2197. Maybe it's the way the times are
changin' and I'm stuck in the middle.
Singapur był tamtego wieczoru nienaturalnie cichy. Taras hotelu Marina Bay Sands lśnił światłem świec, a wiatr niósł ze sobą woń wilgotnego betonu, zimnej zielonej herbaty i palonej pomarańczy z czyichś drogich perfum. Pomiędzy marmurowymi stolikami, dźwięk szkła odbijającego się o szkło mieszał się z mandaryńskim i koreańskim, angielskim z brytyjskim akcentem i śmiechem, który brzmiał zbyt głośno, by był szczery.
Astrid Chen
post fabularny
Brak komentarzy
Prześlij komentarz