i Nico. I Sophia z figurką. Jeszcze nie wszystkie szczegóły do niej docierały. Jak chociażby to, że Alex miała na sobie męską koszulę, której na pewno poprzedniej nocy na sobie nie miała. Na widok przyjaciółki miała ochotę się rozpłakać, właściwie na widok Nico również. Jednak ich obecność dalej niczego nie tłumaczyła, wciąż była zagubiona i przytłoczona brakiem pamięci. Cokolwiek się wydarzyło było poza jej zasięgiem.
Usuń— Soph! Już myślałam, że nigdy się nie obudzisz.
Blondynka zeskoczyła z wysokiego stołka, a następnie podbiegła do przyjaciółki, którą mocno uściskała. Zawahała się z oddaniem uścisku, ale to zrobiła. Odsunęła się jednak od dziewczyny po chwili. Jak się tutaj znalazła? Dlaczego się tutaj znalazła? Tyle pytań cisnęło się jej na usta, ale żadne z nich nie padło. Zachwiała się na własnych nogach. Adrenalina, którą poczuła krótko po przebudzeniu zaczęła puszczać, w momencie, kiedy zdała sobie sprawę, że nie musi być w trybie przetrwania. Była bezpieczna.
— Po co ci to? — spytała dziewczyna, kiedy dostrzegła figurkę w dłoni Soph.
— Ja… nie wiem.
Odstawiła ją na pierwszy mebel, który miała w swoim zasięgu. Objęła się ramionami, nie do końca widząc, jak ma się zachować. Błądziła wzrokiem po kuchni, aż ostatecznie dość niepewnie spojrzała na Nico. Miała ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć i nigdy nie wychodzić już na powierzchnię. Otwierała już usta, aby coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Zamiast tego mocno je zacisnęła, odwróciła wzrok i starała się jakoś poukładać sobie w głowie ten bałagan, który z każdą sekundą robił się coraz większy.
Soph❤️🩹
Chyba nie do końca była pewna co takiego właściwie się dzieje. Przecież jeszcze niedawno była na imprezie, na tej przeklętej imprezie, na którą wcale iść nie chciała. Obudziła się w miejscu, w którym nigdy wcześniej nie była, a ostatnie co pamiętała to niewyraźna twarz kogoś niby znajomego, ale nie potrafiła jej dopasować do żadnej z osób, które znała. Jeszcze przed wyjściem wiedziała, że to będzie kiepski pomysł, aby iść z Alex. Nie rozumiała jak doszło do tego, że w tak krótkim czasie znalazła się na kilku imprezach. To nie tak, że unikała ich jak ognia. Wolała po prostu sobie je dawkować. Teraz była pewna, że na żadną nie da się już zaciągnąć przez najbliższe pół roku. Ostatnio nie miała zbytnio szczęścia do ludzi, których tam poznawała i może będzie lepiej, jeśli teraz przestanie się w takich miejscach pokazywać. Nieszczególnie miała ochotę na to, aby znów coś się stało. Dalej nie miała tak naprawdę pewności, że do niczego nie doszło. Była skołowana i bała się, że jednak może wydarzyło się coś, o czym nie pamiętała.
OdpowiedzUsuńZe wszystkich miejsc na świecie mieszkanie Nico, bo podejrzewała, że właśnie tutaj są, było ostatnim, w którym spodziewała się znaleźć. Fakt, że nie miała pojęcia, jak tu dotarła był przerażający. Upiła się? Ale nigdy nie piła tyle, aby nie mieć nad sobą kontroli. Pojawiało się coraz więcej pytań, które chciała zadać im jak najszybciej, a z drugiej strony nie chciała o nic pytać, bo odnosiła wrażenie, że będzie lepiej, jeśli zacznie udawać, że wszystko jest w porządku. Może jeśli będzie sobie powtarzać to wystarczająco wiele razy to naprawdę okaże się, że wszystko jest w porządku? Marne szanse. Chciała czy nie, ale musiała zmierzyć się z tym co było przed nią, a nieprzyjemna, szara rzeczywistość zwyczajnie ją odpychała.
— Nie wiem — powiedziała cicho i całkiem szczerze. Nie wiedziała, jak się czuje, a tym bardziej nic nie było w porządku. Oboje wyglądali na zmartwionych, ale nic nie mówili, a Soph wcale nie była pewna czy chce wiedzieć. Nie była dobrą aktorką, a gdy coś się działo to nie potrafiła udawać, że wszystko jest tak, jak być powinno. Emocje zawsze miała wypisane na twarzy, nie ważne czy to była złość, miłość czy irytacja. Takie rzeczy było po niej widać od razu.
