aktualności

6.12.2025
Koniec listy obecności
Karty postaci autorów, którzy się na nią nie wpisali, zostały usunięte z linków. Po 10grudnia karty postaci zostaną usunięte z listy postów i przeniesione do kosza.
01.12.2025
Lista obecności
Na blogu pojawiła się lista obecności. Prosimy o wpisywanie się. Lista potrwa do 5.12.2025.
11.11.2025
Porządki po liście obecności
Przeprowadzono ostateczne porządki po liście obecności. Z listy autorów usunięto maile osób, które się na nią nie wpisały, a karty postaci przeniesiono do kosza (z którego są one automatycznie usuwane po 90 dniach).
06.11.2025
Koniec listy obecności
Karty postaci autorów, którzy się na nią nie wpisali, zostały usunięte z linków. Po 10 listopada karty postaci zostaną usunięte z listy postów i przeniesione do kosza.
01.11.2025
Lista obecności
Na blogu pojawiła się lista obecności. Prosimy o wpisywanie się. Lista potrwa do 5.11.2025.
31.10.2025
Aktualizacja regulaminu bloga
W Regulaminie dodano punkt dotyczący rozwiązywania sporów między autorami. Prosimy o zapoznanie się z nim.
26.10.2025
Wgranie poprawki
W kodzie wgrano poprawkę dotyczącą wyświetlania szablonu na urządzeniach mobilnych. Wszystkim pomocnym duszyczkom - dziękujemy ♥
24.10.2025
Aktualizacja szablonu
Po trzech latach nasz kochany NYC doczekał się nowej szaty graficznej ♥ Jeśli dostrzeżecie jakieś nieprawidłowości, prosimy o ich zgłaszanie w zakładce Administracja.

05/11/2025

[KP] I found my mind, I'm feelin' sane, it's been a while

 

Carmen Whittaker
20.05.2003r. | urodzona w Miami | przez dwadzieścia dwa lata swojego życia mieszkała w dwunastu stanach i w Kanadzie | łyżwiarka figurowa | zdobywczyni mistrzostwa świata juniorów w jeździe solowej w 2019r. | reprezentantka Stanów Zjednoczonych na zimowych igrzyskach w 2022r.; niestety bez sukcesu | córka trenera New York Rangers i dziennikarki sportowej | najmłodsza z trójki rodzeństwa; ma dwóch starszych braci | od 2024 trenerka grupy juniorów
Kiedy pracujesz na coś całe życie, poświęcasz każdą wolną (nie tylko wolną) chwilę na dopracowanie najdrobniejszych szczegółów, doprowadzasz każdy swój ruch do perfekcji i nastawiasz się na zdobycie sukcesu, porażka boli jeszcze bardziej. Nie przechodzisz do historii jako zdolna łyżwiarka, najlepsza uczestniczka. Widzisz w prasie swoje zdjęcie, ale nie ze złotym medalem. Coraz mniej jest w internecie filmików z twoimi układami, przewijają się natomiast te z najgorszym momentem twojego życia. Wszyscy wspominają cię jako tę, która bardzo publicznie, gdy transmisja szła na cały świat, dostała ataku histerii po zrozumieniu, że znalazłaś się tuż za podium. Nadawanie szybko przerwano, ale mleko zdążyło się rozlać. Twoja wykrzywiona w grymasie rozpaczy twarz przez jakiś czas witała cię codziennie rano w mediach społecznościowych. Dziennikarze przestali pytać o twoje plany i ambicje, zaczęli natomiast drążyć twój stan psychiczny i doszukiwać się głębszego dna.
Tamta chwila zakończyła twoją karierę. Rozbiła w drobny mak wszystko, na co pracowałaś od trzeciego roku życia. Bo kto wziąłby na poważnie dziewczynę, która dostała załamania nerwowego na zawodach? Trenerka, która w ciebie wierzyła, umyła ręce, a nikt inny nie chciał podjąć się pracy z niezrównoważoną zawodniczką. 
I choć codziennie wkładasz łyżwy, a na lodowisku spędzasz większość swojego czasu, to rzucony na dno szafy trykot z tamtych zawodów kpi sobie z ciebie w każdej chwili każdego dnia.
Bo byłaś gwiazdą. Byłaś nadzieją. A teraz jesteś nikim.

Vasilisa Kaganovskaya; Benson Boone - Beautiful Things; lukrowane.ciastko@gmail.com

6 komentarzy:

  1. Och, Vasi na głównej, tego się nie spodziewałam. ♥ Mam do niej nieprzemijającą słabość i aż mi trochę żal, że Marco nie jeździ na łyżwach, bo marzył mi się od dawna łyżwiarski wątek.

