Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[1925] List II


Nowy Jork, 13.02.2013
Anne, moja kochana Anne
piszę ten list dwa dni po otrzymaniu Twojej odpowiedzi. To nie jedyny i podejrzewam, iż nie ostatni w tym miesiącu. Poznałam tu wiele osób lecz z żadną nie nawiązałam bliższych relacji. Na zbudowanie zaufania potrzeba czasu, a nikomu tak nie ufam jak Tobie. Czy tego chcesz czy nie, musisz uporać się z odpowiedzialnością spoczywającą na barkach starszej siostry. Jest druga w nocy. Samuel chrapie, sąsiad z naprzeciwka urządza dziką imprezę, a ja znów to robię. Siedzę przy stole w jadalni. Zgaszone światło, świeca zapachowa tląca się żółto – niebieskawym płomieniem. Odkorkowana butelka najlepszej whisky jest w połowie opróżniona. Wbrew intuicyjnym podejrzeniom mam doskonały nastrój. Nie imają się mnie myśli samobójcze i potrzeba samookaleczenia. Egzystencjalizm. To dobre słowo. Dopadł mnie egzystencjalizm.
Wiele lat temu, gdy powtarzałaś że zawsze będę Twoją małą Smerfetką, wpadałam w furię. ,,Mam piętnaście lat, Anne, jestem już dorosła!’’. Czytasz te słowa i wiem, że się uśmiechasz. Ja też miło to wspominam. Zapytasz pewnie, dlaczego akurat teraz, akurat dziś. Paradoksalnie dojrzałam do wizji wiecznego dziecka z niespełnionymi ambicjami. Dyrektorka jednej z tutejszych szkół średnich zaprosiła mnie na konsultacje z uczniami. Byłam przerażona ponieważ wspomniano mi, iż pani pedagog jest wobec nich bezsilna i załamuje ręce. W mojej głowie zrodziła się wizja małych kryminalistów. ,,Mój Boże’’ – pomyślałam – ,,Chodzą po szkole uzbrojeni w noże i handlują narkotykami.’’. Wbrew swojej woli i zniechęcona pojawiłam się punktualnie w umówionej sali. Zainteresowani zajęli swoje miejsca, powitali mnie uprzejmym ,,dzień dobry’’ i zapadła grobowa cisza. Nie było wśród nich ludzi nadpobudliwych, wykazujących syndromy zespołu Tourette’a czy ofiar manii prześladowczej. Problemem każdego z osobna był brak akceptacji samego siebie. Głodzili się, by uzyskać doskonałą sylwetkę. Znęcali się nad młodszymi by udowodnić swoją dominację. Nie podejmowali wyzwań w obawie przed porażką. Zajęcia trwały dwie godziny. Umysły nastolatków są plastyczne, łatwo pokierować ich emocjami. Zaufali mi, niektórzy umówili się na indywidualne spotkania. Ale do czego zmierzam? Uświadomili mi, że w młodości zaprzepaściłam wiele szans. Zupełnie jak oni. Nie nauczyłam się grać na gitarze, ponieważ po dwóch miesiącach ćwiczeń zerwałam struny nie umiejąc zagrać najprostszej melodii. Wypisałam się z zajęć baletu po pierwszym zwichnięciu kolana i naderwanych mięśniach. Gdy przytyłam kilka kilogramów, przestałam chodzić z Tobą na plażę upokorzona wyglądem mojego ciała. Skończyłam szkołę, studia, znalazłam pracę i mężczyznę, wylądowałam tu gdzie jestem. I co dalej? Poradnia – sklep – dom, poradnia – sklep – dom. Chcę coś zmienić, choć na sekundę, mgnienie oka. Dziś czuję się tą małą Smerfetką. Wiesz dlaczego? Mam dwadzieścia pięć lat i ciągle marzę o liście z Hogwartu. Czekam, aż doktor Brown zabierze mnie latającym DeLoreanem w przeszłość. Na dziki zachód, gdzie będę spluwać, jeździć konno i poznam naszych przodków. Zazdroszczę Christopherowi McCandlessowi niezwykłej podróży i uwolnienia się od ciężaru cywilizacji, nawet jeśli skończyła się dla niego tragicznie. Domyślasz się, co teraz powiem. Planuję własną, wielką wyprawę. Na początek zwiedzę autostopem całe Stany Zjednoczone. Może w wakacje? Znajdę wtedy wystarczającą ilość wolnego czasu i zdążę zgromadzić oszczędności. Nie wspomniałam o tym Samuelowi. Postawię go przed faktem dokonanym w dniu wyjazdu. Teraz nie miałabym życia z tego tytułu. Już nie mam go za wiele.
Zapomniałabym. Zaczęłam uprawiać jogging połączony z jazdą rowerem. W warunkach jakie panują u nas przez ostatnie dni wydaje się to nierealne, jednak sprawia mi przyjemność. Wyładowuję w ten sposób negatywne emocje. Czuję, że dopada mnie przeziębienie, mój organizm nie jest do tego przyzwyczajony, lecz nie rezygnuję. Muszę się zahartować. Nie martw się, dbam o siebie tak jak mnie o to prosiłaś. Teraz kończę. Dochodzi trzecia w nocy. Zabawa u sąsiada przeniosła się na korytarz, więc będę musiała uspokoić to towarzystwo nim położę się spać. Jutro przeleję na Twoje konto kilka dolarów, kup proszę za to upominek dla ojca w moim imieniu i ucałuj go. Mam nadzieję, że złamanie nogi nie jest poważne. Pamiętaj o moim zaproszeniu.
Twoja Natalie

Taki sobie twór napisany z nudów :3

3 komentarze

  1. [Numerujemy notki ;)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [1925 ;D
    Będę marudzić ;P]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Tylko jak zobaczyłam odbiorcę i adresata nie mogłam się nie uśmiechnąć. Poprzednio ja napisałam list do Natalii, a tu jakby odpowiedź xD No, ale tak wiem, nie do mnie ;P W każdym bądź razie notka całkiem niezła ;)]

    OdpowiedzUsuń