W tej chwili nie pogardziłaby, gdyby ktoś zaczął podejmować decyzje za nią. Ona zamiast decydować o czymkolwiek siedziałaby z boku i tylko posłusznie wykonywała polecenia. Doceniała co robił Nico i Alex, choć właściwie tak naprawdę nie wiedziała co dla niej zrobili. Obudziła się w bezpiecznym miejscu, a to właściwie dużo już mówiło. Czy naprawdę chciała wiedzieć więcej? Czy potrzebowała dodatkowych odpowiedzi? Właściwie to tak. Z pewnością rozjaśniłoby się jej wtedy w głowie, ale nie była pewna czy jest gotowa usłyszeć prawdę. Nieświadomość była okrutna, ale prawda mogła okazać się jeszcze gorsza.
— Nie, nie trzeba. Poradzę sobie — poprosiła. Gdyby pojechała do szpitala lub ściągnęliby lekarza tutaj jej ojciec szybko by się o tym dowiedział, a nie chciała tego. Miał dość problemów na głowie, swoich nie musiała mu jeszcze dokładać. Nawet jeśli wiedziała, że dla własnego dobra byłoby lepiej, gdyby ktoś ją zobaczył to nie była na to gotowa. Nie teraz. Najpierw chciała się czegokolwiek dowiedzieć. Pustka w głowie niczego jej nie ułatwiała. Właściwie to przez nią wszystko było jeszcze gorsze. Gdyby pamiętała cokolwiek byłoby inaczej, chociażby drogę tutaj czy coś z wieczoru, ale nie miała nic. Żadnego wspomnienia, które w jakikolwiek sposób mogłoby jej pomóc. Tylko niewyraźna twarz, która… no właśnie, która co?
— Czemu tutaj jestem? Co… Co się wydarzyło? — Spytała po dłuższej chwili milczenia. Spoglądała raz na Nico, a raz na Alex chcąc odpowiedzi. Musieli coś wiedzieć, a brunetka nie mogła dłużej żyć w nieświadomości. Pewne pytania nie chciały jej przejść przez gardło ani tym bardziej przez myśl. Liczyła, że nie usłyszy tego, czego się obawiała najbardziej.
Przesunęła się do przodu. Musiała usiąść. Jeśli jeszcze chwilę będzie stała to bardzo możliwe, że straci czucie w nogach. Może to wszystko źle tylko wyglądało? Przecież to nie musiał być koniec, bo obudziła się bez pamięci. Miliony ludzi na świecie imprezowało, a potem budzili się z urwanym filmem. Może to właśnie ją spotkało?
Usuń— Cóż, Soph. Ja… Rozdzieliłyśmy się i potem nie mogłam cię znaleźć.
Jedno krótkie zdanie, a wyjaśniało tak wiele. Soph zacisnęła usta, a wzrok wbiła w blat wyspy kuchennej, przy której siedziała. Alex nawet nie musiała mówić nic więcej, te parę słów było wystarczające.
— Zadzwoniłam do Nico, nie wiedziałam co robić i razem udało nam się w końcu cię znaleźć. — Dziewczyna spojrzała na niego, szukając w nim czegoś w rodzaju wsparcia. Zdawało się, że w tej chwili to on lepiej dotrze do Soph niż ona.
W tym samym momencie Sophia podniosła głowę i wbiła wzrok w Nico. Po raz kolejny spotykali się w nieprzyjemnych okolicznościach. Ich drogi się rozeszły dawno temu, a teraz los najwyraźniej się z nich śmiał, gdy wpadali na siebie podczas nieciekawych wydarzeń. Teraz jednak jak nigdy wcześniej była wdzięczna, że się znów pojawił. Specjalnie czy przypadkiem, ale był. I nie olał Alex, co przecież mógł zrobić.
— Po prostu mi powiedzcie. Nie wiem co tutaj robię i niczego nie pamiętam, muszę wiedzieć, jeśli… po prostu muszę wiedzieć. Proszę, zniosę to.
Soph❤️🩹
Jak to było możliwe, że doszło do takiej sytuacji? Zawsze się pilnowała i swoich koleżanek. Przecież z każdej strony było głośno mówione o tym, aby nie zostawiać swoich napojów bez opieki. I dokładnie to robiła. Musiała na siebie bardziej uważać nie tylko dlatego, że była dziewczyną, ale czyją córką również była. Miała w sobie chyba zbyt wiele wiary, bo naprawdę sądziła, że ludzie nie będą próbowali jej skrzywdzić. Ostatnio zbyt często się to działo, jakby ciążyło nad nią dodatkowe fatum. Miała dość pecha na co dzień, czy chociaż poza domem nie mogłaby mieć odrobiny spokoju?
