Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

2003. Kiedy byłem małym chłopcem to dostałem prętem po jajach

Note:  W tekście występują wulgaryzmy.

Kiedy byłem trochę starszy to dostałem prętem po jajach, łuhu!

- Kurwa, Bam, stop!  Bateria padła – powiedział Cole, uderzając wściekle w kamerę.  Bam, któremu właśnie wyszedł jeden z trudniejszych trików, rzucił deskorolką o ziemię.
- Jak to: „bateria padła”! – wykrzyczał.  – Przecież dopiero co ładowałem to dziadostwo!
- Nie wiem co się stało, brat, nie poradzę.  Będziemy musieli przełożyć nagrywanie na jutro.
- Jutro idę do roboty, jest wtorek – zauważył smutno szatyn.  – Dopiero w sobotę mam czas.  Niech to szlag, obiecaliśmy, że nowy film pojawi się w środę i jak zwykle wyszedł chuj.  Już nam się uzbierała setka subskrybentów, mamy więcej łapek w górę niż w dół i znów wszystko bierze w łeb.  Powiedz mi, stary, czy ja mam pecha?
- Nie wiem czy masz pecha, wiem natomiast, że w sobotę ja nie mam czasu, bo gramy koncert z chłopakami.  W niedzielę też nie mogę, bo będę odsypiał.  Więc nie wiem co zrobisz.
- Wyobraź sobie, że ja też – powiedział z przekąsem Bam.
- Zrób jakiegoś vloga, jesteś całkiem dobry w gadaniu przed kamerą.  Poza tym, twoje vlogi cieszą się niezłą popularnością na kanale, więc…
- Dobra, jebać to.  Idziemy na piwo?
- Okej, ale ty stawiasz, bo ja mam zero.
- Niech ci będzie – westchnął Bran.

Taak, wyszło jak zawsze.  Nie skończyło się na jednym piwie, skończyło się na siedmiu.  Na głowę.

Tak więc Brandon i Cole w okolicach nad wyraz późnej godziny (to była bodajże wpół do czwartej?) powoli zmierzali wężykiem do mieszkania pierwszego z nich.  Skutkiem tego było połowiczne dotrzymanie obietnicy wrzucenia filmiku na you tube.   Połowiczne głównie dlatego, że poniedziałek od kilku godzin był przeszłością, a samo nagranie ze skateboardingiem miało jedną wspólną cechę.  Brandona.

Około czterech godzin później bracia obudzili się (tylko dzięki staraniom budzika wygrywającego o siódmej trzydzieści ostry deathcore) leżąc jeden na drugim w trudnej do opisania słowami pozycji.  W każdym razie wskutek usilnej próby wstania z… (no właśnie, z czego?) wstania, Bam znalazł się na podłodze wśród sterty ubrań rozrzuconych na podłodze.  Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że pod ciuchami znajdowały się różne dziwne i kanciaste rzeczy, a w miejscu, gdzie wylądowała głowa szatyna leżały nowiutkie tracki do deskorolki.  Leżały fartem, bo dzięki temu chłopak (tak, tego człowieka nie da się określić słowem „mężczyzna”;  jest na to stanowczo za młody…  duchem) zdał sobie sprawę, że spóźni się do pracy, jeżeli szybko się nie ogarnie.
Kiedy demon czasu siedzi ci na ogonie i usilnie próbuje cię powstrzymać przed punktualnym dotarciem w jakieś miejsce, zwłaszcza na kacu, możesz być pewien, że za cholerę nie zdążysz.  Tak też się stało w tym przypadku.  Piętnaście po dziewiątej zdyszany i skrzywiony Bam wpadł do skateshopu.  Za kontuarem czekał Matt Bailey, jego szef.  Nie wiedzieć czemu facet uśmiechał się do Brandona.

- Stary, o co ci biega? – zapytał Bam słabym głosem, stając przy kontuarze.  – Wiem, spóźniłem się, ale to jeszcze nic nie oznacza.  Po prostu Cole był wczoraj u mnie i…
- Nie kończ, wiem – odparł Matt.  – W sumie, kto teraz tego nie wie?
- Czy ja o czymś nie wiem? – szatyn spojrzał z ukosa na szefa.
- Chyba tak – Bailey wyciągnął telefon, przejechał parę razy palcem po ekranie i pokazał zdziwionemu chłopakowi.  Okazało się, że był to filmik, dokładnie filmik z ostatniej nocy.  Oprócz braci Carter znajdowały się na nim jakieś trzy nieznane Brandonowi laski i basen na dachu jakiegoś wieżowca.  Powiedzieć, że byli roznegliżowani to jakby nazwać rekina rybką akwariową.  Dość dodać, że potwornie wiało, a temperaturę można było określić jako „w pizdu zimno”.  Na widok tego nagrania Bam otworzył szeroko usta.
- Kurwa, stary, jak to się stało?  - wyrzucił z siebie po dłuższej chwili.
- Nie wiem ile wczoraj wychlaliście, ale przybyło wam subów i lajków.  Co prawda całkiem sporo ludzi uważa to za dno, z czym sam się zgodzę, jednak wychodzi na to, że chyba wam się udało.
- Co się udało?!  I kto to w ogóle tam umieścił?!  Dzwonię do Cole’a - Bam szybko wyciągnął telefon i wybrał numer brata.  Streścił mu pokrótce całą sytuację i obiecał pojawić się w domu za pół godziny.
- Proszę, Matt, daj mi dzisiaj wolne, przysięgam, że odpracuję to w weekend – błagalnym tonem powiedział Bam, patrząc na swojego szefa wzrokiem szczeniaka.  Ten tylko roześmiał się w głos.
- Jasne, stary.  Ale uważaj następnym razem.
- Postaram się – rzucił jeszcze Bam, zanim wybiegł ze sklepu.

