Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] Devil is back

Lucas Alexander Black



The most dangerous creation of any society is the man who has nothing to lose.
Lucas Devil Black
|Data urodzenia: 4/12/1989| Miejsce urodzenia: New York, USA
|Miejsce zamieszkania:Upper East Side|
|Aktualnie: Prezes w kancelarii Richardson&Black| Hobby: Gra na fortepianie|
|Największa słabość: ex-narzeczona Elaine|

I've become a real Devil who doesn't miss his humanity.
I miss someone who will never come back and who took my heart forever.
Każda decyzja w życiu niesie ze sobą konwencje. Każda bez wyjątku, nawet jeśli stojąc przed wyborem, wycofujemy się z niego, to też podejmujemy decyzję. Czym szybciej się z tym pogodzimy, tym mniej będziemy obarczać los za swe niepowodzenia. Nikt nie rzuca nam kłód pod nogi znienacka - sami wybraliśmy, by iść tą dokładnie drogą, a czy był to świadomy wybór, czy ucieczka przed czymś innym, to nie ma większego znaczenia. Konsekwencje same w sobie potrafią być ledwo dostrzegalne lub też tak spektakularne, że na zawsze już odmienią nasze życie. Niestety nie każdy ma możliwość, by od razu dostrzec czy przewidzieć to, co będzie po.

W przeszłości dokonał niewłaściwych wyborów, nie docenił przeciwnika, przez co zginęła jego córka. Sześcioletni Aniołek, który miał jeszcze całe życie przed sobą, został bestialsko zamordowany, a on nie mógł nic z tym zrobić. Gdy maleńka główka przyzdobiona blond włosami opadła bezwładnie, jego serce pękło. Demony poczucia winy i nieopisanej wściekłości wzięły resztki jego serca w posiadanie, by przekuć je w chęć zemsty. Powolnej, idealnie wykalkulowanej zemsty.

Od razu po pogrzebie Clarissy, a także bez pożegnania z miłością swojego życia, wyleciał do Rosji. Nie chciał niczyjej pomocy, urwał kontakty, by samemu nieść sprawiedliwość. Sukcesywnie eliminował członków mafii, która to odważyła się porwać, a następnie zabić najcenniejszą istotę w jego życiu. Nigdy nie bał się brudnej roboty i choć kiedyś starał się załatwiać sprawy po cichu przez wzgląd na piastowane stanowisko, teraz nic go nie powstrzymywało. Obierał sobie cel, torturował i zabijał, a następnie wstawał do pracy w podrzędnym ośrodku pomocy prawnej dla osób w potrzebie. Wypracował sobie nową rutynę i nie zapowiadało się na to, by chciał wrócić do Nowego Jorku.

I made the mistake of leaving you alone.
I'll do anything to keep you safe and mine again.
Po ponad roku wrócił, gdy tylko usłyszał, że Elaine Egale wpakowała się w nie małe tarapaty. Nie mógł pozwolić, by i jej coś się stało. Opuścił ją, bo sądził, że tym sposobem daje jej ochronę. To, jak bardzo się mylił dotarło do niego, gdy zobaczył ją poturbowaną nie na żarty. Strzały, adrenalina i znów czuł się jak ryba w wodzie. Nie miał litości i wiedział, że sprawę trzeba będzie doprowadzić do końca. Wspólnymi siłami z najbardziej upartą osobą na świecie, jaką jest Elaine Eagle, udało im się rozbić potężną szajkę, zajmującą się głównie sprzedażą kobiet i sutenerstwem. Wpakowali kilka parszywych mord do więzienia, a przy tym wysłali Blacka Seniora na przedwczesną emeryturę.


Niechętnie wrócił na stanowisko głównego prezesa Richardson and Black, by upewnić się, że ojciec nie zataił przed nim innych szemranych interesów. W mieście szybko rozeszła się wieść o jego powrocie, a także tym, jak przywitał się z tymi, którzy działanie według litery prawa mieli głęboko w nosie. Budzi respekt jeszcze większy niż przed wylotem do Rosji. Jego postura, jak i wypełzające spod rękawów koszuli tatuaże niejednemu dają do myślenia o tym, co też działo się z szatynem przez ten rok. Lucas postanowił już nigdy nie opuszczać pewnego blondwłosego skarbu, gdzie ona, tam i on, nawet jeśli ma go za to zdzielić po głowie.

Czy w pełni okiełznał demony? Czy będzie w stanie zbudować coś na pozostawionych zgliszczach, i co ważniejsze, czy ci, z którymi za granicą prowadził otwartą wojnę, mieli tak łatwo o nim zapomnieć? Nie mógł być pewien odpowiedzi na żadne z tych pytań, jednak wiedział, że nadal ma o co walczyć i że tym razem będzie gotowy!


[Dzien dobry! Po ponad rocznej przerwie postanowiłam wrócic z Lucasem na bloga i tym razem nie planuje szybko zwijac manatków :) Serdecznie zapraszam do wątków, jak i powiazań, w końcu rok go tu nie było, to wiele się mogło zmienić! ;)]

50 komentarzy

  1. [Czekam niecierpliwie na odpisik, już pod kartą Maille 💛]

    MAILLE CRESWELL

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć! :)
    Jaki ładny pan zawitał na główną, a tytuł jak do wizerunku pasuje... :D Kojarzę postać tak piąte przez dziesiąte, bo jeśli się nie mylę to nie było nigdy okazji do wspólnego wątku. Po karcie widzę, że naprawdę wiele przeszedł i strasznie mi szkoda jego córki. samego Lucasa również, bo nie wyobrażam sobie tak ogromnej straty i przez co musiał przejść. :(
    Mam nadzieję, że powrót do Nowego Jorku będzie dla niego łaskawy, a sam Lucas odnajdzie tu szczęście. Udanego wątkowania, a jak coś to wiesz gdzie mnie szukać. ^^]

    Miley Cavendish, Damien Alderidge & Mickey Sadler

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hej!
    Co prawda kojarzę Twoją postać, ale chyba wątku nigdy nie miałyśmy (ani z moją obecną Verką, ani poprzednią panią, którą tutaj prowadziłam). Takie powroty zawsze cieszą, bo to pokazuje, że nasza blogowa społeczność jest jednak - bądź co bądź - w jakimś tam stopniu stała. :)
    Co do samej postaci: strasznie dramatyczna historia z tą córeczką, ale pozostaje mieć nadzieję, że uda mu się to jakoś wszystko poukładać :(

    W razie chęci zapraszam oczywiście do siebie, a już teraz życzę wielu udanych wątków!]

    Vera L.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć!
    Faktycznie Lucas ma tragiczną historię za sobą. Cieszy natomiast to, że miał do kogo wrócić i może teraz razem z byłą żoną próbować stanąć na nogi po wszystkim, co się wydarzyło w ich życiu. Trzymam kciuki, żeby w końcu nadeszły dla nich lepsze dni w kolejnych wątkach! Baw się dobrze!]

    LOGAN TORRES

    OdpowiedzUsuń
  5. [Biję się w piersi, ale nie miałam czasu zajrzeć wcześniej ;) Miło jest powitać Was ponownie i mam nadzieję, że na dłużej :D ]
    Rozmowy toczyły się dalej, Sid zaczął namawiać Petera na mały konkurs strzelniczy, podczas gdy Bell próbowała przebić się z argumentem, że wszyscy mieli już drinki w rękach i nierozsądnie byłoby się teraz bawić bronią, nawet jeśli byłby to śrut w wiatrówce. Niewielu jednak zamierzało słuchać głosu rozsądku i kiedy Lucas był łaskaw ponownie się zjawić, Pet i Jack już szli rozstawiać sprzęt.
    Tymczasem panna Eagle spojrzała na swojego towarzysza spod uniesionych kpiąco brwi i mruknęła.
    - Nic tak ciekawego, jak telefon, który wprowadził cię w to rozanielenie - odparła. Oczywiście nie wiedziała, o czym Lucas rozmawiał z koleżanką, bo po rosyjsku znała tylko ze dwa przekleństwa podłapane od znajomej modelki ze wschodu i na tym koniec. Grunt, że była zła za sposób, w jaki sobie poszedł, oraz zazdrosna o to, że głupi telefon wprawił go w tak dobry nastrój.
    - Kiełbaski się pieką, a drogę do napojów znajdziesz sam - dodała i minęła go, żeby pomóc kolegom z przygotowywaniem minizawodów, zanim ktoś naprawdę zrobi sobie krzywdę.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  6. [Cześć!
    Nie miałyśmy wątku, ale pamiętam tę notkę, w której zginęła Clarissa. Jak mnie to wtedy zirytowało, że postanowiłaś tak ją potraktować (napisała osoba, która też tak zrobiła z bratem swojej postaci, trololo). Było mi wtedy przykro.
    Generalnie to El opowiedziała Jasonowi co nieco o sobie i o Lucasie i Jay miał ochotę mu przywalić za to, co zrobił, haha :D
    W sumie... wciąż myślę, że oprócz niebezpiecznych ludzi może go jeszcze ścigać policja czy coś... xD
    Mam nadzieję, że życie Lucasa nabierze kolorowych barw i że się dogada z El i znów będą szczęśliwi. Że uda im się znowu coś zbudować, mocnego i trwałego.
    I nawiązania do Lucka <3
    Baw się z nim dobrze, znów, i nie uciekaj już :D Dużo wątków, weny i czasu na pisanie!]

    Jaime & Jason & Shay

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hej!
    I ja dołączam do grona osób, które Lucasa kojarzą, ale nie przypominam sobie, abym kiedyś prowadziła z nim wątek. Lucas naprawdę wiele przeszedł w swoim życiu, a szczególnie szkoda mi jego córki, która, jak wynika z karty, była dla niego wszystkim. Naprawdę okrutny los ją spotkał. Nie dziwię się również, że zdecydował się na tak okrutną zemstę, choć podejrzewam, że nawet ta nie zdołała zapełnić pustki w jego sercu. Widać także, że Lucas ma ogromną słabość do Elaine, więc pozostaje mieć nadzieję, że uda im się stworzyć razem szczęśliwy, jak na warunki, w których oboje żyją, związek i nie dostanie od niej więcej razy w głowę niż to naprawdę konieczne :D
    Chociaż bym porwała go do wątku, tak nie mam pojęcia, jak można by połączyć dwa światy, w których żyją. Baw się dobrze! :D]

    Octavia Lempereur

    OdpowiedzUsuń
  8. [A dzień dobry!
    Lucyfer na głównej, marzenie :) Przyjemnie popatrzeć na tak przystojnego diabła i powitać go, choć dopiero pierwszy raz, bo poprzedniej odsłony Lucasa nie było dane mi poznać. Osobiście lubię takie powroty, bo to znaczy, że postać nie była w naszej głowie i naszym sercu na ułamek sekundy. Widać, że jest ważną częścią tego blogowego świata.
    Co prawda tu z powrotem wiąże się wielka strata i ból. Odejścia bliskich nas łamią. Szczególnie tak bliskiej mu osoby, bo na pewno córeczka była dla niego całym światem. Ważne, że ma oparcie w Elaine; że wrócili do tego, co kiedyś; że ex są w stanie dać drugą szansę i nie mijać się bez powiedzenia sobie cześć na ulicy.
    Powodzenia i ciągłego przypływu weny ;) Pozdrawiam gorąco!]

    ♥ AMAR NICOLA REINHARDT ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. [El mi napisała, że lepiej nie uderzać do Lucasa, bo ten nosi przy sobie broń xD Jay nie chce ginąć xD
    Chętnie bym coś może i napisała, ale mam już tyle wątków, że masakra... a poza tym, i tak nie miałabym pomysłu na coś porywającego z nimi :( Ale kto wie, może w przyszłości... ;)]

    Jason

    OdpowiedzUsuń
  10. [Rzeczywiście! Pomysł na powiązanie Lucasa i Octavii jest oczywisty, aż sama się teraz dziwię, że o razu na to nie wpadłam :D Tak sobie przemyślałam te wszystkie propozycje i racja, nie ma szans, aby się choć przelotnie nie znali albo chociaż nie kojarzyli. Rodzina Octavii ma całą sieć prawników ze względu na firmę i te wszystkie powiązane interesy. Jednak jakieś cztery lata temu w wypadku zginął brat Octavii. Jak tak patrzę na daty, to Lucas i Orville mogliby się nawet znać, a nie tylko kojarzyć. W każdym razie, po śmierci Orville Octavia mogła potrzebować pomocy prawnej z jakimiś sprawami związanymi właśnie z tym wydarzeniem.i mogłaby się z tym zwrócić do Lucasa, potrzebując kogoś mocnego, a nie z kręgu swoich. A teraz mogła wpaść do kancelarii Lucasa na praktyki, które musi zrealizować z uczelni. I albo możemy zacząć od pierwszego dnia Octavii w kancelarii, albo, jeśli Lucas by jej pozwolił od jakieś sprawy, przy której w ramach praktyk będzie mu pomagała :D]

    Octavia

    OdpowiedzUsuń
  11. [Cześć! Powrót po roku do postaci może być trudny, ale doskonale wiem, że są tacy bohaterowie, z którymi nie można się rozstać. Sama mam pod ręką kilka takich przypadków, których historie ciągle siedzą mi w głowie, a ja nie umiem do końca zrezygnować z prowadzenia ich, chyba po jakimś czasie nasze twory stają się trochę częściami nas samych ;) Mam nadzieję, że powrót będzie udany, akurat o Lucasa się nie martwię, bo chłopak sobie zawsze poradzi :D]