OdpowiedzUsuńSłuchała Nico i Alex, ale miała wrażenie, że ich słowa nie docierają do niej w pełni. Sophia się nie upijała. Nawet na swoje dwudzieste pierwsze urodziny się nie upiła, a trzymała raczej klasę do samego końca. Wiedziała, kiedy przestać pić, aby nie budzić się rano z uczuciem, jakby ktoś wbijał do niej młot pneumatyczny. To co takiego działo się wczoraj, że doszło do takich sytuacji?
— Nie pamiętam — powiedziała cicho, właściwie bardziej do samej siebie. Nie ważne, jak bardzo starała się sobie przypomnieć to żadne wspomnienia do niej nie wracały. Była… Pustka. Jedna wielka pustka, której nie potrafiła niczym zapełnić. Jak przez mgłę pamiętała imprezę, ale do pewnego momentu. Potem obudziła się tutaj. — Byłam… ubrana? — spytała nieśmiało. Nie chciała nawet myśleć, że może jednak do czegoś doszło. Sama już nie była pewna czy ból, który odczuwała spowodowany był całą sytuacją czy może czymś znacznie gorszym. Przecież zauważyłaby, prawda? Od razu wiedziałaby, że coś jest nie w porządku. Wolała chyba wierzyć, że do niczego nie doszło, co w jakiś sposób odznaczyłoby się na zawsze.
Nie chciała już dłużej tego słuchać. Była przytłoczona ilością informacji, które na nią niespodziewanie spadły. Z jednej strony cieszyła się, że jest świadoma co się stało, a przynajmniej po części, a z drugiej wolałaby chyba nigdy tego nie wiedzieć. Z ulgą przyjęła propozycję o skorzystaniu z łazienki.
— Chyba zachowam to dla siebie. I byłabym wdzięczna, gdyby to zostało między naszą trójką — poprosiła spoglądając mu prosto w oczy. Z jej własnych, które kolorem przypomniały czekoladę, mógł wyczytać niemą prośbę. Potrzebowała, aby wczorajsza noc została zapomniana. Najlepiej jak najszybciej. Nawet jeśli robiła głupio to nie chciała, aby ktoś więcej o tym wiedział. Teraz nie miała do tego głowy, ale potem musiała się zapytać czy ktoś ich nie nagrał.
Nie liczyła spędzonego czasu w łazience. Gorąca woda spływała po smukłym ciele zmywając pozostałości po poprzedniej nocy. Mimo to i uczucie, jakby czyjeś obce dłonie błądziły po krawędziach ciała wcale nie znikało, a jakby przybrało na sile. Kompletnie nie wiedziała co robić, jak się zachować. Pomijając Alex czy Nico, nie miała nikogo do kogo mogłaby z tym pójść, zwierzyć się. Właściwie to nie chciała już o tym rozmawiać. Kiedy wyszła spod prysznica cała łazienka była zaparowana. Nie wiedziała, ile zeszło jej, ale czy to było ważne? Wilgotne włosy zebrała kucyka i związała je gumką, którą nosiła zawsze na lewym nadgarstku. Ani trochę nie była gotowa na to, aby stąd wyjść, ale podejrzewała, że jeśli nie da znaku życia to Nico wejdzie tu siłą.
Wróciła do kuchni, choć najchętniej uciekłaby stąd bez słowa, aby tylko nie patrzyli na nią w ten współczujący sposób. Od tego było jeszcze gorzej, ale czy miała jakiś wybór? Wpakowała się w sytuację, która zasługiwała na współczucie. Nawet jeśli to było nieprzyjemne.
— Dzięki. Mogę zrobić kawę? — Pewnie mogła, tylko, że nie była u siebie i wolała z grzeczności się zapytać. — Nie wiem czy coś teraz przełknę, ale kawa pomoże. Chyba.
Nawet nie starała się na siłę uśmiechać, choć uśmiech Nico wręcz prosił się o to, aby go odwzajemnić. Naprawdę żałowała, że każde ich spotkanie odbyło się w mało ciekawych okolicznościach. I po raz kolejny ratował ją z tarapatów.
— Przepraszam za wczoraj. Pewnie miałeś swoje sprawy. Alex nie powinna cię ściągać. — Nie przejęła się tym, że koleżanka ją słyszy. Była za to wdzięczna, ale to nie mogło się powtórzyć. Ani sytuacja z wczoraj ani wciąganie Nico w jej problemy. — Zgaduję, że skoro nie wpadł tu mój wściekły ojciec to wczorajsze wydarzenie nie zrobiło rundki po internecie? — Była gotowa się wręcz pomodlić, aby nikt niczego nie udostępnił. Wystarczająco się już upokorzyła przed Nico, a przed obcymi ludźmi w sieci nie chciała.
