Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] Nico Miller


Though no one can go back and make a brand new start
anyone can start from now and make a brand new ending

Nico Miller
24 lata | bokser | mistrz WBC
Nico to człowiek złożony z pasji i ambicji, które niemal wypalają go od środka. Jego dni zaczynają się o świcie, kiedy miasto jeszcze śpi, a kończą długo po zmroku, gdy ulice Nowego Jorku toną w ciszy. Nico nie zna słowa „odpoczynek” – to dla niego luksus, na który nigdy nie pozwala sobie zbyt długo. Treningi stają się jego ucieczką, a jednocześnie jego więzieniem.
Choć na zewnątrz wydaje się niezłomny, wewnątrz targa nim ciągły niepokój. Jego dążenie do perfekcji jest nieustanną walką, która nie zna końca, a wyścig z czasem staje się codziennym rytuałem. Nico jest uosobieniem dyscypliny, poświęcenia i nieustannego głodu zwycięstwa. W tym wszystkim jednak gdzieś gubi siebie – w tej niekończącej się pogoni za sukcesem, za następnym rekordem, za kolejnym sezonem.
Jest na szczycie, podziwiany przez tłumy, ale w jego oczach często można dostrzec cień samotności. Ludzie widzą go jako bohatera, ikonę sportu, ale nieliczni znają prawdziwego Nico – człowieka, który stąpa po cienkiej granicy między triumfem a upadkiem. Jego życie to seria intensywnych momentów, które zostawiają go wyczerpanego, ale wciąż spragnionego więcej. Przez to wszystko, Nico pozostaje zagadką – nawet dla samego siebie.

12 komentarzy

  1. Głośne imprezy nie były w stylu Sophii. Stroniła raczej od większych zgromadzeń, choć uwielbiała koncerty i festiwale, ale impreza wypełniona samymi znanymi postaciami zdecydowanie nie wchodziła w grę. To były bardziej klimaty Imogen czy Madeleine, których tu na całe szczęście nie było. Gdyby tylko zobaczyła swoje siostry zniknęłaby momentalnie i nawet pewnie nie patrzyłaby się na swoje koleżanki. Przebywanie z nimi w apartamencie było ciężkie. Ograniczała ich wspólne spotkania do absolutnego minimum i zdawało się, że każdej to odpowiada. Czasami nie rozumiała samej siebie, bo mogłaby się przecież wyprowadzić i nikt nic by nie powiedział. Podejrzewała nawet, że wszyscy cieszyliby się, że w końcu zwolniła pokój i więcej nie będzie zakłócać ich rodzinnej sielanki. Była jednak, mimo wszystkich swoich przekonań, na imprezie i skoro już znalazła się w takim miejscu to planowała dobrze się bawić. To też nie tak, że Sophia całkiem stroniła od dobrej zabawy, bo tę naprawdę lubiła. Choć, zapewne w oczach większości osób tutaj była całkiem nudna. Nie interesowała się skandalami na Upper East Side, tym kto z kim i kiedy się przespał, jakie szpilki są teraz w modzie. Lubiła się ładnie ubierać, owszem, ale nie podążała ślepo za modą, która zmieniała się każdego dnia. Trendy przychodziły i odchodziły. Można było oszaleć od napływu informacji.
    Wirowała między masą ludzi. Każdą, najmniejszą kosteczką w swoim ciele czuła, że tutaj nie pasuje. Ale przyszła na prośbę Alex i Victorii, ta pierwsza planowała zapolować na chłopaka, z którym dawno już rozmawiała, ale te rozmowy nigdy nie przerodziły się w nic więcej, a Victoria po prostu była. Tak, jak Sophia przyszła, aby trochę się rozerwać. Soph nie piła też szczególnie dużo, bo nie widziała w tym większego sensu, a budzenie się z kacem wcale nie brzmiało interesująco. Nie odmówiła sobie jednak różowego drinka, który smakował jak guma balonowa.
