Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

1970. "Chwilę potem była śmierć, zła śmierć"



 To była zła śmierć
Śmierć może być dobra
Co wynika z życia
To była zła śmierć
Opowiedz sobie wszystko dokładnie
Wtedy zrozumiesz to co się naprawdę stało
-HuczuHucz Gdyby nie to




 03.08.2013r. Barcelona.

Patrzyłam się na spokojną twarzyczkę mojego śpiącego synka. Zegar wskazywał już 15 minut po północy. Zastanawiałam się gdzie też podziewa się mój chłopak, David. Już dawno powinien być w domu.
Usłyszałam cichy dźwięk mojego telefonu. Szybko podbiegłam do szafki, by syn nie obudził się, bo ledwo, co go uśpiłam. Nie wiem, czemu, był dziś bardzo niespokojny, nie mógł usnąć.
- Halo? – Powiedziałam szeptem.
- Letty? – Odezwała się kobieta po drugiej stronie zapłakanym głosem.  – Mówi Alejandra. Przyjedź szybko do szpitala.
Nie zastanawiałam się nawet chwili. Stało się, coś bardzo złego, skoro matka Davida do mnie dzwoniła, chyba pierwszy raz, bo tak to mnie nie tolerowała.
Wzięłam śpiącego synka na ręce, bo go nie budzić i wybiegłam z mieszkania biorąc tylko klucze i telefon.
W szpitalu byłam po aż 15 minutach. Niemiłosiernie dłużyła mi się podróż taksówką, ciągle tylko mówiłam kierowcy by jechał szybciej.
Alejandra, gdy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła.
- Miał wypadek… nie wiadomo, co z nim – powiedziała przytulając mnie i Leo.  – Wzięli go na salę operacyjną, kazali czekać.


Długo nie było żadnych informacji od lekarzy. Rozmawiałam dużo z Alejandrą. Była dla mnie dziwnie miła.  W międzyczasie w szpitalu zjawiła się też moje przyjaciółka Elena, do której zadzwonił mój brat, by była przy mnie.  Dałam jej klucze do mieszkania i poleciłam, aby zajęła się Leo, aż nie wrócę.
Było już dobrze po trzeciej, gdy przyszedł lekarz. Nie przyniósł dobrych wieści. Nie słuchałam go dokładnie. Płakałam.
- Mogą panie wejść do niego.
Po tych słowach lekarz odszedł. Spojrzała się na elegancką kobietę stojącą obok mnie.
- Chodź – powiedziała biorąc mnie pod rękę.
W sali było pełno pikających urządzeń. Podeszłam do łóżka, na którym leżał mój chłopak.
- David? – Spytałam przez łzy łapiąc do za rękę.
-  Synu? – Alejandra także płakała.
- Ej, nic mi nie będzie. Nie płaczcie. – Odpowiedział. – Jak tam Leo?
- Dobrze – odpowiedziałam i pociągnęłam nosem – Elena z nim jest.
- Wiecie, że nawet mnie nic nie boli? Kto by pomyślał…
- Jesteś na silnych środkach przeciwbólowych – powiedziała kobieta.
Wyjęła z kieszeni telefon.
- Idę porozmawiać z ojcem. Martwi się… - powiedziała i pospiesznie wyszła.
Usiadłam na krześle koło łóżka.
- Letty?
-Jestem.
- Wiesz, że cię kocham? Ciebie i Leo. Jesteście całym moim światem.
- My też cię kochamy – odpowiedziałam ocierając łzy z policzków rękawem bluzki.
- Leo zostanie piłkarzem. Mówię ci. Ze swoim imieniem jest skazany na sukces.  – Mówiąc to uśmiechnął się.   – Poradzisz sobie. Jesteś najlepszą matka. Najlepszą dziewczyną…
- David, nie mów tak, jakbyś się ze mną żegnał. – Przerwałam mu. Nie chciałam tego słuchać. Przecież to nie prawda. David będzie żył. Będziemy razem. Szczęśliwi.
- Cii, kochanie. Daj mi skończyć, proszę. – Powiedział i spojrzał na mnie tymi swoimi ciemno brązowymi oczami.   
- Powiedz Leo, że tata bardzo go kocha. I że ma się tobą opiekować. Mój synek… Ma świetną mamę. Najwspanialszą kobietę.  Wiesz jak wiele mam ci jeszcze do powiedzenia? Proszę, pamiętaj tylko, że cię kocham.  
- Ja też cie kocham - powiedziałam płacząc.
 - Na zawsze.
Któreś z urządzeń zaczęło głośniej i szybciej pikać.
- David?
Do pokoju wbiegły dwie pielęgniarki i lekarz. Jedna z nich położyła mi dłonie na ramionach i kazała się odsunąć. Nie zamierzałam tego zrobić. Przyszło jeszcze dwoje lekarzy – kobieta i mężczyzna.  Pielęgniarki siłą mnie odciągnęły od łóżka mojego chłopaka.  Nie docierało do mnie, co się dzieje. Wiedział tylko, że muszę być przy przy nim. Kobiety coś do mnie mówiły, ale nie rozumiałam ich słów.  Po chwili zrobiło mi się słabo i osunęłam się na ziemię.


