tag:blogger.com,1999:blog-12037965382583281272024-03-29T04:29:43.165+01:00Witaj w mieście, które nigdy nie zasypiaEl Enahttp://www.blogger.com/profile/16313309126983586110noreply@blogger.comBlogger542125tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-82775142070703979132024-03-23T17:40:00.003+01:002024-03-27T17:03:32.790+01:00[KP]<article><tyt>Cain Maxwell</tyt>
<p class="subtitle fancy"><span>21 lat <st>⚜</st> bi <st>⚜</st> student anglistyki, III rok (na urlopie dziekańskim) </span></p>
<div class="copy">Syn nauczycielki i policjanta. Buntownik <i>z powodu</i>. Odkąd semestr temu, jako efekt przebytego wirusa SARS-2, zdiagnozowano u niego postępujące zwłóknienie płuc, stara się przeżyć najwięcej jak się da, w jak najkrótszym czasie, bez poczucia winy. Wychowywany pod okiem porywczego ojca, nauczył się sztuki przetrwania już wcześniej, więc teraz także, pomimo kiepskiego rokowania, nie poddaje się i w ciągu przepowiedzianych mu 3 lat życia, chce ułożyć nieporządek we własnym chaosie <strike>i napsuć przy tym tyle krwi innym, ile tylko się da</strike>.</div><br><br>
<img src="https://fuckingyoung.es/wp-content/uploads/2016/04/Lucky-Blue-Smith-by-Mike-Ruiz_fy_3.jpg" class="img_kp" width="500" />
<div class="txt-nyc">Oddech jak włócznia wnika w jego astmatyczną pierś. <br>
<right><small>- S. Barańczak</small></right></div>
<div class="copy">
<in>P</in>o cudzej stronie żeber, życie skomle o więcej. Napęczniałe od miłosnych westchnięć, wstrzymanych w ciele krzyków, czy zatrzymanych w sobie słów, raz po raz rzuca się o szczeble kości. Pozwala im – ludziom – doświadczać, przeżywać i konać tylko na chwilę w emocjach, by następnego dnia umożliwić im rzucanie się do nowych wyzwań. W sprężystościach mnogich, ludzkich oddechów, nie ma kresu, ani daty przydatności. Tunel oddechu nie kończy się tuż za zakrętem. Pod powłoką miękkiej tkanki płuc, wciąż czuć dynamizm cudzego istnienia, i wciąż także czuć jak rośnie w nich - tych wszystkich obcych - tlen. Powietrze krąży w nich, cyrkuluje między zdrowymi komorami organów... powtarza bezpiecznie znany ludziom cykl. Pozwala im żyć.<br><br>
Powietrze jest czułe, łaskawe. Wsuwa w ciało skrzep nowych wspomnień, cierpliwie zasysa wraz z kolejnym wdechem świeże emocje, ciekawe doświadczenia... zamyka w sobie liczne historie.<br><br>
Powietrze daje im wiele i nic im nie odbiera. <br><br>
<in>P</in>o jego stronie, za szkieletem żeber, w szczerbach młodych kości, kurczą się poduszki płuc. Żarłoczny śmiech, czy chichot losu, wydusza z niego ostatni dech, gdy znów, w spazmie zmęczenia i odczuwanej złości, musi odpuścić. Odpocząć. Nie jest nawet u progu tego, czego jako młody chłopak chciałby doznać, albo chciałby <i>chcieć</i> (nigdy np. nie będzie mieć żony), gdy strzęp zamarłych w ciele tkanek, zawodzi. Ścianki organu, zwłókniałe i kruche, są mu powłoką bardziej chłodną, niż zimnokrwista świadomość krótkiego - zbyt krótkiego - życia. Są główną udręką i arcypułapką. Jak skrawek połkniętej przez ciało gazy, wchłoniętej w ściankę płuc, nigdy nieodkrztuszonej. Osadzają się w rahitycznym worku narządu, by wydusić z niego upiorność kaszlu za każdym razem, gdy stara się wyrwać z siebie więcej. Uczucia, życia, czy ruchu.<br><br>
Jego powietrze gęstnieje... przydusza go do gleby. Może tylko patrzeć, jak skulony przez widmo czasu, drży w myślach bezustannie. Może tylko czuć. <br><br>
I czuje... buzujący w nim strach w suchej powłoce płuc.<br>
Jego przestrzeni szykującego się dla niego grobu.<br><br>
<in>N</in>igdy...<br>
...nie planował autodestrukcji.<br><br>
...nie przypuszczałby, że w próchnie wciąż młodych płuc, skłębi się kurz nieżycia i kurz agonii tak silny, że zmiecie z planszy rozsądek decyzji. <br>
...nie zbywał tak uparcie i nagminnie zroszających skórę kropli potu, dreszczów zmęczenia i omszałej duszności. <br>
...nie sądził, że drażnić go będzie korona spojrzeń – współczucie, litość i chęć karcenia go za każdym razem, gdy, o ironio, walczy o <i>życie</i>.<br><br>
Nigdy wcześniej, jak teraz, nie był też pewien tego, że właśnie <i>umiera</i>.<br><br>
_<br>
<small>Wątki 3/3. Małamorderczyni, Axolotl, Kamanai (?)</small>
</div>
</article>
<style>
@import url(https://fonts.googleapis.com/css?family=Cinzel+Decorative:400,900|Playfair+Display);
article {
font-family: 'Playfair Display', cursive;
text-align: center;
margin: 0 auto 50px;
max-width: 600px;
overflow: hidden;
}
article a {
color: #cae2e7; !important;
}
article b {
color: #cae2e7;
}
in {
float: left;
font-size: 200%;
margin-right: 10px;
margin-bottom: -10px;
font-style: normal;
color: #303d36;
font-family: Playfair Display;
}
st {
color: #303d36;
}
.small {
margin-top: 10px;
text-align: justify !important;
font-size: 11px;
color: #232d27;
}
tyt {
font-size: 5em;
text-align: center;
color: #303d36;
text-transform: uppercase;
font-family: Playfair Display;
}
.subtitle {
margin: 0 0 2em 0;
text-transform: uppercase;
}
.fancy {
line-height: 0.5;
text-align: center;
}
.fancy span {
display: inline-block;
position: relative;
}
.fancy span:before,
.fancy span:after {
content: "";
position: absolute;
height: 5px;
border-bottom: 1px solid #c6c1b5;
border-top: 1px solid #c6c1b5;
top: 0;
width: 600px;
}
.fancy span:before {
right: 100%;
margin-right: 15px;
}
.fancy span:after {
left: 100%;
margin-left: 15px;
}
.txt-nyc {
background-color: #026994;
border: 3px double #fff;
color: #fff;
padding: 20px;
margin-top: 20px;
margin-bottom: 20px;
}
.xxx { display: inline-block !important;
position: relative !important; }
.img_kp {
border: 3px double #c6c1b5 !important;
margin: 0 !important;
padding: 2px !important;
}
.copy {
text-align: justify !important;
}
</style>
prisonerhttp://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-13687873980507357562024-03-22T04:51:00.001+01:002024-03-27T13:32:53.469+01:00[KP] I don't wanna let go I've never been so sure in my life <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://i.pinimg.com/564x/9a/5a/61/9a5a610c87202f66d8c76a4979302582.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="733" data-original-width="564" height="640" src="https://i.pinimg.com/564x/9a/5a/61/9a5a610c87202f66d8c76a4979302582.jpg" width="492" /></a><br /><span style="font-size: xx-large;">C A M E R O N B L A C K F O R D</span><blockquote><p style="text-align: justify;">25.07.1997, urodzony w małej wiosce w stanie Wisconsin — przeprowadzka do Nowego Jorku wynikała ze stypendium sportowego — hokeista w New York Rangers — poświęcił przyjaźń dla kariery gracza — po trupach do celu — pokona każdą przeszkodę — namówił przyjaciela podczas rozgrywek, aby sfaulował przeciwnika, nie przejmując się potencjalną kontuzją, przez którą tamten mógł nigdy więcej nie wejść na lód — i nie wszedł, a stypendium i miejsce w drużynie dostał Cameron</p></blockquote><blockquote><p style="text-align: justify;"> Nie ma wyrzutów sumienia, kiedy musi kogoś lub coś poświęcić. Hokej był ważnym elementem jego życia od zawsze, bo wychował się w miejscu, w którym wszyscy żyli tym sportem. Jego ojciec również był graczem, a Cam od najmłodszych lat był angażowany w pomoc miejscowej drużynie, gdy staruszek przeszedł na emeryturę i zajmował się trenowaniem. </p></blockquote><blockquote><p style="text-align: justify;">Nie ma już najlepszych przyjaciół, szybko ucząc się, że są dookoła niego tylko ludzie, którzy chcą skorzystać na jego popularności. Nie dziwi się im, sam w końcu poświęcił najlepszego przyjaciela, doskonale będąc świadomym konsekwencji. Nie żałował swojej decyzji ani przez chwilę, zwłaszcza, gdy jako kapitan kolejny raz odbierał puchar za zwycięstwa drużyny w rozgrywkach.</p></blockquote><blockquote><p style="text-align: justify;">Poza lodowiskiem jest dokładnie taki sam, jak na lodzie. Sięga po swoje, nie zna smaku porażki i nigdy nie liczy na szczęśliwy fart. Jest panem swojego losu, a przynajmniej robi wszystko, aby nim być również w życiu prywatnym, co nie zawsze wychodzi mu tak dobrze, jak wtedy, kiedy ma łyżwy na nogach.<span style="text-align: center;"> </span></p></blockquote></div><span style="font-size: xx-small;">fc: Chris Wood<br />e-mail: wyborowealoe@gmail.com<br />w tytule 305 Mendesa</span><p></p>Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-6320780963119095592024-03-18T08:29:00.006+01:002024-03-28T12:33:44.849+01:00[KP] Jestem twoją bajką <div class="separator" style="clear: both;">
<a href="https://zapodaj.net/images/a1b38cca1cc12.png" style="display: block; padding: 1em 0px; text-align: center;"><img alt="" border="0" data-original-height="694" data-original-width="550" src="https://zapodaj.net/images/a1b38cca1cc12.png" /></a>
</div><div style="text-align: center;"><span style="font-family: georgia;"><span style="font-size: 55px;">Danielle Robertson</span></span></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dwadzieścia dwa lata. Starsza siostra. Przerwane studia literatury angielskiej na drugim roku, a marzenie o pisarstwie schowane na dno szuflady. Od czasu do czasu serwuje autorskie drinki w <i><a href="https://i.pinimg.com/564x/50/14/fa/5014fa7e97ca80b82d7b275d39dff5fe.jpg" target="_blank">Magnolii</a></i>, przygrywając na pianinie podczas wieczorów muzycznych. Asystentka Blaise'a Ulliela. </div>
<br />Opowiada bajki. Otwiera drzwi do nieznanych krain, miękkimi słowami tkając niezwykłe historie. Piękne, przepełnione kolorami i otulone ciepłem zachodzącego słońca, muśnięciem morskiej bryzy i łaskoczącym podmuchem wiatru. Przerażające, które przeszywają ciało do szpiku kości chłodem mrocznej puszczy i ciemnością nocy, w której najdrobniejszy szmer przyprawia o gęsią skórkę. Pełne śmiechu, gdzie radość rozpiera serce, a szczęśliwe zakończenie smakuje niczym bezowy torcik z malinami, i zanurzone w smutku, gdzie łzy bezlitośnie odciskają smugi na policzkach.<br />
Kreuje własną rzeczywistość, uciekając od tej, w której tkwi na co dzień. Taką, w której może czuć spokój. Taką, gdzie poczucie zagubienie nie ściska jej gardła w morderczym uścisku, a strach o kolejne dni nie spędza snu z powiek. Taką, gdzie nie musi robić dobrej miny do złej gry, a uśmiech, który pojawia się na jej wargach, nie drży w kącikach z obawy, że cały jej świat za moment się rozsypie.<br /><br /><center>dodatkowe — <a href="https://new--york--city.blogspot.com/2004/03/powiazania.html" target="_blank">powiązania</a></center><br /><br /><span style="font-size: x-small;">Tym razem chciałabym zostać na dłużej! Braciszek Mike do przejęcia. <br />Kontakt: little.dwarfie69@gmail.com<br> FC: @annaaaurelia; tytuł: Zdzisława Sośnicka
</span>małamorderczynihttp://www.blogger.com/profile/11387795382912545019noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-49292765249682145782024-03-14T20:41:00.002+01:002024-03-14T20:42:43.884+01:00[KP] As the darkness falls it fills up both my eyes
<style type="text/css">
div#zdjęcie1 {
position: relative;
background: url('https://1.bp.blogspot.com/-tbp_iAidYHU/XUiFyppnL3I/AAAAAAAD4bU/UVSLwtJUlRIiDt5xe0GVVcXLiRpS-3hJACEwYBhgL/s1600/Nicholas%2BGalitzine%2B5.jpg');
width:500px; /*szerokość*/
height:669px; /*wysokość*/
background-size:cover;
z-index: 1!important;
transition:all 2.5s;
-moz-transition:all 2.5s; /* Firefox 4 */
-webkit-transition:all 2.5s; /* Safari i Chrome */
-o-transition:all 2.5s; /* Opera */
}
div#zdjęcie2 {
position: relative;
background: url('https://1.bp.blogspot.com/-IY52drHk114/XUiFxRArvLI/AAAAAAAD4bY/yzG7HoKO0nYp33h_bjvZi7VJiChDj45BwCEwYBhgL/s1600/Nicholas%2BGalitzine%2B1.jpg');
width:500px;
height:669px;
opacity:0;
background-size:100%; /*rozmiar zdjęcia*/
transition:all 2.5s;
-moz-transition:all 2.5s; /* Firefox 4 */
-webkit-transition:all 2.5s; /* Safari i Chrome */
-o-transition:all 2.5s; /* Opera */
z-index: 2!important;
}
div#zdjęcie2:hover {
position: relative;
transition:all 2s;
background-size:120%; /*zwiększony rozmiar zdj po najechaniu*/
-moz-transition:all 2s; /* Firefox 4 */
-webkit-transition:all 2s; /* Safari i Chrome */
-o-transition:all 2s; /* Opera */
opacity:3;
width:500px;
height:669px;
}
</style><br />
<center>
<div id="zdjęcie1">
<div id="zdjęcie2">
</div>
</div>
</center>
<link href="https://fonts.googleapis.com" rel="preconnect"></link>
<link crossorigin="" href="https://fonts.gstatic.com" rel="preconnect"></link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css2?family=Alex+Brush&family=Reenie+Beanie&display=swap" rel="stylesheet"></link>
<div style="font-family: "Reenie Beanie", cursive; font-size: 50px; margin-bottom: -15px; text-align: center;">William Harding</div><div style="text-align: center;"></div><blockquote>
<div style="margin-top: 10px; text-align: justify;">
28 lat — lekarz rezydent — pracuje w szpitalnym oddziale ratunkowym w New York-Presbyterian Hospital — adoptowany w wieku dwunastu lat przez bogatą parę w średnim wieku — biologicznej matki nigdy nie poznał, ojciec zmarł na raka </div></blockquote>
<br />
<div style="margin-top: 10px; text-align: justify;">
Z martwymi pacjentami pracowało się znacznie łatwiej. Nie zadawali głupich pytań, nie histeryzowali i nie próbowali podważać jego kompetencji. Przebywając w szpitalneym prostektorium unikał chaosu, tłumów i widoku rozstań chorych z ich bliskimi. Mógł pracować w samotności i błogiej ciszy, przynajmniej na pozór. Czasem zastanawia się czy podjął słuszną decyzję, zmieniając rezydenturę na rzecz pracy z żywymi ludźmi. <br /><br />Emanuje spokojem, który ponoć udziela się innym. Zachowuje zimną krew, niezależnie od tego jak trudną decyzję musi podjąć. Ponoć kontakty międzyludzkie dobrze mu idą. Z niewytłumaczalnej przyczyny większość chorych zdaje się mu ufać. Potrafi przekazywać druzgocące wyniki badań, powiadamiać rodziny o śmierci ukochanych osób i uspokajać dzieci, choć darzy je wyjątkową niechęcią i czuje się w ich towarzystwie niekomfortowo. Kawę też pije, choć jej nie lubi. W pracy nie okazuje emocji, co bynajmniej nie oznacza, że ich nie odczuwa. Dusi je w sobie, odreagowuje na worku treningowym i codziennymi przebieżkami. Cały jest pełen sprzeczności. Napędza go adrenalina i solidna dawka kofeiny.<br /><br />Trzydzieści dwa nazwiska trzyma zapisane w notesie. Każdej nocy przed zaśnięciem powtarza je jak mantrę, jakby liczył owce. Pamięta wszystkich, których nie udało mu się uratować i choć czasu nie cofnie, nie potrafi o nich zapomnieć, tak samo jak widoku martwego ojca. W głębi ducha frustruje go bezradność wobec niektórych schorzeń i wydarzeń, którym nie mógł nijak zapobiec.<br /><br /> </div><div style="margin-top: 10px; text-align: justify;">_______________________________________________________________________________</div><div style="margin-top: 10px; text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;">Mam ograniczone <i>moce przerobowe</i>, więc na ten moment chcę skupić się na mniejszej ilości wątków i prowadzić je aktywnie. (</span><span style="font-size: x-small;">1/3)</span></div>dżemnikhttp://www.blogger.com/profile/15734157995207673966noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-6203360851705546212024-03-10T21:50:00.000+01:002024-03-11T23:08:55.394+01:00[KP] Over and over and over again<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com">
<link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css2?family=Alegreya+Sans+SC:ital,wght@0,100;0,300;0,400;0,500;0,700;0,800;0,900;1,100;1,300;1,400;1,500;1,700;1,800;1,900&display=swap" rel="stylesheet">
<center>
<div class="góra"><i>Why don't you fill up your fantasy? Track me down and murder me.<br>Father, it's so easy to see - there's not a single thing you'd miss of me.</i></div>
<div class="zmiana">
<img class="img1" src="https://64.media.tumblr.com/718e3994f5d562ac85cff5ef65789c4c/c24a524ed2374880-fb/s1280x1920/6f4a09762f4a80478490bcf65186b945173654ef.jpg" style="position: absolute; margin-left: -31px;" width="600" />
<img class="img2" height="600" src="https://64.media.tumblr.com/43fecdc8e2eee715d58714fed2934ff9/c24a524ed2374880-f2/s1280x1920/771c181f405cb6ac6c5f721b3c4a3a7ec0a06214.jpg" style="margin-left: -31px;" width="600" />
</div>
<div class="dół1">Anthony Walker</div>
<div class="dół2">Choć matka nigdy nie potrafiła długo spoglądać mu oczy, widział w nich ostro, wyraźnie i brutalnie, że od zawsze przerażała ją samotność i pustka, której nie był w stanie wypełnić — szukała więc swych opiekunów i uzupełnień domowej układanki, niczym bluszcz potrzebując ich obecności do podłego jestestwa. Zamiast ich twarzy zapamiętywał ich dłonie, ciężkie i zawłaszczające, za plecami matki wydłużające się w bestialskie, lepkie macki — było ich dwóch: ten, który go spłodził i ten, który przyjął pod swój dach, a może było ich mniej lub więcej, a alkoholowa mgła zmieszała wspomnienia i je wypaczyła, myląc słowa, gesty i odczucia. <i>Jaka to różnica</i>.<br>
Choć matka nigdy nie potrafiła mu tego powiedzieć, doskonale wiedział, że na wszystko wydała nieme przyzwolenie. Widział jej nerwowość, gdy On odgarniał jej z twarzy włosy i całował ją w czoło — dokładnie tak samo, jak po wszystkim całował jego dziecięce; widział ją również wtedy, gdy płaczliwie prosił, by zabrała go ze sobą do pracy i nie zostawiała z Nim w domu. Choć nigdy nie łudził się i nigdy nie miał nadziei, matczyne słowa i tak wydarły z niego resztkę emocji — <i>potrzebujemy go Anthony, nie dam rady, nie mogę go stracić</i>. Choć to z jej ust wydrzeć się powinny przeprosiny, to on pierwszy błagał ją o wybaczenie — przepraszał za wydane pieniądze i swoje narodziny, za ten jeden raz, gdy pijany ją spoliczkował, plując jej w twarz prawdą. Przepraszał też i Jego — za pierwsze podrapanie twarzy, za płacz i za sprawiane problemy, za to, że go do <i>tego</i> zmusił. Przepraszał tak, jak nigdy nie potrafił przeprosić samego siebie, nieustannie odczuwając paraliżujące poczucie winy, którego nie potrafi udusić i uciszyć. Ciągle i ciągle je słysząc. <i>Jaka to różnica</i>.<br>
Choć uciekł z domu już kilka lat temu, Jego szepty nadal towarzyszą mu w koszmarach, więżąc grubymi sznurami lękliwej nienawiści. Chrapliwy oddech chłodzi szyję i paraliżuje nerwy, oplatając ciało zgubnym stuporem; niewidoczna sylwetka wciąż podąża za nim krok w krok, a oczy zdają się wypalać dziury w zbyt cienkim materiale ubrań — jest przy nim, za nim, w nim, i tylko w alkoholowym zamroczeniu zdaje się On gubić i milczeć. Coś krzyczy w nim głośno, gdy pijany całuje obce usta, coś wewnętrznie drży w agonii i potrzasku, odpycha więc dłonie i znika, odrzucając każde ludzkie istnienie. Wzrok ucieka w stronę starszych, męskich twarzy, ciał i oczu, jakby w skrzywionej myśli i tęsknocie szukał w nich wypełnienia pustki rozrastającej się w nim od dzieciństwa. Serce ropieje i tłoczy zepsutą, winną krew; oddech zrywa się i krztusi, a nogi potykają się i plączą, w zamroczeniu nie potrafiąc znaleźć właściwej drogi — bo nic nie ma już chyba znaczenia. A może nie miało go nigdy. <i>Jaka to różnica</i>.<br>
Choć nie pamięta już, kiedy namalował coś w trzeźwości, jego obrazy nadal zyskują zainteresowanie w oczach wykładowców, ratując go przed wydaleniem z uczelni. Maluje w bólu i amoku, maluje w drżeniu, strachu, tęsknocie, zrezygnowaniu i uduszeniu w sztuce odnajdując pocieszenie i przedłużenie katuszy. Brudzi płótna farbą, winem, krwią i swym spaczonym umysłem, więżąc w surrealistycznej makabrze niezrozumiałe myśli. Pociągnięcia pędzlem prostsze są od drgań głosowych strun i języka; zamiast więc mówić, tworzy i gnije w swojej zapuszczonej samotni. Zaspokaja pragnienie alkoholem, błąka się po głośnym mieście, wieczorami zataczając się po nocnych ulicach, by porankiem obudzić się na ławce z widokiem na przywołujące wołaniem mosty. Drapie do krwi dłonie i nie zwraca uwagi na noszone przez niego widoczne blizny, na zadawane mu o nie pytania wzruszając jedynie ramionami. Żyje, czołgając się przez kolejne doby i tracąc rachubę czasu; nie widzi sensu i nie potrafi go odnaleźć, we mgle od dawna nie słysząc już niczego prócz szumu. I nie wie już, czy jego ręce trzęsą się od pragnienia tworzenia sztuki, zakorzenionego w ciele strachu czy delirium. Zresztą. <i>Jaka to różnica</i>.
