Od zawsze był jak huragan. Przychodził niespodziewanie i uderzał gwałtownie, a potem bez ostrzeżenia wycofywał się i znowu nacierał na wszystko w swoim zasięgu. Już jako siedmiolatek wykazywał niepokojące oznaki apatii. Psycholog dziecięcy zapewniał, że to tylko faza i minie, ale matka i tak w niepokoju szeptała do ojca w przerażeniu. ‘A co jeśli kogoś skrzywdzi?’, pytała drżącym głosem. ‘Spokojnie, to tylko dzieciak, ma swoje odchyły’, odpowiadał tata w wyrazie wsparcia, ale za tym wrodzonym opanowaniem kryła się histeryczna nuta. Oboje chcieli syna, który radośnie opowiadałby o szkolnych dniach, grał z kolegami w nogę na słonecznym podwórku i zajadał się słodyczami na kolanach babci. Czekał więc aż ta faza przyjdzie, gdzieś głęboko w środku poruszony i zdezorientowany wyciąganiem problemu, którego sam nie widział. Nastoletni wiek przyniósł ze sobą zdarte pięści, złamane nosy i ciągłe wizyty na dywaniku dyrektora. Nikogo nie obchodziło, że to Steve z ostatniej ławki nazwał jego siostrę puszczalską kurwą albo że ten dryblas o rok starszy męczył jakiegoś chłopca o okularach wielkich jak spodki. Łatka dziwaka czyniła go podatnym na oskarżenia. Nie bronił się, bo jego słowa nie miały dla nich wszystkich żadnej wartości. Wszyscy naokoło budowali go ze swoich obaw, uprzedzeń i ciągnącego się bez końca zawodu, bo nie spełniał niczyich oczekiwań. Wszyscy na niego patrzyli, ale go nie widzieli, modląc się za niego w swoim zakichanym kościółku i starając się zapanować nad zabójczą w ciszy nawałnicą. Po przeprowadzce do wielkiego miasta umarła babcia. Bez specjalnego wzruszenia wziął na siebie pogrzebowe formalności, a potem podczas ceremonii parzył na nieruchome ciało z kamienną twarzą. ‘Czy Ty czujesz cokolwiek?’ zapytała tego dnia matka w ataku rozpaczliwej agresji kiedy wrócili do domu po krótkiej prywatnej stypie. Czuł bardzo wiele, ale nikt nigdy nie dbał o jego uczucia.
__________________________________________________________________________________________
Wizerunku użycza Lucky Blue Smith. Cytat w tytule pochodzi z piosenki Ditch Empara Mi. Chętnie przyjmiemy nielicznych (cierpliwych) przyjaciół, wrogów (zwłaszcza arcywroga), kochanki, kochanków, i każdego, kto potrzebuje wrzoda na tyłku. Chętnie oddam byłego przyjaciela, od którego Rosie ucieka i siostrę. Stęskniłam się za tym gburem :>
Preferuję ustalenia mailowe: program.absolutnej.kontroli@gmail.com

[Końcówka karty chwyta za serce i stanowi piękną puentę do tego, co zawarte w całości treści. Bardzo łatwo przychodzi nam nadawanie łatek i etykiet, przy okazji ignorując, jakie uczucie i ukryta potrzeba leżą u podstaw danego zachowania. Btw. - rozbawił mnie ten fragment o krwi i dzieciach :D Mam nadzieję, że znajdzie na swojej drodze ludzi, którzy odkryją go takim, jaki jest naprawdę i uda się komuś ściągnąć te warstwy, które mam wrażenie, trochę są maską i reakcją na bycie niezrozumiałym w tym świecie. A, no i proszę ograniczyć to palenie! Bawcie się tutaj dobrze, życzę mnóstwo weny, a w razie chęci zapraszam, myślę, że całkiem nieźle dogadałby się z moim skrzywdzonym nieco przez los Rowanem :D]
OdpowiedzUsuńRowan Ardent
[ Hej, hej, hej!
OdpowiedzUsuńZ tymi dziećmi i widokiem krwi to bym mogła z Ambrosem zbić piąteczkę!
Powiem ci, że bardzo ciekawa postać ci wyszła. Chciałoby się usiąść z nim z kuflem kawy i dowiedzieć się, co czuje, kryje się w jego umyśle!
Mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze bawić! Życzę dużo weny, pomysłów i czasu! ]
Charlotte Ulliel, Nathaniel Park & Caleb Crowe