Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

2066. Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa – bez czy w pasach bezpieczeństwa…

W rolach głównych: John Daniels & Amelia Buckley

     Sam nie wiedział jakim cudem dał się namówić Boltonowi na to, aby zgodzić się na propozycję postawioną przez jego własnego agenta. Zawsze stronił od jakichkolwiek kampanii reklamowych, a teraz zgodził się na bilbordy, które miały wisieć w całym mieście? Ba! Ponoć najnowsza kampania bielizny Calvina Kleina miała obejmować cały kraj. Jakoś sobie tego nie wyobrażał, ale skoro już się zgodził? To chyba nie miał innego wyjścia, jak pojawić się o umówionej godzinie w studiu, w którym mieli mu robić zdjęcia. 
Jego partnerka, o której nawet nie miał bladego pojęcia, kręciła się nerwowo po studio, oczekując na rozpoczęcie się sesji. Zjawiła się w umówionym miejscu nieco wcześniej i po godzinie spędzonej w rękach wizażystki oraz fryzjerów, była już w pełni gotowa do pracy. Amelia, bo tak też miała na imię, nigdy w życiu nie przypuszczała, że jej portfolio zostanie zauważone przez przedstawicieli pracujących dla Calvina Kleina. Jej nazwisko nie figurowało na żadnej liście sławnych modelek, a jej doświadczenie opierało się jedynie na kilku sesjach dla niewielkich butików w Anglii. Na ogół potępiała tego typu komercję, ale słysząc sumę wynagrodzenia za udział w sesji, nie była w stanie odmówić. Z pieniędzy oferowanych za prezentowanie swojego ciała na bilbordach i w reklamach, spokojnie mogła opłacić czynsz; w dodatku z kilkuletnim wyprzedzeniem. Nie chciała być ciężarem dla brata, a bycie twarzą najnowszej kolekcji, dawało ogromną szansę na finansową stabilizację nie tylko dla siebie, ale także i dla niego.
     John podpisał kontakt już kilka tygodni temu, ale jakoś nie miał czasu, aby bardziej skupić się na tym, co w nim było zawarte. Początkowo myślał, że będzie na tej sesji solo. Dlatego był zszokowany, gdy po zrobieniu fryzury, wysmarowaniu ciała oliwką, zaprowadzono go na plan zdjęciowy. Tam wszyscy już byli gotowi. Wraz z fotografem, fryzjerami, wizażystkami i innymi. W końcu dostrzegł nieznajomą dziewczynę. Wyróżniała się z tłumu, bo mimo wszystko nikt poza nimi nie był rozebrany.
- No, nareszcie! – krzyknął na jego widok mężczyzna z aparatem w ręku, wymachując nim to tu, to tam. Ewidentnie jego aparycję można by było zaliczyć do tych bardziej dziewczęcych. Brunet przełknął nerwowo ślinę, ale podszedł nieco bliżej, choć jego kroki były dość niepewne. Nie była to dla niego zbyt komfortowa sytuacja. Modelka uśmiechnęła się pod nosem, widząc jak podąża w jej kierunku. Amelia podpisując kontrakt doskonale wiedziała, że w sesji będzie brał udział także jakiś mężczyzna, ale nijak jej to nie przeszkadzało. Swobodnie czuła się w towarzystwie płci przeciwnej, nawet jeśli miała na sobie jedynie kusą bieliznę. Przytakując posłusznie na krzyki i wskazówki fotografa, zbliżyła się nieco do swojego partnera. Mrugnęła do niego porozumiewawczo, chcąc jakkolwiek dodać mu otuchy. Miała wrażenie, że w przeciwieństwie do niej, chłopak jest nieźle zestresowany i nie czuje się zbyt komfortowo w takiej intymnej sytuacji. 
- Spokojnie, to tylko kilka głupich fotek - uśmiechnęła się, obserwując jak dwóch mężczyzn wnosi na plan sporych rozmiarów kanapę. Najwyraźniej w głowie producenta aż roiło się od różnych koncepcji i będą musieli sporo eksperymentować, zanim zadowolą wymagającego i najlepszego w Stanach Zjednoczonych fotografa.
- Dla kogoś to tylko kilka głupich fotek, a dla mnie jakiś totalny kosmos – mruknął pod nosem, chyba nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że powiedział to na głos. 