    MARCUS LOCKHART

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam nową postać na blogu! 🤎
    Co prawda sama zupełnie nie umiem jeździć na łyżwach, ale potrafię za to docenić tych, którzy są w stanie śmigać po lodzie i robić na nim różne piruety, skoki etc. Mignęły mi na YT nagrania z występów pani, która użycza Carmen wizerunku. Podziw i czapki z głów! Mi nawet z "pingwinkiem" rozjeżdżają się nogi jak żabie 😂
    Jeśli będziesz miała ochotę, to zapraszam na wspólny wątek. Chętnie zaopatrzymy skręconą podczas treningu kostkę lub jakiś inny uraz!]

    Tony Jenkins

    OdpowiedzUsuń
  3. [Biedna ;c Po przeczytaniu karty, zrobiło mi się bardzo szkoda Carmen. Ten świat, to jest jednak okrutny i nie da się temu zaprzeczyć. Carmen jednak jest jeszcze młodziutka, w związku z czym będę mocno trzymać za nią kciuki i mam nadzieję, że dziewczyna jeszcze wróci na taflę nie tylko jako trenerka, ale też jako zawodniczka. Choć tak jak świat jest okrutny, tak sport rządzi się swoimi prawami, więc niech Carmen zbiera się szybciutko, żeby nie zdążyli pojawić się młodsi i zdolniejsi ;c
    A ja to może w końcu odkurzę moje łyżwy i skoro (chyba już) rozpoczął się sezon, wybiorę się na ślizgawkę? Wieki nie jeździłam, a naście lat temu na lodowisko chodziłam praktycznie codziennie ^^ Czysto rekreacyjnie, oczywiście ^^]

    MAXINE RILEY & IAN HUNT & CHRISTIAN RIGGS

    OdpowiedzUsuń
  4. Ethan zacisnął szczękę tak mocno, że czuł, jak puls bije mu w skroniach. Lód pod nim dziś nie był sprzymierzeńcem, a krążek zdawał się uciekać złośliwie przy każdym kontakcie z kijem. Przegrać to jedno, ale przegrać w taki sposób, widząc w oczach przeciwników triumf, a w spojrzeniu trenera rozczarowanie, które ciągnęło się za nim jak cień, to bolało bardziej niż każde uderzenie ciała o bandę. Wcisnął torbę do luku, nie patrząc na nikogo, i wszedł po stopniach do autokaru. Powietrze było gęste od potu, dezodorantów i napięcia. Koledzy milczeli, zbyt dobrze wiedząc, że dziś lepiej go nie zaczepiać. Ethan przeszedł między rzędami, stukając metalowym zakończeniem kijka o krawędź siedzenia, i już miał opaść na swoje miejsce, kiedy kątem oka dostrzegł ją. Siedziała po lewej stronie, w słuchawkach, z nogą niedbale zarzuconą na nogę. Córka trenera. Nie powinna tu być. Każdy z drużyny wiedział, że kobieta w autokarze to zły znak, niepisany, przesądny, ale święty w tym środowisku. Zawsze, gdy ktoś go złamał, coś szło nie tak. A dzisiejszy mecz był tego dowodem.
    - Świetnie - wymamrotał pod nosem, przelotnie zerkając przez okno, gdzie zimny deszcz spływał po szkle cienkimi smugami - Teraz już wiadomo, komu zawdzięczamy tę katastrofę –westchnął ciężko. W głowie wciąż dudnił mu rytm stadionowych bębnów, a serce nie potrafiło zwolnić. Czuł, że jeśli jeszcze raz ktoś spróbuje go pocieszyć, rozerwie się w nim coś, co trzymało go w ryzach przez całe spotkanie.
    - Serio? - mruknął pod nosem, bardziej do siebie niż do kogokolwiek - Z całego autobusu to akurat to miejsce musiało zostać wolne? – warknął coraz bardziej poirytowany. Nie czekał na reakcję. Zrzucił się na siedzenie obok niej z impetem, który kazał oparciom jęknąć cicho. Oparł łokieć o parapet i patrzył przed siebie, z zaciśniętą szczęką.
    - Wiesz, że kobiety w autokarze przynoszą pecha, prawda? - rzucił po chwili, głosem suchym jak lód po trzeciej tercji - Może następnym razem warto to przemyśleć, zanim się wsiądzie z nami – dodał pretensjonalnie, krzyżując ramiona na wysokości piersi. Ethan nie mógł się uspokoić. Nawet, gdy autokar ruszył, a silnik zamruczał nisko, w nim wciąż dudnił ten sam rytm, głośniejszy niż cokolwiek wokół. Rytm porażki. Czuł go w dłoniach, które wciąż miały ochotę zacisnąć się na kiju, i w karku, gdzie napięcie nie chciało puścić. Siedział nieruchomo, z wzrokiem wbitym w szybę, ale widział tylko błyski z meczu: niecelne podanie, sekundę zawahania, zły kąt uderzenia. I ten moment, gdy przeciwnicy świętowali, a on stał i wiedział, że zawiódł. Wszyscy zawiedli, ale dziś to on czuł, jakby przegrał sam, zwłaszcza, że to głównie na barkach kapitana spoczywały zarówno laury po wygranej, jak i pretensje po przegranej.


