Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

1964. Znowu...

Najpierw małe ostrzeżenie, że notka nie jest przyjemna i chyba nie powinna być czytana poniżej 18 roku życia, chociaż nie opisałam niczego niestosownego... 



Otwórz swe oczy skąpane w ciemności
Nie obawiaj się bożego głosu
Jak ta marionetka
Złożona w chłodnej trumnie
Twe ciało otoczone krwawym lodem
A dusza zamknięta w mroku
Czy widzisz ją ?
Twe zimne dłonie wywołują u mnie dreszcze
Wznieś swe zakrwawione szpony
Rzuć gniewne spojrzenie światu
Zabijmy się nawzajem
A nie dosięgnie nas podła przyszłość...*

- Cześć, mała! Co u Ciebie?
[CISZA]
- Co się nie odzywasz?
Nie tęsknisz?
[CISZA]
- Eluś, skarbie! Chyba się
nie złościsz tak długo?
[CISZA]
- No wiesz? Przecież ci się
podobało! Odezwij się!
Jestem w mieście!
[CISZA]
-Byłam u ciebie w domu.
Powiedzieli, że już z nimi
nie mieszkasz, ale nie chcieli
dać mi nowego adresu.
Wyrzucili mnie. Co ty im
nagadałaś?
- Odwal się, ok?
- Nareszcie! Więc jednak
się gniewasz?
[CISZA]
- Eluś! Skarbie, ty moje!
Kochanie! Truskaweczko!
Laleczko!
[CISZA]
- Odpisz, bo mi się nudzi.
[CISZA]
- Phi! Jaśnie panienka
nadal obrażona.
[CISZA]


Elaine odłożyła telefon na bok. Westchnęła cicho. Sama przed sobą udawała, że te wiadomości nie miały znaczenia. Prawdopodobnie powinna była zmienić numer już dawno temu. Jak inaczej mogłaby uwolnić się od tej dziewczyny? Wyglądało na to, że Susan świetnie się bawi, wykorzystuje ją jak zabawkę, którą można odłożyć na półkę, a potem wziąć znowu... Teraz Elaine to rozumiała, ale kiedyś... 
Eagle pokręciła głową i wróciła książek. Powinna się uczyć, skoncentrować się na egzaminach. To nie było łatwe. Nic nie wchodziło jej do głowy. Wreszcie położyła się spać ze słuchawkami w uszach. Z telefonu dobywały się ciche dźwięki muzyki, które jakoś ją uspokajały.


- Eluś! Widziałam Cię przy college'u!
Czemu nie odpowiedziałaś? Wołałam!
[CISZA]
- Zołza....
[CISZA]




Kilka dni później, kiedy wracała z pracy, Elaine czuła, że coś jest nie tak. Pożałowała, że nie poczekała na kogoś znajomego, tylko wyszła sama. Od czasu wiadomości Susan ciągle miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje, jednak początkowo zrzucała to na swoją obsesję. Potem jednak już nie była tego taka pewna. Na kampus mógł wejść każdy, ale czemu właśnie ona?

Rozejrzała się wokół siebie i pobiegła na przystanek autobusowy. Odetchnęła z ulgą dopiero gdy usiadła na miejscu za kierowcą. Jeszcze kilka przystanków i będzie w domu. Zamknęła oczy. Odprężyła się. Potem spojrzała na ekran telefonu. Nic. Pusto. To dobrze. Nikt nic nie chce. Ona nic nie chce. Może dała za wygraną?

Pół godziny później Eagle wbiegła do mieszkania i zatrzasnęła za sobą drzwi. Wreszcie była bezpieczna. Czuła jak całe napięcie z niej powolutku znika. Uśmiechnęła się do siebie. Chyba powinna zacząć przyjmować jakieś leki na uspokojenie, inaczej niedługo padnie na zwał albo przynajmniej zostanie nadciśnieniowcem. Zaśmiała się z siebie. Niepotrzebnie panikowała. Susan może i była nienormalna i sadystyczna, ale bez przesady! Nie chciałoby jej się szpiegować El i skradać za nią pomocy. 