- W kosmosie też chyba może być fajnie, prawda? - uśmiechnęła się do niego, unosząc do góry głowę i pozwalając wizażystce na dokonanie kilku ostatecznych poprawek.
Brunet westchnął tylko na jej słowa, po czym wyciągnął dłoń do nieznajomej, uśmiechając się nieznacznie. 
– Może… Ale skoro mamy razem pracować to chyba wypada mi się przedstawić. John, John Daniels – skinął lekko głową, po czym spojrzał na kanapę, która już znalazła swoje miejsce na planie.
- Amelia - przedstawiła się i uścisnęła delikatnie jego dłoń. 
– Będziesz musiała mi wybaczyć brak profesjonalizmu, ale to będzie mój pierwszy raz – przyznał szczerze, przeczesując palcami swoje nadzwyczaj krótkie włosy. 
Dziewczyna miała nadzieję, że z każdą minutą chłopak będzie czuł się coraz lepiej i współpraca z nią nie okaże się dla niego męczarnią. Wysłuchując w skupieniu kilku uwag fotografa, usiadła na brzegu kanapy, gestem zapraszając do siebie Johna.
- Kamera i ja nie gryziemy, bez obaw - zaśmiała się, leniwie się przeciągając i poprawiając paski od wyjątkowo kusej bielizny.
- Nie wątpię – przyznał nieco rozbawiony.
Wyraźnie było widać, że sportowiec jest spięty i będzie potrzebował czasu, aby oswoić się z nową sytuacją. Podszedł do niej bliżej, po czym usiadł na kanapie. Póki, co nie wyglądali jak para w miłosnym uniesieniu, co niby mieli przedstawić na zdjęciu reklamowym. Jakoś totalnie nie mógł sobie póki, co tego wyobrazić. Nie był gejem, nie miał też problemu z kobiecą bliskością, jednak sztuczne jej wywołanie mroziło mu krew w żyłach. 
- Podejdźcie do siebie bliżej, no… Już, już – ponaglał ich fotograf, ale tak szybkie tempo wcale Danielsowi nie ułatwiało. 
- Po prostu zapomnij o tym, że jesteśmy na planie. Poczuj się tak, jakbyśmy byli tutaj kompletnie sami - wyszeptała mu na ucho, delikatnie pochylając się w jego stronę. Zależało jej na tym, aby mieć to wszystko jak najszybciej za sobą i starała się jak mogła, aby John przestał być aż tak spięty. Jeśli będzie się czuł tutaj niekomfortowo, będą musieli spędzić na planie zdjęciowym nawet i miesiąc, a to nijak jej się nie uśmiechało.
- Podobno jesteś sportowcem...- westchnęła, zdecydowanym ruchem popychając go do tyłu - A oni raczej nigdy nie są zbyt długo prawiczkami - zaśmiała się i zgodnie z zaleceniami fotografa, usiadła nad nim okrakiem.
Pokręcił z rozbawieniem głową, a jego ręce samoistnie wylądowały na jej biodrach. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie tak szybko zapomni o tym, że mimo wszystko, nie są tutaj sami, a fotograf latał tu i z powrotem, a flesze dawały im po oczach. Roześmiał się jednak na jej uwagę, spoglądając jej uważnie prosto w oczy.
- Kompletnie nie wiem skąd masz takie informacje… 
- Nie wiem, sportowcy zawsze kojarzą mi się z seksem w szatni. Lubię dopingować...różne dyscypliny - zaśmiała się, układając się wygodniej na jego klatce piersiowej. Nie miała dużego doświadczenia w modelingu, ale kamera i tak ją kochała i nie musiała się zbytnio z niczym wysilać. Dziękowała w duchu za odziedziczoną w genach fotogeniczność i odwagę w działaniu. - Wyglądasz na bardzo grzecznego chłopca, a fotograf pewnie nie spocznie, dopóki nie wyciągnie z ciebie mrocznej natury... - dodała rozbawiona, zadziornie przejeżdżając swoimi długimi paznokciami po jego klatce piersiowej.
- O tak! Tak! – w tle było słychać ekscytujące okrzyki pana fotografa, który najwyraźniej był w swoim żywiole – John, patrz na nią z pożądaniem. Więcej seksu, więcej seksu!