Obudziłam się we własnym łóżku. Zdezorientowana. Lecz po chwili wybiegłam z sypialni jak poparzona.
W salonie zastałam Alejandrę i Elenę siedzące na kanapie.
- To mi się śniło, prawda? – Spytałam ze łzami w oczach.
Nie uzyskałam odpowiedzi. Przyjaciółka tylko podeszła do mnie i przytuliła. 



Miesiąc później.

Rozejrzałam się po mieszkaniu. Przed oczami przeleciały mi setki wspomnień, z tego, co się tu działo.  Po policzkach znów pociekły mi łzy. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Gotowa? – Spytał na powitanie brat i wszedł do środka – jak tam mój siostrzeniec? – Powiedział do Leo.
- Możesz wziąć tę walizkę? – Spytałam brata wskazując dużą czarną walizkę na kółkach stojącą przy drzwiach. Sama poszłam po synka.
Wzięłam go na ręce i wyszłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi.

Gdy już siedzieliśmy w samochodzie brata spytała gdzie nas wysyła.
- Do Nowego Yorku. – Odpowiedział i odpalił samochód.
- Co?!
- W schowku macie bilety. Tak będzie najlepiej. Będziesz daleko, będziesz mogła wszystko sobie przemyśleć…
- Dziękuję, ale...
- Żadnego, „ale” siostra. – Powiedział uśmiechając się. – Jedziesz do Nowego Yorku! Ciesz się.
- Dzięki, Diego.
- Nie ma za co. Odwiedzę cię tam.
- Spoko – powiedziałam
- I tu jeszcze mam coś dla ciebie – podał mi małą białą wizytówkę, którą wyciągnął z kieszeni.
Spojrzałam na nią. Na środku był tylko jeden napis.


Daisy Smith

psychoterapeuta


- Zadzwoń na numer z odwrotu, wszystko jest załatwione, ustalisz tylko dokładny termin.
- Nie potrzebuję psychiatry. – Odparłam zła.
Doceniałam, że się o mnie martwił, ale było to całkowicie zbędne. Radziłam sobie całkiem dobrze.
Po 12 godzinach lotu, byliśmy z Leo już w Nowym Yorku. Tutaj było późne popołudnie.  Odebrałam walizkę i złapałam taksówkę by jechać do mieszkania, które wynajął mi brat. Dobrze zarabiał, więc było go stać, by zrobić taki prezent. Tym więc sposobem wylądowałam na Upper East Side. 





____________________________________

Tutaj starałam się przedstawić trochę historię Leticii. Mam nadzieję, że nie wyszło tragicznie. Pisałam ten post od kilku dni, sprawdzałam 2 razy czy nie ma błędów, ale jeśli jakiekolwiek sie pojawią, to prosze pisać- poprawię.
Pozostawiam teraz tekst, Waszej opinii :)  

6 komentarzy

  1. Ophelia Nájera – Williams7 kwietnia 2014 20:44

    [Bardzo ciekawa historia, szkoda tylko, że tak smutna. Sama zabieram się za napisanie czegoś od dłuższego czasu, więc podziwiam objętość, bo niełatwo jest stworzyć coś konretnego i tak fajnie napisanego.
    Już jest super, kolejne notki mogą więc być tylko rewelacyjne :)
    Jeśli interesują Cię poprawki to wkradł się malutki błąd - "tę" zamiast "tą" walizkę (wybacz, grammar nazi ze mnie...), a poza tym wszystko jest bez zarzutu.
    Witamy na blogu! Besos, xoxo]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Dziękuję bardzo, za miłe słowa! ;)
      Błąd już poprawiony. :)]

      Leticia

      Usuń
  2. Najpierw wyłapane przeze mnie błędy.
    Patrzyłam się na spokojną twarzyczkę mojego śpiącego synka. — Bez się.