Blondynka weszła dalej. Światło paliło się tylko w pracowni wuja. Mężczyzna pewnie znowu zasnął. Zajrzała do niego. Oczywiście leżał na kanapie i cicho pochrapywał. Nakryła go kocem i zgasiła światło. Weszła do kuchni. Nie miała ochoty na jedzenie, ale po pracy nigdy nie gardziła ciepłą herbatą. Zaparzyła duży kubek i powędrowała do siebie. Zapaliła tylko lampkę przy łóżku i wyjęła książkę. Może i powinna iść spać, ale wiedziała, że następny dzień ma wolny, więc kilka minut lektury nie zaszkodzi, a zapełni jej umysł. Nie będzie jej się śniło nic głupiego, ponieważ jej myśli będą krążyły koło fabuły i bohaterów opowieści. 

Godzinę później odłożyła książkę. Oczy same się jej zamykały, a w wyobraźni królował obraz przystojnego mężczyzny koło pięćdziesiątki, który obejmuje ukochaną aktorkę....
Przeciągnęła się i padła na poduszkę. Uwielbiała zasypiać na brzuchu, wtulona w mięciutki materiał... objęła poduchę i wyczuła coś pod nią. Zdziwiona otworzyła oczy i zapaliła lampkę nocną. W jednej chwili zbladła. W pierwszej chwili chciała wyrzucić opakowanie do śmietnika, ale szybko zrozumiała, że to nie najlepszy pomysł, żeby wuj się na nie natknął. Zamknęła je w szufladzie i drżąca otuliła się kołdrą. Długo nie mogła zasnąć. Wreszcie włączyła mocną muzykę i ze słuchawkami w uszach zasnęła. To była niespokojna noc - budziła się i szarpała. Rano zaś znalazła kolejną wiadomość. 

- Mam nadzieję, że kuleczki ci
 się przydadzą. Poćwicz przed
kolejnym spotkaniem.

Elaine o mało nie rzuciła telefonem. Postanowiła dalej nie odpisywać, ale teraz już naprawdę się bała.  Przez cały dzień nie wychodziła. Wuja zbywała półsłówkami. Poprosiła znajomą, żeby przyszła po nią w drodze do pracy. Na miejscu była przelękniona i prawie nie widziała klientów aż kierowniczka zmiany kazała iść jej na zaplecze i się uspokoić, ponieważ nie było z niej żadnego pożytku. Eagle oczywiście się wykręciła i z całej siły woli skoncentrowała na pracy. Brakowało, żeby straciła posadę. Po skończonej zmianie, zaczekała aż jeden z barmanów ją podwiezie do domu. Kolejną noc prawie nie spała.

W ciągu kilku dni nic się nie wydarzyło. Elaine znowu zaczęła się uspokajać. Tylko te kulki, których jednak nie wyrzuciła. Powinna była, ale nawet nie otworzyła szuflady, w której je zamknęła, jakby nie chciała przywoływać ukrytego zła.

Po dwóch tygodniach Eagle zaczęła sama wracać z pracy. Przede wszystkim ludzie zaczęli ją wypytywać o co chodzi, a Elaine nie zamierzała się nikomu wyżalać. To chyba był błąd. Nie za bardzo wiedziała, w którym momencie zorientowała się, że Susan idzie za nią. Ważne, że kiedy zaczęła biec przed siebie, ciemnowłosa ją dogoniła i złapała za rękę, a El straciła całą odwagę i pewność siebie. Inną osobę pewnie  by uderzyła, kopnęła czy cokolwiek, ale Susy...
- Daj spokój. Fajnie było, ale ile można? - zapytała tamta. Elaine spojrzała na nią przestraszona. Przecież dziewczyna nic jej nie zrobi. Jednak nim się zorientowała już była przyparta do ściany, a Susan uśmiechała się triumfalnie. - Mam nadzieję, ze prezent się przydał.
W jednej chwili El ucieszyła się, że ma na sobie dużo ubrań.... inaczej jej okrycie wewnętrzne, mogłoby stać się zupełnie inne...
- Czego znowu chcesz? Nie znudziłam ci się już? - zapytała ostro. Starała się mówić pewnie i stanowczo, ale wiedziała, że jej głos głupio drży.
- Ty? Nigdy... może chwilowo twoje marudzenie stało się męczące, ale proszę... kto inny tak ładnie piszczy? - Susy brzmiała prawie radośnie. Szkoda, że tylko ona dobrze się bawiła....