</div>
<div class="dół3"><a href="https://64.media.tumblr.com/4638fc730d859b0917fabf9d48b83349/2a2c093b875193e5-b4/s640x960/da5b2d2f5a4cd3d4296e2c91b49249cd9da67934.jpg" target="_blank"><b>Anthony „Tony” Walker</b></a>. Dwudziestojednoletni alkoholik i student malarstwa, co na świat patrzy przez barwy rozgoryczenia, cynizmu i strachu przed zaangażowaniem. Studia opłacane przez matkę, która w ten sposób chce odkupić swoje winy, a może tylko kupić milczenie; ojca nie pamięta; z ojczymem widuje się o wiele częściej, niż by tego oczekiwał. Od trzech lat wynajmuje zapuszczoną, mikroskopijną suterenę, w której płótna mieszają się z nierozpakowanymi kartonami, a malarskie farby i pędzle z pustymi butelkami po winie. Obecnie bezrobotny, po tym, jak stracił pracę baristy przez notorycznie przychodzenie do pracy pijanym. Blizna wisielcza po nieudanej próbie samobójczej, której nie do końca pamięta; podkrążone oczy, poplamione farbą palce i poranne wino zamiast kawy.</div>
<div class="dół4"><i>[Dzień dobry, miło mi pojawić się tutaj z moim Anthonym. ♥ Szukamy dla niego wszystkiego i na wszystko dajemy pozwolenie <strike>nawet jeśli miałoby go to mocniej skrzywdzić</strike>. Cytowana Bambi Baker; wizerunek: @twiaks.<br>layersofbitterness@gmail.com]</i></div>
</center>
<style type="text/css">
.zmiana img {
-webkit-transition: opacity 1s linear;
-moz-transition: opacity 1s linear;
-ms-transition: opacity 1s linear;
-o-transition: opacity 1s linear;
transition: opacity 1s linear; }
.img1, .zmiana:hover .img2 {
-webkit-opacity: 1;
-moz-opacity: 1;
opacity: 1; }
.zmiana:hover .img1, .img2 {
-webkit-opacity: 0;
-moz-opacity: 0;
opacity: 0; }
.góra {
font-family: "Alegreya Sans SC", sans-serif;
font-weight: 400;
font-style: normal;
font-size: 9px;
line-height: 120%;
margin-bottom: 10px;
color: black;}
.góra i {
color: black; }
.dół1 {
font-family: "Alegreya Sans SC", sans-serif;
font-weight: 400;
font-style: normal;
font-size: 30px;
margin-top: -15px;
color: black; }
.dół2 {
text-align: justify;
font-size: 11px;
margin-top: 5px;}
.dół3 {
font-family: "Alegreya Sans SC", sans-serif;
font-weight: 400;
font-style: normal;
font-size: 10px;
margin-top: 25px;
text-align: justify;
line-height: 130%;}
.dół4 {
text-align: justify;
margin-top: 35px;
font-size: 9px;}
</style>
Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-35802834112946089482024-03-08T19:53:00.001+01:002024-03-25T23:09:05.599+01:00[KP] lost in the labyrinth of my mind<link href="https://fonts.googleapis.com/css2?family=WindSong:wght@400;500&display=swap" rel="stylesheet">
<link href="https://fonts.googleapis.com/css2?family=Oswald:wght@200..700&display=swap" rel="stylesheet">
<div style="text-align: center; margin-left: -31px;"><img src="https://i.ibb.co/Dk6FSHH/e00c5e71cd034fd6841c6b956bc84e91-34327712-2104541416488522-7113292305552900096-n.jpg" width="600" /></div>
<div style="text-align: center; font-size: 50pt; font-family: windsong; letter-spacing: -2px; margin-top: -20px;">Billie Calloway</div>
<div style="text-align: justify; margin-left: 30px; margin-right: 30px; font-family: oswald; margin-top: -30px;"><strike>Willow</strike> Billie June Calloway —•— urodzona 13.12.2000 roku, córka fotografa Luciena Calloway'a, autora zdjęć do popularnych magazynów modowych oraz Cassidy Calloway, właścicielki salonu mody ślubnej <i>White Pearl</i> —•— zawód: dziedziczka, przejmie obie firmy swoich rodziców —•— póki co ładnie się uśmiecha na ojcowskich fotografiach i pozuje w matczynych kreacjach —•— <strike>młodsza z bliźniąt</strike> jedynaczka, zajmuje wielki apartament na Manhattanie, który zafundowała sobie za pierwszą porządną zarobioną sumkę —•— <i>strawberry blonde</i> —•— powiązania</div>
<br />
<div style="text-align: justify; margin-left: 30px; margin-right: 30px; font-style: italic;">Jej oczy błyszczą, kiedy popija kolejnego drinka na kolejnej imprezie, a jest ich sporo, imprez i drinków, aż sama gubi się w tych ilościach. Podpiera ścianę, dopóki jest trzeźwa, a rusza na łowy, kiedy przestaje być. Uśmiecha się ładnie, trochę z rezerwą, trochę zimno, ale na ogół szczerze, chociaż jej uśmiech od dawna nie sięga oczu. Zapach drogich perfum miesza się z zapachem pewności siebie. Flirtuje z bogatymi chłopcami na pokaz, z pięknymi dziewczętami dla odmiany, a ze społecznymi wyrzutkami, bo ją intrygują. Ci ostatni mają mroczne spojrzenia i ciężkie ręce, ich dotyk zostawia ślady na skórze, a ich obecność ślady na sercu. Rano budzi się rozczochrana, pod oczami ma sine cienie, a wieczorem czerwone usta rozciągnięte w uśmiechu i zero śladów zmęczenia na twarzy. Jest córką, na której można polegać, a przynajmniej takie stwarza pozory, wszystkie niedoskonałości chowając za kryształową maską opanowania i wewnętrznej kontroli. Ma kryjówkę na drzewie, w której zaszywa się czasem, pisze opowiadania i pali wiśniowe papierosy, a innym razem popija cydr i cicho śpiewa stare piosenki. Ma dwa ukochane psy, wielkie i czarne, do których przytula się nocą, bo wszelkie małe i duże romanse nie mają wstępu za próg jej domu. Pija zbożową kawę na owsianym mleku i niezdrowo się odżywia, choć najczęściej nie ma czasu zaprzątać sobie głowy jedzeniem. Zazwyczaj jest tym, kogo spodziewa się otoczenie, a sobą bywa czasami. Maluje na czarno oczy, maluje na czarno usta, i znika w czerni nocy pomiędzy czernią starych kamienic.</div>Unknownnoreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-89246981502463367022024-03-07T00:50:00.005+01:002024-03-10T16:19:05.391+01:002188. Będziemy cierpieć tak mocno, jak mocno płonął płomień naszej miłości<p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 12pt; margin-top: 12pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: Lora, serif; font-size: 10pt;"> </span><span style="font-family: georgia;"> <span> </span>Opuszczone aż do samej podłogi złoto-brązowe zasłony. Wciąż nieuprana firanka. Zaciągnięte szczelnie rolety. Cień światła padający z lampy naftowej ustawionej na półce tuż obok pokaźnej kolekcji książek z różnych gatunków literackich. Skulony mężczyzna na sofie mającej kształt muszli z odłożonymi w pobliżu okularami w czarno-granatowych oprawkach, przechylił kolejny kieliszek cytrynowej nalewki, wykonanej z jeszcze jej żywą obecnością w tym mieszkaniu. Przełknąwszy mocny alkohol, wsunął na nos okulary i ponownie odzyskał ostrość obrazu, nie dostrzegając nigdzie tej, która byłaby teraz jego żoną, a nie tą, co go nieumiejętnie porzuciła. Odwrócił wzrok od ramek ze zdjęciami; </span></span><span style="font-family: georgia;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration-skip-ink: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">na pierwszym</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> z nich była jedynie jego dziewczyną, </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration-skip-ink: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">na drugim</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> mógł nazywać ją narzeczoną, a </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration-skip-ink: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">na trzecim</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> miała za równych sześćdziesiąt dni przetańczyć z nim całą noc i uszczęśliwić od początku do końca. Nie potrafiwszy zwalczyć patrzenia w ciemne oczy, na kruczoczarne włosy i kobiecą sylwetkę, z hukiem schował ramki do szuflady i usiadł przy włączonym od kilku godzin laptopie. Kursor myszki wciąż migał, przypominając o nierozpoczętej wiadomości. Wiedział, że nie zapomni napisać, ale przytrzymując się fotela, wyszedł na balkon, żeby nie tylko zapalić, a przede wszystkim zaczerpnąć mniej dusznego, nie aż tak bardzo przepełnionego upałem powietrza.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.9872; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-variant: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><b>Memphis, 30 lipca 2022 roku, godzina 2:44</b></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.9872; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">Twojego kochanego taty nie traktowałem jak przyszłego niepotrzebnego teścia, lecz jak drugiego najlepszego pod każdym względem ojca. Kiedy było mi daleko do domu i niestety nie miałem możliwości codziennie widzieć rodziców, tak jak ty mogłaś w każdej chwili przespacerować się do taty, to wybierałem się tam często z tobą, bo nigdy nie odczułem, żebym był niechcianym gościem. Traktował mnie jak syna, a nie chłopaka, który niepotrzebnie zawrócił w głowie najukochańszej córce. Lubiliśmy się. Widziałem też, że rodzina jest dla niego najważniejsza, dlatego nie uwierzyłem w odwołany lot i nie zrozumiałem jego nieobecności na pogrzebie twojej babci. Niechętnie podszedłem również do tego, że chce odbudować chłodną relację z żoną i zamiast ze służbowych spotkań w Nowym Jorku, wrócić do Memphis, to wybrał pobyt u Fallon. Wtedy pomyślałem, że nie chce być sam w najważniejszym dniu naszego życia. Nigdy nie przypuściłbym, że chodzi o spowodowanie przez niego tragicznego wypadku… </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.9872; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">Mimo to wciąż zastanawiam się, dlaczego?! Mogłaś mi powiedzieć, przecież nie skreśliłbym twojego ojca. Nie straciłby szacunku, którym od początku go obdarzałem. Do ołtarza poprowadziłby cię w zastępstwie mój tata i zrobiłby to z największą przyjemnością. Zostałabyś siostrą dla mojego rodzeństwa, bo wiesz dobrze, że wszyscy jesteśmy sobie bliscy i nie ma żadnych nieporozumień z osobami, które dołączają do naszej rodziny. U nas zasada jest jedna. Kawa na stół i żyjemy ze sobą w zgodzie…</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.9872; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wszyscy za tobą tęsknimy. Dzieciaki, które miały w tobie </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">mega fajną</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">ciocię</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">, nie rozumieją, dlaczego wczoraj nie mogły bawić się na weselu, a młodzież posądziła mnie o zdradę albo o to, że </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">mega fajny</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">wujek </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">wywinął inny straszny numer. Wystarczyło po prostu przełożyć uroczystość. Ostatnio dużo spadło na twoją głową, ale nie musiałaś uciekać…</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 2.16; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">Co ja ci takiego zrobiłem? Trzeba było żyć dla siebie, a nie pozwolić, żeby rządził tobą strach. Nigdy nie poznamy przyszłości, ale wiem jedno, cokolwiek by się nie działo, za pięćdziesiąt lat też byłabyś moją żoną. Małżeństwo jest dla mnie świętością.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 2.16; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cóż, zamiast mężem, wciąż jestem </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">starym kawalerem</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> do wzięcia, co? Może to czas ruszyć się z mieszkania, którego nie opuściłem już od dwóch tygodni i pójść na całość… Siedzę i gapię się w ścianę, zamiast tańczyć z tobą do ulubionych piosenek i patrzeć, jakie szczęście mnie spotkało, odkąd zostaliśmy sobie przedstawieni…</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: georgia;"><span id="docs-internal-guid-f69401a6-7fff-c379-94b5-124b6b966ed4"></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 2.16; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right;"><span style="font-family: georgia;"><span style="white-space: pre-wrap;"><i>Twój J.</i></span></span></p><div style="text-align: right;"><span style="background-color: white; color: black; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span id="docs-internal-guid-78ae1594-7fff-0610-e5e7-95685a2d4fd7"><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; text-indent: 36pt; white-space: pre;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></span></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; text-indent: 36pt; white-space: pre;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">— Wujek! - Usłyszał głos Amelii około czwartej trzydzieści i wszedł do salonu, już wewnątrz wypuszczając ostatni dym z ust. Odłożył elektronicznego papierosa na stolik obok kieliszka i zobaczył, jak siedemnastoletnia córka jego brata przygląda się wypitej do połowy pięćsetmililitrowej butelce. — Naprawdę? Obiecałeś nie zatapiać smutków w alkoholu. - Wrzasnęła i zabrała szkło, którego zawartość wylała do umywalki w łazience. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; text-indent: 36pt; white-space: pre;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">— Twój dziadek powiedziałby, że popełniasz grzech. Nie można niczego marnować, a ty wylałaś coś, co on z chęcią wypiłby podczas rodzinnego spotkania. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; text-indent: 36pt; white-space: pre;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">— Mój dziadek przede wszystkim chciałby, żebyś wziął się w garść. Rozumiem złamane serce, ale ty nawet nie masz pewności, czy Pamela, kiedykolwiek wróci. Nam wszystkim na tobie zależy, a ja nie po to przyjechałam, żeby widzieć, jak spadasz na dno. Na twoim miejscu przeprowadziłabym gruntowny remont lub sprzedała to mieszkanie. Tu za dużo elementów przypomina ci o niej, nawet głupie łóżko. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; text-indent: 36pt; white-space: pre;"><span style="font-family: georgia;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzał bez emocji w stronę otwartych na rozcież drzwi od sypialni. Ani kołdra, ani poduszka nie pachniały już jej intensywnymi perfumami, żelem do kąpieli, peelingiem cukrowym, balsamem do ciała i odżywką do włosów. Amelia miała rację. Patrząc na łóżko, zobaczył, jak leżą tam, śmiejąc się z kolejnej odsłony kabaretu; jak oglądają bez przerażenia horror; jak pobudzili w sobie smykałkę do sprzedaży, wystawiając kolejne ubrania na Vinted i na koniec przed oczami pojawiły mu się wspomnienia wszystkich namiętności. Zamknął oczy, a w głowie usłyszał jej zmysłowe jęki oraz ciche skrzypienia łóżka. </span><span style="font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">O niej nie da się zapomnieć… </span></span></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; text-indent: 36pt; white-space: pre;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">— Rozumiem ją, wujek. Też bym uciekła od Philippe, gdybym na własnym ślubie miała być sama, otoczona obcymi ludźmi z rodziny narzeczonego. Tata jest dla mnie wszystkim, więc gdyby poszedł odsiadywać wyrok, nie chciałabym się bawić na weselu. Mama również dużo pracuje, kształcąc niezainteresowanych studentów, ale czekałabym na jej prawdziwą obecność. Z kolei babcia ma żyć wiecznie, bo wtedy nie ma mowy o tym, żebym za kogoś wyszła. Pamela musiała być bardzo samotna. Ty jesteś świetny pod każdym względem. Umiesz słuchać, mówić tym kojącym głosem, zabawić największego nudziarza, ale zrozum, choćby cię kochała najbardziej na świecie, tak jej serce wyrywało się do ludzi, z którymi była związana od dzieciństwa. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; text-indent: 36pt; white-space: pre;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></span></p><div><span style="font-variant: normal; text-decoration-line: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><b>Nowy Jork, 26 sierpnia 2022 roku, godzina 20:06</b></span></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">Jak ty nic nie rozumiesz! Miałabym przy sobie TWOJEGO tatę, TWOJĄ mamę, TWOJE rodzeństwo i ICH dzieci, a ode mnie nie byłoby NIKOGO! Czułbyś się wspaniale w tym jakże ważnym dniu, gdybyś nie miał przy sobie SWOJEJ rodziny?! Wiem, że byłam dla nich ważną osobą, ale to nie to samo, kochanie… </p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="text-indent: 36pt;">Źle zrobiłam. Biję się w pierś i wyznaję, że to wszystko to moja bardzo wielka wina. W niczym nie zawiniłeś. Nie bierz tego personalnie. Wiem, że pomyliłam lokalizację i datę. Po prostu inna dziewczyna weźmie z tobą ślub. Inna dziewczyna będzie trzymać cię za rękę. Inna dziewczyna zacznie mówić, że cię kocha. Inna dziewczyna będzie zasypiać w twoich ramionach. Inna dziewczyna urodzi wam dzieci, dopełniając w ten sposób wasz rodzinny obrazek. Ale! Ja żadnego mężczyzny nie pokocham tak jak ciebie i żaden mężczyzna nie obdarzy mnie taką miłością, jak ty… </span></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="text-indent: 36pt;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><i>Twoja na zawsze P.</i></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right;"><b>Memphis, 26 sierpnia 2022 roku, godzina 20:36</b></p><p dir="ltr" style="font-style: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">Czekałem <span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; text-indent: 36pt; vertical-align: baseline;">niemal miesiąc na to, aby dowiedzieć się, że z inną dziewczyną spotka mnie to, co razem planowaliśmy?! Nie boli cię serce? Sugerujesz mi budowanie szczęścia z kimś, kto nawet w 1% nie będzie przypominał ciebie… Dziękuję za ten kalejdoskop emocji</span><span style="background-color: transparent; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; text-indent: 36pt; vertical-align: baseline;">. </span><span style="background-color: transparent; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; text-indent: 36pt; vertical-align: baseline;">Życie jest małą ściemniarą, wróblicą, wygą, cwaniarą, plącze nam nogi i mówi idź… </span></p><p dir="ltr" style="font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; text-indent: 36pt; vertical-align: baseline;">A </span><span style="background-color: transparent; text-indent: 36pt;">mimo to godzę się z twoim ignorowaniem mojej osoby. Kupiłaś czekoladowy tort urodzinowy, pomyślałaś życzenie i zdmuchnęłaś za narzeczonego świeczki? Jak bawiłaś się na ślubie i weselu bez męża? W rocznicę zaręczyn spojrzałaś dłużej na pierścionek, czy może wcale go nie nosisz?</span></p></span></span><span id="docs-internal-guid-193e5cee-7fff-cab9-7562-629446768653"><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre;"><span style="background-color: transparent; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">Nie musisz odpowiadać. Kocham Cię i wiedz, że będę czekał na tą samą dziewczynę przez tydzień, miesiąc, rok, a może i przez następne długie dekady… </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre;"><span style="background-color: transparent; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">Na ciebie warto czekać!</span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right; text-decoration-line: none;"><span style="font-family: georgia;"><span style="white-space: pre-wrap;"><i>Twój J.</i></span></span></p><div><span style="background-color: transparent; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><b><span style="font-family: georgia;"><br /></span></b></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><b><span style="font-family: georgia;">Nowy Jork, 19 listopada 2022 roku, godzina 12:10</span></b></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">Otrząśniesz </span><span style="text-indent: 36pt;"><span style="font-family: georgia;">się z tego, gwarantuję ci. Nie jesteśmy na wiecznie przypisani uczuciowo jednej osobie, bo gdyby tak było, to po pierwszej miłosnej relacji, nie byłabym zdolna spojrzeć na innych mężczyzn, a spojrzałam na kilku przed tobą i przede wszystkim na ciebie. Nie wiem, może nie ułożę już sobie nigdy życia, tak jak miałam je poukładane z tobą, co do milimetra, ale nie mogłam zostać, bo kto wie, czy nie uciekłabym sprzed ołtarza albo nie zniszczyłabym naszego małżeństwa, prosząc o rozwód. Straciłam tak wiele i na własne życzenie wypuściłam z rąk moje ostatnie szczęście umieszczone w twojej osobie. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="text-indent: 36pt;"><span style="font-family: georgia;">Wczorajsze </span></span><span style="background-color: transparent; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: georgia;">osiemnaste urodziny Amelii pozwoliły mi zobaczyć cię szczęśliwego. Uśmiechasz się na wszystkich zdjęciach. Musiałeś być najprzystojniejszym wujkiem wśród gości, a w bordowo-śliwkowym garniturze mógłbyś chodzić codziennie. Dobrze było zerknąć na znajome twarze, ale choćby świat miał skończyć się jutro, zostanę tu, gdzie jestem anonimowa, a nie tam, gdzie dla niektórych byłam nastoletnią buntowniczką, policjantką, właścicielką butiku czy córką tej zdolnej pani doktor, co uratowała życie stryjecznego brata szwagierki byłego teścia.</span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="background-color: transparent; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: georgia;">Nie mogę t</span></span><span style="background-color: transparent; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: georgia;">rzymać cię w wiecznej rezerwacji. Nasze nadawanie na wspólnych falach zostało zerwane. Nie gnębijmy się nawzajem i podarujmy sobie święty spokój. </span></span></p><span id="docs-internal-guid-4d610fc5-7fff-8a6b-5674-06dfc494521a" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><i>Twoja eks. Po prostu Pamela Roberts.</i></p></span></span><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="background-color: transparent; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: georgia;"> </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><b>Memphis, 21 listopada 2022 roku, godzina 3:25</b></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.656; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Do końca roku pozostało czterdzieści dni. Nie pozbierałem się od lipca, więc przypuszczam, że do ostatniego dnia grudnia niespecjalnie zmienię puste życie o sto osiemdziesiąt stopni. Czym mam je wypełnić? Źle zadałem pytanie, kim mam je wypełnić, żeby w końcu było tak samo głośne, pozytywne i zwariowane? </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.656; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Osiemnaste urodziny Amy były pierwszą uroczystością, na którą w końcu poszedłem jako singiel. Oczywiście nie ominęły mnie wścibskie pytania ze strony dalszej rodziny. Tylko, zamiast się tłumaczyć, po prostu mówiłem, że postawiłem na siebie, kiedy oni wciąż zadzierali nosa i próbowali wyznaczyć winnego. Ciebie lub mnie. Nie pozwoliłem im na to, aby powiedzieli jakiekolwiek złe słowo na osobę, która przez długi czas mnie uszczęśliwiała. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.656; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Co się stało, już się nie odstanie. Żadna ilość analizowania nie zmieni przeszłości i nie mogę zatruwać tym każdego nowego dnia, pracy czy jakiejkolwiek przyjemności. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.656; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Muszę jeszcze dojrzeć do tego, żeby nie wnosić przeszłości w przyszłość. Tylko nie umiem. Nie nadszedł na to odpowiedni czas. Z naszym sąsiadem, mężem pani Lucy spędzam niemal każde popołudnie. Obaj leczymy swoje złamane serca. Wiesz, to bardzo inteligentny i zabawny człowiek. Chyba robi za mojego anioła stróża w Memphis, kiedy nie mam przy sobie bliskich.</span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Nawet odważyłem się wyjść przedwczoraj na łyżwy, ale niestety więcej się naoglądałem innych, podziwiając ich talent, niż uczestniczyłem w nauce. Za dużo pieniędzy wydałem na leczenie ortodontyczne, żeby stracić wszystkie zęby!</span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Wierzę, że małymi kroczkami dojdę do celu. Do spokoju i nietęsknienia. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><i>Jeszcze twój J.</i></span></p><div style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;">