    Wren

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy Maille opadła na fotel, wiedziała, że nie będzie potrafiła szybko z niego wstać. Jedynym, na co się zdobyła, było podciągnięcie do siebie nóg i objęcie ich ramionami, jakby właśnie w tej pozycji już nic nie miało prawa jej zagrozić. Informacja o nieobecności Elaine bynajmniej jej nie ucieszyła i choćby z tego względu Irlandka z chęcią wróciłaby do swojego mieszkania, ale… naprawdę nie miała siły się ruszyć. Nie, kiedy wiedziała, że tutaj nic jej nie grozi i jej ciało nie musiało już znajdować się w stanie gotowości, przez co teraz ze zdwojoną siłą odczuwała strach i wyczerpanie. To dlatego zanosiła się płaczem. Był to jedyny sposób, w jaki na ten moment mogła wyrzucić z siebie nagromadzone emocje i choć płakanie przy innych było ostatnim, na co zazwyczaj sobie pozwalała, dziś nawet się nad tym nie zastanawiała. Nie panowała nad łzami i nad spazmatycznym oddechem, póki nie minęło kilka minut i jej płacz samoistnie zaczął cichnąć.
    — Może być woda — wychrypiała, nie unosząc przy tym wzroku na Lucasa. Zamiast tego odrobinę się rozluźniła i zrezygnowała ze skulonej pozycji po to, by sięgnąć do przewieszonej przez tułów torebki. Ułożyła ją sobie na udach i drżącymi, obolałymi dłońmi wydobyła ze środka paczkę chusteczek higienicznych. Za pomocą kilku sztuk otarła twarz, częściowo pozbywając się rozmazanego tuszu i podkładu, a także wydmuchała nos, który pozostawał opuchnięty i zaczerwieniony, a także mimo wszystko zatkany. Później odgarnęła włosy z twarzy i zaczesała je do tyłu; wilgotne od łez kosmyki dały się łatwo ułożyć i przylizać. Następnie obróciła dłonie spodem do góry i przyjrzała się zdartej skórze. Rany były płytkie, ubrudzone szarym piachem i piekły niemiłosiernie. Widok ten sprawił, że Maille zagryzła dolną wargę, nie chcąc, by kolejne łzy spłynęły po jej policzkach. Później spojrzała niżej, na zdarte kolano. Wyglądała tak, jakby zaliczyła spektakularny upadek na rowerze i wiele oddałaby za to, żeby tak w istocie było.
    — Ktoś do nas strzelał — powiedziała cicho, kiedy Black ponownie pojawił się w zasięgu jej wzroku i wyjęła z jego rąk wysoką szklankę z zimną wodą. — Byłam z kolegą z kursu tańca na drinku i kiedy wyszliśmy z baru, ktoś zaczął do nas strzelać — powtórzyła, tym razem przekazując mężczyźnie więcej informacji, lecz zamilkła. Upiła łyk wody i wpatrzyła się w bliżej nieokreślony punkt, zawieszony gdzieś w przestrzeni, a przed jej oczami zaczęły stawać obrazy sprzed mniej więcej godziny.

    MAILLE CRESWELL

    OdpowiedzUsuń
  13. Elaine raczej nie była szczególnie skłonna ukazywać zazdrość, nawet jeśli ją odczuwała. Prawda była jednak taka, że podczas ich związku nie było zbyt wiele okazji, by występowali razem wśród ludzi, a już szczególnie kobiet, które mogły wywoływać jej zazdrość. Poza tym zwykle wolała wyraźnie zaznaczyć swój teren, a nie robić pokazy zazdrości. Tym jednak razem zadziała impulsywnie i pewnie miała tego szybko pożałować, biorąc pod uwagę zadowolenie Blacka. Właśnie dlatego na jego pytanie odpowiedziała tylko wściekłym spojrzeniem.
    Ochłonęła dopiero, gdy Lucas poszedł w stronę baru, a ona sama pomagała ustawiać tarczę, a ekipa stanowisko strzelnicze i broń w specjalnej skrzyni z zamkiem.
    Kiedy Black podszedł do ekipy z pytaniem, Max zmierzył spojrzeniem Lucasa.
    - A zatem strzelasz. – Było to zdecydowanie zdanie twierdzące, a nie pytające, co sugerowało, że mężczyzna miał już pewne zdanie na temat Lucasa. Pet zaś uśmiechnął się radośnie.
    - Zwykle gramy o naboje, ale to na strzelnicy – doparł. – Mam wiatrówkę i prostego Glocka 17.
    Elaine za to podeszła do Lucasa i trąciła go ramieniem.
    - Nie zaprosiłam cię, żebyś odwalał popisówkę, więc spasuj – mruknęła.


    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  14. Elaine zdecydowanie była za tym, żeby Lucas nie dzielił się swoimi doświadczeniami ze strzelania. Sama El niewiele mówiła o tym, skąd wzięło się jej zainteresowanie tematem. Niemniej wiedziała, że Black ma dość rozsądku, żeby trzymać język za zębami. Lubił się popisywać i najwyraźniej zaznaczać swoje wpływy, ale był rozsądny... przynajmniej w kwestii bezpieczeństwa El, bo co do swojego własnego, to Eagle miała poważne wątpliwości.
    Inna sprawa, że w ogóle nie uwierzyła w zapewnienie mężczyzny, że będzie grzeczny - w końcu to Black.
    Mini zawody toczyły się swoim rytmem. El obserwowała to wszystko z boku. Dopingowała znajomych, rzucała cięte komentarze, ale nie takie, za które ktoś mógłby się obrazić. Ot, przyjacielskie dokuczanie sobie nawzajem. Wreszcie Lucas wsunął się w kolejkę, a Elaine tylko przewróciła oczami, gdy jej znajomi z ciekawością zaczęli przyglądać się Blackowi. Biła od nich ciekawość. Zauważyła nawet, jak Sid uderzył sąsiada w ramię z cichym "Patrz, teraz nowy". Ona sama zaś zwróciła spojrzenie na Lucasa, który oczywiście odstawiał spektakl.
    - To nie zakład, kiedy oboje znamy wynik - odparła, nim wystrzelił. Patrzyła mu w oczy. Uśmiechnęła się mimowolnie, kiedy spojrzenie mężczyzny zmieniło się z pełnego pasji i pożądania na zadowolenie po wystrzale, bo Lucas wyglądał jak szczęśliwe dziecko w parku rozrywki. Cóż... nie mogła powiedzieć, że nie kręcił jej ten widok. Szczególnie, że w tej chwili nie musiała martwić się, że ktoś zginie. Po prostu się bawili.
    Gdy strzelił, podeszła do bliżej i wyjęła mu broń z ręki.
    - Jeśli trafię obok ciebie, gotujesz przez cały weekend - zapowiedziała cicho i przeniosła spojrzenie na broń. Sprawdziła, czy jest nabita. Potem spojrzała na tarczę. Dziura była tam, gdzie spodziewała się ją znaleźć - w centrum. Odetchnęła głęboko, a potem powoli wypuściła powietrze z płuc. Wystrzeliła, gdy utkwiła na chwilę na zupełnym bezdechu. Trafiła.
    Obróciła się do Lucasa, żeby mu coś powiedzieć, ale w tym momencie Pet parsknął śmiechem i podskoczył do niej, żeby poklepać El po ramieniu.
    - No! Dobrego towarzysza przyprowadziłaś. Nie chciałbym wystąpić przeciw niemu w zawodach.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  15. Lucas chyba za bardzo przyzwyczaił się, że Elaine walczy z każdym jego pomysłem… a przecież nie byłaby w nim zakochana przez tyle czasu, gdyby naprawdę w niczym się ze sobą nie zgadzali. Oboje lubili dobrze się bawić i na pewne rzeczy El chętnie sobie pozwalała. A teraz… cóż… może głupie było to, co robili, ale nikomu nie zagrażali. Mogli co najwyżej zdziwić nieco pozostałych obecnych. A że się zgodziła na wspólny weekend? Cóż… może nie będą musieli tak długo szukać wymówki, żeby się znowu spotkać. Skoro zaś chcieli sprawdzić, co między nimi może być, to nie mieli innego wyjścia – musieli się widywać. I to nie za karę.
    Cóż… niemniej mógł się odsunąć. El jednak nie zamierzała dać się wytrącić z równowagi, więc nic nie robiła sobie z tej bliskości. Przynajmniej do momentu, kiedy wystrzeliła. Potem oddała broń i mogła być już nieco rozproszona. Właśnie dlatego tylko zbliżyła się do mężczyzny. Na krótko, bo potem pojawił się przy nich Pet. Drgnęła, gdy Lucas musnął jej dłoń palcami. Odpowiedziała tym samym, ale nie splotła ich rąk. Pozwoliła sobie nacieszyć tą iskrą, która przebiegła jej po skórze i spowodowała dziwne drżenie w sercu, ale nic więcej. Z resztą nie chciała, żeby znajomi się na nich gapili.
    - Żadnych korepetycji. Nie zabierz mi mojego toru do ćwiczeń. – Pogroziła Lucasowi palcem, ale uśmiechała się łagodnie. Widać było, że tak naprawdę się nie złości, a raczej jest zadowolona z sytuacji. Przecież zabrała Blacka ze sobą, bo liczyła, że jakoś dogada się z tymi ludźmi i żadna ze stron nie będzie czuła się niezręcznie. A jej własne uczucia? Nie musiała się nimi tak bardzo zajmować, kiedy byli wśród innych.
    Potem Lucas zszedł na zdecydowanie bezpieczniejszy temat. Jedzenie. El oczywiście nie była głodna, dlatego z pewnym rozbawieniem popatrzyła, jak Black zdąża ku stołom. Do niej samej podeszła koleżanka z żartobliwym „skądś ty go wzięła?”, na które El odparła tylko „przypałętał się sam”.
    Tymczasem wokół Lucasa pojawiło się kilka osób, które zaczęły go wypytywać o to, jak często ćwiczy, że jest tak dobry w strzelaniu. Eagle tylko zeszła nieco na bok i obserwowała Blacka.

    ELaine

    OdpowiedzUsuń
  16. Elaine nie wątpiła w jego uczucia czy szczere intencje. Nie wierzyła jednak, że mają one jasne przełożenie na działanie. Emocje są mylące i zaślepiające. El doskonale zdawała sobie z tego sprawę, bo wiedziała, dokąd ją prowadziły za każdym razem, gdy nie radziła sobie z sytuacją. A tego było dużo. 
    - Zmieścimy? Obawiam się, że twoje ego może nie zmieścić się nawet bez mojej skromnej osoby - odpowiedziała złośliwie, ale po minie mógł się zorientować, że bawi ją ta wymiana zdań i nie bierze jej na poważnie. Bo naprawdę korzystała z chwili wytchnienia. W końcu miał być to miły dzień, czyż nie? Szukanie złego w Lucasie na pewno na nic się nie przyda, choć jej zabezpieczanie się wynikało przede wszystkim z tego, że tak bardzo obawiała się, że zostanie oszukana, że on znowu zniknie. Nie kłamała, kiedy powiedziała, że mu nie ufa, nawet jeśli go kocha. Miło jednak było popatrzeć, jak Lucas robi za duszę towarzystwa i nie wygląda to na wyrachowane czy wymuszone zachowanie, które zaobserwowała u niego na przyjęciach i wśród ludzi z jego otoczenia. Teraz bardziej był facetem, który może i się popisuje, ale robi to w dobrej wierze i w dobrym tonie. Znajomi El wyraźnie też dobrze się bawili. A sama Eagle? W końcu się rozluźniła i pozwoliła sobie na opuszczenie gardy. Musiała sobie powiedzieć, że nie powinna go kontrolować i ciągle sprawdzać, a raczej pozwolić mu być sobą i przekonać się... czy potrafią jeszcze być "normalni". El właśnie dopijała trzeciego drinka w towarzystwie koleżanek, gdy obok zjawił się Lucas.
    Spojrzała na niego, gdy poczuła jego rękę na swoich plecach. 
    - Myślę, że oboje tego potrzebowaliśmy - odparła i uśmiechnęła się do niego łagodnie. Nie skomentowała poprawiania jej włosów ani tego, że znalazł się bardzo blisko. Czuła się rozluźniona i miała ochotę się po prostu do niego przytulić. Spojrzała na niego zdziwiona, gdy zadał swoje niepewne pytanie. Zadrżała nieco, bo Lucas zwykle nie pytał. Zazwyczaj brał to, na co miał ochotę. Co więcej z tym swoim płomiennym spojrzeniem wyglądał niesamowicie seksownie. Może dlatego stanęła na palcach i musnęła wargami kącik jego ust.
    - Nie tutaj - szepnęła mu do ucha. - Ty nie znasz ograniczeń, a ja jestem lekko wstawiona, więc na pewno źle by się to skończyło - wyjaśniła i nieco odsunęła się od Lucasa. 
    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  17. Roześmiała się, kiedy Lucas szturchnął ją w bok. To było tak dziecinnie beztroskie, że wprowadziło ją w jeszcze lepszy nastrój. Może dlatego tak grzecznie zachowywała się przez resztę spotkania. Z małą przerwą na rozmowę o pocałunkach. Wtedy też spojrzała na mężczyznę rozbawiona, kiedy ten zidentyfikował jej "źle" jako "dobrze". Cóż.. podejrzewała, że mogłoby być nawet bardzo dobrze, ale jakoś nie była pewna, czy chce, by jej znajomi to widzieli. Uważała się za osobę otwartą, ale jednak nie do tego stopnia, by wszyscy widzieli, jak bardzo nie radzi sobie z pożądaniem. Albo słyszeli ich wspólne spędzanie czasu. Niemniej... była wdzięczna Lucasowi, że jej posłuchał i na swój sposób podziwiała jego decyzję i opanowanie. W swoje własne nie do końca wierzyła. 
    Potem zabrali się za sprzątanie i El przynosiła Lucasowi naczynia do zmywania. To było urocze, że nie uciekł od obowiązków, a zaangażował się w prace, których w sumie nikt od niego nie oczekiwał - w końcu naprawdę był gościem. Mógł posiedzieć i poczekać albo się zmyć. Niemniej dzięki swojemu zachowaniu został zapamiętany przez wszystkich jako naprawdę miły facet. Black miły? Najwyraźniej Piekło zamarza.
    Wreszcie znaleźli się w samochodzie. El uśmiechnęła się łagodnie, kiedy mężczyzna przyznał, że było to miłe popołudnie. 
    - Poproszę - odparła, gdy zapytał, dokąd dalej jadą. Zauważyła jego niezbyt zadowolone spojrzenie, ale niewiele mogła na nie poradzić. Co prawda cieszyła się, że Lucas chciał spędzać z nią więcej czasu, ale sama była zmęczona, więc wszelkie pomysły w rodzaju "chodźmy potańczyć, napić się lub spacerować" jakoś wywietrzały jej z głowy. Z resztą... po kilku minutach po prostu zasnęła.  Wcześniej jednak musnęła opuszkami jego ramię i westchnęła cicho. 
    - Pamiętaj, że obiecałeś mi weekend. Musimy tylko ustalić dyżury w barze i upewnić się, że Maille nie będzie mnie potrzebowała na górze. - Ziewnęła lekko. - Przepraszam - wymamrotała nieprzytomnie. Potem już jej nie było. 

