Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

1928. Przyszłość, teraźniejszość i przeszłość.

Przyszłość to zdradliwa bestia.

Nie wiesz co dla ciebie przygotowała.

Przyszłości nigdy nie zrozumiesz.

Nie staraj się zrozumieć.

Przyszłość to przyszłość.

Nie przygotujesz się na nią.

Kładę głowę na poduszce i patrzę Ci w oczy. Lubię głębie brązowych tęczówek. Uwielbiam zatracać się w magnetycznym spojrzeniu, które mi rzucasz. Kocham sposób w jaki Twoje pożądanie daje o sobie znać. Nachylasz się i całujesz. Długo. Nie potrafię powiedzieć, jak długo. Daje się ponieść chwili.
Wplatam palce w Twoje włosy, przyciągam bliżej, a Ty odsuwasz na bok pościel.
-To nasz wieczór, kochanie.
Nie słucham tego co mówisz. Przepraszam. Skupiam się na Twoim dotyku. Na dłoniach, które krążą po moim brzuchu. Czuje Twoje usta na szyi. Nasz wieczór. Będzie ich wiele. Całe lata przed nami. Jesteśmy młodzi i szaleni. Mamy otwartą drogę.
Oplatam nogi wokół Twoich bioder. Czuje na obojczyku jak się uśmiechasz. Wiem, że to lubisz. Ja lubię robić rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność. Ciągnę Cię lekko za włosy i szepcze, że o takim chłopaku każda dziewczyna marzy.
Znowu się uśmiechasz. Ja też nad tym nie panuje. Kąciki moich ust unoszą się do góry. Lewą dłonią dotykam Twojego karku, a potem powoli, drapieżnie przejeżdżam nią po całych plecach by zatrzymać się przy ich krawędzi. Chwilę później ściskam Twój pośladek. Wstrzymujesz oddech, by rozpocząć wędrówkę po odsłoniętej części mojego ciała.
-Drake?
-Hmm?
-Pomożesz mi się rozebrać?
Odrywasz usta od górnej części piersi i patrzysz z rozbawieniem.
-Dlaczego sama tego nie zrobisz?
Pytanie, na które mogłabym odpowiedzieć nawet podczas snu. Bo uwielbiam zatracać się w Twoim dotyku. Uwielbiam jak delikatnie zdejmujesz ze mnie kolejne warstwy stroju. Uwielbiam jak uśmiechasz się z zadowoleniem. Czego ja w Tobie nie uwielbiam?
-A mam się rozebrać? Tego chcesz? Mam Ci zapewnić niesamowite przeżycia tego wieczora?
-Chce Ciebie. To mi wystarczy. -Po tych słowach nie ma już nic. Teraźniejszość dominuje. Uczucia mną rządzą.
I nie jest tak jak podczas mojego pierwszego razu. Nie jest tak jak podczas pierwszego razu z Tobą. Ciągle doznaje niespodzianek. Ogarnia mnie fantazyjność tego doznania. Nie wiem co będzie. Nie wiem co się stanie. Wszystko jest chwilą. Ułomną. Minimalistyczną. Nieznaczącą.
A jednak w jakiś sposób na nas wpływa. W jakiś sposób nas mobilizuje. W jakiś sposób daje radość.
Nie ma spokoju. W Twoich ruchach i gestach. Spokój został za drzwiami naszego gniazdka. Nie jest dzisiaj potrzebny. Dzisiaj liczy się tylko uczucie. Nie ważne jakie.
-Ja pragnę miłości. Ty mi ją dajesz.



Teraźniejszość to najważniejsza część życia.

Możesz ją rozplanować jak chcesz.

Teraźniejszość to dziś.

Od ciebie zależy jak sobie z nim poradzisz.

Teraźniejszość wygląda zza rogu.

Przejdziesz z uśmiechem czy grymasem na twarzy?