    Zastanawiałam się gdzie też podziewa się mój chłopak, David. — Przecinek przed gdzie.

    Nie wiem, czemu, był dziś bardzo niespokojny, nie mógł usnąć. — Przecinek po nie wiem do wyrzucenia, a przed był chyba zabrakło Ci ale.

    Stało się, coś bardzo złego, skoro matka — przecinek po się do wywalenia.

    Wzięłam śpiącego synka na ręce, bo go nie budzić — chyba ma być tam by, a nie bo?

    Alejandra, gdy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła. — Przecinek po zobaczyła.

    W międzyczasie w szpitalu zjawiła się też moje przyjaciółka Elena — moja.

    Dałam jej klucze do mieszkania i poleciłam, aby zajęła się Leo, aż nie wrócę. — Chyba miałaś na myśli aż wrócę.

    Spojrzała się na elegancką kobietę stojącą obok mnie. — Kto się spojrzał? Jeśli bohaterka to powinno być spojrzałam i bez się.

    Powiedział i spojrzał na mnie tymi swoimi ciemno brązowymi oczami. — Ciemnobrązowymi razem.

    - Ja też cie kocham - powiedziałam płacząc. — Literówka.

    Wiedział tylko, że muszę być przy przy nim. — Literówka i powtórzone przy.

    Rozejrzałam się po mieszkaniu. Przed oczami przeleciały mi setki wspomnień, z tego, co się tu działo. — Przecinek przed z tego zbędny.

    - Gotowa? – Spytał na powitanie brat i wszedł do środka – jak tam mój siostrzeniec? — Kropka po środka. Jak z wielkiej.

    Gdy już siedzieliśmy w samochodzie brata spytała gdzie nas wysyła. — Po brata przecinek i chyba spytał, prawda?

    Pozostawiam teraz tekst, Waszej opinii :)─ Przecinek sprzed Waszej do usunięcia.



    A teraz opinia. Zacznijmy od tego, że tekst jest bardzo krótki i suchy. Szkoda mi Twojej postaci, bo w młodym wieku spotkała ją taka tragedia; straciła ukochanego i pozostała sama z dzieckiem, a brat zamiast ją wspierać, wysyła ją za ocean. Nie wiem, czy to normalne, ale liczy się fakt, że Letty próbuje ułożyć sobie życie na nowo i jak najbardziej ją w tym dopinguję.
    Mogłabyś rozbudować notkę o opisy wnętrz, wyglądu, nastroju, o więcej emocji bohaterki, bo opisywanie zaledwie kilku prostych czynności sprawia, że tekst nie budzi w czytelniku emocji. Musisz też bardziej konkretyzować dane osoby. Używasz narracji w pierwszej osobie, więc zawsze wiadomo, kiedy wypowiada się Letty albo kiedy wykonuje ona jakąś czynność, jednak gdybyś miała wprowadzić więcej postaci i tak, jak teraz nie używać większej ilości rzeczowników, można byłoby się pogubić. :)
    Mam nadzieję, że życie Letty nabierze kolorów, a Twoich postów będzie pojawiało się więcej.