Brunet tylko prychnął, uśmiechając się pod nosem, bo okrzyki pana zniewieściałego nieznacznie wytrącały go z osiągniętego wcześniej skupienia. Jednak odetchnął i powrócił spojrzeniem na twarz dziewczyny. Musiał przyznać, że była ona cholernie atrakcyjna, a w tej bieliźnie niesamowicie ponętna. Chyba te skrawki materiału spełniały swoje zadanie.
- A twoim zdaniem myślisz, że taką posiadam? – zapytał, uśmiechając się zawadiacko, ale wcale nie miał zamiaru pozostawiać ją w tej niewiedzy. Złapał mocniej jej biodra, po czym przerzucił ją tak, że już po chwili dotykała plecami miękkiego obicia kanapy. Zgarnął jej włosy z twarzy, po czym przysunął się do niej jeszcze bliżej, tak że ich nosy prawie się stykały. Chyba ta gra zaczynała mu się podobać. 
- Myślę, że twoja natura jest o wiele bardziej mroczna, niż ten zniewieściały facet jest sobie w stanie wyobrazić - zaśmiała się pod nosem, obejmując go w pasie i błądząc dłonią na wysokości jego odcinka krzyżowego. Widziała, że John znacznie się ośmielił i sama dała się zaciągnąć w tą nieco dziwną grę.  - Mam nadzieję, że nasze zdjęcia nie spowodują zbyt wielu wypadków - uśmiechnęła się zadziornie, zmysłowo zagryzając wargę. W kontrakcie była wzmianka o licznych bilbordach, więc nie zdziwiłaby się, gdyby ta światowa marka miała wykupione miejsca reklamowe przy najbardziej ruchliwych ulicach.
- Oby… - szepnął, po czym zacisnął mocniej swoje palce na pośladku dziewczyny. Z każdą kolejną chwilą robiło mu się coraz bardziej gorąco i nie potrafił nad tym zapanować, choćby nawet próbował. Nawet nie wiedział kiedy ich wargi złączyły się w namiętnym pocałunku, a otoczenie przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Miał gdzieś to, że wśród nich była armia ludzi, że ktoś coś ciągle gadał, a wokół ciągle błyskało się światło fleszy. Nie usłyszał nawet tego, gdy zniewieściały fotograf zaczął krzyczeć, że mają to, i że koniec pracy. Nie spodziewał się nawet, że to wszystko nie trwało chwili, a kilka godzin. Kto by pomyślał, że rozluźnienie się może zająć aż tyle czasu. Ustawianie, pudrowanie nosa i smarowanie ciała oliwką. Nie wiedział nawet kiedy wokół nich zapanowała zupełna ciemność, a ludzie zaczęli krzątać się w popłochu. 
- Myślisz, że tak im się to spodobało, że aż wywali z wrażenia korki? – brunetka zaśmiała się, odkrywając się od niego dość niechętnie, kiedy wokół zapanował mrok. Sama nie wiedziała, kiedy straciła kontrolę i całkowicie się mu poddała. Zapomniała o fotografach i biegających wokół nich operatorach, czując się tak, jakby faktycznie znajdowali się w budynku zupełnie sami. Przez cały czas obejmowała nogami jego biodra, a jej nierówny oddech zdradzał, jak bardzo pragnęła kolejnych pocałunków. - Masz ochotę na małą ucieczkę z tej rycerskiej wieży? - zaśmiała się, muskając wargami jego rozpaloną klatkę piersiową i wsuwając dłoń za gumkę jego bokserek. 
Daniels przełknął nerwowo ślinę, ale nie przestawał się uśmiechać, gdy Amelia posuwała się coraz dalej. Jednak musiał zachować jakąkolwiek trzeźwość umysłu. Dlatego też złapał jej nadgarstki i podniósł się z kanapy razem z dziewczyną. 
- Chyba już zrobiliśmy swoje, więc może nikt nie zauważy? – roześmiał się pod nosem i cały czas trzymając ją za rękę, pociągnął ją w kierunku garderoby, a przynajmniej tak mu podpowiadała intuicja. Tylko pytanie czy faceci takową posiadają? Amelia czuła się niczym nastolatka, która wymyka się z chłopakiem, aby uciec przed rodzicami. Z tego, co krzyczał fotograf udało mu się złapać kilka gotowych do obróbki ujęć i miała nadzieję, że nie będą musieli już wracać na plan. Praca z Johnem była bardzo przyjemna, ale wolała zostać z nim sam na sam, a nie całować się na oczach kilkudziesięciu osób. 