    Nie za bardzo kojarzyła ludzi, którzy się tu znajdowali. Niektórych musiała jej przedstawiać Victoria, która była o wiele bardziej rozeznana w celebrytach. Sophia po prostu nie miała czasu na to, aby myśleć jeszcze o nieznajomych ludziach. Patrząc jednak na zgromadzonych nie robiło na nich to absolutnie wrażenia, że właśnie jakiś raper przeszedł tuż obok nich. Skojarzyłaby, gdyby znajdował się tu ktoś bardziej znany, ale wszystkie twarze zlewały się w jedno, a ludzie tak szybko, jak podchodzili tak jeszcze szybciej uciekali do innych osób. Nieszczególnie jej to przeszkadzało, a po krótkiej wymianie zdań doszła do wniosku, że nie ma z nimi zbyt wielu wspólnych tematów.
    Odstawiła pustą szklankę po drinku z powrotem na blacie baru i zamówiła po raz kolejny to samo. Trochę już szumiało jej w głowie, ale mimo swojego początkowego nastawienia bawiła się naprawdę dobrze. Nie świetnie, ale było znośnie. Żałowała tylko, że straciła z oczu koleżanki, które zapewne teraz w przeciwieństwie do niej szukały sobie partnera na resztę nocy. Soph nie tyle co stroniła od facetów, a nie umiała ich na dłużej przyciągnąć. Skomplikowana rodzina, nudne zainteresowania i brak dobrej gadki potrafiłby odstraszyć nawet największego flirciarza.
    Wraz z nowo przyszykowanym drinkiem odsunęła się na bok, aby zrobić miejsce innym. Nie planowała z nikim rozmawiać. Właściwie to liczyła na to, że w spokoju przetrwa jeszcze paręnaście minut, znajdzie swoje dziewczyny i będzie mogła stąd pójść. Bawiła się lepiej, kiedy miała z kim, a sama nie za bardzo miała co robić. Tym bardziej nie miała zbyt wielu chęci, aby tańczyć sama.
    I wcale długo sama nie podpierała ściany. Nie widziała wcześniej tego mężczyzny, do chłopaka było mu daleko i musiał być przynajmniej kilka lat starszy lub tylko wyglądał na starszego. Czarna koszula, ciemne jeansowe spodnie i pasujące dodatki wręcz krzyczały, że facet kąpie się w studolarówkach. Tylko, że to jej wcale nie imponowało, a zdawało się, że tym właśnie próbuje jej zaimponować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowa całkiem się kleiła. Dowiedziała się tyle co nic. Miała tylko imię i wiedziała, że pochodził z Nowego Jorku, a cała reszta była tajemnicą, której zresztą nie chciała do końca odkrywać. Czuła się przytłoczona uwagę, której zwykle nie otrzymywała. Gdyby była tu Alex czy Vic z pewnością one bardziej przykułyby uwagę Chase’a. Nawet w imieniu miał pościg i ani trochę nie byłaby zdziwiona, gdyby co chwilę ścigał uwagę innej dziewczyny. Teraz padło na nią.
      — Wydaje mi się niemożliwe, aby taka dziewczyna, jak ty spędzała wieczór samotnie przy drinku.
      — Kto powiedział, że jestem samotna? — odparła. Wsunęła słomkę od drinka między usta i upiła niewielki łyk. Musiała niemal zadzierać głowę, aby na niego spojrzeć. Dzieliło ich przynajmniej z dwadzieścia centymetrów. Sama ledwo co mierzyła sto sześćdziesiąt i raczej nie nosiła szpilek. Dziś najwyraźniej by się jej przydały.
      — W takim razie, gdzie zgubiłaś koleżanki? Albo chłopaka?
      Przymrużyła oczy. Może nie znała takich typów za dobrze, ale wiedziała, że zawsze lepiej jest skłamać. Nie potrzebowała tej nocy towarzystwa. Rozejrzała się szukając wzrokiem swoich koleżanek, ale nigdzie nie dostrzegła tlenionego blondu Alex czy rudych kosmyków Vic. Była sama z facetem, którego chciała się pozbyć i niekoniecznie wiedziała jak.
      — Nikogo nie zgubiłam. Czekam na przyjaciółki.
      — To może poczekamy razem? Nie wygląda na to, jakby się spieszyły z powrotem do ciebie. Zajmę się tobą.
      Zaśmiała się niespokojnie i znów rozejrzała. Co nie uszło uwadze Chase. Sophia na ogół była rozsądna, jednak teraz była równie zdesperowana, aby znaleźć koleżanki i starała się nie zwracać uwagi na ciemnowłosego, który nie dawał za wygraną. Mimo ciągłego przybliżania się dalej był między nimi mur, którego Moreira nie zamierzała zburzyć.