Życie jest takie nieprzewidywalne...
W jednej chwili jesteś na szczycie, w kolejnej- spadasz. Nie ma przyjaciół, którzy podadzą Ci pomocną dłoń. Przestajesz być częścią zbiorowości. Odsuwasz się od świata, bo widzisz, że on Cię nie chce. Stoisz na uboczu i przypatrujesz się jak życie Ci ucieka. Wokół Ciebie ludzie się śmieją, bawią. Nie zauważasz takich jak Ty. Nie chcesz ich widzieć. Nie potrzebujesz bardziej się pogrążać. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie chcesz się zmieniać. Robiłeś to w przeszłości i nic dobrego z tego nie wyszło. Po prostu jesteś, żyjesz, egzystujesz. Oddychasz, ale powietrze nie daje Ci szczęścia. Patrzysz- ale nie widzisz piękna. Stawiasz krok, a czujesz jakbyś się cofał. Pamiętasz wszystko czego doświadczyłeś. Z czym przyszło Ci się zmierzyć.
Oderwałeś się od tamtego życia, a teraz chcesz pomóc oderwać się innym. Chcesz ich uczyć tego co sam osiągnąłeś. Ale do przeszłości nie chcesz wracać.
Może tylko w czymś na kształt pamiętnika. Zapisków, które prowadzisz od kiedy to się zaczęło. Od kiedy stałeś się kim jesteś teraz.
Pewien wieczór zaczął się tak jak wiele innych. Od Słońca chylącego się ku zachodowi, od kolacji przy pustym stole.
Ale potem scenariusz się zmienił. Zasiadłeś przy komputerze i stwierdziłeś, że to co napisałeś jest dobre. Tak dobre, że trzeba się tym podzielić.
Skoro to pomogło mi, to dlaczego ma nie pomóc innym, pytasz.
Obierasz ścieżkę, którą zaczynasz kroczyć. W którymś momencie nie ma odwrotu. To jest jak maraton. Chcesz dotrzeć do mety. Jeśli przy powstawaniu kolejnych rozdziałów rana w Twoim sercu się otworzy? Dobrze. To będzie znaczyło, że masz to za sobą. Przetrwałeś, pomimo bólu. Hiperbolicznego.
Oddychanie przestaje sprawiać Ci przeszkodę. Robisz to coraz śmielej. Wreszcie cieszysz się tym doznaniem, a kiedy sobie to uświadamiasz to zaczynasz się śmiać. Twój śmiech toczy się po pokoju. Dużym pokoju, które ma tak mało miejsca. Tak mało przestrzeni, która mogłaby pomieścić Twój śmiech...
Tak dawno tego nie robiłeś. Nie śmiałeś się tak głośno i tak długo. Łzy nie płynęły po Twoich policzkach. Łzy szczęścia.
Cieszysz się, bo wróciłeś do życia i tak jak Kordian odnalazłeś swój cel. Masz po co żyć...
I pamiętaj, że losy tego bohatera nie są znane. Nikt nie wie co się z nim stanie. Nikt nie zna jego przyszłości. To on podejmuje decyzję. Jest Panem swojego życia. Ty też idź za ciosem. Korzystaj z tego co osiągnąłeś, krocz dalej, bo to Ci się opłaci. Pozbędziesz się smutku i żalu, który masz w sercu. Wiesz to, bo przecież przed chwilą tego doświadczyłeś. Zapomniałeś o świecie i dałeś się ponieść fali rozbawienia, które nie miało jasnej przyczyny.
Jesteś Panem swojego życia. Piszesz. Ughhh. Wreszcie wolność. Zrzucasz niepotrzebny bagaż. Zaczynasz nowy etap. Przeszłość zostawiasz za sobą. Liczy się teraźniejszość. To ją kreujesz. Mimo że wspominasz to co było... W ten sposób się uwalniasz i rodzisz na nowo jak Konrad, który przestaje być romantycznym Gustawem.
Twoje nowe życie nie jest oparte na miłości. To fundament siły. Stajesz się lepszym człowiekiem. Pragniesz pomagać, ale walczysz też o swoje. Jesteś silny.


Przeszłość -tyle o niej można powiedzieć,

ale czy istnieje sens do tego wracać?

Przeszłości się nie zmieni.

Nie zapomni.

Przeszłość to część nas.
Musimy żyć tak jak wtedy, albo zakończyć tamten etap.

