Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

I only asked you to show me a real good time

Wątek Grupowy
Mieszkanie Jerome'a & Jen - 18.07.2020
Kolejnośc odpisywania: Jerome - Laura - Jaime
NC

13 komentarzy

  1. Spotkanie wraz z Jaime’em oraz Laurą chodziło mu po głowie właściwie już od momentu, kiedy po raz pierwszy usłyszał o dziewczynie, która zawróciła w głowie jego przyjacielowi. Kiedy natomiast Jaime pochwalił mu się, że on i Laura oficjalnie zostali parą, Jerome wiedział już, że nie ma odwrotu i tym bardziej musi ją poznać. Okazja nadarzyła się całkiem niedługo – Jen wyjechała na weekend do Los Angeles w odwiedziny do mamy, a w miniony wtorek Moretti obchodził dwudzieste urodziny, przestając być nastolatkiem, co przecież było czymś, prawda? Poniekąd z tej okazji Jerome zaprosił do siebie przyjaciela wraz z dziewczyną, proponując im spotkanie w sobotę u siebie w mieszkaniu, a kiedy otrzymał potwierdzenie, że pasuje im ten termin, mógł rozpocząć drobne przygotowania.
    Zaopatrzył się przede wszystkim w chipsy i inne przekąski, a także kilka rodzajów alkoholu, nie wiedząc, na co akurat będą mieli ochotę. Jaime’emu, jako że jego nowym hobby było gotowanie, polecił przygotowanie czegoś dobrego, co będą mogli spokojnie u niego podgrzać i kiedy w sobotę zbliżała się godzina dziewiętnasta, ostatni raz omiótł wzrokiem stolik w salonie, zastawiony miseczkami, talerzami i szklankami. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko czekać na znajomych.
    Na chwilę jeszcze tylko zajrzał do sypialni, sprawdzając, czy z nieco spóźnionym, urodzinowym prezentem dla młodszego bruneta wszystko w porządku, aż wreszcie wywabiony z pokoju dźwiękiem domofonu, podreptał do przedpokoju i otworzył drzwi na klatkę schodową, czekając przy drzwiach, dopóki na korytarzu nie rozbrzmiały stłumione głosy.
    — Zapraszam w moje skromne progi! — rzucił z uśmiechem, otwierając, jeszcze nim którekolwiek z nich zdążyło zapukać. Ze zdziwieniem musiał zauważyć, że lekko się denerwował. W końcu poznanie dziewczyny chłopaka, którego traktowało się jak młodszego brata było nie lada wydarzeniem, prawda?
    — Jaime wreszcie przestał cię chować — zwrócił się z rozbawieniem do Laury, kiedy już zamknął za nimi drzwi i gestem zaprosił ich do salonu, gdzie Harold w swojej klatce popiskiwał po swojemu, zaciekawiony tym małym zamieszaniem.

    JEROME MARSHALL

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszyła się, że będzie miała okazje poznać bliskiego przyjaciela Jaimego, który w dodatku jest dla niego niczym starszy brat. Chłopak bardzo dużo o nim opowiadał i nie mogła się doczekać, aż sama będzie miała okazje osobiście z nim porozmawiać. Dzień urodzin Jaimego należał tylko do nich i dzięki weekendowemu spotkaniu z Jarome, nie miała już wyrzutów sumienia, że uniemożliwiła mu świętowanie zakończenia nastoletniego okresu z przyjaciółmi. Lubiła poznawać nowe osoby, a kontakty z innymi nigdy nie były dla niej problemem, z szerokim uśmiechem na ustach pojawiła się więc przed budynkiem, którego adres wskazał jej wcześniej chłopak. Postawiła dziś na delikatny makijaż i bardzo dziewczęcą sukienkę, do której zgodnie ze swoim upodobaniem jak zwykle dobrała wygodne trampki zamiast szpilek. Przywitała się radośnie z Jaime, który czekał już na miejscu i zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć, pociągnęła go za sobą za rękę, od razu kierując się pod numerek drzwi, jaki wcześniej podał jej chłopak.
    - Cześć! – uśmiechnęła się szeroko, wchodząc do środka i ciągnąc za sobą Morettiego – Mnie ciężko ukryć, więc prędzej czy później musiałeś mnie poznać – zaśmiała się, ściągając letnią narzutkę i pewnym krokiem ruszając w głąb mieszkania – Słuchasz dobrej muzyki – wyszczerzyła się, poruszając biodrami w rytm płynącej cicho z głośników melodii – Nie wiedziałam, jaki alkohol lubisz, więc przyniosłam ze sobą wino i whisky, a no i wódkę z Rosji, którą przywiózł mi ostatnio kuzyn i po której Jaime ostatnio umierał przez kilka dni – roześmiała się, porywając z miski kilka chipsów – Jeej, to urocze, że tak wszystko pięknie przygotowałeś. Mam wrażenie, że ty i Jaime macie lepszy zmysł dobrego gospodarza niż ja. U mnie panuje totalny chaos i bałagan, którego mieszkając z kilkoma facetami i tak pewnie nie mogłabym w życiu ogarnąć – zaśmiała się, czekając przy tym aż Jaime zajmie miejsce na kanapie i będzie mogła spokojnie zająć wygodne miejsce na jego kolanach – Przyniosłeś ze sobą przekąski mój szefie kuchni? – uśmiechnęła się, cmokając go delikatnie w usta i przenosząc po tym wzrok na gospodarza – Jesteś z Barbadosu, tak? Takie przenosiny do Nowego Jorku to musiał być dla ciebie duży przeskok, podoba ci się tutaj? Ja pochodzę z Sycylii i brakuje mi czasem regionalnych przysmaków czy upalnych dni nad brzegiem morza – uśmiechnęła się, schodząc z kolan chłopaka i szperając w jego plecaku w poszukiwaniu przygotowanych przez niego przekąsek.

    Laura Gioradno

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaime bardzo się cieszył na to ich wspólne spotkanie. W końcu zależało mu na Jerome’ie i na Laurze i chciał, aby ci dwoje się polubili. A w końcu nadarzyła się okazja, którą zresztą sam Jerome dostrzegł. Dziewczynie też ten termin odpowiadał, więc nie pozostało nic innego, jak rozpocząć przygotowania. Zwłaszcza, że Jaime miał przyrządzić porządną wyżerkę. Jerome miał ogarnąć jakieś inne przekąski. No i znowu Moretti spędził trochę czasu na różnych stronach z przepisami, żeby znaleźć coś odpowiedniego. Ostatecznie przygotował jakieś pierożki, dwa rodzaje sałatek i składniki na mini pizze, na które przepis już kiedyś poznał. Do tego przygotował słodką tartę. Generalnie miał nadzieję, że im starczy.
    Ostatecznie miał przy sobie trochę tych pakunków, ale podjechał taksówką pod budynek, w którym mieszkał jego przyjaciel. Laura miała sama tu dotrzeć z jakiegoś powodu. Nie trudno go było zatem dostrzec, zwłaszcza w czarnej koszulce z szarym, pękniętym symbolem Batmana, ciemnych, dżinsowych spodniach przed kolano i czarnych trampkach. Przy Laurze wyglądali na kompletne przeciwieństwo, ale chyba tak też było naprawdę.
    Przywitał się z Jerome’em, oddając mu od razu duże pudełko z ciastem i siatkę z pudełkiem z pierożkami. W plecaku trzymał całą resztę.
    Nie był z Laurą długo, przez co nawet drobne pocałunki przy kimś były dla niego peszące. Dlatego odwrócił wzrok i po prostu uśmiechnął się lekko.
    - Wszystko mam, a jak czegoś zapomniałem, to w razie czego będzie można coś zamówić – powiedział i spojrzał na każde z nich. – No dobra, więc… Laura, to Jerome, Jerome, to Laura – przedstawił ich sobie i uśmiechnął się szerzej. – Mam wrażenie, że wcale nie muszę mówić więcej… Trochę opowiadałem Laurze, trochę opowiadałem Jerome’owi…
    No dobra… co powinien zrobić teraz? W takich chwilach powinno się robić coś szczególnego? A może powinien poczekać aż ci dwoje podadzą sobie dłonie, wymienią się miłymi słówkami? To wszystko było dziwne… Ciekawe, czy tylko dla niego.
    W końcu poszedł do kuchni, a kiedy tylko umył ręce, zaczął przygotowywać jedzenie, czując się w kuchni przyjaciela prawie jak u siebie. Ach, no i koniecznie musiał jeszcze przywitać się z Haroldem! Laura na pewno będzie nim zachwycona.