Usuń— Właśnie dlatego zadzwoniłam po Nico, bo wiedziałam, żeby nie ściągać twojego starego — mruknęła w odpowiedzi Alex. Nie była urażona słowami Sophii. — Ale chyba ludzie byli zbyt pijani, aby się zorientować co się działo.
Ulga. Zdecydowanie poczuła ulgę. Przynajmniej tłumaczenie się przed obcymi miała z głowy. Właściwie to nawet, gdyby coś zostało wrzucone do internetu to Sophia się przed nikim tłumaczyć nie zamierzała, ale tak po prostu nie chciała, aby ktoś widział ją w tak bezbronną.
Soph❤️🩹
Była bardzo wdzięczna za to, że Nico jej pomógł w chwili, kiedy była bezbronna i nie potrafiła się sama obronić. Różne rzeczy mogły się wydarzyć, ale na szczęście do niczego nie doszło. Raczej. Nie mogła mieć pewności czy nie poużywał sobie jej w inny sposób, choć na samą myśl o tym było jej zwyczajnie słabo. Nawet jeśli nic się nie stało, to i tak czuła się wykorzystana. To nie było uczucie, którego mogłaby pozbyć się łatwo czy szybko, ale jakoś przecież da sobie radę. Tak na dobrą sprawę to nie wiedziała co o tym wszystkim ma myśleć. Alex chciała przegadać sprawę, ale Soph nie była w nastroju na rozdrapywanie poprzedniego wieczoru. Zgrabnie się jej pozbyła, kiedy chciała z nią wejść na górę i dopilnować, aby odpoczęła. Potrzebowała chwili dla siebie. Nawet jeśli samotność w takiej sytuacji jej nie służyła, to musiała na trochę zostać ze swoimi myślami bez osób trzecich.
OdpowiedzUsuńApartament okazał się pusty. Nie było ojca, Gwen, Imogen czy Maddie, co przyjęła z ulgą. Chyba nie dałaby rady wytłumaczyć im swojej miny, zachowania i nieobecności przez tak długi czas. Nie, aby ktoś poza ojcem się tym w zasadzie przejął. Wzięła jeszcze długi prysznic. Ciągle miała wrażenie, że nie zmyła z siebie wszystkiego tak, jak powinna i czuła na swoim ciele dotyk, którego przecież w rzeczywistości nie było. Dopiero późnym popołudniem ktoś wrócił do domu, ale dziewczyna nie opuszczała swojego pokoju. Zakopana w kołdrze z kotem, który grzał się między jej nogami pod ciepłą pierzyną, nie robiła nic poza oglądaniem znanego sobie serialu, aby jakoś oderwać myśli od wydarzeń z poprzedniej nocy. Ani trochę nie była skupiona na tym, co się działo na ekranie. Podążała wzrokiem za postaciami, słuchała dialogów, ale nic z tego nie zapamiętywała na dłużej niż parę sekund. Na jakiś czas udało się jej przysnąć. Z tym, że nie był to spokojny sen. Nie miała żadnej pewności czy obrazy, które się jej przyśniły były spowodowane stresem czy były to urywki z nocy, których nie pamiętała. Przebudzając się z koszmaru, bo inaczej tego nazwać nie mogła, nie chciała po raz kolejny zasypiać. Przynajmniej nie teraz. Unikając domowników przedostała się do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia i wypić herbatę, ale wtedy rozległ się telefon. Porzuciła swój pierwotny plan i poszła odebrać, wyraźnie zaskoczona tym, że ma gościa. Poprosiła dziewczynę z recepcji, aby mu przekazała, aby chwilę zaczekał. Narzuciła na siebie sweter i zjechała windą na sam dół. Mogła go zaprosić, chciała to zrobić, ale zadawaliby za dużo pytań teraz, na które nie była gotowa odpowiadać.
— Cześć — przywitała się cicho, a jak przyznał, dlaczego tu jest delikatnie się uśmiechnęła. — Jest… Nie najgorzej. Jakoś sobie daję radę. Masz ochotę na kawę? Albo późny obiad? — spytała. Może chciał być tylko miły i zobaczyć czy jeszcze żyje, a wyskoczyła z taką propozycją, jakby faktycznie mogli gdzieś iść. Nic nie stało w zasadzie im na przeszkodzie. Pamiętała jednak klub i to, jak ludzie na niego reagowali, szanse na powtórkę były w końcu dość spore. — Ja stawiam. Chociaż tak mogłabym się odwdzięczyć za pomoc.
Zaprosiłaby go do domu i zamówiła coś bezpośrednio, ale wolała, żeby uniknął spotkania jej macochy. Aż za dobrze wiedziała, że ta zaraz naskoczyłaby na Nico z setką pytań, byłaby nieprzyjemna i uszczypliwa, jak zwykle. Tego mogła mu oszczędzić.
Soph