- Skarbie? Jak tam?
[CISZA]
- Eluś! Nie zaczynaj znowu!
Przecież nie było tak źle!
[CISZA]
- Obrażasz się o byle co!
Odezwę się później.
[CISZA]

Elaine leżała wtulona w kołdrę. Wiedziała, co zrobi wieczorem. Pójdzie na imprezę. Upije się, zapomni, zajmie kimś innym. Kimkolwiek. Byle ta osoba była czuła i miła. Niczego więcej nie chciała. Nie chciała być sama. 



*Ali Projekt opening z Another
[Wiem, że moje notki długie nie są, ale mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie. Poza tym spodziewam się, że wyłapiecie błędy, bo uczciwie przyznaję, że nie sprawdzałam, choć powinnam :(]

12 komentarzy

  1. [To z tymi kuleczkami było genialne. Poważnie. To było jak taki znak" oho, poważnie się robi". I brzmiało naprawdę obsesyjnie. Chociaż może ja się nie znam. (:
    Widziałam jedną literówkę. "Czuła jak całe napięcie z niech schodzi." :] ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dziękuję. Poprawione :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. Poczułam się dziwnie podczas czytania, sama nie wiem, może dlatego, że już ta godzina? Wkręca :) Może jakoś ustawimy nasz wątek pod tym kątem?