      Dobry wieczór🩵

      Usuń
  2. Brunetka miała ochotę stąd uciec. Znaleźć się jak najdalej od Chase, który się nie poddawał i najwyraźniej uznał, że ten wieczór spędzi z młodą dziewczyną. Była wściekła na koleżanki za to, że zostawiły ją tutaj samą i same świetnie się bawiły. Nie byłaby zła, gdyby nadal mogła spędzać ten wieczór sama podpierając ścianę, ale ta możliwość została jej odebrana. Nie potrafiła nawet odmówić, kiedy Chase zaproponował, aby wyszli na zewnątrz. Miała tę głupią myśl, że być może tam znajdzie koleżanki i będzie mogła do nich dołączyć, a swojego nowego kolegę zgubi i nie będzie musiała dłużej go zabawiać rozmową. Odpowiedzi Sophii były krótkie, zdawkowe i nie zachęcały do prowadzenia dłuższej rozmowy, ale Chase był nieugięty. Zupełnie, jakby zadecydował, że za wszelką cenę to dziś on ją zdobędzie. Nie mogłaby chyba dać wyraźniejszych sygnałów, że nie jest zainteresowana. Czy naprawdę wszyscy faceci byli tacy tępi i nie rozumieli słowa nie? Wiedziała, że powinna była się postawić, ale w głowie miała wiele obaw. Może i byli otoczeni setką ludzi, ale ile z tych osób byłoby chętne do tego, aby w razie jakiejś ewentualności jej pomóc, gdyby mężczyzna się uniósł? Nie znała tu tak na dobrą sprawę nikogo, a nie chciała też robić scen i krzyczeć, bo jaki byłby w tym cel? Zawsze wolała sprawy załatwiać na spokojnie. Nie zawsze się dało, ale próbowała najpierw delikatnych rozwiązań. Miała nadzieję, że Chase w końcu odpuści albo ona znajdzie koleżanki i będzie mogła się stąd wyrwać. Nie brała pod uwagę tego, aby zostawić dziewczyny same, a choć one to zrobiły i zostawiły ją kompletnie samą w obcym miejscu to brunetka nie zamierzała robić tego samego. Wszystko przecież mogło się wydarzyć i ktoś bliski powinien być w pobliżu. Szkoda, że najwyraźniej one nie myślały tymi samymi kategoriami. Ale rozumiała. Alkohol i przystojni faceci potrafili każdej czasem uderzyć do głowy, zaślepić na moment, a przecież nie chciała blokować koleżanek przed kręceniem z potencjalnie ich przyszłym chłopakiem. Tylko, gdyby wiedziała, że najpewniej zostanie wystawiona przez obie, bo tak jak Alex z góry ostrzegała, że idzie polować na chłopaka, który się jej podobał, tak Soph i Victoria miały spędzać czas razem i się nie rozdzielać.
    Tymczasem Moreira była sama z obcym facetem, który coraz bardziej się do niej kleił, pozwalał sobie na coraz więcej i więcej. Dwa razy musiała strącać jego dłoń ze swojego uda. Przeklinając, że zdecydowała się na krótką sukienkę zamiast spodni. Jasnobrązowa sukienka na cienkich ramiączkach przylegała do jej ciała. Wyglądała bardziej jak druga skóra niż materiałowa sukienka. Sama nigdy by tego nie włożyła, ale dała się namówić. Ponownie. I wtedy się podniósł, aby iść po drinki. Miała nadzieję, że uda się jej w tym czasie zniknąć, ale z baru był dobry widok na leżaki, na którym siedziała, a Chase niemal nie spuszczał jej z oka. Czuła się bardziej niż obserwowana. Nawet teraz, rozglądając się w poszukiwaniu znajomych twarzy nie dostrzegła Nico. Chyba nawet nie brała pod uwagę tego, że mógłby tutaj być. Bądź umknął jej w tłumie ludzi. Nie widzieli się od dawna, kontaktu również dawno ze sobą nie mieli i żadne z nich nie dążyło do tego, aby ten kontakt odnowić. Oboje mieli za sobą przeszłość, która ich zmieniła i czasami lepiej było, aby każdy poszedł w swoją stronę. Teraz oddałaby wiele, aby był obok ktokolwiek, a jednocześnie nie chciała się przyznać do tego, że potrzebuje pomocy. Dawno już nauczyła się, że jeśli coś się dzieje to musi liczyć na siebie.
    — Dziękuję — mruknęła cicho, aczkolwiek wcale wdzięczna nie była. Coś jej podpowiadało, że nie powinna była pić tego drinka, ale widziała ten ponaglający wzrok i toast. Chase wręcz zachęcał ją do tego, aby się napiła. I prawie już miała to zrobić, ale szklanka została jej z rąk wyrwana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez pierwsze kilkanaście sekund nawet nie wiedziała, jak ma zareagować. Jedna część Sophii poczuła ulgę, natomiast druga, ta która uniosła się dumą, była wściekła. Przecież dawała sobie radę. Prawda? Skakała spojrzeniem z jednego mężczyzny na drugiego. Obaj mierzyli się wzrokiem, a atmosfera zgęstniała. Nie znała już tego Nico, właściwie dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że to on. Spodziewałaby się każdego, ale na pewno nie jego. Sama już zresztą nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Przez chwilę myślała, że jednak dojdzie do rękoczynów i Chase albo Nico się nie powstrzymają. Awantura wisiała w powietrzu, można było niemalże czuć smak walki na języku, ale ostatecznie po sekundach, które ciągnęły się w nieskończoność, Chase odpuścił. Czując na sobie jego wzrok, gdy się oddalał przeszedł ją zimny dreszcz, który zwiastował kłopoty. Sama nie potrafiła oderwać od niego spojrzenia, choć bardzo chciała, bo nie miała najmniejszej ochoty na to, aby dłużej go oglądać, ale nie mogła. Dopiero, gdy zniknął w domu wśród ludzi wróciła spojrzeniem do Nico, ale i to nie trwało długo. Miała podziękować? Może powinna, ale wcale tego robić nie chciała. Potem spojrzała na trawę, gdzie leżały kostki lodu i to był tak naprawdę jedyny ślad, że cokolwiek było tam wylane.
      Musiała znaleźć Alex i Victorię. Dłużej bawić się też nie chciała i miała nadzieję, że jej koleżanki to zrozumieją. Jeśli będą chciały zostać to przecież im tego nie zabroni, ale liczyła, że je stąd wyciągnie. Bardzo nie chciała wracać do domu i wolała spędzić noc w mieszkaniu Victorii.
      — Co to miało być? — Rzuciła oskarżycielskim tonem w stronę Nico, gdy podniosła się z leżaka. Może była zbyt naiwna, ale przecież Chase nie ryzykowałby niczym przy tylu osobach, prawda? A z drugiej strony co druga laska tutaj była ledwo przytomna.

      Soph🩵

      Usuń
  3. — Nie musiałeś się wtrącać.
    Sama nie była pewna skąd brała się w niej złość, którą kierowała w stronę Nico. Teoretycznie nic złego nie zrobił, a jednak Sophia się irytowała na jego obecność tutaj. Szukała w końcu ratunku w kimkolwiek, a gdy ten ratunek przyszedł nie była zadowolona. Być może byłoby lepiej, gdyby nie wracali na siebie aż tak uwagi, a tymczasem miała wrażenie, że podczas tej krótkiej wymiany zdań oraz spojrzeń wszyscy patrzą na nich i z Sophii robią winną. Jakby jeszcze naprawdę w tym była jej wina. Przecież nie zrobiła nic złego. Czekała tylko na koleżanki, a Chase przyplątał się niczym niechciany szczeniak. Tylko z zachowania wcale nie przypominał nieszkodliwego pupila, a raczej grasującą panterę gotową do rzucenia się do ataku w każdej chwili. I na samą myśl przechodził ją dreszcz, że coś mogło się wydarzyć.
    Poczuła ulgę, kiedy dostrzegła w końcu swoje koleżanki. Pojawiła się szansa na zwinięcie stąd. Wiele by oddała, aby znaleźć się w mieszkaniu jednej z nich lub już nawet w swoim. Jakoś przeżyje to, że nie będzie tam sama. Miała serdecznie dosyć tego towarzystwa. Nie potrafiła też znieść obecności Nico, choć nie potrafiła powiedzieć skąd to się w niej brało. Przecież kiedyś byli blisko i było im razem całkiem dobrze. Chyba, że wspomnienia mieszały się z fikcją i tylko Sophia dobrze wspominała wspólnie spędzony czas.
    — Mogę się was zapytać o to samo. — Nawet nie mogła mieć pretensji, że zostawiły ją samą, choć może przydałby im się zimny prysznic i realizacja, że zostawianie koleżanki samej w obcym miejscu wcale przyjemne nie jest. Jednak patrząc na stan w jakim jej koleżanki były sugerował, że niewiele do nich teraz dotrze. Alex znów weszła w rolę łowcy. Soph aż za dobrze rozpoznawała to spojrzenie oraz mowę ciała. Przewróciła oczami nieszczególnie dbając o to, że komuś z towarzystwa to może się nie spodobać.
    Chyba nie do końca wierzyła w to, co właśnie się dzieje. Patrzyła z niedowierzaniem na Alex, która nie zamierzała Nico odpuścić. Sama nie była pewna, dlaczego tak bardzo ją zirytował fakt, że jej koleżanka wyraźnie podbija do młodego boksera i robi to jeszcze tak śmiało. Przecież nic nie powinno jej to obchodzić. Razem z Victorią wymieniły znaczące spojrzenia, gdy ta dwójka się oddaliła. Żadna nie była zaskoczona, że Alex kogoś jednak wyrwała. Moreira co prawda spodziewała się, że będzie to raczej chłopak, dla którego w ogóle znalazły się na tej imprezie, ale najwyraźniej z nim nie wyszło, a Nico zdawał się być chętny do wspólnej rozmowy i nieszczególnie bronił się przed pójściem z nią po drinki. Było bardziej niż jasne, że gdyby tylko Alex miała okazję to zabrałaby go w bardziej ustronne miejsce.
    — Alex chyba właśnie znalazła sobie nowe zwierzątko do zabawy — zaśmiała się Victoria, gdy para się oddaliła. Soph wpatrywała się w plecy koleżanki, która nie odstępowała od Nico nawet na krok. Posyłała mu swoje najlepsze uśmiechy, subtelnie dotykała jego ramion. Dawała wyraźne sygnały jednocześnie trzymała się na dystans. Dobrze wiedziała co robić, aby zwrócić na siebie uwagę facetów i często z tego korzystała. Była śliczną blondynką o dużych, niebieskich oczach. Kto na to nie leciał? Już zwłaszcza w tym świecie, gdzie liczył się przede wszystkim wygląd.
    — Nico raczej narzekać nie będzie — odparła i wzruszyła ramionami. Było jej obojętne jak ta znajomość się potoczy, choć wolałaby nie ścierać z policzków łez koleżanki, gdy im nie wyjdzie. Alex była jaka była, ale miała wrażliwą stronę i pewnie przez dłuższy czas byłaby przybita, gdyby jednak ich drogi się rozeszły w mało ciekawy sposób. — Byle tylko potem nie płakała.
    — Strasznie cięta coś jesteś, wszystko w porządku? — spytała troskliwym tonem. Przyglądała się nieco uważniej koleżance, jakby szukała oznak tego, że jednak coś się wydarzyło podczas ich nieobecności.
    — Jestem po prostu zmęczona. Straciłam ochotę na bycie skrzydłową, nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby powiedziała im prawdę to zaczęłaby się dopiero jatka. Wolała uniknąć kazania na temat tego, jak unikać zagrożenia. W zupełności wystarczyło jej spojrzenie, które posłał jej Nico, gdy tu przyszedł. Nie mogła pozbyć się wrażenia, jakby zrobiła coś złego, choć nikt nie dał jej odczuć, że to faktycznie jej wina. Nie zdążyły poprowadzić rozmowy dalej, bo Alex i Nico właśnie wrócili.
      — Tego już nie zamierzasz wylewać? — Odebrała drink z grzeczności. Na dziś miała już serdecznie dosyć jakiegokolwiek alkoholu.
      — Soph dalej cięta — mruknęła pod nosem Victoria nawet nie chowając się z uśmiechem. — Nie bądź taka naburmuszona. Wszyscy się dobrze bawią, prawda? — Spojrzała na Alex i Nico jakby czekała tylko na potwierdzenie z ich strony.
      — Nie jestem na nikogo cięta i też się dobrze bawię — skłamała. Przybrała na twarz znajomą sobie już maskę wszystko jest w porządku, bawmy się dalej. Korzystała z niej głównie w domu, ale poza nim też się czasami przydawała. Za dużo się dziś działo i o niczym tak nie marzyła, jak o łóżku i odespaniu tej nocy. Sophia jednak nie zamierzała być tą dziewczyną, która psuje wszystkim nastrój, choć chyba poniekąd właśnie się nią stała. Mogła się dalej gniewać i awanturować, ale co to jej da? Co najwyżej wszyscy pozostali będą mieli popsute przez nią humory. Wystarczy, że ona sama już go nie miała.
      Chciała się z propozycji przeniesienia imprezy do klubu wycofać. Jednak czuła na sobie wzrok koleżanek, które nie zamierzały jej na to pozwolić. Alex dalej polowała i do szczęścia nie potrzebowała jej czy Victorii, ale Soph nie mogła zostawić jej samej. Może jakieś tam zaufanie do Nico miała, ale wolała mieć Alex na oku. Victorii też przecież samej nie zostawi, a to tylko parę dodatkowych godzin. Godzin, które spędzi poza domem i to już w zupełności dziewczynie wystarczyło, aby się zgodzić na dalszą zabawę. Z drugiej strony może zmiana otoczenia dobrze jej zrobi. Tutaj wciąż czuła się obserwowana, choć Chase nigdzie nie widziała.
      — Trzeba rozruszać Soph, może macie jakiegoś fajnego kolegę dla koleżanki? — Alex uczepiła się Nico, Victoria za to zerkała coraz pewniej w stronę Leona i tylko Soph z ich trójki była bez pary.

      Soph

      Usuń
  4. Soph właściwie nie miała większego wyboru i jechać musiała. Chciała się z jednej strony jeszcze jakoś zrelaksować i cieszyć tym wieczorem, bo do pewnego momentu w końcu bawiła się dobrze. Sytuacja z Chasem wybiła ją z rytmu i sprawiła, że to było jedyne o czym myślała. Co by się stało, gdyby jednak wypiła tego drinka i Nico by tego nie zauważył? Lub gdyby nie było go tutaj w ogóle? Raczej nie jechałaby teraz do nowojorskiego klubu w dość ciekawym towarzystwie. Czy gdyby Nico na tej imprezie nie było, to znalazłby się ktoś kto by jej pomógł? Czy może raczej każdy zająłby się sobą i nie wtrącał w nieswoje sprawy? Ludzie byli w końcu znieczuleni na krzywdę innych i nie byłaby szczególnie zaskoczona, gdyby nikt się nie wyrwał. Mimo wszystko cieszyła się, że ta krótka interakcja nie skończyła się tragicznie. Mogła spokojnie bawić się dalej z ludźmi, którym raczej nie było w głowie dosypywanie narkotyków czy czegokolwiek innego do drinków. Mimo to i tak piła ostrożnie, znacznie mniej niż jej koleżanki. Czuła się za nie odpowiedzialna. Zwłaszcza za Alex, której wszystko mogło wskoczyć teraz do głowy, którą swoją drogą całkiem straciła dla Millera i robiła wszystko, aby jak najdłużej zwracał na nią uwagę. Sophia nie mówiła tego głośno, ale było to nieco żenujące. Sama nie zabiegała o uwagę nikogo, bo i po co? Uważała, że jeśli kogoś zainteresuje to nie będzie musiała się wić niczym kotka w rui, aby przyciągnąć ich uwagę. Z jednej strony było jej szkoda Alex, ale była jej koleżanką, więc chcąc nie chcąc, ale wspierała ją we wszystkim co robiła. Nawet jeśli to były bardzo głupie rzeczy, a chyba szczególnie, kiedy były to głupie rzeczy.
    Imprezy w życiu codziennym Sophie występowały rzadko. Była wcześniej parę razy, na dwudzieste pierwsze urodziny również poszła do klubu, ale na ogół nie lubiła takich miejsc. Było za głośno, zbyt tłoczno i częściej niż rzadziej, ale brakowało miejsca, aby potańczyć. Zdarzało się też tak, że spokojnie potańczyć nie można było, bo ciągle ktoś podchodził. Miała inne wyobrażenia dobrze spędzonego czasu, ale nawet ona od czasu do czasu robiła wyjątki. Wychodząc też nie korzystała z przywilejów, jak wchodzenie do klubu bez kolejki, choć mogłaby. Gdyby tylko powołała się na nazwisko ojca mogłaby wejść wszędzie. Przejmując nazwisko mamy nie miała tego przywileju, a czasami ludzie się zastanawiali czy na pewno jest córką Oscara Carpentera. Imogen chyba znał cały Nowy Jork i jej starsza siostra nie miała nigdy problemu z dostaniem się gdziekolwiek i nikt tym bardziej nie kwestionował tego czy na pewno jest córką Oscara. Z Sophią było nieco inaczej. Nie pasowała zupełnie do obecnego obrazu rodziny, którą Oscar tworzył z Gwen. I gdyby tylko miała wybór wysłałaby kobietę razem z siostrami w kosmos.
    Po znalezieniu się w klubie humor nieco się jej poprawił. Naprawdę chciała skorzystać z tego, że tu jest i to w towarzystwie koleżanek, nowych i starych znajomych. Co prawda czuła się niezauważalna, ale nie uwieszała się nikomu na szyi i nie oczekiwała tego, że ktoś będzie biegał za nią. Potrafiła znaleźć sobie zajęcie i to zamierzała też zrobić. W klubie, tak jak oczekiwała, było głośno i tłoczno, ale znalezienie się w prywatnej loży pomagało. Nie gnieździli się z innymi ludźmi, większość bawiła się na dole i nie zwracała uwagi na to, co dzieje się na górze.
    Nawet, gdyby chciała, to nie miałaby okazji przedstawić się dziewczynom, które dołączyły. Te zdawały się zwracać uwagę tylko na męską część towarzystwa. I Sophia nie mogła powiedzieć, że im się dziwi. W każdym było coś urzekającego. Każdy miał w sobie to coś, a jednak główna walka toczyła się wobec Nico. To było nawet zabawne do oglądania, ale też jednocześnie niekomfortowe. Nie licząc sytuacji w domu, dawno już nie czuła się tak przez ludzi ignorowana. Nie planowała z tego powodu płakać, a biorąc pod uwagę wszystko, gdy każdy się rozejdzie wszyscy o tej nocy na drugi dzień zapomną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sączyła drinka powoli. Słuchała rozmów z lekkim rozbawieniem, a w rzeczywistości kibicowała Alex, aby to jednak ona wygrała uwagę Nico, a nie tamta blondynka. Było niemal jak w reality show, gdzie każdy próbuje sobie kogoś wyrwać. I z całego towarzystwa tylko Soph siedziała sama. Może nie sama, bo po każdej swojej stronie kogoś miała, ale rozmowy toczyły się wokół niej, a nie z nią. Nie mogła też mieć o to pretensji, bo sama do tego doprowadziła. Zawsze trzymała się raczej z boku, nie pasowała do obecnych tu dziewczyn. Mimo, że sama miała krótką sukienkę, która zdecydowanie pokazywała zbyt dużo i może, gdyby była bardziej pewna siebie to wykorzystałaby swoje atuty, aby kogoś przyciągnąć, ale jedna, nieprzyjemna interakcja z Chasem w zupełności dziewczynie wystarczyła. Nie brała pod uwagę tego, że ktoś z tu obecnych próbowałby podobnych sztuczek, ale chyba można było zrozumieć, dlaczego nie jest szerzej zainteresowana.
      Spoglądała w dół zastanawiając się czy będzie rozsądne, aby tam zejść. Z jednej strony bardzo chciała, a z drugiej pojawiła się setka myśli, że to może nie być dobry pomysł.
      Zaskoczona znajomym głosem, który kierował pytanie do niej oderwała wzrok od tańczących ludzi i spojrzała na Nico.
      — Tak, w porządku — zapewniła z delikatnym uśmiechem. — Ale chyba twoja koleżanka ma ochotę mnie stąd przepędzić — mruknęła ciszej. Blondynka, która razem z Alex walczyły o jego uwagę co jakiś czas spoglądała na Sophię, jakby jej przeszkadzał fakt, że siedzi przy Nico. — Chyba pójdę potańczyć. Chcesz iść? — Sama zaskoczyła się tą propozycją, ale może przyda mu się krótki odpoczynek od dziewczyn, które są bardziej niż chętne, aby spędzić z nim noc.
      — Znaczy, masz towarzystwo, więc nie czuj się zobowiązany — dodała. Nie chciałaby, aby stracił okazję do spędzenia wieczoru w ciekawszy sposób, którego Soph mu nie dostarczy.

      Soph

      Usuń
  5. Cała sytuacja była dla Sophii trochę abstrakcyjna. Z jednej strony miała starego znajomego, z którym znała się w zasadzie całe życie, a natomiast gdzieś z boku czy przed nią były dziewczyny, które miały najwyraźniej ochotę na to, aby wydłubać jej swoimi długimi paznokciami oczy za to, że zna się z Nico i ma czelność w ogóle obok niego siedzieć. Zapewne nie zdawały sobie sprawy z tego, że ich znajomość sięga aż dziecięcych lat. Ich ojcowie w końcu przyjaźnili się, odkąd tylko sięgała pamięcią, choć po wypadkach, które miały miejsce w obu rodzinach te relacje się poluźniły. Sophia straciła mamę, sama ledwo uszła z życiem z tego wypadku, a Nico brata. I oboje byli tylko dzieciakami, którym ciężko byłoby utrzymać kontakt, kiedy każdego dnia borykali się z ogromną stratą, której nie dało się opisać słowami. Nie, aby długa znajomość do czegokolwiek zobowiązywała Sophię czy Nico. W końcu nie byli sobie nic winni i zapewne, gdyby nie ta impreza, na której oboje się znaleźli to do tej pory nie pamiętaliby o swoim istnieniu. Nie patrząc już na to, jak potoczył się ten wieczór, zostawiając złość Sophii w przeszłości, to cieszyła się, że mogła go zobaczyć. Raz na jakiś czas o nim myślała. Widziała nagłówki z gazet o kolejnych zwycięstwach i zwyczajnie mu po cichu kibicowała w kolejnych. Choć nie potrafiła zrozumieć pasji do obijania sobie nawzajem twarzy, ale przecież nie jej było oceniać kto jaki ma zawód, prawda?
    Resztę wieczoru, a raczej nocy, chciała jakoś dobrze wykorzystać. Nie zamierzała wplątać się w ten dziwny układ między Nico, Alex i dwiema dziewczynami, które również na niego miały ochotę. To było czuć oraz widać. Choćby też chciała to nie potrafiłaby spojrzeć na niego, jak na chodzącą skarbonkę czy na osobę, która może otworzyć drzwi do popularności. To był Nico. Po prostu Nico. Nie dało się jednak ukryć też tego, że oboje się pozmieniali. Nie byli już nastolatkami ani dziećmi. Dorośli, aczkolwiek Sophia częściej niż rzadziej gubiła się w tej dorosłości i sama nie wiedziała czego chce od życia, jaki kierunek ma obrać i co ma robić. Czasami po prostu brakowało jej osoby, która mogłaby ja wziąć za rękę i zaprowadzić tam, gdzie być powinna.
    Brunetka nawet nie ukrywała swojego zaskoczenia, kiedy Nico bez większego ostrzeżenia złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Zdążyła dostrzec spojrzenia dziewczyn. Przez chwilę miała wyrzuty sumienia, że odbija chłopaka swojej koleżance, ale czy robiła coś złego? Chciała tylko potańczyć, a to przecież nie była jej wina, że Nico się zgodził. Może w końcu powinna przestać stawiać wszystkich nad sobą i chociaż raz pomyśleć o tym, co będzie dobre dla niej samej? Właściwie to tak, powinna to zrobić i zamierzała. Chciała potańczyć, chciała potańczyć z Nico i nie zamierzała za to przepraszać. Mogły ją wyprzedzić. Odniosła wrażenie, że bierze udział w wyścigu o jego uwagę, choć dziewczynie przecież kompletnie nie o to chodziło. Może z innej perspektywy to wyglądało, jakby Sophia właśnie wygrała, ale dla niej liczyło się tylko towarzystwo, odetchnięcie od ścisku w loży i ucieczka przed krzywymi spojrzeniami. Nie trzeba było geniusza, aby dostrzec, że Moreira odbiega od towarzystwa. Nawet od własnych koleżanek, ale to było teraz bez znaczenia, kiedy szła za rękę z Nico na dół tam, gdzie bawiła się reszta. Początkowo myślała, że zostaną na górze, ale gdy sama myślała, aby pójść potańczyć brała pod uwagę schowanie się w tłumie na dole. W przeciwieństwie do jej towarzysza nie była szczególnie rozpoznawalna, bo się po prostu przed kamerami chowała i nie lubiła zamieszania wokół swojej osoby, ale coś czuła, że obecność Nico może zwrócić uwagę paru osób. W końcu nie każdego wieczoru schodził się bawić do normalnych ludzi, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przebijając się przez gąszcz ludzi zdawało się, że nikt na ich dwójkę nie zwraca uwagi. I dobrze, przecież dodatkowe pary oczu nie były im potrzebne. Całe jej ciało niemalże drżało od głośnej muzyki. Odnosiła wrażenie, że nawet klubowe ściany drżą od hałasu oraz podskakujących w tańcu ludzi. Jakiekolwiek uprzykrzające życie myśli z niej wyparowały, kiedy znaleźli się na parkiecie. Zupełnie, jakby teraz nie liczyło się nic więcej. Odnalezienie wspólnego rytmu nie zajęło im długo. To muzyka, a nie oni decydowali o swoich kolejnych ruchach. Jeszcze parę godzin temu zaśmiałaby się na myśl, że znajdzie się w klubie z Nico i w dodatku, że będzie z nim tańczyć. A jednak tutaj była i pozwoliła sobie na to, aby kompletnie zapomnieć o wszystkim i wszystkich. Bo teraz poza chwilą, w której trwali oboje nie liczyło się nic więcej poza szumiącą w uszach muzyką i splątanych ze sobą w tańcu ciałach.