<!--StartFragment--><span id="docs-internal-guid-fake-41947"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;"><span style="background-color: transparent; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><b><span>Nowy Jork, 6 grudnia 2022 roku, godzina 17:22</span></b></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Ty i łyżwy? Brzmi abstrakcyjnie, ale dobrze wiedzieć, że próbujesz nowych rzeczy. Chciałabym w końcu doczekać się chwili, w której widząc gdzieś twoje posty czy nowe zdjęcia, przyjrzę się temu tylko przez moment, dam polubienie i przejdę do codzienności, jakby nic specjalnego się nie wydarzyło, ale jeszcze się tego nie nauczyłam. Wzdycham do tych zdjęć, zazdroszcząc samej sobie, że taki przystojny mężczyzna zwrócił na mnie uwagę. Te niebieskie oczy mnie rozbrajają, a nie powinny. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Oboje zaczniemy robić postępy! Wyleczymy się z tej zakończonej miłości, wierzę w to! Dlatego też od nowego roku zaczynam terapię. To jeden z najlepszych specjalistów w mieście, więc muszę swoje odczekać, nim dojdzie do pierwszej wizyty. Potrzebuję tego. Oczyszczenia i zrozumienia siebie. Będę jeździć tam dwa razy w miesiącu. Zrzucę nareszcie wszelki ciężar problemów i może jednak wyjdzie, że nie jestem najgorszą osobą na świecie. Inaczej zostanę zagryziona przez wyrzuty sumienia. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Będzie dobrze, naprawdę! </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span><br /></span></span></p></span><i><span>Pamela.</span></i></span></div><div style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></div><div><span style="font-family: georgia;"><!--StartFragment--><span id="docs-internal-guid-fake-59317" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><b><span>Memphis, 2 stycznia 2023 roku, godzina 19:04</span></b></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Ostatecznie stwierdzam, że Nowy Jork nie jest stworzony dla mnie. Wielbicielko ciszy i natury, wciąż nie wierzę, że się tam tak doskonale odnajdujesz, ale na własne oczy widziałem, że śmiało mogłabyś zostać też przewodniczką po mieście, które nigdy nie zasypia. Dziękuję, że mogliśmy ubrać choinkę na wynajmowanym poddaszu. Dziękuję, że przyjęłaś zbłąkanego wędrowca do stołu. Dziękuję, że w Sylwestra nie musiałem prezentować się w idealnie skrojonym garniturze, czekając na ciebie w balowej sukni, a po prostu nadmuchaliśmy cztery balony; dwie dwójki, zero i trójkę, strojąc się w jednakowe piżamy z przytulającymi się piernikami oraz napisem XMAS COOKIE. Dziękuję za wypicie najbardziej musującego szampana i pocałunek trwający od dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt dziewięć aż do pierwszej minuty po północy. Na końcu podziękuję za każdą naszą noc. Twoja bliskość przez tych dziewięć dni była mi potrzebna jak świeży powiew powietrza, ale jednak i tak najważniejsze były wszystkie rozmowy przeprowadzone w cztery oczy, a nie za pomocą maili. </span><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline;">Trzeba raz na zawsze zamknąć przeszłość.</span><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"> Trzasnąć drzwiami i już na ciebie nie czekać. Teraz czas udać się do bajki, idylli i wsi. Po prostu do domu rodzinnego. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span><i>J. </i></span></span></p></span><span><div style="text-align: justify;"><span style="white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div><!--StartFragment--><span id="docs-internal-guid-fake-25846" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">W zeszłym roku nie musiała stroić się na żadną sylwestrową, magiczną noc. Spędziła ją z człowiekiem, który był dla niej wybawieniem, tlenem, najcenniejszym skarbem i największym pożądaniem. Z mężczyzną, którego usta idealnie dopasowały się do jej ust. Jego dłonie przecudownie nie błądziły po jej ciele, bo przez te lata trwałego związku znały upodobania i ani razu nie musiała mu przypominać, gdzie i w jaki sposób ma ją dotknąć. Te błękitne, wręcz lazurowe tęczówki umiały odgadnąć każdą niewypowiedzianą myśl i spojrzeć tak, aby w środku mroźnej zimy, poczuła wzrastanie temperatury, jakby w jednej sekundzie mogła teleportować się do miejsc, w których trwało wieczne lato. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Lubiła go. Kochała bez pamięci. Miała kilka relacji za sobą, ale jemu jedynemu zaufała na tyle, żeby przyjąć oświadczyny, planować ślub, a także nie zaciągać go do licznych hoteli, lecz bawić się z nim w najprawdziwszy dom w wynajmowanym mieszkaniu. Dała mu się oswoić. Wyznała wszystkie sekrety, a gdyby prowadziła pamiętnik, pozwoliłaby temu mężczyźnie mieć do niego ciągły dostęp. To z nim chciała założyć rodzinę, jakiej nigdy nie miała, bo uważała, że małżeństwa na odległość mają prawo bytu, ale jak z kimś żyć, kiedy w ogóle nie ma się ochoty na powroty do domu? Wiedziała, że jego nie zaniedbałaby, jak matka tatę, jednak geny się dziedziczy i nie miała pewności, czy nie zamieniłaby się w najbardziej zobojętniałą osobą na świecie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Dzisiaj nie zachowała żadnych zdjęć. Chciała go zapomnieć i pozwolić łzom na wyschnięcie, które z rana płynęły po bladych policzkach, kiedy wszystkie fotografie usuwała zewsząd tak, aby już nigdy nie mieć do nich powrotu. Wymazała z pamięci ważne daty. Nie chce patrzeć w niebo i wiedzieć, że pod tym samym niebem on świętuje kolejne urodziny, imieniny czy może wspomina ją w rocznicę rozpoczęcia związku, czy powiedzenia </span><span style="font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">tak. </span><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Usunęła wszystkie wiadomości, żeby nie wracać do chwil, kiedy rozpływała się na widok każdej litery, dołączonej emotki czy wykrzykników, którymi najczęściej kończył zdania. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">W <a href="https://i.imgur.com/An9pAqr.jpeg">błękitnej sukni </a>tak długiej, że ostatnie milimetry materiału będą z początku dotykać suchych chodników na ulicy, ale i parkietu umieszczonego na sali, gdzie równo o osiemnastej miała odbyć się sylwestrowa zabawa, poprawiła cienkie ramiączka zarówno od tej kreacji, jak i założonego pod nią białego body. Lubiła eksperymentować z modą i chciała dobrze wyglądać, ale najlepiej tak, aby żadna z zaproszonych kobiet nie mogła powielić nieświadomie jej stroju. Inna założyłaby bieliznę, aby ją szczegółowo ukryć. Pamela nie kierowała się oklepanymi schematami, więc zamiast przezroczystych ramiączek, ujawniła większość tego, co miała pod sukienką. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Nudziakową szminką ostatni raz podkreśliła kształtne usta i zarzuciwszy do tyłu długie włosy, wysiadła z taksówki i poszła pod adres, w którym znała nie tylko właściciela mieszkania, lecz i jego ukochaną czworonożną przyjaciółkę, a także bardzo ciekawską, młodszą siostrę. Nim dotknęła dzwonek przy drzwiach z numerem dwudziestym szóstym, przeczytała ostatni raz sporządzonego z samego rana maila, w którym dodała jedynie kosmetyczne poprawki. Chciała zakończyć ten rok podsumowaniem dla niego. Ostatnią wiadomością. Czymś, co byłoby pożegnaniem, kiedy w styczniu chwilę po północy tak czule witali nowych dwanaście miesięcy. Wysłała i po chwili zamiast niego, zobaczyła inną, ale dobrze znajomą męską twarz. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">— Masz w oku to spojrzenie Jamesa Deana. Wyglądasz jak grzech tej nocy, Rhys. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><br /></span></p></span>
</span><span id="docs-internal-guid-e32f5a86-7fff-50c7-a5e5-1bd5f90e5c7f" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span><b>Nowy Jork, 31 grudnia 2023 roku.</b></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Myślę, że Wielkie Jabłko też nie jest stworzone dla mnie. Było mi tu na początku bardzo źle. Nie umiałam się odnaleźć. Wszystko mnie przytłaczało, począwszy od ciągłego dźwięku klaksonów, skończywszy na wielkich podświetlonych banerach. Teraz zdążyłam przywyknąć do tego miejsca. Jakoś się kula i to ja dziękuję, że wtedy ze mną byłeś. Pierwsze święta tutaj spędziłam niesamotnie, a z najlepszym człowiekiem, który chodzi po tym świecie. Ponownie poczułam magię świąt. Były pełne ciepła, miłości, naszych niedojrzałych wygłupów i też potrzebnego nam milczenia.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>To miejsce pozwoliło mi rozwinąć skrzydła. W Memphis wątpię, że podkładałabym głos w podcaście kryminalnym, uczyła ludzi poprawnej resuscytacji czy znowu wróciła do pracy związanej z modą, chociaż Jamesowi przekazałam, że jeśli kiedyś z Gaią zechcą się tu przeprowadzić, to na pewno założę mundur, bo byłoby dobrze znowu być dobrym gliną przy złym policjancie, który siał strach wśród łamaczy prawa. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Terapia dużo mi dała. Cierpię na nullofobię. Towarzyszy mi lęk przed odrzuceniem. Mam nieuzasadniony strach przed wchodzeniem w bliskie relacje z innymi ludźmi i wiedz, że to nie ty byłeś czemukolwiek winny, bo kiedy babcia umarła i tato poszedł odsiadywać wyrok, tak zostałam na tym świecie bez osób, które były przy mnie zawsze. Dlatego też bałam się, że stracę ciebie, więc wolałam wziąć nogi za pas i zwiać. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Raczej nie nadaję się do tworzenia związków. Poprzednie relacje były płytkie. Z tobą przeżyłam coś wyjątkowego i niecodziennego. Nie zapisano mi w życiorysie świętości małżeństwa i posiadania dzieci. To chyba sprawka Fallon. Dla mojej matki rodzina była pomyłką, więc lepiej będzie, abym nigdy nie miała męża i słodkich maluchów.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Ten rok był chaotyczny. Poznałam Nico. Syna ludzi, których mój ojciec zabił. Pomogłam mu znaleźć tymczasową pracę, ale i jemu muszę wyznać prawdę o tym, kim jestem… Przeżyłam napad na bank, gdzie zabito dwie osoby, a dwóch nastolatków popełniło samobójstwo, ponieważ woleli stracić życie, aby prawdziwym przestępcom poprzez zastraszenie zakładników, udało się wyjść na wolność i wtopić w nasz tłum. Przy okazji zeznań i tworzenia portretów wyszło, że od dawna są uznani za zmarłych. Rozpłynęli się jak kamfora… </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Z bardziej pozytywnych ciekawostek ścigam się na torach już jako Pamela. Organizują nareszcie damsko-męskie zawody, dzięki czemu nie udaję mężczyzny w przebraniu i idealnie dobranej peruce. Lubię tę adrenalinę i dźwięk pędzących wyścigówek. Ta cząstka chłopczycy nigdy ze mnie nie wyjdzie. Pogodziłam się też z Vanessą i Dorothą. Mam od nich całkowite wsparcie i wiem, że to przyjaciółki, które są ze mną na dobre i na złe. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Natomiast dzisiaj daję szansę komuś innemu. Wątpię, że będzie kimś więcej niż przyjacielem, ale to on wybronił mojego ojca, który zamiast dożywocia, wyjdzie na wolność w dwa tysiące czterdziestym siódmym roku. Mam to szczęście, że trafiam na dobrych ludzi, Rhys to człowiek bez widocznych wad.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Na koniec dodam, że nie ma przypadkowych spotkań w życiu - każdy napotkany człowiek jest albo lekcją albo sprawdzianem, albo prezentem. Ty byłeś tym ostatnim. Jestem wdzięczna za ciebie. Słodkiego, miłego życia, J!</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span>Żegnaj. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span><i>Mel.</i></span></span></p><div><br /></div></span><!--StartFragment--><span style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span id="docs-internal-guid-fake-10770"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">W zeszłym roku nie nagrzewał parownicy, aby pozbawić krystalicznie białą koszulę wszelkich zagnieceń. Wypastowane pantofle stały w przedpokoju, a nad nimi na uchwycie od szafy zawiesił wieszak z szarą marynarką w kratkę i przełożonymi czarnymi, prostymi spodniami. Wewnątrz pachniało rozpalonym kadzidełkiem i użytymi właśnie perfumami o nutach zapachowych złożonych z kwiatu pomarańczy, cytryny, rozmarynu, gałki muszkatołowej, kolendry, lawendy, geranium, kardamonu, liczi, fasolki tonki, drzewa tekowego oraz wetywerii. Odłożywszy czarną butelkę perfum na przeszkloną półkę pod lustrem, nakrył szczelnie srebrną zakrętkę i jeszcze raz spojrzał na siebie w odbiciu. Kiedy ostatni raz szykował się na randkę z inną kobietą, niż Pamelą? Nie pamiętał. Oś czasowa zupełnie mu się zatarła, bo miał wrażenie, że z Roberts spędził całe swoje dotychczasowe życie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Przed ślubem miał stuprocentową pewność, że będą z sobą do grobowej deski; że co Bóg złączył, to żaden człowiek nie rozdzieli. Był jej wierny i ona jemu była wierna, ale nie mógł zmusić ją do tego, aby wróciła do Memphis i układała tu takie życie, jakie tylko dla niego byłoby przepełnione perfekcją. Chciał jej szczęścia, więc wolał zrezygnować z uczucia, niż uwięzić kogoś przy sobie. Powoli nie spędzał każdej wolnej chwili na myśleniu o Mel. Wykreślał ją skutecznie z pamięci. Jego serce zabiło mocniej na widok innej kobiety. Uruchomiło się, jakby pozbawił je wirusa czy stałego zablokowania i nareszcie uznał, że nie tylko on, a wielu mężczyzn przechodzi przez rozstania, po których nie wracają w ekspresowym tempie do normalności. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Wyjąwszy z wazonu bukiet kolorowej gipsówki, zaczesał ciemniejszy kosmyk włosów na ten bardziej posrebrzony i zatrzasnął nie tylko drzwi od mieszkania, ale i całej przeszłości. Nie będzie żadnej Pameli. Podczas zasypiania, kiedy usłyszy syrenę policyjną, nie wyskoczy z łóżka, obserwując pędzący radiowóz. Od spotkania z przyszywaną wnuczką sąsiada dzieliło go jedno piętro. Jakieś szesnaście schodów. Przystanął na którymś z nich i po otrzymaniu powiadomienia przeczytał wiadomość dwa razy. Myśleli identycznie mimo trwałego rozstania. On też przygotował dla niej podsumowanie swojego roku. Ostatniego, który zaczęli razem i właśnie kończyli go nieco wcześniej niż punktualnie o północy. Dlatego dopisał kilka zdań po tym, co ujrzał i wysłał to, co do tej pory spoczywało w wersji roboczej, uciskając jego serce i duszę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">— Piękna, Lucky wyszczekał mi w tajemnicy, że gipsówka to ulubione kwiaty anioła o nogach sięgających nieba. Oddam cię dziadkowi dopiero w nowym roku. A teraz zapraszam, zapomnijmy się.</span></p></span></span><!--StartFragment--></span><span id="docs-internal-guid-fake-96139"><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-decoration-line: none; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><b><span style="font-family: georgia;">Memphis, 31 grudnia 2023 roku.</span></b></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Minął mi dziesiąty rok w tym mieście. Nie chcę się stąd wynosić. Jest mi tu jak w raju, może nie mam przed sobą pól, rozwiniętych maków, słoneczników, działki z drzewkami owocowymi i widoku na starą huśtawkę, która nie wytrzymała ciężaru mojego, siostry i brata, ale dopiero kiedy potrzebuję wyciszenia, to uciekam na wieś. Już teraz nie mam gdzie chodzić. Nie dostaję zaproszeń od twojej babci, ale często odwiedzam ją na cmentarzu. Byłyście bardzo do siebie podobne. Jej oczy na portrecie są twoimi oczami. Nie mam też prawie teścia, z którym rozmawiałem o polityce, prawie czy tajnikach związanych z łowieniem ryb, ale myślę o nim i mam nadzieję, że jednak wyjdzie wcześniej za dobre sprawowanie. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Moje zmiany nie są aż tak wielkie jak twoje. Wyremontowałam mieszkanie od podstaw i to zupełnie sam. Skułem wszystkie płytki, wybrałem nowe kolory ścian, kupiłem meble i inne akcesoria. Wymieniłem też panele na parkiet. Twoje rzeczy oddałem Vanessie i Dorothcie. Metraż przeszedł metamorfozę od a do z. Przynajmniej żaden element nie przywołuje mi naszych wspólnych wspomnień. Zapachniało nowością i kiedy wchodzę tu po pracy, wciąż mam wrażenie, jakbym kupił nowe lokum, ale szybko dochodzę do wniosku, że dalej jestem w tym samym miejscu, kiedy na klatce schodowej mijam znajomych ludzi. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Jak wiesz, udało się oczywiście sprzedać nasz samochód, a chociaż miało to miejsce wiosną, dopiero miesiąc temu znalazłem odpowiedni model. Perełka, przez co częściej stoi na parkingu podziemnym, ale mam motywację do wykręcania większej liczby mil na rowerze. Przechodzę ostatnie szkolenia w pracy. Zaraz po nowym roku mam dwa wyjazdy, po których awansuję i przejmę stanowisko, na którym w pełni będę spełniał się zawodowo. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Idę za chwilę na pierwszą imprezę z osobą towarzyszącą. To ta dziewczyna, która skradła serca pana Oscara i świętej pamięci pani Lucy. Nie miała nigdy swoich prawdziwych dziadków przez to, że ani nie poznała ojca, ani też nie wiedziała, skąd wywodzi się jej mama, skoro pani Eva do pełnoletności była bez przerwy w domu dziecka. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Przy długonogiej czuję się niski. Mam nadzieję, że nie założy szpilek, bo serio będzie wyższa. Trochę jak na złość też ma ciemne włosy, czarne oczy, ale kiedy na nią patrzę, nie mam wrażenia, że jakimś cudem rozmawiam z tobą. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">To z nią byłem wtedy na łyżwach. Miało się na tym skończyć, ale życie jest na tyle krótkie, że trzeba czasami zaryzykować i to tak naprawdę będzie nasza pierwsza randka. Ona też skradła moje serce. Charlize jest tancerką. Nie będę podpierał ściany. Prowadzi lekcje indywidualne z pierwszego tańca. Uczy młodzież fokstrota, rumby, samby i bachaty, a od miesiąca udziela zajęć z pole dance. Posiada najwyższą i międzynarodową klasę S. Jest bardzo utalentowana. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Udanego Sylwestra z Rhysem! Trzymaj się. I naprawdę jestem cholernie dumny, że nie uciekłaś z tej terapii. Inaczej przyleciałbym do Nowego Jorku, karmiąc cię znienawidzonymi marcepanowymi słodyczami, a wiedz, że od bliskich na święta dostałem ich mnóstwo. Nie musisz być w związku, aby korzystać z życia. Dbaj przede wszystkim w pierwszej kolejności o siebie. </span><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Dobrze było być twoim narzeczonym. Za to mężem zostanę innej dziewczyny. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;">Żegnaj. </span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="background-color: white; color: black; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><i>Jakub.</i></span></span></p><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: right; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="background-color: white; color: black; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></span></p><div style="background-color: #fafafa; color: #5f5f5f; font-family: Poppins, sans-serif; font-size: 11.8px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; letter-spacing: 0.2px; text-align: center; text-decoration-line: none; white-space: normal;"><span style="font-family: Georgia;"><span style="background-color: white; font-size: 13.3333px;"><span style="font-weight: 600;">❤❤❤</span></span></span></div><p dir="ltr" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;"><span style="background-color: white; color: black; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: georgia;"><br /></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: black; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;"><span style="font-size: x-small; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;">Tworzyłam tę notatkę od końca listopada i chciałam przywędrować z zakończeniem przeszłości P&J na początku nowego roku. </span><span style="font-size: x-small;"><span style="white-space: pre-wrap;">Zamiast tego przybywam w przeddzień naszego święta, kobiety! Dla nowych osób dorzucam link do pierwszej części (</span><a href="https://new--york--city.blogspot.com/2021/07/lipcowy-ciepy-deszcz-nieprzerwanie-od.html" style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;">początek</a><span style="white-space: pre-wrap;">) i z tego miejsca pragnę podziękować za komentarze i miłe słowa pod tamtym postem. Może i nie wszyscy będą w stanie zrozumieć postępowanie Pameli, ale i takie skomplikowane przypadki muszą chodzić po blogowym świecie. </span></span></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: black; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: georgia;"><span style="font-size: x-small;"><span style="white-space: pre-wrap;">Za dobrnięcie do końca przesyłam MIŁOŚĆ! W tytule: Éric-Emmanuel Schmitt. </span></span></span></span></p></span></div></span></div></span></div></span></span></div>retorykahttp://www.blogger.com/profile/02004869501370643213noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-19332584207297532082024-03-01T09:52:00.001+01:002024-03-01T09:52:46.781+01:00Marcowa lista obecności<div class="listaobecnosci">
<div class="treść">
<center>Czas na marcową listę obecności, która będzie trwać:</center><br />
<center><h7>od 1 marcao do 5 marca, do godziny 23:59</h7><center><br />
<ol><li>
Na listę obecności zobowiązani są wpisać się wszyscy autorzy, którzy chcą pozostać na blogu. Proszę o wpisywanie się z <b>zalogowanego konta, podając imię i nazwisko postaci oraz, jeśli nie zostało to jeszcze zawarte w odpowiednich zakładkach, wykorzystywany wizerunek oraz wykonywany zawód wraz z przypisanym sektorem</b>. </li>
<li><b>Osoby przebywające na urlopie nie muszą wpisywać się na listę obecności</b>, jeśli jednak macie taką możliwość, jak najbardziej możecie dać znać, że jesteście. <b>Z kolei osoby, których urlop kończy się w trakcie trwania listy obecności, muszą się na nią wpisać</b>.</li>
<li>Na listę obecności muszą wpisać się też autorzy, którzy dołączą na bloga w trakcie jej trwania.</li>
<li>Jeśli zaistnieje taka potrzeba, listę obecności można zasłonić kartą postaci lub postem fabularnym.</li>
<li>Karty postaci autorów, którzy nie wpiszą się na listę obecności, zostaną przeniesione do wersji roboczych i będą widnieć tam do <b>10 marca włącznie</b>. Po upływie tego terminu karty wraz z mailem zapewniającym dostęp do bloga zostaną usunięte.