    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  4. [Nie wiem czy dobrze, czy źle, ale ja lubię rozbudowane opisy odnoszące się do uczuć postaci, a że tego tutaj nie było, to mam wrażenie jakiegoś sztywnego opisu oraz zerowego wczucia się w osobę w położeniu El. Jasne, jest przerażona i mogę to sobie wyobrazić, ale jakiś szerszy zasób słów, próba wkręcenia czytelnika w to, co się z nią działo w niczym by nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie. I czuję się tak, jakbym czytała telegram jakiś, nie bój się rozbudowanych zdań! :D]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Rozumiem, o co Ci chodzi i w sumie cieszę się, że to tak odebrałaś. Telegram... aż tak krótko, nie jest, ale właśnie na tym mi zależało. To co dla Ciebie jest wadą, mnie cieszy :D Są pewne powody, dla których żadna z notek nie ma odczuć El... jeśli mi się uda, to żadna mieć ich nie będzie. A co do rozbudowanych zdań to z doświadczenia wiem, że najłatwiej się wtedy zaplątać.
    Dziękuję za opinię, odczucia i tylko szkoda, że w tym przypadku muszę upierać się przy swoim zdaniu. Jeśli będę miała inną postać, to wezmę je pod uwagę. :)]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Wybacz, ale... I DON'T GET IT. Piszesz rozdziały z akcją, w której kluczową rolę powinny odgrywać uczucia głównej bohaterki, ale nie będziesz ich umieszczać, bo taki, nie wiem, masz zamysł? A jaki to zamysł? W tym momencie brzmi mi to jak jakiś zwyczajny kit. Wyjaśnij mi to, proszę. Wtedy może zaakceptuję Twoje wytłumaczenia, skoro mi je już składasz. :>
    Ja bym się nie cieszyła, bo pod kątem formy rozdziału (nie czepiam się tu treści, podkreślam) nie odebrałam tego pozytywnie... Podobał mi się pomysł jaki miałaś, ale wyczuwam tu ogromnie niewykorzystany potencjał. Oczywiście, nie wiem, co tam dokładnie miałaś na myśli, ale takie moje subiektywne odczucia po przeczytaniu Twojego tworu. Ma się w końcu styczność z tekstami o podobnym klimacie i tematyce, i... cóż. Czuję niedosyt i dlatego ta frustracja! Zwłaszcza, że nie rozumiem Twojego punktu widzenia. W ogóle. :D
    A co do telegramu, po prostu przeczytaj na głos własną niektóre akapity - pomiędzy zdaniami można wstawić by "Stop" i brzmi jak telegram. I tylko o to mi chodziło, bo notki wcale nie muszą być długie, by być dobre.
    Owszem, można się zaplątać w rozbudowanych zdaniach, ale tych chyba jakiś monstrualnych, a nie o takie mi chodziło.
    To tyle ode mnie. Nie bierz tego jakoś personalnie czy coś, bo atakowałam tylko tekst. I cóż, po części Twoje wyjaśnienia, których w ogóle nie rozumiem i w sumie uważam je za błędne, ale okej!, każdy ma w końcu swoje kredki. :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Przyznam, że nie oczekuję, że się to komuś spodoba. Ani ze mnie pisarz, ani znawca. Sam pomysł opiera się przede wszystkim na współczesnych próbach formy, w których ogranicza się kolejne elementy, stylizuje na konkretne pozaliterackie formy wypowiedzi. To eksperymenty, zabawy. Na pewno moje są mało umiejętnie przeprowadzone, ale może kiedyś się nauczę.
    A jeśli chodzi o konkrety. Telegram to najkrótsza możliwa wypowiedź, w której liczy się słowa. Coś mniejszego niż SMS. To moje wisi gdzieś między notatką a streszczeniem.
    Co do uczuć to przede wszystkim uważam, że nie da się czegoś takiego dobrze opisać, wyrazić słowami odczucia takiej osoby. Poza tym uczucia dużo więcej by zdradzały, czego również nie chcę. Nawet strumień świadomości by temu nie sprostał, ponieważ przestałoby to być czytelne. Po drugie narracja nie jest z punktu widzenia bohaterki, ale raczej człowieczka, który ogląda obraz i próbuje coś zgadnąć.
    Myślę, że Cię nie przekonałam, ale nie chcę wyciągać argumentów typu opracowania Głowińskiego o narracji, czy tekstach o problemach gatunku, ponieważ spodziewam się, że normalnie niewielu ludzi czyta to dla przyjemności i też nie każdy musi akceptować.
    Z pewnością nie będę się gniewać, obrażać ani nic z tych rzeczy. Chyba po to piszemy, żeby ścierać poglądy i czegoś się uczyć, prawda? Naprawdę wezmę sobie Twoje rady do serca, ale nie przy tej postaci, ponieważ jak już coś zaczęłam, to chcę doprowadzić do końca.]

