aktualności

24.12.2025
Wesołych Świąt!
Kochani, życzymy Wam Wesołych Świąt! Zdrowia, szczęścia oraz pomyślności! Najedzcie się pysznego jedzonka, nacieszcie bliskimi i odpocznijcie, a do nas wróćcie pełni sił i zapału do pisania wąteczków 💙
15.12.2025
Porządki po liście obecności
Przeprowadzono ostateczne porządki po liście obecności. Z listy autorów usunięto maile osób, które się na nią nie wpisały, a karty postaci przeniesiono do kosza (z którego są one automatycznie usuwane po 90 dniach).
14.12.2025
Azyl to też niewola...
Wszystkich zainteresowanych grą na blogu fantasy zapraszamy na The Last Salvation, które pozostaje otwarte dla wszystkich istot paranormalnych poszukujących azylu...
6.12.2025
Koniec listy obecności
Karty postaci autorów, którzy się na nią nie wpisali, zostały usunięte z linków. Po 10grudnia karty postaci zostaną usunięte z listy postów i przeniesione do kosza.
01.12.2025
Lista obecności
Na blogu pojawiła się lista obecności. Prosimy o wpisywanie się. Lista potrwa do 5.12.2025.
11.11.2025
Porządki po liście obecności
Przeprowadzono ostateczne porządki po liście obecności. Z listy autorów usunięto maile osób, które się na nią nie wpisały, a karty postaci przeniesiono do kosza (z którego są one automatycznie usuwane po 90 dniach).
06.11.2025
Koniec listy obecności
Karty postaci autorów, którzy się na nią nie wpisali, zostały usunięte z linków. Po 10 listopada karty postaci zostaną usunięte z listy postów i przeniesione do kosza.
01.11.2025
Lista obecności
Na blogu pojawiła się lista obecności. Prosimy o wpisywanie się. Lista potrwa do 5.11.2025.
31.10.2025
Aktualizacja regulaminu bloga
W Regulaminie dodano punkt dotyczący rozwiązywania sporów między autorami. Prosimy o zapoznanie się z nim.
26.10.2025
Wgranie poprawki
W kodzie wgrano poprawkę dotyczącą wyświetlania szablonu na urządzeniach mobilnych. Wszystkim pomocnym duszyczkom - dziękujemy ♥
24.10.2025
Aktualizacja szablonu
Po trzech latach nasz kochany NYC doczekał się nowej szaty graficznej ♥ Jeśli dostrzeżecie jakieś nieprawidłowości, prosimy o ich zgłaszanie w zakładce Administracja.

15/06/2013

1942. Tak bardzo

Niebieskooka brunetka na ekranie telewizora miała smutny wzrok. Patrzyła w kamerę, czasem wyginała usta w uśmiech, ale w oczach wciąż tkwił smutek. Tak było niemal od kiedy pojawiła się w telewizji. Zawsze nienagannie ubrana i uczesana, z poprawną dykcją i darem przekonywania, że czy deszcz czy słońce to będzie dobrze i pięknie. Ale z zawsze z tym smutkiem, jakby był jej częścią, jakby w niej mieszkał.
Wpatrywała się w ruch jej warg i gesty dłoni. Dziewczyna z ekranu spokojnym głosem mówiła o deszczach na północy i upałach w środkowej części kraju. A potem przeszła do pogody w stanie Nowy Jork. Nie interesowało jej to ani trochę, ale wciąż wpatrywała się w ekran, jakby cały świat nie istniał. To była jej chwila z nią. Ich chwila sam na sam.
-Mogłabyś do jasnej cholery zareagować, gdy dzieciak wrzeszczy na całą okolicę- warknął mężczyzna, wyłączając jednym ruchem dłoni telewizor. Wszedł całą przemoczony, w zabłoconych butach,  zabrudził całą podłogę. A ona zamknęła oczy, utrwalając w myślach obraz brunetki. Schudła, rzadziej nosi spódnice, częściej związuje włosy. Dziecko wciąż płakało w pokoju obok.