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  18. Możliwe, że Lucas powinien nauczyć się wyraźniej nazywać swoje potrzeby, bo El w ogóle nie załapała, że zapraszał ją do siebie poprzez pozostawienie pola do manewru. A może powinien bardziej uwzględniać jej stan w swoich manipulacjach. Wtedy pewnie coś by zauważyła. Tymczasem po prostu odpłynęła w świat snów i było jej tam całkiem przyjemnie. A nawet bardzo przyjemnie, biorąc pod uwagę, że otulał ją zapach Lucasa i dziwne poczucie, że może się chwilowo o nic nie martwić, bo mężczyzna o wszystko zadba.
    Nie wiedziała nawet, kiedy dojechali na miejsce. Na delikatny dotyk odpowiedziała jedynie przytuleniem policzka do dłoni. Zamruczała cichutko, ale nie obudziła się. Dawno nie pozwoliła sobie na taki głęboki sen. Nie tylko poza domem, ale w ogóle. Zwykle pozostawała w stanie czuwania, jeśli tylko nie biła pijana do urwania filmu. Tym razem jednak nie spiła się do tego stopnia. To zmęczenie i pewne znajome bodźce w obecności Lucasa wprawiły ją w ten błogi stan.
    Nie poczuła nawet, kiedy wyjął ją z samochodu i zaniósł do baru. Pewnie wywołali przy okazji mikrozawał u Patricka, ale El bezpiecznie wylądowała w swoim pokoiku. Jak mężczyzna tego dokonał? Nie wiedziała. Rano miała obudzić się wypoczęta, zdumiona i zawstydzona tym, że nie pamięta tego, co się stało.
    To ostatnie nie powstrzymało jej jednak przed napisaniem do Lucasa krótkiej wiadomości z podziękowaniem za odwiezienie jej do domu i zapytaniem, czy wszystko u mężczyzny w porządku.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  19. Elaine napisała do Lucasa, wychodząc z założenia, że odczyta jej wiadomość wtedy, gdy będzie mu wygodnie. Wcale nie oczekiwała natychmiastowej odpowiedzi, ponieważ zdawała sobie sprawę z tego, że mężczyzna często pracuje, a może nawet za często. Black wydawał się nie rozumieć idei dnia wolnego. Zdziwiła się więc, kiedy niemal od razu opowiedział. Ona sama z kubkiem kawy przeglądała dokumenty na biurku.
    Powiedz jej, że masz spotkanie z modelką na pokaz bielizny i bardzo się spieszysz. Może ucieknie. Albo lekcje pieczenia deserów do weekendowych obiadów :P odpisała mu, gdy tylko odczytała, że mężczyznę zadręcza jego własna matka. El zdecydowanie nie zamierzała mieć z kobietą nic wspólnego. Po śmierci córki i zniknięciu Lucasa nie usłyszała od nich ani jednego dobrego słowa. Lub chociaż złego. Potraktowali ją jak powietrze i El nie zamierzała do tego wracać. Wiedziała jednak, że Black potrafi sobie sam poradzić z rodzicami i tak naprawdę wcale nie potrzebuje pomocy, a jedynie stara się podtrzymać z Elaine rozmowę. Z tego względu postanowiła go prowokować.
    Do ich planowanego spotkania był jeszcze cały tydzień roboczy. Myślała nawet, że to długo, ale wiedziała, że jej ocenę zaburza fakt, że się wyspała i jest tak wypoczęta, że mogłaby góry przenosić.
    Ta energia była jej naprawdę potrzebna. Remont w lokalu na górze wymagał od El sporo cierpliwości i zaangażowania. Oczywiście Maille pomagała w budowaniu ich wspólnego punktu gastronomicznego, ale nie była na miejscu, więc większość nagłych wypadków Eagle brała na siebie. Maille miała inne zajęcia, nie mniej ważne.
    Poza tym El musiała poradzić sobie z bratem, który narzekał na powrót Lucasa, a jednocześnie sam zaczął się z kimś spotykać i zachowywał się jak zakochany nastolatek. Do tego dochodziła praca fizyczna i biurowa – bar i Fundacja. Wszystko to były bzdurki i sprawy małego kalibru, ale zebrane w jeden worek powodowały, że Elaine wcale nie zostawała wiele czasu na to, by zastanawiać się, jak będzie wyglądał kolejny weekend.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  20. Czy wyczekiwała odpowiedzi od Lucasa? Kłamstwem było stwierdzenie, że nie. Niemniej na tyle, na ile umiała, starała się jednak skoncentrować na pracy. Gdy jednak po dwóch godzinach przyszła do niej odpowiedź od Lucasa, parsknęła cicho śmiechem pod nosem. Oczywiście spodziewała się podobnego tekstu, ale to nie oznacza, że się zawiodła – przeciwnie.
    Mówisz, że mam przyprowadzić koleżankę? Żebyśmy mogli sobie pooglądać… bieliznę? odpisała mu w pośpiechu, jakby ignorując to, że Black miał na myśli ją samą. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że mężczyzna może właśnie przebywać z siostrą. Pewnie wiedza ta nie zmieniłaby podejścia kobiety do odpowiedzi.
    Przez resztę tygodnia wymieniali równie absurdalne wiadomości, ale El doskonale się przy tym bawiła. To wszystko było… dla niej nowe. Nie flirtowanie – w końcu nie próżnowała w życiu – ale flirtowanie z Lucasem, jakby dopiero się poznali, a nie mieli za sobą tyle różnych doświadczeń. Sytuacja była dla niej niecodzienna, ale i odświeżająca. Może dlatego przekomarzanie się sprawiało jej prawdziwą radość, choć nie szczędzili sobie insynuacji i drobnych docinek.
    Wreszcie nadszedł weekend, a Elaine zdecydowała się nie ułatwiać niczego Blackowi. Tego względu zamiast swojego zwykłego, dość luźnego, niekiedy prowokacyjnego stroju, włożyła długą i luźną spódnicę po same kostki, koszulę na długi rękaw, ze stójką, zapinaną pod samą szyję i spięła włosy w ciasny kok. Podejrzanie wzorowała się na McGonagall w doborze stroju. Może nieco ciekawszą włożyła warstwę spodnią, ale tego Black nie widział. Za to do tego wybrała zabudowane botki zamiast szpilek i żakiet na wierzch. Swój widok w lustrze oceniła na zadowalający. Może nieco jak na Halloween, ale tylko dlatego, że jej własny styl był zupełnie inny. Zdawała sobie sprawę z tego, że wiele osób ubiera się tak na co dzień.
    Pozostałe swoje rzeczy spakowała do małego plecaka. Pozostało jej tylko czekać na przybycie Blacka.
    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  21. Zauważyła jego zaskoczenie, co dało jej pewną satysfakcję. Oczywiście, że chciała mu podokuczać tym strojem. I jakiś efekt osiągnęła. Czy uda się go potem wykorzystać, to się jeszcze okaże. Na razie za to popatrzyła pytająco na samochód. Raczej spodziewała się jego zwykłego samochodu. Tego, nad którym czasami zastanawiała się, czy nie jest przypadkiem opancerzony. Czyżby Lucas coś kombinował? Nie wiedziała. Podała mu za to torbę, którą trzymała przerzuconą przez ramię.
    Zmarszczyła brwi i popatrzyła na szal.
    - Dziękuję - odpowiedziała i wzięła delikatny materiał. Owinęła nim szyję, ale nie za ciasno. - Rozumiem, że nie jedziemy do ciebie? - dodała.
    Starała nie dać się rozproszyć wyglądem Lucasa. Koszulka wyglądała na nim naprawdę dobrze. Aż korciło ją dotknąć klatki piersiowej mężczyzny, ale powstrzymała się, żeby nie dać mu satyfakcji. Wątpiła, żeby Lucas ubrał się tak przypadkowo.
    Wsiadła do samochodu i zapięła pasy.
    - To co takiego wymyśliłeś? Bo ja liczę na twoje zdolności kulinarne, pamiętasz? - zażartowała.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie było wątpliwości, że Lucas jest zaślepiony. Elaine była o tym przekonana od dawna, jeszcze zanim doszło do różnych tragedii. Na pewność Eagle składał się cały szereg niepodważalnych faktów: nieodrzucenie jej, gdy wyznała mu prawdę o ich związku, podarowanie pierścionka zaręczynowego, propozycja by razem zamieszkali, powrót do Nowego Jorku, aby ją ratować. Różne zdarzenia w różnym czasie, ale wszystkie potwierdzały tezę o zaślepieniu mężczyzny.
    A Elaine nawet nie wiedziała, jak miałaby go z tego wyleczyć, skoro goła prawda tego nie zdziałała.
    Popatrzyła z ciekawością na Lucasa, gdy ten stwierdził, że pojadą małą wycieczkę - tyle to się sama domyśliła, ale oczekiwała jakichś szczegółów. Na próżno. Mężczyzna najwyraźniej zamierzał trzymać ją w niepewności przez jakiś czas. Może byłaby zła z tego powodu (a raczej na pewno), ale za dobrze go znała Blacka, żeby oczekiwać czegoś innego. Lubił budować napięcie... w różnych sferach.
    Zamiast tego dostała zapowiedź... uczty zmysłów. Poczuła lekkie dreszcze na skórze, ale zdołała nie dać tego po sobie poznać. Uśmiechnęła się tylko kpiąco. Oczywiście, że mu wierzyła, ale przecież musiała go trochę... prowokować. Lucas chyba tego nie zobaczył, ponieważ skupił się na drodze, a El nic nie powiedziała, bo jednak jazda bez dachu nie sprzyja rozmowom.
    W końcu wyjechali z miejskich zabudowań. Eagle nie zdawała sobie sprawy z tego, że tak blisko miasta znajdują się takie tereny. Dziksze, naturalniejsze. A jeszcze bardziej zdziwiło ją, gdy zaczęli mijać jakieś altanki i zaczęli zbliżać się do czegoś na kształt dworku. El przyglądała się otoczeniu z fascynacją. Nie powinien się jej dziwić. Prawda była taka, że Eagle nie zwiedzała za dużo. Pół roku w Japoni, wypady do domku na plaży i ostatni wyjazd z Jasonem - to wszystkie jej turystyczne przygody, zatem teraz była naprawdę ciekawa. I trochę żałowała, że nie wybrała bardziej włoskiego stroju. Jej obecny przypominał raczej dziewiętastowieczną Kanadę.
    - Ciekawe miejsce - przyznała i dopiero po chyli wysiadła. Popatrzyła nieco niepewnie na Lucasa. W końcu... dokąd szli? Do parku? Do dworku? Niepotrzebnie się jednak przejmowała, bo mężczyzna podał jej rękę i poprowadził. Oparła się na nim delikatnie, żeby znaleźć się bliżej jego ciepła. Potem zaś zasiegli przy stoliku na tarasie.
    - Myślę, że deser z kawą będą odpowiednie - odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko. Mimowolnie rozejrzała się wokół. Byli oddaleni od innych i raczej nikt im się nie przyglądał.
    - Skąd wiedziałeś o tym miejscu? - zapytała, przechyliła się nieco głowę na bok i spojrzała Lucasowi w oczy. Ciemne i skupione. - Tylko się nie wykręcaj - dodała szybko. - Poproszę prawdziwą odpowiedź.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  23. Oczywiście nadal istaniała opcja, że Lucas porwie ją do miejsca, do którego nie zamierzała jechać, ale ta możliwość była znacznie mniej prawdopodobna niż na początku ich znajomości. Mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, jakiego typu wyprawy są dla niej niedopuszczalne, a sama Elaine pozwalała sobie na większą elastyczność. Na pewno jednak nie ucieszyłaby się, gdyby Lucas niespodziewanie porwałby ją na kilka dni lub gdyby wymyślił sobie niespodziewany bankiet (nadal nie lubiła tych imprez i potrzebowała się na nie psychicznie przygotować). Obecne miejsce było jednak daleko od nieakceptowalnych pomysłów.
    Elaine czuła na sobie uważne spojrzenie Lucasa przez cały ten czas, ale starała się to ignorować. Nieszczególnie skutecznie. Trudno było nie zauważyć tego, że Black śledzi każdy jej ruch jak drapieżnik swoją ofiarę. Za dobrą kartę brała jednak to, że mężczyzna niemal się uśmiechał. Wiedziała, że jemu też jest trudno nie myśleć o tym, jak wiele stracili.I tak samo jak on starała się nie dopuszczać tych myśli za blisko świadomości, by dalej oddychać, chodzić, myśleć i żyć.
    Kiedy Lucas już zaczął swoją wypowiedź o wykręcaniu się, Elaine spojrzała na niego znacząco. Oczywiście, że doskonale potrafił się wykręcać. Oboje to potrafili, tyle że oboje po prostu starali się tego nie robić. Niestety często był to niekontrolowany odruch, jakby szczerość była zbyt trudna nawet na co dzień. Uczyli się otwartości dla siebie nawzajem.... a ile ta nauka potrwa, to nie wie nikt.
    El zadrżała nieco, gdy usłyszała swoje nazwisko. Ostatnio rzadko słyszała, by ktoś się do niej w ten sposób zwracał poza naprawdę oficjalnymi sytuacjami. W pracy i w fundacji zmusiła wszystkich, by mówili po prostu "El".
    Kobieta spojrzała w kartę i odparła:
    - Poproszę deser lodowy i cappuccino. - Potem skupiła swoją uwagę na Lucasie, a po chwili uniosła brew w wyrazie kpiącego zdziwienia.
    - Naprawdę? Tak łatwo zapomnieć, że ma się ziemie niedaleko Nowego Jorku z tysiącem inwestorów, którzy daliby się pokroić za zabudowanie tych działek? - zauważyła i pokręciła głową. Jej rodzina była bogata, ale nie bajecznie bogata. Rodziców stać było na ogromny dom, samochody, sprzęty, wycieczki i inne przyjemności, mieli jakieś inwestycje, ale wszystko to mieściło się w pewnych zdroworozsądkowych ramach. Na pewno nie zapomnieliby, że mają ziemię.
    Oczywiście doceniała, że zaplanował weekend. Nie wątpiła jednak, że to zrobi. Black lubił kontrolować sytuację i chociaż doskonale radził sobie z improwizacją, to wyraźnie wolał podążać po ustalonych wcześniej punktach. Taki był i jej to odpowiadało, choć często żałowała, że sama nie dostaje kopii tych planów.
    Drgnęła mimowolnie, gdy ich kolana się zetknęły i spojrzała mężczyźnie w oczy. Szybko jednak uciekła wzrokiem. Zbyt łatwo byłoby się zapomnieć, gdyby wpadła w pułapkę jego zakochanego spojrzenia.
    - Spacer brzmi jak świetny plan - przyznała. - W ogóle... można robić tutaj zdjęcia? Przygotowujemy sesję zdjęciową do kalendarza fundacji i szukam jakiegoś mniej banalnego miejsca. Gdybyś zrobiłby mi kilka fotek, mogłabym potem pokazać fotografowi, czy taka sceneria grałaby z jego wizją - szybko podjęła bezpieczny temat. A może chciała mieć wymówkę, żeby i Lucasowi cyknąć jakieś foty?