    OdpowiedzUsuń
  8. [A ja tam mimo wszystko jakieś uczucia wyłapałam ;) I sama od czasu do czasu stosuję takie zabiegi, że przynajmniej fragment tekstu okrawam z odczuć bohaterów. Jak dla mnie, czasem jest to faktycznie potrzebne. Czasem właśnie lepiej zostawić taki suchy tekst, niż się rozpisywać. Chociaż, tak jak pisałam, tak robię od czasu do czasu, bo też w innych sytuacjach lubię się rozpisywać :D
    A co do samej treści notki. Wow, takiej akcji to się nie spodziewałam. I zgadzam się z Stokrotką, kuleczki zrobiły tutaj swoje. Czekam na coś więcej! :)]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Nie wiem czy ja Cię nie zrozumiałam w końcu, jak początkowo sądziłam czy Ty mnie; ale nie chodziło mi o długość tworu w ogóle, a O DŁUGOŚĆ ZDAŃ i tak je sobie przyrównałam do telegramu. Koniec tego przeklętego tematu, ot!
    Co do uczuć - próbować zawsze trzeba, ale skoro takie masz podejście to okej. Lepiej czujesz się w tej formie, każdy ma inne preferencje, to jestem w stanie zrozumieć. Tylko nie zgadzam się co do komentarza o narracji - ja piszę w trzeciej osobie i nie wydaje mi się, aby taka forma narracji była niewystarczająca do opisania uczuć. Oczywiście, nie ma jej co porównywać z pierwszą osobą, ale w sumie zależy z jakim narratorem mamy do czynienia. Niech Ci będzie, przyznaję Ci rację. Ja chyba po prostu nie lubię takiego narratora. :D
    Cóż, takie to pisanie w internecie - a zwłaszcza na blogach grupowych - że teraz nawet konstruktywna krytyka i podzielenie się swoimi odczuciami jest brane za tak zwany "hejt" czy czepialstwo. Smutne to trochę i chciałam po prostu upewnić, iż mam do czynienia z osobą wyluzowaną i dojrzałą, i jak widać mam, co mnie cieszy. Następnym razem również postaram się coś skomentować, skoro nie jest to u Ciebie niemile widziane.
    Ach, i to że się mądrzę, nie oznacza, że moje rady są słuszne, to po prostu mój punkt widzenia i wcale nie musisz go akceptować, tak samo, jak ja nie muszę Twojego. Jak napisałaś, "ścieranie" się poglądów jest w porządku.
    I ja czekam na te argumenty! Bardzo chętnie, El! Poszerz moje horyzonty, o to tutaj właśnie chodzi! Może wtedy właśnie zrozumiem całkowicie. (:]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Nie wiem czy ja Cię nie zrozumiałam w końcu, jak początkowo sądziłam czy Ty mnie; ale nie chodziło mi o długość tworu w ogóle, a O DŁUGOŚĆ ZDAŃ i tak je sobie przyrównałam do telegramu. Koniec tego przeklętego tematu, ot!
    Co do uczuć - próbować zawsze trzeba, ale skoro takie masz podejście to okej. Lepiej czujesz się w tej formie, każdy ma inne preferencje, to jestem w stanie zrozumieć. Tylko nie zgadzam się co do komentarza o narracji - ja piszę w trzeciej osobie i nie wydaje mi się, aby taka forma narracji była niewystarczająca do opisania uczuć. Oczywiście, nie ma jej co porównywać z pierwszą osobą, ale w sumie zależy z jakim narratorem mamy do czynienia. Niech Ci będzie, przyznaję Ci rację. Ja chyba po prostu nie lubię takiego narratora. :D
    Cóż, takie to pisanie w internecie - a zwłaszcza na blogach grupowych - że teraz nawet konstruktywna krytyka i podzielenie się swoimi odczuciami jest brane za tak zwany "hejt" czy czepialstwo. Smutne to trochę i chciałam po prostu upewnić, iż mam do czynienia z osobą wyluzowaną i dojrzałą, i jak widać mam, co mnie cieszy. Następnym razem również postaram się coś skomentować, skoro nie jest to u Ciebie niemile widziane.
    Ach, i to że się mądrzę, nie oznacza, że moje rady są słuszne, to po prostu mój punkt widzenia i wcale nie musisz go akceptować, tak samo, jak ja nie muszę Twojego. Jak napisałaś, "ścieranie" się poglądów jest w porządku.
    I ja czekam na te argumenty! Bardzo chętnie, El! Poszerz moje horyzonty, o to tutaj właśnie chodzi! Może wtedy właśnie zrozumiem całkowicie. (:]

    OdpowiedzUsuń
  11. [W sumie nie mam nic przeciwko dalszej dyskusji, tylko chyba wymęczyłybyśmy tym innych. :D
    Obiecałam sobie, że już nie będę dalej męczyć w tym temacie, ale jedna rzecz nadal nie daje mi spokoju. Co do narratora to nie chodzi tylko o osobę, ale również punkt widzenia opowiadającego czy też jego wiedzę. A ja niestety lubię niedoinformowanych narratorów. Widać mamy różne preferencje. :)
    Może umówmy się, że następnym razem jak któraś z nas coś napisze, to się wysilimy i to omówimy? Może to być pouczające dla nas obu. A przy okazji obie będziemy musiały się postarać, żeby nie nawalić. Co Ty na to? :D]

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń