Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

2115. Świat staje się bardzo mały, kiedy nie masz gdzie się podziać


14.04.2010

- Jak on mógł mi to zrobić? - Powtarza histerycznie przez łzy, leżąca na łóżku twarzą do poduszki Connie, najprawdopodobniej nawet nie podejrzewając mojej obecności, bo zwykle o tej porze jestem jeszcze w biurze. - Przecież niedawno wyznawał mi szczerą miłość aż po grób!
Chyba nigdy nie widziałem jej w takim stanie, więc nie za bardzo wiem, co powinienem w tej chwili czynić, ale nikogo innego, nie licząc zwierząt, nie ma w domu, a nadmiar nerwów mógłby zaszkodzić mojej nienarodzonej siostrzenicy lub siostrzeńcowi, z którym ten gnojek ją zostawił, więc tylko zajmuję miejsce obok niej i delikatnie dotykam rozwalonych w nieładzie, wilgotnych blond włosów, dając znać, że nie jest już sama.
- Ragnar, długo już mnie podglądasz? - Pyta, natychmiast podrywając się do pozycji półsiedzącej i sięgając ku leżącemu na nocnym stoliku pudełku chusteczek higienicznych. 
- Wystarczająco, by wiedzieć, że miałem rację, stwierdzając, że Sem ostatnio przestał się Tobą interesować. - Przyciągam ją bliżej siebie, chcąc jej dodać tym drobnym gestem trochę otuchy. - Ale jeszcze będzie tego żałować.
- Żartujesz sobie? - Indaguje, a ja nabieram podejrzeń, że wychwyciła nieznaczną zmianę w tonie mojego głosu i przejrzała zalążek zaczynającego się tworzyć w umyśle planu. Dalsza część jej wypowiedzi upewnia mnie jednak, że nic takiego się nie stało. - Przecież już znalazł sobie kolejną naiwną pannę, a jego dziecko będzie nosić moje nazwisko, więc nawet nie będzie musiał płacić alimentów. Już mu to oświadczyłam i nie zmienię zdania. 
Jestem zdziwiony, że w tak przełomowym i zarazem tragicznym momencie swojego życia była jeszcze w stanie myśleć o czymś tak dalekim. Przecież do rozwiązania zostały trzy miesiące. 
- Wow, moje gratulacje. Nie sądziłem, że moja młodsza siostrzyczka jest Amazonką. 
- Tylko pozornie, bo nie zamierzam sobie niczego obcinać. - Zachichotała cicho.
- To dobrze, a teraz pozwól, że Twój wierny sługa przygotuje Ci w kuchni słodką niespodziankę na poprawę humoru . 
- Och, naprawdę nie musisz się tak tym przejmować.

***

Być może ma rację, ale jakaś mroczna istota mieszkająca na dnie mojej duszy szepcze mi niestrudzenie, że krwawa zemsta na Janssenie jest przede wszystkim kwestią honoru, toteż wieczorem tej samej doby wyciągam z szafy pistolet, który do tej pory używałem jedynie w czasie nielicznych ćwiczeń z ojcem na strzelnicy i zabieram najostrzejszy spośród noży na suszarce, po czym, nie informując nikogo o swoich zamiarach, wychodzę w ciemność. Przejazd miejskimi środkami komunikacji do małej kawalerki należącej do mężczyzny zajmuje mi prawie dwie godziny, ale mimo późnej pory zauważam światło w jednym z okien. Pewnie właśnie tłumaczy ostatnie tego dnia akapity jakiegoś obszernego dokumentu, marząc tylko o regenerującym śnie. Nie domyśla się nawet, że ten będzie jego ostatnim, bo śmierć czeka tuż przed drzwiami, które za chwilę sam otworzy, by wypuścić kota. Ten właśnie moment wykorzystuję, by zakraść się za jego plecami do środka i zadać mu pierwszy ostrzegawczy cios lufą pistoletu prosto w kość potyliczną, a gdy odwraca się chwiejnie zaskoczony, wyprowadzam silnego kopniaka lewą nogą w klatkę piersiową, w wyniku czego ląduje prosto na kafelkach, walcząc o życiodajny łyk powietrza. Nim udaje mu się go zaczerpnąć, chwytam go za szyję i zarzynam niczym nędzną świnię, którą zresztą jest. Następnie oczyszczam ostrze o ubranie nieboszczyka i odchodzę. Zemsta dokonała się w zaledwie kilka minut, sprawiając, że poczułem się jakby u ramion wyrosły mi skrzydła. 



***

Cytat w nagłówku pochodzi z książki Więzień nieba autorstwa Carlosa Ruiza Zafóna.

1 komentarz

  1. Uhuhu, w tym momencie cieszę się, że jestem jedynaczką, ponieważ mimo wszystko nie chciałabym, żeby mój domniemany brat tak śmiało poczynał sobie z moimi byłymi partnerami, nawet jeśli ci faktycznie nie zasłużyli na nic lepszego. Ciekawa jestem tylko, co na to Connie, kiedy już się dowie i o ile w ogóle się dowie. I myślę, że tao wiadomość również mogłaby wpłynąć niekorzystnie na przyszłego siostrzeńca lub siostrzenicę, zatem chyba lepiej, by Connie żyła w słodkiej niewiedzy.

    OdpowiedzUsuń