</li></ol></center></center></div>
</div>Mama Muminkahttp://www.blogger.com/profile/16775871047345040604noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-10310632159908089382024-02-25T12:17:00.007+01:002024-02-25T12:24:25.042+01:002187. Nobody can see the trouble I see, nobody knows my sorrow<p style="text-align: center;"><b><u><span>Podkład:</span> </u></b><i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=fgmpWkUcpjo" target="_blank">Skillet - Not gonna die</a></i></p><p style="text-align: center;"><i><br /></i></p><p>Tułał się po tym wielkim świecie już ponad pięć długich lat, mając nadzieję, że pewnego pięknego dnia na jego drodze stanie ktoś, kto będzie w stanie zaakceptować jego odmienność. I nie miał tu bynajmniej tylko na myśli tej seksualnej, w której tak wielki grzech widziała jego familia, bo z tą kwestią zaczął się chyba powoli godzić. Jeszcze może nie w pełni akceptować, na to wciąż było za wcześnie, bo przez głowę nadal zdecydowanie za często przelatywały mu obrazy z rodzinnego domu i pełne nienawiści słowa, którymi był tam z tego powodu dość regularnie obdarzany, zwłaszcza wtedy, gdy jego bliskim wydawało się, że znajdował się poza zasięgiem słuchu, ale przynajmniej udało mu się w końcu pogodzić z nią na tyle, że przestał się bać do niej przyznawać w wywiadach. A to należało przecież uznać za duży krok naprzód. Jasne, nadal zdarzały mu się takie dni, podczas których najchętniej zamknąłby się samotnie w pokoju, by spokojnie odejść z tego okrutnego globu, ale ostatnim czasy było ich znacznie mniej niż na początku. Może za sprawą szwendającego się stale za nim młodszego brata, który przed paroma miesiącami także przyjechał do Nowego Jorku, by... No właśnie, dlaczego ? Choć sam Nuño powtarzał uparcie, że po prostu się za nim stęsknił, Nick w żaden sposób nie mógł w te słowa uwierzyć. Nie widzieli się odkąd opuścił dom ciotki mając zaledwie siedemnaście wiosen, więc czemu nagle akurat teraz chłopaka miałoby ruszyć sumienie ? Nie widział w tym większego sensu. Nic więc chyba dziwnego, że próbował się go pozbyć ze swojego otoczenia na wszystkie możliwe sposoby, a uznawszy, że misja ta jest raczej niewykonalna, zwyczajnie zaczął spędzać coraz więcej godzin poza mieszkaniem. Minusem tej dziwnej sytuacji z całą pewnością był fakt, że liczne przemyślenia, które go wówczas nawiedzały skłoniły go do stwierdzenia, iż styl życia, który prowadzi od października już go w pełni nie satysfakcjonuje. Tym bardziej, że teksty piosenek, które tworzył od ponad roku tak naprawdę coraz mniej pozwalały mu wyrazić jego aktualny stan emocjonalny, co z kolei sprawiało, że po raz kolejny w swoim życiu stawał się coraz bardziej drażliwy. Tak, wydarzenia ostatnich dwóch tygodni uświadomiły to nawet jemu, zaś obserwacje, które zdążył do tej pory poczynić na temat reakcji swojego organizmu pozwoliły mu wysnuć jasny wniosek, że jeśli natychmiast nie zdecyduje się czegoś zmienić, znowu zacznie z uporem maniaka pchać się prosto w ramiona śmierci. </p><p>Głównie z tego powodu po dzisiejszym skończonym koncercie wraz z pozostałymi członkami <i>Moon Ghosts</i> zaszył się w garderobie znajdującej się na tyłach klubu z mocnym zamiarem obwieszczenia im, że w następną trasę będą musieli niestety ruszyć bez niego. Miał bowiem serdecznie dość bycia traktowanym niczym jakiś feralny element krajobrazu pośród doskonale zgranego otoczenia. </p><p>- Żartujesz <i>Porto </i>?! - Gdy Finlandczyk wyrzucił z siebie to ciężkie wyznanie, frontman grupy obdarzył go takim spojrzeniem, jakby przed chwilą ktoś oświadczył mu, że ziemię najechali Kosmici. - Chyba nie chcesz nam teraz powiedzieć, że po dwóch i pół roku wspólnego grania masz zamiar wrócić do śpiewania solo w jakiś podrzędnych pubach albo na domówkach ? - Jak zwykle, gdy się denerwował, przerzucił swe długie, gęste włosy przez plecy. </p><p>- Przykro mi, ale nie, zresztą po co wam taki tekściarz jak ja skoro i tak uznajecie, że moje oryginały są do niczego i niemal za każdym razem każecie mi je przerabiać ?! - On również wszedł na wyższy poziom poirytowania. </p><p>- A pomyślałeś może jak bardzo ostudzi to twoją karierę ? </p><p>- Ale przynajmniej będę mógł znowu bez pozwolenia jakichś dupków wyrażać siebie. - Odparł, na odchodne mocno trzaskając drzwiami. </p><p><br /></p><p>***</p><p><br /></p><p>Cytat w nagłówku pochodzi z książki pt. <i>Catatan Seorang Demonstran</i> autorstwa Soe Hok Gie. </p>Axolotl http://www.blogger.com/profile/12823979409484221456noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-70621067313946669642024-02-14T21:00:00.009+01:002024-02-18T01:09:20.922+01:00[KP] There's something wrong in the village
<div style="margin:20px 40px;padding:4px;background-color: #cbcbcb;background-image: url('https://www.transparenttextures.com/patterns/exclusive-paper.png'); border: 2px solid #757167;width:450px;outline: 3px solid rgba(191,190,185,0.5);">
<style type="text/css">
.puff img { -webkit-transition: opacity 1s linear; -moz-transition: opacity 1s linear; -ms-transition: opacity 1s linear; -o-transition: opacity 1s linear; transition: opacity 1s linear; margin:0;padding:0; }
.zdj01, .puff:hover .zdj02 { -webkit-opacity: 1; -moz-opacity: 1; opacity: 1; } .puff:hover .zdj01, .zdj02 { -webkit-opacity: 0; -moz-opacity: 0; opacity: 0; } h3.post-title, h3.post-title a {overflow:hidden !important;} </style>
<div class="puff" style="outline:1px solid #eeeeee;height: 563px;">
<img class="zdj01" src="https://i.postimg.cc/HsxfBQsW-/01.jpg" style="position: absolute;" width="450" height="562" /> <img class="zdj02" src="https://i.postimg.cc/c4bPjrrR/02.jpg" width="450" height="562" />
</div>
<a href="https://new--york--city.blogspot.com/2022/02/blog-post_11.html" title="DODATKOWE INFORMACJE">
<div style="position:absolute;top:595px;left:420px;color:#a65f5d;background: #b3b4ae;width:40px;
height: 40px;border-radius: 50%;border:2px solid #dddddd;outline:1px solid rgba(201,159,157,0.5)">
<div style="position:absolute;top:7px;left:10px;font-size:20px;color: #B77E7D !important;"><i class="cp cp-heart" style="color:#B77E7D"></i></div></div></a>
<div style="position:absolute;top:617px;left:65px;color:#a65f5d;background: rgba(201,159,157,0.5);width:355px;
height: 1px;"></div>
<div style="background: #dedede;outline:1px solid #eeeeee;">
<div style="padding-left:40px;padding-top:10px;font: 34px Petit Formal Script;font-weight: 400;color: #444444">Salvina Camero</div>
<div style="padding-left:32px;font: 10px Roboto Condensed !important;">RYSOWNIK POLICYJNY NYPD — W NOWYM JORKU NA STAŁE OD 01.2024 </div>
<div style="text-align:justify;padding:20px 10px 10px 10px;color: #444444;">Grzebie w głowach świadków, dociera do dziesiątek informacji i setek uczuć, a potem składa z nich twarze – kawałek po kawałku, rysując czyjeś życie zaledwie w kilka godzin. Przygląda się ludziom, uważnie ich słucha i bada reakcje, a potem łagodnie się uśmiecha, gdy dostrzega, że powstający rysunek pasuje do tego, co mówią. Z wyrozumiałością im dziękuje, zwykle za odwagę, którą w sobie noszą, ale i za poświęcenie, gdy starają się przywołać z pamięci drobne szczegóły, pomimo że nie wiedzą, iż w słońcu twarz wygląda inaczej, niż po zmroku, a rysowany właśnie portret jest już którymś z kolei i może wcale nie ostatnim. Daje z siebie wszystko, a nawet wiele więcej, bo dobrze wie, że od tego, czy odpowiednio dobierze kolor oczu do kształtu uszu, zależy, czy przestępcę dosięgnie ręka sprawiedliwości. Jest wrażliwa, ale niezłomna i chyba naprawdę dzielna jak na kobietę, która nie zrezygnowała, mimo że pewnego razu, będąc ołówkiem w dłoniach świadka w sprawie o gwałt, narysowała portret własnego partnera.</div>
</div>
</div>
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com">
<link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css2?family=Nunito:ital,wght@0,200..1000;1,200..1000&family=Oswald:wght@200..700&family=Petit+Formal+Script&family=Roboto+Condensed:ital,wght@0,100..900;1,100..900&display=swap" rel="stylesheet"><script src="//pull.cappuccicons.com/cpf.js"></script>
<script type="text/javascript">
function ne(o){
if(document.getElementById(o).style.display=='') document.getElementById(o).style.display = 'none';
else document.getElementById(o).style.display='';
}
</script>
<div onclick="ne('klik')" style="cursor:pointer;margin-left:50px;">
<span style="">
<i class="cp cp-heart" style="color:#B77E7D"></i></span></div>
<div id="klik" style="display: none;"><div style="text-align:justify;">
Witamy się ciepło! Już kiedyś tutaj byłyśmy. W tytule: <a href="https://www.youtube.com/watch?v=tilsrO-3gcQ">Wrabel</a>, na zdjęciach: Julia Knezevic. Można kontaktować się z nami na mailu: sound.of.surviving@gmail.com
</div></div>Mavıhttp://www.blogger.com/profile/12696506507480991259noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-77257747804387929182024-02-12T09:33:00.000+01:002024-02-12T09:33:10.826+01:00[KP]<!--HTML-->
<div align="center">
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Quicksand&display=swap" rel="stylesheet"></link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Satisfy&display=swap" rel="stylesheet"></link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Dancing+Script&display=swap" rel="stylesheet"></link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Poppins&display=swap" rel="stylesheet"></link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Open+Sans&display=swap" rel="stylesheet"><link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Raleway&display=swap" rel="stylesheet"></link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Ibarra+Real+Nova&display=swap" rel="stylesheet"><link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Josefin+Sans&display=swap" rel="stylesheet"></link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Crimson+Text&display=swap" rel="stylesheet"></link>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=EB+Garamond&display=swap" rel="stylesheet"></link>
<div style="background-image: url("https://image.freepik.com/foto-gratis/fondo-textura-marmol-dorado_1390-928.jpg"); opacity: 05.; width: 530px;">
<div style="background-color: #313552; opacity: 1; border-left: 0px solid #000; border-right: 0px solid #000; font-size: 14px; margin-left: 15px; margin-right: 15px; padding: 0px; width: 500px;">
<div align="center">
<div style="background-image: url("https://image.freepik.com/foto-gratis/fondo-textura-marmol-dorado_1390-928.jpg"); opacity: 0.8; color: #2C2F49; font-family: 'Dancing Script', cursive; font-size: 22px; letter-spacing: 1px; line-height: 30px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 1px #484b38; width: 500px;">
Labores pariunt honores</div>
</div>
<div align="center">
<div style="background-color: #002A54; color: #002A54; font-size: 1px; letter-spacing: 1px; line-height: 5px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 1px #181818; text-transform: normal; width: 500px;">
end</div>
<img src="https://i.postimg.cc/fRx5CYTz/BF.jpg" style="margin-left: -9px; margin-top: -9px; text-algin: center; width: 501px;" /><br />
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="color: white; font-family: 'Dancing Script', cursive; font-size: 38px; left: 0px; letter-spacing: 5px; text-shadow: 1px 2px 2px #524b48; margin-top: -20px; ">
Bridget Mahoney</div>
<div style="background-color: #23253A; color: #23253A; font-size: 20px; letter-spacing: 0px; line-height: 49px; margin-left: 0px; margin-top: -50px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 0px #9b8a80; width: 500px;">
.</div>
<div style="background-color: #76918A; color: #76918A; font-size: 1px; letter-spacing: 1px; line-height: 1.5px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 1px #181818; text-transform: normal; width: 500px;">
end</div>
<div align="center">
<div style="background-color: #313552; color: #EADCC9; font-family: 'EB Garamond', serif; font-size: 14px; height: 440px; letter-spacing: 1px; line-height: 24px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; overflow: auto; padding: 8px; text-align: justify; text-shadow: 0px 0px 0px #484b38; width: 444px;">
</br>
Rutyna pomaga jej przejść dzień po dniu i nie pogubić się w szaleństwie Wielkiego Jabłka. Mieszka w Nowym Jorku od niedawna i daleko jej do odnalezienia spokoju lub wychwycania rytmu tego miasta. Stara się nie utonąć, a stały plan dnia jest pewnym kręgosłupem na tej ścieżce. Jak zatem wygląda jej dzień?
</br>
</br>
Wstaje, ubiera się w sportowe ciuchy, bierze wodę i idzie pobiegać. Wraca. Walczy o wolną kabinę we wspólnej dla wszystkich lokatorów łazience. Szykuje się do pracy i dociera zawsze na chwilę przed czasem. Potem zagłębia się w obowiązkach aż do lunchu. Potem powrót i praca. Wreszcie wieczór poświęca na przyjemności lub pozafirmowe zadania. A jednym z nich jest? Odwiedzanie młodszej siostry z polecenia tej starszej. I tak mija dzień po dniu.
</br>
</br>
Rutyna jest bezpieczna. Pomocna. Rutyna nie wymaga skoku na głęboką wodę. W końcu.... rutyna to nie miłość, prawda?
</div>
</div>
</br>
</br>
<div style="background-color: #EADCC9; color: #EADCC9; font-size: 1px; letter-spacing: 1px; line-height: 5px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 1px #181818; text-transform: normal; width: 440px;">
end</div>
<div style="background-image: url("https://image.freepik.com/foto-gratis/fondo-textura-marmol-dorado_1390-928.jpg"); opacity: 0.98; color: #2C2F49; font-family: 'Dancing Script', cursive; height: 25px; letter-spacing: 1px; font-size: 27px; left: 0px; margin-top: 0px; text-shadow: 1px 2px 2px #524b48; width: 448px;">
<a href=" " target="_blank">relations</a> ✵ <a href=" " target="_blank">stories</a> ✵ <a href="" target="_blank">my past</a></div>
<div style="background-color: #EADCC9; color: #EADCC9; font-size: 1px; letter-spacing: 1px; line-height: 5px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 1px #181818; text-transform: normal; width: 440px;">
end</div>
</br>
<div style="background-color: #313552; color: #EADCC9; font-family: 'EB Garamond', serif; font-size: 14px; height: 70px; letter-spacing: 1px; line-height: 24px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; overflow: auto; padding: 8px; text-align: justify; text-shadow: 0px 0px 0px #484b38; width: 350px;">
rocznik 94' ✵ środkowa siostra ✵ pracownica biurowa w firmie deweloperskiej ✵ kredyt studencki na głowie ✵ wynajmuje pokój </div>
</br>
<div style="background-color: #B8E2D7; color: #B8E2D7; font-size: 1px; letter-spacing: 1px; line-height: 1.5px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 1px #181818; text-transform: normal; width: 500px;">
end</div>
<div style="background-color: #EADCC9; color: #EADCC9; font-size: 1px; letter-spacing: 1px; line-height: 5px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 1px #181818; text-transform: normal; width: 500px;">
end</div>
<div style="background-color: #B8E2D7; color: #B8E2D7; font-size: 1px; letter-spacing: 1px; line-height: 1.5px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 1px #181818; text-transform: normal; width: 500px;">
end</div>
</div>
</div>
<div align="center">
<div style="background-image: url("https://image.freepik.com/foto-gratis/fondo-textura-marmol-dorado_1390-928.jpg"); opacity: 1; color: white; font-family: "satisfy" , cursive; font-size: 1px; letter-spacing: 1px; line-height: 10px; margin-left: 0px; margin-top: 0px; text-align: center; text-shadow: 0px 0px 1px #484b38; width: 500px;">
</br>
.</div>
</div>
</div>
</div>
Kartę sponsoruje Black Dreamer (z moimi nieudanymi poprawkami).
Gdyby ktoś potrzebował, to mój mail: tsubasakapitan@gmail.com.El Enahttp://www.blogger.com/profile/16313309126983586110noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-40219975723106310942024-02-11T01:17:00.000+01:002024-02-11T01:17:01.164+01:00[KP] During the day, I'll be alright, but it's a different story at night<div style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-r4Z8R9craRTQV6adMEsjmYaLIcbNcABtjrBc4R9KJt0XU2aIgfSO_Qwjh3hU4drw-Aumh6I1pb53Or_fqXqRqPHhQ9QHPHtCd-YrKEzmoBUHm1CpkPpKt0ORoCqTk4su9ISAlN9jLX3g3SmvDt1pngf3lG9brooKniAErkIGbtPW8kkfv5mpuIjDG2Y/s560/e7942df00abc4bd5b86e35b716007419.jpg"><img border="0" data-original-height="560" data-original-width="420" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-r4Z8R9craRTQV6adMEsjmYaLIcbNcABtjrBc4R9KJt0XU2aIgfSO_Qwjh3hU4drw-Aumh6I1pb53Or_fqXqRqPHhQ9QHPHtCd-YrKEzmoBUHm1CpkPpKt0ORoCqTk4su9ISAlN9jLX3g3SmvDt1pngf3lG9brooKniAErkIGbtPW8kkfv5mpuIjDG2Y/w480-h640/e7942df00abc4bd5b86e35b716007419.jpg" width="480" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-family: Satisfy; font-size: 50px;">Whitney Caroline James</span></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="font-size: xx-small;"><blockquote>28 września 1994, San Diego, Kalifornia — Córka kanadyjskiej lekkoatletki specjalizującej się w biegach sprinterskich oraz trenera tenisa z Meksyku — Podwójna mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro — Zdobywczyni dwunastu tytułów wielkoszlemowych w singlu oraz czterech w deblu — W latach 2015-2018 liderka rankingu WTA przez ponad sto tygodni — Jedna z najlepiej opłacanych sportsmenek na świecie — W mediach społecznościowych obserwuje ją ponad trzy miliony ludzi — Wdowa, samotnie wychowująca czteroletnią córkę — Prowadzi własną dobrze prosperującą firmę ethereal, w którą zainwestowała niemal wszystkie pieniądze zarobione w trakcie kariery — luksusowy butik, sklep z odzieżą i obuwiem sportowym (ethereal athletics), a niedawno stworzyła też linię kosmetyków (ethereal beauty) — Mówi biegle po angielsku, francusku oraz hiszpańsku</blockquote></span></i></div>
<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: trebuchet;"> </span></div>
<div style="background: transparent; height: 185px; margin-left: 0px; overflow: scroll; padding: 0px 10px; position: relative; text-align: justify; width: 567px;">
Powstała w wyniku krótkiego, niezobowiązującego romansu, który pierwotnie nigdy nie miał skończyć się małżeństwem. Nic więc dziwnego, że po ślubie zawartym bardziej z obowiązku niż miłości, państwo Barrera nawet nie żyli pod jednym dachem. Whitney wraz z matką mieszkały w Solana Beach, podczas gdy ojciec pracował w klubie w Rancho Santa Fe. Mimo to utrzymywał żonę, regularnie widywał się też z córką. Skoro już się pojawiła, postanowił zrobić z niej użytek i wychować ją na wielką tenisistkę.
