If the shoe fits, walk in it 'til your high heels break
ABC, american born chinese - ur. 01.01.1994 Chinatown, Nowy Jork - córka chińskich imigrantów, którzy przylecieli z Tajwanu w 1992 roku - starsza siostra - absolwentka New York University na kierunku ekonomii i matematyki - konsultantka do spraw fuzji i przejęć w Ashford Capital - kawalerka w Prospect Heights, Brooklyn - chore ambicje, chłodne kalkulacje i jasno sprecyzowane cele - analityczny umysł - pierwsza w biurze o poranku i ostatnia wieczorem - amatorka tańca nowoczesnego, okazjonalnie ćwicząca z grupą w Peridance Center - dorywczo tłumaczka języka migowego - smykałka do inwestycji giełdowych - nie chce podzielić losu swoich rodziców i żyć w biedzie - żyje tylko i wyłącznie pracą, dla której poświęciła wszystko -relacje
___________________________________________________________________
Nowy Jork traktujesz jak Ziemię Obiecaną, Eldorado, krainę wiecznej szczęśliwości. A przynajmniej tego uczono cię od dziecka. Wpajano od rana do wieczora, strasząc pełnymi grozy opowieściami o dalekim, demonicznym Tajwanie, przyrównując go do życia w Ameryce, które zawdzięczasz trudom rodziców oraz dziadków, wciąż mieszkających w starej lepiance gdzieś w okolicy Kaohsiung. Uwierzyłaś w amerykański sen, choć matka szwaczka i ojciec, pracujący na trzy zmiany w fabryce Forda, zadowolili się nędzną wypłatą, która ledwo starczała na przeżycie miesiąca oraz małym mieszkaniem w Chinatown, w którym na trzydziestu ośmiu metrach raczyli cię ciągłymi kłótniami i awanturami. Najgorsze były wieczory i pijany ojciec z ciężką ręką, który całą tygodniówkę przegrywał w karty na tyłach podrzędnego lokalu serwującego pierożki Dim Sum.
Kłótnie miały swój koniec, gdy stary Chen nie wrócił do domu na noc, później kolejną, a po miesiącu został uznany za zaginionego. Szukali go tylko lichwiarze. Matka odetchnęła co najwyżej z ulgą, choć ta szybko zmieniła się w kolejne troski, gdy do drzwi zaczęli pukać wierzyciele i domagać się spłaty zaciągniętych przez niego długów.
Jeżeli wcześniej żyliście biednie, to życie po ojcu stało się marną egzystencją. Okraszone odgrzewanym makaronem Dan Dan i zupą Won-Ton serwowaną każdego dnia. Matka pracująca na dwa etaty w domu była tylko gościem, zostawiając ci wychowanie nie tylko siebie, ale i młodszego brata, który potrącony przez samochód stracił słuch. Od zawsze miałaś niebywały talent nie tylko do analitycznego myślenia i matematyki, ale i do rozgrywania najlepszych partii najsłabszymi kartami, które rozdawał ci los.
Przetrwałaś gdy w połowie miesiąca matka miała tylko piętnaście dolarów w portfelu; gdy cały świat brata spowiła cisza i byłaś jego jedynym przewodnikiem; gdy nazywano cię żółtkiem, chinolem, kitajcem; gdy rzucano niewybredne spojrzenia i kazano wracać do Azji; gdy zamiast Harvardu wybrałaś NYU, bo nie mogłaś przecież zostawić matki i brata samych w Nowym Jorku; gdy usłyszałaś, że ułożenie z tobą życia graniczy z cudem.
Dziś rozumiesz dlaczego Nowy Jork jest krainą wiecznej szczęśliwości. Przekonałaś się o tym na własnej skórze, w pocie czoła pracując na swój sukces. Podobno jesteś cudownym dzieckiem, które ma przed sobą świetlaną przyszłość, zgoła odmienną od przeszłości, w której przyszło ci dorastać. Jesteś doceniana za swoją wiedzę i determinację, a nagrodą okazało się własne biuro, które może nie jest większe od ciasnego kąta w rodzinnym domu, ale jest twoje. Dla współpracowników jesteś zagadką, którą prawie każdy stara się rozwikłać, a ty nie ułatwiasz im zadania odzywając się jedynie wtedy, gdy mówisz o kolejnym raporcie. Nie spoufalasz się z nikim w biurze, choć plotka głosi coś innego. Mierzi cię zdanie innych, ale bierzesz przykład ze swojego szefa i nawet nie starasz się nikogo przekonywać do swojej racji - ludzie zawsze będą gadać. Ciebie interesują jedynie jasno sprecyzowane cele i fakt, że jesteś już w połowie drogi na szczyt.
do oddania bardzo koreański były facet
tobec99@gmail.com
[Cześć, miło Cię tutaj widzieć! ♥
OdpowiedzUsuńAstrid wydaje się być niesamowicie silną babką. Podziwiam, że mimo trudnego dzieciństwa, a właściwie trudnej znacznej części życia dała radę ukończyć studia i podjąć pracę w dobrze prosperującej firmie. Mam nadzieję, że pan Ashford da jej żyć i będzie dobrym szefem! :D
Gdybyś chciała napisać jakiś wątek, to zapraszam. ;-) Możemy połączyć Astrid i Liv poprzez Ashfordów, ale również można założyć, że matka Astrid i jej brat korzystają z pomocy medycznej w przychodni, w której na zasadach wolontariatu pracuje Liv.
Bawicie się dobrze, masy weny i ciekawych wątków!]
Olivia Fitzgerald
[Jakże nietypowe imię jak dla Azjatki, kojarzące się raczej z chłodnym klimatem Szwecji (przynajmniej dla mnie). Szkoda tylko, że droga jej wciąż przecież krótkiego życia wyłożona jest aż tyloma przeszkodami. Z drugiej strony coś mi mówi, że przy tak bardzo wymagającym szefie wykształcenie tak silnego charakteru, by nie załamać się całkowicie pod ich ciężarem z pewnością się jej przyda.
OdpowiedzUsuńŻyczę samych porywających wątków i wiecznego deszczyku weny, a w razie chęci na wspólną burzę mózgów, zapraszam.]
Cassander & Martino