    Jaime

    OdpowiedzUsuń
  4. Jerome nie był osobą, która mówiła szczególnie dużo i być może dlatego, kiedy Laura otworzyła usta, pozwalając, by spomiędzy jej warg wylał się cały potok słów, aż zamarł w miejscu, z nieukrywanym zdziwieniem lustrując jej sylwetkę od stóp aż po sam czubek głowy, jakby zastanawiając się, jakim cudem w tym drobnym ciele zmieściła się taka lawina zdań. Jednego mogli być pewni – z Laurą u boku, tego wieczora nie miała prawa zapaść pomiędzy nimi krepująca cisza. I kiedy wyspiarz w końcu się otrząsnął, na dobry początek przejął od przyjaciela część pakunków, wędrując z nimi do otwartej na salon kuchni; przestrzeń rozgraniczała jedynie wyspa, przez co nawet podczas przygotowywania jedzenia wszyscy mogli swobodnie się widzieć.
    — Tak, jestem z Barbadosu — przytaknął z pewnym rozbawieniem, uznając, że gdyby miał odnieść się do wszystkiego, co powiedziała dziewczyna, to nie starczyłoby im nocy, więc część jej wypowiedzi pominął taktownym milczeniem, uśmiechając się jednak uprzejmie. — Podoba mi się. I Nowy Jork, i Barbados mają swój urok. Kiedy jestem w Nowym Jorku, tęsknię za Barbadosem, a kiedy znowu jestem na Barbadosie, tęsknię za Nowym Jorkiem… — wyjaśnił nieco pokrętnie i zaśmiał się krótko.
    — Chyba jakoś damy radę — zgodził się, kiedy Jaime ich sobie przedstawił, spoglądając to na młodszego bruneta, to na towarzyszącą mu dziewczynę, która już na pierwszy rzut oka wydała mu się sympatyczna. Choć rzeczywiście, dziś obydwoje ubrali się tak, że wyglądali jak swoje kompletne przeciwieństwa, ale te podobno się przyciągały, prawda? — Miło mi cię poznać, bo rzeczywiście trochę już o tobie słyszałem — dodał jeszcze i mrugnął do niej porozumiewawczo.
    — To czego się napijemy na początek? Jakieś drinki? Mam też rum i piwo, gdybyście mieli ochotę — zaproponował, uznając, że jeśli juto żadne z nich nie chciało umierać, to powinni raczej skupić się na jednym rodzaju alkoholu i jego się trzymać. Sam porwał z miseczki kilka chipsów i pakując je sobie do ust, podszedł do Jaime’ego, chcąc w razie czego pomóc mu z jedzeniem.

    JEROME MARSHALL

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziała lekkie zmieszanie wymalowane na twarzy mężczyzny i od razu domyśliła się, że za pewne chodzi o ilość słów, jakie jest w stanie wypowiedzieć w ciągu kilku minut. Od dziecka była straszną gadułą i ludzie albo ją za to kochali, albo z czasem mieli jej dość i znikali z jej życia bez słowa. Miała nadzieję, że Jarome nie zrazi się do niej na starcie i nie straci w oczach najlepszego przyjaciela swojego partnera.
    - Musi być tam naprawdę pięknie – uśmiechnęła się, obserwując jak zajmują się wypakowywaniem jedzenia – Mam tak samo z moim domem rodzinnym, po części chciałabym tam wrócić, ale z drugiej strony to tutaj czuję się w końcu jak u siebie – dodała z uśmiechem, starając się zamknąć w kilku wyrazach i nie zasypując ich kolejną lawiną słów. Cieszyła się, że Jaime często opowiadał jej o Jarome, nie musiała dzięki temu wypytywać o wszystko chłopaka i ich spotkanie nie przypominało przez to policyjnego przesłuchania.
    - Tak, ja o tobie również. Etap wypytywania o podstawy mamy już więc za sobą i możemy przejść do konkretów – zaśmiała się – Mieszkasz tutaj teraz sam? Czym w ogóle zajmujesz się w Nowym Jorku? Ja prowadzę szkołę sztuk walki, więc jeśli chciałbyś popracować nad samoobroną czy trochę się poruszać, to zapraszam. Jaime chyba się tam nawet spodobało, prawda słonko? – uśmiechnęła się, podchodząc do niego i dając mu buziaka w policzek – Jestem kompletnym beztalenciem w kuchni i potrafię zrobić jedynie dobrą pizzę i makaron, więc wybaczcie, ale nie będę wam się tutaj wtrącać – zaśmiała się, siadając na blacie kuchennym i przebierając przy tym nogami w górze niczym mała dziewczynka – Ja poproszę piwo, ale właściwie sama mogę się obsłużyć. Mogę czuć się tu jak u siebie, prawda? – uśmiechnęła się, zeskakując zgrabnie z blatu i podchodząc do lodówki, aby wyciągnąć z niej schłodzony alkohol. Zawsze była bardzo otwarta do ludzi i miała nadzieję, że Jarome szybko się do tego przyzwyczai.

    Laura

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaime zajął się przygotowywaniem jedzenia w kuchni. To znaczy, trzeba było coś odgrzać, coś po prostu zrobić od początku, chociaż składniki były już przygotowane. Wyłożył sałatki do misek, włączył piekarnik i, czekając aż ten się nagrzeje, zabrał się za te mini pizze. Poinstruował też Jerome’a, aby wystawił tartę i ją pokroił. Może i się trochę rządził, ale to w końcu on przygotował jedzenie, tak? No właśnie.
    Uśmiechnął się lekko, trochę zawstydzony tym „czułym słówkiem”, jakim obdarzyła go Laura. Czy Jerome i Jen też tak do siebie mówili? Tak? To normalne, że człowiek się tak dziwnie z tym czuje? Czy to znowu Jaime nie jest ogarnięty? To też była opcja i to bardzo możliwa.
    – Mówiłem już Jerome’owi o twojej siłowni i sztukach walki. Pochwaliłem się i zapraszałem go tam, więc kto wie, może niedługo cię tam odwiedzimy razem. Kiedy tylko opuszczą nas zakwasy po ostatniej wprawie na ściankę wspinaczkową, co nie? – spojrzał na przyjaciela z rozbawieniem. Obaj wtedy dali niezły popis, chociaż jego starszy braciszek wyglądający jak żaba i tak przebił wszystko. Szkoda, że nikt mu wtedy zdjęcia nie zrobił, Jen na pewno by się ucieszyła i przede wszystkim zatroszczyła o swojego męża. – Co do napojów, to ja poproszę o drinka. Na piwo średnio mam ochotę, ale na drinka…
    Oczywiście w małej ilości, co prawda spotkanie Laury i Jerome’a, czyli dziewczyny Jaime’ego i jego najlepszego przyjaciela, można było zaliczyć do tych specjalnych okazji, o których wcześniej myślał Jaime, to jakoś nie miał zamiaru pić więcej niż mógłby sobie wcześniej ustalić.
    Jakiś czas później mini pizze wylądowały w piekarniku, a reszta jedzenia na stole. No, Jaime był z siebie zadowolony i miał nadzieję, że wszystko zasmakuje Laurze i Jerome’owi. Raczej zawsze wszystko im smakowało, no ale… nigdy nic nie wiadomo.
    - Chodź, Laura – Jaime złapał dziewczynę za rękę, co dla niego i tak było już sukcesem, w końcu sami przecież nie byli, a potem zaprowadził ją do klatki, w której mieszkał Harold (jakkolwiek źle to nie brzmiało). – Jego jeszcze nie poznałaś. Laura, poznaj, proszę, Harolda. Harold, to Laura.
    Harold był świnką morską Jen i był przeuroczym zwierzakiem.

    Jaime

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet jeśli Laura starała się mówić mniej, to zestawiając ją z Morettim i Marshallem razem wziętymi, ci i tak wypadali na jej tle wyjątkowo blado. Jerome jednakże nie miał tego dziewczynie za złe. Wręcz przeciwnie, uważał, że to w pewien sposób urocze i zdecydowanie bardziej wolał rozmawiać właśnie z takimi osobami, niż z ponurakami, którzy ledwo potrafili wydukać pięć słów na krzyż.
    — Mieszkam z żoną. Jen nie ma dzisiaj z nami, bo na ten weekend już od dłuższego czasu miała zaplanowany wyjazd do Los Angeles, do mamy. A ja niedawno zacząłem pracę w firmie budowlanej i tak, Jaime już mi co nieco o tym opowiadał — zgodził się, wymieniając z przyjacielem porozumiewawcze spojrzenie. — Sam byłem na kilku zajęciach z krav magi, moja przyjaciółka mnie wciągnęła — wyjaśnił, a na uwagę o zakwasach parsknął śmiechem. — Tak, musicie wziąć poprawkę na mój wiek, dzieciaki! — wytknął im z rozbawieniem, biorąc się za przygotowanie tarty zgodnie z poleceniem młodszego bruneta. Znad kuchennego blatu jedynie skinął twierdząco głową, nie mając nic przeciwko, by Laura czuła się tutaj jak u siebie i obsłużyła się sama, bo też nie chował w lodówce (ani w żadnym innym miejscu w mieszkaniu) trupa, by musieć czegokolwiek się obawiać i cokolwiek ukrywać.
    Uporawszy się z tartą, zajął się przygotowaniem drinków. Kątem oka obserwował Jaime’ego i Laurę, zagadkowo uśmiechając się przy tym pod nosem, a towarzyszyło mu wyraźne zadowolenie.
    — Śmiało możecie go wyjąć z klatki! — poinformował, nieco tylko podnosząc głos, by dobrze usłyszeli go z kuchni i napełnił szklanki o grubym dnie przywiezionym prosto z Barbadosu rumem. Do alkoholu dorzucił kilka kostek lodu i całość zalał colą; rum ostatnio stał się trunkiem, który pijał najczęściej i dziś również miał na niego ochotę.
    — A ty, Lauro? — zagadnął, podchodząc do nich i wręczając przyjacielowi szklaneczkę. — Robisz coś jeszcze, oprócz prowadzenia szkoły?

    JEROME MARSHALL

    OdpowiedzUsuń

  8. Czuła się bardzo swobodnie w ich towarzystwie, stąd jak zwykle mówiła to, co ślina przyniesie jej na język i nie starała się na siłę powstrzymywać od zabierania głosu. Jarome był naprawdę bardzo sympatycznym facetem i nie dziwiła się, że Jaime właśnie jego wybrał na swojego najlepszego przyjaciela. Pasowali do siebie niczym dwie połówki jabłka i cieszyła się, że podczas jej ewentualnej nieobecności chłopak ma kogoś, na kim może zawsze polegać i kto chętnie wyskoczy z nim na kawę czy piwo.
    - W takim razie zapraszam, kiedy twoja żona wróci już do Nowego Jorku. Chętnie zrobię wam podwójny trening, w parze właściwie najlepiej się ćwiczy i wzajemnie motywuje – uśmiechnęła się, podążając tanecznym krokiem za Jaime – O jejku, jest uroczy – za zgodą Jarome otworzyła klatkę, aby wyciągnąć z niej zwierza. Nigdy nie miała żadnego gryzonia i miała nadzieję, że w żaden sposób go nie uszkodzi. Bywała bardzo chaotyczna i często przydarzały jej się różnego rodzaju wypadki, więc we Włoszech miała jedynie dwa ważące niemal 70 kg nowofunlandy.
    - Tak, studiuję prawo – uśmiechnęła się, odbierając wolną ręką szklankę z rumem – Nie umiem usiedzieć na miejscu, więc biegam od uczelni do szkoły i tak w kółko, w między czasie znajdując jeszcze czas dla Jaime czy znajomych – zaśmiała się, przekazując Harolda chłopakowi – Chyba muszę się stąd ewakuować…- mruknęła, kichając przy tym kilka razy pod rząd i ocierając przy okazji załzawione oczy – Nie miałam pojęcia, ale najwyraźniej mam alergię na sierść świnek morskich – westchnęła, sięgając po pudełko z chusteczkami na blacie, przez cały czas przy tym kichając.

    Laura

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaime obserwował jak Laura bierze Harolda na ręce. Czy tylko mu się wydawało, czy oboje teraz wyglądali jeszcze bardziej uroczo? Może jednak nie powinien o tym wspominać głośno. Bez przesady, nie chciał przecież wyjść na takiego aż za słodkiego. Chociaż kto wie, czy taki właśnie nie był?
    – Mówiłem ci, że Laura jest wielozadaniowa – uśmiechnął się do Jerome’a.
    On sam już jakoś sobie radził w życiu, ale nadal najbardziej skupiał się na uczelni. Nie, żeby specjalnie musiał, wiadomo było, dlaczego idzie mu tak świetnie, ale przyszły zawód antropologa sądowego był czymś, co od dawna trzymało go w jakiś sposób „na powierzchni”. Później przyszła znajomość z Jerome’em, a niedługo później z Laurą.
    Chłopak wziął od niej Harolda i zaniepokoił się nagłą zmianą stanu zdrowia swojej dziewczyny. No dobra, to przynajmniej oboje (a może nawet cała ich trójka) już wiedzieli, że Jaime nie może mieć w mieszkaniu świnki morskiej. Ciekawe, czy to tyczyło się też innych gryzoniów…
    - Może powinnaś iść umyć ręce – zaproponował, samemu planując zrobić to samo. Biedny Harold, przecież nie był niczemu winien.
    Jaime pogłaskał jeszcze raz świnkę morską, a potem odłożył zwierzaka do klatki. Zamknął ją i udał się wraz z Laurą do łazienki.
    – Cóż, przynajmniej poznałem o tobie kolejny fakt – uśmiechnął się do niej.
    Po powrocie do salonu, Jaime złapał za drinka, przez chwilę mu się przyglądając. Był w dobrym nastroju, więc nie powinno się to źle skończyć, stąd wziął łyka i uśmiechnął się.
    – Stary, nie myślałeś, żeby zostać barmanem?
    Z kuchni powoli wydobywał się zapach mini pizzerek, dlatego Jaime poszedł sprawdzić, czy są już gotowe.

    Jaime

    OdpowiedzUsuń
  10. Jerome mógł mieć tylko nadzieję, że nie było po nim widać, jak bardzo się zmieszał, kiedy Laura zaczęła kichać, a to wszystko przez czekający w sypialni prezent dla Jaime’ego. Chcąc odzyskać rezon, skupił się na swoim drinku i pociągnął kilka solidnych łyków napoju, jednocześnie bijąc się z myślami i zastanawiając, co teraz? Ostatecznie kiedy jego znajomi zniknęli w łazience, uznał, że nie ma co zwlekać i najlepiej od razu wręczyć przyjacielowi upominek, by przy okazji dowiedzieć się, jak Laura reagowała na sierść innych zwierząt.
    — Dajcie mi chwilę — poprosił z uśmiechem, by później zniknąć na kilka minut. Wrócił, niosąc w dłoniach białe pudełko z kilkoma otworami na wieczku, dodatkowo przewiązane czerwoną kokardką. Dobrze pamiętał, jak Jaime polubił Harolda, kiedy pierwszy raz go odwiedził i teraz, uśmiechając się nieco nieporadnie, ostrożnie wręczył przyjacielowi pakunek.
    — Jeszcze się okaże, czy zaraz będziemy się wszyscy cieszyć, czy może jednak nie — bąknął, zerkając to na Laurę, to na młodszego bruneta. — Spóźniony prezent urodzinowy, wszystkiego najlepszego!
    Ze środka pudełka wyraźnie dochodził dźwięk skrobania pazurkami o śliski papier, a kiedy Jaime wreszcie zdecydował się otworzyć prezent, oczom całej trójki ukazała się długowłosa świnka morska, która zaraz z zaciekawieniem zaczęła węszyć wkoło, przez co długie wąsy gryzonia drgały intensywnie. Jerome tymczasem modlił się w duchu, by epizod związany z atakiem kichania Laury nie był wynikiem alergii, tylko jakiegoś nagłego i niespodziewanego podrażnienia, inaczej bowiem prezent ten miał okazać się kompletnym fiaskiem. Na szczęście wyspiarz już wcześniej dogadał się z właścicielem sklepu zoologicznego, gdzie kupił zwierzaka (a także wszystkie niezbędne akcesoria) i w razie czego mógł go bez problemu zwrócić, licząc na to, że gryzoń w końcu znajdzie odpowiedni dom.
    — Pamiętam, jak spodobał ci się Harold, kiedy go poznałeś… — zaczął tłumaczyć swój wybór, bo przecież mógł się zdecydować na całkiem zwyczajny prezent i teraz nerwowo podrapał się po porastającym policzek zaroście, trochę ciekaw, co z tego wyniknie, a trochę przerażony tym, że właśnie popełnił spektakularną i niewybaczalną gafę. Gdyby tylko Laura nie zaczęła kichać po wzięciu Harolda na ręce, na pewno tak bardzo się nie denerwował… Tymczasem jeśli dziewczyna faktycznie była uczulona, powinni raczej skupić się na tym, by wynieść świnki z salonu i dobrze wywietrzyć pomieszczenie, by jej ulżyć i zapobiec dalszemu kichaniu.

    JEROME MARSHALL

    OdpowiedzUsuń
  11. Miała wyrzuty sumienia, że jej organizm w ten sposób zareagował na uroczą świnkę. Od dziecka była wychowywana w towarzystwie psów, czasem nawet i dzikich kotów, kiedy akurat któryś z jej wujów miał taki kaprys, nigdy nie zdarzyła jej się jednak podoba sytuacja i najwyraźniej alergia na sierść gryzoni stanowiła jakąś odrębną kategorię na liście. Miała nadzieję, że Jarome nie będzie miał do niej żalu i nie poczuje się urażony tym, że zamiast pobawić się z jego oczkiem w głowie, pobiegła z partnerem do łazienki, starając się doprowadzić jakoś do ładu swój nos i przekrwione oczy.
    - Wyglądam, jakbym upaliła się ziołem – roześmiała się, przemywając z Jaime dłonie w chłodnej wodzie. Obydwoje włożyli ręce pod kran w tym samym momencie, poczuła więc przyjemne mrowienie, kiedy ich dłonie się ze sobą musnęły i z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach, spojrzała mu przy tym głęboko w oczy – Tak, jeszcze wiele faktów z mojego życia jest przed tobą do odkrycia – zaśmiała się i po tym, jak przestała w końcu kichać, wyszła z toalety i podobnie jak jej chłopak, upiła kilka łyków drinka, delektując się przy tym jego smakiem.
    - Jej, to urocze – uśmiechnęła się, kiedy przyjaciel Jaime pojawił się z prezentem dla niego – Mną się nie przejmuj, najwyżej wezmę podwójną dawkę odczulania, a do tego czasu to ty będziesz odwiedzać mnie, a nie na odwrót – zaśmiała się, na wszelki wypadek zachowując odpowiedni dystans od zwierzaka. Cieszyła się, że Jaime będzie miał z kim spędzać wolne wieczory, zwłaszcza, że dużo pracowała i miała mnóstwo spraw na głowie, przez co nie zawsze udawało jej się odwiedzić swojego chłopaka tak często, jakby tego chciała.