W piąte urodziny tata po raz pierwszy zabrał ją ze sobą na kort tenisowy, dał rakietę oraz piłki i powiedział „Baw się dobrze”., podczas gdy on zajął się treningiem ze starszym o kilka lat chłopcem. Co jakiś czas tylko zerkał w kierunku córki, by zobaczyć, jak samodzielnie próbuje odbijać piłkę, naśladując ludzi dookoła. W drodze do domu Whitney zapytała ojca, czy może z nim przyjść też jutro oraz pojutrze. Zadowolony mężczyzna przytaknął, widząc w oczach dziewczynki blask podekscytowania. Połknęła haczyk. Jego plan zadziałał. Tego samego dnia Whitney oznajmiła matce, że chce zamieszkać z ojcem i uczyć się gry w tenisa. Ta, nie mając wiele do gadania, zgodziła się. Po raz pierwszy cała rodzina Barrera była w komplecie. Od tamtej pory Whitney i jej ojciec trenowali razem właściwie codziennie przez dwadzieścia lat.
Najpierw była znakomitą juniorką. Górowała wzrostem nad większością rówieśniczek, niszcząc je nie tylko wspaniałym serwisem, ale także doskonałym poruszaniem się po korcie, a dzięki nieprzeciętnej urodzie mogła liczyć na wsparcie sponsorów już na samym początku kariery. Luis Barrera pilnował, aby jego córka dostawała od mediów wystarczająco dużo zainteresowania. Starannie dbał o jej wizerunek. Jako piętnastolatka zadebiutowała zawodowym tourze i od razu sięgnęła po pierwszy tytuł, nie przegrywając ani seta. Przez amerykańskie media została okrzyknięta wielkim talentem. Niemal cała uwaga tenisowego świata zaczęła skupiać się właśnie na niej;"młodziutkiej ślicznotce, która może kiedyś zdominować kobiecy tenis".
Dwa tygodnie przed osiemnastymi urodzinami we wspaniałym stylu wygrała wielkoszlemowy US Open, pokonując wiele uznanych zawodniczek. W jeden wieczór stała się międzynarodową gwiazdą, współpracującą z największymi markami. Wówczas poznała Prestona Jamesa, który cztery lata później został jej mężem, a następnie trenerem od przygotowania fizycznego.
Na kolejny duży sukces musiała czekać aż do Wimbledonu w 2014 roku, który wygrała niespodziewanie po długiej batalii w finale.
W następnych latach nie miała sobie równych na światowych kortach, zdobywając tytuł za tytułem, w tym dwa złote medale olimpijskie.
Ostatnie turniejowe zwycięstwo osiągnęła w 2019 roku, wygrywając US Open po raz czwarty.
W listopadzie 2019 roku, wracając do domu z turnieju WTA Finals, państwo James mieli tragiczny wypadek samochodowy. Preston zginął na miejscu, natomiast Whitney została poważnie ranna i w stanie krytycznym trafiła do szpitala. Przeszła kilka operacji ratujących życie, będąc utrzymywaną w śpiączce farmakologicznej ponad dwa tygodnie. Kiedy po wybudzeniu dowiedziała się, że jej mąż nie żyje, a kariera dobiegła końca, załamała się kompletnie. Dwie najważniejsze rzeczy w jej życiu, zostały jej brutalnie odebrane w zaledwie jeden wieczór. Później odkryła, że jest w ciąży. Lekarze byli w szoku, że dziecko przeżyło.
Przeszła długą i skomplikowaną rehabilitację, która pozwoliła jej ponownie stanąć na nogi. Niestety o powrocie do wyczynowego sportu nie było mowy. Została zmuszona do definitywnego zakończenia kariery w wieku zaledwie dwudziestu pięciu lat.
Po tym jak na świat przyszła zupełnie zdrowa Sloane Miracle James, mała niewinna istotka nieustannie przypominająca jej o stracie ukochanego, zaczęła topić smutki w alkoholu. Chroniczny ból uśmierzała silnymi lekami przeciwbólowymi. Pewnego dnia niewiele zabrakło, by doszło do kolejnej tragedii.
Dzisiaj Whitney od poniedziałku do piątku jest przykładną matką oraz szefową. A przynajmniej próbuje, bo nie zawsze jej to wychodzi. Każdego ranka zawozi córeczkę do przedszkola, a następnie kilka godzin ciężko pracuje, by dać Sloane życie, na jakie zasługuje. Wieczory spędzają razem w domu.
W piątki po południu zawozi małą do babci mieszkającej na Brooklynie, aby swobodnie przez dwa dni dać upust kumulującym się przez cały tydzień emocjom. Czasem w jakimś eleganckim klubie nocnym, czasem w domu.
Niedziela jest dniem przeznaczonym na powrót do szarej rzeczywistości i naładowanie baterii.</div><div style="text-align: center;"><a href="https://new--york--city.blogspot.com/2000/09/powazania.html">powiązania</a>|inne </div><div><span style="font-size: x-small;"> </span></div><div><span style="font-size: x-small;"><br /></span></div><div><span style="font-size: x-small;">Hej! Na początku chciałam zrobić odrobinę bardziej "fancy" kartę, ale okazało się, że mój plan nie ma racji bytu, więc postawiłam na prostotę, tak jak lubię. Nie jest idealnie, jednak na nic lepszego mnie nie stać, haha. Mam za to nadzieję, że moja pani się przyjmie. Szukamy wszystkiego, w zasadzie: fanów, antyfanów, przyjaciół, wrogów, współpracowników, kochanków. Cokolwiek wpadnie do głowy. Chętnie oddam też jedną(być może więcej) panią z zakładki, a w razie czego zapraszam na maila: prokrastynacjaa21@gmail.com. Kartę sponsorują: </span><span style="background-color: white; color: #202124; text-wrap: nowrap;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;">Marilhéa Léa Peillard oraz Beth Crowley. </span></span></div><div><span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>prokrastynacjaahttp://www.blogger.com/profile/02809691793128385376noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-64590156169290013422024-02-01T00:00:00.001+01:002024-02-01T00:00:00.131+01:00Lutowa lista obecności<div class="listaobecnosci">
<div class="treść">
<center>Czas na lutową listę obecności, która będzie trwać:</center><br />
<center><h7>od 1 lutego do 5 lutego, do godziny 23:59</h7><center><br />
<ol><li>
Na listę obecności zobowiązani są wpisać się wszyscy autorzy, którzy chcą pozostać na blogu. Proszę o wpisywanie się z <b>zalogowanego konta, podając imię i nazwisko postaci oraz, jeśli nie zostało to jeszcze zawarte w odpowiednich zakładkach, wykorzystywany wizerunek oraz wykonywany zawód wraz z przypisanym sektorem</b>. </li>
<li><b>Osoby przebywające na urlopie nie muszą wpisywać się na listę obecności</b>, jeśli jednak macie taką możliwość, jak najbardziej możecie dać znać, że jesteście. <b>Z kolei osoby, których urlop kończy się w trakcie trwania listy obecności, muszą się na nią wpisać</b>.</li>
<li>Na listę obecności muszą wpisać się też autorzy, którzy dołączą na bloga w trakcie jej trwania.</li>
<li>Jeśli zaistnieje taka potrzeba, listę obecności można zasłonić kartą postaci lub postem fabularnym.</li>
<li>Karty postaci autorów, którzy nie wpiszą się na listę obecności, zostaną przeniesione do wersji roboczych i będą widnieć tam do <b>10 lutego włącznie</b>. Po upływie tego terminu karty wraz z mailem zapewniającym dostęp do bloga zostaną usunięte.
</li></ol></center></center></div>
</div>Mama Muminkahttp://www.blogger.com/profile/16775871047345040604noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-24556993549557068192024-01-31T08:15:00.002+01:002024-01-31T08:15:12.736+01:00[KP] Are you satisfied? Love's the death of peace of mind<center>
<div class="karta">
<div style="left: -38px; margin-top: 0px; position: relative; width: 616px;"><img src="https://64.media.tumblr.com/657438d89d8b8caa63671a9b67c8ba99/e1e72a935160ee93-d1/s640x960/48b5b01bb90269f9afc1b418761dd20e4d01a6c0.jpg" style="padding: 0px;" width="301" /><img src="https://64.media.tumblr.com/7dfa398d73469dc3057145086664b24c/2d8a8942d9c185b6-64/s1280x1920/eb84e767e3625a731e9f8fc6ec2288d9af4e969a.jpg" style="left: -2.5px; padding: 0px; position: relative;" width="301" /></div>
<div style="font-family: 'Playfair Display SC', serif; font-size: 50px; margin-bottom: -10px; text-shadow: 1px 1px 0px black; color: #727272;">samael rivers</div><br /><br>
<img src="https://64.media.tumblr.com/81efc085c7c9bc08969fc7c176fdf135/e1e72a935160ee93-5e/s1280x1920/e987b9f33eca06f1c219ef3c26e12f06de6f62f2.pnj" width="60px" />
<div style="font-size: 10px; line-height: 0px; opacity: 0.4; position: relative; top: -50px;">——————————————— ———————————————</div>
<br />
<div style="font-size: 11px; text-transform: uppercase; font-family: 'Arsenal', sans-serif; width: 486px; letter-spacing: 0px; text-align: justify;">właśc. <i><b>samael crimson rivers</b></i> || urodzony 21.06.1999, w marysville, w stanie nevada || dla większości sam, dla wybranych sammy, dla zespołu <i>babygirl</i> || w nowym jorku od prawie siedmiu lat || wraz z przyjaciółką wynajmuje niewielkie mieszkanie w queens || współzałożyciel, jeden z wokalistów i gitarzystów zespołu <i><b>black moth</b></i>, tworzącego głównie muzykę metalową, który w ostatnim roku szybko przybrał na popularności || syn krawcowej i właścicielki małej marki ubraniowej, zajmującej się modą gotycką; ojca nigdy nie poznał || muzyką pasjonował się od zawsze: już jako dziecko organizował koncerty na podwórku, na które zapraszał wszystkich sąsiadów || dwa metry wzrostu, zawadiackie uśmiechy, flirty i potrzeba bycia w centrum uwagi || tatuaże, kreski na oczach, łańcuchy i perłowe kolczyki || zachłannie spija adorację i uwielbienie z ust fanów || beznadziejny romantyk – w tłumie obcych szuka tej wyjątkowej osoby, która dotknie go w sposób, w jaki nikt inny nigdy nie dotknął || boi się, że już tę osobę znalazł i zmarnował swoją szansę || dusza obnażona w każdym słowie, które wypływa z jego ust || <a href="https://new--york--city.blogspot.com/2000/01/black-moth.html"><i><b>black moth</b></i></a> || <a href="https://new--york--city.blogspot.com/2000/01/powiazania.html"><i><b>powiązania</b></i></a>
</div><br/><br/>
<div style="text-transform: lowercase;font-size: 11px;"><i><b>You're in the walls that I made with crosses and frames<br>
Hanging upside down<br>
For granted, in vain, I took everything<br>
I ever cared about</b></i></div><br/><br/>
<div style="width: 486px; text-align: justify;">
Pot spływa mu po twarzy, a serce próbuje wyrwać z piersi. Ostatnie nuty piosenki wybrzmiewają jeszcze, i zawieszone w powietrzu wypełniają mu płuca. Świat zatrzymuje się na zaledwie sekundę – i Sammy zastyga wraz z nim niczym figura woskowa, i pozwala muzyce odpłynąć.<br>
Cisza nie trwa długo – zaraz powietrze przecinają krzyki, brawa, piski. Świat znów się porusza, i Sammy chwieje się – jego odrętwiałe kończyny potrzebują chwili, by odzyskać sprawność. Ktoś łapie go za ramię – Misa, albo Tristan, albo Luca, to nie ma znaczenia – i Sammy uśmiecha się: bo <i>nic się nie stało, dobrze się czuje, musi jedynie złapać oddech.</i><br>
Kiedy schodzi ze sceny, mija szczątki samego siebie – zakrwawiony zlepek ubrań, kości, rozszarpanych mięśni i słów ostrych jak brzytwa. Nie patrzy na nie – wystarczy, że doskwiera mu ból w piersi, pustka pulsująca żalem i osoczem. Nie czuje się, jak ten sam człowiek, który przed sekundą śpiewał; ale Samael, który schodzi ze sceny, nigdy nie był tym samym, który na nią wchodził.<br><br>
Wie, że to nie koniec – bo teraz zaczyna się nowy taniec, pełen ciał ocierających się o jego, dłoni błądzących po ubraniach i skórze. W całym tym otępieniu łatwo jest zatracić się w muzyce – obcej i odległej, zostawiającej słodki posmak na ustach. I Sammy tańczy – gubi się w tłumie, w basie wprawiającym w drżenie każdą jego komórkę. Pozwala ludziom zbliżyć się bardziej i bardziej, aż sam nie wie, gdzie kończy się jego ciało, a zaczyna kolejne.<br>
Kiedy nastanie nowy dzień, niewiele będzie pamiętał; tylko to odrętwienie, wciąż owinięte wokół płuc, wplecione między żebra ciemnoniebieską nicią. I Sammy uśmiechnie się do osoby, u boku której się obudził, i założy śmierdzące potem i alkoholem ubrania.<br>
I kiedy wróci do mieszkania, siądzie przy biurku i zacznie pisać; pojedzie na próbę i zacznie śpiewać; wejdzie na scenę i wyrwie sobie serce – <i>jeszcze raz, i kolejny, i jeszcze jeden.</i>
</div><br/><br/><br>
<div style="font-size: 9px; text-align: justify; width: 486px;">
Dzień dobry! Kartę sponsorują Jacob Elordi i Bad Omens. W zakładce Black Moth specjalnie przygotowana playlista, żeby nieco przybliżyć ich klimaty; w powiązaniach członkowie zespołu do przejęcia, jeśli są jacyś chętni. Wraz z Sammym szukamy wszystkiego: przyjaźni, nienawiści, one night standów, może jakiejś miłości? On niby jest beznadziejnie zakochany, ale kto wie, może w końcu znajdzie sobie nowy obiekt westchnień (płeć obojętna). ;) Kontakt do mnie: rustinyourveins@gmail.com<br>
</div>
</div>
</center>
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com">
<link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css2?family=Arsenal&family=Khand:wght@300&family=Splash&display=swap" rel="stylesheet">
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com">
<link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css2?family=Playfair+Display+SC:ital@1&display=swap" rel="stylesheet">
<script src="//pull.cappuccicons.com/cpf.js"></script>
<style>
.karta i {color: #026994;}
</style>Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-76883754175205870882024-01-14T01:08:00.002+01:002024-01-24T23:08:21.727+01:00[KP] Dani Hasson<center>
<div class="hover">
<img src="https://i.imgur.com/WOWYgXz.jpg" class="image">
<div class="overlay"></div>
</div>
<div class="dani">Dani Hasson</div>
<div class="dani-opis">Trzydziestoletni irlandzki imigrant, przybyły przeszło 10 lat temu do NYC na stypendium studenckim. Urodzony i wychowany w malutkim Dingle, z którego uciekł w poszukiwaniu lepszych perspektyw. Kryptogej i były redaktor naczelny działu kulturowego w New York Timesie. Niegdyś wierzył w amerykański sen, dziś budzi się z nowojorskiego koszmaru jako złota rączka bez stałej pracy, z dwójką małych córeczek i z żoną na utrzymaniu.</div>
</center>
<div class="dani-txt">Jest statkiem rozbitym na morzu marzeń, wywleczonym na brzeg nowojorskiej dżungli, której granic nie chce już poznawać. Palmą niepoukładania, rzucającą cień enigmy na przystojną, choć zmęczoną pracą twarz. Drzazgą we własnej egzystencji, utkwioną boleśnie pod maską napiętej przez milczenie skóry. <br><br>
Jest tego rodzaju ciszą na morzu pasywności, która czasem niepokoi, i za której tarczą kryje pragnienia, uczucia lub potrzebę bliskości z kimś, kogo mógłby <i>prawdziwie</i> pokochać.<br><br>
(Na to sobie nigdy nie pozwolił).<br><br>
Jest obłokiem melancholii, skroplonym w deszczach udawanej pokory. Pienistą falą, do niedawna płynącą zgodnie z nurtem korporacyjnego życia. Przede wszystkim jednak pozostaje wirem wściekłości, zamkniętym w puszce Pandory, której do dziś nie odważył się otworzyć.</div>
<div class="dani-kom">___<br><br>
Szukam pociągających wątków z naręczem emocji lub z wartką dynamiką gry. Nie łudzę się, że znajdę żonę na wątek bez miłości, ale jeśli ktoś jest na tyle szalony, by się skusić, to zapraszam. Nie jestem demonem szybkości, ale piszę starannie. Ja nie gryzę (Dani tylko czasem w łóżku). Kontakt: imprison.men@gmail.com</div>
<style>
@import url('https://fonts.googleapis.com/css2?family=Instrument+Serif&display=swap');
@import url('https://fonts.googleapis.com/css2?family=Oswald&display=swap');
.dani-txt {
margin-left: 80px;
margin-right: 80px;
margin-top: 15px;}
.dani {
font-family: 'Oswald', sans-serif;
font-size: 60px;
text-transform: uppercase;
margin-bottom: -15px;
letter-spacing: -5px;
background: -webkit-linear-gradient(#F3F3F3, #026994);
-webkit-background-clip: text;
-webkit-text-fill-color: transparent;
position: relative;
}
.dani-opis {
position: relative;
font-size: 11px;
width: 390px;
height: auto;
background: #f3f3f3;
border: 0.5px solid #e5e5e5;
padding: 12px 12px 10px 12px;
border-radius: 5px;
text-align: justify;
}
.dani-foto {
padding: 0px;
width: 536px;
height: 620px;
border-radius: 5px;
background-image: url(https://i.imgur.com/WOWYgXz.jpg);
background-size: cover;
background-repeat: no-repeat;
transition: all 2.5s;
-moz-transition: all 2.5s;
-webkit-transition: all 2.5s;
-o-transition: all 2.5s;
}
.dani-kom {
margin-top: 15px;
font-size: 10px;
}
.image {
display: block;
border-radius: 5px;
width: 536px;
height: 714px;
}
.overlay {
top: 0;
bottom: 0;
left: 0;
right: 0;
position: absolute;
height: 714px;
width: 536px;
opacity: 0;
border-radius: 5px;
transition: all 1s ease;
-moz-transition: all 1s;
-webkit-transition: all 1s;
-o-transition: all 1s;
background-image: url(https://i.imgur.com/ytDV50J.png);
background-size: cover;
background-repeat: no-repeat;
}
.hover:hover .overlay {
opacity: 1;
}
.x {
color: #EDFFF9;
}
</style>
prisonerhttp://www.blogger.com/profile/14514172309014948250noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-21065565082828009072024-01-06T23:53:00.000+01:002024-01-06T23:53:32.174+01:00[KP] Lord, what fools these mortals be!<div class="MM026"><div class="MM026-img" style="background-image: url(https://i.pinimg.com/564x/52/ad/85/52ad85db0932d22a90c22b11bad06bf5.jpg);"></div><div class="MM026-txt">
<div class="MM026-dd"><span><b></b>Nova Blanchfield</span>
<span><b></b>10 lutego 1997</span>
<span><b></b>26 lat</span>
<span><b></b>Początkujący aktor teatralny</span>
<span><b>Urodzony w Liverpoolu, od blisko roku mieszka w Nowym Jorku. Wynajmuje pokój w przerobionej na mieszkanie suterenie. </b></span>
<div><div></div>Miał czternaście lat, gdy pierwszy raz zobaczył <i>Sen nocy letniej</i> na deskach teatru i stwierdził, że w przyszłości musi zostać aktorem. Być może miało to coś wspólnego z faktem, że aktor grający Oberona był absurdalnie przystojny, a Nova, jak większość nastolatków, był wyjątkowo kochliwy, jednak fakt pozostał faktem, a miłość do sztuki aktorskiej na stałe zagnieździła się w jego sercu. Przez kolejne lata dążył do swojego celu, chciał występować na scenie, przeżywać kolejne przygody, nawet, jeśli robił to jedynie przez postaci, w które się wcielał. Rodzice patrzyli na to przez palce, wierząc, że <i>to jedynie taka faza</i>, a gdy przyjdzie co do czego, Nova dokona właściwego wyboru.
</br><br> Niestety, nie wzięli pod uwagę tego, że ich najstarszy syn ma niesamowity talent do podejmowania niewłaściwych decyzji. Tak było od dziecka. W grach losowych zawsze wybierał przegrane opcje, przyjaźnił się z najgorszymi rozrabiakami, a gdy dorósł do odpowiedniego wieku, zaczął umawiać się jedynie z niewłaściwymi mężczyznami, do których ma naprawdę koszmarny gust. Wybór <i>niestabilnej, uzależnionej od szczęścia</i> ścieżki kariery z pewnością nie powinien był zdziwić jego najbliższych, a jednak, nigdy do końca tego nie przeboleli, choć w końcu nauczyli się robić dobrą minę do złej gry. <i>Novy po prostu się nie kwestionuje. To i tak nie ma sensu. I tak do niego nie dotrzesz</i>. </br><br> Znajomi mówią, że należy do osób o charakterze golden retrievera. Możliwe, że coś w tym jest, bo Nova ma zdecydowanie zbyt wiele energii, którą pożytkuje, szukając sobie co rusz nowego hobby. Robił już chyba wszystko, malował, rysował, szydełkował, pisał wiersze, a w domu rodzinnym zajmował się nawet rzeźbieniem w drewnie, choć żadna z tych rzeczy nie zdołała wciągnąć go na dłuższą metę. Kocha ludzi, najlepiej czuje się w czyimś towarzystwie. Strasznie dużo gada i rzadko myśli głębiej, nim podejmie jakąś decyzję. Stara się też mieć pozytywne podejście do życia. Wciąż powtarza, że z zamartwiania się jeszcze nigdy nikomu nie przyszło nic dobrego. Zresztą, tak jest po prostu łatwiej iść przez życie. </br><br> Aktualnie próbuje odnaleźć się w Nowym Jorku, przestać zachowywać się jak turysta, ale wciąż robi sobie selfie za każdym razem, gdy znajdzie się na Times Square. Namiętnie korzysta z aplikacji randkowych, <i>bo przecież szuka tam jedynie przyjaciół</i>. Adoptował też kota, który od kilku miesięcy wciąż czeka na nowe imię. . </br></div>
<div><div>Odautorsko: </div>Trochę nie blogowałam, trochę zardzewiałam, ale mam ogromną ochotę trochę popisać. <br>Kod <a href="https://emmescodes.tumblr.com/day/2020/08/14/">stąd</a>, kartę trochę recyklinguję.</br> Przydadzą nam się przyjaciele i przyjaciółki, kochankowie, może współlokatorka lub współlokator? Nova z pewnością będzie świetnym współmieszkaczem. </div></div>
<div class="MM026-tt"><b></b><span class="th th-z-libra"></span></div>
</div></div><a class="miMM" href="https://emmescodes.tumblr.com/" title="Code by Emme">Emme</a><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?family=Special+Elite&family=Varela+Round&display=swap" rel="stylesheet"></link><link href="//dl.dropbox.com/s/vpi3f9s7nhpe7v7/honeybee.css" rel="stylesheet"></link><style>.MM026, .MM026 * { box-sizing: border-box; scrollbar-color: var(--mm-04) #0002 !important; scrollbar-width: thin; } .MM026 { --mm-01: #171919; --mm-02: #252729; --mm-03: #808286; --mm-04: #4f6f47; width: 480px; font: 10px Varela Round; background: var(--mm-01); color: var(--mm-03); margin: auto; display: flex; } .MM026 br { display: none; } .MM026-img { flex: 1; background-color: var(--mm-03); background-position: center; background-size: cover; } .MM026-txt { width: 300px; } .MM026-tt { display: flex; align-items: center; background: var(--mm-02); } .MM026-tt > b { flex: 1; padding: 4px 15px 0; font: 14px Special Elite; letter-spacing: 1px; } .MM026-tt > span { padding: 20px; background: var(--mm-04); font-size: 30px; color: var(--mm-02); } .MM026-dd { border: 20px solid transparent; height: 309px; overflow: auto; } .MM026-dd > span { display: block; border-bottom: 2px solid var(--mm-02); padding: 5px 5px 0; font: 14px Special Elite; text-transform: uppercase; } .MM026-dd > span:hover { color: var(--mm-04); } .MM026-dd > span ~ span { margin-top: 20px; } .MM026-dd > div > div, .MM026-dd > span > b { display: block; font: 8px Varela Round; letter-spacing: 3px; margin-bottom: 5px; text-transform: uppercase; } .MM026-dd > span:hover > b { color: var(--mm-03); } .MM026-dd > div { margin-top: 30px; text-align: justify; padding: 5px; } .MM026-dd > div > div { border-bottom: 2px solid var(--mm-02); margin: 0 -5px 5px; padding: 0 5px; } .MM026-dd > div br { display: block; margin: 5px; } .MM026 div::-webkit-scrollbar { width: 5px !important; height: 5px !important; background: #0002 !important; } .MM026 div::-webkit-scrollbar-thumb { background: var(--mm-04) !important; } .miMM { display: block; font: bold 10px Calibri; letter-spacing: 2px; text-align: center; transition: 0.5s; text-transform: uppercase; padding: 3px; color: #444; } .miMM:hover { letter-spacing: 3px; }</style>swarmkeeperhttp://www.blogger.com/profile/00812811422096209067noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-40858749945344048442024-01-01T00:00:00.003+01:002024-01-05T20:07:17.707+01:00Styczniowa lista obecności<div class="listaobecnosci">
<div class="treść">
<center>Czas na styczniową listę obecności, która będzie trwać:</center><br />
<center><h7>od 1 stycznia do 5 stycznia, do godziny 23:59</h7><center><br />
<ol><li>
Na listę obecności zobowiązani są wpisać się wszyscy autorzy, którzy chcą pozostać na blogu. Proszę o wpisywanie się z <b>zalogowanego konta, podając imię i nazwisko postaci oraz, jeśli nie zostało to jeszcze zawarte w odpowiednich zakładkach, wykorzystywany wizerunek oraz wykonywany zawód wraz z przypisanym sektorem</b>. </li>
<li><b>Osoby przebywające na urlopie nie muszą wpisywać się na listę obecności</b>, jeśli jednak macie taką możliwość, jak najbardziej możecie dać znać, że jesteście. <b>Z kolei osoby, których urlop kończy się w trakcie trwania listy obecności, muszą się na nią wpisać</b>.</li>
<li>Na listę obecności muszą wpisać się też autorzy, którzy dołączą na bloga w trakcie jej trwania.</li>
<li>Jeśli zaistnieje taka potrzeba, listę obecności można zasłonić kartą postaci lub postem fabularnym.</li>
<li>Karty postaci autorów, którzy nie wpiszą się na listę obecności, zostaną przeniesione do wersji roboczych i będą widnieć tam do <b>10 stycznia włącznie</b>. Po upływie tego terminu karty wraz z mailem zapewniającym dostęp do bloga zostaną usunięte.
</li></ol></center></center></div>
<br />
<div class="istotneinfo">
<center><h7>Wszystkiego co najlepsze <br />w nowym roku!</h7></center><br />
Korzystająz z okazji, pragnę Wam życzyć wszystkiego najlepszego w 2024 roku, w który mamy okazję wejść razem! Niech ten rok będzie jeszcze lepszy, niż poprzedni, pełen sukcesów oraz obfitujący w płynącą z życia satysfakcję. Niech nie brakuje Wam weny, a przede wszystkim czasu na pisanie, byście mogli tworzyć porywające historie spędzające sen z powiek. Z tego miejsca dziękuję również za Waszą nieustającą obecnosć! Nie zliczę, ile już lat jesteśmy razem i jestem wdzięczna za to stałe grono, które udało się tutaj zgromadzić. Dzięki Wam nadal mamy dla kogo tworzyć to miejsce i cieszę się, że NYC nieustannie Was do siebie przyciąga. Jak co roku, życzę sobie, by tak już pozostało ✨
</div>
</div>Mama Muminkahttp://www.blogger.com/profile/16775871047345040604noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-85311289938325993882023-12-30T12:40:00.011+01:002024-01-14T20:48:28.263+01:00[KP] I'm not perfect; I make mistakes all the time<p style="text-align: center;"><b> Podkład: </b><i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=YJM0tLDKLCk" target="_blank">Bastille - Give me the future</a></i></p><br />
<p style="text-align: center;"><span style="background-color: white; font-family: Lora, serif; font-size: 16px;"><i></i></span></p><blockquote><i>Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.</i></blockquote><p></p><br />
<center><link href="https://dl.dropbox.com/s/ztw5o49k8gdplzo/butterfly.css" rel="stylesheet"></link><div id="rbutterfly"><div class="rcontainer"><div class="rimg"><img src="https://i.pinimg.com/736x/a2/ef/9c/a2ef9cbdcecbec5dcfa2f1889340104f.jpg" /></div><div class="rtxt">
<b>* Imię i nazwisko: </b>Aaron (Ron) Dallmann<br />
<b>* Data i miejsce urodzenia: </b>02.02.2000 r, Heidelberg (Niemcy, kraj związkowy Badenia-Wirtembergia)<br />
<b>* Rodzice:</b> Niemiecka kelnerka Emilia Dallmann i amerykański biznesmen Arthur Folchart<br />
<b>* Dzieci: </b>Sześcioletnia córka <a href="https://i.pinimg.com/564x/c6/1e/27/c61e271e4512fbc23f1b6364b5f2c453.jpg" target="_blank">Iris</a>, której matka we wrześniu 2023 roku popełniła samobójstwo<br />
<b>* Zawód: </b>Kaskader, striptizer i pomocnik w kwiaciarni <i>Hesperides</i> położonej na Upper West Side (praca w ramach resocjalizacji)<br />
<b>* Kartoteka policyjna: </b>Dwa lata spędzone w berlińskim więzieniu pod zarzutem przemytu narkotyków (14.07.2021 r. - 14.07.2023 r.)<br />
<b>* Obecne miejsce zamieszkania: </b>Poddasze w gorszej części dzielnicy Harlem<br />
<b>* Zwierzęta: </b><a href="https://i.pinimg.com/564x/d5/75/7a/d5757af6d214cbb0d93e9974a1ecc8bc.jpg" target="_blank">Eos</a> (seterka szkocka powierzona mu przez fundację, w której oboje szkolą się, by w przyszłości móc uczestniczyć w poszukiwaniu osób zaginionych oraz zajęciach dogoterapii)<br />
<b>* Dodatkowe informacje: </b><br />
- Owoc wakacyjnego romansu<br />
- Nigdy niezaakceptowany przez ojca<br />
- Nadal dalekie od ideału umiejętności kulinarne<br />
- Cotygodniowe kontrole kuratorki w celu upewnienia się, jak radzi sobie z wychowywaniem Iris<br />
- Próba rzucenia palenia<br />
- Biseksualizm budzący się wyłącznie w stanie nadużycia alkoholu.
</div></div></div>
<center>
<script type="text/javascript">
function ne(o){
if(document.getElementById(o).style.display=='') document.getElementById(o).style.display = 'none';
else document.getElementById(o).style.display='';
}
</script>
<br />
<div onclick="ne('klik')">
<span style="font-family: catamaran;font-size:12px;">
Odautorsko</span></div>
</center>
<div id="klik" style="display: none;"><div style="text-align:center;">
* Cytat w nagłówku przytoczony za Seleną Gomez. <br />
* Kolejny fragm. pochodzi z książki Cecelii Ahern pt. <i>Na końcu tęczy</i>.<br />
* Na zdjęciu widnieje niemiecki gwiazdor TikToka Jacob Rott.<br />
* Źródła kodów: <a href="https://rossresources.tumblr.com/templates" target="_blank">Code Directory</a> i <a href="https://hogwarckie-kodowanie.blogspot.com" target="_blank">Kronikowy Kącik Kodowania</a>.<br />
* Chętnie oddam w dobre ręce ewentualne przybrane rodzeństwo.<br />
* Pan pojawił się w nieco odmiennej formie w 2019 r. na innym, niestety nieistniejącym już w chwili obecnej blogu. Po latach jednak do niego zatęskniłam, więc powstała jego odmłodzona i zmodyfikowana wersja (pierwowzór tworzony był bowiem pod typowy kryminał).<br />
* Ewentualna dodatkowa droga kontaktu: mailowo pod ptkaln@gmail.com lub na Discordzie pod pantera_sniezna.
</div></div>Axolotl http://www.blogger.com/profile/12823979409484221456noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-1725940863320636162023-12-23T15:03:00.002+01:002024-01-15T22:13:05.504+01:00[KP] A man should never neglect his family for business
<p style="text-align: center;"><b> Podkład:<a href="https://www.youtube.com/watch?v=7IpP6j7je5A" target="_blank"> </a></b><i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=7IpP6j7je5A" target="_blank">Skillet - Surviving the game</a></i></p><br />
<div style="text-align: center;"><i><blockquote>Płacz to przyznanie, że stało się coś złego. Że nie wszystko jest piękne i błyszczące.</blockquote></i></div><br />
<div class="XXII hh"><div class="ttXXII"><a href="https://pm1.aminoapps.com/6092/10790372de77a04c33c1445b52d556303cbfdde7_hq.jpg" target="_blank">Sibyl</a> Allatius</div><img class="imgXXII" src="https://i.pinimg.com/564x/32/e9/75/32e975fef25c20234fb322aeff394ef6.jpg" /><div class="taXXII">
* Właśc. <a href="https://i.pinimg.com/564x/8f/a9/2f/8fa92f14860cef5e879943c9092c0243.jpg" target="_blank">Florida</a> <a href="https://i.pinimg.com/564x/cd/90/bb/cd90bbb4c72dadfba8b16d4351192774.jpg" target="_blank">Sibyl</a> Allatius, lecz jej pierwsze imię znają tylko krewni i najbliżsi przyjaciele<br />
* 11.03.1997 r, San Francisco (Kalifornia)<br />
* Nowy Jork jedynie zimowym schronieniem rodziny Allatius aż do dn. 20.05.2010 r, kiedy to jej ojciec poległ podczas misji w Afganistanie, a jego żona wraz z dziećmi przeniosła się tu na stałe<br />
* Wcześniejsze miesiące letnie spędzane w mieście narodzin, zaś wiosenne i jesienne w Tampie (Floryda)<br />
* Absolwentka <i>George Washington University </i><br />
* Powrót do Wielkiego Jabłka po trzech latach kręcenia reportaży wojennych spowodowany pograszającym się stanem zdrowia rodzicielki <br />
* Obecnie dziennikarka radiowa <i>BBC</i><br />
* Założycielka organizacji non-profit<i> New Dreams</i> zajmującej się wsparciem weteranów wojennych<br />
* <a href="https://i.pinimg.com/564x/d7/5d/29/d75d298d563ad8a36fbf2a7f83982ce6.jpg" target="_blank">Apartament</a> w pobliżu Central Parku dzielony z osiemnastoletnim bratem i chorą na Alzheimera matką, która wciąż pamięta ją jako świeżo upieczoną studentkę <br />
</div><div class="zzXXII"><div class="mtXXII">Opis</div><div class="teXXII">
Temperatury stają się coraz niższe, a poranki ciemniejsze, sprawiając, że Sibyl ma coraz większą ochotę, by zostać w łóżku. Ostatecznie przez trzy ostatnie lata rzadko kiedy miała okazję korzystać z miękkości oraz ciepła tego ponoć podstawowego mebla, więc po prawdzie nawet trudno się jej dziwić. Zwłaszcza, że odkąd około miesiąc temu objawy choroby jej matki przybrały na sile, dziewczyna musi nie tylko sama borykać się ze wszystkimi obowiązkami domowymi, ale także pilnować, by kobieta nie zrobiła sobie przypadkowo żadnej krzywdy. Mało która z dotychczasowych opiekunek zgadza się bowiem zostać z nią choćby na te parę godzin, które Florida spędza w pracy, a osiemnastoletni Jason zwykle znika gdzieś na zdecydowaną większość dnia, po czym albo sam przychodzi do domu z naburmuszoną miną albo swoim niepoprawnym zachowaniem sprawia, że brunetka musi po raz kolejny odbierać go z komisariatu. W końcu ich ojciec poległ w trakcie misji w Afganistanie, gdy ona sama miała zaledwie trzynaście wiosen, zaś rodzicielka niemal stale przebywa we własnym świecie. I tylko czasami, gdy pozostali ludzcy domownicy dawno już przebywają w Krainie Morfeusza, brunetka siada na jednym z kuchennych krzeseł z kubkiem herbaty lub kieliszkiem wina w drżącej dłoni i zalewa się gorzkimi łzami, dobitnie świadczącymi o tym, że choć zazwyczaj na jej twarzy widnieje szeroki uśmiech, w rzeczywistości najchętniej rzuciłaby to wszystko w diabły. </div><br />
<div class="mtXXII">Skrzynka tajemnic</div><div class="teXXII">
* Amerykanka z lekką domieszką krwi greckiej<br />
* Znajomość języka angielskiego, esperanto i gestuno<br />
* Niedowaga spowowodwana niemal pernamentnym zapomninaniem o normalnych porach posiłków<br />
* Właścicielka <a href="https://i.pinimg.com/564x/df/be/82/dfbe82000bbf5b884da4454763039c9d.jpg" target="_blank">Tetiego</a> (owczarka kaukaskiego) oraz współwłaścicielka <a href="https://i.pinimg.com/564x/54/d8/1c/54d81ce461106d75f1db9555e9c730a2.jpg" target="_blank">Cleopatry</a> (suczki cockera spaniela angielskiego w terorii należącej nadal wyłącznie do Pani Allatius) <br />
* Granatową <i><a href="https://automotyw.com/wp-content/uploads/2022/03/Toyota-RAV4-PHEV-06.jpg" target="_blank">Toyotą RAV4</a></i> lub hulajnogą elektryczną przez ulice
</div><br />
<div class="mtXXII">Odautorsko</div><div class="teXXII">
* Temat może mało świąteczny, ale w końcu zatęskniłam za wszelkiej maści dziennikarzami z trudną historią, stąd pojawiene się tej panny. Mam nadzieję, że będziecie mi w stanie to wybaczyć.<br />
* Cytat w nagłówku to słowa Walta Disney'a.<br />
* Kolejny fragm. pochodzi z romansu <i>Trzy oblicza pożądania</i> autorstwa Megan Hart.<br />
* Na zdjęciach widnieje amerykańska modelka Bridget Satterlee .<br />
* Chętnie oddamy młodszego brata w dobre ręce.<br />
* Źródło kodu: <a href="https://emmescodes.tumblr.com" target="_blank">Emme's Codes</a>.<br />
* Ewentualna dodatkowa droga kontaktu: mailowo pod ptkaln@gmail.com lub na Discordzie pod pantera_sniezna.
</div></div><a class="miXXII" href="https://emmescodes.tumblr.com/">code by EMME</a></div>
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Amatic+SC|Merriweather|Roboto" rel="stylesheet"></link><style>.XXII, .XXII * {box-sizing: border-box;} .XXII {border: 1px solid #DDD; width: 450px; margin: auto; position: relative; background: #FFF; box-shadow: 0 0 0 5px #FFFc; color: #444;} .ttXXII {margin: 5px; border: 1px solid #DDD; text-align: center; font: 28px Amatic SC; padding: 5px; text-transform: uppercase;} .zzXXII {margin: 5px; position: relative; padding: 40px;} .miXXII {border: 1px solid #DDD; display: block; margin: 5px; text-align: center; color: #444 !important; font: 10px Roboto; padding: 5px; transition: .5s;} .miXXII:hover {letter-spacing: 5px;} .imgXXII {clip-path: polygon(0%0%, 0%100%, 100%80%, 100%0%); margin: 0 5px; width: calc(100% - 10px);} .taXXII {font: normal 12px Merriweather; text-align: center; padding: 30px 50px 0;} .teXXII {font: 12px/18px Roboto; text-align: justify;} .teXXII:first-letter {font-size: 55px; float: left; padding: 5px; margin: 15px 3px 0 0;} .mtXXII {font: 18px Merriweather; text-align: right; border-bottom: 1px solid #DDD; margin-bottom: 20px;}.XXII.hh .imgXXII {clip-path: polygon(0%0%, 0%80%, 100% 100%, 100%0%);}.XXII.hh .mtXXII {text-align: left;}</style>
Axolotl http://www.blogger.com/profile/12823979409484221456noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-28054427948919081272023-12-01T11:36:00.006+01:002023-12-01T11:36:44.445+01:00Grudniowa lista obecności<div class="listaobecnosci">
<div class="treść">
<center>Czas na grudniową listę obecności, która będzie trwać:</center><br />
<center><h7>od 1 grudnia do 5 grudnia, do godziny 23:59</h7><center><br />
<ol><li>
Na listę obecności zobowiązani są wpisać się wszyscy autorzy, którzy chcą pozostać na blogu. Proszę o wpisywanie się z <b>zalogowanego konta, podając imię i nazwisko postaci oraz, jeśli nie zostało to jeszcze zawarte w odpowiednich zakładkach, wykorzystywany wizerunek oraz wykonywany zawód wraz z przypisanym sektorem</b>. </li>
<li><b>Osoby przebywające na urlopie nie muszą wpisywać się na listę obecności</b>, jeśli jednak macie taką możliwość, jak najbardziej możecie dać znać, że jesteście. <b>Z kolei osoby, których urlop kończy się w trakcie trwania listy obecności, muszą się na nią wpisać</b>.</li>
<li>Na listę obecności muszą wpisać się też autorzy, którzy dołączą na bloga w trakcie jej trwania.</li>
<li>Jeśli zaistnieje taka potrzeba, listę obecności można zasłonić kartą postaci lub postem fabularnym.</li>
<li>Karty postaci autorów, którzy nie wpiszą się na listę obecności, zostaną przeniesione do wersji roboczych i będą widnieć tam do <b>10 grudnia włącznie</b>. Po upływie tego terminu karty wraz z mailem zapewniającym dostęp do bloga zostaną usunięte.