    Josie

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Dawno już nie komentowałam cudzych notek (co nie jest żadnym powodem do dumy), tak więc zdążyłam trochę od tego odwyknąć. Myślę jednak, że warto powrócić do starych zwyczajów i dlatego grzecznie postanowiłam się odezwać, i podzielić swoimi przemyśleniami :) Pierwsze, co chciałabym zauważyć, to to, iż bardzo przykro mi z powodu śmierci partnera Letty. Odnotowałam, że gdy ja sama krzywdzę swoje własne postacie, nie odbija się to na mnie tak negatywnie, jak nieszczęścia innych. Szkoda małego Leo, i szkoda słodkiego życia w ciepłej Hiszpanii. Mam nadzieję, że nowy start w NY będzie jak najbardziej udany. Druga sprawa, to cieszę się, iż uchyliłaś nieco rąbka tajemnicy, dzięki czemu mogliśmy poznać historię Letty odrobinę bliżej. Moim zdaniem zaowocuje to w przyszłości ciekawszymi wątkami :) No i trzecia rzecz: jak na debiutantkę w blogosferze możesz być z siebie naprawdę zadowolona. Większych błędów brak, przejęzyczenia nie rażą po oczach – sama nie jestem święta, jeśli chodzi o gramatykę, więc nie będę się tu wymądrzała. Popracowałabym trochę nad rozbudowaniem opisów, odpuszczając odrobinę same dialogi. Inaczej tekst wydaje się pozbawiony głębszych przeżyć występujących w nich postaci, i skupia się na suchym odczytywaniu poszczególnych zdań. Ale im człowiek więcej pisze, tym ma więcej wprawy, więc akurat o to się nie martwię – każdy kiedyś zaczynał :) Podsumowując: podobało mi się i życzę Ci dużo zapału w dalszym rozwijaniu warsztatu :) ]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nie będę w stanie dodać czegoś więcej, niż moi poprzednicy :) Zacznę może jednak od strony technicznej, jeśli można tak powiedzieć. Wiem doskonale, że dopiero zaczynasz przygodę z blogami grupowymi i jak na początek, tekst jest dobry :) Jak zostało wspomniane w poprzednich komentarzach, proponowałabym nieco więcej opisów, gdyż to tak naprawdę one pozwalają poznać bohaterów i wczuć się w sytuację. Na początek nie muszą być długie, a przecież trening czyni mistrza, prawda? :) To chyba tyle na ten temat, moi poprzednicy błędy poprawili, a ja więcej uwag nie mam^^
    Teraz najważniejsze, czyli historia Leticii. Cóż, nawet największemu wrogowi nie życzyłabym czegoś takiego... Nikomu nie życzyłabym czegoś takiego, bo z podobnymi wydarzeniami bez wątpienia trudno się uporać. Bądź co bądź, mam nadzieję, że Leticia ułoży sobie życie w NY i czekam na więcej Twoich notek :)]

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim razie ja również wypowiem się na temat postu, skoro to Twoje pierwsze kroki w pisaniu.
    Pierwsze co zauważyłam, to mnóstwo dialogów. Większość autorów wspomniała tu o tym, aby dodać większość ilość opisów i w pewnej mierze się z nimi zgodzę, choć nie całkiem :)
    Josie wspomniała o tym, aby dodać bardziej szczegółowe opisy wnętrz szpitala. Według mnie, nie jest to dobry pomysł, jeśli pisze się notkę w pierwszej osobie. Opisuje się wtedy uczucia swojej postaci i jej spostrzeżenia. Jeśli postać nie ma zbyt wielu powiązań np. z medycyną i służba zdrowia wspomnianymi w Twojej notce, to określenie "mnóstwo pikających urządzeń", jest aż nazbyt szczegółowe, w końcu 80% społeczeństwa nie potrafi rozróżnić aparatury medycznej. Więc o ile, pisząc w trzeciej osobie, wskazanym byłoby operować fachową terminologią, o tyle opisy wnętrz zawarte w opowiadaniu pierwszoosobowym powinny zostać nieco lakoniczne i nieokreślone, zważywszy również na stan, w jakim znajdowała się Leticia, będąc w szpitalu.
    Opisy, jakie powinnaś stosować w tekście, pisanym w pierwszej osobie, powinny bardziej odnosić się do uczuć Twojej bohaterki. Tekst jest smutny, ale według mnie powinien być bardziej emocjonalny, powinnaś szczegółowiej ująć odczucia swojej bohaterki, wczuć się w jej skórę i opisać jej ból. Kolejną rzeczą, która powinna być dopracowana, jest sama historia, która nie powinna ograniczać się do dialogów.
    Dlaczego David umarł? Jakie były relacje Letici z jego matką i dlaczego? W jaki sposób kobieta przeżyła śmierć narzeczonego i kto jej pomógł pozbierać się po stracie, poza wspomnianym bratem?
    Brakuje mi takich szczegółów, ponieważ pomimo tego, że historia jest w miarę jasna i przejrzysta, jeżeli chciałaś w niej przedstawić swoją bohaterkę, powinnaś zrobić to w bardziej szczegółowy sposób, abyśmy mogli dogłębniej poznać jej historię.
    Wiem jednak, że dopiero zaczynasz pisać i dlatego uważam, że jest bardzo dobrze. Moja pierwsza notka na blogu grupowym ograniczała się do kilku, lakonicznie skleconych linijek tekstu, dlatego w porównaniu z moją wczesną twórczością, Twoja robi wrażenie.
    Trochę praktyki i będziesz śmigać z notkami w pół godziny, zamiast męczyć się kilka dni ;)

    OdpowiedzUsuń