Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

10. Charlotte Lester + Joycelyne Starling

W tym szczególnym świątecznym czasie chciałybyśmy Was prosić, byście rozejrzeli się wokół siebie. Tworząc odpisy do zabawy, zapewne siedzicie w ciepłym mieszkaniu bądź domu, jesteście najedzeni i akurat macie chwilę dla siebie. A może nie trafiłam? Może wracacie ze szkoły, uczelni, pracy? Znajdujecie się w komunikacji miejskiej, zmarznięci i głodni, marzycie o momencie, w którym przekroczycie próg mieszkania i zamkniecie drzwi. Ale macie dokąd wrócić, macie co zjeść i znajdujecie chwilę na przebywanie na blogu. Prosimy, cieszcie się z tych małych rzeczy, ponieważ macie o wiele więcej, niż niektóre osoby. Jeśli się rozejrzycie, na pewno dostrzeżecie je wokół siebie. Czasem nie trzeba wiele. Wystarczy jedno kliknięcie, jeden SMS, które mogą zmienić wszystko. Stąd przy okazji naszej świątecznej zabawy prosimy Was o zajrzenie na podane niżej strony. Kliknięcie w brzuszek Pajacyka. Wysłanie SMS-a na wybraną zbiórkę. Zróbmy razem coś dobrego!




Magia świąt jest szczególnie bliska najmłodszym. Waszym zadaniem jest wystawienie jasełek w jednym z nowojorskich przedszkoli. Będą towarzyszyć Wam najznamienitsi aktorzy - pacynki, w które będziecie musieli tchnąć odrobinę życia. Nie zapomnijcie przy tym, że dzieci to niezwykle wymagająca widownia!

2 komentarze

  1. Joyce kochała święta. I to miały być pierwsze święta, które spędzi ze swoim dzieckiem, więc tym bardziej będą wyjątkowe. I chociaż była ograniczona ruchowo, to angażowała się we wszystkie akcje jakie mogła. A gdy usłyszała, że w przedszkolu u Caroline organizowane jest przedstawienie kukiełkowe, nie mogła odmówić. Wystroiła się cała na czerwono, poza białą bluzką a na głowie miała opaskę z rogami renifera. Wyglądała dość komicznie, bo bo miała bluzkę z napisem Jingle Belly i czuła naprawdę świąteczny klimat. Pod nosem nuciła świąteczne piosenki i była po prostu szczęśliwa, że nadszedł ten magiczny czas w roku.
    — Może mi pani zapiąć guziczki?
    Poczuła jak ktoś szarpie za jej sweterek, a gdy spojrzała w dół zobaczyła małego chłopca z rozpiętym sweterkiem z którym miał najwyraźniej trochę problemów.
    — Oczywiście, że mogę — powiedziała z szerokim uśmiechem. Z trudem, bo z trudem, ale nieco się schyliła i zapięła wszystkie guziczki. — Gotowe, pasuje?
    — Pewno! Dziękuję!
    Blondynka uśmiechnęła się i wróciła do przygotowywania pacynek. Naprawdę nie mogła się tego doczekać. Z daleka widziała jak Caroline bawi się z koleżankami i.. to było czego chciała od życia.
    Po chwili dostrzegła kolejną osobę. Joyce nie widziała jej wcześniej w przedszkolu, więc z góry założyła, że to musi być jedna z aktorek.
    — Jak masz rolę pacynki, to tutaj! — zawołała blondynka podnosząc w górę rękę z lalką, którą trzymała w dłoni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Charlotte lubiła święta, lecz z dala od rodziny traciły na klimacie. Nie umiała się wczuć tak jak reszta mieszkańców Nowego Jorku w tą wesołą atmosferę. Marzyła, by w tym roku polecieć do Anglii i choć na chwilę poczuć znow ciepło domowego ogniska, jednak w ostatniej chwili przełożono ostatnie zaliczenia na stuciach, a ona nie mogła sobie pozwolić na powtarzanie semestru. Jak gdyby tego było mało jednym z warunków przystąpienia do egzaminu końcowego był występ w jakimś świątecznym przedstawieniu dla dzieciaków z przedszkola. Rudowłosa pewnie nawet nie kwapiła by się o przekroczeniu progu tejże instytucji, gdyby nie odgorny przymus.
    Swojej pracy zawdzięczala jednak wspaniałe umiejętności aktorskie, więc wchodząc w tłum rozbieganych dzieciaków nie można były dostrzec ani grama niezadowolenia na jej twarzy. Gdy ktoś powyżej stu centymetrów wzrostu pomachał w jej kierunku natychmiast odpowiedziała.
    - Tak, tak, ale niestety nie wiem, gdzie porwano moja pacynke-powiedziała nieco zakłopotana, ponieważ nie lubiła przychodzić nieprzygotowa.
    -Tak w ogóle to jestem Charlotte - wyciągnęła dłoń w kierunku nie znajomej, która mogła okazać się pomocna dusza w tym ferworze przygotowań do przedstawienia.
    -Też występujesz? - zapytała w końcu, gdyż nadal w sali przewagę liczebna miały szkraby.

    Charlotte Lotta

    OdpowiedzUsuń