</li></ol></center></center></div>
</div>Mama Muminkahttp://www.blogger.com/profile/16775871047345040604noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-61965254943832018472023-11-18T20:10:00.009+01:002024-02-25T12:41:10.760+01:00[KP] Sometimes you laugh because you've got no more room for crying<p style="text-align: center;"><b> Podkład:</b> <a href="https://www.youtube.com/watch?v=xYNVTYcL4Jc" target="_blank">Maria Peszek - <i>VIRUNGA</i></a></p><br />
<p style="text-align: center;"><i></i></p><blockquote><i>Heteronorma kusi. Większość ludzi mieści się w niej i reaguje niechęcią na każdą inność. Oni wiedzą, jak żyć, jak to się robi. My przemykamy po marginesach. Patrzą na nas z pogardą, jakby chcieli zabronić nam wstępu do swojego sterylnego porządku. To korci. Tym bardziej chciałoby się tam dostać.</i></blockquote><p></p><br />
<center><link href="https://dl.dropbox.com/s/0wgl9d2fkpbis0f/you%20think%20i%27m%20such%20a%20flower.css" rel="stylesheet"></link><div id="rr_you-think-im-such-a-flower" style="--accent: #008080; --img-height: 400px; --main-font-line-space: 140%; --main-font-size: 12px; --main-font: 'Karla', sans-serif; --subtitle-color: #dadada; --title-color: #000; --width: 430px;"><a href="https://is.gd/rossr" title="「by ross」"></a><div class="rcontainer"><div class="rheader" style="background-image: url(https://i.pinimg.com/564x/2e/a3/f9/2ea3f963c9d1d5e333948c38b88c40cc.jpg);"></div><div class="rtitle"><b>Nikolaus Mértola </b><i>06.12.2001 r, Rovaniemi (Finlandia) ~ Homoseksualny</i></div><div class="rtxt">
*Starszy syn słynnej niemieckiej aktorki oraz portugalskiego krytyka filmowego <br />
* Podwójne obywatelstwo <br />
* Dzieciństwo spędzone w głównej mierze u znienawidzonej, staroświeckiej ciotki w Oslo<br />
* Znajomość języka portugalskiego, niemieckiego, angielskiego i norweskiego <br />
* Czarna owca rodziny Mértola <br />
* Ucieczka z domu w dniu 17-tych urodzin<br />
* Nigdy nierozpoczęte studia<br />
* Nomada <br />
* Nowy Jork kolejnym przystankiem na trasie<br />
* Wieczny imprezowicz <br />
* Częste eksperymenty z wszelkiej maści używkami <br />
* Do niedawna tekściarz i wspierający wokalista w początkującym zespole <i>Moon</i> <i>Ghosts</i> grającym rock alternatywny<br />
* Obecnie piosenkarz solowy potrafiący również grać na harmonijce ustnej i organach<br />
* Dorywczo tatuażysta<br />
* Nielubiący swojego imienia i uparcie przedstawiający się jako Nick lub Nico, czy ewentualnie <i>Porto</i> (pseudonim artystyczny nadany mu przez kumpli z dawnej kapeli) <br />
* Zdecydowanie zbyt przestronny jak na potrzeby jednej osoby <a href="https://i.pinimg.com/564x/f2/24/a8/f224a8451badc3971a7c8e64fc548e43.jpg" target="_blank">penthouse</a> nieopodal Williamsburg Bridge należący od wieków do jego familii, który jednak obecnie przez większą część roku stoi zupełnie pusty<br />
* <a href="https://i.pinimg.com/564x/2c/55/00/2c5500d99353fc8533eb457903b466a8.jpg" target="_blank">Tatuaż</a> przedstawiający niektóre elementy Kosmosu na lewym przedramieniu zakrywający bliznę, której dorobił się w wyniku upadku z jednego z norweskich dachów<br />
* Przebite uszy<br />
* Posiadacz czerwonego <a href="https://d1ek71enupal89.cloudfront.net/images/blocks_png/SEAT/ARONA/5DR/23SeatAroFRSpo5drRedFR_800.jpg" target="_blank"><i>Seata Arona</i></a>, kluczyki do którego niedawno osobiście wręczył mu młodszy braciszek jakby kompletnie zapominając jak bardzo fatalnym Nick jest kierowcą. O tyle dobrego, że mężczyzna miał wystarczająco dużo rozumu, by wepchnąć je głęboko na samo dno kufra ze starociami i nigdy nie wyciągać (choć niestety kiedyś może się to zmienić, bo coraz bardziej korci go by jednak chociaż spróbować zasiąść za kółkiem).<br />
* Opiekun <a href="https://i.pinimg.com/564x/33/77/95/337795603042ce0112750344e9407efe.jpg" target="_blank">Parisa</a> (setera angielskiego) i <a href="https://i.pinimg.com/564x/3b/8b/a9/3b8ba9304293347190ea60074b1ff8a4.jpg" target="_blank">Hecabe</a> (dachowca przygarniętego z ulicy)<br />
* Krótkowzroczność korygowana soczewkami kontaktowymi<br />
* Klaustrofobia<br />
* Na koncie nieudane próby samobójcze<br />
* Niezdiagnozowana depresja reaktywna<br />
<a href="https://new--york--city.blogspot.com/2000/02/posty-fabularne.html" target="_blank">* Posty fabularne
</a> </div></div></div></center>
<p> </p><center>
<script type="text/javascript">
function ne(o){
if(document.getElementById(o).style.display=='') document.getElementById(o).style.display = 'none';
else document.getElementById(o).style.display='';
}
</script>
<br />
<div onclick="ne('klik')">
<span style="font-family: catamaran; font-size: 12px;">
Odautorsko</span></div>
</center>
<div id="klik" style="display: none;"><div style="text-align: center;">
* Cytat w nagłówku przytoczony za Terrym Pratchettem. <br />
* Kolejny fragm. pochodzi z autobiografii Kingi Kosińskiej pt. <i>Brudny róż</i>.<br />
* Na zdjęciu widnieje niemiecki model oraz internetowy celebryta Bene Schulz.<br />
* Źródła kodów: <a href="https://rossresources.tumblr.com" target="_blank">Ross resources</a> i <a href="https://hogwarckie-kodowanie.blogspot.com" target="_blank">Kronikowy Kącik Kodowania</a>.<br />
* Chętnie oddam w dobre ręce postać młodszego brata i dziewczyny, z którą, chcąc sprostać staroświeckim wymaganiom ciotki Nick przez krótką chwilę próbował stworzyć tzw. <i>normalny</i> związek, a która omal nie wysłała go na koniec za kratki.<br />
* Poszukiwani dawni kochankowie i nowe romanse, a przede wszystkim osoba, która pomoże mu w końcu zrozumieć, że nie musi stale obwiniać się za swoje odmienne preferencje seksualne .<br />
* Pan pojawił się już w nieco innej formie w przestrzeni blogowej, lecz niestety szybko zniknął z powodu upadku pewnego powiązania. Teraz dostał natomiast drugą szansę na rozwój. <br />
* Ewentualna dodatkowa droga kontaktu: mailowo pod ptkaln@gmail.com lub na Discordzie pod pantera_sniezna.
</div></div>
Axolotl http://www.blogger.com/profile/12823979409484221456noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-59217970771842337792023-11-14T22:02:00.001+01:002023-11-14T22:02:40.704+01:002186. Tonight is gonna be the loneliest<p style="text-align: right;"> <a href="https://youtu.be/fC1uROpxNrQ?si=A_OKghePKK1NqIAf" target="_blank">Måneskin - THE LONELIEST</a></p>
<i>niedziela, 23 września 2001 r., Winona, Minnesota</i><br /><br />
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Wychodząc za mąż dziewięć lat temu, Hannah Milton była najszczęśliwszą osobą na świecie, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie i takiej myśli trzymała się na tyle kurczowo, że była w stanie uwierzyć w to sama. Mając u boku kogoś takiego, jak Thomas Evans nie była w stanie nie uśmiechać się każdego dnia, co ułatwiało jej życie w przekonaniu, że będzie dobrze, że postąpiła słusznie.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Jej pogodne usposobienie przyciągało do niej innych, nie narzekała na brak znajomych, a także na brak zainteresowania mężczyzn, przez całą szkołę średnią była adorowana przez co najmniej połowę swoich rówieśników, bo jej lekko zadarty, piegowaty nos, dźwięczny śmiech i burza kręconych włosów tworzyły całość, której trudno było się oprzeć. A jednak wybrała jego – Tommy’ego. Chłopaka z klasy średniej, ze schorowanym ojcem i matką, na której zawsze można było polegać. Wydawało jej się, że nigdy nie pożałuje swojej decyzji, że ciepło i bezpieczeństwo, które oferował jej Thomas, będą czymś, co będzie warte poświęcenia namiętności i żądzy przygód, że będzie warte poświęcenia znajomości z kimś, kto nigdy nie powinien pojawiać się w jej życiu. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Stagnacja i rutyna, w którą popadli jako rodzina, przestawała być dla niej wygodna. Każdą niedzielę spędzali w domu albo bawiąc się z dziewczynkami na podwórku, albo przy gorszej pogodzie grając z nimi w kolejne planszówki, które Thomas dorwał w pobliskim lombardzie. Tej niedzieli grali w Monopoly, co przy jeszcze mało rozgarniętej pięciolatce, nie miało żadnego sensu. Hannah nie czerpała żadnej radości z gry, która nie miała żadnych reguł, a wartość zabawkowych banknotów nie miała żadnego znaczenia. Grę przerywał wesoły śmiech Hazel, która ustawiała małe domki przy każdym możliwym polu i słowa niezadowolenia Harper, której zależało na tym, żeby grać uczciwie i zgodnie z zasadami. Hannah uśmiechała się delikatnie, uważnie przyglądając się zarówno jednej, jak i drugiej córce, jakby starała się zapamiętać każdy szczegół ich dziecięcych twarzyczek. Teściowa krzątała się w kuchni, szykując dla nich wszystkich kolację i podśpiewywała pod nosem Respect Arethy Franklin. Wszystko to stwarzało obrazek pozornej beztroski i niewysłowionego szczęścia. Wszystko poza Thomasem, w którego kierunku Hannah bała się po prostu spojrzeć. Wiedziała, że siedział spięty przy niewielkim, okrągłym stole, zaciskając dłonie w pięści tak mocno, że bielały mu knykcie.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Kupuję! — krzyknęła Harper, kiedy stanęła na jednym z czarnych pól. Rozpoczęła transakcję z Thomasem, który podczas tej gry odpowiadał za obsługę banku. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Muszę wyjść — Hannah odezwała się na tyle cicho, że starsza córka nie zwróciła nawet na nią uwagi. Wstała od stołu i po prostu skierowała się na piętro domu, skąd zeszła po niecałych pięciu minutach ze sportową torbą przerzuconą przez ramię, krótko spoglądając w kierunku pomieszczenia, gdzie jej cała rodzina, najbliższe jej na świecie osoby nadal grały w grę. Tylko mała Hazel podniosła głowę i pobiegła za nią.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Hannah ubrała przeciwdeszczowy płaszcz i ocieplane botki. Tegoroczna jesień nie należała do najpiękniejszych, a miała okazać się jeszcze paskudniejsza. I to przez nią. Tylko i wyłącznie przez nią.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Mamo, dokąd idziesz? </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Hannah już miała nacisnąć na klamkę drzwi wyjściowych, kiedy usłyszała za sobą dobrze jej znany, najsłodszy głos na świecie. Czuła wzbierające się w oczach łzy, ale odwróciła się i kucnęłą przed córką.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Idę poszukać dla ciebie prezentu urodzinowego, Haze — odpowiedziała miękko, gładząc delikatny policzek swojej młodszej pociechy, a buzia dziecka rozjaśniała w promiennym uśmiechu. Mała Hazel niemal podskoczyła z radości na słowa matki i podbiegła do ojca, który niespodziewanie znalazł się tuż za nią. Dziewczynka uczepiła się jego nogi, dzieląc się nowiną. Thomas stał nieruchomo z posępną miną, z dłońmi wciśniętymi w kieszenie spodni i zastanawiał się, w jaki sposób miał wytłumaczyć córkom, że ich matka nie wróci z prezentem. Że nie wróci. Tak po prostu nie wróci. </div>
<br />
<i>czwartek, 16 czerwca 2011 r., Winona, Minnesota</i>
<br /><br />
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Piętnastoletnia Hazel z zazdrością obserwowała starszą siostrę. Siedziała na szerokim, dwuosobowym łóżku w pokoju Harper, przyglądając się dziewczynie, a właściwie już młodej kobiecie, która przymierzała kolejno wszystkie sukienki z szafy. Harper na jutrzejszym zakończeniu roku szkolnego chciała wyglądać perfekcyjnie i choć podczas ceremonii rozdania dyplomów kreacja miała być zasłonięta uczniowską togą, to zależało jej na nienagannym wyglądzie. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Jak myślisz, Haze? Ta? — Harper okręciła się wokół własnej osi w jasnoróżowej, rozkloszowanej sukience, która nijak nie nadawała się na uroczystość szkolną. Harper, w odróżnieniu od swojej młodszej siostry, starała się podkreślać najpierw swoją dziewczęcość, a teraz kobiecość niezależnie od sytuacji. Hazel uwielbiała rysować przepiękne suknie i wyobrażać sobie, jak modelki przemykają w nich po największych wybiegach świata, a jednocześnie ubierała się przede wszystkim w jeansy i luźne koszulki. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Westchnęła i pokręciła głową, kiedy Harper poprawiała cienkie ramiączko sukienki, która odkrywała zbyt wiele, bo i pięknie opalone plecy dziewczyny, i długie, zgrabne nogi. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Harper, nie. Nie ta. Idziesz do szkoły, a nie na kolejny bal maturalny… — mruknęła cicho, pamiętając chłodny wieczór, kiedy pomagała Harper wyglądać olśniewająco. Zazdrościła siostrze tego, jak wygląda i jak nie boi podkreślać się tego, czym obdarzyła ją natura. Zawsze jej zazdrościła, co nie było takie trudne, kiedy wokół starszej Evans wiecznie kręcili się adoratorzy i wianuszek rozchichotanych przyjaciółek.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Ubierz tę grafitową. — Hazel wstała z łóżka i podeszła do obszernej szafy siostry. Wyciągnęła grafitową, prostą sukienkę, która mimo skromnego kroju podkreśliłaby figurę Harper. — Wiesz, że uszyłyśmy ją z babcią specjalnie na tę okazję. — Mruknęła i podała sukienkę siostrze. Harper początkowo nie była przekonana, ale ostatecznie uśmiechnęła się szeroko, na co Haze też odpowiedziała uśmiechem i wróciła na wygodne, wysokie łóżko, w którym bardzo często spały razem, w którym do późnonocnych godzin obgadywały kolejnych chłopaków ze szkoły bądź straszyły się nawzajem zasłyszanymi opowieściami o duchach. Dopóki w życiu Harper nie pojawił się Ed, siostry Evans były nierozłączne. Hazel bardzo często miała wrażenie, że potrafiły też zrozumieć się bez słów. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Kiedy się uśmiechasz, wyglądasz dokładnie tak jak ona — wymamrotała Harper, wciskając się w dopasowaną kreację.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Jak kto? — odpowiedziała Hazel, która przeglądała teraz jedno z czasopism modowych, które kupiły z siostrą ze swoich kieszonkowych. Nawet nie spojrzała na Harper, skupiając się na oglądaniu kolorowych, pięknych strojów. Wpatrywała się teraz w intensywnie niebieskie oczy Raquel Zimmermann w kampanii dla H&M. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Jak mama.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Teraz głos Harper był cichszy, nieco wycofany, niepewny. Hazel podniosła głowę znad czasopisma i zerknęła na siostrę bez cienia uśmiechu na ustach. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— To mam pecha. — Warknęła i poderwała się z łóżka, zostawiając na nim otwarte czasopismo. Chciała już wyjść z pokoju siostry, ale zatrzymała się niedaleko niej, sięgając już ręką do klamki. — Ładnie wyglądasz, Harper — dodała tylko i wyszła, a po chwili dało się słyszeć głos ich ojca, wołającego ich na dół, aby łaskawie zeszły i pomogły przy kolacji.</div>
<br />
<i>niedziela, 24 września 2023 r., 72nd Road, Queens, Nowy Jork</i>
<br /><br />
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Było grubo po północy, kiedy Hazel wróciła do mieszkania z Coney Island. Nie umiała zasnąć, bo targały nią emocje, których nie była nawet w stanie nazwać. Leżała w bieliźnie na wąskim łóżku i wpatrywała się w sufit. W Nowym Jorku nigdy nie było ciemno, uliczne światła pozwalały jej rozeznać się w przestrzeni niewielkiego pokoju bez zapalania nawet lampki przy łóżku. Westchnęła. Jeszcze tego wieczoru brylowała wśród gości zaproszonych na imprezę organizowaną przez Vogue. Jeszcze tego wieczoru miała na sobie przepiękną, bordową suknię balową, w której – mimo wrodzonej skromności – czuła się jak księżniczka. Jeszcze tego wieczoru po raz pierwszy zobaczyła zaprojektowane przez siebie kreacje podczas małego pokazu poświęconego tylko i wyłącznie jej – jako odkryciu nowojorskiego świata mody.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Tego wieczoru poczuła też coś niewypowiedzianego, kiedy patrzyła się w czyjeś oczy i śmiała się z najgłupszych żartów. Tego wieczoru zapomniała o całym świecie, a kiedy rzeczywistość uderzyła w nią ze zdwojoną siłą, nie wiedziała co robić. Nie wiedziała co czuć i jak się zachować. Nie wiedziała nawet co myśleć. Chciało jej się płakać i śmiać jednocześnie. Nie była pewna, jak to się stało, ale po jej policzkach popłynęły pierwsze łzy, a z ust wydobył się histeryczny śmiech.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Hazel, wszystko gra?</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Drgnęła niespokojnie, słysząc czyjś głos. Nie usłyszała ani nie zauważyła, kiedy drzwi do jej pokoju się otworzyły, a zza nich wychylił się rozespany Matthew, którego pokój przylegał do jej niewielkiej sypialni. Hazel szybko sięgnęła po bluzę, którą do tej pory miała pod głową i ubrała się, siadając na łóżku. Otarła mokre policzki wierzchem dłoni i kwinęła głową.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Nigdy nie było lepiej. — Odpowiedziała zgodnie z prawdą, a kierowany ciekawością współlokator wszedł do pomieszczenia, zamknął za sobą drzwi i prędko umościł się na jej łóżku. Wsparł się na łokciu i nakrył Hazel kołdrą, jakby szykował ją do snu. Ale wiedziała, że nie zaśnie, nie byłaby w stanie spać spokojnie, kiedy targało nią tyle emocji. Raz, że trudnych do nazwania, a raz, że gromadzących się w niej od dłuższego czasu. I kiedy wiedziała, że za kilkoma ścianami znajduje się jeden z powodów jej aktualnego stanu.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Opowiadaj. — Mruknął zachęcająco, a Evans zaczęła mówić o tym, co miało miejsce tego wieczoru. O imprezie, o sąsiedzie, którego tam spotkała, o późniejszych odwiedzinach w pizzerii nieopodal ich mieszkania, o wycieczce do Luna Parku na Coney Island, gdzie ostatecznie zabrakło prądu i gdzie dorwała ją nawiedzona cyganka, przepowiadając jej, że pewna osoba jej nigdy nie opuści, że musi sprawdzić swoich bliskich, że będzie miała trójkę dzieci, że zapłaciła jej za to wszystko dwadzieścia dolarów i wyszła biedniejsza o tę sumę, ale bogatsza o kolejne przemyślenia, które zwyczajnie ją przytłaczały.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Trójka do ciebie pasuje. — Rozbawiony Matthew do tej pory słuchał jej bez żadnego komentarza, pozwalając sobie tylko na ciche westchnięcia i krótki śmiech. — Ale żeby on? Sąsiad? — zapytał z niedowierzaniem i poprawił kołdrę, którą wcześniej nakrył swoją współlokatorkę. Hazel znowu się roześmiała i nie potrafiła przestać, bo tak samo jak Matthew nie wierzyła w większość tych rzeczy, o których teraz mu opowiedziała. A myślami wróciła do tych nocy, które w podobny sposób spędzała ze starszą siostrą i poczuła ukłucie trudnej do wypowiedzenia tęsknoty za wykrochmaloną pościelą, szeptem Harper i zapachem ich rodzinnego domu. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Odpocznij, Haze — powiedział w końcu, kiedy rozbawienie minęło. Podniósł się z łóżka i wyszedł po cichu z jej pokoju, a kiedy Evans usłyszała szczeknięcie zamka, przymknęła oczy, a spod powiek popłynęły kolejne łzy. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Nie przypuszczała nawet, że kiedykolwiek doprowadzi się do takiego stanu, w którym nie będzie w stanie poradzić sobie z własnymi emocjami. Zrzucała to na karb ogólnego przemęczenia i tego, co na nią czekało w najbliższej przyszłości.</div>
<br />
<i>sobota, 30 września 2023 r., nad Jeziorem Otsego, Michigan</i>
<br /><br />
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Kubek z herbatą przyjemnie ogrzewał jej drobne, spracowane dłonie, kiedy napawała się otaczającą ją niemal obezwładniającą ciszą, przerywaną jedynie szumem nieodległych drzew i świergotem ptaków. Wystawiła twarz ku słońcu i poprawiła się na drewnianym leżaku, ciesząc się z tego, że jesień tego roku była ciepła i słoneczna. Nie mogła wymarzyć sobie lepszych dwudziestych siódmych urodzin. Z uśmiechem na ustach wspominała wczorajszą imprezę-niespodziankę, którą zorganizowali jej współlokatorzy w porozumieniu z sąsiadami. Do samego końca nie wiedziała, co się święci, będąc przekonaną, że po powrocie z pracowni obejrzy <I>Minionki</i> i zje sajgonki z warzywami, obficie zanurzając je w słodko-pikantnym sosie. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Dopiła herbatę i odstawiła kubek, wyciągając po krótkiej chwili przyjemnego nicnierobienia telefon z kieszeni długiego swetra. Oddzwoniła do siostry, ze śmiechem przyjmując składane jej życzenia, ze wzruszeniem wysłuchując śpiewu siostrzeńców. Otarła nawet wierzchem dłoni łzy, kiedy cała czwórka jej rozmówców gromko krzyknęła, że ją kocha. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Hazel… — zaczęła Harper, kiedy zostały na fonii i wizji już same. — Nie jesteś w Nowym Jorku — zauważyła, marszcząc przy tym brwi. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Nie jestem, wyjechałam na weekend. Słuchaj, Harper — odpowiedziała szybko, żeby uniknąć kolejnych, niewygodnych pytań dotyczących niespodziewanego weekendowego, a właściwie urodzinowego wyjazdu. — Harper, mam bilety na samolot. Przylecę może na święto Dziękczynienia i…</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Haze. — Tym razem to starsza siostra weszła jej w słowo. — Byłoby wspaniale, ale… planujemy wyjechać z Edem na święta. Zabierzemy dzieciaki, spakujemy plecaki i może urządzimy sobie wycieczkę. Ale skoro masz bilety lotnicze, to… wpadnij może w najbliższym czasie. Porozmawiamy na spokojnie.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Hazel widziała na ekranie swojego telefonu szeroki, ciepły uśmiech Harper. Zabolało ją trochę to, że nie została uwzględniona w planie rodziny rodzonej siostry, ale… Wiedziała doskonale, że powinna zadbać o swoje własne życie, o to, żeby mieć z kim spędzać mniej lub większe okazje. W końcu to ona postanowiła opuścić Winonę, kiedy pewnego dnia oznajmiła bliskim, że wyjeżdża do Nowego Jorku, który pochłonął ją niemal od razu. I nie chciał oddać. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Nie ma problemu, wpadnę niedługo. Porozmawiamy — potwierdziła, odpowiadając siostrze uśmiechem. Gdzieś za Harper rozległy się głosy dzieciaków, które domagały się śniadania, a Ed widocznie nie był w stanie sprostać ich wymaganiom. Zresztą, wcale nie dziwiła się Abigail i Thomasowi – Harper robiła najlepsze pancake’i pod słońcem. — Dam znać z wyprzedzeniem, kiedy przylecę. Uciekaj, Harper. Jesteś tam potrzebna.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Jeszcze raz, Haze, spełnienia marzeń. Kocham cię! — Harper nie zwlekała z rozłączeniem się i prawdopodobnie miała w głowie setki pytań dotyczące tego, gdzie i z kim znajdowała się teraz Hazel, ale nie była w stanie poświęcić dobra własnej rodziny nad swoją własną ciekawość. Evans zaś odetchnęła z ulgą i wróciła do błogiego odpoczynku, mając wrażenie, że czas zwolnił. Delikatny uśmiech wpełzł na jej usta, kiedy rozkoszowała się jesiennym, jeszcze przyjemnie ciepłym słońcem.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">I wszystko było tak, jak powinno być. Tak, jak sobie wymarzyła.</div>
<br />
<i>czwartek, 16 listopada 2023 r., Winona, Minnesota</i>
<br /><br />
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Hazel od dwóch tygodni pomieszkiwała z powrotem w swoim rodzinnym domu. Przed wyjazdem z Nowego Jorku zamknęła wszystkie przyjęte wcześniej zlecenia, zrezygnowała też z uruchamiania sklepu internetowego i ogłosiła urlop. Urlop, który po trzech ciężkich latach po prostu jej się należał, a jednocześnie nie był zbyt rozsądnym pomysłem. Początkowo planowała, że nie będzie jej w Nowym Jorku przez tydzień, ale nie chciała tam wracać. Bała się, że zbyt często będzie spotykać Mortimera i wtedy zacznie żałować bardziej podjętych przez siebie decyzji. Będzie żałować tego, że odeszła. Od 7 października zmieniło się sporo. Wszystko wróciło do normalności sprzed poznania Prestona i Hazel znowu skupiała się tylko i wyłącznie na pracy. Jej pracownia i butik funkcjonowały coraz lepiej, dlatego decyzja o tymczasowym zamknięciu działalności była jeszcze trudniejsza, ale konieczna. Potrzebowała zebrać siły na to, aby przenieść własny biznes na wyższy poziom. W Winonie spędzała czas przede wszystkim na planowaniu, na uczestniczeniu w webinarach dotyczących zarządzania w biznesie, na szkoleniach, które miały wprowadzić ją w rolę szefowej, żeby mogła skutecznie przeprowadzić rozmowy o pracę i zarządzać ludźmi. Nie próżnowała, ale też nie przemęczała się nadto, poświęcając mnóstwo czasu siostrzeńcom i Harper, która okazała się być w trzeciej ciąży. Pomagała jej tyle, ile mogła, przygotowując rodzinę siostry do świątecznego wyjazdu. Znowu z pewną zazdrością spoglądała przez wszystkie te dni na szczęśliwą Harper otoczoną przez ludzi, dla których była wszystkim. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Blondynka miała w głowie słowa wróżki z Coney Island, która zaleciła jej, aby upewnić się, czy u bliskich osób Hazel wszystko jest w porządku. I było. U wszystkich, poza samą Hazel, która poważnie zastanawiała się nad przeniesieniem działalności do innego miasta. Może Los Angeles? Albo Londyn? Nigdy nie była w Europie i każda taka myśl wydawała się być nie tylko przerażająca, ale też ekscytująca. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Od dwóch tygodni nie odebrała telefonu od nikogo, kto był związany z jej życiem w Nowym Jorku. Właściwie niemal bez przerwy miała wyłączony telefon, żeby nie wykonać tego jednego połączenia, którego mogłaby później żałować. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Bardzo często sięgała do zapasów wina, które przez lata zgromadziła Harper, pewnie przyjmując te butelki w postaci prezentów na różne okazje. Evans musiała pić, żeby móc spać. A musiała spać, żeby w ciagu dnia jakoś funkcjonować. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Dwa tygodnie w pełnym ciepła domu, w otoczeniu ludzi, którzy zawsze byli ważni dla niej i dla których ważna była ona, nie pomogły jej. Nie pomogły w tym, żeby mogła się pozbierać i zadecydować, co dalej. Nie była zdecydowana co do tego, czy powinna kupić bilet lotniczy w jedną stronę. Do Europy. Nie była zdecydowana co do tego, czy nie powinna czasem zamknąć swojej działalności i wrócić do spokojniejszej pracy na etacie. Nie była pewna niczego. I nie wiedziała nic. I w takim stanie miała wrócić do Nowego Jorku. Zrezygnowana. Pokonana. Nic już nie było tak, jak sobie wymarzyła. Nic.</div>
<br />
<i>Święto Dziękczynienia – czwartek, 23 listopada 2023 r., 72nd Road, Queens, Nowy Jork</i>
<br /><br />
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Nie zależało jej na tym, aby otaczać się dzisiaj ludźmi. Pożegnała ostatniego ze współlokatorów, który – jak zapewne większość Amerykanów tego dnia – zamierzał spędzić świąteczny wieczór w towarzystwie rodziny. Mieszkanie, które zwykle tętniło życiem, w którym cicho było zaledwie przez kilka godzin w ciągu doby, zamarło. Hazel została sama na powierzchni ponad osiemdziesięciu metrów kwadratowych i nie wiedziała, gdzie mogłaby się podziać. Wybrała salon, dużą, wygodną kanapę, ogromną miskę popcornu i co najmniej trzy butelki wina, które ustawiła w równym rzędzie na blacie stolika. Historia hobbita, który zmagał się z magicznym pierścieniem wciągnęła ją na tyle, że nawet nie zauważyła, kiedy na dworze zapadł zmierzch. W przerwie między jedną a drugą częścią filmowej trylogii postanowiła z wina przyrządzić grzaniec, który lepiej wpasowywał się w klimat Święta Dziękczynienia. </div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;"> Dźwięk przychodzącego smsa zakłócił balladę w wykonaniu Britney, której wtórowała z ogromną pasją podchmielonej licealistki. Hazel sięgnęła po telefon, a widząc na wyświetlaczu imię Prestona, poczuła jak jej serce przyspiesza. Tak długo czekała na podobną sytuację, że widząc treść smsa zagotowała się ze złości. <i>Hazel, jesteś u siebie? Bo właśnie robię twojej matce kawę.</i> I tak, jak stała – z kubkiem grzanego wina w dłoni – wybiegła na korytarz. Jej wtargnięcie do sąsiedniego mieszkania okraszone było trzaskami dwóch par drzwi, przez chwilę miała wrażenie, że cały budynek już wie, że Evans jest w drodze.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Chyba sobie kpi… — urwała, wpadając z impetem do salonu. Pierwszego zobaczyła Mortimera i zabrakło jej tchu w piersi, kiedy dotarło do niej, jak dawno go nie widziała i jak bardzo go potrzebuje, jak jej ciało reagowało tylko na sam jego widok, jak… A potem kątem oka dostrzegła ruch przy kanapie.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Cześć, córeczko.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">Hazel przed oczami miała starszą wersję siebie. Ten sam nos, tylko z nieco bardziej widocznymi piegami, nieco bardziej pokręcone włosy, zdrowo zaokrąglona sylwetka. Kubek z grzańcem wypadł jej z dłoni, a trunek rozlał się na jasny, kwiecisty dywan, który zasłaniał wypalone podczas domówki panele.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Ja… Powinnam cię uprze…</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 50px;">— Morty… — Evans szepnęła błagalnie, nie dając dokończyć swojej matce. Mając nadzieję, że to wszystko, co związane z kobietą, której nie powinno tu być, to tylko sen.</div>
farbowany lishttp://www.blogger.com/profile/05786242353999490020noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-11734202749179440142023-11-01T00:00:00.001+01:002023-11-01T00:00:00.131+01:00Listopadowa lista obecności<div class="listaobecnosci">
<div class="treść">
<center>Czas na listopadową listę obecności, która będzie trwać:</center><br />
<center><h7>od 1 listopada do 5 listopada, do godziny 23:59</h7><center><br />
<ol><li>
Na listę obecności zobowiązani są wpisać się wszyscy autorzy, którzy chcą pozostać na blogu. Proszę o wpisywanie się z <b>zalogowanego konta, podając imię i nazwisko postaci oraz, jeśli nie zostało to jeszcze zawarte w odpowiednich zakładkach, wykorzystywany wizerunek oraz wykonywany zawód wraz z przypisanym sektorem</b>. </li>
<li><b>Osoby przebywające na urlopie nie muszą wpisywać się na listę obecności</b>, jeśli jednak macie taką możliwość, jak najbardziej możecie dać znać, że jesteście. <b>Z kolei osoby, których urlop kończy się w trakcie trwania listy obecności, muszą się na nią wpisać</b>.</li>
<li>Na listę obecności muszą wpisać się też autorzy, którzy dołączą na bloga w trakcie jej trwania.</li>
<li>Jeśli zaistnieje taka potrzeba, listę obecności można zasłonić kartą postaci lub postem fabularnym.</li>
<li>Karty postaci autorów, którzy nie wpiszą się na listę obecności, zostaną przeniesione do wersji roboczych i będą widnieć tam do <b>10 listopada włącznie</b>. Po upływie tego terminu karty wraz z mailem zapewniającym dostęp do bloga zostaną usunięte.
</li></ol></center></center></div>
</div>Mama Muminkahttp://www.blogger.com/profile/16775871047345040604noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-19494953531748519972023-10-25T20:15:00.000+02:002023-10-25T20:15:18.796+02:002185. I'm the problem, it's me<div style="line-height: 22px; text-align: center;"><i>I'll stare directly at the sun but never in the mirror</i></div>
<br />
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Nicholas przetarł dłonią zaparowaną powierzchnią lustra, a następnie strzepnął z palców zgromadzoną na nich wilgoć i dopiero po tym uniósł wzrok, napotykając własne spojrzenie. Przez kilka uderzeń serca spoglądał w zielone oczy o lekko przekrwionych białkach, nim wreszcie omiótł wzrokiem widoczną w odbiciu sylwetkę. Widział cień dawnego siebie i dlatego szybko pochylił głowę, przerywając kontakt wzrokowy z własnym odbiciem. Sięgnął po ręcznik, przepasał się nim w biodrach i po chwili zawahania, przysiadł na zamkniętym sedesie.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Powinien wytrzeć się do sucha, założyć czyste ubrania i przygotować sobie coś do jedzenia, ale nie miał na to siły. Każda, w tym nawet ta najbardziej błaha czynność poprzedzona była maratonem średnio skutecznego motywowania się do jej zrobienia, co finalnie prowadziło do tego, że Nick robił wyłącznie niezbędne minimum, a i to zdarzało mu się coraz częściej zaniedbywać.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Co w tym trudnego? Wstać i doprowadzić się do porządku – dokończyć to, co się zaczęło. A jednak na samą myśl o tym, że musiałby teraz wstać i wytrzeć się ręcznikiem, a później włożyć czyste ubrania, odczuwał fizyczny ból i przytłaczające zniechęcenie. Stąd tkwił na sedesie, lekko pochylony i przygarbiony, z pustym i niewidzącym spojrzeniem tylko pozornie utkwionym w znajdującym się naprzeciwko koszu na brudne ubrania. Krople wody widoczne na jego ciele z minuty na minutę stawały się coraz mniejsze, a kiedy całkiem wyparowały, z jego przedramion zniknęła również gęsia skórka wywołana uczuciem chłodu, które towarzyszyło samoistnemu schnięciu.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Po pół godzinie Nicholas się poruszył. Podciągnął nogi pod siebie i oparł pięty o klapę, objął kolana rękoma i przechyliwszy się lekko na prawą stronę, bokiem ciała oparł się o zimną, wyłożoną szarymi kafelkami ścianę.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Chciał. Naprawdę chciał zrobić wiele rzeczy.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Chciał wyjść z łazienki i się ubrać. Chciał przejść do kuchni i przygotować kolację, choćby miały to być tylko grzanki z masłem orzechowym. Chciał położyć się spać i zasnąć, a rano wstać po wyłączeniu może nie pierwszego, ale drugiego budzika. Chciał umyć zęby, uczesać włosy i skropić się perfumami. Chciał wyjść z mieszkania i podjechać na uczelnię, z której go wydalono, by odebrać stosowną do tej okazji dokumentację. Chciał wstąpić po drodze na zakupy, by uzupełnić świecącą pustkami lodówkę i zamówić coś do jedzenia, gdyby mimo wszystko nie miał ochoty na gotowanie. Chciał otworzyć starego laptopa i przejrzeć ogłoszenia o pracę, a także wysłać kilka CV, skoro jego konto miało niedługo okazać się równie puste, co wspomniana lodówka.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Chciał.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">A mimo tego siedział wciąż w tym samym miejscu i czuł, jak skręca go w środku na myśl o tych wszystkich drobnych rzeczach. Czuł, jak na jego klatce piersiowej osiada niewygodny ciężar, jak ramiona napinają się pod wpływem rosnącego stresu, jak żołądek się ściska, a jasną skórę zrasza zimny pot.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Po co miał robić to wszystko? Czy to miało cokolwiek zmienić? Jaki był sens w tym, że każdy kolejny dzień miał wyglądać tak samo, na mechanicznym powtarzaniu czynności, które w żaden sposób nie potrafiły wypełnić ziejącej w jego wnętrzu pustki?</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Woodrow drgnął, a potem przymknął powieki i skrzywił się. Czuł, jakby parł na przód podczas śnieżycy stulecia i mimo tego, że starał się posuwać do przodu, porywy wiatru spychały go w tył, ciskając w twarz mokrym, zimnym śniegiem. Utknął w miejscu, mimo że próbował z tego <i>miejsca</i> się wyrwać. Było to doznanie zarówno fizyczne, jak i dotykające go na poziomie mentalnym. Przy tym Nick czuł się zadziwiony, bowiem jakaś część jego umysłu potrafiła wytłumaczyć to w racjonalny sposób. Stracił rodziców – jednego dnia ci byli na wyciągnięcie ręki, by następnego nie miał ich już nigdy zobaczyć. To wydarzenie miało prawo być nazywane traumatycznym i jednocześnie on miał prawo przeżyć żałobę oraz to odchorować. Poratował się ucieczką. Odciął się od bliskich, ponieważ przebywanie z nimi przypominało mu o tym, co się stało i spróbował zagłuszyć emocje w najprostszy z możliwych sposobów, rzucając się w wir imprez suto zakrapianych alkoholem oraz innymi używkami, a twarze nieznajomych stały mu się droższe niż twarze rodziny oraz dawnych przyjaciół.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">W tym wszystkim nie byłoby nic złego, gdyby potrafił się zatrzymać. Tymczasem, choć od śmierci rodziców minęło już ponad półtora roku, znalazł się w punkcie, z którego nie potrafił zawrócić.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Przy czym nie rozchodziło się tutaj stricte o imprezowy styl życia oraz związane z tym nadużywanie wszelakich substancji. Jakimś cudem – jakby mimo wszystko ktoś nad nim czuwał – Nicholas nie popadł w uzależnienie. Tylko… tylko tak skutecznie stłumił w sobie wszystko to, czego nie chciał przeżyć, że finalnie nie zostało mu już nic…?</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Powtarzał sobie, że kiedy Elizabeth i Timothy Woodrow zginęli w wypadku samochodowym, był dorosły. Co za tym idzie, <i>powinien</i> to udźwignąć. Z trudem, bo z trudem, ale jednak, ponieważ już od dawna nie był bezradny jak kilkuletnie dziecko. Dlaczego zatem czuł się jak bezradne, kilkuletnie dziecko? Dlaczego sobie na to pozwolił?</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Ciało Nicholasa zesztywniało, podczas gdy ten tkwił w niewygodnej pozycji. Zaczął odczuwać chłód, ale nie skłoniło go to do ruszenia się z miejsca. Zamknięty w łazience, początkowo zaparowanej po gorącym prysznicu, który wziął, czuł się bezpiecznie. To zabarykadowanie się na tak małej przestrzeni dawało mu złudne wrażenie odcięcia się od całego świata. W tym miejscu nikt nie mógł go podejrzeć; nikt nie mógł na niego spojrzeć i go ocenić, co było szczególnie istotne w tych momentach, w których Nick myślał o sobie jak najgorzej.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Minęła godzina, nim wstał. Odwiesił ręcznik na miejsce, ponieważ jego ciało zdążyło już wyschnąć i włożył przyniesione przed prysznicem, odłożone na bok ubrania. Wyszedł z łazienki i zgasiwszy za sobą światło, poszedł do swojego pokoju, nie pamiętając już o tym, że wcześniej na jego liście rzeczy do zrobienia znajdowało się przygotowanie czegoś do jedzenia. Czuł głód, ale odczuwana niemoc i zmęczenie były większe. Przysiadł na łóżku, wziął telefon do ręki i zaczął przewijać treści w Internecie, tym samym wygłuszając nieustanny szum, który rozbrzmiewał w jego głowie.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Ocknął się, kiedy za oknem zrobiło się zupełnie ciemno. Zapadającą o wczesnej godzinie noc rozświetlały uliczne latarnie, podczas gdy jego pokój wypełniało zimne światło bijące od ekranu smartfona. Nicholas spojrzał na wyświetloną w rogu godzinę i zauważył, że odkąd opuścił łazienkę, minęły trzy godziny. Trzy godziny, które spędził bezproduktywnie, w najgłupszy z możliwych sposobów. Oczywiście, w tym również nie było niczego złego, w końcu każdy raz na jakiś czas potrzebował podobnego oderwania się od rzeczywistości. Problem pojawiał się wtedy, kiedy działo się tak dzień w dzień, godzina za godziną. Problem ten dodatkowo urastał do niebotycznych rozmiarów, kiedy Nick chciał, ale nie potrafił w żaden sposób go rozwiązać.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Wygasił komórkę i rzucił ją na pościel.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">— Co jest ze mną nie tak? — wyszeptał, wplatając palce w półdługie włosy. — Czemu nie potrafię się ogarnąć?</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Był sobą zmęczony. Był zmęczony tym, jak zaczęło wyglądać jego życie. I nie potrafił niczego na to zaradzić, przy czym sam wytrącił sobie niezbędne narzędzia z rąk.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Czekał więc. Czekał, aż osiągnie dno, ponieważ wtedy miał mieć dwa wyjścia z zaistniałej sytuacji. Pierwsze gwarantowało, że się od tego dnia odbije. Drugie, że po prostu już na nim zostanie.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Jednocześnie nie potrafił opaść na sam dół. Coś uparcie unosiło go te kilkanaście centymetrów nad niewiadomym podłożem, które miało okazać się albo twardym gruntem dającym oparcie wystarczające, by nabrać rozpędu, albo mulistym bagnem gotowym go pochłonąć.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Trwanie w zawieszeniu było wyczerpujące. Walka o ruszenie w jedną lub drugą stronę była wyczerpująca. Niemożliwość postawienia sobie jasnego celu również.</div>
<div style="line-height: 22px; text-align: justify; text-indent: 1cm;">Był zmęczony. Nicholas był coraz bardziej zmęczony, a odpoczynek nie przywracał mu sił.</div>
<br />
<div style="line-height: 22px; text-align: left;"><i>Co w tym trudnego?</i></div>
<div style="line-height: 22px; text-align: right;"><i>Chciał.</i></div>
<div style="line-height: 22px; text-align: center;"><i>Naprawdę chciał zrobić wiele rzeczy.</i></div><br />
<div style="line-height: 22px; text-align: left;"><i>Po co miał robić to wszystko? Czy to miało cokolwiek zmienić? Jaki był sens w tym, że każdy kolejny dzień miał wyglądać tak samo, na mechanicznym powtarzaniu czynności, które w żaden sposób nie potrafiły wypełnić ziejącej w jego wnętrzu pustki?</i></div><br />
<div style="line-height: 22px; text-align: right;"><i>W tym wszystkim nie byłoby nic złego, gdyby potrafił się zatrzymać.</i></div>
<div style="line-height: 22px; text-align: left;"><i>Czekał więc.</i></div>
<div style="line-height: 22px; text-align: center;"><i>Jednocześnie nie potrafił opaść na sam dół.</i></div>
<br />
<div style="line-height: 22px; text-align: center;"><i>One day I'll watch as you're leaving</i></div>
<div style="line-height: 22px; text-align: center;"><i>And life will lose all its meaning</i></div>
<div style="line-height: 22px; text-align: center;"><i>For the last time</i></div>
<br />
<blockquote><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "calibri" , sans-serif; font-size: 12px;">Powyższy tekst powstał, gdyż czasem człowiek musi, bo inaczej się udusi ;) Cytat w tytule oraz opowiadaniu: <a href="https://youtu.be/b1kbLwvqugk?si=uZeuQjj7xHGIhpNF" target="_blank" rel="nofollow">Taylor Swift - Anti-Hero</a>.</span></div></blockquote>Mama Muminkahttp://www.blogger.com/profile/16775871047345040604noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1203796538258328127.post-35321793267458600172023-10-01T19:57:00.011+02:002023-10-01T19:57:59.267+02:00Październikowa lista obecności<div class="listaobecnosci">
<div class="treść">
<center>Czas na października listę obecności, która będzie trwać:</center><br />
<center><h7>od 1 października do 5 października, do godziny 23:59</h7><center><br />
<ol><li>
Na listę obecności zobowiązani są wpisać się wszyscy autorzy, którzy chcą pozostać na blogu. Proszę o wpisywanie się z <b>zalogowanego konta, podając imię i nazwisko postaci oraz, jeśli nie zostało to jeszcze zawarte w odpowiednich zakładkach, wykorzystywany wizerunek oraz wykonywany zawód wraz z przypisanym sektorem</b>. </li>
<li><b>Osoby przebywające na urlopie nie muszą wpisywać się na listę obecności</b>, jeśli jednak macie taką możliwość, jak najbardziej możecie dać znać, że jesteście. <b>Z kolei osoby, których urlop kończy się w trakcie trwania listy obecności, muszą się na nią wpisać</b>.</li>
<li>Na listę obecności muszą wpisać się też autorzy, którzy dołączą na bloga w trakcie jej trwania.</li>
<li>Jeśli zaistnieje taka potrzeba, listę obecności można zasłonić kartą postaci lub postem fabularnym.</li>
<li>Karty postaci autorów, którzy nie wpiszą się na listę obecności, zostaną przeniesione do wersji roboczych i będą widnieć tam do <b>10 października włącznie</b>. Po upływie tego terminu karty wraz z mailem zapewniającym dostęp do bloga zostaną usunięte.
</li></ol></center></center></div>
</div>farbowany lishttp://www.blogger.com/profile/05786242353999490020noreply@blogger.com24