- Mam nadzieję, że masz dużo miejsca w samochodzie - zaśmiała się w końcu i oblizując wymownie wargi, rozglądała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu swoich rzeczy. A to nie było takie proste zważając na fakt, że na hali nie było okien. Wszędzie panowała dosłowna ciemność, a nie półmrok. Samo dotarcie do garderoby zajęło im dobre kilka minut. A znalezienie ciuchów? John wolał nawet o tym nie myśleć.
- Myślisz, że będą mieli nam za złe, że sobie przywłaszczymy tą bieliznę? – zapytał ze śmiechem, bo naprawdę nie sądził, by kazali im ją oddawać, choć pewnie nie należała do najtańszych. W końcu przy takiej kampanii i tak już kręciły się ogromne pieniądze. - A co do samochodu, to muszę cię rozczarować. Limuzyny zaoferować nie mogę – przyznał rozbawiony, zakładając przez głowę swoją koszulkę, która po oliwce nieciekawie kleiła się do jego skóry. Jednak na prysznic będzie musiał nieco poczekać. – Ale zapewniam, że oboje się zmieścimy. Tylko czy masz jakiś pomysł dokąd uciekamy? – zapytał, podnosząc swój telefon, by poświecić nieco Amelii, aby mogła spokojnie się ubrać. Łuna światła z komórki ułatwiała jej nieco poszukiwania i zgrabnym ruchem narzuciła na siebie swoje ubrania. Nie uśmiechało jej się paradowanie przed ludźmi w samej bieliźnie, nawet jeśli za kilka dni będzie ją w niej 'podziwiać' całe miasto. Wrzuciła do torebki kilka rzeczy osobistych, które wcześniej porozrzucała po pomieszczeniu i uwiesiła się na szyi Johna.
- Nie wiem, zabierz mnie gdzieś. Jeśli chcesz, możemy uciec nawet na koniec świata - podskoczyła nieco do góry, lądując na plecach chłopaka i oplatając go nogami w pasie. Przez cały czas buzowały w niej pobudzone wcześniej przez jego namiętny pocałunek hormony i wciąż nie była w stanie trzeźwo i racjonalnie myśleć. Lubiła działać spontanicznie i miała nadzieję, że faktycznie uciekną gdzieś razem w szalone miejsce.
Mężczyzna sam nie wiedział gdzie podział się spokojny i ułożony Daniels, który już od lat nie był skory do takich szaleństw wręcz z obcymi dziewczynami. Ostatni raz skończył się tragicznie i to trochę go blokowało, jednak dzisiaj miał zamiar totalnie o tym wszystkim zapomnieć. W końcu jeszcze nikt nie umarł od odrobiny wariactwa. Roześmiał się, gdy Amelia wskoczyła mu na plecy. Złapał ją pod kolanami i ruszył przed siebie. O dziwo, na hali nie panował już mrok, ale najwyraźniej nikt nawet nie zwrócił na nich uwagi. Wyszli niepostrzeżenie i skierowali się prosto do jego auta. Czarny Mustang grzecznie czekał na parkingu, jednak już niedługo. Musiał się chwilę zastanowić nad tym, gdzie mogliby się wybrać, aby to było według niej szalone. Należeli do dwóch różnych światów i John wiedział to od samego początku. Dlatego też miał niezłą zagwozdkę.
- A może choćby drobna podpowiedź by mi ułatwić zdecydować? Ciężko mi rozgryźć twoje preferencje – przyznał szczerze, układając już rękę na skrzyni biegów. Uśmiechnął się pod nosem, ruszając w końcu w miasto.
Panna Buckley rozsiadła się wygodnie na siedzeniu pasażera, cały czas przyglądając mu się z zadziornym uśmiechem. Odnosiła wrażenie, że chłopak nie często pozwalał sobie na taką spontaniczność i tym bardziej cieszyła się, że miała okazję zaserwować mu choć odrobinkę szaleństwa.