- No ja pierdolę, Cole, ja wiem, że my mamy słabe głowy, ale żeby aż tak?!
- Sądzisz, że ja mam pojęcie jak to się stało?  Też kompletnie nic nie pamiętam.  Obiecuję sobie, że nigdy więcej nie wypiję więcej niż jedno piwo, jeżeli nie będzie przy mnie chłopaków.
- Chrzanić to.  Teraz mamy większy problem na głowie.  Trzeba to cholerstwo usunąć.
- Racja, trzeba.  Ale patrz, z drugiej strony to nam przysporzyło fanów.  Spójrz na komentarze.  „Chłopaki, to było zajebiste!  Dawajcie jeszcze raz, to normalnie był hardkor!” – przeczytał Cole.
- „Jeśli myślicie, że to było śmieszne, to jesteście w dużym błędzie, imbecyle.  Teraz każdy myśli, że jak pokaże gołą dupę w internecie to jest fajny.  Zostańcie lepiej przy deskorolce i flash mobach, to wam zdecydowanie lepiej wychodzi” – Bam przytoczył drugi komentarz.  – Taak, nadal twierdzisz, że jest okej?
- No weź przestań.  Przecież nie jest tak źle.
- Jest.  Miały być fajne triki i pieprzone Jackassy, a wychodzi jak zawsze.
- Przecież masz Jackassy, oni dorobili się milionów na pokazywaniu gołej dupy.
- Ale powtórzyć ich sukces nie jest łatwo, głównie dlatego, że dwie takie ekipy to o jedną za dużo.
- Co ty pierdolisz, stary?  Chodziło ci o popularność, nie?  No to ją masz.
- Ale nie o taką, do jasnej cholery! – wrzasnął Bam, zrywając się z krzesła.  – Nie wiem jak ty, ale ja nie chcę, żeby mnie ludzie zapamiętali jako najebanego w trzy dupy idiotę, świecącego gołą kuśką przed kamerą.  Chcę zaistnieć, pokazując im, że nie trzeba być nagim, żeby być sławnym.  Przecież to nie na tym polega.
- Odnoszę niejasne wrażenie, że chyba nie zdajesz sobie sprawy na jakim świecie żyjesz.  Teraz nie liczy się talent, liczy się skandal.
- Tak?  To ja ci jeszcze udowodnię, że nie samą nagością i Minecraftem ludzie żyją.  Żebyś wiedział.

- Koleś, to było niesamowite!
- Ee, do mnie mówisz? – Bam zdziwiony rozejrzał się po sklepie.
- A widzisz tu kogoś innego?  Ten wasz ostatni filmik rozjebał system!
- Masz na myśli kompilację upadków? – dopytał Bam, patrząc niepewnie na rozentuzjazmowanego dzieciaka.
- Tak!  Najlepsze było to jak twój brat przydzwonił twarzą w rampę.  Albo to, jak najpierw wylądowałeś jajami na railu, a potem deska odbiła się od ziemi i jeszcze raz oberwałeś między nogi.  W ogóle zajebiste filmiki macie na kanale i kozacki z ciebie skater.  Wiesz, że dzięki twoim filmom w końcu nauczyłem się fifty-fifty?  - oczy Brandona coraz bardziej się rozszerzały.  – Nie chcę nic mówić, ale może mógłbyś zrobić jakąś instruktażową serię dla początkujących czy coś?  Bo wiesz, fajnie się ciebie ogląda i można łatwo zrozumieć co gadasz, nie?  Tak tylko sugeruję.
- Młody, wiesz, że to nawet niezły pomysł – Bam uśmiechnął się szeroko.  – Jak chcesz, to możesz do nas dołączyć jako model, czy coś w tym guście.  Przydałby się jakiś młodzik do tych filmików z instrukcjami.  Bo nie chcę cię wprost nazywać króliczkiem doświadczalnym.
- Ookej, super – chłopak rozpromienił się.
- Spoko.  Masz tu mojego maila – zaczął Bran, szybko skrobiąc adres na kawałku papieru – Napisz do mnie, to uzgodnimy szczegóły.
- Jasne! – nastolatek uradowany wyszedł tanecznym krokiem ze sklepu.

- I widzisz, Cole.  Mówiłem, że ci udowodnię? – powiedział sam do siebie Bam.

[Okej, ta notka wyszła beznadziejnie, ale tak mnie natchnęło, żeby ją napisać, więc jest :D Wiem też, że króciutka, ale mój mózg odmówił napisania dłuższej formy wypowiedzi :) Wprowadziłam w niej dwie postacie, które zgłosiłam właśnie do zakładki z wolnymi postaciami.
Każdą krytykę przyjmę na klatę, może się czegoś z komentarzy nauczę, kto wie :D To czerwone to je link :P Wesołych waleńtynek :)]

1 komentarz

  1. [ Lej mi pół! Klasyka polskiej muzyki! xDDDD No cóż, zapowiadałaś, że Bam i jego bracia to świrusy, no i chyba się nie myliłaś xD Ja dzisiaj skończę notę i poodpowiadam na wątki xD]

    Charlotte

    OdpowiedzUsuń