Kiedy byłem trochę starszy to dostałem prętem po jajach, łuhu!
- Kurwa, Bam, stop! Bateria padła – powiedział Cole, uderzając
wściekle w kamerę. Bam, któremu właśnie
wyszedł jeden z trudniejszych trików, rzucił deskorolką o ziemię.
- Jak to: „bateria padła”! – wykrzyczał. – Przecież dopiero co ładowałem to dziadostwo!
- Nie wiem co się stało, brat, nie
poradzę. Będziemy musieli przełożyć
nagrywanie na jutro.
- Jutro idę do roboty, jest wtorek – zauważył
smutno szatyn. – Dopiero w sobotę mam
czas. Niech to szlag, obiecaliśmy, że
nowy film pojawi się w środę i jak zwykle wyszedł chuj. Już nam się uzbierała setka subskrybentów,
mamy więcej łapek w górę niż w dół i znów wszystko bierze w łeb. Powiedz mi, stary, czy ja mam pecha?
- Nie wiem czy masz pecha, wiem natomiast, że
w sobotę ja nie mam czasu, bo gramy koncert z chłopakami. W niedzielę też nie mogę, bo będę
odsypiał. Więc nie wiem co zrobisz.
- Wyobraź sobie, że ja też – powiedział z
przekąsem Bam.
- Zrób jakiegoś vloga, jesteś całkiem dobry w
gadaniu przed kamerą. Poza tym, twoje
vlogi cieszą się niezłą popularnością na kanale, więc…
- Dobra, jebać to. Idziemy na piwo?
- Okej, ale ty stawiasz, bo ja mam zero.
- Niech ci będzie – westchnął Bran.
Taak, wyszło jak zawsze. Nie skończyło się na jednym piwie, skończyło
się na siedmiu. Na głowę.
Tak więc Brandon i Cole w okolicach nad wyraz
późnej godziny (to była bodajże wpół do czwartej?) powoli zmierzali wężykiem do
mieszkania pierwszego z nich. Skutkiem
tego było połowiczne dotrzymanie obietnicy wrzucenia filmiku na you tube. Połowiczne głównie dlatego, że poniedziałek
od kilku godzin był przeszłością, a samo nagranie ze skateboardingiem miało
jedną wspólną cechę. Brandona.
Około czterech godzin później bracia obudzili
się (tylko dzięki staraniom budzika wygrywającego o siódmej trzydzieści ostry deathcore)
leżąc jeden na drugim w trudnej do opisania słowami pozycji. W każdym razie wskutek usilnej próby wstania
z… (no właśnie, z czego?) wstania, Bam znalazł się na podłodze wśród sterty
ubrań rozrzuconych na podłodze. Nie
byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że pod ciuchami znajdowały się
różne dziwne i kanciaste rzeczy, a w miejscu, gdzie wylądowała głowa szatyna
leżały nowiutkie tracki do deskorolki.
Leżały fartem, bo dzięki temu chłopak (tak, tego człowieka nie da się
określić słowem „mężczyzna”; jest na to
stanowczo za młody… duchem) zdał sobie
sprawę, że spóźni się do pracy, jeżeli szybko się nie ogarnie.
Kiedy demon czasu siedzi ci na ogonie i
usilnie próbuje cię powstrzymać przed punktualnym dotarciem w jakieś miejsce,
zwłaszcza na kacu, możesz być pewien, że za cholerę nie zdążysz. Tak też się stało w tym przypadku. Piętnaście po dziewiątej zdyszany i
skrzywiony Bam wpadł do skateshopu. Za
kontuarem czekał Matt Bailey, jego szef.
Nie wiedzieć czemu facet uśmiechał się do Brandona.
- Stary, o co ci biega? – zapytał Bam słabym
głosem, stając przy kontuarze. – Wiem,
spóźniłem się, ale to jeszcze nic nie oznacza.
Po prostu Cole był wczoraj u mnie i…
- Nie kończ, wiem – odparł Matt. – W sumie, kto teraz tego nie wie?
- Czy ja o czymś nie wiem? – szatyn spojrzał z
ukosa na szefa.
- Chyba tak – Bailey wyciągnął telefon,
przejechał parę razy palcem po ekranie i pokazał zdziwionemu chłopakowi. Okazało się, że był to filmik, dokładnie
filmik z ostatniej nocy. Oprócz braci
Carter znajdowały się na nim jakieś trzy nieznane Brandonowi laski i basen na
dachu jakiegoś wieżowca. Powiedzieć, że
byli roznegliżowani to jakby nazwać rekina rybką akwariową. Dość dodać, że potwornie wiało, a temperaturę
można było określić jako „w pizdu zimno”.
Na widok tego nagrania Bam otworzył szeroko usta.
- Kurwa, stary, jak to się stało? - wyrzucił z siebie po dłuższej chwili.
- Nie wiem ile wczoraj wychlaliście, ale
przybyło wam subów i lajków. Co prawda
całkiem sporo ludzi uważa to za dno, z czym sam się zgodzę, jednak wychodzi na
to, że chyba wam się udało.
- Co się udało?! I kto to w ogóle tam umieścił?! Dzwonię do Cole’a - Bam szybko wyciągnął
telefon i wybrał numer brata. Streścił
mu pokrótce całą sytuację i obiecał pojawić się w domu za pół godziny.
- Proszę, Matt, daj mi dzisiaj wolne,
przysięgam, że odpracuję to w weekend – błagalnym tonem powiedział Bam, patrząc
na swojego szefa wzrokiem szczeniaka.
Ten tylko roześmiał się w głos.
- Jasne, stary. Ale uważaj następnym razem.
- Postaram się – rzucił jeszcze Bam, zanim
wybiegł ze sklepu.
- No ja pierdolę, Cole, ja wiem, że my mamy
słabe głowy, ale żeby aż tak?!
- Sądzisz, że ja mam pojęcie jak to się
stało? Też kompletnie nic nie
pamiętam. Obiecuję sobie, że nigdy
więcej nie wypiję więcej niż jedno piwo, jeżeli nie będzie przy mnie chłopaków.
- Chrzanić to.
Teraz mamy większy problem na głowie.
Trzeba to cholerstwo usunąć.
- Racja, trzeba. Ale patrz, z drugiej strony to nam
przysporzyło fanów. Spójrz na
komentarze. „Chłopaki, to było zajebiste! Dawajcie jeszcze raz, to normalnie był
hardkor!” – przeczytał Cole.
- „Jeśli myślicie, że to było śmieszne, to
jesteście w dużym błędzie, imbecyle.
Teraz każdy myśli, że jak pokaże gołą dupę w internecie to jest
fajny. Zostańcie lepiej przy deskorolce
i flash mobach, to wam zdecydowanie lepiej wychodzi” – Bam przytoczył drugi
komentarz. – Taak, nadal twierdzisz, że
jest okej?
- No weź przestań. Przecież nie jest tak źle.
- Jest.
Miały być fajne triki i pieprzone Jackassy, a wychodzi jak zawsze.
- Przecież masz Jackassy, oni dorobili się
milionów na pokazywaniu gołej dupy.
- Ale powtórzyć ich sukces nie jest łatwo,
głównie dlatego, że dwie takie ekipy to o jedną za dużo.
- Co ty pierdolisz, stary? Chodziło ci o popularność, nie? No to ją masz.
- Ale nie o taką, do jasnej cholery! –
wrzasnął Bam, zrywając się z krzesła. –
Nie wiem jak ty, ale ja nie chcę, żeby mnie ludzie zapamiętali jako najebanego
w trzy dupy idiotę, świecącego gołą kuśką przed kamerą. Chcę zaistnieć, pokazując im, że nie trzeba
być nagim, żeby być sławnym. Przecież to
nie na tym polega.
- Odnoszę niejasne wrażenie, że chyba nie
zdajesz sobie sprawy na jakim świecie żyjesz.
Teraz nie liczy się talent, liczy się skandal.
- Tak?
To ja ci jeszcze udowodnię, że nie samą nagością i Minecraftem ludzie
żyją. Żebyś wiedział.
- Koleś, to było niesamowite!
- Ee, do mnie mówisz? – Bam zdziwiony
rozejrzał się po sklepie.
- A widzisz tu kogoś innego? Ten wasz ostatni filmik rozjebał system!
- Masz na myśli kompilację upadków? – dopytał
Bam, patrząc niepewnie na rozentuzjazmowanego dzieciaka.
- Tak!
Najlepsze było to jak twój brat przydzwonił twarzą w rampę. Albo to, jak najpierw wylądowałeś jajami na
railu, a potem deska odbiła się od ziemi i jeszcze raz oberwałeś między
nogi. W ogóle zajebiste filmiki macie na
kanale i kozacki z ciebie skater. Wiesz,
że dzięki twoim filmom w końcu nauczyłem się fifty-fifty? - oczy Brandona coraz bardziej się
rozszerzały. – Nie chcę nic mówić, ale
może mógłbyś zrobić jakąś instruktażową serię dla początkujących czy coś? Bo wiesz, fajnie się ciebie ogląda i można
łatwo zrozumieć co gadasz, nie? Tak
tylko sugeruję.
- Młody, wiesz, że to nawet niezły pomysł –
Bam uśmiechnął się szeroko. – Jak
chcesz, to możesz do nas dołączyć jako model, czy coś w tym guście. Przydałby się jakiś młodzik do tych filmików
z instrukcjami. Bo nie chcę cię wprost
nazywać króliczkiem doświadczalnym.
- Ookej, super – chłopak rozpromienił się.
- Spoko.
Masz tu mojego maila – zaczął Bran, szybko skrobiąc adres na kawałku
papieru – Napisz do mnie, to uzgodnimy szczegóły.
- Jasne! – nastolatek uradowany wyszedł
tanecznym krokiem ze sklepu.
- I widzisz, Cole. Mówiłem, że ci udowodnię? – powiedział sam do
siebie Bam.
[Okej, ta notka wyszła beznadziejnie, ale tak mnie natchnęło, żeby ją napisać, więc jest :D Wiem też, że króciutka, ale mój mózg odmówił napisania dłuższej formy wypowiedzi :) Wprowadziłam w niej dwie postacie, które zgłosiłam właśnie do zakładki z wolnymi postaciami.
Każdą krytykę przyjmę na klatę, może się czegoś z komentarzy nauczę, kto wie :D To czerwone to je link :P Wesołych waleńtynek :)]
[ Lej mi pół! Klasyka polskiej muzyki! xDDDD No cóż, zapowiadałaś, że Bam i jego bracia to świrusy, no i chyba się nie myliłaś xD Ja dzisiaj skończę notę i poodpowiadam na wątki xD]
OdpowiedzUsuńCharlotte