Nowy Jork, 13.02.2013
Anne, moja kochana Anne
piszę ten list dwa dni po otrzymaniu Twojej odpowiedzi. To nie jedyny i
podejrzewam, iż nie ostatni w tym miesiącu. Poznałam tu wiele osób lecz z żadną
nie nawiązałam bliższych relacji. Na zbudowanie zaufania potrzeba czasu, a
nikomu tak nie ufam jak Tobie. Czy tego chcesz czy nie, musisz uporać się z
odpowiedzialnością spoczywającą na barkach starszej
siostry . Jest druga w nocy. Samuel chrapie, sąsiad z naprzeciwka urządza
dziką imprezę, a ja znów to robię. Siedzę przy stole w jadalni. Zgaszone
światło, świeca zapachowa tląca się żółto – niebieskawym płomieniem.
Odkorkowana butelka najlepszej whisky jest w połowie opróżniona. Wbrew
intuicyjnym podejrzeniom mam doskonały nastrój. Nie imają się mnie myśli
samobójcze i potrzeba samookaleczenia. Egzystencjalizm. To dobre słowo. Dopadł
mnie egzystencjalizm.
Wiele lat temu, gdy powtarzałaś że zawsze będę Twoją małą Smerfetką, wpadałam w
furię. ,,Mam piętnaście lat, Anne, jestem już dorosła!’’. Czytasz te słowa i
wiem, że się uśmiechasz. Ja też miło to wspominam. Zapytasz pewnie, dlaczego
akurat teraz, akurat dziś. Paradoksalnie dojrzałam do wizji wiecznego dziecka z
niespełnionymi ambicjami. Dyrektorka jednej z tutejszych szkół średnich
zaprosiła mnie na konsultacje z uczniami. Byłam przerażona ponieważ wspomniano
mi, iż pani pedagog jest wobec nich bezsilna i załamuje ręce. W mojej głowie
zrodziła się wizja małych kryminalistów. ,,Mój Boże’’ – pomyślałam – ,,Chodzą
po szkole uzbrojeni w noże i handlują narkotykami.’’. Wbrew swojej woli i
zniechęcona pojawiłam się punktualnie w umówionej sali. Zainteresowani zajęli
swoje miejsca, powitali mnie uprzejmym ,,dzień dobry’’ i zapadła grobowa cisza.
Nie było wśród nich ludzi nadpobudliwych, wykazujących syndromy zespołu
Tourette’a czy ofiar manii prześladowczej. Problemem każdego z osobna był brak
akceptacji samego siebie. Głodzili się, by uzyskać doskonałą sylwetkę. Znęcali
się nad młodszymi by udowodnić swoją dominację. Nie podejmowali wyzwań w obawie
przed porażką. Zajęcia trwały dwie godziny. Umysły nastolatków są plastyczne,
łatwo pokierować ich emocjami. Zaufali mi, niektórzy umówili się na
indywidualne spotkania. Ale do czego zmierzam? Uświadomili mi, że w młodości
zaprzepaściłam wiele szans. Zupełnie jak oni. Nie nauczyłam się grać na
gitarze, ponieważ po dwóch miesiącach ćwiczeń zerwałam struny nie umiejąc
zagrać najprostszej melodii. Wypisałam się z zajęć baletu po pierwszym
zwichnięciu kolana i naderwanych mięśniach. Gdy przytyłam kilka kilogramów,
przestałam chodzić z Tobą na plażę upokorzona wyglądem mojego ciała. Skończyłam
szkołę, studia, znalazłam pracę i mężczyznę, wylądowałam tu gdzie jestem. I co
dalej? Poradnia – sklep – dom, poradnia – sklep – dom. Chcę coś zmienić, choć
na sekundę, mgnienie oka. Dziś czuję się tą małą Smerfetką. Wiesz dlaczego? Mam
dwadzieścia pięć lat i ciągle marzę o liście z Hogwartu. Czekam, aż doktor
Brown zabierze mnie latającym DeLoreanem w przeszłość. Na dziki zachód, gdzie
będę spluwać, jeździć konno i poznam naszych przodków. Zazdroszczę
Christopherowi McCandlessowi niezwykłej podróży i uwolnienia się od ciężaru
cywilizacji, nawet jeśli skończyła się dla niego tragicznie. Domyślasz się, co
teraz powiem. Planuję własną, wielką wyprawę. Na początek zwiedzę autostopem
całe Stany Zjednoczone. Może w wakacje? Znajdę wtedy wystarczającą ilość
wolnego czasu i zdążę zgromadzić oszczędności. Nie wspomniałam o tym Samuelowi.
Postawię go przed faktem dokonanym w dniu wyjazdu. Teraz nie miałabym życia z
tego tytułu. Już nie mam go za wiele.
Zapomniałabym. Zaczęłam uprawiać jogging połączony z jazdą rowerem. W warunkach
jakie panują u nas przez ostatnie dni wydaje się to nierealne, jednak sprawia
mi przyjemność. Wyładowuję w ten sposób negatywne emocje. Czuję, że dopada mnie
przeziębienie, mój organizm nie jest do tego przyzwyczajony, lecz nie
rezygnuję. Muszę się zahartować. Nie martw się, dbam o siebie tak jak mnie o to
prosiłaś. Teraz kończę. Dochodzi trzecia w nocy. Zabawa u sąsiada przeniosła
się na korytarz, więc będę musiała uspokoić to towarzystwo nim położę się spać.
Jutro przeleję na Twoje konto kilka dolarów, kup proszę za to upominek dla ojca
w moim imieniu i ucałuj go. Mam nadzieję, że złamanie nogi nie jest poważne.
Pamiętaj o moim zaproszeniu.
Twoja
Natalie
Taki sobie twór napisany z nudów :3
[Numerujemy notki ;)]
OdpowiedzUsuń[1925 ;D
OdpowiedzUsuńBędę marudzić ;P]
[Tylko jak zobaczyłam odbiorcę i adresata nie mogłam się nie uśmiechnąć. Poprzednio ja napisałam list do Natalii, a tu jakby odpowiedź xD No, ale tak wiem, nie do mnie ;P W każdym bądź razie notka całkiem niezła ;)]
OdpowiedzUsuń