- Zabierz mnie gdzieś, gdzie nie ma ludzi i jest dużo zieleni - rzuciła zagadkowo, smyrając go paznokciami po ręce, którą trzymał na skrzyni biegów. Miała ochotę uciec nieco od zgiełku miasta i zapewnić im tym samym trochę prywatności. Uwielbiała naturę i to właśnie na jej łonie czuła się zawsze najlepiej.
- Najlepiej, żeby była tam też woda, bo to będzie świetny pretekst, żeby znów zrzucić z siebie te niewygodne ubrania - zaśmiała się, ściągając bluzkę i rzucając ją na tylne siedzenie. Szyby w samochodzie były na tyle przyciemniane, że nie musiała się obawiać o wścibski czy karcący wzrok innych ludzi. Daniels przełknął ślinę, podobnie jak na początku. Jednak tym razem nie tyle, co był zdenerwowany, a po prostu brunetka wiedziała, jak działać na facetów. Pokręcił lekko głową, wmawiając sobie w myślach, by jeszcze nad sobą panował, choćby przez czas podróży, która dłużyła mu się niemiłosiernie i to wcale nie za sprawą korków. Po prostu miał ochotę już wyskoczyć z tego auta i mieć wszystko gdzieś, tak jak na tamtej kanapie.
     Po kilkudziesięciu minutach w końcu dojechali na najbliższą polanę za miastem. Nieopodal można było też dostrzec mały zbiornik wodny, ale czy Daniels był przekonany do kąpieli w połowie kwietnia? Niekoniecznie, ale jak szaleć, to szaleć. Wysiadł w końcu z Mustanga i popatrzył niepewnie na Amelię, nawet nie śmiąc myśleć, co też jej chodziło po głowie. Nie był głupi, to prawda, ale jednak jakieś hamulce jeszcze posiadał.
Dziewczyna wysiadła zadowolona z samochodu, rozglądając się wokół i podziwiając widoki. Cieszyła się, że podróż w końcu dobiegła końca i mogli razem zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Ich ciała i głowy wciąż były rozgrzane, więc taki powiew chłodu zdecydowanie im dobrze zrobi.
- No nie stój tak, chodź - pociągnęła go za sobą za rękę, zatrzymując się dopiero na środku łąki. Niestety nie mieli szczęścia do pogody i zamiast słonecznego nieba, powitały ich w tym małym raju jedynie ciemne, zwiastujące deszcz chmury. - Zamknij oczy, wysłuchaj się w muzykę natury i daj się temu ponieść - uśmiechnęła się rozpromieniona i nie czekając na jego reakcję, zgrabny ruchem porwała go do tańca.
Popatrzył na nią jak na wariatkę, ale po chwili roześmiał się, kręcąc z rozbawieniem głową.
- Muzykę natury powiadasz… - powiedział, obejmując w pasie, a po chwili obracając się wraz z nią. Sam nie wiedział nawet kiedy wylądował razem z Amelią w dość wysokiej już trawie. Starał się jej nie przygnieść swoim ciężarem, dlatego sam przekręcił się na plecy, ciągnąc za sobą brunetkę.
- Widzisz, odrobina szaleństwa jednak nikomu jeszcze nie zaszkodziła - zaśmiała się, siadając nad nim okrakiem. Wokół panowała zupełna cisza, a przez to, że polana znajdowała się daleko od głównej drogi, mogli liczyć na pełną dyskrecję i chwilę prywatności. Nie wiedziała na ile chłopak jest sławny, ale skoro ludzie od C.K zatrudnili go w swojej kampanii, zdecydowanie musiał być akurat na topie. Ostatnie więc, czego było im trzeba to jakieś artykuły w gazetach i sensacja poparta jego nazwiskiem. Dlatego też cisza, która im towarzyszyła, uspokoiła Danielsa. Pozwoliła mu się rozluźnić i ponieść chwili. Jednak nadal był wyczulony na wszystko wokół i chwilami musiał się opanować by niepotrzebnie się zrywać, gdy usłyszał jakiś nowy odgłos natury. 