Od niektórych rzeczy się nie ucieknie. Ja zawsze będę nastolatką która ma coś z wulgarnej małolaty, szukającej pocieszenia na ulicach Detroit. Wśród popapranych typów. Wśród narkomanów, chamów. To tam będę próbowała wrócić jeśli się nie uda. To tam będę chciała spędzić resztę życia jeśli wszystko co ważne straci sens. Jestem kim jestem. Byłam kim byłam. Przyszłości nie znam. Przeszłości się nie pozbędę. A teraźniejszość? To ona trzyma mnie przy życiu. Daje motywację. Siłę napędową.
Nie chciałam miłości. W tym nowym życiu nie chciałam miłości. Zakochałam się wcześniej i jak na tym wyszłam?Złamane serce i poczucie własnej wartości. Upadek moralny...A potem odrodzenie.
Nie chciałam miłości. Miłość przynosi radość, ale i ból. Miłość daje ukojenie i drażni. Miłość to zalety i wady i nic tego nie zmieni. Możesz sobie wmawiać co chcesz. Ja wiem swoje. Nie ma jednoznaczności. We wszystkim są ukryte motywy, a ja nie jestem ślepa. Widzę je. Potrafię się przed nimi bronić.
Ale czy na pewno?
W końcu znowu wpadłam w sidła tego zdradliwego uczucia. Było warto? Przeżywałam wszystko mocniej. Byłam cała w skowronkach.
Przez chwilę.
Kiedy był przy mnie, brak wiary odchodził w zapomnienie, gorycz znikała. Wszystko było kolorową paletą barw. Ale Jego już nie ma. Znowu przyszło zmierzyć mi się z bólem po stracie.
Gangi na ulicach Nowego Jorku. Dzieciaki z pistoletami strzelający do siebie przez głupie zasady. Pogardzam nimi. Zabrali mi ważną osobę. Może najważniejszą?
Znowu muszę pisać. Aby przezwyciężyć ciężar straty.
Nie noszę się na czarno. Żałoba trwa w moim sercu. Nie chce jej pokazywać. Nie chce aby ludzi mi współczuli. To uczucie powinno być zakazane. Zabronione. Karane.
Współczucie boli. Ból jest cierpieniem. Cierpienie to nic dobrego.
Zbyt wiele...
Piszę kolejne linijki i wiem, że przetrwam, bo przecież nie raz się z tym mierzyłam. Ale jak długo? I jak to będzie potem?
On był taki dobry...Dlaczego to dobrzy ludzie odchodzą?
Tak bardzo mi go brakuje. Mieszkanie, którym cieszyliśmy się przez tak krótki czas. Sypialnia, którą dzieliliśmy. Plany, które mieliśmy.
Przyszłość to brutalna bestia...
Pakowanie Jego rzeczy jest takie normalne... Dlatego, że wmawiam sobie, że wyjeżdża w krótką podróż i niedługo wróci. Wdycham Jego zapach na koszulce i wiem, że to się nie stanie, że przyszłość była taka niepewna, że nie powinniśmy marzyć.
Dlaczego my ludzie, tyle marzymy?
Zaklejam pudła taśmą. Idę do kuchni. Robię sobie mocną kawę, bo nie chce dzisiaj zasnąć. Dzisiaj znowu będę pisać. 
 
(Kontynuacja wątku. Potrzebowałam coś napisać i powstało to. :D )


3 komentarze

  1. [No nie, okropna Ty...! A było tak kolorowo... I mimo takiego, a nie innego tematu postu, bardzo, ale to bardzo mi się on podobał. Potrafisz oddać to, co najważniejsze w bardzo prosty sposób, wiesz? Stąd czytało się przyjemnie, a tekst na prawdę dał co nieco do myślenia :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Co do treści nie mam żadnych zastrzeżeń, chociaż nie przepadam za narracją pierwszoosobową i sama w niej nie piszę. Tylko gdybyś mogła nie zmieniać czcionki na taką małą to uwierz mi, o wiele lepiej by się czytało ;)]

    OdpowiedzUsuń
  3. (Wiem, wiem. Czcionkę mam taką w Wordzie. Zapomniałam poprawić, ale zaraz to zrobię :) )

    OdpowiedzUsuń