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  24. Elaine naprawdę z trudem powstrzymała się przed prychnięciem, kiedy Lucas zauważył, że przecież ziemia należy do rodziny, a nie do niego bezpośrednio. Wątpiła, by było cokolwiek w domu Blacków, do czego Lucas nie zajrzał po awanturze z ojcem. Skrupulatnie czyścił wszystkie ślady związane z nielegalną i niemoralną działalnością ojca. Może po prostu do tych teczek jeszcze się nie dokopał? W końcu miał na głowie całą kancelarię.
    Elaine uśmiechnęła się do kelnera w podziękowaniu za przyniesione zamówienie i sięgnęła po lody na początek. Lubiła jeść lody, zanim się roztopią.
    - Wiesz… wolę zapytać, ponieważ ludzie potrafią robić awantury o mniejsze sprawy niż zdjęcia, a naprawdę nie potrzebuję problemów. Wiem, że mam sporo pomocy prawnej w razie potrzeby, ale zwyczajnie nie chcę jej potrzebować – wyjaśniła spokojnie. – Poza tym… czasami łatwiej kogoś namówić na pozwolenie na wykorzystanie lokalu, gdy wie, że może sobie to odliczyć od podatku w ramach działalności charytatywnej – dodała i przewróciła oczami. Odkąd prowadziła fundację, musiała dużo doczytywać w tych kwestiach, ale na szczęście dział prawny kampanii Ullielów zawsze był pod ręką. I Lilianna, gdy akurat El pracowała z baru i łatwiej było wybrać numer siostry.
    - Generalnie… jest w porządku – odpowiedziała Elaine . – Niektóre już odeszły na swoje. Udało nam się dopełnić formalności związanych z ich pobytem tutaj i pozwoleniami na pracę, więc mogły się usamodzielnić. Część nadal znajduje się w naszym ośrodku. Czekamy, aż ich sytuacja prawna się rozwiąże. Myślę, że najdłużej zostaną z nami te, które mają dzieci. Trudniej im znaleźć pracę, a poza tym na miejscu zawsze jest ktoś, kto się może nimi zająć. Staramy się, by w ośrodku były względnie samodzielne, a jedynie dbamy o to, żeby miały podstawowe warunki życiowe i opiekę psychologiczną. Same jednak muszą brać odpowiedzialność za siebie… - mówiła i nagle się zacięła. Popatrzyła przepraszająco na Lucasa. – Wybacz… pytania o fundację wywołują u mnie słowotok, bo zwykle muszę nieźle sprzedawać naszą działalność, żeby znajdować nowych donatorów. – Upiła łyk kawy. – Muszę przyznać, że ostatnio robię tam raczej za figurę, bo za kwestie biurowe przede wszystkim odpowiadają dziewczyny z mojego zespołu. Są bardzo zorganizowane i kreatywne, dlatego znacznie mnie odciążają. To bardzo się teraz przydaje, bo nasz szalony pomysł z Maille dalej się rozwija…powoli docieramy do końca remontu. A przynajmniej jego najgorszej części – wyjaśniła. – A ty… zdominowałeś już każdy aspekt działania kancelarii? – zapytała.
    Musiała przyznać, że… za każdym razem dziwiła się tym zwykłym rozmowom, które jednak potrafili ze sobą prowadzić. Nie oznaczało to jednak, że nie obserwowała go uważnie, szukając oznak… no właściwie czego? Sama nie wiedziała. Niemniej pozostawała czujna.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  25. Na pewno godne podziwu było to, że Lucas przynajmniej starał się zaangażować w rozmowę i komentować jej wypowiedzi, które przecież nie były szczególnie porywające i z pewnością nie nadawały się do zażartej dyskusji. Raczej można by je zakwalifikować jako pesymistyczne.
    El spokojnie jadła swoje lody, na które na pewno nie zamierzała narzekać. A może po prostu nie była tak wymagająca jak Lucas? Może dlatego, że nie ona płaciła rachunek? W takich miejscach nie płaci się jednak za samo jedzenie, ale za lokalizację i obsługę.
    Elaine zamyśliła się, kiedy Lucas zapytał o Maille. Na pewno ten ostatni czas nie był dla niej łatwy, szczególnie że wiele się działo i w życiu prywatnym i zawodowym przyjaciółki. El starała się ją wspierać, ale jak wiadomo, nie da się przeżyć życia za kogoś innego.
    - Powoli kończymy remont, zaczynamy urządzanie, wiec ma sporo na głowie. Planujemy też, jak przeprowadzić otwarcie, ale wiesz… kwestie dań i innych takich należą przede wszystkim do niej, bo ja się do kuchni nie wcinam. Jednocześnie ma jeszcze tę swoją poprzednią pracę, więc finalnie po prostu musi myśleć o dużej ilości rzeczy na raz – wyjaśniła na tyle, na ile potrafiła.
    Eagle uśmiechnęła się lekko, kiedy Lucas stwierdził, że z siostrą spędzili sobotę w pracy.
    - Stanowczo jesteście do siebie podobni i podobnie uparci. Tylko nie przepracowujcie się, bo wtedy łatwiej popełnić błąd – poradziła, choć wątpiła, by którekolwiek z Blacków wzięło sobie podobną radę do serca.
    - A co dalej? Zamierzasz na stałe zostać w kancelarii? – zapytała z ciekawością.
    Skinęła głową, kiedy zaproponował spacer. Przyjęła jego pomoc i dała się poprowadzić. Nie odsunęła się od niego, gdy wyszli. Nie tylko on potrzebował bliskości, choć to El zdecydowanie lepiej trzymała się w karbach.
    Szli powoli, a Elaine z ciekawością i przyjemnością podziwiała otoczenie. Miejsce naprawdę wydawało się niezwykłe, jakby magiczna bariera oddzielała ich od huku wielkiego miasta. Zerknęła na Lucasa dopiero wtedy, gdy zadał jej pytanie. Odczytała ten drobny przytyk, ale nie zgadzali się w tym konkretnym temacie od tak dawna, że naprawdę nic sobie z tego nie robiła.
    - Nigdy nie planowałam zostać modelką na pełen etat. Priorytetem były studia, na które musiałam zarobić, dlatego pracowałam w barze i brałam fuchy jako modelka. Miałam też okazję pouczyć się języka w naturalnym środowisku, dzięki temu kontraktowi w Japonii. Jednocześnie byłam zdecydowana, że po nim zakończę tę przygodę. I wtedy Matt wymyślił, żebyśmy razem otworzyli bar. Ja szukałam pracy, on chciał zainwestować pieniądze… no i pewnie trzymać mnie z dala od kłopotów. Zgodziłam się i tak to się wszystko zaczęło – przyznała. – Nieraz zastanawiałam się, co byłby, gdybym jednak zdecydowała się pracować jako tłumacz lub nauczyciel. Wątpię jednak, żebym była w stanie w pełni zamknąć się w czterech ścianach i żyć życiem gryzipiórka – dodała i uśmiechnęła się nieco niepewnie.
    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  26. Zapewne El faktycznie zwróciłaby się do Lucasa z pomocą, o ile poczułaby, że nie jest to dla niego problem. Oczywiście jej definicja problemu i jego zupełnie się ze sobą nie pokrywały, ale na to nie zamierzała zwracać uwagi, ponieważ chciała przede wszystkim czuć się dobrze sama ze sobą. Może komuś wydawać się to niewiele, ale dla samej Eagle była to ogromna zmiana z patrzeniem na własne życie.
    Uniosła brew, żeby spojrzeć na niego znacząco. Naprawdę chciał powiedzieć, że jest osobą, która nie popełnia błędów? Lub przynajmniej coś podobnego zasugerować? Na wszelki wypadek wolała na tę prowokację nie odpowiedzieć, ponieważ mogłaby popsuć popołudnie im obojgu, ale nieco spięła się w sobie i tylko prychnęła. Szybko przerzuciła swoją uwagę na otoczenie, żeby nie dać się wciągnąć w pułapkę własnych myśli.
    - Nie masz innego zajęcia czy go po prostu nie szukasz? – zapytała. Szczerze wątpiła, by Lucas nie mógł sobie znaleźć czegoś lepszego do roboty od kancelarii. Dawniej niby lubił tę pracę, ale teraz? Nie była już taka pewna. Poza tym sama wiedziała, że zmiany czasem są potrzebne, żeby ruszyć do przodu z własną psychiką. Zupełnie inną kwestią było to, że Lucas zwyczajnie był dobry w tym, co robił.
    Skinęła głową, gdy Black zapytał o Matta. Nie lubiła mówić o swojej dość dziwniej przyjaźni, bo zwykle musiała nieźle się nakombinować, żeby nie powiedzieć czegoś, co nie powinno trafić do uszu postronnych. W przypadku Lucasa pewnie informacja o tym, że przyjaciel jest płatnym mordercą, nie byłaby mile widziana.
    - Tak. To on uczył mnie samoobrony i strzelania – odpowiedziała powoli. – Kiedy wróciłam z Japonii i za bardzo nie wiedziałam, co powinnam ze sobą zrobić, bardzo mi pomógł. Najpierw z pracą, potem z barem. Jest współwłaścicielem lokalu, ale wszystkie upoważnienia przepisał na mnie, więc poza sprzedażą mogę zrobić wszystko. No i… to on opracowywał system bezpieczeństwa w barze. Sam wiesz, że… jest naprawdę dobry. – Zerknęła na Lucasa. Sama nie wiedziała czemu, ale chciała, żeby Black miał trochę szacunku dla jej przyjaciela, którego przecież w ogóle nie znał.
    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  27. Elaine przewróciła oczami, kiedy mężczyzna parsknął śmiechem. Mimo to sama też się delikatnie uśmiechnęła. Naprawdę dobrze było go zobaczyć go takim… mniej spiętym, mniej nerwowym. Nawet jeśli chwile te nie trwały długo. A może tym bardziej? Szczególnie, że potem jego dobry nastrój znowu gdzieś umknął. Delikatnie dotknęła jego ramienia, kiedy wyraźnie się wycofał i skupił na tym, co nie przyjemne. Pogłaskała i ze szczerą troską popatrzyła na niego.
    - Myślę, że znalazłabym dla ciebie inne zajęcia, więc gdybyś szukał jakiegoś, daj mi znać – odpowiedziała i uśmiechnęła się łagodnie, starając się zasugerować mu, że nie musi zapętlać się w tym mrocznym świecie.
    El prychnęła, gdy usłyszała odpowiedź Lucasa na temat Matta. Miała ochotę rzucić jakąś złośliwość, ale pierwsze, co przyszło jej do głowy, na pewno przekroczyłoby dozwoloną granicę. Na pewno Black nie powinien wiedzieć, że z Mattem również mieli jedna namiętną noc. Jedną, po której zgodnie stwierdzili, że nigdy więcej do tego nie może dojść, bo przyjemność przyjemnością, ale żadne z nich nie chce, by ich relacja zmieniła się w bezsensowny romans. Wszystko to miało jednak miejsce na długo przed tym, gdy Eagle poznała Lucasa Blacka.
    Zamiast więc ciągnąć bezsensowny temat Elaine sięgnęła po telefon i podała go Lucasowi.
    - Zrobisz kilka fotek? – poprosiła, a kiedy wciął od niej aparat, oddaliła się od niego, żeby zapozować na tle drzew. Po pierwszej chwili, kiedy nieco niepewnie rozglądała się wokół siebie, weszła w dobrze znaną sobie rolę. Po urywanych ruchach, kiedy mógł złapać ujęcia, ustawieniach ciała, próbie nadawania dynamizmu swoim pozom, mężczyzna mógł poznać, że faktycznie nie było to jej pierwsze zderzenie ze zdjęciami. Co prawda pierwszy raz pozowała w tak zakrywającym ciało stroju, ale było to pewne zadanie, które nawet ją bawiło. Wykorzystywała długą i ładnie rozkloszowaną spódnicę w zatrzymanych obrotach i omdlewających pozach. W końcu podeszła do Lucasa i wzięła telefon, żeby obejrzeć, co z tego wyszło.
    - No dobra… a teraz poproszę selfie – stwierdziła i uniosła aparat tak, żeby widać było ich oboje. Szturchnęła go łokciem, żeby się uśmiechnął. Po kilku zdjęciach nagle obróciła się i pocałowała go w policzek akurat wtedy, gdy aparat cykał fotkę.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  28. Elaine właśnie o tę beztroskę chodziło. O tę zabawę, którą mieli w trakcie spotkania z jej znajomymi. Przeszłość miała ich dręczyć do końca życia, więc jeśli nie chcieli zwariować, powinni się nauczyć zapominania bez wyrzutów sumienia. Zapominania na chwilę, na czas, gdy chcą dać sobie trochę szczęścia. Niepamięć jako rodzaj reakcji obronnej organizmu na to, czego nie potrafi znieść, nie jest zła. Nie oznacza nieczułości i bezwzględności, a właśnie to, że zbyt silne przeżywanie mogłoby sparaliżować wszystkie zdrowe odruchy. Do tego zaś lepiej było nie dopuszczać. El zatem chciała spróbować żyć. A osoba, przy której czuła się najbardziej sobą, a którą wybrała, był Lucas. Wiedziała, że może ponownie pożałować postawienia na niego, ale... to była szansa dla nich obojga i chciała ją wykorzystać. Między innymi dlatego, kiedy mężczyzna przygarnął ją do siebie i rzucił swoją pełną obietnic odpowiedź, ochoczo podjęła pocałunek. Przesunęła palcami po jego ramionach w stronę szyi, żeby ostatecznie spleść dłonie na jego karku. Musiała przy tym stanąć nieco na palcach, ale nie było to trudne, ponieważ Lucas przytrzymywał ją tak blisko siebie, że wygodnie się na nim oparła. Zupełnie naturalne wydawało się to, że odnajdywała w jego ramionach komfortowe schronienie. Zawahała się dopiero, gdy usłyszała głupie reakcje postronnych. Black jednak nic sobie z tego nie robił, więc nie opierała mu się i jeszcze chwilę trwała w tym namiętnym uniesieniu. W końcu jednak odsunęła się od niego leciutko, na tyle, by spojrzeć mu w oczy. 
    - Zgodzę się, że to było porządniejsze... i przyjemniejsze, ale obawiam się, że znacznie mniej fotogeniczne - powiedziała żartobliwie. Jej policzki były lekko zarumienione, a oczy śmiały się do niego z beztroską ufnością. - Mam nadzieję, że jakieś zdjęcia jednak wyszły... a tymczasem chyba powinniśmy ruszać dalej... ponieważ zebrała nam się ciekawska widownia. - Wskazała ruchem głowy na młodych łebków, którzy im się przyglądali. 
    Wkrótce Lucas zarządził powrót i Elaine wcale nie protestowała. Nieco denerwowała się przed tym, że w końcu mieli jechać do niego. Zastanawiała się, czy nie nazbyt pochopnie zgodziła się na wspólny weekend. Z drugiej strony... nie tak dawno nocowała u niego i oboje potrafili zachować się jak ludzie. Rzecz w tym, że chyba jasne było, czego oboje pragnęli... a Elaine ciągle zastanawiała się, czy jest na to gotowa. Nie wierzyła, że którekolwiek z nich byłoby w stanie potraktować ich seks jako coś bez znaczenia. Nim weszli do apartamentu, odepchnęła od siebie natrętne myśli i skupiła się na Lucasie. Oddała mu rzeczy i zdjęła buty, w końcu nie zamierzała paradować w ciężkich botkach. 
    - Jasne - odparła. - Jak najbardziej - dodała i ruszyła za nim. - Hmm... może białe wino? - zaproponowała. Podejrzewała, że Black ma w domu cały zapas wszelkich trunków, choć wina akurat raczej nie pijał. Ona jednak nie była fanką jego ukochanej whiskey, o czym z kolei dobrze wiedział Lucas. - Ale przedtem to chętnie wybrałabym po prostu ciepłą herbatę - stwierdziła po chwili namysłu. Stanęła tak, żeby nie wchodzić na jego kuchenne terytorium. 