    hello

    OdpowiedzUsuń
  5. [Ja wiem, że lubisz męczyć swoje postacie i nie jestem tym zaskoczona :D Jeśli mogę być czymś zaskoczona, to tym, że mimo tej wiedzy Carmen mnie ruszyła? :D Jakkolwiek źle to nie brzmi? :D
    Rany, jak się tak dobrze nam tym zastanowić, to ja chyba podobnie o.O Te juniorki od Carmen to by nas zjadły na śniadanie ^^]

    MAXINE RILEY

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej spojrzenie mogło ciąć jak szkło, ale Ethan miał grubą skórę. Zbyt grubą, żeby cokolwiek mogło się przez nią przebić. Poprawił się na siedzeniu, rozciągając nogi, jakby z rozmysłem zajmował więcej miejsca, niż potrzebował. Ich kolana prawie się stykały i wcale się nie odsunął, choć widział, że ją to irytuje.
    - Uspokój się, księżniczko, to tylko fotel. Nie zamierzam cię zjeść - rzucił chłodno, odchylając się i zakładając kaptur na głowę. Kiedy warknęła coś o „jego denerwującej dupie”, uśmiechnął się krzywo. Słysząc jej ton, uniósł brew, ale nawet na nią nie spojrzał - Wiesz, gdybym wiedział, że jestem w stanie aż tak cię zdenerwować samym siedzeniem, usiadłbym tu już dawno - odparł cicho, opierając łokieć o kolano - Nie musisz patrzeć tak, jakbym zabił ci psa - rzucił po chwili, nieco ciszej, ale wciąż z tą nutą prowokacji - To tylko miejsce w autokarze. Nie sądzę, żeby twoje ego się od tego skurczyło - wzruszył bezradnie ramionami. Znowu spojrzał w szybę. Ciemność na zewnątrz wchłaniała wszystko, światła, dźwięki, myśli. W odbiciu zobaczył, jak ona też patrzy gdzieś w przestrzeń, z ustami zaciśniętymi w cienką linię. Była uparta, może nawet bardziej niż on. I choć wkurzała go niemiłosiernie, coś w niej przyciągało jego uwagę jak magnes.
    - Wiesz, twojemu ojcu naprawdę trzeba pogratulować - powiedział po dłuższej ciszy, z tym swoim chłodnym, lekko drwiącym tonem - Ma od cholery zawodników do ogarnięcia, a mimo to wciąż ma czas, żeby wpychać własną córkę między nich. To dopiero talent - przechylił głowę w jej stronę, jakby chciał ocenić reakcję - Co, nie masz czegoś lepszego do roboty niż siedzieć tu z nami? Masz chyba jakąś karierę na lodzie, czy jak to się tam nazywa? - prychnął z wyczuwalną w głosie drwiną. Jego głos był spokojny, ale każde słowo brzmiało jak uderzenie. Przesunął się na siedzeniu, aż jego ramię musnęło jej rękę. Celowo, bardzo powoli, z tym rodzajem złośliwej nonszalancji, która zawsze doprowadzała ludzi do szału. Nawet nie spojrzał na nią. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy zobaczył, jak drgnęła.
    - Spokojnie - mruknął leniwie, tonem człowieka, który ma wszystko gdzieś - Nie zamierzam cię dotykać. Nie w moim typie – wzruszył bezradnie ramionami, mrugając do niej porozumiewawczo. Wyjął z kieszeni gumę do żucia, wcisnął ją do ust i żuł powoli, z irytującym trzaskiem - Zabawne - powiedział po chwili, cicho, ale z kpiną w głosie - Zawsze się zastanawiałem, po co tu właściwie jesteś. Chcesz, żeby tatuś cię pochwalił? Czy po prostu lubisz mieć publiczność, jak się przewracasz na lodzie? - uniósł pytająco brew. Powietrze między nimi zgęstniało. Wiedział, że przesadza, że jego słowa są ostrzejsze, niż powinny być, ale nie potrafił się zatrzymać. Lubił testować jej granice, choć za cholerę nie wiedział, dlaczego.

    tylko nie po jajach

    OdpowiedzUsuń