-Co Ty widzisz w tych poetach?- Spytał Peter, wpatrując się w siostrę, która usiłowała ustawić rower tak, by nie zamoczył całego przedpokoju. W jednej dłoni trzymał butelkę piwa, w drugiej tomik poezji Marcina Świetlickiego, który October znalazła w zakamarkach jakiejś polskiej księgarni.
-Nie owijają w bawełnę.- Odpowiedziała zabierając mu książkę z rąk, po czym położyła ją na blacie w kuchni. Wyjęła z lodówki butelkę wina, nalała trochę do kieliszka i upiła łyk.
-Masz od cholery Amerykańskich i Brytyjskich, po co czytasz polskich, których nawet nie do końca rozumiesz?- Nie chciał dać za wygraną, choć wiedział, że jego siostra tak ma i już. Zawsze lubiła to co dziwne i inne. Sama zresztą od zawsze była trochę inna, choć to nie było złe.
-Mam słowniki. Zresztą, „jedna rzecz dobrze by Ci zrobiła: gdybyś przestał myśleć”. Co Ci za różnica?- Lubiła mówić do niego cytatami. On zazwyczaj nie wiedział, co ona dyktuje, choć nauczył się już wyłapywać te momenty. – Eric-Emmanuel Schmitt- Uprzedziła od razu jego pytanie. Zawsze pytał, wiedział bowiem, że ona lubi dzielić się tym co wie.
-Robisz postępy, tym razem nie Polak!- Nie przeszkadzało mu to tak bardzo, ale poza nazwiskiem i kilkoma podróżami w dzieciństwie nie mieli z tym krajem nic wspólnego. A ona nagle wyleciała z polską poezją. I nie umiała w żaden sposób tego wytłumaczyć. A zawsze wszystko umiała mu wytłumaczyć. Czuł się czasami tak, jakby te wiersze budowały między nimi jakiś mur. Bo choć zawsze wiele ich dzieliło to nic w tak wielkim stopniu.
-Tym razem mam zamiar się upić ucząc się do egzaminu z technik położniczych- Zakończyła rozmowę, biorąc do jednej ręki kieliszek i butelkę, do drugiej zaś książkę.
-Tyśka! Ty nawet nie chcesz tego w przyszłości robić!- Krzyknął za nią wściekły, zupełnie nie wiedząc co ma zrobić i jak z nią rozmawiać.

Miał rację. Miał tą cholerną rację i oboje o tym wiedzieli. Poszła na położnictwo choć robiło jej się słabo gdy tylko widziała krew. Wiedziała, że jeśli skończy te studia to i tak nie będzie robiła niczego w tym zawodzie. A najpewniej nie skończy ich, bo nie przeżyje czasu praktyk. To nie miało najmniejszego sensu.
Nawet nie otworzyła książek lub notatek. Wciąż trzymając w ręku butelkę i kieliszek otworzyła okno i wyszła na schodki pożarowe. Weszła trochę wyżej, tak, by znaleźć się między piętrami i usiadła na nich. Peter był właściwie najbliższym jej człowiekiem, jedynym z rodziny którego miała. Zoe… Tak, była jeszcze Zoe, ale tak naprawdę jej wcale nie było. Jak długo można za kimś tęsknić? Ile lat można kogoś opłakiwać i czekać, aż zapuka do twoich drzwi? Ona czekała od trzech lat. Żadnego listu, zdjęcia, najmniejszego znaku. Więc może najwyższy czas odpuścić? Zostawić to wszystko i zrobić krok naprzód?
Odstawiła kieliszek, przez przypadek przewracając go. Wino się wylało, a on sam spadał po schodkach coraz bardziej pękając i rozpadając się na części. Przez chwilę wpatrywała się w ten rozlatujący się kawałek szkła. Po chwili jednak podniosła butelkę do ust i wypiła łyk wina. Jeden, drugi, piąty. Właściwie dobrze że odeszła. Bez niej jest łatwiej, bez niej nie ma tylu problemów. Bez niej jest w końcu poukładanym człowiekiem a nie nierozważną dziewczyną, która jedzie dookoła Ameryki zamiast pojawić się w szkole na egzaminach. Bez niej nie pali i spędza noce w domu. Bez niej chodzi do pracy i na uczelnię. Bez niej jest do dupy. O tym, ze pora wstać informuje budzik, a o tym, ze czas zasnąć- zegar. Bez niej nie jest już tak odważna jak kiedyś i rzadziej się uśmiecha. Bez niej zakłada długie spodnie i płaskie buty. Bez niej jest szaro i jakoś nie tak.
-Znajdź ją- Z zamyślenia wyrwał ją głos brata. Siedział obok niej, pewnie już od dłuższej chwili. Na ramiona zarzucił jej bluzę, chusteczką zaś wytarł jej policzki. Zawsze wiedział o kim myśli, zresztą o kim innym mogłaby myśleć i płakać?
-Tylko Tobie ona pozwoli się w końcu znaleźć- Dodał cicho, niemal błagając ją o to. To był jeden z niewielu razy, gdy pokazywał, że on też tęskni.
-Szukają jej policjanci i detektywi.
-Tyśka, nikt nie zna jej tak, jak Ty


Nowy Jork, dzień 1091

Wiesz, za pięć dni miną dokładnie trzy lata.
Tak bardzo Cię dziś nienawidzę.


_________________________________
_________________

Sesja męczy. Ale chyba najwyższy czas wrócić do żywych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz