Witaj w Nowym Jorku
mieście, które nigdy nie zasypia...

[KP] Art is never finished, only abandoned

 Podkład: Przemysław Gintrowski - Apollo i Marsjasz (Z. Herbert) 


Wydaje się prawdopodobne, że twórcze życie zawsze zawiera w sobie element zabawy. Kiedy ów aspekt znika, wraz z nim znika również radość, a w konsekwencji wszelka zdolność do innowacji. Kreatywne jednostki nierzadko przeżywają okresy rozpaczy, podczas których wydaje im się, że opuściła je moc twórcza. Często dzieje się tak dlatego, że pewnemu aspektowi pracy zostało nadane znaczenie na tyle duże, że temat ten nie może już być obiektem zabawy.


Cassander Hyacinthe Dior 01/08/1991, Key West (Floryda, USA) ~Thunder Sławny rzeźbiarz (chwilowy brak weny) i b-boy
Wykładowca historii rzeźby, SVA NYC ~ Dodatki
Przez dziesięć ostatnich lat rozkoszował się ogromną łaską mitologicznego Apollo, grzejąc się w promieniach jego sławy. Krytycy go wręcz uwielbiali, porównując do tak znakomitych osobistości jak Michał Anioł czy Donatello. Wróżyli mu wspaniałą przyszłość. Miał na stałe zapisać się w annałach sztuki. Jak wszyscy doskonale wiemy, bogowie często bywają jednak niezwykle nieprzewidywalni. Bez mrugnięcia okiem potrafią obedrzeć swych ziemskich synów z wszelkich darów. Zmusić do pokornego pochylenia czoła i przypomnienia sobie, że są zwykłymi śmiertelnikami. Że także w ich życiu zdarzają się takie chwile, gdy muszą liczyć wyłącznie na własne siły.
Thunder nie jest na tym tle wyjątkiem. Przyleciał do Nowego Jorku na miesiąc przed Bożym Narodzeniem, mając nadzieję że wszechobecny zgiełk oraz charakterystyczna, ledwie uchwytna, melodia tej wielkiej amerykańskiej metropolii pomogą mu odzyskać sympatię Pana Muz tak jak to czyniły to wiele razy wcześniej. Niestety w tym roku Mikołaj chyba pomylił adresy, bo gdy w świąteczny poranek zajrzał pod choinkę, nie ujrzał tam jakże upragnionej paczki skrywającej przepis na ponowne wkroczenie na piedestał. Całkiem możliwe też, że podczas rozdawania prezentów Świętemu pomagał jakiś wyjątkowo złośliwy elf. Od kilku wykładów odnosi bowiem dziwne wrażenie, że jedna z siedzących w dalszych rzędach studentek coraz dwuznaczniej się w niego wpatruje. A może to zwykłe przewrażliwienie ? Ostatecznie sam od początku nalegał, by jego podopieczni traktowali go jak równego sobie. Wyznaje bowiem zasadę głoszącą, iż wszyscy artyści tego świata tworzą jedną ogromną rodzinę. A w rodzinie nie ma podziału na równych i równiejszych.

Odautorsko

5 komentarzy

  1. [Jak on tak sobie imprezuje ze studentami, to musi mieć ciekawe życie! :D Jestem ciekawa, czy studentka, która łypie na niego z tylnego rzędu, ma na niego zwyczajną chrapkę, czy tylko chce zaliczyć... przedmiot, rzecz jasna. ;-)
    Udanego pobytu!]

    Olivia Fitzgerald

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć i czołem :) Bardzo podoba mi się treść tej karty postaci, choć samemu Cassandrowi bez wątpienia można odrobinę współczuć. Odnoszę wrażenie, że dla każdego artysty borykanie się z brakiem weny jest niezwykle trudne, a na pewno frustrujące. Mam nadzieję, że szybko znajdą się te dobre ręce, które przejmą studentkę, ponieważ widzę tutaj potencjał na ciekawy wątek :) Życzę udanej zabawy z nowym panem!]

    CHRISTIAN RIGGS

    OdpowiedzUsuń
  3. [Może czasy weny połączone z coraz większą sławą po prostu się skończyły? I to nie chodzi o żaden kaprys Mikołaja czy złośliwość elfa, ale co jeśli Cass osiągnął wszystko, co było mu pisane w karierze rzeźbiarza? Nie zdziwiłabym się wcale, gdyby teraz wychodziło mu nauczanie innych ludzi. To też nie jest łatwe zadanie, wręcz codzienne wyzwanie, szczególnie wtedy, gdy TA STUDENTKA posyła dwuznaczne spojrzenie ^^
    Sukcesów na blogu :D]

    NATALIE HARLOW

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć! Bardzo dziękuję za powitanie i miłe słowa. Odwaga Emre rzeczywiście jest godna naśladowania, choć i on miewa swoje trudności. :) Cass z kolei wydaje się nietuzinkową i barwną postacią. Życzę mu, aby odnalazł z powrotem wenę, choć ta lubi być kapryśna. :D On sam zaś z pewnością byłby źródłem dużej inspiracji dla Emre. Niestety, nie wiem czy podołam przy tej postaci w wątku męsko-męskim.
    Mimo to, życzę ci udanej zabawy! <3]

    Emre

    OdpowiedzUsuń
  5. [Gdyby to jeszcze chodziło o samo zapominanie, to sprawa byłaby do wybaczenia, ale pamięć Alexa działa jak automat - za to niekoniecznie chce mu się bawić w konwenanse pod tytułem składania komuś życzeń na urodziny. No proszę Cię, w tym czasie można odebrać co najmniej dwa telefony i zasilić sobie kieszeń porządnym grosiwem, ha. A wena to bardzo trudna przyjaciółka, nawet my coś o tym wiemy, chociaż możemy co najwyżej wyrzucić swoje laptopy przez okno i to na pewno nie będzie tak efektowne, jak rozbryzgująca się rzeźba. Może znajomość ze studentką od dwuznacznych spojrzeń okaże się inspirująca? Oby, bo jeśli Nowy Jork nie pomoże, to nie wiem, co może :D Dzięki za powitanie, może tym razem uda się tu zabawić trochę dłużej, niż ostatnio.]

    Alex

    OdpowiedzUsuń