    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  29. Elaine przewróciła oczami na ten Lucasowy romantyzm, ale mimowolnie się uśmiechnęła. Czasami topił jej serduszko, nawet jeśli nie chciała się do tego przyznać. I może słusznie, ponieważ spojrzenie, które chwilę później posłał ich podglądaczom, na pewno nie było urocze. W porządku, zgadzała się z tym, że powinni zostać sprowadzeni do właściwego poziomu, ale jednocześnie nie lubiła, kiedy Black stosował tę bezlitosną maskę. Choć podejrzewała, że mężczyzna wszył się w ten kostium z całą swoją skórą, czego doskonałym dowodem były tatuaże, to nie chciała, żeby ta część osobowości dominowała. Wiedziała, że Lucasa stać na więcej, nawet jeśli jego własny horyzont został drastycznie ograniczony. Ludzie są jednak zbyt skomplikowani, żeby sprowadzać ich do jednej tylko formy.
    W mieszkaniu Lucasa Elaine nadal czuła się dość niepewnie. Głównie dlatego, że wiedziała, iż Blackowi nie należy wchodzić w drogę, gdy ten coś robi. Nie potrafiła znaleźć sobie miejsca na początku ich znajomości, dużo czasu potrzebowali, żeby nauczyć się mieszkać razem, a teraz... cóż, w tej kwestii wrócili do punktu wyjścia. Głównie dlatego El nieco niepewnie weszła na teren kuchni i grzecznie usiadła na stołku, które wskazał pod blatem.
    - Może być i herbata, i wino - odparła rozbawiona, kiedy Lucas się wycofał. Z pewną ciekawością popatrzyła na fragment odsłoniętych pleców mężczyzny. Widziała go nagiego, kiedy u mniej nocował, ale w sumie chętnie obejrzałaby sobie jego tatuaże na spokojnie, bez drążej potrzeby innych doznań, natury niekoniecznie estetycznej.
    Z resztą głównie oberwowała jego działania, również wtedy, gdy w jej łapkach pojawiła się gorąca herbata. W końcu jednak zajrzała do telefonu, choć wcale nie czuła silnej potrzeby w tym zakresie. Był to raczej odruch związany z licznymi zobowiązaniami.
    - Kilka jest fajnych, wyślę fotografowi, żeby ocenił tło - odparła i uśmiechnęła się do Lucasa. - Na naszym wspólnym wyszedłeś na nieco przerażonego. Jakby flesz miał cię pochłonąć czy coś podobnego - dodała nieco rozbawiona i obróciła ekran, żeby mu pokazać. Potem jednak odsunęła się nieco i zrobiła mu fotkę przy garach.
    - To na dowód, że potrafisz wyglądać jak człowiek - dodała i uśmiechnęła się łagodnie. Poprawiła długą spódnicę i nieco wyprostowała się na stołku. Chociaż początkowo czuła się dziwnie w tym stroju, powoli zaczynała się przyzwyczajać. Jednak praktyka z niekiedy dziwacznymi kreacjami projektantów była doskonałym treningiem cierpliwości.
    - Na co dzień gotujesz sobie czy stołujesz się poza domem? - zapytała z ciekawości. W końcu wiedziała, że Lucas doskonale radzi sobie w kuchni, ale jednocześnie jest pracoholikiem, więc może nie mieć czasu na takie zajęcia.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  30. Elaine chciałaby żyć w przekonaniu, że w Nowym Jorku siła pięści nie ma znaczenia, ale niejednokrotnie doświadczyła, że jest inaczej. Ważne było, aby sięganie po siłę nie było pierwszym odruchem, a ostatecznością. Podejrzewała, że Lucas wykraczał poza tę granicę i raczej nie łatwo mu będzie się przyzwyczaić do innych... standardów.
    Elaine ogrzewała dłonie herbatą, ale popijała wino małym łyczkami.
    - Dziękuję, z pewnością tak byłoby najszybciej - przyznała. - Choć wolałabym nie zawracać ci głowy głupotami. - Potem Lucas zaczął odgrażać się narzędziem kuchennym, więc uśmiechnęła się lekko.
    - Cóż... nie sugeruję, że się boisz, tylko wychodzisz na wstraszonego - odparła i ukryła się na chwilę za kieliszkiem, żeby upić łyk jasnego napoju. Zdążyła odłożyć szkło na blat, gdy Lucas obrócił się i pochylił do niej. Z uwagą przebiegła wzrokiem po jego napiętych mieśniach ramion, żeby wreszcie spojrzeć w głębię jego ciemnych oczu. Nie, nie była płochą dziewczynką, która spłoniłaby się rumieńcem i uciekła przed jego dotykiem. Przeciwnie, podjęła wyzwanie, mimo że jej serce dziwnie drgnęło, gdy znalazł się tak blisko.
    - Zależy o jakim wydaniu mówimy - szepnęła. Już miała sama sięgnąć do jego warg, gdy nagle garnki dały o sobie znać i Lucas odwrócił się od niej. Powoli, żeby nie usłyszał, wypuściła powietrze z płuc. Odetchnęła głęboko, żeby nieco uspokoić nerwy.
    Wzięła swoją herbatkę i wino, po czym skierowała się do salonu, skoro Lucas zabrał się za talerze.
    - Znając twoją kuchnię, na pewno - odparła. Postawiła szkło i podeszła do okna, żeby popatrzeć na widoki, nim Lucas sobie ustawi talerze.
    - Wiesz... na co dzień nie zauważam, że mieszkam pod ziemią. Dopiero u ciebie czuję różnicę - przyznała i usiadła do jedzenia. Ostrożnie spróbowała. - Mówiłam, że będzie pyszne? - rzuciła, jakby z wyrzutem, że mógł pomyśleć coś innego w tym temacie.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  31. Elaine roześmiała się, gdy Lucas dawał pokazy świętego oburzenia na stwierdzenie, że wygląda na oburzonego. Nie uważała go za strachliwą osobę, ale każdy się czegoś boi. Lęk jest trudno kontrolować, a często jest poza jakimikolwiek ramami. W przypadku zdjęć kluczową rolę odegrało zaskoczenie, więc nie był to prawdziwy strach, a raczej pewnego rodzaju dyskomfort, który mógł odczuć mężczyzna, gdy zobaczył aparat. Nie była to jednak  kwestia wymagająca psychoterapii, skoro Lucas już po chwili uśmiechał się całkiem wesoło. 
    Eagle odwróciła się od okna i spojrzała na Lucasa uważnie. Zrozumiała, co miał na myśli, mówiąc o przywykaniu.
    - Pytanie, czy to, że coś staje się dla nas normalne, zwyczajne, to dobrze czy źle - odparła. - Człowiek ma niezwykłe umiejętności adaptacyjne, ale czy przekraczanie pewnych granic nie powoduje utraty tożsamości? - zastanawiała się.
    Potem pokręciła głową. Pora było zająć się jedzeniem i winem. Nie przeszkadzała jej cisza, która między nimi zapadła, ponieważ było to milczenie pełne zgody, a nie napięcia. Milczenie, które Lucas przerwał swoim oświadczeniem. Elaine spojrzała mężczyźnie w oczy, jakby chciała wyczytać z nich, co tak naprawdę dzieje się w głowie towarzysza. Spostrzegła jego napięcie, zaciśnięte dłonie. Sama odłożyła sztućce.
    - Lucas... najprościej po prostu o tym rozmawiać. Podobno kompromis to przegrana obu stron, ale myślę, że w naszym przypadku to pewne maksimum, które jesteśmy w stanie osiągnąć - powiedziała poważnie. Nie wiedziała, co konkretnie chciałby przeforsować mężczyzna, ale biorąc pod uwagę jego skupienie i wyraźną niepewność, mogła się spodziewać, że czegoś, na co ona nie byłaby chętna przystać. Westchnęła cicho, gdy odszedł, by napełnić kieliszki winem. Odsunęła się od blatu, bo wiedziała, że już nic nie przełknie. Podciągnęła nogi na siedzenie, przez co jej długa spódnica  ułożyła się na kształt kocyka. Sięgnęła po herbatę i upiła kilka łyków. Zastanawiała się, co zrobić, by Lucas się przed nią otworzył. Popatrzyła na niego, gdy wracał. 
    - Wybierz jedno swoje życzenie i opowiedz mi o nim - poprosiła. Wiedziała, że nie da się rozwiązać wszystkich problemów świata za jednym zamachem. 