      Soph

      Usuń
  6. Będąc na parkiecie nie myślała o niczym innym, jak tylko o wspólnym tańcu. Pomimo, że sytuacja nadal wydawała się dla Sophii abstrakcyjna to poniekąd cieszyła się, że na siebie wpadli. Przypadkiem czy nie, gdyby Nico jej nie dojrzał przy tym basenie to zapewne teraz nie tańczyłaby beztrosko w jego towarzystwie. Wolała sobie jednak nie wyobrażać, jak ewentualnie ta noc mogła się potoczyć. To już było za nią, Chase tutaj nigdzie nie było. Był za to Nico, ich splątane ciała w tańcu, głośna muzyka i swoboda. Już jakiś czas temu zaczęła się rozluźniać, nie ukrywała tego, że towarzystwo nie do końca jej odpowiadało, ale nie zamierzała marudzić czy robić z tego powodu problem. Soph była gotowa do tego, aby porozmawiać z każdym. To inni nie dawali jej szansy, nie licząc kumpli Nico, bo do nich naprawdę nie mogła się przyczepić. Zresztą, nie potrzebowała uwagi od nieznajomych dziewczyn, których najwyraźniej jedynym celem jest uwieszenie się na szyi kogoś znanego. Wątpiła, że jeszcze kiedykolwiek je zobaczy, więc nie było się też czym przejmować. Zamierzała olać to, jak została potraktowana, bo nie było w końcu większego sensu, aby się tym przejmować. Siedząc blisko nich w loży czuła się źle, ale jakimś cudem udało się jej od siebie te uczucia odepchnąć i skupić na lepszych, znacznie przyjemniejszych rzeczach i osobach.
    Nie dało się też ukryć, że Sophia Moreira odstaje od imprezowego życia w Nowym Jorku, ale jeśli tylko dało się jej szansę to potrafiła się wykazać. Być może poczuła się lepiej, bo znajdowali się w innym miejscu? Sama nie była pewna czego to w zasadzie jest sprawka, ale cieszyła się, że nareszcie się rozluźniła na tyle, aby w pełni korzystać z pozostałości nocy. Nie sądziła tylko, że ten spokój będzie chwilowy, a ktoś prędzej czy później rozpozna Nico. Brunetka stroniła raczej od uwagi, nie lubiła tego ani wpychania kamer przed twarz. Czasami towarzyszyła ojcu podczas różnych przyjęć, na które wkładała swoje najlepsze kiecki, a cały sztab ludzi dbał o to, aby ładnie wyglądała i prezentowała się odpowiednio. Poza tymi obowiązkowymi wydarzeniami Sophia wolała prowadzić dość anonimowe życie. Wcale nie zależało jej na byciu drugą Paris Hilton, choć przecież z zasięgami ojca równie dobrze mogłaby. Tylko, że wcale nie chciała i podobało się jej to, że mogła chodzić swobodnie po mieście bez czucia, że ciągle ktoś się na nią gapi. Jasne, zdarzało się i to wielokrotnie, że łazili za nią paparazzi, którzy liczyli, że zrobi coś, co mogłoby obciążyć niemal nieskazitelną karierę jej ojca, ale nigdy do tego nie doszło. Pilnowała się i nie chciała żadnych dodatkowych problemów w domu. Tych miała dostatecznie wiele. Jednocześnie była w klubie z młodym, znanym bokserem, za którym odwracała się co druga dziewczyna i naprawdę sądziła, że nikt tego nie zauważy? Że pozostaną do końca anonimowi, a ich wspólna zabawa zostanie niezauważona? Chyba nie spodziewała się aż takiego zainteresowania, a wraz z każdą kolejną osobą coraz więcej orientowało się kto tu jest. Nawet nie protestowała, kiedy chwycił ją za dłoń, aby zaprowadzić z powrotem na górę. Niemal z każdej strony w ich stronę wyciągnięty był telefon, tu ktoś włączył flesz, krzyki mieszały się z lecącą muzyką.
    Żałowała, że to potoczyło się w ten sposób. Może byłoby lepiej, gdyby zostali tutaj? Tylko czy wtedy którekolwiek z nich czułoby się tak swobodnie jak tam na dole? Może i tylko przez krótki czas udało im się zrelaksować, ale nie liczyła się ilość, a jakość spędzonego czasu. Podobno.
    — Nie przepraszaj, w końcu to nie twoja wina — odpowiedziała. Jak mogłaby mieć o to pretensję? — Raczej to ja powinnam, to mi się zechciało tańczyć — dodała i wzruszyła lekko ramionami. Były ogromne szanse, że gdyby tam poszła sama to nikt ni zwróciłby większej uwagi, ale towarzyszył jej Nico, więc wiele osób już się nim zainteresowało. Wcale się też nie zdziwi, jak za parę godzin ich zdjęcia czy filmiki stąd będą rozprzestrzenione po całym Internecie, a ludzie zaczną dopisywać do tego historię o nowy romansie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawahała się przed sięgnięciem po szklankę wypełnioną bursztynowym alkoholem. Była raczej fanką słodkich koktajli, a nie mocnych alkoholi. Ale spróbowała i właściwie od razu tego pożałowała. Nie była pewna, jak barman to wychwycił, ale zaraz podsunął jej szklaną butelkę z Coca-Colą, którą bez zawahania chwyciła. Miała nauczkę, aby jednak pić tylko kolorowe koktajle.
      — Wszystko w porządku? — spytała zerkając na Nico, który teraz wydawał się być zupełnie nieobecny. Nawet nie miała pewności czy ją usłyszał, bo jego uwaga została odwrócona przez blondynkę w kusej sukience. Soph miała szczerze ochotę przewrócić oczami, bo to całe zabieganie o jego uwagę było wręcz śmieszne, ale zdała sobie też sprawę, że raczej nie ma większych szans, aby t starcie wygrać. Nie chciała przecież jego uwagi, bo potrzebowała się poczuć zauważona, a raczej przez chwilę miała nadzieję, że uda im się pogadać tak, jak kiedyś. Tylko teraz w zasadzie nic nie było takie, jak dawniej. Świat się zmienił, oni się zmienili i ta krótka interakcja jeszcze nie znaczyła, że wrócą do starej znajomości.
      Odwróciła od niego wzrok, gdy blondynka zaczęła się bardziej przymilać. Czuła, że zaczyna im przeszkadzać. Miała szukać już wzrokiem koleżanek, ale Alex ją ubiegła. Miała ochotę teraz dziękować jej za to, że się tak szybko zjawiła.
      — Tak, ja chyba też — zgodziła się z Alex. Jeszcze chwilę temu liczyła, że może inaczej się potoczy, ale najwyraźniej nie było im pisane dalsze bawienie się w swoim towarzystwie. — Odezwij się kiedyś, jakbyś miał ochotę — dodała, ale nie była pewna czy w ogóle ją słyszał. Blondynka uwieszona na jego szyi zdawało się, że absorbowała całą uwagę Nico, choć wydawało się Sophii, że wcale na dziewczynę nie zwraca uwagi i jest pogrążony w swoich własnych myślach.

      Soph

      Usuń