W pewnym momencie, z pobliskich krzaków dobiegł jakiś niepokojący dźwięk. Tak, jakby ktoś lub coś się tam skrywało. Dlatego też, oboje znieruchomieli, szukając jedynie wzrokiem ciuchów, które były już wokół nich porozrzucane. Ktoś zbliżał się w ich kierunku na tyle szybko, że nie byli w stanie narzucić na siebie wszystkich ubrań. Amelia odruchowo porwała koszulkę Johna, naciągnąć ją zgrabny ruchem przez głowę. Działała zupełnie nieświadomie i nijak nie pomyślała o tym, że pozbawia go tym samym jednej z części garderoby. Musiał zadowolić się jedynie spodniami, które i tak leżały zbyt daleko, aby zdążył je wsunąć na nogi. Nie mając pojęcia, czy za krzakami czai się jakiś człowiek, czy być może jakiś groźny dzik, schowała się za plecami Johna, oplatając dłońmi jego szyję i kładąc głowę na jego nagim i jeszcze rozgrzanym ramieniu. Ruda długa kita, prześwitywała gdzieś między źdźbłami trawy. Daniels uniósł nieznacznie brwi, starając się być jak najciszej, co nie było takie proste przy tak nieunormowanym oddechu. Nawet nie chciał sprawdzać czy lis, na którego teren najwyraźniej weszli, ma wściekliznę.
- Robimy szybki odwrót… - szepnął jej na ucho, uśmiechając się pod nosem, choć rozbawieniem mieszał się lekki strach. Wzrokiem zlokalizował swoje spodnie, których jeszcze nie zdążył ubrać i rozplanował już sobie trasę ucieczki do samochodu. Wreszcie złapał dłoń dziewczyny i podniósł się, aby ruszyć biegiem do auta, aby szybko się stąd ewakuować. Po drodze złapał za dolną część swojej i jej garderoby. Amelia uwielbiała zwierzęta, ale widząc strach w oczach Johna, pozwoliła mu złapać się za rękę i poprowadzić w kierunku samochodu. Chłopak najwyraźniej obawiał się, że zwierzak ma jakąś wściekliznę i go czymś zarazi, a nie mógł pozwolić sobie jako sportowiec na żaden uszczerbek na zdrowiu. Naciągnęła niżej koszulkę i roześmiała się, kiedy udało jej się w końcu dotrzeć na miejsce pasażera.
     Jeśli ktoś ich jakimś cudem widział, musiał mieć z tego wszystkiego naprawdę niezły ubaw. Niewinny lisek skutecznie popsuł zmysłowy nastrój i chyba żadne z nich nie miało już aż takiej ochoty na seks. Poczekała cierpliwie, aż John założy spodnie i zaraz po tym jak ruszył z polany, sama także narzuciła na siebie pozostałe części garderoby. Z głupkowatym uśmiechem wymalowanym na ustach, zatopiła się wygodnie w fotelu, szperając pod siedzeniem rękoma. Liczyła, że uda jej się wydostać jakąś butelkę wody, albo chociaż puszkę coli, ale zamiast tego natrafiła na pogięte zdjęcie. Zamarła, widząc kogo przedstawia znaleziona przez przypadek fotografia. John i ciężarna Olivia, w objęciach, w dodatku wyglądający na naprawdę szczęśliwą parę. Spojrzała ukradkiem na siedzącego obok mężczyznę i wszystko zaczynało się powoli układać w całość. Daniels był sportowcem, a przyjaciółka zaczęła chodzić nagle na mecze hokeja, w dodatku w bluzie Rangersów. Nie miała żadnych wątpliwości, że facet, z którym omal się przed chwilą nie przespała, był ojcem utraconego przez Olivię maleństwa. Był także człowiekiem, którego jej brat nienawidził i od którego nieźle kiedyś oberwał. Na domiar złego, jutro cały świat, w tym wspomniana powyżej dwójka, będą mieli okazję podziwiać jej prawie nagie ciało, w zmysłowej i jednoznacznej pozie z Danielsem. Gorzej już być chyba naprawdę nie mogło...