    Laura

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaime podszedł bliżej Jerome’a i tajemniczego pudełka. No dobra, spodziewał się prezentu, nie będzie udawać, że nie. W końcu niedawno miał urodziny i jakoś nie sądził, aby akurat Jerome o nich zapomniał. Nie liczył jednak na nic specjalnego (czy karnet na kolejne skoki na bungee wchodziły w kategorię specjalnych?), właściwie chciał z nimi posiedzieć, chciał, aby Jerome w końcu poznał Laurę, a Laura Jerome’a. Oboje w tym momencie życia Jaime’ego byli dla niego najważniejsi. Póki co, wszystko szło dość dobrze, a mały „wypadek” przy Haroldzie nie był zależny ani od jednego, ani od drugiego. Szło zatem naprawdę nieźle, ale Moretti wolał głośno się nie wypowiadać.
    Chłopak wziął niepewnie pudełko do rąk. Okej. To nie wyglądało dobrze. To znaczy, oczywiście, że wyglądało dobrze, wręcz świetnie. Ale Jaime był przerażony. Czy to prawdziwy zwierzak? Dlaczego Jerome daje mu prawdziwego zwierzaka w prezencie? Podobno nie robi się takich rzeczy. I przede wszystkim nie człowiekowi, który jeszcze nie przeszedł przez etap utrzymywania kwiatków przy życiu (wciąż uważał, że z nim to prawie jak z kimś uzależnionym, można powiedzieć, że swego czasu Jaime był uzależniony).
    W końcu uniósł wieko i aż uśmiechnął się szeroko. Cały jego stres nagle gdzieś wyparował.
    - Jaka słodka! – zachwycił się, ale zaraz odchrząknął. – To znaczy, wiesz, urocza jest bardzo – chciał brzmieć bardziej poważnie, ale nie mógł się powstrzymać. Świnka morska była wspaniała! Tylko… co z Laurą? – No jasne, że polubiłem Harolda od pierwszego wejrzenia, sam wiesz, jaki jest uroczy. Ale nie spodziewałem się, że podarujesz mi moją własną świnkę morską – spojrzał na przyjaciela i uśmiechnął się szeroko. – Dziękuję – w jednej ręce trzymając pudełko, objął Jerome’a wolnym ramieniem.
    Jaime pozwolił sobie wziąć swoją świnkę na ręce i pogłaskał ją ostrożnie. Okej, okej, niedobrze, stres wracał. Zerknął na Laurę, wciąż się uśmiechając, pomimo nerwów, jakie odczuwał.
    - Będę cię odwiedzał, upewniając się, że nie będę miał na sobie sierści tego słodziaka. To znaczy, no wiecie – znów odcharknął, ale zaraz się zaśmiał. – Jeszcze raz dziękuję, Jerome. Mam nadzieję, że sobie z nią poradzę. Właśnie, to chłopiec? Dziewczynka? Jak damy jej na imię? – uniósł nieco czarno-białą świnkę morską, aby moc się jej przyjrzeć. – Nie jestem w tym najlepszy. Może coś kompatybilnego do Harolda? Może będą się razem bawić? – spojrzał rozbawiony na przyjaciela. – „Can Harold come out and play?” – zacytował, zmieniając imię i znów się roześmiał.

    Jaime

    OdpowiedzUsuń
  13. Reakcja Laury uspokoiła Marshalla na tyle, że na jego twarzy zagościł całkiem szeroki uśmiech. Cieszył się, że dziewczyna nie uciekła z krzykiem na widok drugiej świnki morskiej, do czego miała pełne prawo i wyspiarz wcale by się jej nie zdziwił. Z alergią bowiem nigdy nie było żartów i pół biedy, jeśli u Laury objawiła się ona jedynie kichaniem oraz zaczerwienieniem oczu. Najważniejsze, że nie dostała duszności, wtedy bowiem czekała by ich całkiem niespodziewana wycieczka na izbę przyjęć. Niemniej jednak Jerome nie zamierzał zignorować problemu i podczas gdy Jaime przejął pudełko z jego rąk, on otworzył okna, z zamiarem późniejszego wyniesienia zarówno Harolda, jak i drugiej, bezimiennej jeszcze świnki do sypialni, tak by Laura nie musiała męczyć się podczas tej wizyty.
    Nie mógł się powstrzymać i parsknął serdecznym śmiechem na reakcję przyjaciela. Nie spodziewał się, że Jaime aż tak zachwyci się gryzoniem i przez to poczuł się wyjątkowo miło, ciesząc się, że prezent był trafiony.
    — Nie ma za co — odparł, odwzajemniając uścisk, by następnie odsunąć się i objąć wzrokiem zarówno Jaime’ego, jak i Laurę oraz świnkę morską. — Macie go wychować na dobrego… dobrą świnkę morską! — Z rozbawieniem pogroził im palcem, tym samym zdradzając płeć świnki, która podobnie jak Harold, była samczykiem. — I powinni się polubić. Pan w sklepie zoologicznym powiedział mi, że świnki morskie na wolności żyją w grupach i dobrze jest mieć w domu parkę. Właśnie! — zreflektował się, zaczynając wycofywać się w kierunku sypialni. — Mam jeszcze drugą część prezentu! — oznajmił, by jeszcze na chwilę zostawić ich samych. Wrócił dość szybko, w jednej ręce trzymając w pełni wyposażoną klatkę, a w drugiej średniej grubości książkę. Klatkę chwilowo ustawił na ziemi, a lekturę wręczył brunetowi.
    — Tutaj masz co nieco o świnkach morskich — wyjaśnił, mrugnąwszy do niego porozumiewawczo. — A co do imienia… Co powiecie na Apsik? — zaproponował, z wymownym rozbawieniem zerkając na Laurę.

    JEROME MARSHALL

    OdpowiedzUsuń