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  32. Widziała, że Lucas nie jest zachwycony jest propozycją kompromisu. Nic więcej jednak nie mogła mu zaoferować, nie czuła się na to gotowa i wątpiła, by kiedykolwiek poszła jeszcze na przód z pełną wiarą i ufnością, że jej nie zostawi. Chciała mu wierzyć, ale nie mogła. Po prostu nie potrafiła.
    Chodzący po pokoju Black był dowodem na to, że nie tylko ona nie radziła sobie z obecną sytuacją zbyt dobrze. Targające emocje, nieproszone myśli i zupełny brak szerszej perspektywy to poważne ograniczenia w rozmowie, którą właśnie dość nieumiejętnie próbowali prowadzić. Wreszcie jednak Lucas usiadł na miejscu obok niej.
    - Chciałabym mieć takie moce, ale niestety nie posiadam - odparła. - Mogę jednak obiecać, że potraktuję twoje życzenia poważnie i zastanowię się, czy da się je zrealizować, a jeśli tak, to jak - dodała spokojnie, ciepłym tonem, którym próbowała przekonać go, że jego szczerość nie była i nie będzie błędem, nawet jeśli jego słowa nie zawsze się jej podobają.
    Nieco zdziwiła się, kiedy usłyszała jego niepewną odpowiedź i kiedy chwycił ją za rękę. Lekko ścisnęła jego dłoń, aby dodać mu odwagi.
    - Lucasie... to brzmi tak, jakbyś prosił mnie, żebyśmy razem zamieszkali - powiedziała cicho. Pokręciła głową.
    - Też bym tego chciała, ale... jeszcze nie teraz. Nie czuję się na to gotowa - przyznała. - Potrzebuję... przestrzeni, żeby rzeczy między nami były dla mnie... bardziej przejrzyste. - Spojrzała mu w oczy, żeby niewerbalnie przekazać Lucasowi, że i dla niej ta sytuacja nie jest łatwa. - Ale.... może moglibyśmy się częściej widywać? Na lunch, obiad... kawę? Żeby zbliżyć się do wspomnianej przez ciebie codzienności? - zapytała i popatrzyła mu w oczy.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  33. Elaine zauważyła zmianę w zachowaniu Lucasa po tym, co powiedziała. Widziała, jak się spiął, a jego mina stężała. Jego słowa i puszczenie jej dłoni. Wycofywał się i to w swoim wielkim stylu, jakby zrobiła mu krzywdę, że nie skoczyła radośnie w jego ramiona. To było irytujące i cholernie egoistyczne. Kiedy do tego zaczął opowiadać o tym, jak bardzo niemożliwe są ich spotkania, spięła się w sobie i dość energicznym ruchem wstała z kanapy.
    Najpierw przeszła kilka kroków, nerwowo zaciskająć palce na przedramionach, a potem obróciła się w jego stronę gwałtownie.
    - Serio, Black? Musisz mieć wszystko albo nic? Nie możesz, jak normalny człowiek, po prostu chodzić na spotkania, rozmawiać i miło spędzać czas? Jeżeli dla ciebie zwykłe obiady czy lunche są niemożliwe, to jaki ma to wszystko sens? - Wskazała ręką na otoczenie. - Po co mamy spędzać razem weekend, skoro w twoim założeniu i tak nie ma to znaczenia, bo przecież nie będzie czasu? Co chcesz osiągnać, skoro od razu się poddajesz? - Wyrzuciła z siebie. Była zła, ale bardziej rozgoryczona jego postawą.
    Zrobiła kilka kroków po salonie i wyjrzała przez okno. To, co przed chwilą Lucas powiedział, sprawiło, że zaczęła się zastanawiać, co w ogóle sama tutaj robi. Dlaczego sama się stara, żeby coś z tego wyszło? Przecież skrzywdził ją, zostawił, a teraz najwyraźniej nie zamierzał liczyć się z jej potrzebami. Dlaczego zwyczajnie nie zatrzaśnie mu drzwi przed nosem po raz ostatni? Dlaczego boli ją serce na samą myśl o tym? Pieprzony syndrom sztokcholmski pomyślała ze złością i spojrzała na Lucasa.
    - Po prostu jesteś tchórzem, który boi się włożyć energię w coś, co może się nie udać. Wybierasz zadania, przy których nie możesz przegrać. A w relacji tak nie ma. Zawsze może coś pójść nie tak. Wymaga rozmowy, starania się. Z obu stron. Nie oczekuję, że zawalisz pracę, żeby się spotkać, ale jeśli na myśl o spotkaniu widzisz same przeszkody, to znaczy, że wcale go nie chcesz, a cała ta poza, którą teraz odgrywasz, to sztuczne korzenie się, które tylko ma ukrywać twoje prawdziwe myśli. I wkurza mnie to. - Wydawało się że już skończyła swój monolog złości, ale obróciła się do niego. - Wyjaśnij mi, gdzie w tym całym układzie miałoby być miejsce dla mnie? Na półce za szklaną szybką?