Za uszczerbki na zdrowiu, po przeczytaniu tej notki, serdecznie przepraszamy :)

10 komentarzy

  1. [Osobiste przemyślenia, które Adaś mi podpowiada zachowam już dla siebie. Chwalę za to oryginalny pomysł, który jest rewelacyjny i jakość wykonania, plus te zdjęcia, naprawdę fajnie wszystko wygląda ;)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! :D
      A, co do jego przemyśleń to chyba musimy je uzewnętrznić w wątku, prawda? ;>

      Usuń
  2. [ok... po pierwsze, John w samych gatkach w całym mieście?!?!?! Charlie wpadnie do mieszkania cała podekscytowana, że mieszka z taką sławą, bo na dodatek nie zdawała sobie sprawy z tego, że ma w pokoju obok takie ciacho xDD i na pewno bedzie rządna relacji hahahaha i wszystkich, totalnie wszystkich szczegółów :P
    po drugie, bardzo, ale to bardzo dobrze, że facet na moment się zapomniał i pozwolił sobie na chwilę szaleństwa! :D mam wrażenie, że on jest taki smutny i dobry dla innych, że zostaje na koniec kopnięty w tyłek bardzo niesprawiedliwie :P
    po trzecie... mimo pomieszania z poplątaniem w relacji tych czworga postaci (mam na myśli rodzeństwo B., sportowca i dziennikarkę] wydaje mi się, że urodzi się niezwykle fascynująca relacja między modelami z tej notki, trochę jak zakazany owoc :) a my lubimy komplikacje i chętnie poczytamy więcej :D ah a wszystko wina prowokacji tej kokietki :p
    dziękuję za przemiłą lekturę na wieczór :*]

    zachwycona Charlie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się niezmiernie, że mogłyśmy umilić Ci wieczór :D
      Nie zdawała sobie sprawy z tego, że Daniels to ciacho?! Hahaha
      No jak to?
      A co do wyluzowania, no chyba mu było tego trzeba po tym wszystkim :D

      Usuń
  3. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co myśleć o tej notce. Fajna jest, to fakt, bo przyjemnie się czyta, dynamicznie i lekko przede wszystkim, ale nie wiem. Wychodzi na to, że Janek się niczego nie nauczył, o XD No a tak poza wszystkim, to zastanawiam się, jak Olcia by na to zareagowała i pierwszy raz w życiu nie mam pojęcia, co zrobiłaby moja postać, rly ;___;
    Ale noteczka naprawdę fajniutka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On się niczego nie nauczył? To, co powiedziałabyś o swojej Olivce? :D
      Przysłowie głosi, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki xD

      Usuń
  4. Zabrałam się za czytanie, czekając na autobus, potem kontynuowałam w autobusie i szybciutko dokończyłam w trakcie "instalowania" się przy biurku. Na pierwszy rzut oka notka wydawała mi się długa, więc mocno się zdziwiłam, kiedy dotarłam do końca szybciej, niż się spodziewałam... Chcę więcej! Bardzo mi się podobało, wpadłyście na świetny pomysł, a zdjęcia na początku jak i na końcu zwyczajowo dodały całości smaczku :) Przyznam szczerze, że będąc na ich miejscu, raczej nie potrafiłabym tak się zapomnieć w otoczeniu tylu ludzi... Ale to może bielizna Calvina Kleina działa w taki magiczny sposób? ^^ Kto wie... Ja tam jestem fanką ich perfum ^^ A tak poza tym chciałam zaznaczyć, że John coraz bardziej się rozkręca! Najpierw Vegas, teraz reklamy w całym mieście... Kiedy zacznie wyskakiwać z lodówki? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie było mu łatwo się zapomnieć, a o wyskakiwaniu z lodówki jeszcze pomyślimy :D W końcu sezon się skończył, to teraz Daniels ma dużo wolnego czasu :D
      Cieszymy się, że dobrze się czytało :)

      Usuń
  5. I już wiem, że Tyler będzie chętniej jeździł do centrum. ;)) Przyjemna i lekka ta notka, mnie samej czytało się ja bardzo przyjemnie i też z chęcią poczytam więcej o przygodach tej dwójki. :D Pomyśl na post również ciekawy, a zdjęcia na końcu to po prostu jakaś bomba:D Tak samo jak i gify na górze.
    Pozostaje czekać na kolejne. Dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no... Musi korzystać póki jeszcze wiszą te bilbordy :D
      Zobaczymy jak to będzie z następnymi :) Ale dziękujemy, dziękujemy i cieszymy się :D

      Usuń