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  34. Elaine prawdopodobnie powinna się go bać i byłaby to całkiem naturalna reakcja. Nie mogła też powiedzieć, że po plecach nie przechodziły jej ciarki, kiedy patrzył na nią wściekle. Rzecz w tym jednak, że El nie tylko nie była strachliwa, ale też niejednokrotnie sama prowokowała niebezpieczeńśtwo, więc nie zamierzała uciekać przed groźnymi minami Lucasa. W ogóle nie myślała o tym, że faktycznie byłby zdolny zrobić jej krzywdę.
    - Nie, nie wiem! Gdybym rozumiała, o co ci chodzi, nie pytałabym! - odpowiedziała ze złością. Wtedy Blackowi runęły ograniczenia i to on zaczął na nią wrzeszczeć. Widziała jego rozbiegane spojrzenie, nieco szalone i jednocześnie wściekłe i przerażone, jakby był rannym zwierzęciem. Nagle złapał ją boleśnie za ramiona i miała ochotę mu się wyszarpnąć, ale sparaliżował ją ten nagły gest do tego stopnia, że słuchała jego wyrzutów w milczeniu, a potem dała się zaciągnąć do sypialni. On dalej wrzeszczał, a ona próbowała zrozumieć z tego cokolwiek, odróżnić jego słowa od własnych uczuć, co wcale nie było łatwe. Czuła się zagubiona, wściekła, bolały ją ramiona. Do tego Lucas wcale nie wydawał się być w lepszym stanie.
    W końcu odsunął się od niej. Po tym, jak wskazał jej, gdzie znajduje się jej bar. Zacisnęła zęby i przez chwilę patrzyła na mężczyznę, a potem na wskazane przez niego miejsce.
    - Jesteś debilem - mruknęła i ponownie zamilkła na dłuższą chwilę, jakby te słowa miały jej pomóc w uporządkowaniu myśli. I chyba faktycznie tak było, bo potem obróciła się w jego stronę.
    - O tym mówię cały czas, Black. O tym, że wrzeszczysz na mnie lub robisz coś równie impulsywnego, zamiast wyrazić swoje potrzeby lub uczucia. Naprawdę myślisz, że miałabym coś przeciwko temu, żebyś po pracy do mnie przyjechał? Posiedział? Pogadał? Na pewno byłoby to rozsądniejsze od gapienia się w tę cholerną szybę. Teraz czuję się osaczona, jakbyś spróbował mnie śledzić, bo nie robisz tego otwarcie. - Próbowała mu wyjaśnić, co czuje. Nie krzyczała. Mówiła stanowczo, ale spokojnie, jakby w niej przeskoczyło. Może dlatego, że mimowolnie zaczęła masować ramiona, które wcześniej ściskał. - Mówisz, że nie jestem trofeum , że jestem dla ciebie ważna. To dlaczego zachowujesz się tak, jakbyś na mnie polował? - zapytała. Spojrzała mu w oczy. Ignorowała jego ból i zagubienie. Ignorowała jego emocje. Nie dlatego jednak, że się dla niej nie liczyły, a dlatego, że jedynie w takich momentach mogła wydusić z niego coś więcej. W takich chwilach, gdy porzucał swoją wyrachowaną postawę, mogła dobić się do jakiegoś ułamka prawdy, a tej potrzebowała, by poukładać własne myśli.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  35. Jednocześnie oczekiwała od niego odpowiedzi i się jej nie spodziewała. Oczekiwała, ponieważ jej potrzebowała. Czuła, że jeśli sobie pewnych spraw nie wyjaśnią, uczuć nie wyznają, nie będą w stanie funkcjonować i regularnie będą się potykać tak, jak dzisiaj. Nie sądziła jednak, że Black spełni jej zachciankę, ponieważ zwykle umykał przed odpowiedzią. Może dlatego ugięły się pod nią nogi, kiedy Lucas jednak zaczął mówić.
    I zupełnie się posypał.
    Elaine patrzyła na niego zdumiona i niepewna. Nie wiedziała, jak ma zareagować. Raz widziała go w takim stanie i wtedy siedział pod ścianą jej budynku, za co między innymi został przez nią skopany. Ten jednak rodzaj działania nie wydawał się adekwatny do obecnej sytuacji. Zadrżała więc, gdy zobaczyła łzy na jego policzkach.
    I wiedziała, że sama go do tego doprowadziła. Mogła przecież przerwać tę kłótnię, opanować. Widziała chwilę wcześniej, że Lucas pogrąża się coraz bardziej i jest na skraju wytrzymałości. Sama popchnęła go w tę przepaść, bo chciała coś dla siebie uzyskać... kosztem jego uczuć i cierpienia... Uświadomienie sobie tego spowodowało, że zakuło ją w sercu z wyrzutów sumienia. Czy miała prawo tak go maltretować?
    Zacisnęła palce na przedramionach, w tych miejsach, za które wcześniej on sam ją trzymał, a na których miały niedługo wyjść siniaki. Ból spowodował, że otępiały z wrażenia mózg zaczął na nowo pracować.
    Ostrożnie do niego podeszła. Usiadła w milczeniu obok. Objęła go ramieniem i przyciągnęła tak, żeby przytulił twarz do jej ramienia. Nie wiedziała, co mówi się płaczącym ludziom, jak się ich pociesza. Tym bardziej nie wiedziała, co powiedzieć zranionemu mężczyźnie, który był dla niej jednocześnie źródłem bólu i miłości. Nie zamierzała kłamać i mówić, że wszystko jest w porządku, że jej nie straci, bo nawet tego wieczoru była gotowa wyjść i zatrzasnąć za sobą drzwi. Nie mogła też patrzeć na jego bezsilność i cierpienie, do którego go doprowadziła.
    - Nie wiem, Lucas - powiedziała cicho. - Nie wiem, jaki to wszystko ma sens, ale jeśli mamy go kiedykolwiek odkryć, to nie możesz się bać mówienia mi o swoich uczuciach. Inaczej będziemy się zderzać z tą ścianą za każdym razem - wyszeptała i pocałowała go w czubek głowy.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  36. Kiedy poruszył się, ostrożnie go puściła, ale jedną dłoń i tak położyła na jego kolanie na znak, że nie ucieka. Gdy wspomniał o weekendzie, przemknęło jej przez myśl, że może powinna wrócić do poważnej rozmowy, ale wycofała się z tego pomysłu. Byłoby to zbyt bezwzględne i nieczułe, biorąc pod uwagę jego stan. Powinno jej wystarczyć to, co zaproponował na koniec. Szczególnie, że potem nawet spróbował się uśmiechnąć i wyglądało to naprawdę uroczo. Załzawione błękitne studnie i ciele potężnego piekielnika. Sama uśmiechnęła się lekko.
    - Spróbujmy - odpowiedziała. - Czasem ja bywam w centrum, niekiedy ty jesteś w okolicy... nie musimy robić wielkich planów. Możemy się po prostu zdzwaniać, gdy tylko będzie okazja - dodała spokojnym, łagodnym tonem. Lekko uścisnęła jego dłoń. Potem jednak uśmiech zniknął z jej twarzy. Potarła jego mokry policzek.
    - Przepraszam, że przeze mnie płakałeś - powiedziała cicho. Czuła wyrzuty sumienia z powodu tego, do czego go doprowadziła. - Nie mówię, że ci się nie należało... po prostu było to... wredne - dodała bardziej żartobliwym tonem, ale nie mógł mieć wątpliwości, że mówiła szczerze. Potem potrząsnęła głową.
    - Co do weekendowych planów... jaki był twój? - zapytała, żeby zmienić temat na przyjemniejszy.... a przynajmniej na to liczyła.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  37. Elaine naprawdę starała się poprawić sytuację między nimi. Może robiła to nieumiejętnie i też często nie rozumiała, o co chodziło Lucasowi, ale się starała. Nie zapomniała tego, co zrobił, ale starała się nie przepracowywać tego w każdej chwili, gdy byli razem. Może nadzieja, że jej więcej nie skrzywdzi była z jej strony niezwykłym wyrazem naiwności, ale przecież robiła to dla siebie i nikogo innego. Chciała, by znowu był w jej życiu. Ryzykowała, może miała kiedyś tego pożałować, ale ryzykowała i nie zamierzała się poddać. Jeszcze nie.
    Spojrzała nieco weselej na Lucasa, który wskazał na łóżko. Cóż... spodziewała się, że umieścił ten punkt w swoim programie. Nigdy nie ukrywał, że lubi seks, a biorąc pod uwagę, że oboje zwykle do tego dążyli, nie było błędem zakładać, że w którymś momencie mogli się znaleźć w sypialni.
    - Przyznam, że i ja wyobrażałam sobie wizytę w twojej sypialni nieco inaczej - odparła. Mimowolnie poprawiła swoją długą spódnicę. Lucas nie przecież nie wiedział, że ten purytański strój skrywał nieco inne odzienie pod spodem. Nie zamierzała mu jednak o tym mówić.
    Ujęła jego dłoń i wstała. Uniosła pytająco brew, gdy znaleźli się bardzo blisko siebie.
    - Tak... myślę, że wino to dobry pomysł - odparła. Drgnęła nieco, gdy dotknął jej policzka. - Chyba powinniśmy też posprzątać po jedzeniu - dodała. - Insekty chodzące po stole są mało seksowne - rzuciła żartobliwie. Nie był to prawdziwie radosny ton, ale na tyle tylko było ją stać po dramatycznej rozmowie. - Może... po prostu włączymy jakiś film i poleżymy razem? - zaproponowała nieco niepewnie. Bała się ciszy, która mogłaby zawisnąć między nimi.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  38. Elaine zupełnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że Lucas mógł z rozpaczy przeskoczyć tak łatwo w pożądanie. Jej myśli nadal krążyły wokół zupełnie innych tematów, mózg analizował sytuację, a pokręcona psychika dramatyzowała, czy nie popełniła kolejnych błędów. Spokojnie ruszyła za nim z pokoju. Ściskała jego dłoń, co uznała raczej za oznakę rozejmu niż jakiejś intymności.  Może dlatego zupełnie nie wyczuła tego, co przeżywał Lucas. Zorientowała się, że coś jest nie tak, kiedy mężczyzna zamiast przejść dalej, zatrzymał się w drzwiach. Zmarszczyła brwi, kiedy on jej się uparcie przypatrywał. I wtedy ją pocałował. Rozchyliła usta i pozwoliła mu na te namiętne pieszczoty, ale nie od razu jej mózg podążył za ciałem, które przecież dobrze go znało i niemal bezwiednie reagowało na bliskość. Znalazła swoje miejsce w jego ramionach, jej wargi włączyły się w ten nieco pijany taniec, a dłonie podążyły na jego ramiona. W końcu i umysł odnalazł właściwą drogę do miejsca, w którym się znajdowali. Wtedy odkryła, że jej serce bije mocniej, otacza ją jego zapach, a pocałunek niepokojąco elektryzuje. Zrozumiała też, że nie jest to pocałunek, który ma odwrócić jej uwagę od problemu, o co posądziła go kilka miesięcy wcześniej, ani puste pożądanie. Czuła, że jest w nim oddanie i pragnienie. A może jakaś prośba nawet? Pozostawało zaś pytanie, czy powinna na to odpowiadać... czy ustalanie granicy ma sens? A przede wszystkim... czego sama pragnie?Przesunęła dłoń na jego klatkę piersiową i delikatnie przerwała pocałunek. Popatrzyła w te jego niebieskie oczy i uśmiechnęła się łobuzersko.- To mi nie wygląda na sprzątanie - stwierdziła. Musnęła wargami jego policzek. - Możemy do tego wrócić za kilka minut? - zapytała. - Sądzę, że to może być nasza ostatnia atrakcja na ten wieczór, a wolałabym, żeby nie obudził nas Pat w środku nocy rozliczeniem kasy. 
    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  39. Fakt, że właśnie przez dotyk i czułość tak doskonale się rozumieli, był jednym z powodów, dla którego go nie odtrąciła. Choć zrozumienie tego zajęło jej nieco czasu, a przede wszystkim przekonanie się, że Lucas nie chciał jej wykorzystać, a po prostu przekazać swoje uczucia. Emocje, których w inny sposób wyrazić nie potrafili. Żadne z nich. Słowa "kocham", "zależy mi" czy "zostań" nie miały w sobei tyle mocy, co taki pocałunek. Elaine widziała ten uśmiech Lucasa i musiała przyznać, że rozgrzewał on jej serce. Po Blacku widać było szczęście, po które w ostatnim czasie zwyczajnie nie sięgał i dlatego jego mina, spojrzenie i ton były dla Elaine pocieszeniem. - Obawiam się, że przy takim sprzątaniu miałbyś okropny bałagan w mieszkaniu - odparła rozbawiona. Potem Lucas znowu ją pocałował, ale już krótko. Parsknęła cicho, gdy usłyszała komentarz Lucasa o jej bracie. - Powiedz, że nie miałbyś do niego pretensji, gdyby się tak nie martwił - odparła El. Puściła dłoń mężczyzny i zabrała swój telefon ze stołu, po czym skierowała się do łazienki. Przed zniknięciem za drzwiami popatrzyła jeszcze na Lucasa. - Patrick martwi się o mnie na miarę swoich możliwości. Nie mogę wymagać więcej, a przyjmuję to, co dostaję - stwierdziła i znikła za drzwiami. Faktycznie zadzwoniła do baru, ale też potrzebowała pobyć chwilę sama. Kiedy wyszła z łazienki, na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, a na Lucasa popatrzyła znacznie spokojniej niż wcześniej. Bez oczekiwania, złości czy pretensji. Powiedziała sobie jedno: żyj, czuj i korzystaj, bo nigdy nie wiadomo, kiedy magiczna chwila się skończy. Rezygnowanie z niej ze strachu byłoby dokładnie tym, co zarzuciła Lucasowi nie tak dawno. Dlatego podeszła do niego i pocałowała go lekko. - Wiesz, że mam tremę? To dość głupie - stwierdziła wesoło.  
    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  40. Elaine raczej nie liczyła, że Lucas i Patrick kiedykolwiek się dogadają. Potrzebowała jednak, żeby chociaż tolerowali wzajemnie swoje istnienie. Jak na razie byli od tego dalecy, bo żaden nie potrafił ominąć tematu bez przytyku lub komentarza.
    - Odpuść mu - odparła. - Naprawdę stara się być dobrym bratem.
    Później temat Patricka zginął śmiercią naturalną, ponieważ po powrocie z łazienki oboje byli zajęci czymś zupełnie innym.
    Elaine naprawdę się denerwowała. Chociaż ciągnęło ich do siebie i sam seks nie wydawał się przecież problemem, to nie byli tymi samymi ludźmi i... El nie wiedziała, czy do końca akceptuje samą siebie, a co dopiero jego. Bała się też... że wiele ich wyobrażeń o sobie to tylko wspomnienia ubarwione tęsknotą. Westchnęła cicho, kiedy ją objął i pocałował. Chciała odnaleźć się w jego ramionach. Poczuć dawno zagubioną więź między nimi.
    Lucas obdarzał ją pocałunkami z dużą delikatnością i czułością, co powodowało jednocześnie lekkie łaskotki, jak i drżenie jej ciała. Potrzebowała wyłączyć mózg, a jego działanie w tym pomagało.
    Jej wierzchnie ubranie zdecydowanie nie pomagało mu w pieszczotach. Mocno zabydowana bluzka i długa, wysoka spódnica ukrywały wszystko, co miała do pokazania. Pod spodem jednak krył się zupełnie inny strój. Składał się z koronkowego biustonosza, który niby zakrywał całe piersi, jednak materiał był jednocześnie na tyle cienki i rzadki, że nie pozostawiał wyobraźni zbyt wiele do uzupełnienia. Niżej zaś miała na sobie koronkowe figi, które odpinały się na bokach dla łatwiejszego... użytkowania, oraz pas, który podtrzymywał pończochy. Owszem, dzień był ciepły, ale nie aż tak, żeby chodzić z gołymi nogami, a przy okazji mogła pokazać mu nieco inny strój... Teraz jednak Lucas musiał pogodzić swoje plany z możliwościami, które miał przed sobą.
    I trzeba było przyznać, że radził sobie bardzo dobrze.
    Jego pocałunki, muśnięcia, dłonie, który zdawały się eksplorować każdy fragment jej skóry, sprawiały, że niewiele zostało jej do zrobienia. Za każdym razem, gdy próbowała go pochwycić, umykał jej. Nie lubiła pozostawać bierna, ale póki stali, niewiele mogła zrobić. Palcami przebiegała po jego ramionach i karku, wplała w jego włosy. Odchylała jego kołnierzyk, żeby dotrzeć dalej, odsłaniała skrawki tatuaży... Guzik po guziku próbowała pozbawić go koszuli i jednocześnie czuła się sfrustrowana swoim niedołęstwem, jak i podniecona tym, co on z nią robił. Mimowolnie inne sprawy odchodziły na dalszy plan, a już szczególnie wtedy, gdy przed nią klęknął.
    Gdy znalezła się na kanapie w pierwszej kolejności sięgnęła po pocałunek. Wykorzystała też okazję do pozbawienia go koszuli i odsłonięcia tego niesamowitego ciała. Linie tatuaży przeplatających się ze sobą czarnymi szlakami, linie mięśni falujących przy każdym ruchu. Jej oczy pochłaniały ten widok, a palce podążały ścieżkami załamań prawdziwych i namalowanych.
    Wkrótce jednak znowu jej umknął. Popatrzyła na niego z uśmiechem, jej oczy lśniły od przeżywanych doznań, a piersi falowały od przyspieszonego oddechu i mocnego bicia serca. Westchnęła z przyjemności, gdy podjął swoje pieszczoty na nowo. Przez chwilę wahała się, czy nie powinna narzucić mu czegoś, zmienić tego układu, ale jego działania sprawiły, że po prostu poddała się tym pieszczotom.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  41. Elaine łatwo było całkowicie poddać się jego działaniom i na chwilę zapomnieć o wszystkim, skupić się tylko na tych doznaniach, które jej oferował. Znał ją i wiedział, jak sprawić, by świat nie miał dla niej znaczenia, gdy są razem. Dotyk, głos… Czasem potrafił zagrać na niej jak na instrumencie, który zgodnie z poleceniem sprawnego muzyka wydobywa z siebie to, czego on sobie zażyczy, innym razem jej przekorna natura brała górę i powstrzymywała jego wszechwładną dominację. Od ich pierwszego spotkania jasne było, że żadne z nich nie lubi być biernym świadkiem wydarzeń, nie ważne, czy chodzi o zbliżenie, czy zwykłą rozmowę. Oboje lubili panować, ich charaktery nie raz się ze sobą ścierały, a każda pieszczota, pocałunek i gest były przesiąknięte tą nie zawsze pokojową walką. I to wszystko dawało im niesamowitą satysfakcję, zadowolenie i podniecenie. Pasję, którą nie dało się nasycić.
    Elaine nie zdawała sobie sprawy z upływu czasu. Z zachwytem przeżywała każdą chwilę, badała jego ciało, poznała je na nowo. Zatracała się w tej bliskości. Kiedy wreszcie opadli na łóżko, spoceni, nasyceni, El czuła zmęczenie fizyczne, ale coś w jej wnętrzu grało radośnie na wszystkich dzwoneczkach świata. Przytuliła się do piersi Lucasa.
    Parsknęła cicho, gdy stwierdził, że za nią tęsknił. Miała ochotę rzucić jakiś złośliwy komentarz, ale powstrzymała się. Wątpiła, by coś takiego im pomogło, poza tym zupełnie nie pasowało jej wyciągać argumenty do kłótni po tym, co między nimi zaszło tego wieczoru. Wiedziała, że dla Lucasa bliskość fizyczna była sposobem na wypowiedzenie emocji, których nie potrafił nazywać słowami. Wiedziała to i czuła. Świństwem wiec wydawało jej się teraz wykorzystywanie jego słów przeciwko niemu. Szczególnie po tym, jak nie tak dawno prosiła go o szczerość.
    - W takim razie nie zostawiaj mnie więcej – odparła spokojnie. Oczywiście była w tych słowach pewna wymówka, ale i znak, że nie zamierza wstać i wyjść, że oczekuje czegoś więcej od niego.
    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  42. [Zamiast pochwalić Muminka za prace, to tu takie docinki :P]

    Elaine odpoczywała, przytulona do niego. Nie po raz pierwszy wodziła palcami po liniach jego tatuażów. Zastanawiała się nad sensem lub znaczeniem poszczególnych znaków. Wolała o to nie pytać, aby nie przywoływać trudnych wspomnieć, więc pozostawały jej tylko domysły.
    Nagle Lucas wygłosił swoją deklarację, więc spojrzała na niego pytająco, a potem skinęła głową.
    - Dobrze – odparła. Nie protestowała, chcąc dać mu do zrozumienia, że nawet jeśli naprawdę by nie umarł, dla niej będzie martwy, jeśli ponownie ucieknie. Następnie uśmiechnęła się kpiąco.
    - Nie starałam się wystarczająco, więc nie poczytuj sobie tego za sukces – odparła spokojnie. Ponownie spojrzała na jego tatuaże, a potem na swój brzuch. Nie byli już tamtymi ludźmi, którzy w przypływie lekkiego szaleństwa kochali się przez całą noc, by rano rozstać się bez słowa. Zmienili się, ich dusze stały się mroczniejsze i pełne bólu, a ich ciała były tego świadkami. Czarne na jego ciele, jasne blizny na jej skórze. Mimowolnie podniosła dłoń i dotknęła miejsca, w którym był okrągły ślad po kuli, a potem powiodła palcem po liniach zostawionych przez noże, kiedy Lucas znalazł ją u niej w mieszkaniu we krwi.
    - Może i ja powinnam zrobić sobie tatuaż… - mruknęła do siebie bardziej niż do niego. Potem spojrzała pytająco na mężczyznę, który swoimi słowami wybił ją z zamyślenia. Tak jak późniejszy całus.
    - Zdecydowanie prysznic. Było przyjemnie, ale wolę nie psuć tego wrażenia porannym dyskomfortem – odparła i usiadła na łóżku. Popatrzyła na niego z uśmiechem. – Ogarniesz łóżko czy ci pomóc? – zapytała. W sumie liczyła, że sam zadba o porządek, a ona spokojnie się umyje. Wspólny prysznic mógł się w końcu skończyć inaczej niż myciem.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  43. Elaine naprawdę wolała nie myśleć zbyt wiele o przeszłości. Podejrzewała, że żadnego z nich nie spotkałoby z tej okazji nic dobrego. Zbyt wiele przeszli. Mogli jedynie starać się zbudować jakąś przyszłość. Nie liczyła na radosne „i żyli długo i szczęśliwie”, zadowoliłaby się „żyli i się nie pozabijali”. Czy to tak wiele?
    Pokręciła głową.
    - „Zawsze”… to brzmi tak patetycznie i nierealistycznie. Wszystko przemija i tak powinno być. Nawet jeśli ma to szczególne miejsce w naszym sercu, to pewnego dnia zniknie, a wtedy pozostanie ból. Nie chcę, żeby żal był wieczny – powiedziała uczciwie. – Chciałabym wierzyć, że wspomnienie wystarczy, by utrzymać miłość, ale… obawiam się, że na końcu będzie tylko rozgoryczenie – dodała cicho. Cieszyła się, że nie muszą tego tematu kontynuować.
    - Wspólną kąpiel możesz rozważyć jutro – odparła. – Dziś wolałabym się jednak po prostu umyć… - westchnęła. Niedługo potem zniknęła w łazience i faktycznie zabrała się za szybki prysznic. Skończyła akurat wtedy, gdy Lucas toczył rozmowę.
    Wysunęła się z łazienki w luźnej koszulce i majtkach, po czym stanęła pod ścianą i oparła się wyczekująco o nią.
    - To tyle jeśli chodzi o twoje wolne, co? – zapytała. Nie zamierzała pytać, o co chodzi. Jeśli będzie chciał, to sam powie. Z resztą nie słyszała, z kim rozmawiał, więc nie zamierzała robić mu awantury bez konkretnego powodu.
    - Choć to chore, żeby ktoś dzwonił o tej porze – przyznała i ukryła się, bo miała ochotę ziewać. – Po prostu podrzucisz mnie jutro do domu, ok? Na razie po prostu idę spać – mruknęła i bez słowa po prostu zameldowała się do łóżka.
    Ok, nie zrobiła mu awantury i starała się zachowywać dojrzale. Jednak wbrew sobie była zła i nie podobało jej się, że ktoś w środku nocy psuje ich weekendowe plany.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  44. Elaine nie była zadowolona z tego, że Lucas zamierza gdzieś zniknąć. Nie powinien się temu dziwić. Miała naprawdę słabe doświadczenia związane z jego znikaniem. A fakt, że z dużym prawdopodobieństwem rozmawiał z kobietą, zdecydowanie nie działał na jego korzyść.
    Nic zatem dziwnego, że poszła ukryć się pod kołdrą. Powinien być zadowolony, że była zbyt zmęczona, żeby zabrać swoje rzeczy i wyjść od razu. Ani drgnęła, gdy ją do siebie przyciągnął i subtelnymi pieszczotami próbował…. No właśnie co? Ugłaskać ją? A jego groźba wyrażona żartobliwym tonem spowodowała, że miała ochotę udusić go poduszką.
    Nic nie podziwiała, żeby nie zacząć się kłócić. Zamknęła tylko oczy i oddychała nie do końca spokojnie. Długo jeszcze nie zasnęła, walcząc ze sobą. Była zagubiona i zła, a emocje i buzujące w niej wrażenia całej nocy nie pomagały w wyciągnięciu jakichkolwiek sensownych wniosków.
    W końcu zapadła w niespokojny sen. Słyszała, gdy wychodził, ale nie poruszyła się, bo musiałaby coś powiedzieć, a nadal nie wiedziała, co miałoby to być.
    Kiedy jednak drzwi za Lucasem się zamknęły, wstała z łóżka. Ubrała się w zwykły T-shirt i spodnie, po czym poszła zaparzyć sobie mocną kawę. Następnie przeszła się po mieszkaniu. Znalazła wyjście na taras, więc znalazła sobie koc i usiadła na dworze, choć temperatury zdecydowanie takiemu wypoczynkowi nie sprzyjały. Liczyła jednak, że nieprzyjazna aura wybudzi ją nieco i otrzeźwi. W głowie kotłowało jej się wiele pytań. Czy nie przesadzała z reakcją na wyjście Lucasa? Czy powinna być zła, że ktoś wydzwania do niego po nocach? Czy była zazdrosna? Czy miała prawo do zazdrości? Czy ufała mu na tyle, by być z nim? Czy wczorajsza groźba… ją wystraszyła? Czego chciała dla siebie? Czy słusznie chciała mu…im dać kolejną szansę?
    Rzecz w tym, że nie znajdowała odpowiedzi na żadne z tych pytań, a powrót Lucasa zbliżał się wielkimi krokami.


    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  45. [Choć z uwagi na nową historię Blacka naprawdę próbowałam wybić sobie z głowy pomysł wspólnego wątku ten nie chce opuścić jej już od ponad tygodnia, więc ostatecznie postanowiłam go z siebie zrzucić. A nóż widelec jednak się mylę i coś z tego wyjdzie.
    Otóż zastanawiałam się, czy Raji mogłaby skorzystać, nawet na początku po kryjomu, z jego usług po tym, gdy została niesłusznie oskarżona o zabójstwo. Dokonał go jednak jeden z najbliższych współpracowników jej narzeczonego po tym, gdy ten wręczył mu podkradzioną wcześniej dziewczynie broń. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że Romka zanadto boi się wysłanników swego byłego męża, by pozwolić sobie na utratę ochrony, którą zapewnia jej rodzina Charlesa, z którym w dodatku jest w ciąży (o czym on jeszcze nie wie). ]


    Raji

    OdpowiedzUsuń
  46. Elaine podniosła na niego spojrzenie, które dość dosadnie wyrażało to, co sądziła o jego pytaniu.
    - A widziałeś godzinę za zegarku? – zapytała nieco kpiąco, a potem przeniosła spojrzenie na kubek z kawą i upiła kolejnego łyka. Nie, nie chciała wywoływać awantury, ale nie była w najlepszym nastroju, więc byle co mogło spowodować jej złość. Naprawdę niewiele potrzebowała, żeby zrobić mu karczemną awanturę. Głównie dlatego, że sama jeszcze nie pogodziła się ze swoimi myślami.
    Z pewnością mocno kontrastowało jej gburowate zachowanie z jego nonszalancją.
    Po kolejnym łyku kawy była gotowa, żeby zadać jakieś względnie sensowne pytanie. Nie dotyczyło ono kluczowych spraw, ale przynajmniej pozwalało jej odsunąć myśli od tego, co było mało przyjemne.
    - Masz jakąś wizję tego dnia?
    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  47. Rozbawienie Lucasa jakoś jej się nie udzielało. Zdołała jednak nie wybuchnąć i nieco się wyciszyła, kiedy w milczeniu patrzyli na panoramę miasta. Miała świadomość tego, że jej złość niczego nie zmieni , a jedynie sprawi, że będzie coraz bardziej rozgoryczona. Najrozsądniej byłoby mu powiedzieć, co czuła na temat tego wszystkiego, ale jak na razie nie czuła się na to gotowa. Może… później.
    Elaine spojrzała na mężczyznę z ciekawością, kiedy wspomniał o rejsie.
    - Rejs brzmi… bardzo snobistycznie. Możemy jednak skorzystać z opcji turystycznej – zauważyła. Nie wiedziała, o jakiej możliwości myślał Lucas. – I… chcesz zrobić rundkę wokół Statui Wolności czy coś mniej standardowego? – zapytała.
    Podała mu rękę, gdy zdecydował, że pora na śniadanie. Gest był stanowczo na wyrost, ale… to Lucas. Lubił gesty. Symbole. I to nie było nic złego, choć tego dnia wyjątkowo łatwo było Elaine rozdrażnić.
    Powoli weszła za nim do mieszkania, potem do kuchni.
    - Kawa – odparła na pytanie o bajgla i chociaż jedną kawę już wypiła, podeszła z kubkiem do ekspresu. Tak, zdecydowanie mogła się żywić samą kofeiną, choć to z pewnością by go nie uszczęśliwiło. – I ewentualnie pół bajgla – dodała, żeby go już nie drażnić. A może żeby nie słuchać jego kazań?

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  48. - Myślę, że możemy wybrać się na taki… rejs – odpowiedziała spokojnie.- Faktycznie pewnie wszędzie będzie tłum. Nawet w Central Parku – dodała i zamyśliła się. Wcale nie czuła ogromnej potrzeby spędzania czasu na dworze. Z drugiej strony nie chciała siedzieć w tym apartamencie jak w zamknięciu. Pewnie wkrótce zaczęliby się na nowo wzajemnie wkurzać, a to mało zdrowe rozwiązanie.
    - Może i obiad zjemy gdzieś na mieście? – zaproponowała.
    Podniosła brew, żeby spojrzeć znacząco na mężczyznę, gdy wspomniał, że kawa bywa jego śniadaniem. Ok, w tym względzie byli do siebie podobni. I żadnemu na zdrowie to nie wychodziło. Miała tylko nadzieję, że teraz i Lucas zje coś porządnego.
    Przyglądała się jego pracy w milczeniu. Nie było one złowrogie czy napięte. Raczej spokojne. El zwalała na nieprzespaną noc fakt, że sama nie była szczególnie rozmowna. Chętniej oddychała przyjemnymi zapachami i oddawała się rozmyślaniom. W pewnym momencie Black podjął temat jakiegoś spotkania.
    - Emm… jeśli to dla ciebie ważne, to jak najbardziej możemy się umówić – odpowiedziała. – daj tylko znać gdzie i kiedy, żebym mogła ustawić pracę odpowiednio do tego – dodała. Była ciekawa, o co chodzi, ale starała się powstrzymać cisnące się jej na usta pytanie.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  49. Biorąc pod uwagę ich ogólne funkcjonowanie, mogli stanowić idealny przykład tego, jak nie żyć zdrowo. Szczególnie, że w gruncie rzeczy funkcjonowali w podobnym stylu. Może z tą różnicą, że Lucas częściej łapał drzemki nocą, a ona za dnia. O śnie trudno było tu w ogóle mówić.
    Wzruszyła ramionami, kiedy wspomniał o kolejkach. Zdecydowanie bardziej od niego była do nich przyzwyczajona.
    - Jak normalni ludzie. Może nas to nie zabije – odparła z lekką złośliwością, ale uśmiechała się lekko.
    Zabrali się za jedzenie, a El zupełnie przypadkiem zauważyła uśmiech mężczyzny. Czy to oznaczało, że… był szczęśliwy? Czy któregokolwiek z nich mogło być po prostu szczęśliwe? Choć przez chwilę? Nie była tego wcale pewna. A może po prostu samej sobie na coś podobnego nie pozwalała?
    W końcu kobieta wstała, by iść się ogarnąć, kiedy Lucas złapał ją w ramiona. Nieco dziwne było to, jak ją przytulił. Jakby miała się za chwilę rozpaść na kawałki. Nieco ją to zdziwiło, ponieważ przecież nic jej nie groziło. Była cała i zdrowa.
    - Ja ciebie też, idioto – mruknęła, niby zła, ale uśmiechnęła się i po chwili uciekła się doprowadzić do ładu.
    Wróciła obrana w lekką sukienkę i trampki. Choć raz zrezygnowała ze swoich szpilek. Głównie dlatego, że te buty zajmowały mniej miejsca w torbie…

    Elaine

    OdpowiedzUsuń
  50. Podobieństwa sprawiały, że lepiej się wzajemnie rozumieli, ale jednocześnie częściej dochodziło między nimi do tarć, ponieważ żadne nie było skore do odpuszczania i właściwie walczyli o każdą zasadę, nim doszli do ładu. I wszystko wskazywało na to, że właśnie zaczynali cały ten proces od nowa.
    Parsknęła cicho śmiechem, gdy Lucas zrobił minę primadonny i wspomniał o uszczerbku na swoim wizerunku.
    - Jeśli będziesz nerwowo tupał stopą w ziemię, to obiecuję ci, że dostaniesz po głowie – zastrzegła.
    W końcu ruszyli do wyjścia. Najwyższa pora. Na jego pytanie odpowiedziała znaczącym spojrzeniem.
    - Tobie życie naprawdę jest niemiłe – stwierdziła. – Jedziemy metrem – dodała takim tonem, jakby tłumaczyła coś wyjątkowo tępemu dziecku. Niemniej dała mu się chwycić za rękę. Nie miała nic przeciwko temu, mimo że w pierwszej chwili przeszył ją lekki dreszcz. Niemniej sama ścisnęła lekko jego dłoń. Nie przypominała sobie, by kiedykolwiek chodzili w ten sposób. Szła czasem z nim pod rękę, ale chyba nigdy nie trzymali się po prostu za ręce. Kiedyś… w odległej galaktyce zdarzało im się trzymać Clary między nimi i iść tak we troje.
    - Zgaduję, że ćwiczysz regularnie? – zagadnęła go, żeby zagaić jakiś neutralny temat, nim jej myśli pochłonie czarna chmura przygnębienia.

    Elaine

    OdpowiedzUsuń